Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment


Oświadczenia

Senator Grzegorz Matuszak wygłosił oświadczenie skierowane do Leona Kieresa, prezesa Instytutu Pamięci Narodowej - Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu:

Szanowny Panie Prezesie! Dziękuję uprzejmie za odpowiedź na moje oświadczenie z 23 października bieżącego roku, wygłoszone na czterdziestym siódmym posiedzeniu Senatu. Niestety, w obszernym, bo liczącym cztery strony, wyjaśnieniu z 26 listopada 2003 r. nie znalazłem oceny procedury zastosowanej w oddziale IPN w Łodzi w sprawie mecenasa Karola Głogowskiego. W związku z tym proszę o wyjaśnienie przyczyn następujących zdumiewających okoliczności tej sprawy.

Po pierwsze, dlaczego w zaświadczeniu nr 15/2003 z 13 lutego bieżącego roku, wydanym mecenasowi Karolowi Głogowskiemu, a podpisanym przez naczelnika oddziałowego Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów w Łodzi, pana Pawła Perzynę, przywołano jako podstawę prawną art. 270 §2 pkt 1 k.p.a., a w siedem miesięcy później w postanowieniu nr 6/03 z 12 września bieżącego roku, również wydanym i podpisanym przez wspomnianego naczelnika Pawła Perzynę, wskazano jako podstawę prawną art. 219 ustawy z 14 czerwca 1960 r. kodeksu postępowania administracyjnego?

Po drugie, co takiego wydarzyło się w ciągu tych siedmiu miesięcy, że zmianie uległa podstawa prawna? Czy doszło do błędnej interpretacji, czy też do niewłaściwego zastosowania przepisów?

Po trzecie, Karol Głogowski jako adwokat, czyli osoba wykonująca zawód zaufania publicznego, dobrowolnie poddał się procedurze lustracyjnej poprzez złożenie, tak jak to uczynili wszyscy adwokaci, oświadczenia lustracyjnego. Postępowanie lustracyjne nie wykazało, że mecenas Karol Głogowski był pracownikiem, współpracownikiem jawnym lub tajnym Służby Bezpieczeństwa albo innych podobnych organów w okresie PRL, a sąd lustracyjny nie uznał go za tak zwanego kłamcę lustracyjnego. Na jakiej więc podstawie oddział łódzki IPN podważa stanowisko sądu lustracyjnego, odmawiając uznania mecenasa Karola Głogowskiego za osobę pokrzywdzoną, mającą prawo wglądu do archiwaliów IPN dotyczących jego osoby, i sugeruje, że aby móc mieć wgląd do dokumentów, powinien on złożyć oświadczenie o fakcie służby, pracy lub współpracy z SB?

I po czwarte, z przykrością stwierdzam, że w odpowiedzi pana prezesa nie znalazłem informacji o tym, jak ocenia pan postępowanie oddziału łódzkiego IPN wobec mecenasa Karola Głogowskiego i jakie kroki w związku z tym zamierza pan prezes podjąć.

Dlatego pozwalam sobie ponowić te pytania i prosić o jednoznaczną odpowiedź. Z wyrazami szacunku, Grzegorz Matuszak.

* * *

Senator Krzysztof Jurgiel wygłosił oświadczenie dotyczące sprawy przebiegu transeuropejskiej trasy szybkiego ruchu Via Baltica, skierowane do Marka Pola, wicepremiera, ministra infrastruktury:

Przebieg transeuropejskiej trasy szybkiego ruchu Via Baltica jest kwestią, na którą od dawna zwraca uwagę społeczność województwa podlaskiego. Chodzi tu zwłaszcza o problem dwóch wariantów przebiegu trasy: przez Białystok - wariantu bardziej racjonalnego z ekonomicznego i społecznego punktu widzenia; oraz przez Łomżę, za którym to wariantem optują niektóre środowiska. Środowiska te twierdzą, że taki przebieg trasy będzie w mniejszym stopniu zagrażał środowisku naturalnemu. Od początku twierdzono, że przebieg trasy przez Białystok nie tylko jest ekonomicznie uzasadniony, ale także nie będzie stanowił zagrożenia ekologicznego dla Biebrzańskiego Parku Narodowego, gdyż w inwestycji tej zakłada się istotną modernizację dróg, na których już dziś ruch samochodowy jest intensywny.

Mając wsparcie samorządów i organizacji działających w regionie, podjąłem w ciągu ostatniego półtora roku wiele działań zmierzających do ostatecznego określenia przebiegu trasy. W ich rezultacie udało mi się uzyskać wiążące, jak sądziłem, deklaracje rządu, zgodnie z którymi trasa Via Baltica ma przebiegać, na podstawie obowiązującego rozporządzenia dotyczącego ustalenia sieci autostrad i dróg ekspresowych, przez Białystok. Tymczasem, jak ostatnio się dowiedzieliśmy, w ostatnich tygodniach Rada Europy zaleciła przeprowadzenie strategicznej oceny oddziaływania na środowisko, w której byłoby porównanie obu wariantów przebiegu trasy. Decyzja o takiej rekomendacji została podjęta na posiedzeniu Stałego Komitetu Konwencji Berneńskiej - konwencji o ochronie dzikiej europejskiej fauny i flory oraz ich siedlisk naturalnych - w dniu 4 grudnia bieżącego roku w Strasburgu. Polska zgodziła się na przeprowadzenie takiej oceny. Obecnie trwają prace przygotowawcze. Jak widzimy, z decyzji instytucji Unii Europejskiej wynika, że traktuje ona przebieg trasy Via Baltica jako kwestię otwartą, zaś polski rząd zgadza się, mimo wcześniejszych ustaleń, z tym stanowiskiem.

Zwracam się do pana premiera o odpowiedź na następujące pytania. Jaki wpływ mają działania Rady Europy na zmianę określonego wcześniej stanowiska polskiego rządu w sprawie przebiegu trasy Via Baltica? Czy stanowisko to zostało już, mimo uprzednich ustaleń, zmienione w drodze rozporządzenia? I czy rząd jest zobowiązany do realizacji zaleceń Rady Europy w tym zakresie? Kto odpowie za straty finansowe, związane z przedłużaniem się inwestycji polegającej na budowie trasy, a zaprogramowanej już na kilka następnych lat? Takie działanie może doprowadzić do utraty środków przez województwo podlaskie.

* * *

Senator Witold Gładkowski wygłosił oświadczenie skierowane do wicepremiera Jerzego Hausnera:

Szanowny Panie Premierze! 31 grudnia bieżącego roku przestanie obowiązywać rozporządzenie ministra finansów z dnia 30 sierpnia 2001 r., stanowiące, że w odniesieniu do zakupu sprzętu komputerowego, przeznaczonego dla szkół, stosowana jest stawka podatku od towarów i usług w wysokości 3%. W tym samym dniu przestanie obowiązywać §67a rozporządzenia ministra finansów z dnia 16 grudnia 2002 r., zmieniającego rozporządzenie w sprawie wykonywania niektórych przepisów ustawy o podatku od towarów i usług oraz podatku akcyzowym, stanowiący, że zwalnia się z podatku od towarów i usług, bez pobierania należności, świadczenie usług polegających na udostępnianiu licencji na oprogramowanie komputerowe na rzecz szkół publicznych i szkół wyższych, pod warunkiem uzyskania zaświadczenia wydanego przez szefa Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, potwierdzającego, że usługi te są związane z realizacją programu "Internet w Szkołach - Projekt Prezydenta RP". Program ten, zainicjowany przez pana prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Aleksandra Kwaśniewskiego, realizowany jest od czterech lat. W jego ramach przekazano nieodpłatnie blisko sześć tysięcy zestawów komputerowych, dzięki którym wyposażono wiele pracowni komputerowo-internetowych. Beneficjentami tego programu są szkoły, często położone w regionach słabszych ekonomicznie, zagrożonych bezrobociem strukturalnym.

Panie Premierze! W ponad pięciu tysiącach placówek oświatowych do tej pory nie zorganizowano tych tak potrzebnych gabinetów, a nieodpłatnie przekazywany sprzęt komputerowy to jedyna szansa na ich utworzenie. Pracownie te nie powstaną, jeżeli VAT na komputery zostanie podniesiony do 22% i jeśli zostanie zniesione zwolnienie z tego podatku w przypadku nieodpłatnego udostępnienia licencji na oprogramowanie komputerowe.

Podniesienie podatku da wymierne korzyści - do budżetu z pewnością trafi trochę pieniędzy. Ale czy ktoś policzył, jakie szkody społeczne przyniesie taka decyzja? Czy Polskę na to stać? Czy podniesienie podatku VAT w tej dziedzinie nie jest działaniem krótkowzrocznym i szkodliwym dla Polski?

Ze względu na powyższe, proszę o pilne rozważenie możliwości podjęcia działań zmierzających do utrzymania obecnie obowiązujących przepisów dotyczących sprzętu komputerowego dla szkół.

Oświadczenia złożone do protokołu

Oświadczenie złożone przez senatora Witolda Gładkowskiego, skierowane do ministra zdrowia Leszka Sikorskiego:

Szanowny Panie Ministrze!

Choroba nowotworowa to tragedia zarówno dla pacjenta, jak i jego rodziny. Często na pomoc jest zbyt późno.

Świat zrobił wielki krok w dziedzinie leczenia nowotworów. Wiadomo, że nie jest to zasługa prowincjonalnych lekarzy, ale pracy specjalistycznych ośrodków zajmujących się wyłącznie tym zagadnieniem. Wysokie wymagania dotyczące warunków leczenia chorób nowotworowych wynikają ze złożoności tego procesu. Szpitale powiatowe w żaden sposób nie są w stanie w pełni sprostać tym zadaniom. Potwierdzeniem tego jest fakt niekontraktowania przez Narodowy Fundusz Zdrowia w roku 2004 leczenia chorób nowotworowych w oddziałach chirurgii ogólnej; kontraktuje się to tylko w oddziałach chirurgii onkologicznej i to tylko tych, które spełniają bardzo wysoki standard.

W tym miejscu pojawia się problem, na który pozwoliłem sobie zwrócić uwagę pana ministra. Tak nazwałem kazusy lekarzy mających o sobie i swojej wiedzy wysokie i nie zawsze uzasadnione mniemanie.

Zastanawiam się, czy lekarz kreujący się na wszystkowiedzącego nie wykorzystuje wówczas, być może bezwiednie, nieszczęścia ludzi chorych. Czy nie zataja przed chorymi prawdy, że istnieją instytucje, gdzie nowotwory leczy się zdecydowanie lepiej, gdzie chory ma znacznie większe szanse na wyleczenie? Wiadomo, że pacjent z chorobą nowotworową z reguły bezgranicznie ufa prowadzącemu lekarzowi. Ten zaś, kiedy się coś nie powiedzie, może odpowiedzieć: medycyny na więcej dzisiaj nie stać.

Ale czy na pewno jest to prawdą? Ciekawi mnie, jak częste są przypadki, że własne ambicje leczących stają na drodze do szybkiej poprawy zdrowia pacjenta. Czy każdy lekarz onkolog przedstawia statystykę wyleczeń chorób nowotworowych w miejscach, w których pracuje? Czy dlatego z reguły unika się rozmów na te tematy? Czy istnieją procedury obligujące lekarza do odesłania pacjenta do specjalisty w szpitalu o odpowiednim standardzie usług?

Zdaję sobie sprawę z tego, że dotykam niezwykle drażliwego tematu, ale ze względu na to, że byłem świadkiem wielu dyskusji, w których problem ten się przewijał, proszę o pomoc w znalezieniu odpowiedzi na moje pytania lub wskazanie, gdzie ewentualną odpowiedź mógłbym uzyskać.

Pozostaję z szacunkiem

Witold Gładkowski

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Janusza Bargieła, skierowane do ministra gospodarki, pracy i polityki społecznej Jerzego Hausnera:

W związku z nowelizacją ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy zwracam się z prośbą do Pana Ministra o zwrócenie uwagi na problem dotyczący organów samorządu terytorialnego jako organizatorów robót publicznych.

Ustawa o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy nie wymienia organów samorządu terytorialnego jako organizatorów robót publicznych, lecz w przepisach przejściowych stwarza taką możliwość samorządowi powiatowemu, a tym samym urzędom pracy, do końca 2005 r.

Niedobory kadrowe w urzędach pracy zwykle uzupełniane są przez zatrudnienie pracowników w ramach robót publicznych. Są to niejednokrotnie osoby pracujące w urzędach pracy po kilka lat, przygotowane merytorycznie, po przebytych kursach i szkoleniach związanych z wykonywaną pracą. Osoby te jednak, zgodnie z art. 57 ust. 1 tego projektu ustawy, w większości nie będą mogły być skierowane do wykonywania pracy w ramach robót publicznych, gdyż tylko część z nich to "osoby będące w szczególnie trudnej sytuacji na rynku", o których mowa w art. 49 projektu ustawy.

Czy istnieje możliwość rozwiązania tego problemu w sposób, który łagodziłby trudną sytuację, w jakiej znajdują się urzędy pracy? Mam na myśli niedobory kadrowe przy niewielkich szansach na uzyskanie dodatkowych środków na te cele od samorządu.

Uprzejmie proszę o odpowiedź w tej sprawie.

Z wyrazami szacunku

Janusz Bargieł

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Sławomira Izdebskiego, skierowane do ministra zdrowia Leszka Sikorskiego:

Szanowny Panie Ministrze!

Z treści odpowiedzi ministra zdrowia, pismo z dnia 15 października 2003 r. znak: BMK4-070-III/0087/03, na moje oświadczenie złożone podczas czterdziestego piątego posiedzenia w dniu 19 września 2003 r., a w szczególności z informacji zawartych w odpowiedzi ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, pismo z dnia 20 października 2003 r. znak: PR III Ko 2045/03, wynika że czynności kontrolne podejmowane przez pracowników delegatury w Siedlcach Mazowieckiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ oraz funkcjonariuszy Komendy Powiatowej Policji w Mińsku Mazowieckim budzą istotne zastrzeżenia.

Zgodnie z podanymi informacjami w toku kontroli prowadzonej przez delegaturę NFZ w Siedlcach w przypadku stu dwudziestu pięciu recept na dwieście jedenaście losowo wybranych recept, zrealizowanych w okresie od grudnia 2002 r. do lutego 2003 r., a zatem w więcej niż 50% recept, stwierdzono widoczne różnice w pieczęci nagłówkowej i indywidualnych pieczątkach lekarzy.

Jakie zatem przyczyny nie pozwoliły na zabezpieczenie i sprawdzenie wszystkich recept, nie tylko tych wybranych losowo, z całego okresu funkcjonowania apteki, a nie tylko z trzech miesięcy? Czy było to celowe zaniechanie, czy też prowadzone są dalsze czynności kontrolne?

Kwota z nienależnej refundacji zakwestionowanych recept wynosi prawie 3 tysiące zł. Jest sprawą powszechnie znaną to, że środki NFZ nie są wystarczające dla zapewnienia podstawowych świadczeń opieki zdrowotnej. Czy w tej sytuacji pracownicy delegatury w Siedlcach, odpowiedzialni za nadzór nad funkcjonowaniem aptek, są zwolnieni z obowiązku ustalenia faktycznej wysokości strat i wystąpienia o ich zwrot przez osoby winne szkody? Dlaczego wobec osoby odpowiedzialnej za szkodę już we wrześniu bieżącego roku nie zostały wyciągnięte konsekwencje w postaci decyzji o cofnięciu zezwolenia na prowadzenie apteki, co faktycznie umożliwiłoby dalszą przestępczą działalność? Czy dokonano ustalenia, na jakie leki wystawione zostały zakwestionowane recepty, czy były wśród nich leki psychotropowe, środki zawierające narkotyki lub sterydy anaboliczne?

Wyjaśnienia wymaga także to, z jakich przyczyn podczas przeszukania apteki przez funkcjonariuszy policji w dniu 16 września bieżącego roku odnaleziono tylko dwa bloczki czystych recept, a nie zainteresowano się receptami już zrealizowanymi. Czyste druki recept nie są dokumentami. Dlaczego dopiero podczas ponownego przeszukania apteki zabezpieczono zrealizowane recepty?

W piśmie ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego podano informację, że świadek Hanna Chaś odmówiła zeznań w obawie, że będzie miała nieprzyjemności w miejscu zamieszkania, ale nie złożyła wniosku o ich zastrzeżenie do wiadomości prokuratora lub sądu. Czy świadek została poinformowana, że ma taką możliwość? Świadek, składając doniesienie, wyraźnie dała do zrozumienia w jego treści, że nie ma zaufania do funkcjonariuszy lokalnej policji. Co stało na przeszkodzie, aby utajnić dane personalne i adres świadka, przesłuchując go w drodze pomocy prawnej w prokuraturze na przykład w Warszawie?

Tego rodzaju zaniechania rodzą uzasadnione podejrzenia, że oprócz prowadzącej aptekę korzyści majątkowe z przestępczego procederu mogły czerpać także osoby nie tylko odpowiedzialne za nadzór farmaceutyczny, ale także za ściganie czynów karalnych.

Ponownie proszę o udzielenie szczegółowych informacji, czy wobec osoby prowadzącej aptekę podjęte zostały działania mające na celu przywrócenie stanu zgodnego z obowiązującymi przepisami prawa farmaceutycznego, a także czy zostaną wyciągnięte konsekwencje wobec osób winnych opisanych zaniechań lub błędów w podjętych urzędowych działaniach, a jeżeli tak, to jakiego rodzaju. Ponadto proszę o udzielenie informacji, czy podjęto czynności mające na celu wyeliminowanie tego rodzaju nieprawidłowości w przyszłości.

Z wyrazami szacunku

Senator RP
Sławomir Izdebski

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Sławomira Izdebskiego, skierowane do ministra sprawiedliwości Grzegorza Kurczuka:

Szanowny Panie Ministrze!

Uprzejmie proszę o udzielenie mi odpowiedzi w sprawie postępowania karnego prowadzonego kilka lat przez Prokuraturę Rejonową Warszawa-Śródmieście i zakończonego umorzeniem postępowania wobec braku dowodów.

Postępowanie dotyczy sprawy, sygnatura akt IC 934/96, z powództwa pana Olgierda Bagniewskiego, zamieszkałego w Warszawie aleja Wyzwolenia 9 mieszkanie 114, przeciwko pozwanemu, którym jest Spółdzielnia Mieszkaniowa "Krokus" z siedzibą w Warszawie ulica Miedziana 3A.

Moje zapytanie dotyczy aktu oskarżenia skierowanego przez pana Olgierda Bagniewskiego przeciwko Krzysztofowi Śniegockiemu, piastującemu funkcję sędziego Trybunału Stanu z ramienia PSL, oraz przeciwko Barbarze Lewandowskiej-Kondeja, byłej dyrektor Gabinetu Politycznego Ministra Ochrony Środowiska. Akt prywatnego oskarżenia powód złożył wobec prawomocnego umorzenia postępowania karnego.

Sprawie, prowadzonej od grudnia 2001 r., nie można nadać biegu z uwagi na brak przepisów określających tryb udzielania zgody na uchylenie immunitetu sędziom Trybunału Stanu. Ponieważ stosowny projekt nowelizacji ustawy o Trybunale Stanu wpłynął do Sejmu i obecnie oczekuje na trzecie czytanie, proszę o udzielenie odpowiedzi na następujące pytanie: czy można ustalić, z czyjej winy, polegającej na błędzie lub zaniedbaniu, wynikł skutek w postaci uchwalenia ustawy o Trybunale Stanu z istotnym błędem merytorycznym?

I czy można przyjąć, że wydatkowanie kwot wpłaconych na cele mieszkaniowe przez pokrzywdzonego, pana Olgierda Bagniewskiego, na inne cele, w tym na budowę lokali mieszkalnych członków władz spółdzielni "Krokus", nie nosi znamion czynu zabronionego?

Z wyciągu bankowego z konta spółdzielni "Krokus", dołączonego do wniosku o zwolnienie z wpisu od apelacji, wynika, że spółdzielnia nie posiada środków finansowych w takiej wysokości, aby wpłacić wpis sądowy, nie mówiąc o zwrocie pokrzywdzonemu kwoty pobranej bez tytułu prawnego.

W związku z tym proszę o zbadanie przez ministra sprawiedliwości niniejszej sprawy w trybie nadzoru i udzielenie odpowiedzi na pytania postawione przez pokrzywdzonego.

Po pierwsze, czy pan minister podjął jakiekolwiek działania lub czynności, które uniezależniałyby działania podejmowane przez prokuraturę od przynależności partyjnej, pozycji społecznej, statusu zawodowego i koneksji rodzinnych?

Po drugie, czy na pominięcie wymienionych przez powoda dokumentów jako dowodów w sprawie oraz zaniechanie wezwania na przesłuchanie zgłoszonych przez powoda świadków miał wpływ fakt, że reprezentujący spółdzielnię "Krokus" pan Dariusz Śniegocki, rodzony brat sędziego Krzysztofa Śniegockiego, jest dziekanem warszawskiej izby radców prawnych, czy też opisane naruszenia procedury wynikły z niskich kwalifikacji merytorycznych prokuratorów prowadzących postępowanie?

Do oświadczenia dołączam kopie odpowiednich pism.

Z wyrazami szacunku

Senator RP
Sławomir Izdebski

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Adama Bielę, skierowane do ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego Grzegorza Kurczuka:

14 maja bieżącego roku prosiłem z tego miejsca o objęcie przez Pana Ministra szczególnym nadzorem prowadzonego przez Prokuraturę Rejonową w Warszawie postępowania przygotowawczego w sprawie z art. 296 k.k., to jest o nadużycia i działanie na szkodę spółdzielni "Jary" przez członków jej zarządu i rad nadzorczych.

Prokurator krajowy, pan Karol Napierski, w odpowiedzi udzielonej w dniu 26.06.2003 r. na ręce marszałka Senatu, pana Longina Pastusiaka, potwierdził fakt występowania licznych nieprawidłowości i uchybień w pracy prokuratur rejonowej i okręgowej oraz złożył zapewnienie o podjęciu niezbędnych działań w celu ich wyeliminowania i sprawnego zakończenia postępowania. Niestety, z przykrością stwierdzam, iż te deklaracje nie znalazły żadnego odzwierciedlenia w rzeczywistości. Mijają prawie dwa lata od złożenia przez spółdzielców pierwszego doniesienia o popełnianych przestępstwach, a prokuratura nadal zachowuje bierność w sprawie.

Spółdzielcy nabrali przekonania, iż mają do czynienia ze zorganizowaną działalnością przestępczą prowadzoną przez członków zarządu i rady nadzorczej SBM "Jary", właścicieli firmy Edbud realizującej budowę, urzędników byłej Gminy Ursynów i - niestety - prokuratury. Wskazuje na to wiele wydarzeń.

Z akt sprawy prowadzonych przez prokuratora rejonowego, panią Barbarę Brzeską, a dotyczących nadużyć w spółdzielniach mieszkaniowych, w niewyjaśnionych okolicznościach "znikają" ważne dowody: zeznania świadków, opinie biegłych itd.

Fakt, iż pan prokurator Napierski w swoim piśmie w zasadzie nie ustosunkował się do sprawy nadrzędnej, to jest do przestępczego procesu prowadzenia inwestycji mieszkaniowej, z której realizacją związane są najpoważniejsze ze stawianych zarzutów, zrodził przypuszczenie spółdzielców, iż nie został on zapoznany z pełnymi aktami sprawy.

Nie są prowadzone przesłuchania osób, którym spółdzielcy postawili zarzuty uprawiania działalności przestępczej, nie są gromadzone dowody w sprawie. Prokuratura nie żąda żadnych dokumentów spółdzielni, choć jest oczywiste, iż mieszkańcy mają ograniczony do nich dostęp.

Spółdzielcy stwierdzają brak jakichkolwiek widocznych działań ze strony prokuratury, co sprawia, że członkowie zarządu SBM "Jary", nieniepokojeni przez nikogo z wymiaru sprawiedliwości, spokojnie kontynuują przestępczy proceder.

Od kwietnia bieżącego roku skarżący są co pewien czas informowani, iż biegły z zakresu finansów już został lub właśnie na nowo jest powoływany, jednak do dzisiaj żaden z biegłych nie rozpoczął badania dokumentów spółdzielni. Nie zostali powołani biegli z zakresu kosztorysowania, inwestycji i zawierania umów. Powiadomiono spółdzielców, iż celem badania biegłego księgowego będzie ustalenie płynności finansowej spółdzielni, czyli stosunku majątku obrotowego do zobowiązań krótkoterminowych, która od lat jest zachowywana, podczas gdy należałoby zbadać, w ujęciu analitycznym, prawidłowość wyników w poszczególnych rodzajach działalności prowadzonych w spółdzielni, zbadać zgodność z prawem dokonywanych zapisów księgowych, określić szkody wyrządzone przez kolejne zarządy i oszacować wysokość strat spółdzielców.

Potężne, wielomilionowe zyski, jakie uzyskują osoby prywatne, na przykład właściciele Edbudu, z tytułu przywłaszczenia części wkładów budowlanych odpowiadających wartości gruntu pod realizowaną inwestycją - praw do tego gruntu spółdzielnia oficjalnie nie sprzedaje - pozwalają, według spółdzielców, na hojne wynagradzanie przychylności różnych osób i urzędów dla prowadzonych działań przestępczych.

Korzyści finansowe, jakie uzyskiwała gmina przy okazji realizacji inwestycji, wskazują na świadome współdziałanie jej urzędników w procesie wyłudzenia ogromnych kwot od spółdzielców, polegające na obciążeniu członków SBM "Jary" koniecznością wypełnienia obowiązku ustawowo przypisanego jednostkom samorządu terytorialnego, to jest wypłacenia ponadmilionowego odszkodowania osobom wnoszącym roszczenia do gruntów będących własnością gminy, czy też na ustaleniu w umowie rażąco wysokiego czynszu, obciążającego koszty inwestycji, za okresowo wydzierżawioną działkę: za 0,36 ha ustalono roczny czynsz dzierżawny w kwocie 105 tysięcy zł, podczas gdy za 15,1 ha innych dzierżawionych gruntów spółdzielnia wnosi roczną opłatę około 130 tysięcy zł.

Spółdzielcy przekazali prokuraturze już kilkanaście obszernych doniesień wraz z dokumentacją potwierdzającą stawiane zarzuty, lecz nie powoduje to żadnej konstruktywnej reakcji. I chociaż oni wykazują fałszerstwa dokumentów, poświadczenie nieprawdy, wyłudzenia ogromnych kwot, sprzeniewierzanie pieniędzy członków spółdzielni, notoryczne kłamstwa członków zarządu w celu realizowania przestępczych działań, ustawiczne łamanie przez nich wszelkich praw, działalność ta spotyka się z akceptacją skorumpowanych biegłych i lustratorów.

Nie bez znaczenia dla sprawy jest fakt, iż funkcję prezesa spółdzielni i członków rady nadzorczej pełnią wysocy rangą funkcjonariusze takich byłych peerelowskich resortów jak SB i Milicja. To "zaplecze" ma, w przekonaniu spółdzielców, udział w starannym tuszowaniu sprawy.

Także działalność sędziów Sądu Rejestrowego w Warszawie wzbudza podejrzenia, iż nieprzypadkowo wyjątkowo źle wypełniają swoje zadania: rejestrowane są niezgodne z prawem wybory prezesów spółdzielni, zafałszowane sprawozdania finansowe i statuty spółdzielni zawierające szereg przepisów niezgodnych z prawem, co skutkuje bardzo poważnymi konsekwencjami prawnymi i materialnymi dla rzeszy spółdzielców. Spółdzielcy stwierdzają zaginięcia ważnych dokumentów, ignorowanie przez sędziów zastrzeżeń zgłaszanych pisemnie w procesie prowadzonej rejestracji itd., itd.

W piśmie z dnia 18.11.2003 r. skierowanym do Pana Ministra Grzegorza Kurczuka członkowie SBM "Jary" przedstawili pełniejszy obraz sytuacji wraz z określeniem szeregu zarzutów, jakie kierują wobec członków zarządu i rady nadzorczej spółdzielni. Wspomnę tu jedynie o niektórych:

Zawarta na realizację inwestycji KEN-Wiolinowa umowa jest w istocie rzeczy zbiorem uregulowań koniecznych do przeprowadzenia przestępczego planu przywłaszczenia przez prywatne osoby wielomilionowych korzyści kosztem majątku spółdzielców.

Umowy zawierane z nabywcami lokali nie spełniają warunków koniecznych do uznania ich ustawowej ważności.

Dokumenty związane z procesem realizowania inwestycji zawierają liczne poświadczenia nieprawdy i świadome fałszowanie danych w celu wyłudzenia wielomilionowych kwot lub też obciążenia inwestycji i indywidualnych spółdzielców niezasadnymi kosztami.

Prowadzenie i rozliczanie inwestycji pozostaje w całkowitej sprzeczności z obowiązującymi spółdzielnie mieszkaniowe wymogami ustawowymi, co czyni ten proces nieważnym w świetle prawa.

Na podstawie dostępnych danych, takich jak kosztorysy na etapie projektowania i analizy porównawcze innych inwestycji, spółdzielcy stwierdzają fakt bezpodstawnego zawyżenia o około 1/3 kosztów realizowanego zadania, co pozwala, dzięki specyficznej konstrukcji umowy, na przywłaszczenie przez prywatne osoby kwot rzędu kilkunastu milionów złotych.

Rozzuchwaleni bezkarnością członkowie zarządu, bez jakiegokolwiek prawem wymaganego upoważnienia, podjęli już działania związane z przygotowaniem kolejnej inwestycji. Czyli następny grunt spółdzielczy ma zostać wykorzystany do przywłaszczenia przez te same prywatne osoby wielomilionowego zysku.

Pierwsze doniesienia w sprawie zostały złożone, zanim ekipy pracowników weszły na plac budowy. Już od dwóch lat spółdzielcy bezskutecznie domagają się wkroczenia prokuratury w przestępczy proceder, domagają się tego zwłaszcza teraz, kiedy podczas rozliczania pierwszego etapu inwestycji finalizują się zaplanowane oszustwa i wyłudzenia. Ochrona, jaką prokuratorzy zapewniają przestępczym działaniom, jest w przekonaniu spółdzielców jeszcze większym złem społecznym niż same przestępstwa, ponieważ skutkuje całkowitą utratą zaufania obywateli do struktur sprawiedliwości RP i powoduje, iż czują się oni całkowicie bezradni wobec - jak to sami nazwali - "zdziczałych praw bandystanu", w który zamieniana jest ich rzeczywistość.

Prokuratury rejonowa, okręgowa, a obecnie także apelacyjna i krajowa na bieżąco są zapoznawane z dokumentacją potwierdzającą stawiane zarzuty. Mimo to nadal wykazują akceptującą bierność w sprawie, dlatego spółdzielcy stawiają prokuraturze zarzut współdziałania w dokonywanych przestępstwach zgodnie z art. 2 kodeksu karnego, który mówi, iż odpowiedzialności karnej za przestępstwo skutkowe popełnione przez zaniechanie podlega ten, na kim ciążył szczególny obowiązek zapobieżenia skutkowi. W art. 2 k.p.k. ustawodawca określił, iż przepisy mają na celu takie ukształtowanie postępowania karnego, aby przez trafne zastosowanie środków przewidzianych w prawie karnym oraz ujawnienie okoliczności sprzyjających popełnieniu przestępstwa osiągnięte zostały zadania postępowania karnego nie tylko w zwalczaniu przestępstw, lecz również w zapobieganiu im oraz w umacnianiu poszanowania prawa i zasad współżycia społecznego, a także aby uwzględnione zostały prawnie chronione interesy pokrzywdzonego.

W piśmie skierowanym do Pana Kurczuka spółdzielcy nie bez powodu pytają, czy minister sprawiedliwości jest jedynie figurantem, skoro organy różnych szczebli w podległym mu resorcie, powołane w celu zwalczania i ścigania działalności przestępczej, pozwalają sobie na jawne i notoryczne lekceważenie prawa, kompromitując w ten sposób urząd ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego RP, a także godność Senatu i senatorów RP.

Biorąc to pod uwagę proszę Pana jako prokuratora generalnego o objęcie sprawy SBM "Jary" rzeczywistym, osobistym nadzorem, o podjęcia postępowania wyjaśniającego, mającego na celu ustalenie kto i na jakim szczeblu prokuratury blokuje, już od prawie dwóch lat, prowadzenie postępowania karnego w sprawie, a także o skierowanie do SBM "Jary" specjalnego pełnomocnika Pana Ministra, który osobiście zbada sprawę na miejscu - pani minister Barbara Piwnik ustanowiła pełnomocnika do wyjaśnienia sprawy skorumpowania prokuratury olsztyńskiej przez zarząd tamtejszej spółdzielni mieszkaniowej. Proszę również o spowodowanie odebrania prowadzenia sprawy prokuraturze rejonowej, o co wielokrotnie wnosili spółdzielcy, i sprawującej nadzór prokuraturze okręgowej oraz o jej powierzenie prokuraturze wyższego szczebla lub jednostkom wyspecjalizowanym w zwalczaniu zorganizowanej działalności przestępczej, które zagwarantują uczciwe i sprawne doprowadzenie tej sprawy do zgodnego z prawem zakończenia.

* * *

Oświadczenie złożone przez senatorów Apolonię Klepacz i Stanisława Nicieję, skierowane do ministra spraw wewnętrznych i administracji Krzysztofa Janika:

Szanowny Panie Ministrze!

Na ręce Pana Ministra kierujemy postulat, by ułatwić obywatelom naszego kraju spełnienie wymogu powiadomienia urzędu skarbowego, w którym dokonuje się rejestracji NIP, o fakcie wymiany dowodu osobistego. Obecnie regulacje w tym zakresie wywołują niezadowolenie wielu obywateli, którzy zmuszeni są do wędrówki między urzędami, a w szczególnych przypadkach - dlatego, że są nieświadomi, że istnieje obowiązek zgłoszenia tego faktu do urzędu skarbowego - narażeni są na konsekwencje karne. Oczywiście powinno to obejmować przede wszystkim te osoby, które dokonały wymiany dowodu osobistego w konsekwencji realizacji obowiązku wymiany nałożonego ustawą.

Mamy nadzieję na korzystne rozwiązania organizacyjne w tym zakresie.

Pozostajemy z wyrazami szacunku

Apolonia Klepacz
Stanisław Nicieja

* * *

Oświadczenie złożone przez senatorów Apolonię Klepacz i Stanisława Nicieję, skierowane do prezesa Rady Ministrów Leszka Millera:

Szanowny Panie Premierze!

Państwowy Instytut Naukowy - Instytut Śląski w Opolu, placówka naukowo-badawcza, od roku bezskutecznie ubiega się w Głównym Urzędzie Statystycznym w Warszawie o uzyskanie pełnych danych z obwodów spisowych dla województwa opolskiego ze spisu powszechnego z 2002 r. Jest to zadziwiające, tym bardziej że w maju 2002 r. Instytut otrzymał pisemne zapewnienie, że dane zostaną udostępnione. Posiadając dane ze spisów powszechnych z roku 1978 i roku 1988, porównywalne z obecnie oczekiwanymi, legalnie i oficjalnie udostępnione przez GUS w ubiegłym wieku, Instytut podjął się przygotowania unikalnej koncepcji zastosowania rozwiniętych technik komputerowych do wykorzystania szczegółowych danych w wieloaspektowych analizach naukowych i aplikacyjnych. Jedną z aplikacji jest podjęta w województwie opolskim decyzja o zbudowaniu Opolskiego Systemu Informacji Przestrzennej - OSIP - podlegającego marszałkowi województwa. OSIP ma być jednym z głównych narzędzi wspierających realizowanie przez samorządowe władze wojewódzkie ustawowych wymagań szczególnie w zakresie, po pierwsze, prowadzenia polityki regionalnej w wymiarze bieżącym i prognostycznym, po drugie, opracowywania oraz monitorowania wojewódzkiego planu zagospodarowania przestrzennego wraz ze wszystkimi programami wynikającymi z przepisów ustawowych dotyczących ochrony środowiska, po trzecie, opracowywania i realizacji regionalnych komponentów ujętych w Narodowym Planie Rozwoju.

Jeden z segmentów budowanego Opolskiego Systemu Informacji Przestrzennej obejmuje problematykę ujętą w materiałach spisowych o wysokim stopniu szczegółowości - stąd odniesienie do poziomu obwodów spisowych. Potrzeba głębszej i bardziej szczegółowej analizy procesów demograficzno-społecznych wynika ze specyfiki historycznej, etnicznej oraz demograficzno-migracyjnej województwa opolskiego.

Panie Premierze! Udostępnienie oczekiwanych danych spisowych da realną szansę na stworzenie narzędzia dobrze służącego nie tylko planowaniu rozwoju regionu opolskiego, ale także spełniającego oczekiwania środowiska naukowego województwa opolskiego.

Jesteśmy przekonani, że udostępnienie danych spisowych uzyskanych na poziomie obwodów spisowych ani nie narusza postanowień ustawy o ochronie danych osobowych, ani nie stwarza GUS problemów technicznych związanych z ich przekazaniem oraz deszyfracją poszczególnych jednostek statystycznych. Nie generuje też nadzwyczajnych kosztów i nie stwarza zagrożenia dublowania opracowań GUS czy US przez placówkę naukową.

Mamy nadzieję na pozytywną decyzję w sprawie udostępnienia danych spisowych.

Pozostajemy z wyrazami szacunku

Apolonia Klepacz
Stanisław Nicieja

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Józefa Sztorca, skierowane do ministra gospodarki, pracy i polityki społecznej Jerzego Hausnera:

Szanowny Panie Ministrze!

Osoby niemające obywatelstwa amerykańskiego, którym została przyznana renta rodzinna, muszą spełniać warunek pięcioletniego zamieszkiwania w USA, aby renta mogła być bez przeszkód wypłacana podczas ich pobytu w Polsce. W przeciwnym wypadku renta nie będzie wcale wypłacana lub jej wypłata zostanie zawieszona po upływie sześciu miesięcy od daty opuszczenia USA.

Osoby, które nie spełniają tego wymogu mogą otrzymać jedynie świadczenia za każdy miesiąc kalendarzowy legalnie spędzony w USA przez sześć miesięcy po opuszczeniu granic USA. Powrót do USA na co najmniej trzydzieści kolejnych dni przed upływem sześciomiesięcznego okresu od wyjazdu z USA zapewni kontynuację wypłaty świadczeń.

Zwracam się z zapytaniem, jak strona polska odnosi się do konieczności stawiania się co pół roku w Stanach Zjednoczonych na tak długi okres po to, żeby zapobiec zaprzestaniu wypłaty świadczenia. Czy jest możliwa w najbliższej przyszłości zmiana stanowiska strony amerykańskiej w tej kwestii i zniesienie tego obowiązku? I co polski rząd robi w tej sprawie?

Z wyrazami szacunku

Józef Sztorc

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Sergiusza Plewę, skierowane do ministra rolnictwa i rozwoju wsi Wojciecha Olejniczaka:

Oświadczenie moje dotyczy planowanej likwidacji Funduszu Ochrony Gruntów Rolnych.

Województwo podlaskie charakteryzuje się bardzo słabymi jakościowo gruntami rolnymi, niekorzystną strukturą obszarową gospodarstw rolnych, relatywnie najtrudniejszymi warunkami glebowymi, a w szczególności bardzo niskim stopniem wyposażenia w infrastrukturę techniczną i społeczną. Gleby naszego województwa są bardzo niskiej jakości, przeważnie V i VI klasy bonitacyjnej, co powoduje, że coroczne wpływy z tytułu realizacji ustawy o ochronie gruntów rolnych i leśnych wynoszą około 600, 700 tysięcy zł.

Dotychczasowy system funkcjonowania Centralnego Funduszu Ochrony Gruntów Rolnych umożliwia być może w niewielkim stopniu, ale coroczne eliminowanie tych trudności, mających bezpośredni wpływ na rozwój produkcji i poziom życia ludności wiejskiej naszego województwa. Uzyskiwane co roku wsparcie z Centralnego Funduszu Ochrony Gruntów Rolnych umożliwiło w latach 1999-2002 wsparcie prac dotyczących odkamieniania gruntów rolnych o powierzchni około 3 tysiące 200 ha i zmodernizowanie przez gminy 426 km dróg dojazdowych do pól.

Doceniając znaczenie dróg dojazdowych do pól, w szczególności w produkcji rolniczej, wspólnie z wójtami gmin opracowano plan najpilniejszych potrzeb w tym zakresie na terenie województwa w latach 2004-2005. Z powyższego wynika, że w tym okresie zachodzi pilna konieczność zmodernizowania około 600 km dróg dojazdowych do pól. Do realizacji wymienionych planów niezbędne będzie wsparcie z Centralnego Funduszu Ochrony Gruntów Rolnych w kwocie około 5 milionów zł. Brak tych środków praktycznie uniemożliwi wykonanie tych prac ze szkodą dla naszego rolnictwa.

Ponadto podjęte zostały prace zmierzające do wdrożenia w powiecie siemiatyckim Sektorowego Programu Operacyjnego "Restrukturyzacja i modernizacja sektora żywnościowego oraz rozwój obszarów wiejskich", działania: Scalenie gruntów rolnych, na realizację którego Urząd Marszałkowski Województwa Podlaskiego starał się o wsparcie z funduszu centralnego w wysokości 20% wielkości zadania, co stanowi kwotę około 300 tysięcy zł.

Z uwagi na powyższe zwracam się do Pana Ministra z pytaniem: czy rząd zamierza utrzymać Fundusz Ochrony Gruntów Rolnych w dotychczasowym systemie jego funkcjonowania?

Z wyrazami szacunku

Senator RP
Sergiusz Plewa

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Janusza Lorenza, skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra infrastruktury Marka Pola:

Szanowny Panie Premierze!

Na wstępie pragnę zaznaczyć, że w związku z niniejszym wystąpieniem w sprawie Rail Baltica nie oczekuję żadnych wyjaśnień z racji faktu, że kieruję je pod adresem mojego rządu.

Bezspornym faktem jest, że rozwój części drogowej projektu Rail Baltica jest znacznie bardziej zaawansowany niż części kolejowej. Stąd też, zważywszy, że w obwodzie kaliningradzkim jest - obecnie - znacznie więcej inwestycji litewskich, łotewskich i estońskich niż polskich, należy wyciągnąć jedyny słuszny wniosek - wcześniej czy później konieczne będzie utworzenie korytarza transportowego umożliwiającego sprawną komunikację między państwami bałtyckimi. Lokalizacja trasy przebiegu korytarza w proponowanym przeze mnie kształcie jest, patrząc perspektywicznie, politycznie i ekonomicznie uzasadniona.

Za najważniejsze kryteria podejmowanych decyzji w sprawie przebiegu trasy Rail Baltica uważam kwestię rozwoju infrastruktury transportowej oraz możliwość zapewnienia subregionom i centrom gospodarczo-społecznym - takim jak Warmia i Mazury - najkorzystniejszych warunków rozwoju i pobudzenia wymiany pomiędzy tymi obszarami. Fakt, że takie właśnie jest stanowisko Komisji Wspólnot Europejskich, świadczy o zbieżności w ocenie sytuacji i o zasadności sugerowanych przeze mnie rozwiązań.

Cieszy mnie, że rząd podziela moją opinię co do konieczności objęcia trasą województwa warmińsko-mazurskiego i zauważa płynące z tego rozwiązania korzyści zarówno dla Polski, jak i dla regionu. Nie mogę jednak zgodzić się z pominięciem w tej trasie kwestii obwodu kaliningradzkiego. W naszym interesie jest umożliwienie mu dalszego udziału we wspólnym życiu gospodarczym i pomoc w tworzeniu podwalin pod jego przyszłe członkostwo w UE. Należy tu także pamiętać, że na granicy z obwodem kaliningradzkim są trzy przejścia graniczne dostosowane do transportu kolejowego z tak zwanym szerokim torem oraz naszym, europejskim, co stwarza lepsze możliwości i pozwala ograniczyć nakłady.

Spodziewam się, że obecne sugestie oraz te zawarte w moim pierwszym stanowisku, to jest propozycja przebiegu trasy Rail Baltica po przekroczeniu litewskiego przejścia Trakiszki - Mockawa, dalej drogą na Suwałki, Ełk i stamtąd przez Korsze, Kętrzyn, Olsztyn, Iławę, Toruń, Poznań do Berlina lub przez Olsztyn, Warszawę do Berlina, a w innym wariancie przez Ełk, Szczytno, Warszawę do Berlina, będą stanowiły podstawę właściwych decyzji. Oczekuję potwierdzenia, że tak się stanie.

Łączę wyrazu szacunku

Janusz Lorenz


Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment