Spis oświadczeń


Pani Marszałek! Państwo Senatorowie!

Swoje oświadczenie kieruję do pana profesora Adama Rotfelda, ministra spraw zagranicznych.

Chcę w nim złożyć panu ministrowi wyrazy najwyższego szacunku i uznania za jego stanowisko i oświadczenie w sprawie zabójstwa prezydenta niepodległych Czeczenów Asłana Maschadowa.

(Senator Zbigniew Romaszewski: Ja się przyłączam.)

Pan minister nazwał to zabójstwo po imieniu, czyli zbrodnią i bardzo poważnym błędem politycznym. Z tego powodu spotkały go już pewne przykrości, bo nie jest to język typowej dyplomacji, w której walczącego o niepodległość nazywa się terrorystą, a terrorystę bardzo często się usprawiedliwia, jeżeli ważne państwo ma w tym interes prawny. Hipokryzja, która jest powszechna w dzisiejszej polityce zagranicznej, w stosunkach międzynarodowych, urąga elementarnym zasadom przyzwoitości. Nazywanie rzeczy po imieniu przez przedstawicieli państwa, nazywanie zła - złem, mówienie prawdy to jest to, czego dzisiaj nam potrzeba jak powietrza.

W swoim czasie miałam pretensję do pana ministra o to, że nie zareagował na komunikat Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rosji w sprawie Jałty. To był błąd. Ale tym oświadczeniem, tym jasnym stanowiskiem, muszę powiedzieć, pan profesor zbudował mnie. Dziękuję w imieniu własnym i myślę, że nie tylko własnym.

Dobrze by było, gdyby przedstawiciele innych państw, głowy państw albo ministrowie spraw zagranicznych państw wchodzących w skład Rady Europy, w skład której wchodzi także, ku mojemu zdumieniu, Rosja, równie jasno stawiali sprawę.

Oczywiście nie oznacza to poparcia dla rzeczywistych działań terrorystycznych, takich jak akcja w Biesłanie, która jest ordynarnym terroryzmem i którą trzeba potępiać. Prezydent Maschadow był jednak człowiekiem, który chciał rozmawiać, aby ratować swój naród. A polityka Rosji zmierza wyraźnie do tego, żeby eksterminować fizycznie cały naród. I temu trzeba się przeciwstawić.

Za to panu ministrowi bardzo dziękuję i proszę o utrzymywanie takiego kursu.

Jeśli zostały mi jeszcze dwie minuty z mojego czasu, to chciałabym się przyłączyć...

(Wicemarszałek Jolanta Danielak: Zostały.)

...do oświadczenia pani senator Sienkiewicz.

Ja w moim biurze senatorskim dowiaduję się o kolejnych przypadkach cudownych uzdrowień dokonanych przez lekarzy orzeczników. Kobieta z zaawansowaną białaczką ostatnio otrzymała orzeczenie, że jest w pełni zdolna do pracy. Młody człowiek z przeszczepionym sercem dostał odmowę renty, bo podobno lekarze nie są w stanie ustalić, kiedy powstało inwalidztwo, i datują inwalidztwo, niezdolność do pracy od terminu przeszczepu serca, jak by było możliwe, że nie było wcześniejszej choroby, tylko wszystko się zaczęło natychmiast, od przeszczepu serca. Znam wiele innych takich przypadków.

Moim zdaniem przyczyna tego tkwi w zasadniczo złym usytuowaniu lekarzy orzeczników. Lekarze orzecznicy, decydujący o głównej przesłance przyznania świadczenia, nie powinni być pracownikami instytucji, która te świadczenia wypłaca, o czym wielokrotnie mówiłam. Powinny być organy niezależne, oczywiście pracujące przy udziale ZUS.

Nie rozumiem też, jaki jest tryb doboru tych lekarzy. Mam wrażenie, że jednym z kryteriów tego doboru jest brak jakiejkolwiek wrażliwości i kierowanie się wyłącznie wytycznymi, które powodują oszczędności finansowe ZUS. A jednocześnie ci sami lekarze przyznają renty ludziom, którzy - widzimy ich wokół siebie - są naprawdę zdolni do pracy i sprawni. Myślę, że pora zrobić z tym porządek. Dziękuję.


Spis oświadczeń