82. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Dziękuję.
Pan senator Zbigniew Romaszewski.
Senator Zbigniew Romaszewski:
Moje pytanie dotyczy właśnie tego, czy jest prowadzony monitoring czasu nadawania reklam? W moim przekonaniu są tutaj bowiem permanentnie naruszane uregulowania ustawowe. Czy jest taki monitoring i jakie są jego wyniki, jakie konsekwencje? To oczywiście dotyczy również mediów prywatnych.
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Dziękuję.
Pani senator Genowefa Ferenc.
Senator Genowefa Ferenc:
Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.
Mam dwa pytania.
Pierwsze. Czy Krajowa Rada nie dostrzega potrzeby nadawania w telewizji publicznej informacji gospodarczych? Wnioski w tej sprawie bardzo często przedstawiają organizacje przedsiębiorców.
I drugi problem, o którym pani przewodnicząca już słyszała, kiedy wypowiadał się rzecznik praw obywatelskich. Chodzi o sprawę reklam instytucji parabankowych skierowanych do obywateli, najbiedniejszych mieszkańców. Reklamy te, nadawane szczególnie w okresach przedświątecznych, gdy ci ludzie potrzebują najwięcej środków, po prostu przyczyniają się do pogorszenia już i tak trudnej sytuacji finansowej ich rodzin. Dziękuję.
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Dziękuję. Ale nie komentujemy, tylko pytamy w tej części posiedzenia.
Zgłaszał się jeszcze pan senator Adam Biela.
(Senator Adam Biela: Tak. Chciałbym dokończyć pytanie, które rozpocząłem...)
Ale pan łamie regulamin Senatu, który uchwaliliśmy. Pana czas minął. Proszę zapisać się do dyskusji. Podczas dyskusji też może pan zadawać pytania i być może na zakończenie pani przewodnicząca będzie łaskawa odpowiedzieć.
(Senator Adam Biela: Jeszcze tylko parę słów, Panie Marszałku.)
Na razie o nic pan nie pytał.
Senator Adam Biela:
Czy byłaby możliwość, żeby Krajowa Rada pomyślała o uruchomieniu programu mającego upowszechniać ustawy już obowiązujące? Czujemy deficyt, jeśli chodzi o możliwości edukacji w sprawie świeżych legislacji. Dziękuję.
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Proszę bardzo, pan senator Romaszewski.
Senator Zbigniew Romaszewski:
Chcę jeszcze dowiedzieć się, czy i kiedy będzie możliwe wypowiadanie w telewizji czy w ogóle we wszelkich mediach jakichkolwiek opinii na tematy gospodarcze, odbiegających od standardów neoliberalnych? To tak w związku z odpolitycznianiem mediów.
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Dziękuję bardzo.
Czy jeszcze ktoś chciałby zadać pytanie? Nikt już nie chce zadać pytania.
Wobec tego otwieram dyskusję.
Przypominam o rygorach regulaminowych...
(Głos z sali: Ale jeszcze odpowiedzi!)
Przepraszam bardzo, oczywiście. O jeden most za daleko. Proszę bardzo.
W zasadzie po tych pytaniach powinienem już zamknąć dyskusję, bo to była forma dyskusji, rzadko przeplatana znakami zapytania.
(Głos z sali: To by było niebezpieczne.)
Bardzo proszę, Pani Minister.
Przewodnicząca Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Danuta Waniek:
Dziękuję, Panie Marszałku.
Proszę państwa, co do braku satysfakcji z zakresu nadawania przez regionalną Trójkę, to ja myślę, że jeżeli zdarzy mi się tak, że za rok stanę przed Wysoką Izbą, to znów padnie takie pytanie i będzie padać tak długo, aż nasz rząd nie przeprowadzi cyfryzacji nadawania telewizji publicznej.
(Senator Sławomir Izdebski: Nie ten rząd.)
Niezależnie od tego, jaki to będzie rząd, Panie Senatorze, będzie to przede wszystkim rząd Rzeczypospolitej.
(Senator Sławomir Izdebski: Tak jest.)
Każdy rząd ma swoje zobowiązania wobec Polek i Polaków. Po to każdorazowo wybieramy większość parlamentarną, żeby wywiązywała się z powinności wychodzenia naprzeciw obywatelom naszego kraju w różnych dziedzinach życia społecznego, gospodarczego i politycznego. Być może tego dzieła dokona przyszły rząd. Chociaż muszę Wysoką Izbę poinformować, że strategię przejścia z analogowego systemu nadawania na cyfrowy przygotował już ten rząd i taka strategia została przyjęta przez Radę Ministrów. Niemniej jednak pamiętajmy o tym, że przejście z analogu na cyfrę, jak to się mówi w żargonie środowiskowym, i państwo, i społeczeństwo niestety musi kosztować. Społeczeństwo będzie musiało wymienić radioodbiorniki i telewizory na dostosowane do odbioru przekazu cyfrowego, a państwo będzie musiało zbudować zupełnie nową infrastrukturę i przeznaczyć na to wcale niemałą sumę pieniędzy.
Proces ten przebiega w całej Unii Europejskiej. Dyrektywa telekomunikacyjna zobowiązuje państwa członkowskie do przejścia na cyfrowy system nadawania bodajże w ciągu najbliższych dziesięciu lat. Polska też musi tę przeszkodę pokonać. Tylko, tak jak powiedziałam, społeczne skutki przejścia z analogowego systemu nadawania na system cyfrowy są jeszcze wielkim znakiem zapytania. Jest tu wielkie pole do popisu dla następnego rządu, który powinien to dokładnie wyliczyć i przyjąć zalecenia chociażby wynikające z naszego dokumentu, o którym dzisiaj państwa informowałam, ponieważ w strategii rozwoju rynku medialnego przygotowanej przez Krajową Radę dość obszerne wersety są poświęcone temu zagadnieniu.
Tak więc, Panie Senatorze, nie mam nic nowego do powiedzenia. Rozwój technologii otwiera w tym zakresie nowe możliwości. Mam nadzieję, że rząd Rzeczypospolitej pokona ten próg, oczywiście w miarę tempa rozwoju gospodarczego, bo od tego szalenie wiele zależy.
Można byłoby poprawić nadawanie w niektórych miejscach pod warunkiem wykupienia częstotliwości od Ministerstwa Obrony Narodowej. Była nawet wyliczona suma konieczna na realizację takiego zadania, to było bodajże 9 milionów zł, ale te pieniądze się nie znalazły. Przypomnę, że były inne ważne zadania do wypełnienia, jak na przykład wykupienie budynku przy MSZ, wybudowanego w sposób nieplanowy przy ważnej instytucji państwowej. To znacznie więcej kosztowało, a mianowicie 70 milionów zł, tak że zabrakło nam 9 milionów zł. Trzeba było wydać 70 milionów zł i takie rzeczy się zdarzają, pewnie można by podobnych przykładów kosztownych niespodziewanych wydarzeń wyliczyć więcej.
Jeśli chodzi o pytanie pana senatora, z czego wynika moje przekonanie o tym, że mandat wygasł, to powiedziałabym, że przede wszystkim ze znajomości prawa, ale Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zamówiła w sumie trzy ekspertyzy u autorów komentarza do kodeksu spółek handlowych. Myślę, że są to osoby, które mogą być przywołane w tym charakterze przez każdy sąd, bo są to nazwiska, że tak powiem, pierwszoplanowe w tej dziedzinie. W szczególności mam na myśli profesora Szwaję, profesora Kidybę, zamawialiśmy też ekspertyzę u doktora Opalskiego z Uniwersytetu Warszawskiego.
Dwa dni temu Krajowa Rada uczestniczyła w konferencji poświęconej osiemdziesięcioleciu Polskiego Radia. W ramach tej konferencji bardzo obszerny referat na ten temat wygłaszał profesor Jacek Sobczak, który jest sędzią Sądu Najwyższego. W swoim wystąpieniu zajmował się między innymi również tą kwestią i opisując okoliczności nam wszystkim znane, potwierdził, że mandat członka rady nadzorczej po podjęciu przez niego pewnych czynności wygasa z mocy prawa i na podstawie obowiązującego prawa nie jest potrzebne do tego jakiekolwiek oświadczenia jakiegokolwiek organu. To, co zrobiła Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, to przyjęła uchwałę deklarującą ten stan rzeczy po to, aby móc rozpisać wybory uzupełniające, bo to z czegoś musi wynikać.
Oczywiście, jak każda decyzja organu administracji państwowej, tak i ta uchwała Krajowej Rady podlega kontroli sądowej. W najbliższym czasie formą tego rodzaju kontroli będzie decyzja sądu rejestrowego o wykreśleniu ewentualnie Marka Ostrowskiego z rady nadzorczej i wpisaniu w to miejsce wybranego dzisiaj przez nas Krzysztofa Czeszejko-Sochackiego. To sąd o tym zadecyduje. Tu się wszyscy zgadzamy. Stąd płynie moje przekonanie, że mandat wygasł.
Jeśli chodzi o dostęp polityków do mediów publicznych, no to oczywiście gwarantuje to ustawa o radiofonii i telewizji, doskonale wiemy, że prawo ten dostęp gwarantuje. Przygotowując się do wystąpienia w Sejmie i w Senacie, czytałam nasz ostatni monitoring na temat, jak to kształtowało się w okresie ostatniego miesiąca. Teraz będziemy bardzo często badać te wyniki, ponieważ jest kampania wyborcza i wszystkich bardzo interesuje to, czy partie mają równy dostęp do radia publicznego i do telewizji publicznej.
Proszę państwa, w kwietniu te wyniki były nieco zniekształcone, polityków było mało ze względu na śmierć Jana Pawła II. Wszyscy się nawet z tego cieszyli, że mogli odpocząć trochę od wypowiedzi polityków, słusznie czy niesłusznie. Ale w maju oczywiście to się już zmieniło i w tej chwili wygląda to tak, że na pierwszym miejscu w telewizji plasuje się PiS....
(Głos z sali: Uuuuuuu!)
...a w radiu - Platforma Obywatelska. Dopiero po tych partiach - potem to się zamienia - są prezydent, rząd i kolejne partie. A więc PiS w telewizji, Platforma Obywatelska w radiu i kolejno najwyższe organy władzy wykonawczej.
(Senator Ryszard Matusiak: A gdzie Liga?)
Na dalszym miejscu, możemy poszukać. Jest pani Bączkowska, dyrektor Departamentu Programowego, i na pewno ma przy sobie tę tabelkę, więc gdyby ktoś chciał dowiedzieć się... W każdym razie mogę panów zapewnić, że Liga ma lepsze miejsce niż na przykład Samoobrona.
(Głosy z sali: Ooooooo!)
(Głos z sali: Uuuuu!)
Bo ona jest wyraźnie przez media dyskryminowana, na co niejednokrotnie zwracałam uwagę i czym, jak uważamy, nie ma akurat co się chwalić.
Jeśli chodzi o te listy i działania o charakterze politycznym, to ma to związek z kolejnym pytaniem pana senatora Szafrańca, w sprawie Radia Zachód. Ja rzeczywiście wypowiedziałam się w Toruniu tak, że to nie należy do kompetencji Krajowej Rady, ale gdybym takie kompetencje miała, to ukarałabym szefa Radia Zachód, i nie tylko jego, za tę akcję polityczną wywierania nacisku na przykład na senatorów w celu nieprzyjęcia sprawozdania Krajowej Rady i za to, że w obszernym dokumencie strategicznym rysuje zagrożenia dla utrzymania mediów publicznych w przyszłości.
Z czego to wynikało, proszę państwa? Ja to już dość obszernie wyjaśniałam na posiedzeniu senackiej komisji kultury. Otóż w tym roku odnotowujemy dość poważny spadek poboru abonamentu w stosunku do kwot prognozowanych przez nas w ubiegłym roku. Jak mówiliśmy o tym w senackiej komisji kultury, do końca kwietnia bodajże, tak, Panie Dyrektorze, mieliśmy na minusie 16 milionów zł w stosunku do prognoz. Teraz już jest nieco lepiej, na minusie jest tylko 12 milionów zł, w maju polepszyło się ściąganie - to nie jest odpowiednie słowo - abonamentu.
Proszę państwa, media publiczne, w szczególności radiofonia publiczna, prawie w całości utrzymywane są z abonamentu, senator Szafraniec doskonale o tym wie. W mniejszym stopniu dotyczy to dużego radia, bo Jedynka i Trójka zarabiają na reklamach, jeśli zaś chodzi o radia regionalne, to z zarabianiem na reklamach jest bardzo kiepsko. Oczywiście te ośrodki radiowe funkcjonują w wielkich ośrodkach miejskich, w których mają silną konkurencję w postaci mediów komercyjnych, żyjących z nadawania reklam, w związku z tym my jako społeczeństwo mamy radiofonię regionalną w całości na utrzymaniu. Jeżeli zmniejszy się pobór abonamentu, trzeba będzie robić jakieś "ruchy reformatorskie", takie, które przy szczupłości środków publicznych pozwolą na utrzymanie również mediów regionalnych. To będzie bardzo bolesny zabieg, bo ja doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że demokracja polega między innymi na regionalizmach, one są jej elementem. Panie Senatorze, jeżeli żałujemy, że tak to wygląda, to myślę, że do parlamentu należy znalezienie wyjścia z sytuacji patowej. Z jednej strony chcielibyśmy, aby regionalna radiofonia publiczna kwitła, rozwijała się, a z drugiej strony obserwujemy, jak politycy w parlamencie prześcigają się w postulowaniu kolejnych zwolnień z płacenia abonamentu.
Pamiętajmy o tym, że mówimy o ściągalności abonamentu na poziomie mniej więcej 54%, a na trzynaście i pół miliona gospodarstw domowych dwa miliony osiemset legalnie korzysta ze zwolnień, zatem jest to olbrzymia liczba. Jednocześnie zdajemy sobie sprawę z tego, że przy tak ubogim społeczeństwie, w którym około dwudziestu milionów ludzi żyje w ubóstwie, wydatek na abonament może czasem stanowić przeszkodę nie do przebycia. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zarysowała te zagrożenia w swoim dokumencie strategicznym.
Prezesi radia regionalnego powinni rozumieć sytuację, w jakiej funkcjonują. My z nimi bez przerwy te pieniądze liczymy, dzielimy, przyjmujemy nowe kryteria, stąd nasze olbrzymie zdziwienie, że niektórzy z nich podjęli pewne rozmowy na tematy zawierające się w odpowiedzi na pytanie, co robić, kiedy będzie jeszcze gorzej niż jest. Były też takie oto zachowania, jak na przykład prezesa Radia Zachód, który próbował organizować nacisk polityczny w celu ukarania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji za to, że w ogóle ma jakąkolwiek myśl strategiczną w tej sprawie. Myślę, że raczej nie należy tego pochwalać.
Przy okazji chciałabym powiedzieć, jakie są koszty funkcjonowania radiofonii regionalnej. W 2004 r. udział rozgłośni regionalnych w rynku stacji radiowych wyniósł przeciętnie 4,9%, wykazując tendencję malejącą w stosunku do lat ubiegłych. Niestety maleje również grupa odbiorców radiofonii regionalnej, w roku 2003 było to 8,7% odbiorców, w ubiegłym roku już 7,4%. W większości przypadków liderami słuchalności w regionie są, tak jak powiedziałam, radia komercyjne, zatrudniające około trzydziestu osób, tymczasem rozgłośnie regionalne radia publicznego, mające kilka lub kilkanaście razy mniejszą słuchalność, zatrudniają, Wysoka Izbo, średnio dziewięćdziesiąt dziewięć osób, z czego tylko 38% stanowią dziennikarze. W siedemnastu spółkach radiofonii regionalnej jest zatrudnionych czterdziestu czterech członków zarządów. Łączne wynagrodzenie w 2004 r. tych szefów zarządów stanowiło prawie 8 milionów zł polskich, a z tego wynika, że członek zarządu średnio ma dochód wynoszący 176 tysięcy zł rocznie, to jest ponad 14 tysięcy zł miesięcznie. Do tego dodajmy osiemdziesięciu pięciu członków rad nadzorczych, diety kosztowały nas w 2004 r. 2 miliony 500 tysięcy zł, i dwustu pięćdziesięciu czterech członków rad programowych, diety w 2004 r. kosztowały około 500 tysięcy zł. Trzeba też powiedzieć, że spółki te ponoszą ogromne koszty na utrzymanie swoich siedzib, bardzo często dublują się, jeśli chodzi o koszty transmisji sygnału, osobnej księgowości, administracji itd. Radiofonia publiczna otrzymała w 2004 r. 40% wpływów z abonamentu, to jest około 352 miliony zł, z tego spółki regionalne otrzymały 165 milionów 200 tysięcy zł.
My uważamy, że w radiofonii publicznej, szczególnie regionalnej, nieodzowne są przekształcenia, mające na celu obniżenie kosztów jej funkcjonowania, ponieważ obecna struktura jest dysfunkcjonalna i kosztowna zarówno w aspekcie programowym, jak i organizacyjno-finansowym. Stąd propozycje zmian zaprezentowane najpierw w zielonej księdze, potem w białej księdze, a na koniec w strategii zaplanowanej do 2020 r. Proszę państwa, mam nadzieję, że senatorowie Rzeczypospolitej potrafią ocenić działania szefów ośrodków regionalnych w kontekście tych wszystkich okoliczności. Przy czym chcę powiedzieć, że nie ma takich sytuacji, w których my nie prowadzimy z nimi rozmów. Ale nie wiem, czy to jest taka głęboka troska nie tyle o radio regionalne, co o własny stan posiadania... Nie mam pojęcia, bo nie jest tak, żebyśmy nie umieli czy nie chcieli wyjaśnić perspektyw funkcjonowania radiofonii publicznej w tak, powiedziałabym, trudnych warunkach finansowych.
Pani senator Szyszkowska zapytała mnie o związek z obniżeniem budżetu i brakiem siedziby. Bardzo dziękuję za to, że pani senator ustawicznie pyta o naszą siedzibę. W dalszym ciągu jej nie mamy. Kiedy zbliżał się moment podpisania umowy o wynajem budyneczku, w którym mieściłaby się Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, dowiedzieliśmy się, że z inicjatywy klubów prawicowych Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji dostała taki budżet, że nie wystarczyłby on na przeżycie tego urzędu. Proszę państwa, cztery miesiące, nie waham się tego tak nazwać, zmarnowaliśmy na starania o odzyskanie środków budżetowych z rezerwy ogólnej Rady Ministrów. Taka decyzja zapadła bodajże w marcu, byliśmy pewni, że przeżyjemy. Dla mnie jako urzędnika państwowego to jest zawstydzające, że muszę kolędować po urzędach centralnych, aby organ państwowy rangi konstytucyjnej przeżył, ale takie są uwarunkowania polityczne. Myślę sobie czasem, że zmarnowany czas można byłoby poświęcić na inny zbożny cel, a prawdopodobnie w tym roku to się powtórzy.
Wiem, że jesteśmy w swojego rodzaju trójkącie bermudzkim, Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji funkcjonuje na styku mediów, polityki i biznesu i zawsze ktoś będzie miał nam coś za złe. Na nic wszelkie argumenty, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji niezależnie od jej zabarwienia politycznego na przestrzeni minionych dwunastu, trzynastu lat potrafiła bardzo dobrze zorganizować rynek mediów elektronicznych, uważany za jeden z najlepszych w tej części Europy.
Pan senator Romaszewski pytał mnie, co Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji na to, że upowszechniane są standardy gospodarki liberalnej w programach telewizji publicznej, tak?
(Senator Zbigniew Romaszewski: Tak, pytałem o to, ale na początku o monitoring reklam.)
Tak, i o monitoring reklam.
Proszę państwa, media są niezależne. Warunek jest jeden, czas reklamowy nie może przekroczyć dwunastu minut na godzinę. Jak one sobie to podzielą, to jest już ich suwerenna decyzja, dotyczy to zwłaszcza telewizji publicznej, której dajemy tylko jedną trzecią środków wystarczających na jej utrzymanie. Tak to wygląda. Wolałabym oczywiście, aby reklam było mniej. W rozmowie z telewizją publiczną bardzo często zwracaliśmy na to uwagę, w szczególności wiceprzewodniczący Aleksander Łuczak dokonywał głębokich przemyśleń na temat reklam nadawanych w okolicach audycji dla dzieci. Uważał, zresztą ten pogląd podzieliła Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, że nie jest to stosowny czas na nadawanie nadmiaru reklam, zwłaszcza jeżeli one kierowane są również do dzieci, uważał, że jest to niewychowawcze, demoralizujące. Kiedy zwrócił na to uwagę wiceprezesowi do spraw marketingu i reklamy, panu Piotrowi Gawłowi, usłyszeliśmy odpowiedź, że dzieci należy przystosowywać w miarę szybko do rynku kapitalistycznego, również poprzez reklamy. To tak mniej więcej chyba brzmiało, prawda? Proszę państwa, my nie mamy takiego instrumentu prawnego jak licencja programowa, o czym mówiliśmy przy okazji dyskusji nad tą upadłą nowelizacją ustawy o radiofonii i telewizji, czyli nie mamy środka, za pomocą którego moglibyśmy dyscyplinować program mediów publicznych, i jakoś z tym trzeba żyć dopóty, dopóki parlament tego prawa nie zmieni.
Nie odpowiedziałam na pytanie pani senator Szyszkowskiej, jaki jest związek z obniżeniem budżetu. Właśnie nie mieliśmy już za co wynająć siedziby i zostaliśmy tam, gdzie do tej pory. Być może to się zmieni, bardzo bym tego chciała. Przeżywamy w tym roku wymianę jednej trzeciej rady, odeszli Włodzimierz Czarzasty, Jarosław Sellin i Juliusz Braun, przybyli do nas pan profesor Andrzej Zieliński, pan Kneifel, czekamy na trzeciego członka mianowanego przez prezydenta. Wszyscy bardzo ubolewamy nad naszymi warunkami pracy, bo są one wyjątkowo trudne. Gdyby senacka Komisja Kultury i Środków Przekazu chciała zwiedzić naszą siedzibę, serdecznie zapraszamy, bo najlepiej byłoby zobaczyć warunki, w jakich pracujemy.
Pani senator Ferenc zapytała, czy nie dostrzegamy potrzeby poszerzenia oferty programów publicystycznych o charakterze gospodarczym, tak to zrozumiałam. Proszę państwa, oczywiście, tak, ale to też jest suwerenna decyzja zarządu telewizji publicznej i radia publicznego. Każdy list na ten temat przysyłany przez parlamentarzystów przekazujemy dalej i odpowiedź uzyskaną z zarządu również przesyłamy państwu pocztą zwrotną, żadna sprawa nie pozostaje bez odzewu. Także proponowałabym rozmawiać na ten temat również bezpośrednio z zarządem telewizji publicznej.
Jeśli chodzi o reklamy odnoszące się do instytucji parabankowych, zwrócimy na to uwagę, ale powiedziałabym, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie ma niestety podstaw prawnych do zakazywania emisji tego typu reklam. Takie jest obowiązujące prawo.
To chyba odpowiedzi na wszystkie zadane mi pytania. A nie, pan senator Biela pytał, dlaczego nie są wyjaśniane efekty prac legislacyjnych. Proszę państwa, myślę, że przydałaby się taka audycja, zresztą chciałabym zwrócić uwagę na to, że niedawno do zarządu telewizji publicznej prezes Trybunału Konstytucyjnego, pan profesor Safjan skierował bardzo dramatycznie brzmiący list, w którym ubolewał nad tym, że bardzo często orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, niezwykle ważne dla życia obywatelskiego, w programach informacyjnych i publicystycznych w ogóle nie są zauważane. Pan profesor ma rację, oczywiście tak jest. Myślę sobie, że nie byłoby trudno w naszym kraju znaleźć dobrego prawnika z zacięciem publicystycznym, który potrafiłby mówić w interesujący sposób o problemach prawnych. Ja przypominam sobie audycję z udziałem byłego szefa Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, pana Markiewicza i pani profesor Ewy Łętowskiej. Oni potrafili mówić o problemach praw obywatelskich ze znawstwem i wywoływać przy tym duże zainteresowanie telewidza, czasem nie sposób było odejść od tej audycji, a przecież poruszała ona niezwykle skomplikowane zagadnienia prawne. Myślę, że przydałoby się wywieranie nacisku na powstanie takich audycji. Polecam to państwu, trwa już kampania wyborcza, można i to przeżycie wykorzystać do mówienia o tego typu sprawach. Pan profesor Safjan miał rację, my też zwracaliśmy uwagę na to, że nie ma dobrej publicystyki gospodarczej, ekonomicznej, nie ma dobrej publicystyki o charakterze prawnoobywatelskim i oczywiście telewizja publiczna i radio publiczne ze względu na swój misyjny charakter powinny to brać pod uwagę; zgadzam się z tym.
(Senator Adam Biela: Należałoby to skierować do telewizji.)
Tak, bezpośrednio do telewizji.
To już odpowiedzi na wszystkie pytania. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Dziękuję bardzo.
Otwieram dyskusję.
Na liście mówców widnieje dziewięć nazwisk.
Zapraszam na mównicę pana senatora Kazimierza Pawełka, następnym mówcą będzie pan senator Jan Szafraniec.
Chcę poinformować, że zamierzam prowadzić obrady do godziny 23.00. Jeżeli wystąpienia nie będą zwięzłe, to wznowimy ten punkt jutro ze wszystkimi konsekwencjami z tym związanymi.
Proszę bardzo.
Senator Kazimierz Pawełek:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Mam okazję już po raz czwarty uczestniczyć w dyskusji nad sprawozdaniem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji i po raz czwarty zabieram w niej głos. Dotychczas mówiłem głównie o potrzebie obserwacji, prowadzenia monitoringu Radia Maryja, tak było przez dwa sezony, co powodowało natychmiastową reakcję mojego bliskiego kolegi, pana senatora Jana Szafrańca, który dawał mi odpór. Okazało się, że mam teraz dość gorzką satysfakcję, bo brak reakcji na poczynania Radia Maryja i ojca Rydzyka doprowadził do dużego skandalu na linii Radio Maryja - były prezydent Lech Wałęsa. Tak to bywa.
Dzisiaj chciałbym powiedzieć parę słów o telewizji, ponieważ w Polsce rozmawia się głównie o dwóch sprawach, o pogodzie i o telewizji...
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Z tym że przedmiotem naszych obrad nie jest działalność telewizji, debatujemy nad sprawozdaniem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
Proszę bardzo.
Senator Kazimierz Pawełek:
O polityce mówi się mało, jeżeli zaś włączy się telewizor, to polityka, polityka i jeszcze raz polityka. Oprócz audycji informacyjnych mamy różnego rodzaju niezwykle upolitycznione audycje, jest ich bardzo dużo i one wszystkie podobno mieszczą się w ramach tak zwanej misji. Czy to jest misja, czy to jest po prostu realizowanie upodobań politycznych ludzi, którzy odpowiadają za media? Ludzie o charakterze homo politicus..., wywodzący się czy to z lewej, czy z prawej strony, będą realizować swoje zamierzenia polityczne, uważając, że w taki sposób realizuje się posłannictwo, czyli misję.
Telewizja, która ma realizować ową misję, ostatnio zmieniła jak gdyby front: w miejsce znanych i dobrych warsztatowo dziennikarzy, których wyrzucono w brutalny niekiedy sposób, pojawili się ludzie bez przygotowania. No i ogólny poziom telewizji - ja osobiście tak uważam - bardzo się obniżył. Obniżył się, ponieważ przyszli nowi ludzie, nieprzygotowani do pełnienia tych funkcji, a brak warsztatu nadrabiają jakąś bezwzględnością, nieposzanowaniem swoich rozmówców, co niekiedy owocuje programami przyjmującymi formy swoistej korridy czy dintojry. Jest nawet takie powiedzenie wśród pracowników telewizji: robimy dzisiaj chamówę. To jest słownictwo, które wszystko wyraża, wyraża to, co się za tym słowem kryje. I to właśnie jest bardzo często w telewizji robione, ale nikt nie zwraca na to uwagi. Szczególnie ludzie lewicy są tymi, na których się tam poluje i których się depcze, których się w różny sposób ośmiesza.
Chciałbym przytoczyć fragment z zasad realizowania przez Telewizję Polską misji publicznej, które dostaliśmy. Są tu wskazane różne zasady, których powinno się przestrzegać. Ja pozwolę sobie z tego przeczytać dwa zdania o tym, co pan prezes telewizji stawia jako zadania: "Dyskusje i debaty organizowane i relacjonowane przez TVP powinny zapewniać swobodną wymianę poglądów i konfrontację różnych postaw. Prowadzący dyskusję powinien zachowywać bezstronność, dbając o jej rzeczowy przebieg i równe możliwości wypowiadania się każdego z uczestników". Te uwagi chcę tutaj przytoczyć zwłaszcza po obejrzeniu kilku audycji Jana Pospieszalskiego, które noszą nazwę "Warto rozmawiać", chociaż wszyscy, łącznie z panią senator Szyszkowską i profesorem Izdebskim, mogą stwierdzić, że nie warto rozmawiać z panem Pospieszalskim. Nie warto rozmawiać, bo tam obowiązuje zasada taka, że przygotowuje się grupę hunwejbinów, czyli takich klakierów, którzy każdą wypowiedź niezgodną z orientacją reprezentowaną przez pana Pospieszalskiego - a często powołuje się on na Radio Maryja i ojca Rydzyka - zagłuszają tupaniem, gwizdaniem. Pani senator była jedną z ofiar tej właśnie tolerancji prawicowej Telewizji Polskiej. O, to chciałem tutaj przytoczyć. Ja jednak nie będę, tak jak sporo osób, postulował likwidacji tej audycji. Nie, broń Boże! Ta manipulowana audycja powinna być nadawana i powinna służyć jako przykład tego, do czego zdolni są fundamentaliści prawicowi, do jakich manipulacji się posuwają, do jakich obelg, co się tam pod adresem rozmówców wypowiada, jak deptane są podstawowe zasady rozmowy z zaproszonym gościem. To powinno być takie memento: o, zobaczcie, tak wygląda telewizja prowadzona przez prawicowego fundamentalistę.
Ja oczywiście chciałbym, żeby telewizja nie była ani prawicowa, ani lewicowa, ale żeby była rzetelna i dobra, tylko że chyba nigdy się tego nie doczekam, bo zbyt duże stawiam wymagania. Dziękuję.
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Dziękuję bardzo.
Zapraszam pana senatora Jana Szafrańca.
I przypominam, że punkt dziewiąty porządku obrad brzmi: uchwała Senatu Rzeczypospolitej Polskiej w sprawie sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z rocznego okresu działalności. Bardzo proszę się na tym skoncentrować. Rozumiem, że impresje mogą być na różne tematy, ale dyskutujemy przecież nad sprawozdaniem z rocznego okresu działania rady.
Senator Jan Szafraniec:
Dziękuję.
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Szanowni Goście!
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji jako priorytetowe zadanie na lata 2004-2005 przyjęła przeprowadzenie monitoringu audycji radiowych i telewizyjnych pod kątem obecności w tych stacjach programowego pluralizmu oraz przestrzegania zasady bezstronności nadawców publicznych w sprawach światopoglądowych i zrównoważonej prezentacji związanych z tym postaw. W związku z tym rada nawiązała współpracę z pełnomocnikiem rządu do spraw równego statusu kobiet i mężczyzn - o czym zresztą pani przewodnicząca mówiła w swoim wystąpieniu - aby wspólnie ocenić przestrzeganie zasady tolerancji, a zwłaszcza tolerancji światopoglądowej w mediach elektronicznych. Monitoring ma być przeprowadzony w pierwszym półroczu 2005 r. Zadanie to zostało rzeczywiście poprzedzone zainicjowanymi przez radę konferencjami i seminariami, podczas których zajmowano się potrzebą upowszechniania tak zwanej idei tolerancji światopoglądowej i zastanawiano się, jak najlepiej promować tolerancję światopoglądową w mediach.
Oczywiście nie byłoby w tym przedsięwzięciu nic zdrożnego, gdyby przestrzeganie zasady tak zwanej tolerancji światopoglądowej było zadaniem wprost wyartykułowanym w zapisach ustawy o radiofonii i telewizji. Tymczasem sama rada przyznaje w swoim sprawozdaniu, że ustawa o radiofonii i telewizji nie formułuje wprost zasady tolerancji w mediach, no a tym bardziej zasady przestrzegania tolerancji światopoglądowej. Rada motywuje potrzebę monitoringu stacji telewizyjnych i radiowych pod kątem przestrzegania w ich programach idei tolerancji światopoglądowej, nie powołując się na konkretne zapisy ustawowe, które powinny ją do tego zobowiązywać, ale na wnioski senackiej komisji kultury, które miały ją jakoby zobowiązywać do zwrócenia uwagi na postrzeganie zasady tolerancji światopoglądowej w mediach publicznych. Co to oznacza? Wniosek jest jeden: rada wychodzi poza ustawowe kompetencje w ocenie programów - tak radia, jak i telewizji - i uzurpuje sobie prawo do kontroli tychże stacji, nie mając w tym względzie umocowania ustawowego. I tutaj Najwyższa Izba Kontroli miałaby pewnie prawo do zakwestionowania tej uzurpacji.
Radę obowiązuje po prostu ustawa, a nie sugestie członków senackiej Komisji Kultury i Środków Przekazu. Nie dziwi mnie zatem postawiony Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji zarzut - co prawda w innej sprawie - że rada ma właśnie taką tendencję do nakładania na koncesjonariuszy określonych obowiązków programowych. Akurat z tym stwierdzeniem NIK się nie zgadzam, no ale coś w tym jest.
Konsultacje przeprowadzone z pełnomocnikiem rządu do spraw równego statusu kobiet i mężczyzn doprowadziły do praktyki właściwie nieuzasadnionego monitoringu nadawców publicznych pod kątem przestrzegania właśnie tej zasady tolerancji światopoglądowej. Pełnomocnik rządu, zresztą pani Środa, chce czy zamierza powołać, nawet przy rządzie, specjalne obserwatorium do spraw przemocy, którego zadaniem, już jak sama nazwa wskazuje, będzie między innymi monitorowanie, w tym także nadawców, pod kątem wprowadzania przez nich środków motywujących do promocji partnerskiego modelu rodziny. Tymczasem nadawców radiowych i telewizyjnych, tak publicznych, jak i komercyjnych, obowiązuje ustawowa zasada szacunku dla przekonań religijnych, a zwłaszcza powinność respektu wobec chrześcijańskiego systemu wartości i uniwersalnych zasad moralnych.
Ustawodawca w sposób świadomy nie zapisał w ustawie obowiązku powinności czy obowiązku promocji tak zwanej tolerancji światopoglądowej, zdając sobie sprawę, że promocja i prezentacja różnych stylów życia, różnych koncepcji i przekonań, różnych wartości utrudnia czy wręcz dezorientuje dzieci, zwłaszcza dzieci i młodzież, co do sposobu przeżywania świata i formowania własnej osobowości. W społeczeństwach pluralistycznych, gdzie lansuje się różne światopoglądy, gdzie promuje się różne koncepcje życia, gdzie gloryfikuje się ateizm, agnostycyzm, nihilizm, anarchizm, liberalizm, subiektywizm, relatywizm, hedonizm, dzieci, a zwłaszcza młodzież, gubią czytelne punkty orientacyjne dla własnego rozwoju, tracą zdolność odróżniania dobra od zła i, dryfując w bezmiarze różnego rodzaju "-izmów", wchodzą na drogę agresji, seksu, uzależnień, kontrowersyjnych ideologii i negatywnych identyfikacji. Promocja medialna, promocja tak zwanej tolerancji światopoglądowej, wyrządzić może i wyrządza krzywdę innym, zwłaszcza dzieciom i młodzieży, które połykają ten opozycyjny do wyniesionego z rodzinnego domu system norm i wartości, system szkodliwy i deprawujący.
Kiedyś środki lewicowe preferowały tak zwaną neutralność światopoglądową, a dziś przekształcają ją w zasadę tolerancji światopoglądowej. Ale w jednym i w drugim przypadku chodzi o to, aby w sposób krytyczny, często ośmieszający i obraźliwy, odnosić się do innych systemów wartości - z wyjątkiem własnego, któremu przylepia się tę samą nalepkę światopoglądu naukowego jako jedynego, jedynego prawdziwego i zasługującego na promocję.
Przeprowadzane przez Krajową Radę Radiofonii Telewizji badanie preferencji i oczekiwań odbiorców pod adresem radia i telewizji nie wykazały u respondentów potrzeby promocji właśnie tej tolerancji światopoglądowej. Respondenci w granicach od 66% do 82% nie życzą sobie, aby w telewizyjnych programach ośmieszano i poniżano uczestników tych spotkań czy też obrażano uczucia religijne innych ludzi. Może warto przeprowadzić monitoring pod kątem tych właśnie oczekiwań? Może należałoby wyjść naprzeciw społecznym potrzebom i monitorować audycje pod kątem obecności zadań misyjnych, tak bardzo preferowanych, wyjść naprzeciw potrzebom realizacji i prezentacji audycji informatycznych, reportaży, audycji o historii i kulturze Polski, których lejtmotywem byłaby prezentacja największych dawnych i współczesnych dzieł polskiej kultury, audycji pogłębiających świadomość narodową społeczeństwa i uczących patriotyzmu. Niestety, w podstawowych kierunkach swoich działań rada tych oczekiwań właściwie nie uwzględnia w zaplanowanym monitoringu.
I kolejna, już ostatnia sprawa. Zresztą była już o tym mowa. W strategii pojawia się propozycja bardzo radykalnego zreformowania - chciałoby się powiedzieć: zdeformowania - radiofonii publicznej, która w ocenie przedstawicieli spółek radiowych, jak też dziennikarzy, prowadzić może do likwidacji spółek regionalnych i utworzenia w ich miejsce małych podmiotów programowych, będących zaledwie terenowymi komórkami radia ogólnopolskiego. Zamierzenie to jest motywowane między innymi, jak mówiła pani przewodnicząca, potrzebą zwiększenia ściągalności abonamentu, ale z nieuzasadnioną, jak mi się wydaje, nadzieją, że abonenci będą sprawniej uiszczać abonament w zamian za likwidację ich regionalnego radia.
Otrzymałem od dziennikarzy ze Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich pismo, którego fragment przytoczę na zakończenie mojej wypowiedzi. "W naszym najgłębszym przekonaniu likwidowanie rozgłośni regionalnych i podobne naciski wywierane przez członków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji są działaniem na szkodę słuchaczy, którzy płacąc abonament, mają prawdo do swoich rozgłośni, a nie tylko utrzymywania jednej centralnej telewizji i radia."
Mając na względzie te argumenty, które podałem, a także argumenty, które za chwilę przedstawią inni senatorzy, którzy podpisali wniosek o odrzucenie...
(Wicemarszałek Ryszard Jarzembowski: Proszę kończyć.)
...sprawozdania, składam - w imieniu swoim i w imieniu kilku senatorów - ów wniosek o odrzucenie sprawozdania Krajowej Rady za rok 2004. Dziękuję za uwagę.
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Dziękuję bardzo.
To ostatni moment, bo czas już minął. Poza tym, o ile uważnie wysłuchałem wystąpienia pani minister Danuty Waniek, to nawiązywał pan w swoim wystąpieniu do fragmentu wypowiedzi pani minister, który nie zaistniał w jej dzisiejszym wystąpieniu. Proponuję więc, żeby pan zechciał staranniej przeczytać stenogram z wystąpienia pani minister Waniek i dopiero wtedy formułować...
(Senator Jan Szafraniec: Tak.)
...sądy, które pan...
(Senator Jan Szafraniec: O jaką wypowiedź chodziło?)
O wypowiedź dotyczącą ideologii likwidacji radia regionalnego.
(Senator Jan Szafraniec: A, to są tylko różne interpretacje.)
Nie, nie, pan mówił o faktach, nieistniejących faktach.
(Senator Jan Szafraniec: Dziękuję bardzo.)
Dziękuję bardzo.
Pani senator Krystyna Bochenek już zapewne śpi, ale pan senator Zbyszko Piwoński jeszcze nie śpi - proszę bardzo - i czuwa.
Senator Zbyszko Piwoński:
Panie Marszałku! Pani Minister! Szanowni Państwo! Panie i Panowie Senatorowie!
Wprawdzie pan marszałek skierował to sprawozdanie Krajowej Rady do komisji kultury jako merytorycznie zajmującej się tą problematyką, niemniej jednak, korzystając z uprawnienia w naszym regulaminie, sprawozdaniem tym zajęła się również moja komisja, Komisja Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej. Odniosła się ona wprawdzie do wąskiego wątku - on zresztą dzisiaj już zaczął tutaj dominować, tak że będę już kolejnym mówcą wypowiadającym się na ten temat - ale zostałem zobowiązany stanowiskiem komisji, ażeby to wyartykułować, dzisiaj przedstawić.
Otóż koncepcja zaprezentowana w sprawozdaniu, dotycząca likwidacji autonomii - bo tego to dotyczy, nie likwidacji w ogóle jako takiej, ale ograniczenia tej autonomii - jest nie do przyjęcia. Chcę też powiedzieć, że nie jest to po raz pierwszy. Mam przed sobą korespondencję, którą w imieniu komisji samorządu kierowałem do pani przewodniczącej już w grudniu ubiegłego roku, kiedy to pierwsze sygnały na ten temat dotarły do naszej komisji. Zwróciliśmy się w stanowisku komisji do Krajowej Rady, po czym otrzymałem odpowiedź. Dla zaoszczędzenia czasu nie będę jej tutaj całej przytaczał, ale przeczytam końcowe zdanie: "Zapewniam pana senatora, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji z uwagą będzie się wsłuchiwać we wszystkie wypowiedzi dotyczące przyszłości rynku medialnego w Polsce. Dziękuję więc za przesłane stanowisko. O ile komisja miałaby kolejne szczegółowe uwagi w toczącej się dyskusji, uprzejmie proszę o ich przedstawienie". Mówię o tym nieprzypadkowo. To nie jest tak, że dopiero dzisiaj to sprawozdanie wywołało nasze zainteresowanie, ale było tak już znacznie wcześniej, kiedy członkowie komisji wnieśli to na posiedzenie komisji - i wtedy zrodziło się to stanowisko, które przekazałem. I my nadal podtrzymujemy to stanowisko, Szanowni Państwo, bo trudno się pogodzić z taką likwidacją i trudno zrezygnować z tego, co do tej pory dobrego dzieje się w zakresie budowy regionalnych struktur naszego samorządu terytorialnego, a radio regionalne szczególnie dobrze temu służy.
Ja zdaję sobie z tego sprawę... Za chwilę przejdę do kosztów, ale teraz chciałbym się do jednego odnieść. W tej koncepcji, którą tutaj państwo rysujcie, od razu jawi mi się telewizyjna regionalna Trójka. Ale, dalibóg, nie chciałbym nawet wyobrażać sobie tego, że radio regionalne działałoby tak, jak działa telewizyjna regionalna Trójka, z takimi małymi okienkami, zarządzana centralnie, z jednym programem przeznaczonym na problemy regionalne. Radio żyje w regionie, jest wszędzie tam, gdzie się cokolwiek dzieje. Tam nie ma telewizji regionalnej, ale radio jest wszędzie. I dlatego z taką determinacją o tym mówię i dlatego też będziemy bronić go nadal, i to niezależnie, jak myślę, od zmiany kadencji. Bo nasza kadencja się kończy, ale na pewno nasi następcy - jeżeli będą myśleli naprawdę o takim, a nie innym wymodelowaniu naszego państwa - nie będą mieli innego zdania.
Jakoś tak dziwnie nam się wydaje tu w Warszawie, że posiedliśmy wielką mądrość i doskonale wiemy, co komu potrzeba. I my tutaj zadekretujemy, stworzymy ten jeden program i to będzie akurat to, co wszystkim jest potrzebne. To myślenie jest właściwe nie tylko autorom tej koncepcji. Akurat równolegle pracujemy nad inną ustawą zmieniającą kompetencje samorządu terytorialnego i administracji. Uczestniczę w tych pracach, w tej chwili one się toczą w Sejmie. I chcę państwa pocieszyć, bo słyszę ze strony ministrów różnych resortów stwierdzenia, że jeżeli przekażą te sprawy samorządowi wojewódzkiemu, to będzie wielkie nieszczęście, że muszą to koniecznie trzymać w swoim ręku, co najwyżej przekazać wojewodzie. Tak że trochę chciałbym osłodzić to, pokazując państwu, że ten zarzut nie jest adresowany jedynie do Krajowej Rady. No ten pogląd jakoś tutaj w stolicy dominuje, że naprawdę mamy absolutny monopol na wiedzę, wszystko to, co sami potrafimy zaproponować.
Nie chcę przedłużać, bo już niewiele nam zostało z czasu wyznaczonego przez pana marszałka, ale chciałbym jednoznacznie usłyszeć od pani minister, że jeszcze jednak zastanowicie się państwo nad tym. Przy czym podzielam i rozumiem to, o czym pani, udzielając odpowiedzi, wspomniała - myślę o tych kosztach. Ale, dalibóg, nie musimy wylewać dziecka z kąpielą. Możemy zaoszczędzić i na tych płacach, i na liczbie członków zarządu - prawo dopuszcza, że może być jeden członek zarządu - i na członkach rad nadzorczych, i na członkach rad programowych. Można by zrobić znaczne oszczędności w tych strukturach, ale nie można czynić tego ostatecznego kroku i zabrać autonomii, zacząć rządzić, pozostawiając jedynie maleńkie okienka, które pozwolimy wykorzystać redaktorom funkcjonującym w tym wszystkim.
Z pełną determinacją o tym mówię. Chciałbym powiedzieć, że nie będzie nas, będą następcy nasi, ale na pewno innego stanowiska państwo w tej sprawie nie otrzymacie. Nie będziemy odwracali przecież tego procesu, który zapoczątkowany zastał w takim systemie zarządzania państwa. Chcemy zbudować te nasze regiony na wzór innych i dlatego z taką determinacją na ten temat tutaj raz jeszcze mówię. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek
Ryszard Jarzembowski:
Dziękuję bardzo.
Pani minister Danuta Waniek poza kolejnością, proszę bardzo.
Przewodnicząca Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Danuta Waniek:
Chyba to zielone trzeba nacisnąć? Tak?
(Wicemarszałek Ryszard Jarzembowski: Czerwone, czerwone.)
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Chwilami odnoszę wrażenie, że znajduję się w jakiejś wirtualnej rzeczywistości . Wydawało mi się, że udzieliłam wystarczającej informacji, aby słuchający tej wypowiedzi mógł wyrobić sobie pogląd, że pewne planowania w dokumencie strategicznym oznaczają tylko tyle, że organ właściwy do między innymi radiofonii publicznej dostrzega narastające wokół tej radiofonii niebezpieczeństwa związane z finansowaniem. Jeżeli pan senator - i o to gorąco apeluję - zdecydowałby się przeczytać tę strategię, to znalazłby trojaki potencjalny rozwój wydarzeń.
Po pierwsze, zachowanie istniejącego status quo, gdyby się okazało, że nie ma tych zagrożeń, że obawy są przedwczesne.
Po drugie, łączenie rozgłośni regionalnych w organizmy ponadregionalne.
I po trzecie, scentralizowanie tego mechanizmu.
Ale, Panie Senatorze, Krajowa Rada nie jest organem, który kiedykolwiek podejmie decyzje polityczne. Słowo może się stać ciałem wtedy, kiedy określony wariant rozwoju sytuacji wybierze rząd i otrzyma dla tego wariantu wsparcie większości parlamentarnej. Dopiero wtedy możemy mówić o decyzji. Taki jest mechanizm podejmowania decyzji w demokratycznym państwie. Dlatego z żalem stwierdzam, że ta pana determinacja jest tu zupełnie niewskazana.
(Przewodnictwo obrad obejmuje wicemarszałek Jolanta Danielak)
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Czy ja mam rozumieć, że pani przewodnicząca skończyła swoje wystąpienie?
(Przewodnicząca Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Danuta Waniek: Ja myślę, Pani Marszałek, że cokolwiek bym na ten temat powiedziała, to senator i tak przeczyta to, co napisał.)
Ja obiecuję, Pani Przewodnicząca, że czas na odniesienie się do wystąpień senatorów jeszcze będzie.
(Przewodnicząca Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Danuta Waniek: Dziękuję.)
Serdecznie zapraszam panią senator Skrzypek-Mrowiec.
Senator Zofia Skrzypek-Mrowiec:
Dziękuję bardzo.
Pani Marszałek! Wysoka Izbo! Goście!
Chciałabym odnieść się tylko do niewielkiej części sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, zawierającej informacje o podstawowych problemach radiofonii i telewizji, a w szczególności do realizacji przez Telewizję Polską SA i Polskie Radio szczególnych zobowiązań programowych nadawcy publicznego. Ustawowym obowiązkiem nadawcy publicznego jest na przykład zapewnienie obecności w programach audycjom, które powinny służyć umacnianiu rodziny.
W przedstawionym sprawozdaniu można prześledzić procentowo i godzinowo realizację tego obowiązku. Trudno jednak sprawdzić, jakie audycje i programy zostały zadeklarowane przez nadawców jako służące umacnianiu rodziny. Deklaracje te są bowiem czasem trudne do zaakceptowania. Przykładowo serial "M jak Miłość" z programu II telewizji raczej nie umacnia rodziny, a może nawet ją destabilizuje. A podawane w tej kategorii cykle programowe programu I telewizji nierzadko zaliczane być powinny do innych kategorii. A i tak udział tych audycji w stosunku do 2003 r. spadł w programie I o 7,6%. Jeszcze gorzej wypada to w rozgłośniach radiowych, gdzie program 1 wykazuje udział tych audycji w 2%, program 2 - 0%, a program 3 - 0,5% rocznego czasu emisji. Tak więc realizacja zadań programowych nadawcy publicznego jest w omawianym przeze mnie punkcie niezadowalająca i nie spełnia oczekiwań odbiorców.
Mijają lata i niewiele się zmienia, mimo nieustających protestów telewidzów i radiosłuchaczy, a nawet demonstrowania tego niezadowolenia poprzez niepłacenie abonamentu. W ich odczuciu media publiczne nadal niefrasobliwie promują zło, przemoc, agresję, upadek moralny; nadal istnieją audycje, które są instruktażem dla przestępców i dewiantów, nie ma w nich normalnej rodziny, normalnej miłości, porządnych ludzi - widocznie są niemedialni. Prezentowana sztuka często nie przedstawia już piękna, tylko najchętniej brzydotę czy zgorszenie; jest prowokacją, obraża tych, do których jest skierowana. Media zamiast opisywać rzeczywistość, kreują postawy, próbują tworzyć nową cywilizację.
W art. 6 rozdziale II ustawy o radiofonii i telewizji wyraźnie zapisano, iż Krajowa Rada ma stać na straży interesów odbiorców. A skoro nie stoi, przychylam się do wniosku o odrzucenie przedstawionego sprawozdania. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Dziękuję bardzo, Pani Senator.
I zapraszam panią senator Szyszkowską.
Senator Maria Szyszkowska:
Panie Marszałku! Szanowni Goście! Wysoka Izbo!
Ja zdaję sobie sprawę z tego, że rzeczywistość wirtualna coraz bardziej zastępuje świat rzeczywisty i że wielką w związku z tym rolę odgrywa, a raczej powinna odgrywać Krajowa Rada.
Mam do sprawozdania dwa zastrzeżenia. Pierwsze jest drobne, dotyczy bardziej formy, tego, że czasem, w pewnych fragmentach sprawozdania miesza się opis stanu faktycznego ze stanem, jaki być powinien, jaki wynika z ustawy.
Drugie zastrzeżenie określiłabym w następujący sposób. Wydaje mi się, że byłoby sympatycznie, gdyby Krajowa Rada przyznała się w swoim sprawozdaniu do pewnej bezsilności - ma bowiem szczytne zadania, ale sądzę, że w wielu wypadkach jest bezradna. Wbrew temu, że w mediach powinien dochodzić do głosu pluralizm rozmaitych postaw i poglądów, w telewizji publicznej zdecydowanie dominuje katolicyzm, liberalizm ekonomiczny i pewna doza amerykanizacji. Na przykład nie występują przedstawiciele partii politycznych pozaparlamentarnych, nie występują zwolennicy własności państwowej czy spółdzielczej. A przecież misja edukacyjna wymaga przedstawiania różnorodnych stanowisk, a tej różnorodności, niestety, w mediach nie ma.
I dlatego na przykład wysłałam dzisiaj do Jana Dworaka pismo, podpisane przez kilkaset osób, domagających się wieloświatopoglądowości w mediach i tego, by media przedstawiały różnorodne stanowiska w sposób obiektywny.
I dodam na koniec, iż myślę, że Krajowa Rada jest też bezradna, bądź w tym wypadku przeceniam jej kompetencje, jeśli chodzi o polszczyznę. Polszczyzna jest coraz gorsza, są fatalne przekłady. Podam jeden jedyny, przytoczę go. Nie słyszę już od bardzo wielu miesięcy słowa "dlaczego" w filmach emitowanych przez różnorodne stacje telewizyjne. Zamiast "dlaczego" bohaterowie mówią "czego". Mnóstwo innych przykładów wadliwej polszczyzny można by przytaczać, a to też jest niepokojące. Dziękuje bardzo.
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Dziękuję.
Zapraszam pana senatora Matusiaka.
Senator Ryszard Matusiak:
Pani Marszałek! Szanowni Państwo! Szanowni Goście!
Pora... No kapuję, że właściwie zabranie teraz głosu jest problemem, ale nie o to przecież chodzi. Chciałbym się odnieść do sprawozdania Krajowej Rady jakby w dwóch częściach.
Z tego sprawozdania wynikają zobowiązania i zadania. Pani przewodnicząca to przedstawiła. One wynikają z wielu artykułów. Art. 6 mówi na czyjej straży stoi, jakie ma obowiązki oraz co publiczna radiofonia i telewizja ma wykonywać. I z tego sprawozdania w dużej mierze, tu się przychylę do mojej szacownej przedmówczyni, wynika, że w wielu przypadkach Krajowa Rada jest bezsilna wobec istniejącej sytuacji w telewizji i mediach publicznych. Wynika z tego, że ten organ, którego zadaniem jest to, co powiedziałem, co zostało określone ustawowo, po prostu jakby nie miał dynamiki, możliwości kontroli i oddziaływania. Nie wiem, czy to wynika z układów politycznych czy innych, pomijając już stronę polityczną - kto decyduje o telewizji, czy kto decyduje o takim czy innym składzie. Sam skład rady też jest polityczny, bo jest z nadania, z poszczególnych ugrupowań, już on sam tworzy układ polityczny.
Nasuwa się pytanie. Wszyscy mówimy bardzo jednoznacznie, że misyjność mediów publicznych jest znacząca, ona powinna kształtować to, co jest najważniejsze, pokazywać społeczeństwu i wartości, i pluralizm, ale powinna być wolna od gier politycznych. Nie na darmo, Pani Przewodnicząca, ja zadałem pani pytanie - nie w pełni na nie otrzymałem odpowiedź - jakie były te naciski polityczne, jakie grupy polityczne kształtują tę sytuację w radzie, kształtują sytuację w radzie nadzorczej telewizji. Ja rozumiem omijającą pewne kwestie pani wypowiedź, bo ja też zajmuję się polityką. Ale nie rozumiem jednego, mianowicie, że przy tej grze politycznej, która się toczy - bo to jest gra polityczna i to mówię otwartym tekstem - po prostu nie chcemy mówić tak, jak to właściwie jest, jak jedna strona przychodzi i coś sobie zawłaszcza, a potem przychodzi druga strona i coś sobie zawłaszcza. A tak naprawdę pośrodku jest obywatel, który nie umie się znaleźć w tym wszystkim, bo tu wszyscy grają. Po to jest parlament, po to są te Izby, żeby o tym otwarcie mówić, nie patrząc na oceny polityczne. My wszyscy jesteśmy po trosze politykami, ale zarazem obywatelami i tę swoją misję wykonujemy z poręczenia , z polecenia i poprzez to, że zostaliśmy wybrani. Ale nie możemy tego mówić tylko we własnym imieniu, musimy patrzeć, co się dzieje w naszym otoczeniu. To jest jakby jedna uwaga.
Całe to sprawozdanie jest oparte właśnie na takiej grze. Ono nie pokazuje, że telewizja stała się wręcz komercyjna. Ja zapytałem, podczas debaty o kandydacie do rady radiofonii, jak on widzi reklamy w telewizji. Każdy kandydat otrzymał to samo pytanie: jak widzi swoją misję tam, jak widzi telewizję publiczną? I muszę powiedzieć, że w większości odpowiedzi były głęboko niezadowalające, dlatego że ktoś nie zauważył, iż misja telewizji publicznej to nie jest misja polityczna, bo ona się stała polityczna. Zgadzam się z tą oceną, oglądając programy, o ile mi tylko czas na pozwala, zazwyczaj nie jestem uczestnikiem oglądania telewizji, bo na to nie mam po prostu czasu i nawet niekiedy jestem z tego powodu szczęśliwy. Po prostu rzecz polega na tym, że... Widzę zawsze jeden układ: ktoś komuś dowala - przepraszam za trywialność swojej wypowiedzi - a nie mówi, jak jest na przykład z gospodarką, z naszą moralnością, z pluralizmem. Każdy poszukuje odpowiedzi, jak komu dołożyć dzisiejszego dnia. I to mnie przeraża w tym wszystkim.
Muszę powiedzieć, Pani Przewodnicząca, że w tym sprawozdaniu nie ma nic na ten temat, naprawdę nie ma nic. Ja rozumiem to, pani zasłania się rozdziałami, artykułami, tak to wyglądało. Ja szanuję to, ja nie mówię "nie", tylko że takie sprawozdanie mnie nie zadowala i nie uważam, żebym ja mógł za nim świadomie głosować, żebym mógł uznać, że ono jest dobre. Ja jestem przeciwnikiem takiego sprawozdania - nie z racji politycznych, tylko z racji, że to sprawozdanie jest suchym pokazaniem pewnych zjawisk, zdarzeń, ono nie jest żywe, ono nie pokazuje tego, co naprawdę się dzieje. I z tego powodu, niestety, nie mogę głosować za tym sprawozdaniem.
Na zakończenie chciałbym się odnieść do jeszcze jednej sprawy. Zadałem pytanie: jak to jest z tymi mediami w grze politycznej, która się teraz toczy, bo będą wybory, jest okres przedwyborczy i poszczególne ugrupowania mają dostęp do mediów. I bardzo mnie smuci, że pani przewodnicząca odpowiedziała... Co prawda tak, jak jest - i za to dziękuję - ale smuci mnie jedna rzecz: bezsilność rady, że nie reaguje ona na to, iż szef telewizji robi po prostu co chce, a robi źle. Ja to mówię publicznie: robi źle, robi sobie tak, jak mu się dana partia w danym momencie podoba. Nie tak, jak powinno być, tylko jak mu się to podoba. A konsekwencje są w stosunku do pana prezesa żadne.
I teraz na zakończenie kilka słów do Trójki. Ja wystąpiłem ostatnio do pana prezesa telewizji publicznej z zapytaniem: co z tą regionalną Trójką, jak to wygląda z pokryciem. Otrzymałem odpowiedź bardzo ciekawą, ja to pani przewodniczącej prześlę, bo ona jest interesująca, wręcz zabawna. Zostawię to teraz bez komentarza, pani musi to po prostu przeczytać, ja to prześlę na pani ręce. Jestem po prostu zdegustowany takim stanowiskiem. A mało, że zdegustowany, to uważam, że po prostu coś jest nie tak w tym wszystkim.
Jeżeli chodzi o regionalne programy, to też uważam, że pozostawiają one wiele do życzenia. One są po prostu słabe w wielu wypadkach, one nie odpowiadają rzeczywistości. I na zakończenie powiem, że rodzi się pytanie: kiedy rozpocznie się debata publiczna o misyjności telewizji? Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Dziękuję, Panie Senatorze. Ogromnie żałuję, że tej wesołej kwestii nie przedstawił pan, bo bardzo by się przydała w tej smutnej atmosferze Senatu.
(Senator Ryszard Matusiak: Ale nie mogę, bo nie mam tego pisma.)
Ogromnie żałuję. Myślę, że powinniśmy być wdzięczni za to, że mamy elektorat, bo byśmy nie wiedzieli, o czym mówić podczas tej debaty. Nikt nie ogląda telewizji, ale wszyscy mamy coś do powiedzenia.
(Senator Ryszard Matusiak: Nie, nie, ja wiedziałem, o czym mówiłem.)
Informuję, że lista mówców została wyczerpana.
Dla porządku przypominam, że pan senator Izdebski oraz pan senator Jurgiel złożyli swoje przemówienia do protokołu*.
Wnioski o charakterze legislacyjnym na piśmie złożyli pan senator Szafraniec wspólnie z panem senatorem Jurgielem, Matusiakiem, panią senator Skrzypek-Mrowiec i panem senatorem Bielą.
Zwracam się ponownie do pani przewodniczącej: czy na tym etapie chciałaby się pani odnieść do wystąpień państwa senatorów?
(Przewodnicząca Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Danuta Waniek: Chyba muszę.)
Takiego obowiązku nie ma, ale oczywiście taka prośba...
(Przewodnicząca Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Danuta Waniek: Z szacunku dla występujących.)
Bardzo serdecznie proszę.
Przewodnicząca Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Danuta Waniek:
Pani Marszałek! Wysoka Izbo!
Już całkiem krótko, bo zbliża się godzina duchów, myślę więc, że pora zakończyć dzisiejsze zajęcia.
Pan senator Szafraniec poruszył problem tolerancji światopoglądowej. Panie Senatorze, jesteśmy zobowiązani przez ustawę do umacniania pluralizmu w radiofonii i telewizji. Żeby osiągnąć ten cel, musimy dbać o tolerancję w ogóle, a tolerancję światopoglądową w szczególności. Rzeczywiście, ja w swoim wystąpieniu mówiłam o tym, że na tym gruncie współpracujemy z pełnomocnikiem rządu do spraw równego statusu kobiet i mężczyzn. Chcę jednak powiedzieć, że w minionym roku nie tylko. Organizowaliśmy wspólną konferencję również z rzecznikiem praw obywatelskich. Pan rzecznik zaprosił przedstawicieli różnych środowisk, w tym Kościoła rzymskokatolickiego. Dlaczego o tym mówię? Ponieważ ze strony tego środowiska pojawił się taki pogląd: tolerancji światopoglądowej nie będzie. Jeżeli ktoś wychodzi z takiego założenia, to rzeczywiście nie ma o czym mówić. Chcę jednak powiedzieć, że dzisiaj w naszym kraju nie tylko obowiązują przestarzałe ustawy, jak ta nasza, bo ona już jest mocno przestarzała, ale prawo europejskie również nas obliguje, na przykład dyrektywa dotycząca telewizji ponadgranicznej, do pluralizmu, tolerancji itd., itd., itd. Tak więc trudno na tej podstawie postulować odrzucenie sprawozdania. Trudno też polemizować z tym, że realizujemy standardy europejskie, przyjęte do realizacji również przez nasz rząd.
Na marginesie dodam, że niedawno przyszedł do mnie na rozmowę dyrektor Polskiej Rady Ekumenicznej. To jest przedstawiciel kościołów mniejszościowych. I on zwracał mi uwagę na to, że te mniejsze środowiska religijne mają bardzo ograniczony i skromny dostęp do mediów publicznych. To one mogłyby tutaj wystąpić ze skargami, że nie są w sposób równoprawny traktowane z innymi, tak jak mówi nasza konstytucja. Pozwoli więc pan senator, że się z nim nie zgodzę. Uważam, że w tym przypadku Krajowa Rada nie grzeszy. Oczywiście, nie jesteśmy w stanie kreować programu radiowego czy telewizyjnego, nie do nas to należy, możemy jedynie na pewne rzeczy zwracać uwagę na podstawie monitoringu i to będziemy w dalszym ciągu robić, uważając, że zachowujemy się słusznie.
Druga kwestia, którą pan poruszył, dotyczy tych regionalizmów. Nie chcę już o tym mówić, bo pan poruszył te kwestie w czasie posiedzenia senackiej komisji kultury. Złożyłam na nim obszerne wyjaśnienia. Myślałam, że przyjął je pan do wiadomości. Okazało się, że dzisiaj powtarza pan w gruncie rzeczy to samo. Ja już nie znajduję więcej argumentów ponad te, które w imieniu Krajowej Rady powiedziałam. Nie zgadzam się z tym, że robimy coś złego, zarysowując zagrożenia wokół radiofonii publicznej. Możemy udawać, że jesteśmy pięknoduchami, którzy chcą słuchać tylko Radia Zachód czy Radia Pik, a tak naprawdę, jeżeli nie będziemy mówić o stronie ekonomicznej w kapitalizmie, to obudzimy się pewnego dnia z przekonaniem, że coś przegapiliśmy, bo po prostu na utrzymanie tej radiofonii nie mamy pieniędzy. Jak kapitalizm, to kapitalizm i liczyć pieniądze trzeba.
Teraz, proszę państwa, mogę dodać jeszcze tyle, że to do każdego rządu będzie należał wybór przyjętej drogi postępowania, my jesteśmy zobowiązani przedstawić te strategie. I to zrobiliśmy.
Pani senator Szyszkowska słusznie zwraca uwagę na defekty językowe pewnych programów czy wypowiedzi osób. Proszę państwa, poprzedni prezes telewizji publicznej zlikwidował poradnię językową w telewizji. Osobiście byłam oburzona. Uważałam, że to jest coś, co się musi zmieścić w strukturze i na co warto wydawać pieniądze. Skarżyli się na to dziennikarze, ale, o ile wiem, obecne kierownictwo telewizji nie przywróciło tej pracowni mającej charakter poradni języka polskiego. Myślę, że głos pani senator dotrze, gdzie trzeba, bo przecież to wszystko, co się tutaj mówi, jest odnotowywane.
Pan senator Matusiak z jednej strony ma nam za złe to, że nasze sprawozdanie jest suche, a z drugiej strony mówi o upolitycznieniu osób i organów. Proszę pana, tak jest ta nasza ustawa pomyślana. Ona była przygotowana w roku 1991 i roku 1992. Byłam wtedy parlamentarzystką i pracowałam nad tą ustawą. Pamiętam, że ona powstawała w sprzeciwie do monopolu informacyjnego, z jakim mieliśmy do czynienia w minionej epoce ustrojowej. Nie mówiono wprawdzie o odpolitycznieniu mediów, o odpartyjnieniu tych mediów, Krajowa Rada natomiast miała być reprezentantem różnych środowisk politycznych. Tak jest ta ustawa pomyślana. Jeżeli my jesteśmy wybierani przez Sejm i Senat, ciała par excellance polityczne, składające się przecież z działaczy politycznych, jeżeli dostajemy nominację od prezydenta, to proszę państwa, czegóż można oczekiwać od ludzi, którzy są z nadania politycznego, różnorakiego, ale z nadania politycznego? Będziemy oczywiście prymusami wtedy, gdy będziemy umieli oderwać się od swoich środowisk partyjnych i czuć się przede wszystkim urzędnikiem państwowym. I ja tego spróbowałam. Czy mi się to opłaciło? Nie sądzę.
Proszę państwa, dzisiaj wniosek o postawienie mnie przed Trybunałem Stanu zgłosiły te kluby parlamentarne i te środowiska, które dzięki nowemu otwarciu zyskały na dostępie do mediów publicznych. Nie chcę tu mówić o swoistego rodzaju wdzięczności, ale coś jest na rzeczy. Okazuje się, że próba ponadpartyjnego porozumienia w sprawie wypracowania modelu mediów publicznych w naszej kulturze prawnej i w naszej kulturze politycznej po prostu nie ma szans się powieść. Zdobywa się flankę w telewizji publicznej nie po to, żeby wypracować model porozumiewania się ponad podziałami politycznymi dla dobra tego telewidza, o którym dzisiaj mówiliśmy, tylko po to, żeby skuteczniej przyłożyć przeciwnikowi.
Proszę państwa, przeczytałam wczoraj wypowiedź w "Rzeczpospolitej" Adama Pawłowicza, członka rady nadzorczej, i ze zdumieniem stwierdziłam, że to, czego on się obawia, to tego, że być może telewizja publiczna będzie lansowała kandydaturę profesora Religi. Członek rady nadzorczej adresuje swoje niechęci wyraźnie w stronę określonego polityka. Martwi się, że PiS będzie miał mniej reklamówek, tak jakby to nie zależało przede wszystkim od wiceprezesa Gawła, odpowiedzialnego za marketing, tylko od Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. To jest pomieszanie z poplątaniem.
Chcę jednak powiedzieć, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji sama sobie z tym problemem nie da rady. Jeżeli będziemy kreowali tak zwane nowe otwarcie, to jedni będą nam mieli za złe ten pomysł, a drudzy będą to nadmiernie wykorzystywać. Musiałaby być umowa ponadpartyjna, apolityczna, różnych środowisk, które by zostawiły media w spokoju. Jeszcze raz powtarzam, próbowałam - uważając, że ten nieustanny bój o telewizję publiczną jest już bojem zabójczym, że on nie powinien mieć miejsca - ale zdaje się, że tu nic nie da się zrobić. Jak słucham posła Marka Jurka, który w swojej, przepraszam za wyrażenie, demagogii pod moim adresem bije wszelkie rekordy, to zastanawiam się, czy rzeczywiście nie chodzi tutaj o jakąś wirtualną rzeczywistość.
Dlaczego to sprawozdanie jest takie suche, oparte na faktach? Ono musi być takie. Po pierwsze, jest pisane w ślad za postanowieniami ustawy, a po drugie, jeżeli w Krajowej Radzie zasiadają reprezentanci różnych środowisk politycznych, to żeby to sprawozdanie przyjąć, ono musi być pozbawione wszelkich treści politycznych. Inaczej bowiem nie osiągniemy zgody. Każdy ma swoją wizję rzeczywistości i ma do niej prawo, pogodzimy się natomiast na gruncie prawnym. Stąd na przykład przy ostatnim przyjmowaniu sprawozdania było ono, o dziwo, przyjęte jednomyślnie, bez jednego głosu sprzeciwu. Tak więc nie zasłaniamy się niczym. To jest, po pierwsze, zobowiązanie ustawowe, a po drugie, jedyny sposób zgodnej debaty na temat wykonywanych przez nas zadań.
Bardzo cię cieszę z pana ostatniego postulatu dotyczącego debaty odnoszącej się do misji telewizji publicznej, jak również radia publicznego. Aczkolwiek powiedziałabym, że w radiofonii publicznej wszystko od A do Z jest misją. Radio wypełnia tutaj swoje zadania misyjne i specjalnie niczego więcej pewnie byśmy tutaj nie wymyślili. Nasze postulaty biegną przeważnie ku telewizji publicznej i tym wszystkim, którzy nas obciążają za to, że program nie jest dostatecznie prorodzinny. Proszę państwa, są ludzie, którzy biorą za to pieniądze, żeby tę misję wypełniać. To nie my. To zarząd telewizji publicznej, który ma nad sobą radę nadzorczą. To są ich ustawowe zadania. Na tym polega oddzielenie nadzorcy od niezależnego medium. Tak to miało być i tak to jest. Stąd też, moim zdaniem, chybione jest podejście do tych kwestii w taki oto sposób, że z tego powodu postuluje się odrzucenie naszego sprawozdania. To nie do nas należy. Nie możemy za to odpowiadać. Ustawa o radiofonii i telewizji dzieli te zadania. Proszę przeczytać. Za program odpowiada zarząd telewizji publicznej.
Notabene sama bardzo chciałabym się dowiedzieć, jaka jest strategia programowa tego zarządu. Niedawno bowiem dowiedzieliśmy się, że osoba odpowiedzialna za przygotowanie takiej strategii, właściwie w końcowej fazie jej pracy, została po prostu zwolniona z telewizji publicznej. Mam tutaj na myśli pana profesora Mrozowskiego, znanego znawcę mediów, pracownika Uniwersytetu Warszawskiego, osobę, która mi przekazała później w prezencie przygotowany przez siebie materiał. Proszę państwa, to jest bardzo interesujące studium, takie ogólnopoglądowe i potem już szczegółowo odnoszące się do zawartości poszczególnych programów telewizji publicznej. Nie wiem, dlaczego profesor Mrozowski musiał opuścić telewizję. Nie wiem. Przygotował tę strategię. Mówił tam oczywiście o bezstronności, o pluralizmie... Być może komuś to przeszkadzało. Pamiętajmy jednak o tym, że to nasze społeczeństwo jest pluralistyczne, jest wieloświatopoglądowe. Abonament płacą osoby o różnych poglądach i światopoglądach i trzeba to uwzględnić. To żadna łaska. Powtarzam, to żadna łaska.
Ja nie twierdzę, że rację mają tylko ci, którzy mają życie kształtowane według wizji swojej wiary. Ja akurat nie kierowałam się tym w życiu i też mi się powiodło. Myślę więc sobie, że każdy system moralny jest jednakowo dobry, oczywiście pod warunkiem, że nie uczy ludzi zła. A to jest, proszę państwa, równo rozdzielone między wierzących i niewierzących, między przedstawicieli różnych religii. Widzimy, prawda, że słabości ludzkie - wydarzenia ostatnich dni dostarczają nam tutaj wiele przykładów - nie omijają nawet osób duchownych. Patrzmy na ten świat również przez pryzmat naszych ogólnych doświadczeń.
Debatę na temat misji zawsze warto prowadzić. Jeżeli jeszcze w tej kadencji znalazłby się na to czas w Wysokiej Izbie, to uczestniczyłabym w takiej debacie z olbrzymią przyjemnością. I to jest wszystko, co chciałabym na zakończenie powiedzieć. Dziękuję bardzo.
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Dziękuję, Pani Przewodnicząca.
Zgodnie z art. 52 ust. 2 Regulaminu Senatu zamykam dyskusję.
W trakcie dyskusji zostały zgłoszone wnioski o charakterze legislacyjnym.
Tym samym, zgodnie z art. 52 ust. 2 Regulaminu Senatu, proszę Komisję Kultury i Środków Przekazu o ustosunkowanie się do przedstawionych w toku debaty nad tym wniosków i przygotowanie sprawozdania w tej sprawie.
Informuję, że głosowanie w sprawie sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z rocznego okresu działalności zostanie przeprowadzone pod koniec posiedzenia.
Bardzo proszę o komunikaty.
Senator Sekretarz
Zbigniew Gołąbek:
Siedem komunikatów.
Pierwszy. Posiedzenie Komisji Kultury i Środków Przekazu w sprawie sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z rocznego okresu działalności wraz z informacją o podstawowych problemach radiofonii i telewizji odbędzie się...
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Przepraszam, Panie Senatorze.
Podziękujmy naszym gościom za to, że byli uprzejmi towarzyszyć nam podczas naszych obrad i niewątpliwie przyczynili się do lepszego rozpoznania działalności Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Dziękuję bardzo.
Bardzo proszę o kontynuowanie komunikatów.
Senator Sekretarz
Zbigniew Gołąbek:
Posiedzenie komisji kultury odbędzie się bezpośrednio po ogłoszeniu przerwy w obradach plenarnych Senatu w sali nr 182.
Jutro, 3 czerwca, o godzinie 8.30 w sali nr 182 odbędzie się posiedzenie połączonych komisji - Komisji Polityki Społecznej i Zdrowia oraz Komisji Ustawodawstwa i Praworządności.
Porządek obrad: rozpatrzenie wniosków zgłoszonych do projektu uchwały w sprawie inicjatywy ustawodawczej Senatu z dnia 3 grudnia 2004 r.
Jutro, 3 czerwca, o godzinie 8.45 w sali nr 182 odbędzie się posiedzenie połączonych komisji - Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej oraz Komisji Ustawodawstwa i Praworządności.
Porządek obrad przewiduje rozpatrzenie wniosków zgłoszonych do projektu rezolucji w sprawie postulatów dotyczących Narodowego Planu Rozwoju na lata 2007-2013.
Posiedzenie Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej dotyczące rozpatrzenia wniosków zgłoszonych podczas obrad plenarnych Senatu do ustawy o zmianie ustawy o służbie cywilnej oraz niektórych innych ustaw odbędzie się w dniu 3 czerwca o godzinie 8.30 w sali nr 179.
Posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi w sprawie przyjęcia stanowiska w sprawie podwyższenia podatku akcyzowego na olej napędowy i gaz płynny odbędzie się w dniu 3 czerwca o godzinie 10.30 w sali nr 182.
Posiedzenie Komisji Spraw Zagranicznych obędzie się w dniu 3 czerwca o godzinie 10.00 w sali nr 173.
Posiedzenie Konwentu Seniorów w dniu 3 czerwca o godzinie 9.30.
Bezpośrednio po zakończeniu Konwentu Seniorów odbędzie się posiedzenie Prezydium.
Dziękuję, Pani Marszałek.
Wicemarszałek Jolanta Danielak:
Dziękuję państwu senatorom.
Ogłaszam przerwę do jutra, do godziny 11.00.
Dobranoc.
(Przerwa w posiedzeniu o godzinie 23 minut 40)
Przemówienie senatora Tadeusza Bartosa
w dyskusji nad punktem pierwszym porządku obrad
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Ustawa o zmianie ustawy o ochronie niektórych praw konsumentów oraz o odpowiedzialności za szkodę wyrządzoną przez produkt niebezpieczny dostosowuje regulacje krajowe do dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2002/65/WE z dnia 23 września 2002 r. dotyczącej sprzedaży konsumentom usług finansowych na odległość oraz zmieniającej dyrektywę Rady 90/619/EWG oraz dyrektywy 97/7/WE i 98/27/WE. W tym celu ustawa nowelizuje przepisy rozdziału 2a ustawy o ochronie niektórych praw konsumentów oraz o odpowiedzialności za szkodę wyrządzoną przez produkt niebezpieczny. Rozdział ten zawiera szczególne przepisy o umowach zawieranych na odległość dotyczących usług finansowych.
Zmiany polegają na wprowadzeniu dla przedsiębiorców nowych obowiązków informacyjnych dotyczących poinformowania: o skutkach wypowiedzenia, w tym o karach umownych, o sądzie właściwym dla rozstrzygania sporów związanych z wykonywaniem umowy oraz o pobieraniu od konsumenta oświadczenia o poddaniu się egzekucji, stanowiącego podstawę do wystawienia przez bank bankowego tytułu egzekucyjnego.
Zgodnie z ustawą obowiązek informacyjny odnosi się wyłącznie do umów ramowych, na przykład do umowy rachunku bankowego, umowy karty płatniczej, umowy o nabycie jednostek uczestnictwa w funduszu inwestycyjnym, a nie dotyczy poszczególnych czynności, na przykład przelewów, płatności kartą, nabywania i zbywania kolejnych jednostek uczestnictwa w funduszu inwestycyjnym.
Kolejne zmiany dotyczą warunków odstąpienia od umowy. W wypadku odstąpienia od umowy umowa jest uważana za niezawartą, a konsument jest zwolniony z wszelkich zobowiązań. To, co strony świadczyły, ulega zwrotowi w stanie niezmienionym, chyba że zmiana była konieczna w granicach zwykłego zarządu, w terminie trzydziestu dni od dnia odstąpienia od umowy - w przypadku świadczeń konsumenta, albo od dnia otrzymania oświadczenia o odstąpieniu od umowy - w przypadku świadczeń przedsiębiorcy.
Jeżeli do umowy dołączona jest zaś kolejna umowa zawarta na odległość dotycząca usług świadczonych przez przedsiębiorcę lub podmiot inny niż przedsiębiorca na podstawie porozumienia pomiędzy tym podmiotem a przedsiębiorcą, odstąpienie od umowy zawartej na odległość dotyczącej usług finansowych jest skuteczne także wobec tej kolejnej umowy.
Szanowni Państwo, wnioskodawca wskazywał, że ustawa nie ma wpływu na rynek pracy, na konkurencyjność wewnętrzną i zewnętrzną gospodarki oraz nie będzie miała wpływu na sytuację i rozwój regionów. W związku z tym, że będzie miała wpływ na działalność instytucji świadczących usługi finansowe na odległość oraz na sytuację konsumentów korzystających z tych usług, potrzeba uchwalenia jej nie budzi wątpliwości.
Przemówienie senatora Tadeusza Bartosa
w dyskusji nad punktem czwartym porządku obrad
Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie! Szanowni Goście!
Zmiany dokonane w ustawie dotyczą przede wszystkim ustawy z dnia 10 grudnia 1993 r. o zaopatrzeniu emerytalnym żołnierzy zawodowych oraz ich rodzin (DzU z 2004 r., nr 8, poz. 66 z późniejszymi zmianami) i wynikają z praktyki jej stosowania. Potrzebne jest więc usunięcie wątpliwości interpretacyjnych dotyczących art. 1 pkt 1 lit. a i pktu 4 - chodzi o wstawienie w miejsce wyrazów "Sił Zbrojnych" wyrazów "Wojsko Polskie". Ponadto należy wprowadzić do ustawy pojęcia oraz uregulowania dotychczas zawarte w aktach rangi niższej niż ustawa: art. 1 pkt 1 lit. b - dom emeryta wojskowego, art. 1 pkt 8 - umieszczenie w domu emeryta wojskowego, oraz o art. 1 pkty 5 i 6 - orzekanie przez wojskowe komisje lekarskie.
Ustawa dokonuje uściśleń o charakterze nie tylko porządkującym, ale także merytorycznym, a chodzi o: podstawę wymiaru emerytury lub renty inwalidzkiej jako uposażenia należnego żołnierzowi zawodowemu w ostatnim miesiącu pełnienia zawodowej służby wojskowej - art. 1 pkt 2; zbieg prawa do emerytury lub renty przewidzianych w ustawie z prawem do świadczeń przewidzianych w przepisach odrębnych - art. 1 pkt 3; zmianę w zakresie prawa do świadczeń socjalnych - art. 1 pkt 7. Odpowiednie zmiany przewiduje się w ustawie z dnia 18 lutego 1994 r. o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy Policji, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu, Straży Granicznej, Biura Ochrony Rządu, Państwowej Straży Pożarnej i Służby Więziennej oraz ich rodzin (DzU z 2004 r., nr 8, poz. 67 z późniejszymi zmianami) - art. 3.
Zgodnie z ustawą wojskowe komisje lekarskie orzekają o: inwalidztwie żołnierzy zawodowych, żołnierzy zwolnionych z zawodowej służby wojskowej, emerytów i rencistów; związku albo braku związku inwalidztwa z czynną służbą wojskową oraz o związku albo braku związku chorób i ułomności oraz śmierci z czynną służbą wojskową; niezdolności do pracy i niezdolności do samodzielnej egzystencji żołnierzy zawodowych, żołnierzy zwolnionych z zawodowej służby wojskowej, emerytów i rencistów, na zasadach określonych w ustawie o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych; zdolności do czynnej służby wojskowej żołnierzy zwolnionych z zawodowej służby wojskowej, emerytów i rencistów. Wojskowe komisje lekarskie mają orzekać o inwalidztwie żołnierzy zawodowych, żołnierzy zwolnionych z zawodowej służby wojskowej, emerytów i rencistów na podstawie wiedzy medycznej, biorąc pod uwagę rokowania dotyczące odzyskania zdolności do czynnej służby wojskowej. Żołnierzy zwolnionych z zawodowej służby wojskowej, emerytów i rencistów kierują do wojskowych komisji lekarskich z urzędu albo na ich wniosek wojskowe organy emerytalne.
W myśl ustawy wojskowa komisja lekarska przeprowadza pierwsze badanie kontrolne inwalidy po upływie trzech lat od wydania orzeczenia o inwalidztwie, a następnie badania kontrolne - nie rzadziej niż co pięć lat - w terminie wskazanym przez wojskową komisję lekarską. Komisja może orzec, że badanie jest zbędne, jeżeli przebieg choroby powodującej inwalidztwo wskazuje, że zmiana ustalonej grupy inwalidztwa nie nastąpi w ogóle. Badań kontrolnych nie przeprowadza się u inwalidów po ukończeniu pięćdziesiątego piątego roku życia w przypadku kobiet i sześćdziesiątego roku życia w przypadku mężczyzn lub gdy inwalidztwo trwa nieprzerwanie dłużej niż dziesięć lat.
Ustawa ustanawia, że osobom pobierającym emeryturę, rentę inwalidzką lub rentę rodzinną przysługuje prawo do świadczeń socjalnych, które przysługuje w przypadku zdarzeń losowych, klęsk żywiołowych lub długotrwałej choroby osoby uprawnionej do zaopatrzenia emerytalnego albo członka jego rodziny oraz z innych przyczyn powodujących istotne pogorszenie warunków materialnych.
Zgodnie z ustawą osoby uprawnione do wojskowego zaopatrzenia emerytalnego oraz członkowie ich rodzin mają prawo do umieszczenia w domu emeryta wojskowego i odpłatnego w nim przebywania. Do domu emeryta nie przyjmuje się osób uzależnionych od alkoholu, środków odurzających lub innych podobnie działających środków. Miesięczna opłata za pobyt w domu wynosi 400% najniższej emerytury, nie może być jednak wyższa niż 60% miesięcznego dochodu, a w przypadku zamieszkania w domu emeryta wojskowego z rodziną łączna opłata nie może przekroczyć 70% wspólnego miesięcznego wynagrodzenia.
W ustawie z dnia 20 czerwca 1985 r. o prokuraturze (DzU z 2002 r., nr 21, poz. 206 z późniejszymi zmianami) dokonano uściślenia w zakresie organów ustalających i wypłacających uposażenia prokuratorów w stanie spoczynku wojskowych jednostek organizacyjnych prokuratury oraz uposażenia rodzinne członków ich rodzin.
Nowelizacja obejmuje także żołnierzy pełniących służbę do 31 grudnia 2001 r. w jednostkach podporządkowanych ministrowi spraw wewnętrznych lub pozostających po tym dniu w jego dyspozycji, chodzi o art. 4. Ustawa wprowadza uregulowania dotyczące orzekania komisji lekarskich o uszczerbku na zdrowiu wskutek wypadku lub choroby, w stosunku do tych podmiotów.
Szanowni Państwo, wprawdzie ustawa nie jest aktem doskonałym, ale w znaczny sposób porządkuje zagadnienia dotyczące zaopatrzenia emerytalnego żołnierzy zawodowych oraz ich rodzin. Jestem zdania, że należy ją szybko uchwalić, biorąc pod uwagę tę tak liczną grupę społeczną.
Przemówienie senatora Krzysztofa Szydłowskiego
w dyskusji nad punktem ósmym porządku obrad
Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!
Jako senator reprezentujący mieszkańców województwa lubelskiego nie mogę nie zająć stanowiska w tej sprawie.
Prace, jakie toczą się nad Narodowym Planem Rozwoju, spowodowały wiele niepokojów mieszkańców mojego województwa, a także mieszkańców samego Lublina. Zróżnicowanie potencjału ekonomicznego województw tak zwanej ściany wschodniej oraz województw z innych części naszego kraju nie jest nowym problemem. Dysproporcje, z jakimi mamy tu do czynienia, są widoczne gołym okiem, a przejawiają się prawie w każdej dziedzinie życia tego regionu kraju. Tym bardziej niezrozumiałe są działania, które zamiast niwelować występujące obecnie różnice, zakładają ich pogłębienie. Wspomnę tylko, że sama Lubelszczyzna należy do najsłabiej rozwiniętych ekonomicznie regionów Unii Europejskiej. Pozostawienie zatem bez odpowiedniego wsparcia samorządów województw wschodnich uczyni region ten skansenem.
Problem marginalizacji regionu wschodniego naszego kraju nie jest bowiem nowością. Prace, jakie prowadzone są nad Narodowym Planem Rozwoju, wywołały już wiele niepokoju w społeczeństwie województwa, które reprezentuję. Głębokie protesty, jakie dało się słyszeć w związku z prowadzonymi pracami, skłoniły mnie do wystąpienia z oświadczeniem senatorskim w tej sprawie. Odpowiedź, jaką otrzymałem, nie jest w żadnym razie zadowalająca. Dano nam jedynie nadzieje, które, boję się, że okażą się jedynie płonne. Nie mogę bowiem przyjąć z zadowoleniem odpowiedzi, która sprowadza się jedynie do stwierdzeń, że jest to nadal projekt i wciąż toczą się nad nim prace. Co prawda zapewniono, że wszelkie uwagi będą rozpatrywane, dla mnie nie oznacza to jednak, że uwagi te będą uwzględnione.
Z mieszanymi uczuciami przyjąłem także szczególne podkreślenie w odpowiedzi, że miasto Lublin, a dotyczy to zapewne także innych dużych miast z regionu wschodniego, traktowane jest jako potencjalny obszar metropolitalny. Czy jednak ktokolwiek rozsądny zadowoli się określeniem potencjalny, skoro nie idą za tym żadne konkrety? Trudno oprzeć się wrażeniu, że województwa tak zwanego bloku wschodniego spychane są na margines, skoro faworyzuje się te lepiej rozwinięte. Nie można przecież zapominać, że społeczeństwo tego regionu ma także uzasadnione oczekiwania i potrzeby.
Uważam, że rezolucja Senatu w tej sprawie jest jak najbardziej zasadna. Założenia, jakie są w niej zawarte, dają realną nadzieję na poprawę istniejącego stanu rzeczy. Nie możemy pozwolić, aby podział naszego kraju na Polskę A i B, który zresztą istnieje już od zakończenia I wojny światowej, nadal się pogłębiał. Bezwzględnie jestem zatem za przyjęciem niniejszej rezolucji w proponowanym kształcie, o co proszę panie i panów senatorów. Dziękuję.
Przemówienie senatora Sławomira Izdebskiego
w dyskusji nad punktem dziewiątym porządku obrad
Działalność mediów - telewizji, radia i niektórych redakcji gazet w ostatnich latach wyraźnie pokazuje, że zrezygnowały one z obiektywnego i rzetelnego informowania społeczeństwa o funkcjonowaniu państwa na rzecz prowadzenia bezpardonowej brudnej walki politycznej. Media publiczne - TVP i Polskie Radio, notorycznie łamią zapisy ustawy o radiofonii i telewizji. Kierownictwa tych publicznych instytucji w ogóle nie respektują zapisów ustawy dotyczących odpowiedniego dostępu do mediów publicznych partii politycznych, które w ostatnich wyborach parlamentarnych uzyskały odpowiednie poparcie społeczne. Tymczasem wszystkie analizy pokazują, że Samoobrona Rzeczypospolitej Polskiej - parlamentarna partia o dużym poparciu społecznym - ma ograniczony dostęp do publicznych mediów.
Po zmianie kierownictwa TVP i objęciu funkcji prezesa Zarządu TVP SA przez przedstawiciela Platformy Obywatelskiej w mediach publicznych przeprowadzane są zmiany mające na celu w jeszcze większym stopniu zablokowanie możliwości prezentowania stanowisk i działań podejmowanych przez Samoobronę. Nie bez znaczenia jest fakt, że prezes Zarządu TVP SA został mianowany na to stanowisko z pogwałceniem wszystkich procedur - został mianowany poza konkursem. Wszyscy wiedzą, że tak nie powinno być, ale dają ciche przyzwolenie.
Podczas dziewięćdziesiątego dziewiątego posiedzenia Sejmu odbyła się debata na temat sytuacji w polskich mediach. Z wystąpienia przedstawiciela rządu podczas tej debaty, sekretarza stanu w Ministerstwie Kultury Agnieszki Odorowicz, jasno wynika, że najwyższe władze Rzeczypospolitej dokładnie znają sytuację dotyczącą blokowania Samoobronie dostępu do mediów. Fakt ten próbują usprawiedliwiać, dokonując także manipulacji. Pani minister Agnieszka Odorowicz w kolejnych zdaniach swojego wystąpienia stwierdziła: "Oczywiście wewnątrz kategorii «partie koalicji» i «partie opozycji» istnieje duże zróżnicowanie, jeżeli chodzi o czas antenowy dla poszczególnych partii".
W omawianym okresie w Telewizji Polskiej i w Polskim Radiu w styczniu i lutym bieżącego roku spośród partii politycznych najwięcej czasu antenowego miało SLD, a jeśli chodzi o opozycję parlamentarną najwięcej czasu zajmowały wypowiedzi przedstawicieli Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości. Trzecia partia opozycji parlamentarnej, która zajęła znaczący czas antenowy, to w radiu publicznym PSL, a w telewizji publicznej LPR. Wygląda na to, że ta kolejność prawie oddaje liczbę uzyskanych w ostatnich wyborach mandatów. Na tej podstawie można uznać, że rzeczywiście czas antenowy przeznaczony dla Samoobrony jest nieco krótszy niż wynikałoby to z samego wyniku wyborczego. Należy jednak wziąć pod uwagę to, że różny jest stopień aktywności poszczególnych partii i różny walor ewentualnych relacji z punktu widzenia reguł sztuki dziennikarskiej.
Krajowa Rada doskonale wie, że Samoobrona jest dyskryminowana, niedopuszczana do mediów wbrew obowiązującemu prawu. Próbuje się usprawiedliwiać blokowanie aktywnością poszczególnych partii politycznych oraz ewentualnym walorem relacji z punktu widzenia dziennikarskiego. Obłudę tej argumentacji przedstawiciela rządu pokazują ostatnie zachowania mediów wobec istotnych wydarzeń politycznych. 19 marca odbyła się konwencja PiS, na której Lech Kaczyński ogłosił zamiar kandydowania w wyborach prezydenckich. Ten fakt media, w tym TVP, bogato relacjonowały, niemal na okrągło, we wszystkich wydaniach "Wiadomości" i przeprowadzały na ten temat różnorakie dyskusje w studiu. 23 kwietnia natomiast w Sali Kongresowej PKiN w Warszawie z udziałem ponad trzech tysięcy delegatów z całego kraju odbyła się Konferencja Programowa Samoobrony Rzeczypospolitej Polskiej, podczas której przewodniczący Andrzej Lepper ogłosił swoją decyzję kandydowania w wyborach prezydenckich. Wydarzenie polityczne Samoobrony o tej samej, a nawet większej randze niż konwencja PiS pokazywano w mediach w kilkusekundowych migawkach, dobierając zdjęcia z innych, często dawno minionych wydarzeń. Dla mediów, w tym dla mediów publicznych, ważniejszym wydarzeniem niż Konferencja Programowa Samoobrony było kilkudziesięcioosobowe spotkanie działaczy PO nazywane Radą Krajową. Media w tym dniu kilkakrotnie więcej czasu antenowego poświęciły Radzie Krajowej PO niż Konferencji Programowej Samoobrony. Trudno nie dostrzec, że często głoszona argumentacja o walorach informacyjnych wydarzeń politycznych powinna mieć w tym wypadku zastosowanie. Niestety, nie miała.
"Wiąże się to z dziennikarską niezależnością, która jest fundamentem wolnych mediów. Niezależność ta ma służyć właśnie zachowaniu dokładności, obiektywizmu i równego dystansu wobec wszystkich podmiotów polskiego życia politycznego. Dlatego dyrekcje programowe oraz dyrektorzy poszczególnych anten telewizji i radia dokonują systematycznych analiz zawartości programów pod kątem zgodności z ustawą i rozporządzeniem" - głosiła dalej z sejmowej trybuny pani minister. Informacje w mediach, dotyczące ostatniej Konferencji Programowej Samoobrony, są całkowitym zaprzeczeniem tego, co usłyszeliśmy w Sejmie od minister rządu Rzeczypospolitej.
Co do blokowania dostępu Samoobrony do mediów żadnych wątpliwości nie pozostawiła w swoim wystąpieniu podczas dziewięćdziesiątego dziewiątego posiedzenia Sejmu przewodnicząca Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, pani Danuta Waniek: "Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji podjęła takie działania, które powinny urealnić wpływ różnorakich partii politycznych na reprezentację swoich poglądów, w szczególności w mediach publicznych".
Zwracaliśmy niejednokrotnie uwagę nadawcom publicznym, iż zgodnie z ustawowymi przepisami programy publicznej radiofonii i telewizji powinny rzetelnie ukazywać całą różnorodność wydarzeń i zjawisk, sprzyjać swobodnemu kształtowaniu się poglądów obywateli oraz formowaniu się opinii publicznej, powinny umożliwiać obywatelom i ich organizacjom uczestniczenie w życiu publicznym poprzez prezentowanie zróżnicowanych poglądów i stanowisk. I niezależnie od tego, czy się Samoobronę lubi, czy nie, to muszę tutaj z żalem przyznać, że w tych obrachunkach czasu, jaki zajmują politycy Samoobrony, rzeczywiście została ona umieszczona na bardzo niskim pułapie.
Konstytucyjne prawo wolności słowa jest wtedy wartością cenną, kiedy jest wypełniane łącznie z konstytucyjnym prawem obywateli do rzetelnej informacji. Medialne manipulacje, kreujące wirtualną rzeczywistość w naszym kraju, to zwykłe świadome kłamstwa decydentów sprzedających swoje usługi ekipom politycznym, dążącym do przejęcia władzy w sposób nieuczciwy, wbrew rzeczywistym intencjom wyborców.
Przemówienie senatora Krzysztofa Jurgiela
w dyskusji nad punktem dziewiątym porządku obrad
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Nie tak dawno temu parlamentarzyści debatowali nad ustawą o opłatach abonamentowych. Przy tej okazji pojawiły się liczne głosy na temat specjalnej misji, jaką powinny realizować publiczne media, w tym publiczne radio i telewizja.
W dokumencie pod tytułem "Strategia transformacji TVP", przyjętym przez Zarząd TVP w grudniu 2004 r., można przeczytać między innymi, że telewizja publiczna umożliwia powszechne uczestnictwo w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego, zwłaszcza w programach telewizji regionalnych, kształtuje pamięć społeczną i tożsamość narodową, oferuje programy najwyższej jakości, a w tworzeniu tych programów kieruje się zasadami etyki i wrażliwości widzów. Strategicznym celem programowym telewizji publicznej, jak stanowi wspomniany dokument, jest dobro widza oraz zaspokajanie i rozwijanie jego potrzeb. Można przyjąć, że analogiczne cele stoją przed publicznym radiem i jego oddziałami regionalnymi, które już od kilkunastu lat działają jako samodzielne spółki regionalne. Tyle teorii.
Praktyka, zwłaszcza w kontekście sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z rocznego okresu działalności, wyraźnie wskazuje na dużą rozbieżność pomiędzy założeniami ideologicznymi a faktycznymi działaniami. Oto bowiem Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji w rozdziale I pkcie 1.9 w akapicie trzynastym sprawozdania pisze:
"Dla zapewnienia przejrzystości finansowej oraz zwiększenia ekonomicznej efektywności funkcjonowania proponuje się:
- przekształcenie rozgłośni regionalnego radia publicznego w holding radia regionalnego;
- rozważenie w pewnej perspektywie przekształcenia publicznego radia i telewizji w Polskie Radio Holding SA i Telewizja Polska Holding SA".
Publiczne radio i publiczna telewizja, w przeciwieństwie do stacji komercyjnych, mają swoje oddziały regionalne i nie są nastawione przede wszystkim na zysk, lecz na wypełnianie misji społecznej. To właśnie głównie dzięki tym oddziałom, a nie centrali w Warszawie, owa misja może być i jest realizowana. Tymczasem KRRiT proponuje nic innego, jak ponowne scentralizowanie ogólnopolskiej struktury radia publicznego poprzez likwidację jego spółek regionalnych i utworzenie w ich miejsce małych podmiotów programowych, będących terenowymi komórkami radia ogólnopolskiego. Ponadto KRRiT rozważa przekształcenia strukturalne w publicznej telewizji, co w konsekwencji również może doprowadzić do likwidacji oddziałów regionalnych. Takie stanowisko nie powinno akurat dziwić, skoro nawet sam Zarząd TVP, we wspomnianej już "Strategii transformacji TVP", zaprzeczył swoim własnym deklaracjom, zawartym w tym samym dokumencie, zalecając zmniejszenie oddziałów terenowych do niezbędnego minimum i przekazywanie nadmiarowego majątku do dyspozycji centrali.
Gdzie zatem podziała się dbałość o zapewnienie realizacji wielokrotnie już wspominanej misji społecznej publicznego radia i publicznej telewizji? Czy przypadkiem nie jest tak, że szczytne idee musiały ustąpić miejsca interesom rozrastającej się kadry kierowniczej głównych ośrodków publicznego radia i telewizji w Warszawie? Najwyraźniej tak. Potwierdza to dalsza treść sprawozdania Krajowej Rady, w szczególności pkty 2.28 i 2.30 w rozdziale II.
Propozycja włączenia istniejących obecnie regionalnych rozgłośni radia publicznego w strukturę radia centralnego, czyli Polskiego Radia SA, godzi w demokratyczny porządek społeczeństwa obywatelskiego, którego jednym z elementów jest pluralizm informacji. Stworzenie jednej, centralnie sterowanej instytucji może doprowadzić do przeobrażenia radia publicznego w radio państwowe, podporządkowane ugrupowaniom sprawującym władzę, a w konsekwencji do informacyjnego monopolu państwa i prywatnych koncernów medialnych.
Nie wydaje się też, aby na przekształceniach strukturalnych mogła skorzystać oferta programowa rozgłośni regionalnych publicznego radia. To właśnie po przekształceniu w samodzielne spółki rozgłośnie regionalne rozszerzyły swoją ofertę programową, zmodernizowały warsztat techniczny i technologiczny, czego wymiernymi skutkami były i są zdobywane w późniejszych latach w kraju i za granicą liczne nagrody i wyróżnienia dla najlepszych twórców radiowych i reportażystów.
Scentralizowanie radia publicznego byłoby działaniem na szkodę słuchaczy z poszczególnych regionów kraju, którzy opłacając abonament, mają prawo do rozgłośni regionalnych. To właśnie w takich rozgłośniach jest miejsce na audycje dokumentalne poruszające problemy regionów i ich mieszkańców. Tylko w tego typu rozgłośniach można kultywować specyficzne tradycje regionów, promować regionalnych twórców, naukowców, przedsiębiorców, emitować audycje w językach mniejszości narodowych. Wszystkich tych tematów z pewnością nie będzie można poruszyć w jednym centralnym programie radiowym.
Dodatkowym elementem istotnym dla oceny Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji są ostatnie jej działania. Chodzi tu przede wszystkim o uchwałę Krajowej Rady stwierdzającą wygaśnięcie mandatu członka Rady Nadzorczej TVP Marka Ostrowskiego. Rada bez żadnej podstawy prawnej weszła w tym przypadku w kompetencje sądów powszechnych, co jest sprzeczne z konstytucją i będzie skutkować postępowaniem przed Trybunałem Stanu. Cele tych działań są jasne dla wszystkich - jest to próba odbudowania sfery wpływów lewicy w telewizji publicznej.
Z podobnie szerokim sprzeciwem spotkała się inicjatywa rady zmierzająca do obłożenia abonamentem urządzeń odbierających radio i telewizję poprzez komputery osobiste za pośrednictwem internetu. Jest to bezpodstawne uzurpowanie sobie przez radę kompetencji w zakresie mediów, które nie powinny być przedmiotem jej zainteresowania.
W świetle tych okoliczności wyjątkowo uzasadnione wydają się postulaty programowe PiS dotyczące likwidacji takich niepotrzebnych instytucji, jak właśnie KRRiT, i rozdzielenia jej kompetencji pomiędzy rzecznika praw obywatelskich - w zakresie realizacji misji publicznej telewizji i radia, i Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty - w zakresie praw regulacyjnych. Nie może być bowiem tak, że partykularne interesy nielicznej grupy osób przesłaniają albo wręcz uniemożliwiają realizację idei przyświecających funkcjonowaniu mediów publicznych. Jeśli zaś tak się dzieje, należy podjąć zdecydowane działania zmierzające do wyeliminowania takich sytuacji.
W związku z tym zwracam się do Wysokiej Izby z wnioskiem o odrzucenie sprawozdania.
82. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu