Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment


Oświadczenia

Po wyczerpaniu porządku dziennego 19. posiedzenia senator Maria Szyszkowska złożyła dwa oświadczenia:

Pierwsze oświadczenie kieruję do ministra gospodarki Jacka Piechoty.

Problem polega na tym, że w Telekomunikacji Polskiej SA jest bardzo trudna sytuacja. Zostały tam podpisane umowy zbiorowe, tak zwany pakiet socjalny, który nie jest przestrzegany. Jest to oczywiście spółka, ale minister powinien egzekwować obietnice i treści zawarte w owym pakiecie socjalnym. W związku z tym wszystkim nadal niepokojąco wzrasta w kraju bezrobocie. Całość oświadczenia składam do protokołu.

Drugie oświadczenie kieruję do ministra zdrowia.

Dotyczy ono sytuacji na oddziałach opieki paliatywnej i w hospicjach. Chodzi o to, że na ogół panują tam bardzo złe warunki sanitarne, ponadto personel medyczny ma niskie kwalifikacje, a więc w gruncie rzeczy nie ma tam dostatecznego nadzoru.

Szpitale otrzymują na te oddziały pieniądze, ale nikt nie egzekwuje, czy pieniądze te idą na ten cel czy też na inny. Całość oświadczenia - a jest ono oczywiście znacznie bardziej rozbudowane - składam do protokołu.

* * *

Senator Tadeusz Rzemykowski wygłosił oświadczenie następującej treści:

Niniejsze oświadczenie kieruję do minister edukacji narodowej i sportu Krystyny Łybackiej.

Do wygłoszenia tego oświadczenia zdopingowała mnie sprawa zawieszenia egzaminu maturalnego dla ponad pięćdziesięciu osób, odbywającego się w Zakładzie Usług Edukacyjnych "Pedagog" w Pile. Pilska Delegatura Kuratorium Oświaty uznała ten egzamin za nielegalny i pozostawiła tyle osób w stanie szoku i w niepewności.

Sprawa wygląda następująco. Zakład Usług Edukacyjnych "Pedagog" zorganizował dla absolwentów różnych szkół średnich jednoroczne przygotowanie do matury w formie ostatniej klasy licealnej. To przygotowanie było według tych osób niezbędne, jako że ukończyły one różnego rodzaju szkoły średnie, i to przed wielu laty, ponadto nie miały wybitnych zdolności do nauki. Nadzór pedagogiczny nie zgłaszał żadnych uwag co do prowadzenia tego uzupełniającego szkolenia, a więc Zakład Usług Edukacyjnych "Pedagog" korzystał ze stosownej dotacji wypłacanej przez pilskie starostwo i zgłosił całą klasę do matury. Jednak po części pisemnej maturę przerwano. Mimo upływu wielu tygodni decyzji dotyczącej tego, co będzie dalej, nie ma.

Wygląda na to, że pragnie się ukarać osoby, które, chcąc dobrze zdać maturę, zdecydowały się na podjęcie dodatkowej nauki. Pachnie to też olbrzymim paradoksem, szczególnie w sytuacji, gdy w prasie znajdujemy coraz więcej ofert: "matura w rok". Chodzi tu oczywiście o propozycje pozytywnego zdania matury kierowane do osób, które nie ukończyły żadnej szkoły średniej. Mogą one zaliczyć teraz rok kiepskiego szkolenia w różnego typu placówkach niepublicznych - i matura jest gwarantowana. Gwarancję tę potwierdzają dwa czynniki: po pierwsze, wysoka opłata za to roczne szkolenie, a po drugie, specjalnie dobrana komisja egzaminacyjna. Poziom takich egzaminów jest podobno bardzo niski. Trzeba powiedzieć, że problem ten irytuje społeczeństwo, a głównie publiczne szkoły średnie.

Proszę więc panią minister o szybkie wyjaśnienie problemu egzaminu maturalnego w Zakładzie Usług Edukacyjnych "Pedagog" w Pile, a także o zaprezentowanie stanowiska resortu wobec matur odbywających się w różnego rodzaju placówkach niepublicznych. Przede wszystkim chciałbym posiąść wiedzę co do dwóch spraw. Po pierwsze, czy zostało określone niezbędne minimum programowe dla szkół mających prawo do szkolenia na poziomie uprawniającym przystąpienie ich absolwentów do egzaminu maturalnego i jak to wygląda w szkołach, które ogłaszają się pod hasłem "matura w rok"? I po drugie, czy członkowie maturalnych komisji egzaminacyjnych mogą być powoływani wyłącznie spośród nauczycieli danej szkoły, czy może, w przypadku szkół niepublicznych, winni być do nich powoływani nauczyciele z zewnątrz, na przykład ze szkół publicznych?

Kieruję tę sprawę do pani minister, bowiem między poziomami wiedzy absolwentów polskich szkół średnich narastają różnego rodzaju dysproporcje. Jedne szkoły realizują program ambitny, inwestują duże pieniądze w bazę szkoleniową, w nauczycieli i w zajęcia dodatkowe, zaś inne, działające głównie z chęci zysku, prowadzą zajęcia w warunkach urągających wszelkim wymogom, przy możliwie największych skrótach programowych i stosują zasadę: jeżeli zapłacisz, to świadectwo, w tym maturalne, ci się należy. Być może zjawisko to zostało przez wielu moich rozmówców przejaskrawione, ale sam fakt, że tak wiele osób porusza tę sprawę, wskazuje na to, iż problem rzeczywiście istnieje.

Będę wdzięczny pani minister za pisemne stanowisko w tych sprawach.

* * *

Senator Bogusław Litwiniec wygłosił następujące oświadczenie:

Uprzejmie proszę o skierowanie tego oświadczenia w trybie oświadczenia senatorskiego na ręce pana sędziego Bogusława Nizieńskiego, rzecznika interesu publicznego.

Szanowny Panie Rzeczniku!

Zwracam się z uprzejmą prośbą o wyjaśnienie, opierające się na aktualnym prawie dotyczącym lustracji osób współpracujących ze służbami bezpieczeństwa w okresie Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, następującego problemu. Ta moja prośba wynika w szczególności z nie dość - dla mnie i sporej części starszych pracowników kultury - czytelnego pojęcia "współpraca", które z natury naszego humanistycznego zawodu interpretujemy raczej w duchu pojemnych znaczeń lingwistycznych niż prawnych.

Problem dotyczy pracowników kultury, a w szczególności byłych dyrektorów naczelnych i kierownictw państwowych placówek artystycznych. Placówki te, wraz z redakcjami czasopism, należały we wspomnianym okresie do jednostek tak zwanego frontu ideologicznego. Z tego tytułu "opiekował się nimi" - "opieka" było to wówczas pojęcie urzędowe - pracownik Urzędu Bezpieczeństwa, któremu dyrekcje te były zobowiązane udzielać informacji na zadawane pytania. Dotyczyły one głównie zagadnień ze sfery społeczno-politycznej, w tym - a tak było zawsze po powrotach z tournée zagranicznych - spraw dotyczących ewentualnych bytności na występach, odwiedzin i zachowań reporterów Radia Wolna Europa i innych polonijnych publikatorów. Rozmowy z funkcjonariuszami UB odbywały się, z tego co wiem, na ogół w pomieszczeniach państwowych placówek kultury. Ich kierownictwa były zazwyczaj uprzedzane o planowanych wizytach funkcjonariuszy i o tematach rozmów. Rozmowy te były przeprowadzane indywidualnie, bez świadków, ale też mogły być prowadzone z kilkoma pracownikami danej placówki, oczywiście także pojedynczo. Sporządzanie z nich pisemnych notatek nie było zasadą. Zasadą rutynową zaś było uprzedzanie przez pracownika Urzędu Bezpieczeństwa o obowiązku składania informacji prawdziwych, z sankcją odpowiedzialności.

Tak więc placówek, które szczególnie często reprezentowały za granicą polską sztukę, oraz ich kierownictwa, w którego gronie jest także wielu najwybitniejszych luminarzy narodowej sztuki, dotyczy poniekąd moralny obowiązek samooceny: czy w świetle wyżej wymienionych faktów rozmowy te stanowiły źródło informacji, podlegając dziś postępowaniu lustracyjnemu?

Zwracam się do pana rzecznika z tym pytaniem oraz z prośbą o przedstawienie choćby częściowo formalnej wykładni dotyczącej "osobowego źródła informacji dla aparatu represji politycznej w PRL".

* * *

Senator Jerzy Suchański, także w imieniu senatora Mariana Nogi, złożył oświadczenie następującej treści:

Oświadczenie to składam również w imieniu pana senatora Mariana Nogi. Kierujemy je do prezesa Narodowego Banku Polskiego, pana Leszka Balcerowicza.

Szanowny Panie Prezesie!

Komisja przetargowa dokonała wyboru firmy zagranicznej mającej opracować dla Narodowego Banku Polskiego i wdrożyć w nim system zarządzania jakością, zgodny z wymogami normy ISO 9001:2000 w obszarze bankowości elektronicznej. W normie europejskiej EN 45012:1998, dotyczącej wymagań wobec jednostek certyfikujących systemy jakości, w rozdziale 2 zapisano, że jednostka certyfikująca nie może świadczyć wcześniej usług konsultacyjnych w zakresie uzyskiwania lub otrzymywania certyfikacji rejestracji. W przypadku opisanego powyżej przetargu firmą konsultacyjną była ta sama, wybrana w nim firma, co - naszym zdaniem - oznacza, że zostało złamane prawo. Biorąc pod uwagę powyższe, prosimy o wyjaśnienie tej sprawy.

Podpisali: Marian Noga, Jerzy Suchański.

Oświadczenia złożone do protokołu

 

Oświadczenie senator Marii Szyszkowskiej, skierowane do ministra gospodarki Jacka Piechoty:

Zwracam Panu Ministrowi uwagę na bardzo niepokojącą i trudną sytuację w Telekomunikacji Polskiej SA. Wiem, że możliwość ingerencji w politykę władz spółki z większościowym udziałem przedstawicieli Francji jest ograniczona, niemniej jednak uważam, że przynajmniej w zakresie kontroli przestrzegania zawartych umów zarówno minister gospodarki, jak i minister skarbu winni wykazywać większą aktywność.

Sygnały, które napływają do mnie z wielu miejscowości w kraju, dotyczą przede wszystkim spraw pracowniczych. Mimo że w zeszłym roku związki zawodowe wynegocjowały z władzami spółki tak zwany pakiet socjalny, to z jego postanowieniami nie zostali zapoznani wszyscy pracownicy. Pakiet socjalny gwarantował między innymi wypłatę wysokich odpraw pracownikom, którzy sami złożą prośbę o rozwiązanie umowy o pracę w trybie porozumienia stron. Niebagatelna kwota w wysokości czteroletnich poborów brutto została wypłacona tylko nielicznym pracownikom. Gdy władze spółki zorientowały się, że bardzo wiele osób chce skorzystać z tej formy rozwiązania umowy o pracę, zaniechały wypłaty odpraw gwarantowanych porozumieniem ze związkami zawodowymi, proponując jedynie wypłatę trzymiesięcznego wynagrodzenia na podstawie przepisów kodeksu pracy. Telekomunikacja Polska SA planuje likwidację między innymi oddziału w Nałęczowie. W wyniku tej decyzji pracę straci kilkaset osób. Zwolnienia otrzymają nawet osoby, którym do osiągnięcia wieku emerytalnego brakuje roku lub dwóch. Na mapie regionów zagrożonych wysokim bezrobociem pojawi się kolejne miasto.

Szanowny Panie Ministrze, opisane zjawiska mają miejsce w większości prywatyzowanych przedsiębiorstw. Mimo negocjowanych i podpisywanych umów, zabezpieczających osłonę socjalną dla zwalnianych pracowników, tak naprawdę żadnej gwarancji oni nie otrzymują. Pod hasłami ograniczania kosztów likwidowane jednostki czy wydziały są zastępowane innymi, znacznie bardziej rozbudowanymi, w których zatrudnienie znajdują wybrane osoby. Kryteria wyboru pracowników są mało przejrzyste. Obowiązkiem rządu jest nie tylko przeciwdziałanie bezrobociu poprzez systemowe rozwiązania wspomagające tworzenie nowych miejsc pracy, ale również dokładna analiza decyzji podejmowanych przez władze spółek z udziałem skarbu państwa.

Prof. zw. dr hab. Maria Szyszkowska
Senator RP

* * *

Oświadczenie senator Marii Szyszkowskiej, skierowane do ministra zdrowia Mariusza Łapińskiego:

Zwracam się do Pana Ministra z prośbą o informację dotyczącą zasad podziału środków finansowych przeznaczonych dla oddziałów opieki paliatywnej tworzonych w szpitalach oraz środków przeznaczonych dla hospicjów.

Do mojego biura wpływają interwencje pacjentów i ich rodzin, a opisywane sytuacje wskazują na liczne zaniedbania i nieprawidłowości. Większość skarg dotyczy bardzo niskiego poziomu usług świadczonych na oddziałach opieki paliatywnej, skandalicznych warunków sanitarnych, bardzo niskich kwalifikacji personelu medycznego, zdarzają się też przypadki sprawowania opieki nad przewlekle i nieuleczalnie chorymi przez osoby zatrudnione na stanowiskach salowych. Oddziały te traktowane bywają w szpitalach jako możliwość pozyskania dodatkowych środków finansowych, przeznaczanych następnie na zupełnie inny cel. Takie działania, moim zdaniem, są sprzeczne nie tylko z prawem, ale również z ideą, jaka przyświecała tworzeniu tych oddziałów. Winny być one miejscem pomocy i ulgi w cierpieniu nieuleczalnie chorym, dla których medycyna, mimo ogromnego wysiłku naukowców, nie zdołała znaleźć odpowiedniego leku. Winny zapewnić ludziom ciężko dotkniętym przez los godną śmierć.

Wiem, że możliwość kontroli samodzielnego publicznego zakładu opieki zdrowotnej przez ministra zdrowia jest bardzo utrudniona. Obecnie obowiązujące przepisy wyposażają w uprawnienia nadzoru i kontroli prezesa Urzędu Nadzoru Ubezpieczeń Zdrowotnych. Nadzór może on sprawować, stosując kryterium legalności. Rzetelność, celowość i gospodarność oraz zgodność dokumentacji ze stanem faktycznym pozostają praktycznie poza kontrolą. Same kasy chorych poddają kontroli realizację umów o udzielenie świadczeń zdrowotnych, nie analizując jednak dokładnie ich jakości.

Obserwując działania Pana Ministra, które popieram, mam nadzieję, że problem opieki paliatywnej zostanie zauważony i uwzględniony w projekcie reformy służby zdrowia. Ograniczenie środków finansowych na pomoc dla ludzi ciężko chorych jest niehumanitarne.

prof. zw. dr hab. Maria Szyszkowska
senator RP

 

* * *

Oświadczenie senatora Henryka Stokłosy, skierowane do ministra skarbu państwa Wiesława Kaczmarka:

Na początku czerwca bieżącego roku otrzymałem list od burmistrza Złotowa, pana Stanisława Wełniaka, z prośbą o interwencję w sprawie prywatyzacji Fabryki Elementów Wyposażenia Budownictwa "Metalplast" SA w Złotowie, jednego z ostatnich zakładów pracy funkcjonujących jeszcze w tym mieście. List ten jest w rzeczywistości skargą na Agencję Prywatyzacji w Warszawie, która w sposób powolny i nieudolny prowadzi proces prywatyzacji tego zakładu. Tymczasem, jak pisze burmistrz Złotowa: czarny scenariusz przewidywany przez samorząd w związku z opieszałością działań prywatyzacyjnych potwierdził się. Sytuacja w zakładzie coraz bardziej komplikuje się, ponieważ rada nadzorcza niedawno odwołała prezesa zarządu, nie powołując nowego i powierzając tę funkcję tymczasowo członkowi rady, co dodatkowo obniża i tak nadszarpniętą wiarygodność firmy.

Według opinii samorządu w Złotowie, nie do końca wykorzystane zostały oferty, które w tej sprawie zostały zgłoszone do Agencji Prywatyzacji. Dwukrotnie - pisze burmistrz - spotkałem się z panem Stanisławem Rokickim, potencjalnym inwestorem "Metalplastu", a także z wysokimi przedstawicielami amerykańskiej firmy "Stanley" zainteresowanej wspólnym inwestowaniem. Ze spotkań tych wynika, że program, który chcieli oni realizować w "Metalplaście", zmierza do pełnego wykorzystania mocy produkcyjnej zakładu, wykorzystania obiektów, a tym samym stworzenia kilkuset nowych miejsc pracy.

W konkluzji swego listu burmistrz Złotowa wyraża dość ponurą opinię, że komuś zależy na takim rozwoju wypadków, aby sprywatyzować zakład przez upadłość.

Sytuacja złotowskiego "Metalplastu" bardzo mnie niepokoi, ponieważ dzieje się w regionie o najwyższym bezrobociu w Wielkopolsce i dowodzi niefrasobliwości ludzi odpowiedzialnych za prywatyzację w Polsce. Na podstawie doświadczeń złotowskich muszę z goryczą stwierdzić, że mimo zmiany ekipy rządzącej w sposobie prywatyzacji w Polsce nic się nie zmieniło.

Wobec tych faktów zwracam się do pana Wiesława Kaczmarka, ministra skarbu państwa, z następującymi pytaniami.

Kiedy i w jaki sposób sprywatyzowany zostanie złotowski "Metalplast"?

Jakie konsekwencje wyciągnięte zostaną wobec urzędników winnych zaniechań i nieudolnych poczynań w tej sprawie?

Liczę na pilne załatwienie tej sprawy, bo niebawem nie będzie czego prywatyzować w złotowskim "Metalplaście".

Henryk Stokłosa
Senator RP

* * *

Oświadczenie senatora Bernarda Drzęźli, skierowane do minister sprawiedliwości Barbary Piwnik:

Uprzejmie informuję, że po uzyskaniu pozytywnej opinii Ministerstwa Sprawiedliwości oraz Sądu Okręgowego w Katowicach (pisma z dnia 16 czerwca 2000 r. - O.I.0140/11/00 i 26 października 2000 r. - DB II 215/246/00) decyzją Rady i Zarządu Miasta Żory realizowana jest w mieście budowa budynku z przeznaczeniem dla potrzeb sądu rejonowego. Projekt techniczny budynku został uzgodniony w Ministerstwie Sprawiedliwości i w Sądzie Okręgowym w Katowicach (przed powołaniem Sądu Okręgowego w Gliwicach). Siedziba istniejących w mieście roków sądowych przy ul. Męczenników Oświęcimskich - z uwagi na stan techniczny obiektu i ograniczoną powierzchnię - znacznie utrudnia działalność sądowniczą na terenie miasta.

Nowy budynek sądu zostanie protokolarnie odebrany od wykonawcy po zakończeniu wszystkich robót budowlanych i wyposażeniu w sprzęt pozwalający na rozpoczęcie działalności sądu w terminie do 30 czerwca 2002 r. W tym samym terminie inny wykonawca zakończy realizację dróg dojazdowych do sądu, parkingów i zagospodarowania terenu.

Koszt realizacji zadania przedstawia się następująco.

1. Prace przygotowawcze: opracowanie dokumentacji, uzgodnienia, procedura przetargowa, koszty nadzorów autorskich - 256.839,76 zł.

2. Prace realizacyjne: roboty budowlano-montażowe, uzbrojenie terenu - sieci zewnętrzne, drogi, parkingi, mała architektura - 10.906.303,05 zł.

3. Wyposażenie obiektu:

3.1. sprzęt łączności - centrala techniczna, aparaty telefoniczne - 48.263,20 zł;

3.2. sprzęt komputerowy - 73.000,00 zł;

3.3. umeblowanie - 311.287,60 zł;

3.4. wyposażenie archiwum w regały - 55.906,50 zł;

3.5. wyposażenie obiektu w ruchomy sprzęt przeciwpożarowy - 4.545,00 zł.

Razem wyposażenie - 493.002,30 zł.

Łączny koszt - 11.656.145,11 zł.

Koszt ten stanowi znaczne obciążenie budżetu miasta liczącego sześćdziesiąt cztery tysiące mieszkańców, tym bardziej, że dotychczas został poniesiony wyłącznie z własnych środków finansowych i z kredytu bankowego, ponadto zmusza władze miasta do ograniczenia innej działalności inwestycyjnej. W roku 2000 władze te zwróciły się do Ministerstwa Sprawiedliwości z prośbą o dofinansowanie zadania, na którą otrzymały odpowiedź 26 października 2000 r. (DB II 215/246/00).

Zwracam się do Pani Minister z prośbą o rozważenie możliwości dofinansowania kosztu budowy i wyposażenia budynku Sądu Rejonowego w Żorach poprzez częściowy zwrot dla Urzędu Miasta poniesionych nakładów. Wcześniej władze miasta otrzymywały zapewnienie, że koszty wyposażenia sądu będą ponoszone przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Według opinii wielu kompetentnych osób budynek naszego sądu jest niezwykle funkcjonalny, architektonicznie doskonały i spełniający wszelkie wymogi bezpieczeństwa.

Wraz z władzami miasta Żory serdecznie zapraszam Panią Minister do zwiedzenia obiektu. Okazją do tego będzie uroczyste jego otwarcie przewidziane w połowie lipca br. Data Pani wizyty jest do uzgodnienia.

Łączę wyrazy uszanowania
Bernard Drzęźla

* * *

Oświadczenie senatorów Mariana Nogi i Jerzego Suchańskiego, skierowane do prezesa Narodowego Banku Polskiego Leszka Balcerowicza:

Szanowny Panie Prezesie!

Komisja przetargowa dokonała wyboru firmy zagranicznej mającej opracować i wdrożyć system zarządzania jakością zgodny z wymaganiami normy ISO 9001:2000 w obszarze bankowości elektronicznej dla Narodowego Banku Polskiego.

W normie europejskiej EN 45012:1998, dotyczącej wymagań dla jednostek certyfikujących systemy jakości, zapisano w rozdziale 2, że jednostka certyfikująca nie może wcześniej świadczyć usług konsultacyjnych w zakresie uzyskiwania lub otrzymywania certyfikacji i rejestracji.

W przypadku opisanego powyżej przetargu firmą konsultacyjną była ta sama firma, co naszym zdaniem oznacza, że zostało złamane prawo.

Biorąc pod uwagę powyższe, prosimy o wyjaśnienie tej sprawy.

senator RP
Marian Noga
senator RP
Jerzy Suchański

* * *

Oświadczenie senatora Witolda Gładkowskiego, skierowane do ministra skarbu państwa Wiesława Kaczmarka:

Szanowny Panie Ministrze!

W trakcie spotkań i kontaktów z wyborcami oraz w ramach pełnionych przeze mnie dyżurów parlamentarnych często zgłaszają się osoby zaniepokojone i zbulwersowane brakiem stosownych rozwiązań legislacyjnych oraz brakiem zainteresowania państwa uregulowaniem do końca procedur związanych z przekazywaniem nieruchomości w zamian za mienie zabużańskie. Według nich umożliwienie im składania wniosków i uzyskiwania urzędowo potwierdzonych zaświadczeń o mieniu pozostawionym za granicą nie jest nawet rozwiązaniem połowicznym, ponieważ brakuje mienia, które stanowiłoby prawną rekompensatę za mienie zabużańskie.

Problem ten występuje szczególnie na terenach powiatu szczecineckiego i województwa zachodniopomorskiego. Po zakończeniu II wojny światowej tereny te stały się "domem" dla osób ze wschodniej części przedwojennej Polski, przed laty pozbawionych ziemi, dobytku i dachu nad głową oraz zmuszonych przez historię do opuszczenia swoich rodzinnych stron i osiedlenia się na terenach Pomorza Zachodniego.

W starostwie powiatowym w Szczecinku, na przykład jest zarejestrowanych aż pięćset sześćdziesiąt osób, które nie otrzymały żadnego ekwiwalentu, podczas gdy ogólna wartość roszczeń w stosunku do skarbu państwa po waloryzacji wynosi na dziś około 170 milionów zł. W latach 1990-1998 na poczet rekompensat mienia zabużańskiego zostało w Szczecinku zbyte mienie skarbu państwa o wartości około 11 milionów zł, głównie z lokali i nieruchomości przejętych po jednostkach Armii Radzieckiej w Szczecinku i Bornem Sulinowie. Od 1994 r. nastąpił całkowity zastój w regulowaniu rekompensat za mienie zabużańskie. Problem polega na tym, że skarb państwa nie ma mienia na ten cel.

Rozwiązaniem mogłoby być przekazanie do skarbu państwa, z zastrzeżeniem na ten cel, nieruchomości położonych w Szczecinku i powiecie szczecineckim, a stanowiących własność Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa. Są to najczęściej nieruchomości, które nie znajdują nabywców w normalnym trybie sprzedaży lub wydzierżawiania, od wielu lat stoją opuszczone i, niszczejąc, stopniowo ulegają stałej degradacji. W tej sytuacji za kilka lat tych nieruchomości nie będzie można ani sprzedać, ani zagospodarować w jakikolwiek sposób.

W tej sytuacji na podstawie art.  20 ust. 1 ustawy z dnia 9 maja 1996 r. o wykonywaniu mandatu posła i senatora, DzU nr 73, poz. 350 ze zmianami, zwracam się o wyjaśnienie, czy i w jakim zakresie nieruchomości rolne obecnie opuszczone i niezagospodarowane mogą zostać przekazane przez Agencję Własności Rolnej Skarbu Państwa do skarbu państwa jako rekompensata za mienie zabużańskie.

Podobnej treści pismo skierowałem do ministra obrony narodowej, zwracając uwagę na własność Agencji Mienia Wojskowego.

Pozdrawiam, pozostając z szacunkiem
Witold Gładkowski

* * *

Oświadczenie senatora Witolda Gładkowskiego, skierowane do ministra obrony narodowej Jerzego Szmajdzińskiego:

Szanowny Panie Ministrze!

W trakcie spotkań i kontaktów z wyborcami oraz w ramach pełnionego przeze mnie dyżuru parlamentarnego zgłaszają się osoby zaniepokojone i zbulwersowane brakiem stosownych rozwiązań legislacyjnych oraz brakiem zainteresowania państwa uregulowaniem do końca procedur związanych z przekazywaniem nieruchomości w zamian za mienie zabużańskie. Według nich, umożliwienie im składania wniosków i uzyskania urzędowo potwierdzonych zaświadczeń o mieniu pozostawionym za granicą nie jest nawet rozwiązaniem połowicznym, ponieważ brakuje mienia, które stanowiłoby prawną rekompensatę za mienie zabużańskie.

Problem ten występuje szczególnie na terenach powiatu szczecineckiego i województwa zachodniopomorskiego. Po zakończeniu II wojny światowej tereny te stały się "domem" dla osób ze wschodniej części przedwojennej Polski, przed laty pozbawionych ziemi, dobytku i dachu nad głową oraz zmuszonych przez historię do opuszczenia swoich rodzinnych stron i osiedlenia się na terenach Pomorza Zachodniego.

W starostwie powiatowym w Szczecinku, na przykład, jest zarejestrowanych aż pięćset sześćdziesiąt osób, które nie otrzymały żadnego ekwiwalentu, podczas gdy ogólna wartość roszczeń w stosunku do skarbu państwa po waloryzacji na dzień dzisiejszy wynosi około 170 milionów zł. W latach 1990 - 1998 na poczet rekompensat mienia zabużańskiego zostało w Szczecinku zbyte mienie skarbu państwa o wartości około 11 milionów zł, głównie z lokali i nieruchomości przejętych po jednostkach Armii Radzieckiej w Szczecinku i Bornem Sulinowie. Od 1994 r. nastąpił całkowity zastój w regulowaniu rekompensat za mienie zabużańskie. Problem polega na tym, że skarb państwa nie ma na ten cel mienia.

Rozwiązaniem mogłoby być przekazanie do skarbu państwa, z zastrzeżeniem na ten cel, niektórych nieruchomości położonych w Szczecinku, i nie tylko, stanowiących własność Agencji Mienia Wojskowego. Są to najczęściej nieruchomości, które nie znajdują nabywców w normalnym trybie sprzedaży, od wielu lat stoją opuszczone i, niszczejąc, stopniowo ulegają stałej degradacji. W tej sytuacji za kilka lat tych nieruchomości nie będzie można ani sprzedać, ani zagospodarować w jakikolwiek sposób.

W tej sytuacji, na podstawie art. 20 ust. 1 ustawy z dnia 9 maja 1996 r. o wykonywaniu mandatu posła i senatora, DzU nr 73, poz. 350 ze zmianami, zwracam się o wyjaśnienie, czy i w jakim zakresie nieruchomości wykorzystywane dawniej na cele wojskowe, a obecnie opuszczone i niezagospodarowane, mogą zostać przekazane przez Agencję Mienia Wojskowego do skarbu państwa jako rekompensata za mienie zabużańskie.

Pozostaję z szacunkiem
Witold Gładkowski
Senator RP

* * *

 

Oświadczenie senatora Witolda Gładkowskiego, skierowane do ministra pracy i polityki społecznej Jerzego Hausnera:

Wielce Szanowny Panie Ministrze!

Znowelizowana ustawa o zasiłkach rodzinnych, pielęgnacyjnych i wychowawczych z 1 grudnia 1994 r., ogłoszona w DzU nr 102 poz. 651 z późniejszymi zmianami, określa między innymi zasady przyznawania zasiłków rodzinnych. Według tej ustawy zasiłek rodzinny przysługuje, jeśli przeciętny miesięczny dochód na osobę w rodzinie uprawnionego, uzyskany w roku kalendarzowym poprzedzającym okres zasiłkowy, nie przekracza kwoty odpowiadającej 50% przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia ogłoszonego przez prezesa GUS dla celów emerytalnych za ten sam rok kalendarzowy. Obecnie dla rodzin, które w roku 2001 nie osiągnęły dochodów netto, jest to 548 zł na jedną osobę. W przypadku osób samotnych górna granica netto dochodu wynosi 612 zł.

Okazuje się jednak, że w przypadku tak sformułowanej ustawy wielu byłych pracowników, szczególnie tych, którzy przeszli na zasiłek i świadczenia przedemerytalne na podstawie tej ustawy, nie kwalifikuje się do otrzymania zasiłków rodzinnych. Odchodząc na świadczenia przedemerytalne, otrzymali oni również trzymiesięczne odprawy, co w konsekwencji spowodowało, że ich dochody przekroczyły 548 zł na jednego członka rodziny lub, w przypadku osób samotnych, 612 zł. Obecnie sytuacja materialna tych ludzi jest nieporównywalnie gorsza niż w roku 2001.

W przypadku powiatu szczecineckiego w województwie zachodniopomorskim, gdzie stopa bezrobocia wynosi 35%, do 1 czerwca odmówiono przyznania zasiłków dla dwudziestu rodzin.

Sądzę, że przez ewidentny błąd ustawowy lub nieprawidłową jego interpretację kilka tysięcy rodzin, w skali kraju, zostanie niesłusznie pozbawionych świadczeń w postaci zasiłków rodzinnych.

Zgodnie z ustawą na pierwsze i drugie dziecko świadczeniobiorca otrzymuje 41 zł 20 gr, na trzecie 51 zł, na każde następne 63 zł 70 gr.

Uprzejmie proszę Pana Ministra o podjęcie szybkich działań zmierzających do wyjaśnienia tego problemu.

Moim zdaniem należałoby dochody uzyskiwane z tytułu stosunku pracy przez osoby nabywające prawo do zasiłku dla bezrobotnych bądź świadczenia przedemerytalne traktować jako utracone źródło dochodu i nie brać pod uwagę przy rozpatrywaniu wniosku o zasiłek rodzinny, ponieważ w stosunku do roku ubiegłego sytuacja materialna tych osób ulega znacznemu pogorszeniu.

Z szacunkiem pozdrawiam

Witold Gładkowski
Senator RP

* * *

Oświadczenie senatora Włodzimierza Łęckiego, skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra rolnictwa i rozwoju wsi Jarosława Kalinowskiego:

Szanowny Panie Premierze!

Na podstawie art. 49 pkt 4 Regulaminu Senatu Rzeczypospolitej Polskiej składam niniejsze oświadczenie, kierowane do Pana Premiera, dotyczące propozycji niezakwalifikowania Instytutu Ochrony Roślin w Poznaniu do grupy państwowych instytutów badawczych.

W przygotowywanych i opublikowanych przez Komitet Badań Naukowych w roku 1998 założeniach przekształceń własnościowych jednostek badawczo-rozwojowych przewidziano powstanie państwowych instytutów badawczych. Instytuty te mają zajmować się prowadzeniem badań podstawowych i prac badawczo-rozwojowych niezbędnych w skali państwa oraz prowadzeniem prac z zakresu służb państwowych wynikających z funkcji naczelnych i centralnych organów administracji rządowej.

Opierając się na takim rozumieniu zadań, Instytut Ochrony Roślin w Poznaniu od momentu rozpoczęcia działań przekształceniowych wnioskował o utworzenie na jego bazie państwowego instytutu ochrony roślin.

Efektem podjętych działań w zakresie badań naukowych stało się uzyskanie wyników, na podstawie których instytut został jako jedyny instytut roślinny zakwalifikowany przez Komitet Badań Naukowych do najwyższej, pierwszej, kategorii jednostek naukowo-badawczych.

Wysoką ocenę uzyskały wydawane przez instytut wydawnictwa naukowe: "Progress in Plant Protection/Postępy w Ochronie Roślin", oraz wydawany wspólnie z V wydziałem PAN "Journal of Plant Protection Research". Instytut ma upoważnienie do nadawania stopni naukowych doktora oraz przeprowadzania przewodów habilitacyjnych.

Dużym wysiłkiem Instytut Ochrony Roślin doprowadził do wykształcenia zespołu specjalistów -  obecnie jako jedyny w kraju posiada taki zespół - przygotowanych do rozwiązywania wszystkich problemów z zakresu ochrony roślin, w tym specjalistów od ochrony upraw przed ślimakami, gryzoniami, nicieniami, zwierzyną łowną i ptakami, chorobami wirusowymi i bakteryjnymi, specjalistów entomologów, mykologów, herbologów, specjalistów od biologicznego zwalczania, a także chemików analityków.

Prowadząc szerokie i wielokierunkowe działania, instytut zapewnia wykonanie zadań spoczywających na Polsce z racji jej członkostwa w organizacjach międzynarodowych i przyjętych zobowiązaniach. Polska jako sygnatariusz Międzynarodowej Konwencji Ochrony Roślin FAO, członek Europejskiej Organizacji Ochrony Roślin, członek OECD, członek Międzynarodowej Organizacji Handlu, WTO, oraz kraj stowarzyszony ze Wspólnotami Europejskimi przyjęła na siebie między innymi poważne zobowiązania do prowadzenia działań w zakresie ochrony roślin obejmujących szereg ogólnokrajowych monitoringów oraz stałych badań i działań interwencyjnych.

Polska przez swoje członkostwo w Komisji Kodeksu Żywieniowego FAO/WHO, stowarzyszenie z krajami Wspólnoty Europejskiej, a także udział w międzynarodowych programach HELCOM, "Agneda Bałtycka 21" i innych, jest jako kraj zobowiązana do prowadzenia stałego badania pozostałości środków ochrony roślin w materiale pochodzenia rolniczego, glebie i wodzie. Od ponad trzydziestu lat z upoważnienia ministra rolnictwa i rozwoju wsi do badania pozostałości środków ochrony roślin w materiale roślinnym na terenie całego kraju i do wydawania świadectw jest zobowiązany Instytut Ochrony Roślin w Poznaniu. Badania te, obecnie prowadzone na zlecenie głównego inspektora ochrony roślin i nasiennictwa, służą kontroli prawidłowości wykonywania zabiegów ochrony roślin, a także ochronie konsumentów przed możliwością pojawienia na rynku produktów zagrażających ich zdrowiu oraz stanowią o wiarygodności polskich produktów roślinnych na rynkach światowych.

Prowadzenie takich badań wynika z potrzeby zabezpieczenia rolnictwa, konsumentów i środowiska przed środkami ochrony roślin, które nie w pełni są przydatne i których skład jest niezgodny z dokumentacją. W Polsce badanie jakości środków ochrony roślin dla całego kraju prowadzi Instytut Ochrony Roślin w Poznaniu z upoważnienia ministra rolnictwa i rozwoju wsi oraz na zlecenie Głównego Inspektoratu Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa. Instytut jest upoważniony do wydawania świadectw jakości oraz do oceny substancji biologicznie czynnych przed ich dopuszczeniem do obrotu i stosowaniem w Polsce.

Zorganizowany na polecenie ministra rolnictwa i rozwoju wsi, działający w strukturze Instytutu Ochrony Roślin Bank Patogenów Roślin jest odpowiedzialny za tworzenie i przekazywanie kolekcji patogenów roślin charakterystycznych dla warunków klimatyczno-glebowych Polski, a także sprowadzanych z zagranicy.

Instytut Ochrony Roślin jest też jednostką odpowiedzialną za przygotowanie etykiet-instrukcji stosowania wszystkich środków ochrony roślin dopuszczonych do obrotu i stosowania w polskim rolnictwie, ogrodnictwie, leśnictwie oraz na terenach nieużytkowanych rolniczo, takich jak tory kolejowe, tereny składowisk itp.

Prowadzona przez instytut działalność jest zgodna z dyrektywą EWG 91/414, która w art. 3 zaleca, aby państwa członkowskie nie wprowadzały do obrotu ani nie stosowały na ich terenach środków bez ich wcześniejszej rejestracji.

Do prowadzonych przez Instytut Ochrony Roślin działań mających charakter służb państwowych lub zabezpieczających interesy kraju należą również: opracowanie metod diagnostycznych organizmów szkodliwych, w tym podlegających obowiązkowi zwalczania, opracowanie metod zwalczania i zapobiegania rozprzestrzenianiu się organizmów szkodliwych podlegających obowiązkowi zwalczania - a obowiązek ten wynika nie tylko z przepisów krajowych, ale także ze zobowiązań międzynarodowych - zbieranie i przetwarzanie danych dotyczących występowania na terenie kraju i nasilenia ważniejszych chorób, szkodników i chwastów wraz z prognozowaniem ich pojawienia się w roku następnym. Jeżeli do wymienionych wcześniej zadań i obowiązków dodać odpowiedzialność Instytutu Ochrony Roślin za stałe udoskonalanie i modernizację programów ochrony większości upraw rolniczych, prowadzenie dwóch wieloletnich programów badawczych, udział w dwóch tematach badawczych Piątego Programu Ramowego Unii Europejskiej, wymienioną już redakcję najpoważniejszych wydawnictw naukowych z zakresu ochrony roślin w Polsce, coroczną organizację sesji naukowych spełniających warunki ogólnopolskiej konferencji ochrony roślin, uznaną pozycję międzynarodową i wreszcie bardzo wysoką ocenę Komitetu Badań Naukowych, który przyznał instytutowi pierwszą kategorię, to jasnym staje się fakt przygotowania się Instytutu Ochrony Roślin do zabezpieczania potrzeb Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa w zakresie rozwiązywania problemów związanych z ochroną roślin oraz zapewnienia wierzytelności Polski i polskiego rolnictwa na arenie międzynarodowej.

W tym kontekście wielce niezrozumiała jest propozycja zakwalifikowania instytutu do grupy jednostek badawczo-rozwojowych. Takiemu stanowisku przeczą wymienione zobowiązania naszego kraju na arenie międzynarodowej i wzrastające znaczenie ochrony roślin nie tylko w zakresie stabilizacji plonów, ale przede wszystkim jako bardzo ważnego czynnika w handlu artykułami rolno-spożywczymi.

Dzięki podjętym decyzjom i dużemu wysiłkowi zespołu Instytutu Ochrony Roślin w Poznaniu Polska posiada jednostkę naukową gotową, przygotowaną do podjęcia poważnych krajowych i międzynarodowych zobowiązań. Przyszłe przekształcenie instytutu w państwowy instytut ochrony roślin wydaje się być naturalną konsekwencją wynikającą z potrzeb Polski i miejsca instytutu w krajowej i międzynarodowej nauce.

Bardzo proszę Pana Premiera o ponowne rozważenie sprawy i przyznanie Instytutowi Ochrony Roślin w Poznaniu statusu państwowego instytutu badawczego.

Będzie to odzwierciedleniem wysokiej rangi naukowej instytutu i jego znaczenia dla praktyki rolniczej w naszym kraju. Bez przesady można stwierdzić, że Instytut Ochrony Roślin w Poznaniu należy do czołowych instytutów badawczych w kraju i jego zakwalifikowanie do jednostek badawczo-rozwojowych byłoby krzywdą również dla polskiego rolnictwa.

Z wyrazami szacunku
Włodzimierz Łęcki

* * *

Oświadczenie senatora Józefa Sztorca, skierowane do ministra spraw zagranicznych Włodzimierza Cimoszewicza:

Zgodnie z art. 49 pkt 4 Regulaminu Senatu Rzeczypospolitej Polskiej kieruję do pana Włodzimierza Cimoszewicza, ministra spraw zagranicznych, niniejsze oświadczenie w sprawie okoliczności wyjazdu działaczy PZPN na finały Mistrzostw Świata w Korei.

Szanowny Panie Ministrze, podczas ostatnio odbywanych spotkań wyborcy inspirowani treścią artykułów prasowych i komentarzy telewizyjnych, rozgoryczeni postawą naszej kadry narodowej na boiskach w czasie finałów Mistrzostw Świata pytają, czy to prawda, że cały zespół działaczy Polskiego Związku Piłki Nożnej przebywał w Korei na podstawie paszportów dyplomatycznych oraz kto ma obowiązek zapewnienia poprawności wykonania hymnu narodowego na tej rangi imprezie - Ambasada RP w Seulu czy władze PZPN.

Będę wdzięczny za przekazanie mi wyjaśnienia.

Z wyrazami szacunku
Józef Sztorc

* * *

Oświadczenie senatora Józefa Sztorca, skierowane do ministra spraw wewnętrznych i administracji Krzysztofa Janika:

Zgodnie z art. 49 ust. 4 Regulaminu Senatu Rzeczypospolitej Polskiej niniejsze oświadczenie w sprawie okoliczności wyjazdu działaczy PZPN na finały mistrzostw świata w Korei kieruję do pana Krzysztofa Janika, ministra spraw wewnętrznych i administracji.

Szanowny Panie Ministrze, podczas ostatnich spotkań wyborcy inspirowani treścią artykułów prasowych, komentarzy telewizyjnych, rozgoryczeni postawą naszej kadry narodowej na boiskach w czasie finałów mistrzostw świata pytają, czy to prawda, że członkom PZPN ochronę zapewniło Biuro Ochrony Rządu, a jeśli tak, to kto pokrywa koszty tak renomowanej agencji.

Będę wdzięczny za przekazanie mi wyjaśnienia.

Z wyrazami szacunku
Józef Sztorc

 

* * *

Oświadczenie senatora Józefa Sztorca, skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra finansów Marka Belki:

Zgodnie z art. 49 pkt 4 Regulaminu Senatu Rzeczypospolitej Polskiej niniejsze oświadczenie w sprawie zasadności wystawiania faktur VAT w zamian za otrzymany weksel, stanowiący formę zaliczki, kieruję do Pana Profesora Marka Belki, wicepremiera i ministra finansów.

Szanowny Panie Premierze, po kilkudziesięciu latach "uśpienia", ponownie dużego znaczenia w obrocie gospodarczym nabiera weksel. Jako senator otrzymuję wiele wniosków od podmiotów gospodarczych o interpretację zapisu art. 6 ust. 8 ustawy o podatku od towarów i usług. Czy otrzymując weksel na poczet nabywanego towaru, sprzedający ma obowiązek wystawienia faktury?

Co prawda wręczenie weksla nie zastępuje pieniądza w jego funkcji umarzania zobowiązań, ale przez sam fakt wręczenia pierwotny stosunek między stronami wygasa, jeżeli strony uzgodniły odnowienie, art. 506 § 1 ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. - Kodeks cywilny.

Skoro nastąpiło odnowienie, bo strony złożyły zgodne i wyraźne oświadczenie w przywołanej kwestii, to doszło do umorzenia zobowiązania pierwotnego w zamian za przyjęcie zobowiązania z weksla. Nasuwa się pytanie, czy wręczenie weksla w tej konkretnej sytuacji może być utożsamiane z zapłatą. Zajęcie jednoznacznego stanowiska przez Pański resort będzie skutkować wyeliminowaniem rozbieżności w interpretacji tego przepisu przez firmy i urzędy skarbowe.

Z wyrazami szacunku
Józef Sztorc

* * *

Oświadczenie senatora Gerarda Czai, skierowane do ministra zdrowia Mariusza Łapińskiego:

Zwracam się do Pana z prośbą o podjęcie działań mogących przyczynić się do poprawy sytuacji publicznej służby zdrowia, a w szczególności sytuacji ekonomicznej samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej, dla których funkcje organów założycielskich sprawują powiaty.

Przed ubiegłorocznymi wyborami parlamentarnymi obiecaliśmy, że po naszym dojściu do władzy państwo na powrót przejmie odpowiedzialność za ochronę zdrowia. Niestety, w ciągu kilku miesięcy, które upłynęły od wyborów, rząd zrobił bardzo niewiele, aby zapowiedzi te zrealizować. Jeszcze mniej zrobiono, by wyjść naprzeciw największemu obecnie problemowi publicznej służby zdrowia, jakim jest jej katastrofalna sytuacja ekonomiczna.

Przejęcie przez państwo odpowiedzialności za ochronę zdrowia powinno się wiązać przede wszystkim z przejęciem odpowiedzialności finansowej. Obecnie największym problemem powiatowych SPZOZ jest ich zadłużenie i straty, jakie ponoszą te zakłady.

Jako przykład można wskazać powiat bytowski i jego problemy związane z podległymi mu SPZOZ w Bytowie i w Miastku. Powiat ten stał się z dniem 1 stycznia 1999 r. organem, który utworzył samodzielne publiczne zakłady opieki zdrowotnej. Już wówczas były one zadłużone. Powiat, który przejął kompetencje organu założycielskiego, nie otrzymał instrumentów, za pomocą których mógłby realizować na swoim terenie określoną politykę w dziedzinie ochrony zdrowia. Mógł być jedynie biernym obserwatorem staczania się tych zakładów w ekonomiczną przepaść, w czym duży udział miała Pomorska Regionalna Kasa Chorych, również borykająca się od początku istnienia z problemami finansowymi.

Podjęte przez SPZOZ powiatu działania restrukturyzacyjne również nie przyniosły oczekiwanych efektów. Jako przykład działań restrukturyzacyjnych można wskazać ograniczanie zatrudnienia w zakładach. W SPZOZ w Bytowie zatrudnienie zmalało z sześciuset dwóch zatrudnionych na koniec 1997 r. do trzystu trzydziestu jeden na koniec 2001 r. - łącznie o dwieście siedemdziesiąt jeden zatrudnionych. W SPZOZ w Miastku również miała miejsce restrukturyzacja zatrudnienia. W zakładzie tym zatrudnienie w latach 1997-2001 zmalało o dwieście pięć osób - z sześciuset siedemdziesięciu na koniec 1997 r. do czterystu sześćdziesięciu pięciu na koniec roku 2001.

W obecnej chwili dochodzi do paradoksu, bo powiatu bytowskiego nie stać z finansowego punktu widzenia na podjęcie jakichkolwiek działań mających na celu dokonanie przekształceń i restrukturyzacji zakładów. Powiatu nie stać na likwidację jednego lub obu szpitali, na przykład w celu stworzenia w ich miejscu zakładów niepublicznych (sama likwidacja nie wchodzi w grę z uwagi na konieczność istnienia tych zakładów ze względu na potrzeby zdrowotne społeczeństwa naszego powiatu, a także ze względów społecznych - szpitale w powiecie bytowskim, gdzie poziom bezrobocia przekracza 34%, to dwa największe zakłady pracy), gdyż w takim przypadku powiat musiałby przejąć zobowiązania zakładów, które łącznie przekraczają już 16 milionów 500 tysięcy zł. Powiat nie ma także finansowych możliwości poręczenia kredytów dla podległych mu samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej. Struktura powiatowego budżetu, w którym ponad 90% dochodów stanowią dotacje i subwencje, po prostu nie daje takich możliwości.

Duży udział w zadłużeniu zakładów stanowią ich zobowiązania z tytułu niezrealizowania podwyżki ustawowej wynikającej z ustawy z dnia 22 grudnia 2000 r. o zmianie ustawy o negocjacyjnym systemie kształtowania przyrostu przeciętnych wynagrodzeń u przedsiębiorców oraz o zmianie niektórych ustaw i ustawy o zakładach opieki zdrowotnej (DzU z 2001 r. nr 5, poz. 45). Parlament, uchwalając w grudniu 2000 r. tę ustawę, nie wskazał, w jaki sposób podwyżka miała być zrealizowana ani skąd mają pochodzić środki finansowe na jej realizację.

Podwyżka ta w szczególny sposób dotknęła samodzielne publiczne zakłady opieki zdrowotnej powiatu bytowskiego. Szpital bytowski zwiększył bowiem w 2000 r. - przed wejściem w życie tej ustawy - dwukrotnie wynagrodzenia swoim pracownikom: na początku roku oraz na początku listopada, czyli na ponad miesiąc przed uchwaleniem ustawy przez Sejm. Łącznie pracownicy tego zakładu otrzymali podwyżki w granicach przewidzianych ustawą. Podobnie rzecz wygląda w SPZOZ w Miastku, gdzie podwyżka płac nastąpiła jednorazowo, w listopadzie 2000 r. Podwyżka wyniosła około 200 zł dla każdego pracownika.

Jak później orzekł sąd, podwyżki te nie stanowiły realizacji przedmiotowej ustawy. Tak więc zakłady w ramach swojej samodzielności podwyższyły płace pracownikom, a w ramach niesamodzielności zostały zobowiązane do dokonania powtórnych podwyżek płac swoich pracowników. Niestety, na drugą podwyżkę zakładów tych nie stać. W sumie są to kwoty niebagatelne: za 2001 r. zobowiązania SPZOZ w  Bytowie z tego tytułu wobec pracowników wynoszą ponad 1 milion 100 tysięcy zł, a SPZOZ w Miastku ponad 1 milion 400 tysięcy zł. Podwyżki z tego tytułu, naliczone za cały rok 2002, będą znacznie wyższe i wyniosą około 1 miliona 500 tysięcy zł w SPZOZ w Bytowie i około 1 miliona zł w SPZOZ w Miastku.

Jednocześnie Pan, Panie Ministrze Zdrowia, podkreśla, że oddłużenie samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej nie jest możliwe, gdyż nie ma ku temu podstaw prawnych i ekonomicznych. Jeżeli chodzi o podstawy prawne, to - biorę za wzór ustawę z grudnia 2000 r. - można je, jak się okazuje, bardzo szybko stworzyć. Podstaw ekonomicznych można, podobnie jak miało to miejsce wówczas, po prostu nie brać pod uwagę.

Na zakończenie proszę Pana Ministra o podjęcie możliwie szybkich i zdecydowanych działań związanych z przedstawionym problemem. Uważam bowiem, że nadchodzi czas, kiedy zdesperowani pracownicy szpitali publicznych, którzy nie otrzymali ustawowo należnych podwyżek - jednocześnie ich zakładom grozi likwidacja wyłącznie z przyczyn ekonomicznych - wyjdą na ulicę, by protestować.

Uważam, że konieczne jest:

Po pierwsze, przekazanie samodzielnym publicznym zakładom opieki zdrowotnej środków finansowych na realizację ustawowych podwyżek dla pracowników wraz z pochodnymi.

Po drugie, oddłużenie publicznej służby zdrowia.

Z wyrazami szacunku
Gerard Czaja
Senator RP

 

* * *

Oświadczenie senatorów Wiesławę Sadowską i Zbigniewa Gołąbka, skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra infrastruktury Marka Pola:

Szanowny Panie Premierze!

Uprzejmie prosimy o podjęcie działań zmierzających do modernizacji linii kolejowej na trasie Radom - Warszawa. Ma to kluczowe znaczenie i wpływ na rozwój społeczno-gospodarczy regionu radomskiego. Konieczność usprawnienia połączenia kolejowego między Radomiem a Warszawą jest ewidentną racją. Miasto Radom zamieszkuje dwieście czterdzieści tysięcy ludzi i leży "tylko" 103 km od Warszawy, w której mieszka około miliona sześciuset dwudziestu tysięcy ludzi, a w całej aglomeracji dwa miliony pięćset tysięcy osób. W Radomiu występuje znaczne bezrobocie, a Warszawa jest wielkim centrum gospodarczo-polityczno-naukowym, co powoduje występowanie dużych potoków pasażerskich. Stacje kolejowe w obu miastach znajdują się w centrach.

Za preferowaniem transportu kolejowego przemawiają:

- postępujące przeciążenia dróg kołowych: i tak na wjeździe do Warszawy z kierunku Radomia potok samochodów sięga w godzinach rannego szczytu około dwóch tysięcy samochodów - efektem przewidzianej inwestycji będzie "przesiadanie się" pasażerów z transportu indywidualnego na pociągi;

- możliwość skrócenia czasu jazdy do około sześćdziesięciu minut, co jest czasem nieosiągalnym dla samochodu osobowego, któremu dziś zajmuje to od dziewięćdziesięciu do stu dwudziestu minut;

- wysoki standard podróży, bezpieczeństwo ruchu, ochrona środowiska.

Zadanie to zostało uznane za jedno z najważniejszych dla całego regionu. O potrzebie modernizacji drogi kolejowej Warszawa - Radom, co umożliwiłoby skrócenie czasu przejazdu do około sześćdziesięciu minut, mówią rzesze radomian i mieszkańców okolicznych miejscowości, którzy z racji sytuacji ekonomicznej w regionie zmuszeni są szukać źródeł zarobkowania w stolicy i dla których każda dodatkowa godzina spędzona w pociągu - w drodze do pracy i w drodze powrotnej do domu - to godzina niespędzona z rodziną.

Konieczność poprawy obsługi komunikacyjnej w Radomiu i usprawnienia połączenia z Warszawą wynika także z utworzenia w Radomiu podstrefy Tarnobrzeskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej "Euro-Park Wisłosan". Jest to realna szansa dla miasta na oczekiwaną przez społeczeństwo poprawę koniunktury gospodarczej, o którą samorząd radomski usilnie zabiega. Potrzebujemy dobrego połączenia kolejowego z Warszawą. Miasto tej wielkości, zamieszkałe przez tak znaczną liczbę ludności, odgrywające na Mazowszu istotną rolę ośrodka o ponadregionalnym znaczeniu, stanowiąc centrum gospodarcze, usługowo-handlowe, administracyjne, edukacyjne, ochrony zdrowia dla obszaru południowego Mazowsza, winno mieć fizyczną możliwość sprawnego wykonywania tych funkcji, które są od niego wymagane.

Niestety, pojawiają się wysoce niepokojące głosy o odłożeniu planów związanych z modernizacją drogi kolejowej między Radomiem a Warszawą na czas późniejszy, na czas bliżej nieokreślonej bardziej sprzyjającej inwestycjom sytuacji finansowej PKP. Radom jest największą po stolicy aglomeracją Mazowsza i wraz z dwunastoma gminami oraz gminą miejską Pionki tworzy powiat radomski, obejmujący 1530 km2,, zamieszkany przez trzysta siedemdziesiąt tysięcy osób. Są to fakty, które mówią o pozycji i roli naszego miasta oraz wynikającej z tego konieczności zapewnienia dobrego połączenia kolejowego z Warszawą.

Niestety, od momentu wprowadzenia zmian związanych z transformacją gospodarczą nieustannie w Radomiu i regionie wzrasta bezrobocie. Jest to co prawda problem ogólnopolski, ale w Radomiu jego skala jest wyjątkowo duża: stopa bezrobocia sięga 27,4%, w powiecie radomskim - 28%, podczas gdy w województwie mazowieckim stopa bezrobocia sięga 13,4%. Skutkiem tej sytuacji jest uznanie miasta za region zagrożony bezrobociem strukturalnym.

Panujące w mieście bezrobocie jest spowodowane mającą miejsce od początku lat dziewięćdziesiątych, a obecnie opanowywaną degradacją gospodarczą miasta związaną z upadkiem wielkich zakładów przemysłu państwowego. Tak gwałtowna zmiana statusu gospodarczego nie dotknęła żadnego innego podobnej wielkości miasta w kraju. Na miejsce odchodzących potęg przemysłu państwowego wchodzą w Radomiu przedstawiciele nowych branż i nowych dziedzin związanych z nowymi technologiami i możliwościami inwestowania w oparciu o krajowy i zagraniczny kapitał prywatny.

Na terenie regionu radomskiego działa dwieście dwadzieścia przedsiębiorstw z kapitałem zagranicznym. Około 2/3 z nich funkcjonuje w samym Radomiu. Łączny zainwestowany kapitał przekracza 400 milionów dolarów. Radom z całą pewnością należy do miast znajdujących się w orbicie zainteresowania inwestorów zagranicznych, o czym świadczy prawie trzykrotny wzrost liczby spółek z kapitałem zagranicznym w latach 1995-2000.

Wielkie nadzieje na ożywienie gospodarcze miasta wiążą się z utworzoną w Radomiu w sierpniu 2001 r. podstrefą Tarnobrzeskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej "Euro-Park Wisłosan". Podstrefa cieszy się zainteresowaniem inwestorów, co dowodzi wielkich atutów Radomia związanych z jego dogodnym położeniem, bogactwem w wolne zasoby ludzkie w postaci doświadczonej kadry fachowców oraz perspektywami na rozwój.

Nie ulega jednakże wątpliwości, że firmom działającym w tej strefie kolej służyć będzie jako najbardziej ekonomiczny środek transportu towarów i osób na trasie Warszawa - Radom. Niezawodne, szybkie, wygodne i bezpieczne połączenie kolejowe może okazać się czynnikiem decydującym o lokowaniu inwestycji właśnie w Radomiu. Radom z racji swego dogodnego położenia posiada wszystkie warunki konieczne dla działalności logistycznej. Wolne tereny do zainwestowania, bogactwa naturalne regionu, rozwój małych i średnich firm to tylko niektóre czynniki sprzyjające rozwojowi firm logistycznych. Duża liczba nowych inwestycji lokowanych w centralnej Polsce i kurczące się możliwości lokalizacyjne aglomeracji warszawskiej stwarzają realną możliwość powstania w Radomiu centrum logistycznego dla Mazowsza.

Planowane wkrótce uruchomienie cywilnego portu lotniczego spowoduje, że spełnione zostaną podstawowe zasady logistyki, jednakże zlokalizowane wokół cargo przedsiębiorstwa logistyczne będą miały rację bytu, jeśli zostanie zapewniony szybki i nowoczesny transport towarów. Stąd konieczność skorelowania możliwości wynikających z funkcjonowania cargo ze sprawnym transportem kolejowym - najtańszym i najszybszym w przypadku niewielkich odległości.

Za budową nowoczesnej kolei między Radomiem a Warszawą poza względami ekonomicznymi przemawiają bardzo istotne aspekty społeczne. Zła sytuacja na radomskim rynku pracy powoduje konieczność szukania zatrudnienia poza miejscem zamieszkania. Dla radomian rynkiem pracy jest Warszawa, w której zatrudnionych jest około piętnastu tysięcy osób z Radomia. Przy obecnym stanie torów i typie taboru kolejowego codzienne dojazdy do Warszawy to dla tych ludzi strata około czterech, pięciu godzin dziennie. Linię kolejową Radom - Warszawa trzeba tak zmodernizować, by pociągi jeździły z prędkością 160 km na godzinę. Niezbędna jest więc budowa drugiego toru do Warszawy i zmodernizowanie istniejącego szlaku.

Symulacje pokazują, że po modernizacji z pociągów relacji Radom - Warszawa korzystałoby codziennie ponad dwadzieścia pięć i pół tysiąca ludzi. Kolejne osiem tysięcy jeździłoby tylko na lokalnym odcinku między Warką a Warszawą, a sześć tysięcy na trasie Radom - Warka. Ruch wzrósłby więc nawet o od ośmiu do dziesięciu tysięcy pasażerów. Nie ulega zatem wątpliwości, że możliwość rozwoju w regionie radomskim w ogromnym stopniu zależy od dostępności komunikacyjnej.

Z wyrazami szacunku
Zbigniew Gołąbek
Wiesława Sadowska

* * *

 

Oświadczenie złożone przez senatorów Wiesławę Sadowską i Zbigniewa Gołąbka, skierowane do ministra skarbu państwa Wiesława Kaczmarka, ministra gospodarki Jacka Piechoty oraz prezesa Agencji Rozwoju Przemysłu SA Arkadiusza Krężla:

Zwracamy się z uprzejmą prośbą o zapoznanie się i zajęcie stanowiska w kwestii dotyczącej racji istnienia przemysłu obronnego, w tym przypadku Zakładu Produkcji Specjalnej Spółka Skarbu Państwa w Pionkach.

W interesie wszystkich Polaków powinna leżeć troska o rodzimy przemysł i produkcję. ZPS w Pionkach produkuje nitroceluluzę, proch strzelniczy, materiały napędowe (miotające) do rakiet i materiały wybuchowe przeznaczone dla wojska, policji i innych służb, do wytwarzania produktów militarnych oraz, dla zaspokojenia potrzeb społecznych, do produkcji pokrewnych chemicznych produktów "cywilnych": lakierów, klejów, półfabrykatów chemicznych oraz produktów dla celów leczniczych, np. nitrogliceryny itp.

Nadrzędnym celem jest stworzenie niezbędnych uwarunkowań do odnowy i aktywizacji zakładu w Pionkach, adekwatnych do potrzeb obronności i gospodarki kraju oraz oczekiwań społecznych. Wobec podjęcia błędnych decyzji, dotyczących restrukturyzacji potencjału produkcyjnego PRONIT Spółka Skarbu Państwa, polegających na ogłoszeniu upadłości prawnej i powołaniu ZPS Spółka Skarbu Państwa, do dalszej niezbędnej produkcji strategicznej konieczne stało się ustanowienie poprawnego współdziałania na linii syndyk PRONIT - ZPS Spółka Skarbu Państwa.

Planowany przez syndyka Zakładów Tworzyw Sztucznych PRONIT, będących w upadłości, oraz przez zarząd ZPS podział byłych ZTS PRONIT oraz sprzedaż w częściach budzi głęboki sprzeciw, gdyż wartość tego przedsiębiorstwa tkwi między innymi w jego całościowym terenie i infrastrukturze, w jaką został on celowo wyposażony. Cząstkowa wyprzedaż tej infrastruktury może być dokonana jedynie po cenie powierzchni gruntu. Instalacje i uzbrojenie terenu są niesprzedawalne nawet za cenę złomu. ZTS PRONIT zostały stworzone po to, aby wytwarzać: nitrocelulozę, nitroglicerynę, prochy nitrocelulozowe, prochy nitroglicerynowe i dla produkcji tych wyrobów - o specjalnych wymaganiach - posiadają instalacje. Sposób rozmieszczenia wymienionych instalacji produkcyjnych w terenie uwzględnia strefy niebezpieczne związane z tymi technologiami, jak również usytuowanie niezbędnych do produkcji mediów technicznych. Wprowadzenie nowych firm o produkcjach niemających nic wspólnego z produkcją materiałów wysokoenergetycznych praktycznie uniemożliwia przywrócenie w Pionkach produkcji prochów i komponentów. Istniejąca infrastruktura zakładu (600 h ze wszystkimi mediami technicznymi) - w tym wydziału nitrocelulozy - jest szczególnie korzystna dla produkcji materiałów wysokoenergetycznych i jedyna tego rodzaju w Europie. Są to tereny odpowiednie dla technologii wynikających z offsetu oraz propozycji dla NATO (utylizacja i regeneracja materiałów wybuchowych oraz paliw rakietowych). Jej wykorzystanie spowoduje minimalizację nakładów na modernizację instalacji do produkcji nitrocelulozy. Odtworzenie infrastruktury terenu wydziału nitrocelulozy w innym miejscu to wydatek przekraczający sumę rzędu 100 milionów zł. Pozostawienie produkcji nitrocelulozy na tym terenie jest jedynym technicznie i ekonomicznie uzasadnionym rozwiązaniem.

ZTS PRONIT (w upadłości) w Pionkach to od 1922 r. jedyny w Polsce producent nitrocelulozy, prochów, paliw rakietowych oraz pochodnych na rynek cywilny. Na skutek błędnej decyzji poprzedniego rządu poddany on został restrukturyzacji gospodarczej poprzez upadłość prawną. Doprowadziło to do zaprzestania produkcji - po raz pierwszy od osiemdziesięciu lat - oraz likwidacji produkcji cywilnych, buforowych dla produkcji specjalnej, co powoduje utratę pełnej obronności kraju i oddaje zagranicznym producentom cały rynek cywilnej NC w Polsce. Jak widać z bardzo pobieżnego przedstawienia informacji, decyzja o postępowaniu upadłościowym ZTS PRONIT powinna być opiniowana z uwzględnieniem merytorycznych argumentów właściwych nie tylko dla prostej transakcji sprzedaży, ale przede wszystkim z uwzględnieniem interesu i obronności państwa.

Należy podkreślić, jaki urząd czy ministerstwo jest odpowiedzialne w rządzie za potencjał przemysłowy PRONIT i ZPS. Agencja Rozwoju Przemysłu jest tu tylko organem zarządzającym, a niezbędny jest nadzór właścicielski. Konieczne jest natychmiastowe uwłaszczenie nowo powstałej Spółki Skarbu Państwa ZPS w potencjał produkcyjny należący do syndyka upadłego PRONIT. Niezbędne jest również natychmiastowe podjęcie decyzji o modernizacji wydziału nitrocelulozy, jako podstawowego dla całej produkcji specjalnej ZPS i najważniejszego dla obronności państwa. Podstawowym produktem wyjściowym do wytwarzania materiałów wysokoenergetycznych jest nitroceluloza. Jej produkcja, uzasadniona potrzebami wojska w czasie pokoju i dzisiejszymi możliwościami budżetu, jest obecnie na minimalnym poziomie.

Ze względu na zniszczenie, w drodze upadłości, całej produkcji chemicznej cywilnej, tak zwanej buforowej, należy natychmiast podjąć odbudowę, gdyż: na świecie, w czasie pokoju 8,12% nitrocelulozy wykorzystuje wojsko, zaś pozostała większość idzie na rynek cywilny, produkcja chemiczna wymaga ciągłości procesu - zamówienia wojskowe są realizowane w ciągu 2-4 miesięcy; konieczne jest utrzymanie wysoko specjalistycznej, jedynej w kraju, kadry technicznej.

Za produkcję pokrewną chemiczną XXI wieku na rynek cywilny uważamy produkcję modyfikowanych włókien celulozowych według nowoczesnej technologii pana profesora Bogumiła Łaszkiewicza z Politechniki Łódzkiej. Po zamknięciu w kraju takich fabryk jak Wistoma i Celwiskoza importujemy powyżej 45 tysięcy t rocznie. Produkcja zapewni miejsca pracy ponad pięciuset pracownikom, jest to bowiem new technology i produkcja poszukiwana na świecie.

Należy wspierać rodzimy przemysł i polską gospodarkę, która stanowi nasze źródło utrzymania. Racją istnienia przemysłu materiałów wysokoenergetycznych jest własne, niezależne od obcych, utrzymanie w gotowości obronnego potencjału kraju. By zmniejszyć koszty tego utrzymania zakłady produkujące materiały wysokoenergetyczne muszą rozwijać - w wyważonym i uzasadnionym ekonomicznie stosunku - pokrewną produkcję cywilną. Szybkie rozwiązanie tego problemu jest nie tylko ze wszech miar konieczne, ale też w pełni uzasadnione, wpłynie bowiem stymulująco na ożywienie gospodarcze południowego regionu mazowieckiego dotkniętego znacznym bezrobociem.

Stowarzyszenie Społeczne na Rzecz Rozwoju Pionek stawia problem odnowy, aktywizacji i modernizacji Zakładów Produkcji Specjalnej, czyli byłych zakładów PRONIT, jako swoje priorytetowe zadanie społeczne i będzie konsekwentnie służyć zakładom i administracji państwowej swoim potencjałem intelektualnym w działaniu na rzecz ożywienia gospodarczego byłej Państwowej Wytwórni Prochu w Pionkach. Roczny koszt bezczynności zakładu wynosi ponad połowę tego, co jest potrzebne do najnowocześniejszej, całkowitej modernizacji produkcji NC siłami własnymi. Racja istnienia przemysłu materiałów wysokoenergetycznych jest oczywista. Ekonomiczność produkcji podnosi pokrewna technologicznie produkcja "buforowa" dla celów cywilnych. Stowarzyszenie widzi taką możliwość nie tylko w produkcji tradycyjnego asortymentu lakierniczego i tworzyw sztucznych, ale również - na podstawie technologii opracowanych przez polskich naukowców - np. w produkcji metodą rozpuszczalnikową, ekologiczną włókna z regenerowanej celulozy, którego w kraju mamy niedobór ze względu na likwidację produkcji włókna wiskozowego w zakładach: Celwiskoza w Jeleniej Górze, Wistom w Tomaszowie Mazowieckim czy Wiskord w Szczecinie. Istnieje więc ewidentna możliwość zmniejszenia bezpośrednich kosztów wytwarzania NC, co czyniłoby ją najbardziej konkurencyjną na świecie.

Uprzejmie prosimy o wnikliwe zapoznanie się ze sprawą i o ustosunkowanie się do tak ważnego dla nas wszystkich zagadnienia.

Z poważaniem
Wiesława Sadowska
Zbigniew Gołąbek

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Wiesławę Sadowską i senatora Zbigniewa Gołąbka, skierowane do ministra pracy i polityki społecznej Jerzego Hausnera:

Uprzejmie prosimy o wyrażenie zgody na kontynuowanie stażu w ramach programu "Pierwsza praca" przez absolwentów roku 2001 i 2002 skierowanych na staże w tym roku.

W związku z bardzo wysokim poziomem bezrobocia w powiecie radomskim popieramy wniosek Powiatowego Urzędu Pracy w Radomiu. Informujemy, że powyższy problem dotyczy około sześciuset absolwentów, którzy muszą przerwać staż ze względu na brak środków określonych limitem. Przerwanie stażu spowoduje, że absolwenci utracą możliwość skorzystania z jakiejkolwiek pomocy urzędu z powodu braku środków i ofert pracy. Umowy na staż zawierane były na okres trzech miesięcy, ponieważ nieznana była wielkość limitu Funduszu Pracy na rok 2002. Limit został przekazany dopiero w połowie maja i jest on niewystarczający w stosunku do potrzeb. Sprawa dotyczy tak dużej liczby absolwentów, że przerwanie przez nich stażu będzie miało zdecydowanie negatywny wydźwięk społeczny. Na dzień 31 maja 2002 r. w Powiatowym Urzędzie Pracy w Radomiu zarejestrowanych było czterdzieści pięć tysięcy czterysta dziewięćdziesiąt sześć bezrobotnych, w tym tysiąc czterysta dwadzieścia jeden absolwentów. Ze względu na konieczność podjęcia szybkiej decyzji w tej sprawie prosimy o zajęcie wobec niej stanowiska.

Z poważaniem
Wiesława Sadowska
Zbigniew Gołąbek

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Jana Szafrańca, skierowane do Danuty Hübner, sekretarza Komitetu Integracji Europejskiej:

W dniu 14 listopada 2001 r. Parlament Europejski w pierwszym czytaniu uwzględnił propozycję Komisji Europejskiej dotyczącą finansowania badań z użyciem "nadliczbowych" embrionów uzyskanych z zapłodnienia in vitro, z komórek macierzystych pobranych z poronionych embrionów oraz pochodzących z tak zwanej terapeutycznej aborcji. (Marek Czachorowski, "Nasz Dziennik", 5 czerwca 2002 r.)

Parlament Europejski uznał zgodność takich badań z "fundamentalnymi etycznymi zasadami". W dniu 28 stycznia 2002 r. powyższa propozycja komisji została przyjęta przez Radę Ministrów UE. Oznacza to, że państwa członkowskie UE będą finansowały to przedsięwzięcie badawcze, co pozostaje w kolizji z zapisami traktatu, zabraniającymi narzucania państwom członkowskim finansowania badań, które są sprzeczne z obowiązującymi w nich zasadami etycznymi.

Komisja Europejska zastrzegła, że aktualnie obowiązujące prawne uregulowania państw członkowskich nie mogą być przeszkodą dla przeprowadzania takich badań. Komisja wyraziła nadzieję, że państwa członkowskie UE, a także te, które zostaną przyjęte w jej struktury, przygotują stosowne regulacje prawne w tej mierze, legalizujące takie badania. Zaproponowane przez Parlament Europejski badania na zwłokach dzieci nienarodzonych, a także uśmierconych przez aborcję, czekają na ostateczną decyzję przedstawicieli rządów państw członkowskich.

W tej sytuacji zwracam się do rządu Rzeczypospolitej Polskiej o stanowisko w tej sprawie.

Czy rząd w ramach dostosowania naszego prawa do praw wspólnotowych zamierza wprowadzić na forum parlamentu propozycje prawnych rozwiązań akceptujących takie badania?

Czy rząd polski w przypadku wejścia do UE będzie partycypował w ich finansowaniu?

Pytanie kieruję zarówno w imieniu moich wyborców, jak i członków Polskiej Krucjaty Obrony Wartości Duchowych Narodu, którzy upoważnili mnie do podejmowania przedsięwzięć w ramach przyjętego przez nich statutu Krucjaty.

Z wyrazami szacunku
Jan Szafraniec

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Mariana Lewickiego, skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra finansów Marka Belki:

Szanowny Panie Premierze!

W związku z wejściem w życie z dniem 1 stycznia 2002 r. ustawy z dnia 17 grudnia 2001 r. o zmianie ustawy o funduszu alimentacyjnym, ustawy o zasiłku rodzinnym, pielęgnacyjnym i wychowawczym i ustawy o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa (DzU nr 154 poz. 1791) urzędy skarbowe zostały zobowiązane do wydawania zaświadczeń o dochodach uzyskanych w ostatnim roku podatkowym, podlegających opodatkowaniu podatkiem dochodowym od osób fizycznych na zasadach ogólnych, przez osobę ubiegającą się o zasiłek oraz członków jej rodziny.

Przy ustalaniu prawa do zasiłku rodzinnego na okres od dnia 1 czerwca 2002 r. do dnia 31 maja 2003 r. zaświadczenie takie dotyczy dochodów uzyskanych w 2001 r. Ponieważ termin złożenia zeznania za rok 2001 upłynął z dniem 30 kwietnia 2002 r., w maju urzędy skarbowe były zaangażowane we wprowadzanie tych zeznań do bazy danych systemu Poltax.

Będąc kilkakrotnie w urzędzie skarbowym, widziałem ogromne napięcie towarzyszące procesowi przygotowywania i wydawania przedmiotowych zaświadczeń. Biorąc pod uwagę liczbę osób występujących o wydanie potrzebnego zaświadczenia, trzeba powiedzieć, że urzędy skarbowe ze względu na brak etatów, brak sprzętu, ograniczenia finansowe nie są przygotowane do obsługi tylu tysięcy osób w tak krótkim czasie.

Według zgodnej opinii pracowników urzędów nietrafny jest przepis nakładający na osobę ubiegającą się o zasiłek obowiązek udokumentowania swoich dochodów zaświadczeniem z urzędu skarbowego, ponieważ płatnik, na przykład ZUS lub zakład pracy, wydając PIT-40A czy PIT-40, jest zorientowany w wysokości dochodów uzyskanych przez tę osobę, tym bardziej że urząd skarbowy i tak tylko potwierdza w zaświadczeniu dochody, które podatnik sam wpisuje do zeznania.

Przyjmując zatem zasadę zaufania państwa do obywatela i odwrotnie, należałoby przyjąć, iż urząd wypłacający zasiłek ma obowiązek domniemywać prawidłowości dochodów wykazanych we wniosku o przyznanie zasiłku. Ich prawdziwość obywatel potwierdza własnoręcznym podpisem, pod odpowiedzialnością karną za podanie fałszywych danych. W przypadkach wątpliwych można zatem żądać przedłożenia stosownego zaświadczenia z urzędu skarbowego.

W okresie od maja do lipca urzędy skarbowe powinny skupić się na terminowych rozliczeniach zeznań podatkowych składanych przez podatników. Termin ten może być zagrożony, jeśli około 20% pracowników będzie zaangażowanych w wydawanie zaświadczeń. W rezultacie koszty przeprowadzenia "akcji wydawania zaświadczeń" mogą okazać się wyższe niż koszty domniemanych wyłudzeń zasiłków przez osoby uprawnione, potwierdzające swoje dochody składanymi w tym celu wnioskami.

W sytuacji pozostawienia zapisu art. 17 ustawy o zasiłkach rodzinnych, pielęgnacyjnych i wychowawczych w niezmienionej formie należy mniemać, iż co roku napotykać będziemy konflikty i oburzenie społeczeństwa wynikające z utrudnienia, które nałożono na obywateli i na organy podatkowe.

Szanowny Panie Premierze, proszę o zajęcie stanowiska w przedmiotowej sprawie i pokuszenie się o stosowne zmiany. Sądzę, że podzieli Pan przedstawiony pogląd na to niezbyt przemyślane rozwiązanie.

Z wyrazami szacunku i poważania
Marian Lewicki

* * *

 

Oświadczenie złożone przez senatora Adama Gierka, skierowane do ministra gospodarki Jacka Piechoty:

Zwracam się do ministra gospodarki, pana Jacka Piechoty, z prośbą o pilne zbadanie przyczyn, które doprowadziły Hutę "Baildon" do upadłości.

Huta "Baildon" w Katowicach, założona w 1823 r. przez szkockiego inżyniera Johna Baildona, na przestrzeni całej swej dotychczasowej historii systematycznie się rozwijała i unowocześniała, zyskując jeszcze w latach przedwojennych wysoką renomę zarówno w kraju, jak i za granicą. Huta produkowała między innymi wyroby walcowane, wyroby kute, wyroby obrobione mechanicznie, taśmy, druty, pręty, elektrody spawalnicze, węgliki spiekane, płytki wieloostrzowe, wiertła, magnesy trwałe oraz implanty medyczne, będąc zarazem jedynym w kraju producentem wyrobów hutniczych ze stopów precyzyjnych. Ta skonsolidowana produkcja w jednej hucie tak różnorodnych, wysokoprzetworzonych oraz charakteryzujących się wysoką jakością wytworów, w tym wyrobów ze stali wysokostopowych, była jej wielkim atutem i powodem jej dużego powodzenia na rynku. Świadczą o tym systematycznie przyznawane jej wyrobom certyfikaty jakości.

W latach dziewięćdziesiątych huta została poważnie zmodernizowana. Podstawowe inwestycje w tamtych latach to: w 1996 r. oczyszczalnia ścieków - 2 miliony zł; też w 1996 r. urządzenie COS w stalowni - 30 milionów zł; w 1998 r. walcownia wieloliniowa stali jakościowych - 220 milionów zł; w 1999 r. kotłownia gazowa - 12 milionów zł.

Niestety, po zakończeniu wyżej wymienionych inwestycji ciągłość produkcji z powodu braku środków finansowych została przerwana, mimo że nie było nigdy problemów z bieżącymi zamówieniami dla huty i zbytem wyprodukowanych w niej wyrobów.

Dla ratowania swej sytuacji finansowej w okresie 1999-2001 Huta "Baildon" sprzedała najbardziej wartościowe elementy swojego majątku: spółkę "Elektrody" i spółkę "Sandvik-Baildonit". W dalszej kolejności sprzedano domy wczasowe "Tryton" w Świnoujściu i "Ondraszek" w Wiśle, ośrodek kolonijny w Rowach, przychodnię zdrowia, dom kultury z boiskiem i inne obiekty. Z kolei mieszkania zakładowe przekazano nieznanemu mi bliżej właścicielowi - była to dziwna transakcja. W ostatnim zaś czasie sprzedano Zakład Doświadczalny "Mikrohuta" w Strzemieszycach. Sprzedaż całego tego majątku nie poprawiła jednak złej sytuacji produkcyjnej huty.

Należy przypuszczać, że wszystkie te działania zmierzały do jednego: do z góry zaprogramowanej upadłości. Dlatego podaję jeszcze oficjalnie znane mi liczby. Tak więc na koniec 1998 r. wartość księgowa majątku trwałego huty, bez kosztów inwestycyjnych nowej walcowni, wynosiła ponad 400 milionów zł, zaś jej długi wynosiły 150 milionów zł. Na początku 2001 r. długi huty wynosiły już 500 milionów zł, a w lipcu 2001 r. wartość huty wynosiła - według dokumentów syndyka złożonych w sądzie - 119 milionów zł. W kwietniu 2002 r. wartość huty spadła do 70 milionów zł.

W związku z podejrzeniem, iż dokonano z góry zaplanowanego przestępstwa niegospodarności, zwracam się do Pana Ministra z prośbą o powołanie niezależnej komisji w celu zbadania przyczyn upadłości huty.

Z poważaniem
Adam Gierek

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Krystynę Sienkiewicz, skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra rolnictwa i rozwoju wsi Jarosława Kalinowskiego:

W województwie kujawsko-pomorskim wzdłuż drogi krajowej nr 1 wiszą na stacjach paliw kartki z informacją: "Bonów paliwowych nie realizujemy". W poszukiwaniu stacji przyjmującej bony rolnicy przyjeżdżają w okolice Chełmży nawet spod Bydgoszczy (50-60 km).

Według informacji podanych mi w Wojewódzkim Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych stacje nie chcą przyjmować bonów, mimo że rolnicy mają dużo kartek na paliwo. Przedsiębiorcy, właściciele stacji paliw wiedzą, że odmowa przyjęcia bonów jest niezgodna z prawem, ale oni nie chcą i - co istotniejsze - nie mogą kredytować budżetu państwa, bo przekracza to ich możliwości. Wielu z nich ma do spłaty własne kredyty. Realizując bony przedsiębiorcy zyskują częściowe odliczenie podatku VAT, które absolutnie nie rekompensuje poniesionych kosztów. Absurdalnym jest odsyłanie rolników do ministerstwa.

W związku ze zbliżającym się okresem pilnych prac polowych uprzejmie proszę Pana Premiera o pilne działania interwencyjne.

Z poważaniem
Krystyna Sienkiewicz.

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Tadeusza Wnuka, skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra finansów Marka Belki:

Szanowny Panie Premierze!

Zwracam się z uprzejmą prośbą o zajęcie stanowiska w sprawie stosowania do związków komunalnych przepisów ustawy z dnia 15 lutego 1992 r. o podatku dochodowym od osób prawnych oraz interpretację art. 17 ust. 1 pkt 4g tej ustawy odnośnie do zakresu opodatkowania przychodów uzyskiwanych przez związki komunalne z ich działalności.

Komunikacyjny Związek Komunalny GOP w Katowicach jest związkiem dwudziestu trzech gmin działających na podstawie przepisów ustawy z dnia 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym oraz ustawy z dnia 26 listopada 1998 r. o finansach publicznych. Statutowym zadaniem związku jest zaspokajanie potrzeb gmin, członków związku, w zakresie lokalnego transportu zbiorowego, w szczególności przez:

- organizację lokalnego transportu zbiorowego,

- utrzymanie i rozbudowę infrastruktury komunikacyjnej,

- prowadzenie prac studialnych nad rozwojem systemów komunikacyjnych w GOP.

Związek w skumulowany sposób realizuje zatem funkcję stanowiącą ustawowe zadanie własne każdej z gmin, członków związku, zgodnie z art. 7 ust. 1 pkt 4 ustawy o samorządzie gminnym. Działalność związku jest finansowana z dotacji wnoszonych przez członków związku, z dochodów ze sprzedaży biletów oraz z innej działalności, na przykład dzięki organizowaniu komunikacji dla innych podmiotów.

W piśmie z dnia 4 kwietnia 2002 r. II Urząd Skarbowy w Katowicach w sposób jednoznaczny stwierdził, iż KZK GOP nie korzysta z wyłączenia podmiotowego, o którym mowa w art. 6 wskazanej wyżej ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych, a zatem zobowiązany jest przedkładać odpowiednie zeznania podatkowe, tak zwane CIT-2 i CIT-8, i wpłacać na rachunek właściwego urzędu skarbowego zaliczki na ten podatek, jeżeli związek uzyska przychody kwalifikujące się do opodatkowania.

Do dnia sporządzenia niniejszej interpelacji zeznania podatkowe CIT-2 złożono za miesiące od stycznia do kwietnia bieżącego roku, zaś wstępny CIT-8 za rok 2001 w dniu 20 maja 2002 r. Z tytułu zaliczki na ten podatek przekazano kwotę 270 tysięcy 759 zł.

Wszelkie przychody uzyskane przez KZK GOP w całości przeznaczane są na finansowanie zadania związanego z organizacją lokalnego transportu zbiorowego. Jest to ustawowe zadanie gmin, członków związku. Powinno to być równoznaczne z "przeznaczeniem przychodu dla gmin", a to z kolei powinno oznaczać, zgodnie z art. 17 ust. 1 pkt 4g ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych, zwolnienie tegoż przychodu od podatku.

Dodatkowo zauważyć należy, iż obciążenie podatkiem dochodowym przychodów wypracowanych przez KZK GOP oznacza, iż zmniejszona zostanie pula środków własnych, jakie związek przeznaczy na organizację lokalnego transportu zbiorowego. To z kolei może spowodować konieczność zwiększenia dotacji otrzymanej przez KZK od gmin. W praktyce oznaczać to będzie, iż konsekwencje finansowe związane z zapłaconym przez KZK podatkiem poniosą budżety jednostek samorządu terytorialnego.

Zajęcie przez ministra finansów stanowiska w sprawie objętej niniejszym oświadczeniem jest nie tylko istotne z formalnego punktu widzenia, ale także ma pewien wymiar społeczny. W efekcie będzie miało bowiem znaczenie dla podejmowania działań, w tym natury gospodarczej, zapobiegających konieczności zwiększania dotacji od gmin członkowskich.

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Tadeusza Bartosa, skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra rolnictwa i rozwoju wsi Jarosława Kalinowskiego:

Szanowny Panie!

Uchwalona ustawa z dnia 8 czerwca 2001 r. o przeznaczeniu gruntów rolnych do zalesienia spotkała się z pełną aprobatą rolników, którzy niegdyś wykorzystywali rolniczo grunty V i VI klasy. O ich zainteresowaniu może świadczyć fakt, że tylko w jednym powiecie kieleckim, w ciągu pięciu miesięcy funkcjonowania ustawy, około tysiąca rolników złożyło wnioski o zalesienie ponad 2 tysięcy ha gruntów rolnych, przy czym powierzchnia gruntów V i VI klasy sięga 65 tysięcy ha. Opierając się na tym przykładzie, z całą odpowiedzialnością można przewidzieć, że jeśli pierwsi rolnicy otrzymają jakiekolwiek dodatkowe pieniądze z tytułu tej ustawy, ich sąsiedzi doprowadzą do tego, iż liczba wniosków i obszar gruntów do zalesienia wzrosną kilkadziesiąt razy. W skali kraju ustawą będą zainteresowane setki tysięcy rolników, a obszar gruntów objętych zalesieniami może sięgać wielu milionów hektarów.

Jeśli wziąć pod uwagę to, że zgodnie z ustawą na zalesienie 1 ha gruntów trzeba jednorazowo wydać około 1 tysiąc, 1 tysiąc 500 zł, a corocznie od 1 tysiąca 800 zł do 2 tysięcy 700 zł, to najbliższe budżety musiałyby zostać dodatkowo obciążone wydatkami w wysokości około 15 miliardów zł. Czy na to nas stać?

Odpowiedź przyszła sama. W tym samym powiecie limit przeznaczony przez ARiMR na 2002 r. wyniósł 36 ha, bo takie były możliwości agencji. Jaka będzie reakcja rolników, którzy dziś złożyli wnioski, możemy się tylko domyślać, ale z całą pewnością można stwierdzić, że rozczarowani będą wszyscy ci, którzy mają realizować ustawę. Przypominam, że za uchwaleniem ustawy głosowali w Sejmie niemal wszyscy posłowie. Tylko kilku wstrzymało się i było przeciw. Przyjęli ją też bez zastrzeżeń Senat i prezydent RP.

Tymi wątpliwościami w moim oświadczeniu złożonym na posiedzeniu Senatu w dniu 8 lutego 2002 r. podzieliłem się z wicepremierem, ministrem rolnictwa i rozwoju wsi Jarosławem Kalinowskim i ministrem środowiska Stanisławem Żelichowskim. Z odpowiedzi na oświadczenie wystosowanej w imieniu obu adresatów przez podsekretarza stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi Kazimierza Gutowskiego wynika, że istotnymi problemami są nieco inne zagadnienia, choć w pewnych sprawach przyznano mi rację.

Aktualnie do Sejmu wpłynął poselski projekt ustawy o zmianie ustawy o przeznaczeniu gruntów rolnych do zalesienia (druk sejmowy nr 363), jednak dokonuje on zmian dotyczących zupełnie innych zagadnień.

Panie Ministrze, zwracam się do pana z pytaniem: czy w związku z tym, iż negocjacje z Unią Europejską w tym zakresie nie zostały zakończone, nie należałoby wstrzymać wykonania ustawy do czasu ich zakończenia?

Na zakończenie pragnę poinformować, że w bieżącym roku, gdy ustawa z dnia 8 czerwca 2001 r. działa w pełni, w przytaczanym już powiecie kieleckim zalesiono 32 ha gruntów rolnych, podczas gdy w roku poprzednim, bez preferencji ustawowych, zalesiono ponad 180 ha.

Z poważaniem
Tadeusz Bartos
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Bogusława Litwińca, skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra finansów Marka Belki:

Szanowny Panie Premierze!

Zarówno ze świadectw, które otrzymywałem podczas moich osobistych wizyt w samorządach powiatowych, jak też z informacji otrzymanych od przewodniczącego Komisji Kultury Związku Powiatów Polskich, a także  z publikacji prasowych, wiadomo mi o absurdzie, którego ofiarą stały się logika i porządek w przekazywaniu powiatom środków na prowadzenie instytucji kultury.

Zapewne w pośpiechu reformy administracyjnej nie zróżnicowano zasad ustalania dochodów powiatów, którym przekazano obowiązek prowadzenia instytucji kultury, i powiatów pozbawionych tego obowiązku. W ten sposób spośród trzystu siedemdziesięciu trzech samorządów powiatowych ta urawniłowka skrzywdziła sto siedemdziesiąt dwa powiaty posiadające placówki kultury, zaś z nieuzasadnionych względów nagrodziła pozostałe dwieście jeden takich, które nie przejęły żadnych instytucji tego typu, a mimo to uzyskiwały i uzyskują na ten cel dochody z budżetu państwa.

Sytuacja ta trwa do dzisiaj. I przez lata, od czasu reformy administracyjnej, wywołuje w powiatach zdziwienie ludzi kultury, którzy dziś, w okresie pogłębiającej się mizerii środków na rozwój sfery duchowej i estetyzacji życia, w poczuciu krzywdy reagują uzasadnionymi pretensjami do autorów takiego rozwiązania i jednocześnie oczekują szybkiej korekty stosownych rozporządzeń.

W związku z powyższym proszę o podanie mi informacji na temat zasadności prawnej wskazanych tu niedoskonałości oraz o udzielenie odpowiedzi na pytanie, czy resort finansów nosi się z zamiarem wprowadzenia bardziej sprawiedliwego podziału środków budżetowych na dotacje dla powiatów prowadzących placówki kultury i pozostałych powiatów.

Senator RP
Bogusław Litwiniec


Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment