3. posiedzenie Senatu RP
16 listopada 2001 r.
Oświadczenie
Panie Marszałku! Szanowni Państwo!
W dniach 6, 7, 8, 9 i 10 listopada uczestniczyłam w seminarium poświęconym stosunkom polsko-ukraińskim w latach drugiej wojny światowej, które to seminarium odbywało się w Rembertowie. Ponieważ ten okres naszej historii jest mi szczególnie bliski i dla mego pokolenia wciąż jeszcze kontrowersyjny, uważam za celowe przekazanie kilku uwag na temat tego seminarium.
Niektórzy z państwa pamiętają zapewne, że w kwietniu 1997 r. w oświadczeniu złożonym z tej trybuny sprzeciwiałam się stanowczo propozycji potępienia Akcji "Wisła" przez Sejm. Sprzeciw mój okazał się skuteczny. Powiedziałam wtedy między innymi, że trudny problem, który zresztą sama potraktowałam bardzo emocjonalnie, winni rozstrzygnąć historycy.
Światowy Związek Żołnierzy AK - gdyż właśnie 27. Wołyńska Dywizja Piechoty AK brała udział w walkach ochraniających ludność polską Wołynia - razem ze Związkiem Ukraińców w Polsce już w roku 1996 zainicjowały cykl seminariów z udziałem ukraińskich i polskich historyków. Seminaria te - uczestniczyłam tylko w drugim i dziesiątym - budziły początkowo ogromne sprzeciwy nacjonalistycznie nastawionych środowisk po obu stronach. Emocje wciąż brały górę nad racjonalnym myśleniem, a historycy konsekwentnie pracowali.
Na odbywających się w przeciągu pięciu lat seminariach wygłoszono sześćdziesiąt referatów: trzydzieści w języku polskim, trzydzieści w ukraińskim, gdyż każdy z trzydziestu tematów był opracowywany przez obie strony niezależnie. Przeprowadzono niezliczoną ilość dyskusji, dokonano wielu uzgodnień, jak również ustalono rozbieżności, nad którymi prace powinny trwać dalej. Wspólnie pracowali historycy z uniwersytetów w Łucku, Lwowie i Kijowie oraz historycy z Warszawy, Krakowa, Wrocławia, Torunia, Lublina, Przemyśla i Koszalina. W finansowaniu tych prac pomagało Ministerstwo Spraw Zagranicznych, KBN, Fundacja imienia Stefana Batorego, Akademia Obrony Narodowej i wielu innych sponsorów. Stenograficzne materiały, referaty, dyskusje i uzgodnienia są publikowane w wydawnictwach książkowych. Jest to dziesięć tomów pod znaczącym i adekwatnym do treści tytułem "Polska - Ukraina: trudne pytania".
Miałam możliwość prześledzenia, jak obie strony niemożliwą do przekroczenia - co się wydawało początkowo - granicę pokonywały żmudnie, dziś już osiągając bardzo duże zbliżenie.
W maju 1997 r. uczestniczyłam w wizycie Aleksandra Kwaśniewskiego w Kijowie, patrzyłam, jak zadzierzga się nić przyjaźni pomiędzy nim a prezydentem Kuczmą. Uczestniczyłam w rozmowach polityków, którzy w imię właśnie politycznych racji nie chcieli mówić o przeszłości, nie chcieli prawdy, a chcieli pojednania ponad nią. Mówiłam, że pojednania polityków są spektakularne, a trwałe może być tylko pojednanie narodów, ale musi być ono oparte na prawdzie. Jesteśmy już blisko tego stanu, ale wzajemnego zrozumienia nie osiągniemy bez pomocy mediów. Cóż z tego, że historycy ustalają prawdę, jeśli media nie przekazują jej społeczeństwu?
Na konferencję prasową, zwołaną na zakończenie cyklu seminariów w dniu 10 listopada, przyszedł tylko jeden jedyny dziennikarz - Andrzej Kaczyński z "Rzeczpospolitej". Szkoda, że nie było tam dziennikarzy innych gazet, którzy, znając tylko jednostronne racje lub cząstkowe wspomnienia ofiar, epatują nimi czytelników, nie przyczyniając się do budowania porozumienia, a wręcz ponownie rozbudzają emocje.
Czasem myślę, jak małostkowe jest dziś liczenie tamtych trupów i spory, czy było ich pięćset tysięcy czy sto tysięcy, czy stosunek ofiar po stronie Polski w stosunku do tych po stronie ukraińskiej ma się jak 1:10 czy jak 1:100. Jakież to ma znaczenie w obliczu bezmiaru cierpień obydwu narodów o tak krwawej historii i nierównym starcie? Czasem myślę, że życie jednego dziecka dziś jest więcej warte niż upamiętnianie tych, których już i tak nigdy wśród nas nie będzie, ponieważ pamiętać i upamiętniać to nie to samo. Może dla pamięci tamtych narodów warto dziś usypać wspólny kopiec, a może wybudować wspólny dom dla polskich i ukraińskich sierot. Ale te refleksje to tylko dygresja.
Wracając do tematu, gorąco dziękuję z tego miejsca historykom i organizatorom za ich pracę, a do wszystkich mediów apeluję, by owoce tej pracy spopularyzowali.
Do tego oświadczenia dołączam dokument dotyczący uzgodnienia - "Ukraińsko-polski konflikt narodowościowy na południowo-wschodnich Kresach II Rzeczypospolitej: przebieg, skutki, przyczyny, wnioski na przyszłość".*
Równocześnie proszę Centrum Prasowe Senatu o przekazanie treści tego wystąpienia oraz załączonego materiału szerokiemu kręgowi naszych mediów. Dziękuję bardzo.