Henryk Tadeusz Stokłosa

Okręg wyborczy nr 37 (Piła)

Kandydat Komitetu Wyborczego Wyborców Henryka Tadeusza Stokłosy

Senator I, II, III i IV kadencji Senatu RP


Urodził się w 1949 roku w Lipinach koło Margonina. Ojciec, rolnik, brał udział w kampanii wrześniowej.

W 1968 ukończył technikum samochodowe w Trzciance i rozpoczął pracę w Państwowym Ośrodku Maszynowym w Margoninie. W 1978 ukończył studia w Akademii Rolniczej w Poznaniu, uzyskując tytuł inżyniera rolnictwa, a następnie magistra inżyniera zootechniki. W 1971 podjął pracę w Państwowym Ośrodku Sportu, Turystyki i Wypoczynku w Pile, do 1975 zajmował stanowisko jego dyrektora. Od 1976 do 1980 był dyrektorem Przedsiębiorstwa Turystycznego "Noteć". Potem rozpoczął działalność rzemieślniczą, organizując własny Zakład Rolniczo-Przemysłowy "Farmutil H.S.". Obecnie zespół firm pod tą nazwą - o poszerzonym zakresie działalności - zatrudnia ponad 54 00 osób i jako zaplecze posiada 18 000 ha ziemi. W jego skład wchodzą m.in. Zakłady Drobiarskie w Koziegłowach, Zakłady Mięsne w Śmiłowie, Zakłady Mięsne "Łmeat" w Łukowie, Eko-Młyn w Wałczu, Polskie Zakłady Zbożowe w Gołańczy, "INSEFARM", Domy Handlowe "Stokłosa", sieć sklepów "Stogrosz", kilkanaście ferm trzody chlewnej, bydła i drobiu i zakład utylizacji. Jest również właścicielem "Tygodnika Nowego" i "Radia 100" - mediów działających na terenie północnej Wielkopolski.

Aktywnie działa w Aeroklubie Ziemi Pilskiej oraz w Pilskim Bractwie Kurkowym, pełni w nim funkcję honorowego prezesa. Jest członkiem Polskiego Związku Łowieckiego.

Przez kilkanaście lat był radnym Gminnej Rady w Kaczorach.

Nie należy do żadnej partii.

Żona Anna jest wiceprezesem Rady Nadzorczej "Farmutil H.S". - Holding SA w Śmiłowie; synowie: Łukasz zajmuje stanowisko dyrektora Zakładów Mięsnych w Śmiłowie, a Tomasz jest prezesem spółki.


 

 

"Jestem jednym z nielicznych polskich parlamentarzystów, którzy mają honor zasiadać w odrodzonym Senacie od samego początku. Od piętnastu lat jestem senatorem niezależnym, nie reprezentującym żadnej partii, lecz mieszkańców pilskiego okręgu wyborczego, bez względu na ich sympatie polityczne. Moje doświadczenie parlamentarne potwierdza, że Senat w stosunku do izby poselskiej jest mniej upolityczniony i mniej zależny od struktur partii politycznych i ich partykularnych interesów. Senat w mniejszym niż Sejm stopniu podlega prawom walki politycznej, mniej w nim tak charakterystycznych dla polskiej sceny politycznej swarów i patologicznych zachowań. W Sejmie toczy się walka polityczna. Ścierają się partyjne interesy. W Senacie odbywa się rzeczywista refleksja na temat prawa nie tyle pod kątem polityki, ile pod kątem wspólnego dobra. Wybory do Senatu odbywają się w sposób najbardziej demokratyczny. Są to wybory większościowe, głosowanie na konkretną osobę. Jest to zarazem osobiste zobowiązanie człowieka wybranego do szczególnej odpowiedzialności wobec wyborców. Odczuwam to intensywniej niż moi koledzy, których od wyborców odgradza coraz skuteczniej tak zwany partyjny aktyw.

Niestety, choroba zwana "partyjniactwem" coraz częściej i intensywniej dotyka także Senat. Utrzymująca się od dwóch kadencji sytuacja zdominowania Senatu przez silne, poddane dyscyplinie partyjnej ugrupowanie, prowadzi do zanegowania podstawowej roli Senatu jako izby refleksji. W czwartej kadencji taką rolę odgrywał AWS, a w ostatniej, piątej - SLD. Upartyjniony Senat powtarza w gruncie rzeczy, z nieistotnymi zmianami, ustalenia Sejmu prowadzącego grę partyjną. Rozmija się to z zasadniczą rolą, jaką powinien spełniać Senat, którego powinnością jest ponowne rozpatrzenie rozwiązań proponowanych przez Sejm w innym gronie, z wykorzystaniem innych ekspertów; oderwanie się od doraźnych uwarunkowań kierujących przedłożeniami rządu i Sejmu oraz spojrzenie na nie z perspektywy generalnej wizji rozwoju państwa.

Wszechogarniające polską scenę polityczną "partyjniactwo" doprowadziło obecnie do kryzysu i destabilizacji struktury demokratycznej państwa polskiego, spowodowało utratę zaufania społeczeństwa do instytucji demokracji w Polsce. Dotknęło to także Senatu, choć negatywne opinie o funkcjonowaniu tej izby nie do końca są sprawiedliwe, bo stanowią przede wszystkim odbiciem niechęci obywateli do sporów i politycznych gier uprawianych przez posłów w Sejmie. W tej sytuacji po raz kolejny pojawiło się pytanie o sensowność istnienia w Polsce dwuizbowego parlamentu. Pytanie o to, czy Senat jest potrzebny.

Stawia je ostatnio wielu polityków tak z lewa jak i z prawa, motywując swe likwidatorskie zapędy koniecznością poszukiwania oszczędności w funkcjonowaniu państwa. W moim przekonaniu jest to dyskusja jałowa, bo jej motywy mają charakter populistyczny, a więc nie są uczciwe. Senat - w moim przekonaniu - jest nie tylko potrzebny, ale i konieczny, jest standardem demokratyzacji.

Broni go przede wszystkim jego dorobek w ostatnim piętnastoleciu, który jest znaczący. To właśnie z Senatu wyszły najważniejsze inicjatywy legislacyjne, dotyczące zrębów ustroju demokratycznego i samorządowego. To Senat umożliwił Polonii pełne głosowanie podczas wyborów prezydenckich. To tutaj powstały inicjatywy ustaw: o Karcie Praw Polaka, o obywatelstwie polskim, o repatriacji. To Senat wreszcie objął patronat nad Polakami na obczyźnie. Nie zapominajmy, że polska emigracja jest bardzo liczna. Więcej niż 1/3 Polaków żyje poza Polską. Oni potrzebują pomocy Senatu. I ją dostają. Nie wolno nam też zapomnieć, że istnieje zasada dwuinstancyjności, jeśli chodzi o instytucje związane z prawem. Żeby istniała możliwość weryfikacji prawa, konieczne jest więc istnienie dwóch izb parlamentu.

Likwidacja Senatu byłaby więc - moim zdaniem - politycznym błędem. Potrzebna jest natomiast refleksja nad tym, jakie zmiany są potrzebne, by izba ta działała sprawniej niż dotąd.

Zmian wymaga - po pierwsze - obecny sposób wyboru senatorów. W tym względzie akceptuję w pełni inicjatywę ustawodawczą prezydenta, który zaproponował wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych.

Doświadczenia ostatnich dwóch kadencji pokazały, że w wyniku równoczesnych wyborów do Sejmu i Senatu, Senat jest powieleniem sejmowego układu politycznego często zwielokrotnionego ze względu na większościowy system wyborczy, co czyni z tej izby "maszynkę do głosowania". Warto by więc pomyśleć o rozdzieleniu wyborów do Sejmu i Senatu. Gdyby odbywały się one na przykład w odstępach dwuletnich dałyby obywatelom szansę na ocenę i weryfikację swych poprzednich wyborów politycznych. Taki system - jak przypuszczam - pozwoliłby na uniknięcie obecnego kryzysu politycznego.

Ponieważ senator z powodu sposobu jego wyboru jest bardziej niż poseł związany ze swoim elektoratem, z tak zwanym terenem konieczne jest umożliwienie mu zgłaszania interpelacji. Należałoby też wyposażyć senatorów w prawo do inicjatywy ustawodawczej. Skończyłyby się wtedy narzekania, że Senat jest tylko korektorem Sejmu i niczym więcej. W ten sposób dowartościowano by Senat w jego relacjach z Sejmem.

Trzeba wreszcie zwiększyć rolę Senatu przy podejmowaniu decyzji wobec projektów europejskich aktów prawnych.

Na zakończenie jeszcze jedna uwaga sprowokowana kryzysem parlamentaryzmu polskiego przejawiającym się między innymi w zdziczeniu obyczajów polskiej klasy politycznej. Senatorowie powinni swym zachowaniem, sposobem prowadzenia politycznego dyskursu i swą kulturą osobistą wyznaczać standardy dla polskich elit politycznych i oponować stanowczo przeciwko prymitywnej demagogii, chamstwu, partyjniactwu i warcholstwu polskich polityków bez względu na to z jakich opcji się wywodzą".

 

Wypowiedź autoryzowana przez senatora Henryka Stokłosę.