Oświadczenie złożone
przez senatora Czesława Ryszkę
wspólnie z innymi senatorami
Oświadczenie skierowane do marszałka Senatu Bogdana Borusewicza
Szanowny Panie Marszałku!
Podczas posiedzenia Senatu w dniu 20 kwietnia bieżącego roku, w punkcie obejmującym dyskusję na temat: Informacja Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej - Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu o działalności Instytutu Pamięci Narodowej w okresie od dnia 1 lipca 2004 r. do dnia 31 grudnia 2005 r., senator Stefan Niesiołowski, wypowiadając się w sprawie pana Jana Kobylańskiego, oskarżył go o szmalcownictwo w czasie II wojny światowej. Senator Stefan Niesiołowski podparł się w tym celu wypowiedzią profesora Witolda Kuleszy, jakoby IPN posiadał dokumenty na ten temat. Dokładnie senator Stefan Niesiołowski powiedział: "Ja chciałbym bardzo podziękować tutaj prezesowi, panu profesorowi Kuleszy, bo myślę, że po tych informacjach na temat pana Kobylańskiego... [...] po tej informacji naprawdę czynienie z pana Kobylańskiego autorytetu moralnego, czynienie z niego człowieka, na którego można się powoływać jako na wzór do naśladowania, z człowieka, który nie może wyjechać z Ameryki Południowej, z Urugwaju, a z tego, co wiem, w wielu państwach go nie chcą przyjmować... [...] Jeżeli ktoś jest oskarżony o jedną z najpaskudniejszych rzeczy, o szmalcownictwo, to jak on może żyć spokojnie... [...] dla mnie podana tu informacja z Instytutu Pamięci Narodowej całkowicie wystarczy, żeby panu Kobylańskiemu nie podawać ręki".
Panie Marszałku, wypowiedź senatora Stefana Niesiołowskiego jest poważnym nadużyciem, ponieważ profesor Witold Kulesza wyraźnie podkreślił, że w IPN nie ma dokumentów, dowodów, o których w minionych latach rozpisywała się głównie "Gazeta Wyborcza", obwiniając Jana Kobylańskiego o wydanie Niemcom rodziny żydowskiej. Chcielibyśmy przypomnieć, że począwszy od czerwca 2004 r. "Gazeta Wyborcza" oraz inne media - "Rzeczpospolita", TVP, Radio Zet - obrzucały najgorszymi inwektywami Jana Kobylańskiego, przewodniczącego Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich Ameryki Łacińskiej, byłego konsula honorowego Polski w Paragwaju i Urugwaju, wybitnego działacza polonijnego i polityka.
Jeszcze 13 kwietnia "Super Express", stwierdzając, że "Jan Kobylański znany jako Janusz", pisał: "W archiwach IPN odnalazły się dokumenty, z których wynika, że niejaki Janusz Kobylański wydał żydowską rodzinę w ręce gestapo". Te pomówienia stanowiły kampanię nienawiści pozbawioną jakichkolwiek dowodów. Jak się wydaje, atak na Kobylańskiego był potrzebny, aby zaatakować Radio Maryja. Wystarczy przytoczyć niektóre tytuły artykułów zamieszczonych w GW: "Zbrodniarz sponsorem Ojca Rydzyka?", "Za garść złotych monet", "Kobylański szmalcownikiem?", "Ścigany sponsor ojca Rydzyka", "Ekstradycja milionera", "Fałszywka Kobylańskiego", "Podwójne życie don Juana", "IPN o sprawie Kobylańskiego. Wydali rodzinę żydowską gestapo".
Istotą zarzutów jest pomówienie, że Jan Kobylański wydał Niemcom rodzinę żydowską, której miał wyrobić dokumenty pozwalające poruszać się poza gettem w czasie okupacji niemieckiej. Rzecz cała oparta została na postępowaniu prowadzonym w latach czterdziestych przeciw ojcu Kobylańskiego, Stanisławowi Kobylańskiemu. Został on pomówiony o wydanie Niemcom rodziny żydowskiej. Jego syn, Jan Kobylański, miał z ojcem współdziałać.
Sprawa zaczęła się od pomówienia Leokadii Sarnowskiej, która w czasie wojny zajmowała się wyrabianiem papierów rodzinom żydowskim, a w 1945 r. usiłowała szantażować Kobylańskiego, żądając pieniędzy. Wobec odmowy oskarżyła go w UB o szmalcownictwo. W całej sprawie od początku poza tym pomówieniem nie było żadnych dowodów wskazujących na winę Stanisława Kobylańskiego, a zwłaszcza jego syna. W tej sytuacji postępowanie umorzono i Stanisław Kobylański do końca życia wykonywał zawód adwokata.
Sprawa powróciła po tym, gdy Jarosław Gugała, jako ambasador Polski w Urugwaju, wszedł w konflikt z Janem Kobylańskim i doprowadził najpierw do odebrania mu funkcji konsula honorowego, a następnie rozpoczął oszczerczą kampanię. W 2004 r. włączyła się "Gazeta Wyborcza", wysyłając swojego dziennikarza Mikołaja Lizuta, by pod przybranym nazwiskiem dokonał prowokacji mającej na celu zdobycie obciążających Kobylańskiego materiałów. Artykuł Lizuta opublikowany w dodatku GW "Duży Format" rozpoczął nową fazę nagonki. Uruchomiono byłego prezesa Instytutu Pamięci Narodowej Leona Kieresa, który w "Wiadomościach" TVP sfilmowany nad bliżej niezidentyfikowanymi aktami oświadczył, że istnieją dowody wskazujące na to, że Kobylański był szmalcownikiem. Tę samą operację powtórzono z wiceprezesem Witoldem Kuleszą, który dodał, że akta sądowe sprawy Kobylańskiego próbowano ukryć. W przeciągu miesiąca władze IPN oświadczyły, że zgromadzono dowody w sprawie Kobylańskiego. Pani Monika Olejnik w swojej audycji radiowej przygważdżała wraz z Jarosławem Gugałą Kobylańskiego jako zbrodniarza. A wreszcie sięgnięto po ministra sprawiedliwości Andrzeja Kalwasa, który zapowiedział, że MS rozważy wniosek o ściganie i ekstradycję Kobylańskiego, a następnie oświadczył, że wniosek taki właśnie rozważa (warto by sprawdzić, czy w ogóle w MS jest dokumentacja takiego wniosku i jak ona wygląda!).
Obecnie sprawa Kobylańskiego zeszła już z wokandy. 20 kwietnia bieżącego roku, blisko dwa lata po rozpoczęciu nagonki, Instytut Pamięci Narodowej ustami wiceprezesa i szefa pionu śledczego Witolda Kuleszy - tego samego, który dwa lata temu widział jakoby dokumenty świadczące o zbrodniach Kobylańskiego - oświadczył, że "dotychczas nie znaleziono dowodów, by prezes Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich w Ameryce Łacińskiej Jan Kobylański istotnie zadenuncjował w czasie wojny Niemcom małżeństwo Żydów. Nadal trwają czynności sprawdzające IPN wobec tego polonijnego biznesmena z Urugwaju, uchodzącego za sponsora Radia Maryja". Kurtyka dodał, że "wkrótce ruszą prace, przy szerokim udziale IPN, nad opracowaniem indeksu Polaków, którzy w czasie wojny zginęli za pomaganie Żydom" (serwis PAP, 20 kwietnia 2006 r.).
Panie Marszałku! Uprzejmie prosimy o zwrócenie uwagi senatorowi Stefanowi Niesiołowskiemu, że - świadomie czy nie - bierze udział w niecnej rozgrywce przeciw człowiekowi, który przed dwunastu laty założył Unię Stowarzyszeń i Organizacji Polskich Ameryki Łacińskiej i do tej pory jest to jedyna tak wielka i prężnie działająca organizacja Polaków mieszkających poza granicami kraju w tym regionie świata.
Czy musimy obecnie czynić to, co wznieciły władze postkomunistyczne, próbujące dostrzec w Unii przeciwnika politycznego, ponieważ jej członkowie popierali linię kościoła katolickiego w Polsce, linię patriotyczną, historyczną Polski? W tym kontekście należy widzieć nagonkę na prezesa Jana Kobylańskiego.
Czesław Ryszka
Ryszard Bender
Jan Szafraniec