Spis oświadczeń, odpowiedź na oświadczenie


6. posiedzenie Senatu RP

23 stycznia 1998 r.

Oświadczenie

Oświadczenie kieruję do ministra zdrowia.

Ustawa o zakładach opieki zdrowotnej z dnia 30 sierpnia 1991 r. była sześciokrotnie nowelizowana. Po najobszerniejszej piątej, nowelizacji z dnia 20 czerwca 1997 r., z dniem 5 grudnia ubiegłego roku weszła w życie. W dniu 10 grudnia w Senacie ustawa ta została jeszcze raz znowelizowana i nie usuwając licznych sprzeczności, ograniczyła się do przesunięcia terminu przejęcia państwowych szpitali klinicznych przez akademie medyczne na koniec roku 1998. W następstwie tego art. 19 ust. 1 uzyskał brzmienie: "Zobowiązania szpitali klinicznych, które powstały przed dniem ich przejęcia przez państwowe uczelnie medyczne lub państwową uczelnię prowadzącą działalność dydaktyczną i badawczą w dziedzinie nauk medycznych, pozostają zobowiązaniami Skarbu Państwa".

A więc jeśli nie wiadomo o co chodzi, z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że chodzi o pieniądze. Zatem ostatnia nowelizacja załatwiła tylko odsunięcie problemu finansowego istotnego dla budżetu państwa w bieżącym roku.

Art. 5 wspomnianej ustawy brzmi: "Zakład opieki zdrowotnej udziela świadczeń zdrowotnych ogółowi ludności, ludności określonego obszaru lub określonej grupie". Zakres działania szpitali określa art. 38 ust. 2, mówiąc: "tworzy się obwód szpitalny". Stwierdzenie to, jeśli przełożyć je na język zrozumiały dla każdego, odnosi się do ludności zamieszkałej na terenie tak zwanego obwodu zapobiegawczo-leczniczego. Liczba mieszkańców tego obwodu jest podstawą finansowania danego zespołu opieki zdrowotnej.

O ile chodzi o lecznictwo podstawowe, sytuacja jest w miarę klarowna, natomiast w szpitalach, które pochłaniają większą część budżetu zespołów opieki zdrowotnej, przedstawia się to odmiennie i dotyczy pacjentów spoza obwodu szpitalnego. Powstaje zatem dylemat: przyjmować czy nie przyjmować pacjenta? Bo każdy zgłaszający się do leczenia szpitalnego spoza terenu obwodu zapobiegawczo-leczniczego jest niejako intruzem konsumującym środki przeznaczone na leczenie własnych mieszkańców, jest tym, który wpędza ZOZ w długi. A kto ma refundować koszt leczenia osób bezdomnych? Pytanie to pozostaje również bez odpowiedzi.

W przypadkach nagłych zachorowań lub ciężkiego wypadku z zagrożeniem utratą życia nie ma problemu z przyjęciem do szpitala pacjentów spoza rejonu. Gorzej jest z tymi, którzy się chcą leczyć w tym konkretnie szpitalu, a nie ulegli wypadkowi pod jego bramą. W art. 38 ust. 3 omawianej ustawy stwierdza się, że przepis ust. 2 nie może naruszać prawa. Osoby uprawnione do świadczeń w publicznych zakładach opieki zdrowotnej mają prawo do wyboru lekarza lub zakładu opieki zdrowotnej. Uznając prawo do wyboru lekarza i zakładu leczniczego, ustawa nie mówi, jak postąpić, bo z tego wynika, że jak by się nie postąpiło, będzie źle. Ani słowa nie mówi się o tym, kto pokryje koszty leczenia pacjenta spoza rejonu szpitala. To jedna z wielu niespójności tej sprawy.

Problem ten nie istnieje w szpitalach rejonowych czy wojewódzkich, mających referencje pierwszego, drugiego bądź trzeciego poziomu. Świadczone tam usługi są na poziomie, powiedzmy, przeciętnym. Gorzej jest, jeśli świadczone usługi wyrastają ponad przeciętność. Wcale nierzadko dzieje się to w szpitalach rejonowych. Swego czasu w oddziale urazowo-ortopedycznym w Raciborzu, którym kierował nieżyjący już profesor Stanisław Konzal, dokonywano wydłużania kończyn i leczenia dużych ubytków kości długich. Wiem, zresztą spoza kręgów związanych ze służbą zdrowia, jak radzili sobie pacjenci. Po prostu meldowali się w Raciborzu na pobyt i wszystko się zgadzało, poza kasą.

Oddział urazowo-ortopedyczny, którym kieruję, zajmuje się - oprócz tego, do czego jest zobowiązany z racji działania na określonym terenie - leczeniem ciężkich powikłań infekcyjnych po urazach narządu ruchu i zaburzeń wzrostu kości. Tak się składa, że po każdym wystąpieniu na zjazdach naukowych napływają pacjenci praktycznie z całej Polski, z którymi na miejscu nie wiadomo, co robić. Wielu z nich proponowano odjęcie kończyny. Problem skutecznego leczenia tych ludzi istnieje, a liczba tego typu powikłań jest niemała.

Wprawdzie 8 lipca 1997 r. zostało wydane rozporządzenie Rady Ministrów w sprawie wytycznych realizacji budżetu państwa w zakresie systemu rozliczeń wysokospecjalistycznych świadczeń zdrowotnych, "Dziennik Urzędowy" nr 38, poz. 531, które do świadczeń wysokospecjalistycznych oczywiście nie zalicza ciężkich powikłań infekcyjnych po urazach, wychodząc z założenia, że leczyć każdy potrafi. Życie jednak pokazuje, że niekoniecznie z dobrym efektem.

W ustawie wiele miejsca zajmują prawa pacjenta. Zgodnie z ustawą pacjentowi przyjętemu do szpitala wszystko się należy, tylko jak to pogodzić z możliwościami kierownika szpitala. Z art. 38 ust. 3 niedwuznacznie wynika, że każdy może się leczyć w takim szpitalu, gdzie otrzyma kwalifikowaną pomoc i gdzie ma nadzieję na odzyskanie pełnej sprawności. Jak to jednak pogodzić z art. 5 i art. 38 ust.2, który przypisuje pacjenta do jednostek ochrony zdrowia działających na terenie jego zamieszkania? Niegdyś tak przypisywano chłopa pańszczyźnianego do ziemi. Byłoby dobrze, gdyby w rozporządzeniach wykonawczych ministra znalazły się wskazówki, jak rozwiązać te i inne dylematy, wiążące się z funkcjonowaniem ustawy.

Krokiem w kierunku rozwiązania tych problemów miało być przekształcenie zespołów opieki zdrowotnej w samodzielne jednostki, co umożliwiałoby przepływ pieniędzy za pacjentem. Nie sądzę, aby stało się to szybko, gdyż związane są z tym duże wydatki na oddłużenie, podobnie jak byłoby przy przejęciu państwowych szpitali klinicznych przez uczelnie medyczne.

Być może problem ten zostanie rozwiązany, kiedy zacznie funkcjonować ustawa o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym, którą widać na horyzoncie. Horyzont jednak, który jest miejscem pozornego zetknięcia się nieba z ziemią, oddala się, gdy zbliża się do niego obserwator.

Nie ma prostych recept na reformę ochrony zdrowia. Może ta ustawa uczyni pierwszy sensowny krok w tym kierunku. Czekamy zatem na jednolity tekst ustawy. Obowiązek jego ogłoszenia spoczywa na ministrze zdrowia, podobnie jak wydanie aktów wykonawczych. Byle byśmy tylko nie czekali zbyt długo. Tak się złożyło, że w lutym ubiegłego roku "Gazeta Lekarska", pismo izb lekarskich, ogłosiła wywiad z rzecznikiem prasowym Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność" Piotrem Żakiem, z którym rozmawiali Wojciech Maksymowicz i Andrzej Troszyński. Pan Żak stwierdził wówczas, że AWS jest bardzo jednoznaczna, reformy ubezpieczeń zdrowotnych i emerytalnych stanowią fundament naszego programu, że ponadto mówią nie tylko, jak to zrobić, ale gdzie chcą znaleźć na to pieniądze. Wywiad kończy się pytaniem, czy pozostanie nam jedynie pilnie obserwować, co podczas kampanii wyborczej będzie mówiła AWS i jaki będzie dalszy bieg zdarzeń. No to czekamy. Pan Wojciech Maksymowicz został ministrem zdrowia, a pan Piotr Żak jest posłem.


Spis oświadczeń, odpowiedź na oświadczenie