"Krótki raport o języku polityków początku XXI wieku"
20 lutego 2007 r., w przededniu Międzynarodowego Dnia Języka Ojczystego, odbyła się z inicjatywy Komisji Kultury i Środków Przekazu konferencja z udziałem polityków i językoznawców, podczas której przedstawiono "Krótki raport o języku polityków początku XXI wieku". Raport zawierał m.in. odpowiedzi na pytania: jakie są wzorce politycznej polszczyzny? polityczne bon mot - w cenie czy za wszelka cenę? dlaczego politycy nie mogą się porozumieć? Podczas konferencji podsumowano także obchody Roku Języka Polskiego, ustanowionego w 2006 r. uchwałą Senatu Rzeczypospolitej Polskiej.
W konferencji wzięli udział: przewodniczący Rady Języka Polskiego PAN prof. Andrzej Markowski oraz członkowie rady prof. Jerzy Bralczyk i dr Katarzyna Kłosińska.
Polityków reprezentowali: wicemarszałkowie Senatu Maciej Płażyński i Ryszard Legutko, wicemarszałek Sejmu Genowefa Wiśniowska, poseł Ryszard Kalisz oraz senatorowie Stefan Niesiołowski, Lesław Podkański, Zbigniew Romaszewski i Jan Szafraniec.
Do udziału w spotkaniu zaproszono także studentów i pracowników naukowych wydziałów politologicznych oraz dziennikarstwa zainteresowanych tą tematyką.
Przewodnicząca Komisji Kultury i Środków Przekazu senator Krystyna Bochenek przypomniała, że w Roku Języka Polskiego odbyło się w Senacie dyktando i konkurs o tytuł "Bezbłędnego Klubu Parlamentarnego", zaprezentowano wystawę "Nobilitacje", zorganizowano konferencję o języku polskiej legislacji. W ocenie Rady Języka Polskiego, inicjatywa Senatu przyczyniła się do zorganizowania w ponad 300 szkołach na terenie całego kraju konkursów na temat języka polskiego. Odbyły się też Kongres Polonistyki w Poznaniu i Festiwal Polonistyczny w Katowicach.
Otwierając konferencję, wicemarszałek R. Legutko podkreślił, że zakończenie Roku Języka Polskiego nie oznacza końca troski o polski język. Zdaniem wicemarszałka, politycy są odpowiedzialni za jakość i poziom języka. Wicemarszałek przypomniał, że marszałek Józef Piłsudski, słynący z brutalnego języka, potrafił także wygłosić nad grobem Słowackiego w 1927 roku mowę, która była arcydziełem.
W ocenie wicemarszałka Senatu, język polityków staje się mało precyzyjny, choć nie różni się pod tym względem od mowy przedstawicieli innych grup społecznych. Szukając przyczyn tego stanu, wskazał, iż język współczesny nie nawiązuje do tradycji literackiej - być może dlatego, że czytamy za mało książek. Albo - ponieważ nie uczymy się na pamięć poezji, nie mamy w naszym słowniku tych pięknych wyrażeń, którymi posługiwali się nasi poprzednicy. Jeśli chcemy użyć jakiegoś barwnego określenia, posługujemy się wyrażeniami z reklamy, bo te znamy na pamięć.
Raport na temat języka polskich polityków przedstawili podczas spotkania przewodniczący Rady Języka Polskiego PAN prof. A. Markowski oraz jej członkowie prof. J. Bralczyk i dr K. Kłosińska.
"Oryginalność w cenie czy za wszelką cenę? - w wypowiedziach parlamentarzystów" to temat wystąpienia prof. A. Markowskiego. O wzorach politycznej polszczyzny mówił prof. J. Bralczyk. Próbę odpowiedzi na pytanie: "Dlaczego politycy nie mogą się porozumieć?" podjęła dr K. Kłosińska
W swoich wystąpieniach językoznawcy ocenili, że język polskich polityków nie różni się zbytnio od polszczyzny reszty społeczeństwa - bywa staranny i piękny albo niegramatyczny i wulgarny.
W opinii prof. J. Bralczyka, politycy to nie najgorzej mówiąca grupa społeczna, choć jeśli polityk powie coś niegramatycznego, "media od razu to powtarzają, a my - wychwytujemy" - zauważył. Jak stwierdził, język polityków byłby zapewne dla większości Polaków nudny, gdyby nie to, że dociera przez media, które wybierają co smakowitsze kąski, często oryginalne i dziwaczne. Dlatego, jego zdaniem, mówiąc o języku polityki, często myślimy o "języku nienaturalnym, dziwacznym i języku agresji".
Także dr K. Kłosińska uznała, że język polityków jest taki, jak język reszty społeczeństwa - niektórzy mówią bardzo ładnie, bardzo etycznie, z szacunkiem dla innych; są też tacy, którzy mówią niepoprawnie, popełniają wiele błędów i nie szanują swoich rozmówców, ponieważ takie jest społeczeństwo.
Zdaniem dr K. Kłosińskiej, być może istnieją dwa języki polityków - "medialny" i "gabinetowy". "My widzimy tylko to, co przed kamerami, i często odnosimy wrażenie, że politycy nie mogą się porozumieć. Być może oprócz tego, co mówią oficjalnie, rozmawiają ze sobą zupełnie inaczej" - zauważyła.
Przewodniczący Rady Języka Polskiego prof. A. Markowski wyraził pogląd, że polszczyzna jako taka ma się zupełnie dobrze, choć polszczyzna publiczna może przechodzić ewolucję i zmieniać się nie zawsze w pożądanym kierunku. Kwiecisty i metaforyczny sposób wyrażania się polityków prof. A. Markowski tłumaczył chęcią ich zaistnienia na scenie politycznej i w mediach.
Polszczyznę swoich parlamentarnych kolegów nie najlepiej ocenił senator S. Niesiołowski. "Jest bardzo różnie. Jeden mówił o "puszce z Pandorą", inny - że druk jest napisany "drobną pipetą", a inni płynnie cytują sentencje i wiedzą, o czym mówią. Więcej jest jednak polityków takich, którzy coś bąkają, niż tych, którzy mówią pięknie" - zauważył senator.
(Diariusz Senatu RP)
|