20 marca 2007 r.
Na swym posiedzeniu Komisja Obrony Narodowej spotkała się z delegacją Komisji Spraw Zagranicznych, Obrony i Bezpieczeństwa Senatu Republiki Czeskiej.
Podczas spotkania rozmawiano m.in. o przyszłości i wymiarze wschodnim Unii Europejskiej, a także na temat oczekiwań dotyczących planów rozmieszczenia na terytorium Polski oraz Czech tarczy antyrakietowej.
Przedstawiciele obu senatów podkreślali dobre relacje, jakie panują w stosunkach polsko-czeskich. Zapewniali o gotowości do dalszej współpracy.
W drugiej części posiedzenia wzięli udział przedstawiciele ambasady USA w Warszawie, którzy przekazali informację na temat rozmieszczenia w Polsce i Czechach amerykańskiej tarczy antyrakietowej.
Pod koniec stycznia br. USA zaproponowały polskim władzom lokalizację części tzw. tarczy antyrakietowej. Umieszczona w Polsce baza rakiet przechwytujących miałaby przeciwdziałać rakietom balistycznym wystrzelonym z Bliskiego lub Dalekiego Wschodu w kierunku Stanów Zjednoczonych. Baza radarowa miałaby być ulokowana w Czechach.
Podczas dyskusji polscy i czescy senatorowie zgodzili się, że Polska i Czechy powinny wspólnie występować w sprawie amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Podkreślano konieczność debaty społecznej w sprawie budowy systemu obrony antyrakietowej. Senatorowie przypominali o wspólnocie interesów polsko-czeskich w kwestii bezpieczeństwa oraz o konieczności budowy systemu obronnego. Mówili również o potrzebie "suwerennego dialogu" z Rosją.
Zdaniem zastępcy ambasadora USA w Polsce Kennetha MacLeana Hillasa, budowa tarczy antyrakietowej jest odpowiedzią na zagrożenie ze strony "bandyckich państw". "Mamy wszelkie prawa, żeby bronić się przed państwami, które będą chciały użyć rakiet lub terroryzować nimi" - powiedział.
Dodał też, że tarcza antyrakietowa nie jest wymierzona przeciwko Rosji. Dlatego ten kraj - jego zdaniem - nie powinien czuć się w żaden sposób zagrożony. "Trzeba cierpliwie rozmawiać z Rosją i informować ją o naszych planach" - powiedział zastępca szefa amerykańskiej misji dyplomatycznej w Warszawie.
Amerykański attache wojskowy płk Henry Nowak przekonywał, że rakiety, które mają być rozmieszczone w Polsce, nie będą wyposażone w głowice jądrowe, a to oznacza, że nie można wykorzystać ich do "celów defensywnych".
"Baza z 10 pociskami powinna powstać na obszarze 275 hektarów. Obsługiwać będzie ją około 200 osób, głównie żołnierzy USA. Wystrzelone rakiety nie będą stanowić żadnego zagrożenia, ponieważ po dotarciu do celu zniszczą go na wysokości 100 mil tylko siłą kinetyczną. Elementy rakiety obrócą się w pył i spłoną zanim wejdą w atmosferę" - argumentował płk H. Nowak.