Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment


OŚWIADCZENIA

OŚWIADCZENIA ZŁOŻONE DO PROTOKOŁU

Oświadczenie złożone przez senatora Januarego Bienia, skierowane do ministra kultury Waldemara Dąbrowskiego:

Szanowny Panie Ministrze!

Niniejsze oświadczenie zainspirowane jest apelem skierowanym przez pracowników naukowych Państwowego Instytutu Naukowego - Instytutu Śląskiego w Opolu do parlamentarzystów województwa dolnośląskiego, opolskiego i śląskiego o pomoc w uratowaniu tej placówki.

Instytut stanął w obliczu utraty możliwości dalszego funkcjonowania. Brak płynności finansowej oraz narastające zadłużenie zostały spowodowane przez drastyczne zmniejszenie już wcześniej niewystarczającej dotacji z budżetu państwa przy - co istotne - niesłychanie ograniczonych możliwościach pozyskiwania z zewnątrz środków finansowych na badania naukowe.

Radykalne przedsięwzięcia zaradcze podjęte przez kierownictwo i kadrę placówki, takie jak dobrowolne obniżenie pobieranego wynagrodzenia, zlikwidowanie większości dodatków funkcyjnych, dobrowolne przejście profesorów na trzymiesięczne urlopy bezpłatne, czyli nieodpłatne świadczenie pracy na rzecz instytutu, tylko przejściowo nieco złagodziły narastający stopniowo deficyt. Jeśli sytuacja ta nie ulegnie odwróceniu, instytutowi grozi upadek. Jego obecna sytuacja finansowa jest tak dramatycznie zła, że właściwie nie jest on w stanie efektywnie spełniać swoich zadań statutowych bez pomocy w postaci środków państwowych.

Instytut jest potrzebny opolskiemu środowisku naukowemu, które bez niego stałoby się tylko środowiskiem akademickim. Jest on bowiem innym typem placówki niż uczelnie wyższe, a jego zadań i trybu pracy oraz szczególnej misji społeczno-naukowej nie przejmą szkoły wyższe.

PIN - Instytut Śląski w Opolu potrzebny jest również makroregionowi śląskiemu, zwłaszcza zaś subregionowi Śląska Opolskiego, ze względu na specjalizację interdyscyplinarną, dostosowaną do skomplikowanych procesów społecznych i etniczno-narodowościowych przebiegających na tych obszarach, a także implikacje międzynarodowe wynikające z relacji polsko-niemieckich i polsko-czeskich. Brak instytutu niewątpliwie zubożyłby więc mapę kulturowo-naukową regionu.

Instytut potrzebny jest także państwu polskiemu, ponieważ bada problematykę Śląska jako kategorię regionalną, jako ważny obszar europejski. Jest on potrzebny także ze względu na swoją rolę w dialogu polsko-niemieckim i w stosunkach polsko-czeskich oraz w polsko-niemiecko-czeskiej wymianie myśli naukowej w odniesieniu do miejsca Śląska w stosunkach Polski, Niemiec i Czech doby najnowszej i w przyszłości - chodzi o obiektywizację kontrowersji historiograficznych i dążenie do konsensusu naukowego.

Roli i misji naukowo-społecznej PIN - Instytutu Śląskiego w Opolu nie zrealizują ci sami ludzie, którzy go tworzą, lecz rozproszeni po innych instytucjach. Wypełnianie tej funkcji gwarantuje tylko zespół składający się z wysoko wykwalifikowanej kadry reprezentującej różne dyscypliny, takie jak socjologia, demografia, geografia gospodarcza, historia, politologia czy językoznawstwo, mający utrwalone miejsce w nauce polskiej, dynamicznie rozwijający współpracę międzynarodową. organizujący konferencje naukowe i sesje międzynarodowe.

Podjęto już właściwie wszystkie działania oszczędnościowe, jakie można było podjąć samodzielnie bez szkody dla realizacji zadań i misji placówki. Możliwości poprawy kondycji finansowej instytutu już się wyczerpały. Wprawdzie Sejmik Województwa Opolskiego 25 maja 2002 r. jednogłośnie podjął uchwałę o konieczności ratowania instytutu, lecz w ślad za tą uchwałą nie poszły żadne konkretne działania. Konieczne stało się zatem jednorazowe, nadzwyczajne zwiększenie dotacji statutowej o kwotę co najmniej 500 tysięcy zł, co doprowadziłoby do względnej stabilizacji finansowej placówki, umożliwiającej spłatę narastających zobowiązań i odzyskanie płynności finansowej.

Bardzo proszę o zajęcie stanowiska w opisanej sprawie.

Z wyrazami szacunku

January Bień

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Zbigniewa Kruszewskiego, skierowane do wicepremiera, ministra rolnictwa i rozwoju wsi Jarosława Kalinowskiego:

Panie Premierze!

Nie umilkły jeszcze komentarze dotyczące spóźnionych działań Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w sprawie zalesiania gruntów rolnych w bieżącym roku, a już wśród władz samorządowych, leśników i rolników pojawia się niepokój spowodowany brakiem informacji o limitach zalesień w roku przyszłym.

Dla przykładu podam, że tylko w jednym powiecie płockim znajduje się ponad 31 tysięcy ha gruntów klasy V i VI, które można przeznaczyć pod zalesianie. W powiecie tym dwustu dziewięćdziesięciu jeden rolników złożyło odpowiednie wnioski dotyczące zalesienia ponad 1 tysiąca ha gruntów.

Pragnę zapytać Pana Premiera, na jakim etapie są przygotowania do ustalenia limitów zalesień na 2003 r. i czy wyciągnął Pan wnioski z popełnionych przez urzędników ARiMR błędów, które uniemożliwiły realizację zalesień w pożądanej skali. Pragnę też spytać, czy w projekcie budżetu państwa na przyszły rok zostaną zabezpieczone odpowiednie środki na zalesianie.

Proszę ponadto Pana Premiera o informację, czy Pańskim zdaniem istnieje potrzeba nowelizacji ustawy o przeznaczeniu gruntów rolnych pod zalesianie, a jeśli tak, to jakich.

Zbigniew Kruszewski
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Andrzeja Spychalskiego, skierowane do ministra finansów Grzegorza Kołodki:

Szanowny Panie Ministrze!

Projekt ustawy o przekształceniach organów i jednostek organizacyjnych podległych ministrowi właściwemu do spraw finansów publicznych w części dotyczącej zmian w ustawie z dnia 21 czerwca 1996 r. o urzędach i izbach skarbowych przewiduje delegację dla ministra finansów do kształtowania sieci i funkcji urzędów skarbowych.

Jedną z głównych przesłanek przeprowadzonej w roku 1998 reformy podziału administracyjnego kraju była decentralizacja władzy oraz realizacja postulatu: urząd i urzędnik dla obywatela, a nie odwrotnie. W związku z tym przewidywana w projekcie ustawy z dnia 24 lipca 2002 r. o przekształceniach organów i jednostek organizacyjnych podległych ministrowi właściwemu do spraw finansów publicznych możliwość tworzenia urzędów skarbowych dla obsługi podatników, którzy spełniają kryteria tak zwanych dużych podmiotów, powinna realizować te założenia. Biorąc to pod uwagę, tworzenie nowych organów, o których mowa w projekcie, nie powinno ograniczać się tylko do lokalizowania ich siedzib w miastach będących stolicami województw. Zasada ta powinna szczególnie mieć zastosowanie do województw dużych pod względem posiadanego potencjału gospodarczego, zajmowanej powierzchni i zasobów ludzkich, a do takich województw niewątpliwe należy województwo wielkopolskie. Skupienie w ramach województwa władzy w jednym tylko miejscu, czyli w stolicy regionu, prowadzi praktycznie do sprowadzenia pozostałych miast, nierzadko dysponujących obecnie dużym potencjałem gospodarczym, do roli prowincji, odpływu najlepszych kadr, utraty stanowisk pracy w regionach, które i tak mają wysoki wskaźnik bezrobocia, a w konsekwencji do pauperyzacji społeczeństw zdominowanych przez centralę.

Do takich miast należy właśnie Kalisz, który dysponuje wraz z okręgiem południowo-wschodniej Wielkopolski potencjałem gospodarczym porównywalnym z potencjałem niektórych obecnych województw, o czym świadczą następujące fakty: jest drugim co do wielkości miastem województwa wielkopolskiego; ogólna liczba zarejestrowanych i działających podmiotów gospodarczych; liczba tak zwanych dużych podmiotów spełniających kryteria ustawy przekracza trzysta podmiotów, co stanowi około 1/3 wszystkich tego typu podmiotów w województwie.

Ponadto występuje wiele argumentów przemawiających za lokalizacją w Kaliszu urzędu skarbowego do spraw dużych podmiotów.

Po pierwsze, położenie geograficzne miasta sprawiające, że podmioty gospodarcze z południowej Wielkopolski miałyby bliższy kontakt z urzędem. Stosunkowo duża odległość od Poznania w przypadku niepowołania w Kaliszu urzędu do spraw dużych podmiotów może być poważnym utrudnieniem w kontakcie pomiędzy urzędem a podatnikiem mającym siedzibę na południowym krańcu województwa. Rozpiętość między skrajnymi miejscami województwa kształtuje się w granicach 370 km (północ - południe) i 340 km (wschód - zachód). W przybliżeniu prawie jednakowa odległość Kalisza od pozostałych centrów gospodarczych, takich jak Wrocław i Łódź, jest czynnikiem sprzyjającym tworzeniu i lokowaniu siedzib nowych firm właśnie w tym regionie.

Po drugie, niewielkie koszty administracyjne. Kalisz jako byłe miasto wojewódzkie oraz siedziba ośrodka zamiejscowego Izby Skarbowej w Poznaniu dysponuje odpowiednio przygotowanymi i wyposażonymi budynkami stanowiącymi własność skarbu państwa. I tak jeden z budynków o powierzchni około 1 tysiąca 200 m2 wyposażony jest w kompletną i niezbędną infrastrukturę informatyczną. Budynek posiada sieć LAN - okablowanie wykonane w systemie BCS, o kategorii 3, FTP, sześćdziesiąt jeden punktów dostępowych do LAN, czterdzieści osiem okablowanych pomieszczeń. Wydzielone jest klimatyzowane pomieszczenie do pracy serwera. W chwili obecnej znajdują się w nim dwa serwery HP Net i LH Pro, na których posadowiona jest aplikacja szkoleniowa POLTAX. Dysponuje ono również czterdziestoma ośmioma portami 10 BT, 100 BTX, 36 PC, 10 PRT. Wynika z tego, że posiada niezbędne i kompletne wyposażenie do prawidłowego funkcjonowania urzędu skarbowego. Ponadto omawiane budynki są w dobrym stanie technicznym niewymagającym napraw i remontów - ostatnie kompleksowe remonty przeprowadzono w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że w obecnej sytuacji budżetu państwa właściwe powinno być wykorzystywanie przy powoływaniu nowych struktur istniejącej bazy, zamiast tworzenia od podstaw nowych struktur, i to tylko w siedzibach województw, gdzie koszty ich utworzenia i funkcjonowania są wielokrotnie większe. Wobec takich argumentów racjonalne jest powołanie w Kaliszu urzędu do spraw dużych podmiotów.

Po trzecie, region dysponuje stabilną i odpowiednio przygotowaną kadrą pod względem zarówno przygotowania merytorycznego w zakresie prawa administracyjnopodatkowego, jak i kompleksowej obsługi informatycznej w liczbie niezbędnej do uruchomienia i prawidłowej pracy urzędu. Zdecydowana większość pracowników, bo około 90%, legitymuje się wyższym wykształceniem oraz ukończeniem specjalistycznych szkoleń, kursów i studiów podyplomowych. Wśród tych pracowników są również biegli księgowi.

Po czwarte, projektowane urzędy skarbowe do spraw dużych podmiotów powinny obsługiwać optymalną liczbę podatników, co przyczyni się do sprawnego funkcjonowania urzędu i prawidłowej obsługi podatników. Powołanie tylko jednego urzędu, obsługującego znaczną liczbę dużych podmiotów, spowoduje ograniczenie jego sprawnego funkcjonowania nie tylko z punktu widzenia obsługi podatników, ale i budżetu. A to powinno być nadrzędnym celem wprowadzenia reformy.

Przekazując te argumenty, proszę o ich rozważenie i uwzględnienie podczas prac nad reformą służb skarbowych.

Czynię to z ogromną troską także o los mojego miasta, które w obecnej sytuacji traci swoją pozycję wypracowaną ogromnym wysiłkiem mieszkańców.

Z wyrazami szacunku

Andrzej Spychalski

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Henryka Stokłosę, skierowane do prezesa Rady Ministrów Leszka Millera:

Szanowny Panie Premierze!

Oświadczenie to dotyczy sytuacji materialnej kombatantów i inwalidów wojennych. Nieprzemyślana kilkuzłotowa waloryzacja rent i emerytur spowodowała powszechne niezadowolenie społeczne. Otrzymuję sporo listów i apeli na ten temat, kierowanych do mnie przez osoby prywatne, a także organizacje emeryckie i kombatanckie.

Kilka dni temu nadszedł do mojego biura bardzo dramatyczny list od pilskich kombatantów. Zawiera on stanowczy protest w sprawie pogarszających się warunków ich życia. Oto przejmujący w swej wymowie fragment tego listu:

"Jesteśmy środowiskiem społecznym w znacznie zaawansowanym wieku, gdyż średnia przekracza już osiemdziesiąt lat, a jednocześnie tak bardzo pokrzywdzonym przez los. Jaką winę przypisać steranym przez wojnę byłym żołnierzom walczącym na Wschodzie i Zachodzie, w oddziałach partyzanckich, byłym więźniom gestapo i obozów koncentracyjnych? Dlaczego kombatanci i inwalidzi wojenni pozbawieni są dzisiaj elementarnej opieki lekarskiej? Dlaczego ci starzy ludzie, mieszkający nieraz samotnie, są pozbawieni swojej skąpej renty przez wzrastające koszty utrzymania i wszelkie towarzyszące im wzrastające opłaty? Zdarzają się przypadki, że nasi koledzy kombatanci muszą dożywać swoich ostatnich dni w urągających pod względem higieny warunkach sanitarnych, zaniedbywani przez opiekę społeczną i swoją rodzinę, która nieraz nawet zabiera im rentę. Czym dla nich jest obecna kilkuzłotowa waloryzacja rent i emerytur przy znaczącym wzroście wszelkich kosztów i opłat?".

Autorzy listu wypominają też aktualnie rządzącej koalicji zabranie niektórych uprawnień i korzyści wynikających z kombatanckiego statusu. Na koniec zwracają się do mnie z prośbą o interwencję w ich sprawie, pisząc:

"Nasze aktualne władze państwowe są dotychczas głuche na nasze wołania i protesty, chociaż nie takie były ich deklaracje w kampanii wyborczej. Czujemy się zawiedzeni i oszukani. Jesteśmy ofiarami po raz któryś z rzędu, w sytuacji kiedy winien nam towarzyszyć szacunek i uznanie za przelaną krew, poniesione ofiary i kalectwo, gehennę obozów i więzień hitlerowskich. Nie możemy zgodzić się z takim stanem rzeczy, by ofiary wojny ponosiły znaczący ciężar wyrzeczeń dla ratowania stanu kasy państwowej, tak znacznej dziury budżetowej, która przecież została przez kogoś zawiniona. Domagamy się właściwego rozliczenia osób odpowiedzialnych, podejmujących błędne decyzje w imieniu narodu, a tak wysoko wynagradzanych na posadach państwowych. Taka niesprawiedliwość może w nas pogłębiać poczucie krzywdy i rozgoryczenia za nasze ofiary".

Spełniając wolę moich najstarszych wyborców, zwracam się do premiera Leszka Millera z następującymi pytaniami.

Czy i kto poniesie polityczną odpowiedzialność za idiotyczną decyzję o kilkuzłotowej waloryzacji rent i emerytur?

Jak bardzo zaawansowane są prace nad nowelizacją ustaw kombatanckich i w jakim zakresie są one konsultowane z reprezentacją tych środowisk?

Z poważaniem

Henryk Stokłosa

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Jerzego Cieślaka, skierowane do ministra spraw wewnętrznych i administracji Krzysztofa Janika, ministra finansów Grzegorza Kołodki oraz ministra zdrowia Mariusza Łapińskiego:

Moje oświadczenie jest wyrazem uzasadnionego zaniepokojenia sytuacją ekonomiczną Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, ze szczególnym uwzględnieniem Grupy Karkonoskiej GOPR.

Pragnę poinformować ministra spraw wewnętrznych i administracji, ministra finansów oraz ministra zdrowia, że ratownicy GOPR mieli nadzieję, iż przyjęcie przez państwo współodpowiedzialności za finansowanie ich działalności, przynajmniej na poziomie minimum niezbędnych wydatków, stworzy warunki rozwoju ich stowarzyszenia. Te oczekiwania nie zostały spełnione.

Grupa Karkonoska GOPR ma ośmiu ratowników etatowych i dwóch pracowników administracji. Ich działalność aktywnie wspiera stu czterdziestu pięciu ratowników ochotników i siedemnastu kandydatów na ratowników.

Z informacji przedstawionych mi przez naczelnika wynika, że obecnie istnieje zagrożenie ciągłości i skuteczności działania grupy. Zmniejszona o 24% w stosunku do ubiegłego roku dotacja umożliwia prawidłowe jej funkcjonowanie tylko przez osiem, dziewięć miesięcy 2002 r. Zaplanowane i przekazywane z opóźnieniem środki z budżetu państwa stanowią tylko 44% kosztów utrzymania grupy w 2001 r. Pomimo pozyskiwania przez jej kierownictwo dodatkowych funduszy, długi wobec ZUS, urzędu skarbowego, dostawcy energii elektrycznej oraz TP SA wynoszą 50 tysięcy zł, co jest kwotą konieczną do utrzymania grupy przez jeden miesiąc.

Brak środków może spowodować zagrożenie bezpieczeństwa osób przebywających w Karkonoszach. Według danych dyrekcji Karkonoskiego Parku Narodowego górskie szlaki odwiedza rocznie mniej więcej 1 milion 500 tysięcy osób, w tym wielu turystów z zagranicy. W 2002 r. Grupa Karkonoska GOPR podjęła już czterysta dziewięćdziesiąt pięć interwencji, dwieście pięćdziesiąt sześć akcji i jedenaście wypraw w celu ratowania życia i zdrowia ludzi. W Karkonoszach zdarzył się również wypadek śmiertelny.

Zdolność do pełnej realizacji zadań statutowych Grupy Karkonoskiej GOPR jest bardzo istotna również ze względu na jej powiązanie, na mocy ustawy o stanie klęski żywiołowej z dnia 18 kwietnia 2002 r. oraz ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym z dnia 25 lipca 2001 r., z zadaniami starosty w zakresie zapobiegania skutkom klęsk żywiołowych.

Zwracam się więc do wymienionych na wstępie członków Rady Ministrów z uprzejmą, ale i usilną prośbą o stworzenie warunków ekonomicznych realizacji zadań Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, ze szczególnym uwzględnieniem Grupy Karkonoskiej GOPR.

Jerzy Cieślak

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Krystynę Sienkiewicz, skierowane do ministra sprawiedliwości Grzegorza Kurczuka:

Szanowny Panie Ministrze!

Na podstawie spotkań oraz informacji uzyskanych w Krajowym Stowarzyszeniu Kuratorów Sądowych Oddział Terenowy w Toruniu zwracam się do Pana z prośbą o zainteresowanie się obecnym funkcjonowaniem kuratorskiej służby sądowej w okręgu toruńskim. Brak wystarczających środków, jakie powinny być przeznaczane dla kuratorów sądowych i ośrodków kuratorskich, ma wybitnie niekorzystny wpływ na pracę kuratorów i atmosferę, w jakiej jest ona prowadzona.

W roku bieżącym rozpoczęły pracę jedynie cztery z dwunastu działających jeszcze w ubiegłym roku ośrodków kuratorskich w okręgu. Dwa z nich w najbliższym czasie będą musiały zawiesić swoją działalność ze względu na brak wystarczających środków, a przyszłość dwóch pozostałych też wydaje się mocno niepewna. Kuratorzy obserwują, jak z powodu braku środków finansowych zaprzepaszczane zostają efekty często ich kilkuletniej pracy, gdyż podopieczni poprawnie zachowujący się w ośrodkach po ich likwidacji powracają do poprzednich negatywnych zachowań.

Sąd Rejonowy w Toruniu nie wywiązuje się ze zobowiązań wobec kuratorów sądowych. Kuratorzy społeczni od kwietnia, a kuratorzy zawodowi od czerwca bieżącego roku nie otrzymują zwrotu kosztów za sprawowane dozory. Kwota zaległości na dzień 20 lipca - termin wypłacania uregulowany jest ustawowo, do dnia 20 każdego miesiąca - wynosi około 331 tysięcy zł dla tysiąca stu sześćdziesięciu siedmiu kuratorów sądowych. W ten sposób kuratorzy część swoich dochodów przeznaczają na wykonywanie czynności służbowych i w tym zakresie sami finansują działalność sądu, nie mając przy tym żadnej informacji, kiedy nastąpi zwrot poniesionych przez nich kosztów. Nadmieniam, iż sytuacja nieterminowego zwracania poniesionych przez kuratorów kosztów trwała przez większą część ubiegłego roku. Można się było spodziewać, że po wejściu w życie ustawy o kuratorach sądowych i jednoznacznym określeniu przez nią terminu płatności ryczałtów sytuacja taka nie będzie już miała miejsca. Okazało się jednak, że konkretny przepis ustawy nie ma w praktyce większego znaczenia, co trudno jest zrozumieć, a tym bardziej zaakceptować.

Nie sposób przy tym nie brać pod uwagę faktu, że wynagrodzenia kuratorów zawodowych są ciągle stosunkowo niskie - to najgorzej opłacana grupa zawodowa w resorcie sprawiedliwości - i w żadnej mierze nie odpowiadają ani randze tego zawodu, ani też zakresom obowiązków, które na nich ciążą. Kuratorzy zawodowi w okręgu toruńskim, zwłaszcza kuratorzy zajmujący się osobami dorosłymi, są nadmiernie obciążeni. Jeden kurator zawodowy dla dorosłych realizuje średnio dwieście osiemdziesiąt spraw. W Sądzie Rejonowym w Toruniu liczba ta wynosi trzysta dwadzieścia spraw. Liczba przekazywanych dla okręgu etatów jest w tym względzie daleko niewystarczająca, przez co nie zapewnia poprawy tego stanu rzeczy w najbliższym czasie. W przyszłorocznym planie etatyzacji Sąd Apelacyjny w Gdańsku przewidział dla okręgu toruńskiego, pomimo że jest on trzeci co do wielkości, jedynie siedem etatów, a powinno być co najmniej piętnaście.

Uzasadnione obawy kuratorów zawodowych budzi też brak środków na wynagrodzenia osobowe tej grupy zawodowej, jaki występuje w okręgu toruńskim w bieżącym roku. Limit wynagrodzeń, który został ustalony na 2002 r., jest o 87 tysięcy 491 zł za niski w stosunku do rzeczywistych potrzeb, co grozi niewypłaceniem kuratorom wynagrodzeń w pełnej wysokości w grudniu. Trzykrotnie informowany był o tej sytuacji dyrektor Departamentu Budżetu i Majątku Skarbu Państwa, pan Jan Paziewski. Ostateczna odpowiedź brzmi tak: obecnie nie ma możliwości dalszego zwiększenia limitu wynagrodzeń osobowych na 2002 r. w grupie sądowych kuratorów zawodowych, ponieważ całość środków została rozdysponowana dla sądów. Na pismo w tej sprawie skierowane do minister sprawiedliwości, pani Barbary Piwnik, odpowiedział dyrektor Departamentu Sądów Powszechnych, pan Wojciech Dziuban, informując o planach na 2003 r. i pomijając całkowicie kwestię roku 2002.

Jest to tym bardziej niezrozumiałe, że dzieje się to w sytuacji i tak wyjątkowo oszczędnego wydatkowania środków na wynagrodzenia. Kuratorzy zawodowi w okręgu toruńskim nie otrzymują, zresztą tak jak i w latach ubiegłych, dodatków specjalnych, a dodatki funkcyjne w tej grupie dalekie są od stawek maksymalnych i stanowią średnio 67% ich wysokości. Ponadto zostały one ustalone kwotowo jeszcze w roku 2000 i od tego czasu nie uległy zwiększeniu. Wstrzymane też zostały wszystkie awanse, nawet tych osób, które po wejściu w życie ustawy o kuratorach sprawują funkcje, z którymi związane jest znaczne zwiększenie zakresu obowiązków.

Pragnę zauważyć, że działalność polegająca na zapobieganiu zjawiskom patologii społecznej, którą kuratorzy prowadzą, nie daje się czasowo zawiesić ze względu na trudności finansowe resortu. Straty, które w wyniku tego typu działań powstają, są zawsze nieodwracalne i odnoszą długotrwały skutek w wymiarze nie tylko jednostkowym, ale również społecznym.

Proszę zatem Pana Ministra o osobiste zainteresowanie się przedstawionymi problemami i pomoc w ich rozwiązaniu.

Z poważaniem

Krystyna Sienkiewicz

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Bogdana Podgórskiego, skierowane do wicepremiera, ministra finansów Grzegorza Kołodki, ministra pracy i polityki społecznej Jerzego Hausnera oraz prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych Aleksandry Wiktorow:

Oświadczenie dotyczy zaświadczeń wydawanych przez urzędy skarbowe osobom występującym do ZUS o zasiłek rodzinny.

Ustawa z dnia 17 grudnia 2001 r. o zmianie ustawy o Funduszu Alimentacyjnym, ustawy o zasiłkach rodzinnych, pielęgnacyjnych i wychowawczych i ustawy o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa - DzU nr 154 poz. 1791 - nałożyła z dniem 1 stycznia 2002 r. na urzędy skarbowe obowiązek wydawania zaświadczeń o dochodach dla osób występujących o przyznanie zasiłku rodzinnego. Jeszcze w roku ubiegłym osoby starające się o ten zasiłek składały w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych oświadczenia o dochodach. Podanie w nich nieprawdziwych danych było, zgodnie z art. 233 kodeksu karnego, zagrożone karą do trzech lat pozbawienia wolności. Według informacji, jakie uzyskałem, oświadczeń niezgodnych z prawdą było w skali kraju niewiele.

Obecnie, zgodnie z zapisem w wyżej wymienionej ustawie, osoby występujące o przyznanie zasiłku rodzinnego są zobowiązane złożyć w terminie do końca maja każdego roku wydane przez urzędy skarbowe zaświadczenia o dochodach, gdyż prawo do zasiłku rodzinnego ustala się na okres dwunastomiesięczny to jest od 1 czerwca do 31 maja następnego roku kalendarzowego, zwanego okresem zasiłkowym. Jak wykazała praktyka tego roku, nie jest to najszczęśliwszy termin do przyjmowania wniosków i wydawania tego typu zaświadczeń przez urzędy skarbowe. Zbiega się on z terminem - do 30 kwietnia danego roku - składania przez podatników zeznań podatkowych PIT jako rozliczeń dochodów za poprzedni rok podatkowy oraz ze zwrotami nadpłat podatku, które muszą mieć miejsce do końca lipca danego roku.

Zdaniem pracowników urzędów skarbowych, zmieniają się ich rola i zadania. Służą one jako punkt informacyjny dla innych urzędów i instytucji, zajmując się wydawaniem różnego rodzaju zaświadczeń o dochodach, przychodach, prowadzeniu działalności gospodarczej i przerwach w jej prowadzeniu dla ZUS, KRUS, szkół wyższych itp. oraz udzielaniem odpowiedzi na pisma Policji, ZUS, komorników sądowych itp., a nie spełniają zadania, jakie nałożyło na nie państwo, to znaczy zadania ściągania podatku dla budżetu.

Chciałbym zwrócić uwagę na fakt, że w Polsce funkcjonuje trzysta siedemdziesiąt pięć urzędów skarbowych zatrudniających od pięćdziesięciu do dwustu pięćdziesięciu pracowników. Z danych statystycznych wynika, że na jednego pracownika zajmującego się podatkiem dochodowym od osób fizycznych przypada nawet jedenaście tysięcy podatników, a na pracowników zajmujących się obsługą firm - mniej więcej tysiąc podmiotów gospodarczych.

W województwie małopolskim funkcjonuje dwadzieścia siedem urzędów skarbowych, które zatrudniają tylko trzy tysiące stu pięćdziesięciu dwóch pracowników. Urzędy te obsługują mniej więcej dwieście trzydzieści siedem tysięcy podmiotów gospodarczych, których rocznie przybywa około 7-8%. Podatników, którzy złożyli zeznania roczne za 2001 r. w terminie do 30 kwietnia bieżącego roku było mniej więcej milion sto tysięcy.

Z analiz, jakie przeprowadziły urzędy skarbowe w Małopolsce, wynika, że od kwietnia do 15 czerwca 2002 r. wydano czterysta czterdzieści sześć tysięcy osiemset trzydzieści jeden zaświadczeń o dochodach osobom ubiegającym się o zasiłek rodzinny, a pozostało ich jeszcze do wydania dziewięćdziesiąt tysięcy. Każdy z urzędów skarbowych został zmuszony do oddelegowania do tych zadań większości swoich pracowników. Nie bez znaczenia jest fakt, że w przeważającej liczbie przypadków podmioty wypłacające zasiłki znają wielkość dochodu osób, które je pobierają, są to bowiem dochody wypłacane przez te podmioty. Urzędy skarbowe w swoich zaświadczeniach jedynie potwierdzają kwoty dochodu bez uprzedniego ich zweryfikowania i porównania z informacjami o dochodach PIT-11 oraz PIT-8B, które wpłynęły do urzędu od podatników.

W związku z tym proszę Panią Prezes i Panów Ministrów o odpowiedź na następujące pytanie: czy nie powinniśmy znowelizować wyżej wymienionej ustawy i powrócić do poprzedniego systemu dokumentowania i przyznawania zasiłków rodzinnych?

Z informacji, jakie do mnie docierają, wynika, że poprzedni system przyznawania zasiłków rodzinnych nie budził tylu krytycznych uwag. Z jednej strony urzędy skarbowe skarżą się bowiem na brak personelu, który mógłby wypełniać nałożone ustawami zadania, oraz na koszty, jakie ponoszą z tytułu wydawania tych zaświadczeń pomimo braku środków na finansowanie najpilniejszych swoich potrzeb, z drugiej zaś strony podatnicy zarzucają urzędom skarbowym opieszałość w wykonywaniu ich obowiązków.

Łączę wyrazy szacunku

Bogdan Podgórski

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Bogdana Podgórskiego, skierowane do prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mirosława Sekuły:

Oświadczenie w sprawie przedstawionych przez NIK wniosków z kontroli przeprowadzonej w wyższych uczelniach państwowych.

W komunikacie prasowym Najwyższej Izby Kontroli nr 163/2002, dotyczącym kontroli odpłatności za studia w państwowych szkołach wyższych, pojawiło się wiele informacji prowadzących do utrwalenia w oczach społeczeństwa nieprawidłowego wizerunku państwowych szkół wyższych. Z tymi informacjami nie zgadzają się wszyscy rektorzy szkół. Efektem była uchwała 80/II Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich podjęta podczas konferencji w Gdyni w dniach 27-29 czerwca 2002 r.

W podsumowaniu wymienionej uchwały napisano: "pojawiające się głosy, podające w wątpliwość te osiągnięcia wyłącznie na gruncie zarzutów o charakterze formalnym, są krzywdzące dla państwowych szkół wyższych, obrażają społeczność akademicką, a także wprowadzają w błąd opinię publiczną". Z pisma, które otrzymałem, wiem, że efektem czerwcowych obrad KRASP były przeprosiny ze strony prezesa NIK. Mimo przeprosin interwencja podjęta przez rektorów państwowych szkół wyższych nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Informacje o wynikach kontroli przeprowadzonej przez NIK w zakresie odpłatności za studia w uczelniach państwowych wywołały falę oburzenia w środowisku akademickim. Zostało ono wyrażone między innymi w piśmie przewodniczącego Konferencji Rektorów Polskich Uczelni Technicznych, profesora doktora habilitowanego Ryszarda Tadeusiewicza, skierowanym do rektorów i członków KRPUT i przewodniczącego KRASP.

Tytuły prasowe, które pojawiły się po opublikowaniu wyników kontroli, "Płatne i gorsze" ("Dziennik Polski"), "Droga mała wiedza" ("Gazeta Krakowska"), oraz informacja podana w radiu 24 i 25 lipca bieżącego roku: "raport NIK stwierdził nieprawidłowości wyłącznie w szkołach państwowych" - to oczywiste, ponieważ NIK nie kontrolowała uczelni prywatnych - świadczą o tym, że sytuacja w szkołach państwowych została przedstawiona tendencyjnie i bez zrozumienia procesów zachodzących w uczelniach w okresie ich dynamicznego rozwoju oraz rosnącego zainteresowania edukacją w ciągu ostatnich dziesięciu lat.

W jednym ze zdań raportu NIK podaje, że "we wszystkich kontrolowanych uczelniach rozwój ilościowy i jakościowy kadry nauczycieli nie nadążał za wzrostem liczby studentów". Po porównaniu pod względem liczby studentów przypadających na jednego nauczyciela akademickiego Uniwersytetu Jagiellońskiego z równie "starym", niemieckim uniwersytetem w Heidelbergu okazuje się, że stosunek nauczycieli akademickich do kształconych studentów wcale nie jest tak niekorzystny, jak przedstawia raport NIK. Według danych, jakie otrzymałem, na UJ w 2000 r. studiowało dwadzieścia siedem tysięcy siedmiuset czterdziestu studentów, a w Heidelbergu - dwadzieścia jeden tysięcy dziewięciuset osiemdziesięciu studentów. Uniwersytety te zatrudniały odpowiednio trzystu dwudziestu dziewięciu i trzystu dwudziestu ośmiu profesorów oraz tysiąc siedemset dziesięć i siedemset pięćdziesiąt osiem osób pozostałej kadry nauczycieli. Oznacza to, że na Uniwersytecie Jagiellońskim na jednego nauczyciela akademickiego przypadało trzynastu studentów, podczas gdy w Heidelbergu dwudziestu. Jak wynika z przytoczonych wyżej danych, Uniwersytet Jagielloński nie odbiega pod tym względem od standardów europejskich.

Raport NIK stawia zarzut państwowym uczelniom wyższym, że preferują rozwój ilościowy, oparty zwłaszcza na odpłatnych formach studiów zaocznych i wieczorowych. Odnosząc się do tego zarzutu, ponownie posłużę się przykładem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Odnotowany w latach akademickich 1999/2000 i 2000/2001, czyli w okresie kontrolowanym przez NIK, przyrost liczby studentów przyjętych na pierwszy rok studiów dziennych i pierwszy rok studiów płatnych był bardzo zbliżony. Wynosił on odpowiednio: w wypadku studiów dziennych blisko 8%, a w wypadku studiów płatnych nieco ponad 10%. W związku z powyższym trudno dopatrzyć się tutaj szczególnych preferencji co do zwiększania liczby miejsc na studiach płatnych.

Kolejny zarzut postawiony przez NIK, ściśle związany z poprzednim, mówi o tym, że żywiołowy rozwój studiów płatnych był głównie podporządkowany potrzebom finansowym uczelni, a wzrost wpływów z opłat pozwalał uczelniom na dofinansowanie kosztów bieżącej działalności. Chciałbym podkreślić, że środki finansowe przekazywane przez państwo na wykształcenie jednego studenta studiów dziennych wynoszą na Uniwersytecie Jagiellońskim 5 tysięcy 500 zł rocznie, a czesne na studiach płatnych na tej uczelni wynosi średnio 3 tysiące 400 zł rocznie. Zgodnie z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, cytowanym zresztą w wyżej wymienionym komunikacie prasowym, czesne pobierane od studentów studiów płatnych nie może przekraczać kosztów ponoszonych przez uczelnie w zakresie niezbędnym do uruchomienia i prowadzenia tych form studiów. Przypomnijmy, że dotacja budżetowa przypadająca na jednego studenta studiów płatnych stanowi 30% dotacji przypadającej na jednego studenta studiów dziennych. W takiej sytuacji mamy porównywalny koszt utrzymania jednego studenta studiów dziennych i zaocznych. Nie powinno się więc mówić o dofinansowaniu kosztów bieżącej działalności uczelni z czesnego płaconego przez studentów studiów płatnych i łamaniu w ten sposób konstytucyjnego prawa o równym dostępie do nauki. Zauważmy jeszcze, że koszt wykształcenia studenta studiów płatnych może być wyższy niż studenta studiów dziennych chociażby z uwagi na fakt, że zajęcia prowadzone są w wyżej płatnych godzinach ponadwymiarowych, a niejednokrotnie w dodatkowo wynajmowanych pomieszczeniach.

W związku z powyższym proszę pana prezesa Najwyższej Izby Kontroli o odpowiedź na dwa pytania.

Po pierwsze, dlaczego zarzuty zostały w komunikacie prasowym sformułowane tak, jakby dotyczyły wszystkich uczelni państwowych w kraju? Zdaję sobie sprawę z tego, że przy tak żywiołowym rozwoju szkolnictwa wyższego, z jakim mamy do czynienia w ostatnim dziesięcioleciu, mogły pojawiać się zjawiska negatywne, jestem jednak pewien, że nie dotyczą one wszystkich uczelni państwowych.

Po drugie, dlaczego raport NIK został opublikowany z końcem lipca, chociaż dokument pokontrolny był opracowany już w czerwcu bieżącego roku? Pytanie to jest zasadne ze względu na fakt, że lipiec jest miesiącem, podczas którego życie na uczelniach toczy się w zwolnionym tempie i przygotowanie merytorycznej odpowiedzi musi trwać nieco dłużej ze względu na urlopy wielu pracowników uczelni. Ponadto w lipcu znane są już wyniki egzaminów wstępnych na studia dzienne i wielu rodziców musi pogodzić się z faktem, że ich dzieci będą zmuszone podjąć naukę na studiach płatnych. Rewelacje, które znalazły się w  raporcie Najwyższej Izby Kontroli, nagłośnione natychmiast przez media, z  pewnością budują niezdrową atmosferę nie tylko wokół uczelni wyższych, ale również wprowadzają niepokój wśród tych, którzy zmuszeni sytuacją już zdecydowali się na studia odpłatne.

W związku z tym proszę pana prezesa o szybką i precyzyjną odpowiedź.

Łączę wyrazy szacunku

Bogdan Podgórski

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Jana Szafrańca, skierowane do ministra edukacji narodowej i sportu Krystyny Łybackiej:

W dniu 11 lipca 2002 r. Pani Minister w piśmie DKOS-603-P-57/02/DM skierowanym do kuratorów oświaty poinformowała o wszczętej przez resort procedurze weryfikacji podręczników ze względu na zmienioną podstawę programową, dotyczącą wychowania do życia w rodzinie. Weryfikacji zostały poddane następujące podręczniki:

- "Wędrując ku dorosłości", podręcznik dla klas I-III gimnazjum, red. T. Król, Wydawnictwo Rubikon, Kraków 1999;

- M. i W. Grabowscy, A. i M. Niemyscy, M. i P. Wołochowiczowie, "Zanim wybierzesz… Przygotowanie do życia w rodzinie", Wydawnictwa Szkolne PWN, Warszawa 1999;

- M. Ryś, "Wychowanie do życia w rodzinie", książka dla młodzieży, CMPP - Ped MEN, Warszawa 1999.

Nie ulega wątpliwości, że wymienione podręczniki nie spełniały wymogów środowisk feministycznych, liberalnych, czy Międzynarodowej Federacji Planowania Rodziny, znanej z promocji permisywnej edukacji seksualnej, antykoncepcji, seksualnej swobody i akceptacji dewiacyjnych zachowań. Dlatego zapewne podjęto próbę weryfikacji i skreślenia z wykazu wyżej wymienionych podręczników, uzasadniając to utratą przydatności dydaktycznej. Ich miejsce na rynku wydawniczym zajmą kontrowersyjne podręczniki, społecznie oprotestowane, zawierające wskazówki dla doświadczeń seksualnych i ambiwalentne podejście do pornografii, na przykład podręcznik "Kocha, lubi, szanuje" Zbigniewa Izdebskiego i Andrzeja Jaczewskiego.

Co zdecydowało, że podręcznik ten nie został zakwalifikowany do weryfikacji? Jakie względy przemawiają za jego aktualnością i przydatnością dydaktyczną?

Ubolewam nad Pani decyzją, mając świadomość, że nie względy formalne stały się przyczyną weryfikacji, ale przesłanki ideologiczne akceptowane przez środowisko polityczne, z którym Pani się utożsamia.

W imieniu własnym i moich wyborców zwracam się do Pani o weryfikację swojej decyzji, ponieważ poddane ocenie ekspertów podręczniki zawierają treści wychowawcze ukierunkowane na rozwój dojrzałej osobowości młodych ludzi, prorodzinną formację, odpowiedzialne zachowania i szacunek dla życia. Wycofanie ich z wykazu podręczników szkolnych i zastąpienie innymi, proponującymi wychowanie w wymiarze "moralnego luzu", przyniesie zgubne skutki w życiu młodych ludzi, którzy pozbawieni aksjologicznych fundamentów, nie odnajdą własnej tożsamości.

Jan Szafraniec
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Adama Graczyńskiego, skierowane do prezesa Rady Ministrów Leszka Millera:

Szanowny Panie Premierze!

Pojawiają się informacje, że mimo wcześniejszych wystąpień do ministra środowiska pana Stanisława Żelichowskiego, na które nie otrzymaliśmy dotychczas odpowiedzi, nadal prowadzone są prace nad przygotowaniem projektu rozporządzenia Rady Ministrów powołującego na terenie kraju sześciu regionalnych zarządów gospodarki wodnej, a jednocześnie likwidującego Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gliwicach, działający na terenie województwa śląskiego.

Likwidacja tej instytucji jest tłumaczona koniecznością przystosowania zarządzania zasobami wodnymi do wymogów ustawy - Prawo wodne, czyli wprowadzenia współzależności między podziałem na regiony wodne a geograficznym pojęciem obszaru dorzecza. Już w trakcie prowadzenia prac okazało się, że taki podział jest niemożliwy do przeprowadzenia, zarówno w związku ze szczególnymi warunkami hydrologicznymi, jak i uwarunkowaniami technicznymi istniejącymi na danym obszarze. Mimo to nadal forsuje się podział kraju na sześć regionów wodnych z pominięciem jednostki zarządzającej na terenie aglomeracji śląskiej.

Waga i znaczenie gospodarki wodnej regionu Śląska - jakże specyficznego, bo leżącego na wododziale Wisły i Odry - zarówno dla zagadnień zaopatrzenia w wodę, ochrony przeciwpowodziowej, jak i poprawy zdegradowanego środowiska naturalnego, nie podlega dyskusji. Funkcjonowanie na tym terenie jednej instytucji decyzyjnej i zarządzającej, jaką jest RZGW w Gliwicach, umożliwia właściwe planowanie i koordynowanie działań związanych z zasobami wodnymi, administrowaniem siecią hydrograficzną i zbiornikami wodnymi oraz ochroną przeciwpowodziową.

Należy podkreślić, że poza podstawowym zakresem zarządzania gospodarką wodną dodatkowo na obszarach zlewni, którymi administruje Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gliwicach, występują problemy związane ze zjawiskiem osiadań górniczych, jest też bardzo intensywna zabudowa mieszkaniowa i przemysłowa. Wykonywanie prac zabezpieczających przed wpływami szkód górniczych dla tego obszaru ma niezwykle istotne znaczenie przede wszystkim w zakresie ochrony przeciwpowodziowej.

Ochrona istniejącej substancji poprzez właściwe utrzymanie technicznej zabudowy koryt rzek oraz gospodarka wodna na zbiornikach retencyjnych winny być prowadzone przez jednostkę znajdującą się właśnie na tym terenie. Podział zarządzania oraz wspólnego systemu zaopatrzenia w wodę na strefy wpływów dwóch zarządów niezwiązanych z aglomeracją śląską może doprowadzić do dezintegracji gospodarki wodnej oraz odbić się niekorzystnie na dotychczasowej współpracy zlewni Wisły i Odry w zakresie zarówno zaopatrzenia w wodę, jak i ochrony wód oraz braku zbieżności interesów, na przykład w kształtowaniu polityki inwestycyjnej.

Uważamy, że przy tak skomplikowanej gospodarce wodnej i układzie przestrzennym prowadzenie właściwej polityki w zakresie gospodarki wodnej może być realizowane tylko przez jeden ośrodek decyzyjny, posiadający rozeznanie i doświadczenie. Funkcję tę na tym obszarze pełni Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gliwicach. Zdanie to podziela wiele osób i instytucji, które przesłały swoje wystąpienia przeciwko likwidacji RZGW w Gliwicach na ręce ministra środowiska pana Stanisława Żelichowskiego, a które do chwili obecnej nie otrzymały żadnych wyjaśnień ani odpowiedzi. Nie spowodowało to także zahamowania prac nad podziałem kraju na sześć regionów wodnych z pominięciem istniejącego na terenie województwa śląskiego Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gliwicach.

Zwracamy się do Pana Premiera, mając na względzie dobro gospodarki wodnej i ochrony środowiska aglomeracji śląskiej, szczególnie zdegradowanej w poprzednich okresach i zagrożonej powodziami, o wstrzymanie prac nad projektem likwidacji istniejącego Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gliwicach. Likwidacja ta nie tylko nie wpłynie na usprawnienie gospodarki wodnej i na oszczędności w wydatkowaniu środków, ale stworzy niewspółmiernie większe problemy i straty, nie tylko ekonomiczne.

Pozostaję z poważaniem

senator Adam Graczyński

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Adama Graczyńskiego, skierowane do ministra pracy i polityki społecznej Jerzego Hausnera:

Oświadczenie dotyczy opinii wyrażonej przez MPiPS w piśmie zn. DPRIV024-292/1282/02 z dnia 2 lipca 2002 r.

Szanowny Panie Ministrze!

We wspomnianym piśmie, skierowanym do Powiatowego Urzędu Pracy w Mikołowie i podpisanym przez zastępcę dyrektora Departamentu Polityki Rynku Pracy, panią Beatę Czajkę, jest wyrażone stanowisko, że biorcy świadczeń przedemerytalnych grozi utrata świadczenia, mimo że, będąc radnym, zrezygnował z poborów funkcyjnych z tytułu pełnienia funkcji samorządowej.

Nie mogąc się zgodzić z takim poglądem, proszę Pana Ministra o zajęcie jednoznacznego stanowiska, co wobec zbliżających się wyborów samorządowych ma szczególne znaczenie.

W załączeniu kopia pisma MPiPS.

Pozostaję z poważaniem

Adam Graczyński

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Józefa Sztorca, skierowane do ministra infrastruktury Marka Pola:

Szanowny Panie Ministrze!

Otrzymuję wiele informacji od mieszkańców i samorządu gminy Tarnów w sprawie poprawy bezpieczeństwa uczestników ruchu na przejeździe kolejowym zlokalizowanym na linii kolejowej Kraków - Medyka w Woli Rzędzińskiej.

Na wspomnianym wyżej przejeździe w ostatnim czasie miały miejsce trzy wypadki śmiertelne. Istnieje bardzo pilna potrzeba jego doposażenia w dwie półrogatki ze światłami na drągach. Samorząd gminy Tarnów, mając nadzieję na szybkie zrealizowanie inwestycji, zadeklarował w niej udział w kwocie 40 tysięcy zł.

Szanowny Panie Ministrze, spokój PKP niepokoi mieszkańców oraz władze gminy, dlatego będę wdzięczny za przekazanie informacji, co jest powodem zastoju w realizacji wymienionego zabezpieczenia przejazdu kolejowego.

Z poważaniem

Józef Sztorc

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Józefa Sztorca, skierowane do ministra skarbu państwa Wiesława Kaczmarka:

Szanowny Panie Ministrze!

Otrzymuję wiele pytań nawiązujących w swej treści do aktualnej sytuacji ekonomicznej w Zakładach Azotowych SA w Tarnowie. W doniesieniach prasowych i na spotkaniach z wyborcami pojawiają się niepokojące informacje i wręcz rozpaczliwe pytania w sprawie katastrofalnej, jak to się określa, kondycji finansowej firmy i mającej nastąpić kolejnej fali zwolnień z pracy z przyczyn ekonomicznych.

Mass media informują o podjętym postępowaniu układowym, a zarazem o realnej możliwości upadku największego przedsiębiorstwa, mającego ogromny wpływ na sytuację na tarnowskim rynku pracy.

Nasuwa się pytanie, co skarb państwa, właściciel 100% akcji, aktualnie czyni i co ma zamiar uczynić, aby nie dopuścić do upadku tego przedsiębiorstwa?

Nie muszę mówić, że ta jednostronna, w czarnym kolorze serwowana informacja o aktualnej sytuacji firmy dodatkowo kształtuje i bez tego bardzo trudną atmosferę społeczną, zaś spokój, który płynie z resortu, udawanie, że nic się nie dzieje, bo nic się nie mówi, przeraża mieszkańców.

Panie Ministrze, będę wdzięczny za przekazanie informacji o podejmowanych aktualnie przez Pana resort działaniach, mających na celu uzdrowienie sytuacji w jednym z głównych zakładów chemicznych w kraju.

Z poważaniem

Józef Sztorc

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Mariana Lewickiego, skierowane do wicepremiera, ministra infrastruktury Marka Pola:

Szanowny Panie Premierze!

Od pewnego czasu liczni przedsiębiorcy działający w branży turystyczno-hotelarskiej na terenie Dolnego Śląska, w szczególności Karkonoszy i Gór Izerskich, zwracają uwagę na niewystarczające i nieodpowiadające rzeczywistemu zapotrzebowaniu połączenia kolejowe ze stolicami sąsiadujących z Polską państw - Ukrainy, Białorusi i Rosji.

W ostatnich kilku latach znacznie wzrosło zainteresowanie wypoczynkiem w Polsce ze strony obywateli dawnego ZSRR. Przyjeżdżali oni głównie do Zakopanego i do Krakowa, stanowiąc dla tych miast jedną z podstawowych grup klientów. W ostatnim czasie zaobserwowano również duże ich zainteresowanie Sudetami. Poza sezonem letnim, okresem szczególnego zainteresowania przyjazdami są święta Bożego Narodzenia, obchodzone przez prawosławnych na początku stycznia, a więc w okresie tradycyjnie dla nas "martwym".

Rosyjskie i polskie biura podróży organizujące te wyjazdy zgłaszają jednak podstawowy problem, na jaki napotykają przy organizacji imprez turystycznych na naszym terenie, a mianowicie na zbyt małą liczbę wagonów, a co za tym idzie i miejsc dla pasażerów pociągów dalekobieżnych na trasach Kijów - Wrocław i Moskwa - Wrocław. Jako przykład podają, iż na trasie Moskwa - Wrocław kursuje tylko jeden polski wagon sypialny z około dwudziestoma ośmioma miejscami. Taki stan rzeczy uniemożliwia racjonalny ruch turystyczny w okresie szczytu sezonu, jakim jest dla gości rosyjskich, białoruskich i ukraińskich czas od 27 grudnia do 17 stycznia każdego roku.

O wadze problemu świadczy przykład tylko jednego biura turystycznego, działającego na rynku wschodnim - Odegona z Krakowa, które w tym okresie przywiozło jednorazowo około dwóch tysięcy turystów rosyjskojęzycznych.

Przedstawiając Panu Premierowi w dużym skrócie zgłaszany mi wielokrotnie problem, będący jedną z barier w rozwoju turystyki na rynku wschodnim, pragnę zapytać, czy podziela pan opinię, iż ilość miejsc na liniach Wrocław - Moskwa, Wrocław - Mińsk i Wrocław - Kijów jest zbyt mała i czy w związku z tym resort infrastruktury zamierza w najbliższym czasie zmienić tę sytuację. Niewątpliwie zmiana tego stanu rzeczy przyczyniłaby się do rozwoju ruchu turystycznego, kontaktów osobistych i handlowych.

Z wyrazami szacunku

Marian Lewicki

* * *

Oświadczenie złożone przez senatorów Apolonię KlepaczStanisława Nicieję, skierowane do prezesa Rady Ministrów Leszka Millera:

Szanowny Panie Premierze!

W województwie opolskim, regionie, w którym jeszcze niedawno świetnie prosperowały państwowe i spółdzielcze zakłady wielu branż, takich jak przetwórstwo spożywcze, przemysł meblarski, elektromaszynowy, motoryzacyjny, chemiczny, hutniczy i cementowy, obserwuje się obecnie ich głęboki kryzys. Krajobraz gospodarczy regionu z licznymi upadłymi i zlikwidowanymi zakładami jest konsekwencją wielu czynników, których nie sposób w tym krótkim oświadczeniu wymienić. Jednym z nich są nietrafione prywatyzacje.

Po interwencji radnych Brzegu oraz pracowników zakładów Kama Foods SA, pragniemy zwrócić uwagę Pana Premiera na los tego zakładu, niegdyś sztandarowej wizytówki kraju i regionu, a dzisiaj zakładu z zagrożonym istnieniem, który nie realizuje wielu ustawowych obowiązków wobec państwa, gminy, a przede wszystkim wobec pracowników, którym od listopada 2001 r. nie wypłaca należnych wynagrodzeń.

Czterystu pracowników i ich rodziny oczekują podjęcia i zakończenia działań prawnych zmierzających do realizacji zobowiązań finansowych zarządu spółki wobec pracowników. Pragniemy zaznaczyć, że do daleko idącej pomocy zobowiązał się samorząd gminny. Rada Miejska w Brzegu dwukrotnie, w dniach 19 kwietnia 2002 r. i 8 sierpnia 2002 r., poświęciła sesje problemom tego zakładu oraz zatrudnionym tam osobom.

Władze miasta, rozumiejąc trudną sytuację zakładu, odroczyły należne gminie podatki w wysokości 4,5 miliona zł i w miarę możliwości prawnych i finansowych wspierają rodziny znajdujące się w trudnej sytuacji finansowej. Ale władze miasta wyczerpały już wszelkie możliwości działań, jakie samorząd może podjąć w stosunku do podmiotu gospodarczego, jakim jest spółka prawa handlowego.

Rząd RP jest stroną podpisanej w połowie lat dziewięćdziesiątych umowy prywatyzacyjnej, dlatego zwracamy się do Pana Premiera z uprzejmą prośbą o merytoryczną ocenę prywatyzacji i obecnych działań spółki Kama Foods SA w Brzegu oraz o podjęcie wszelkich możliwych kroków prawnych zmierzających do zagwarantowania podstawowych uprawnień pracowniczych, a zwłaszcza prawa do wynagrodzenia za pracę.

Z wyrazami szacunku

Apolonia Klepacz
i Stanisław Nicieja

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Jerzego Markowskiego, skierowane do ministra zdrowia Mariusza Łapińskiego:

Samodzielny Publiczny Szpital Kliniczny nr 7 Górnośląskie Centrum Medyczne Śląskiej Akademii Medycznej w Katowicach wykonuje coraz więcej wysokospecjalistycznych procedur kardiochirurgicznych finansowanych z budżetu państwa.

Choroby układu sercowo-naczyniowego są w Polsce przyczyną 48% zgonów. Zachorowalność i śmiertelność spowodowana chorobami serca i aorty w ostatnim dwudziestoleciu w regionie śląskim była o około 20% wyższa od średniej krajowej i najwyższa wśród wszystkich regionów w kraju. Dzięki wprowadzeniu i finansowaniu przez Ministerstwo Zdrowia nowoczesnych procedur kardiochirurgicznych i kardiologii inwazyjnej średnia śmiertelność w ostrym zawale serca w województwie śląskim obniżyła się z 20% w 1997 r. do 15% w 2001 r.

W 2001 r. centrum zakontraktowało z Ministerstwem Zdrowia trzysta trzydzieści osiem wysokospecjalistycznych procedur kardiochirurgicznych: operacji serca i aorty piersiowej w krążeniu pozaustrojowym.

W związku ze wzrostem liczby pacjentów wymagających niezwłocznego udzielenia świadczeń ze względu na zagrożenie życia, centrum wykonało czterysta pięćdziesiąt sześć procedur kardiochirurgicznych, to jest o sześćdziesiąt siedem więcej niż zostało zakontraktowanych.

Ministerstwo Zdrowia w piśmie z dnia 6 maja 2002 r. odmówiło zapłaty kwoty 832 tysięcy zł za wykonane poza limitem procedury medyczne.

Renegocjacje umowy zawartej z Ministerstwem Zdrowia nie powiodły się i w 2002 r. Górnośląskie Centrum Medyczne otrzymało zlecenie na o sto procedur mniej, a umowa została zmniejszona o 2 miliony zł. Grozi to zaprzestaniem wykonywania przez centrum wysokospecjalistycznych procedur medycznych z końcem września.

Obecnie Klinika Kardiologii Górnośląskiego Centrum Medycznego wykonuje 23% ogólnego limitu zabiegów kardiochirurgicznych w kraju, a na zabieg oczekuje siedmiuset pacjentów, których termin operacji w obecnej sytuacji dramatycznie oddala się w czasie.

W związku z tym proszę o przyznanie Górnośląskiemu Centrum Medycznemu takiej pomocy, która pozwoliłaby na pełne wykorzystanie jej potencjału medycznego i uniknięcie katastrofy spowodowanej niewykonywaniem tak potrzebnych operacji.

Z szacunkiem

Jerzy Markowski

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Jerzego Markowskiego, skierowane do minister edukacji narodowej i sportu Krystyny Łybackiej:

Państwowemu Instytutowi Naukowemu - Instytutowi Śląskiemu w Opolu grozi utrata realnych możliwości dalszego funkcjonowania. Drastyczne zmniejszenie dotacji z budżetu państwa - i tak wcześniej niewystarczającej - przy niesłychanie ograniczonych możliwościach pozyskiwania środków zewnętrznych na badania naukowe spowodowało narastające zadłużanie się instytutu i utratę płynności finansowej. Radykalne przedsięwzięcia zaradcze podjęte przez kierownictwo i kadrę placówki tylko częściowo złagodziły sukcesywnie narastający deficyt. Sytuacja ta, jeśli nie ulegnie odwróceniu, nieuchronnie doprowadzi do upadku instytutu. Byłoby to niepowetowaną stratą dla nauki polskiej, państwa polskiego i Śląska.

PIN - Instytut Śląski w Opolu jest kontynuatorem tradycji utworzonego w 1934 r. w Katowicach Instytutu Śląskiego - pierwszej na Górnym Śląsku polskiej placówki naukowej. W ciągu czterdziestu sześciu lat swojej działalności w Opolu Instytut Śląski ugruntowywał systematycznie swoją pozycję na mapie naukowej kraju.

Instytut jest potrzebny opolskiemu środowisku naukowemu. Gdyby zabrakło Instytutu Śląskiego, stałoby się ono tylko środowiskiem akademickim.

PIN - Instytut Śląski w Opolu potrzebny jest makroregionowi górnośląskiemu, a przede wszystkim subregionowi Śląska Opolskiego. Brak instytutu jako placówki naukowej zubożyłby istotnie mapę kulturowo-naukową tego regionu.

PIN - Instytut Śląski w Opolu potrzebny jest państwu polskiemu, gdyż bada problematykę Śląska nie tylko jako kategorii regionalnej, lecz także jako ważnego obszaru europejskiego ze wszelkimi tego konsekwencjami. Jego upadek oznaczałby katastrofalny dla polskiej myśli zachodniej zanik instytucjonalnej płaszczyzny badań naukowych o dużym znaczeniu.

Obecna sytuacja instytutu jest tak dramatycznie zła, że właściwie nie jest on już w stanie efektywnie wypełniać swoich zadań statutowych bez pomocy środków państwowych.

Niniejszym oświadczeniem kieruję do Pani Minister prośbę o podjęcie natychmiastowych działań zmierzających do ratowania PIN - Instytutu Śląskiego w Opolu przez natychmiastowe jednorazowe zwiększenie dotacji statutowej o kwotę 500 tysięcy zł, co ustabilizowałoby finansowo podstawy placówki, umożliwiając spłatę zobowiązań i odzyskanie płynności finansowej, oraz przez przyznanie dotacji statutowej na miarę uzyskanej kategorii i realizowanych zadań z uwzględnieniem społeczno-humanistycznego profilu placówki i jej nader ograniczonych możliwości zdobywania zewnętrznych środków finansowych ze względu na charakter prowadzonych badań. Dotacja ta gwarantuje odpowiedni zakres i poziom prowadzonych badań oraz upowszechnianie ich wyników w świadomości społecznej i międzynarodowym obiegu naukowym.

Z szacunkiem

Jerzy Markowski

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Adama Gierka, skierowane do minister edukacji narodowej i sportu Krystyny Łybackiej:

Zwracam się do Pani Minister z prośbą o zajęcie stanowiska w sprawie ustaleń dotyczących nowej matury, którą w 2005 r. będą zdawać uczniowie szkół ponadgimnazjalnych. Pragnę zwrócić uwagę Pani Minister na problem związany z rekrutacją kandydatów na wyższe uczelnie. Nowa matura miała ułatwić dostanie się młodzieży na studia wyższe. Tymczasem ostateczna decyzja o respektowaniu nowej matury zależy od uchwał senatów poszczególnych uczelni. Dla wielu uczelni wynik nowej matury jest jednym z elementów rekrutacji i nie jest równoznaczny z otrzymaniem indeksu. Wiele uczelni wprowadza egzaminy wstępne nieuwzględniające egzaminu maturalnego. Reforma szkolnictwa miała zrównać szanse edukacyjne młodzieży zamożnej i ubogiej, z dużych ośrodków miejskich i małych miast, tymczasem okazało się to fikcją. Wydaje się, że konieczne jest jak najszybsze uregulowanie prawne tej kwestii odpowiednim rozporządzeniem MENiS, a nie uchwałami senatów uczelni. W obowiązującym obecnie rozporządzeniu MENiS z dnia 6 listopada 2001 r., zmieniającym rozporządzenie MENiS z dnia 21 marca 2001 r. w sprawie warunków i sposobu oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów i słuchaczy oraz przeprowadzania egzaminów i sprawdzianów w szkołach publicznych, tak istotne zagadnienie pominięto.

Czy w związku z tym zasady rekrutacji na wyższe uczelnie po wprowadzeniu nowej matury nie powinny być uregulowane w obrębie szkolnictwa ponadgimnazjalnego oraz wyższego odpowiednimi, jednolitymi, korespondującymi ze sobą ustaleniami prawnymi uwzględniającymi ten sam, spójny, ujednolicony system kryteriów rekrutacji na wyższe uczelnie?

W związku z tym zwracam się do Pani Minister z prośbą o rozważenie możliwości dokonania zmian w ustaleniach dotyczących nowej matury, będących przedmiotem mojego oświadczenia.

Z poważaniem

senator Adam Gierek

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Annę Kurską, skierowane do rzecznika praw obywatelskich Andrzeja Zolla:

W Stoczni "Gdynia" SA, zatrudniającej osiem tysięcy pracowników, pierwotnie działały dwa związki zawodowe - "Solidarność" i OPZZ, a mimo to prawa pracownicze nie były należycie chronione. W szczególności wiele do życzenia pozostawiało bezpieczeństwo pracy.

Z powodu skarg w tym przedmiocie pracownicy tej stoczni, posiadający doświadczenie i legitymujący się długoletnim stażem, w dniu 27 stycznia 1998 r. zarejestrowali związek zawodowy "Stoczniowiec". Jest to związek apolityczny, zrzeszający około dwóch i pół tysiąca pracowników. Zarząd tego związku, dostrzegając niedociągnięcia w pracy dyrekcji spółki, a w szczególności brak właściwych zabezpieczeń w pracy na wysokości - niesolidne rusztowania, brak hełmów, rękawic itp. - oraz pozbawienie pracowników fizycznych gorących posiłków, a nawet napojów poprzez ustanowienie zakazu ich sprzedaży podczas dwunastogodzinnego dnia pracy w chłodzie, przedsięwziął energiczne działania zmierzające do naprawienia tego stanu rzeczy.

Po potwierdzeniu przez Państwową Inspekcję Pracy - do wglądu są protokoły jej od sierpnia 2000 r. - przedmiotowych zaniedbań, zarząd związku zawodowego "Stoczniowiec" wystąpił do zarządu stoczni SA o doprowadzenie do przestrzegania przepisów bhp, a nadto o realizację §174 układu zbiorowego pracy, stanowiącego, że od trzeciego kwartału 2001 r. wszystkim przysługuje kwartalna podwyżka wynagrodzenia o 1%, z którego to postanowienia dyrekcja stoczni się nie wywiązuje, nie wypłacając także wynagrodzeń podstawowych na bieżąco, lecz w ratach, i to z opóźnieniem rzędu miesiąca.

Wobec odmowy podjęcia przez zarząd spółki rozmów z władzami związku "Stoczniowiec", w lutym 2002 r. doszło do strajku, w wyniku którego przewodniczący Leszek Świątczak i dwóch wiceprzewodniczących - Tadeusz Czechowski i Jan Szopiński - zostali zwolnieni w trybie art. 52 kodeksu pracy. Analogicznie potraktowano wszystkich stu dwudziestu trzech strajkujących, którym następnie w drodze negocjacji zmieniono zwolnienia ze skutkiem natychmiastowym na umowy zawarte na czas określony. Nie bez znaczenia dla oceny szczególnie drastycznego potraktowania tych stoczniowców - w większości o długoletnim stażu - jest fakt, że wypowiedzenia umów o pracę zostały im wręczone pod osłoną nocy, która to praktyka miała wyłącznie miejsce w warunkach stanu wojennego.

Jednocześnie zarząd związku zawodowego "Stoczniowiec" został pozbawiony swojej siedziby, co zmusza go do wykonywania swoich obowiązków w przyczepie kempingowej usytuowanej pod bramą stoczni. Paradoksalnie, dyrekcja spółki, nie uznając zarządu związku, mimo że sprawa przywrócenia do pracy jego trzech członków nie została jeszcze rozstrzygnięta przez sąd w Gdyni, zasięga nadal opinii tego zarządu w sprawach pracowniczych. Związek zawodowy "Stoczniowiec" nie został bowiem rozwiązany, a zarząd tego związku w niezmienionym składzie nadal figuruje w rejestrze sądowym.

Sprawa nabrała rozgłosu nie tylko na Wybrzeżu, o czym świadczy między innymi list otwarty w obronie związku zawodowego "Stoczniowiec" i apel o udzielenie mu pomocy, podpisany przez czternastu znanych intelektualistów. Jeden z nich, Karol Modzelewski, w dniu 3 września 2002 r. odwiedził wyrzuconych z pracy stoczniowców i przywiózł im środki finansowe zebrane od ludzi, którzy stworzyli niejako filię byłego KOR, o czym napisano w "Gazecie Wyborczej" z dnia 2 września 2002 r. na stronie 18.

Wobec rażącego naruszenia prawa przez zarząd Stoczni "Gdynia" SA poprzez zwolnienie zarządu związku zawodowego "Stoczniowiec" wbrew ochronie, jaka wynika z art. 32 pkt 1 ustawy z dnia 23 maja 1991 r. o związkach zawodowych (DzU z 2001 r., nr 79, poz. 854), niedokonywanie od stycznia 2002 r. wpłat na fundusz socjalny (protokół Państwowej Inspekcji Pracy z czerwca 2002 r.), stosowanie niedopuszczalnych metod wywierania nacisku na pracowników - członków związku zawodowego "Stoczniowiec", poprzez grożenie im grupowymi zwolnieniami z pacy w przypadku pozostawania w związku, wnoszę o podjęcie skutecznych działań w tej sprawie.

W ostatnim okresie szykany te tak bardzo się nasiliły, że sześćdziesięciu członków związku w obawie przed utratą pracy złożyło oświadczenia z prośbą o niepotrącanie im składki w wysokości 5 zł miesięcznie na rzecz związku. Na podkreślenie zasługuje przy tym fakt, iż w ocenie pracowników nie oznacza to rezygnacji z przynależności do związku, a stanowi niejako konspirację przed pracodawcą, polegającą na realizowaniu tych zobowiązań bezpośrednio w kasie związku.

Moje dotychczasowe działania zmierzające do zażegnania konfliktu okazały się nieefektywne, gdyż przedstawiciele zarządu Stoczni "Gdynia" SA, przyznając się do odmowy podjęcia negocjacji ze stoczniowcami, czego skutkiem był strajk, oraz do złamania ustawy o związkach zawodowych, domagają się od związku "Stoczniowiec" zmiany statutowych władz, co jest paradoksem w świetle wolności związkowych, stanowiących element praw człowieka. Nade wszystko zaś oczekują rozstrzygnięć sądowych po obydwu stronach sporu, przy czym postępowanie w sprawie przywrócenia do pracy stoczniowców zostało zawieszone ze względu na sprawę karną o rzekomo nielegalne przeprowadzenie strajku, wniesioną w lutym bieżącego roku, której pierwszy termin został wyznaczony na 30 września bieżącego roku.

Znając procedury i nierychliwość sądów, pragnę wyrazić obawę, że brak reakcji na przedstawione nieprawości grozi eskalacją niezadowolenia społecznego, będącą odpowiedzią na stosowane szykany i przymus ekonomiczny. Znamienny bowiem był fakt braku jakiejkolwiek reakcji straży przemysłowej stoczni pełniącej służbę w odległości zaledwie 30 m od przyczepy kempingowej "Stoczniowca", kiedy w sierpniu bieżącego roku w nocy na jej dach rzucono płytę betonową.

W świetle przedstawionych faktów wydaje się, że wizja lokalna w Stoczni "Gdynia" byłaby najwłaściwszym sposobem dokonania oceny sytuacji, w jakiej działa związek zrzeszający ponad dwa tysiące członków.

Wobec wyczerpania wszelkich dostępnych środków przysługujących mi z racji sprawowania mandatu, zwracam się do Pana Profesora o pomoc w rozwiązaniu tego nabrzmiałego problemu.

Załączam ksero artykułu zamieszczonego w "Gazecie Wyborczej" 2 września 2002 r.

Z wyrazami szacunku

senator RP
Anna Kurska

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Zbigniewa Religę, skierowane do ministra spraw zagranicznych Włodzimierza Cimoszewicza:

W ostatnim okresie po raz kolejny pojawiły się informacje prasowe o odebraniu wizy i niewpuszczeniu na teren Rosji obywateli polskich będących księżmi katolickimi. W związku z tym proszę o odpowiedź na następujące pytania. Pierwsze - czy Ministerstwo Spraw Zagranicznych podjęło kroki w celu wyjaśnienia przyczyn niewpuszczenia księży obywateli polskich na teren Rosji? Drugie - czy Ministerstwo Spraw Zagranicznych podjęło lub zamierza podjąć działania mające na celu umożliwienie księżom powrotu do Rosji i podjęcia ponownie pracy w ich parafiach?

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Tadeusza Bartosa, skierowane do ministra skarbu państwa Wiesława Kaczmarka:

Szanowny Panie Ministrze!

Nawiązując do nieuchronnego procesu tworzenia w Polskim Koncernie Naftowym ORLEN SA pięciu - sześciu makroregionów, zwracam się z serdeczną prośbą o wsparcie koncepcji związków zawodowych pracowników PKN ORLEN SA w Kielcach, dotyczącej utworzenia takiej struktury organizacyjnej w naszym mieście. Zapewniam, że jest to koncepcja starannie przemyślana i poparta szerokimi społecznymi konsultacjami, zarówno ze związkami zawodowymi i pracownikami PKN ORLEN SA, jak i włodarzami województwa świętokrzyskiego, władzami samorządowymi i przedstawicielami parlamentarzystów naszego regionu.

Uzasadnienie jest następujące.

Po pierwsze, Kielce spełniają podstawowy warunek zarządu spółki PKN ORLEN SA, mówiący o tworzeniu makroregionów wyłącznie na bazie detalu, czyli jedenastu dotychczas funkcjonujących regionalnych biur handlu detalicznego (RHBD). W Kielcach funkcjonuje bardzo prężnie detal (RHBD), obsługując sto sześćdziesiąt pięć stacji paliw, głównie na obszarze województw świętokrzyskiego i lubelskiego, wycinkowo również na terenie województw mazowieckiego, małopolskiego, podkarpackiego i łódzkiego.

Po drugie, jeśli chodzi o wyniki ekonomiczne, to RHBD w Kielcach systematycznie zajmuje jedno z czołowych miejsc w kraju wśród wszystkich jedenastu funkcjonujących obecnie w PKN ORLEN SA.

Po trzecie, PKN ORLEN SA w Kielcach ma bardzo dobre, wręcz znakomite warunki lokalowe, czyli dwa budynki biurowe nadające się na siedzibę makroregionu. Jeden budynek jest zlokalizowany w centrum Kielc, przy placu Wolności 10, jego powierzchnia użytkowa wynosi blisko 1000 m2, i jest on w wieczystym użytkowaniu skarbu państwa. Wniosek o przeniesienie wieczystego użytkowania na PKN jest złożony u wojewody świętokrzyskiego. Drugi budynek, z zapleczem magazynowym i terenowym, jest zlokalizowany na obrzeżach Kielc, przy ulicy Krakowskiej 287, jego powierzchnia użytkowa wynosi około 600 m2, i jest całkowicie uwłaszczony przez PKN ORLEN SA.

Po czwarte, RHBD w Kielcach ma wysoko kwalifikowaną kadrę zdolną sprostać nowym, większym wyzwaniom obecnych czasów.

Po piąte, utworzenie makroregionu w Kielcach stanowiłoby także ważny element priorytetowej, jak sądzę, walki z bezrobociem i byłoby rzeczywistym wyrównywaniem szans dla naszego województwa.

Za poparcie tej koncepcji z góry uprzejmie dziękuję.

Z poważaniem i wyrazami szacunku

senator RP
Tadeusz Bartos

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Tadeusza Bartosa, skierowane do wicepremiera, ministra rolnictwa i rozwoju wsi Jarosława Kalinowskiego:

W dniu 17 lipca 2002 r. został uruchomiony program SAPARD, który miał ułatwić polskim rolnikom możliwość skorzystania z funduszy na dostosowanie ich gospodarstw do wymogów Unii Europejskiej. Niestety, z powodu wielu niejasności, a w wielu wypadkach także niedostosowania przepisów do istniejących warunków, w jakich znajduje się nasze rolnictwo, skorzystanie z tych funduszy jest bardzo trudne.

Chciałbym zwrócić uwagę na kilka niejasności oraz niedogodności, na jakie napotykają rolnicy zainteresowani wykorzystaniem tego programu:

- brak możliwości finansowania rozpoczętych inwestycji i zaliczenia do wkładu własnego wykonanych już prac;

- krótki okres na realizację inwestycji - do końca lipca 2003 r., co w wypadku prac budowlanych jest praktycznie niemożliwe;

- konieczność zrealizowania inwestycji przed uzyskaniem części zwrotu poniesionych nakładów;

- konieczność rozliczenia wszystkich nakładów fakturami - powinna być możliwość zaliczenia do wkładu własnego na przykład własnej pracy, własnego transportu czy też rozliczenia udziału własnego kosztorysem powykonawczym;

- trudności z udokumentowaniem stażu pracy w samodzielnym prowadzeniu gospodarstwa z powodu braku wystarczającego okresu ubezpieczenia w KRUS;

- w niektórych działaniach zbyt ostre kryteria dostępu, na przykład zbyt mała obsada przy trzodzie chlewnej (od dziesięciu do dwudziestu pięciu stanowisk lub od stu do dwustu pięćdziesięciu stanowisk dla tuczników);

- niekorzystny obowiązek spełnienia wymogów ochrony środowiska i dobrostanu zwierząt w przypadku tylko zakupu maszyn do zbioru zielonki;

- brak możliwości poprawy biznesplanu - często drobne przeoczenie czy niezawiniony błąd eliminuje wniosek;

- niezrozumiały w dobie komputeryzacji brak wersji elektronicznej biznesplanu - konieczna jest wersja w arkuszu kalkulacyjnym, co bardzo ułatwia opracowywanie wniosków.

Pilne rozwiązanie niektórych wyżej wymienionych przeszkód jest możliwe od zaraz, natomiast niektóre należy wziąć pod uwagę w przyszłym roku funkcjonowania programu SAPARD, co w istotny sposób wpłynie na wzrost zainteresowania rolników wykorzystaniem środków z tego funduszu.

Z poważaniem

Tadeusz Bartos

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Witolda Gładkowskiego, skierowane do ministra środowiska Stanisława Żelichowskiego:

Szanowny Panie Ministrze!

W ostatnim okresie w powiecie szczecineckim stwierdzam wśród mieszkańców gminy Szczecinek i profesjonalistów z województwa zachodniopomorskiego - ekologów, przyrodników i leśników - zdecydowane nasilenie zainteresowania tematem tak zwanych Kusowskich Bagien.

Dla jasności pozwolę sobie przypomnieć, że terminem tym określane są grunty stanowiące własność skarbu państwa, zarządzane przez PGL "Lasy Państwowe", Nadleśnictwo Szczecinek w obrębie Wierzchowa, Leśnictwo Kusowo i części oddziałów 301, 303-305, 307-310, 313-316 i 318-322. Łączna powierzchnia użytków ekologicznych Kusowskich Bagien wynosi 180,41 ha, w tym w obrębie ewidencyjnym Kusowo - 163,59 ha, a Brzeźno - 16,62 ha.

Na powierzchni tej występują torfowiska wysokie, mszary, trzęsawiska i bagna stanowiące naturalne systemy przyrodnicze o niepodważalnym znaczeniu dla otaczającego środowiska. Znajdujące się tam żywe torfowisko wysokie ma zdolność do naturalnej regeneracji i spełnia te same zadania, co otaczające je lasy wodochronne, co zostało uznane w zarządzeniu nr 71 ministra ochrony środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa z dnia 10 marca 1995 r.

Sedno wspomnianego zainteresowania tkwi z jednej strony w decyzji samorządu gminy wiejskiej Szczecinek i RDLP w Szczecinku o podjęciu działań zmierzających do rozpoczęcia na tym terenie eksploatacji torfu, z drugiej zaś w postępowaniu ekologów i przyrodników broniących tego unikalnego obiektu przyrody. Każda opcja szafuje odpowiednimi argumentami: zwolennicy eksploatacji mówią o miejscach pracy i pieniądzach za wydobyty torf, przeciwnicy zaś twierdzą, że wszystko to jest iluzją, bo bezrobocie w gminie znacząco się nie zmniejszy, sytuacji finansowej zarządcy to nie poprawi, a proces wydobycia sprawi, iż ten wyjątkowy pod względem przyrodniczym kompleks zostanie bezpowrotnie stracony.

Moim zdaniem zastanawiający staje się fakt, że starosta szczecinecki, ustawowo odpowiedzialny za ochronę środowiska w powiecie, o sprawie dowiedział się od przedsiębiorcy, który kilka dni temu złożył mu wizytę i przedstawiając się jako przyszły eksploatator torfu z Kusowa, zapoznał go ze swoimi planami i zamierzeniami.

Z uwagi na społeczny wymiar tej sprawy, która w okresie przedwyborczym w rejonie dotkniętym trzydziestosześcioprocentowym bezrobociem staje się polityczna, bardzo proszę o podjęcie pilnych stosownych działań, które w konsekwencji w sposób jasny i zobowiązujący dla zainteresowanych przedstawią stanowisko Pana urzędu, wiodącego w sprawach ochrony środowiska w Polsce.

Ze swej strony proszę Pana o spowodowanie, ażeby ostateczna decyzja w tej sprawie została poprzedzona:

- opracowaniem stosownej ekspertyzy przez niezależnych ekspertów, z oczywistym wyłączeniem bezpośrednio zainteresowanych eksploatacją,

- uzyskaniem na tej podstawie opinii wojewódzkiej komisji ochrony przyrody, działającej przy wojewodzie zachodniopomorskim jako organie administracji rządowej, zgodnie z art. 27c ust. 2 ustawy z 16 października 1991 r. o ochronie przyrody.

Z poważaniem i szacunkiem

Witold Gładkowski

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Włodzimierza Łęckiego, skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra finansów Grzegorza Kołodki:

Na początku września bieżącego roku na Wydziale Melioracji i Inżynierii Środowiska Akademii Rolniczej w Poznaniu odbyło się spotkanie poświęcone gospodarce wodnej w Wielkopolsce.

W toku dyskusji przedstawiono między innymi bardzo trudną sytuację głównego zarządcy wód w tym regionie, to jest Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Poznaniu.

Od kilku lat zmniejszają się środki przeznaczone na prowadzenie statutowej działalności tej jednostki administracyjnej. W ostatnich latach nominalny spadek przyznawanych środków był bardzo znaczny. Spadek realny, związany z inflacją i podatkiem VAT, był jeszcze większy.

Wielkości kwot przyznanych w poszczególnych latach przedstawiłem w tabeli:

Rok 

Przyznana kwota w zł

 % kwoty z roku poprzedniego

1998

 11 018 000

100%

1999

 7 683 000

69,73%

2000

6 333 000

82,43%

2001

6 230 000

98,37%

2002 

4 989 000

80,08%

2003

około 5 000 000

(projekt)

 zgłoszone potrzeby

 45 000 000 z³

Jak wynika z powyższej tabeli, w ciągu ostatnich pięciu lat budżet RZGW przeznaczany na realizację zadań merytorycznych zmniejszył się aż o 55%. Jednocześnie RZGW w Poznaniu został zmuszony do przejęcia zbiornika Poraj na rzece Warcie, którego stan techniczny jest katastrofalny. Koszt niezbędnego remontu ubezpieczeń zbiornika oraz obiektów oceniany jest na 5-6 milionów zł.

Zakres zadań RZGW w Poznaniu jest bardzo szeroki. Obejmuje między innymi następujące główne cele:

1. Utrzymanie budowli regulacyjnych głównych rzek zlewni Warty: Warta, Noteć, Prosna, Gwda, Drawa, Kanał Ślesiński, Kanał Bydgoski, zbiornik Jeziorsko, zbiornik Poraj.

2. Utrzymanie około stu budowli hydrotechnicznych - jazy, śluzy, zapory, wały - wykonywanie ocen ich stanu technicznego, ochrona tych obiektów.

3. Utrzymanie dróg wodnych żeglownych - Warty, Noteci, Kanału Ślesińskiego, Kanału Bydgoskiego - w stanie zdatnym do żeglugi.

4. Utrzymanie budynków nadzorów wodnych.

5. Przygotowanie dokumentów planistycznych dla regionu wodnego związanych z wejściem do Unii Europejskiej, obowiązek wykonania których nałożono ustawą - Prawo wodne.

6. Utworzenie katastru regionu wodnego z wykorzystaniem technik informatycznych, utworzenie i prowadzenie systemu informatycznego gospodarki wodnej w regionie wodnym.

7. Prowadzenie kontroli gospodarowania wodami w regionie wodnym.

8. Przygotowanie planów ochrony przeciwpowodziowej i stref bezpośredniego zagrożenia powodzią.

Budżet w wysokości 5 milionów zł nie zaspokaja podstawowych potrzeb RZGW i uniemożliwia mu wywiązywanie się z nałożonych prawem obowiązków. W szczególności sprowadza do niebezpiecznego minimum:

- prowadzenie prac remontowych wysoce zdekapitalizowanych starych obiektów hydrotechnicznych, śluz i jazów na Noteci - których wiek wynosi około stu lat - Kanale Ślesińskim i Kanale Bydgoskim;

- prowadzenie prac pogłębiarskich na rzekach oraz utrzymanie budowli regulacyjnych koryt rzek w stanie technicznym pozwalającym na ich odpowiednią drożność dla wód powodziowych, zabezpieczenie gruntów przybrzeżnych przed rozmywaniem oraz zapewnienie warunków nawigacyjnych dla obiektów pływających;

- utrzymanie budynków we właściwym stanie technicznym;

- wykonywanie ocen stanu technicznego budowli hydrotechnicznych wymaganych w związku z ustawą - Prawo budowlane;

- zapewnienie ochrony obiektów hydrotechnicznych klasy I i II przed działaniami o charakterze sabotażowym;

- wywiązanie się z obowiązku opracowania do końca 2004 r. planów gospodarowania wodami, utworzenia katastru, prowadzenia systemu informatycznego gospodarki wodnej, prowadzenia kontroli gospodarowania wodami na właściwym poziomie.

Zawarte w zapotrzebowaniu środki finansowe w wysokości 45 milionów zł przeznaczone na działalność merytoryczną zapewniają realizację zadań tylko w ograniczonym zakresie. Aby można było mówić o zdecydowanej poprawie stanu technicznego infrastruktury administrowanej przez RZGW oraz aby można było myśleć o spełnieniu wymogów Unii Europejskiej w zakresie gospodarowania wodami, niezbędne są środki finansowe na poziomie 100 milionów zł rocznie.

Znaczne, nieproporcjonalnie duże w stosunku do innych dziedzin gospodarki i życia społecznego ograniczenie środków przeznaczonych na gospodarkę wodną w Wielkopolsce w najbliższych latach grozi zgubnymi skutkami w postaci katastrof budowli i nieopanowania powodzi, gdyby taka wystąpiła w dorzeczu Warty.

Bardzo proszę Pana Premiera o zainteresowanie się problemem gospodarki wodnej w Wielkopolsce i zwiększenie środków na zadania statutowe RZGW w Poznaniu w budżecie na rok 2003 oraz w budżetach na lata następne.

Z poważaniem

Włodzimierz Łęcki


Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment