Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzednia część dokumentu, następny fragment


Oświadczenie złożone przez senatora Bogdana Lisieckiego, skierowane do ministra zdrowia Zbigniewa Religi oraz do prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia Jerzego Millera:

Szanowny Panie Ministrze! Szanowny Panie Prezesie!

Zwracam się do Panów w imieniu osób chorych na szpiczaka mnogiego (Myeloma Multiplex), nowotwór złośliwy szpiku. Poważnym problemem dla egzystencji i życia jest brak dostępności do najnowszych leków i terapii, które według autorytetów światowych, a przede wszystkim badań klinicznych, są bardzo skuteczne i potrafią doprowadzić do pełnej remisji nowotworu. Stale pojawiają się nowe i bardzo nowoczesne leki, specyfiki, preparaty, terapie. Możemy powiedzieć, że są to nowe technologie w dziedzinie medycyny. Należy tutaj podkreślić, że są one szybko rejestrowane w Unii Europejskiej, gdyż są niezwykle skuteczne. Są one również rejestrowane w naszym kraju, ale są niedopuszczone do stosowania przez Narodowy Fundusz Zdrowia ze względu na zbyt wysokie koszty ich stosowania. Chodzi tutaj o lek o nazwie Velcade (Bortezomib), który od wielu lat z dużym powodzeniem stosowany jest na świecie i w Unii Europejskiej.

Chorzy mają szanse powrócić do normalnego życia. Niezrozumiałe jest więc, dlaczego NFZ ciągle stawia nowe przeszkody przed wprowadzeniem leku do leczenia. Ciągłe powoływanie kolejnych rad konsultantów, komisji itp. powoduje, że chorzy nie mogą skorzystać z nowoczesnego leku. Niedopuszczalne jest, aby nieczułość i bezduszność decydowały o ludzkim życiu.

Zwracam się do Pana Ministra i Pana Prezesa z prośbą o pilne i pozytywne załatwienie powyższego problemu.

Z poważaniem

Bogdan Lisiecki

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Andrzeja Jarocha, skierowane do prezesa Rady Ministrów Kazimierza Marcinkiewicza oraz do ministra spraw zagranicznych Stefana Mellera:

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

Ze względu na zbyt wąskie ramy czasowe nie zdołałem poruszyć problemu podczas dyskusji na temat priorytetów polskiej polityki zagranicznej na spotkaniu połączonych Komisji Spraw Zagranicznych oraz Komisji Spraw Unii Europejskiej z udziałem pana ministra Stefana Mellera w dniu 2 grudnia 2005 r.

Interesuje mnie, czy rząd ma plany nowych, skutecznych działań mających na celu zmianę złego wizerunku Polski i Polaków za granicą oraz jak zamierza wykorzystać w tej dziedzinie instytucjonalne narzędzia, którymi już dysponuje lub które planuje utworzyć.

Problem wizerunku Polski w świecie nie jest nowy i od lat stanowi przedmiot publicznej debaty, zazwyczaj w związku z pojawiającymi się od czasu do czasu w zagranicznych mediach publikacjami, propagującymi nieprawdziwe stereotypy, opinie wynikające z niewiedzy i uprzedzeń czy wręcz kłamstwa historyczne. W wypowiedziach i opiniach nieomal rutynowo ocenia się, że wizerunek naszego kraju za granicą jest zły lub nawet bardzo zły; wskazuje się przy tym na brak oficjalnych reakcji bądź określa się je jako niewystarczające i nieskuteczne, gdyż nie przynoszą oczekiwanych efektów.

Dlatego, odnosząc się do priorytetów polityki zagranicznej rządu, pragnę postawić kilka pytań.

Czy rząd podziela pogląd, że wizerunek Polski za granicą jest zły i wymaga poprawy?

Czy rząd ma na potrzeby polityki w omawianym zakresie realistyczną definicję roli Polski w świecie?

Czy powstała lub powstaje strategia rządu obejmująca działania resortowe Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, której realizacja przyniesie wreszcie konkretne rezultaty?

Czy rząd zadbał o zharmonizowanie swoich zamierzeń planowanych w ramach tej strategii z działaniami prezydenta RP na arenie międzynarodowej?

Jakie przedsięwzięcia organizacyjne i zmiany instytucjonalne umożliwią, zdaniem rządu, skuteczne działanie zapobiegawcze, a także monitorowanie i szybką reakcję na przejawy fałszowania lub przeinaczania historii Polski i przedstawiania sytuacji w naszym kraju w skrajnie niekorzystnym świetle?

Składając to oświadczenie, mam nadzieję, że także Senat włączy ten ważny cel do swoich planów, o co będę usilnie zabiegał.

Andrzej Jaroch

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Andrzeja Jarocha, skierowane do wiceprezes Rady Ministrów, minister finansów Zyty Gilowskiej oraz do ministra edukacji i nauki Michała Seweryńskiego:

Oświadczenie składam na podstawie licznych sygnałów i opinii kierownictw wyższych uczelni i jednostek PAN, a w szczególności stanowiska Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich.

Uczelnie przyjmują do wiadomości, że wprowadzenie podstawowej stawki VAT na prace badawcze wynika z dyrektywy UE, jednak nie mogą się zgodzić ze stosowaniem wprowadzonych przepisów, widząc, że ustawodawca, wprowadzając zmiany, nie uwzględnił istniejącej rzeczywistości.

Istotą problemu są skutki opodatkowania podatkiem VAT części realizowanych przez uczelnię prac badawczych finansowanych w szczególności z dotacji budżetu państwa na podstawie ustawy o zasadach finansowania nauki. Pojawiają się dwa najsilniej odczuwane skutki: po pierwsze, istotne zmniejszenie i tak zawstydzająco małych środków na realizację badań, bowiem możliwości odliczeń podatku VAT w uczelniach są bardzo ograniczone; po drugie, liczne wątpliwości interpretacyjne, rozstrzygane na podstawie treści umów we właściwych miejscowo urzędach skarbowych.

Kierownictwa uczelni prezentują jednolity pogląd, że realizacja prac badawczych w zakresie zadań statutowych uczelni finansowanych z budżetu na naukę to jest: działalność statutowa, badania własne szkoły wyższej, utrzymanie specjalnego urządzenia badawczego w jednostce naukowej, badania wspólne sieci naukowej, projekty badawcze, współpraca naukowa z zagranicą, działalność wspomagająca badania.

Realizacja programów lub przedsięwzięć określanych przez ministra nie jest wykonywaniem usług w rozumieniu ustawy o podatku VAT, gdyż nie dochodzi tutaj do zakupu usług i nie ma podmiotu, któremu można wystawić fakturę VAT. Jest to ich zdaniem realizacja zadań własnych uczelni. To samo dotyczy projektów finansowanych w ramach programów Unii Europejskiej lub innych międzynarodowych programów badawczych.

Wątpliwości interpretacyjne dotyczą również szczególnych prac badawczych, realizowanych przez jednostki naukowe w ramach tak zwanych projektów zamawianych o tematyce ustalonej w krajowym programie ramowym lub w programie wieloletnim.

Zamawiającym te prace jest MEiN, czyli jest to konkretne zamówienie. Z zawartych umów i przepisów nie wynika natomiast, kto jest właścicielem wyników, co powoduje wątpliwości dotyczące rozliczeń pomiędzy jednostkami badawczymi realizującymi projekt a koordynatorem. W efekcie nie ma jasności co do opodatkowania ich podatkiem VAT.

Na tak zarysowanym tle nasuwają się następujące pytania.

Czy można poszerzyć zakres Rozporządzenia z dnia 29 grudnia 2005 roku (DzU nr 266, poz. 2239) na umowy zawarte również po 19 września 2005 roku, uwzględniając ważny interes publiczny, polegający na konieczności sprostania przez Polskę wyzwaniom przyszłości zależnym od rozwoju badań naukowych oraz interes podatników, związany z możliwościami finansowania tych badań?

Czy nie byłoby właściwe i uzasadnione zaniechanie w całości poboru podatku VAT na podstawie art. 22 ordynacji podatkowej?

Jakie nowe działania i pomoc rządu są możliwe i planowane, aby złagodzić skutki omawianych zmian?

Składam to oświadczenie z nadzieją, podobnie jak środowiska naukowe w całej Polsce, na pozytywne odpowiedzi rządu.

Andrzej Jaroch

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Pawła Michalaka, skierowane do ministra środowiska Jana Szyszki:

Według najnowszych badań Polacy nie znają zasad kształtowania i ochrony środowiska. Ale aż 43% mieszkańców "nowej Europy" martwi się rosnącymi ilościami odpadów.

Podobno jako Polska zajmujemy ostatnie miejsce wśród dwudziestu pięciu krajów członkowskich UE pod względem podejmowania działań na rzecz ochrony środowiska. Dlatego znaczący jest głos Krajowej Izby Gospodarki Odpadami wyrażony wspólnie ze Związkiem Miast Polskich i Związkiem Powiatów Polskich w sprawie gospodarki odpadami.

Gmina powinna organizować system, podejmując decyzje, gdzie trafią odpady komunalne, jak będą zagospodarowane. Gmina ma kontrolować firmy zajmujące się w jej imieniu realizacją zadania. W Polsce o kształcie gospodarki odpadami wciąż decyduje przewoźnik odpadów. To powoduje, że 98% odpadów znika w ziemi i nie jest poddane żadnemu przetworzeniu i odzyskaniu.

Wniosek jest oczywisty: to gmina winna być właścicielem odpadów na swoim terenie. Wtedy będzie można gospodarkę odpadami powiązać z planami samorządów, z ich możliwościami pozyskania środków unijnych na inwestycje infrastrukturalne. Wnioski samorządów o dofinansowanie inwestycji związanych z przetwarzaniem odpadów często przepadają, bo gmina nie może zagwarantować, że przerobi określoną ilość odpadów i inwestycja będzie ekonomicznie opłacalna.

Wnioskuję, by Pan Minister zainicjował nowelizację ustawy o odpadach. Wierzę, że możemy stworzyć w kraju system gospodarki odpadami przyjazny dla mieszkańców i środowiska. Proponuję w najbliższym czasie spotkanie w Koszalinie - mieście, które może przedstawić wzorcowe rozwiązania w zakresie gospodarki odpadami.

Z poważaniem

senator RP
Paweł Michalak

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Elżbietę Gelert, skierowane do ministra rolnictwa i rozwoju wsi Krzysztofa Jurgiela:

Szanowny Panie Ministrze!

Występując w trybie art. 20 ust. 1 ustawy z dnia 9 maja 1996 r. o wykonywaniu mandatu posła i senatora zgłaszam niniejszym interwencję w sprawie lokalizacji siedziby Biura Powiatowego Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa właściwego dla powiatu iławskiego.

Na mocy rozporządzenia Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 31 października 2003 r. w sprawie nadania statutu Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa siedziba biura powiatowego agencji dla powiatu iławskiego została zlokalizowana w Lubawie.

W ponaddwuletnim okresie funkcjonowania biura okazało się, że lokalizacja w Lubawie, położonej na obrzeżu powiatu iławskiego, powoduje znaczne utrudnienia dla osób korzystających z usług Agencji. Struktura gospodarstw rolnych w powiecie iławskim kształtuje się bowiem w ten sposób, że 65,20% gospodarstw leży poza gminą Lubawa. Dojazd zaś z gmin Susz, Kisielice oraz Zalewo wymaga pokonania 90 km w jedną stronę.

W związku z tym powstaje pilna potrzeba zmiany lokalizacji biura powiatowego i umiejscowienie go w Iławie, położonej w centralnej części powiatu.

Zmiana ta nie może dokonać się bez nowelizacji rozporządzenia przywołanego na wstępie. Dlatego kieruję interwencję właśnie do Pana Ministra.

Dotarły do mnie informacje, że zmiana byłaby możliwa, o ile koszty przeniesienia biura poniosłyby zainteresowane samorządy. W mojej ocenie jest to niedopuszczalne, ponieważ zmiana siedziby biura powiatowego należy do kosztów działalności agencji i powinna być pokryta z jej budżetu (art. 7 ust. 4 w związku z ust. 2 ustawy z dnia 29 grudnia 1993 r. o utworzeniu Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa).

Jako że budżet agencji jest tworzony w porozumieniu z ministrem rolnictwa i rozwoju wsi, proszę o spowodowanie z własnej inicjatywy stosownych zmian w budżecie rocznym agencji, tak aby zapewnić środki na realizację zadania związanego z przeniesieniem siedziby biura powiatowego agencji do Iławy.

Licząc na pełne zrozumienie przedstawionego problemu proszę jednocześnie o informowanie mnie o stanie sprawy.

Z poważaniem

Elżbieta Gelert

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Elżbietę Gelert, skierowane do ministra zdrowia Zbigniewa Religi:

Stosownie do pojawiających się informacji o rozważaniu możliwości udzielenia przez budżet państwa pomocy w spłacie pożyczek zaciągniętych przez jednostki służby zdrowia na realizację ustawy o pomocy publicznej i restrukturyzacji publicznych zakładów opieki zdrowotnej z dnia 15 kwietnia 2005 r., pragnę poinformować, iż te rozważania, koncepcje uważam za jak najbardziej uzasadnione.

W mojej ocenie, a ze służbą zdrowia związana jestem od wielu lat, pracując nad tą problematyką należy całościowo spojrzeć na wszystkie podmioty medyczne w niej funkcjonujące. Dlatego też pragnę zwrócić uwagę Pana Ministra na sytuację placówek, które skorzystały z dobrodziejstwa ustawy w formie dotacji. Placówki te kosztem licznych wyrzeczeń uporządkowały swoją sytuację finansową. Ich zbilansowanie się w znacznym zakresie zależało od ograniczania kosztów, w tym między innymi wynagrodzeń osobowych.

Dlatego też nieuwzględnienie w obecnie rozważanych rozwiązaniach tak zwanego bonusu dla niezadłużonych jednostek spowoduje w szerokim odbiorze równanie w dół. W przypadku pomocy w spłacie pożyczki przez budżet skutki realizacji ustawy z dnia 15 kwietnia 2005 r. będą zdecydowanie korzystniejsze dla zakładów, które posiadały zadłużenie i będzie stąd płynął jednoznaczny sygnał - warto się zadłużać. Brak będzie determinacji, motywacji zarządów i kadry pracowniczej do dalszych wysiłków skutkujących racjonalnym gospodarowaniem. Będą się one czuły pokrzywdzone.

W związku z tym planując posunięcia w zakresie pomocy zakładom medycznym w spłacie pożyczek udzielonych przez Bank Gospodarstwa Krajowego, należy bezwzględnie wyodrębnić pulę środków, na przykład w formie kolejnego wsparcia realizowanych inwestycji, modernizacji itp. dla niezadłużonych publicznych zakładów opieki zdrowotnej. Tylko premiowanie takich jednostek będzie odbierane jako sygnał, nagroda, motywacja do efektywnego zarządzania placówkami służby zdrowia.

Wobec tego zwracam się z zapytaniem do Pana Ministra, jakie działania zamierza Pan podjąć w tej sprawie.

Z poważaniem

Elżbieta Gelert

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Andrzeja Łuczyckiego, skierowane do ministra transportu i budownictwa Jerzego Polaczka:

Szanowny Panie Ministrze!

Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 15 maja 2004 r. (DzU nr 128 z 2004 r., poz. 1334) w sprawie sieci autostrad i dróg ekspresowych w swoim załączniku zawiera "Wykaz autostrad i dróg ekspresowych w Rzeczypospolitej Polskiej - układ docelowy". W wykazie tym wymieniona jest pośród docelowych dróg ekspresowych droga nr S12 na odcinku od Piotrkowa Trybunalskiego poprzez Radom, Puławy, Lublin, Chełm do granicy państwa z Ukrainą (w kierunku Kijowa).

W przygotowywanym jeszcze przez poprzedni rząd dokumencie "Harmonogram budowy autostrad i dróg ekspresowych na lata 2007-2013", stanowiącym załącznik do Narodowego Planu Rozwoju na lata 2007-2013, można natomiast przeczytać, że realizacja trasy S12 na odcinku od Piotrkowa do Puław przewidziana jest dopiero na lata 2015-2018. Z docelowej sieci dróg ekspresowych przewidzianych we wspomnianym na wstępie załączniku do rozporządzenia Rady Ministrów jest to jedyna droga, której realizacja zaplanowana jest na okres po roku 2015. Równocześnie w "Harmonogramie..." jest wymienionych w planie realizacji kilka dodatkowych dróg ekspresowych, których nie przewiduje obowiązujące rozporządzenie RM z 2004 r., a których realizacja według "Harmonogramu..." ma rozpocząć się wcześniej niż trasy S12, na przykład trasy S46, S22 z terminem rozpoczęcia realizacji od 2009 r.

Kilka istotnych faktów.

Droga krajowa nr 12 stanowi fragment intensywnie uczęszczanej tranzytowej drogi Wschód - Zachód, łączącej Europę Zachodnią z Ukrainą. Statystyki dotyczące natężenia ruchu plasują tę trasę wyżej od wielu innych odcinków dróg realizowanych lub planowanych do realizacji wcześniej, vide prognozowane potoki ruchu do 2020 r. na planowanej sieci dróg opracowane dla GDDKiA przez firmę Scott Wilson w 2004 r. Można oczekiwać, że natężenie ruchu na tej trasie wzrośnie jeszcze bardziej w miarę oddawania do użytku płatnych odcinków autostrad A2 i A4 oraz rozpoczynającej się w tym roku budowy trasy S7 na odcinku Grójec - Radom, jak również S12/S17 od Puław do Lublina, które to inwestycje podniosą jeszcze bardziej atrakcyjność drogi nr 12 jako alternatywnej wobec autostrad i zarazem bezpłatnej trasy Wschód - Zachód. Modernizacja odcinka trasy nr 7 między Radomiem i Kielcami powinna przyciągnąć dodatkowo jeszcze większą część ruchu Kielce - Lublin, realizowanego już dziś w dużej części via Radom.

Budowa drogi ekspresowej S12 na odcinku od Piotrkowa do Puław pozwoli wraz z już realizowanymi inwestycjami oraz inwestycjami planowanymi na najbliższe lata (autostrada od zachodniej granicy państwa przez Poznań do Łodzi i Piotrkowa, modernizacja trasy S8 Wrocław - Łódź) na powstanie kompletnego korytarza komunikacyjnego łączącego wschodnią i zachodnią granicę Polski siecią autostrad i dróg szybkiego ruchu, uzupełnionego przebiegającą równolegle linią kolejową.

Uwzględniając już realizowane przy współudziale samorządów inwestycje (rozpoczęta budowa obwodnicy Puław wraz z nowym mostem na Wiśle, obwodnice Piotrkowa Trybunalskiego i Opoczna, których budowa rusza w bieżącym roku) bądź planowane na nieodległą przyszłość (przygotowywana właśnie przez MPU Radom koncepcja tak zwanej obwodnicy południowej miasta Radomia w ciągu drogi S12, prace koncepcyjne na odcinku S12 pokrywającym się z przebiegiem trasy S74 między Sulejowem i Piotrkowem Trybunalskim), do pełnej realizacji trasy ekspresowej S12 pozostaje wybudowanie odcinków Puławy - Radom, Radom - Opoczno oraz Opoczno - Sulejów. Z uwagi na brak znaczących barier naturalnych oraz przebieg trasy w większości niezabudowanym terenem równinnym, koszty realizacji wyżej wymienionej trasy powinny być stosunkowo niskie.

Z punktu widzenia jednego z najważniejszych celów polityki gospodarczej Polski na najbliższe lata, to jest działania w kierunku zrównoważonego rozwoju kraju, szalenie istotne znaczenie ma fakt przebiegu drogi nr 12 przez tereny charakteryzujące się znaczącym zapóźnieniem gospodarczym w stosunku do reszty kraju oraz stopą bezrobocia daleko przewyższającą średnią krajową (od 20-23% w powiatach opoczyńskim i zwoleńskim do ponad 30% w powiecie radomskim). Realizacja takiej inwestycji będzie stanowiła silny impuls rozwojowy oraz podniesie atrakcyjność inwestycyjną obszarów, przez które przebiega trasa, przyczyniając się choć częściowo do zrównoważenia dysproporcji pomiędzy nimi a bardziej rozwiniętą resztą kraju. Tak poważnych problemów społecznych nie ma na żadnej z planowanych do realizacji arterii W-Z.

Nie bez znaczenia jest fakt zaangażowania lokalnych samorządów w realizację fragmentów drogi S12 przy wsparciu GDDKiA (wspomniane wyżej inwestycje realizowane lub planowane do realizacji) a także silne poparcie społeczne wyrażone przez reprezentantów samorządów lokalnych gmin, miast, powiatów oraz województw leżących na trasie przebiegu drogi S12 w postaci porozumienia samorządowego podpisanego 30 czerwca 2005 r. w Radomiu, skierowanego do poprzedniego prezesa GDDKiA, ministra infrastruktury oraz prezesa Rady Ministrów  (kopia w załączeniu) oraz uchwał poszczególnych jednostek samorządowych, stanowiska Konwentu Powiatowych Zarządów Dróg Województwa Mazowieckiego - też w załączeniu - stanowiska Izby Przemysłowo-Handlowej Ziemi Radomskiej, opinii dziekana Wydziału Transportu Politechniki Radomskiej i innych.

W świetle powyższych faktów zwracam się w swoim imieniu z pytaniem o powody umieszczenia realizacji trasy S12 na odcinku od Piotrkowa Trybunalskiego do Puław na odległym miejscu w harmonogramie budowy dróg ekspresowych w Polsce - po roku 2015. W szczególności zwracamy się z prośbą o przedstawienie aktualnych planów Ministerstwa Transportu i Budownictwa w odniesieniu do realizacji trasy S12 oraz o przedstawienie wyliczeń dotyczących rzeczywistego i prognozowanego natężenia ruchu na tej trasie w porównaniu z innymi drogami ekspresowymi, których realizacja zaplanowana jest w terminie wcześniejszym, jak również ewentualnych innych argumentów uwzględnianych przy tworzeniu harmonogramu realizacji poszczególnych dróg, na przykład koszty budowy, aspekty społeczne itp.

Ponadto, mając na uwadze cele strategiczne rządu, przedstawione na konferencji prasowej w Strykowie w dniu 19 stycznia 2006 r. przez premiera Kazimierza Marcinkiewicza w zakresie polityki transportowej Polski na najbliższe lata, postuluję - uwzględniając przytoczone w niniejszym oświadczeniu argumenty - dokonanie zmian w ostatecznym projekcie NPR na 2007-2013 w "Harmonogramie budowy autostrad i dróg ekspresowych" i umieszczenie trasy S12 w harmonogramie realizacji całej drogi w przebiegu określonym w rozporządzeniu RM do 2013 r.

Liczę na Pańskie przychylne stanowisko oraz zdecydowane działanie.

Z poważaniem

Andrzej Łuczycki
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Ryszarda Ciecierskiego, skierowane do ministra rolnictwa i rozwoju wsi Krzysztofa Jurgiela:

Szanowny Panie Ministrze!

Na ostatnim posiedzeniu Sejmu RP czwartej kadencji w dniu 7 lipca 2005 r. przyjęto ustawę o dopłatach do ubezpieczeń upraw rolnych i zwierząt gospodarskich. Ustawa ta określa, między innymi, zasady dopłat z budżetu państwa do składek z tytułu zawarcia umów ubezpieczenia upraw (zbóż, kukurydzy, rzepaku, rzepiku, ziemniaków lub buraków cukrowych) przed szkodami spowodowanymi przez ogień, huragan, powódź, deszcz nawalny, grad, piorun, obsunięcie ziemi, lawinę, suszę oraz ujemne skutki przezimowania lub przymrozków wiosennych.

W ustawie tej, jak w wielu regulacjach uchwalonych u schyłku czwartej kadencji Sejmu, najpewniej pomyłkowo pominięto problem ubezpieczenia upraw przed szkodami wyrządzanymi przez zwierzęta łowne. Rolnicy od wielu lat borykają się z tymi problemami. Ponadto po wyrządzonej przez zwierzęta łowne szkodzie bardzo często dochodzi do konfliktów pomiędzy poszkodowanymi rolnikami a kołami łowieckimi. Sprawy sporne znajdują swój epilog w sądzie, a rolnik jest zwykle słabszą stroną konfliktu.

Zatem jest potrzeba uregulowania konfliktowej sprawy przez nowelizację wyżej wymienionej ustawy.

Z wyrazami szacunku

senator RP
Ryszard Ciecierski

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Ryszarda Ciecierskiego, skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra spraw wewnętrznych i administracji Ludwika Dorna:

Od dłuższego już czasu trwa wymiana korespondencji między MSWiA i Premierem Rządu RP a Krajową Radą Regionalnych Izb Obrachunkowych w sprawie poprawy warunków płacowych pracowników RIO. Starania te, jak wynika ze wspomnianej korespondencji, były przyjmowane ze zrozumieniem przez poprzedniego ministra MSWiA. Stanowisko ministra było wyrażone w skierowanym do premiera piśmie z dnia 22 września 2005 r. (znak F-W-311-38-4163/05) następująco: "Panie Premierze, podzielam również pogląd, iż poziom wynagrodzeń pracowników RIO powinien być rozpatrywany na tle wynagrodzeń pracowników samorządowych kolegiów odwoławczych. Wynika to z faktu, iż zarówno posiadane kwalifikacje, jak i wykonywane zadania przez pracowników RIO i SKO są porównywalne i brak jest uzasadnienia do dalszego utrzymywania takiego zróżnicowania przeciętnych wynagrodzeń pracowników tych jednostek (wynagrodzenia w RIO stanowią 63% wynagrodzeń w SKO)". Jak na ironię, rozporządzeniem prezesa RM z dnia 10 października 2005 r. podaną różnicę powiększono, wbrew przekonaniom wypowiadanym w opisanej korespondencji.

Niedoszacowanie wynagrodzeń RIO jest bardzo wyraźne. Porównanie średniego miesięcznego wynagrodzenia na 1 etat w 2005 r. RIO, SKO i NIK mówi samo za siebie: RIO - 3.150 zł, NIK - 7.680 zł, SKO - 5.000 zł.

Niskie wynagrodzenia to częsty powód odpływu wyszkolonych pracowników do atrakcyjniejszej pod względem finansowym pracy w jednostkach samorządu terytorialnego czy w NIK.

Obok negatywnych relacji finansowych od wielu już lat następuje ciągłe zwiększanie wymagań kompetencyjnych od pracowników RIO. Warto też zauważyć, że RIO otrzymuje nieustannie nowe zadania. W ostatnim czasie przykładowo można wskazać na: nowy obowiązek sporządzania raportów o sytuacji finansowej jst, wzrost liczby kontrolowanych przez izby sprawozdań z wykonania budżetów jst, monitorowanie długu jst, wzrost ilości opinii o sytuacji finansowej jst, niezbędnych do uzyskania pożyczek czy kredytów oraz dofinansowania zadań z funduszy UE, utworzenie przy RIO komisji orzekających w sprawach o naruszenie dyscypliny finansów publicznych, zwiększenie liczby szkoleń i instruktaży w związku z częstymi zmianami przepisów prawa, dodatkowe prace kontrolne w jst na zlecenie organów administracji rządowej.

Opisana sytuacja wymaga pilnej zmiany w celu stworzenia warunków do wykonania zadań w RIO. Dla przykładu, tylko do obsługi komisji orzekających w sprawach o naruszenie dyscypliny finansów publicznych powinny być zatrudnione co najmniej trzydzieści dwie osoby.

Racje, o które zabiegam, wyrażał swego czasu prezes NIK Lech Kaczyński "[...] uświadamiając Sejmowi i innym organom państwa, a także opinii publicznej, że kontrolerzy, aby byli bezstronni i mogli rzetelnie wykonywać swoje obowiązki, powinni być odpowiednio wynagradzani" (źródło: Najwyższa Izba Kontroli, «Kontrola państwowa», R. 2005, nr 6/305, s.4).

Myślę, że błędem dotychczasowych władz jest rezygnacja ze stabilizacji płacowej kadr RIO przy jednoczesnym ciągłym zwiększaniu liczby zadań związanych z nadzorem nad finansami samorządów, które też nieustannie się zwiększają.

Z wyrazami szacunku

senator RP
Ryszard Ciecierski

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Ryszarda Ciecierskiego, skierowane do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry:

Szanowny Panie Ministrze!

W nawiązaniu do stanowiska Krajowej Rady Kuratorów z dnia 17 grudnia 2005 r., które załączam, proszę Pana Ministra o zwiększenie liczby etatów urzędniczych do obsługi zadań kuratorskich. Zwiększenie liczby etatów powinno nastąpić w roku bieżącym, a także w latach przyszłych.

Oczekiwania KRK wydają się uzasadnione ze względu na ogrom działań kuratorów w postępowaniu orzeczniczym i wykonawczym, które obejmują prawie półtora miliona podopiecznych i mają na celu zapewnienie sprawnego wykonywania kar nieizolacyjnych.

Oczekiwane zwiększenie obsługi administracyjnej w opinii tego środowiska istotnie poprawi bezpieczeństwo obywateli. Mam nadzieję, że Pan Minister również podzieli taki pogląd.

Z wyrazami szacunku

senator RP
Ryszard Ciecierski

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Ryszarda Ciecierskiego, skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra spraw wewnętrznych i administracji Ludwika Dorna:

Szanowny Panie Ministrze!

Korpus służby cywilnej w swym podstawowym założeniu miał zapewnić profesjonalną, apolityczną i stabilną kadrę urzędniczą. Aktualnie, mimo kilkuletniego wysiłku i poniesionych nakładów finansowych, efekt nie został osiągnięty. Widoczne są: brak stabilności zatrudnienia urzędników oraz zmienność wymagań kwalifikacyjnych. Przewidywane są również wyłączenia całych grup pracowników już zaliczonych w poczet korpusu służby cywilnej. Drobniejsze zmiany, głównie na kierowniczych stanowiskach, następują w wyniku reorganizacji urzędów. Epidemia zmian zawsze nasila się przed i po kolejnych wyborach parlamentarnych.

W wypowiedziach przedstawicieli nowego rządu ponownie słyszymy o zmianach w służbie cywilnej. Przewiduje się jej rozszerzenie na pracowników samorządu terytorialnego; w planach połączenia administracji celnej i skarbowej pojawia się myśl o wyłączeniu urzędników skarbowych z korpusu służby cywilnej; 1 stycznia bieżącego roku wprowadzono zmianę wymagań dotyczących znajomości języka obcego. Wskutek tej zmiany wiele certyfikatów językowych, uzyskanych w ciągu minionych trzech lat, utraciło walor uprawniający do przystąpienia do egzaminu na urzędnika służby cywilnej.

Uwzględniając dokonania i planowane zmiany, nie widać żadnej koncepcji korpusu służby cywilnej, a nawet jej sensu, bowiem szlachetna w założeniach idea korpusu służby cywilnej mocno ucierpiała wskutek rozmaitych manipulacji poprzedniej ekipy rządowej. Opisane zapowiedzi nowych zmian również nie napawają optymizmem.

Warto więc zapytać wprost o kilka spraw.

Czy wolno unieważnić certyfikaty językowe uzyskane zgodnie z wymaganiami i w najlepszej wierze? Jest to pytanie o zmiany reguł gry w trakcie jej trwania.

Jak ocenić zapowiedź likwidacji korpusu służby cywilnej w urzędach skarbowych w związku z zapowiedzią połączenia ich z urzędami celnymi?

Czy dotychczasowe postępowanie przy tworzeniu służby cywilnej jest właściwą drogą do założonego celu?

Czy warto pośpiesznie rozszerzać służbę cywilną na nowe służby, jeżeli tego procesu, między innymi ze względów politycznych, nie potrafimy ustabilizować? Czy jedynym rezultatem naszych starań mają być wydatki budżetu i zmarnotrawiona praca urzędników?

Z wyrazami szacunku

Ryszard Ciecierski

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Janusza Kubiaka, skierowane do ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego RP Zbigniewa Ziobry:

Szanowny Panie Ministrze!

Kieruję do Pana prośbę o zapoznanie się z przedstawioną poniżej sprawą, z jaką zgłosił się do mnie jako senatora Rzeczypospolitej Polskiej pan Andrzej Komasiński oraz proszę o informację i wyjaśnienie, a także o podjęcie stosownych działań w tej sprawie.

Pan Andrzej Komasiński, mieszkaniec Piły, jest przedsiębiorcą prowadzącym od kilkunastu lat firmę sprzedającą i instalującą urządzenia grzewcze. Jak wynika z oświadczenia skarżącego, w lutym 2002 roku Spółdzielnia Mieszkaniowa w Szamocinie zleciła firmie A. Komasińskiego wykonanie projektów za kwotę około 60 tysięcy zł. Następnie, w lipcu 2002 r., wygrał on przetarg na wykonanie na podstawie wykonanych projektów kompleksów instalacji gazowych i centralnego ogrzewania na osiedlu mieszkaniowym w Szamocinie (Wielkopolska). Na uwagę zasługuje fakt, iż przewodniczący Komisji Przetargowej Tadeusz Król, który w późniejszym okresie został prezesem spółdzielni, czynił starania, aby wygrała inna, zaprzyjaźniona z nim firma, czemu przeciwstawił się ówczesny prezes spółdzielni Jerzy Kurek. Została podpisana na wymienione prace stosowna umowa, z której wynikało, iż spółdzielnia miała zapłacić za wykonaną pracę 1 milion 150 tysięcy zł. W międzyczasie zakres prac został zmniejszony, w związku z czym spółdzielnia była zobowiązana do zapłacenia kwoty o 55  tysięcy  zł mniejszej, to jest 1 miliona 95 tysięcy zł. Prace zostały zakończone zgodnie z terminem, to jest w październiku 2002 r., a każdy z użytkowników instalacji złożył oświadczenie o bezusterkowym wykonaniu prac.

Kłopoty pana A. Komasińskiego zaczęły się z chwilą zobowiązania spółdzielni do zapłaty należności za wykonaną pracę. W sumie, za wcześniej wykonane projekty (55 tysięcy zł), za prace zlecone w wyniku przetargu po aneksach (1 milion 95 tysięcy zł), spółdzielnia miała do zapłacenia wykonawcy kwotę 1 miliona 150 tysięcy zł. Część należności została uiszczona, a część, to jest 150 tysięcy zł, została do zapłacenia.

W grudniu 2002 na walnym zebraniu spółdzielni została przedstawiona propozycja Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa, która zaoferowała w miejsce brakującej kwoty udzielenie dotacji w postaci umarzalnej pożyczki w wysokości 150 tysięcy zł. Wówczas mieszkańcy podburzeni przez Tadeusza Króla, przewodniczącego komisji przetargowej, nie zgodzili się na propozycję.

Pan Komasiński w późniejszym okresie otrzymał od Spółdzielni jeszcze 60 tysięcy zł, pozostało więc do zapłaty 90 tysięcy zł.

W lutym 2003 r., w wyniku złożonego przez A. Komasińskiego pozwu o zapłatę, Sąd Gospodarczy w Poznaniu wydał nakaz zapłaty w trybie nakazowym brakującej kwoty 90 tys. zł.

Wówczas "ukarano" prezesa spółdzielni, obarczając go winą za niekorzystne dla spółdzielni orzeczenie sądu, poprzez odwołanie z funkcji prezesa. Na walnym zebraniu prezesem Spółdzielni Mieszkaniowej w Szamocinie został pan Tadeusz Król, przewodniczący komisji przetargowej. W tym momencie, zdaniem A. Komasińskiego, zaczęła się walka między nim a nowym prezesem spółdzielni Tadeuszem Królem, który już od początku, to jest od przetargu, był wrogo nastawiony do pana Komasińskiego, gdyż wówczas jego życzeniem było, aby przetarg wygrała, jak już wspomniano wyżej, zaprzyjaźniona z nim firma. Teraz, jako prezes spółdzielni, robił wszystko, aby zniszczyć firmę A. Komasińskiego, konkurencyjną w stosunku do zaprzyjaźnionej firmy.

Nowy prezes odwołał się od nakazu zapłaty oraz złożył doniesienie do Komendy Policji w Chodzieży o rzekomych nieprawidłowościach w rozliczeniu i wykonywaniu instalacji. W dniu 17 maja 2003 r. wszczęto śledztwo przeciwko A. Komasińskiemu. Tadeusz Król sporządził wzór oświadczenia o fatalnie wykonanych robotach, brakach materiałowych, niesprawnych instalacjach kominowych i zamieścił ten wzór na tablicy ogłoszeń. Następnie przedłożył takie oświadczenia podpisane przez osiemdziesięciu mieszkańców w toczącym się przeciwko Komasińskiemu postępowaniu. Jednocześnie w dniu 27 maja 2003 r. zobowiązał się do spłaty zadłużenia w ratach płatnych do końca 2003 r., które uiszczał do września 2003 r. W październiku 2003 r. odmówił spłacania dalszych rat, zarzucając A. Komasińskiemu złe wykonane kominów, mających stanowić zagrożenie dla życia mieszkańców.

W dniu 16 listopada 2003 r. do A. Komasińskiego dotarła informacja, że wkrótce zostanie aresztowany (tak zostało powiedziane na zebraniu spółdzielni). Na 19 listopada 2003 r. pan Komasiński został wezwany do Sądu Gospodarczego w Poznaniu w sprawie powództwa podwykonawcy o zapłatę, gdyż nie uregulował należności z podwykonawcą w związku ze sprawą wynikłą ze spółdzielnią (nie posiadał tyle środków, aby zaspokoić roszczenia wszystkich podwykonawców).

Na uwagę zasługuje fakt, że właśnie w tym dniu, to jest 19 grudnia 2003 r., w chwili gdy inspektor nadzoru wyjeżdżał na wymienioną rozprawę, gdzie miał potwierdzić, że prace zostały wykonane prawidłowo i roszczenia jego podwykonawcy jest uzasadnione, inspektor nadzoru i komisarz zostali zatrzymani. Zarzucono im nieprawidłowości stwierdzone w wyniku wizji lokalnej - wizja została przeprowadzona dopiero po zatrzymaniu ich, a policji już znane były wyniki, zresztą niezgodne z ustaleniami pracowników gazowni. Również w tym dniu, ale po zatrzymaniu wyżej wymienionych, w Szamocinie odbyła się wizja lokalna, w której pomimo nacisków prezesa spółdzielni T. Króla oraz policjantów diagnostycy z gazowni nie stwierdzili żądnych nieprawidłowości w pracy instalacji, lecz protokół z tej wizji zaginął w czasie śledztwa.

W dniu 20 listopada 2003 r. Andrzej Komasiński został również zatrzymany pod zarzutem spowodowania zagrożenia życia i zdrowia mieszkańców poprzez złe wykonanie instalacji gazowych spalinowych, wentylacyjnych, wyłudzenie na szkodę spółdzielni kwoty 320 tysięcy zł oraz na szkodę Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa kwoty 160 tysięcy zł, a także poświadczenie nieprawdy w protokole odbioru robót. Takie same zarzuty zostały przedstawione kierownikowi budowy, kominiarzowi i byłemu prezesowi Jerzemu Kurkowi. Zarzuty postawione zostały na podstawie opinii biegłego Lecha Ebelewicza, lokalnego kominiarza i wizji lokalnej (protokół zaginął).

W dniu 27 lutego 2004 r. został skierowany przeciwko A. Komasińskiemu akt oskarżenia, a postępowanie przed Sądem Rejonowym w Chodzieży jest w toku.

Pan Andrzej Komasiński zawiadomił Prokuraturę Rejonową w Pile o popełnieniu przestępstwa przez biegłych z dziedziny rachunkowości i księgowości oraz instalacji kominiarskich poprzez wydanie w okresie od maja 2003 r. do 27 lutego 2004 r. fałszywych opinii, które posłużyły za dowód w postępowaniu przygotowawczym Ds. 973/03 nadzorowanym przez Prokuraturę Rejonową w Chodzieży i oskarżaniu w wymienionej sprawie (Ds. 1117/04), czym działali na szkodę A. Komasińskiego. Prokuratura Rejonowa w Pile umorzyła postępowanie wobec braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa (Ds. 372/05).

Pan Andrzej Komasiński zaskarżył powyższą decyzję. Wówczas akta sprawy z zażaleniem w trybie art. 306 §2 k.p.k. przekazano do Sądu Rejonowego w Pile, który przekazał sprawę do rozpoznania Sądowi Rejonowemu w Chodzieży. Zawiadomił również Prokuraturę Rejonową w Chodzieży o popełnieniu przestępstwa przez Tadeusza Króla poprzez składanie w okresie od maja 2003 r. do lutego 2004 r. fałszywych zeznań w trakcie postępowania przygotowawczego przez KPP w Chodzieży - Rsd 293/03 oraz w postępowaniach przed Sądem Okręgowym X Wydział Gospodarczy w Poznaniu w sprawie X G Nc 236/03 i Sądem Rejonowym w Pile, czym działał na jego szkodę. Prokuratura rejonowa w Chodzieży decyzją z dnia 21 maja 2004 r. odmówiła wszczęcie śledztwa.

Pan Komasiński odwołał się od powyższej decyzji. Wobec nieprzychylenia się przez Prokuraturę Okręgową w Poznaniu do środka odwoławczego sprawę rozpoznał Sąd Rejonowy w Chodzieży, który uchylił decyzję i przekazał sprawę Prokuratorowi Rejonowemu w Chodzieży celem dalszego prowadzenia.

Postanowieniem z dnia 31 grudnia 2004 r. śledztwo zostało umorzone na podstawie art. 17 §1 pktu 2 k.p.k wobec stwierdzenia, że czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego. Pan Komasiński zaskarżył to postanowienie, lecz postanowieniem z dnia 15 lutego 2005 r. Sąd Rejonowy w Chodzieży utrzymał w mocy zaskarżone postanowienie.

Pan Komasiński złożył również doniesienie do Prokuratury Rejonowej w Chodzieży o popełnieniu przestępstwa przez Tadeusza Króla poprzez wyłudzenie w okresie od marca 2003 r. do 19 kwietnia 2004 r. usług i urządzeń grzewczych o łącznej wartości 490 tysięcy zł, lecz postanowieniem z dnia 24 maja 2004 r. prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa (Ds. 717/04). Na powyższe postanowienie A. Komasiński złożył zażalenie. Sąd Rejonowy w Chodzieży utrzymał je w mocy.

Pan Andrzej Komasiński, mając zastrzeżenia co do prawidłowości pracy Prokuratury Rejonowej i Okręgowej, złożył zawiadomienie do ABW w Poznaniu, a kopie dokumentów przesłał w dniu 16 maja 2005 r. do prokuratora krajowego z przekonaniem, iż jako podmiot samodzielny i niezależny od Prokuratury Okręgowej w Poznaniu zainteresuje się on nadesłanym materiałem, oceni go, zweryfikuje i skontroluje wcześniejsze decyzje prokuratury. Zainteresowanie Prokuratury Krajowej polegało jednak na przekazaniu dokumentów do prokuratury Okręgowej w Poznaniu, celem zbadania podnoszonych w nich zarzutów (Prokuratura Okręgowa miała zbadać zarzuty wobec jej działania) i kolejna próba wyjaśnienia podnoszonych przez A. Komasińskiego zarzutów znowu została udaremniona.

Ponieważ postępowanie organów prokuratury jest zdaniem pana Komasińskiego niewłaściwe, złożone zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez biegłego, policjantów czy też prokuratora było rozpatrywane pod nadzorem tej samej prokuratury okręgowej, a działania Policji noszą również znamiona przestępstwa, zasadne jest, dla dobra wymiaru sprawiedliwości i zachowania obiektywizmu w sprawie, skontrolowanie podjętych decyzji oraz merytoryczne zapoznanie się ze sprawą. Dlatego uważam za właściwe przekazanie jej do prowadzenia innej prokuraturze, na przykład w Bydgoszczy, i objęcie sprawy jej nadzorem w celu wyjaśnienia nieprawidłowości.

Z poważaniem

Janusz Kubiak
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Jana Szafrańca, skierowane do prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego:

Szanowny Panie Prezydencie!

Na trzecim posiedzeniu Senatu RP w dniu 22 grudnia 2005 r. szesnastu senatorów zwróciło się do ministra kultury i dziedzictwa narodowego z apelem o wstrzymanie dotacji finansowej w wysokości 250 tysięcy zł na działalność prywatnego teatru "Wierszalin" z Supraśla, z uwagi na jego bluźnierczą twórczość, uwłaczającą Bogu i Jego wyznawcom obrządku prawosławnego i rzymskokatolickiego.

Minister kultury, mając świadomość antychrześcijańskiego przesłania teatru, w odpowiedzi na oświadczenie stwierdził: "ze względu na uznaną, także międzynarodową rangę dokonań, <<Wierszalin>> zasługuje na stałe dotowanie i tym samym stabilizację finansową, która umożliwi dalszy rozwój artystyczny tej instytucji (...) i kontynuację działalności edukacyjnej, na niwie której teatr posiada bogate doświadczenie i dorobek." Pragnę nadmienić, że teatr ten zyskał już dotację w wysokości 250 tysięcy zł z budżetu samorządu województwa podlaskiego za sprawą marszałka i radnych SLD, przy czynnym sprzeciwie radnych LPR, PiS i PO.

Od jedenastu już lat teatr, żeby użyć słów ministra kultury, kontynuuje "działalność edukacyjną", realizując zaplanowaną dekonstrukcję i destrukcję ewangelicznych wartości. W tym też celu, zdaniem jednego z współtwórców teatru, pana Słobodzianka, należy zlikwidować fałszywe pośrednictwo między ludźmi (w tym, ci świeckie) a Bogiem (w tym, co uświęcone). Takim właśnie fałszywym pośrednikiem ma być kościół wraz z martwym ceremoniałem mszy. Żeby zlikwidować pośrednictwo kościoła, współtwórca "Wierszalina" świadomie infekuje wymiar sakralny parodią, by poprzez, jak oświadcza, ośmieszenie tradycyjnej wiary doprowadzić do nowej wiary, ale już wyzwolonej od fałszywych pośredników i anachronicznych doktryn.

W tym też celu w jednej ze scen "Proroka Ilji" aktorzy nalewają do liturgicznych kielichów wódkę i powtarzając słowa powiedziane przez Chrystusa: "jedzcie i pijcie", wypijają trunek, by po tym "przeistoczeniu" uprawiać nierząd i kojarzyć brak erekcji z brakiem zmartwychwstania oraz parodiować liturgiczne wezwanie do modlitwy, wplatając w modlitewną inwokację słowny rynsztok na przemian z imieniem Jezus.

Świeżo ustanowiony szef "Wierszalina" w jednej z ulotek promocyjnych, nawiązując do "anachronicznych doktryn", stwierdza, że "katolicyzm wrasta w życie tej gromady (czytaj: wiernych - J.S.) jako narzucony jej, a martwy kodeks przynależności do ludzkiego, dziejowego świata. Gmatwa się ona i ginie w tej obcej, narzuconej sieci". Dlatego też w scenariuszach swych utworów chce przez ironię, ośmieszenie i bluźnierstwo uwolnić z tej sieci zniewolonych, omamionych wiarą ludzi. W utworze zatytułowanym "Bóg Niżyński" parodiuje modlitewne inwokacje z liturgii prawosławnej, a w utworze "Święty Edyp", dokonuje trawestacji liturgicznego wezwania "jak był brud na początku, teraz jest i na wieki", a w sceniczny akt kopulacji wplata słowa Chrystusa: "co Bóg złączył, człowiek niech nie rozłącza". W kolejnym utworze, zatytułowanym "Ofiara Vilgefortis", eksponuje odsłonięte piersi kobiece na ukrzyżowanej na drzewie krzyża ludzkiej postaci. Krzyż, będący dla chrześcijanina znakiem mocy Bożej, zostaje ogołocony z przynależnego mu atrybutu boskości, zostaje upodlony poprzez demonstrację transseksualnej dewiacji, która w kontekście ukrzyżowania zaczyna pełnić rolę religijnego substytutu.

Jak nietrudno zauważyć, pan Tomaszuk, szef "Wierszalina" postawił sobie za cel deprecjację "anachronicznej doktryny" i "fałszywego pośrednika", identyfikowanego bezpośrednio z prawosławnym i rzymskokatolickim kościołem, a pośrednio z całym chrześcijaństwem.

Szanowny Panie Prezydencie! Ojciec Święty, Benedykt XVI, przyjmując Pana Prezydenta w dniu 26 stycznia 2006 r. na prywatnej audiencji, wyraził nadzieję, że Polska nie będzie należała do państw, które promują wartości wrogie chrześcijaństwu. Ufam, że w kontekście papieskiego oczekiwania zajmie Pan Prezydent stosowne stanowisko i nie pozwoli, by nasz rząd gratyfikował twórczość wrogą chrześcijaństwu.

Z poważaniem

Jan Szafraniec
senator Rzeczypospolitej Polskiej

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Ryszarda Góreckiego, skierowane do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry:

W pełni popieram starania władz samorządowych w Ełku zmierzające do utworzenia w tym mieście ośrodka migracyjnego ksiąg wieczystych. Powołanie takiej instytucji, na mocy ustawy z dnia 14 lutego 2003 r. o przenoszeniu treści księgi wieczystej do struktury księgi wieczystej prowadzonej w systemie informatycznym, jest wymogiem prawnym. Starostwo powiatowe w Ełku jest gotowe przekazać na ten cel wyremontowany budynek o wartości około 600 tysięcy zł. W sposób znaczący ograniczyłoby do wydatki Ministerstwa Sprawiedliwości, gdyż nie musiałoby ono przeznaczać środków finansowych na stworzenie odpowiedniej bazy lokalowej. Lokalizacja ta zyskała już przychylne opinie przedstawicieli Ministerstwa Sprawiedliwości, Sądu Apelacyjnego w Białymstoku oraz Sądu Okręgowego w Olsztynie, którzy wielokrotnie wizytowali obiekt wskazany na przyszłą siedzibę ośrodka. Samorządy powiatu ełckiego i miasta Ełku złożyły także skierowaną do Ministerstwa Sprawiedliwości pisemną deklarację, w której zobowiązały się do finansowego wsparcia uruchomienia tej instytucji.

Utworzenie ośrodka migracyjnego ksiąg wieczystych w Ełku przyczyniłoby się do wzrostu znaczenia tego miasta znajdującego się w centralnej części regionu północno-wschodniego Polski. Powołanie tej instytucji spowodowałoby także utworzenie kilkudziesięciu miejsc pracy, co dla obszaru dotkniętego ogromnym bezrobociem ma istotne znaczenie.

W związku z powyższym zwracam się do Pana Ministra o podjęcie stosownych działań w celu utworzenia ośrodka migracyjnego ksiąg wieczystych w Ełku.

Z wyrazami szacunku

Ryszard Górecki
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Antoniego Motyczkę, skierowane do prezesa Rady Ministrów Kazimierza Marcinkiewicza:

Ważą się losy zbiornika retencyjnego Racibórz Dolny, który w wypadku powodzi mógłby przyjąć nadmiar wody i w dużym stopniu uratować przed zatopieniem miasta i wsie położone w dorzeczu Odry, począwszy od Raciborza aż po Wrocław. Jak donosi prasa, Komisja Europejska nie przyznała nam w tym roku środków na budowę zbiornika.

Wielkie powodzie na Odrze oraz w jej dopływach nie są rzadkością. W XIX wieku zanotowano ich cztery: w latach 1813, 1829, 1854 i 1880. W XX wieku Odra aż dwanaście razy występowała ze swoich brzegów, przy czym powódź w lipcu 1997 r. była z nich wszystkich największa. Łączna ilość opadów w tym czasie czterokrotnie przewyższała tak zwaną długoterminową średnią miesięczną. W wyniku tego pod wodą znalazł się obszar o powierzchni 650 km2 w trzech województwach: śląskim, opolskim, i dolnośląskim. Uszkodzeniu uległo trzydzieści siedem tysięcy budynków, osiemset sześćdziesiąt sześć mostów i ponad 2 tysiące km dróg. Straty oszacowane zostały na około 8 miliardów 500 milionów zł. Wielka woda spowodowała śmierć pięćdziesięciu czterech osób, ewakuowano mniej więcej sto dziesięć tysięcy ludzi, a siedemset tysięcy domów zostało zalanych.

Projektowany zbiornik obejmuje dolinę Odry od mostu w Krzyżanowicach do granic miasta Raciborza na obszarze 26,26 km2. Kształt zbiornika dostosowano do naturalnych warunków topograficznych i stanu zagospodarowania terenu, po to, by uniknąć między innymi konieczności przekładania istniejących linii kolejowych i tras drogowych, co pozwoli obniżyć koszty jego budowy. Ocenia się, że zbiornik ten, we współpracy z istniejącym już systemem zbiorników na Nysie Kłodzkiej, radykalnie wpłynie na obniżenie kulminacji fal powodziowych na Odrze od Raciborza do Wrocławia i ochroni przed wielką wodą wszystkie większe ośrodki miejskie: Racibórz, Koźle, Opole, Wrocław, bez konieczności ingerencji w historycznie ukształtowany system ochrony przeciwpowodziowej tych miast. Projektowany zbiornik może dysponować maksymalną pojemnością całkowitą wynoszącą 185 milionów m3, wykorzystywaną w całości do redukcji nadmiaru wody. Jak wykazały przeprowadzone obliczenia i symulacje, efektem działania suchego zbiornika Racibórz będzie prawie pięćdziesięcioprocentowa redukcja kulminacji najwyższych fal powodziowych.

Zbiornik Racibórz Dolny jest inwestycją ważną strategicznie nie tylko dla mieszkańców ziem raciborskiej i wodzisławskiej, ale dla całego kraju. Nie możemy pozwolić, aby powtórzyła się klęska z lipca 1997 r. Mieszkańcy terenów zalanych podczas powodzi zbyt ciężko pracowali, żeby wielka woda po raz kolejny zniszczyła ich domy wraz z dobytkiem.

W imieniu wszystkich mieszkańców dorzecza Odry apeluję do pana premiera Kazimierza Marcinkiewicza i do jego ministrów o zainteresowanie się sprawą zbiornika Racibórz Dolny oraz środków na jego budowę, których nie przyznała nam w tym roku Komisja Europejska. Nie dajmy się po raz drugi zatopić Odrze.

Antoni Motyczka

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Dorotę Arciszewską-Mielewczyk wspólnie z innymi senatorami, skierowane do ministra pracy i polityki społecznej Krzysztofa Michałkiewicza oraz do rzecznika praw obywatelskich Janusza Kochanowskiego:

Mając na uwadze powtarzające się ciągle i zorganizowane działania polskich i zagranicznych agencji pośrednictwa pracy zmierzające do werbowania obywateli polskich do pracy w Wielkiej Brytanii, werbowania bez certyfikatu rządowego, a jednocześnie z naruszeniem podstawowych zasad uczciwości wobec polskich pracowników, wzywamy pana ministra oraz rzecznika praw obywatelskich do podjęcia działań polegających na:

- przygotowaniu nowelizacji ustawowych mających na celu jasne zdefiniowanie pośrednictwa pracy oraz wprowadzenie sankcji karnych za nieprzestrzeganie reguł pośrednictwa pracy oraz za oszukiwanie i wprowadzanie w błąd werbowanych pracowników;

- wypracowaniu ścieżki kontaktów z właściwymi urzędami brytyjskimi w celu informowania tychże urzędów o przypadkach nielegalnego, bez rządowego certyfikatu, pośrednictwa pracy oraz oszukiwania obywateli polskich;

- wyciągnięciu wobec firm oraz osób znanych z nielegalnego pośrednictwa pracy sankcji polegającej na zabronieniu im czynnego pośrednictwa pracy na terenie Polski oraz w Wielkiej Brytanii.

Nasze stanowisko uzasadniamy faktami powszechnie znanymi. Na terenie Wielkiej Brytanii pracuje legalnie kilkaset tysięcy Polaków. Znaczna ich część wyjechała do pracy, korzystając z pośrednictwa agencji. W mediach często nagłaśniane są fakty oszustw i nielegalnego pośrednictwa pracy.

Taka sytuacja ma miejsce na terenie województwa opolskiego. Brytyjska firma Top Recruitment prowadzi nabór pracowników, nie mając rządowego pozwolenia, certyfikatu. Postępowanie kontrolne przeprowadzone przez służby wojewody opolskiego wykazało szereg nieprawidłowości, polegających na braku certyfikatu, wprowadzaniu w błąd urzędów pracy oraz nieprawidłowych umowach o pracę, które musieli podpisywać Polacy pracujący dzięki pośrednictwu tej agencji. Dokumenty dowodowe oraz dane identyfikujące firmę Top Recruitment znajdują się w dokumentacji Urzędu Wojewódzkiego w Opolu. Działania urzędu wojewódzkiego zostały podjęte na podstawie skarg obywateli polskich. Smutną okolicznością jest fakt, iż w imieniu brytyjskiej firmy nielegalną rekrutację, zarówno osobiście, jak i masowo za pomocą internetu, prowadzą obywatele polscy. W naszej opinii ich działania są podwójnie szkodliwe. Szkodzą one wizerunkowi Polski i Polaków za granicą oraz powodują większe rozgoryczenie obywateli polskich, oszukiwanych przez współkrajowców.

Mając to wszystko na uwadze, wnosimy o podjęcie wskazanych na wstępie działań w celu zapobieżenia wystąpieniu w przyszłości nielegalnego pośrednictwa pracy dotyczącego Wielkiej Brytanii.

Dorota Arciszewska-Mielewczyk

Jerzy Szmit

Ryszard Ciecierski

Roman Wierzbicki

Bronisław Korfanty

Henryk Górski

Piotr Wach

Jerzy Szymura

Andrzej Mazurkiewicz

Paweł Michalak

Jarosław Chmielewski

Krzysztof Cugowski

Ewa Tomaszewska

 

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Elżbietę Rafalską, skierowane do Delegatury Najwyższej Izby Kontroli w Zielonej Górze:

Do mojego biura przychodzą członkowie spółdzielni mieszkaniowych i skarżą się na wysokie odsetki od kredytów mieszkaniowych zaciągniętych przez spółdzielnie na budowę ich mieszkań. Uzyskałam informację, że w podobnej sprawie wszczęta została przez delegaturę kontrola w II Oddziale Powszechnej Kasy Oszczędności Bank Polski SA w Gorzowie Wielkopolskim.

W związku z tym, że problem jest złożony, proszę, aby dla pełnego jego zbadania inspektorzy zapoznali się z dokumentami i aktami prawnymi, które na ten temat posiada Spółdzielnia Mieszkaniowa "Projekt" w Gorzowie Wielkopolskim.

Elżbieta Rafalska

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Elżbietę Rafalską, skierowane do wiceprezes Rady Ministrów, minister finansów Zyty Gilowskiej:

Proszę o informację dotyczącą kredytów mieszkaniowych zaciągniętych przez spółdzielnie mieszkaniowe na realizację spółdzielczego budownictwa mieszkaniowego - dotyczy kredytów mieszkaniowych udzielonych do dnia 31 maja 1992 r. i niespłaconych do dnia 31 grudnia 2005 r.

Na jaką kwotę zostały zaciągnięte przez spółdzielnie mieszkaniowe kredyty na realizację spółdzielczego budownictwa mieszkaniowego, udzielone do dnia 31 maja 1992 r.? Dotyczy kredytów, które nie zostały spłacone do dnia 31 grudnia 2005 r.

Jaką kwotę spłaty wspomnianych kredytów otrzymał Bank PKO BP SA (poprzednio Bank PKO bp) od kredytobiorców oraz ze środków budżetu państwa, w tym: z tytułu jednorazowego wykupu odsetek bankowych; z tytułu przejściowego wykupu odsetek (z oprocentowaniem tych odsetek); z tytułu umorzeń kredytu (kapitału) przy rozliczeniu inwestycji oraz odsetek przejściowo wykupionych (z oprocentowaniem tych odsetek); z tytułu poręczeń Skarbu Państwa na podstawie ustawy z dnia 29 listopada 2000 r. (DzU nr 122 poz. 1310), chodzi o kapitał oraz skapitalizowane odsetki bankowe; z tytułu odsetek wynikających z różnicy oprocentowania kapitału kredytów zaciągniętych do dnia 31 grudnia 1989 r. - ustawa z dnia 28 grudnia 1989 r. (DzU nr 74 art. 5)?

Jakie zadłużenie pozostało do spłaty przez kredytobiorców, chodzi o: kapitał, skapitalizowane odsetki bankowe, odsetki przejściowo wykupione (z oprocentowaniem tych odsetek), zadłużenie przeterminowane oraz odsetki od zadłużenia przeterminowanego?

Elżbieta Rafalska

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Piotra Ł.J. Andrzejewskiego, skierowane do ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego RP Zbigniewa Ziobry:

Szanowny Panie Ministrze!

Zwrócił się do mnie pan Jerzy Bichta, który żali się na nieprawidłowości zaistniałe podczas postępowania prowadzonego przez Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa o sygnaturze akt XVI C 585/04. Uważa on, że ten sąd winien wydać już końcową decyzję merytoryczną, sprawa toczy się bowiem od ponad pięciu lat.

Pan Jerzy Bichta skorzystał z możliwości, jaką w tej sytuacji wydawała się dawać ustawa z dnia 17 czerwca 2004 r. o skardze na naruszenie prawa strony do rozpoznania sprawy w postępowaniu sądowym bez nieuzasadnionej zwłoki - dalej: ustawa.

Postanowienie Sądu Okręgowego w Warszawie z dnia 15 listopada 2005 r. - sygnatura akt V S 246/05 - choć uznaje przewlekłość postępowania w Sądzie Rejonowym dla Warszawy Mokotowa w sprawie o sygnaturze akt XVI C 585/04, to jednak nie przyczynia się w żadnym stopniu do zapobieżenia dalszej zwłoce w postępowaniu sądowym. Co więcej, choć założeniem ustawy, oprócz dania środka zapewniającego stronie postępowania sądowego przeciwdziałanie przewlekłości postępowania w jej sprawie, jest uzyskanie przez poszkodowanego stosownej rekompensaty - patrz: uzasadnienie ustawy - sprawa pana Jerzego Bichty nie została tak potraktowana.

Uzasadnienie ustawy wyraźnie wskazuje, że w skardze wniesionej w toku postępowania możliwe jest - na żądanie skarżącego - wydanie sądowi rozpoznającemu sprawę merytorycznie wiążących zaleceń, art. 12 ust. 3, które oczywiście nie mogą wkraczać w sferę niezawisłości sądu. Żądanie to zostało wskazane przez pana Jerzego Bichtę, lecz nie zostało spełnione. Jak wynika z uzasadnienia podjętej decyzji, sąd okręgowy uznał, że nie może krępować sądu rozpoznającego pozew terminem wydania ostatecznego rozstrzygnięcia. Jest to niezgodne zarówno z treścią ustawy, jak i praktyką procesową. Sąd Okręgowy w Warszawie mógł nie tylko wyznaczyć termin wydania ostatecznego rozstrzygnięcia w sprawie o sygnaturze akt XVI C 585/04, podobnie jak to robią inne sądy okręgowe w Polsce, ale wskazać czynności procesowe, które winny zostać wykonane przez Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa. Zgodnie z doktryną sąd na żądanie skarżącego może zlecić sądowi rozpoznającemu sprawę co do istoty podjęcie odpowiednich czynności w wyznaczonym terminie.

Trudno zatem zgodzić się również z tym uznaniem sądu okręgowego, które wskazuje na niemożność ustalenia okoliczności mających wpływ na termin ostatecznego rozstrzygnięcia. Należy w tym miejscu zauważyć, że sprawa toczy się już pięć lat, a podniesiona w powództwie kwestia braku zapłaty, mimo umowy, za wykonane przez pana Jerzego Bichtę w dniu 23 grudnia 1999 r. prace instalacyjne w posesji przy ulicy Kajakowej 17, 02-838 Warszawa Pyry, nie wymaga od organu rozstrzygającego podejmowania niestandardowych czynności, których nie da się przewidzieć. Nie jest to bowiem sprawa zawiła ani faktycznie, ani prawnie.

Uwagę zwracają również inne kwestie związane z podjętą przez sąd okręgowy decyzją, a świadczące o faktycznym sposobie traktowania tego typu spraw, między innymi wydanie orzeczenia w terminie przekraczającym czas wskazany w art. 11 ustawy o skardze na naruszenie prawa strony do rozpoznania sprawy w postępowaniu sądowym bez nieuzasadnionej zwłoki i przyznanie zaledwie 1/8 kwoty, o którą ubiegał się pan Jerzy Bichta tytułem rekompensaty za przewlekłość.

Odnosząc się do kwestii zadośćuczynienia finansowego, trudno też zgodzić się z sądem okręgowym, iż ma to być kwota adekwatna jedynie do uchybień sądu, a nie do strat faktycznie poniesionych na skutek przewlekłości, i nie ma być ona rekompensatą materialną dla strony dotkniętej przewlekłością. Wskazane na wstępie mego pisma uzasadnienie ustawy nie pozwala na taką tezę. W mojej ocenie nie pozwala na takie twierdzenie nawet uznanie, że nie ma przeszkód prawnych, aby strona, która poniosła szkodę na skutek przewlekłego rozpoznania sprawy, dochodziła jej wyrównania na ogólnych zasadach prawa cywilnego, także po prawomocnym zakończeniu sprawy.

Tak sformułowane orzeczenie sądu okręgowego nie rokuje szybkiego zakończenia sprawy pana Jerzego Bichty. Sąd rejonowy nadal prowadzi ją w sposób opieszały; między innymi nie został rozpoznany wniosek z sierpnia 2005 r. o udzielenie zabezpieczenia w sprawie o zapłatę. Oczywiście pan Jerzy Bichta może znowu złożyć skargę i zapewne znowu Skarb Państwa zostanie obciążony koniecznością zadośćuczynienia.

Wydaje się zatem konieczne, aby w tym i podobnych przypadkach nie dopuścić do trwonienia środków publicznych z powodu oportunizmu w organizacji pracy sądu. Będę zatem zobowiązany, jeżeli Pan Minister potraktuje tę sprawę jako przykład wadliwej organizacji pracy polskich sądów i nieskuteczności ustawy o skardze na naruszenie prawa strony do rozpoznania sprawy w postępowaniu sądowym, która jeśli taka będzie praktyka jej stosowania, zamiast służyć zapobieganiu dalszym naruszeniom prawa, będzie wyłącznie sposobem uciszania rozgoryczonych obywateli. Będę wdzięczny za opinię Pana Ministra w tej sprawie i informację o ewentualnie podjętych działaniach.

Łączę wyrazy szacunku i pozostaję w nadziei na dalszą owocną współpracę.

Piotr Andrzejewski

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Mirosławę Nykiel, skierowane do wiceprezes Rady Ministrów, minister finansów Zyty Gilowskiej:

Szanowna Pani Minister!

Chciałabym wnieść oświadczenie w sprawie nowej ustawy o finansach publicznych z dnia 30 czerwca 2005 r., która weszła w życie z dniem 1 stycznia 2006 r. Sprawa dotyczy straty finansowej dla gmin po zastosowaniu art. 24 i art. 26 tejże ustawy, opublikowanej w "Dzienniku Ustaw" z dnia 27 grudnia 2005 r.

Nie będę się rozwodzić nad faktem, że opublikowanie jej na cztery dni przed wejściem w życie zrodziło dla gmin istotne problemy organizacyjne. Ważniejszym problemem są zapisy ustawy, na które zwrócił mi uwagę pan Jacek Krywult, prezydent miasta Bielsko-Biała, prosząc mnie o pilną interwencję w związku z wejściem w życie wspomnianej ustawy.

W przesłanym do mnie piśmie pan prezydent Bielska-Białej wskazuje na zapis art. 24 ustalający, że w zakładach budżetowych do przychodów własnych, o których mowa w ust. 1 pkt 2 tego artykułu, nie zalicza się dochodów z najmu i dzierżawy oraz innych umów o podobnym charakterze dotyczących składników majątkowych odpowiednio Skarbu Państwa lub jednostki samorządu terytorialnego. Ponadto w art. 26 ust. 2 ustawy znajduje się analogiczny zapis, który dotyczy gospodarstw pomocniczych, a z którego również wynika, że do przychodów własnych gospodarstwa pomocniczego nie zalicza się dochodów z najmu i dzierżawy oraz innych umów o podobnym charakterze dotyczących składników majątkowych odpowiednio Skarbu Państwa lub jednostki samorządu terytorialnego.

Skoro dochody z najmu i dzierżawy będą odprowadzane bezpośrednio do budżetu gminy, powstaje problem niemożności odliczania podatku VAT i to zarówno przez gminę, do której będą odprowadzane te przychody, jak i przez zakład budżetowy ponoszący koszty związane z uzyskiwaniem przychodów, o których mowa w wymienionych artykułach ustawy. Oznacza to dotkliwe straty w budżecie gminy, których nie da się w łatwy sposób zrównoważyć innymi środkami finansowymi, zwłaszcza w bieżącym roku budżetowym.

Wydaje się zatem, że wymienione artykuły ustawy o finansach publicznych nie były należycie przemyślane, jeśli chodzi o konsekwencje dla budżetów samorządów terytorialnych, i dlatego konieczna będzie pilna nowelizacja tej ustawy.

Proszę, aby Sejm podjął jak najszybciej pracę nad taką nowelizacją.

Mirosława Nykiel
senator RP
* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Andrzeja Mazurkiewicza, skierowane do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry oraz do ministra pracy i polityki społecznej Krzysztofa Michałkiewicza:

Oświadczenie to związane jest z licznie napływającymi skargami matek i ich dzieci pozostających w bardzo ciężkiej sytuacji materialnej ze względu na to, że dłużnicy alimentacyjni zamieszkują za granicą, a prezydenci, burmistrzowie i wójtowie wydają odmowne decyzje w przedmiocie przyznania zaliczki alimentacyjnej w związku z treścią informacji Sądu Okręgowego w Przemyślu, który na podstawie akt spraw informuje, że: dokumentacja została przesłana do organu przyjmującego za pośrednictwem Ministerstwa Sprawiedliwości bądź bezpośrednio do tego organu, w przypadku posiadania adresu dłużnika alimentacyjnego, a sąd nie ma wiadomości, czy została wszczęta egzekucja i przekazywane są należności w wyniku egzekucji bądź dobrowolnie przez zobowiązanego dłużnika; dokumentacja nie została przesłana, gdyż brakuje adresu dłużnika alimentacyjnego za granicą, a sąd nie ma wiadomości, czy należności są przekazywane dobrowolnie przez zobowiązanego dłużnika.

Roszczenie alimentacyjne jest dochodzone zgodnie z przepisami Konwencji o dochodzeniu roszczeń alimentacyjnych za granicą sporządzonej w Nowym Jorku dnia 20 czerwca 1956 r., DzU 1961 r., nr 17, poz. 87.

Zgodnie z art. 2 ust. 1 tej konwencji Sąd Okręgowy w Przemyślu jest organem przesyłającym i do niego uprawniony zgodnie z art. 3 ust. 1 konwencji może złożyć wniosek, w którym domaga się od zobowiązanego dostarczania utrzymania. Wymogi wniosku zostały określone w ust. 2-4 wspomnianego art. 3.

Zgodnie z art. 4 ust. 1 konwencji organ przesyłający przekazuje dokumenty organowi przyjmującemu, do którego należy zobowiązany, po uprzednim sprawdzeniu, czy pisma w otrzymanej formie odpowiadają przepisom prawa państwa, do którego należy uprawniony, zgodnie z ust. 2 tego artykułu. Pełna dokumentacja wraz z tłumaczeniem na język państwa przyjmującego przekazywana jest do Ministerstwa Sprawiedliwości.

Zgodnie z art. 6 ust. 1 konwencji dalsze czynności właściwe do uzyskania dokumentów podejmuje organ przyjmujący, który zgodnie z ust. 2 informuje o biegu sprawy organ przesyłający, a jeżeli nie może on nadać biegu sprawie, zawiadamia organ przesyłający o przyczynie i zwraca akta.

W świetle wspomnianych przepisów sąd okręgowy nie ma żadnych uprawnień kontrolnych ani ponaglających wobec organu przyjmującego.

Celem ustalenia państwa zobowiązanego i organu przyjmującego uprawniony winien podać dokładny adres zobowiązanego, w przypadku jego braku wniosek nie może otrzymać dalszego biegu już na etapie przygotowywania dokumentów.

Równocześnie na sądzie okręgowym w obszarze jego działania spoczywa wynikający z art. 10 ust. 1a obowiązek wydania informacji o stanie egzekucji świadczeń alimentacyjnych za okres trzech ostatnich miesięcy. Informacja ta nie jest zaświadczeniem w rozumieniu art. 217 i następnych k.p.a., chociaż nie można negować, że w jej treści zawarte są pewne ustawowe elementy zaświadczenia - urzędowe potwierdzenie określonych faktów wynikających z prowadzonej przez sąd okręgowy dokumentacji dotyczącej danej sprawy.

Wśród załączników wymienionych w rozporządzeniu ministra polityki społecznej z 7 czerwca 2005 r. w sprawie wzoru wniosku o ustalenie prawa do zaliczki alimentacyjnej oraz odpowiednich zaświadczeń, DzU nr 105, poz. 882, nie ma wzoru tejże informacji.

W nawiązaniu do ustawowego zakresu informacji ma ona zawierać dane o stanie egzekucji konkretnego świadczenia alimentacyjnego w oparciu o tytuł wykonawczy i dokumentację posiadaną przez sąd okręgowy zgodnie z przywołanymi przepisami konwencji. Taka informacja w oparciu o dokumentację zostaje udzielona w każdej sprawie tylko w takim zakresie, jaki jest wyznaczony przepisami dla organu przesyłającego.

Mając na uwadze przedstawioną analizę przepisów i wydawanie decyzji odmownych, zwracam się do panów ministrów, ministra sprawiedliwości oraz ministra pracy i polityki społecznej, o wyjaśnienie przyczyn takiego stanowiska organów orzekających w przedmiocie przyznania zaliczki alimentacyjnej.

Andrzej Mazurkiewicz


Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzednia część dokumentu, następny fragment