Konferencja "Zagrożenia ekologiczne Morza Bałtyckiego".
W poniedziałek 28 maja 2007 r. w Senacie odbyła się międzynarodowa konferencja nt.: "Zagrożeń ekologicznych Morza Bałtyckiego". Konferencję zorganizował Bogdan Borusewicz marszałek Senatu i Jerzy Chróścikowski przewodniczący senackiej Komisji Rolnictwa i Ochrony Środowiska.
Według marszałka Senatu należy rozpoznać zagrożenia ekologiczne jakie niesie ze sobą budowa Gazociągu Północnego na dnie Bałtyku, który jest morzem niemal zamkniętym, a więc bardziej niż otwarte akweny, narażonym na katastrofy ekologiczne. "Senat RP utrzymuje ożywione kontakty z parlamentami innych państw, a także z organizacjami pozarządowymi, dlatego zdecydował się zorganizować konferencję nt. zagrożeń ekologicznych Morza Bałtyckiego, w kontekście tej inwestycji" - powiedział marszałek Senatu otwierając konferencję.
Minister ochrony środowiska prof. Jan Szyszko podkreślił, że wymiana wód w Bałtyku następuje co 30 - 50 lat i jest to morze płytkie. Wpływ na środowisko Bałtyku ma intensywne rolnictwo, chemiczne środki bojowe spoczywające na dnie morza od czasów II wojny światowej oraz żegluga na Bałtyku. Szacuje się, że dziennie przebywa na tym morzu 2 tys. statków. To wszystko ma niekorzystny wpływ na faunę i florę Bałtyku. Minister przybliżył uczestnikom konferencji unijną koncepcję Strategii Zrównoważonego Rozwoju, której celem jest zahamowanie spadku różnorodności biologicznej do 2010 r., a w szczególności skuteczna ochrona najważniejszych typów siedlisk oraz gatunków zwierząt i roślin.
Prof. Janina Ciechanowicz z Uniwersytetu Gdańskiego oceniła inwestycję w świetle prawa morskiego. Podkreśliła, że do zajęcia stanowiska w tej sprawie zmuszają Polskę trzy czynniki: polska racja stanu, bezpieczeństwo ekologiczne Bałtyku oraz sprawiedliwość międzynarodowa. Według prof. Ciechanowicz Polska zainwestowała w bezpieczeństwo ekologiczne Bałtyku bardzo dużo pieniędzy, zawarła wiele umów międzynarodowych. Istnieje szereg uregulowań prawnych dotyczących pokojowego wykorzystania dna morskiego. Promują one. m.in. zasadę dobrego sąsiedztwa. Zdaniem prof. Ciechanowicz zasada ta została, jak dotąd, w działaniach na rzecz budowy rurociągu pogwałcona w odniesieniu do Polski. Prof. dodała, że zgodnie z prawem można układać na dnie morza rurociąg, ale należy przestrzegać porozumień międzynarodowych. Należy też wziąć pod uwagę, że rurociąg może się stać celem ataków terrorystycznych. Zatem przed podjęciem inwestycji powinno być wiadomo czy ta inwestycja będzie zabezpieczona przed takimi atakami.
Według przedstawiciela organizacji pozarządowej WWF Jochena Lampa przy planowaniu tej inwestycji należy ocenić jej wpływ na środowisko. Niewątpliwie będzie miała ona wpływ na zmiany dna morskiego, zmiany prądów. Zwracał uwagę, że rurociąg może pęknąć z uwagi na ograniczoną elastyczność rur stalowych, wskazywał na techniczne trudności głębinowego układania rur oraz na brak koncepcji w sprawie postępowania z zatopioną bronią i niebezpiecznymi substancjami spoczywającymi na dnie Bałtyku. Według Lampa nierealne jest przedstawienie przez konsorcjum Nord Stream na jesieni tego roku raportu z oceny wpływu rurociągu na środowisko i rozpoczęcie jego budowy w 2008 r. Lamp uważa, że przynajmniej rok potrwa uzgadnianie programu badań wpływu na środowisko i dopiero w 2009 r. możliwa będzie budowa.
Według dr Tadeusza Kasperka z Akademii Marynarki Wojennej Nord Stream budowany będzie w obszarach zatopienia amunicji chemicznej, lub na ich obrzeżach. Największe zagrożenie dla środowiska naturalnego mogą stanowić bojowe gazy trujące: iperyt siarkowy, iperyt azotowy. Istnieje obawa, że naruszenie zatopionej amunicji doprowadzi do skażenia flory i fauny morza, którego skutki będą odczuwalne przez kilkadziesiąt lat. Naruszenie skorodowanej amunicji przyspieszy uwalnianie się środków trujących do środowiska morskiego. Już obecnie obserwuje się wzrost stężenia arsenu nie tylko w rejonach zatopienia, ale również na trasach transportu tej broni - uważa Tadeusz Kasperek. Bojowe środki trujące zatopione w Morzu Bałtyckim mogą budzić uzasadniony niepokój, ponieważ każdy bezpośredni kontakt z nimi może spowodować silne porażenie organizmu. Uwalnianie tych środków chemicznych do środowiska może nastąpić w miejscach uznanych za bezpieczne gdyż: brak dokładnej lokalizacji rejonów zatopienia broni, zatopień dokonywano także poza wyznaczonym rejonem, rybacy, którzy wyławiali broń zatapiali ją w innych miejscach. Odmiennego zdania był dr Wadim Paka z Instytutu Oceanologii im. Szirszowa w Kaliningradzie. W jego opinii obszary zatopienia broni są dobrze rozpoznane i budowa rurociągu nie grozi katastrofą ekologiczną. Jego zdaniem 80 proc. trujących substancji chemicznych jest w cienkościennych kontenerach, które po 60 latach w środowisku wodnym skorodowały i od dawna mają kontakt ze środowiskiem morskim.
W trakcie konferencji dyskutowali parlamentarzyści ze Szwecji, Łotwy, Estonii, Litwy i Polski. Przedstawiciele Estonii i Litwy wskazywali na zagrożenia ekologiczne Bałtyku związane z budową rurociągu. Podkreślali, że broń chemiczna spoczywająca na dnie morza jest bombą z opóźnionym zapłonem. Proponowali ponowne przeprowadzenie badań tej broni i rozważenie jej wydobycia. Senator Urszula Gacek podkreśliła, że Polska i Litwa prezentują podobne stanowisko w sprawie budowy rurociągu. Sprzeciwiają się tej inwestycji, zwracają się do wspólnoty międzynarodowej o jej zablokowanie i opracowanie alternatywnej drogi gazociągu. Niemcy, którzy widzą ten projekt wyłącznie w kontekście gospodarczym nie przybyli na konferencję.
Podsumowując konferencję marszałek Senatu podkreślił, że bardzo ważne są takie spotkania, które pozwalają poznać zdanie ekspertów w kwestii budowy rurociągu na dnie morza. Ta budowa ma szereg aspektów: ekologiczny, geopolityczny, militarny. Według marszałka będzie to pierwsza tego typu inwestycja. Rurociąg będzie się ciągnął wzdłuż całego morza, a to nie to samo co budowa rurociągu na krótkim odcinku lub położenie kabla. Szerokość strefy tego rurociągu to obszar 1800 - 2000 m. To, zdaniem marszałka, nie może być obojętne dla środowiska Bałtyku. W dodatku rurociąg przejdzie przez dwa obszary składowania broni chemicznej, a nie ma pewności co się stanie w razie jej poruszenia. Bogdan Borusewicz proponował, by kraje nadbałtyckie prowadziły niezależne badania w tej kwestii. Zadeklarował, że Polska nadal będzie się ta sprawą żywo interesować i zajmować. Obiecał, że nie była to ostatnia dyskusja inspirowana przez polski parlament w sprawie tej inwestycji./
Opr. Dział Prasowy
|