Spis oświadczeń


10. posiedzenie Senatu RP

27 lutego 2002 r.

Oświadczenie

Oświadczenie skierowane do ministra zdrowia Mariusza Łapińskiego.

Wielce Szanowny Panie Ministrze!

Przez media przetoczyła się fala krytyki zakładanych kierunków działań Ministerstwa Zdrowia, przedstawionych w programie "Narodowa ochrona zdrowia". Dowodem na to jest choćby artykuł Pawła Walewskiego "Fundusz wielkiej szczęśliwości", opublikowany w siódmym numerze "Polityki". Stwierdzam z przykrością, że podzielam wiele z tych krytycznych uwag. Nie podejmując próby oceny całości, pragnę odnieść się do następujących problemów.

1. Nocna wyjazdowa pomoc lekarska. Lekarze rodzinni zobowiązani zostaną do świadczenia nocnej wyjazdowej pomocy lekarskiej w domu pacjenta. Jeden dyżurujący lekarz powinien przypadać na rejon zamieszkany przez dwadzieścia, trzydzieści tysięcy mieszkańców. Dyżurujący lekarze byliby opłacani w oparciu o stawkę dyżurową, która zawierałaby w sobie również środki na użytkowanie samochodu prywatnego niezbędnego do realizacji świadczeń. Pan Minister zakłada, że program ten zostanie wprowadzony w październiku 2002 r. Jest to stwierdzenie życzeniowe, bo kto będzie płacił za te dyżury? Niezlikwidowane jeszcze kasy chorych czy ministerstwo? Ile, zdaniem Pana Ministra, zarabiałby na takim wyjazdowym dyżurze lekarz rodzinny?

2. Ambulatoryjna opieka specjalistyczna. W przypadku godzinnej gotowości poradni lekarz specjalista w takim systemie nie będzie miał motywacji do bardziej efektywnej pracy. To było już przerabiane i wcale nie polepszy dostępności pacjentów do lekarzy. Nie jest to dobry pomysł.

3. Restrukturyzacja lecznictwa szpitalnego. Przedstawiony program "Narodowa ochrona zdrowia" nie precyzuje, czy mają być utrzymane stopnie referencyjne szpitali, czy też będzie się płacić za wykonanie konkretnej pracy, na przykład za operację wyrostka robaczkowego czy leczenie zawału serca, niezależnie od tego, czy odbędzie się to w klinice, szpitalu wojewódzkim czy regionalnym. Nie bardzo wiadomo, co to znaczy, że przy wyliczaniu minimalnego zatrudnienia należy brać pod uwagę takie parametry jak na przykład maksymalną wydajność pracy lekarzy i pielęgniarek. Jak mierzyć czy oceniać tę wydajność?

Planując krajową sieć szpitali, nie utrudził się Pan zbytnio, stwierdzając, że objęłaby dotychczasowe szpitale wojewódzkie, wyjątkowo też inne szpitale w dużych aglomeracjach miejskich. Takie kryteria są niewystarczające. Wiele tak zwanych szpitali regionalnych przewyższa organizacyjnie i fachowo niektóre szpitale wojewódzkie, ponadto kliniki tej samej specjalności nie są równe pod względem możliwości diagnostycznych i kompetencji terapeutycznych. I to wszystko, czyli krajowa sieć szpitali, ma powstać do czerwca bieżącego roku, podobnie jak nowelizacja ustawy o zakładach opieki zdrowotnej. A więc szybko, bez oglądania się na skutki, jakie taka pochopna działalność może przynieść.

Przykro mi, ale nasuwają mi się skojarzenia z tym, jak rząd Jerzego Buzka w wielkim pośpiechu i z całkowitą odpornością na krytyczne uwagi nowelizował ustawę o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym, aby wprowadzić w 1999 r. tak zwaną reformę służby zdrowia. Sądzę, że powinny zostać przedstawione jasne kryteria kwalifikujące poszczególne szpitale do sieci krajowej lub regionalnej.

Rzeczywiście, jest nadmiar łóżek szpitalnych i na pewno jest potrzeba likwidacji ich części. Ale ja twierdzi Pan Minister, restrukturyzację w zakresie zmniejszenia liczby łóżek szpitalnych wymusi zasada kontraktowania według planów zabezpieczenia zdrowotnego tworzonych przez samorządy. Upieranie się przy tym, że samorządy zracjonalizują liczbę łóżek szpitalnych na swoim terenie, dowodzi nieznajomości realiów Polski powiatowej.

Ambicją każdego starosty jest posiadanie szpitala, niezależnie od tego, czy ma to uzasadnienie ekonomiczne, czy nie. Przykładem jest powiat polkowicki. Polkowice należą do pierwszej dziesiątki najbogatszych gmin w Polsce. Co chwila odżywa więc idea budowy szpitala, chociaż w odległości około 20 km znajdują się dwa duże szpitale - w Głogowie i Lubinie. Twierdzenie, że samorząd, czytaj "starosta", może - jak powiedział Pan w wywiadzie udzielonym "Trybunie" w czerwcu 2001 r. - wprowadzać szereg zmian, więc jeśli ma na przykład dwa szpitale i chce racjonalnie wydawać środki, to może połączyć albo zamknąć jakiś oddział, bo na tym terenie taki nie jest potrzebny, w warunkach stołecznych jest może łatwe i proste, ale w Polsce powiatowej na pewno nie. Trzeba też zdawać sobie sprawę z tego, że obecnie szpitale, szczególnie w mniejszych miejscowościach, należą do największych pracodawców, w sytuacji gdy większość zakładów pracy przestała istnieć i panuje strukturalne bezrobocie. Żaden starosta nie zechce popełnić politycznego samobójstwa, likwidując jakiś szpital, chociaż na terenie powiatu ma ich dwa lub trzy.

Sądzę, że likwidacja kas chorych jest konieczna. Kiedy już w to miejsce powstanie i zacznie funkcjonować narodowy fundusz ochrony zdrowia, stwarzając klarowne warunki rozliczania świadczeniodawców za wykonaną pracę, dopiero wtedy będzie można zabrać się za całą resztę. Powtarzanie, że każde pogorszenie dostępności i poziomu świadczeń zdrowotnych jest bardzo źle odbierane przez społeczeństwo, jest zapewne banałem, ma jednak wyraźny wpływ na spadek poparcia społecznego dla rządu.

Szanowny Panie Profesorze! Odnoszę wrażenie, że program "Narodowa ochrona zdrowia" jest Pana programem autorskim, skonstruowanym z klinicznego i stołecznego punktu widzenia, bez znajomości realiów Polski powiatowej i wojewódzkiej.

Janusz Bielawski


Spis oświadczeń