Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment


Oświadczenia

Senator Zbigniew Kulak wygłosił, skierowane do ministra skarbu państwa oświadczenie w związku z trwającymi dwanaście lat próbami ratowania Fabryki Urządzeń Technicznych "Agraria" w Gostyniu:

Tylko dzięki zaangażowaniu jej kierownictwa i całej osiemdziesięcioosobowej już dzisiaj załogi, zakład ten zdołał przetrwać, a właściwie przewegetować okres działania swego formalnego właściciela, czyli rządu Jerzego Buzka. Kolejni ministrowie skarbu państwa, do których także ja zgłaszałem interwencje, przyjmowali postawę wyczekującą ze względu na ustawę reprywatyzacyjną, która jeszcze bardziej skomplikowałaby, gdyby została uchwalona, wszelkie przekształcenia "Agrarii".

Proszę pana ministra, aby podjął procedury umożliwiające przy obecnym stanie prawnym zbycie udziałów spółki w trybie niepublicznym na podstawie art. 33 ust. 3 ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych.

Załączam kopię szerokiego uzasadnienia tego wniosku, który został przekazany poprzedniczce pana ministra, ale do dnia dzisiejszego nie doczekał się żadnej reakcji.

* * *

Senator Henryk Stokłosa złożył cztery oświadczenia:

Oświadczenie pierwsze.

Od chwili powstania województwa wielkopolskiego jego północna część jest praktycznie pozbawiona programu poznańskiej telewizji regionalnej. W tej kwestii odbyło się już wiele spotkań i dyskusji, ale efektu nie widać. Stąd moje oświadczenie, które mam nadzieję przełamie impas w załatwieniu tej sprawy.

Dotychczasowe zabiegi Dyrekcji Ośrodka Telewizyjnego w Poznaniu o uzyskanie dodatkowej częstotliwości nie znalazły zrozumienia w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, podobno ze względu na brak wolnych częstotliwości. Istnieją jednak jeszcze przynajmniej dwie inne możliwości rozwiązania tego problemu: przekaz z nadajnika w Rusinowie oraz nadawanie z nadajnika mniejszej mocy z terenu Piły.

W związku z niezrealizowaniem inwestycji w Kopaszynie-Gnieźnie, które wiązały się z wykorzystaniem kanałów 38 bądź 56, należałoby ustalić nowe warunki techniczne ich wykorzystania. W Radiowo-Telewizyjnym Centrum w Rusinowie jest możliwość nadawania trzeciego programu, a dosyłanie sygnału przez PTV-3 nie wymagałoby dodatkowych nakładów.

Alternatywą jest poszukanie częstotliwości dla nadajnika, który można by umiejscowić w najwyższym punkcie w mieście Pile lub na wolno stojącym maszcie w jego okolicach. Dosłanie sygnału przez PTV-3 do tego nadajnika też nie stanowiłoby żadnego problemu. Nadajnik małej mocy swym zasięgiem objąłby przede wszystkim Piłę oraz Chodzież, a także umożliwiłby telewizjom kablowym dostarczanie sygnału do okolicznych miejscowości, to jest Złotowa, Wałcza, Czarnkowa i Trzcianki.

W związku z tą sytuacją zwracam się do prezesa Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Juliusza Brauna z pytaniem. W jaki sposób i kiedy pojawi się możliwość odbioru programu regionalnego Ośrodka Telewizyjnego w Poznaniu przez ponadpółmilionową rzeszę mieszkańców północnej Wielkopolski?

Oświadczenie drugie.

Wśród wielu nietrafionych i na dodatek podjętych już po wyborach decyzji rządu Jerzego Buzka znalazło się rozporządzenie Rady Ministrów z 29 września 2001 r. w sprawie ustalenia sieci autostrad, dróg ekspresowych oraz dróg o znaczeniu obronnym, Dziennik Ustaw nr 120, poz. 1283.

Myślę, że tak strategiczną decyzję należałoby pozostawić nowemu rządowi, ale to już zupełnie inna kwestia i o niej nie chcę dziś mówić. Chcę natomiast wyrazić swoje niezadowolenie i oburzenie z powodu niczym nieuzasadnionej decyzji uznającej tylko jeden odcinek drogi nr 11, przecinającej Wielkopolskę z południa na północ, za drogę ekspresową.

Droga nr 11, łącząca w wymiarze krajowym Śląsk ze środkowym Wybrzeżem, stanowi priorytetowy korytarz komunikacyjny dla Wielkopolski. Na odcinku Poznań - Kołobrzeg uznana została owym rozporządzeniem za drogę ekspresową, zaś w części południowej, na odcinku Poznań - Bytom, w wykazie ministerialnym dróg ekspresowych nie wiadomo dlaczego się nie znalazła. W ten sposób zlekceważone zostały przez rząd Jerzego Buzka sugestie samorządów kilku województw. W tym miejscu pragnę zwrócić uwagę na aktywność samorządów województwa wielkopolskiego, które - przytaczam pismo marszałka województwa wielkopolskiego z dnia 12 listopada 2001 r. do wicepremiera i ministra infrastruktury Marka Pola - od 1999 r. biorą udział w wielu przedsięwzięciach, w ramach których wyrażają czynne poparcie dla idei przekwalifikowania drogi nr 11 w drogę ekspresową, deklarując również wolę partycypacji w kosztach dostosowania jej parametrów do kategorii dróg ekspresowych. Zaangażowanych jest w tę sprawę kilkanaście powiatów i kilkadziesiąt miast i gmin, głównie południowej Wielkopolski.

Warto też przypomnieć inicjatywę trzech samorządów województw: wielkopolskiego, opolskiego i śląskiego, które na spotkaniu w dniu 4 kwietnia 2000 r. poparły zamiar przekształcenia drogi krajowej nr 11 w drogę ekspresową. Wiązałoby się to ze zwiększeniem bezpieczeństwa ruchu drogowego, zapobiegłoby dalszej dewastacji miast poprzez wybudowanie obwodnic, a przede wszystkim ułatwiłoby komunikację mieszkańcom znacznej części kraju.

Zupełnie nie rozumiem przesłanek merytorycznych decyzji Rady Ministrów premiera Buzka. Badania Biura Projektowo-Budowlanego Dróg i Mostów "Transprojekt" w Warszawie dowodzą, że natężenie ruchu drogowego na południowej części drogi nr 11 jest większe niż w jej północnej części. Dla przykładu na odcinku drogi Koszalin - Piła jest natężenie od czterech do siedmiu tysięcy pojazdów na dobę, zaś na odcinku Poznań - Jarocin od dwunastu do czternastu tysięcy, a na odcinku Jarocin - Kępno od ośmiu do dziewięciu tysięcy.

W kontekście tych faktów zwracam się do wicepremiera i ministra infrastruktury Marka Pola z pytaniem: czy i kiedy ministerstwo zaproponuje zmianę rozporządzenia Rady Ministrów z 29 września 2001 r. w sprawie ustalenia sieci autostrad, dróg ekspresowych oraz dróg o znaczeniu obronnym?

Oświadczenia trzecie i czwarte senator złożył do protokołu.

* * *

Senator Kazimierz Drożdż wygłosił oświadczenie skierowane do minister sprawiedliwości Barbary Piwnik:

Pragnę przedstawić pani minister dramatyczną sytuację finansową Zakładu Karnego w Kłodzku. Aktualnie jednostka w grupie wydatków bieżących ma zobowiązania finansowe w wysokości 350 tysięcy zł. Jeżeli w tym zakresie nic się nie zmieni, to zadłużenie na koniec roku wyniesie około 700 tysięcy zł. Przeludnienie jednostki wynosi 20%. Jednostka od dłuższego czasu jest kredytowana przez dostawców żywności, opału, wody, leków itp., którzy są tym bardzo zaniepokojeni, ponieważ zaciągają kolejne kredyty, narażając się na niepewność i poważne konsekwencje takiego stanu rzeczy. Tym samym w każdej chwili grozi zerwanie umów, co jeszcze bardziej pogłębiłoby już i tak niezwykle trudną sytuację, że nie wspomnę o ewentualnych odsetkach. Nie prowadzi się bieżących remontów, następuje dekapitalizacja obiektów więziennych. W tej sytuacji nie ma mowy o jakichkolwiek nakładach finansowych związanych z poprawą technicznego systemu zabezpieczenia jednostki, na przykład o zakupie i zamontowaniu w wielu miejscach zakładu drutu typu concertino, rozszerzeniu systemu monitoringu, wymianie zamków we wszystkich drzwiach do cel mieszkalnych, wyposażeniu osobistym drużyny ppoż., przebudowie systemu zabezpieczenia wejścia do jednostki, zamontowaniu siatek zewnętrznych w około trzystu oknach cel mieszkalnych, wymianie siatek ogrodzeniowych na spacernikach itp. Szacunkowe koszty wynoszą około 300 tysięcy zł.

Ponadto niezbędne są: remont kapitalny około stu czterdziestu cel mieszkalnych w połączeniu z wymianą stolarki okiennej, instalacji elektrycznej, teletechnicznej, wodno-kanalizacyjnej i sanitarnej, remont dyżurek dla oddziałowych i wychowawców, wymiana pokrycia dachowego, remont obiektu kuchennego. Na potrzebę remontu kapitalnego wymienionych obiektów zwrócili uwagę pracownicy Biura Rzecznika Praw Obywatelskich i Wydziału Inspekcji Centralnego Zarządu Służby Więziennej w Warszawie. Zakład opracował kompleksowy projekt robót modernizacyjnych i remontowych o charakterze inwestycyjnym; tak dla orientacji - kwota ta wynosi około 4 milionów 900 tysięcy zł.

Zwracam się do pani minister z prośbą o zajęcie się tą sprawą. Dziękuję za uwagę.

Pozostałe dwa oświadczenia senator złożył do protokołu.

* * *

Senator Andrzej Anulewicz wygłosił następujące oświadczenie:

Jak trudna jest sytuacja finansów publicznych państwa, wykazała również dzisiejsza debata w Senacie. Kieruję oświadczenie do ministra finansów i do ministra edukacji i chciałbym mówić o trudnej sytuacji w finansach publicznych samorządu powiatowego na przykładzie samorządu Sokołowa Podlaskiego.

Propozycje ministra finansów, jeśli chodzi o subwencje i dotacje dla tego samorządu na rok 2002, zamykają się wielkością subwencji i dotacji w budżecie wynoszącą 94,5%. Dochody własne tego samorządu stanowią zaledwie 5,5%. Dzisiaj wiemy, że budżet powiatu sokołowskiego na rok 2002 będzie mniejszy o około 7% niż wykonanie budżetu w roku 2001. Taki stan finansów niewątpliwie wpłynie na pogorszenie stanu bezpieczeństwa publicznego mieszkańców powiatu i pogorszenie stanu ochrony przeciwpożarowej; likwidacją zagrożona jest grupa ratownictwa wodnego, w tym grupa płetwonurków, ludzi o wysokich kwalifikacjach. Stan wyszkolenia tej grupy jest jednym z wyższych w tego rodzaju jednostkach w Polsce. Już dzisiaj w samorządzie powiatowym brakuje pieniążków na płace dla nauczycieli. Co będzie w roku następnym? Zostawiam to pytanie bez odpowiedzi.

W samorządzie powiatowym jest jedno zadanie inwestycyjne - jest to budowa obiektów na potrzeby zespołu szkół specjalnych. Ze społecznego punktu widzenia jest to niezwykle ważne zadanie inwestycyjne, bowiem w tej szkole uczą się dzieci upośledzone i dzieci szczególnej troski. Zbiorcze zestawienie kosztów określa koszt tego zadania na 2 miliony 400 tysięcy zł. W chwili obecnej do zakończenia tej inwestycji potrzeba 800 tysięcy zł. Na inwestycje w budżecie na rok 2002 nie ma ani jednej złotówki. W roku 2001 na realizację tego zadania przeznaczono 50 tysięcy zł. Gdybyśmy w takim tempie realizowali to zadanie inwestycyjne, to na zakończenie budowy szkoły specjalnej potrzeba byłoby szesnastu lat.

Pozwoliłem sobie w listopadzie dwukrotnie, w urzędzie wojewody mazowieckiego i w kuratorium, zadać pytanie, jakimi środkami na inwestycje będzie dysponował wojewoda w roku 2002. Takie pytanie zadałem również w urzędzie marszałka województwa mazowieckiego. W województwie mazowieckim, jeśli chodzi o oświatę, jest czterysta dziewięćdziesiąt dziewięć tytułów inwestycyjnych. Dwukrotnie odpowiedziano: nie ma żadnych środków na inwestycje.

Wobec powyższego zadaję ministrowi finansów pytanie: jakie środki na inwestycje w oświacie otrzyma wojewoda mazowiecki, a jakie środki na inwestycje otrzyma marszałek województwa mazowieckiego?

Kieruję również pytanie do ministra edukacji. Ponieważ twierdzę, iż w przeszłości środki na inwestycje w oświacie były przyznawane uznaniowo, pytam: wedle jakich kryteriów minister oświaty, minister edukacji, będzie dzielił środki finansowe na realizację zadań oświatowych? I czy zadania inwestycyjne będące w końcowym etapie realizacji będą traktowane jako priorytetowe?

* * *

Senator Andrzej Spychalski wygłosił następujące oświadczenie:

W ostatnim okresie nasiliły się na obszarze całego państwa, przybierając coraz bardziej radykalny i zdesperowany charakter, protesty społeczne małych i średnich przedsiębiorców przeciw polityce lokalnych władz samorządowych, programujących budowę sieci wielkopowierzchniowych hipermarketów z udziałem obcego kapitału. Tylko w okręgu kaliskim takie bardzo konfliktowe, pełne napięć, wzajemnych oskarżeń i niespotykanej dotąd agresji sytuacje wystąpiły w Kępnie, Ostrowie Wielkopolskim, Pleszewie, a ostatnio w Kaliszu podczas kilkutysięcznego wiecu połączonego z zamknięciem na znak protestu znacznej części placówek handlowych w mieście. W stutysięcznym Kaliszu planowanych jest osiem nowych supermarketów.

To tylko fragment. Chcę zrezygnować z dalszego pokazywania przykładów bezpardonowych działań wyrachowanego kapitalizmu i formułuję określone wnioski.

(Dalszy ciąg oświadczenia senatora A. Spychalskiego - przy oświadczeniach złożonych do protokołu)

* * *

Senator Grzegorz Lipowski wygłosił oświadczenie skierowane do prezesa Rady Ministrów Leszka Millera:

Z relacji przekazanej mi przez uczestników III Międzynarodowej Konferencji Energetyczno-Ciepłowniczej i Ochrony Środowiska, jaka odbyła się w dniach 13-16 września w Wilnie, wynika, że mieszkający na Litwie i w samym Wilnie Polacy ze szczególną satysfakcją przyjęli oddanie do eksploatacji reprezentacyjnego Domu Kultury Polskiej, wybudowanego ze środków Stowarzyszenia "Wspólnota Polska". W ostatnim czasie nadeszła jednak z Polski wiadomość, że "Wspólnota Polska" wycofała się z obiecanego dwuletniego okresu dotowania utrzymania wyżej wymienionego domu, skracając ten okres do końca bieżącego roku. Decyzja o wstrzymaniu dotacji przyniesie nieuchronnie zadłużenie w opłatach za energię elektryczną, ciepło i w innych obowiązkowych opłatach. Administrująca budynkiem Fundacja Dobroczynności i Pomocy "Dom Kultury Polskiej w Wilnie" posiada już plan zmiany funkcji pomieszczeń w budynku pod kątem działalności przynoszącej dochód, lecz wdrożenie tego planu wymaga czasu i odpowiednich środków finansowych. Podczas moich prywatnych rozmów z działaczami Polonii w Wilnie wyrażali oni wielki niepokój o dalszy los budynku, a nawet przewidywali czarny scenariusz przejęcia go przez władze litewskie.

Wiadome mi jest, że w poprzedniej kadencji senator, a obecnie wicemarszałek Senatu, Ryszard Jarzembowski zgłosił wniosek, aby specjalna komisja zbadała nieprawidłowości, jakie występowały w Stowarzyszeniu "Wspólnota Polska", a o których było głośno, ale do tej pory kontroli nie przeprowadzono. Przypuszczam, że także przyczyny zaniechania dotowania Domu Kultury Polskiej w Wilnie podczas tej kontroli zostaną ustalone i usunięte.

* * *

Senator Maria Berny wygłosiła oświadczenie następującej treści:

W dniach 6, 7, 8, 9 i 10 listopada uczestniczyłam w seminarium poświęconym stosunkom polsko-ukraińskim w latach drugiej wojny światowej, które to seminarium odbywało się w Rembertowie. Ponieważ ten okres naszej historii jest mi szczególnie bliski i dla mego pokolenia wciąż jeszcze kontrowersyjny, uważam za celowe przekazanie kilku uwag na temat tego seminarium.

Niektórzy z państwa pamiętają zapewne, że w kwietniu 1997 r. w oświadczeniu złożonym z tej trybuny sprzeciwiałam się stanowczo propozycji potępienia Akcji "Wisła" przez Sejm. Sprzeciw mój okazał się skuteczny. Powiedziałam wtedy między innymi, że trudny problem, który zresztą sama potraktowałam bardzo emocjonalnie, winni rozstrzygnąć politycy.

Światowy Związek Żołnierzy AK - gdyż właśnie 27. Wołyńska Dywizja Piechoty AK brała udział w walkach ochraniających ludność polską Wołynia - razem ze Związkiem Ukraińców w Polsce już w roku 1996 zainicjowały cykl seminariów z udziałem ukraińskich i polskich historyków. Seminaria te - uczestniczyłam tylko w drugim i dziesiątym - budziły początkowo ogromne sprzeciwy nacjonalistycznie nastawionych środowisk po obu stronach. Emocje wciąż brały górę nad racjonalnym myśleniem, a historycy konsekwentnie pracowali.

Na odbywających się w przeciągu pięciu lat seminariach wygłoszono sześćdziesiąt referatów: trzydzieści w języku polskim, trzydzieści w ukraińskim, gdyż każdy z trzydziestu tematów był opracowywany przez obie strony niezależnie. Przeprowadzono niezliczoną ilość dyskusji, dokonano wielu uzgodnień, jak również ustalono rozbieżności, nad którymi prace powinny trwać dalej. Wspólnie pracowali historycy z uniwersytetów w Łucku, Lwowie i Kijowie oraz historycy z Warszawy, Krakowa, Wrocławia, Torunia, Lublina, Przemyśla i Koszalina. W finansowaniu tych prac pomagało Ministerstwo Spraw Zagranicznych, KBN, Fundacja imienia Stefana Batorego, Akademia Obrony Narodowej i wielu innych sponsorów. Stenograficzne materiały, referaty, dyskusje i uzgodnienia są publikowane w wydawnictwach książkowych. Jest to dziesięć tomów pod znaczącym i adekwatnym do treści tytułem "Polska - Ukraina: trudne pytania".

Miałam możliwość prześledzenia, jak obie strony niemożliwą do przekroczenia - co się wydawało początkowo - granicę pokonywały żmudnie, dziś już osiągając bardzo duże zbliżenie.

W maju 1997 r. uczestniczyłam w wizycie Aleksandra Kwaśniewskiego w Kijowie, patrzyłam, jak zadzierzga się nić przyjaźni pomiędzy nim a prezydentem Kuczmą. Uczestniczyłam w rozmowach polityków, którzy w imię właśnie politycznych racji nie chcieli mówić o przeszłości, nie chcieli prawdy, a chcieli pojednania ponad nią. Mówiłam, że pojednania polityków są spektakularne, a trwałe może być tylko pojednanie narodów, ale musi być ono oparte na prawdzie. Jesteśmy już blisko tego stanu, ale wzajemnego zrozumienia nie osiągniemy bez pomocy mediów. Cóż z tego, że historycy ustalają prawdę, jeśli media nie przekazują jej społeczeństwu?

Na konferencję prasową, zwołaną na zakończenie cyklu seminariów w dniu 10 listopada, przyszedł tylko jeden jedyny dziennikarz - Andrzej Kaczyński z "Rzeczpospolitej". Szkoda, że nie było tam dziennikarzy innych gazet, którzy, znając tylko jednostronne racje lub cząstkowe wspomnienia ofiar, epatują nimi czytelników, nie przyczyniając się do budowania porozumienia, a wręcz ponownie rozbudzają emocje.

Czasem myślę, jak małostkowe jest dziś liczenie tamtych trupów i spory, czy było ich pięćset tysięcy czy sto tysięcy, czy stosunek ofiar po stronie Polski w stosunku do tych po stronie ukraińskiej ma się jak 1:10 czy jak 1:100. Jakież to ma znaczenie w obliczu bezmiaru cierpień obydwu narodów o tak krwawej historii i nierównym starcie? Czasem myślę, że życie jednego dziecka dziś jest więcej warte niż upamiętnianie tych, których już i tak nigdy wśród nas nie będzie, ponieważ pamiętać i upamiętniać to nie to samo. Może dla pamięci tamtych narodów warto dziś usypać wspólny kopiec, a może wybudować wspólny dom dla polskich i ukraińskich sierot. Ale te refleksje to tylko dygresja.

Wracając do tematu, gorąco dziękuję z tego miejsca historykom i organizatorom za ich pracę, a do wszystkich mediów apeluję, by owoce tej pracy spopularyzowali.

Do tego oświadczenia dołączam dokument dotyczący uzgodnienia - "Ukraińsko-polski konflikt narodowościowy na południowo-wschodnich Kresach II Rzeczypospolitej: przebieg, skutki, przyczyny, wnioski na przyszłość".

Równocześnie proszę Centrum Prasowe Senatu o przekazanie treści tego wystąpienia oraz załączonego materiału szerokiemu kręgowi naszych mediów.

Oświadczenia złożone do protokołu

Ciąg dalszy oświadczenia złożonego przez senatora Andrzeja Spychalskiego:

Oświadczenie skierowane do marszałka Senatu Rzeczypospolitej Polskiej Longina Pastusiaka.

Sieci handlowe stosują nieznany wcześniej styl handlu, prowadzący do upadku polskich kupców i przedsiębiorców. Ich filozofia opiera się na ściśle kapitalistycznym sposobie myślenia, w którym główny nacisk kładzie się na bezwzględne generowanie jak najwyższych zysków. Oznacza to, iż polityka handlowa sprowadza się do bezwzględnego wykorzystywania zarówno dostawców, jak i przedsiębiorców. Zbijanie cen jest główną bronią handlowych gigantów. Niskie ceny dla konsumentów to maksymalnie niskie ceny zakupu od dostawców.

Hipermarkety bezlitośnie i bez pardonu zmuszają producentów do stosowania licznych upustów. Najbardziej rozpowszechniony jest twardy styl negocjacji. Chodzi o to, by zdominować kontrahenta, uzyskać nad nim przewagę i zepchnąć do postawy defensywnej. Dostawca, nie znając zasad prowadzonej gry, nie umie się obronić i staje się łatwą ofiarą manipulacji. Lista niekończących się świadczeń, które wymuszają hipermarkety, jest ogromna. Za wszystko trzeba płacić: za wejście do sieci 50 tysięcy zł, za wprowadzenie nowego artykułu 10-15 tysięcy zł, za kod kreskowy, za eksponowane miejsce na półce 2-5 tysięcy zł kilka razy do roku, za umieszczenie informacji w gazetkach, za akcję promocyjną 5-10% upustu za część dostawy, dodatkowe bonusy za wykonanie planu sprzedaży itp.

Niepłacenie długów stało się sposobem na finansowanie się odbiorcy, a bywają to kwoty sięgające 1,5 miliona zł. Hipermarkety nie płacą w terminie, należności bywają regulowane po czterdziestu, sześćdziesięciu, dziewięćdziesięciu, a nawet stu dwudziestu dniach pierwszego terminu płatności. Stosowana praktyka zawierania umów z płatnością odroczoną jest wymuszeniem kredytowania przez dostawców. Jest to typowa praktyka monopolistyczna. W sumie polscy producenci - dostawcy kredytują wielkie sieci międzynarodowe. Obowiązująca od marca 2001 r. nowelizacja ustawy o zagospodarowaniu przestrzennym jest bagatelizowana i obchodzona. Mimo że opracowywane prognozy skutków tych inwestycji dla otoczenia oraz ich wpływu na rynek pracy, na lokalny handel i komunikację są negatywne, nie hamują inwazji hipermarketów. W Polsce mamy ogromne bezrobocie, toteż ludzie pragną znaleźć pracę za wszelką cenę. Hipermarkety to wykorzystują i dyktują warunki, na które w normalnych okolicznościach nikt by się nie zgadzał. Ludzie nie wytrzymują tempa pracy oraz wysiłku i odchodzą. Rotacja w wielu sklepach w ciągu roku obejmuje 70% pracowników.

Konieczne wydaje się podjęcie przez rząd zorganizowanych i przemyślanych działań legislacyjnych i kontrolnych zmierzających do skutecznego unormowania rażących nieprawidłowości negatywnych dla polskiej gospodarki, w tym:

- traktowania polskich podmiotów gospodarczych na równi z właścicielami wielkopowierzchniowych sklepów;

- racjonalnego ograniczenia, jeśli chodzi o liczbę tych obiektów budowanych przez zagraniczny kapitał;

- przestrzegania zasady lokalizacji hipermarketów poza granicami miast i ochronę atrakcyjnych terenów, z reguły w pełni uzbrojonych wysiłkiem kilku pokoleń samorządowców;

- ukrócenia bezkarnych i bezwzględnych metod nieludzkiego handlu i nieuczciwej konkurencji, jak dumping, monopolizowanie niektórych segmentów rynku, kredytowanie działalności przez długie terminy płatności, nagminne niedotrzymywanie terminów płatności;

- przywrócenia godności pracy zatrudnionego personelu;

- egzekwowania płacenia należnych podatków i analizowania mechanizmów zakamuflowanych form transferu kosztów i zysków.

Andrzej Spychalski

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Henryka Stokłosę, skierowane do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra rolnictwa i rozwoju wsi Jarosława Kalinowskiego:

Pomimo upływu sześciu miesięcy od dnia wejścia w życie, opublikowanych w "Dzienniku Ustaw" nr 22, przepisów zmieniających rozporządzenie ministra rolnictwa i gospodarki żywnościowej w sprawie szczególnych warunków weterynaryjnych przy zbieraniu, przetwarzaniu, grzebaniu lub spalaniu zwłok zwierzęcych i ich części oraz odpadów poubojowych, przepisy te nadal nie są respektowane przez niektóre zakłady weterynaryjne. Co więcej, spotkałem się z ich zdecydowanym ignorowaniem. Jest to szczególnie niebezpieczne zjawisko, a potencjalne skutki zagrożenia wymagają, w moim przekonaniu, podjęcia natychmiastowych działań.

Szczególne zastrzeżenia budzi działalność zakładów utylizacyjnych funkcjonujących pod firmą SARIA, której głównym udziałowcem jest pan Retmann.

W sprawie nieprzestrzegania warunków weterynaryjnych w zakładach utylizacyjnych w Gołczy, Przewrotnem i Długim Borku zwracałem się już w marcu 2001 r. do głównego lekarza weterynarii, pana doktora Andrzeja Komorowskiego, uzyskując wyjaśnienie dotyczące jedynie zastrzeżeń co do ręcznej, a nie automatycznej rejestracji parametrów odczytywanych podczas procesu utylizacji.

Tymczasem Polski Związek Producentów Pasz, który zwrócił się do mnie z prośbą o interwencję w niniejszej sprawie, wskazując na ewidentne zagrożenie epizootyczne ze strony zakładów SARIA wynikające z pominięcia procesu sterylizacji - na co również zwracałem uwagę już wcześniej w swoim wystąpieniu do głównego lekarza weterynarii - domaga się zakazu produkcji w tych zakładach do czasu zmiany technologii. Polski Związek Producentów Pasz słusznie przy tym wskazuje na potencjalne konsekwencje naruszenia wymagań UE, szczególnie w związku z rozprzestrzenianiem się choroby BSE. Istotne znaczenie ma także ogólny wizerunek naszej rodzimej branży oraz polskich służb weterynaryjnych, firma SARIA jest bowiem podmiotem z udziałem kapitału zagranicznego, co pozwala przypuszczać, że dyskryminowane są zakłady polskie.

Podzielam to stanowisko w całości!

Z uzyskanych przeze mnie informacji wynika, że produkcja w tych zakładach powoduje również, poza zagrożeniem epizootycznym, skażenie środowiska naturalnego o ogromnych rozmiarach. Jest to kolejny argument dla szczegółowej i kompleksowej weryfikacji posiadanych przez firmę SARIA pozwoleń na prowadzenie działalności w zakresie utylizacji odpadów.

Wobec tych faktów zwracam się do wicepremiera, ministra rolnictwa i rozwoju wsi Jarosława Kalinowskiego z następującym pytaniem: jakie działania podejmie Pan Premier, by zakłady utylizacyjne w Długim Borku, Gołczy i Przewrotnem należące do firmy SARIA zaprzestały niezgodnej z prawem działalności w zakresie utylizacji odpadów?

Henryk Stokłosa

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Henryka Stokłosę, skierowane do minister sprawiedliwości Barbary Piwnik:

Obowiązujący system prawa ustanawia między innymi szereg obowiązków dla przedsiębiorców w zakresie ochrony środowiska naturalnego i gospodarki odpadami. System ten przyznaje kompetencje służbom weterynaryjnym i ochrony środowiska, ale nakłada na nie również obowiązki.

Realizacja uprawnień i obowiązków w określonym powyżej zakresie budzi, niestety, moje zastrzeżenia. Dotyczą one zwłaszcza postępowania właściwych organów w zakresie nadzoru nad funkcjonowaniem zakładów utylizacyjnych należących do podmiotów gospodarczych z kapitałem zagranicznym, które w moim, i nie tylko moim, odczuciu i z niewiadomych mi powodów są traktowane protekcyjnie.

Uwagi powyższe dotyczą zakładów utylizacyjnych w Długim Borku, Przewrotnem i Gołczy, które należą do firmy z kapitałem niemieckim prowadzącej działalność pod nazwą SARIA. Kierownictwo tej firmy nie ukrywa opierania swojej działalności na "załatwianiu" spraw niekonwencjonalnymi metodami, do których, w moim przekonaniu, zaliczyć można zorganizowanie szkolenia dla lekarzy weterynarii. Działalność tejże firmy budzi uzasadnione oburzenie opinii społecznej, a także między innymi Polskiego Związku Producentów Pasz, w którego imieniu również występuję. Oburzenie to wiąże się z kompletnym ignorowaniem przepisów prawa polskiego przez kierownictwo wymienionych zakładów utylizacyjnych. Efektem takiego postępowania jest zagrożenie epizootyczne związane z niezgodną z prawem produkcją pasz i naruszeniem wymagań w zakresie utylizacji odpadów, a zwłaszcza odpadów szczególnego ryzyka. Konsekwencją ignorowania przepisów prawa jest także skażenie środowiska naturalnego w sąsiedztwie zakładu utylizacyjnego w Gołczy, co wywołuje uzasadniony protest mieszkańców miejscowości Gołcza i Miechów.

W tym stanie rzeczy zdziwienie budzi brak zdecydowanej reakcji służb weterynaryjnych i służb ochrony środowiska, co w rezultacie oznacza tolerowanie stanu niezgodnego z prawem oraz zagrażającego zdrowiu i życiu ludzi.

Popierając stanowisko mieszkańców Gołczy i Miechowa, proszę minister sprawiedliwości, panią Barbarę Piwnik, o zbadanie, czy zasady i efekty postępowania służb weterynaryjnych i ochrony środowiska województwa małopolskiego w zakresie nadzoru nad funkcjonowaniem zakładów utylizacyjnych należących do firmy SARIA nie wskazują na naruszenie prawa.

Henryk Stokłosa

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Kazimierza Drożdża, skierowane do prezesa Rady Ministrów Leszka Millera:

Szanowny Panie Premierze!

Pragnę zwrócić uwagę Pana Premiera na negatywne skutki polityki pieniężnej prowadzonej obecnie przez Narodowy Bank Polski i Radę Polityki Pieniężnej dla podmiotów gospodarczych eksportujących część lub całość swojej produkcji.

Trwające od ponad roku obniżanie kursu złotówki do dolara zmniejszyło znacząco wpływy ze sprzedaży eksportowej przedsiębiorstw wytwarzających swoje wyroby w oparciu o krajowe zasoby surowców i pracy. Skutkiem takiej polityki jest absolutna nieopłacalność działania tych przedsiębiorstw, następnie ich eliminacja z rynku, a w końcowym efekcie zastąpienie produktu wytwarzanego w kraju produktem wytwarzanym przez kontrahenta zagranicznego, który dostaje od NBP niejako "dodatkowy upust w cenie", jakim jest przewartościowanie złotówki w stosunku do innych walut.

Zaniżone przez przewartościowaną w stosunku do innych walut złotówkę wpływy z działalności eksporterów, w połączeniu z wysokimi stopami procentowymi są przyczyną:

- występowania strat w działalności firm i braku wpływów do budżetu z tytułu podatków liczonych od dochodu,

- utraty zdolności kredytowych przez firmy produkujące ze stratą, co powoduje odmowę udzielenia kredytu przez bank, lub w najlepszym wypadku udzielenie kredytu o podwyższonym oprocentowaniu,

- występowania zatorów płatniczych w rozliczeniach między firmami, które, aby nie stracić dotychczasowych rynków zbytu, zgadzają się na terminy płatności przekraczające ich możliwości finansowe,

- braku środków w firmach na prostą odbudowę ich potencjału, nie mówiąc już o wprowadzaniu nowych technik i technologii, których źródłem finansowania winien być zysk firmy lub bardzo tani kredyt inwestycyjny,

- coraz częściej występujących przypadków opóźnień w wykonywaniu przez podmioty gospodarcze powinności płacowych i socjalnych wobec swoich pracowników, albo ich niewykonywania,

- braku konkurencyjności w stosunku do firm zagranicznych funkcjonujących tak na rynku krajowym, jak i poza granicami kraju.

W dalszej konsekwencji taka polityka pieniężna w połączeniu z zachowaniem wysokiego poziomu stóp procentowych doprowadzi w najbliższym czasie do likwidacji lub bankructwa eksporterów, a przez to do zmniejszenia wielkości polskiego eksportu. Tańszy, także z racji kursu waluty, i coraz większy import to ujemne saldo w handlu zagranicznym.

W celu przeciwdziałania takiej sytuacji proponuję, aby Pan Minister rozważył możliwości, także administracyjne, zdewaluowania o około 15-20% złotówki w stosunku do innych walut, łącząc to z obniżeniem stóp procentowych w taki sposób, jak to zrobili w latach 1997-1998 Czesi, przywracając w ten sposób konkurencyjność swojej produkcji zarówno w eksporcie, jak i na rynku krajowym.

Z poważaniem

Kazimierz Drożdż

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Kazimierza Drożdża, skierowane do minister sprawiedliwości Barbary Piwnik:

Niniejszym przedstawiam Pani Minister w ogólnym zarysie, do służbowego wykorzystania, okoliczności faktyczne dotyczące działania na szkodę Wrocławskiego Przedsiębiorstwa Robót Inżynieryjnych "WPRI-EKO" sp. z o.o. z siedzibą we Wrocławiu przy ul. Strzegomskiej 55 przez Zarząd Miasta i Gminy w Polanicy Zdroju. Wyżej wymienione przedsiębiorstwo zwróciło się do mnie o interwencję w tej sprawie.

Gmina Polanica Zdrój, po przeprowadzeniu przetargu publicznego, zawarła z tym przedsiębiorstwem umowę na popowodziową odbudowę i modernizację oczyszczalni ścieków w Polanicy Zdroju. Z uwagi na brak możliwości przewidzenia ostatecznego zakresu robót w ujęciu rzeczowym strony umowy postanowiły, że w razie wyczerpania się środków finansowych posiadanych przez gminę przerwie ona niezwłocznie roboty budowlane przy oczyszczalni ścieków. Koszt inwestycji w robotach podstawowych oszacowano na kwotę 7 milionów 771 tysięcy 66 zł. Zarząd gminy miał zapewnione środki z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska w wysokości 6 milionów 770 tysięcy zł, o czym przedsiębiorstwo wiedziało. Jednakże brakującej kwoty około 1 miliona zł zarząd gminy nie posiadał. Nie przygotował też stosownych wniosków do rady gminy, aby przyznała na ten cel brakującą kwotę. Uchwały takiej nie podjęto do chwili obecnej, mimo że upłynęły od tego czasu ponad dwa lata. Oznacza to, że gmina nie przewidziała na popowodziową odbudowę oczyszczalni żadnych środków własnych.

W połowie 2000 r. przedsiębiorstwo wystawiło kolejne faktury VAT. Po upływie terminu płatności zwróciło się do zarządu gminy na piśmie z zapytaniem, czy gmina ma środki finansowe na kontynuowanie inwestycji. Udzielono wówczas przedsiębiorstwu odpowiedzi pozytywnej i zobowiązano je do kontynuowania inwestycji. Była to odpowiedź niezgodna z prawdą. Wprowadzała przedsiębiorstwo w błąd i naraziła je na koszty, których nie może obecnie odzyskać. Z okoliczności towarzyszących sprawie, których nie sposób przytoczyć w tym piśmie, wynika, iż było to celowe działanie inwestora, czyli zarządu gminy.

Na dzień dzisiejszy gmina zalega z zapłatą kwoty podstawowej w wysokości 1 miliona 45 tysięcy 411 zł oraz z tytułu robót dodatkowych kwoty około 926 tysięcy zł plus kaucja gwarancyjna około 228  tysięcy 917 zł. Wprawdzie o część tych kwot toczą się już dwa odrębne procesy sądowe, jednakże sprawa oprócz cywilistycznego aspektu ma także aspekt karny. Zarząd Miasta i Gminy Polanica Zdrój rozmyślnie chciał się kredytować na koszt wykonawcy, to jest przedsiębiorstwa i ukrył fakt braku wystarczających środków finansowych na ten cel, a w sytuacji gdy powinien przerwać budowę, nie uczynił tego, tylko wręcz przeciwnie, kolejnym nieprzewidzianym oświadczeniem zapewnił o posiadaniu wystarczających środków.

Dzięki takim rozmyślnym działaniom Zarządu Gminy Polanica Zdrój na szkodę przedsiębiorstwa doprowadzono je na skraj upadłości. Całej około trzystuosobowej załodze grozi zwolnienie z pracy.

Przedstawiając Pani Minister w skrócie zaistniałą sytuację, gotów jestem poprzeć ją odpowiednimi dokumentami. Przekonany jestem o braku odpowiedzialności Zarządu Gminy Polanica Zdrój za podejmowane czynności, a nawet o rozmyślnym szkodnictwie w imię własnych interesów. Należy dbać o interes gminy, jednakże nie należy tego czynić kosztem innych podmiotów gospodarczych.

Łączę wyrazy

senator RP
Kazimierz Drożdż

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Wiesławę Sadowską oraz senatora Zbigniewa Gołąbka, skierowane do ministra kultury Andrzeja Celińskiego:

Zwracamy się z uprzejmą prośbą o zapoznanie się ze sprawą dotyczącą sposobu finansowania Muzeum Ludowych Instrumentów Muzycznych w Szydłowcu i zajęcie w tej sprawie stanowiska.

Z dniem 1 stycznia 1999 r. wraz z wejściem w życie reformy administracyjnej kraju nowo utworzony powiat szydłowiecki stał się z mocy prawa organem prowadzącym Muzeum Ludowych Instrumentów Muzycznych w Szydłowcu, które dotąd było placówką podlegającą pod urząd wojewody radomskiego. Decyzją ministra kultury i dziedzictwa narodowego MLIM w Szydłowcu zostało  wpisane do Państwowego Rejestru Muzeów.

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przekazało Muzeum Ludowych Instrumentów Muzycznych w gestię powiatu szydłowieckiego bez środków finansowych, co stawia powiat szydłowiecki w trudnym położeniu z uwagi na wielkość budżetu zabezpieczającego realizację zadań, które powiat wykonuje. Powiat finansował MLIM ze środków pochodzących z subwencji drogowej, co budziło ogólny sprzeciw wśród miejscowej ludności, która nie akceptuje konieczności stałego finansowania tej niewątpliwie potrzebnej instytucji kultury kosztem złego stanu dróg powiatowych. W 1999 r. powiat szydłowiecki przeznaczył na muzeum kwotę 325 tysięcy zł, w 2000 r. kwotę 275 tysięcy zł (z budżetu centralnego została przyznana dotacja celowa w kwocie 150 tysięcy zł), w bieżącym roku kwotę 240 tysięcy zł (przyznana została dotacja celowa w wysokości 150 tysięcy zł).

Z upoważnienia zarządu w Szydłowcu zwracamy się z prośbą o zmianę podległości (z dniem 1 stycznia 2002 r.) Muzeum Ludowych Instrumentów Muzycznych w Szydłowcu, gdyż utrzymanie placówki przekracza możliwości finansowe powiatu szydłowieckiego. Radni powiatu, wyrażając swój niepokój z powodu niedoinwestowania MLIM, mają nadzieję, że wspólne działania administracji rządowej i organów samorządów lokalnych przyczynią się do zmiany w przepisach obowiązującego ustawodawstwa i jednocześnie określi się sposób finansowania instytucji kultury. Władze powiatu szydłowieckiego stoją na stanowisku, iż finansowanie jednostek kultury, przejętych przez samorządy powiatowe, powinno się odbywać z budżetu państwa w ramach dotacji celowej. Środki samorządu lokalnego mogą stanowić tylko dodatkowe wsparcie w utrzymaniu pożytecznych w edukacji młodego pokolenia obiektów kultury.

Przewidywany koszt funkcjonowania Muzeum Ludowych Instrumentów Muzycznych w Szydłowcu oraz jego działalności merytorycznej i wystawienniczej wyniesie w 2002 r. 600 tysięcy zł. MLIM w Szydłowcu jest placówką wprowadzającą młode pokolenie w kulturowe dziedzictwo naszego kraju, toteż obok bibliotek pełni w edukacji priorytetową rolę w środowisku lokalnym. Władze powiatu szydłowieckiego starają się nie dopuścić do sytuacji, aby działalność muzeum nie mogła być realizowana z przyczyn finansowych, gdyż byłaby to niewątpliwie wielka strata dla środowiska lokalnego.

Prosimy Pana Ministra o zapoznanie się ze sprawą i rozwiązanie tak istotnego dla nas wszystkich problemu.

Z poważaniem,

Zbigniew Gołąbek
Wiesława Sadowska

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Wiesławę Sadowską oraz senatora Zbigniewa Gołąbka, skierowane do prezesa Rady Ministrów Leszka Millera:

Szanowny Panie Premierze!

Zwracamy się z uprzejmą prośbą o zapoznanie się ze sprawą dotyczącą odłączenia sołectwa Kierz Niedźwiedzi od gminy Mirów i zajęcie w niej stanowiska.

Decyzję o odłączeniu miejscowości Kierz Niedźwiedzi od gminy Mirów podjął pan premier Jerzy Buzek w dniu 29 września 2001 r. Rozporządzenie w tej sprawie zostało podpisane przez pana premiera Jerzego Buzka w sposób sprzeczny z zasadami i trybem postępowania z wnioskami o określenie granic powiatów; nie dotyczyło między innymi terminu rozpatrzenia wniosku - wniosek został złożony w 1999 r. Obecnie można przyjąć tezę, że liczba mieszkańców sołectwa Kierz Niedźwiedzi chcących odejścia do innej gminy jest mniejsza niż 2-3 lata temu, jak wynika z stanowiska, które zapadło na zebraniu wiejskim w dniu 14 października 2001 r. Zarząd powiatu w Szydłowcu zwraca się z wnioskiem o zmianę rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 29 września 2001 r. w sprawie ustalenia granic oraz zmiany nazw i siedzib władz niektórych gmin i miast, opublikowanego w Dzienniku Ustaw nr 116 poz. 1241 w części dotyczącej odłączenia od gminy Mirów sołectwa Kierz Niedźwiedzi. Negatywne stanowisko w kwestii odłączenia zajęła Rada Powiatu w Szydłowcu, jak również Sejmik Samorządowy Województwa Mazowieckiego. Decyzja premiera Jerzego Buzka była sprzeczna ze stanowiskiem samorządu gminy, powiatu i województwa, zaś podpisane w tej sprawie rozporządzenie może okazać się sprzeczne z obecnymi preferencjami większości mieszkańców tego sołectwa. Kwestia tego, czy mieszkańcy Kierza Niedźwiedziego chcą odłączenia od gminy Mirów, powinna być uprzednio rozstrzygnięta w drodze referendum lokalnego. Zmiany granic województw powinny być dokonywane po zasięgnięciu opinii organów stanowiących jednostek samorządu terytorialnego, których te zmiany dotyczą, z zachowaniem regionalnych więzi społecznych, gospodarczych i kulturowych, a także powinny dążyć do poprawienia wykonywania zadań publicznych.

Popieramy stanowisko i starania władz samorządowych, aby sołectwo Kierz Niedźwiedzi nadal pozostało w gminie Mirów, gdyż przemawiają za tym w pełni uzasadnione przesłanki. Odłączenie sołectwa Kierz Niedźwiedzi bardzo mocno osłabi potencjał rozwojowy, możliwości finansowe i sprawność funkcjonowania gminy Mirów, co wpłynie na pogorszenie jakości obsługi pozostałych w gminie mieszkańców. Przykładem może być między innymi oświata, gdyż gmina za kredyty wieloletnie wybudowała obiekty szkolne z uwzględnieniem liczby uczniów tej miejscowości. Jak wynika z przytoczonych informacji, gmina na inwestycje gminne zaciągnęła kredyty, a przy analizie możliwości ich spłaty nie uwzględniono okoliczności odejścia sołectwa Kierz Niedźwiedzi od gminy Mirów. Gmina poniosła duże nakłady finansowe na inwestycje w tym sołectwie, między innymi wybudowano wodociąg wiejski, remizę OSP, świetlicę, boisko szkolne, drogę, jak również dokonano remontu licznych obiektów.

W związku z powyższym uprzejmie prosimy Pana Premiera o wnikliwe przeanalizowanie sprawy i uchylenie krzywdzącego rozporządzenia w kwestii dotyczącej odłączenia sołectwa Kierz Niedźwiedzi od gminy Mirów.

Z poważaniem

Zbigniew Gołąbek
Wiesława Sadowska

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Wiesławę Sadowską oraz senatora Zbigniewa Gołąbka, skierowane do minister edukacji narodowej i sportu Krystyny Łybackiej:

Wielce Szanowna Pani Minister!

Uprzejmie proszę o przyznanie gminie Szydłowiec 2 milionów 52 tysięcy 104 zł z rezerwy subwencji oświatowej na 2001 r.

Przyznana kwota zostanie wykorzystana na uzupełnienie brakujących środków na utrzymanie placówek oświatowych finansowanych z części oświatowej subwencji ogólnej tj. wypłatę wynagrodzeń, składkę ZUS i fundusz pracy oraz spłatę zobowiązań za 2000 r.

Obecnie w gminie Szydłowiec występuje zagrożenie dla normalnego funkcjonowania szkół, gdyż niedobór środków na funkcjonowanie tych placówek przekracza możliwości kredytowe i finansowe gminy Szydłowiec.

Przyczyną występującego w gminie niedoboru środków na utrzymanie placówek oświatowych jest:

1. Niedoszacowanie przez MEN znowelizowanej Karty Nauczyciela w 2000 r., które spowodowało braki finansowe w wysokości 708 tysięcy 892 zł.

2. Przełożenie bez przyznania adekwatnej subwencji niedoszacowania w nowelizacji Karty Nauczyciela w 100% na budżet gminy - niedobór w wysokości 933 tysięcy 358 zł. Subwencja na 2000 r. plus dotacja celowa wyniosła 6 milionów 467 tysięcy 614 zł, a subwencja na 2001 r. w kwocie ostatecznej na 29 października 2001 r. wynosi 6 milionów 471 tysięcy 930 zł.

3. Obniżenie subwencji oświatowej na 2001 r. w wyniku wyrównania do górnego progu bonu oświatowego mimo należnej gminie subwencji wynikającej z zastosowania do bonu podstawowego wag naliczających kwotę subwencji zgodnie z rozporządzeniem ministra edukacji narodowej o kwotę 387 milionów 17 tysięcy 56 zł.

4. Nieadekwatny wzrost subwencji do wzrostu przeciętnego wynagrodzenia nauczycieli. Przeciętne wynagrodzenie nauczycieli - w tym płaca zasadnicza - w 2000 r. wzrosło w stosunku do roku 1999 o 37%, kwota subwencji wzrosła tylko o 12%, zaś kwota subwencji na rok 2001 wzrosła o 4 tysiące 316 zł, to jest 0,0001%.

5. Wzrost liczby godzin w ramowych programach nauczania jest niewspółmierny do wysokości bonu oświatowego ustalonego na rok budżetowy, a zastosowanie ramowego programu nauczania powoduje zwiększenie kosztów utrzymania szkół. Szacunkowo możemy określić, że w przypadku zwiększenia o jedną godzinę wychowania fizycznego w siedemdziesięciu siedmiu oddziałach w klasach IV-VI szkół podstawowych i w klasach I-III gimnazjów zachodzi konieczność zatrudnienia na 4,28 etatu nauczycielskiego, co w okresie od września do grudnia bieżącego roku przełoży się na kwotę około 40 tysięcy 793 zł.

Zarząd miejski dwukrotnie zwracał się o przyznanie środków na ten cel (pisma Z.M.IV 0049/35/2000 z 27 czerwca 2000 r. i Z.M.IV 0049/81/2000 z 28 listopada 2000 r.), ale bez pozytywnego skutku.

W związku z tym, iż gmina w 2000 r. nie miała możliwości finansowych, by zaciągnąć kredyt, nie zostało nauczycielom wypłacone w pełni wyrównanie wynagrodzenia za pracę, nie zostały zapłacone składki ZUS oraz inne zobowiązania, a stan zobowiązań placówek oświatowych na 31 grudnia 2000 r. wyniósł 1 milion 631 tysięcy 557 zł, w tym zobowiązania wymagalne 1 milion 321 tysięcy 760 zł.

Przyznana subwencja oświatowa na rok 2001 w wysokości 6 milionów 471 tysięcy 930 zł i środki z budżetu gminy w wysokości 2 milionów 367 tysięcy 601 zł, w tym zaciągnięty kredyt w wysokości 2 milionów zł nie pokryły w pełni wydatków niezbędnych na funkcjonowanie szkół i gimnazjów w gminie.

Przy reorganizacji sieci szkół w związku z wprowadzoną reformą nauczania w 2000 r. zdecydowano się także na połączenie placówek wiejskich to jest publicznej szkoły w Wysokiej i Wysocku. Niestety Mazowieckie Kuratorium Oświaty - delegatura w Radomiu nie wyraziło zgody na tę reorganizację.

Obecnie budżet gminy Szydłowiec obciążony jest spłatą kredytu inwestycyjnego w kwocie 9 milionów 298 tysięcy zł zaciągniętego w latach 1997-2000 na budowę szkoły wraz z halą sportową (koszt budowy wyniósł 13 milionów 680 tysięcy zł).

Roczne obciążenie budżetu z tytułu spłat kapitałowych i obsługa kredytu wynosi:

w 2001 r. 1  584 000 zł, to jest 984 000 zł + około 600 000 zł;

w latach 2002-2004 1 794 000 z³, to jest 1 214 000 z³ + oko³o 580 000 z³;

w latach 2004-2009 od oko³o 1 544 000 z³, to jest 1 404 000 z³, to jest 984 000 z³ od + oko³o 560 000 z³ - 420 000 z³.

W związku z tym gmina Szydłowiec przez szereg lat nie będzie w stanie podnosić tak wysokich i niedoszacowanych kosztów bieżącego utrzymania placówek oświatowych.

Nadmieniamy, że gmina Szydłowiec jest gminą otrzymującą subwencję wyrównawczą oraz gminą o wysokim strukturalnym bezrobociu (wskaźnik bezrobocia wynosi 28,54% i jest najwyższy w województwie mazowieckim), a w związku z upadłością jednostek gospodarki uspołecznionej ograniczone są również dochody gminy.

Biorąc to wszystko pod uwagę gorąco prosimy o pozytywne rozpatrzenie i przyznanie środków z rezerwy subwencji oświatowej na utrzymanie szkół podstawowych i gimnazjów, za co z góry uprzejmie dziękujemy.

Z wyrazami szacunku

Zbigniew Gołąbek
Wiesł
awa Sadowska

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Wiesławę Sadowską oraz senatora Zbigniewa Gołąbka, skierowane do minister sprawiedliwości Barbary Piwnik:

Wielce Szanowna Pani Minister!

Regionalny Ośrodek Informacyjny "Radom-Media" SA z siedzibą w Radomiu wystąpił z pozwem przeciwko władzom Miasta i Gminy Radom o odszkodowanie w związku z rozwiązaniem przez gminę umowy na rozpowszechnianie programu radiowego "Radio RADOM" - sygn. akt XV GC 40/01. Sąd Okręgowy w Warszawie - Sąd Gospodarczy przyznał spółce ROI "Radom-Media" zwolnienie od kosztów sądowych, w tym od obowiązku uiszczenia wpisu sądowego w całości.

Zgodnie z kodeksem postępowania cywilnego w sprawach cywilnych, w tym również gospodarczych, wpisy sądowe są zasadą. Art. 113 kpc przyznaje wprawdzie sądom prawo całkowitego lub częściowego zwolnienia od kosztów sądowych, ale nie pozostawia tego do w pełni swobodnego uznania sądu. Podmioty gospodarcze zwłaszcza, przewidując realizację swoich praw przed sądem, powinny uwzględniać także konieczność posiadania środków na prowadzenie procesu sądowego. Teza ta znajduje odzwierciedlenie w orzecznictwie.

Kodeks przyjął też, aby zapobiec niewłaściwościom i nadużyciom przy uzyskiwaniu zwolnienia od ponoszenia kosztów sądowych, rzeczowe, uprzednie badanie samej sprawy w celu oceny, czy nie zachodzi oczywista bezzasadność powództwa. Art. 116 §2 kpc stanowi bowiem, iż sąd odmówi takiego zwolnienia stronie w razie oczywistej bezzasadności jej powództwa.

W sprawie będącej przedmiotem niniejszego zapytania strona zwolniona od kosztów wbrew twierdzeniom pozwu nie utraciła zdolności zarobkowania. Ponadto przeciwko zwolnieniu od kosztów sądowych spółki ROI "Radom-Media" przemawia fakt, iż spółka ta zatrudnia renomowaną kancelarię adwokacką z Warszawy, której to kancelarii zleciła prowadzenie sprawy sądowej. Jakkolwiek powierzenie sprawy adwokatowi z wyboru nie jest okolicznością, która sama przez się może decydować o bezzasadności wniosku o zwolnienie od kosztów sądowych, to jednak winno podlegać ocenie sądu w całokształcie sytuacji majątkowej wnioskodawcy i w sprawie będącej przedmiotem niniejszego zapytania budzi uzasadnione wątpliwości. Poza tym twierdzenia zawarte w pozwie wskazują na oczywistą bezzasadność powództwa.

W podanych tu okolicznościach całkowite zwolnienie od kosztów sądowych ROI "Radom-Media" SA przez Sąd Okręgowy w Warszawie - Sąd Gospodarczy budzi wątpliwości.

Ponieważ na przyznanie zwolnienia od kosztów sądowych, a także na odmowę cofnięcia tych uprawnień nie przysługuje zażalenie, przeto na podstawie art. 1 6 ustawy z dnia 9 maja 1996 r. o wykonywaniu mandatu posła i senatora (DzU nr 73 poz. 350 z późniejszymi zmianami) kierujemy do ministra sprawiedliwości zapytanie, dlaczego Sąd Okręgowy w Warszawie - Sąd Gospodarczy zwolnił całkowicie spółkę ROI "Radom-Media" SA od kosztów sądowych w sprawie przeciwko władzom Miasta i Gminy Radom.

Z wyrazami szacunku

Wiesława Sadowska
Zbigniew Gołąbek

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Wiesławę Sadowską oraz senatora Zbigniewa Gołąbka, skierowane do ministra pracy i polityki społecznej Jerzego Hausnera:

Zwracamy się z uprzejmą prośbą o zajęcie stanowiska w sprawie źródła finansowania wynagrodzeń pracowników funduszu interwencyjnego i pracowników zatrudnionych w systemie robót publicznych, których organizatorem była gmina Szydłowiec w 2000 r. i 2001 r.

Powiatowy Urząd Pracy w Szydłowcu do chwili obecnej nie zrefundował wynagrodzeń pracowników, mimo wielokrotnych wezwań do zapłaty. Zaległości z tego tytułu wynoszą: za rok 2000 - 48 976 zł, na dzień 31.10.2001 r. - 115 965 zł

W obecnych warunkach gmina ma trudności z wywiązywaniem się ze swoich zobowiązań, dlatego Zarząd Miejski w Szydłowcu prosi o przyspieszenie zwrotu gminie wymienionych należności. Gmina Szydłowiec jest obszarem o największym strukturalnym bezrobociu wynoszącym 32%. Od 2000 r. Urząd Gminy nie płaci składek ZUS od płac pracowników oświaty, co już spowodowało ogromne zadłużenie gminy. Jeżeli Powiatowy Urząd Pracy w Szydłowcu nie dokona refundacji wypłaconych wynagrodzeń i zapłaconych składek ZUS za pracowników funduszu interwencyjnego i robót publicznych, to Urząd Gminy w Szydłowcu w przyszłości nie będzie mógł prowadzić tej formy przeciwdziałania bezrobociu, ponieważ nie jest w stanie kredytować urzędu pracy.

Uprzejmie prosimy pana ministra o zapoznanie się ze sprawą i pomoc w rozwiązaniu tak ważnego problemu.

Z poważaniem

Zbigniew Gołąbek
Wiesława Sadowska

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Wiesławę Sadowską oraz senatora Zbigniewa Gołąbka, skierowane do wojewody mazowieckiego Leszka Mizielińskiego:

Szanowny Panie Wojewodo!

Zwracamy się z uprzejmą prośbą o zajęcie stanowiska w sprawie dotyczącej nowej struktury organizacyjnej oraz kwalifikacji wymaganych od pracowników Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Warszawie - Oddział Zamiejscowy w Radomiu.

Kwalifikacje wymagane od pracowników stacji sanitarno-epidemiologicznych zostały określone w Dzienniku Ustaw nr 56, poz. 677. Na stanowisko kierownika do spraw jakości została powołana osoba z bardzo krótkim, bo zaledwie kilkumiesięcznym stażem pracy w organach Inspekcji Sanitarnej, bez wymaganej specjalizacji, podczas, gdy w Oddziale Zamiejscowym w Radomiu pracuje kilkanaście osób ze specjalizacją I i II stopnia.

Zarząd Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej - Oddział Zamiejscowy w Radomiu zwraca się z prośbą o zmianę kierownictwa oddziału i szybką pomoc we wstrzymaniu nieuzasadnionych zmian strukturalnych.

Struktura organizacyjna musi uwzględniać specyfikę regionu - środowisko, przemysł, rolnictwo - i nie powinna być powielaniem struktury innych stacji, tymczasem za wzór przyjęto WSSE w Białymstoku. Związek Zawodowy Pracowników Służby Zdrowia przy Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Radomiu stoi na stanowisku, że struktura organizacyjna powinna odpowiadać strukturze jednostki macierzystej, to jest WSSE w Warszawie, a nie w Białymstoku.

Pani Barbara Stępniewska, kierownik Oddziału Zamiejscowego w Radomiu Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Warszawie mimo negatywnej opinii dwóch związków zawodowych, NSZZ "Solidarność" i Związku Zawodowego Pracowników Służby Zdrowia, zdecydowała się na wprowadzenie nowej struktury organizacyjnej. Z art. 26 pktu  2 ustawy z dnia 23.05.1991 r. o związkach zawodowych wynika, że konsultacja ze związkami zawodowymi zawsze może mieć miejsce. Związki zawodowe skierowały pismo w tej sprawie do pani Janiny Makary-Tabolicz, dyrektora Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Warszawie. W odpowiedzi na pismo pani dyrektor prosi panią kierownik WSSE w Warszawie - Oddział Zamiejscowy w Radomiu o skonsultowanie zmian w regulaminie organizacyjnym ze związkami zawodowymi.

Uprzejmie prosimy Pana Wojewodę o zapoznanie się ze sprawą i pomoc w rozwiązaniu tak ważnego problemu.

Z poważaniem

Zbigniew Gołąbek
Wiesława Sadowska

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Wiesławę Sadowską oraz senatora Zbigniewa Gołąbka, skierowane do ministra gospodarki Jacka Piechoty:

Szanowny Panie Ministrze!

Zwracamy się z uprzejmą prośbą o zapoznanie się ze sprawą i zajęcie stanowiska w kwestii dotyczącej racji istnienia przemysłu obronnego - w tym przypadku Zakładu Produkcji Specjalnej spółka z o.o. w Pionkach. W interesie wszystkich Polaków powinna leżeć troska o rodzimy przemysł i produkcję. ZPS w Pionkach produkuje nitrocelulozę, proch strzelniczy, materiały napędowe, miotające do rakiet i materiały wybuchowe na potrzeby wojska, policji i innych służb, na produkty militarne oraz dla zaspokojenia potrzeb społecznych na pokrewne chemiczne produkty "cywilne": lakiery, kleje, półfabrykaty chemiczne, produkty do celów leczniczych, na przykład nitroglicerynę itp. Jest to racja nadrzędna w stosunku do innych, to znaczy: racji zatrudnienia - w Pionkach jest około pięćdziesięcioprocentowe bezrobocie, co sprawia, że jest to równie istotne; racji zysku - właścicielem majątku zakładów pionkowskich jest skarb państwa; racji postępu naukowo-technicznego, opartego na potencjale intelektualnym polskich środowisk naukowych i technicznych.

Nadrzędnym celem jest stworzenie niezbędnych uwarunkowań do odnowy i aktywizacji przemysłu zakładu w Pionkach, adekwatnych do potrzeb obronności i gospodarki kraju oraz oczekiwań społecznych. Jak dowodzi tradycja, Pionki i Radom stanowiły centrum przemysłu obronnego w Polsce. Należy dążyć do utrzymania przemysłu obronnego w tych ośrodkach, przemawiają za tym uzasadnione przesłanki. Państwo polskie musi kupić produkty przemysłu obronnego albo w kraju, albo za granicą, podtrzymując w ten sposób finansowo obcy przemysł, który obcemu państwu płaci podatki, składki ubezpieczeniowe i na fundusze emerytalne, tak jak i jego pracownicy, oraz zwalczając bezrobocie w obcym państwie, na co musi zapracować polski obywatel. Należy wspierać rodzimy przemysł i polską gospodarkę, która stanowi nasze źródło utrzymania.

Uprzejmie prosimy Pana Ministra o wnikliwe zapoznanie się ze sprawą i o ustosunkowanie się do tak ważnego dla nas wszystkich zagadnienia.

Z poważaniem

Wiesława Sadowska
Zbigniew Gołąbek

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Wiesławę Sadowską oraz senatora Zbigniewa Gołąbka, skierowane do ministra skarbu państwa Wiesława Kaczmarka:

Szanowny Panie Ministrze!

Zwracamy się z uprzejmą prośbą o zapoznanie się ze sprawą i zajęcie stanowiska w kwestii dotyczącej racji istnienia przemysłu obronnego - w tym przypadku Zakładu Produkcji Specjalnej spółka z o.o. w Pionkach. Zakład produkuje nitrocelulozę, proch strzelniczy, materiały napędowe, miotające do rakiet i materiały wybuchowe na potrzeby wojska, policji i innych służb, na produkty militarne oraz dla zaspokojenia potrzeb społecznych na pokrewne chemiczne produkty "cywilne": lakiery, kleje, półfabrykaty chemiczne, produkty do celów leczniczych, na przykład nitroglicerynę itp. Jest to racja nadrzędna w stosunku do innych,  to znaczy: racji zatrudnienia - w Pionkach jest około pięćdziesięcioprocentowe bezrobocie, co sprawia, że jest to równie istotne; racji zysku - właścicielem majątku zakładów pionkowskich jest skarb państwa; racji postępu naukowo-technicznego, opartego na potencjale intelektualnym polskich środowisk naukowych i technicznych. W interesie wszystkich Polaków powinna leżeć troska o rodzimy przemysł i jego produkcję. Wspieramy tym samym polską gospodarkę, która stanowi nasze źródło utrzymania. Państwo polskie musi kupić produkty przemysłu obronnego albo w kraju, albo za granicą, podtrzymując w ten sposób finansowo obcy przemysł, który obcemu państwu płaci podatki, składki ubezpieczeniowe i na fundusze emerytalne, tak jak i jego pracownicy, oraz zwalczając bezrobocie w obcym państwie, na co musi zapracować polski obywatel.

Nadrzędnym celem jest stworzenie niezbędnych uwarunkowań do odnowy i aktywizacji przemysłu zakładu w Pionkach, adekwatnych do potrzeb obronności i gospodarki kraju oraz oczekiwań społecznych. Przekazanie zakładowi ZPS majątku produkcyjnego PRONIT pozwoliłoby na odciążenie skarbu państwa, zwalniając go tym samym z kosztów, które ponosi na działalność syndyka masy upadłościowej.

Uprzejmie prosimy Pana Ministra o wnikliwe zapoznanie się ze sprawą i o ustosunkowanie się do tak ważnego dla nas wszystkich zagadnienia.

Z poważaniem

Wiesława Sadowska
Zbigniew Gołąbek

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Wiesławę Sadowską oraz senatora Zbigniewa Gołąbka, skierowane do ministra obrony narodowej Jerzego Szmajdzińskiego:

Szanowny Panie Ministrze!

Zwracamy się z uprzejmą prośbą o zapoznanie się ze sprawą i zajęcie stanowiska w kwestii dotyczącej racji istnienia przemysłu obronnego, w tym przypadku Zakładu Produkcji Specjalnej spółka z o.o. w Pionkach. Zakład ten produkuje nitrocelulozę, proch strzelniczy, materiały napędowe, miotające, do rakiet oraz materiały wybuchowe na potrzeby wojska, policji i innych służb, na produkty militarne oraz dla zaspokojenia potrzeb społecznych na pokrewne chemiczne produkty cywilne, jak lakiery, kleje, półfabrykaty chemiczne, produkty dla celów leczniczych, np. nitroglicerynę itd. Jest to racja nadrzędna w stosunku do innych, to znaczy racji zatrudnienia - a w Pionkach jest około pięćdziesięcioprocentowe bezrobocie, co sprawia, że jest równie istotna; racji zysku - właścicielem majątku zakładów w Pionkach jest skarb państwa; racji postępu naukowo-technicznego - jest on oparty na potencjale intelektualnym polskich środowisk naukowych i technicznych.

Nadrzędnym celem jest stworzenie niezbędnych uwarunkowań do odnowy i aktywizacji przemysłu zakładu w Pionkach, adekwatnych do potrzeb obronności i gospodarki kraju oraz oczekiwań społecznych.

Jak dowodzi tradycja, Pionki i Radom stanowiły centrum przemysłu obronnego w Polsce. Należy dążyć do utrzymania przemysłu obronnego w tych ośrodkach, bo przemawiają za tym uzasadnione przesłanki. Państwo polskie musi kupić te produkty albo w kraju, albo za granicą, podtrzymując w ten sposób finansowo obcy przemysł - a jego pracownicy płacą podatki, składki ubezpieczeniowe i na fundusze emerytalne obcemu państwu - oraz zwalczając bezrobocie w obcym państwie, na co musi zapracować polski obywatel.

Należy wspierać rodzimy przemysł. Aby tak się stało, trzeba podjąć pewne kroki w tym kierunku. Celowe byłoby przekazanie zakładowi ZPS, którego właścicielem jest skarb państwa, majątku produkcyjnego PRONIT. Właścicielem też jest tu skarb państwa; działalność syndyka masy upadłościowej znacznie obciąża skarb państwa. Niezbędne jest podtrzymanie na minimalnym, technicznie i ekonomicznie uzasadnionym poziomie ciągłości produkcji, w szczególności nitrocelulozy. Trzeba uwzględnić dynamikę postępu, głównie technicznego, oraz dynamikę zmian charakteru i struktury potrzeb społecznych.

Uprzejmie prosimy Pana Ministra o wnikliwe zapoznanie się ze sprawą i o ustosunkowanie się do tak ważnego dla nas wszystkich zagadnienia.

Z poważaniem

Zbigniew Gołąbek
Wiesława Sadowska

* * *

Oświadczenie złożone przez senator Wiesławę Sadowską oraz senatora Zbigniewa Gołąbka, skierowane do wojewody mazowieckiego Leszka Mizielińskiego, do prezesa Krajowego Urzędu Pracy, do wiceprezesa Rady Ministrów, ministra finansów Marka Belki oraz do ministra pracy i polityki społecznej Jerzego Hausnera:

Uprzejmie prosimy o ponowne zapoznanie się z trudną sytuacją finansową Powiatowego Urzędu Pracy w Radomiu, gdzie jest największa liczba zarejestrowanych bezrobotnych w kraju.

Na dzień 31 października 2001 r., zarejestrowane tam były czterdzieści trzy tysiące dziewięćset dwie osoby bezrobotne, w tym trzydzieści trzy tysiące czterysta dwadzieścia sześć osób bez prawa do zasiłku, a na jednego bezrobotnego przypada miesięcznie 11 zł na aktywne formy walki z bezrobociem.

Składka na ubezpieczenie zdrowotne dla bezrobotnych bez prawa do zasiłku (dotacja wojewody) zapłacona została do maja bieżącego roku. Dwukrotnie było zablokowane konto PUP przez ZUS. Niezbędne środki na 2001 r. - 14 milionów 551 tysięcy zł. Przekazana przez wojewodę dotacja na 2001 r. - 8 milionów 262 tysiące 937 zł (z planowanej w wysokości 4 milionów 491 tysięcy 420 zł), z której zapłacono zobowiązania za 2000 r. w kwocie 3 milionów 307 tysięcy zł. Od nieterminowego regulowania należności bieżących naliczane są koszty egzekucyjne i odsetki. Planowana dotacja na 2002 r. - 5 milionów 325 tysięcy 100 zł.

Składka na ubezpieczenie zdrowotne bezrobotnych z prawem do zasiłku (dotacja Krajowego Urzędu Pracy) - zaległe zobowiązania wobec ZUS: 3 miliony 78 tysięcy 755 zł 38 gr. Zobowiązania te są wynikiem niedostatecznych środków na zasiłki dla bezrobotnych, na refundację zatrudniania młodocianych oraz na aktywne formy przeciwdziałania bezrobociu.

Brak środków na aktywne formy przeciwdziałania bezrobociu do wysokości przyznanego limitu - 3 miliony 111 tysięcy 293 zł.

Bardzo duże są natomiast zobowiązania PUP wobec ZUS z tytułu nieodprowadzania składek za bezrobotnych bez prawa do zasiłku. Zaległości te sięgają około 3 milionów zł, a do końca roku mogą wzrosnąć do 7 milionów. Przyznane na ten rok przez rząd AWS-UW-PO-PiS środki na przeszkolenie są o 80% mniejsze niż rok wcześniej. W bieżącym roku zarejestrowało się w PUP 25 tysięcy osób, pracę znalazło 11 tysięcy. Sytuację pogarszają zmniejszające się z roku na rok dotacje na aktywne formy przeciwdziałania bezrobociu. Z tego powodu w 2000 r. na stażach przebywało ośmiuset absolwentów, a w 2001 r. - dwustu. Na ziemi radomskiej działa wiele małych przedsiębiorstw, których nie stać na zatrudnianie pracowników bez dotacji KUP i wojewody mazowieckiego.

Reasumując, liczymy na pokrycie brakujących środków i bardzo prosimy o zaplanowanie właściwych nakładów finansowych na te cele w budżecie państwa na 2002 r. Ze swej strony potwierdzamy włączenie się do tych prac na forum Senatu.

Z wyrazami szacunku

Zbigniew Gołąbek
Wiesława Sadowska

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Sławomira Izdebskiego, skierowane do ministra gospodarki Jacka Piechoty oraz do marszałka Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej Marka Borowskiego:

Jako senator ziemi siedlecko-ostrołęckiej jestem zobowiązany do interwencji w sprawie Siedleckiej Odlewni Staliwa "Stalchemak". Po rozmowach z syndykiem, inżynierem Andrzejem Żukowskim, i wizycie w zakładzie uprzejmie informuję, iż z przyczyn formalnych udało się odłożyć drugą licytację na termin późniejszy. Niemniej dotychczasowi odbiorcy, nie mając gwarancji uruchomienia odlewni, zaczynają odbierać omodelowanie i przenosić produkcję do innych, nie zawsze krajowych odlewni. Chciałbym dodać, że produkcją odlewów siedleckich są zainteresowane kraje takie, jak Niemcy, Holandia, Szwecja, Dania.

Odwlekanie decyzji o zakupie odlewni "Stalchemak" na dalsze miesiące spowoduje powstanie złych i nieodwracalnych skutków zarówno dla Siedlec, jak i przemysłu krajowego.

W celu zarówno ułatwienia działania przyszłym nabywcom, jak i ułatwienia sprzedaży, wspólnie z syndykiem podjąłem działania mające na celu podział majątku na część produkcyjną i pozostałą.

Biorąc pod uwagę dramatyczną sytuację oraz uciekające terminy, uprzejmie proszę o natychmiastowe podjęcie stosownych działań, mających na celu uzdrowienie siedleckiej odlewni. Pozwoli to na ponowne zatrudnienie około czterystu zwolnionych wcześniej osób.

Z wyrazami szacunku

Sławomir Izdebski
senator Rzeczypospolitej Polskiej

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Witolda Gładkowskiego, skierowane do minister edukacji narodowej i sportu Krystyny Łybackiej oraz Kancelarii Prezydenta RP:

Szanowna Pani Minister!

Będąc pracownikiem oświaty od lat obserwuję pracę Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Białym Borze, powiat Szczecinek, województwo zachodniopomorskie, placówki z ukraińskim językiem nauczania.

Jest ona jedną z pięciu szkół w Polsce, gdzie uczniowie będący obywatelami polskimi narodowości ukraińskiej mogą utrwalać swoje poczucie i narodowe przekonanie. Podkreślić należy doskonałą jakość pracy tej placówki, domową atmosferę internatu, duży procent podejmujących studia absolwentów, a także rezultaty pracy pozalekcyjnej, czego wizytówką jest zespół folklorystyczny "Witrohon", między innymi zaangażowany w scenach wymagających wysokiego kunsztu w "Ogniem i mieczem".

Szkoła ta od początku pracująca w skromnych warunkach, dzięki determinacji rodziców i pomocy zagranicznej doczekała się na początku lat dziewięćdziesiątych internatu. Rozpoczęto też przygotowania do budowy obiektu dydaktycznego.

Plany te jednak przerwała reforma administracyjna kraju. Od 1 stycznia 1999 r. szkoły podstawowa i gimnazjum przeszły pod zarząd niebogatej gminy Biały Bór, zaś dla liceum i internatu tak zwanym organem prowadzącym zostało szczecineckie starostwo.

Szanowne Panie i Szanowni Panowie Senatorowie! Te dwa biedne samorządy nie poprowadzą już długo tego zespołu szkół. Dzisiaj ta szkoła nie stoi u progu bankructwa, ona już jest bankrutem. Długi rosną, wierzyciele stają się coraz bardziej niecierpliwi, a środków brak.

Przewidując taki finał w maju 1999 r. Sejmik Zachodniopomorski w oparciu o wnioski zainteresowanych samorządów zwrócił się do MEN z inicjatywą przejęcia tej placówki. Ministerstwo Edukacji Narodowej odpowiedziało negatywnie, udzielając przy okazji "wskazówki", że problem można rozwiązać poprzez porozumienie samorządów w sprawie wspólnego prowadzenia Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Białym Borze. Sprawa wróciła więc do punktu wyjścia.

Jako Polak urodzony w Wilnie znam problemy Polaków na Litwie,  zwłaszcza na Wileńszczyźnie. Nie chciałbym ażeby mniejszości narodowe w Polsce miały podobne. Jestem przekonany, że nikt z państwa też tego nie chce.

Dlatego proszę, bym mógł przy waszym poparciu Szanowne Panie i Szanowni Panowie Senatorowie zwrócić się do Kancelarii Prezydenta RP i pani Minister Edukacji Narodowej o pilne zainteresowanie się sprawą Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Białym Borze, a przy okazji może pozostałych mniejszości.

Problemy szkoły kształcącej uczniów narodowości ukraińskiej z jednej czwartej obszaru Polski nie mogą dłużej pozostawać problemami wyłącznie dwóch biednych samorządów lokalnych. Uważam, że jest to sprawa państwowa i powinna zostać rozwiązana przez organy państwa. Uzasadniają to: troska o wiarygodność naszej konstytucji, troska o dobre imię Polski, wreszcie polskie serce i rozum.

Pozostaję z należytym szacunkiem

Witold Gładkowski

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Wojciecha Pawłowskiego, skierowane do prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mirosława Sekuły:

Chciałbym w swoim oświadczeniu dać przykład wyprowadzania publicznych pieniędzy do prywatnych kieszeni. Tuż przed powstaniem województwa podkarpackiego, to znaczy w ostatnich dniach grudnia 1998 r., wojewodowie województw krośnieńskiego i przemyskiego podpisali tak zwane kontrakty menedżerskie z dyrektorami SPZOZ. Wysokość tych kontraktów opiewała na wielokrotność średniej płacy krajowej. Rekordzista z Krosna otrzymał siedemnastokrotność średniej płacy krajowej. Kontrakty te zostały podpisane z naruszeniem prawa, gdyż ich podpisanie winno być poprzedzone przetargiem, albowiem menedżer to firma zarządzająca. Nie uzyskano także zwolnienia z procedury przetargowej od prezesa Urzędu Zamówień Publicznych. Z chwilą wejścia w życie tak zwanej ustawy kominowej starostowie, którzy stali się organem założycielskim dla SPZOZ, obniżyli pozornie zarobki menedżerów, ale dali im w zamian inne przywileje w formie nieopodatkowanej, takie jak ryczałty samochodowe, prawo do zwrotu za noclegi w hotelach, zwrot kosztów wyżywienia, premie od zysków itp.

W Przeworsku menedżer po wejściu w życie ustawy kominowej zyskał finansowo kilka tysięcy złotych miesięcznie. Chciałbym tutaj zaznaczyć, iż tego rodzaju poczynania były także niezgodne z prawem, gdyż nie można firmie zarządzającej opłacać kosztów zarządzania, a menedżer winien SPZOZ płacić za wynajem lokalu, w którym urzędował. Te wszystkie apanaże - a były one niebagatelne, bo wynosiły około kilkudziesięciu złotych miesięcznie - pochodziły ze środków publicznych, to znaczy z kontraktów z kasami chorych.

Zadaję Najwyższej Izbie Kontroli pytanie, czy to zjawisko jest jej znane, a jeżeli tak, to jakie wnioski z tego wyciągnęła i do kogo je skierowała. Uważam, że publiczne środki finansowe wyprowadzone z naruszeniem prawa powinny być odzyskane.

Wojciech Pawłowski

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Jana Szafrańca, skierowane do ministra kultury Andrzeja Celińskiego:

Katolicka społeczność w naszej Ojczyźnie jest zbulwersowana zorganizowaną w Brukseli przez przedstawicieli polskich środowisk artystycznych bluźnierczą ekspozycją o nazwie "Irreligia". Organizatorami byli: pan Majewski - właściciel i zarazem dyrektor "Atelier 340", oraz kurator oddziału Muzeum Narodowego w Warszawie - pan Piotrowski.

Ekspozycja stanowi jedną wielką profanację symboli religijnych i świadomą deprecjację wartości duchowych, będąc jednocześnie aktem prostactwa i prymitywizmu. Jest ona ewidentną obrazą uczuć religijnych ogromnej większości polskich obywateli i nie pozostaje w żadnym związku z prawdziwą sztuką, a wprost przeciwnie, jest jej zaprzeczeniem, więcej, jest przemyślanym, tanim i zarazem tandetnym zwróceniem na siebie uwagi.

"Pośród licznych bluźnierczych eksponatów - pisze do ministra kultury Sławomir Olejniczak, prezes Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej z Krakowa - znalazły się między innymi wizerunek Matki Bożej Jasnogórskiej z domalowanymi czarnymi wąsami, film video, na którym Ťartysta odbywa stosunek seksualny z figurą Chrystusať, instalacja p.t. ŤBiczowanieť, pokazująca różne postacie oddające mocz na wizerunek Chrystusa (ŤRzeczpospolitať z dn. 7. 11. br.). Na dziedzińcu Ratusza w Brukseli położono figurę Matki Bożej przygniecioną wielkimi pęcherzami z wodą (ŤNasz Dziennikť z 7. 11. br.)."

Te i podobne im wybryki kojarzą się ze sztuką tylko dlatego, że nieodpowiedzialni decydenci udostępniają im miejsca w teatrze, galerii, kinie, telewizji, radiu, prasie itd.

Nie jest to odosobniony akt cynicznego, ze wszech miar złośliwego i perfidnego bezczeszczenia wartości uznawanych przez milionowe rzesze wyznawców Chrystusa w Polsce. To dalszy ciąg z dawien dawna zaplanowanej akcji, bo tylko dzięki niej miernota uznawany bywa za artystę, zaś decydent za niekonwencjonalnego mecenasa sztuki. Już od dłuższego czasu pojawiają się w różnych środkach społecznego przekazu bluźnierstwa obrażające do głębi uczucia religijne ogromnej większości katolickiego narodu.

Kimże, jeżeli nie bluźniercą, jest bowiem decydent dopuszczający występ tak zwanego artysty, który w trakcie koncertu niszczy Pismo Święte, pozuje na Chrystusa i wykrzykuje bluźnierstwa pod Jego adresem? Co to za mecenas sztuki, który dopuszcza prezentację ekskrementów rzekomego artysty w swojej galerii? Jako kto prezentuje się decydent telewizyjny dopuszczający emisję sztuki, w której bohaterowie nalewają do kielichów wódkę i powtarzając wypowiedziane przez Chrystusa słowa "jedzcie i pijcie", wypijają alkohol, by później uprawiać nierząd i brak erekcji kojarzyć z brakiem zmartwychwstania? Jakimi racjami kierował się jeden z szefów telewizji, dopuszczając do emisji kabaret ukazujący wyskakującego z tabernakulum lewicowego polityka?

Ten typ tak zwanej artystycznej ekspresji to nic innego jak rodzaj moralnego terroru, wobec którego dziesiątki milionów obywateli naszej Ojczyzny pozostają osamotnione w swej bezsilności.

Czyż decydenci mogą nadal nie ponosić za to odpowiedzialności? Czyż Polska, żeby użyć słów Dudy-Gracza, ma stać się "podbitą kolonią kulturową, do której zsypuje się i eksportuje się śmieci cywilizacyjne ze świata"?

Inne narody i społeczności religijne potrafią bronić swoich wartości. Kiedy w jednym z krajów pojawiły się w prasie bluźniercze słowa pod adresem proroka islamu, aresztowano pięciu sprawców, dziennikarzy, którym grozi kara śmierci! Można różnie oceniać taką sankcję, ale podziwiam desperację w obronie uznawanych od wieków wartości religijnych.

Apeluję do Wysokiej Izby, pań i panów senatorów, a zwłaszcza senackiej Komisji Kultury i Środków Przekazu, której jestem członkiem, o wszczęcie dyskusji na ten temat, na temat tezy, której egzemplifikację przedstawiłem. Taka debata zapoczątkowałaby odpowiednie procedury prawne.

Kieruję swoje oświadczenie do pana ministra kultury, postulując wszczęcie stosownych działań mogących zapobiec prezentacji tych i podobnych im bluźnierczych treści, które są ordynarną prowokacją, mającą na celu zorientowanie się, czy katolickie społeczeństwo polskie zareaguje na ten akt zuchwałej agresji.

W imieniu swoim i moich wyborców domagam się, aby ohydna w swej wymowie brukselska wystawa zorganizowana przez przedstawicieli tego środowiska nie przekroczyła granic naszej Ojczyzny.

Jan Szafraniec

* * *

Oświadczenie złożone przez senatora Jerzego Suchańskiego, skierowane do minister edukacji narodowej i sportu Krystyny Łybackiej:

Uprzejmie proszę o przeprowadzenie kontroli w zakresie przygotowania oraz sposobu przeprowadzenia konkursu na stanowisko dyrektora Centralnego Ośrodka COBRABiD w Warszawie. Odpowiedź, jaką otrzymałem od byłego sekretarza stanu, pana Krzysztofa Kawęckiego, oraz informacje dotyczące votum separatum przedstawicieli KBN w komisji, a także pośpiech i ewidentne aroganckie postępowanie organizatorów konkursu, świadczą o tak zwanym ustawieniu. Proszę Panią Minister o zatrzymanie decyzji zatwierdzającej wyniki komisji konkursowej do czasu zbadania sprawy.

Jerzy Suchański


Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment