Konferencja nt. "Blaski i cienie wejścia Polski do strefy euro".
Pod patronatem marszałka Senatu RP Bogdana Borusewicza, 15 listopada 2006 r. odbyła się zorganizowana przez senacką Komisję Spraw Unii Europejskiej konferencja nt. "Blaski i cienie wejścia Polski do strefy euro".
Otwierając konferencję, marszałek Bogdan Borusewicz, podkreślił, że objął honorowy patronat nad tą konferencją, ponieważ chciał dać wyraz troski i politycznej woli Wyższej Izby polskiego parlamentu do wszczęcia poważnej, narodowej debaty na temat wejścia Polski do strefy euro.
"Skłania nas do tej debaty narastający spór jaki toczy się wokół miejsca, roli i niezależności NBP, polemiczne wypowiedzi niektórych polityków, podważających sens rezygnacji z polskiej waluty narodowej, brak oficjalnego stanowiska Rządu w kwestii planowanego terminu wejścia Polski do strefy euro, kontrowersyjne zachowanie Niemiec, Francji i Włoch w sprawie przestrzegania postanowień Paktu Stabilności i Wzrostu oraz opinie uznanych ekonomistów i działaczy gospodarczych na temat niepewnej przyszłości europejskiej unii monetarnej. Niepokoimy się, że w obliczu poważnego kryzysu, kraje eurolandu nie wykazują politycznej woli podjęcia odpowiednich działań naprawczych" - stwierdził marszałek Borusewicz.
Marszałek wyraził przekonanie, że senacka konferencja będzie ważną inicjatywą na rzecz budowania narodowego consensusu w sprawie relatywnie szybkiego wejścia Polski do strefy euro.
"Jest rzeczą oczywistą, że korzystny dla wszystkich consensus trzeba będzie osiągnąć na drodze konstruktywnego dialogu z całym społeczeństwem, które w większości nie jest świadome rzeczywistych korzyści i zagrożeń wynikających z przystąpienia Polski do unii monetarnej. Byłoby nieodpowiedzialnością polityczną ze strony rządzących, gdyby planowana akcesja miała nastąpić jeszcze przed osiągnięciem przez Polskę bezpiecznego poziomu konwergencji gospodarczo-ekonomicznej. Taka decyzja mogłaby skutkować ogromnymi kosztami społecznymi i groźbą szybkiego wykluczenia nas z klubu posiadaczy euro. Doniesienia na temat Włoch, dla których koszty pozostania w strefie euro są już wyższe od kosztów wyjścia, powinny być dla nas swoistym memento" - powiedział marszałek Bogdan Borusewicz.
Zdaniem marszałka, w procesie ustalania terminu naszej akcesji, powinniśmy bardziej aktywnie współpracować z Komisją Europejską i innymi krajami członkowskimi Unii Europejskiej. Gdyby termin ten miał być zbyt odległy, a idea Europy dwóch prędkości zbyt realna, to prowadzenie zbyt restrykcyjnej polityki pieniężnej, nastawionej jedynie na osiąganie ambitnych celów inflacyjnych, byłoby z punktu widzenia naszych interesów narodowych mało racjonalne.
Przewodniczący senackiej Komisji Spraw Unii Europejskiej senator Edmund Wittbrodt w swym referacie wprowadzającym podkreślił, iż nie ma wątpliwości, że wejście Polski do eurolandu będzie wydarzeniem na miarę wstąpienia naszego kraju do Unii Europejskiej. "Wszyscy pamiętamy gorące dyskusje i spory jakie toczyli politycy, ekonomiści oraz zwykli obywatele na temat korzyści i zagrożeń związanych z naszą akcesją do Unii. Wśród ówczesnych eurosceptyków zdecydowanie więcej było polityków niż ekonomistów. Ostatecznie, pomimo wielu obaw i braku dostatecznej wiedzy na temat potencjalnych skutków tej historycznej decyzji, większość polskiego społeczeństwa powiedziała historyczne "TAK!". Po upływie 29 miesięcy, jakie już upłynęły od dnia akcesji, społeczne poparcie dla Unii jest jeszcze większe. Co ciekawe, wielu polskich polityków, którzy niegdyś sprzeciwiali się tej decyzji, dzisiaj zalicza się do grona gorących zwolenników Unii" - powiedział senator Wittbrodt.
Senator zwrócił uwagę, że wejście do strefy euro jest naszym traktatowym obowiązkiem, a nie prawem. Sugestie o ewentualnym rozstrzygnięciu kwestii naszej akcesji w ogólnonarodowym referendum, nie mają żadnych podstaw prawnych. Powtarzane przez czołowych polityków niepotrzebnie dezorientują polską opinię publiczną oraz są źle odbierane przez samą Komisję Europejską i pozostałe kraje Unii.
Zdaniem senatora Wittbrodta, ekonomiczne skutki wejścia do unii monetarnej mogą być bardziej odczuwalne dla polskiej gospodarki i całego społeczeństwa niż skutki wejścia do unii gospodarczej. W dyskusji, jaka się toczy na ten temat w polskich mediach, można zaobserwować charakterystyczny dwugłos. Większość zwolenników szybkiej rezygnacji z narodowej waluty podkreśla korzyści związane z eliminacją ryzyka kursowego w międzywspólnotowych obrotach handlowych. Eurosceptycy koncentrują się raczej na częściowej utracie naszej narodowej suwerenności, związanej z przejęciem przez Europejski Bank Centralny niektórych praw przypisanych do tej pory NBP.
"Stosunkowo niewiele mówi się o zagrożeniach, jakie niesie zbyt szybkie wejście Polski do strefy euro dla jej przyszłego wzrostu gospodarczego. Jak wynika z teorii ekonomii i praktyki, efektywne sterowanie zrównoważonym wzrostem gospodarczym - charakteryzującym się brakiem inflacji i bezrobocia oraz zerowym saldem bilansu handlowego, może być prowadzone jedynie przy równoczesnym wykorzystaniu instrumentów polityki fiskalnej i monetarnej. Jak wiadomo polityka fiskalna leży w wyłącznej gestii rządu, a monetarna - banku centralnego" - stwierdził senator Wittbrodt.
"Po wejściu Polski do strefy euro, żaden rząd nie będzie miał bezpośredniego wpływu na wysokość stóp procentowych czy kurs walutowy. Nie będzie mógł nawet apelować o poluzowanie lub zaostrzenie polityki monetarnej przez EBC. Zgodnie z art. 107 Traktatu z Mastricht "...ESBC, ani EBC, ani krajowy bank centralny, ani członek któregokolwiek z ich organów decyzyjnych , nie zwracają się o instrukcje ani ich nie przyjmują od instytucji czy organów wspólnotowych, rządów Państw Członkowskich, ani jakiegokolwiek organu." Co więcej, "...rządy Państw członkowskich zobowiązują się szanować tę zasadę i nie dążyć do wywierania wpływu na członków organów decyzyjnych EBC lub krajowych banków centralnych przy wykonywaniu ich zadań." Biorąc pod uwagę dotychczasowe polemiki na temat roli i niezależności NBP, zrozumiała jest zatem niechęć wielu polityków przed przekazaniem kompetencji narodowego banku centralnego w gestię EBC" - podkreślił senator Wittbrodt.
Wyznaczenie daty naszej akcesji do strefy euro wiąże się ze spełnieniem przez Polskę tzw. 5 warunków konwergencji. Dziś, nasz kraj - zdaniem senatora - najlepiej wywiązuje się z obowiązku utrzymywania niskiej inflacji. Zdecydowanie największy problem stanowi kwestia deficytu budżetowego, który przekracza dozwolony poziom 3% PKB, oraz niebezpiecznie wysoki dług publiczny, który zbliża się do granicznego poziomu 60% PKB.
Senator Edmund Wittbrodt zwrócił uwagę, że pomimo dobrej koniunktury i niezłych wyników gospodarczych, polscy decydenci niechętnie myślą o przeprowadzeniu niezbędnych reform finansów państwa. "Ich zdaniem, zbyt restrykcyjna polityka fiskalna lub drastyczne ograniczenie wydatków rządowych mogłoby negatywnie wpłynąć na tempo wzrostu gospodarczego naszego kraju. Trudno z takimi argumentami polemizować, jeśli uwzględni się ekonomiczną przepaść, jaka dzieli nasz kraj od najbardziej rozwiniętych krajów Unii. Co więcej, "ojcowie" Paktu Wzrostu i Stabilności nie dają nam lepszego przykładu.
Pomimo wielu ostrzeżeń Komisji Europejskiej, Francja i Włochy niewiele robią aby ograniczyć swoje deficyty budżetowe. Niemcy dopiero w tym roku, pierwszy raz od 5 lat, zejdą ze swym deficytem poniżej 3% PKB. Zagrożeni poważnymi karami finansowymi "ojcowie" Paktu Wzrostu i Stabilności sugerowali potrzebę rewizji ustanowionych przez siebie reguł. Budzi to zasadnicze wątpliwości, czy tzw. kryteria zbieżności obowiązują w równym stopniu wszystkich członków eurolandu, czy też są sztuczną barierą, skutecznie blokującą akcesję innych krajów" - stwierdził senator.
W przypadku Polski, zdaniem senatora, przepaść ekonomiczna dzieląca nas od krajów najbardziej rozwiniętych jest ogromna. W sprzyjających okolicznościach, jej pokonanie może nam zająć dwadzieścia lub więcej lat. Do tego czasu, nasze korzyści wynikające z przynależności do strefy euro będą zdecydowanie mniejsze niż krajów najbogatszych.
"Czy zatem dzisiejszy euroland powinniśmy postrzegać jako swoistą ziemię obiecaną, czy też jako terra incognita - pełną zasadzek i niebezpieczeństw? Kierując się zasadą "kto pyta, nie błądzi", możemy posiłkować się doświadczeniami innych krajów. O tym, jak bardzo mogą się one różnić świadczy przykład Wielkiej Brytanii i Słowenii. Ta pierwsza, pomimo wieloletnich wysiłków premiera Tony Blaira, nie zamierza rezygnować ze swej narodowej waluty. Być może dlatego, że wbrew obawom wielu ekspertów, brak przynależności do strefy euro wcale nie zaszkodził brytyjskiej gospodarce, która rozwija się znakomicie. Zupełnie inną strategię przyjęła mała, ale zamożna Słowenia. W efekcie, jako pierwsza z nowoprzyjętych krajów członkowskich Unii, już 1 stycznia 2007 roku wejdzie do elitarnego klubu posiadaczy euro.
Pozostałe kraje, poza Polską i Węgrami, podały do publicznej wiadomości przybliżoną datę swego wejścia do eurolandu. Abstrahując od życzeniowego charakteru takich deklaracji, należy je uznać za pozytywny przejaw samodyscypliny w dążeniu do pełnej konwergencji. Zbyt duża zwłoka w ujawnieniu planowanego terminu akcesji może zostać odebrana jako brak woli do przeprowadzenia reform finansów publicznych. Obiektywnie rzecz biorąc, takie reformy są konieczne i powinny być prowadzone w okresie koniunktury gospodarczej. Inaczej mówiąc, niezależnie od stopnia naszej determinacji w dążeniu do strefy euro, w naszym interesie leży, aby proces konwergencji zakończył się w możliwie krótkim czasie" - stwierdził senator Edmund Wittbrodt.
O członkostwie w strefie euro a rozwoju Polski mówił podczas senackiej konferencji prezes NBP Leszek Balcerowicz. Jego zdaniem polska gospodarka, po wejściu do strefy euro, mogłaby rozwijać się szybciej. Naszemu krajowi, powiązanemu gospodarczo z Unią Europejską, opłaca się spełnić kryteria unii monetarnej z Maastricht. Kontrola inflacji, niskie długoterminowe stopy procentowe, lepsza porównywalność cen w euro, redukcja kosztów transakcyjnych w wymianie z zagranicą i niższe marże za pożyczanie pieniędzy na rynku międzynarodowym - to tylko niektóre korzyści dla gospodarki, wynikające ze spełnienia tych kryteriów.
Marco Buti - zastępca dyrektora generalnego DG Spraw Ekonomicznych i Finansowych w Komisji Europejskiej przestawiając stan obecny i perspektywy eurolandu zapewnił, że elitarny klub strefy euro nie istnieje, że każde z państw należących do UE może znaleźć się w strefie euro.
W senackiej konferencji na temat "Blaski i cienie wejścia Polski do strefy euro udział wzięli: ambasador Słowenii, przedstawiciel Ministerstwa Finansów, Ministerstwa Skarbu Wielkiej Brytanii, liczne grono naukowców, reprezentanci przedsiębiorców, parlamentarzyści.
Zdaniem marszałka Bogdana Borusewicza należy wyznaczyć perspektywę wejścia Polski do strefy euro.
Przed przystąpieniem naszego kraju do UE, nie brakowało głosów krytykujących tę decyzję. Teraz ich już nie słuchać. W wypadku strefy euro - ocenia marszałek - będzie podobnie. Ale należy rozwiązać takie problemy, jak dług publiczny i deficyt budżetowy. Konieczna jest też reforma finansów publicznych.
|