10. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu


 

 

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Proszę bardzo.

(Podsekretarz Stanu w Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej Piotr Serafin: Odpowiem na piśmie, Panie Marszałku.)

Widzę, że dyskusja oralna zamienia się w dyskusję pisemną.

(Senator Piotr Andrzejewski: Za to będzie pełniejsza i bardziej zobowiązująca.)

Bardziej zobowiązująca, tak.

(Senator Henryk Woźniak: Panie Marszałku, czy ja dobrze słyszałem?)

Tak, dobrze pan senator słyszał. To jest słowo pochodzenia obcego.

(Głos z sali: Ale niejednoznaczne.)

(Senator Stanisław Kogut: Mamy tyle pięknych polskich słów.)

Panie Ministrze, zdaje się, że nie ma już więcej pytań, w takim razie serdecznie panu dziękuję.

Do spisu treści

Otwieram dyskusję.

Przypominam o wymogach regulaminowych i konieczności zapisywania się do głosu.

Pan senator Jan Wyrowiński.

Proszę bardzo, Panie Senatorze. Ale proszę na mównicę, teraz jest dyskusja, zapraszam.

Do spisu treści

Senator Jan Wyrowiński:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Pan przewodniczący Wittbrodt na początku swego wystąpienia wyraził nadzieję, że być może przyjdzie taki czas, kiedy w tego typu debacie uczestniczyć będzie umocowany przedstawiciel Komisji Europejskiej, czyli że w polskim Sejmie, w polskim Senacie w tej debacie będzie uczestniczył człowiek z Brukseli. Oczywiście to może być Polak, Szwed, Duńczyk. Wydaje mi się, że to jest cel, do którego należy zmierzać.

W ubiegłym tygodniu mieliśmy wraz z panem senatorem Wittbrodtem i jeszcze kilkoma kolegami okazję uczestniczyć w trzech interesujących spotkaniach, które wiążą się z tematem naszego dzisiejszego posiedzenia. Najpierw w poniedziałek z inicjatywy pana przewodniczącego Wittbrodta spotkali się na terenie naszego parlamentu przewodniczący komisji do spraw europejskich z Niemiec, Francji i Polski. Uczestniczył w tym pan senator Iwan i mówiący te słowa. Rozmawialiśmy w ramach nie do końca już obecnego w polityce Trójkąta Weimarskiego i muszę powiedzieć, że to była bardzo rzeczowa, konkretna i co więcej obiecująca rozmowa. Zarówno ze strony przewodniczącego komisji w parlamencie francuskim, jak i przewodniczącego Bundestagu padła solenna obietnica, że te spotkania nie będą okazjonalne - one się mają odbywać co pół roku. I myślę, że jest w tym jakiś sens, żeby przynajmniej na poziomie parlamentarnym Trójkąt Weimarski, który miał nie najlepszą prasę i jak państwo wiecie, różne były koleje jego losu w ostatnim czasie, funkcjonował. Drugie ważne spotkanie odbyło się w środę, była to edycja polsko-szwedzkiego okrągłego stołu. Pierwsze tego rodzaju spotkanie odbyło się w Sztokholmie, bodajże w 2003 r.

I te wszystkie sprawy, o których mówił tutaj i pan minister, i pan przewodniczący Wittbrodt, były przedmiotem debaty, gorącej debaty, poczynając od tego, o czym mówiliśmy ostatnio. Padło pytanie o kwestię rewizji perspektywy finansowej i polityki finansowej. Bardzo interesujące było na przykład stanowisko na ten temat znaczących polityków Szwecji, a był i minister spraw zagranicznych, i wiceprzewodnicząca Riksdagu i bardzo silna reprezentacja parlamentarna. I muszę powiedzieć, że różnice są znaczne. Jeżeli chodzi na przykład o reformę polityki finansowej - to się nazywa przegląd zdrowotny, który jest w tej chwili kontynuowany - a w szczególności o Wspólną Politykę Rolną, to Szwedzi w zasadzie powiedzieli wyraźnie, że jedyne co nas łączy w tej sprawie to pogląd, że trzeba ją zreformować. My uważamy, że tak na dobrą sprawę to trzeba od niej odejść w sposób zasadniczy. Oczywiście nasze stanowisko było całkowicie odmienne. Ja na przykład argumentowałem w ten sposób - to zresztą nie jest mój głos, tylko głos rolników - że od 2004 r. mamy w Rzeczypospolitej politykę rolną. Po raz pierwszy od 1989 r. jest w Polsce realizowana polityka rolna. To prawda, że z Brukseli, ale jest. Pomijam już to, że zastrzyk finansowy, który dociera do rolnictwa jest znacząco większy od tego, który był od 1989 r., chodzi również o pewien mechanizm, o pewną stabilizację, o odejście od tego niepokoju, jaki towarzyszył rolnikom. Oczywiście mówię o tych rolnikach, którzy zadeklarowali, że będą żyli z tego, co produkują. Nie mówię o tych, którzy w dalszym ciągu trwają w myśleniu, że powinno się produkować wszystko w ograniczonych ilościach.

Szanowni Państwo, i wreszcie trzecie spotkanie, chyba najważniejsze, z wiceprzewodniczącą Komisji Europejskiej. Tak się złożyło, że to też Szwedka, pani Margot Wallstroem. W trakcie krótkiego spotkania mieliśmy okazję zadać kilka fundamentalnych pytań, a także wyrazić nadzieję, że przyjdzie czas, kiedy bądź pani Margot Wallstroem, bądź ktoś inny pojawi się w Senacie w czasie którejś z debat. Jak powiedział pan przewodniczący Wittbrodt, są cztery takie debaty, kiedy mówimy jako pełnoprawni członkowie Unii Europejskiej i jako przedstawiciele Senatu o dokumentach unijnych na plenarnym posiedzeniu.

Chciałbym, Szanowni Państwo, w kontekście zarysowanych przez pana przewodniczącego Wittbrodta filarów strategii politycznej Unii w nadchodzącym roku powiedzieć o kilku sprawach - może przewrotnie.

Pierwsza kwestia. Jak się patrzy na wykresy, na dane dotyczące stanu gospodarki, na różnego rodzaju projekcje dotyczące optymizmu inwestycyjnego, i tak dalej, i tak dalej, jak się patrzy na twarde liczby, to Unia Europejska w tej chwili jest najpotężniejszym gospodarczo organizmem na świecie. Jest, można powiedzieć, gigantem gospodarczym, ale jednocześnie jest politycznym karłem. Wpływ Unii Europejskiej na decyzje strategiczne w realizacji świata  jest naprawdę niewielki. Oczywiście ta polityczna siła Unii ulegnie niewątpliwie zwiększeniu w efekcie... Chcielibyśmy szczęśliwego zakończenia procesu ratyfikacji traktatu. Ale w dalszym ciągu nie mamy jako Unia Europejska instrumentów, aby być graczem globalnym, aby współdecydować o tym, co się na świecie dzieje. W kontekście rosnącej potęgi Chin, Indii i państw dalekowschodnich, sprawa ta moim zdaniem jest jednym z najważniejszych wyzwań, jakie stoją przed Unią. W strategii politycznej na ten temat jest niewiele powiedziane.

I druga kwestia. Za rok czy za dwa Unia przestanie... Po prostu zaczniemy się demograficznie obsuwać. Sprawa ta już... Nie ma w tej chwili siły... No to jest fakt. Myślę, że to wyzwanie rodzi bardzo poważne konsekwencje, jest niezwykle ważne, a o nim też w zasadzie nie ma słowa w tej strategii. Dlaczego ono jest ważne, ja nie muszę tutaj przypominać, bo państwo to pamiętacie. Kiedy Bismarck podejmował decyzję, o tym, aby wprowadzić  chyba jako pierwszy na świecie system emerytalny, to przyjął właśnie jako wiek, kiedy można otrzymać emeryturę, sześćdziesiąt lat dla kobiet i sześćdziesiąt pięć lat dla mężczyzn. Tylko że wtedy średnia wieku  w Niemczech, w Europie była na poziomie pięćdziesięciu pięciu, pięćdziesięciu ośmiu lat. Obecnie nie zmieniły się bariery dojścia do emerytury, ale średnia wieku, jak państwo wiecie, na świecie rośnie coraz bardziej. I dobrze. W Niemczech jest taki zwyczaj, że stulatkowie otrzymują od prezydenta specjalny list gratulacyjny. Teraz musi on tych listów pisać chyba około sześciu czy ośmiu tysięcy.

To jest to wyzwanie. I Szanowni Państwo, na to trzeba znaleźć odpowiedź, bo europejskie systemy emerytalne niestety zbliżają się do granic swych możliwości i to również w najbogatszych krajach unijnych. Na ten temat w strategii politycznej na 2009 r. i dalej też nic nie znalazłem.

(Wicemarszałek Marek Ziółkowski: Panie Senatorze, proszę powoli zmierzać do konkluzji.)

Dobrze.

I sprawa najważniejsza, kwestia energetyki - wyzwanie energetyczne. Niedawno komisarz Unii Europejskiej, która jest odpowiedzialna za kontakty zewnętrzne, przed wyjazdem do krajów Zatoki Perskiej, przepraszam, Zatoki Arabskiej, powiedziała, że jeżeli Unia nie będzie mówić jednym głosem w sprawach energetycznych, to po prostu nie będzie Unią. I to jest zasadnicze wyzwanie. W stanowisku rządu jest powiedziane, że trzeba się zdobyć na wysiłek, aby stworzyć prawo, które zobowiązuje do wspólnych działań. Nie może być tak, że ministrowie się zbierają, premierzy się zbierają, rozmawiają, potem wracają do swoich stolic, do Sofii, do Budapesztu czy do Rzymu i tam się spotykają z przedstawicielami... No nie tylko Gazpromu, ale również z innymi. Każdy sobie rzepkę energetyczną skrobie, a potencjał, a bezpieczeństwo energetyczne Unii jako całości niestety w dalszym ciągu jest pewnym projektem, który nie jest realizowany. Tego mi też tutaj brakuje.

Na końcu, Szanowni Państwo, sprawa, o której mówił pan senator Andrzejewski - Nordstream czy Amberstream. O tym też rozmawialiśmy ze Szwedami. Szwedzi rzeczywiście w sprawie rurociągu północnego mają swoje zdanie i ono nie jest całkowicie po naszej myśli. Tym niemniej zastrzeżenia ekologiczne, jakie wzbudza ewentualna lokalizacja i wprowadzenie tego projektu, są dla nich ważne i sami w tej sprawie podnoszą głos.

To bardzo dobrze, że będzie Strategia Morza Bałtyckiego, bo musi być równowaga. Obecnie z inicjatywy Francji Morze Śródziemne zostało objęte pewnym projektem, który się wyraża w 8 miliardach euro. 8 miliardów euro idzie na współpracę państw Unii Europejskiej w basenie... zresztą państw, które go tworzą. Dla przeciwwagi, absolutnym kierunkiem, który trzeba, jak sądzę, maksymalnie popierać jest Strategia Morza Bałtyckiego. I tym optymistycznym akcentem chciałbym zakończyć. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję bardzo, Panie Senatorze.

Pan senator Piotr Wach, bardzo proszę.

Do spisu treści

Senator Piotr Wach:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Mamy dzisiaj bardzo ważną debatę. Jak pan przewodniczący komisji powiedział, takie regularne debaty są cztery. Mam nadzieję, że ich liczba będzie wzrastała, bo jeżeli traktat lizboński zostanie przyjęty, a myślimy, że tak i tego sobie życzymy, to właściwie rola parlamentów krajowych będzie wzrastała i właściwie nasza rola, oprócz roli wyłącznie postulatywnej i roli związanej ze stawianiem pytań, będzie znacznie bardziej aktywna. Stąd warto się do tego przygotowywać.

Mamy dwa bardzo ważne dokumenty, a mianowicie roczną strategię polityczną, dotyczącą roku 2009, oraz stanowisko rządu w tej sprawie.

Państwo już wcześniej poruszyli szereg kwestii ze strategii na rok 2009. Ja chciałbym zwrócić uwagę na dalsze, które nas bardzo dotyczą. Właściwie wszystko, co tam jest, nas dotyczy. I taki przegląd pan przewodniczący komisji nam dał.

Ale oprócz Europejskiego Instytutu Innowacji i Technologii, o który się pytaliśmy, bo jesteśmy z nim związani - myślę, że uważamy go za ważny instytut, za instytucję prestiżową, ale także taką, która by właściwie innowacyjność u nas rozruszała i nadała jej pewien rozgłos - mamy szereg innych ważnych rzeczy. Na przykład w zakresie podatków. Na razie jest tu bardzo wstępne hasło: przygotowanie inicjatyw dotyczących konsolidacji podatku VAT. Trzeba wiedzieć, co się dzieje, i -  wydaje mi się - mieć aktywną rolę w tym zakresie, bo to nas bardzo dotyczy. Na pewno są to działania długofalowe, stopniowe i wolne, ale one do czegoś zmierzają i dokładnie powinniśmy wiedzieć, do czego i jakie jest nasze stanowisko w tej sprawie wobec różnych planów, na przykład reform budżetowych i tego typu.

Jeżeli chodzi o energię też sporo o tym mówiliśmy, ale są zagadnienia, które są dla nas ważne, a na nie na razie nie zwracamy za bardzo uwagi. A mianowicie kwestia dwóch progów w biopaliwach, tego prawie sześcioprocentowego i dwudziestoprocentowego, kontra wzrost cen żywności i wahanie się Unii co do tego, czy tą drogą iść dalej. Na razie te 20% w pewnym horyzoncie czasowym ma być podtrzymane.

To samo dotyczy energii odnawialnej, a dokładniej udziału energii odnawialnej w bilansie energetycznym. Progi, które przyjęliśmy, są dla nas trudne do wykonania. Powinniśmy to monitorować i się tym dokładnie zajmować, bo przyjdzie czas, kiedy będziemy płacić surowe kary za niewywiązanie się z tego, czego sami się podjęliśmy i co warto robić.

O strategii dotyczącej regionu Morza Bałtyckiego była tu mowa. Uważam to także za bardzo ważne. Dobrze, że zwróciliśmy na to uwagę.

W zakresie wspólnej polityki migracyjnej i ludnościowej jest zapowiedziane wdrożenie mechanizmu oceny Schengen. To nas bardzo dotyczy. To nas bardzo dotyczy, bo właściwie my wprowadziliśmy obecnie najdłuższe zewnętrzne granice układu schengenowskiego i ta ocena będzie dotyczyła naszych systemów i nas w bardzo dużej mierze. Dotyczy nas także uruchomienie wizowego systemu informacyjnego. To nas bardzo dotyczy w związku z umowami z Ukrainą i z tym, że chcemy utrzymać ograniczony ruch bezwizowy w tym zakresie, a być może nawet poszerzyć, tak aby okręg lwowski i miasto Lwów mogły być włączone. Tym też powinniśmy się zająć bardzo szczegółowo. Również rząd.

W zakresie działań międzynarodowych interesują nas bardzo także prace nad zawarciem nowej umowy ramowej z Rosją. To dopiero jest przyszłość, ale - jak wiemy, tutaj mieliśmy pewne stanowisko, które zostało zmienione, i słusznie - chcielibyśmy wiedzieć, jak te prace postępują i również mieć w tym zakresie aktywną rolę.

Ewentualne włączenie Białorusi do polityki sąsiedztwa było tu poruszane. Uważam to też za ważną sprawę, jak również przygotowanie poszerzonych umów z Ukrainą, o czym pan minister mówił, oraz nowych umów z Armenią, Gruzją i Azerbejdżanem. Staramy się być w tych regionach aktywni i to nas również dotyczy.

Tak że zwracam uwagę na rzeczy szczegółowe i myślę, że nasza postawa jako parlamentarzystów, a w szczególności rządu powinna być i aktywna, i szczegółowa w tych kwestiach, na które zwróciłem uwagę, i w innych.

Jeżeli chodzi o stanowisko rządu, to ono właściwie jest, generalnie rzecz biorąc, pozytywne, ale takie prawie że jednostajne. To znaczy właściwie są takie sformułowania: popiera działania, z zadowoleniem przyjmuje, popiera działania, popiera, wzmacnia... Okej. To znaczy, że właściwie się utożsamiamy z tym planem.

Stosunkowo mało jest takich aktywnych punktów. I tu bym zwrócił uwagę, że stanowisko rządu - mnie się tak wydaje - powinno być takie, że w tym a w tym względzie podejmiemy takie szczegółowe działania. To kilka razy występuje. Na przykład w stosunku do Ukrainy, w stosunku do instytutu technologicznego. To nie jest tak, że rząd nie wyraża jakiejś aktywniejszej postawy. Ale mnie się wydaje, że to powinno pójść dalej i warto by to zrobić.

Chciałbym powiedzieć, że ja się z tą strategią zgadzam, ale myślę, że ona mogłaby być mniej, że tak powiem, blada i zrównoważona, a bardziej konkretna i wyrazista - tak bym to powiedział.

Na koniec o coś zapytam. Jeżeli pan minister będzie odpowiadał, to może na to pytanie również odpowie.

(Rozmowy na sali)

Jest to coś wyrazistego. Rząd napisał, że zastanawia go w strategii brak odniesienia się do akcesji Rosji, Ukrainy i Białorusi do Światowej Organizacji Handlu. I to bardzo dobrze. To nas interesuje i tu jest zaznaczone wyraźne stanowisko.

Poza tym, w związku z przeglądem polityk wspólnotowych, Komisja Europejska ma we wrześniu przedstawić zieloną księgę. W tych działaniach tego nie znalazłem. Zieloną księgę, dotyczącą europejskiej spójności terytorialnej. I kształtuje się pojęcie europejskiej spójności terytorialnej. Jeżeli pan minister zechciałby na ten temat coś powiedzieć, bo myślę, że to jest nowe pojęcie. Ja znam matematyczne pojęcie spójności. Wiem, na czym ono polega. Ale tutaj zapewne kształtuje się jakieś polityczne pojęcie, dotyczące naszej Wspólnoty.

Bardzo dziękuję za uwagę. Myślę, że dzisiejsza debata właściwie kreśli przyszłość. Nasza rola i nasze działanie w tym zakresie w przyszłości, jak sądzę, powinny być i będą znacznie bardziej aktywne niż dotąd. Dziękuję bardzo.

Do spisu treści

Wicemarszałek Marek Ziółkowski:

Dziękuję bardzo, Panie Senatorze.

W tym momencie Regulamin Senatu nie przewiduje już dyskusji, pytań do pana ministra i odpowiedzi.

Proponuję, żeby zgodnie z przyjętą przez pana ministra strategią ewentualnie pewnych odpowiedzi udzielił potem na piśmie.

W tym momencie dziękuję bardzo panu senatorowi Wittbrodtowi, panu ministrowi Piotrowi Serafinowi i wszystkim dyskutantom.

Stwierdzam, że Senat zakończył debatę nad roczną strategią polityczną Komisji Europejskiej na rok 2009.

Oczekujemy, Panie Ministrze, odpowiedzi na piśmie na co najmniej kilka pytań, łącznie z ostatnim głosem w dyskusji, pana senatora Wacha. Dziękuję bardzo.

Kończę w tym momencie punkt dziewiąty porządku obrad.

Jeszcze raz dziękuję uczestnikom z rządu.

Do spisu treści

Przystępujemy do rozpatrzenia punktu dziesiątego porządku obrad: informacja Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej - Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu o działalności Instytutu Pamięci Narodowej w okresie od dnia 1 stycznia 2007 r. do dnia 31 grudnia 2007 r.

Pragnę powitać pana Janusza Kurtykę, prezesa IPN.

Przypominam, że zgodnie z art. 24 ustawy z 18 grudnia 1998 r. o Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu prezes Instytutu Pamięci Narodowej składa Sejmowi i Senatowi raz w roku informację o działalności Instytutu.

Przypominam, iż marszałek Senatu skierował otrzymaną od prezesa Instytutu informację do Komisji Praw Człowieka i Praworządności. Komisja zapoznała się z informacją i poinformowała o tym marszałka Senatu.

Obecnie proszę pana prezesa o zabranie głosu.

Zapraszam na mównicę. Proszę bardzo, Panie Prezesie.

Do spisu treści

Prezes Instytutu
Pamięci Narodowej
- Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu Janusz Kurtyka:

Dziękuję bardzo.

Wysoki Senacie! Panie i Panowie Senatorowie!

Mam zaszczyt przedstawić informację o działalności Instytutu Pamięci Narodowej w roku 2007.

Szczegółowa informacja została zawarta w publikacji, którą każdy z państwa otrzymał. W niej zawarte są wszelkie informacje szczegółowe. Oczywiście, jeżeli państwo uznacie, że potrzebne są dodatkowe informacje, będę do dyspozycji.

Teraz jednak postaram się w syntetycznym skrócie bądź też zgodnie z wyborem tego, co wydaje się kierownictwu Instytutu najważniejsze, przekazać podstawowe informacje o działalności Instytutu w roku 2007.

Przede wszystkim rok 2007 był dla Instytutu Pamięci Narodowej niezwykle burzliwy, dlatego że w tym roku toczyła się zapoczątkowana w roku poprzednim debata i trwały działania w parlamencie, w izbie poselskiej i w Senacie, a ich celem było znowelizowanie ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej oraz uchwalenie ustawy - będę ją w skrócie nazywał ustawą lustracyjną. Nie będę opowiadał historii tych wydarzeń, bo państwo doskonale pamiętacie, że ta ustawa wywoływała olbrzymie emocje, podziały idące w poprzek obozów politycznych oraz że ewolucja sytuacji obfitowała w nagłe zwroty. Efekt tej sytuacji był taki, że proces formowania ostatecznego kształtu ustawy lustracyjnej, ustawy nowelizującej, ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej zakończył się dopiero w połowie września 2007 r. Mieliśmy po drodze przegłosowany projekt w parlamencie, później projekt prezydencki, później wyrok Trybunału Konstytucyjnego, następnie naprawianie tego wyroku itd., itd. Jednym słowem, dopiero w połowie września 2007 r. cała procedura się zakończyła.

Jednak władze Instytutu Pamięci Narodowej miały obowiązek planować działalność Instytutu również pod względem finansowym i merytorycznym niezależnie od tego, że toczyła się w parlamencie debata przewidująca wzrost obowiązków Instytutu i idący za tym wzrost pieniędzy na finansowanie Instytutu Pamięci Narodowej. I dlatego na początku 2007 r. nie można było precyzyjnie zaplanować, ile pieniędzy Instytut będzie potrzebować, a kiedy już takie szacunkowe plany zostały opracowane i kiedy okazało się, że Instytut powinien odwołać się do rezerw państwowych, to zwrot sytuacji znowu spowodował, iż zadania powierzone Instytutowi okazywały się mniejsze, niż wydawało się to przesądzone w trakcie dyskusji.

Ten wstęp był mi potrzebny do tego, żeby poinformować państwa, że o ile na początku 2007 r. budżet Instytutu na podstawie ustawy budżetowej wynosił nieco ponad 172 miliony 350 tysięcy zł, o tyle w trakcie roku przeznaczono dodatkowo na potrzeby Instytutu z rezerwy ponad 15 milionów zł, właśnie na realizację zadań lustracyjnych. Wreszcie, w ciągu roku doszło do podwyżki wynagrodzeń w Instytucie Pamięci Narodowej decyzją Rady Ministrów, na co przeznaczono 20 milionów zł. Po tych wszystkich zmianach budżet Instytutu Pamięci Narodowej w roku 2007 ukształtował się na poziomie ponad 207 milionów 780 tysięcy zł.

Pozwolicie państwo, że teraz przedstawię wykonanie budżetu w trzech podstawowych jego członach, a więc ustawa budżetowa, czyli pieniądze pierwotnie przeznaczone na Instytut, rezerwa lustracyjna oraz rezerwa na regulację wynagrodzeń. W części podstawowej, zgodnej z ustawą budżetową, budżet został zrealizowany na poziomie 96%. Jeżeli chodzi o rezerwę na regulację wynagrodzeń, to został wykonany na poziomie 99%. Jeżeli zaś chodzi o rezerwę lustracyjną, to został wykonany na poziomie 75%. A zatem, jak widać, najniższe wykonanie dotyczyło finansowania zadań lustracyjnych Instytutu Pamięci Narodowej. Główną przyczyną tego stanu rzeczy było nieosiągnięcie zaplanowanego limitu zatrudnienia prokuratorów lustracyjnych w Instytucie oraz relatywne zmniejszenie się zadań lustracyjnych Instytutu. Przypomnę, że ostateczny kształt prawny, czyli ustawowy, został osiągnięty w połowie września 2007 r., a więc do końca roku budżetowego było już bardzo blisko.

Niezależnie od tego Instytut uzyskał od ministra finansów zgodę na przeniesienie na wydatki niewygasające nieco ponad 5 milionów 400 tysięcy zł. Były to środki przeznaczone na działania inwestycyjne, które nie zostały ukończone do końca roku. Jest to problem charakterystyczny dla wszystkich instytucji budżetowych, a więc przeciągające się przetargi itd., itd. Minister finansów wyraził zgodę, aby przenieść do wydatków niewygasających 5 milionów 473 tysiące zł na te właśnie działania.

Instytut Pamięci Narodowej w roku sprawozdawczym realizował szereg działań inwestycyjnych czy też modernizujących infrastrukturę Instytutu oraz rozmaite aspekty jego funkcjonowania. Chciałbym wymienić najważniejsze. Przede wszystkim prowadziliśmy działania w celu zakończenia remontu i przebudowy budynku centrali Instytutu w Warszawie przy ulicy Towarowej. Następnie Instytut prowadził rozbudowę siedziby oddziału w Białymstoku. Zakończono przebudowę obiektu delegatury w Radomiu, zakończono rozbudowę delegatury w Kielcach, zakończono modernizację budynku oddziału we Wrocławiu oraz zakończono przebudowę obiektu delegatury w Koszalinie. Te działania były konieczne z tego prostego powodu, iż Instytut Pamięci Narodowej w ciągu pierwszych pięciu lat swojego istnienia, w okresie prezesury pana profesora Leona Kieresa, borykał się z dużymi kłopotami finansowymi. Po prostu, jak państwo doskonale wiecie, wówczas finansowanie Instytutu pozostawało na poziomie bardzo niedostatecznym i wówczas pojawiły się bardzo duże zaległości, jeżeli chodzi o infrastrukturę. Wyrównywaliśmy je w latach następnych, kiedy sytuacja polityczna stała się na tyle korzystna, że Instytut mógł cieszyć się lepszą kondycją finansową, i chyba ostatecznie uda się nam je wyrównać w tym roku. Inwestycje, o których mówiłem, dotyczyły zakończenia inicjatyw zapoczątkowanych odpowiednio wcześniej.

Niezależnie od tego Instytut prowadził również bardzo duże zakupy inwestycyjne. Był to pierwszy rok, kiedy można było dosyć gruntownie zmodernizować naszą bazę informatyczną i w ogóle bazę techniczną. Ja informowałem Wysoki Senat rok temu, iż planujemy podjęcie szeregu działań w kierunku stworzenia archiwum cyfrowego, w kierunku rozpoczęcia digitalizacji materiałów archiwalnych, w kierunku rozbudowy sieci wewnętrznych w Instytucie itd., itd. Jednym słowem, w kierunku unowocześnienia zarówno sposobu opracowywania zbioru, jak i sposobu udostępniania tego zbioru na zewnątrz i generalnie unowocześnienia technologii obiegu informacji wewnątrz Instytutu i z Instytutu na zewnątrz. W roku sprawozdawczym zakupiono w tym właśnie celu: sprzęt komputerowy za sumę ponad 7 milionów 300 tysięcy zł, oprogramowanie za sumę ponad 2 milionów 600 tysięcy zł, pozostały sprzęt potrzebny do tych celów za sumę ponad 6 milionów 300 tysięcy zł. Wreszcie dokonano zakupu nieruchomości za sumę 2 milionów 600 tysięcy zł. Jest to jednostkowy przypadek dotyczący oddziału rzeszowskiego. Tam niemożliwe stało się pozyskanie dodatkowego terenu czy też niemożliwa była rozbudowa delegatury. Pojawiła się taka koniunktura, iż stosunkowo okazyjnie udało się zakupić budynek w pobliżu siedziby miejscowego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.

Przeciętne zatrudnienie w Instytucie Pamięci Narodowej w roku 2007 wyniosło tysiąc siedemset siedemdziesiąt dziewięć osób, w tym było stu osiemnastu prokuratorów, i było wyższe w stosunku do 2006 r. o czterysta piętnaście osób, czyli o ponad 30% - przeciętne zatrudnienie. A zatrudnienie w Instytucie wedle stanu na 31 grudnia 2007 r. wynosiło ogółem dwa tysiące sześćdziesiąt pięć osób, w tym sto trzydzieści pięć etatów prokuratorskich, co w odniesieniu do roku 2006 oznacza przyrost o pięćset trzydzieści dwa etaty.

Przeciętne wynagrodzenie w Instytucie na jednego pracownika kształtowało się na poziomie 4 tysięcy 681 zł, licząc łącznie z prokuratorami, którzy, jak wiadomo, funkcjonują wedle odrębnej ustawy, zaś nie licząc prokuratorów, przeciętne wynagrodzenie w Instytucie kształtowało się na poziomie 4 tysięcy 281 zł.

Tak wyglądała sytuacja infrastrukturalna i finansowa Instytutu w roku sprawozdawczym.

Chciałbym teraz króciutko omówić funkcjonowanie wszystkich głównych pionów Instytutu Pamięci Narodowej w roku 2007.

Jeżeli państwo pozwolicie, na początek Główna Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Jest na sali dyrektor Głównej Komisji, zastępca prokuratora generalnego, pan prokurator Dariusz Gabrel. Jeżeli będą jakieś szczegółowe pytania, które przerosną moje kompetencje, to, o ile pan przewodniczący pozwoli, będę chciał odwołać się do wiedzy pana prokuratora Gabrela.

W 2007 r. Instytut Pamięci Narodowej prowadził około tysiąca trzystu śledztw, w tym śledztw dotyczących zbrodni niemieckich - trzysta pięćdziesiąt, śledztw dotyczących zbrodni komunistycznych - osiemset siedemdziesiąt jeden oraz innych zbrodni, a więc głównie zbrodni przeciwko ludzkości i przeciwko prawom człowieka - około siedemdziesięciu. Te inne zbrodnie to głównie zbrodnie nacjonalistów ukraińskich popełnione na Polakach, a więc rzeź wołyńska i eksterminacja Polaków na Tarnopolszczyźnie, w ziemi lwowskiej, generalnie na południowo-wschodnich Kresach, oraz zbrodnie popełnione na ludności ukraińskiej podczas tej właśnie wyniszczającej wzajemnie wojny.

W Instytucie w roku sprawozdawczym w dalszym ciągu prowadzono skontrum zbioru archiwalnego pozostającego w dyspozycji komisji. Jest to spuścizna archiwalna po kilkudziesięciu latach funkcjonowania Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Ona miała różne mutacje, jeżeli chodzi o nazwę. Rozpoczęła działalność po II wojnie światowej. Skontrum było konieczne, bowiem w toku działalności prokuratorów okazało się, że znaczącą część dokumentów czy też stosunkowo liczne dokumenty w okresie działalności tej struktury wysłano do Niemiec, do Ludwigsburga. Bardzo często były to dokumenty wysyłane łącznie z kopiami.

W porozumieniu z panem dyrektorem Głównej Komisji pion archiwalny Instytutu rozpoczął szczegółowe skontrum tego zbioru. Mogę już powiedzieć, że to skontrum, które było przedsięwzięciem bardzo pracochłonnym, zakończy się w czerwcu tego roku. Jest to bardzo ważne, odblokuje bowiem szereg innych przedsięwzięć Instytutu Pamięci Narodowej. Mogę też powiedzieć, że do Niemiec w ciągu kilkudziesięciu lat funkcjonowania tej struktury wysłano około czterdziestu tysięcy dokumentów. Część z nich to były dokumenty wraz z kopiami, a więc w Instytucie Pamięci Narodowej wiemy tylko, że dany dokument został wysłany, ale nie mamy jego kopii.

Po zakończeniu skontrum komisja rozpocznie operację, jeśli tak można powiedzieć, wysyłania do Niemiec próśb o nadesłanie uwierzytelnionej kopii dokumentów, które kiedyś tam wysłaliśmy. Problem polega na tym, że te dokumenty nie znajdują się już w centrali w Ludwigsburgu, lecz w znaczącej części zostały rozesłane przez Niemców do archiwów w poszczególnych landach, a zatem zostały włączone do niemieckiego narodowego zbioru archiwalnego. Nie wnikam tutaj w to, czy to odbywało się zgodnie z prawem. Faktem jest, że teraz te dokumenty niezwykle pilnie by się nam przydały do rozmaitego rodzaju działań Instytutu.

W 2007 r. Główna Komisja skierowała czterdzieści jeden aktów oskarżenia. Sprawy toczą się przed sądami. Są to sprawy o bardzo różnorodnym charakterze - od oskarżeń pojedynczego ubeka o okrucieństwo aż po sprawy tak spektakularne, jak na przykład sprawa przeciwko organizatorom stanu wojennego, niezwykle głośna.

Truizmem jest stwierdzenie, że wśród prowadzonych przez Instytut śledztw, o których mówiłem, również są śledztwa o bardzo zróżnicowanym charakterze. Chciałbym jednak zwrócić państwa uwagę na śledztwo w sprawie zbrodni katyńskiej, które ma wielorakie odniesienia. Nie jest to tylko procedura prawnicza czy postępowanie prokuratorskie, również znaczenie społeczne tego śledztwa jest olbrzymie. Wiemy to nie tylko dzięki reakcjom ludzi, którzy są przesłuchiwani w ramach tego śledztwa. Oczywiście te przesłuchania mają wtórną wartość, bo przesłuchiwane są głównie rodziny oficerów zamordowanych przez Sowietów. To, iż w toku śledztwa udaje się dotrzeć do dokumentów, że gromadzona jest pewna suma informacji, w aureoli autorytetu, formalnego, prawnego autorytetu państwa polskiego, ma olbrzymie znaczenie społeczne. Mamy wiele dowodów, że to działanie spotyka się z bardzo silnym odbiorem opinii publicznej.

Obecnie Główna Komisja ma na swoim koncie jeszcze cztery tysiące niezakończonych śledztw. Jest to również bardzo specyficzny problem naszego pionu ścigania. Komisja od momentu swojego powstania, po II wojnie światowej, w ciągu kilkudziesięciu lat, ostatnich lat istnienia tej struktury, prowadziła tysiące spraw, które formalnie nie były zakończone. Prokuratorzy przesłuchiwali świadków i choć dane śledztwo powinno się zakończyć albo aktem oskarżenia, albo umorzeniem - w każdym razie w jakiś sposób zakończyć - właściwie pozostawało rozgrzebane. Od mniej więcej półtora roku - oczywiście również w 2007 r. - prokuratorzy Instytutu bardzo intensywnie pracowali nad tym, żeby uporządkować te sprawy. Znowu tego typu działanie nie ma bezpośredniego przełożenia na akty oskarżenia, ale ma wielkie znaczenie dla uporządkowania sfery świadomości prawnej, świadomości historycznej, świadomości społecznej. Z tego prostego powodu, że w przypadku śledztwa, które jest zakończone czy umorzone, prokurator może zgodzić się na udostępnienie materiałów z tego śledztwa czy też właściwie dostęp do nich uzyskuje się automatycznie. W tych materiałach jest zawartych wiele unikatowych dokumentów archiwalnych, unikatowych relacji, zeznań, często sprzed kilkudziesięciu lat, a więc dokumentów o bardzo dużej wiarygodności. Chodzi o to, żeby uporządkować sprawy od strony prawnej i żeby można było wprowadzić do obiegu publicznego materiały z tych śledztw.

Tak więc prokuratorzy Instytutu Pamięci Narodowej oprócz zadań czysto prokuratorskich wykonują również bardzo żmudną pracę, tak to nazwijmy, prokuratorsko-historyczną czy prokuratorsko-archiwalną. Odbywa się to w warunkach współpracy pionu śledczego i pionu archiwalnego Instytutu Pamięci Narodowej.

Oczywiście będę gotów odpowiadać na państwa pytania w dalszej części mojego wystąpienia.

Chcę teraz powiedzieć kilka słów o pionie archiwalnym Instytutu Pamięci Narodowej, a więc o Biurze Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów. Obecnie całość zbiorów Instytutu Pamięci Narodowej to prawie 87 km zbiorów archiwalnych. Wśród tych niecałych 87 km znajduje się również niewielki objętościowo zbiór zastrzeżony. Obejmuje on obecnie 600 m bieżących, z tego 400 m bieżących w dyspozycji Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Mówię o tym dlatego, że w 2007 r., dzięki współpracy Instytutu i szefostwa właściwych służb, wyjęliśmy ze zbioru zastrzeżonego i przenieśliśmy do zbioru ogólnego 787 m dokumentów. A zatem wyjęliśmy z tego zbioru i przenieśliśmy do zbioru ogólnego więcej materiałów niż obecnie w nim się znajduje. Chcę państwa zapewnić, że bardzo intensywnie pracujemy ze służbami i nad służbami nad tym, aby udało się wyciągnąć jak najwięcej tych materiałów. W naszym przekonaniu całkiem sporo dokumentów znajdujących się w zbiorze zastrzeżonym nie powinno się w nim znajdować, bo interes bezpieczeństwa państwa wcale tego nie uzasadnia. Oczywiście znajdują się tam też takie dokumenty, co do których jestem absolutnie przekonany, że powinny się tam znajdować. Mam już na swoim koncie decyzje o utrzymaniu w zbiorze zastrzeżonym określonych dokumentów.

Ów zbiór niemal 87 km w omawianym roku sprawozdawczym był w dalszym ciągu intensywnie opracowywany. Instytut Pamięci Narodowej około dwóch lat temu podjął bardzo intensywne działania organizacyjne w celu de facto rozpoznania zbiorów, które znajdują się w jego dyspozycji. W 2008 r. - ale najważniejsza praca została wykonana w 2007 r. - ukaże się pierwszy przewodnik po archiwum Instytutu Pamięci Narodowej. Była to olbrzymia praca, wymagająca skoordynowania wysiłków archiwistów w centrali i w dwunastu oddziałach po to, aby uzyskać pierwszy przybliżony obraz tego, co w archiwum Instytutu Pamięci Narodowej się znajduje.

Zostały również podjęte prace - mam nadzieję, że zostaną one zwieńczone w roku bieżącym bądź ich zwieńczenie zostanie w tym roku zapoczątkowane - w celu opracowania swoistego wademekum po archiwum Instytutu Pamięci Narodowej. Nie będzie to klasyczny, zgodny ze sztuką przewodnik archiwalny, ale zestawienie sygnatur archiwalnych wraz z informacją, co się pod daną sygnaturą znajduje. Jak sądzę, będzie to niezwykle użyteczne dla wszystkich korzystających ze zbiorów Instytutu Pamięci Narodowej.

Zakończono również prace - będą one lada moment w roku bieżącym sfinalizowane - nad powołaniem pierwszego czasopisma archiwalnego w Instytucie Pamięci Narodowej. Będzie się ono nazywało "Przegląd Archiwalny". Pierwszy tom lada moment opuści drukarnię. Był przygotowywany w roku sprawozdawczym i dlatego o tym w tej chwili mówię.

Wspominałem już o tym, że bardzo ważnym naszym celem było zaawansowanie digitalizacji zbiorów. Osiągnęliśmy taki efekt, iż lada tydzień - być może nawet lada dzień, ale wolę mówić: lada tydzień - w czytelniach Instytutu Pamięci Narodowej będzie można korzystać z dokumentów archiwalnych nie w postaci realnej, ale wirtualnej. Czytelnik będzie za pośrednictwem komputera zamawiał określoną sygnaturę, a po czasie potrzebnym na odszukanie tej sygnatury będzie mógł zobaczyć na komputerze wszystkie zeskanowane karty danej sygnatury i będzie mógł je wydrukować.

Działania te są już bardzo zaawansowane. Tylko przeciągający się od jakiegoś czasu przetarg na właściwe komputery powoduje, że nie udostępniamy w ten sposób dokumentów w czytelni. Od pewnego czasu systematycznie digitalizujemy każdą jednostkę, która jest zamawiana, oraz te kolekcje archiwalne, które są najczęściej używane, a więc te najczęściej wypożyczane przez badaczy, przez dziennikarzy, dotyczące szczególnie licznych środowisk opozycyjnych. Wiadomo, że osobom, które zwracają się o udostępnienie dokumentów na swój temat, musimy je udostępniać. No i wreszcie zbiory, które cieszą się zainteresowaniem właściwych instytucji państwowych.

Myślę również, że w 2008 r. będziemy mogli doczekać się efektów działań prowadzonych w 2007 r., czyli stworzenia sieci informatycznej łączącej wszystkie oddziały Instytutu z centralą. Chodzi po prostu o to, aby można było na przykład w Białymstoku zamawiać dokumenty w Warszawie i uzyskać je za pośrednictwem sieci komputerowej, bez fizycznego ich przesyłania. Te działania wydają się nam niezwykle ważne, bowiem archiwalia będące w dyspozycji Instytutu Pamięci Narodowej niszczeją w bardzo szybkim tempie. Gdzieś tak do lat sześćdziesiątych ich nośnikiem był bardzo nietrwały, łamliwy papier, przy wertowaniu po prostu rozpadający się w palcach. To jest polskie dziedzictwo archiwalne. Można powiedzieć, że to dziedzictwo archiwalne jest niezwykle intensywnie wykorzystywane dopiero od momentu powstania Instytutu Pamięci Narodowej. W czasach, gdy dysponowała tymi archiwaliami bezpieka, a później służby specjalne niepodległego państwa, materiały te były wykorzystywane w sposób, powiedziałbym, selektywny. W momencie, kiedy były potrzebne, były pożyczane, potem były odsyłane do archiwów. Nie były wykorzystywane w sposób ciągły, a więc nie niszczały tak szybko. Teraz archiwalia dotyczące na przykład rozpracowywania szczególnie ważnych środowisk opozycyjnych czy organizacji niepodległościowych są w ciągłym ruchu i niszczeją w sposób zastraszający. Dlatego za wszelką cenę musimy zrobić wszystko, aby jak najwięcej z tych materiałów zostało zdigitalizowanych.

Wreszcie bardzo ważnym elementem operacji digitalizacyjnej jest digitalizacja kartoteki ogólnoinformacyjnej oraz innych kartotek znajdujących się w Instytucie Pamięci Narodowej. Ta operacja jest konieczna ze względu na współpracę z instytucjami państwa, a zwłaszcza ze służbami specjalnymi. Współpraca ta bowiem w 2007 r. gwałtownie się zintensyfikowała. O ile w całym 2005 r. służby specjalne złożyły w Instytucie Pamięci Narodowej około trzydziestu tysięcy zapytań, o tyle w roku 2007 r. tych zapytań było kilka tysięcy miesięcznie. W styczniu 2008 r., kiedy mieliśmy apogeum zainteresowania, było sześć tysięcy zapytań. Można sobie zatem wyobrazić, jak duże jest obciążenie pracowników Instytutu Pamięci Narodowej. Każde takie zapytanie musi być przyjęte i musi być zrealizowane w sposób właściwy dla współpracy ze służbami specjalnymi, jest to obwarowane szeregiem bardzo formalnych ograniczeń i jest bardzo pracochłonne.

No i wreszcie ta sprawa, że Instytut Pamięci Narodowej przejmował kartoteki ze służb specjalnych nie w takiej postaci, w jakiej w tych służbach specjalnych te kartoteki były wykorzystywane. Do Instytutu trafiały kartoteki w poszczególnych ciągach, w których na przykład był zaburzony podział alfabetyczny. O ile zatem na przykład w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego kartoteka informacyjna była w jednym ciągu alfabetycznym, to do Instytutu Pamięci Narodowej w efekcie trafiła w ten sposób, że obecnie ta kartoteka jest w kilkunastu ciągach. Archiwista, który musi sprawdzić Kowalskiego, wykonuje kilkanaście czynności, a nie jedną czynność. Oczywiście w sposób fizyczny wykonuje ją w ten sposób, że pochyla się nad określoną skrzynką, bo nie mamy jeszcze digitalizacji... Jeżeli tych zapytań jest dużo, to siłą rzeczy ich realizacja musi być odkładana w czasie. Nad jedną skrzynką bowiem może się pochylić dwóch archiwistów, ale już na przykład nie trzydziestu, nawet gdybyśmy mogli tych trzydziestu zatrudnić.

Te problemy znikną wtedy, gdy wszystkie karty w kartotece ogólnoinformacyjnej - a jest ich wiele, wiele milionów - zostaną zdigitalizowane i będzie można wyszukiwać nazwisko danej osoby na ekranie komputera. Osiągniemy w ten sposób podwójny efekt. Po pierwsze, usprawnimy korzystanie z tej kartoteki, a po drugie, ujednolicimy ją w postaci wirtualnej. Można będzie bowiem wszystkie te ciągi uporządkować według jednego ciągu alfabetycznego. Więcej nawet, będzie można różne rodzaje innych kartotek również połączyć w jeden wielki ciąg, co znakomicie przyspieszy wszelkie tego typu działania.

W 2007 r. Instytut zdigitalizował prawie w całości kartotekę ogólnoinformacyjną. Mogę powiedzieć, że obecnie nie jesteśmy w stanie podjąć prac, aby umieścić ją w sieci wewnętrznej Instytutu do użytku służbowego, z jednego prostego powodu - wciąż jeszcze nie udało się zdigitatalizować niecałych trzech tysięcy kart, co jest związane właśnie z rozmowami z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Chodzi po prostu o to, że musimy dokonać przeglądu tych trzech tysięcy kart i ocenić, czy powinny one trafić do zbioru zastrzeżonego, czy też mogą być w zbiorze ogólnym. Nie będę wchodził w szczegóły, powiem, że istota tego przeglądu polega na tym, aby materiały archiwalne pozostające w zbiorze zastrzeżonym miały swój odpowiednik w karcie z kartoteki ogólnoinformacyjnej, która również powinna trafić do zbioru zastrzeżonego. Gdy przeciąga się przegląd zbioru zastrzeżonego, jeżeli chodzi o materiał aktowy, to siłą rzeczy blokuje to również przegląd kartoteki. Ale, jak już mówiłem, jesteśmy u końca tego procesu. Mam nadzieję, że w pierwszym półroczu bieżącego roku on się zakończy. Apogeum tych działań, niezwykle pracochłonnych, angażujących bardzo dużą część pracowników pionu ewidencji Instytutu, to właśnie 2007 r.

W 2007 r. trwały również bardzo pracochłonne działania na styku Instytutu Pamięci Narodowej z wojskiem. Wojsko jest jedynym członem państwa polskiego, który do końca nie wykonał ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Mianowicie z wojska nie trafiło do Instytutu Pamięci Narodowej wiele tysięcy teczek żołnierzy informacji wojskowej oraz Wojskowej Służby Wewnętrznej i jej pionów operacyjnych, a także prokuratorów i sędziów wojskowych z lat pięćdziesiątych. Do dziś pozostają one w Centralnym Archiwum Wojskowym. Obowiązkiem służb wojskowych było przekazanie nam tych teczek, ale nie uczyniły tego. Sądzę, że nie uczyniły dlatego, iż jest to zadanie, które zapewne przerastało ich możliwości, możliwości ich zatrudnienia, bo z całą pewnością nie kompetencje.

W 2006 r. udało się dojść do porozumienia z kierownictwem MON i w 2007 r. w Centralnym Archiwum Wojskowym pracowała spora grupa archiwistów z IPN, którzy przeglądali wiele milionów teczek żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego po to, aby z tego olbrzymiego zbioru wyłowić teczki, o których mówiłem, a więc teczki funkcjonariuszy czy żołnierzy z Informacji Wojskowej i WSW oraz teczki sędziów i prokuratorów wojskowych. Zapewniam państwa, że jest to niezwykle żmudna praca. Mam nadzieję, że lada dzień będziemy mogli stwierdzić, że została ona już zakończona. Apogeum tych działań przypadło również na rok 2007.

Pion archiwalny w roku sprawozdawczym rozpoczął także działalność edytorską. Moim celem było pobudzenie zdrowej rywalizacji w Instytucie Pamięci Narodowej i stworzenie pewnej alternatywy dla Biura Edukacji Publicznej. Oczywiście pion archiwalny nie może zajmować się opracowywaniem monografii naukowych czy prowadzeniem projektów naukowych, ale może wydawać źródła. Została stworzona specjalna komórka, która bardzo dobrze zadebiutowała w roku 2007. Kolejne książki, kolejne zbiory źródeł przez nią wydawane ukazują się już w roku 2008. I ta właśnie komórka prowadziła również współpracę międzynarodową na polu archiwalnym, współpracę z naszymi wschodnimi sąsiadami.

Mogę powiedzieć, że współpraca z Ukraińcami układa się bardzo dobrze, realizowane są bardzo ważne dla obu stron projekty edytorskie i naukowe. Dość powiedzieć, że w roku sprawozdawczym ukazał się olbrzymi tom materiałów dokumentujących enkawudowską operację "Sejm" przeciwko Armii Krajowej na Kresach Południowo-Wschodnich, jednocześnie prowadzono zaawansowane prace - ich wyniki zostaną opublikowane już w roku 2008 - nad tomem źródeł dotyczących Wielkiego Głodu na Ukrainie. To jest nasz ukłon wobec partnerów ukraińskich, bardzo im na tym zależy, jest to obecnie element ich ideologii państwowej, a więc rozwijanie badań nad tym problemem jest dla nich bardzo ważne. Chcemy wydać w wersji polsko-rosyjskiej i angielsko-rosyjskiej, przepraszam, polsko-ukraińskiej i angielsko-ukraińskiej tom źródeł, na który złożą się źródła z archiwów GPU i NKWD oraz źródła z archiwów polskich służb specjalnych sprzed drugiej wojny światowej. Przypomnę bowiem, że Wielki Głód to są lata trzydzieste XX w. I na ten tom złożą się również źródła będące, jak by to powiedzieć, efektem zdobyczy informacyjnych polskich służb za wschodnią granicą oraz innych służb, także na temat Wielkiego Głodu. Zapowiada się to bardzo interesująco.

W roku sprawozdawczym dokumentowaliśmy też naszą współpracę ze stroną rosyjską i chcę powiedzieć, że jest to właściwie jedyny obszar, gdzie można mówić o współpracy ze stroną rosyjską - chodzi o współpracę archiwalną. Ukazał się bardzo duży tom źródeł "Powstanie Warszawskie 1944 w dokumentach z archiwów służb specjalnych", a więc przede wszystkim w świetle archiwaliów służb specjalnych sowieckich i niemieckich. Ten tom, jak sądzę, był dużym wydarzeniem zarówno w Polsce, jak i w Rosji.

Pion archiwalny Instytutu Pamięci Narodowej zatrudnia obecnie w centrali i w dwunastu oddziałach około tysiąca osób.

Kolejnym pionem, o którym chciałbym kilka słów powiedzieć, jest Biuro Lustracyjne. Jest to najmłodsze dziecko Instytutu Pamięci Narodowej. Biuro Lustracyjne powstało w konsekwencji ustawy lustracyjnej oraz nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Zainicjowało ono działalność wiosną 2007 r., a ostateczne podstawy ustawowe swojej działalności zyskało w drugiej połowie września 2007 r. W największym skrócie - no bo wiadomo, że w okresie sprawozdawczym nie mogło rozwinąć szerszej działalności - mogę powiedzieć, iż Biuro Lustracyjne rozpoczęło publikowanie nakazanych ustawą katalogów. Są to cztery katalogi. Po pierwsze, katalog osób publicznych wedle listy wymienionej w ustawie, w tym katalogu mamy obowiązek publikowania informacji o dokumentach, które zachowały się na temat tych osób. Następnie, katalog funkcjonariuszy bezpieki, katalog osób rozpracowywanych przez bezpiekę oraz katalog aparatczyków partyjnych, a więc funkcjonariuszy komunistycznego aparatu partyjnego oraz tak zwanych partii satelickich. Publikowanie tych katalogów rozpoczęliśmy po wyborach jesiennych w 2007 r. W katalogu osób publicznych znajdują się już wszyscy konstytucyjni i niekonstytucyjni ministrowie, a więc informacja o urzędnikach najwyższego aparatu centralnego państwa. Obecnie trwają prace nad publikacją informacji dotyczących innych kategorii osób publicznych, wymienionych oczywiście w ustawie, a więc na przykład samorządowców rozmaitych szczebli. Publikowane są również pozostałe katalogi. Myślę, że najbardziej obszerny jest katalog funkcjonariuszy bezpieki, obejmujący już dobrych kilka tysięcy nazwisk, i te prace będą bardzo dynamicznie, mam taką nadzieję, posuwały się do przodu w roku 2008.

Jeżeli chodzi o lustrację, to o jej faktycznym początku można mówić dopiero w roku 2008. Przypomnę, że procedury nakazane przez ustawę były właściwie takie, iż prokurator Instytutu może przystąpić do pracy wtedy, kiedy ostatecznie wpłynie oświadczenie lustracyjne, a termin spływania oświadczeń lustracyjnych upłynął w połowie marca bieżącego roku.

Biuro Edukacji Publicznej jest kolejnym, czwartym pionem Instytutu Pamięci Narodowej, chociaż gdyby ktoś powiedział, że najmniej ważnym, to ja z całą pewnością bardzo ostro z takim stwierdzeniem bym polemizował. Jest to, powiedziałbym, pion najbardziej widoczny. Tak jak sercem Instytutu jest archiwum, tak Biuro Edukacji Publicznej jest jego głową czy też jego mózgiem.

Biuro Edukacji Publicznej realizuje swoje działania w dwóch takich głównych obszarach aktywności, a więc działalności naukowej i działalności edukacyjnej. Jeżeli chodzi o działalność naukową, to mogę tylko powiedzieć, że dołożyłem wszelkich starań, aby uległa ona intensyfikacji. W roku sprawozdawczym ukazało się sto trzydzieści sześć publikacji zwartych, czyli książek, katalogów wystaw, tomów źródeł, materiałów pokonferencyjnych itd., itd. Jest to bardzo znacząca liczba, myślę, że ten skok jest bardzo zauważalny. Zorganizowano także szereg konferencji naukowych, począwszy od konferencji ważnych dla danego regionu, a skończywszy na konferencjach międzynarodowych. Pracownicy Instytutu Pamięci Narodowej w roku sprawozdawczym opublikowali ponad tysiąc publikacji rozmaitego rodzaju.

Drugim obszarem działalności Instytutu jest działalność edukacyjna. Tutaj chciałbym zwrócić państwa uwagę szczególnie na wystawy organizowane przez Instytut Pamięci Narodowej. Było pięćdziesiąt nowych wystaw, jednocześnie w roku 2007 kontynuowaliśmy siedemdziesiąt osiem starych wystaw. Oznacza to, że gdybyśmy mieli liczyć tak zwane przedsięwzięcia wystawiennicze, a więc wszystkie nowo otwierane wystawy, to osiągnęlibyśmy liczbę kilku tysięcy. Każda wystawa ma bowiem szereg odsłon, ma zwykle swoją premierę w mieście, gdzie jest siedziba oddziału, bądź też w centrali, po czym krąży po Polsce. Te wszystkie wystawy krążą po Polsce, zaczyna się w jakimś prestiżowym miejscu, a kończy się - co być może jest nawet ważniejsze - w szkołach średnich czy w domach kultury w miastach powiatowych czy na wsiach, i wszędzie tam jest to wielkie wydarzenie. Instytut zorganizował kilka głośnych wystaw. Ja pozwolę sobie przypomnieć wystawę, która była przygotowywana w roku 2007, chociaż swoją premierę miała w 2008, czyli wystawę "Wygnańcy" w Parlamencie Europejskim. Sądząc po frekwencji w tak specyficznym miejscu oraz po reakcjach, był to spory sukces. Chciałbym też odnotować serię wystaw pod ogólnym tytułem "Twarze bezpieki". Celem tych wystaw jest pokazanie twarzy, zdjęcie zasłony anonimowości z tych, którzy przez kilkadziesiąt lat trzymali w swoim uścisku Polskę. Te wystawy, w ogóle seria "Twarze bezpieki" są ważnym wydarzeniem społecznym. Mieliśmy już do czynienia z takimi przypadkami, że w nocy nieznani sprawcy te wystawy demolowali, że starano się je podpalać, niszczyć itd., itd., że wynajmowaliśmy spółki ochroniarskie. A ponieważ żyjemy w czasach paradoksu, często okazywało się, że spółka ochroniarska, którą wynajęliśmy, była założona przez byłych funkcjonariuszy bezpieki itd., itd. Innymi słowy w wypadku tej serii wystaw "Twarze bezpieki" z całą pewnością mamy do czynienia z dużym poruszeniem.

Chciałbym również wspomnieć o nowych formach aktywności edukacyjnej Instytutu. Mianowicie w roku sprawozdawczym podjęliśmy decyzję, że "Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej" ma być rozsyłany do wszystkich szkół ponadpodstawowych w Polsce, a więc zwiększyliśmy jego nakład do kilkunastu tysięcy egzemplarzy. Każda szkoła na poziomie gimnazjum i liceum ten biuletyn dostaje. Jesienią 2007 r. dokonaliśmy w Instytucie reedycji najważniejszych "Tek edukacyjnych IPN", wydawanych w latach poprzednich, od 2000 r., i ten zbiór dziewięciu bodajże tek rozesłaliśmy do wszystkich szkół ponadpodstawowych w Polsce. To była odpowiedź na napływające zewsząd prośby, abyśmy zrobili coś z faktem, że teki są świetne, ale nieosiągalne. Wreszcie ostatnią taką dużą operacją było rozesłanie do wszystkich szkół ponadpodstawowych "Atlasu polskiego podziemia niepodległościowego1944-1956", jak sądzę, najbardziej znaczącej publikacji Instytutu od momentu jego powstania. Publikacji, która powstawała przez kilka ostatnich lat, a więc jest to takie dzieło zbiorowe wszystkich badaczy, którzy pracowali w instytucie od 2000 r., a pracowało nad tym około pięćdziesięciu historyków. Tak że ten atlas został rozesłany do wszystkich szkół ponadpodstawowych i powiem nieskromnie, mamy szereg entuzjastycznych reakcji na takie działanie Instytutu.

I już na koniec chciałbym podkreślić, iż Instytut Pamięci Narodowej utrzymuje wiele kontaktów międzynarodowych, po części jest to kontynuacja kontaktów z lat poprzednich, po części udało nam się nawiązać nowe kontakty. Bardzo bliskie kontakty łączą nas z naszym odpowiednikiem niemieckim, a więc z tak zwanym Instytutem Gaucka, obecnie kierowanym przez panią Marianne Birthler. W roku sprawozdawczym doszło do wymiany wzajemnych wizyt. Udało się też doprowadzić do odbycia staży przez naszych pracowników w Niemczech oraz Niemców w Polsce. Muszę powiedzieć, że jeżeli chodzi o poziom fachowości naszych pracowników, na pewno nie musimy się niczego wstydzić. Mamy również stosunkowo bliskie kontakty z południowymi odpowiednikami naszego Instytutu, a więc z UPN słowackim oraz czeskim. Ten ostatni właśnie powstaje. W najbliższym czasie pojadę z wizytą do Rumunii, gdzie będzie podpisywana umowa o współpracy z naszym odpowiednikiem w Rumunii. Ta wizyta była negocjowana również w roku sprawozdawczym.

Instytut Pamięci Narodowej jest obecnie dużą instytucją, która, jak sądzę, jest w pełnym rozbiegu i w tym rozbiegu pozostanie, jeżeli parlament Rzeczypospolitej będzie przyznawał jej pieniądze. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

(Przewodnictwo obrad obejmuje wicemarszałek Zbigniew Romaszewski)

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo, Panie Prezesie. Dziękuję za zwartą i bardzo rzeczową wypowiedź.

Kto z państwa ma pytania? Proszę zapisywać, bo widzę, że pytań będzie dużo.

Pan senator Górecki.

Do spisu treści

Senator Ryszard Górecki:

Panie Marszałku! Panie Prezesie!

Ja osobiście pozytywnie odbieram ten wielki zakres informacji, które pan przedstawił. My dopiero zaczynamy sobie zdawać sprawę, jak wielką pracę wykonuje Instytut Pamięci Narodowej, którym pan kieruje. Odbieram też pozytywnie pracę oddziału w regionie, który reprezentuję. Bardzo podoba mi się ta inicjatywa publikowania dokumentów, historycznych wydawnictw. Chciałbym zaproponować, by jedna z książek, którą przypadkowo miałem w ręku i przejrzałem... Jeszcze nie przeczytałem do końca, ale czytam ją z wielkim zainteresowaniem. Jest to książka Stefana Niesiołowskiego pod tytułem "Ruch". Czy istnieje szansa opublikowania tej książki pokazującej historię walki o naszą wolność, jaką się dzisiaj cieszymy? Chciałbym zaapelować przy tej okazji, aby Instytut podjął taką inicjatywę. Dziękuję.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Prezes Instytutu
Pamięci Narodowej
- Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu Janusz Kurtyka:

Ja oczywiście nie widzę żadnych przeszkód, aby można było opublikować książkę pana Niesiołowskiego. Myślę, że jeżeli tylko autor będzie wyrażał zainteresowanie taką ofertą, to na pewno będzie to możliwe. Jeżeli pan senator pozwoli, to ja, powołując się na to pytanie, mogę spróbować nawiązać kontakt z panem Niesiołowskim. Mogę też powiedzieć, że w najbliższym czasie, jeszcze w bieżącym roku ukaże się tom dokumentów dotyczących organizacji "Ruch", myślę, że bardzo ciekawych.

Jeżeli chodzi o pana Stefana Niesiołowskiego, chciałbym tu, może odchodząc od konwencji, jaka mnie obowiązuje, powiedzieć, że dzięki pracy Instytutu Pamięci Narodowej udało się całkiem niedawno udowodnić źródłowo, że kierowane pod adresem pana Niesiołowskiego oskarżenia o rzekomą współpracę agenturalną były fałszywe, że w rzeczywistości pseudonim, który mu przypisywano, dotyczył zupełnie kogo innego. Ale to właśnie dzięki temu, że Instytut Pamięci Narodowej pogłębia znajomość bazy źródłowej, którą dysponuje.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Grubski, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Maciej Grubski:

Panie Marszałku! Panie Prezesie!

Ja również pozwolę sobie trochę w tej konwencji charakterystyki ocennej zadać pytanie, które dla mnie jest bardzo istotne. Cieszy mnie oczywiście w wypowiedzi pana prezesa to, że jest ciągłość w kierowaniu i podkreślanie zasług przede wszystkim naszego kolegi - senatora, profesora Leona Kieresa, który, jak pan prezes zresztą podkreślił, budował tę instytucję i nią zarządzał w bardzo trudnej sytuacji, szczególnie, że środki, jakimi wtedy dysponował, nie były zbyt duże.

Jednak podczas dyskusji na temat IPN trzeba mieć na uwadze pytanie, czy faktycznie te aktywa, którymi państwo dysponujecie, powinny być własnością publiczną. Jak pan zresztą się powołuje na współpracę z Instytutem Gaucka... Jednak formuła Instytutu, w jakiej funkcjonuje... No, na razie załóżmy, że ta formuła jest dobra.

Ja bardzo pozytywnie oceniam działalność łódzkiego oddziału IPN, bo ta delegatura przede wszystkim dla łódzkiego kościoła zrobiła bardzo dużo, jeżeli chodzi o opracowanie dotyczące inwigilacji ze strony bezpieki. Z "Twarzami bezpieki" delikatnie bym dyskutował, chociaż dla mnie jest to ważna wystawa, pokazująca twarze osób, które zrobiły dużo złego dla naszego regionu, ale mało opracowana tak naprawdę. Tłumy przychodzących, głównie opozycjonistów, zainteresowanych Łodzian spoglądały na dwadzieścia, trzydzieści zdjęć z bardzo krótkimi, niewiele mówiącymi notkami. Ten materiał nie do końca był dopracowany. On oczywiście miał bardzo duży obieg i jeżeli chodzi o nasze miasto, na pewno zrobił duże wrażenie, ale...

(Wicemarszałek Zbigniew Romaszewski: Panie Senatorze, proszę o pytanie. Szersze wypowiedzi odłóżmy do czasu dyskusji.)

Dobrze. Zmierzam do pytania.

W mojej ocenie, jest jeszcze jedna sprawa, która wymaga wyjaśnienia i zainteresowania. My oczywiście pomalutku radzimy sobie, jeżeli chodzi o sprawy tuzów opozycji, wymieniony był tu Stefan Niesiołowski, te sprawy się pomału porządkują, i wiemy, że państwo dużo w tej sprawie robicie. Ale są również ci maluczcy, którzy w ramach opozycji w czasie stanu wojennego odegrali mniejszą czy większą rolę. Do takich zaliczam ludzi ze środowiska, które na pewno jest panu prezesowi znane. Chodzi o takie przypadki, w których bezpieka wspólnie z ówczesnymi władzami wojskowymi tak klasyfikowała osoby niewygodne, aby można je było wcielić do wojska, do określonych jednostek, mam na myśli na przykład jednostkę w Chełmnie. I dzisiaj sytuacja wygląda tak, że żołnierze, którzy są stowarzyszeni, a którzy byli już po służbie zasadniczej wcieleni na trzy, cztery miesiące - no tam się zdarzały różne sytuacje, oni byli nadzorowani przez żołnierzy z bronią, czyli jak widać, tam jednak dochodziło do sytuacji wyłączenia ich ze środowiska, były kwestie głodówek, różne inne rzeczy. Oni walczą o to, aby zostać uznanymi za osoby represjonowane z tytułu swojej działalności. I oczywiście jest jeden problem. Lubelski IPN, który nie dokłada, w mojej ocenie... Oczywiście przekazuję informacje, jakie otrzymałem z dyżurów osób, które funkcjonują w Łodzi. Tam jest kwestia materiałów, które są dzisiaj w posiadaniu jednego z historyków, wypożyczone. Mnie trochę zdziwiła sytuacja, że historyk zabiera dokumenty i nie można określić czasu pracy nad nimi, nie można z nich skorzystać. Prosiłbym tutaj pana prezesa o ewentualną interwencję w tej sprawie. Nie było również współpracy, jeżeli chodzi o ten dokument dotyczący tak zwanego rozkazu, tego porozumienia...

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Panie Senatorze, przypominam, że powinno się kończyć pytaniem, i to już ze dwie minuty wcześniej.

(Senator Maciej Grubski: Panie Marszałku, taka sama sytuacja była w wypadku poprzednika, tak że proszę...

Proszę Pana, umówmy się, że pytania trwają jedną minutę i są pytaniami. Każdy potem może zabrać głos w dyskusji, a pan prezes potrzebuje...

(Senator  Maciej Grubski: ...mogę od tego momentu tę minutę wykorzystać.)

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Maciej Grubski:

Ja chciałbym zapytać jeszcze o jedną rzecz: czy można by sprawdzić tę sytuację lubelską, te dokumenty dotyczące nie jednego obozu w Chełmie, ale również jednostki, która funkcjonowała koło Lublina, i to, z jakiego powodu są trudności w uzyskaniu tych materiałów? Dziękuję.

Do spisu treści

Prezes Instytutu
Pamięci Narodowej
- Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu Janusz Kurtyka:

Ja spróbuję oczywiście odpowiedzieć, o ile obecnie z tego miejsca mogę odpowiedzieć, tak bez weryfikacji. Zgadzam się z panem senatorem, że bardzo ważną rolę odegrał IPN w relacjach państwo - Kościół, i to była rola bardzo pozytywna. W roku 2007 rozpoczęliśmy serię "Niezłomni", publikowanie dokumentów ukazujących wyjątkowo kryształowe postacie Kościoła polskiego. Oczywiście chodziło tutaj o zwrócenie uwagi opinii publicznej na to, iż Kościół - i mówię to ze śmiertelną powagą - jest właściwie jedynym środowiskiem w Polsce, które próbuje, oczywiście z oporami, zmierzyć się ze swoją przeszłością i z przeszłością agenturalną. Ja wiem, że spotyka się to z wielką krytyką w mediach, krytyką ze strony opinii publicznej, i że pojawiło się takie przeświadczenie, iż problem agentury dotyczy głównie Kościoła. Mogę tylko powiedzieć, że jest to absolutnie nieprawda. Problem agentury w tym samym albo w większym stopniu dotyczy wszystkich innych środowisk, włącznie ze środowiskami inteligenckimi. Kościół próbuje coś z tym zrobić i żeby go wesprzeć i być w zgodzie zarówno z metodyką działań naukowych, jak i z prawdą i przyzwoitością, rozpoczęliśmy publikowanie serii "Niezłomni". Będzie ona miała swoją kontynuację w roku bieżącym.

Nie zgodziłbym się fundamentalnie z panem senatorem, że seria wystaw "Twarze bezpieki" jest kontrowersyjna. Uważam, że naszą misją jest właśnie pokazywanie tych ludzi, uniemożliwianie tego, do czego oni za wszelką cenę dążą - pozostania w ukryciu. Zapewniam pana senatora, że reakcje społeczne na te działania są niezwykle intensywne.

Jeżeli chodzi o poziom wystaw, ja mogę powiedzieć tylko tyle, że z całą pewnością na wystawie nie można pokazać wszystkiego. Musi to być pewien skrót, pewien symbol, najważniejsze postacie, najbardziej, powiedzmy, znaczące w swej działalności dla regionu, i oczywiście muszą być informacje podstawowe, bowiem wystawa jest zawsze przedsięwzięciem obrazkowym. Instytut Pamięci Narodowej w bieżącym roku zakończy to, co rozpoczął w roku poprzednim, mianowicie publikowanie trzytomowej serii o obsadzie stanowisk w aparacie bezpieczeństwa PRL. Obecnie mamy zestawioną w dwóch tomach obsadę do szczebla zastępcy naczelnika włącznie, w całej Polsce, do połowy lat siedemdziesiątych, czyli do reformy wojewódzkiej. Lada moment, chyba w czerwcu, ukaże się trzeci tom, pokazujący tę obsadę do końca lat osiemdziesiątych, a więc do upadku systemu. I tam jest miejsce na stosunkowo bardziej szczegółową prezentację. No i wreszcie pozostaje katalog, który mamy obowiązek publikować na mocy ustawy, gdzie mamy zestawić wszystkich funkcjonariuszy bezpieki, do jakich zdołamy dotrzeć, i oczywiście będziemy to stopniowo robili. Problemem jest tylko obsada służb wojskowych, właśnie z powodów, o których mówiłem. De facto dopiero w roku bieżącym, to znaczy w sprawozdaniu za ten rok, będę mógł powiedzieć, że udało się przejąć wszystkie materiały, w tym również teczki personalne tych funkcjonariuszy.

Sprawa wcieleń do wojska jest oczywiście sprawą szczegółową. Trudno mi się tutaj do niej odnieść. Ja pozwolę sobie udzielić panu senatorowi odpowiedzi na piśmie. Mogę tylko powiedzieć, być może się mylę, jeżeli chodzi o materiały wojskowe, że tych materiałów archiwalnych może nie ma w IPN. Być może Instytut Pamięci Narodowej, żeby zasięgnąć jakiejś informacji, musi wypożyczać te materiały z archiwów wojskowych. W tym momencie trudno mi powiedzieć, czy tak jest w rzeczywistości, dlatego że stopień przejęcia przez nas materiałów wojskowych jest niejednolity, jak już mówiłem. Materiały z jednostek wojskowych pozostają dalej w zbiorach wojskowych, bowiem nie dotyczą służb specjalnych i ich działalności operacyjnej, zatem jeśli nawet wcielano kogoś do określonej jednostki w ramach represji, to materiały archiwalne tej jednostki pozostają zapewne czy to w archiwum rodzaju wojsk, czy też w Centralnym Archiwum Wojskowym. A więc Instytut Pamięci Narodowej prawdopodobnie musiałby wypożyczać te dokumenty, bądź też pytać archiwistów wojskowych. I tutaj bym widział trudności. Być może w Centralnym Archiwum Wojskowym czy w Archiwum Wojsk Lądowych ktoś nad tymi materiałami siedzi, a archiwista Instytutu Pamięci Narodowej, udzielając informacji, być może nie wykazał się obowiązującą go empatią wobec korzystających osób. Ja postaram się odpowiedzieć na piśmie panu senatorowi.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Ryszka, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Czesław Ryszka:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie Prezesie, gratulując tej działalności edukacyjnej, wydawniczej, mam takie pytania, trochę wybiegające w przyszłość, mianowicie: w marcu upłynął termin składania oświadczeń lustracyjnych, a eurodeputowany Bronisław Geremek, między innymi, tego nie uczynił. Jak IPN potraktuje tę sprawę? Czy to jest tylko sprawa Państwowej Komisji Wyborczej? Drugie pytanie dotyczy apelu polityków o powszechne otwarcie teczek. Czy to jeszcze w jakiejś mierze jest aktualne? I trzecie pytanie: kiedy zostanie utworzony, czy kiedy usamodzielni się oddział IPN w Częstochowie? Dziękuję.

Do spisu treści

Prezes Instytutu
Pamięci Narodowej
- Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu Janusz Kurtyka:

W kolejności zadawania pytań: sprawa profesora Geremka. Otóż Instytut Pamięci Narodowej może tylko skonstatować fakt naruszenia ustawy. Praktycznie nie ma żadnych sankcji karnych, które by na przykład obligowały kogoś, czy też potrafiły wobec osoby, która nie złożyła oświadczenia lustracyjnego, wymusić utratę euromandatu. A więc to może być tylko podane do informacji publicznej, zresztą sam pan eurodeputowany Geremek tego nie ukrywa, czyniąc z tego pewną demonstrację. Jest faktem, że nie złożył oświadczenia i że nie ma żadnej sankcji za fakt niezłożenia oświadczenia.

Pyta pan senator o otwarcie teczek. Ja, ilekroć spotykam się z tym pytaniem, staram się odpowiedzieć bardzo prosto. Moim zdaniem te archiwa są już otwarte. Te archiwa są już otwarte, robimy wszystko, aby wiedza o tym była jak najszersza. Problemem nie jest zamknięcie bądź otwarcie tych archiwów, problemem jest takie ich opracowanie, żeby wiedza o tym, co w nich jest, a więc jakie kolekcje archiwalne, o czym, na jaki temat, stała się jak najszersza. Do tego potrzebne są po prostu przewodniki archiwalne, inwentarze archiwalne, udostępniane w czytelni czy nawet w sieci, czy też opracowania w rodzaju vademecum archiwalnego, o których mówiłem w swoim sprawozdaniu. Z wyjątkiem owego zbioru zastrzeżonego, do którego dostęp jest bardzo restrykcyjny, całość zbiorów jest jawna, robimy wszystko, żeby była jawna. Jeżeli trafiają się tam dokumenty czy kolekcje opatrzone klauzulą "ściśle tajne", to jest ona znoszona albo przez wystawcę, albo przez prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, jeżeli ma on taką kompetencję. To już są kwestie szczegółowych analiz prawniczych. A więc staramy się, aby w Instytucie Pamięci Narodowej były zbiory jawny i zastrzeżony, żeby było jasno powiedziane, co jest restrykcyjnie pilnowane, a co podlega udostępnieniu. Problemem jest tylko wiedza, co jest w zbiorze jawnym, to już jest pewien taki nieuchronny proces. Nasi archiwiści muszą ten zbiór rozpoznawać, muszą publikować nowe przewodniki archiwalne. Przy okazji ten zbiór jest również rozpoznawany przez badaczy, przez dziennikarzy, dlatego że jeśli ktoś pyta o określone nazwisko, środowisko czy zakład pracy, to siłą rzeczy prowadzone są kwerendy i znajomość tego zbioru jest pogłębiana. Tak że w mojej opinii te teczki są otwarte, tylko trzeba wiedzieć, jak znaleźć tę, którą się chce znaleźć, a to już wymaga często specjalistycznej wiedzy archiwalnej.

(Senator Czesław Ryszka: A treści obyczajowe?)

A to już nie jest kwestia dotarcia do teczek, tylko kwestia ich udostępniania. Tutaj mamy ustawę, która bardzo wyraźnie precyzuje, co powinno podlegać zaczernieniu. I ja się z tym zgadzam, rzeczywiście treści obyczajowe nie powinny być przedmiotem ekscytacji, chociaż z drugiej strony muszę też powiedzieć, że nie zdarzyło się do tej pory, w publikacjach zarówno naukowych, jak i dziennikarskich, epatowanie czytelników wiadomościami obyczajowymi. A więc zarówno badacze, jak i dziennikarze, jeżeli natrafiają na takie informacje, to raczej wykazują w tej kwestii delikatność. Myślę, że sensacji poszukuje się w czym innym, a nie akurat w tym obszarze, i to chyba dobrze.

Sprawa Częstochowy. Rzeczywiście obecnie, jako prezes Instytutu Pamięci Narodowej, jestem celem bardzo przemyślanych zabiegów całego środowiska częstochowskiego, wszystkich opcji politycznych z wyjątkiem komunistów, oraz rozmaitych środowisk społecznych, które naciskają na to, aby utworzyć delegaturę w Częstochowie. Przypomnę, że obecnie oddział katowicki posiada taki punkt konsultacyjny, gdzie zatrudnione są chyba jedna czy dwie osoby. Ja mogę obiecać, że jeżeli tylko będzie to finansowo możliwe, to na początku będę starał się tam uruchomić niewielką delegaturę. Wszystko będzie zależało od tego, jak będzie się kształtował stan finansów Instytutu w drugiej połowie tego roku, w pierwszej nie chcę podejmować takich decyzji. Wszystko będzie zależało od tego, czy parlament okaże zrozumienie dla potrzeby powołania delegatury w Częstochowie w roku przyszłym. Jeżeli uruchomimy ją w roku bieżącym w takiej wąskiej wersji, powiedzmy, cztery, pięć osób, to dobrze byłoby ją rozbudować w roku przyszłym, a na to będą potrzebne pieniądze. Wydaje mi się, że w Częstochowie taka delegatura jest potrzebna z uwagi na miejsce, jakie to miasto zajmuje na symbolicznej mapie Polski, i to dla mnie nie ulega wątpliwości. W każdym razie na pewno chciałbym to zrobić, a mogę to zrobić tylko wtedy, kiedy będę miał finansowe pole manewru.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Paszkowski.

Do spisu treści

Senator Bohdan Paszkowski:

Panie Prezesie, Panie Marszałku!

Ja ma kilka pytań. Postaram się je zadać bardzo szybko.

Pierwsze moje pytanie odnosi się do informacji, która jest w aneksie na stronie sześćdziesiątej szóstej i która odnosi się do sprawy ekstradycji Heleny Wolińskiej-Brus. Sprawa ta jest opisana dosyć szczegółowo. Moje pytanie zmierza ku temu, żeby wyjaśnić, czy ten europejski nakaz aresztowania ma szansę na realizację.

Wiąże się z tym moje następne pytanie, a mianowicie, czy takie wnioski o ekstradycję będą przez Instytut Pamięci Narodowej jeszcze przygotowywane, oczywiście w stosunku do innych osób, i czy dotychczas udało się zrealizować jakieś postępowanie w tym zakresie. Pytam, bo o tym nie słyszałem.

Druga sprawa, o którą chcę zapytać, też jest opisana w tymże aneksie do informacji Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Chodzi mi o tak zwaną obławę augustowską. Z tej informacji wynika, że możliwości, jakie istnieją w kraju, zostały wyczerpane, a bez możliwości dotarcia do archiwów, powiedzmy, postsowieckich, sprawa jest trudna do wyjaśnienia, jeżeli chodzi o losy osób, które zaginęły. I mam takie pytanie, czy w tej chwili jest panu wiadome, że rząd polski podejmuje czy też w ostatnim okresie podejmował w tym zakresie działania, aby osiągnąć to w relacjach międzynarodowych i z pozytywnym skutkiem to załatwić. Mówię o tym w szczególności w kontekście ostatniej wizyty premiera Donalda Tuska w Moskwie.

Następne pytanie. Na stronie sześćdziesiątej szóstej tego aneksu znajduje się informacja, że jest prowadzone śledztwo w sprawie zbrodni wojennej, odnosi się to do zaboru jednego z obrazów włoskiego malarza Francesco Guardiego, pewnie bardzo cennego. I tutaj moje pytanie jest takie: czy tego rodzaju śledztwa mogą stanowić później podstawę do postępowań zwrotowych i czy są już, powiedzmy, precedensy w tym zakresie?

Przedostatnie pytanie będzie dotyczyło kwestii związanej z informacją, która jest na stronie dwudziestej pierwszej, to dotyczy treści aneksu mówiącej o tym, że jest prowadzone śledztwo w sprawie zbrodni komunistycznych polegających na udziale przedstawicieli służb specjalnych państw komunistycznych w zamachu na papieża. To jest dość szczegółowo opisane, mnie interesuje kwestia dotychczasowych ustaleń, jeżeli chodzi o uczestnictwo funkcjonariuszy służby bezpieczeństwa czy innych polskich służb specjalnych w tymże zamachu.

I teraz zadam już ostatnie pytanie, ono będzie miało dwie części. Nie tak dawno, choć już trochę czasu minęło, była dość głośna sprawa, taka mianowicie, że jeden z pracowników IPN miał zamiar opublikować opracowanie dotyczące Lecha Wałęsy, tak mówiąc w skrócie. Ono miało być opublikowane, o ile dobrze pamiętam, w dwumiesięczniku "Arkana". Do publikacji nie doszło. Osoba zainteresowana wycofała się z tego powodu, że jest pracownikiem IPN. Między innymi pojawiły się takie przekazy, że to z uwagi na nieprzychylność wobec opublikowania tego tekstu ze strony kierownictwa Instytutu. Tu rodzi się pytanie, czy ewentualnie potwierdzi pan te informacje, czy im zaprzeczy? Ponadto pytanie dotyczy również kwestii, czy coś stało lub stoi na przeszkodzie, czy pan widzi w tej chwili jakieś przeszkody w umożliwieniu publikacji tekstu tego autora, czy one są w dalszym ciągu aktualne. Z tym się wiąże jeszcze jedno moje pytanie, już ostatnie, w tym kontekście. Była dość szeroko publikowana informacja, że podczas prezydentury Lecha Wałęsy kancelaria prezydenta wypożyczyła z gdańskiego oddziału Urzędu Ochrony Państwa akta celem, nazwijmy to, ich wykorzystania i te akta w całości czy w dużej części do Urzędu Ochrony Państwa nie wróciły. Takie były przekazy. Upublicznienie tej informacji czy jakieś tam, powiedzmy, domaganie się tych akt spowodowały niełaskę, jeśli dobrze pamiętam, między innymi pana Adama Hodysza, dawnego funkcjonariusza służby bezpieczeństwa, który współpracował z "Solidarnością". Moje pytanie brzmi tak: czy na podstawie posiadanych dokumentów, będących w zasobach Instytutu, ta okoliczność jest do potwierdzenia, czy też w ogóle brakuje informacji w tym zakresie, że te akta były wypożyczane i że w części lub w całości nie zostały zwrócone? Dziękuję.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Proszę bardzo.

Do spisu treści

Prezes Instytutu
Pamięci Narodowej
- Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu Janusz Kurtyka:

Po kolei. Pytanie pierwsze dotyczyło Heleny Wolińskiej-Brus i europejskiego nakazu aresztowania. To jest rozpoznanie bojem. Po raz pierwszy zastosowano europejski nakaz aresztowania nie w stosunku do sprawy kryminalnej, lecz w stosunku do osoby, która według prokuratora Instytutu Pamięci Narodowej jest stalinowskim zbrodniarzem. Nakaz został wydany, teraz piłeczka jest po stronie angielskiej, zobaczymy, jaka będzie reakcja. Z całą pewnością, jeżeli ta operacja zakończy się powodzeniem, Instytut nie zrezygnuje z tej drogi sprowadzania do Polski osób, które chce oskarżyć. Wiadomo, że za granicą przebywa kilka osób, które z całą pewnością uczestniczyły w stalinowskiej machinie terroru. Zobaczymy, do jakiego stopnia europejski nakaz aresztowania okaże się tutaj skuteczny. Nie chciałbym na razie nic więcej na ten temat mówić, dlatego że to jest dosyć delikatna materia, ale fakty podstawowe są znane. Jest to rozpoznanie bojem.

Pyta pan senator o obławę augustowską. Przypomnę, że jest to problem obławy zorganizowanej właśnie w rejonie Augustowa i okolic przez jednostki NKWD i pomagające im jednostki polskiej bezpieki i ludowego czy też tak zwanego Ludowego Wojska Polskiego. W wyniku tej operacji w nieznanym kierunku wywieziono sześćset osób, które zaginęły bez wieści. Jest to największa po Katyniu masowa zbrodnia dotycząca przeważnie obywateli polskich, w głównej mierze żołnierzy Armii Krajowej. Olbrzymia trauma tamtego terenu, trauma trwająca do dnia dzisiejszego. Nie wiemy, gdzie zostali rozstrzelani czy też zamordowani, nie wiemy, gdzie spoczywają. Można domniemywać, że zbrodnia ta miała miejsce w rejonie Grodna bądź też Mińska, a można domniemywać na takiej podstawie, że jak wiadomo, ludzie ci byli wywożeni samochodami i te samochody, czy też takie same samochody, po jakimś czasie wracały w rejon Augustowa. A więc na podstawie obliczenia: średnia prędkość, odległość, jaka może być przy tej prędkości przejechana, można stwierdzić, gdzie prawdopodobnie ta zbrodnia się dokonała.

Wszystkie możliwości, jakie były w archiwach polskich i w rozmowach ze świadkami polskimi, zostały już wyczerpane. Mamy stosunkowo szczegółowo odtworzony na tej podstawie przebieg wydarzeń, wiemy nawet, jakie jednostki i przez kogo dowodzone ze strony sowieckiej brały w tym udział. Nie udało się natomiast uzyskać dostępu do dokumentów wytworzonych przez Dywizję Zbiorczą NKWD, która w tym uczestniczyła. Bez dostępu do dokumentów przechowywanych obecnie w archiwach rosyjskich jest to niemożliwe. Sprawa obławy augustowskiej, podobnie zresztą jak sprawa zbrodni katyńskiej, jest obecnie w katalogu tak zwanych spraw trudnych polsko-rosyjskiej komisji mieszanej, tam sobie tkwi, jest omawiana i właściwie czeka na jakieś przełom. Ja osobiście jestem sceptyczny, wydaje mi się bowiem, że obecne państwo rosyjskie, które buduje ideologię imperialną na apoteozie potęgi Związku Sowieckiego w okresie stalinowskim, będzie wstrzemięźliwe, jeżeli chodzi o udostępnianie tego typu archiwaliów. O tym, że one istnieją, jestem absolutnie przekonany, nawet mógłbym stwierdzić, gdzie powinny być przechowywane, bowiem wiadomo, gdzie przechowywane są archiwalia wytworzone przez jednostki wojsk NKWD. Jest nawet znany adres, tylko że oczywiście trzeba by było mieć do nich dostęp.

Pytał pan senator - przechodzę do kolejnego pytania - o zbrodnię niemiecką polegającą na wywozie obrazów. Ja jeszcze dodam jeden przykład, równie spektakularny. Prokurator IPN prowadzi śledztwo w sprawie zbrodni polegającej na zagarnięciu z Archiwum Głównego Akt Dawnych całego zespołu dokumentów krzyżackich. Jak odbył się hołd pruski, to Krzyżacy przekazali stronie polskiej wszystkie dokumenty dotyczące relacji, układów międzynarodowych, pomiędzy Polską a Krzyżakami. Niemcy w czasie II wojny światowej te dokumenty zagarnęły, wiadomo, gdzie one się znajdują, są w Preussischer Kulturbesitz Berlin-Dahlen, tam są zresztą udostępniane. No ale, ponieważ był to łup wojenny, Niemcy udokumentowały ten łup, bowiem zachował się kwit rekwizycyjny, Polska ma pełne prawo, żeby o te dokumenty walczyć. Na razie jest prowadzone śledztwo, nawet, powiem więcej, Instytut wystąpił o pomoc prawną do prokuratury niemieckiej. Celem tej pomocy prawnej byłoby zajęcie tych dokumentów przez prokuraturę niemiecką na potrzeby prowadzonego śledztwa. Konstrukcja pomysłowa, ale ja jestem sceptyczny co do tego, czy będzie realizowana. Wydaje mi się jednak, że tam, gdzie to tylko możliwe, również i w tym zakresie Instytut nie powinien się cofać przed działaniami. Z całą pewnością tego typu działania są korzystnym tłem dla działań ministerstwa kultury, które prowadzi, jak wiadomo, szczegółowy rejestr polskich strat kultury w czasie II wojny światowej.

Kolejne pytanie dotyczyło śledztwa w sprawie zamachu na Ojca Świętego. Pan senator pozwoli, że tutaj postaram się starannie dobierać słowa, bowiem to śledztwo rzeczywiście całkiem nieźle się rozwija. Jeżeli chodzi o wątek polski, to ostatnim akordem tego śledztwa było zwolnienie przez szefa ABW, pana pułkownika Bondaryka, jako szefa służby ochrony państwa, kilku funkcjonariuszy peerelowskiego wywiadu z tajemnicy po to, żeby mógł ich przesłuchać prokurator Instytutu Pamięci Narodowej. Pomijam już fakt, czy to jest skuteczne działanie wobec funkcjonariuszy peerelowskiego wywiadu. No ale prokurator będzie ich przesłuchiwał, zobaczymy, jaki to da efekt.

Mogę tylko powiedzieć, że spekulacje prasowe w jednym z tygodników o tym, jakobyśmy uzyskali jakąś zupełnie nową wiedzę na temat tego, że w pewnym momencie w latach osiemdziesiątych na biurku jednego z żołnierzy WSW czy wywiadu wojskowego wylądował jakiś dokument poza wszelkimi procedurami itd., nie prowadzą do rozjaśnienia tej sprawy. To śledztwo przyniosło już konkretne sukcesy, udało się nam uzyskać z parlamentu włoskiego dokumentację śledztwa parlamentarnego dotyczącego próby zabójstwa papieża. Jest to kilkaset tysięcy stron dokumentów, które są obecnie analizowane. Jesteśmy w kontakcie nie tylko ze stroną włoską, jeżeli chodzi o to śledztwo.

Pytanie ostatnie dotyczyło książki o Lechu Wałęsie. Myślę, że w odniesieniu do pierwszego członu tego pytania o to, czy w "Arkanach" mógł się ukazać jakiś artykuł, ja nie jestem osobą, która dysponuje tego typu wiedzą. W okresie, kiedy ta sprawa się pojawiła, ja byłem dyrektorem Krakowskiego Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej i nie chcę tutaj powtarzać plotek, które być może są nieprawdziwe. Faktem jest, że w mojej opinii nic nie stoi na przeszkodzie temu, aby wśród wielu bardzo ważnych problemów, jakimi zajmuje się naukowo Instytut Pamięci Narodowej, znalazł się problem relacji czy też działań bezpieki wobec tak wybitnej postaci jak Lech Wałęsa, i to działań każdego typu. Warunek jest jeden: gdyby taka książka miała powstać, musiałby być zachowany odpowiedni poziom edytorski, komentarz, musi być bezwzględnie przestrzegana zasada obiektywizmu. Nie widzę żadnego powodu, żeby taka książka nie mogła powstać i jeżeli tylko będzie to odpowiedni poziom, Instytut może ją wydać.

Ostatnie pytanie pana senatora dotyczyło niszczenia akt z Gdańska. Ja odpowiedziałbym tak: gdyby taka książka powstała, ten problem na pewno znalazłby w niej swoje udokumentowanie, bo pewna dokumentacja na ten temat jest w archiwach Instytutu Pamięci Narodowej.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Skorupa, proszę bardzo.

Do spisu treści

Senator Tadeusz Skorupa:

Panie Marszałku, Panie Prezesie, ja mam pytanie, czy tylko papierowe dokumenty zostaną zdigitalizowane. A co dzieje się z innymi nośnikami, takimi jak filmy, taśmy, kasety magnetofonowe, miniaturowe kasety? Czy one też są przenoszone na nowe nośniki elektroniczne, czy też nie i dlaczego?

Następne pytanie. Czy współpraca z Instytutem Gaucka odbywa się tylko na płaszczyźnie wymiany i archiwizacji, czy też wymieniacie się również dokumentami? Czy korzystacie z dokumentów tego Instytutu, a oni korzystają z dokumentów IPN? I czy w związku z tą współpracą IPN pracuje nad sprawą uznania zbrodni katyńskiej za zbrodnię ludobójstwa i kiedy społeczeństwo polskie może się doczekać ogłoszenia tej zbrodni zbrodnią ludobójstwa?

Mam też pytanie bardziej regionalne. W prasie regionalnej ukazały się artykuły o tym, że powstaje delegatura Instytutu w Nowym Sączu. Czy to prawda? Czy jakieś działania w tym kierunku są prowadzone? I czy jest jakieś uzasadnienie, żeby ten oddział Instytutu powstał w Nowym Sączu?

Chcę też powiedzieć w związku z tymi wystawami "Twarze bezpieki", że taka wystawa została przez nasze biuro senatorskie otwarta w Nowym Targu. Można wejść nawet na naszą stronę internetową. W poniedziałek będzie prelekcja i konferencja organizowana przez prezesa Marka Lasotę w Nowym Targu. Spotkałem się już z różnymi opiniami zwiedzających i wiem, że ludzie są bardzo zainteresowani wbrew temu, co mówi senator Górski. Często zadają pytania, czy nie mogliby być ujawnieni i pokazani agenci niższego szczebla i osoby, które zostały przez tych agentów pozyskane, i współpracowały jako TW. Dziękuję.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Proszę bardzo, Panie Prezesie.

Do spisu treści

Prezes Instytutu
Pamięci Narodowej
- Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu Janusz Kurtyka:

Filmy, taśmy, kasety i problem digitalizacji. Oczywiście dygitalizacja dotyczy również tych nośników informacji. Jeżeli chodzi o zasób filmów w centrali IPN, to ta dygitalizacja właściwie już się zakończyła, a więc prawie wszystkie filmy, które są w centrali IPN, są już zdygitalizowane. Prawie wszystkie, bo obecnie kończymy digitalizację filmów na szesnastce, czyli tej najstarszej taśmie. Staramy się zdygitalizować zbiory filmowe również w oddziałach. Mamy pewne problemy z niektórymi oddziałami, bowiem niekiedy taśmy filmowe tam przechowywane są nietypowej szerokości albo są tak zniszczone, że trzeba stosować jakieś specjalne działania. Taki problem jest na przykład w Gdańsku, gdzie jest pewien zbiór taśm, do których szukamy dopiero technicznych sposobów ich zdygitalizowania.

Jeżeli chodzi o współpracę z Instytutem Gaucka, to podstawowym problemem jest niemiecka ustawa, która nie dopuszcza udostępniania dokumentów instytucjom. Oni mogą udostępniać dokumenty tylko ludziom. Staramy się tę sytuację oswoić w ten sposób, że najpierw będziemy starali się wspólnie z panią Birthler zrobić wystawę o komunizmie - być może uda się to zrobić w roku 2009 - chcielibyśmy, żeby ta wystawa krążyła po zachodniej Europie, i staramy się ją namówić na wspólne publikacje źródłowe. To znaczy oni opracowywaliby dokumenty dotyczące jakiegoś problemu ze swoich zbiorów, a my ze swoich, no i spróbowalibyśmy to razem wydać. Ale podstawowym problemem jest właśnie to, że oni nie mogą instytucjom udostępniać dokumentów archiwalnych. Gdyby zatem zwrócił się do nich Instytut, byłyby z tym problemy. Zresztą polska ustawa również jest skonstruowana pod kątem człowieka, a nie pod kątem instytucji, chyba że to jest instytucja państwowa, wtedy oczywiście Instytut Pamięci Narodowej ma obowiązek udostępniać te dokumenty.

Sprawa Katynia. Katyń jest traktowany przez naszych prokuratorów jako akt ludobójstwa. Postanowienie o wszczęciu tego śledztwa jednoznacznie kwalifikuje Katyń, mówię Katyń, ale wiadomo, że chodzi o te wszystkie zbrodnie, jako akt ludobójstwa. I pod tym kątem prowadzone jest to śledztwo. A więc z punktu widzenia polskiego prokuratora sprawa nie ulega wątpliwości, natomiast cała trudność stosunków ze stroną rosyjską polega na tym, że oni uznają, że nie była to zbrodnia ludobójstwa, że nie była to zbrodnia wojenna, że było to przestępstwo, które uległo przedawnieniu. Jest taka wymiana korespondencji pomiędzy mną a rosyjskim głównym prokuratorem wojskowym, w której te racje strony rosyjskiej są wyraźnie wyłożone.

Ostatnie pytanie dotyczyło delegatury w Nowym Sączu. No tutaj muszę powiedzieć, że jakkolwiek zainteresowanie jest spore, ja nie widzę możliwości, żeby w Nowym Sączu w najbliższym czasie powstała delegatura Instytutu. Po prostu Instytut nie ma na to pieniędzy. Myślę o tym, żeby środowisko nowosądeckie mogło z Instytutem jakoś intensywnie współpracować, żeby jakiś taki minimalny punkt konsultacyjny uruchomić i zatrudnić tam jedną, dwie osoby. To wszystko zależy, niestety, od pieniędzy. Podobnie zresztą jak w innych regionach kraju raczej nie chcielibyśmy instytucjonalizować tego typu inicjatyw, raczej staramy się skupiać na tym, żeby bardzo szeroko współpracować z nauczycielami. Instytut ma, myślę, rozszerzającą się ciągle sieć swoich kontaktów w szkołach średnich. Bardzo wielu nauczycieli współpracuje z nami w rozmaitych inicjatywach edukacyjnych, o których w sprawozdaniu nie mówiłem, ale które są oczywiście w tej grubej książce, którą państwo macie, odnotowane. Na przykład projekt "Opowiedz mi o wolnej Polsce" jest realizowany głównie poprzez nauczycieli. Nauczyciele mogą w ten sposób uzyskać kontakt z Instytutem Pamięci Narodowej, z kolei Instytut ma kontakt ze szkołami, co obustronnie jest bardzo pożądane.

Jeżeli chodzi o ujawnienie agentów, to zgodnie z ustawą nie jest możliwe uczynienie tego w jakiś taki sposób masowy i spektakularny. Oczywiście oni mogą być ujawniani poprzez badania naukowe, poprzez publikacje prasowe, jednak staramy się, aby wszelkie tego typu akty były udokumentowane, jeżeli są autoryzowane przez Instytut Pamięci Narodowej. Oczywiście dostęp do materiałów archiwalnych jest otwarty i to, w jaki sposób osoby, które na mocy ustawy mają prawo korzystać z tych materiałów, wykorzystają te informacje, Instytutu już nie dotyczy. My staramy się szczegółowo dokumentować każdy przypadek, kiedy ujawniamy czyjąś przeszłość agenturalną.

Wicemarszałek
Zbigniew Romaszewski:

Dziękuję bardzo.

Pani senator Borys-Damięcka.

Do spisu treści

Senator Barbara Borys-Damięcka:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Być może pytanie, które mam do pana prezesa, wyda się banalne albo wielokrotnie na nie już była udzielana odpowiedź w różnych mediach, drukowanych i elektronicznych, ale ponieważ jest to pytanie w imieniu przeciętnego Polaka Szaraka, jak mawia Stanisław Tym, i wyborcy zadają je co jakiś czas, chciałabym je mimo wszystko zadać.

Pytanie to brzmi: czy każdy przeciętny Polak może dzisiaj zwrócić się do IPN z prośbą o umożliwienie wglądu do swojej teczki lub uzyskanie odpowiedzi na pytania, które go nurtują, i jakiego typu formalnościom trzeba sprostać, aby uzyskać taką możliwość? Dziękuję.

Do spisu treści

Prezes Instytutu
Pamięci Narodowej
- Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu Janusz Kurtyka:

Odpowiedź będzie bardzo prosta. Każdy obywatel polski ma prawo żądać od Instytutu Pamięci Narodowej udostępnienia materiałów, które bezpieka gromadziła na jego temat, a obowiązkiem Instytutu jest udostępnić mu te materiały, oczywiście te, które uda się odszukać, no bo są prowadzone kwerendy. Każdy ma prawo do nas się zwrócić i żądać od nas udostępnienia materiałów.

(Senator Barbara Borys-Damięcka: Satysfakcjonuje mnie sformułowanie "ma prawo żądać". Dziękuję.)

No tak.

 

 


10. posiedzenie Senatu RP, spis treści , poprzednia część stenogramu , następna część stenogramu