11 lipca 2002 r.
Członkowie
Komisji Spraw Zagranicznych i Integracji Europejskiej oraz Komisji Europejskiej Sejmu spotkali się z komisarzem Unii Europejskiej ds. rozszerzenia Günterem Verheugenem.Podczas spotkania G. Verheugen wyraził pogląd, że zakończenie negocjacji między Polską a Unią w tym roku jest bardzo prawdopodobne. Jest to skutek tego, że Polsce udało się nadrobić zaległości.
"Sądzę, że Polska jest w tej chwili we wspaniałej sytuacji, w tym procesie plasuje się bardzo wysoko i w moim przekonaniu istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że dokończymy negocjacje z Polską do grudnia i że Polska stanie się nowym członkiem już w 2004 r." - powiedział komisarz.
Jak stwierdził, w ubiegłym roku "nie był nadmiernie optymistyczny". Na początku tego roku też nie był przekonany, czy wszystko się uda.
"Natomiast zauważyłem nieprawdopodobne wysiłki, jakie zostały poczynione nie tylko po naszej stronie, ale w szczególności po stronie kandydatów, a zwłaszcza w Polsce" - podkreślił G. Verheugen. W ocenie komisarza, Polska zdecydowanie jest w tej chwili na czele procesu negocjacyjnego. Występują jednak pewne trudności. Wszystkie rozdziały negocjacji, oprócz kwestii finansowych, powinny zostać zamknięte do końca października br. Jeszcze w lipcu zostanie zamknięty
rozdział "wymiar sprawiedliwości i sprawy wewnętrzne", w którym oceniana jest m.in. szczelność granic. Jak stwierdził G. Verheugen, była to jedna z najtrudniejszych kwestii. Jeżeli do końca października uda się zamknąć także rozdział dotyczący polityki konkurencji, wówczas pozostanie już tylko do uzgodnienia wysokość pomocy dla Polski, w tym dopłaty dla rolników.Jego zdaniem, nie powinno się czekać z rozszerzeniem UE. G. Verheugen podkreślił, że jest zdecydowanie przekonany o konieczności utrzymania kalendarza rozszerzenia, tak by cały proces zakończył się przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, planowanymi na czerwiec 2004 roku. Jeżeli jednak Irlandia ponownie odrzuci w referendum traktat z Nicei, to trzeba brać pod uwagę opóźnienie poszerzenia.
G. Verheugen przypomniał, że Komisja Europejska w październiku ma przygotować sprawozdanie z postępów państw kandydujących i ocenić, ile państw i które z nich są wystarczająco dobrze przygotowane, aby znaleźć się w pierwszej fali poszerzenia UE.
Unijny komisarz zapewnił, że Unia prowadzi z Polską negocjacje, a nie dyktuje jej warunki.
Spotkanie zdominowały problemy rolnictwa, tego przede wszystkim dotyczyły pytania posłów i senatorów. Komisarz G. Verheugen przypomniał, że Unia nie wypracowała jeszcze swojego stanowiska w sprawie dopłat bezpośrednich dla rolników nowych państw członkowskich; ma to nastąpić w pierwszych dniach listopada br.
Według niego, jeżeli Polacy chcą równości w postaci 100% dopłat dla rolników od początku członkostwa, to wtedy standardy w Polsce, w momencie przystąpienia, powinny być takie same jak w Unii. A wówczas - jak mówił - "możemy odłożyć przystąpienie Polski na 20 lat".
G. Verheugen podkreślił, że równe traktowanie oznacza, iż nowe państwa członkowskie będą miały te same prawa i obowiązki, co stare.
"Mamy dwa wyjścia - albo czekamy, aż warunki w przyszłych państwach członkowskich będą na tym samym poziomie, co w obecnej <<piętnastce>>, czyli taki sam poziom konkurencyjności, dochodów, infrastruktura, standardy ochrony środowiska, i dopiero wówczas przyjmujemy nowe kraje do UE - to by przesunęło przyjęcie Polski o 20 lat. Druga opcja to podejście elastyczne - wyszukiwanie pewnych sposobów, aby pomóc państwom kandydackim sprostać pewnym standardom" - powiedział unijny komisarz.
G. Verheugen porównał proponowane przez Komisję Europejską stopniowe dochodzenie do pełnych dopłat z przyznanymi nam okresami przejściowymi na dostosowanie się do unijnych standardów ochrony środowiska: "Państwo mówią, że to nie będzie równe traktowanie, ponieważ rolnicy nie dostaną 100% dopłat od pierwszego dnia członkostwa, a ja zapytam, czy równym traktowaniem jest to, że polski przemysł i gminy nie muszą sprostać wszystkim wymogom ochrony środowiska przez następne dziesięć lat".
Jak stwierdził G. Verheugen, jest mnóstwo okresów przejściowych w innych obszarach, gdyby ich nie było, Polska musiałaby wydać miliardy euro, a w międzyczasie mamy stopniowe dochodzenie do 100% dopłat bezpośrednich.
Komisarz ds.. rozszerzenia zaznaczył, że rolnictwo jest tylko częścią gospodarki polskiej. "Nie powinniśmy tworzyć wrażenia, że UE jest tylko unią rolników" - stwierdził.
Jego zdaniem, tylko rolnicy natychmiast po wejściu Polski do Unii odczują wzrost dochodów. "Państwo mówią, że 25% dopłat jest nie do przyjęcia dla Polski, ale biorąc pod uwagę cały okres dochodzenia - 10 lat, to średni poziom wsparcia dla polskich rolników nie będzie wynosił 25% lecz 60%" - powiedział G. Verheugen.
W jego ocenie, koszty prowadzenia gospodarstwa w Polsce wynoszą jedną czwartą tego co w Danii lub Niemczech. W związku z tym, zdaniem komisarza, rolnicy w nowych państwach członkowskich będą, ekonomicznie rzecz biorąc, w znacznie lepszej sytuacji niż ich koledzy w obecnych państwach członkowskich.