18 listopada 2003 r.
Podczas posiedzenia Komisji Polityki Społecznej i Zdrowia zapoznano się z informacją rządu o środkach i zasadach kontraktowania świadczeń zdrowotnych z Narodowego Funduszu Zdrowia w 2004 roku. Informacji na ten temat udzielali minister zdrowia Leszek Sikorski oraz prezes NFZ Krzysztof Panas.
Senatorowie zadawali także przybyłym gościom szereg pytań dotyczących problemów ochrony zdrowia, polityki lekowej państwa i nowej listy leków refundowanych. Uczestniczący w posiedzeniu dyrektorzy szpitali z całego kraju pytali o sposób funkcjonowania w tak trudnych warunkach finansowych i zawierania kontraktów z funduszem.
Minister zdrowia L. Sikorski poinformował, że rząd przyjął projekt ustawy o restrukturyzacji zakładów opieki zdrowotnej. Zgodnie z projektem, w ciągu dwóch lat wszystkie publiczne placówki medyczne zostałyby przekształcone w spółki użyteczności publicznej. Projekt ustawy zakłada możliwość upadłości.
Minister L. Sikorski poinformował, że w projekcie przewidziano, iż 75% udziałów spółki miałoby należeć do podmiotu publicznego - czyli jednostki samorządu terytorialnego, akademii medycznej, czy ministra obrony narodowej lub spraw wewnętrznych - 25% akcji lub udziałów mogłoby należeć do podmiotu niepublicznego lub/i pracowników. Jak st
wierdził, celem wprowadzenia tych zmian jest poprawa zarządzania placówkami medycznymi. Obecna formuła pozwala na praktycznie nieograniczoną możliwość zadłużania się placówek. Ponadto projekt przewiduje powstanie sieci szpitali publicznych oraz częściowe umorzenie należności publiczno-prawnych (np. zaległe składki na PFRON czy opłaty celne).W opinii senatora Marka Balickiego, konieczne jest ustanowienie równowagi w ochronie zdrowia, jeśli bowiem z jednej strony, wprowadzi się mechanizmy rynkowe dopuszczające upadłość szpitali, a z drugiej - pozostawi się bezpłatny szeroki dostęp do wszystkich świadczeń medycznych, może dojść do niekontrolowanych upadłości.
Minister L. Sikorski stwierdził, że resort zdrowia przygotował już wstępne założenia do ustawy o dodatkowych dobrowolnych ubezpieczeniach zdrowotnych, co pozwoli osiągnąć równowagę.
W swoim wystąpieniu minister zdrowia podkreślał, że zaakceptowany przez Radę Ministrów projekt ma usprawnić zarządzanie szpitalami. W jego ocenie, jeśli spółki będą dobrze zarządzane, nie grozi im upadłość. Ponadto minister wyjaśniał, że przekształcanie szpitali w spółki nie nastąpi z dnia na dzień, tylko będzie procesem.
"Gdybyśmy dziś z mocy prawa dokonali przekształcenia placówek tak, jak to się stało w 1998 roku, nastąpiłaby upadłość nawet 70% placówek - mówił minister L. Sikorski. Podkreślił, że przekształcanie szpitali zostało zaplanowane na mniej więcej 2 lata. Zanim placówka zostanie przekształcona, musi przejść przez proces restrukturyzacji, opiniowany - na mocy ustawy
- przez różne środowiska. "Finałem będzie przekształcenie szpitala w spółkę, która będzie miała trochę inne uregulowania niż spółki prawa handlowego, co zapewni im większą stabilność na rynku" - powiedział minister zdrowia.Restrukturyzacja ma się odbywać na wniosek zakładu, złożony do ministra zdrowia oraz wojewody w terminie 2 miesięcy od wejścia w życie ustawy. Do wniosku powinien być dołączony program restrukturyzacyjny i niezbędne dokumenty. Podstawą do wydania decyzji o zakończeniu postępowania restru
kturyzacyjnego będzie m.in. przekształcenie zakładu w spółkę użyteczności publicznej, spłata roszczeń pracowniczych i spłata wierzycieli w części nie podlegającej umorzeniu.Projekt przewiduje powstanie sieci szpitali publicznych. "Ustalenie sieci to najtrudniejsze zadanie" - przyznał minister L. Sikorski. Nastąpi to w drodze decyzji administracyjnej podjętej przez ministra zdrowia po konsultacjach i spełnieniu przez szpitale określonych kryteriów. Wniosek o ogłoszenie upadłości szpitala, który znajduje się w sieci, będzie mógł być zgłoszony po uzyskaniu pozytywnej opinii ministra właściwego ds. zdrowia.
Placówki, które się w niej znajdą, będą otrzymywały pieniądze od Narodowego Funduszu Zdrowia za tzw. gotowość, czyli umiejętność szybkiego reagowania w sytuacji klęski żywiołowej czy niemożności przyjęcia pacjenta przez inny szpital. Dla NFZ to - według projektodawców - wydatek około 1 mld zł rocznie za "gotowość".
Przy zarządach województw miałaby powstać regionalne komitety sterujące, składające się z przedstawicieli samorządu terytorialnego, wojewody, oddziału NFZ, samorządów zawodów medycznych oraz reprezentatywnych związków zawodowych, a w określonych w ustawie wypadkach także akademii medycznych lub ministrów - spraw wewnętrznych albo obrony. Komitety miałyby m.in. opiniować włączenie/wyłączenie szpitala do/z krajowej sieci szpitali, a także opiniować jej funkcjonowanie oraz programy restrukturyzacyjne.
Podczas posiedzenia Komisji Polityki Społecznej i Zdrowia wysłuchano także informacji na temat środków i zasad kontraktowania świadczeń zdrowotnych z Narodowego Funduszu Zdrowia w 2004 roku. Jak stwierdził m.in. jego prezes Krzysztof Panas, fundusz nie ma planu awaryjnego na wypadek niezłożenia ofert przez wszystkie placówki medyczne. Jednocześnie zakłada on, że placówki medyczne złożą oferty.
"Chcemy płacić tyle za świadczenia medyczne, ile powinno się płacić. Ale żeby było to możliwe, musimy poznać procedurę powstawania kosztów" - podkreślił K. Panas.
Prezes dodał, że fundusz wprowadził już wiele zmian dzięki rozmowom z różnymi świadczeniodawcami, m.in. poszerzył katalog świadczeń, które mają być kontraktowane, i złagodził warunki zawierania umów. Zaznaczył, że wszystko, co fundusz robi, pozostaje w zgodzie z ustawą o powszechnym ubezpieczeniu w Narodowym Funduszu Zdrowia.
Senatora M. Balickiego, który - choć przebywa na bezpłatnym urlopie - jest nadal dyrektorem warszawskiego Szpitala Bielańskiego, słowa prezesa NFZ nie przekonały. "Nie złożyłbym oferty. Warunki proponowane przez fundusz są nie do przyjęcia. Umowa może być jednostronnie wypowiedziana w trakcie roku przez fundusz, domaga się on wykonywania świadczeń z najwyższą starannością, podczas gdy na całym świecie obowiązuje formuła należytej".
Senator Zbigniew Religa, dyrektor Instytutu Kardiologii w Aninie, zapowiedział z kolei, że złoży ofertę, ale zaproponuje w niej własną wycenę świadczeń, ponieważ wycena oferowana przez fundusz nie pokrywa kosztów świadczeń.