Oświadczenie złożone Oświadczenie skierowane do wiceprezes Rady Ministrów, minister finansów Zyty Gilowskiej W ostatnich dniach w całej Polsce rozpoczął się strajk lekarzy, który z dnia na dzień przybiera coraz ostrzejszą formę. Lekarze grożą, że jeżeli nie otrzymają podwyżek wynagrodzeń, masowo zaczną składać wypowiedzenia umów o pracę. Swój protest rozpoczęła także inna grupa zawodowa zaliczana do tak zwanej budżetówki - nauczyciele. Powód strajku jest taki sam, jak w przypadku lekarzy, czyli zbyt niskie pensje. Analizując obecną sytuację gospodarczą naszego kraju oraz poziom wynagrodzeń lekarzy oraz nauczycieli - statystycznie dwóch najlepiej wykształconych grup zawodowych - można odnieść wrażenie, że postulaty wysuwane przez protestujących nie są bezzasadne. Nauczyciel stażysta zarabia około 800 zł na rękę, młody lekarz niewiele więcej. Nie ujmując nikomu, pragnę zauważyć, że tyle samo, a w wielu przypadkach nawet dużo więcej, zarabiają osoby bez jakichkolwiek kwalifikacji, wykonujące prostą fizyczną pracę. Gdy się porównuje średnie wynagrodzenia różnych grup zawodowych, to zarówno pensje lekarzy, jak i nauczycieli wypadają bardzo blado. Mimo, że wraz ze wzrostem stażu pracy pensje obu wspomnianych grup zawodowych są wyższe, ich poziom jest i tak o wiele za niski w stosunku do poziomu wynagrodzeń w kraju. Należy również podkreślić niesamowitą różnicę wysokości wynagrodzeń polskich lekarzy i nauczycieli oraz ich kolegów po fachu z krajów Unii Europejskiej. O tym, jak istotną rolę w każdym społeczeństwie pełnią służba zdrowia oraz szkolnictwo, rozpisywać się nie trzeba. Zarówno lekarze, jak i nauczyciele latami zdobywają swoje wykształcenie, kwalifikacje zawodowe oraz niezbędne doświadczenie, żeby potem służyć społeczeństwu. Nic bardziej nie de motywuje pracownika, niż niskie wynagrodzenie, a szczególnie w przypadku, gdy ów pracownik latami zdobywał wiedzę, żeby jak najlepiej wykonywać swój zawód. Dlatego też rozumiem rozgoryczenie obu grup zawodowych i w pełni się z nimi solidaryzuję. Jednocześnie zaznaczam, że nie jestem populistą i w pełni zdaję sobie sprawę, że nawet najmniejsza podwyżka dla którejkolwiek z grup zawodowych zaliczanych do tak zwanej budżetówki stanowi obciążenie dla budżetu państwa i że trzeba znaleźć źródło finansowania zwiększonych wydatków. W związku z tym pragnę zwrócić się do Pani Wicepremier i Minister Finansów z prośbą o uwzględnienie w pracach nad ustawą budżetową na rok 2008 podwyżek wynagrodzeń dla pracowników służby zdrowia oraz oświaty. Jestem przekonany, że wzrost gospodarczy, jaki obserwujemy obecnie w Polsce, oraz związane z nim większe wpływy do budżetu państwa pozwolą wygospodarować dodatkowe środki na podwyżki pensji dla obu wymienionych grup zawodowych. Łączę wyrazy szacunku |
|