Oświadczenie złożone
przez senatora Józefa Sztorca
Oświadczenie skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra gospodarki, pracy i polityki społecznej Jerzego Hausnera
Szanowny Panie Ministrze!
Reprezentanci środowiska elektryków polskich wyrazili zaniepokojenie dotyczące oceny zgodności - notyfikacji, akredytacji, badań i certyfikacji, zarówno wyrobów, usług i systemów zarządzania jakością, jak i szeroko pojętego bezpieczeństwa pracy.
Oczywiste jest, że od wdrożenia wynegocjowanych ostatecznie decyzji akcesyjnych zależy rozwój gospodarczy Rzeczypospolitej Polskiej. Brak kompletnych uregulowań prawnych, dotyczących okresów przejściowych dla wdrożenia dyrektyw UE, akredytacji i notyfikacji laboratoriów badawczyc
h oraz jednostek kontrolnych i inspekcyjnych, może spowodować, że wiele wynegocjowanych i przyjętych decyzji nie będzie można zrealizować. Najbliższy czas dla środowiska elektryków polskich przyniesie nowe wyzwania, do których realizacji wielu nie jest przygotowanych. W ramach dostosowywania prawa wdrożono Dyrektywy Nowego Podejścia, określając co dostawca, producent oraz importer muszą uczynić, aby wprowadzić wyrób do obrotu.Zderzenie z problemami, jakie powstaną w związku z integracją, uwidoczni nam nasze braki i już dziś warto, by państwo zwróciło uwagę na ich rozwiązanie. Przez ostatnie lata nie starano się wykorzystywać opinii środowiska technicznego przy tworzeniu i realizacji prawa oraz przepisów technicznych. Starano się bezkrytycznie przenosić do P
olski wszystko, co unijne, zapominając przy tym o możliwości tak zwanych odchyłek narodowych, które występują w każdym prawie przypadku kraju członkowskiego UE. Należy pamiętać, że mamy dalej wiele ciekawych rozwiązań technicznych i prawnych, które mogą być zastosowane również w UE. Polska jako jeden z niewielu krajów posiadała ustawę o jakości, nadając tym samym odpowiednie znaczenie temu słowu oraz eksponując rangę normalizacji. Powinniśmy zachować nasze już istniejące prawo techniczne, gdyż jego przebudowa będzie zbyt czasochłonna, a o koszcie finansowym lepiej nie wspominać.Na tym tle nasuwają się następujące wnioski.
Pierwszy, należy umocować prawie wszystkie obowiązujące w kraju dyrektywy UE.
Drugi, należy upowszechnić świadomość na temat znaczenia pos
iadania znaków CE jako warunku dopuszczenia wyrobu do obrotu towarowego.Trzeci, należy rozwiązać kwestię powołania polskich jednostek autoryzowanych, a następnie notyfikowanych, i doprowadzić do uznania przez organy UE.
Czwarty, na zasadzie wzajemności z innymi krajami UE ograniczyć przeznaczenie środków budżetowych na finansowanie badań i certyfikacji przez jednostki zagraniczne.
Piąty, środki budżetowe kierowane na certyfikację i inne formy uznawania zgodności, powinny być wydatkowane pod warunkiem prowadzenia badań, certyfikacji, szkoleń i konsultingu przez polskie organizacje.
Szósty, należy zachować w prawie polskim znak zgodności B w ramach ocen jako dobrowolny narodowy znak bezpieczeństwa,
Siódmy, należy większy nacisk położyć na rolę i znaczenie nor
malizacji.Ósmy, należy zadbać o to, by Polskie Centrum Badań i Certyfikacji SA pozostało w rękach polskich bez możliwości sprzedaży, za to z udziałem polskich jednostek, które przez lata obowiązkowymi wpłatami budowały jego autorytet i pozycję.
Ze wszystkich dyrektyw UE, dotyczących obszaru produkcji i usług, jedynie nieliczne mają faktyczne umocowanie prawne w Polsce. Polscy negocjatorzy uznali, że Polsce nie potrzeba okresów przejściowych dla wdrożenia w pełnym zakresie postanowień dyrektyw UE, pomimo że każda z nich posiada w krajach UE odpowiednio długi okres wprowadzenia w życie. Występuje prawie powszechna nieświadomość skutków, jakie niesie za sobą przyjęty dobrowolnie obowiązek stosowania dyrektyw. Nie ma przygotowanych i uzgodnionych z UE żadnych przepisów zabezpieczających polską gospodarkę przed skutkami braku przygotowań do stosowania przepisów prawnych, jakimi są dyrektywy UE. Inne kraje, wstępujące razem z Polską, w większości takie zabezpieczenia posiadają.
W dalszym ciągu nie posiadamy polskich jednostek, które w chwili przystąpienia RP do Unii mogłyby stać się jednostkami notyfikowanymi przez rząd Polski do nadawania uprawnień do stosowania znaku CE w tych obszarach, gdzie będzie to wymagane. Brak oznaczenia znakiem CE tych wyrobów uniemożliwi ich sprzedaż na rynku UE, a więc i w Polsce. Problem ten będzie dotyczył większości małych i średnich przedsiębiorstw. Polskie przedsiębiorstwa eksportujące swoje wyroby do krajów UE już dziś są zmuszone zlecać wykonywanie badań i wydawanie ocen zgodności zagranicznym jednostkom notyfikowanym, które w ten sposób decydują o polskim eksporcie.
W Ministerstwie Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej pozostają bez nadania biegu wnioski o autoryzację poprzedzającą notyfikację wielu polskich organizacji, których poziom nie jest niższy niż jednostek z krajów ościennych uznanych przez UE jako uprawnione do nadawania znaku CE.
Warto zachować tradycję wypracowaną przez lata, jaką jest znak B w ramach dobrowolnych ocen. W nowych uregulowaniach prawnych powinien on zostać zachowany jako dobrowolny znak bezpieczeństwa, kojarzący się z dobrym, a przede wszystkim bezpiecznym produktem. Pamiętajmy, że znak ten funkcjonuje w naszym społeczeństwie od kilkudziesięciu lat i źle by było gdybyśmy go zaprzepaścili. Należy jednocześnie zwrócić uwagę, że prawie każdy kraj UE uregulował u siebie swój rynek wprowadzając pojęcie znaku narodowego.
Polskie małe i średnie przedsiębiorstwa napotykają na barierę wysokich kosztów certyfikacji personelu, wyrobów i systemów zarządzania jakością. Bez certyfikatów wymaganych dyrektywami UE wiele polskich wyrobów nie zostanie legalnie włączonych do obrotu na rynku UE, a po przystąpieniu do UE także na rynku krajowym. Małemu i średniemu przedsiębiorcy realizującemu dostawy wyrobów na rynek polski, o ile nie uzyska w ciągu kilku miesięcy certyfikatów, pozostanie ewentualny eksport do krajów spoza UE lub likwidacja produkcji.
Proszę Pana Ministra o odniesienie się do przedstawionych kwestii i sprecyzowanie planowanych w tej mierze działań.
Z wyrazami szacunku
Józef Sztorc