Spis oświadczeń


Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Chciałem złożyć oświadczenie, które kieruję do generalnego konserwatora zabytków w Polsce, sekretarz stanu w Ministerstwie Kultury Aleksandry Jakubowskiej.

Szanowna Pani Minister!

Zwracam się z prośbą o natychmiastową interwencję w celu zatrzymania zastraszającej dewastacji, jaka następuje w obrosłym legendami zamku w Kopicach koło Grodkowa w województwie opolskim. Pałac ten, dzieło wybitnych artystów klasy europejskiej - architektów Carla Ludecke i Carla Heindenreicha, rzeźbiarza Carla Kerna oraz królewskiego ogrodnika Wilhelma Hempla - otoczony ogromnym parkiem, uważany był w literaturze europejskiej za jedną z najbardziej frapujących kreacji architektonicznych, jakie powstały w XIX wieku w Europie. Na Śląsku pałac ten wzbudzał większą fascynację niż utrzymany w podobnym stylu pałac w Mosznej, który dzisiaj odgrywa tak ważną rolę na mapie kulturalnej Śląska.

Do 1945 r. pałac w Kopicach był własnością i siedzibą jednego z największych rodów niemieckich, rodziny Schaffgotschów, skoligaconej z Piastami, którzy mieli ogromne latyfundia rozciągające się od Jeleniej Góry i Cieplic po Grodków i Bytom. Tu rezydowała wybitna działaczka charytatywna, Joanna z domu Gryzik Schaffgotsch, której Gustaw Morcinek poświęcił powieść "Pokład Joanny". Jako spadkobierczyni gigantycznej fortuny po jednym z największych śląskich przemysłowców, określanym mianem króla węgla i cynku, Karolu Godulli - była jego adoptowaną córką - wzniosła wiele kościołów, szkół, szpitali, sierocińców i ochronek. Była także mecenasem sztuki.

Pałac w Kopicach, z imponującym parkiem, znakomitymi zbiorami rzeźb i obrazów, trofeami myśliwskimi, kolekcją rzadkich książek i zbroi, był na początku XX wieku odwiedzany przez europejską arystokrację. Bywali tam książęta, baronowie, artyści i politycy. II wojna światowa obeszła się z nim łaskawie. Jak dowodzą badania Anny Stryczek-Janickiej, pałac w czasie działań wojennych nie uległ żadnym zniszczeniom. Schaffgotschowie opuścili go w lutym 1945 r. pozostawiając wszystkie cenne sprzęty i zbiory. Gdy weszli tu pierwsi szabrownicy, pałac wyglądał tak, jakby nadal był zamieszkany. Jeszcze na początku lat pięćdziesiątych, mimo częściowego splądrowania, służył miejscowej ludności jako miejsce zabaw sylwestrowych, różnego rodzaju spotkań i zebrań.

Zagłada pałacu rozpoczęła się w roku 1958, gdy, podpalony przez nieznanych sprawców, został porzucony przez miejscowe służby gminne. Wtedy zaczął się proces straszliwej dewastacji tej fascynującej budowli. W początkowej fazie wywieziono piękne meble i witraże, rozbito rzadkiej urody piece kaflowe i kominki, zniszczono niezwykle oryginalne, o fascynującej cyzelerce, drewniane boazerie, drzwi i okna. Zerwano sufity, na których były plafony mające wielką wartość artystyczną. Z kaplicy pałacowej wyrzucono zmumifikowane zwłoki Joanny i Urlicha Schaffgotschów, które przez długi czas poniewierały się po parku i pływały w fosie pałacowej.

Nominalny właściciel tego zamku, Okręgowy Zarząd Lasów Państwowych w Katowicach patrzył na dewastację obojętnie. Wreszcie, w lutym 1990 r. ówczesny burmistrz Grodkowa, którego nazwiska niestety nie znam, sprzedał cały kompleks pałacowy za śmieszną kwotę 50 milionów starych zł, czyli za dzisiejszych 5 tysięcy, płatnych w ratach do roku 2014, krakowskiemu biznesmenowi Adamowi Kocowi, który zobowiązał się, że w ciągu pięciu lat przywróci pałac do stanu używalności. Niestety, okazuje się, że była to nic nieznacząca obietnica.

Od czasu, kiedy pałac stał się własnością Adama Koca, nastąpił przyspieszony proces jego dewastacji. Z elewacji zniknęły wszystkie posągi, zdjęto herby i większość bardzo pięknej sztukaterii, usunięto gzymsy i rozbito rzadkiej urody kamienne rzygacze odprowadzające z wież wodę deszczową. Zniszczono świątynię dumania na wyspie, a także rzadkiej urody eklektyczną fontannę, znajdującą się przed wejściem do pałacu. Posągi i różne elementy rzeźby artystycznej rozkradziono i wywieziono w nieznanym kierunku. Tylko jakimś cudem przy fosie zachował się, co prawda w stanie krańcowego wyniszczenia, piękny pomnik świętego Krzysztofa, któremu w każdej chwili grozi zepchnięcie do fosy bądź wywóz w niewiadomym kierunku. Przed miesiącem nieznani sprawcy wywieźli w niewiadomo dokąd świetną rzeźbę Carla Kerna, przedstawiającą Hansa Ulricha Schaffgotscha w stroju myśliwskim, trzymającego w ręku rozwinięty rulon z planami rozbudowy zamku. Rzeźba ta, opisana w polskiej i niemieckiej literaturze specjalistycznej, od kilkunastu lat pozbawiona głowy i poobijana, leżała w gliniastej ziemi przy schodach wejściowych do pałacu. Wielokrotnie alarmowałem o tym służby konserwatorskie, prosząc o zabezbieczenie tej rzeźby. Odpowiedź była jedna - to sprawa nowego właściciela. Myślę, że już nigdy jej nie zobaczymy.

Śląsk Opolski stracił kolejny zabytek wielkiej klasy. Dziś w pałacu w Kopicach, który nie ma już stropów, ale, choć zrujnowany, nadal fascynuje swoją niezwykłą urodą, miejscowa żulia urządza pijatyki, pali stare opony, sprejem wypisuje na murach niecenzuralne słowa i bezkarnie odbija resztki sztukaterii z elewacji, nawet z miejsc tak trudno dostępnych, że trzeba się posługiwać specjalnymi drabinami i linami.

Pani Minister, znając pani przedsiębiorczość i wrażliwość na zabytki architektury, wierzę, że uczulając odpowiednie służby konserwatorskie i prokuratorskie, pomoże pani w zatrzymaniu procesu dewastacji tego historycznego miejsca. Wierzę, że znajdzie się sposób na to, aby ułomne polskie prawo nie chroniło hochsztaplerów, którzy kupują za bezcen zamki po to, by je dewastować i unicestwiać dla własnej korzyści, czy też rzekomych burmistrzów, którzy beztrosko, nie ponosząc żadnych konsekwencji, sprzedają dobra kultury narodowej takim właśnie hochsztaplerom. Prawdopodobnie pałac w Kopicach jest w tej chwili także obciążony hipoteką. Mam nadzieję, że tą skandaliczną transakcją zajmą się odpowiednie służby państwowe. Dziękuję za uwagę.


Spis oświadczeń