Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment


Oświadczenia

Po wyczerpaniu porządku obrad 4. posiedzenia senator Rafał Ślusarz złożył oświadczenie następującej treści:

Oświadczenie kieruję do Wysokiego Senatu.

Jestem senatorem z okręgu jeleniogórsko-legnickiego. To jest obszar, który obejmuje dawne Łużyce. Ja mieszkam w takiej miejscowości, w Gryfowie Śląskim, nad Kwisą. Kwisa była kiedyś granicą pomiędzy Łużycami a Śląskiem.

Łużyczanie, Serbołużyczanie nie mieszkają już w Polsce, mieszkają na wschodnich terenach niemieckich. Mają takie problemy, jakie ma mniejszość: w tej chwili borykają się z problemem zamykania szkół, bardzo ich intryguje sprawa Alojza Andrickiego, kapłana katolickiego, męczennika Dachau, liczą na to, że uda się go wynieść na ołtarze. Ale równocześnie jest to taka społeczność, która pielęgnuje kulturę, pielęgnuje język, pielęgnuje specyficzną pobożność, i którą charakteryzuje ogromna sympatia dla Polaków. Jestem zaszczycony przyjaźnią paru seniorów tego narodu, paru liderów. Oni wszyscy biegle mówią po polsku i bardzo się interesują naszymi sprawami.

Jeżeli można powiedzieć, że jesteśmy na początku naszej kadencji i czynimy pewne postanowienia, jak ją będziemy wykonywać, to chciałbym państwu powierzyć pamięć o tym słowiańskim narodzie. Jak się tam jedzie, to zawsze przychodzi na myśl to, jak różnie się potoczyły losy słowiańskich narodów, i to, że posiadanie własnego państwa to jest skarb, który warto docenić. Jeżeli państwo będziecie pamiętać w swoich kontaktach zagranicznych o tym narodzie i jeżeli przy okazji tych kontaktów życzliwie o nim wspomnicie, to dla nich będzie to bezcenne - oni bardzo sobie to cenią. Spotkałem się z taką opinią, oni tak uważają, że kto wie, czy nie największym wydarzeniem w dziejach tego narodu było to, że sługa boży Jan Paweł II pozdrowił ich w ich języku. Tak oni to cenią. A być może, przesądzi to o tym, że przez następne pokolenia w okolicach Budziszyna będzie można słyszeć ciągle ten język i choćby ten dwuwiersz Handrija Zejlera, ich poety:

"Trać dyrbi serbstwo, zawostać

A wótcny duch je podběchać".

* * *

Senator Antoni Szymański wygłosił następujące oświadczenie:

Chciałbym w moim oświadczeniu poprzeć starania Sejmiku Województwa Pomorskiego, wojewody pomorskiego, Okręgowej Izby Lekarskiej w Gdańsku, Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych, a także Związku Pracodawców w sprawie właściwego finansowania służby zdrowia w województwie pomorskim, co pomoże w tym, aby usługi w tym zakresie były na właściwym poziomie.

Chciałbym poprzeć starania o zmianę planu finansowego Narodowego Funduszu Zdrowia na rok bieżący. Trzeba stwierdzić, że zatwierdzony przez ministra zdrowia plan finansowy zakłada w województwie pomorskim wzrost nakładów w odniesieniu do 2005 r. poniżej średniej krajowej. Poziom nakładów w przeliczeniu na jednego mieszkańca plasuje województwo pomorskie na pozycji trzynastej w kraju, a na ostatniej wśród województw posiadających ośrodki akademickie. Taka sytuacja trwa od wielu lat i stanowi główną przyczynę pogarszającej się kondycji finansowej zakładów opieki zdrowotnej. Oczekiwano złagodzenia tego problemu. Wprowadzenie zobiektywizowanych kryteriów podziału środków finansowych na województwa, określonych w rozporządzeniu ministra zdrowia w sprawie szczegółowego trybu i kryteriów podziału środków pomiędzy centralę i oddziały wojewódzkie Narodowego Funduszu Zdrowia z przeznaczeniem na finansowanie świadczeń opieki zdrowotnej dla ubezpieczonych, nie tylko nie poprawiło tej sytuacji, lecz pogłębiło istniejące dysproporcje. Wprowadzenie do algorytmu podziału środków współczynnika migracji wraz z mnożnikiem 1,7 spotęgowało poczucie niesprawiedliwości i zaniepokojenie co do możliwości zabezpieczenia ciągłości funkcjonowania zakładów służby zdrowia.

Konieczna jest też pomoc w realizacji programów restrukturyzacyjnych zakładów, w ramach ustawy z 15 kwietnia 2005 r. o pomocy publicznej i restrukturyzacji publicznych zakładów opieki zdrowotnej, poprzez uruchomienie niewykorzystanych środków z kwoty przeznaczonej na udzielanie pożyczek.

Niezbędne jest uwzględnienie w ustawie budżetowej na rok bieżący środków na dofinansowanie ratownictwa medycznego, w tym sfinansowanie gotowości szpitalnych oddziałów ratunkowych realizujących zadania bezpieczeństwa zdrowotnego w regionie.

I jako ostatnią chciałbym wymienić konieczność podjęcia prac legislacyjnych nad stworzeniem mechanizmów restrukturyzacji najbardziej zadłużonych szpitali publicznych, jeśli przyczyny ich zadłużenia nie wynikają z decyzji zarządzających, a mechanizmy i środki z ustawy z 15 kwietnia 2005 r. o pomocy publicznej i restrukturyzacji zakładów opieki zdrowotnej są niewystarczające.

* * *

Senator Zbigniew Rau wygłosił następujące oświadczenie (złożone także do protokołu):

Oświadczenie skierowane do ministra zdrowia Zbigniewa Religi

Przedmiotem oświadczenia jest sytuacja Centralnego Szpitala Weteranów w Łodzi.

Szpital powstał jako instytucja wojskowa w 1937 r., w znacznej mierze dzięki składkom kombatantów i żołnierzy Wojska Polskiego. W okresie powojennym pełnił rolę pierwszego szpitala klinicznego Wojskowej Akademii Medycznej. W ostatnich latach, w wyniku połączenia Akademii Medycznej w Łodzi z Wojskową Akademią Medyczną w Uniwersytet Medyczny w Łodzi, stał się Uniwersyteckim Szpitalem Klinicznym nr 2 imienia Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi. Jest to placówka cywilna, która ze względu na swe doświadczenie jest ukierunkowana na schorzenia typowe dla służby wojskowej. Dysponuje ona zarówno najlepszą w skali kraju kadrą naukową, jak i zapleczem technicznym z zakresu medycyny wojskowej.

Cztery lata temu w tym właśnie środowisku, wspartym autorytetem rektora i Senatu Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, powstała idea powołania, opartego na doświadczeniach sprawdzonego amerykańskiego systemu opieki nad weteranami, Centralnego Szpitala Weteranów. Idea ta spotkała się z entuzjastycznym poparciem ogólnopolskich środowisk kombatanckich, szczególnie aktywnych w regionie łódzkim, takich jak: Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej, Związek Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych, Rada Kombatantów i Osób Represjonowanych, Związek Inwalidów Wojennych RP, Związek Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy Wojska Polskiego, a także Stowarzyszenie Polskich Kombatantów w Kraju. Środowiska te wzięły na siebie trud współtworzenia koncepcji organizacji i funkcjonowania szpitala. Uczyniły tak świadome, że chociaż Konstytucja RP w art. 19 stanowi, iż Rzeczpospolita Polska specjalną opieką otacza weteranów walk o niepodległość, zwłaszcza inwalidów wojennych, to jednak zagwarantowane im pewne prawa i przywileje sprowadzają się po części do martwych zapisów, a pomoc faktycznie im udzielana ma często charakter nieformalny i uzależniona jest od dobrej woli jednostek medycznych. Nie ulegało zatem żadnej wątpliwości, iż utworzenie Centralnego Szpitala Weteranów przyniesie zasadniczy przełom w sytuacji tych środowisk.

Uniwersytecki Szpital Kliniczny nr 2 w Łodzi znakomicie nadawał się i nadaje do tego celu. Jest jednostką usytuowaną w centrum kraju, wieloprofilową, dysponującą kilkunastoma klinikami, w których w kontekście leczenia weteranów i schorzeń typowych dla ich wieku, wieku między siedemdziesiątym piątym a osiemdziesiątym piątym rokiem życia, na szczególną uwagę zasługują: zabiegi wszczepienia endoprotezy stawu biodrowego w Klinice Ortopedii, pełna diagnostyka i terapia urologiczna w Klinice Urologii, szerokie spektrum zabiegów dotyczących schorzeń kręgosłupa wykonywanych najnowocześniejszymi metodami w Klinice Neurochirurgii, pełna diagnostyka i leczenie chorób układu krążenia wraz z intensywną terapią kardiologiczną i kardiologią interwencyjną ratującą życie w stanach nagłych w Klinice Kardiologii Interwencyjnej oraz usuwanie zaćmy i zabiegi przeciwjaskrowe w Klinice Okulistyki.

Ponaddwuletnie starania i zabiegi o przychylność ze strony władz sprawiły, że Senat RP piątej kadencji podjął 17 marca 2005 r. uchwałę w sprawie utworzenia Centralnego Szpitala Weteranów w Łodzi. 9 maja 2005 r. na spotkaniu w Łódzkim Urzędzie Wojewódzkim ówczesny prezes Rady Ministrów, profesor Marek Belka, w obecności ministra zdrowia Marka Balickiego zadeklarował uruchomienie Centralnego Szpitala Weteranów w pełnym zakresie z dniem 1 stycznia 2006 r. Niestety, jedynym efektem zarówno uchwały Senatu, jak i deklaracji premiera, było dokonanie w prowadzonym przez ministra zdrowia Rejestrze Zakładów Opieki Zdrowotnej zmiany nazwy Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego nr 2 imienia Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi - do dotychczasowej dodano: Centralny Szpital Weteranów. Nie zagwarantowano zaś żadnych środków finansowych na funkcjonowanie tej placówki. Było to zaniechanie, które trudno określić inaczej niż jako cyniczne, gdyż sprowadzało się do igrania z jakże uprawnionymi oczekiwaniami tych spośród ludzi starych i chorych, którym niepodległa Rzeczpospolita zawdzięcza najwięcej.

Rozwiązanie tego haniebnego problemu, pozostawionego nam przez poprzedni rząd, jest stosunkowo proste. Weterani są przecież osobami ubezpieczonymi, które obejmuje ustawa o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Podstawą finansowania Centralnego Szpitala Weteranów może być zatem przesunięcie środków finansowych w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia. Jedyną konieczną do tego decyzją będzie umieszczenie w planie finansowym Centrali NFZ punktu dotyczącego zagwarantowania środków na leczenie weteranów. Środki te alokowane będą w Łódzkim Oddziale Wojewódzkim NFZ i rozliczane za usługi medyczne z Centralnym Szpitalem Weteranów. Rozwiązanie to pozwoli weteranom na uzyskiwanie specjalistycznych, specyficznych dla nich usług medycznych na najwyższym krajowym poziomie bez konieczności oczekiwania przez nich na te usługi w miejscach zamieszkania. Zaoszczędzą zatem czas, którego nie mają już wiele. Co więcej, rozwiązanie to nie spowoduje żadnego dodatkowego obciążenia dla budżetu państwa.

Zbigniew Rau

* * *

Senator Jerzy Szmit wygłosił oświadczenie następującej treści:

Oświadczenie skierowane do pana Jerzego Polaczka, ministra transportu i budownictwa.

Zmiana w podziale administracyjnym kraju obowiązująca od 1 stycznia 1999 r. spowodowała, że w ramach jednego województwa funkcjonuje kilka telekomunikacyjnych stref numeracyjnych. Wiele razy podnoszone były kwestie dostosowania stref numeracyjnych do tego podziału. Wprowadzenie rozporządzeniem ministra infrastruktury z dnia 14 lipca 2005 r. zamkniętego planu numeracji krajowej oznacza, że znika pojęcie numerów kierunkowych i stref numeracyjnych w obecnym rozumieniu. Pozostaje jednak problem ponoszenia przez abonentów kosztów taryfikacji połączeń telefonicznych w obrębie jednego województwa w ramach różnych stref numeracyjnych. W przypadku województwa warmińsko-mazurskiego jest to pięć stref numeracyjnych.

Zwracam się zatem z prośbą o podjęcie działań regulujących sprawę połączeń w obrębie jednego województwa. Jednocześnie proponuję rozpatrzenie wprowadzenia rozporządzeniem ministra transportu i budownictwa definicji rodzajów połączeń realizowanych w publicznych sieciach telefonicznych. Proponuję wprowadzenie następujących rodzajów połączeń: połączenie lokalne, wojewódzkie, definiowane jako połączenie realizowane pomiędzy dwoma zakończeniami sieci należącymi administracyjnie do tego samego województwa, i połączenie międzywojewódzkie, definiowane jako połączenie realizowane pomiędzy dwoma zakończeniami sieci, należącymi administracyjnie do różnych województw.

* * *

Senator Dariusz Górecki złożył oświadczenie następującej treści:

Oświadczenie moje związane jest z publikacją Sprawozdania Stenograficznego z posiedzenia Senatu z 22 grudnia ubiegłego roku.

Otóż na posiedzeniu tym wygłosiłem oświadczenie, którego autorstwo może budzić wątpliwości, ponieważ zostało podpisane nie moim imieniem, a jak wiadomo, w Wysokiej Izbie zasiada dwóch senatorów o tym samym nazwisku. Do którego więc z nas będzie skierowana odpowiedź ministra?

Wydaje się, że rozstrzygającym mogłoby być oświadczenie marszałka Senatu, któremu z nas udziela głosu, bowiem pan marszałek, udzielając głosu, z reguły wymienia nazwisko i imię senatora. Niestety, w tym przypadku ograniczył się tylko do nazwiska. Zaistniała omyłka budzi u mnie tym większe zdziwienie, że po wygłoszeniu oświadczenia jego tekst doręczyłem sekretarzowi Senatu.

W tym stanie rzeczy zwracam się do pana marszałka z uprzejmą prośbą o sprawdzenie, w czyim imieniu oświadczenie zostało skierowane do ministra, i sprostowanie tej omyłki.

Z wyrazami szacunku, Dariusz Górecki.

* * *

Senator Zbigniew Romaszewski wygłosił oświadczenie następującej treści:

Swoje oświadczenie kieruję do prezesa Rady Ministrów. Dotyczy ono bardzo szerokiej i ogólnej sprawy, która być może będzie wymagała nawet przyjęcia rozwiązań legislacyjnych.

Czymś niewiarygodnym dla wszystkich osób tutaj siedzących, a i zapewne dla pana premiera, o ile nie jest wprowadzony w tę sprawę, wydaje się to, że Huta Warszawa została sprywatyzowana dopiero w 2001 r.

Otóż tak się składa, że uczestniczyłem w tej prywatyzacji i widziałem zaangażowanie hutników, którzy byli skłonni przeznaczyć należny im zysk nierozdzielony na zakup akcji Huty Warszawa. Wszyscy wtedy wyrazili na prywatyzację zgodę, a była ona wymagana zarówno od rady pracowniczej, jak i zebrania załogi, i wszyscy wsparli hutę finansowo. Przez trzy miesiące załoga pobierała tylko połowę wynagrodzenia, ażeby huta w ogóle mogła pracować.

Okazuje się, że do tej chwili hutnicy nic nie dostali. Nie dostali akcji, mimo że co pewien czas im się to obiecuje. Procedury prywatyzacyjne przebiegały w taki sposób, że mogły doprowadzić do, no, bardzo głębokiej frustracji i przekonania, że po prostu państwo oszukuje swoich obywateli. Zebrano od hutników wnioski o to, że chcą nabyć akcje. Wszyscy je wypełnili, ponad pięć tysięcy osób zgłosiło się, że chce akcje uzyskać. Rada pracownicza ustaliła warunki, na których akcje będą wydawane. Ustawa przewidywała, że akcje mają być wydane w ciągu dwóch lat. W ciągu dwóch lat nie wydano przepisów wykonawczych i akcje w dalszym ciągu nie były wydawane. Minęło kolejne pół roku i dopiero w bodajże roku 1996... nie, przepraszam, w roku 1994 wyszło rozporządzenie Rady Ministrów, które stwierdza, że akcje zostaną wydane w terminie późniejszym, i wyznacza termin wydania akcji do końca 1996 r. W związku z tym ogłoszono nowy apel, hutnicy znowuż musieli się stawić, znowuż musieli wyrazić ochotę na nabycie akcji, po czym sprawa znowuż ucichła. W międzyczasie huta została zlikwidowana, została przekształcona w AKR, Agencję Kapitałowo-Rozliczeniową, na którą właściwie złożono wszystkie zobowiązania huty. Powstała taka wydmuszka pozbawiona jakichkolwiek aktywów, która już po roku miała ujemny bilans, i tam znalazły się akcje pracownicze hutników, właśnie w tymże AKR.

W roku 2001 chyba minister Wąsacz uznał, że właśnie wtedy huta została sprywatyzowana, ponieważ akcjami AKR dofinansowano Agencję Rozwoju Przemysłu. I wtedy jeszcze raz postanowiono wydać hutnikom akcje, akcje, które miały nominał dziesięciozłotowy, tym razem wydać po 2 zł 16 gr. Proszę państwa, w tym czasie, w związku z inflacją, 10 zł z roku 1992 było warte już czterdzieści parę złotych. Wobec takiego dictum część hutników się zbuntowała i wniosła sprawy do sądu. Sądy jednak zajęły stanowisko, że huta została sprywatyzowana w roku 2001, tak jak chciał minister Wąsacz, i sprawa w dalszym ciągu stała. I dalej nic się nie działo.

Teraz, bo w roku 2001 ogłoszono, że należy zgłaszać się po odbiór akcji, ci, którzy odebrali te akcje po 2 zł 16 gr, będą mogli je wreszcie odsprzedać po nominalnej cenie 10 zł. Ci hutnicy zaś, którzy się zbuntowali wobec dokonywanego na nich oszustwa, akcji w ogóle nie dostaną, ponieważ za trzecim razem nie zgłosili się po akcje. Dwa razy się zgłaszali, trzeci raz się już jednak nie zgłosili, bo uważali, że są to po prostu drwiny, drwiny z ludzi. Oni teraz tych akcji nie dostaną.

Ja uważam, że jest to po prostu krzycząca niesprawiedliwość. Być może problem nie jest prosty do rozwiązania prawnego, ale uważam, że Polska, jako państwo, które ma być państwem sprawiedliwym, powinna ten problem rozwiązać w taki sposób, ażeby wszyscy hutnicy, którzy z pełną wolą popierali prywatyzację Huty Warszawa i którzy byli skłonni wkładać własne pieniądze, ażeby ta huta mogła istnieć - huta zresztą w tej chwili już prawie nie istnieje - otrzymali od państwa jakąś rekompensatę.

I to jest problem, z którym zwracam się do pana premiera. Przy tym zwracam się z nim też ze względu na to, że obawiam się, iż w podobnej sytuacji znajduje się, niestety, jeszcze wiele, wiele zakładów pracy. Tak się złożyło, że Bank Śląski sprzedawał swoje akcje po 70 zł w ciągu kilku dni i wszyscy dostali odpowiednie rekompensaty. Gdy chodzi o robotników, okazuje się to niemożliwe. Sądzę, że rząd powinien poświęcić uwagę temu problemowi.

* * *

Senator Janina Fetlińska złożyła następujące oświadczenie:

Moje oświadczenie kieruję do pana ministra zdrowia Zbigniewa Religi i pana marszałka Sejmu Marka Jurka.

Dotyczy ono prośby o jak najszybsze przeprowadzenie procesu ratyfikacji ramowej konwencji o ograniczaniu zdrowotnych skutków palenia tytoniu, podpisanej przez rząd Rzeczypospolitej Polskiej w maju 2003 r.

Brak zaangażowania rządu poprzedniej kadencji spowodował, że opóźniła się ratyfikacja dokumentu, którego zapisy w polskim ustawodawstwie już dawno zostały wprowadzone w sposób na tyle poprawny, że budziło to wręcz uzasadniony respekt w Europie i w świecie. Obecnie Polska należy do nielicznych krajów, które tej podstawowej konwencji nie ratyfikowały.

 

* * *

Senator Włodzimierz Łyczywek wygłosił oświadczenie następującej treści:

Ja kieruję swoje oświadczenie do Prezydium Senatu.

Otóż muszę powiedzieć, że zgodnie zresztą z art. 48 i 49... że w wykonywaniu mandatu przeszkadza mi nieznajomość prawa.

Na poprzednim posiedzeniu Senatu około godziny 18.00 miała miejsce taka sytuacja, że pan marszałek Putra złożył wniosek o odroczenie dyskusji. Swój wniosek opierał na przepisie regulaminowym, art. 48 ust. 2 pkt 4, twierdząc, że chodzi o odroczenie dyskusji.

Jako prawnik, bo przecież regulamin jest rodzajem prawa, jedną z gałęzi prawa, taką, jakimi są k.p.a., k.p.k., k.p.c., muszę powiedzieć, że odroczenie w rozumieniu prawnika jest to przesunięcie na inny termin, ale liczony w dniach. W k.p.k. to się nawet mówi, że odroczenie to w ogóle musi być na termin trzydziestu pięciu dni od dnia, w którym się to odbywa. Ale mogę zacytować również i słowniki. Zgodnie ze Słownikiem Języka Polskiego PWN odroczyć to odwlec, wstrzymać bieg, przesunąć na inny termin. Doroszewski z kolei w Słowniku Poprawnej Polszczyzny powiada: odroczyć to przesunąć do następnego dnia.

W tej sytuacji chciałbym wiedzieć, czy... No, oczywiście nie twierdzę, że to jest jakaś manipulacja. Jest to błąd w zakresie wykładni. Komisja regulaminowa jest powołana między innymi do tego, zgodnie z pkt 6 w załączniku nr 1 do regulaminu, dotyczącym powołania komisji, aby tworzyć wykładnię prawa.

Chciałbym, aby spory o kwestie merytoryczne, które dzielą tę Izbę na poszczególne, że tak powiem, frakcje, nie dotyczyły w żadnym wypadku regulaminu, dlatego że jeżeli będziemy się spierać co do regulaminu, to nigdy nie będziemy wiedzieli, czy coś jest zgodne z istniejącym de lege lata przepisem, i będziemy go sobie naciągali.

Moim zdaniem odroczenie nie mogło być zastosowane, ale wtedy już nie było czasu na to, żeby protestować przeciwko temu, bo marszałek prowadzący obrady uznał, że należy to odroczyć.

Chciałbym, aby komisja regulaminowa, z woli Prezydium Senatu, się tym zajęła i dała wykładnię prawa, tak jak to widzę.

Oświadczenia złożone do protokołu

 

Oświadczenie złożone przez senatora Jana Szafrańca, skierowane do ministra rolnictwa i rozwoju wsi Krzysztofa Jurgiela:

Szanowny Panie Ministrze!

Otrzymałem kopię pisma z dnia 12 grudnia 2005 r. skierowanego do Pana Ministra przez wójta gminy Śniadowo, magistra inżyniera Lecha Marka Szabłowskiego, z apelem o podjęcie zdecydowanych działań w celu zlikwidowania wielkiego zagrożenia dla egzystencji producentów mleka, jakim jest przekroczenie krajowej kwoty mlecznej. Zdaniem producentów mleka krajowa ilość referencyjna zapisana w traktacie akcesyjnym została ustalona na zbyt niskim poziomie. Rolnicy, zachęceni programami wspierającymi mleczarstwo - SAPARD, SPO, kredyty preferencyjne itd. - zainwestowali w produkcję mleka w swoich gospodarstwach, przez co zwiększyli jego produkcję, co z kolei skutkuje wysokimi karami. W związku z powyższym wójt gminy Śniadowo w skierowanym do Pana piśmie sugeruje kilka rozwiązań, które pomogłyby rolnikom w uniknięciu kar.

Propozycje te są na tyle interesujące, że zapoznam z nimi senatorów skupionych w senackim Porozumieniu Ludowo-Narodowym, którzy, mam nadzieję, zaangażują się w wyżej wymieniony problem w sytuacji ewentualnej nowelizacji ustawy o regulacji rynku mleka.

Z wyrazami najwyższego szacunku
Jan Szafraniec

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Jana Szafrańca, skierowane do prezesa Rady Ministrów Kazimierza Marcinkiewicza:

Szanowny Panie Premierze!

Otrzymałem odpis pisma z 31 października 2005 r., skierowanego do ambasadora Rzeczypospolitej Polskiej, wydział konsularny w Berlinie, przez Polskie Stowarzyszenie "Rodzice przeciw Dyskryminacji Dzieci" z siedzibą w Bielefeld, w związku z sygnalizowaną dyskryminacją osób polskiego pochodzenia oraz języka polskiego w Niemczech. Zdaniem wyżej wymienionego stowarzyszenia obowiązek zagwarantowania obywatelom pochodzenia polskiego oraz ich dzieciom wolności języka i "innych podstawowych praw człowieka" pozostaje w ewidentnej kolizji z wcześniejszymi gwarancjami.

Przytoczone w wyżej wymienionym piśmie fakty - vide: pismo skierowane do dra Andrzeja Byrta, radcy Ambasady Polskiej w Berlinie - wraz z przekonywującą argumentacją uzasadniającą niepokój polskich środowisk zasługują na szczególną uwagę i pilną interwencję u władz niemieckich.

Oczekuję na stanowisko rządu przedstawionej sprawie.

Składam wyrazy szacunku
senator Jan Szafraniec

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Stanisława Koguta, skierowane do ministra środowiska Jana Szyszki:

Serdecznie proszę o rozważenie możliwości nowelizacji ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o gospodarce nieruchomościami.

Z poważaniem
senator Stanisław Kogut

 

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Stanisława Koguta, skierowane do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry:

W związku z otrzymaniem pisma od pana Włodzimierza Misztala zwracam się z serdeczną prośbą o ponowne rozpatrzenie pisma pana Wł. Misztala.

Z poważaniem
senator Stanisław Kogut

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Adama Bielę, skierowane do prezesa Głównego Urzędu Statystycznego Tadeusza Toczyńskiego:

W związku z utrzymywaniem się na niepokojącym poziomie wskaźników bezrobocia w Polsce, a zwłaszcza bezrobocia młodzieży, proszę o udzielenie odpowiedzi na następujące pytania.

Po pierwsze, w odniesieniu do lat 2000-2005.

Jakie było bezrobocie młodzieży w wieku od osiemnastu do dwudziestu pięciu lat w latach 2000-2005?

Jakie było ogólne bezrobocie w tych latach?

Jakie były wydatki budżetu państwa związane z bezrobociem w Polsce w tych latach?

Ilu absolwentów polskich szkół średnich i wyższych wyjechało z Polski w celach zarobkowych, emigracja za pracą, i przebywa za granicą dłużej niż jeden rok - chodzi o lata 2000-2005?

Jakie byłyby dochody budżetu państwa, gdyby w latach 2000-2005 zatrudniono - przy wariancie płacowym zakładającym minimalne wynagrodzenie miesięczne dla osób zatrudnionych oraz przy wariancie płacowym zakładającym średnie krajowe wynagrodzenie miesięczne - wszystkie osoby bezrobotne w Polsce, przy założeniu, iż: budżet państwa byłby odciążony od świadczeń dla tych osób, osoby te odprowadzałyby podatek dochodowy od osób fizycznych, od płac miesięcznych zatrudnionych osób zakład pracy odprowadzałby regularnie składki ZUS?

Jakie byłyby dochody budżetu państwa, gdyby w latach 2000-2005 zatrudniono bezrobotną młodzież w wieku od osiemnastu do dwudziestu pięciu lat, przy założeniu, że: miesięczne wynagrodzenie byłoby minimalną płacą, budżet państwa byłby odciążony od świadczeń dla tych osób jako bezrobotnych, osoby te odprowadzałyby podatek dochodowy od osób fizycznych, podmioty gospodarcze zatrudniające te osoby miałyby refundowane składki ZUS przez pierwsze dwa lata pracy?

Po drugie, w odniesieniu do lat 2006-2010.

Jakie byłyby dochody budżetu państwa, gdyby młodzież polska, która nie będzie już kontynuowała nauki, chodzi o absolwentów szkół średnich i wyższych, została przez dwa lata zatrudniona w ramach programu nauki pracy dla absolwentów polskich szkół, przy założeniu, iż:

- średnia płaca równa się płacy minimalnej - wariant płacy minimalnej,

- średnia płaca równa się średniej krajowej - wariant średniej płacy,

- budżet państwa refunduje w 100% składki ZUS podmiotom gospodarczym zatrudniającym przez dwa lata absolwentów szkół w wieku od osiemnastu do dwudziestu pięciu lat,

- budżet państwa refunduje składki ZUS w taki sposób, że w pierwszym roku zatrudnienia refunduje 100% składek, zaś w drugim roku zatrudnienia 50%,

- odprowadzane są przez osoby zatrudnione podatki wynikające z ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, w zależności od wariantu płacy minimalnej lub średniej krajowej,

- budżet państwa nie będzie ponosił obciążeń z tytułu bezrobocia względem osób, które uzyskały zatrudnienie - obciążenie to można by oszacować, biorąc pod uwagę prognozowane wskaźniki bezrobocia młodzieży w wieku od osiemnastu do dwudziestu pięciu lat w Polsce w latach 2006-2010?

Po trzecie, w odniesieniu do kosztów wykształcenia.

Jaki jest całkowity koszt wykształcenia absolwenta szkoły średniej, którego nauka zakończyła się uzyskaniem matury?

Jaki jest całkowity koszt wykształcenia absolwenta szkoły wyższej na poziomie studiów zawodowych, licencjat, oraz na poziomie studiów magisterskich?

Jaki był wydatek budżetu państwa na wykształcenie młodzieży w latach 2000-2005 w Polsce?

Odpowiedzi na postawione pytania prosiłbym, w miarę możliwości, udzielić w postaci zestawień tabelarycznych. Uzyskane dane symulacyjne posłużą jako podstawa projektu ustaw dotyczących zatrudniania w Polsce polskiej młodzieży.

Adam Biela

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Andrzeja Łuczyckiego, skierowane do prezesa Rady Ministrów Kazimierza Marcinkiewicza:

Szanowny Panie Premierze!

Pomimo listów i oświadczeń skierowanych do ministra transportu i budownictwa nie ma pozytywnych skutków moich starań. Upór ministra wprowadzającego w życie rozporządzenie dotyczące egzaminowania kandydatów na kierowców - z ewidentnymi błędami - jest co najmniej zastanawiający.

Byłem i jestem gorącym zwolennikiem zmiany sposobu przeprowadzania egzaminów dla kandydatów na kierowców w sposób, który by utrudnił lub uniemożliwił pojawianie zjawisk korupcji. Wiele rozwiązań proponowanych w tym rozporządzeniu jest podyktowanych tą ideą, ale sprzeczności w samym rozporządzeniu, brak precyzji, dające możliwość różnych interpretacji, na pewno nie są czynnikami zmniejszającymi możliwość korupcji. Rozporządzenie, które wchodzi w życie 10 stycznia, nie likwiduje źródeł korupcji i nie wpływa na poprawę bezpieczeństwa ruchu drogowego. Takie rozwiązania, jak poszerzenie pasa stanowisk egzaminacyjnych o pół metra czy wprowadzenie instruktora do samochodu egzaminacyjnego, nie zmienią stanu rzeczy. Można to uczynić - jest to możliwe - wprowadzając jednoznaczny sposób dokonywania oceny przez egzaminatorów, czyniąc zasady czytelnymi oraz zrozumiałymi dla zdających egzamin na prawo jazdy. Tymczasem wchodzące w życie przepisy czynią tę kwestię wieloznaczną i jeszcze bardziej skomplikowaną. Są to najsłabsze punkty rozporządzenia.

Dowodem tego, że ta kwestia jest mało zrozumiała nawet dla fachowców zajmujących się egzaminowaniem, jest ogłoszenie, które otrzymałem w dniu wczorajszym o wstrzymaniu, w związku z wejściem w życie rozporządzenia, przeprowadzania egzaminów w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Warszawie.

W związku z powyższym proszę Pana Premiera o pilne zajęcie stanowiska w tej sprawie.

Z poważaniem
Andrzej Łuczycki

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Pawła Michalaka, skierowane do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry:

Zwracam się do Pana Ministra w związku ze skargą spółdzielców, członków Spółdzielni Mieszkaniowej "Przylesie" w Koszalinie.

W naszym programie wyborczym PiS obiecywaliśmy ochronę członków spółdzielni przed nadużyciami zarządów. O tym, że są to sprawy dużej wagi, niech świadczą dwa przypadki, w których moim zdaniem nastąpiło zaniechanie działań Prokuratury Rejonowej w Koszalinie.

W pierwszym przypadku prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania w sprawie ustalenia przez zarząd spółdzielni dodatkowych opłat związanych z przeniesieniem własności lokalu mieszkalnego na kwotę 398 zł, garażu na kwotę 310 zł. Wielkość opłat ma znamiona wyłudzenia. Dodatkowo zatajono przed spółdzielcami sposób księgowania tych kwot. Zarząd spółdzielni dalej stosuje tę praktykę, mimo wyroku sądu rejonowego z 21 października 2005 r. nakazującego spółdzielni zwrot pobranej kwoty od członka spółdzielni.

Drugi przypadek - Prokuratura Rejonowa w Koszalinie odmówiła wszczęcia postępowania w sprawie zbiorowego ubezpieczenia pracowników KSM "Przylesie" w III filarze "Pogodna Jesień" z pieniędzy spółdzielni; wpisali oni składki III filaru w koszty spółdzielni. W podobnej sprawie prokuratura toruńska skierowała akt oskarżenia przeciwko prezesowi spółdzielni do sądu. Kwintesencją postępowania władz spółdzielni "Przylesie" w Koszalinie jest decyzja Rady Nadzorczej nr 73/2005 z dnia 30 czerwca 2005 r. w sprawie wykluczenia ze spółdzielni Danuty Janus za "przekroczenie granic dopuszczalnej krytyki względem organów spółdzielni".

Wyżej wymienione przypadki wskazują, że konieczna jest szybka nowelizacja ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, aby chroniła członków spółdzielni przed nadużyciami zarządów. Jest smutnym faktem, że brak reakcji prokuratury na doniesienia o łamaniu prawa pozwala dziś na bezkarność zarządów i prezesów.

Proszę Pana Ministra o wyjaśnienie w sprawie postępowania prokuratury w Koszalinie.

Z poważaniem
Paweł Michalak

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Ryszarda Góreckiego, skierowane do ministra transportu i budownictwa Jerzego Polaczka:

Warmińsko-mazurskie trasy są jednymi z bardziej niebezpiecznych w Polsce. W ubiegłym roku na tym terenie miało miejsce blisko dwa tysiące kolizji, a zginęło niemal trzysta osób. Wiele wypadków odbyło się z udziałem rozpędzonych tirów między innymi z tego powodu, iż drogi regionu są bardzo obciążone ruchem tranzytowym z Federacji Rosyjskiej, Republiki Litewskiej oraz Republiki Białorusi. Należy otwarcie przyznać, iż trasy te nie są przystosowane do przenoszenia ruchu o tak dużym natężeniu. Zarówno Warmia i Mazury, jak i pozostała część kraju wymagają zdecydowanego wzmocnienia, a nie osłabienia kręgosłupa, jakim jest infrastruktura drogowa. Ani turystyka, ani handel nie mogą efektywnie funkcjonować bez dostatecznie szybkich, wygodnych i bezpiecznych tras. Województwo warmińsko-mazurskie zajmuje czołowe miejsca w statystykach wypadków na drogach - pierwsze w przeliczeniu na milion pojazdów, drugie w przeliczeniu na milion mieszkańców.

W pełni doceniam starania tych wszystkich, którzy dążą do poprawy stanu kolei w Polsce. W żadnym razie jednak nie może to się odbywać kosztem dróg. Pomysł, aby w znacznym stopniu zmienić adresata środków pochodzących z akcyzy i kosztem naprawy oraz rozwoju infrastruktury drogowej wspomagać kolej jest nie do zaakceptowania z wyżej wymienionych przyczyn.

Takie stanowisko podczas grudniowego spotkania podzieliło dwunastu parlamentarzystów z województwa warmińsko-mazurskiego, co pokazuje, że tożsamy pogląd na tę sprawę mają przedstawiciele wielu środowisk politycznych. Dwunastka parlamentarzystów wystosowała apel do Premiera Kazimierza Marcinkiewicza oraz Ministra Transportu i Budownictwa Jerzego Polaczka. Sygnatariusze zwracają się do najwyższych władz państwowych z apelem, w którym akcentują zagrożenia wynikające ze zmiany sposobu rozdziału środków na infrastrukturę lądową i nie godzą się na zmniejszanie kwot przeznaczonych na drogownictwo. Nie można pozwolić, aby znajdujące się w tragicznym stanie polskie drogi zostały pozbawione środków na modernizację.

Nie mogąc zgodzić się z takim stanem rzeczy, w pełni popieram stanowisko władz samorządowych, szczególnie Sejmiku Województwa Warmińsko-Mazurskiego, o konieczności rychłego wsparcia działań zmierzających do poprawy infrastruktury komunikacyjnej województwa. Opis stanu dróg w województwie został szczegółowo przedstawiony w raporcie "Najważniejsze problemy województwa warmińsko-mazurskiego wymagające rozwiązań na szczeblu parlamentarno-rządowym".

Niezbędna jest zmiana dotychczasowej dyskryminującej województwo polityki planistycznej i harmonogramu realizacji najważniejszych inwestycji drogowych. Zapisy Narodowego Planu Rozwoju na lata 2007-2013 pozbawiają regiony możliwości finansowania rozbudowy i modernizacji dróg krajowych zarówno w regionalnych programach operacyjnych, jak i w tak zwanym siedemnastym programie operacyjnym. Pragnę dodać, że w Narodowym Planie Rozwoju na lata 2007-2013 rozbudowa dróg krajowych nr 7 i nr 16 w zasadniczej części określona została do wykonania po roku 2013. Jest to nie do przyjęcia. Inwestycje te powinny być finansowane od 2006 r., bowiem drogi nr 16 i nr 7 stanowią główne osie komunikacyjne Warmii i Mazur, łączące przy tym region z głównymi międzynarodowymi korytarzami transportowymi.

W związku z powyższym zwracam się do Pana Ministra z uprzejmym zapytaniem, jakie są szanse korekty planów inwestycji drogowych na Warmii i Mazurach, zmierzającej do rychłej poprawy tragicznego stanu dróg w regionie.

Ryszard Górecki

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Zbigniewa Trybułę, skierowane do ministra zdrowia Zbigniewa Religi oraz prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia Jerzego Millera:

Szanowny Panie Prezesie!

Szanowny Panie Ministrze!

Zwracam się do Panów w imieniu pacjentów korzystających z pomocy Poradni Terapii Uzależnienia od Alkoholu i Współuzależnienia, Poradni Zdrowia Psychicznego Dorosłych i Poradni Zdrowia Psychicznego Dzieci i Młodzieży, wchodzących w skład Przychodni Specjalistycznej "Dłubak" NZOZ w Ostrzeszowie, a także pracowników tych poradni, z prośbą o interwencję w sprawie oferty finansowej zaproponowanej przez Narodowy Fundusz Zdrowia Oddział Wielkopolski w Poznaniu.

NFZ podczas negocjacji dotyczących wysokości kontraktów na 2006 r. w dniu 2 grudnia 2005 r. zaproponował kwotę 22 tysięcy zł na prowadzenie trzech poradni Przychodni Specjalistycznej "Dłubak" w Ostrzeszowie w roku 2006. Propozycja ta stanowi znikomy procent wysokości kontraktów z lat ubiegłych. Poradnia Terapii Uzależnienia od Alkoholu i Współuzależnienia w ubiegłych latach uzyskiwała od NFZ kontrakty na poziomie około 100 tysięcy zł rocznie. Była to kwota, która pozwalała świadczyć pomoc pacjentom na zadowalającym poziomie. Od 1 stycznia 2006 r. placówka przestała istnieć, gdyż niemożliwe było prowadzenie działalności w 2006 roku za kwotę 5 tysięcy zł!

Decyzja NFZ pociąga za sobą wiele konsekwencji, przede wszystkim pozostawienie bez opieki terapeutycznej rzeszy pacjentów z mojego okręgu wyborczego. Zmniejszy to także efektywność pracy gminnych komisji rozwiązywania problemów alkoholowych, działających na terenie powiatu ostrzeszowskiego. Poza tym zamknie się droga przed Sądem Rejonowym, którego postanowienia o leczeniu w warunkach ambulatoryjnych będą nierealne do wykonania przez większość uczestników postępowań. Leczeniem tych ludzi nie zajmą się kuratorzy sądowi czy też pracownicy opieki społecznej. Likwidacja Poradni Terapii Uzależnienia od Alkoholu i Współuzależnienia zmniejszy skuteczność wielu lokalnych instytucji w realizacji ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi.

Lata pracy włożone w rozwój poradni w ramach Przychodni Specjalistycznej "Dłubak" w Ostrzeszowie zostają zniweczone jedną decyzją NFZ. Dokąd odesłać kilkuset pacjentów uzależnionych, zmagających się z lękiem, z psychozami? Kto spojrzy w oczy i odmówi pomocy pacjentom, z których wielu zaufało lekarzom i psychologom, dającym im nadzieję na normalne życie?

Zwracam się raz jeszcze do Pana Prezesa i Pana Ministra z prośbą o interwencję.

Z poważaniem
Zbigniew Trybuła
senator RP

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Józefa Łyczaka, skierowane do prezesa Rady Ministrów, ministra skarbu państwa Kazimierza Marcinkiewicza:

Szanowny Panie Ministrze!

Moje oświadczenie dotyczy zabytkowej nieruchomości z basenem termalno-solankowym w Ciechocinku. Decyzją wojewódzkiego konserwatora zabytków we Włocławku z dnia 29 października 1993 r. obiekt ten został wpisany do rejestru zabytków jako zabytek nr 322A.

Basen termalno-solankowy to kompleks budynków, urządzeń i odkrytej niecki basenowej otoczonej terenem parkowym z wytyczonymi alejkami. W 2002 r., po raz pierwszy od siedemdziesięciu lat, zabytek ten został wyłączony z eksploatacji. Do tego momentu stanowił on największą atrakcję turystyczną Ciechocinka, umożliwiał bowiem kąpiele na wolnym powietrzu w solance produkowanej w uzdrowisku. Z uwagi na fakt, iż nie została wydana w tej sprawie żadna decyzja organu architektoniczno-budowlanego wyłączająca ten obiekt z użytkowania, decyzję podjął wyłącznie właściciel.

Grunt, na którym znajduje się basen, stanowi własność Skarbu Państwa w wieczystym użytkowaniu Przedsiębiorstwa Uzdrowisko Ciechocinek PUC SA. Obszar ten nie posiada aktualnego miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, poprzedni plan wygasł bowiem z dniem 31 grudnia 2002 r.

Zgodnie z art. 5 pkt 3 i 4 ustawy z dnia 23 lipca 2003 r. o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami (DzU z 2003 r., nr 162, poz. 1568), opieka nad zabytkiem sprawowana przez jego właściciela lub posiadacza polega, w szczególności, na zapewnieniu warunków zabezpieczenia i utrzymania zabytku oraz jego otoczenia w jak najlepszym stanie, a także korzystania z zabytku w sposób zapewniający trwałe zachowanie jego wartości.

Po wyłączeniu basenu z użytkowania pojawiła się inicjatywa nieodpłatnego przekazania obiektu gminie Ciechocinek, która deklarowała zdobycie funduszów na remont basenu. PUC, właściciel obiektu, nie dysponował takimi środkami i nie miał możliwości uzyskania dotacji z funduszy unijnych. Zabiegi dotyczące nieodpłatnego przejęcia obiektu przez gminę Ciechocinek trwają do dnia dzisiejszego. Mimo pozytywnej opinii Zarządu PUC SA i Rady Nadzorczej PUC SA w tej sprawie projekt nie został zrealizowany.

Nową uchwałą z 2003 r. PUC zdecydował się przekazać basen gminie w drodze sprzedaży, a ponieważ gmina wyrażała jedynie wolę nieodpłatnego przejęcia, PUC zaproponował przejęcie basenu urzędowi marszałkowskiemu na zasadzie umowy użytkownika. Marszałek województwa kujawsko-pomorskiego nie wyraził zainteresowania propozycją, popierając jednocześnie zabiegi burmistrza Ciechocinka dotyczące przejęcia obiektu. Minister skarbu państwa nie wyraził zgody na nieodpłatne przekazanie basenu gminie Ciechocinek, zaś zwyczajne walne zgromadzenie akcjonariuszy PUC SA w dniu 28 czerwca 2003 r. podjęło uchwałę o zbyciu basenu w drodze przetargu publicznego.

W marcu 2004 r. Wielkopolska Spółka Leasingowo-Handlowa przedstawiła w siedzibie Zarządu PUC w Ciechocinku koncepcję zatytułowaną "Aquabasen termalno-solankowy z zabudową terenu międzytężniowego w Ciechocinku", dotyczącą zabudowania całego terenu pomiędzy tężniami zespołem hoteli, restauracji, sklepów i aquaparkiem. Realizacja takiej koncepcji zabudowy zlikwidowałaby częściowo obszar zabytkowego Parku Tężniowego, wbrew zasadom ochrony zabytków, jak i sferę ochrony obszaru Uzdrowiska Ciechocinek.

Kujawsko-pomorski wojewódzki konserwator zabytków w Toruniu na wniosek PUC pismem z dnia 31 stycznia 2005 r. określił warunki konserwatorskie zagospodarowania i użytkowania terenu Parku Tężniowego i znajdujących się na nim budowli, wskazując, że obecny i przyszły sposób zagospodarowania i użytkowania obiektu winien być zgodny z jego historyczną funkcją i zachowywać w stanie niezmienionym i czytelnym wszystkie wartości składające się na unikalne walory tego obszaru, a więc układ przestrzenny, formę architektoniczną i lokalizację historycznych obiektów kubaturowych, układ kompozycyjny zieleni urządzonej, a także walory klimatyczne ukształtowane przez te elementy.

Negocjacje w sprawie przekazania basenu trwają nadal. Nasuwa się przypuszczenie, że brakuje dobrej woli ze strony PUC, jako że przedsiębiorstwo to prowadzi działania nieprzystające do oficjalnego toku postępowania.

Zgodnie ze stanowiskiem kierownika Delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków we Włocławku nadrzędnym i jedynym celem w stosunku do basenu termalno-solankowego powinno być pilne podjęcie jego remontu i przywrócenie mu, a także jego otoczeniu, jako głównym elementom zagospodarowania tego terenu, ich pierwotnej funkcji i wyglądu, wykluczając jakiekolwiek inne zagospodarowanie tego obszaru. PUC jednak wielokrotnie deklarował, że nie posiada środków na remont basenu. W tej sytuacji nie może znaleźć zastosowania art. 49 ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami, który dopuszcza wydanie decyzji nakazującej osobie fizycznej lub jednostce organizacyjnej posiadającej tytuł prawny do korzystania z zabytku wpisanego do rejestru, wynikający z prawa własności, użytkowania wieczystego lub stosunku zobowiązaniowego, przeprowadzenie prac konserwatorskich lub robót budowlanych przy tym zabytku, jeśli ich wykonanie jest niezbędne ze względu na zagrożenie zniszczeniem lub istotnym uszkodzeniem tego zabytku. Niemożliwe jest również wykonawstwo zastępcze, jako nierealne do zastosowania.

Obecny właściciel nie wywiązuje się z ustawowych obowiązków w zakresie ochrony zabytku. Nadal niewyjaśniona jest również sprawa zmiany właściciela, która mogłaby skutkować szybkim rozpoczęciem remontu obiektu. Zwracam się więc do Pana Ministra o zbadanie tej sprawy i podjęcie działań, w wyniku których basen termalno-solankowy zostanie przywrócony do pierwotnego stanu i ponownie będzie stanowił atrakcję turystyczną Ciechocinka.

Z poważaniem
Józef Łyczak


Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment