Oświadczenie złożone
przez senatora Antoniego Motyczkę
Oświadczenie skierowane do ministra gospodarki Piotra Woźniaka
Co roku jesienią większość osób ogrzewających swoje domy dzięki węglowym instalacjom centralnego ogrzewania zastanawia się, dlaczego w miesiącach jesiennych surowiec ten jest tak trudno dostępny, a jego cena gwałtownie wzrasta. Gdyby w kraju brakowało węgla lub gdyby kopalnie miały mocno ograniczone moce wydobywcze i przerobowe, to najprościej można byłoby wytłumaczyć to prawem popytu. Ale tak przecież nie jest. Propaganda kolejnych rządów głosiła, że wydobywamy zbyt dużo węgla i trzeba likwidować mniej rentowne kopalnie. Tymczasem pod kopalniami ustawiają się kolejki ciężarówek i czekają na załadunek czasami nawet po kilkadziesiąt godzin. Skoro taka sytuacja ma miejsce na Śląsku, to co mają powiedzieć mieszkańcy odległych województw, gdzie węgiel trzeba dowieźć?
Co ciekawe, w listopadzie i w grudniu mamy stosunkowo wysokie jak na tę porę roku średnie temperatury, w związku z czym zapotrzebowanie na węgiel w gospodarstwach domowych powinno być mniejsze. Tymczasem niemal codziennie widzę kolejki samochodów ciężarowych ustawiających się pod bramami kopalń po załadunek węgla.
Na pięćdziesiątym dziewiątym posiedzeniu Komisji Gospodarki Narodowej, które odbyło się 17 października 2006 r., pan minister Paweł Poncyljusz mówił o zakordowaniu wydobycia węgla. Nie za bardzo mam pojęcie, jak pan minister chce to uczynić, skoro obecnie problemem jest załadowanie ciężarówki z węglem do ogrzania jednorodzinnego domku. Mam obawy, że jeśli tak dalej pójdzie, to niedługo zamiast eksportować węgiel do Chin, sami będziemy musieli go stamtąd importować.
Jeszcze bardziej irytują mnie informacje docierające od drobnych przewoźników węgla, którzy monitują, że w handlu węglem nie ma przejrzystych zasad. Bo jak można wytłumaczyć fakt, że jedna firma jest odprawiana z działu zbytu z kwitkiem, a inna kupuje węgiel bez problemów?
Z dużym zaniepokojeniem przeczytałem w "Gazecie Wyborczej" - wydanie z 6 października 2006 r. - informację, że w bieżącym roku wyślemy za granicę o 2,5 miliona t węgla mniej, niż zakładano. Paradoksalnie, problemem nie jest słaby popyt na nasz surowiec - bo ten, wręcz przeciwnie, jest spory - ale źle zaplanowane w stosunku do popytu wydobycie oraz dystrybucja.
W związku z powyższym chciałbym zapytać Ministra Gospodarki, Pana Piotra Woźniaka: czy nie należałoby się zastanowić nad stworzeniem alternatywnego, bardziej wydajnego niż obecny, systemu dystrybucji węgla? Czy może ministerstwo dostrzegło już ten problem i podjęto jakieś działania, które będą miały na celu jego rozwiązanie? I ostatnie pytanie: czy istnieje jakiś pomysł na udrożnienie eksportu węgla? Bo w obecnym stanie nie zaspokaja on, jak pokazał mijający rok, zewnętrznego popytu. Jestem zdania, że tego rodzaju patologie w polskim górnictwie, do których bez wątpienia można zaliczyć niewydolną dystrybucję węgla, należy skutecznie eliminować.
Łączę wyrazy szacunku
Antoni Motyczka