Diariusz Senatu RP, spis treści, poprzedni fragment, następny fragment


Oświadczenia

Na zakończenie 35. posiedzenia Senatu senator Zdzisław Jarmużek wygłosił oświadczenie następującej treści:
Oświadczenie kieruję do ministra pracy i polityki socjalnej. Dotyczy ono niedoboru środków na finansowanie domów pomocy społecznej w województwie lubuskim, zwłaszcza w powiecie Międzyrzecz.

Powiat Międzyrzecz należy do jednego z dwóch powiatów w Polsce, na którego terenie znajduje się aż sześć domów pomocy społecznej. I to domów dla osób mocno niesprawnych psychicznie i fizycznie, w większości wymagających stałej opieki i pielęgnacji. Są to dzieci, młodzież i dorośli. Przyznana dotacja na jednego mieszkańca domu pomocy społecznej wynosi 1 tysiąc 201 zł na miesiąc, podczas gdy faktyczny minimalny koszt utrzymania mieszkańca wynosi 1 tysiąc 590 zł na miesiąc. Zatem w skali roku zabraknie około 923 tysięcy zł.

Ten niedobór wynika z wadliwej metody ustalania dotacji, która bierze za podstawę średni koszt pobytu w domach pomocy społecznej w województwie, bez brania pod uwagę stanu zdrowotnego pensjonariuszy, wymogów pielęgnacyjnych, odpłatności własnej lub rodziny za pobyt i tym podobne.

W większości pensjonariusze domów pomocy społecznej w powiecie Międzyrzecz przebywają tam od wielu lat. Nie mają oni domów ani rodzin, nie otrzymują rent ani emerytur. Wszyscy cierpią na zaburzenia psychiczne lub niedorozwój umysłowy. Dotyczy to wszystkich sześciu domów.

Mimo wprowadzenia w pierwszym kwartale bieżącego roku działań oszczędnościowych, domy zadłużyły się na łączną kwotę 262 tysięcy 353 zł.

Zapytuję pana ministra, czy zarząd powiatu Międzyrzecz może oczekiwać należnej, wystarczającej dotacji, która pozwoli na przetrwanie funkcjonowania domów do końca roku. Jeśli nie, to zarząd będzie zmuszony rozważyć sposób dostosowania liczby miejsc lub domów do posiadanych środków na ich utrzymanie, bowiem zarząd powiatu nie posiada żadnych innych rezerw finansowych. Przeciwnie, boryka się z niedoborem we wszystkich działaniach.

* * *

Podczas 35. posiedzenia senator Józef Kuczyński wygłosił oświadczenie skierowane do prezesa Rady Ministrów, a drugie oświadczenie - dotyczące hodowli pszczół - złożył do protokołu tego posiedzenia.

Oświadczenie skierowane do premiera Jerzego Buzka:
Na trzydziestym pierwszym posiedzeniu Senatu, 4 maja bieżącego roku, złożyłem oświadczenie w sprawie naszej współpracy gospodarczej z Federacją Rosyjską. W kwietniu otrzymałem na ten temat odpowiedź ministra gospodarki, pana Janusza Steinhoffa. Odpowiedź ta, pragnę to szczególnie podkreślić, nie była odfajkowaniem sprawy, z czym niestety
także często spotykamy się, my z opozycji, w podobnych sytuacjach.

W tej bardzo obszernej odpowiedzi przedstawiona była bowiem wnikliwa i wszechstronna ocena współpracy z rynkiem rosyjskim, wraz ze wskazaniem zarówno popełnionych błędów oraz niedostatków w naszym działaniu, jak i planowanych przedsięwzięć w celu poprawy sytuacji. Otrzymanie takiej właśnie odpowiedzi sprawiło mi dużą satysfakcję, gdyż przywróciło bardzo już nadwątloną wiarę w celowość i sens instytucji naszych senackich oświadczeń. I za to właśnie pragnę przekazać, oprócz oceny samej odpowiedzi, szczególnie podziękowanie panu ministrowi Januszowi Steinhoffowi.

Ze względu na treść odpowiedzi ministra Steinhoffa nie wolno mi jednak poprzestać jedynie na tym podziękowaniu. Pan minister podał bowiem w przedstawionej ocenie fakty, które mną po prostu wstrząsnęły. i nie wiem zupełnie, w jakich kategoriach mam je oceniać. Czy jako karygodną indolencję urzędników i kierownictwa Ministerstwa Spraw Zagranicznych, czy też jako niezrozumiałą rozgrywkę między Ministerstwem Spraw Zagranicznych i Ministerstwem Gospodarki, której efekty można potraktować jako szkodnictwo, a może nawet sabotaż przynoszący trudne do wyliczenia, na pewno olbrzymie, straty dla naszej gospodarki.

By nie być posądzonym o przeinaczanie lub operowanie ogólnikami, na poparcie tych tez pozwolę sobie przytoczyć fragment wypowiedzi ministra Steinhoffa, będącej odpowiedzią na pytanie zadane przeze mnie w wymienionym oświadczeniu. Moje pytanie dotyczyło braku obsad, od dłuższego czasu, kierownictwa Biura Radcy Handlowego w Moskwie, Minister Steinhoff w wyjaśnieniu pisanym w kwietniu 1999 r. - podkreślam szczególnie ten termin - odpowiada: "Jeśli chodzi o obsadę stanowiska radcy handlowego ministra pełnomocnego w Moskwie, pragnę poinformować, iż wniosek w tej sprawie został złożony do Ministerstwa Spraw Zagranicznych w dniu 31 lipca 1998 r., propozycja powołania kandydata z dniem 1 września 1998 r. Dotyczy to również obsady kadrowej na innych rynkach , łącznie dziewiętnaście wniosków założonych w tym samym czasie, co do których do dnia dzisiejszego brak stanowiska Ministerstwa Spraw Zagranicznych".

Sprawa nie wymaga chyba dodatkowych komentarzy.

Byłoby też truizmem przypominanie i cytowanie wielkości naszego deficytu w handlu zagranicznym oraz wynikających z tego wyjątkowo negatywnych, a nawet groźnych, konsekwencji dla naszej gospodarki i sytuacji państwa. Od ponad ośmiu miesięcy brak stanowiska Ministerstwa Spraw Zagranicznych w sprawie obsady szefa Biura Radcy Handlowego w Federacji Rosyjskiej oraz osiemnastu radców prowadzących sprawy handlowe na innych rykach. W tej sytuacji to po prostu skandal! I nie wierzę, by nie wiedział o tym minister Geremek.

Dlatego też uważam, że problemem tym powinien zainteresować się szef rządu. Oświadczenie niniejsze kieruję więc do pana premiera Jerzego Buzka osobiście.

Oświadczenie złożone do protokołu 35. posiedzenia:
Cechą charakterystyczną Polski są ogromne kontrasty w środowisku. Istnieją w Polsce piękne, dobrze zachowane, często unikatowe obszary przyrodnicze, ale są również obszary najbardziej zdegradowane w Europie. Wskaźniki zanieczyszczenia przekraczają dopuszczalne normy na dwudziestu siedmiu obszarach zagrożenia, które stanowią ponad 11% powierzchni kraju. Wyodrębnione zostały czterysta czterdzieści t
rzy gminy posiadające na swym terenie obszary tożsame z obszarami zagrożenia ekologicznego. W tych warunkach następuje wymieranie owadów i roślin. Skutkami tego stanu jest zagrożenie istnienia lasów na znacznej powierzchni kraju, zmniejszanie się różnorodności biologicznej oraz zmniejszanie się obszarów biologicznie czynnych.

W takich warunkach żyje jedyny owad hodowany przez człowieka, pszczoła miodna, której podstawową funkcją w naszych warunkach klimatycznych jest zapylanie nie tylko rolniczych upraw owadopylnych, ale także ponad siedmiuset gatunków roślin tworzących środowisko przyrodnicze. W warunkach klimatycznych Polski, poprzez fakt zimowania gromadnie, w liczbie od kilku do kilkunastu tysięcy osobników, pszczoła miodna ma podstawowe znaczenie w zapylaniu roślin na wiosnę i dla zachowania równowagi w środowisku przyrodniczym. Jednak obecny stan ilościowy około ośmiuset tysięcy rodzin pszczelich zaspokaja zaledwie w 30% zapotrzebowanie na zapylanie tylko dwóch upraw rolniczych: rzepaku i sadów. Potrzebna i niezbędna do zapylenia tylko rolniczych upraw owadopylnych liczba rodzin pszczelich winna kształtować się na poziomie 2,1-2,5 miliona. Natomiast łączne zapotrzebowanie związane z optymalnym zapylaniem upraw rolniczych i roślin dziko rosnących, tworzących środowisko przyrodnicze, kształtuje się na poziomie około 3,5 miliona rodzin pszczelich. Obecny stan ilościowy rodzin pszczelich grozi zatem wyginięciem wielu gatunków roślin dziko rosnących, stanowiących bazę pokarmową dla zwierzyny i ptactwa. W bieżącym dziesięcioleciu po raz drugi odnotowany jest w statystyce spadek ilości rodzin pszczelich. Największą ilość rodzin pszczelich w naszym kraju odnotowano w 1985 r. - ponad 2,5 miliona. Stan ten gwałtownie się zmniejszał i w 1993 r. odnotowano zaledwie 700 tysięcy rodzin. Poprzez niewielką pomoc w postaci interwencji na rynku miodu i umożliwienia pszczelarzom zakupu tańszego cukru odbudowano pogłowie rodzin pszczelich do poziomu 1 miliona 63 tysięcy w 1996 r.

Podstawową barierą w rozwoju pszczelarstwa jest fakt, że dochód za pozyskane produkty pszczele pokrywa tylko 40% kosztów. Z uwagi na warunki klimatyczne zwiększenie ilości pozyskanego miodu jest praktycznie niemożliwe. Mimo posiadanej wiedzy i stosowania nowoczesnych metod gospodarki pasiecznej, pszczelarze polscy nie będą konkurencyjni wobec głównych producentów miodu z krajów o wielokrotnie dłuższym okresie wegetacji roślin i cieplejszym klimacie, którzy pozyskują ponad 100 kg z rodziny pszczelej, podczas gdy w naszym kraju i w Europie pozyskuje się około 15 kg.

Wręcz dramatycznie przedstawia się struktura wiekowa pszczelarzy, Ponad 45% osób zajmujących się tą dziedziną przekroczyła siedemdziesiąty rok życia, a 40% pszczelarzy znajduje się w przedziale wiekowym od sześćdziesięciu do siedemdziesięciu lat życia. Szacuje się, że ponad 60% posiadaczy pasiek nie ma następców do zajmowania się pszczołami. Sytuacja ta tylko wskutek naturalnej śmierci obecnych posiadaczy pasiek w najbliższych kilku latach może doprowadzić do zmniejszenia się dzisiejszego stanu co najmniej o połowę.

Możliwości powiększania pogłowia rodzin pszczelich są ograniczone. Polski Związek Pszczelarski szacuje, że rocznie można zwiększyć pogłowie o około 10% stanu z roku poprzedniego, przy wsparciu środkami finansowymi na poziomie 20-25 milionów zł, traktując je jako premię za zapylającą pracę pszczół w rolnictwie i środowisku przyrodniczym oraz rekompensatę za zimowanie rodzin pszczelich.

W związku z powyższym kieruję do premiera rządu, a pośrednio do ministrów rolnictwa i gospodarki żywnościowej oraz ochrony środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa, zapytania. Czy znane są rządowi szacunki dotychczasowych strat w rolnictwie i środowisku przyrodniczym wynikające z bardzo niskiego zaspokajania potrzeb w zakresie zapylania roślin owadopylnych? Jak będą kształtowały się te straty przy dalszym zmniejszaniu się ilości rodzin pszczelich i w jaki stopniu naruszona zostanie równowaga w środowisku przyrodniczym w wyniku wyginięcia nie zapylanych roślin? Jakie będą tego skutki dla budżetu państwa? Czy rząd ma program rozwoju pszczelarstwa na rok bieżący i na najbliższe lata i jakie jest jego zabezpieczenie finansowe? Czy rząd zamierza, a jeśli tak, to od kiedy, wprowadzić wzorem krajów Unii Europejskiej i krajów CEFTA systemowe zasady subwencjonowania pszczelarstwa?

Józef Kuczyński

* * *

Podczas 35. posiedzenia senator Kazimierz Drożdż złożył oświadczenie następującej treści:
Swoje oświadczenie kieruję do pana premiera rządu, profesora Jerzego Buzka.

Sytuacja mieszkaniowa w Polsce jest tragiczna, 30% zasobów mieszkaniowych wymaga pilnego remontu ze względu na zły stan techniczny. Ze względu na całkowite techniczne zużycie zasobów musi być wyburzonych od 500 tysięcy do miliona mieszkań. Półtora miliona gospodarstw domowych w Polsce pozbawionych jest samodzielnych mieszkań. Sytuacja na rynku pracy - według stanu na dzień 31 marca 1999 r. liczba bezrobotnych wynosiła 2 miliony 170 tysięcy, co stanowi 12,1% cywilnej ludności aktywnej zawodowo.

Wspieranie przez państwo oszczędzania na cele mieszkaniowe jest jednym z głównych zadań każdego polskiego rządu, ze względu na pozytywne skutki działalności kas oszczędnościowo- budowlanych. Chodzi o ożywienie rynku budowlanego, co w konsekwencji doprowadzi do stworzenia nowych miejsc pracy, zwiększenia podaży mieszkań i remontu aktualnych zasobów mieszkaniowych. Inwestycje w tym zakresie przyczyniają się do pojawienia się dodatkowych dochodów w budżecie z tytułu wzmożonego podatku VAT od inwestorów. Klienci kas muszą środki finansowe pochodzące z umowy o docelowym oszczędzaniu przeznaczać na cele mieszkaniowe i je udokumentować. Jest to ograniczenie szarej strefy, która w sferze budownictwa osiąga poważne rozmiary. To ograniczenie dodatkowo przyczynia się do wzrostu wpływów podatkowych do budżetu. Tworzenie, przez oszczędzanie, kapitału własnego prowadzi do powiększania się klasy średniej, wzrostu jej świadomości, umiejętności działania w ramach gospodarki wolnorynkowej, spadku i stabilizacji inflacji.

Mimo to rząd sukcesywnie obniża wydatki na politykę mieszkaniową. Nakłady z budżetu państwa na sferę mieszkaniową wynosiły: w roku 1994 - 1,3% produktu krajowego brutto, w 1995 r. - 1%, w 1996 - 0,9%, w 1997 - 0,8%, a w 1998 - 0,6%. Rząd jest zobowiązany do przedstawienia nowych rozwiązań w sferze mieszkaniowej, która znajduje się na pograniczu przepaści. Parlament Rzeczypospolitej 5 czerwca 1997 r. uchwalił w tym celu ustawę o kasach budowlano-oszczędnościowych, która weszła w życie jesienią tego samego roku. Jednakże rząd nie wypełnił obowiązku sporządzenia aktów wykonawczych do tej ustawy i tym samym zignorował wolę większości parlamentarzystów Rzeczypospolitej Polskiej.

Dzisiaj, 7 maja 1999 r., trzeba jednoznacznie stwierdzić, że w zakresie wspierania sfery mieszkaniowej rząd nie podejmuje żadnych nowych rozwiązań, aby umożliwić wyjście z zapaści, w jakiej znajduje się polskie mieszkalnictwo, i stworzyć nowe perspektywy dla ponad półtora miliona gospodarstw domowych, nie mających do tej pory szans na uzyskanie samodzielnego mieszkania oraz utrzymać te zasoby mieszkaniowe, które już w niedługim czasie będą się nadawać do rozbiórki. Polscy obywatele i wyborcy nie wyremontują i nie kupią mieszkań, posługując się tylko nowymi koncepcjami rządu, obojętne, na jakich ekspertyzach będą się one opierały - amerykańskich czy innych. Oni potrzebują szybkich, dobrych i konkretnych rozwiązań.

Jednym z takich rozwiązań jest jak najszybsze wdrożenie do polityki mieszkaniowej instytucji kas oszczędnościowo-budowlanych. Istnieje wola większości polskiego parlamentu, wyrażona w ustawie z 5 czerwca 1997 r., o czym mówiłem, aby ten system wprowadzić w życie. W 1998 r. kasy zainwestowały znaczne środki, aby przygotować działalność i zatrudniły kilkuset pracowników, po czym musiały wypowiedzieć im umowy ze względu na powolną i niezdecydowaną politykę rządu, który nie podejmuje konkretnych działań w tym zakresie.

Bardzo proszę pana premiera o podjęcie konkretnych działań.

* * *

Senator Zbigniew Kulak wygłosił na zakończenie 35. posiedzenia Senatu dwa oświadczenia:
Chciałem złożyć dwa krótkie oświadczenia, oba skierowane do premiera rządu profesora Jerzego Buzka.

Panie Premierze! 18 marca bieżącego roku z trybuny Senatu składałem oświadczenie dotyczące pewnych dziwnych okoliczności związanych z przekształceniem własnościowym, z prywatyzacją cukrowni "Opalenica". Dzisiaj jest 7 maja. Do tej pory nie otrzymałem odpowiedzi od kompetentnych ministerstw, do których to oświadczenie było kierowane. Kierowałem je do dwóch ministerstw. Oba w wymijających pismach proszą panią marszałek - i w ten sposób, za pośrednictwem pani marszałek także mnie - o prolongatę, dalszą zwłokę w udzieleniu wiarygodniej i kompetentnej odpowiedzi, ponieważ temat wymaga dogłębnego zbadania dokumentów i faktów.

Wobec takiej zwłoki, rzecz trwa już od 18 marca, potrzebne wydaje mi się przypomnieć, że sprawa wzbudza coraz większe zainteresowanie i coraz większy niepokój także tych osób, które mi ten problem sygnalizowały.

Proszę pana premiera tylko o przyspieszenie tych działań wyjaśniających, bo rozumiem, że poruszyłem temat, który bardzo niezręcznie jest podejmować, decydując o odpowiedzi dla senatora, który pytał o to ministra.

I oświadczenie drugie, skierowane także do pana premiera, choć w większym stopniu wiążące pana premiera osobiście ze sprawą.

Mianowicie zwrócono się do mnie z pytaniem, w jaki sposób jest, czy będzie, realizowane stypendium prezesa Rady Ministrów, które z osobistym podpisem otrzymali najlepsi uczniowie szkół średnich w ubiegłym roku. Z sygnałów, które otrzymałem z mojego rejonu, z mojego okręgu wyborczego, wynika, że te hucznie wręczane dokumenty, tytuły do otrzymywania stypendiów, były tak naprawdę realizowane tylko przez dwa miesiące ubiegłego roku. Tylko dwukrotnie w 1998 r. te dzieci, ci uczniowie otrzymali pieniądze, natomiast w tym roku zapanowała totalna cisza. Rodzice dzieci oraz oczywiście sami zainteresowani nawet nie wiedzą, gdzie szukać kompetentnej odpowiedzi, gdzie są ich pieniądze, gdzie jest to stypendium, a tymczasem rok szkolny dobiega już prawie końca.

Widnieje tutaj wyraźny, osobisty podpis: Jerzy Buzek przyznaje stypendium prezesa Rady Ministrów, z gratulacjami i życzeniami dalszych sukcesów, dla najlepszego ucznia szkoły średniej. Tylko że stypendium nie ma.

* * *

Senator Lech Feszler wygłosił podczas 35. posiedzenia Senatu oświadczenie następującej treści:
Oświadczenie swoje kieruję do pani Franciszki Cegielskiej, ministra zdrowia i opieki społecznej.

Zwrócili się do mnie lekarze, którzy w latach 1994-1998 uzyskali specjalizację drugiego stopnia z zakresu medycyny ogólnej, w czasie obowiązywania zarządzenia ministra zdrowia i opieki społecznej z dnia 1 lutego 1983 r. w sprawie specjalizacji lekarzy, lekarzy dentystów, magistrów farmacji oraz innych pracowników z wyższym wykształceniem, zatrudnionych w służbie zdrowia i opiece społecznej. Zarządzenie ministra zdrowia z 19 sierpnia 1994 r. uznało tę specjalizację za równorzędną ze specjalizacją z zakresu medycyny rodzinnej. Zgodnie z nabytymi kwalifikacjami lekarze zawarli odpowiednie kontrakty z regionalną kasą chorych i pracują jako lekarze rodzinni, głównie w przychodniach rejonowych i ośrodkach wiejskich.

Z dniem 28 kwietnia bieżącego roku weszło w życie nowe rozporządzenie ministra zdrowia z dnia 25 marca 1999 r. w sprawie specjalizacji lekarzy i lekarzy stomatologów, które wymaga od lekarzy o specjalizacji drugiego stopnia z zakresu medycyny ogólnej odbycia półrocznej specjalizacji w dziedzinie medycyny rodzinnej. Jest to § 30 rozporządzenia.

Omawiane rozporządzenie nie wyjaśnia, czy nabyte na podstawie dotychczasowych przepisów uprawnienia zostaną zachowane. Podjęta przez lekarzy próba telefonicznego wyjaśnienia tych wątpliwości w Ministerstwie Zdrowia potwierdziła, że rozporządzenie cofa uprawnienia dotychczas nabyte. Wobec takiej interpretacji zapis jest krzywdzący, ponieważ uzyskanie specjalizacji ogólnej na mocy starych przepisów było trudniejsze i trwało znacznie dłużej. Lekarze, wybierając świadomie trudniejszą specjalizację, zaufali obowiązującemu prawu oraz wybrali to, co dawało szersze możliwości.

Pragnę przypomnieć, iż w ustawie z dnia 5 grudnia 1996 r. o zawodzie lekarza zasada zachowania uprawnień nabytych na podstawie dotychczasowych przepisów jest wyraźnie zapisana w art. 64. Należy również przypomnieć, iż krytykowany zapis przyjęto wbrew stanowisku Naczelnej Rady Lekarskiej z dnia 11 grudnia 1998 r. w sprawie projektu wymienionego wyżej rozporządzenia. Niestety, nie uwzględniono wymienionych tu zastrzeżeń, tworząc ułomny, moim zdaniem, zapis, którego zastosowanie może mieć fatalne skutki dla wprowadzanej reformy systemu opieki zdrowotnej.

Zapis ten uderza głównie w rzeszę lekarzy specjalistów medycyny ogólnej, z dużym doświadczeniem w podstawowej opiece zdrowotnej. Spełnienie wymogów nowego rozporządzenia spowodować może dodatkowe koszty szkolenia, utrudnienia dla pacjentów z powodu nieobecności lekarzy, co w efekcie spowoduje obniżenie jakości usług medycznych. Wszystko to wywoła dalszą krytykę wprowadzanej reformy.

Jest również inna szkoda spowodowana ułomnym rozporządzeniem, a jest nią podważenie zaufania do stabilności prawa. I ten aspekt także sygnalizują lekarze, którzy już obawiają się dalszych restrykcyjnych przepisów cofających nabyte uprawnienia.

Pani Minister! Znając panią z dotychczasowych osiągnięć, jako samorządowca i doskonałego, kierującego się logiką organizatora, zwracam się do pani z prośbą o autorytatywną interpretację rozporządzenia, potwierdzającą, iż uprawnienia nabyte zostaną zachowane, a jeśli nie wynika to z obecnej treści rozporządzenia, to o odpowiednią korektę, zmierzającą do zachowania tych uprawnień.

* * *

Podczas 35. posiedzenia Senatu senator Dorota Kempka złożyła następujące oświadczenie:
W dniu 19 kwietnia uczestniczyłam w spotkaniu z okazji Dnia Inwalidy, Rencisty i Emeryta. Spotkanie to odbyło się w Nakle nad Notecią w województwie kujawsko-pomorskim. Wysłuchałam na tym spotkaniu uwag pod adresem rządu premiera Jerzego Buzka i jednocześnie podjęłam zobowiązanie, że na posiedzeniu Senatu przedstawię w formie oświadczenia list, który kierują oni do pana premiera.

Dlaczego zostałam do tego zobowiązana? Po prostu dlatego, że takie listy były już wysyłane do pana premiera i na żaden z tych listów nikt nie odpowiedział. Ponadto decyzje, które są podejmowane przez rząd, zawarte w ustawach i w projektach ustaw, też nie wpływają na polepszenie sytuacji rencistów, inwalidów i emerytów. Dlatego przytoczę fragmenty tego listu, a list przekażę do protokołu.

My, emeryci, renciści i inwalidzi powiatu nakielskiego, wyrażamy zdecydowany protest przeciw działaniom i decyzjom rządu, kierowanego przez pana premiera Jerzego Buzka. Od początku roku 1999 doświadczamy boleśnie niedobrych, niespołecznych i nieekonomicznych decyzji rządu. Cierpliwość nasza i wytrzymałość psychiczna skończyła się! Wprowadzenie w Polsce, w kraju, który jest na pierwszym etapie drabiny transformacji ustrojowej, czterech zasadniczych reform naraz, jest jednym wielkim nieporozumieniem. Jest nie tylko niewypałem politycznym, lecz co gorsza świadczy o braku troski o naród, świadczy o zaspokajaniu własnych ambicji kosztem narodu, ludzi, którzy w tym kraju żyją.

Informujemy pana, Panie Premierze, że środowisko emerytów i inwalidów w swojej ogromnej masie nie wytrzymuje takiego pogłębiania naszego ubóstwa, środowisko nasze jest już zmęczone i z gorzką ironią wysłuchuje pana pięknych słów i optymizmu bez pokrycia.

Gdzie się podziała zasada sprawiedliwości społecznej, głoszona w Waszych hasłach przedwyborczych?
Jak mamy żyć za 300, 400, czy 500 zł miesięcznie, przy tak ogromnych podwyżkach ciepła i energii elektrycznej, czynszów, wody i przede wszystkim leków, które są z każdym dniem droższe, a nam szczególnie potrzebne. Jak żyć w tej okrutnej gospodarce rynkowej, która jest dla nas tragedią, szczególnie dla tych spośród nas, którzy są sami i nie mają środków do życia?
W budżecie na 1999 r. również zabrakło
miejsca dla emerytów i rencistów. Utrzymanie zasady jednokrotnej waloryzacji emerytur i rent w wysokości 1%, przy tak drastycznych podwyżkach cen, jest nie tylko regresem w stosunku do środków finansowych posiadanych w roku ubiegłym, ale jednocześnie wpływa na wyniszczenie naszej grupy społecznej.

Już dziś emerytów nie stać na wysokie czynsze, już dziś stosowane są eksmisje ludzi starych, którzy nie mogą regulować opłat za czynsz, jak również nie mają środków finansowych na to, aby żyć godnie. My, emeryci i renciści, określamy to skandalem politycznym. Uważamy, że reforma służby zdrowia i architekci tej reformy popełnili wielki błąd, ponieważ nie mamy środków finansowych na to, żeby wykupić te leki, które są nam niezbędnie potrzebne.

Panie Premierze, czytając ten list, zdaję sobie sprawę, że pan niejednokrotnie na spotkaniach z wyborcami spotyka się z takimi samymi zarzutami. Uważam jednak, że zachodzi potrzeba, aby rząd, który podjął się niesienia pomocy ludziom i pod tym hasłem wygrał wybory, zrobił wszystko, żeby ci, którzy znajdują się w trudnej sytuacji, mogli po prostu na starość godnie żyć. Dziękuję bardzo za uwagę.

Przekazuję ten list rencistów, emerytów i inwalidów z powiatu nakielskiego do protokołu.

* * *

Podczas 35. posiedzenia Senatu senator Janusz Bielawski wygłosił oświadczenie następującej treści.
Moje oświadczenie kieruję do Pani Franciszki Cegielskiej, minister zdrowia i opieki społecznej.

W dniu 4 maja bieżącego roku zwrócił się do mnie pan Zdzisław Kłęski, prezes Stowarzyszenia Tymoterapii w Polsce im. profesora Jeremiego Czaplickiego, informując, że Komisja Rejestracji Środków Farmaceutycznych i Materiałów Medycznych, mocą uchwały nr 17/XII/II z dnia 17 grudnia 1998 r., odmówiła przedłużenia okresu ważności wpisu do Rejestru Środków Farmaceutycznych i Materiałów Medycznych środka farmaceutycznego TFX - liofilizat plus rozpuszczalnik - 10 mg, wytwarzanego przez Przedsiębiorstwo Farmaceutyczne "Jelfa" SA w Jeleniej Górze.

Aktualne badania, prowadzone w wielu ośrodkach klinicznych w naszym kraju, potwierdzają wartość preparatu TFX w procesie leczenia chorób uznanych za nieuleczalne, między innymi choroby Downa, oraz jako leku skutecznie działającego immunomodulacyjnie w leczeniu następstw ciężkich urazów przebiegających z obniżeniem odporności ustroju. Moje własne doświadczenia ze stosowaniem preparatu TFX-żel do leczenia miejscowego trudno gojących się ran i owrzodzeń wskazują na bardzo dużą skuteczność tego leku.

Mając w pamięci dyskusję na posiedzeniu senackiej Komisji Zdrowia, Kultury Fizycznej i Sportu w dniu 14 kwietnia bieżącego roku, gdzie przedstawiciele polskiego przemysłu farmaceutycznego podnosili problem trudności, jakie stwarza Komisja Rejestracji Środków Farmaceutycznych i Materiałów Medycznych w rejestracji wyrobów polskiego przemysłu farmaceutycznego, odnoszę wrażenie, że decyzje odmowne mają często pozapragmatyczne podłoże. Sądzę, że lektura stenogramu z posiedzenia komisji może wykazać, że moje wrażenia, dotyczące pozapragmatycznego ferowania decyzji przez komisję, mają racjonalne podstawy. Będę zobowiązany za zainteresowanie się dotychczasową działalnością tej komisji.

Łączę wyrazy szacunku, życząc powodzenia na zajmowanym przez panią urzędzie.

* * *

Podczas 35. posiedzenia Senatu senator Jerzy Suchański złożył dwa oświadczenia:
Mam dwa oświadczenia. Oba kieruję na ręce pana premiera Jerzego Buzka.

Pierwsze. W roku szkolnym 1997/1998 ustanowione zostały stypendia prezesa Rady Ministrów dla najlepszych uczniów w każdej szkole ponadpodstawowej. Stypendia były systematycznie wypłacane w pierwszym roku. Ustanowił je premier Włodzimierz Cimoszewicz.

W obecnym roku szkolnym 1998/1999 nowy rząd utrzymał stypendia. Szkoły zgłosiły kandydatów, a uczniowie otrzymali pisma, że są stypendystami rządu. Pierwsze wypłaty stypendyści otrzymali dopiero w grudniu zamiast we wrześniu. Od stycznia bieżącego roku młodzież nie otrzymuje należnych wypłat. Powtarzam, od stycznia bieżącego roku młodzież nie otrzymuje należnych wypłat.

I tak na przykład w Zespole szkół Ekonomicznych nr 2 im. Oskara Langego w Kielcach są dwie stypendystki rządu: Ewelina Błaszczyk i Izabela Błaszczyk. Uczennice te są już po egzaminie dyplomowym. Każda z nich ma średnią ocen powyżej 5,25. Do dziś szkoła nie otrzymała żadnej informacji o terminie wypłaty stypendium. Za miesiąc uczennice opuszczają szkołę. Pozostaną im piękne dyplomy zawiadamiające, że są stypendystkami rządu, stypendystkami prezesa Rady Ministrów, aktualnie Jerzego Buzka.

Stąd moje pytanie: co pan premier zamierza zrobić w tej sprawie?

Z poważaniem
Jerzy Suchańs
ki.

Drugie oświadczenie również kieruję na ręce pana premiera Jerzego Buzka.

Wprowadzenie reformy oświaty wymaga, obok zabiegów organizacyjnych, również zabezpieczenia odpowiednich środków finansowych. W chwili wprowadzenia wyżej wymienionych przekształceń rząd twierdził, że wszystko jest lub będzie odpowiednio przygotowane. Przewidywałem, że tak jednak nie będzie. Stąd też zgłaszałem wniosek do ustawy budżetowej, zmierzający do utworzenia rezerwy celowej na przygotowanie bazy materialnej dla edukacji w gimnazjum. Niestety, parlament, wraz z przedstawicielami rządu, nie podzielił moich obaw.

Dzisiaj, patrząc na niektóre problemy związane z wprowadzaniem reformy edukacji, mogę stwierdzić, że miałem, niestety, rację. Samorządy mocno krytykują przerzucanie skutków finansowych na ich barki. W załączeniu przekazuję pismo, jakie skierował do mnie burmistrz miasta Stąporków. Jeżeli rząd nie udzieli odpowiedniej pomocy finansowej, to utworzenie jednego gimnazjum w tym mieście, w którym od 1 września 1999 r. miało podjąć naukę ośmiuset uczniów, będzie nierealne. Teraz jest już maj, a minister Mirosław Handke na posiedzeniu Komisji Nauki i Edukacji Narodowej udzielił mi odpowiedzi, że praktycznie to nie jest jego zmartwienie.

Uprzejmie proszę o pomoc w tym, aby obraz pesymistyczny zmienić czym prędzej optymistycznym.

* * *

Senator Jerzy Cieślak skierował swoje oświadczenie, złożone podczas 35. posiedzenia Senatu, do premiera Jerzego Buzka:
Na trzydziestym pierwszym posiedzeniu Senatu w dniu 4 marca bieżącego roku wygłosiłem oświadczenie skierowane do ministra finansów oraz ministra zdrowia i opieki społecznej. Oświadczenie zawierało prośbę o przedstawienie sposobów rozwiązania problemu zadłużenia zakładów opieki zdrowotnej, które powstało do 31 grudnia 1998 r. i przejęte
zostało przez skarb państwa z dniem 1 stycznia 1999 r. Chodzi o niebagatelną sumę około 7 miliardów 800 milionów zł.

W dniu 24 marca bieżącego roku skierowałem do pana Jarosława Bauca, wiceministra finansów, pismo dotyczące tego samego problemu, a przede wszystkim zaspokojenia roszczeń wykonawców remontów i inwestycji w placówkach służby zdrowia, którzy od kilkunastu miesięcy bezskutecznie oczekują zapłaty za wykonane prace i nie mają środków na opłacenie bezwzględnie egzekwowanych podatków.

W dniu 8 kwietnia bieżącego roku otrzymałem obszerne, ale ogólnikowe, wyjaśnienia pani Franciszki Cegielskiej, ministra zdrowia i opieki społecznej. Dotychczas oczekuję na odpowiedź z Ministerstwa Finansów.

Wobec tego zwracam się do pana premiera Jerzego Buzka z uprzejmą prośbą o skłonienie ministra finansów do wywiązania się z obowiązków wynikających z ust. 1 w art. 16 oraz z ust. 1 i ust. 2 w art. 20 ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora z dnia 9 maja 1996 r.

* * *

Podczas 35. posiedzenia Senatu senator Stanisław Gogacz złożył następujące oświadczenie:
Oświadczenie swoje kieruję do pana Leszka Balcerowicza, wicepremiera i ministra finansów.

Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Lublinie zwróciła się z prośbą o wsparcie działań, zmierzających do pozyskania środków finansowych na zakończenie inwestycji: modernizacja i rozbudowa Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Lublinie przy ul. Spadochroniarzy 8.

Pod koniec ubiegłego roku Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego w Lublinie odstąpiła swoją siedzibę przy ul. Szkolnej 16 Lubelskiej Regionalnej Kasie Chorych, zgodnie z decyzją pana wojewody lubelskiego. Jednocześnie pan wojewoda pisemnie zapewnił o zabezpieczeniu środków na zakończenie inwestycji przy ul. Spadochroniarzy 8, gdzie również miała nastąpić koncentracja wszystkich służb w Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego. Tymczasem do chwili obecnej służby te są rozproszone po całym mieście, co powoduje wzrost kosztów utrzymania. Przedłużająca się budowa, bez perspektywy terminowego jej zakończenia, z uwagi na brak środków na kontynuację robót, zakłóca pracę zespołów wyjazdowych oraz ambulatoriów w podstacji Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego przy ul. Spadochroniarzy.

* * *

Senator Jerzy Pieniążek wygłosił na zakończenie 35. posiedzenia Senatu oświadczenie następującej treści:
Swoje oświadczenie kieruję do prezesa Rady ministrów Jerzego Buzka.

Panie Premierze!
29 stycznia bieżącego roku, na dwudziestym dziewiątym posiedzeniu Senatu, wygłosiłem oświadczenie senatorskie w sprawie przekształcenia Szpitala Wojewódzkiego w Sieradzu w Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej oraz w sprawie odwołania ze stanowisk doświadczonych, kompetentnych, przygotowanych do pełnienia swych funkcji, nie pochodzących notabene z byłej rządzącej koalicji SLD-PSL dyrektorów i powołania na ich miejsce dwóch przedstawicieli rządzącej dziś koalicji AWS-Unii Wolności. Z jednym z nich w końcu roku zawarto tak zwany kontrakt menedżerski z uposażeniem miesięcznym nieosiąga
lnym dla zatrudnionych tam pielęgniarek czy salowych przez cały rok ich pracy.

W swym oświadczeniu pytałem, dlaczego Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej, w sytuacji poważnych niedoborów na finansowanie ochrony zdrowia, nie przeciwdziałało zawieraniu przez wojewodów tak zwanych kontraktów menedżerskich na horrendalne, jak na polskie warunki uposażenia. Uposażenia rażąco różne od płac pozostałych członków kierownictw szpitali, będące abstrakcją, czymś wręcz nieosiągalnym dla ich białego personelu.

Pytałem też, jakie działania podejmie rząd, by naprawić błędy związane z zawieraniem kontraktów z tak zwanymi menedżerami służby zdrowia w obliczu poważnego braku środków na dalsze funkcjonowanie ochrony zdrowia i braku nadziei na godne płace dla całego zatrudnionego tam białego personelu.

Po półtoramiesięcznym oczekiwaniu na odpowiedź pana premiera na moje oświadczenie zabrałem w tej sprawie głos w debacie senackiej na temat poziomu płac między innymi pracowników jednostek podporządkowanych samorządom. W tym dniu, to jest 18 marca bieżącego roku, publicznie ponowiłem te pytania, a następnie złożyłem wniosek legislacyjny do ustawy o zakładach opieki zdrowotnej, zmierzający właśnie do ograniczenia praw niesłusznie nabytych przez tak zwanych menedżerów służby zdrowia.

Panie Premierze, minęło kolejne półtora miesiąca, to jest przeszło trzy miesiące od 29 stycznia, kiedy po raz pierwszy podjąłem problem środków na finansowanie działalności szpitali i poziomu płac zatrudnionych tam pracowników. Pomimo dopytywania się przeze mnie w kancelarii premiera o odpowiedź pana premiera, kancelaria milczy. Czyżby pan prezes Rady Ministrów Jerzy Buzek lekceważył opozycyjnego senatora Rzeczypospolitej Polskiej Jerzego Pieniążka i jego czterdzieści trzy tysiące wyborców?
Tymczasem w b
yłym szpitalu wojewódzkim w Sieradzu, dziś Samodzielnym Publicznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej, wciąż nie rozwiązano problemów pokrycia długów jednostki wobec dostawców żywności, sprzętu czy leków, powstałych w 1998 r., gdy organem założycielskim był wojewoda sieradzki. A menedżer szpitala nie zawarł stosownego zbiorowego układu pracy z zatrudnioną tam załogą. Po przeciągających się negocjacjach w tym zakresie, poszczególne związki weszły w spór zbiorowy ze swym pracodawcą, a Związek Zawodowy Techników Medycznych Elektrokardiologii podjął dziś, w ramach ogólnopolskiego protestu, ograniczoną akcję protestacyjną w interesie pacjentów, czyli polepszenia obsługi, zwiększenia efektywności pracy służb diagnostycznych szpitala, której wyniki determinują dalszy zakres hospitalizacji pacjentów, a tym samym wpływają na poziom refundacji środków ze strony kas chorych.

Panie Premierze, kierownictwo szpitala, zamiast wypracować wspólnie z radą ordynatorów, związkami zawodowymi i izbami działającymi na terenie szpitala, w porozumieniu z Łódzką Kasą Chorych, docelowy model działalności szpitala w warunkach reformy systemu ochrony zdrowia oraz związany z tym zakres restrukturyzacji szpitala, znalazło najprostsze panaceum na brak środków w kasie szpitala: masowe zwolnienia jego pracowników. I tak zaczęła się, Panie Premierze, kadrowa ruletka, kogo, jak i kiedy zwolnić.

A w pierwszym etapie zapowiedziano zwolnienia tylko kilkuset osób.

W Sieradzu, w sytuacji utraty z dniem 1 stycznia 1999 r. statusu miasta wojewódzkiego i związanych z tym masowych zwolnień w urzędzie wojewódzkim, w urzędzie rejonowym, oznacza to kolejną tragedię setek rodzin z miasta i powiatu. Miasta, żyjącego przed laty z płac pracowników fabryk przemysłu lekkiego, a ostatnio przede wszystkim, z płac urzędników i powiatu, stojącego dziesięć lat temu towarową produkcją rolników, SKR i RSP skupowaną przez GS, a kwitowaną przez miejscowe, jakże kiedyś dobrze działające nasze banki spółdzielcze. Niestety, to już przeszłość wspominana coraz częściej i głośniej na spotkaniach przy blokadach rolniczych, a ostatnio w pierwszomajowych, odradzających się pochodach i manifestacjach

Dlatego pytam, Panie Premierze, posiłkując się słowami urzędników zwalnianych, często kilka lat przed nabyciem praw emerytalnych, w wieku nie dającym nadziei na podjęcie jakiejkolwiek pracy: gdzie jest tak szumnie zapowiadany program osłonowy dla miast tracących status wojewódzki? Dlaczego wojewodowie nowych, wielkich województw pozostawili zwolnionych urzędników państwowych samym sobie? Czy taki sam los będzie czekał kolejną grupę pracowniczą, pracowników ochrony zdrowia zwalnianych choćby z byłych wojewódzkich szpitali i wojewódzkich kolumn transportu sanitarnego?

* * *

Senator Jerzy Chróścikowski złożył oświadczenie, dotyczące sytuacji w cukrownictwie, w imieniu senatorów Krzysztofa Głuchowskiego, Stanisława Gogacza, Adama Glapińskiego i Lecha Feszlera:
Tragiczna sytuacja w polskim cukrownictwie zmusza mnie do wygłoszenia oświadczenia w imieniu niżej podpisanych senatorów.

Kieruję je do pana premiera Jerzego Buzka, wnosząc o spowodowanie skontrolowania przez Najwyższą Izbę Kontroli polskich cukrowni, które dopuszczają się sprzedaży cukru poniżej ceny minimalnej, określonej zgodnie z ustawą o regulacji rynku cukru na 1 zł 71 gr.

Cukrownie sprzedają obecnie cukier po 1 zł 10 gr, zawierając przy tym umowy kamuflujące cenę. Doprowadzi to do jeszcze większych strat finansowych. Kosztami tego procederu zostaną obciążeni polscy rolnicy przy skupie buraków w nowej kampanii w 1999 r. Już dzisiaj są próby namawiania do zmiany umów kontraktacyjnych, obniżania ceny.

Pragnę zwrócić uwagę na to, że Ministerstwo Skarbu Państwa jako organ właścicielski nie prowadzi prawidłowego nadzoru i jest również odpowiedzialne za zaistniałą sytuację.

Panie Premierze, należy uruchomić także interwencyjny skup cukru w celu zdjęcia zapasów, spowodowanych błędnymi decyzjami rządu - podkreślam: błędnymi decyzjami rządu - określającymi limity kwot. Jeśli chodzi o rynek krajowy przez te kilka lat, to jest około 400 tysięcy t nadwyżki. Rząd zapowiedział przeprowadzenie dalszej prywatyzacji jeszcze w tym roku, to jest sprzedaż polskich cukrowni poprzez odstąpienie pakietu większościowego 51% akcji inwestorowi strategicznemu. W większości ubiegają się o to podmioty zagraniczne. Obecna sytuacja drastycznie obniża wartość polskich cukrowni. W takich warunkach pospieszna wyprzedaż polskiego majątku narodowego jest niedopuszczalna.

Poniżej oświadczenie podpisali senatorowie RP: Jerzy Chróścikowski, Krzysztof Głuchowski, Stanisław Gogacz, Adam Glapiński, Lech Feszler.

* * *

Podczas 35. posiedzenia Senatu senator Krzysztof Lipiec złożył oświadczenie następującej treści:
Oświadczenie kieruję do ministra gospodarki oraz ministra pracy i polityki socjalnej.
Podstawą wystąpienia są skierowane do mnie pisma komisji zakładowych Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego "Solidarność", działających w podmiotach gospodarczych powstałych w wyniku restrukturyzacji przedsiębiorstwa państwowego Huta "Ostrowiec". Podmiotami tymi są: Wytwórnia Konstrukcji St
alowych - Huta "Ostrowiec" SA, Zakład Walcowni - Huta Ostrowiec" SA, Przedsiębiorstwo Budowy Maszyn i Konstrukcji - Huta "Ostrowiec" SA oraz Obszar Przemysłowy - Zakłady Ostrowieckie SA. Załogi tych zakładów bulwersuje fakt, że ich przedsiębiorstw nie obejmuje porozumienie w sprawie warunków osłon socjalnych procesu restrukturyzacji hutnictwa żelaza i stali pod nazwą "Hutniczy pakiet socjalny".

W 1998 r. wymienione przedsiębiorstwa zaczęły dotkliwie odczuwać skutki recesji w światowym i krajowym hutnictwie, co było powodem przystąpienia do restrukturyzacji zatrudnienia. Działający w tych zakładach pracy NSZZ "Solidarność" głęboko wierzył, że zakłady te zostaną objęte hutniczym pakietem socjalnym, tak się jednak nie stało.

Ostrowiec Świętokrzyski to miasto, które ma bardzo wysoki poziom bezrobocia. Obecnie sytuacja wzbudza w gronie pracowników ogromne rozgoryczenie, apatię i nieufność wobec dalszych przemian gospodarczych, zaostrza poczucie krzywdy społecznej oraz prowadzi do podziału na lepszych i gorszych hutników.

W imieniu pracowników tych zakładów proszę o ponowną analizę sytuacji i włączenie tych zakładów do hutniczego pakietu socjalnego. Jednocześnie proszę o wyjaśnienie przyczyn, które legły u podstaw tak krzywdzących decyzji dla pracowników wymienionych zakładów.

* * *

Senator Marian Cichosz wygłosił podczas 35. posiedzenia Senatu następujące oświadczenie:
Oświadczenie swoje kieruję do pana ministra transportu i gospodarki morskiej.

W czasie trzydziestego pierwszego posiedzenia Senatu Rzeczypospolitej Polskiej, odbywającego się w dniu 4 marca bieżącego roku, podczas rozpatrywania ustawy z dnia 19 lutego 1999 r. o zmianie ustawy o warunkach wykonywania międzynarodowego transportu drogowego, obecny na posiedzeniu podsekretarz Stanu w Ministerstwie Transportu i Gospodarki Morskiej, pan Witold Chodakiewicz, zobowiązany został przez wicemarszałka Senatu, senatora Donalda Tuska, do nadesłania mi precyzyjnej definicji pojęcia "międzynarodowego transportu kombinowanego" oraz wykładni tejże definicji, w terminie dwóch tygodni od daty posiedzenia Senatu. Upłynęło już ponad dwa miesiące od tego posiedzenia, lecz żadnej odpowiedzi nie otrzymałem. Proszę o pilne jej nadesłanie na adres mojego biura senatorskiego lub na adres Kancelarii Senatu RP. Jednocześnie stwierdzam, że polecenie pana wicemarszałka prowadzącego obrady zostało przez przedstawiciela rządu zlekceważone.

Ponadto pan wiceminister Witold Chodakiewicz stwierdził w czasie swojego wystąpienia w Senacie, iż w ciągu około tygodnia ministerstwo wyda rozporządzenie zobowiązujące służby celne do pobierania opłaty od samochodów kierowanych przez obywateli innych państw, przekraczających wschodnią granicę naszego kraju, a szczególnie granicę polsko-ukraińską. Proszę zatem o nadesłanie tekstu przedmiotowego rozporządzenia.

* * *

Senator Wojciech Kruk złożył do protokołu 35. posiedzenia dwa oświadczenia.
Oświadczenie skierowane do Janusza Steinhoffa, ministra gospodarki:

W imieniu środowisk gospodarczych Wielkopolski zwracam się do pana prezesa z prośbą o podjęcie działań ograniczających praktyki monopolistyczne stosowane obecnie przez przedsiębiorstwa i zakłady energetyczne, które wywołują powszechny sprzeciw zakładów elektroinstalacyjnych - dotychczasowych wykonawców sieci energetycznych i przyłączy.

Przyczyną mojego niepokoju uzasadniającego niniejsze wystąpienie są liczne protesty napływające od dyskryminowanych dotychczasowych wykonawców inwestycji elektroenergetycznych, którzy wskazują na wykorzystywanie pozycji dominującej przez przedstawicieli zakładów energetycznych.

Zgłaszane sygnały dotyczą w szczególności następujących problemów.
- wybiórczego traktowania poszczególnych producentów i wykonawców prac elektrycznych,
- ograniczenia w wyborze wykonawców przyłączy elektrycznych i uzurpowania sobie przez zakłady energetyczne prawa wyłączności do wykonywania tych czynności,
- nieprecyzyjnego określania wymogów, jakie powinien spełniać wykonawca w chwili odbioru inwestycji, przez instrukcje wewnętrzne zakładów energetycznych, które należy respektować, a nie są one p
ublikowane,
- ustalania przez zakłady energetyczne odległych terminów odbioru etapowych i końcowych, które w dodatku często są przesuwane na jeszcze dalej,
- ustalania wysokich stawek za moc zamówioną, przekroczoną oraz pobraną energię, co może wynikać z n
iegospodarności poszczególnych rejonów i zakładów energetycznych,
- deprecjacji wykonawcy przez monterów zakładów energetycznych w oczach inwestorów poprzez negowanie poprawności wykonania prac i zgłaszanie kolejnych, często zbędnych zaleceń.

Problemy te wskazują, że nowe prawo energetyczne - ustawa z dnia 10 kwietnia 1997 r. wraz z przepisami wykonawczymi, to znaczy rozporządzeniem ministra gospodarki z dnia 21 października 1998 r. "w sprawie szczegółowych warunków przyłączania podmiotów z sieci elektroenergetycznych, pokrywania kosztów przyłączenia..." - sprzyja wykorzystywaniu dominującej pozycji przez zakłady energetyczne i rozszerzaniu praktyk monopolistycznych poprzez stosowanie nieprawidłowych działań eliminujących z rynku wykonawców zewnętrznych.

Niepokojąca jest zwłaszcza monopolizacja rynku przez etatowych pracowników zakładów energetycznych, którzy tworzą własne firmy bądź przystępując do spółek już istniejących, opanowują rynek energetyczny.

Taki stan rzeczy narusza zasady i reguły dotychczasowego funkcjonowania tej dziedziny usług, a także nie sprzyja zdrowej konkurencji, co za tym idzie, odpowiednio wysokiej jakości wykonywanych prac. Powoduje natomiast utrudnienie wykonawcom zewnętrznym dostępu do robót branżowych poprzez stawianie licznych barier i warunków często niemożliwych do spełnienia.

Powyższy stan rzeczy rodzi paradoksalne stosunki w postaci ograniczenia działalności, a nawet likwidowania licznych małych i średnich zakładów elektroinstalacyjnych. Jest to całkowicie sprzeczne z obecnymi planami i założeniami resortu gospodarki, który, opierając się na doświadczeniach Unii Europejskiej, dąży do dalszego wzrostu koniunktury poprzez stwarzanie szans rozwoju małym i średnim gospodarstwom oraz rzemiosłu. W tym samym celu podejmowane są też inicjatywy zmierzające do poprawy prawnego administracyjnego i ekonomicznego otoczenia działalności małych i średnich przedsiębiorstw.

Mam poważne obawy, że obecna sytuacja, a zwłaszcza konflikt na linii przedsiębiorstwa energetyczne - zakłady elektroinstalacyjne zaprzecza idei priorytetowego traktowania małych i średnich przedsiębiorstw oraz rzemiosła. Tym bardziej więc powinna być ona wyjaśniona.

O powadze sprawy świadczy też zaangażowanie ze strony Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów - Delegatury w Katowicach, który wszczął postępowanie dotyczące prawidłowości sposobu wyłaniania wykonawców przyłączy elektroenergetycznych w przetargach organizowanych przez zakłady energetyczne.

Reasumując, pozwalam sobie zauważyć, że restrukturyzacja rynku energetycznego i samych przedsiębiorstw energetycznych nie może polegać na eliminowaniu konkurencji poprzez stosowanie praktyk monopolistycznych. Dlatego też proszę o zajęcie stanowiska w powyższej sprawie i spowodowanie działań umożliwiających normalne funkcjonowanie zakładów elektroinstalacyjnych bez ich dyskryminowania.

Składając niniejszą interpelację, mam nadzieję, że otrzymam z Ministerstwa Gospodarki oraz z Urzędu Regulacji Energetyki odpowiedź w kwestii rzeczywistego stanu rynku usług energetycznych i elektroinstalacyjnych. Wówczas okaże się, czy należy podjąć inicjatywę mającą na celu dokonanie zmian uregulowań prawnych, a zwłaszcza nowelizacji prawa energetycznego i przepisów wykonawczych.

Oświadczenie skierowane do Leszka Juchniewicza, prezesa Urzędu Regulacji Energetyki:

W imieniu środowisk gospodarczych Wielkopolski zwracam się do pana prezesa z prośbą o podjęcie działań ograniczających praktyki monopolistyczne stosowane obecnie przez przedsiębiorstwa i zakłady energetyczne, które wywołują powszechny sprzeciw zakładów elektroinstalacyjnych - dotychczasowych wykonawców sieci energetycznych i przyłączy.

Przyczyną mojego niepokoju uzasadniającego niniejsze wystąpienie są liczne protesty napływające od dyskryminowanych dotychczasowych wykonawców inwestycji elektroenergetycznych, którzy wskazują na wykorzystywanie pozycji dominującej przez przedstawicieli zakładów energetycznych.

Zgłaszane sygnały dotyczą w szczególności następujących problemów:
- wybiórczego traktowania poszczególnych producentów i wykonawców prac elektrycznych,
- ograniczenia w wyborze wykonawców przyłączy elektrycznych i uzurpowania sobie przez zakłady energetyczne prawa wyłączności do wykonywania tych czynności,
- nieprecyzyjnego określania wymogów, jakie powinien spełniać wykonawca w chwili odbior
u inwestycji, przez instrukcje wewnętrzne zakładów energetycznych, które należy respektować, a nie są one publikowane,
- ustalania przez zakłady energetyczne odległych terminów odbioru etapowych i końcowych, które w dodatku często są przesuwane na jeszcze
dalej,
- ustalania wysokich stawek za moc zamówioną, przekroczoną oraz pobraną energię, co może wynikać z niegospodarności poszczególnych rejonów i zakładów energetycznych,
- deprecjacji wykonawcy przez monterów zakładów energetycznych w oczach inwestorów
poprzez negowanie poprawności wykonania prac i zgłaszanie kolejnych, często zbędnych zaleceń.

Problemy te wskazują, że nowe prawo energetyczne - ustawa z dnia 10 kwietnia 1997 r. wraz z przepisami wykonawczymi, to znaczy rozporządzeniem ministra gospodarki z dnia 21 października 1998 r. "w sprawie szczegółowych warunków przyłączania podmiotów do sieci elektroenergetycznych, pokrywania kosztów przyłączenia..." - sprzyja wykorzystywaniu dominującej pozycji przez zakłady energetyczne i rozszerzaniu praktyk monopolistycznych poprzez stosowanie nieprawidłowych działań eliminujących z rynku wykonawców zewnętrznych.

Niepokojąca jest zwłaszcza monopolizacja rynku przez etatowych pracowników zakładów energetycznych, którzy tworzą własne firmy bądź przystępując do spółek już istniejących, opanowują rynek energetyczny.

Taki stan rzeczy narusza zasady i reguły dotychczasowego funkcjonowania tej dziedziny usług, a także nie sprzyja zdrowej konkurencji, co za tym idzie, odpowiednio wysokiej jakości wykonywanych prac. Powoduje natomiast utrudnienie wykonawcom zewnętrznym dostępu do robót branżowych poprzez stawianie licznych barier i warunków często niemożliwych do spełnienia.

Powyższy stan rzeczy rodzi paradoksalne stosunki w postaci ograniczenia działalności, a nawet likwidowania licznych małych i średnich zakładów elektroinstalacyjnych. Jest to całkowicie sprzeczne z obecnymi planami i założeniami resortu gospodarki, który, opierając się na doświadczeniach Unii Europejskiej, dąży do dalszego wzrostu koniunktury poprzez stwarzanie szans rozwoju małym i średnim gospodarstwom oraz rzemiosłu. W tym samym celu podejmowane są też inicjatywy zmierzające do poprawy prawnego administracyjnego i ekonomicznego otoczenia działalności małych i średnich przedsiębiorstw.

Mam poważne obawy, że obecna sytuacja, a zwłaszcza konflikt na linii przedsiębiorstwa energetyczne - zakłady elektroinstalacyjne zaprzecza idei priorytetowego traktowania małych i średnich przedsiębiorstw oraz rzemiosła. Tym bardziej więc powinna być ona wyjaśniona.

O powadze sprawy świadczy też zaangażowanie ze strony Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów - Delegatura w Katowicach, który wszczął postępowanie dotyczące prawidłowości sposobu wyłaniania wykonawców przyłączy elektroenergetycznych w przetargach organizowanych przez zakłady energetyczne.

Reasumując, pozwalam sobie zauważyć, że restrukturyzacja rynku energetycznego i samych przedsiębiorstw energetycznych nie może polegać na eliminowaniu konkurencji poprzez stosowanie praktyk monopolistycznych. Dlatego też proszę o zajęcie stanowiska w powyższej sprawie i spowodowanie działań umożliwiających normalne funkcjonowanie zakładów elektroinstalacyjnych bez ich dyskryminowania.

Składając niniejszą interpelację, mam nadzieję, że otrzymam z Ministerstwa Gospodarki oraz z Urzędu Regulacji Energetyki odpowiedź w kwestii rzeczywistego stanu rynku usług energetycznych i elektroinstalacyjnych. Wówczas okaże się, czy należy podjąć inicjatywę mającą na celu dokonanie zmian uregulowań prawnych, a zwłaszcza nowelizacji prawa energetycznego i przepisów wykonawczych.

* * *

Senator Elżbieta Płonka złożyła do protokołu 35. posiedzenia Senatu dwa oświadczenia.
Oświadczenie skierowane do Franciszki Cegielskiej, ministra zdrowia i opieki społecznej:

Zwracam się do pani z kilkoma istotnymi problemami, wymagającymi pilnych działań ustawodawczych, do przedstawienia których jestem zobligowana nie tylko jako senator, lecz także jako lekarz-praktyk oraz konsultant medycyny rodzinnej, również z upoważnienia kolegów lekarzy z kilku regionów kraju, gdyż odbyłam z nimi liczne spotkania.

Podstawą powodzenia reformy ochrony zdrowia jest uporządkowanie kilku jej obszarów działania. U podstawy piramidy organizacyjnej jest ambulatoryjna opieka zdrowotna, zadania ogromnie ważne dla zapewnienia obywatelom bezpieczeństwa zdrowotnego w zakresie około 80% usług medycznych. Zasadą działania ambulatoryjnej opieki zdrowotnej powinna być, zgodnie z ustawą o zawodzie lekarza, indywidualna i grupowa praktyka lekarska, stomatologiczna i specjalistyczna. Tymczasem przy niedostatecznych działaniach na szczeblu rządu i ustawodawcy rynek usług w POZ staje się wyścigiem do publicznych pieniędzy z kasy chorych dla spółek kapitału pozamedycznego, spółek tworzonych przez samorządy terytorialne i samodzielne publiczne ZOZ, wypierające z tego obszaru działania samodzielnych lekarzy i grupowe praktyki lekarskie na zasadzie siły przebicia kapitału i właściciela. Nie zorganizowani obligatoryjnie lekarze zostają zdominowani przez "silnych" - także szpitale drugiego poziomu referencyjnego przejmują pieniądze na POZ. Stan ten zagraża powodzeniu reformy, gdyż eliminowani są lekarze pierwszego kontaktu jako samodzielne podmioty. Potrzebne jest zrzeszenie lekarzy praktykujących samodzielnie z kasą chorych na podstawie umowy cywilnoprawnej i zapewnienie im pierwszeństwa w negocjacjach z kasą chorych na szczeblu krajowym i regionalnym. Niezbędne jest też otwarcie procesu prywatyzacji podstawowej opieki zdrowotnej z udziałem przede wszystkim lekarzy praktykujących na kontraktach. Jest to problem tym pilniejszy, gdyż konkurs ofert na rok 2000 ujawni to niebezpieczne, opisane wyżej zjawisko w całej pełni. Ustawowe zrzeszenie lekarzy jest bezpieczne dla trwałości systemu opieki zdrowotnej, bezpieczne dla kontroli jakości wykonywania ambulatoryjnej opieki i samodyscyplinujące.

Następny istotny problem to niebezpieczeństwo niepowodzenia etapów reformy, spowodowane przekazaniem rad kas chorych w gestię sejmików wojewódzkich, które są organami założycielskimi szpitali wojewódzkich, a więc drugiego poziomu referencyjnego, czyli szpitali specjalistycznych. Dominacja tej reprezentacji w radzie kasy wymusi przekazywanie coraz większych pieniędzy na te szpitale i w ogóle na specjalistykę. Zagraża to stabilności organizacyjnej ochrony zdrowia, grozi wzrastającymi systematycznie kosztami szpitalnictwa, a także osłabieniem szpitali powiatowych i organizacyjnym przejęciem opieki ambulatoryjnej przez szpitale.

Na koniec problem sygnalizowany jako bardzo uciążliwy w praktyce dnia codziennego, zarówno dla lekarza, jak i dla pacjenta. Chodzi mianowicie o niemożność zmiany rozporządzenia ministra zdrowia z grudnia 1998 r., tak aby była możliwość wypisywania więcej niż jednego leku na drukach rumowskich PoM 35. Powoduje to marnotrawstwo specjalnego papieru, koszty, a także wydłużenie czasu pobytu pacjenta w gabinecie lekarskim. Związany z tym kolejny problem to konieczność liczenia tabletek leku i zapisywania ich liczby. Przy nieznajomości zawartości opakowań firmowych lekarze muszą poszukiwać tych danych w dodatkowych informatorach, co także wydłuża czas przyjmowania pacjenta, a przy pomyłce zmusza pacjenta do powrotu do lekarza w celu ponownego wypisania recepty.

Oświadczenie skierowane do Ewy Lewickiej, sekretarza stanu w Ministerstwie Pracy i Polityki Socjalnej:
Szanowna Pani Minister!

Ustawa o ubezpieczeniach społecznych w swojej części dotyczącej sposobu ustalania i przyznawania świadczeń z tytułu ubezpieczenia chorobowego nie rozstrzyga o tychże sposobach, a odsyła do innych przepisów. Są to przepisy z - sic! - 1978 r. Obecnie, pomimo płacenia na tych samych zasadach składki na ubezpieczenie zdrowotne zarówno przez osobę pracującą w zakładzie na podstawie umowy o pracę, jak i osobę prowadzącą działalność gospodarczą, istnieją zasadnicze różnice w ustalaniu prawa do świadczenia z tytułu choroby czyli zasiłku chorobowego, jego wysokości i sposobu otrzymywania.

Wnoszę o rozważenie tego problemu, sygnalizowanego mi przez wyborców jako nierówności w prawie i pewnej niesprawiedliwości.

* * *

Senator Janusz Okrzesik skierował swoje oświadczenie, złożone do protokołu 35. posiedzenia Senatu, do prezesa Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa Adama Tańskiego:
Szanowny Panie Prezesie!

Aglomeracja górnośląska pozbawiona jest, jak dotąd, ogrodu botanicznego z prawdziwego zdarzenia. Opinia publiczna przyjęła więc z zadowoleniem inicjatywę na rzecz utworzenia Śląskiego Ogrodu Botanicznego w Mikołowie-Mokrym, na unikalnych pod względem przyrodniczym terenach. O tym, że jest to inicjatywa poważna, świadczy zaangażowanie w to przedsięwzięcie Uniwersytetu Śląskiego, Polskiej Akademii Nauk i Komitetu Badań Naukowych oraz deklaracje daleko idącej współpracy ze strony Kurii Arcybiskupiej w Katowicach - dysponenta części gruntów przewidzianych do utworzenia ogrodu - i Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Pragnę zaznaczyć, że inicjatywa utworzenia Śląskiego Ogrodu Botanicznego uzyskuje poparcie lokalnych władz samorządowych, co znalazło swój wyraz także w planach zagospodarowania przestrzennego.

W tej sytuacji niepokojem napawa fakt, iż główną trudność w realizacji idei ogrodu wydaje się stanowić postawa opolskiego oddziału Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa. Część gruntów, na których powstać ma ogród, pozostająca w gestii agencji, jest dzierżawiona przez pana Błaszczyka, producenta rolnego z okolic Miłkowa. W tym samym czasie, kiedy inicjatorzy utworzenia ogrodu zwrócili się do AWRSP z prośbą o przekazanie gruntów na rzecz ogrodu, ukazały się publiczne informacje o tym, że opolski oddział Agencji podjął działania zmierzające do sprzedaży gruntów dotychczasowemu dzierżawcy. Sprzedaż omawianych gruntów, około 50 ha, przekreśliłaby możliwość utworzenia ogrodu na terenie, który w naturalny sposób jest do tego najlepiej przystosowany.

Zwracam się do pana prezesa z prośbą o zainteresowanie się przedstawionym problemem, weryfikację niepokojących informacji oraz podjęcie działań mających na celu przekazanie gruntów w Miłkowie-Mokrym na rzecz Śląskiego Ogrodu Botanicznego.

* * *

Senator Zbigniew Antoszewski skierował swoje oświadczenie, złożone do protokołu 35. posiedzenia Senatu, do prezesa Rady Ministrów Jerzego Buzka:
Konstytucja 3 maja symbolizuje w polskiej tradycji przywiązanie do demokracji, wolę postępu i wydźwignięcia na narodowe ołtarze wolności i suwerenności ojczyzny. Ustanowienie rocznicy tej konstytucji świętem państwowym nie jest zatem przypadkiem. Ma ono przypominać wszystkie te wartości, które stały się fundamentem także III Rzeczypospolitej. Są one naszą wspólną własnością, dorobkiem pokoleń, często okupionym męczeństwem i krwią.

Święto to powinno jednoczyć wszystkich Polaków identyfikujących się z tym dziedzictwem. Jakiekolwiek wprowadzanie sztucznych podziałów i zawłaszczanie tej tradycji przez jedno ugrupowanie polityczne jest nie tylko sprzeniewierzeniem się idei Konstytucji 3 maja, ale działaniem antypaństwowym, prowadzących do dezintegracji Polski.

Dziwić się więc należy, że tej oczywistej prawdy nie rozumie wojewoda łódzki, pan Michał Krasiński. Jako przedstawiciel administracji rządowej w terenie powinien być szczególnie wyczulony na wszelkie przejawy wykorzystywania symboli narodowych do gry politycznej sprzecznej z naszą racją stanu i dobrem wspólnym, których powinien strzec, tym bardziej że pan wojewoda pełni swoją funkcję już drugi rok, a więc jako funkcjonariusz państwowy nie jest nowicjuszem.

Już w ubiegłym roku pan Michał Krasiński, wbrew wyraźnemu zapisowi Konstytucji RP ustanawiającemu autonomię państwa i kościoła, podczas oficjalnych obchodów rocznicy Konstytucji 3 maja zawierzył ziemię łódzką Jezusowi Chrystusowi i uczynił to, o czym wyraźnie powiedział, jako przedstawiciel rządu w terenie. Choć był to akt symboliczny, nie wywołujący skutków prawnych, trudno zakwalifikować ten czyn inaczej niż jako przekroczenie kompetencji przez urzędnika państwowego średniego szczebla i jako wyzwanie rzucone tym wszystkim obywatelom naszego kraju, którzy zgodnie z preambułą Konstytucji RP z 1997 r. wywodzą takie uniwersalne wartości jak prawda, sprawiedliwość, dobro i piękno ze źródeł innych niż wiara w Boga.

W tym roku pan Michał Krasiński, niepomny protestów różnych środowisk społecznych, które już wcześniej wytknęły mu zachowanie nie licujące z godnością przedstawiciela rządu w terenie, znowu wykorzystał obchody rocznicy Konstytucji 3 maja do dzielenia obywateli na lepszych i gorszych i nie zaprosił ani przedstawicieli władz samorządowych województwa łódzkiego, ani władz stolicy regionu do współorganizowania tych uroczystości, chociaż te upomniały się o to w liście otwartym. Wymiana korespondencji pomiędzy wojewodą łódzkim Michałem Krasińskim a prezydentem Łodzi Tadeuszem Matusiakiem i przewodniczącym Rady Miejskiej w Łodzi profesorem Grzegorzem Matusiakiem świadczy o tym, że przedstawiciel rządu w terenie ma w jawnej pogardzie demokratycznie wybrane władze lokalne reprezentujące wspólnotę obywateli i wyżej sobie ceni samozwańczy Społeczny Komitet Obchodów Świąt i Rocznic Narodowych im. Grzegorza Palki, nie posiadający żadnego mandatu do reprezentowania obywateli Łodzi. Nie zmienia tego fakt, że na czele tego komitetu stanął minister Jerzy Kropiwnicki, bo jego także nikt do owego ciała nie wybierał. Należy raczej ubolewać, że wysoki rangą przedstawiciel rządu firmuje swoim autorytetem działania, które podrywają zaufanie do państwa prawa, naruszając wyraźny zapis konstytucyjny, że samorząd terytorialny uczestniczy w sprawowaniu władzy publicznej.

I tym razem, a więc niejako w warunkach recydywy, wojewoda Krasiński włączył do państwowych obchodów rocznicy Konstytucji 3 maja akcenty religijne, czego wyrazem było oficjalne wpisanie do programu uroczystości Święta Najświętszej Marii Panny Królowej Polski. Wykorzystywanie święta państwowego do tworzenia politycznych i społecznych podziałów, sprzyjanie tworzeniu bezprawnego monopolu na organizowanie obchodów rocznicy Konstytucji 3 maja jednej opcji politycznej, związanej ze Zjednoczeniem Chrześcijańsko-Narodowym, które do tego nie cieszy się w Łodzi popularnością, co wykazały istotnie wybory samorządowe, jest ze strony wojewody Krasińskiego działaniem antypaństwowym i antysamorządowym.

Już najwyższy czas, aby na czele administracji rządowej w Łodzi stanął człowiek mniej uzależniony od lokalnych koterii partyjnych, dostrzegający potrzebę jednoczenia społeczeństwa w trudnym dla Polski okresie wdrażania reform i gwarantujący swoją postawą szybkie scalenie nowego regionu łódzkiego w jeden organizm społeczny i gospodarczy. Niestety, pan wojewoda Michał Krasiński, prowokujący konflikty ideologiczne przez swój oportunizm i zależności polityczne, lekceważący przy tym pochodzącą z demokratycznego nadania władzę samorządową w regionie, nie daje rękojmi, że ten proces będzie przebiegał prawidłowo.

Uprzejmie proszę pana premiera o zajęcie stanowiska w powyższej sprawie.

Załączam tekst zaproszenia na uroczyste obchody Święta Narodowego 3 maja oraz Święta Najświętszej Marii Panny Królowej Polski.


Diariusz Senatu RP, spis treści, poprzedni fragment, następny fragment