2 marca 2005 r.
Na swym posiedzeniu zebrała się
Komisja Gospodarki i Finansów Publicznych w celu rozpatrzenia ustawy o nadzorze uzupełniającym nad instytucjami kredytowymi, zakładami ubezpieczeń i firmami inwestycyjnymi wchodzącymi w skład konglomeratu finansowego.Zapisy rozpatrywanej ustawy, która była projektem rządowym, rekomendował senatorom wiceminister finansów Andrzej Jacaszek. Senatorowie wysłuchali także informacji przekazanych przez dyrektora Departamentu Instytucji Finansowych Bartosza Drabikowskiego oraz zapoznali się z opinią Biura Legislacyjnego Kancelarii Senatu.
Uchwalona przez Sejm ustawa stanowi akt prawny, wobec którego Rada Ministrów zadeklarowała, iż ma on na celu wykonanie prawa Unii Europejskiej poprzez transpozycję do polskiego ustawodawstwa postanowień dyrektywy 2002/87/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z 16 grudnia 2002 r. w sprawie nadzoru uzupełniającego nad instytucjami kr
edytowymi, przedsiębiorstwami ubezpieczeniowymi i firmami inwestycyjnymi w konglomeracie finansowym oraz w sprawie zmian w dyrektyw Rady 73/239/EWG, 79/267/EWG, 92/49/EWG, 92/96/EWG, 93/6/EWG i 93/22/EWG oraz dyrektywy 98/78/WE i 2000/12/WE Parlamentu Europejskiego i Rady. Ustawa określa, z jednej strony, zasady sprawowania tego nadzoru przez krajowe organy nadzoru, tj. Komisję Nadzoru Bankowego, Komisję Papierów Wartościowych i Giełd oraz Komisję Nadzoru Ubezpieczeń i Funduszy Emerytalnych, z drugiej zaś - zasady współpracy tych organów z zagranicznymi organami nadzoru w zakresie sprawowania nadzoru uzupełniającego.Przedstawiciel biura legislacyjnego w swoim wystąpieniu zwrócił uwagę na zasady techniki legislacyjnej. Jak stwierdził transpozycja do polskiego porządku prawnego dyrektywy 2002/87 jest z całą pewnością aktem o skomplikowanym charakterze, gdyż dyrektywa ta - mająca wybitnie specjalistyczny charakter - posługuje się nierzadko bardzo ogólnymi sformułowaniami, których konkretyzacja powinna nastąpić w stosownych aktach normatywnych państw członkowskich. Dokonując implementacji postanowień dyrektyw do kr
ajowego porządku prawnego, należy więc mieć na względzie, że prawidłowe wdrożenie dyrektywy powinno być dokonane w sposób uwzględniający kulturę prawną i terminologię ustawodawstwa państwa dokonującego procesu dostosowawczego, przy czym ważniejsze jest oddanie sensu i ducha dyrektywy niż przywołanie jej dosłownego brzmienia. Niestety, niektóre przepisy ustawy nie czynią zadość przywołanej regule. Jej projektodawca, a następnie ustawodawca sejmowy stanęli na stanowisku, że dla powodzenia transpozycji należy zastosować podobną technikę legislacyjną, jaką posługuje się dyrektywa 2002/87. W opinii senackiego biura legislacyjnego, nie zawsze wychodzi to przepisom opiniowanej ustawy na dobre - wierne stosowanie specjalistycznych, a zarazem ogólnych sformułowań normatywnych stwarza pozorne wrażenie profesjonalności jej przepisów. De facto tak dokonany zabieg legislacyjny budzi niejednokrotnie wątpliwości zarówno co do prawidłowości dokonanej implementacji, jak również dostatecznej precyzji, komunikatywności i adekwatności poszczególnych przepisów ustawy. Warto przy tym dodać, iż wspomniane wzorce "dobrego prawa" powinny być szczególnie starannie realizowane przy konstruowaniu przepisów prawnych, przyznających określonym podmiotom uprawnienia o charakterze władczym w stosunku do innych podmiotów.W zaprezentowanych następnie uwagach szczegółowych biuro legislacyjne starało się zarówno wyszczególnić przepisy, których konstrukcja budzi wątpliwości o charakterze legislacyjnym, jak również zaproponować stosowne propozycje zmian. W niektórych jednak wypadkach byłoby to możliwe jedynie wtedy, gdyby ustawodawca uznał za stosowne merytoryczne rozwinięcie ogólnych sformułowań, dokonując tym samym wyboru koncepcji w zakresie uregulowania określonej problematyki.
W głosowaniu Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych postanowiła zaproponować Senatowi wprowadzenie kilkudziesięciu poprawek do ustawy o nadzorze uzupełniającym nad instytucjami kredytowymi, zakładami ubezpieczeń i firmami inwestycyjnymi wchodzącymi w skład konglomerat
u finansowego, w większości zbieżnych z sugestiami senackiego biura legislacyjnego. Ustalono, że sprawozdanie w tej sprawie przedstawi Izbie senator Tadeusz Wnuk.Tematem drugiej części posiedzenia Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych była rola systemu bankowego w rozwoju sektora przedsiębiorstw.
Senatorowie i przedstawiciele sektora bankowego dyskutowali o problemie dostępności kredytów dla polskich przedsiębiorstw. Dyskusja miała służyć przygotowaniu przez komisję dezyderatu o sytuacji sektora bankowego i dostępności kredytów dla przedsiębiorstw; dezyderat ma być przekazy rządowi.
Najtrudniejszy dostęp do kredytów bankowych mają małe i średnie firmy. Banki postulują o rozwiązania prawne, wprowadzające tzw. historie kredytowe, które ułatwiłyby przyznawanie kredytów - to wniosek z przeprowadzonej dyskusji na temat dostępności kredytów.
Podczas posiedzenia wiceprzewodnicząca komisji senator Genowefa Ferenc przedstawiała bankowcom docierające do członków komisji skargi przedsiębiorców. W opinii senator, przedsiębiorcy skarżą się na to, że małe i średnie firmy mają utrudniony dostęp do kredytów, a niektóre sektory gospodarki są uznawane przez banki za sektory podwyższonego ryzyka, co powoduje, że firmy w nich działające nie mają szans na uzyskanie kredytów.
Senator G. Ferenc stwierdziła, że przedsiębiorcy narzekają także na zbyt wysokie koszty obsługi kredytów. "Przedsiębiorcy wskazują, że zbyt wysokie opłaty obniżają konkurencyjność nie tylko małych czy średnich firm, ale także zajmują znaczące pozycje w budżetach dużych firm" - zaznaczyła.
Zdaniem prezesa banku Pekao SA Jana Krzysztofa Bieleckiego, obecnie problem z dostępnością do kredytu mają małe i średnie firmy, których "oczekiwania są często większe niż możliwości". Zwrócił uwagę, że na rynku bankowym jest duża walka o klienta i "pod drzwiami dobrze prosperujących przedsiębiorstw ustawiają się kolejki instytucji finansowych i oferują lepsze warunki niż te firmy uzyskałyby w zachodnioeuropejskich bankach".
Obecni na posiedzeniu przedstawiciele banków podkreślali, że w Polsce nadal bardzo wysoki jest współczynnik tzw. złych długów (kredytów, które nie są spłacane lub spłacane są z opóźnieniem). Według danych Związku Banków Polskich, w grudniu 2004 r. współczynnik ten w Polsce sięgał prawie 15%, podczas gdy w krajach "starej" UE wynosił 3%.
"To porównanie pokazuje, jaką polska gospodarka musi przejść drogę i dlaczego banki tak restrykcyjnie podchodzą do udzielania kredytów" - powiedział prezes Związku Banków Polskich Krzysztof Pietraszkiewicz.
Przedstawił także listę działań, które ułatwiłyby bankom skuteczną ocenę ryzyka udzielania kredytu. Na pierwszym miejscu postawił zmianę przepisów, zezwalającą na przetwarzanie danych klientów, których rachunki zostały zamknięte. Zdaniem prezesa K. Pietraszkiewicza, ma to pozwolić na tworzenie historii kredytowej, która po zdolności kredytowej jest drugim najważniejszym warunkiem przyznania przedsiębiorcy kredytu.
"W USA studenci zaciągają podczas studiów swoje pierwsze kredyty, choć ich nie potrzebują, po to, by później być wiarygodnym partnerem dla sektora bankowego" - dodał prezes Związku Banków Polskich.
Dodał, że banki potrzebują elektronicznego dostępu do informacji gromadzonych w rejestrach publicznych, co mogłoby przyspieszyć rozpatrywanie wniosków kredytowych.
W opinii szefa ZBP, dostęp do takich rejestrów jest niezbędny, w warunkach gdy po Polsce krąży ponad 1,7 mln czystych blankietów różnych dowodów tożsamości, a w rejestrach ZBP i Biura Informacji Kredytowej jest blisko 2 mln firm i osób fizycznych, które zwlekają dłużej niż 90 dni ze spłatą kredytu.