Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment


OŚWIADCZENIA

Senator Ryszard Jarzembowski wygłosił następujące oświadczenie:

W imieniu senatorów Sojuszu Lewicy Demokratycznej przedstawiam nasze stanowisko w sprawie treści wystąpienia wicemarszałka Senatu, Donalda Tuska, podczas obchodów dziesięciolecia Kongresu Liberalno-Demokratycznego w Gdańsku, w dniach 12-13 grudnia bieżącego roku. Przypominam, że wśród szeroko komentowanych w mediach tez dokumentu pod nazwą "Liberalne rozwiązanie", przedstawionego przez wicemarszałka Senatu Donalda Tuska oraz innych jego wypowiedzi, była również odnosząca się do zmniejszenia liczebności Senatu RP do dwudziestu senatorów. Ponadto wicemarszałek Donald Tusk określił klasę polityczną mianem "klasy próżniaczej". Jeżeli pan marszałek Donald Tusk na podstawie swojej rocznej działalności w Senacie, w trakcie której przez pół roku był nieobecny, oraz być może opierając się na efektach pracy senatorów koalicji rządzącej - bo przecież nie uczestniczy w pracach klubu SLD - formułuje ocenę, że jest to klasa próżniacza, to na pewno jego ocena może dotyczyć wyłącznie senatorów "Solidarności" i Unii Wolności; choć mój klub dystansuje się od tej oceny. W związku z faktem, że takiego zastrzeżenia w wypowiedziach nie uczyniono, a przedstawione opinie są dla nas, senatorów SLD, krzywdzące, żądamy od pani marszałek skierowania tej sprawy do Komisji Regulaminowej i Spraw Senatorskich i zbadania podstawy tych arbitralnych stwierdzeń. Jednocześnie żądamy wyjaśnienia w trakcie prac komisji, czy pan wicemarszałek Donald Tusk jako członek Prezydium Senatu RP, zgłaszając propozycję reorganizacji Senatu, uczynił to za zgodą lub w porozumieniu z Prezydium. A jeśli tak, to dlaczego tak fundamentalna dla ustroju konstytucyjnego państwa inicjatywa nie była wcześniej konsultowana z Konwentem Seniorów, skupiającym przedstawicieli wszystkich klubów senackich. Jako senatorowie RP i członkowie Klubu Parlamentarnego Sojuszu Lewicy Demokratycznej protestujemy przeciwko niekonsultowaniu tak ważnych inicjatyw Prezydium Senatu także z klubami senackimi. Protestujemy tym bardziej, jeżeli była to indywidualna akcja pana wicemarszałka Donalda Tuska, który reprezentuje Senat RP, a w każdym razie bierze pieniądze za jego obiektywne reprezentowanie.

Wobec obelgi rzuconej Senatowi RP, nie możemy przejść obojętnie nad tym zachowaniem, jakże nie odpowiadającym godności senatora.

Zwracamy się do pani marszałek o udzielenie tej sprawie biegu przewidzianego regulaminem.

Apelujemy też do senatorów innych senackich ugrupowań, a zwłaszcza "Solidarności" i Unii Wolności, o zajęcie stanowiska w tej sprawie. Chyba, że stwierdzenia wicemarszałka bierzecie do siebie.

Równocześnie wzywamy senatora Donalda Tuska do rezygnacji z funkcji wicemarszałka Senatu i zaprzestania tym samym pobierania wysokich, próżniaczych apanaży oraz korzystania ze zbędnego, jak mniemamy, samochodu służbowego. Żywimy nadzieję, że senator Donald Tusk jest człowiekiem honoru i że wzorować się będzie na przykładzie republikanina Boba Livingstone'a, który wzywając prezydenta Clintona do ustąpienia, sam dał przykład, jak postępować w związku z własnymi winami, rezygnując z funkcji przewodniczącego Izby Reprezentantów. Wierzymy, że Donald Tusk, członek Unii Wolności, liberał przynależny do polskiej próżniaczej klasy politycznej - do której sam się zaliczył - nie jest mniej honorowy niż jego amerykańscy odpowiednicy.

Podpisali: senatorowie Sojuszu Lewicy Demokratycznej, dwadzieścia osiem nazwisk, od Zbigniewa Antoszewskiego po Mariana Żenkiewicza.

* * *

Senator Zbigniew Kulak wygłosił dwa oświadczenia:

Swoje pierwsze oświadczenie w imieniu grupy felczerów kieruję do ministra zdrowia i opieki społecznej.

Wobec braku nowelizacji ustawy o zawodach medycznych, w której uwzględniony jest zawód felczera medycyny, środowisko to stawia za moim pośrednictwem kilka pytań.

Pytanie pierwsze: czy felczerowie mają prawo do zawierania kontraktów z kasami chorych? Pytanie drugie: czy będą mieli prawo do wystawiania recept refundowanych, pracując po 1 stycznia 1999 r. w pomocy doraźnej, wiejskich ośrodkach zdrowia czy w innych kontaktach z chorymi? Pytanie trzecie: czy będą mieli prawo wystawiać recepty refundowane dla siebie i swoich rodzin?

W przykładowym przyszłym powiecie, w moim województwie leszczyńskim, pracuje pięciu felczerów z czterdziestoletnią praktyką zawodową. Nie potrafią oni przewidzieć swojej bliskiej przyszłości na dosłownie kilka dni przed wejściem w życie tak zwanej reformy systemu ubezpieczeń zdrowotnych.

Oświadczenie drugie kieruję do wiceprezesa Rady Ministrów, Janusza Tomaszewskiego.

Panie Premierze! W dniu dzisiejszym otrzymałem pańską odpowiedź na oświadczenie wygłoszone 18 listopada w Senacie. Odpowiedź ta mnie nie satysfakcjonuje. Pan premier został prawdopodobnie wprowadzony w błąd. Według posiadanych przeze mnie informacji, wspomnianych w moim oświadczeniu, zakup sztucznej nerki nie był poprzedzony procedurą przetargową, a z pewnością nie organizował przetargu Wojewódzki Szpital Zespolony w Lesznie, jak to stwierdzono w piśmie sygnowanym przez pana premiera.

Nie uzyskałem też odpowiedzi na pytanie, z pomocy jakiego gremium doradczego korzystał wojewoda leszczyński decydując o zakupie tego właśnie urządzenia wobec wielu innych wniosków i potrzeb.

Jako lekarz pragnę też podać do wiadomości pana premiera, że rozwiązanie problemu chorych na przewleką niewydolność nerek polega przede wszystkim na roszczeniu programu przeszczepów tego narządu.

* * *

Senator Marian Żenkiewicz swe oświadczenie skierował na ręce Janusza Tomaszewskiego, ministra spraw wewnętrznych i administracji, wiceprezesa Rady Ministrów:

Rozpoczęta reforma administracyjna państwa wywołała stan niepewności i zaniepokojenia wśród dużej liczby pracowników zatrudnionych w obecnych urzędach wojewódzkich. Z jednej strony pojawiają się tu liczne niewiadome co do nowego stanowiska i związanego z nim zakresu wykonywanych obowiązków, z drugiej zaś strony istnieją obawy przed utratą pracy, szczególne w okresie do 30 czerwca 1999 r. W tej sytuacji zrozumiałe zainteresowanie tych pracowników, a szczególnie pracowników mianowanych, budzą postanowienia ustawy z dnia 13 października - Przepisy wprowadzające ustawy reformujące administrację publiczną, "Dziennik Ustaw" nr 133. W szczególności dotyczy to postanowień rozdziału 3 tej ustawy i ich relacji w stosunku do postanowień kodeksu pracy.

Jednym z często podnoszonych problemów jest sprawa świadczeń, jakie przysługują tym pracownikom w przypadku rozwiązania umowy o pracę, w tym w zależności od sposobu rozwiązania tej umowy. Jest to problem bardzo dla nich ważny i istotny, gdyż już dzisiaj wiadomo, że część z nich nie znajdzie pracy w innych strukturach administracji państwowej i samorządowej. Dlatego problem ten powinien być uregulowany w sposób jasny i czytelny zarówno dla samych pracowników, jak i ich dotychczasowych pracodawców.

Jednak praktyka ostatnich dni dowodzi, że tak nie jest. W sprawach tych występuje istotna różnica w interpretacji obowiązujących przepisów. Stanowisko Ministerstwa Pracy i Polityki Socjalnej jest odmienne od stanowiska Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Świadczy o tym treść pisma pani Ireny Boruty, podsekretarza stanu w Ministerstwie Pracy i Polityki Socjalnej, z dnia 14 grudnia, i pana Józefa Płoskonki, podsekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, z dnia 16 grudnia. Pisma te, odmiennie interpretujące uprawnienia zwalnianych pracowników, zostały przekazane urzędom wojewódzkim, powodując zamieszanie i dezinformację zarówno wśród pracowników tych urzędów, jak i wśród ich kierownictw.

Przypadek ten, jak i wiele innych, pokazuje, że wdrażanie reformy administracyjnej państwa nie jest przygotowane we właściwy sposób. Skutki tych nieprawidłowości mają też głęboki wymiar społeczny, są bowiem źródłem lęków, obaw i frustracji wielu obywateli. Rodzi to zrozumiały opór przeciwko tej reformie, co na pewno utrudni jej wprowadzenie.

Dlatego zwracam się do pana ministra o podjęcie niezwłocznych działań w celu wyjaśnienia istniejących różnic interpretacyjnych w sprawie świadczeń dla pracowników administracji wojewódzkich, którzy nie będą dalej zatrudnieni w jej strukturach ani też w nowych strukturach samorządowych. Jest rzeczą wysoce nieprawidłową, że dwa najbardziej zainteresowane tą sprawą ministerstwa prezentują odmienne stanowisko. Co więc w takiej sytuacji mają robić ci pracownicy, a także ich pracodawcy?

Wyrażam nadzieję, że pan minister zechce dołożyć wszelkich starań, aby przedstawione tu problemy zostały jak najprędzej wyjaśnione w wyczerpujący sposób.

* * *

Senator Dorota Kempka swoje oświadczenie skierowała do Macieja Płażyńskiego, marszałka Sejmu RP:

Do laski marszałkowskiej w dniu 26 maja bieżącego roku została skierowana uchwała Senatu RP w sprawie ustawy o świadczeniach dla dzieci wojny. 28 maja bieżącego roku została ona przekazana do komisji sejmowej.

Dzieciństwo osób oczekujących na to rozwiązanie prawne było koszmarem. Obecnie są one bardzo schorowane, często w podeszłym wieku. Zaczyna się wśród nich kształtować opinia, że odwlekanie uchwalenia tego aktu prawnego ma na celu oczekiwanie na naturalne zmniejszenie się liczby osób, które będą korzystały z jego rozwiązań.

W związku z tym, że na każdym spotkaniu z wyborcami, a także podczas dyżurów senatorskich, spotykam się z pytaniem o losy tej ustawy, proszę uprzejmie o odpowiedź na pytanie, kiedy należy oczekiwać jej rozpatrzenia przez Sejm RP.

* * *

Senator Jerzy Suchański złożył oświadczenie skierowane do premiera Jerzego Buzka:

Uprzejmie proszę o wyciągnięcie konsekwencji służbowych w stosunku do następujących osób.

Po pierwsze, wojewody kieleckiego, pana Ignacego Pardyki, za notoryczne łamanie prawa, prowadzące do konfliktów, a w szczególności za bezprzykładne postępowanie w zakresie wydania orzeczenia nadzorczego z dnia 3 czerwca 1998 r., uchylającego uchwałę rady miejskiej z dnia 2 czerwca 1998 r. w sprawie wyboru prezydenta oraz zarządu miasta Kielce.

Po drugie, prezesa Regionalnej Izby Obrachunkowej w Kielcach, pani Leokadii Zagórskiej, za poświadczenie nieprawdy poprzez dopisanie do uchwały Kolegium Regionalnej Izby Obrachunkowej z dnia 25 maja 1998 r. pkt 2.

Naczelny Sąd Administracyjny, ośrodek zamiejscowy w Krakowie, w dniu 6 listopada 1998 r. wydał wyrok, a następnie przedstawił jego uzasadnienie, uchylając zaskarżone rozstrzygnięcie nadzorcze wojewody. Czytamy tam między innymi, że wojewoda wielokrotnie naruszył prawo. Zaistniała sytuacja, przy ewidentnym złamaniu prawa przez wojewodę oraz sfałszowaniu uchwały przez Regionalną Izbę Obrachunkową, nie tylko w oczach społeczeństwa miasta Kielce nie jest odbierana jako przypadkowa.

Poderwanie zaufania do funkcjonowania Regionalnej Izby Obrachunkowej pod przewodnictwem pani prezes Leokadii Zagórskiej oraz administracji rządowej, kierowanej przez wojewodę Ignacego Pardykę, wydaje się oczywiste. Osoby, które swoim czynem ośmieszyły społeczeństwo Kielc w oczach całego kraju, powinny ponieść odpowiedzialność. Sądzę więc, że decyzja pana premiera w powyższej sprawie będzie miarą wiarygodności i stosunku rządu do przestrzegania prawa.

Z poważaniem, Jerzy Suchański.

* * *

Senator Jerzy Kopaczewski złożył oświadczenie skierowane do ministra transportu i gospodarki morskiej Tadeusza Syryjczyka:

Zwracam się do pana ministra z prośbą o wyjaśnienie następującego problemu, który spotykam w moim życiu parlamentarnym praktycznie co tydzień.

Na posiedzenia Senatu do Warszawy przyjeżdżam pociągiem ekspresowym "Kujawiak". Bardzo często wracam nim także z Warszawy do rodzinnego miasta Włocławka. Te moje wyjazdy trwają już prawie ósmy rok. Jednakże z dużym zdumieniem stwierdzam, że warunki podróżowania z każdym rokiem ulegają pogorszeniu. Wagony składu pociągu są coraz bardziej zdezelowane, a w ostatnich miesiącach wycofano dwa trochę bardziej nowoczesne wagony z tego składu.

Dla porównania chciałem przypomnieć, że znacznie inaczej wyglądają linie pociągów ekspresowych do takich miast, jak Kraków, Poznań, Gdańsk, którymi także od czasu do czasu podróżuję. Porównanie tych linii z linią do Bydgoszczy jest po prostu niemożliwe.

Dlatego też proszę o udzielenie mi odpowiedzi na pytanie, dlaczego umożliwiający jedyne szybkie połączenie z Warszawy do stolicy przyszłego województwa kujawsko-pomorskiego, Bydgoszczy, i dalej do Piły, pociąg ekspresowy "Kujawiak" jest wyposażony w tak stary i wysłużony tabor, mimo że jest to jedna z nielicznych przynoszących dochód linii ekspresowych?

* * *

Senator Krzysztof Majka wygłosił oświadczenie skierowane do Jerzego Buzka, prezesa Rady Ministrów:

Z informacji uzyskanych w Ministerstwie Kultury i Sztuki wynika, że w związku z nowym podziałem administracyjnym kraju dokonano zmiany podległości Bałtyckiego Teatru Dramatycznego imienia Juliusza Słowackiego w Koszalinie. Teatr ten, będący dotychczas pod zarządem wojewody, ma zostać przekazany samorządowi miejskiemu.

Istnieje realna obawa, że przy swoim skromnym budżecie Koszalin nie będzie w stanie utrzymać dwóch instytucji kulturalnych, to znaczy filharmonii i teatru. Już wcześniej zresztą istniały nie akceptowane przez środowisko kulturalne województwa plany przekształcenia teatru w teatr impresaryjny, co w praktyce oznaczałoby likwidację zespołu aktorskiego i przerwanie dotychczasowej, wyjątkowo aktywnej po zmianie dyrekcji z początkiem sezonu, działalności artystycznej. Byłaby to wielka strata dla regionu, i nie tylko. Przekształcenie takiej instytucji w teatr impresaryjny miało miejsce w Słupsku. Należy ocenić je negatywnie, bo prowadziło do spadku aktywności teatralnej w mieście.

Koszaliński teatr będzie obchodził w przyszłym roku czterdziestopięciolecie swojego istnienia. Jest to jedyny teatr w regionie zapewniający repertuar zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. Jest to również jedyny teatr, patrząc od Gdańska do Szczecina, który pracuje w terenie i obsługuje województwa: gdańskie, słupskie, szczecińskie, gorzowskie, elbląskie i pilskie. Spełnia zatem bardzo ważną funkcję edukacyjną i kulturotwórczą. Średnio gra po trzydzieści przedstawień miesięcznie przy wypełnionych salach. W bieżącym sezonie ilość widzów zrosła prawie dwukrotnie, to znaczy do około dziesięciu tysięcy miesięcznie, a bilety sprzedawane są z dwumiesięcznym wyprzedzeniem. Jednym słowem, teatr zasługuje na szczególną uwagę.

Moja obawa o dalszy niezakłócony rozwój teatru w Koszalinie bierze się również z faktu, że oprócz spodziewanych trudności w jego finansowaniu jest tu także pewien kontekst polityczny, komentowany szeroko przez miejscowe media. Najkrócej można go ująć w kategorii różnic występujących między lewicowymi władzami miasta a dyrekcją i zespołem, reprezentującymi generalnie nurt prawicowy. Stąd też obawa zespołu, że teatr może stać się obiektem polityki i zostać zlikwidowany pod pretekstem braku środków finansowych i konieczności przejścia na administracyjnie łatwiejszą formę teatru impresaryjnego, ze wszelkimi negatywnymi tego skutkami.

Reasumując, zwracam się do pana premiera o spowodowanie ponownego przeanalizowania systemu podległości teatru, związanej z jego finansowaniem, oraz podjęcia działań, które by go umocniły, a nie przyczyniały się do ograniczenia jego artystycznych możliwości. W moim przekonaniu, najlepszym rozwiązaniem, zmierzającym w tym kierunku, jest przekazanie teatru dramatycznego w Koszalinie sejmikowi województwa zachodniopomorskiego, by go prowadził w ramach zadań własnych samorządu wojewódzkiego. Odpowiadałoby to pierwotnej, nie zrealizowanej w ostatecznej wersji rozporządzenia, propozycji Ministerstwa Kultury i Sztuki, właściwie ujmującej ponadregionalny charakter artystycznego oddziaływania koszalińskiego teatru i stwarzającej szansę jego dalszego rozwoju.

Z wyrazami szacunku, Krzysztof Majka.

* * *

Senator Adam Struzik swoje oświadczenie skierował do prezesa Rady Ministrów Jerzego Buzka:

W wyniku wyborów z 11 października dokonano wyłonienia władz czy radnych gminnych, powiatowych i wojewódzkich. W wyniku dialogu wewnętrznego w obrębie tych jednostek samorządu terytorialnego ukształtowały się różnorodne koalicje, które w efekcie powoływały władze jednostek samorządu terytorialnego. Niestety, w wielu miejscach zgodny z demokratycznymi procedurami wybór napotyka na przeciwdziałanie ze strony urzędników administracji państwowej, przede wszystkim wojewodów, w drodze nadzoru. Nosi to znamiona działalności o charakterze politycznym, próby wywoływania presji lub zmiany koalicji powstałych w poszczególnych jednostkach samorządu terytorialnego.

Klasycznym przykładem jest sytuacja sejmiku województwa mazowieckiego, którego mam zaszczyt być radnym. W tym sejmiku, mimo wyboru w dniu 10 listopada jego przewodniczącego, zgodnie z prawem i z obowiązującymi procedurami, i mimo wyboru w dniu 13 listopada marszałka sejmiku i pozostałych członków zarządu, jak również jednego wiceprzewodniczącego, doszło do uchylenia tych decyzji przez wojewodę warszawskiego, pana Gieleckiego. W efekcie większość sejmiku odwołała się do Naczelnego Sądu Administracyjnego.

W dniu 18 grudnia bieżącego roku Naczelny Sąd Administracyjny uchylił rozporządzenie nadzorcze wojewody warszawskiego i zadecydował, że wybór przewodniczącego sejmiku mazowieckiego był zgodny z prawem. Nie zmienia to postaci rzeczy, czyli faktu, że praktycznie przez cały ten czas praca sejmiku województwa mazowieckiego jest sparaliżowana. Wojewoda na podstawie swojej pierwszej decyzji o uchyleniu wyboru przewodniczącego uchylił bowiem również dalsze decyzje sejmiku o wyborze marszałka, pozostałych członków zarządu i jednego wiceprzewodniczącego. W tej chwili mamy taką sytuację, że mimo pozytywnego dla sejmiku wyroku sądu, pan wojewoda Gielecki, po pierwsze, oczekuje na uzasadnienie; a po drugie, dywaguje na łamach prasy o możliwości rewizji nadzwyczajnej tej decyzji Naczelnego Sądu Administracyjnego. Powoduje to dalszy paraliż prac sejmiku.

W związku z tym wzywam pana premiera o uchylenie decyzji pana wojewody, jako nieważnej z mocy prawa, i umożliwienie pracy samorządowi województwa mazowieckiego.

Chcę stwierdzić, że tego typu działania administracji państwowej noszą znamiona presji politycznej. Są poważnym zagrożeniem dla demokratycznego państwa prawa i jawnym naruszeniem zasad konstytucyjnych, zwłaszcza samodzielności konstytucyjnej samorządu terytorialnego, która podlega ochronie sądowej. Uważam również, że to działanie jest niezgodne z duchem i literą Europejskiej Karty Samorządu Terytorialnego, która również dokładnie określa w swojej treści, ratyfikowanej zresztą przez Polskę, nadzór jednostek administracyjnych.

Dziwi również postawa samego pana premiera Buzka, który nie czekając na wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego, powołał w dniu 27 listopada 1998 r. pana Lecha Isakiewicza na pełnomocnika do organizacji urzędu marszałkowskiego dla województwa mazowieckiego, doprowadzając w ten sposób do swoistej dwuwładzy na Mazowszu.

W tym czasie praktycznie sejmik nie pracuje. Mamy wiele problemów, nie mamy statutu ani regulaminu. Jeżeli tak właśnie samorządy mają pracować w nowej rzeczywistości, to obawiam się, że będą one przede wszystkim płaszczyzną walki politycznej, a nie pozytywnych działań dla naszego kraju.

* * *

Wicemarszałek Donald Tusk wygłosił następujące oświadczenie:

Moje oświadczenie ma oczywisty związek z wypowiedzią pana senatora Jarzembowskiego. Pozwolicie państwo, że nie będą skupiał się na jej wątkach merytorycznych, choćby ze względu na krótki czas, jaki daje tryb oświadczenia. Ale w trybie sprostowania lub poinformowania wyjaśnię - a wydaje mi się, że jest to istotne z punktu widzenia prezydium, a także Wysokiej Izby - że moją wypowiedź na kongresie liberałów w Gdańsku, z okazji rocznicy wydarzeń z 13 grudnia, wygłosiłem wyłącznie na własną odpowiedzialność, bez porozumiewania się z kimkolwiek z Prezydium Senatu, w tym oczywiście również z panią marszałek czy z klubem. Nie miała ona charakteru wystąpienia senackiego, nie występowałem w trakcie tego spotkania w sensie formalnym jako wicemarszałek Senatu, a więc należy ją traktować wyłącznie jako moją własną inicjatywę, nie związaną z pełnioną funkcją. Choć oczywiście zdaję sobie sprawę, że funkcję wicemarszałka pełnię w jakimś sensie permanentnie i trudno oddzielić ją od funkcjonowania publicznego.

Chciałem też wszystkich senatorów przeprosić. Jeśli zrozumiałem wypowiedź pana senatora Jarzembowskiego, to między innymi wziął on do siebie sformułowanie "klasa próżniacza", którym określiłem ludzi zajmujących się w Polsce zawodowo polityką. Nie wdając się w merytoryczną dyskusję na temat tej lub jakiejkolwiek innej oceny klasy politycznej w Polsce, chciałem powiedzieć, że to nie odnosiło się do żadnej konkretnej osoby siedzącej na tej sali, w tym także do pana senatora Jarzembowskiego. I jeśli on lub ktokolwiek z państwa senatorów poczuł się urażony, to serdecznie przepraszam. Być może wynikało to z nieostrożnego zastosowania cytatu z klasyki lub metafory. Ale muszę powiedzieć, że praktyka senacka, w tym przede wszystkim praktyka senatora Jarzembowskiego, jeśli chodzi o używanie metafor, ośmieliła mnie w czasie tego wystąpienia.

Chciałem przypomnieć, Panie Senatorze, że nie tylko ja, ale i inni byli zaskoczeni intelektualną odwagą, związaną z użyciem metafory o perłach i wieprzach, w której to perły odnosiły się do pańskich propozycji legislacyjnych, natomiast wieprze do senatorów. Uznałem, że zastosowanie metafory lub cytatu i użycie sformułowania "klasa próżniacza" jest zdecydowanie delikatniejsze od wielu metafor używanych zresztą na co dzień w Polsce w języku politycznym obecnej doby, nie tylko w Senacie, ale także w innych sytuacjach.

Co do propozycji regulaminowych i formalnych, to oczywiście jestem do dyspozycji Komisji Regulaminowej i Spraw Senatorskich, Prezydium Senatu oraz Wysokiej Izby. Jak sądzę, nikt nie ma wątpliwości, że jeśli te propozycje uzyskają tryb formalny, to poddam się bez żadnych wątpliwości wszystkim werdyktom, zarówno Komisji Regulaminowej i Spraw Senatorskich, Prezydium Senatu, jak i Wysokiej Izby.

Co do porównania mnie do Boba Livingstone'a, to chociaż nie uwłacza ono absolutnie mojej godności, jest o tyle nietrafne, że wiem, iż to inne sprawy spowodowały jego rezygnację, zdecydowanie przyjemniejsze niż dyskusja o klasie próżniaczej w Polsce.

Odnoszę wrażenie - oczywiście jest to moja prywatna opinia - że moja wypowiedź nie naruszała godności Senatu. Jeśli ocena Izby będzie inna, to oczywiście ją przyjmę. Apeluję jednak do pana senatora Jarzembowskiego, aby wrażliwość pana senatora na niegodne zachowania polityków - w tym na te, które wskazał Bob Livingstone, a więc na kłamstwo w życiu publicznym - miała charakter ekumeniczny i dotyczyła wszystkich polityków w Polsce.


Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment