29. posiedzenie Senatu RP, część 2 stenogramu


(Wznowienie posiedzenia o godzinie 9 minut 03)

(Posiedzeniu przewodniczą wicemarszałkowie Andrzej Chronowski i Tadeusz Rzemykowski)

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Proszę o zajmowanie miejsc.

Wznawiam obrady.

Przystępujemy do debaty nad punktem pierwszym porządku dziennego: stanowisko Senatu w sprawie ustawy budżetowej na rok 1999.

Przypominam, że rozpatrywana ustawa została uchwalona przez Sejm na czterdziestym drugim posiedzeniu, w dniu 9 stycznia 1999 r. Do Senatu została przekazana w dniu 12 stycznia bieżącego roku.

Przypominam, że zgodnie z art. 23 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej oraz art. 58 Regulaminu Senatu Senat podejmuje uchwałę w sprawie ustawy budżetowej w ciągu dwudziestu dni od dnia jej przekazania przez Sejm.

Marszałek Senatu w dniu 12 stycznia 1999 r., zgodnie z art. 57 ust. 1 Regulaminu Senatu, skierowała ustawę budżetową do komisji senackich. Komisje senackie po rozpatrzeniu właściwych części budżetowych przekazały swoje opinie Komisji Gospodarki Narodowej, która na ich podstawie przygotowała sprawozdanie w tej sprawie.

Przypominam ponadto, że tekst ustawy zawarty jest w druku nr 184, natomiast sprawozdanie komisji w druku nr 184A.

Proszę sprawozdawcę Komisji Gospodarki Narodowej, pana senatora Kazimierza Kleinę, o zabranie głosu i przedstawienie sprawozdania komisji w sprawie ustawy budżetowej na rok 1999.

Senator Kazimierz Kleina:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Mam zaszczyt przedstawić stanowisko Komisji Gospodarki Narodowej w sprawie ustawy budżetowej na rok 1999, zawarte w sprawozdaniu komisji - druk senacki nr 184A. Komisja Gospodarki Narodowej proponuje Wysokiej Izbie przyjęcie ustawy budżetowej na rok 1999 z poprawkami, zamieszczonymi w załączonym projekcie uchwały Senatu.

Na początku mojego wystąpienia chciałbym podkreślić, że dobre wyniki gospodarcze Polski oraz pomyślne zrealizowanie ubiegłorocznego budżetu państwa, a przede wszystkim zrealizowanie podstawowych założeń makroekonomicznych, w tym jednocyfrowej inflacji, powoduje, że Komisja Gospodarki Narodowej nie podważa w swym stanowisku podstawowych wielkości zapisanych w ustawie budżetowej na rok bieżący. Komisja proponuje tylko stosunkowo niewielkie zmiany w zapisach ustawy.

Zgodnie z postanowieniami Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej zmiany w budżecie państwa nie mogą powodować zwiększenia deficytu budżetowego założonego przez rząd. Pociąga to za sobą konieczność wskazywania źródeł pokrycia zwiększonych wydatków w budżecie państwa przy zgłaszaniu poprawek do ustawy budżetowej.

Od 1 stycznia bieżącego roku obowiązuje nas nowa ustawa o finansach, to jest ustawa o finansach publicznych, która zastąpiła stare prawo budżetowe. Ustawa ta reguluje wszystkie sprawy związane z uchwaleniem ustawy budżetowej, zastępując wszystkie dotychczasowe uregulowania w tej materii. Dział III ustawy o finansach publicznych, zatytułowany "Budżet państwa", określa podstawowe definicje i zasady, procedurę opracowywania i uchwalania budżetu państwa, zasady i tryb wykonywania ustawy, a także kasową obsługę budżetu.

Chciałbym zwrócić uwagę państwa senatorów na art. 86 omawianej ustawy, precyzujący zawartość ustawy budżetowej. Sejm dostosował ustawę budżetową do ustawy o finansach publicznych, choć, jak pamiętamy, w ubiegłym roku pracował nad projektem budżetu jeszcze na podstawie ustawy - Prawo budżetowe. A więc w trakcie pracy i uchwalania tej ustawy należało dokonać pewnych drobnych zmian, tak aby ustawa budżetowa była dostosowana do obecnie obowiązujących przepisów.

Podobnie senacka Komisja Gospodarki Narodowej usuwa braki ustawy budżetowej, która dotarła do Senatu, dostrzeżone w trakcie pracy nad nią.

Senat ma w procesie tworzenia budżetu państwa tylko dwadzieścia dni na podjęcie uchwały, w której może wprowadzić do ustawy poprawki bądź przyjąć ją bez poprawek. Tak krótki czas na rozpatrzenie tak trudnej materii, jaką jest budżet państwa, powoduje, że prace Senatu nad tą ustawą muszą rozpocząć się już na etapie jej projektu. Zgodnie z pismem marszałka Senatu z dnia 10 listopada 1998 r. Komisja Gospodarki Narodowej i poszczególne komisje senackie zajęły się pracą nad przydzielonymi im częściami budżetu państwa już w trakcie prac komisji sejmowych nad projektem ustawy.

Na podstawie art. 57 Regulaminu Senatu Komisja Gospodarki Narodowej koordynuje prace nad przygotowaniem projektu uchwały Senatu w sprawie ustawy budżetowej. W związku z tym przekazałem przewodniczącym komisji senackich harmonogram prac nad ustawą budżetową w piśmie z dnia 25 listopada 1998 r.

Uchwalona przez Sejm ustawa budżetowa na rok 1999 została przekazana do Senatu w dniu 12 stycznia bieżącego roku. Komisje senackie niezwłocznie przystąpiły do pracy, tak że już do 20 stycznia odbyły się posiedzenia wszystkich komisji, na których rozpatrywano ustawę budżetową we właściwych dla tych komisji zakresach. Komisje przekazały swoje opinie do Komisji Gospodarki Narodowej, która rozpatrzyła wszystkie złożone poprawki na posiedzeniu w dniu 20 i 21 stycznia bieżącego roku.

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie! Przed przystąpieniem do omawiania poszczególnych poprawek, przyjętych przez komisję, wrócę na chwilę do postępowania z ustawą budżetową na rok 1998, do debaty senackiej oraz do wniosków, jakie były wynikiem prac Komisji Gospodarki Narodowej nad tamtą ustawą.

Otóż Komisja Gospodarki Narodowej zwróciła wówczas uwagę na wiele nieprawidłowości, jakie występują zwłaszcza przy ustalaniu inwestycji centralnych, dzisiaj nazywanych inwestycjami wieloletnimi. Zajęliśmy się tym problemem. Efektem pracy komisji była uchwała z dnia 3 czerwca 1998 r., która wyłożyła stanowisko komisji w sprawie inwestycji centralnych.

Komisja stwierdzała, że główną przyczyną nieprawidłowości w realizacji inwestycji finansowanych lub współfinansowanych przez państwo jest brak jednolitego, rządowego programu w tej sprawie, brak odpowiednich mechanizmów skłaniających wykonawców, a następnie użytkowników gotowych już obiektów zarówno do rzetelnego planowania inwestycji, jak i do późniejszego jej wykorzystania. Komisja stwierdzała także, że nadzór nad realizacją inwestycji jest niewystarczający.

W związku z tym postulowała przygotowanie przez rząd specjalnego programu inwestycji centralnych, w którym powinny być określone priorytety rządu, odnoszące się do tych inwestycji. Postulowała również ograniczenie liczby inwestycji tylko do takich, które można określić mianem strategicznych, i takich, których finansowanie nie jest możliwe przez żaden szczebel samorządu.

Wspomniane problemy, niestety, pozostają nadal aktualne. Rząd nie opracował programu, co niewątpliwie stało się przyczyną bardzo dużych zmian w załączniku nr 6 do ustawy budżetowej, poczynionych w Sejmie. Nie wystarczyły tu uregulowania zawarte w ustawie o finansach publicznych. Prawdopodobnie dopiero praktyka uchwalania obecnego budżetu w zakresie inwestycji wieloletnich skłoni rząd do opracowania wspomnianego programu.

Uporządkowanie spraw związanych z inwestycjami wieloletnimi przyczyniłoby się, według nas, do racjonalizacji działań w tym zakresie i także do dużych oszczędności pieniędzy publicznych.

Wśród spraw uznanych za priorytetowe Komisja Gospodarki Narodowej umieściła dążenie do poprawy sytuacji w rolnictwie, przyjmując większość poprawek zaproponowanych przez Komisję Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Komisja uznała także, że problematyka rolnictwa powinna być przedmiotem odrębnej debaty w trakcie rozpatrywania budżetu i później.

Przedstawię teraz państwu poprawki przyjęte przez Komisję Gospodarki Narodowej. Proponowałbym, aby zajrzeli państwo w tym momencie do sprawozdania komisji - druk nr 184A, który te poprawki zawiera. Ich czytelność może nie być do końca zrozumiana, jeżeli nie będziemy równocześnie śledzili poprawek i ich omawiania.

Poprawka A dostosowuje terminologię ustawy budżetowej do przepisów ustawy o finansach publicznych.

Poprawka B ma podobny charakter. Dostosowuje terminologię ustawy do przepisów ustawy o finansach publicznych.

Poprawka C mówi już o naszych priorytetach, priorytetach związanych z funkcjonowaniem państwa w bieżącym roku. Dodaje do ustawy budżetowej przepis zobowiązujący ministra finansów do przeznaczania na cele związane z reformą systemu ubezpieczeń społecznych przychodów z prywatyzacji, przewyższających kwotę przeznaczoną na finansowanie niedoboru budżetu państwa.

Poprawka D znosi ograniczenie ewentualnej, uzależnionej od wystąpienia oszczędności w wydatkach planowanych na obsługę zadłużenia zagranicznego i długu krajowego, kwoty dotacji dla funduszu ubezpieczeń społecznych na potrzeby związane z wdrażaniem reformy systemu ubezpieczeń społecznych.

Poprawka E rozszerza katalog podmiotów uprawnionych do dotacji w przypadku wystąpienia oszczędności w wydatkach planowanych na obsługę zadłużenia zagranicznego i długu krajowego.

Poprawka F zmienia kolejność w katalogu podmiotów uprawnionych do dotacji w przypadku wystąpienia oszczędności w wydatkach planowanych na obsługę zadłużenia zagranicznego i długu krajowego, umieszczając w pkcie 1 uzupełnienie dotacji do funduszu ubezpieczeń społecznych.

Komisja przy dwóch ostatnich poprawkach wzięła pod uwagę fakt znacznego obniżenia przez Radę Polityki Pieniężnej podstawowych stóp procentowych, co przynosi w konsekwencji sporo oszczędności w obsłudze długu krajowego. Wydaje się, że te oszczędności mogą być rozpatrywane przez Wysoką Izbę także jako źródło sfinansowania ewentualnych innych wydatków budżetowych.

Poprawka G rozszerza o powiaty i samorządy województw, na obszarze których wystąpiła powódź, katalog podmiotów uprawnionych do dotacji celowej na dofinansowanie bieżących zadań własnych związanych z usuwaniem skutków powodzi. W ustawie budżetowej był zapis, że podmiotami uprawnionymi do tych dotacji są jedynie gminy. Oczywiście z dniem 1 stycznia rozpoczęły działalność powiaty i samorządne województwa, w których też możliwa jest aktywność związana ze zwalczaniem skutków powodzi. A więc wydaje się naturalne, że także i te podmioty samorządu terytorialnego mogłyby uczestniczyć w korzystaniu z tych środków.

Poprawka H zmierza do tego, aby w ramach środków rezerwy celowej, przeznaczonej na dofinansowanie programu Festiwal "Kraków 2000", powiaty i samorządy województw mogły otrzymać dotacje celowe na dofinansowanie bieżących zadań własnych. Uzasadnienie tej zmiany jest podobne jak przy poprzedniej poprawce.

Poprawka I zmierza do tego, aby w ramach środków rezerwy celowej na dofinansowanie zadań własnych powiatów w zakresie ochrony zdrowia powiaty i samorządy województw mogły otrzymać dotacje celowe na dofinansowanie bieżących zadań własnych z przeznaczeniem dla zakładów rehabilitacji zawodowej inwalidów.

Poprawka J zmienia pozycję, pod którą zapisana będzie rezerwa celowa przeznaczona na dotację na zadania w dziedzinie kultury i sztuki wykonywane przez powiaty i samorządy województw, wynikające ze zmian kompetencji, włączając środki przeznaczone na te cele do rezerwy celowej przeznaczonej na koszty wdrażania reformy terytorialnej, dotacje na zadania wykonywane przez powiaty i samorządy województw oraz inne wydatki wynikające ze zmian kompetencji.

Poprawka K zmienia przeznaczenie wydatków budżetu państwa w części 21 "Ministerstwo Transportu i Gospodarki Morskiej". Poprawka zwiększa wydatki majątkowe o 40 milionów zł. Z tego w rozdziale "Urzędy Morskie" - o 5 milionów zł, z przeznaczeniem dla Urzędów Morskich w Gdyni i Szczecinie na zakończenie zadań odbudowy ujścia Wisły Śmiałej i budowy systemu nawigacyjnego VTMS; w rozdziale "Inspektoraty Żeglugi Śródlądowej" - o 250 tysięcy zł; w rozdziale "Pozostała działalność" - o 25 milionów zł, z przeznaczeniem na zakupy dla kolejowych, morskich i lotniczych przejść granicznych oraz na zadania z zakresu ratownictwa morskiego; w rozdziale "Działalność dydaktyczna" - o 8 milionów zł, z przeznaczeniem dla Wyższej Szkoły Morskiej w Gdyni; w rozdziale "Jednostki centralne" o 1 milion 750 tysięcy zł. Poprawka zmniejsza o 20 milionów zł wydatki majątkowe w rozdziale "Pozostała działalność", przeznaczone na dotację budżetową dla inwestycji centralnej - modernizacja linii kolejowej E-20 Warszawa - Kunowice oraz o 20 milionów zł dotacje w rozdziale "Dotacje dla przejazdów pasażerskich kolejowych".

Poprawka, którą zaproponowała Komisja Gospodarki Narodowej, wynika z faktu, że w tegorocznym budżecie Ministerstwa Transportu i Gospodarki Morskiej ani złotówki nie przeznaczono na inwestycje w gospodarce morskiej oraz w tych sprawach, o których mówiłem, a więc na przykład na zakupy dla kolejowych, morskich i lotniczych przejść granicznych. Szczególnie pokrzywdzona w tej materii była właśnie cała gospodarka morska. Nie dokonywaliśmy tych zmian, poszukując pieniędzy poza częścią "Ministerstwo Transportu i Gospodarki Morskiej", tylko w tej części - a więc nie dokonywaliśmy przesunięć, które mogłyby być traktowane jako odbieranie środków któremuś z ministerstw. Ta poprawka wydaje się celowa.

Poprawka L zwiększa o 30 milionów zł wydatki budżetu państwa na rezerwę celową przeznaczoną na koszty prywatyzacji. Źródłem ich pokrycia jest zmniejszenie o tę kwotę wydatków na obsługę długu krajowego, obsługę skarbowych papierów wartościowych i kredytów.

Poprawka M rozszerza katalog celów, na jakie mogą zostać przeznaczone środki z rezerwy celowej na koszty prywatyzacji, o koszty zagospodarowania mienia skarbu państwa pozostałego po likwidacji, upadłości i rozwiązaniu umów o odpłatne korzystanie z mienia skarbu państwa. Wydaje się, że ta poprawka, choć tylko redakcyjna, jest bardzo istotna, bardzo ważna. Dzięki niej mienie, które pozostaje po prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych - i często ze względów formalnych nie może się znaleźć pod opieką skarbu państwa - w tej chwili może być przynajmniej pilnowane, zagospodarowywane, zbywane dalej. Jest to też mienie, które pozostaje na przykład po rozwiązaniu umów leasingowych, w wyniku upadłości zgłoszonej przez przedsiębiorstwa, które wzięły to mienie w leasing. Będzie ono mogło być dalej zagospodarowywane i będą podstawy prawne do działania w tej materii.

Poprawka O tworzy rezerwę celową w wysokości 482 milionów zł na sfinansowanie składek na ubezpieczenia społeczne żołnierzy zawodowych i funkcjonariuszy służb mundurowych, którzy podjęli służbę po 1 stycznia 1999 r., żołnierzy niezawodowych w służbie czynnej i osób odbywających zastępcze formy służby wojskowej. Wszystkie te osoby zostały włączone, zgodnie z ustawą o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, do powszechnego systemu ubezpieczeń społecznych. Poprawka zmniejsza jednocześnie o tę kwotę dotację budżetową do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.

Poprawka P zwiększa o 1 milion zł wydatki rzecznika interesu publicznego. Źródłem pokrycia jest tu zmniejszenie o tę kwotę wydatków generalnego inspektora ochrony danych osobowych. Komisja Gospodarki Narodowej uważała, że jest to bardzo ważna poprawka. Umożliwia ona normalne - mamy nadzieję, że nieograniczone brakami finansowymi - rozpoczęcie pracy przez rzecznika interesu publicznego. W ustawie budżetowej przekazanej nam przez Sejm przeznaczono stosunkowo niskie środki na funkcjonowanie urzędu tego rzecznika, uznaliśmy więc, że aby ta instytucja mogła w tym roku normalnie zadziałać i podjąć pracę zgodnie z wolą parlamentu i oczekiwaniami społecznymi, należy o 1 milion zł zwiększyć środki na jej utrzymanie.

Poprawka Q zwiększa ogólną rezerwę budżetu Rady Ministrów o 25 milionów zł. Źródłem pokrycia tego jest zmniejszenie o tę kwotę wydatków przeznaczonych na realizację jednej z inwestycji centralnych, czyli budowę pierwszej linii metra w Warszawie. Naszym zdaniem, jest to również jedna z ważniejszych poprawek, choć nie w części mówiącej o zmniejszeniu środków na budowę metra, bo tutaj komisja jest zgodna, że należy jeszcze poszukać jakichś oszczędności i znaleźć możliwość przeznaczenia innych, dodatkowych środków na tę inwestycję. Wracamy tu jednak do przedłożenia rządowego. Komisja uważa, że rezerwa ogólna budżetu Rady Ministrów powinna być kwotą zdecydowanie wyższą, powinna wynosić około 100 milionów zł, tak aby Rada Ministrów mogła normalnie funkcjonować, szczególnie w wypadku różnego rodzaju zagrożeń, w nieprzewidzianych sytuacjach. Kwota siedemdziesięciu paru milionów złotych zaproponowana przez Sejm jako ogólna rezerwa budżetowa Rady Ministrów wydawała nam się zdecydowanie za mała. Podnosząc tę rezerwę do 99 milionów zł wróciliśmy więc do przedłożenia rządowego.

Poprawka R zwiększa wydatki Ministerstwa Kultury i Sztuki o kwotę 4 milionów zł z przeznaczeniem na szlak piastowski. Źródłem pokrycia tego jest zmniejszenie dotacji dla Narodowego Funduszu Rewaloryzacji Zabytków Krakowa. Poprawka właściwie nie zmienia generalnego przeznaczenia tych środków finansowych. Uznaliśmy, że te dwa cele, szlak piastowski i zabytki Krakowa, są równie ważnymi obszarami kultury, które należy jednakowo wesprzeć i dlatego dokonaliśmy tego drobnego przesunięcia. Chcielibyśmy, aby także program rewaloryzacji szlaku piastowskiego był objęty opieką państwa.

Poprawka S dodaje nową rezerwę celową przeznaczoną na środki dla Głównego Urzędu Ceł, na skutek zmian w systemie funkcjonowania środków specjalnych, w kwocie 10 milionów zł. Źródłem pokrycia jest tu zmniejszenie o tę kwotę wydatków przeznaczonych na obsługę długu krajowego.

Jak panie i panowie senatorowie widzą, w swoich poprawkach często korzystamy właśnie z tego źródła, czyli obsługi długu krajowego, aby pokryć kolejne wydatki.

Poprawka T zwiększa o 3 miliony zł wydatki przeznaczone na realizację inwestycji centralnej "Budowa zbiornika Świnna-Poręba na rzece Skawie". Źródłem pokrycia jest tu zmniejszenie o tę kwotę wydatków związanych z budową zbiornika retencyjnego "Krempna 1" w górnym biegu rzeki Wisłoki. Ta poprawka była uzgodniona także z Ministerstwem Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa. Po przeanalizowaniu wyników prac przy tych dwóch inwestycjach uznano, że w tym roku bardziej racjonalne i celowe będzie sfinansowanie przedsięwzięcia, o którym mówiłem.

Kolejna poprawka zwiększa wydatki Ministerstwa Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa o 867 tysięcy zł z przeznaczeniem na działanie służb hydrologiczno-meteorologicznych i technicznej kontroli zapór. Źródłem pokrycia jest tu zmniejszenie wydatków przeznaczonych na niektóre inwestycje centralne, czyli na śluzę Czersko Polskie na rzece Brdzie w Bydgoszczy, o kwotę 662 tysięcy zł oraz na budowę zbiornika wodnego "Sosnówka" na potoku Czerwonka w gminie Podgórzyn o kwotę 205 tysięcy zł. Uzasadnienie tej poprawki jest podobne jak przy poprzedniej.

Poprawka V zwiększa wydatki w budżetach wszystkich wojewodów łącznie o kwotę 5 milionów zł z przeznaczeniem na Inspekcję Ochrony Roślin. Źródłem pokrycia jest tu zmniejszenie o tę kwotę wydatków bieżących Krajowego Biura Wyborczego. Ta drobna poprawka też jest bardzo istotna z punktu widzenia całej sfery obsługi rolnictwa, związanej z funkcjonowaniem tak ważnej dla niego Inspekcji Ochrony Roślin. Szczególnie chodzi nam o to, aby ta inspekcja mogła w skuteczny sposób działać na granicach, aby można było także dokonywać pozytywnej selekcji roślin, aby na obszar naszego państwa były wprowadzane tylko produkty wysokiej jakości i zgodne z polskimi normami. Równocześnie Komisja Gospodarki Narodowej zaproponowała Ministerstwu Finansów dokonanie przesunięć w budżecie Inspekcji Weterynaryjnej. Przesunięcia te umożliwią w miarę równomierny podział środków pomiędzy poszczególne województwa i Głównego Inspektora Weterynaryjnego tak, aby Inspekcja Weterynaryjna racjonalnie wykorzystywała te środki i skutecznie realizowała swoje zadania. Poprawka związana z Inspekcją Weterynaryjną nie wymaga zmiany ustawy budżetowej; zmiana może być dokonana wewnątrz budżetu tej instytucji.

Poprawka W przesuwa środki w ramach budżetu Ministerstwa Kultury i Sztuki w celu umożliwienia pokrycia wydatków instytucji kultury przywróconych ministerstwu po sporządzeniu projektu ustawy budżetowej.

Poprawka X zwiększa wydatki budżetu państwa o 2 miliony zł na dotacje w części 85/06 "Województwo lubelskie", w rozdziale "Szpitale ogólne", z przeznaczeniem na dokończenie rozbudowy Szpitala Rejonowego w Międzyrzeczu Podlaskim. Źródłem pokrycia jest zmniejszenie o tę kwotę, w tej samej części, dotacji budżetowej na inwestycję centralną "Szpital Rejonowy w Łęcznej".

Poprawka Y podwyższa obowiązkową składkę na Fundusz Pracy z 2,45% do 2,5%. Ta poprawka jest bardzo istotna. Podczas prac Komisji Gospodarki Narodowej wywołała ona wiele emocji. Przedłożenie rządowe mówiło o podniesieniu składki na Fundusz Pracy do kwoty 2,6%. Sejm uchwalił składkę na Fundusz Pracy w wysokości 2,45%. Z czego wynikają te zmiany? Są one związane z ubruttowieniem płac i równocześnie z wolą parlamentu, aby nie obciążać w istotny sposób pracodawców, którzy i tak borykają się z wieloma problemami. Wolą parlamentu jest to, żeby ta składka, która przez wielu pracodawców jest traktowana jako kolejne obciążenie podatkowe, była możliwie stabilna i możliwie niska. W związku z tym Sejm zaproponował zmniejszenie obciążenia podatkowego do 2,45%. W Komisji Gospodarki Narodowej po przeanalizowaniu tej sprawy uznaliśmy, że obciążenie składkami na Fundusz Pracy mogłoby być takie, jak w ubiegłych latach. W związku z tym uznaliśmy, że nie wyrażamy zgody na powrót do przedłożenia rządowego, czyli do kwoty 2,6%. Jako składkę maksymalną proponujemy 2,5%. Oznacza to wzrost zasobów Funduszu Pracy o około 90 milionów zł, którą to kwotę można przeznaczyć na rozwiązywanie różnych problemów związanych z funkcjonowaniem rynku pracy. Jest to znaczna kwota, a równocześnie nie obciąża ona pracodawców. Obciążenie to jest minimalnie niższe od ubiegłorocznego i kształtuje się na poziomie około 3%. Praktycznie rzecz biorąc jest ono prawie takie samo jak w ubiegłym roku.

Poprawka Z zwiększa dotacje i subwencje przeznaczone na stowarzyszenia opieki społecznej o 5 milionów 256 tysięcy zł. Źródłem pokrycia jest likwidacja rezerwy celowej "Dotacje dla samorządu wojewódzkiego na realizację zadań z zakresu pomocy społecznej". Poprawka ta ma na celu większe zaangażowanie organizacji pozarządowych w programy związane z opieką społeczną. Organizacje pozarządowe są bardzo aktywne na tym obszarze działalności społecznej i w wielu wypadkach potrafią znakomicie wyręczać instytucje państwowe. Tak więc przeznaczenie środków na wsparcie tych organizacji - ale tylko w części merytorycznej ich działalności - wydaje się absolutnie celowe.

Kolejne poprawka, która znajduje się w naszym przedłożeniu, to poprawka A1. Zwiększa ona wydatki na dotacje i subwencje dla domów pomocy społecznej województwa świętokrzyskiego o kwotę 8 milionów 650 tysięcy zł. Źródłem pokrycia jest zmniejszenie o tę kwotę wydatków zamieszczonych w rezerwie celowej "Koszty wdrożenia reformy terytorialnej, dotacje na zadania wykonywane przez powiaty i samorządy województw oraz inne wydatki wynikające ze zmian kompetencji". Wprowadzenie tej poprawki wynikało z konieczności poprawienia błędu, jaki zakradł się do ustawy budżetowej, polegającego na tym, że województwo świętokrzyskie zostało pominięte w dotacjach na ten cel.

Poprawka B1 przesuwa wewnątrz budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji środki w kwocie 5 milionów zł przeznaczone na realizację inwestycji centralnej "Rozbudowa i modernizacja Szpitala w Białymstoku".

Poprawka C1 zwiększa wydatki majątkowe województwa wielkopolskiego o 1 milion 150 tysięcy zł z przeznaczeniem dla Wielkopolskiego Centrum Onkologicznego w Poznaniu na zakup aparatury medycznej. Źródłem pokrycia jest zmniejszenie o tę kwotę wydatków w części "Obsługa długu krajowego", w rozdziale "Obsługa skarbowych papierów wartościowych i kredytów". Jak wszystkie poprawki związane z inwestycjami centralnym, tak i ta poprawka wzbudziła bardzo wiele wątpliwości i dyskusji. Głosy senatorów w tej sprawie były bardzo podzielone.

Poprawka D1 zwiększa wydatki majątkowe o 10 milionów zł w części 35 "Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej", w rozdziale "Szpitale kliniczne" z przeznaczeniem na budowę Instytutu Stomatologii przy Akademii Medycznej w Poznaniu. Źródłem pokrycia jest zmniejszenie o tę kwotę wydatków w części 44 "Obsługa długu krajowego", w rozdziale "Obsługa skarbowych papierów wartościowych i kredytów". W kwestii tej poprawki także było wiele wątpliwości. Oczywiście nie dlatego, że ktokolwiek z senatorów podważał celowość rozbudowy Instytutu Stomatologii czy innego szpitala. Powstały obawy, że oto pojawiają się kolejne nowe inwestycje i środki finansowe na inwestycje centralne ulegają rozproszeniu.

Poprawka E1 ma charakter porządkujący. Dokonuje ona przesunięć wydatków w ramach działu "Oświata i wychowanie" pomiędzy budżetami siedmiu województw. Tutaj też pojawiły się błędy, więc jest to oczywista poprawka.

Poprawka F1 umożliwia przeznaczenie części środków z rezerwy celowej przeznaczonej na sfinansowanie wdrożenia reformy systemu oświaty na wynagrodzenia dla trzystu etatów kalkulacyjnych średniorocznie dla Centralnej Komisji Egzaminacyjnej oraz komisji okręgowych.

Poprawka G1 zwiększa wydatki na realizację inwestycji centralnej "Budowa Szpitala im. Jana Pawła II w Nowym Targu" o 1 milion 139 tysięcy zł oraz skraca okres realizacji tej inwestycji do roku 1999. Źródłem pokrycia jest zmniejszenie o tę kwotę wydatków na realizację inwestycji centralnej "Szpital Rejonowy w Łęcznej". Senatorowie zgodzili się na tę poprawkę pod warunkiem, że inwestycja ta byłaby zakończona w bieżącym roku. Wydaje się, że kolejna inwestycja, ciągnąca się już przez wiele lat, mogłaby być zamknięta i zdjęta z tej listy. I ta argumentacja przekonała senatorów.

Kolejna poprawka została wprawdzie przyjęta przez komisję, ale jest obarczona poważnymi wątpliwościami wynikającymi z konkretnej sytuacji, jaka powstała w momencie, gdy komisja podejmowała dyskusję nad poprawkami. Jest to poprawka H1 zwiększająca wydatki Urzędu Kultury Fizycznej i Turystyki o kwotę 500 tysięcy zł z przeznaczeniem na promocję imprezy "Zakopane 2006". Źródłem pokrycia jest zmniejszenie o tę kwotę wydatków na realizację inwestycji centralnej. Ta poprawka została przyjęta w kontekście dyskusji o olimpiadzie zimowej, jaka miałaby się odbyć w Zakopanem w 2006 r. Uznaliśmy, że skoro włączyło się w propagowanie tej idei tyle autorytetów, instytucji, a także rząd, to w fazie decydowania o tym, czy ta impreza ma się odbyć u nas, jest celowe, aby uruchomić pewne środki na jej promowanie i być w zgodzie z całą przyjętą do tej pory ideą finansowania i organizowania tej imprezy. Jeżeli dzisiaj, po ostatnich oświadczeniach organizatorów olimpiad, pojawiają się poważne wątpliwości, czy ta impreza jest możliwa do zorganizowania, to można się zastanowić, czy nie należałoby tych środków przeznaczyć na inne cele. I zresztą w ten sposób rozumowała Komisja Gospodarki Narodowej w momencie przyjmowania tej poprawki.

Komisja Gospodarki Narodowej przyjęła te dwie ostatnie poprawki, podając jako źródło pokrycia zwiększonych wydatków inwestycję centralną "Szpital Rejonowy w Łęcznej". Z informacji, jakie otrzymała komisja, wynika, że inwestycja ta jest bardzo źle przygotowana, że nawet pewne sprawy związane z regulacjami majątkowymi nieruchomości nie są uporządkowane, że środki przeznaczone przez państwo w ubiegłorocznym budżecie na tę inwestycję nie zostały wykorzystane. Zatem mimo że jesteśmy przekonani, iż Szpital Rejonowy w Łęcznej jest potrzebny - komisja nie proponuje zlikwidowania tej inwestycji w całości, ponieważ pozostawia tam symboliczną kwotę, żeby utrzymać w spisie inwestycji wieloletnich "Szpital Rejonowy w Łęcznej" - uznaliśmy, że absolutnie niecelowe, nieracjonalne i graniczące z marnotrawstwem grosza publicznego jest przeznaczanie znacznych pieniędzy na tę inwestycję.

Ten przypadek w jakimś sensie wskazuje na to, że wiele inwestycji centralnych, niestety także w służbie zdrowia, jest przygotowywanych nienależycie, że często jakieś lokalne lobby, które kieruje lokalnymi ambicjami, powoduje powstanie tego typu inwestycji. Tak jest, niestety, pewnie w przypadku wielu miejsc. Dlatego Komisja Gospodarki Narodowej zastanawiała się nad tym, czy nie lepsza byłaby taka sytuacja, że środki przeznaczone na tego typu inwestycje w możliwie jak największym stopniu byłyby przekazywane samorządom wojewódzkim czy powiatowym, aby one same decydowały o tym, czy środki przeznaczamy wprost na budowę nowego obiektu szpitalnego, czy na remonty istniejącej, starej infrastruktury szpitalnej. Wielu członków komisji uważa, że takie rozwiązanie byłoby lepsze. Wymaga to jednak także odważnego stanowiska i decyzji Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej, które by uwierzyło, że samorządy są gotowe podejmować dobre decyzje w tej materii, także inwestycyjne, zgodnie z interesem lokalnych społeczności.

Na zakończenie tej części wystąpienia informuję Wysoką Izbę, że zostały zgłoszone także dwa wnioski mniejszości komisji. Przedstawią je senatorowie Genowefa Ferenc oraz Grzegorz Lipowski.

Panie Marszałku! Wysoki Senacie! Zgodnie z ust. 3 art. 57 Regulaminu Senatu uzasadnię teraz nieuwzględnienie niektórych poprawek zaproponowanych przez poszczególne komisje senackie.

Komisja Gospodarki Narodowej nie przyjęła poprawki Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, zwiększającej wydatki na dopłaty do odsetek od kredytów na cele rolne kosztem zmniejszenia wydatków na Kancelarię Prezydenta RP, Kancelarię Sejmu RP, Państwową Inspekcję Pracy, Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, Urząd Patentowy RP, Główny Urząd Miar, w budżetach wojewodów na obronę cywilną i w częściach 83 "Środki na rezerwy celowe". Poprawka spowodowałaby, że instytucje podane jako źródła sfinansowania zwiększonych wydatków w rolnictwie odczułyby te zmiany w zasadniczy sposób. Z tej informacji wynika, że komisja poszukiwała źródeł sfinansowania dodatkowych poważnych wydatków na cele rolnicze i właściwie to wyzwanie pozostało bez odpowiedzi. Jeżeli chodzi o poszukiwania, jakie czyniły komisje - i Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi, i Komisja Gospodarki Narodowej - aby znaleźć te pieniądze w budżecie, o czym tutaj wspomniałem, to ostatecznie doszliśmy do wniosku, że nie znaleziono tu dobrego źródła sfinansowania tego wydatku. Ta poprawka mogłaby zdezorganizować pracę wielu instytucji, które i tak często bardzo oszczędnie, według nas, konstruowały swój budżet. Dlatego odrzuciliśmy ją, pozostawiając jednak sprawę otwartą, do dyskusji, także w rządzie, po to by znaleźć środki na sfinansowanie tego zadania.

Następna poprawka dotyczyła zwiększenia o 100 milionów zł dopłat do produkcji eksportowej kosztem rezerwy celowej na usuwanie skutków powodzi. Komisja ponownie odrzuciła poprawkę ze względu na niewłaściwe źródło sfinansowania. Pieniądze przeznaczone na usuwanie skutków powodzi są już dzielone na poszczególne projekty, które mają być realizowane w bieżącym roku. Poza tym jeśli chodzi o te środki, co do których była sugestia, żebyśmy przekazali część pieniędzy na sfinansowanie tego zadania, to one są przeznaczone także na rolnictwo. Wyraźnie tak nam mówiono, a także sami senatorowie mówili, że te środki są przeznaczone na pomoc rolnikom w różnej formie, często na odbudowanie ich gospodarstw na tych obszarach, które zostały dotknięte klęską powodzi. Jest to zresztą nasz cel strategiczny, aby pomóc tym częściom Rzeczypospolitej, które były dotknięte powodzią w ubiegłych latach.

Rozpatrując opinię Komisji Zdrowia, Kultury Fizycznej i Sportu, nie przyjęto poprawki zmierzającej do uzupełnienia dotacji dla kas chorych o kwotę nieprzekraczającą 200 milionów zł w przypadku wystąpienia takiej potrzeby w związku z wprowadzeniem reformy powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego.

Następna nieprzyjęta przez komisję poprawka zwiększa wydatki majątkowe o 5 milionów zł z przeznaczeniem na inwestycję budowlaną dla szpitala Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji w Białymstoku. Źródłem pokrycia miałoby być zmniejszenie o tę kwotę wydatków na nagrody motywacyjne w komendach wojewódzkich Policji, co według opinii komisji byłoby niewłaściwe. Kwota przeznaczona na nagrody, wynosząca 3 miliony 889 tysięcy zł, jest stosunkowo niewielka, gdyż dotyczy ona przecież ponad dwustu tysięcy osób. Wydawało nam się, że potrzebne są specjalne środki motywujące policjantów do lepszego działania, bardziej aktywnego, takiego, żebyśmy mogli odczuć poprawę bezpieczeństwa publicznego, a więc przeznaczanie tych środków na inne cele uznaliśmy za niecelowe.

Kolejna poprawka dotyczyła zwiększenia o 9 milionów zł wydatków na inwestycję budowy szpitala w Radomiu-Józefowie, kosztem rezerwy ogólnej Rady Ministrów. Komisja odrzuciła poprawkę, gdyż inwestor znacząco zwiększył koszt inwestycji, nie podając przyczyn. Komisja na podobne praktyki zwracała już uwagę we wspomnianym na wstępie mojego wystąpienia stanowisku. Poza tym komisja ciągle proponowała zwiększenie rezerwy ogólnej Rady Ministrów, uważając, że to jest ważny cel, także nasz, Komisji Gospodarki Narodowej, i w związku z tym tej poprawki nie mogła przyjąć.

Komisja odrzuciła poprawkę Komisji Rodziny i Polityki Społecznej, zmierzającą do zwiększenia obowiązkowej składki na Fundusz Pracy z 2,45% do 2,6%. O tej poprawce mówiłem już przy okazji omawiania poprawki przyjętej przez Komisję Gospodarki Narodowej. Gdybyśmy przyjęli kwotę 2,6% składki, to konsekwencją byłoby zwiększenie dochodów Funduszu Pracy z tego tytułu o kwotę 289 milionów zł oraz odpowiednie zwiększenie wydatków i stanu posiadania tego funduszu na koniec roku. Komisja przyjęła natomiast poprawkę 2,5%.

Kolejna poprawka Komisji Rodziny i Polityki Społecznej, której nie przyjęliśmy, to poprawka zmierzająca do przeniesienia środków w obrębie części 85 "Budżety wojewodów ogółem" z działu "Oświata i wychowanie" do działu "Opieka społeczna". Dodatkowe kwoty miałyby być przekazane na organizowanie i prowadzenie przez powiat placówek opiekuńczo-wychowawczych. Komisja uznała poprawkę za niewłaściwą w związku z wprowadzeniem reformy oświaty, kiedy istnieje różnica zdań dotycząca jednostek opiekuńczo-wychowawczych pomiędzy resortem edukacji narodowej a resortem pracy i polityki socjalnej.

Kolejna poprawka dotyczyła planu finansowego Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Komisja Rodziny i Polityki Społecznej proponuje, by nastąpiło zmniejszenie dochodów funduszu o kwotę ponad 60 milionów zł, zmniejszenie wydatków o 110 milionów zł oraz na koniec roku zwiększenie stanu posiadania funduszu o 50 milionów zł. Komisja Gospodarki Narodowej odrzuciła tę poprawkę. Co prawda nawiązywała ona w swojej treści do przedłożenia rządowego, jednak od tamtego czasu nastąpiły zasadnicze zmiany. Składki funduszu liczone są teraz od wysokości wynagrodzeń ubruttowionych, a jednocześnie nastąpiła zmiana zakresu pobierania składek i od 1 stycznia tego roku składki będą pobierane od przedsiębiorców zatrudniających dwadzieścia pięć i więcej osób - poprzednio była to wielkość pięćdziesięciu i więcej osób - tak więc większa liczba podmiotów będzie obciążona tą składką. Wydawało nam się, że próba zmniejszenia dochodów Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych byłaby niecelowa.

Komisja Praw Człowieka i Praworządności w swojej opinii zaproponowała poprawkę dotyczącą zwiększenia wydatków rzecznika interesu publicznego o 222 tysiące zł kosztem wydatków bieżących i majątkowych z części "Generalny inspektor ochrony danych osobowych". Komisja odrzuciła poprawkę ze względu na kolejne zbyt duże obniżenie budżetu generalnego inspektora ochrony danych osobowych.

Następna nieprzyjęta przez nas poprawka dotyczyła zwiększenia wydatków bieżących na wynagrodzenia dla kuratorów w części "Ministerstwo Sprawiedliwości" o kwotę 6 milionów zł kosztem rezerwy celowej na tworzenie stanowisk kontroli dowodzenia Policji w co najmniej dwóch miastach, poza Warszawą, o charakterze metropolitalnym. Komisja Gospodarki Narodowej nie zaakceptowała tej poprawki, mimo że uznaje, iż kuratorów należałoby w jakimś stopniu docenić. No, ale to źródło pokrycia, które zaproponowała komisja, nasuwało wiele wątpliwości. Dlatego też nie wprowadziliśmy tej poprawki. Wydawało nam się, że Ministerstwo Sprawiedliwości w ramach własnych środków powinno dokonać takich przesunięć, tym bardziej że w tym roku do resortu sprawiedliwości została skierowana dość znaczna kwota. Ministerstwo powinno w ramach swojego resortu zaproponować odpowiednie poprawki, żeby móc docenić niewątpliwie bardzo ważną pracę kuratorów. Możliwe, że w trakcie debaty budżetowej znajdzie się szansę na taką zmianę.

Kolejna poprawka dotyczyła zwiększenia wydatków Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji na jednostkę wojskową 2305, popularnie zwaną "Grom", o kwotę 822 tysięcy zł kosztem zmniejszenia wydatków bieżących generalnego inspektora ochrony danych osobowych, Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz budżetów wojewodów. Komisja nie zaakceptowała źródła pokrycia zwiększonych wydatków na wyżej wymienioną jednostkę wojskową. Wątpliwości nasze budziła chęć tak radykalnego obcięcia, po raz kolejny, wydatków bieżących generalnego inspektora ochrony danych osobowych. Wydawało nam się to nieuzasadnione.

Komisja Regulaminowa i Spraw Senatorskich zaproponowała poprawkę zmierzającą do zwiększenia budżetu Kancelarii Sejmu RP o kwotę 2 milionów 423 tysięcy zł, a budżetu Kancelarii Senatu o kwotę 527 tysięcy zł. Jako źródło pokrycia tych wydatków komisja wskazała ogólną rezerwę budżetową Rady Ministrów. Powyższe zwiększenie budżetów miałoby zabezpieczyć podwyższenie diet parlamentarzystów w związku z ubruttowieniem tych diet. Komisja Gospodarki Narodowej uznała, że byłoby to niecelowe i niesłuszne z różnych bardzo ważnych powodów, a także ze względów społecznych. Komisji Gospodarki Narodowej wydaje się, że kancelarie i Senatu, i Sejmu ewentualnie powinny znaleźć potrzebne na ten cel środki w ramach własnych budżetów, ograniczając wydatki i bardziej je racjonalizując. Komisja Gospodarki Narodowej nie zaakceptowała źródła pokrycia zwiększonych wydatków i oddaliła tę poprawkę. Poprawka została poparta przez mniejszość komisji.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Komisje w swoich opiniach zawarły również szereg postulatów i wniosków, które też chcę krótko przedstawić.

Komisja Nauki i Edukacji Narodowej uważa, że nakłady na edukację i naukę powinny być priorytetem przy konstruowaniu budżetu państwa. Odpowiednie finansowanie zadań realizowanych przez oświatę, szkolnictwo wyższe, naukę daje rękojmię odpowiedniego tempa rozwoju gospodarczego i cywilizacyjnego kraju. Przedłożony projekt ustawy niestety nie czyni przełomu w dotychczasowej sytuacji finansowej w tych dziedzinach. Komisja pozytywnie ocenia podtrzymanie programu rozwoju pracowni internetowych w szkołach podstawowych i w gimnazjach, przeznaczenie środków na realizację programu ograniczania ubóstwa wśród dzieci oraz zagwarantowanie w rezerwie celowej środków na rozwój procesu tworzenia wyższych szkół zawodowych. Komisja Nauki i Edukacji Narodowej zwraca uwagę na konieczność opracowania co najmniej kilkuletniej strategii zasad finansowania nauki, szkolnictwa wyższego i oświaty na tle relacji wydatków w tych sferach do PKB oraz uwzględnienia funkcji bonu edukacyjnego.

Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi stwierdza, że wydatki budżetowe na rolnictwo i gospodarkę żywnościową są daleko niewystarczające. Przyjęcie takiego ich poziomu w ustawie budżetowej na bieżący rok nie daje szans na zmianę pozycji materialnej polskich rolników i na skuteczne wspieranie wielofunkcyjnego rozwoju wsi. W tej sytuacji niewątpliwie bardzo trudne będzie dokonywanie przekształceń strukturalnych w tym sektorze oraz rozwiązywanie innych ważnych problemów związanych z przygotowaniem polskiego rolnictwa i polskich wsi do integracji z Unią Europejską.

Komisja Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej, mając na uwadze trudności związane z uzyskaniem dodatkowych dochodów budżetowych oraz konieczność zwiększenia wydatków na sfinansowanie wdrożenia reform samorządowej, zdrowia, edukacji oraz ubezpieczeń społecznych, ograniczyła się do następujących uwag i postulatów.

Po pierwsze, analizując zaplanowane w ramach subwencji ogólnej dla jednostek samorządu terytorialnego rezerwy celowe oraz dotacje celowe na finansowanie zadań z zakresu administracji rządowej i innych zleconych ustawami, komisja wyraziła zaniepokojenie, iż przyjęte kwoty zostały poważnie zaniżone i nie pokrywają kosztów pełnej realizacji przekazanych zadań. Komisja uznała, że wielkość zarówno subwencji drogowej, jak i oświatowej jest zbyt niska w stosunku do rzeczywistych potrzeb. Poważne zastrzeżenie budzi również znaczne obniżenie środków na finansowanie zadań inwestycyjnych oraz modernizacyjnych, szczególnie w drogownictwie i oświacie. Wydaje się, że może to zakłócić bezkolizyjne wprowadzenie rozwiązań reformujących państwo.

Po drugie, wobec różnic w układzie strukturalnym poszczególnych działów w budżetach wojewodów Komisja Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej nie widzi możliwości dokonania pełnej i obiektywnej analizy porównawczej dochodów i wydatków budżetów wojewodów. Dostrzega zatem potrzebę podjęcia prac nad ujednoliceniem struktury budżetów wojewódzkich oraz standaryzacji wydatków na określone zadania dla wszystkich województw. Ponadto komisja wyraża zaniepokojenie dysproporcjami występującymi w poziomie kwot będących do dyspozycji wojewodów. Szczególnie dużą nierównomierność podziału środków w stosunku do innych województw komisja odnotowała w województwach łódzkim, mazowieckim oraz śląskim.

Po trzecie, poważne zastrzeżenia Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej budzi kwestia niedostatecznego zapewnienia środków finansowych na organizację nadzoru budowlanego, zwłaszcza na terenie powiatów. Komisja uważa za niezbędną interwencję rządu w tym zakresie.

Po czwarte, w wyniku analizy struktury budżetów regionalnych izb obrachunkowych komisja uznała za wskazane rozpatrzenie kwestii poziomu płac w regionalnych izbach obrachunkowych w celu zmniejszenia różnicy pomiędzy wynagrodzeniami pracowników tych izb i Najwyższej Izby Kontroli, zapobieżenia płynności kadr oraz umożliwienia zatrudnienia nowych kadr o wysokich kwalifikacjach. Obie te instytucje, RIO i NIK, są instytucjami wykonującymi bardzo podobne zadania.

Po piąte. Komisja uważa za niepokojące zmniejszenie środków zaplanowanych w rezerwie celowej - część 83 pozycja 25 - na szkolenia i wynagrodzenia związane z funkcjonowaniem służby cywilnej. Zdaniem komisji, istnieje poważna obawa, że kwota przeznaczona przez Sejm może utrudnić właściwe wdrażanie ustawy o służbie cywilnej. Komisja uznaje za celowe ponowne przeanalizowanie kwestii rezerwy celowej zapisanej w tej części.

Po szóste. Komisja Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej popiera wniosek senackiej Komisji Kultury i Środków Przekazu, aby w części 83 "Rezerwy celowe", skreślić pozycję 61, czyli dotację na zadania w dziedzinie kultury i sztuki wykonywane przez powiaty i samorządy województw, i przenieść kwotę zaplanowaną w ramach tej pozycji do pozycji 34 "Koszty wdrażania reformy terytorialnej na zadania w dziedzinie kultury i sztuki" w wysokości nie mniejszej niż 100 milionów zł. W opinii komisji pozwoli to na bardziej efektywne wykorzystanie środków na zaspokojenie potrzeb związanych z funkcjonowaniem jednostek kultury.

Po siódme. Zważywszy na poszerzenie zakresu zadań nowych jednostek samorządu terytorialnego o kwestie dotyczące bezpieczeństwa publicznego - w tym sprawy związane z funkcjonowaniem Policji i Państwowej Straży Pożarnej - komisja uważa za niezrozumiałe wyłączenie ich rozpatrywania z zakresu jej kompetencji. Postuluje się, aby zagadnienia dotyczące bezpieczeństwa państwa w przyszłości były również przedmiotem analizy dokonywanej w Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej.

Po ósme. Podniesione w trakcie dyskusji zastrzeżenia i uwagi, zilustrowane przez państwa senatorów przykładami lokalnymi, pozwoliły na sformułowanie postulatu, aby komisja ze szczególną uwagą śledziła zmiany w stanie finansów gmin, powiatów i samorządowych województw. Pozwoli to na ocenę poprawności przyjętych założeń finansowania jednostek samorządu terytorialnego oraz dokonanie ewentualnych korekt w tym zakresie. Komisja zamierza podjąć wraz z sejmową Komisją Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej wspólne działania w tej materii. Przedmiotem analizy będą aspekty prawne i ekonomiczne wprowadzanej reformy.

Uwagi Komisji Kultury i Środków Przekazu. Komisja stwierdza, że nastąpiło znaczne obniżenie wydatków państwa na sferę kultury. Tragiczna sytuacja zarówno instytucji będących w gestii ministerstwa, jak i podlegających samorządom zmusza do poszukiwania dodatkowych źródeł finansowania kultury. Komisja postuluje, aby w najbliższej przyszłości rozpatrzyć możliwość odpisu od podatków określonego procentu, który byłby przekazywany na kulturę. Komisja stwierdziła, że w aktualnym budżecie jest poważne niebezpieczeństwo niedofinansowania przekazywanych samorządom instytucji kultury.

Komisja Zdrowia, Kultury Fizycznej i Sportu. 1 stycznia 1999 r. wprowadzono powszechne ubezpieczenie zdrowotne, a środki finansowe zaplanowane w dziale 85 na ochronę zdrowia w sposób istotny odbiegają od zapisów ustaw budżetowych z ubiegłych lat. W zapisie między innymi nie mówi się o podmiotowym finansowaniu z budżetu szpitali, lecznictwa ambulatoryjnego i leczenia sanatoryjno-klimatycznego. Jednak z budżetu państwa będą finansowane procedury wysokospecjalistyczne, programy polityki zdrowotnej państwa, a stacje sanitarno-epidemiologiczne będą finansowane z budżetów wojewodów i dotacji celowych dla powiatów. Ogółem wydatki na ochronę zdrowia wyniosą ponad 26,4 miliarda zł i w stosunku do roku ubiegłego będą wyższe, o czym często zapominamy, o 14,2%. Pomimo tego wzrostu nakładów, w opinii komisji, środki finansowe przeznaczone na ten ważny cel społeczny mogą być niewystarczające. Szczególne obawy budzi budżet kas chorych. Dlatego też powinno się zapewnić odpowiednie środki w postaci rezerwy celowej lub zwiększyć nakłady budżetu państwa po dokonaniu korekty budżetu po pierwszym półroczu 1999 r.

Komisja wyraża pozytywną opinię o zmianach w inwestycjach centralnych w zakresie ochrony zdrowia zamieszczonych w załączniku 6 do ustawy budżetowej. Zmiany te zaproponowała specjalna podkomisja sejmowa Komisji Finansów Publicznych.

Ostatnia kwestia, podniesiona przez Komisję Zdrowia, Kultury Fizycznej i Sportu - jej stanowisko różni się od stanowiska Komisji Gospodarki Narodowej, częściowo przytoczonego na wstępie mojego wystąpienia. Mianowicie komisja stwierdziła, że największy udział w omawianych inwestycjach mają inwestycje z zakresu służby zdrowia. W związku z wprowadzaną reformą ustrojową państwa - polegającą na przekazaniu środków i kompetencji samorządom poszczególnych województw i powiatów - komisja postulowała przekazanie tych zadań inwestycyjnych poszczególnym województwom, przyjmując, że dofinansowanie z budżetu państwa będzie nie większe niż 50% ich wartości kosztorysowej.

Na zakończenie mojego wystąpienia proszę Wysoką Izbę o przyjęcie poprawek do ustawy budżetowej na 1999 r. zaproponowanych przez Komisję Gospodarki Narodowej. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dziękuję senatorowi Kleinie.

Proszę sprawozdawcę mniejszości Komisji Gospodarki Narodowej, senator Genowefę Ferenc, o zabranie głosu i przedstawienie wniosków mniejszości komisji.

Senator Genowefa Ferenc:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Pragnę przedstawić Wysokiej Izbie wniosek mniejszości Komisji Gospodarki Narodowej, umieszczony w druku senackim nr 184A wśród wniosków mniejszości oznaczonych literą "A". Wniosek dotyczy zwiększenia wydatków Ministerstwa Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej przeznaczonych na dotacje i subwencje: na postęp biologiczny w produkcji roślinnej - o 20 mln zł oraz na postęp biologiczny w produkcji zwierzęcej - również o 20 mln zł. Źródłem, z którego mają być pokryte te wydatki, jest zmniejszenie o 40 mln zł wydatków przeznaczonych na obsługę długu krajowego, co po ostatnich decyzjach Narodowego Banku Polskiego jest szczególnie uzasadnione. Pragnę również poinformować Wysoką Izbę, że wynik głosowania komisji nad omawianym wnioskiem był remisowy, a o tym, że jest to wniosek mniejszości, zadecydował głos przewodniczącego. Uzasadnienie wniosku mniejszości jest następujące.

Zachodzące w Polsce zmiany gospodarcze spowodowały pojawienie się na wsi i w rolnictwie wielu nowych zjawisk i problemów. Jednocześnie perspektywa integracji z Unią Europejską wymusza konieczność dostosowania rolnictwa do funkcjonowania we wspólnotach europejskich. Kierunki i cele działania określone zostały w dokumencie rządowym pod tytułem "Średniookresowa strategia rozwoju rolnictwa i obszarów wiejskich", przyjętym przez Radę Ministrów w kwietniu ubiegłego roku. Jednak wszystko skończyło się wyłącznie na dokumencie, który praktycznie nie zostanie zrealizowany ze względu na brak środków finansowych. Dokument ten możemy więc nazwać pustosłowiem. Środki finansowe w bieżącym roku zostały zmniejszone w wielu działach rolnictwa nawet o 40%, a średnio dla całego rolnictwa o 20%, co prowadzi do wielu niekorzystnych efektów. Powoduje to bowiem zupełny marazm w prowadzeniu badań w rolnictwie, a także we wprowadzeniu postępu biologicznego tak w produkcji roślinnej, jak zwierzęcej. Badania prowadzone przez Centralny Ośrodek Badań Odmian Roślin są bardzo ograniczone, a liczba stacji stale się zmniejsza. Badań porejestrowych prawie nikt już nie prowadzi. Powoduje to, że na polskie rynki, generalnie do całego rolnictwa, wchodzi wiele odmian środków ochrony roślin i specyfików farmaceutycznych, które w naszym kraju nie zostały w ogóle przebadane. Środki finansowe są tak skromne, że instytuty naukowe, akademie rolnicze i ośrodki doradztwa rolniczego nie będą mogły w pełni wykorzystać swego potencjału intelektualnego i możliwości, jakimi dysponują. W obecnej sytuacji powinny być podjęte działania w rolnictwie, szczególnie w zakresie obniżania kosztów produkcji, informacji rynkowej, propagowania wiedzy dotyczącej naszego członkostwa w Unii Europejskiej, aktywizacji społeczeństwa wiejskiego, bezpieczeństwa i higieny pracy w rolnictwie - wiemy bowiem, ile jest wypadków w rolnictwie - wdrażania zunifikowanego systemu rachunkowości rolnej. Rząd powinien natychmiast przystąpić do opracowania wielu aktów prawnych związanych z hodowlą roślin i zwierząt, prawem paszowym, prawem nasiennym. Z punktu widzenia technologicznego należy zintensyfikować działania mające na celu poprawę jakości produktów rolniczych, aby mogły konkurować na rynkach europejskich.

Tematy priorytetowe dla wyżej wymienionych działań to: poprawa jakości mleka i wydajności jednostkowej od krowy, poprawa mięsności tuczników, wzrost plonowania i poprawa jakości ziemniaków jadalnych, przechowalnictwo płodów rolnych. Tematów do realizacji jest wiele, bo wiele jest problemów, ale od czegoś należy rozpocząć i dlatego niezbędne są środki na postęp biologiczny oraz wdrażanie nowości do praktyki rolniczej. Oczywiście realizacji programów i postępu nie da się osiągnąć bez dodatkowych środków finansowych. Zorganizowane w Marszewie w 1997 r. Międzynarodowe Dni Pola pokazały, że rolnictwo w Polsce ma możliwości biologiczne, a konkurowanie na rynkach europejskich jest możliwe, niezbędne są jednak środki finansowe. Również europejski przegląd uprawy pszenicy, który odbył się w 1998 r. w Niemczech, pokazał, że polskie odmiany mogą konkurować z odmianami zachodnioeuropejskimi.

I dlatego mniejszość Komisji Gospodarki Narodowej składa wniosek o 40 milionów zł na realizację wyżej wymienionych problemów związanych z rozwojem polskiego rolnictwa w aspekcie postępu biologicznego i niezbędnych badań. Działalność Instytutu Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa oraz stacji chemiczno-rolniczych jest już obecnie szczątkowa, a zatem nie będzie ani nauki, ani postępu biologicznego. Zaznaczyć należy, że zachodnie technologie, i to przestarzałe, mogą być przyjmowane u nas w kraju, bowiem polskie instytuty nie będą w stanie nie tylko prowadzić własnych badań, lecz także sprawdzać technologii przejmowanych z Zachodu. Chciałabym zaznaczyć, że w budżecie na 1999 r. środki na postęp biologiczny w produkcji roślinnej i zwierzęcej zostały obniżone odpowiednio o 20% i 25%.

W związku z tym zwracam się z prośbą do Wysokiej Izby o poparcie wniosku mniejszości. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dziękuję, Pani Senator.

Proszę sprawozdawcę mniejszości Komisji Gospodarki Narodowej, senatora Grzegorza Lipowskiego, o zabranie głosu i przedstawienie wniosku mniejszości komisji.

Senator Grzegorz Lipowski:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Szanowni Przedstawiciele Rządu!

Chcę powiedzieć, że Komisja Gospodarki Narodowej w tym roku bardzo się napracowała nad budżetem, odbyła dobrze zorganizowane posiedzenia, w tym posiedzenie całodniowe, i może to zdecydowało, że wniosek, który za chwilę przedstawię w imieniu mniejszości, nie uzyskał rozstrzygnięcia, zabrakło jednego głosu wstrzymującego się, aby przeważył.

Od wielu lat władze miasta Lublińca, położonego na trasie skrzyżowania dwóch dróg krajowych: nr 43 Katowice - Poznań oraz nr 46 Częstochowa - Opole i do Zgorzelca, czynią starania o wprowadzenie do planu centralnego inwestycji Ministerstwa Transportu i Gospodarki Morskiej, czyli budowy zachodniej obwodnicy miasta Lublińca. Dzięki dużej operatywności władz tego sympatycznego miasteczka zadanie to już od dawna jest przygotowane do realizacji - poniesiono spore nakłady ze środków własnych, opracowano dokumentację, wykonano bardzo mozolną pracę związaną z wykupem gruntów, budynków oraz wyłączeniem gruntów leśnych z produkcji. Do takiego zaawansowania prac poprzedzających rozpoczęcie zadania inwestycyjnego, które kwalifikuje się do planu centralnego, władze miasta były niejako zmuszone wzrastającym niezadowoleniem ludzi, wywołanym nie tylko sprawami ekologii, lecz także związanymi z bezpieczeństwem. Stale rosnący ruch samochodów osobowych i TIR przez centrum miasta, które ma bardzo wąskie ulice i zwartą zabudowę, powoduje bowiem nie tylko degradację ekologiczną, lecz także stwarza bardzo duże zagrożenie wypadkowe i nie pozwala mieszkańcom normalnie funkcjonować. Chcę powiedzieć, że na przestrzeni ostatnich trzech lat na jednej i drugiej trasie wydarzało się siedemdziesiąt wypadków w ciągu roku. Ostatnio osoby zamieszkujące przy tych wąskich uliczkach wnoszą sprawy do sądów z powodu pękania szyb witrynowych w sklepach, pękania budynków. Władze Lublińca, przygotowując zadanie do wprowadzenia do planu centralnego, starały się tymi działaniami lokalnymi wstrzymać protesty społeczne i zapobiec chęci ich wywoływania w postaci blokowania dróg. Miały podstawę, aby tak awansować to zadanie.

W piśmie z czerwca 1998 r. minister transportu Eugeniusz Morawski stwierdził, że docenia zaangażowanie i wielki wkład pracy władz miasta Lublińca w przygotowanie tej inwestycji do realizacji. Zadanie to umieścił w projekcie budżetu na 1999 r. swojego resortu i będzie czynił starania o zagwarantowanie odpowiednich środków na jego realizację. Stwierdził również, że budowę zachodniej obwodnicy miasta Lublińca o wartości kosztorysowej circa 65 milionów zł zaplanowano w trzyletnim cyklu realizacji w latach 1999-2001, proponowane nakłady finansowe na 1999 r. wyniosą 10 milionów zł, a inwestorem będzie Dyrekcja Okręgowa Dróg Publicznych w Katowicach. To pismo było skierowane do wojewody częstochowskiego.

Proponuję wprowadzić do ustawy budżetowej tę inwestycję, z nakładami w wysokości 10 milionów zł, kosztem przesunięcia modernizacji stadionu w Chorzowie na terenie województwa śląskiego. Mam bowiem sporo wątpliwości, czy z budżetu centralnego w ogóle powinno się przeznaczać środki na modernizację stadionu, który został zdemolowany przez kibiców. Wydaje mi się, że to zadanie należy do samorządu lokalnego. Jeżeli nawet na tę modernizację były przeznaczone środki, to należy je przesunąć właśnie z tego zadania na budowę zachodniej obwodnicy miasta Lublińca i o to proszę Wysoką Izbę. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dziękuję panu senatorowi.

Zgodnie z art. 38 ust. 5 Regulaminu Senatu chciałbym zapytać, czy ktoś z państwa senatorów chciałby skierować krótkie, zadawane z miejsca zapytania do senatorów sprawozdawców?

Pan senator Głuchowski, proszę bardzo... Przepraszam, pan senator Chróścikowski.

Proszę bardzo.

Senator Jerzy Chróścikowski:

Panie Marszałku! Mam pytania do pana senatora sprawozdawcy.

Chodzi o art. 44, o zmianę w kolejności piorytetów przedstawionych w propozycji sejmowej. Chciałbym wiedzieć, dlaczego akurat ta kolejność zostaje zmieniona i czy w efekcie nie zmieni się zapis dotyczący w pierwszej kolejności rolnictwa, dokładnie Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa - a może ten zapis w ogóle nie podlega zmianie?

Następne pytanie: jaka kwota, ogólnie, zostanie tutaj pomniejszona - już po uwzględnieniu wszystkich złożonych wniosków? Chodzi o oszczędności, które wynikają z art. 44. Ile łącznie będzie tego z budżetu? Jeśli bowiem będzie taka kolejność, to rozumiem, że zmniejsza się środki na rolnictwo, zabierając te oszczędności już w budżecie i, jak rozumiem, o tyle zmniejszy się kwota przeznaczona na Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Chciałbym wiedzieć, jakie środki miały być przeznaczone zgodnie z przedłożeniem sejmowym?

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Proszę bardzo, Panie Przewodniczący.

(Senator Kazimierz Kleina: Tu z miejsca, Panie Marszałku, tak?)

Szanowni Państwo, może umówilibyśmy się w ten sposób, że teraz zadawalibyśmy pytania sprawozdawcy większości komisji, a później, na końcu, sprawozdawcom mniejszości. Wtedy pan przewodniczący mógłby przyjść tutaj na trybunę. Myślę, że tak byłoby łatwiej.

Proszę bardzo.

Senator Kazimierz Kleina:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Oczywiście zmiany, o których mówi pan senator, nie wynikały z intencji, żeby w jakimkolwiek stopniu ograniczyć środki na rolnictwo. Jak mówiłem w trakcie sprawozdania, intencja jest wręcz odwrotna, chociaż czasami wyniki głosowania w komisji zdają się sugerować coś innego. Na tym polega paradoks tej sytuacji.

Z jednej strony za jeden z niewątpliwie najważniejszych celów strategicznych uznaliśmy to, że muszą być środki na Fundusz Ubezpieczeń Społecznych, a więc na wypłacanie emerytur, rent, itd., żeby tutaj nie nastąpiło jakiekolwiek zahamowanie. I to jest istotny priorytet. Z drugiej strony zauważyliśmy, i o tym też mówiłem, że pojawia się nowe źródło możliwości sfinansowania pewnych zadań z zakresu rolnictwa, i to takie, które mogłoby być uruchomione natychmiast. Do tego się przygotowywaliśmy i poprawki mówiące o tym, że można będzie na przykład wygospodarować środki na cele rolnicze, związane z rolnictwem, z obniżenia kosztów obsługi długu wewnętrznego zmierzają w tym kierunku.

Tak więc celem, jaki przyświecał pracy komisji, jest zwiększenie globalnej kwoty na rolnictwo, szczególnie na Agencję Rynku Rolnego. I nie ma też w tym zamiaru pomniejszania środków na Agencję Modernizacji i Restrukturyzacji Rolnictwa. Ja nie jestem w stanie powiedzieć o konkretnych kwotach, ponieważ tam się mówiło, że jeżeli oszczędności będą takie to a takie, to się je uruchomi. W praktyce, przy takiej konstrukcji art. 44, moglibyśmy powiedzieć, że uruchomienie tych środków byłoby możliwe dopiero w połowie roku: w czerwcu, a może najwcześniej w lipcu, po tym jak się okaże, jakie rzeczywiście są oszczędności. Myślę, że pan senator nie do końca może przeczytał te artykuły i te poprawki albo ja je jeszcze niedokładnie wyjaśniłem.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dziękuję.

Proszę...

(Senator Jerzy Chróścikowski: Ja jeszcze dodatkowe pytanie.)

Panie Senatorze, może zrobimy tak, że po serii pytań, bo wielu senatorów się zgłasza, wróci pan do tego pytania i wtedy zaczniemy temat jak gdyby od nowa. Nie będę dopuszczał do polemiki.

Pan senator Zbyszko Piwoński.

Senator Zbyszko Piwoński:

Panie Senatorze Kleina, czym kierowała się komisja, ograniczając w grupie poprawek oznaczonych literą "N" o 20 milionów zł środki na dożywianie? Przypomnę, że w roku 1995 to właśnie inicjatywa Senatu sprawiła, że te środki w ogóle są w budżecie planowane. I, o ironio losu, uchwałą Senatu miałyby one być ograniczone teraz, kiedy zbliżamy się pomału do tego, że zaspokoimy w całości niezbędne potrzeby. To jedno pytanie.

Drugie dotyczy tego, jakie skutki wywrze ograniczenie dwóch pozycji w części 21 - chodzi o wydatki na modernizację trasy Warszawa-Kunowice i o 20 milionów zł dotacji na PKP?

I trzecie pytanie, czy komisja analizowała skutki ograniczenia o 5 milionów zł wydatków na Krajowe Biuro Wyborcze? Jest tam realizowany pewien wieloletni plan wyposażenia tych wszystkich jednostek. Ograniczenie o 1/5 wydatków, jak proponuje komisja, spowoduje niewykonanie tego zadania, zważywszy, że w tym roku wiele biur będzie musiało zmienić lokale, co pociągnie za sobą dodatkowe koszty.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Proszę bardzo.

Senator Kazimierz Kleina:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Najpierw odpowiem na to pierwsze pytanie o środki na dożywianie dzieci, które wywołuje tyle emocji, wydaje mi się, niepotrzebnie. Po pierwsze, kwota w budżecie przedstawionym Senatowi przez Sejm wynosiła ponad 70 milionów zł. My uważaliśmy, że z tej konkretnej kwoty można część środków przełożyć i wraz ze środkami przeznaczonymi dla kobiet w ciąży połączyć w taką jedną pulę na cele społeczne, czyli dodatki rodzinne. Wydaje nam się, że kierując te środki finansowe do rodzin, a więc tam przecież, gdzie jest problem z dożywianiem, z różnymi społecznymi patologiami, można je efektywniej i racjonalniej wykorzystać, ponieważ nie będą one kierowane tylko na jeden określony cel. A więc można to zrobić szerzej. Tak uważała komisja, uważała, że w rodzinie można pieniądze wykorzystać efektywniej niż wtedy, kiedy się je uruchamia w różnych miejscach na konkretne małe zadanie. Takie było zdanie komisji i takie jest moje osobiste zdanie. Można racjonalniej wykorzystać te pieniądze, jeżeli one są w rodzinach. Także w rodzinach, gdzie są różnego rodzaju problemy społeczne, można, przy operatywnej działalności służb socjalnych, społecznych, lepiej wykonać zadania, o których mówimy.

Kolejna poprawka, o którą pan senator pyta, dotyczy zmian wewnątrz działu Ministerstwa Transportu i Gospodarki Morskiej, a związana jest z przesunięciami na zadania inwestycyjne. A więc tutaj nie tworzymy takiej na przykład sytuacji, że zabieramy pieniądze, czy proponujemy, żeby zabrać pieniądze z inwestycji, czyli z działań związanych z tworzeniem nowych wartości materialnych, na wydatki na konsumpcję. Uznaliśmy, że trzeba dokonać pewnych przesunięć. Uzgodnione to zostało także z ministerstwem transportu.

Zdajemy sobie sprawę, że na infrastrukturę kolejową trzeba niezmiernie dużo pieniędzy. W budżecie państwa na ten rok jest przewidziany ponadsześćdziesięcioprocentowy wzrost środków na infrastrukturę kolejową, a więc kwota, o której tutaj mówimy, jest w sumie ułamkiem problemu. Na to konkretne zadanie, czyli modernizację trasy Warszawa-Kunowice, przeznaczone jest prawie 300 milionów zł dotacji rządowej i jeszcze środki własne itd., itd. Chodzi o ogromne środki, często trudne do wykorzystania w ciągu roku ze względu na organizację tej pracy. Dlatego uznaliśmy, że trzeba przeznaczyć także niewielką część środków na inwestycje w gospodarce morskiej, gdzie w tym roku praktycznie zostały one wstrzymane. A są bardzo istotne także z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa, bezpieczeństwa żeglugi. Część tych środków przeznaczona jest także na inwestycje na przejściach lądowych i morskich, a więc też istotne i ważne. Te cele byłyby zatrzymane.

Taki ruch jest oczywiście trudny. No, ale zdajemy sobie sprawę, że zawsze to jest dokonywanie pewnego wyboru i przy każdej takiej sytuacji mogą powstawać poważne wątpliwości, czy zrobić tak czy inaczej. Ale skoro tu jest tych środków tak dużo, że może powstać niebezpieczeństwo ich niewykorzystania, to ucięcie jakiejś niewielkiej procentowo kwoty, jakiegoś marginesu, wydaje się logiczne. Chociaż oczywiście zawsze będą kontrowersje.

Drugą taką cząstkę zebraliśmy, w ramach Ministerstwa Transportu i Gospodarki Morskiej, z dotacji do dopłat do taryf ulgowych, jakie państwo przekazuje na rzecz Polskich Kolei Państwowych. Ta oszczędność, według opinii komisji, przeanalizowanej wspólnie z ministerstwem, wynika z tego, że zmieniają się zasady refundowania kosztów ulg kolejowych, do których jest zobowiązane państwo. Zmiana tej ustawy weszła w życie w ubiegłym roku, obowiązuje od obecnego roku, a więc tutaj też, jak nas poinformowano, mogą być pewne oszczędności.

Zdajemy sobie sprawę, że kolej jest w bardzo trudnej sytuacji, ale to jest problem wielu, wielu, wielu branż w Polsce i trzeba dokonywać wyboru.

Aha i ostatnie pytanie o 5 milionów zł na Krajowe Biuro Wyborcze. Ja w trakcie swojego wystąpienia uzasadniałem tę potrzebę, mówiłem, na co szukaliśmy środków. Jest ona oczywista i nikt nie neguje, że te środki powinny się znaleźć. No i wówczas znowu trzeba podjąć trud szukania tych pieniędzy. Wydawało nam się, w Komisji Gospodarki Narodowej, że w ubiegłym roku odbyły się wybory samorządowe do różnych szczebli samorządu. To był duży wysiłek. W tym roku wyborów nie będzie. Mamy nadzieję, że można jakoś oszczędniej wykonać prace, które są organizowane przez Krajowe Biuro Wyborcze. I stąd to cięcie. Szukaliśmy, zastanawiamy się jeszcze, może w trakcie debaty dokonamy jeszcze jakiegoś przesunięcia, jakiejś zmiany.

Komisja zastanawiała się też na przykład nad rezerwą środków w ramach Krajowego Biura Wyborczego na ogólnonarodowe referendum, bo prawdopodobnie szansa, żeby się ono odbyło, jest niewielka. Może stamtąd byśmy wzięli te pieniądze, przesunęli je i dokonali zmian. Ale generalnie, wydaje mi się, że nie szukalibyśmy gdzie indziej źródeł pokrycia tego wydatku, który jest potrzebny.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dziękuję.

Pan senator Maszkiewicz, proszę bardzo.

Senator Zdzisław Maszkiewicz:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie Senatorze, jak mam do pana, jako do przewodniczącego Komisji Gospodarki Narodowej, dwa pytania. Jedno dotyczy art. 40 ustawy budżetowej i obowiązkowej składki na Fundusz Pracy. Jakimi obliczeniami dysponowała Komisja Gospodarki Narodowej, że pozwoliły one obniżyć propozycję przedłożoną przez Komisję Rodziny i Polityki Społecznej, zwiększającą tą składkę na 2,6%, co jest tą składką, którą rząd przedłożył pod obrady Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej? Jakie to obliczenia mówią, że 2,5 stanowi mniej więcej tyle samo, ile 2,6 z przedłożenia rządowego? Tyle pytanie, ale ja bym chciał jeszcze do tego dodać kilka słów swego komentarza. Te pieniądze, które zostały zredukowane poprzez obcięcie o 1/10...

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Panie Senatorze, prosiłbym o krótkie i węzłowate pytania. A myślę, że tutaj...

Senator Zdzisław Maszkiewicz:

Dobrze. Poprzestanę na pytaniu, Panie Marszałku. Przepraszam.

I pytanie drugie, o budowę Szpitala w Radomiu-Józefowie. Jest to szpital, którego budowa została rozpoczęta na skutek porozumienia po strajku w Wyższej Szkole Inżynieryjnej w Radomiu. Jeden z postulatów strajkujących dotyczył tego, aby przekazać budowany w tamtym czasie budynek Wojewódzkiej Komendy Milicji Obywatelskiej na potrzeby szpitala. Ta budowa od początku jest dyskryminowana i trwa już dwadzieścia lat. Jakieś złe moce budzi ten szpital, skoro nawet Komisja Gospodarki Narodowej odrzuca propozycję złożoną przez Komisję Rodziny i Polityki Społecznej, a przyjmuje poprawki nieaprobowane przez tę komisję. Chciałem zapytać, dlaczego tak się dzieje, że odrzucane są poprawki zaakceptowane merytorycznie przez komisję zdrowia, a przyjmowane poprawki spoza propozycji komisji. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Proszę bardzo, Panie Przewodniczący.

Senator Kazimierz Kleina:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Pierwsze pytanie dotyczące wysokości składek. Komisja Gospodarki Narodowej podniosła składkę zaproponowaną przez Sejm z 2,45% do 2,5%. Robiliśmy to, jak mówiłem, bardzo ostrożnie. Ale pytanie dotyczyło sposobu wyliczenia tych 2,5%. Oczywiście to i dla nas było zasadniczą sprawą. Przy okazji od razu powiem, że podniesienie składki o tę kwotę, którą myśmy zaproponowali, a więc o te 0,05%, powoduje wzrost zasobów Funduszu Pracy o około 80 milionów zł, jeżeli dobrze pamiętam. Podniesienie składki do 2,6% dawałoby prawie 300 milionów, chyba 289 milionów zł. To jest znaczna kwota. Myśmy wprost zapytali ministra finansów o te wyliczenia, ponieważ intencją Komisji Gospodarki Narodowej było takie działanie, które nie stanowiłoby dodatkowego obciążenia dla pracodawców. To też wydaje się poza wszelką dyskusją w ogólnej sytuacji gospodarczej, jaka jest w Polsce. Z informacji, jaką otrzymaliśmy, wynikało, że to może być około 2,5%, może 2,51%, może 2,52% - w każdym razie w tych granicach.

A więc podniesienie do 2,6% nie stanowiłoby może aż tak bardzo wielkiego ciężaru, ale nawet symboliczne obciążenie mogłoby być źle odebrane przez pracodawców. Uznaliśmy, że trzeba racjonalniej gospodarować tymi środkami, że lepiej nawet, gdyby to było możliwe, obniżyć trochę składkę pracodawcy, tak aby miał on poczucie, że ustawodawca zachęca go do tworzenia nowych miejsc pracy. To często jest tak samo ważny element walki z bezrobociem jak dokładanie pieniędzy. Takie intencje nami kierowały.

Gdyby się okazało z jakichś dokładniejszych przeliczeń, że 2,5% daleko odbiega od tego, o czym mówimy, to przecież możemy jeszcze tej zmiany dokonać. Ale wydaje mi się, że Senat powinien spróbować, mimo tych trudnych problemów społecznych, utrzymać składkę na tym poziomie, jaki zaproponowała Komisja Gospodarki Narodowej, a więc w sumie podnieść ją o te 0,05%. No, ale to już jest kwestia wyboru. Według informacji, jakie przekazał nam minister finansów, stawka większa niż 2,5% stanowiłaby podobno obciążenie. Boję się, że precyzyjnie wyliczyć się tego nie da. Ale minister finansów, jak sądzę, dokładnie na to pytanie nam odpowie.

Pytanie o szpital w Radomiu. Próbuję znaleźć w notatkach ten szczególny przypadek. Decyzje związane z inwestycjami centralnymi były najtrudniejsze, bo każda z nich jest niewątpliwie bardzo ważna. Szpital w Radomiu. Komisja po dyskusji, w wyniku głosowania, uznała, że nie podejmujemy tutaj tego trudu. I nie było po temu szczególnych powodów, a już, broń Boże, jakichś politycznych. Nie doszukiwaliśmy się informacji o tym, kiedy i w jakim momencie ta inwestycja się rozpoczęła. Przecież tak samo nie byliśmy przeciwni tej obwodnicy, o której mówił pan senator Lipowski, obwodnicy w Lublińcu. Co więcej, nawet się opowiadamy za nią i jeszcze kilkudziesięciu innymi obwodnicami, które są przygotowywane w Polsce, a których ja mógłbym przynajmniej piętnaście tutaj wymienić, przygotowanych już do inwestowania, do działania: tylko mieć pieniądze i koparki mogłyby wjechać. A to jest niemożliwe.

Ja jeszcze raz spróbuję zajrzeć do moich notatek, abym mógł dokładniej powiedzieć, jakie motywy nami kierowały, ale boję się, że w tej materii jakichś specjalnych motywów nie było.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Proszę panią senator Kempkę.

Senator Dorota Kempka:

Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.

Ja mam trzy pytania. Pierwsze do poprawki, która została zgłoszona i przyjęta przez komisję. Częściowo już o to pytał pan senator Piwoński. Ale mnie interesuje to, dlaczego komisja nie rozważyła możliwości, żeby pieniądze, które przeznacza z budżetu państwa, z rezerwy celowej, na dodatki rodzinne w wysokości 70 milionów zł zostały wzięte z rezerwy centralnej? Czy musi się to odbywać kosztem, tak jak się proponuje, dożywiania dzieci i kosztem rezerwy celowej na zasiłki dla kobiet w ciąży? Dla mnie, jako członka Komisji Rodziny i Polityki Społecznej, osoby, która niejednokrotnie zabierała w tej sprawie głos, takie rozwiązanie jest nie do przyjęcia. Szczególnie nie do przyjęcia jest ta argumentacja pana senatora, że przyznając 70 milionów zł rodzinie, będziemy się jednocześnie opiekowali tymi kobietami kosztem dodatków na zasiłki dla kobiet w ciąży. Bardzo bym prosiła o wyjaśnienie tej sprawy.

Drugie pytanie dotyczy nieco innej sprawy. W propozycjach przedłożonych przez komisję jest cała masa rezerw celowych. Proszę mi odpowiedzieć w takim razie, Panie Senatorze, dlaczego w pozycji 25 za rezerwę celową uznaje się środki na szkolenie i wynagrodzenia związane z funkcjonowaniem służby cywilnej, w tym również skutki decyzji zwiększenia wynagrodzeń urzędników służby cywilnej?

I z tym pytaniem wiąże się następne, ponieważ występuje jeszcze jedna rezerwa, dla mnie nieuzasadniona, w pozycji 33 - sfinansowanie wypłat nagród jubileuszowych, odpraw emerytalnych, ekwiwalentów za niewykorzystane urlopy itd., itd. I tutaj rezerwuje się 3 miliony 286 tysięcy zł.

Według mnie, te dwie rezerwy są zupełnie niepotrzebne. One powinny być ujęte gdzie indziej w budżecie.

I trzecie pytanie. Czym kierowała się komisja, zabierając samorządom terytorialnym środki finansowe na pomoc społeczną, placówki wychowania pozaszkolnego i przeznaczając większą ilość środków finansowych na działalność organizacji pozarządowych? Przecież jeżeli zwiększymy środki finansowe na wspieranie organizacji pozarządowych, to jednocześnie będziemy centralnie współdecydować o tym, które organizacje pozarządowe zdobędą granty i środki finansowe. Samorządy natomiast, na które tak bardzo stawialiśmy, praktycznie pozbawiamy tych środków finansowych. Chciałabym podkreślić jeszcze jedno. Na ten temat bardzo dużo dyskutowaliśmy w Komisji Rodziny i Polityki Społecznej, jak również zastanawialiśmy się, czy takie rozwiązania są słuszne. Stąd nie mogę się zgodzić z poprawkami, w sprawie których zadałam pytania, a które zostały przedstawione przez pana senatora. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Proszę bardzo.

Senator Kazimierz Kleina:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Jeśli chodzi o pierwsze i drugie pytanie, to w zasadzie nie jestem w stanie nic dodać, ponieważ już dość dogłębnie uzasadniłem filozofię pracy komisji nad tymi dwiema poprawkami. W sprawie rezerwy na dodatki rodzinne, na którą składają się też środki na dożywianie i dla kobiet w ciąży, przyjęliśmy, co podziela również Komisja Gospodarki Narodowej, że dodatki rodzinne mogą w pewnym stopniu konsumować ten obszar spraw, o jakim mówimy. Niewątpliwie sprawy te są ważne i nikt tego nie neguje. Taką przyjęliśmy filozofię myślenia. Można się z tym nie zgadzać, można zaproponować inną poprawkę i szukać dodatkowych środków. Nawet jestem za tym, żeby znalazły się dodatkowe środki na cele społeczne i rodzinne. Jeżeli uda nam się wygospodarować takie środki i nie będzie to burzyło porządku budżetu, to przecież wszyscy z wielką radością i ochotą to przegłosujemy. Przyjęliśmy taką, a nie inną filozofię myślenia, uzasadniłem to w trakcie sprawozdania i w zasadzie nic więcej nie potrafiłbym tutaj dodać. Mogę tylko powiedzieć, że znam takie sytuacje z własnego życia, i wiem, jak funkcjonują te dodatki i jak w praktyce wygląda działalność społeczna. Doceniam to wszystko, co dzieje się w tej dziedzinie, i dlatego wydaje mi się, że propozycja Komisji Gospodarki Narodowej jest słuszna. Ale możemy przecież w trakcie debaty szukać innego, lepszego rozwiązania tej sprawy.

Kwestia wspierania organizacji pozarządowych. W zasadzie nie jest to dokładnie wspieranie tych organizacji. To nie tak. Jeżeli ja tak powiedziałem, to troszeczkę błędnie. Chodzi po prostu o to, że niektóre zadania rządowe mogą być również wykonywane za pośrednictwem organizacji pozarządowych. Przypominam sobie tutaj dyskusję podczas debaty nad ustawą o finansach publicznych. Nawet ze strony lewicy był nacisk na to, żeby przegłosować poprawkę wprowadzającą przejęcie wielu zadań przez organizacje pozarządowe nie dobrowolnie, ale obligatoryjnie. Tutaj zaś chodzi o to, że pewne zadania można realizować za pośrednictwem organizacji społecznych, oczywiście w drodze normalnych zamówień publicznych, tak jak to się odbywa obecnie. Myślę, że jest kwestią dyskusyjną, czy ma to być realizowane w ten, czy w inny sposób. Uznaliśmy, że te cele społeczne w takim stopniu mogą być realizowane także przez organizacje pozarządowe. Daleki jestem od sądzenia, że jeżeli już przeznaczymy pewne wydatki na realizację zadań przez organizacje społeczne, to wybór, kogo będzie się wspierało, będzie wyborem politycznym albo - nie daj Boże - w dodatku nieuczciwym. To nieprawda. Przecież większa część wydatków budżetu państwa w praktyce ostatecznie realizowana jest przy pomocy różnego rodzaju prywatnych firm, instytucji itd. Taka jest praktyka. A więc nie widzę tutaj tego typu problemu i nie przedstawiałbym sprawy w ten sposób. Wydaje mi się, że wiele społecznych problemów można rozwiązywać przy pomocy aktywności obywatelskiej.

Pytanie o rezerwy celowe. Szczerze mówiąc, nie potrafiłbym precyzyjnie i do końca na nie odpowiedzieć. Kwestia ta nie budzi specjalnie moich wątpliwości, chociaż może się okazać, że będą tutaj konieczne oszczędności. Wydaje mi się, że szczegółowej odpowiedzi na to pytanie mogłaby udzielić pani minister, ponieważ zna ona ten przepis bardzo dokładnie. To tyle.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dziękuję.

Rozumiem, że pani minister zanotuje to pytanie i odpowie na nie później, na co na pewno przyjdzie jeszcze czas.

Pytanie zadaje pan senator Majka, proszę bardzo.

Senator Krzysztof Majka:

Panie Przewodniczący, wyraził pan zdanie, iż istnieje poważne niebezpieczeństwo niedoinwestowania instytucji kultury przekazywanych samorządom. Jednocześnie komisja w poprawce W dokonała przesunięcia środków w ramach budżetu Ministerstwa Kultury i Sztuki, w celu umożliwienia pokrycia wydatków instytucji kultury przywróconych ministerstwu po sporządzeniu projektu ustawy budżetowej. Czy ten manewr wewnętrznego przesunięcia nie spowoduje zubożenia środków na regionalne instytucje kulturalne? Chodzi tu między innymi o instytucje w zlikwidowanych województwach, takie jak - przykład z mojego regionu, byłego województwa koszalińskiego - teatr, filharmonia, muzeum, które przeżywają naprawdę ciężkie chwile. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Proszę bardzo.

Senator Kazimierz Kleina:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Ta zmiana nie wywoła takiego skutku. Problemem jest generalny brak środków na kulturę. Wszyscy to dostrzegamy, wszyscy o tym wiemy i chcielibyśmy dołożyć pieniędzy na kulturę, ale ich oczywiście nie ma. Poprawka, o której pan senator mówi, wynika z tego, że w ostatniej fazie przygotowania reformy samorządowej część instytucji kultury, jak państwo pamiętacie, została przesunięta z poziomu województw do poziomu zarządzania centralnego lub na odwrót. W którymś momencie, przy tych wszystkich operacjach i zabiegach, okazało się, że nie są zapewnione środki finansowe na utrzymanie instytucji kultury, które były dotąd zarządzane centralnie. Były one niejako w innym miejscu. Ta poprawka przesuwa środki na podstawową działalność instytucji kultury, jest to niezbędne dla ich funkcjonowania. Według informacji, jakie posiadam, w tak zwanych miastach powiatowych niektóre instytucje kultury są zagrożone. Znam przypadek teatru w Koszalinie, budzący pewne obawy, ale wydaje się, że sprawa ta została wyjaśniona i zostały uruchomione środki finansowe. Takie też było stanowisko ministerstwa. Podobne sytuacje powstają też w wielu innych miastach.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Proszę, pan senator Suchański.

Senator Jerzy Suchański:

Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.

Panie Przewodniczący, po ostatnich spotkaniach z wyborcami nasunęły mi się następujące pytania. Oczywiście jest rzeczą zrozumiałą, że niezwykle trudno jest obecnie czytać budżet ze względu na brak porównania z wykonaniem wydatków w roku 1998. Stąd też niektóre pozycje mogą znajdować się w innym miejscu. Z posiadanych przeze mnie informacji wynika, że generalnie spadają nakłady na inwestycje centralne. W roku 1997 r. były na poziomie 2,3%, w ubiegłym 2%, na ten rok planuje się 1,4%. Czy pan przewodniczący byłby uprzejmy ewentualnie potwierdzić te dane? Czy rzeczywiście tak jest? Bo cóż się tutaj kryje? Otóż w tym roku znikają niezwykle ważne rezerwy na inwestycje centralne. Przynajmniej ja ich tutaj nie widzę. Na inwestycje centralne nie ma więc rezerwy środków, co jest chyba bardzo niepokojące.

Kolejne pytanie. Czy gdzieś w budżecie są środki na wypłatę rekompensaty dla pracowników sfery budżetowej, emerytów i rencistów za utracone świadczenia? Jeżeli te środki są, to gdzie i w jakiej wysokości? Ja ich tutaj nie widzę.

I ostatnie pytanie. Czy nie ma gdzieś błędu związanego z inwestycją centralną "Budowa zbiornika Świnna-Poręba na rzece Skawie, województwo małopolskie"? Z tego, co zrozumiałem, na sfinansowanie tej inwestycji potrzeba ponad 2 miliardów 98 milionów zł. Rząd zaproponował tylko pół miliona zł. Jestem członkiem Komisji Gospodarki Narodowej i wiem, że zaproponowano jeszcze dodatkowe 3 miliony zł. A zatem w sumie inwestycja, na którą potrzeba 2 miliardów 98 milionów zł, otrzymuje 3,5 miliona zł. Można wyliczyć, że w tej sytuacji trzeba by było budować ten zbiornik około siedmiuset lat. Podobnie wygląda sytuacja jedynej inwestycji centralnej w województwie świętokrzyskim, czyli budowy zbiornika Wióry na rzece Świślinie. Termin wykonania został tu przesunięty o sześć lat. Na ten rok przewiduje się 1 milion, a potrzeba 266 milionów zł. A zatem dwieście sześćdziesiąt sześć lat, jeśli już mówić tak humorystycznie, trzeba byłoby budować ten zbiornik. Czy nie ma tu jakieś pomyłki? Rozumiem, że jeśli pan przewodniczący nie będzie mógł odpowiedzieć, to przedstawiciel rządu zapewne to uczyni. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Proszę bardzo, Panie Przewodniczący.

Senator Kazimierz Kleina:

Wysoka Izbo!

Pan senator jest członkiem Komisji Gospodarki Narodowej i oczywiście uczestniczył we wszystkich pracach tej komisji, więc znakomicie potrafi sam sobie odpowiedzieć na to pytanie. Ja mogę tylko mówić o tym, co było na posiedzeniach komisji i w zasadzie nie powinienem dodawać nic więcej, bo moje komentarze i oceny powinienem przedstawiać dopiero w czasie wystąpienia w dyskusji. Tak więc właściwie pan senator już zna odpowiedź, ale możemy próbować szukać odpowiedzi na te pytania.

Co do środków na inwestycje centralne, to jak pan senator powiedział, taka jest tendencja. Wydaje się, że wynika ona z uwarunkowań, o których już wcześniej mówiliśmy. W praktyce nie musi to oznaczać, że środki na inwestycje wieloletnie czy w ogóle na inwestycje w regionach się zmniejszą. Mówimy przecież o tym, że województwa zaczynają prowadzić politykę regionalną, że przygotowują strategie rozwoju regionalnego, że opracowują zadania i podpisują z rządem kontrakty na wykonywanie różnych zadań. Zaczynają także mieć dostęp do środków pomocowych, strukturalnych Unii Europejskiej. Tak więc uruchomienie w najbliższych latach tych środków na inwestycje w większości wypadków jest możliwe. Ale odpowiedź na pierwsze postawione wprost pytanie jest taka, jak już powiedziałem.

Odprawy emerytalne. Środki na te odprawy są zawarte w rezerwach celowych, więc tutaj nie ma żadnego zagrożenia, że jakieś środowiska, jakieś osoby nie otrzymają odpraw, należnych im emerytur itd. Mówiłem o tym w swoim wystąpieniu.

(Senator Tomasz Michałowski: Tu chodzi o rekompensatę.)

Rekompensatę?

(Senator Tomasz Michałowski: Tak, za 1992 r. dla emerytów i dla pracowników sfery budżetowej. Czy to też jest w rezerwie?)

Tak, to też jest w rezerwie budżetowej, ale myśmy na posiedzeniu komisji, jak pan senator dobrze wie, nie poruszali tej sprawy, więc kompetentnie na to pytanie na pewno odpowie pan minister.

Zbiornik budowany dwieście sześćdziesiąt lat czy jeszcze dłużej. No, przecież znakomicie wiemy, że w poszczególnych latach priorytety ulegają zmianie i niekiedy inwestycja jest finansowana przez budżet państwa symbolicznie, kwotą 1 miliona zł czy nawet mniejszą. Mówiłem już o takim przypadku, o szpitalu w Łęcznej. Uważamy, że jest ważny i potrzebny, jak wiele szpitali na tak zwanej ścianie wschodniej, ale teraz proponujemy symboliczne zaangażowanie finansowe. W którymś momencie na pewno nastąpi zmiana tego stanu, kiedy dojdzie do pewnego przesunięcia piorytetów. Zależy nam przecież na tym, żeby te inwestycje były zakończone w realnym czasie. One są potrzebne, a więc w którymś momencie trzeba się będzie na nich skupić i dokonać wyboru. Takie zresztą są cele, takie są intencje Komisji Gospodarki Narodowej, żeby skupić się na tych inwestycjach, które możemy skończyć w najbliższym czasie, w ciągu najbliższych lat. I dlatego też, żeby wymóc zakończenie danej inwestycji nawet w roku bieżącym, przeznaczaliśmy dodatkowe pieniądze, dokładaliśmy tam, gdzie ich brakowało. Chcemy na przykład, żeby już w roku przyszłym zakończono inwestycję w Nowym Targu, chodzi o szpital. Były tam przeznaczone jakieś kwoty, ale powiedziano nam, że brakuje 1 miliona zł. Postanowiliśmy go dołożyć, na tym koniec. Na takiej zasadzie w ubiegłym roku został ukończony szpital w Kościerzynie. Oni tam dzisiaj płaczą i chcieliby dostać coś jeszcze. Ale w końcu daliście słowo, dostaliście pieniądze i na tym koniec, dalej martwcie się sami. Tak powinno być i tak będzie z tymi inwestycjami, bo inaczej chyba byśmy się pogubili. I tyle na ten temat.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dziękuję.

Proszę państwa, widzę wszystkie podniesione ręce. Są państwo zapisani, więc proszę się nie denerwować. Jest kolejka i nic na to nie poradzę.

Pan senator Świątkowski, proszę bardzo.

Senator Maciej Świątkowski:

Panie Marszałku, Panie Senatorze, komendanci wojewódzcy Policji posiadają środki finansowe przeznaczone na motywowanie policjantów, to znaczy na nagrody. W toku debaty sejmowej zgłoszono wniosek, aby zwiększyć ilość tych środków kosztem zakupu dziesięciu karetek reanimacyjnych, które miały służyć między innymi zabezpieczeniu różnych akcji policyjnych. Moje pytanie jest takie: po co właściwie policjantom taka motywacja, skoro brak karetki reanimacyjnej, na przykład przy gaszeniu pożaru, będzie skutkował w ten sposób, że policjant straci życie lub dozna znacznego uszczerbku na zdrowiu? To chyba jakieś nieporozumienie. Myśmy o to wnosili, ale nie ze środków szpitala. Jest to jakby powrót do wersji rządowej. Bardzo byśmy prosili o uwzględnienie naszej propozycji. To znaczy, środki na motywacje są, a nam chodzi o karetki reanimacyjne wykorzystywane do zabezpieczania akcji policyjnych. Dziękuję.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Proszę bardzo, Panie Przewodniczący.

Senator Kazimierz Kleina:

Myślę, że nic nie stoi na przeszkodzie, żeby pan senator złożył stosowną poprawkę i żebyśmy jeszcze raz rozpoczęli dyskusję w komisji. Komisja Gospodarki Narodowej podzieliła argumentację, jaką zaprezentowała komisja sejmowa, i uznała, że racje są po jej stronie. Ale oczywiście jest to kwestia otwarta.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dziękuję.

Pan senator Kruszewski, proszę bardzo.

Senator Zbigniew Kruszewski:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie Przewodniczący, Polska wchodzi w zapaść, jeżeli idzie o stan dróg i mostów, staje się właściwie krajem nieprzejezdnym. Brakuje nam około dwunastu przepraw mostowych przez Wisłę, w tym mostu w Płocku. Mówił o tym w swoim sejmowym wystąpieniu pan poseł Goryszewski. Chciałbym usłyszeć, jakie jest w sprawie budowy dróg i mostów w naszym kraju stanowisko Komisji Gospodarki Narodowej - bo według mnie, osiągamy tu już stan zapaści - i czy ustawy kompetencyjne nie przeszkadzają rozwojowi tej tak ważnej dziedziny w naszym kraju, czy nie przeszkadzają tego typu działaniom?

I drugie pytanie: jakiej wielkości kwoty zostały przez komisję przemieszczone w propozycjach przedstawionych w tej chwili Senatowi? Ja odnoszę wrażenie, że wiele zmian jest wprowadzonych po prostu dla samej zmiany, chociażby poprawka U mówiąca o 2 miliardach starych zł czy poprawka H mówiąca o 5 miliardach starych zł. Czy można uznać, że świadczy to również o braku możliwości wpływania przez Senat w sposób decydujący na budżet? O jakim procencie budżetu mówimy przy okazji tych poprawek, które pan przewodniczący raczył nam przedstawić w imieniu komisji? Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Proszę bardzo.

Senator Kazimierz Kleina:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Jaka jest sytuacja na drogach, to oczywiście wszyscy wiemy, bo prawie wszyscy jeździmy drogami bitymi, polnymi, a także szlakami kolejowymi. Ta zapaść nie jest skutkiem ostatnich lat, ale - można powiedzieć - wielu dziesiątków lat. Inwestycje centralne na drogach pochodzą często jeszcze z lat osiemdziesiątych, a przecież wtedy ich nie zaczynano, bo wtedy też nie było idealnie, też była bardzo trudna sytuacja. To, jaki jest stan dróg, nie wynika z tego, że w tym czy w ubiegłym roku albo jakieś trzy lata temu podjęliśmy złe decyzje. Najprościej mówiąc, wynika to z braku pieniędzy. W tegorocznym budżecie priorytet w inwestycjach komunikacyjnych stanowią inwestycje kolejowe i tutaj wzrost nakładów jest bardzo znaczny. Miejmy nadzieję, że jakoś to odczujemy i przynajmniej ta gałąź transportu będzie miała odpowiednią infrastrukturę, a więc w miarę przyzwoite torowiska na głównych szlakach drogowych. Są też przewidziane w ustawie pewne piorytety dla autostrad, ale to zdecydowanie za mało, co wynika z braku pieniędzy. Oczywiście trzeba znaleźć na to jakiś sposób. My, jako Komisja Gospodarki Narodowej, jako Senat, na pewno nie rozwiążemy tego problemu. To jest zadanie rządu.

Pan senator pytał, jakiej wielkości kwoty Komisja Gospodarki Narodowej wprowadza w swoich poprawkach w budżecie. Ja tego nie sumowałem, ale to są niewielkie, marginalne zmiany. I tak przecież powinno być, bo budżet jest przygotowany przez rząd i to rząd za niego odpowiada. Gdyby Senat czy Sejm zmieniał całkowicie budżet i jeszcze tym się szczycił, to by świadczyło tylko o tym, że nie ma rządu. Ja bym chciał zgłosić takie sprawozdanie Komisji Gospodarki Narodowej, w którym powiem, że nie ma poprawek. Moim zdaniem, jeżeli nie ma poprawek, to znaczy, że wszystko jest dobrze. Jeśli poprawki są małe - a mówię, że takie są - to znaczy, że rząd pracuje dobrze. Dobrze to też świadczy o Senacie i Sejmie.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dziękuję.

Proszę o zabranie głosu pana senatora Feszlera.

Senator Lech Feszler:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Wiele samorządów wojewódzkich i powiatowych skarży się, o czym również była tutaj mowa, na brak środków na kulturę. Komisja dokonała poprawki, dokonała skasowania pozycji 61 i przeniesienia 100 milionów zł do pozycji 34. Czy komisja i pan senator nie obawiają się, że te pieniądze nie zostaną przeznaczone na kulturę, ale na inne cele? Ja rozumiem intencje, ponieważ to wynika ze zmian kompetencyjnych, wszystkim nam natomiast chodzi - i pan senator tutaj o tym przypominał - o wspomożenie kultury.

I drugie pytanie. Dotyczy ono przesunięcia wewnątrz budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji środków w wysokości 5 tysięcy zł z rozbudowy i modernizacji szpitala w Białymstoku. Chciałbym przypomnieć, iż ten szpital rozbudowuje się już od 1983 r., czyli szesnaście lat. Jeśli porównać budżet ubiegłoroczny i tegoroczny, nakłady w wyniku tego przesuwania wzrosły z roku na rok o 20 miliardów zł. Dalsze przesunięcie tejże rozbudowy spowoduje dalszy wzrost nakładów. Sądzę, że ta poprawka jest niecelowa. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Proszę bardzo, Panie Senatorze.

Senator Kazimierz Kleina:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Zaproponowane przez nas przesunięcia środków, jeśli chodzi o instytucje kultury, które tych środków nie mają, wynikają z tego, że w pierwszym zamyśle te instytucje miały być w samorządach, później wróciły do centrum, a więc ta kwota idzie za nimi. Wydaje się, że niemożliwe jest przekazanie jej na inne cele, ponieważ wówczas te instytucje nie otrzymałyby ani złotówki, bo one innych pieniędzy fizycznie nie mają. Jeżeli te pieniądze zostaną wydane na inny cel, to znaczy, że te instytucje nie będą miały na płace, na prąd, na nic. Zatem takich obaw nie ma, tym bardziej że to są w sumie i tak bardzo skromne środki. Pewnie lepiej by było, żeby te instytucje kultury były w samorządach - tak jak myśmy, jako Senat, w którymś momencie chcieli. Jednak, niestety, różne obawy przed władzami samorządowymi doprowadziły do tego, że one wywędrowały z powrotem wyżej, ale na pewno w przyszłości wrócą razem ze środkami. Tak więc tutaj tych obaw nie ma.

Jeżeli chodzi o szpital w Białymstoku, to niestety jest to pytanie o inwestycje wieloletnie. A ta jest inwestycją co najmniej kilkunastoletnią. Myśmy tu właściwie zaakceptowali to, co wyszło z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Państwowej, bo to jest chyba inwestycja przez to ministerstwo prowadzona. W niektórych miejscach coś tam próbujemy jakby uciąć; uważamy, że nie może być tak jak w Ełku, że obok jest inwestycja - szpitale przez ulicę, budowane przez Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej i Ministerstwo Obrony Narodowej. Mam nadzieję, i taka jest nasza intencja, że w tym roku bezwzględnie trzeba się będzie tym inwestycjom centralnym jeszcze raz dokładnie przyjrzeć i dać nawet więcej pieniędzy tam, gdzie istnieje taka potrzeba.

Tak jak powiedziałem, jestem zwolennikiem tego, żeby przeznaczyć środki na inwestycje centralne i dać je samorządom. Niech one ostatecznie decydują, czy dany szpital jest w tym miejscu potrzebny, czy nie. Tam naprawdę można podjąć racjonalną decyzję, bez względu na to, jaki układ polityczny rządzi w danym sejmiku czy w danym powiecie. Przecież ludzie podejmują decyzje, lepiej znając swoje najbliższe otoczenie i wiedząc, czy i jak ten szpital będzie służył.

Są takie przykłady, że szpitale powiatowe się znakomicie zrestrukturyzowały, podjęły ten trud modernizacji, przystosowania do zmieniającej się sytuacji na rynku, a są też prowadzone w tej dziedzinie takie inwestycje, które budzą nasze wątpliwości.

Nie potrafię na to pytanie do końca, tak w stu procentach, odpowiedzieć. Chcemy tę inwestycję zakończyć, bo skoro ona się ciągnie tyle lat, to wydaje się, że jest szansa, żeby ją zamknąć, zakończyć i uznać, że będzie służyła chorym.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Pan senator Jarzembowski, proszę bardzo.

Senator Ryszard Jarzembowski:

Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.

Chciałbym zapytać pana senatora sprawozdawcę Kazimierza Kleinę o dwie sprawy.

Po pierwsze, czy uwzględniono w pełni oszczędności z tytułu zmniejszenia kosztów obsługi długu krajowego i jakie będzie ewentualne przeznaczenie tych kwot - oczywiście poza tymi, które mamy tutaj w dostarczonych materiałach? To pierwsza sprawa.

I druga sprawa: czy nie ma pomyłki w tekście dostarczonej nam ustawy, jeśli chodzi o środki dla Urzędu Ochrony Państwa? Jeśli porównać to, co mamy zapisane w dostarczonych nam materiałach, to w zestawieniu z kwotami choćby na pomoc społeczną, na wojsko, na Policję, kwoty przeznaczone na Urząd Ochrony Państwa są relatywnie bardzo wysokie. Dziękuję bardzo. Proszę o odpowiedź.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Proszę bardzo.

Senator Kazimierz Kleina:

Odpowiadam panu senatorowi Jarzembowskiemu na postawione pytania.

Jeśli chodzi o oszczędności z tytułu długu wewnętrznego, to myśmy tę kwestię oczywiście bardzo wnikliwie analizowali. Jak pan senator znakomicie się orientuje, w trakcie prac nad budżetem nastąpiła zmiana stóp procentowych. Tak więc w czasie pracy nad budżetem było to trudne. Także gdy pracowała Komisja Gospodarki Narodowej, wiedzieliśmy, że ta sytuacja dopiero zaczyna wywoływać skutek finansowy. Oczywiście z tytułu zmiany stóp następują oszczędności, jeśli chodzi o dług wewnętrzny. To wiemy. Sygnalizowałem to w trakcie wystąpienia, mówiłem o tym, że będziemy myśleli o priorytetach - o rolnictwie, o służbie zdrowia - tak, by sfinansować to ewentualnie z tego długu wewnętrznego.

Z drugiej strony, z tytułu zmian stóp procentowych następują oczywiście oszczędności w obsłudze długu wewnętrznego, ale także wbrew pozorom - wzrost kosztów obsługi długu zagranicznego. I wyważenie tej wysokości oszczędności, jaka może się pojawić w trakcie roku, jest bardzo trudne i ryzykowne. Decyzję w tej materii będziemy podejmowali pewnie dzisiaj czy jutro. Komisja Gospodarki Narodowej nad tym dyskutowała, w sprawozdaniu wyraźnie było widać pewne wskazania, na jakie cele chcielibyśmy te środki przeznaczyć. I to tyle.

Jeśli chodzi o środki na Urząd Ochrony Państwa, to myśmy jakoś nie dostrzegli przeznaczenia relatywnie większych środków akurat na ten urząd w stosunku do wielu innych urzędów. Wydaje nam się, że te środki zostały tutaj przeznaczone w miarę racjonalnie. Co więcej, nawet niektórzy senatorowie uważali, że w tej części budżetu można, i należałoby, podnieść pewne kwoty na niektóre cele. Takie głosy też były. Jeśli chodzi o tę sprawę, komisja przyjęła do wiadomości te informacje, nie dokonując żadnych zmian. Zatem jakichś szczególnie szokujących większych kwot na ten cel, jak tutaj pan senator powiedział, w stosunku do innych, nie ma...

(Senator Ryszard Jarzembowski: 31%, Panie Senatorze.)

Chociaż zdajemy sobie sprawę z tego, że wbrew pozorom w naszym budżecie, który tutaj przedstawiamy, są bardzo istotne rozbieżności. Zgłaszało to wiele środowisk zawodowych i często nawet trudno jest dokonać pewnej zmiany.

Do Komisji Gospodarki Narodowej dotarła też informacja ze środowiska archiwów państwowych, gdzie jest bardzo poważna i trudna sytuacja. Uważamy, że wewnątrz resortu powinny nastąpić takie zmiany, przesunięcia środków, którymi dysponuje odpowiedni resort, Ministerstwo Edukacji Narodowej. Chodzi o to, żeby na przykład nie doszło do zapaści w służbach archiwalnych, które wbrew pozorom są z punktu widzenia państwa bardzo, bardzo ważne. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dziękuję.

Szanowni Państwo Senatorowie! Ja podziękuję w tej chwili przewodniczącemu komisji.

(Głosy z sali: Są pytania.)

Zawiesimy na razie zadawanie tych pytań. Oczywiście jest jeszcze mnóstwo pytań, jest jeszcze kilkudziesięciu senatorów, którzy chcą zabrać głos i zadać pytanie. Ale na tym etapie poproszę pana premiera Leszka Balcerowicza o zabranie głosu i przedstawienie stanowiska rządu w sprawie ustawy budżetowej na 1999 r.

Dziękuję, Panie Przewodniczący.

(Senator Kazimierz Kleina: Dziękuję bardzo.)

Oczywiście te pytania zostają tylko zawieszone, spisana jest cała lista senatorów. Będziemy kontynuowali pytania po wystąpieniu pana premiera.

Wiceprezes Rady Ministrów
Minister Finansów
Leszek Balcerowicz:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Panie i Panowie!

Bardzo dziękuję za możliwość wystąpienia tutaj przed państwem. Zanim odniosę się do kwestii szczegółowych, chciałbym podzielić się z państwem kilkoma ogólnymi uwagami, w moim przekonaniu, mają one ścisły związek z przedmiotem dzisiejszych debat.

Zacznę od takiej oto obserwacji. Jaki obraz - dziewięć lat po przełomie, po upadku poprzedniego ustroju w krajach Europy Środkowo-Wschodniej - mamy w krajach, w których niegdyś panował socjalizm czy komunizm? Generalnie można powiedzieć, że obraz jest ponury. W ogromnej większości krajów nastąpił spadek poziomu życia i jednocześnie kraje te ogarnięte są kryzysem, co oznacza, że grozi im dalszy spadek poziomu życia.

Popatrzmy: Rosja - bardzo ciężki kryzys finansowo-gospodarczy, a przy prowadzonej obecnie polityce gospodarczej najbardziej prawdopodobny czy wręcz pewny scenariusz rozwoju wydarzeń to dalsze pogorszenie; Ukraina - nie ma poprawy od momentu rozpoczęcia przemian i ciągle kraj ten znajduje się na skraju kryzysu. Właściwie jednym z nielicznych bardzo jasnych punktów na obszarze dawnego Związku Radzieckiego są małe kraje nadbałtyckie, które także muszą przeciwstawiać się bardzo dużym wstrząsom zewnętrznym. A co poza obszarem dawnego Związku Radzieckiego? Rumunia - w głębokim kryzysie, bardzo wyraźny niższy poziom życia niż na początku, czyli u schyłku istnienia poprzedniego ustroju. Bułgaria doznała niezwykle ciężkiego kryzysu w latach 1994-1995 i dźwiga się z upadku przy zastosowaniu, z konieczności, bardzo trudnej terapii gospodarczej. Czechy - do niedawna reklamowane jako kraj, który osiągnął największe sukcesy w przemianach gospodarczych - mają spadek dochodu narodowego i wzrost inflacji, przynajmniej do niedawna. Słowacja - musi wprowadzać w życie bardzo restrykcyjny program gospodarczy, aby uchronić się przed załamaniem gospodarki.

I co pozostaje? Mamy Węgry, które przeżyły bardzo ciężki kryzys w 1994 r. wywołany brakiem dyscypliny w finansach publicznych i wynikającą z tego koniecznością wprowadzenia w życie twardego programu dostosowawczego, co zostało zrobione i dzięki czemu ich obecna sytuacja jest lepsza niż trzy czy cztery lata temu. I mamy Polskę.

I, proszę państwa, można powiedzieć, że Polska jest właściwie jedynym krajem, który jaśnieje na tle tej ponurej gospodarczej panoramy. Jeżeli państwo chcecie się o tym przekonać - a jak może być inaczej - to można bardzo łatwo to porównać. Jedynie w Polsce nastąpił bardzo wyraźny wzrost dochodu narodowego na głowę, w tej chwili wynosi on powyżej 120%. Do tej pory jedynie w Polsce, proszę państwa, udało się realizować strategię, w której trakcie nie było załamań. My mieliśmy wielki kryzys u schyłku poprzedniego ustroju, wielką inflację, załamanie gospodarcze. Wprowadziliśmy jednak w życie radykalny program i do dziś nie mamy w trakcie realizacji strategii gospodarczej żadnego załamania, którego doświadczyły inne kraje. Proszę państwa, niezależnie od tego, jak wiele mamy problemów - a nikt tutaj nie będzie polemizował z tym twierdzeniem, jest jasne, że mamy wiele problemów, bo mamy bardzo wiele do nadrobienia - i niezależnie także od tego, jaką reprezentujemy orientację, możemy powiedzieć, że ciąży na nas podwójna odpowiedzialność.

Po pierwsze, jest to odpowiedzialność za nas samych, to znaczy za nasz kraj, za sytuację milionów polskich rodzin. Jestem głęboko przekonany, że szczytne wyrażenie "polska racja stanu", często nadużywane, ma jedno zasadnicze znaczenie, a mianowicie chodzi tu o postępowanie władz publicznych wyrażające się w takiej polityce społeczno-gospodarczej, która umacnia tendencje do rozwoju gospodarki szczególnie wtedy, kiedy na świecie jest trudniej, kiedy rozmaite kraje wpadają w kryzysy i sprawiają, że otoczenie międzynarodowe staje się trudniejsze.

Proszę państwa, nie ma, jak wiemy, innej odpowiedzi na wielkie masowe pragnienie lepszego życia ze strony milionów ludzi, nie ma. W Polsce będziemy potrzebować coraz więcej miejsc pracy, bo najbliższe siedem lat to okres wyżu demograficznego. I kto ma tworzyć te miejsca pracy? Przecież nie biurokracja, tylko przedsiębiorstwa, którym trzeba umożliwiać tworzenie konkurencyjnych miejsc pracy. Jak? Poprzez politykę gospodarczą, która zmniejsza podatki i je upraszcza. To, oczywiście, prostą drogą prowadzi nas do problemu wydatków. No bo jak zmniejszać podatki, jeżeli pieniądze podatników są często marnotrawione? To tworzenie można też umożliwić poprzez uwolnienie pracodawców od ogromnego balastu zbytecznych czynności biurokratyczno-socjalnych, który obecnie ich obciąża. To jest właściwa odpowiedź. Chodzi tu o wielkie społeczne wyzwanie do szybszego tworzenia miejsc pracy dla ogromnej liczby młodych ludzi, którzy będą pojawiać się w Polsce, a władza publiczna - jestem o tym głęboko przekonany - ma moralny obowiązek prowadzenia takiej polityki, która nie będzie ich zmuszać do emigracji zewnętrznej albo, jeśli pozostaną w kraju, do bezczynności, bezrobocia i związanych z tym patologii. A więc rozwój gospodarczy o właściwym kierunku jest kluczem do rozwiązania tego wielkiego problemu.

Po drugie. Nie ma siły państwa bez siły gospodarki, to znaczy jej stabilności i rozwoju. Chodzi o prestiż Polski. Proszę państwa, można powiedzieć, że po 1989 r. zmienił się wizerunek Polski. Niegdyś uchodziliśmy za symbol niegospodarności, takiego chorego człowieka Europy. Ja znam bardzo mało ludzi, którzy jeszcze dziewięć lat temu sądzili, że Polska może być dla innych wzorcem - dla innych to znaczy dla wychodzących z tego samego systemu. Teraz jest powszechne przekonanie, że Polska jest wzorcem. A więc prestiż. Argumenty używane w naszej polityce zagranicznej, nasze tradycyjne atuty: stosunkowo duże rozmiary i strategiczne położenie niewiele by znaczyły, gdyby w Polsce była podobna sytuacja gospodarcza jak w Rumunii. Nie mielibyśmy żadnej, że tak powiem, siły przebicia w polityce zagranicznej, w tym w negocjacjach z Unią Europejską, w dążeniu do tego, aby bezpieczeństwo i rozwój Polski dodatkowo wzmocnić przez perspektywę przyjęcia Polski do Unii Europejskiej. Jest więc chyba rzeczą oczywistą, że polityka nastawiona na umacnianie rozwoju jest praktyczną realizacją tych wielkich celów, które składają się na polską rację stanu i ma to bardzo ścisły związek z finansami publicznymi, o czym za chwilę pozwolę sobie państwu powiedzieć. I to jest ta nasza odpowiedzialność za nas samych, za obecne i przyszłe pokolenia.

Ale jest też inna odpowiedzialność, proszę państwa, albowiem, tak jak powiedziałem, niemal wszędzie w świecie pokomunistycznym jest kryzys. To są te bijące w oczy fakty. Jest niezmierne zapotrzebowanie na to, żeby był co najmniej jeden kraj, który stanowi wzorzec pokazujący, że można inaczej, że mimo kłopotów można jednak się rozwijać. Miałem okazję być w zeszłym tygodniu w Waszyngtonie i rozmawiać z przedstawicielami najwyższych kręgów amerykańskiej administracji, a także z szefostwem Międzynarodowego Funduszu Walutowego. I co mogę powiedzieć? No, że jest takie wielkie pragnienie i oczekiwanie, że Polska we własnym interesie, ale także dla dobra innych krajów, nie zejdzie z tej drogi - z której łatwo się ześlizgnąć w chwili słabości czy braku rozsądku - i że nadal będzie krajem, który umacnia swój rozwój gospodarczy.

I to zadanie, które jest przecież zadaniem historycznym, to znaczy awans gospodarczy Polski i wzrost jej prestiżu, bardzo ściśle wiąże się - i tu przechodzę do tematu dzisiejszej dyskusji - ze stanem finansów publicznych. Albowiem, proszę państwa, jest tak, że stan finansów publicznych jest jednym z kluczowych czynników, który decyduje o tym, czy w danym kraju jest klęska gospodarcza, czy sukces gospodarczy. Zły stan finansów publicznych wystarczy do tego, żeby po pewnym czasie doprowadzić kraj do załamania, a poziom życia - do radykalnego obniżenia albo do długofalowej stagnacji. Można tu podać żywe przykłady. Przecież Polska w latach 1988-1989 to przeżywała. Mieliśmy wtedy gigantyczny deficyt w budżecie sfinansowany tak zwanym pustym pieniądzem, co musiało doprowadzić do wydłużania się kolejek i rosnących cen, a w rezultacie do załamania gospodarki. Z tego załamania, jak wszystkim wiadomo, wyszliśmy wspólnym wysiłkiem po 1990 r.

Rosja od 1991 r. przeżywa kryzys, ostatnio o szczególnym natężeniu, spowodowany głównie złym stanem finansów publicznych, u którego podłoża leży po prostu oportunistyczna polityka. O stanie finansów publicznych decyduje jakość, zła lub dobra, polityki. Co się działo w Rosji? Otóż, proszę państwa, przypomnę, że zawsze tam był deficyt, czyli nadwyżka wydatków nad dochodami z podatków. W pierwszym okresie finansowano go na sposób inflacyjny, czyli poprzez drukowanie pieniądza, i dlatego w Rosji, tak jak w Polsce w latach 1988-1989, była bardzo wysoka inflacja. Potem dokonano przejścia na finansowanie tego deficytu poprzez pożyczki, przede wszystkim pożyczki zagraniczne. I co się stało? To pożyczanie na coraz wyższy procent doprowadziło do takiej sytuacji, że zaufanie do rosyjskiej waluty kompletnie upadło. W rezultacie nastąpiła wymuszona ogromna dewaluacja rubla i skok inflacji z poziomu paru procent do poziomu ponad 80% w jednym roku, z dalszymi konsekwencjami w postaci załamania się systemu bankowego i ciosu wymierzonego w przedsiębiorstwa. W tej chwili Rosja znajduje się w bardzo głębokim kryzysie i, tak jak powiedziałem, przy obecnej polityce nie widzę perspektyw poprawy tego stanu. Po prostu bez uzdrowienia finansów publicznych nie ma dla Rosji perspektyw poprawy, co oczywiście jest poważnym zagrożeniem nie tylko dla samej Rosji.

Najnowszy przykład kryzysu - Brazylia. W Brazylii, proszę państwa, deficyt finansów publicznych wynosił 8%. W znacznej mierze był on wywołany brakiem dyscypliny w budżetach lokalnych, stanów regionalnych. To doprowadziło do zachwiania zaufania do reala, brazylijskiej waluty, a w efekcie do topnienia rezerw, do ataku na tę walutę. Władze brazylijskie, chcąc uniknąć kompletnego załamania swojej waluty i całego gigantycznego zamieszania, były de facto zmuszone dokonać dewaluacji. I teraz nie wiemy, jak to się dalej potoczy. Jeżeli władze polityczne Brazylii na czas podejmą twardy pakiet fiskalny, to znaczy dokonają ograniczenia nadmiernych wydatków, to może uratują kraj przed kryzysem. Gdyby zrobiły to wcześniej, to w ogóle nie byłoby tych problemów dla ludzi. Ale jeżeli nie zrobią tego na czas, to rzeczywiście będzie mogło dojść do spotęgowania się kryzysu, do nawrotu wysokiej inflacji i oczywiście konsekwencji tego dla produkcji i poziomu życia.

To są tylko przykłady na poparcie ogólniejszej tezy, że zły stan finansów publicznych wystarczy, aby ugodzić w poziom życia milionów rodzin. Jestem głęboko przekonany, że w takim postępowaniu, w dopuszczaniu do takiego stanu, wyraża się nieodpowiedzialność władz publicznych. Z kolei dobry stan finansów publicznych albo jego poprawa to jeden z kluczowych warunków rozwoju gospodarki i podtrzymania czy wywołania wzrostu poziomu życia.

Są kraje, które w ostatnich latach budzą w świecie powszechne zainteresowanie. Jednym z takich krajów jest Irlandia. Otóż Irlandia, kraj należący do Unii Europejskiej, kraj dużo od nas bogatszy, rozwija się szybciej niż Polska, w ostatnich latach w tempie 7-8%. Dlaczego? Są różne powody. Sądzę, że jednym z najpoważniejszych powodów jest to, że w Irlandii radykalnie uzdrowiono finanse publiczne. Jeszcze pięć, sześć czy siedem lat temu mieli tam bardzo wysoki deficyt i bardzo powolny wzrost, a Irlandia była niewyróżniającym się członkiem Unii Europejskiej. Władze publiczne doszły do wniosku, i to ponadpartyjnie, że trzeba z tym skończyć i doprowadzić do uzdrowienia finansów publicznych. I to się stało. W tej chwili Irlandia ma jedne z najzdrowszych finansów publicznych ze wszystkich krajów Unii Europejskiej i jest bodaj najszybciej rozwijającym się krajem świata. Nie twierdzę, że to, o czym powiedziałem, jest jedyną przyczyną tego stanu, ale twierdzę, że to jedna z bardzo ważnych przyczyn. Bez zmiany polityki gospodarczej w Irlandii nie byłoby tego wzrostu, nie byłoby bardzo szybkiego procesu poprawy warunków życia.

Stany Zjednoczone. Stany Zjednoczone od ośmiu lat przeżywają bezprecedensowy rozwój gospodarczy i pozytywnie odróżniają się od krajów Europy Zachodniej. Mają bezrobocie poniżej 5%, w warunkach, kiedy we Francji jest 12 milionów, w Hiszpanii 18 milionów, a w Niemczech powyżej 10,4 miliona bezrobotnych. Z czego to wynika? Co się do tego przyczyniło? Jest oczywiście wiele teorii, ale zwraca się uwagę na jedną bardzo ważną przyczynę. Otóż jeszcze osiem lat temu Stany Zjednoczone miały w swoim budżecie gigantyczny deficyt. Co mają teraz? Nadwyżkę. Nastąpiło szybkie uzdrowienie finansów publicznych Stanów Zjednoczonych. Myślę - można to wykazać poprzez teorie ekonomii i doświadczenie - że to było bardzo ważną dźwignią poprawy rozwoju gospodarki. (Rozmowy na sali).

Panie Marszałku, zaraz skończę. Mówię też do pań, które w tej chwili rozmawiają. Zaraz skończę i przedstawię odniesienie się rządu do bardziej konkretnych kwestii.

Chciałbym powiedzieć, że warto zapoznać Senat ze sprawami, które uważam za zupełnie strategiczne. To są wnioski płynące z doświadczenia. Chodzi o sprawy szczególnie ważne dla kraju będącego, jak powiedziałem, jednym z nielicznych, które utrzymują się mimo tych wszystkich trudności na drodze rozwoju. A więc bardzo panie przepraszam, że zabieram tyle czasu. Za dziesięć minut skończę.

(Senator Krzysztof Piesiewicz: Ależ to jest bardzo interesujące.)

Chciałbym powtórzyć, że Polska mimo wszystkich trudności jest jedynym dużym krajem postkomunistycznym, który utrzymuje się na drodze rozwoju i w trakcie transformacji nie przeżywał kryzysu. Ponosimy z tego powodu podwójną odpowiedzialność: za siebie - chodzi o to, żeby to utrzymać - i za innych. Jest naprawdę wielkie pragnienie, żeby tak się stało.

Na podstawie moich rozmów w Stanach Zjednoczonych wiem, że Polska staje się ważnym partnerem Stanów Zjednoczonych - muszę to państwu powiedzieć - nie tylko dzięki swojej pozycji, ale też dzięki swoim sukcesom. Jesteśmy dla nich najważniejszym partnerem w Europie Środkowowschodniej, jednym z najważniejszych w całej Europie. I to oczywiście jest w naszym interesie strategicznym, nie chodzi tylko o prostą satysfakcję.

Druga teza, którą chciałbym przedstawić, jest taka, że stan finansów publicznych poprzez swój wpływ na rozwój gospodarczy ma ogromne znaczenie dla poziomu życia. Zły stan finansów wystarczy, aby zrujnować gospodarkę i obniżyć poziom życia, a dobry jest bardzo ważnym czynnikiem sukcesu. No i to prowadzi mnie do pytania, co to znaczy: zły i dobry stan. Jakie parametry opisujące ten stan są kluczowe? Z tego, co powiedziałem, chyba jasno wynika, że najważniejszym aspektem czy parametrem jest to, jakie jest saldo, to znaczy, czy jest deficyt, a jeśli tak, to jak duży i czy się go zmniejsza. Deficyt, proszę państwa, zawsze przyczynia się do kumulowania długu publicznego i, jak wiemy, do tego, że w następnych latach płaci się odsetki od poprzednich długów. Ale bywają sytuacje, w których tolerowanie dużego deficytu naraża kraj na załamanie się gospodarki. W takiej właśnie sytuacji znajdowaliśmy się jeszcze dwa lata temu, bo w poprzednich latach osiągaliśmy szybki rozwój gospodarki. To niewątpliwie był sukces, ale działo się to kosztem narastania zagrożenia w postaci wzrostu deficytu w obrotach handlowych. To jest prosta zależność: deficyt oznacza wzrost wydatków. Te wydatki przyczyniają się do wzrostu importu i dotyczą towarów, które mogłyby być przeznaczane na eksport. Doświadczenie oraz teoria uczą, że nie należy przekraczać pewnych pułapów bezpieczeństwa, gdy chodzi o narastanie luki w handlu zagranicznym, bo mogłoby to prowadzić do kryzysu waluty i do takich zjawisk, jakie wystąpiły na przykład w krajach Azji Południowo-Wschodniej. Na przykład Korea Południowa nie jest już tylko tygrysem - to nie jest zdrowy, ale chory tygrys. Dlatego w takich warunkach ograniczanie deficytu jest po prostu jednym z elementarnych działań na rzecz uodparniania kraju na ryzyko załamania. I dlatego zaczęliśmy to robić.

Jest jeszcze druga bardzo ważna sprawa. Jak szybko ograniczać deficyt? Deficyt oznacza, że obywatele, podatnicy, za pośrednictwem swoich władz politycznych ograniczają pulę dostępnych kredytów, potrzebnych przedsiębiorstwom do inwestycji i rozwoju. Droga inflacyjna w Polsce jest na szczęście zamknięta na zawsze, nie chcemy do tego wracać - a więc pozostaje pożyczanie. Ale gdy pożyczamy, czyli gdy emitujemy bony skarbowe, obligacje, to uszczuplamy pulę kredytów, które są bardzo potrzebne przedsiębiorstwom, aby móc tworzyć miejsca pracy. Ponadto podbijamy stopy procentowe. I dlatego zasadniczą częścią strategii, jaką prowadzi rząd, jest między innymi ograniczanie deficytu finansów publicznych. Chodzi o to, żeby można było doprowadzić do obniżek stóp procentowych, żeby kredyt taniał i żeby stopniowo było więcej pieniędzy dla rozwoju przedsiębiorstw. Dlatego to taka bardzo ważna sprawa.

Jeżeli występuje deficyt, tak jak do tej pory ma to miejsce w Polsce, to może tak być z dwóch powodów. Na przykład mogą być za niskie podatki. Taka sytuacja występuje w Rosji. Podatki okazują się tam za niskie dlatego, że jest bardzo słaba ściągalność. Ściąga się tam z podatków około 10% produktu krajowego brutto, w tym się wyraża załamanie władzy państwowej. Ale nie możemy tego powiedzieć o Polsce, bo w Polsce mamy za wysokie podatki - chyba każdy się z tym zgodzi. Łącznie ze składkami, które są najgorszym rodzajem podatku, płacimy o ponad 40% więcej niż w Stanach Zjednoczonych. Chciałbym powiedzieć, że ściągalność podatków rośnie. W ostatnim roku wyraźnie poprawiliśmy ich ściągalność, ale na drodze dalszego postępu stoi jeden wielki problem. Otóż są chore całe sektory, które nie płacą nic, na przykład górnictwo, przemysł zbrojeniowy. Niektóre duże przedsiębiorstwa przemysłu przetwórczego nie płacą, bo są chore. A więc ich uzdrowienie, nazywane nieładnie restrukturyzacją, jest oczywiście niezbędne do tego, żeby ludziom tam zatrudnionym stworzyć perspektywy i żeby dalej uzdrawiać finanse publiczne, czyli ściągać podatki. Ale generalnie, proszę państwa, w Polsce mamy deficyt nie dlatego, że są za niskie podatki, lecz dlatego, że jest nadwyżka wydatków. I tu jest klucz. Poprzez reformy systemowe i po prostu lepszą gospodarność można byłoby przeznaczyć więcej środków na bardzo ważne dziedziny, a jednocześnie obniżać deficyt i podatki, zwłaszcza te, które spadają na pracodawców, aby móc tworzyć więcej miejsc pracy i dać pozytywną odpowiedź na wyż demograficzny. Uważam, że jest to bardzo ważne zadanie.

A to prostą drogą prowadzi mnie do konkretnych uwag zgłoszonych przez Wysoką Izbę, do których chciałbym się odnieść w imieniu rządu. Najpierw jednak chciałbym złożyć państwu podziękowania, zwłaszcza komisjom, za wnikliwą pracę, która pozwoliła zaproponować istotne w niektórych punktach ulepszenia. Nade wszystko chcę podziękować za to, że propozycje, które się pojawiły, i te, które, mam nadzieję, jeszcze się wyłonią, w niczym nie osłabią pozycji Polski, sytuacji finansów publicznych - tego, jak starałem się powiedzieć, zasadniczego, niezbędnego czynnika sukcesu gospodarki.

Szanowni Państwo! W imieniu rządu odniosę się do konkretnych propozycji. Najpierw powiem o pierwszej grupie propozycji, o których rząd chciałby wyrazić pozytywną opinię. To wnioski pozytywnie zaopiniowane przez Komisję Gospodarki Narodowej.

Po pierwsze, idzie tutaj o wszystkie propozycje, które dostosowują terminologię omawianej ustawy do ustawy o finansach publicznych.

Po drugie, idzie o poprawkę w art. 27 ust. 2, która ma na celu stworzenie możliwości sfinansowania kosztów ubruttowienia uposażeń żołnierzy i funkcjonariuszy w związku z reformą systemu ubezpieczeń emerytalnych.

Po trzecie, chodzi o propozycje nowego zapisu w art. 28 ust. 2, wskazującego na przeznaczenie dodatkowych środków uzyskanych ewentualnie z prywatyzacji majątku państwowego. Te dodatkowe środki byłyby przekazane na finansowanie reformy ubezpieczeń emerytalnych.

Po czwarte, rząd chciałby także wyrazić pozytywną opinię o poprawce dotyczącej art. 46, którą przedłożyła Komisja Gospodarki Narodowej, oraz o poprawce, która umożliwia bardziej racjonalną strukturę budżetu ministra transportu i gospodarki morskiej, co jest z tym ministrem uzgodnione. Bylibyśmy wdzięczni za przyjęcie tej poprawki przez Wysoką Izbę.

To samo dotyczy poprawki wprowadzonej do budżetu ministra kultury i sztuki, która pozwala dostosować ten budżet do faktycznego podziału środków pomiędzy ministra i organy samorządu terytorialnego.

Jesteśmy wdzięczni za usunięcie błędu, jakim został obciążony w fazie projektowania budżet województwa świętokrzyskiego.

Bardzo dziękujemy również za propozycje dotyczące uporządkowania zapisów w budżecie ministra spraw wewnętrznych i administracji, za przywrócenie zapisu w rezerwie celowej, w pozycji 17, umożliwiającej ministrowi edukacji narodowej utworzenie komisji egzaminacyjnych i przywrócenie zapisów z przedłożenia rządowego, dotyczących finansowania jednej z inwestycji - zbiornika Świnna-Poręba.

To by była pierwsza grupa sugestii i pozytywnych odniesień ze strony rządu.

Drugą grupę poważniejszych poprawek stanowią te, które zmierzają do zwiększenia puli środków na finansowanie dodatków rodzinnych. Chodzi o jednorazową wypłatę. Chciałem powiedzieć, że rząd nie oponuje przeciwko temu, jednocześnie zdając sobie sprawę z trudności w podejmowaniu takich decyzji.

Poza tym chciałem podziękować za poprawkę, która zmierza do przywrócenia pierwotnej wysokości rezerwy ogólnej Rady Ministrów. Ta rezerwa została ustalona poniżej pewnego poziomu bezpieczeństwa. I tak jest dosyć mała, a im większa niepewność, tym większa powinna być rezerwa.

Szanowni Państwo, chciałem też powiedzieć w imieniu rządu, że dziękujemy za poprawkę, która zmierza do zwiększenia środków na finansowanie prywatyzacji. Jak wiemy, jest to jedna z najważniejszych reform, nie tylko gospodarczych, ale i politycznych. Gospodarczych, bo to jest główny sposób naprawiania i rozwoju przedsiębiorstw, a politycznych, dlatego że to jest niezastąpiony środek na odpolitycznienie gospodarki. Chodzi o to, żeby politycy nie mogli i nie musieli zajmować się radami nadzorczymi. Niech się tym zajmują ludzie prywatni, a politycy - jak najlepszym kształtowaniem ogólnych reguł gry. Na tym, między innymi, polega wielkie polityczne znaczenie prywatyzacji. Szanowni Państwo, dziękujemy więc za poprawkę, która zwiększa możliwości prywatyzacji.

Pragnę także poprzeć w imieniu rządu poprawkę, która... Aha, chciałem jeszcze powiedzieć w imieniu rządu, że popieram również poprawkę, która zmierza do przywrócenia rezerwy celowej dla Głównego Urzędu Ceł. Ta suma, w wysokości bodajże 12 milionów zł...

(Głos z sali: Dziesięciu.)

...10 milionów zł jest potrzebna, aby Polska realizowała swoje zobowiązania wobec Unii Europejskiej. No, jeżeli się do czegoś zobowiązujemy, trzeba to przecież realizować.

Tak więc rząd pozytywnie ocenia sugestię czy poprawkę Wysokiej Izby, która polega na tym, że zmniejsza się nakłady na inwestycję centralną, jaką jest budowa szpitala w Łęcznej. Naszym zdaniem godna podkreślenia jest zasada, jaką kierowała się Komisja Gospodarki Narodowej, nie aprobując propozycji zwiększenia listy inwestycji centralnych.

Zauważę tak na marginesie, że nadal mamy do rozwiązania problem rozszerzania frontu o inwestycje, które nie zawsze są potrzebne. A każde rozszerzenie frontu prowadzi do zjawisk znanych z poprzedniego systemu: buduje się bardzo dużo, długo i nieefektywnie. Mam nadzieję, że również z tym problemem wreszcie się uporamy.

Szanowni Państwo, chciałem także powiedzieć, że rząd przychylnie ustosunkowuje się do propozycji dalszego zwiększania środków na rozwój instytucji rzecznika interesu publicznego, natomiast - zdaniem rządu - niecelowe byłoby zmniejszenie środków na fundusz rewaloryzacji zabytków Krakowa, albowiem to miasto w 2000 r. będzie uczestniczyć w wielkim europejskim programie obchodów drugiego tysiąclecia naszej ery. Wydaje się także niewskazane, aby drastycznie redukować, prawie o 25%, wydatki Krajowego Biura Wyborczego, bo one i tak są dosyć nisko skalkulowane.

Szanowny Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Na zakończenie chciałem jeszcze podzielić się z państwem dwiema sugestiami, które wydają mi się istotne.

Otóż polityka wzrostu dyscypliny w finansach publicznych, czyli ich uzdrawiania, zaczyna przynosić owoce. Powiedziałem, że bardzo ważną częścią tej strategii jest doprowadzanie do obniżki stóp procentowych czy też jej umożliwianie. Im mniej pożyczamy poprzez budżet, tym mniej podbijamy stopy procentowe. Tego typu polityka, która była prowadzona w zeszłym roku, oraz sama zapowiedź głównych proporcji budżetu na rok obecny umożliwiły podjęcie przez Narodowy Bank Polski serii decyzji polegających na obniżce stóp procentowych. Przypominam, że kilka dni temu Rada Polityki Pieniężnej podjęła kolejną decyzję o bardzo znaczącej obniżce stóp procentowych. Ta decyzja, która ściśle wiąże się z kształtem zeszłorocznego i tegorocznego budżetu, prowadzi do tego, że zarysowują się pewne możliwości obniżki wydatków na obsługę zadłużenia zagranicznego. Zwłaszcza ostatnia decyzja, dotycząca obniżki stóp procentowych, daje takie możliwości w świetle kalkulacji, jaką przeprowadziliśmy w Ministerstwie Finansów.

Chciałem przedstawić pogląd na ten temat. Otóż uważamy, że oszczędności, jakie dzięki temu można uzyskać, sięgają 350 milionów zł, dlatego sugerowalibyśmy, aby dokonać pewnych zmian w dotychczasowych zapisach. Chciałem przypomnieć, że w art. 44 są zawarte klauzule umożliwiające przesunięcie ewentualnych oszczędności na cztery cele, wśród których mamy Agencję Rynku Rolnego, FUS, służbę zdrowia oraz autostrady.

Otóż chciałbym zasugerować dokonanie tu pewnej zmiany. Chodzi o to, aby rozważyć przeznaczenie sumy 200 milionów zł na drodze pewnego przesunięcia, czyli zmniejszenia przewidywanych wydatków na obsługę zadłużenia zagranicznego, na rzecz zasilenia Agencji Rynku Rolnego po to, aby zwiększyć jej możliwości interwencji na rynku żywca wieprzowego. Mamy tu autentyczny problem. My go nigdy nie negowaliśmy, ale nie wystarczy widzieć problem, trzeba jeszcze mieć środki na jego rozwiązanie, trzeba mieć pieniądze. Uważamy, że takie środki się zarysowały, właśnie w tej kwocie, i dostrzegamy możliwość ich przesunięcia.

Ponadto chciałem powiedzieć, w uzgodnieniu z ministrem rolnictwa, że środki na zwiększenie skali interwencji na rynku żywca wieprzowego można by zwiększyć o 75 milionów zł przesuniętych z agencji modernizacji wsi w odpowiednich punktach. Wydaje się, że te 75 milionów zł będzie miało lepsze zastosowanie w odniesieniu do niewątpliwie palącego problemu, jaki mają polscy rolnicy, a zawsze trzeba szukać najlepszych zastosowań. To by już dało dużą pulę dodatkowych środków, 275 milionów zł. Chcę także powiedzieć Wysokiej Izbie, że planowane są pewne dodatkowe kroki przez samą Agencję Rynku Rolnego w ramach jej własnych środków, tak aby dokonać restrukturyzacji i trochę naprawić sytuację, jaką mamy obecnie.

Druga sugestia dotyczy służby zdrowia. Chcę najpierw przypomnieć fragment tej całej masy informacji. Otóż w ramach naszych finansów publicznych przeznaczono ogromne kwoty na służbę zdrowia. Proszę państwa, są to ogromne kwoty. Sumy planowane tutaj w ramach finansów publicznych na ten rok nominalnie są wyższe o ponad 14% od sum zaplanowanych w budżecie zeszłego roku. Prawie żadna dziedzina nie została tak potraktowana z punktu widzenia podatnika.

Dalej chciałem powiedzieć, żeby nieco rozproszyć nieporozumienie, że wedle kalkulacji Ministerstwa Finansów sumy, jakie przeznaczamy na wprowadzanie w życie projektu kas chorych, są wyższe od sum, jakie by przeznaczono na służbę zdrowia ogółem zgodnie z wersją uchwaloną przez poprzednią koalicję. Są nieznacznie wyższe, mimo że tam proponowano wyższą składkę. Problem polega na tym, że tam proponowano wyższą składkę, ale jednocześnie dużo niższe dodatkowe wydatki z budżetu państwa, przy czym suma obydwu składników była niższa, a nadto przeznaczano dużo więcej pieniędzy na techniczny pobór składki. Można powiedzieć, że polscy podatnicy - bo przecież są to pieniądze podatników - czynią ogromny wysiłek związany z reformą służby zdrowia. My przedstawimy w razie potrzeby dokładne wyliczenia.

Chcąc, żeby tak ważna reforma miała jeszcze większe szanse powodzenia, rząd dopuszcza możliwość dodatkowego dofinansowania kwotą 150 milionów zł w drodze pewnego przesunięcia, poprzez zmniejszenie kosztów na obsługę zadłużenia zagranicznego dzięki owocom, jakie przynosi dotychczasowa polityka, co wyraża się w obniżce stóp procentowych. W efekcie można by zrobić te bezwarunkowe przesunięcia do wysokości 350 milionów zł. To by oznaczało, że w art. 44 byłyby tylko dwie klauzule. Jeśli koszty tej obsługi byłyby jeszcze niższe, to ewentualne oszczędności można by przeznaczyć w pierwszej kolejności na FUS, a w drugiej kolejności na autostrady.

Od razu chcę powiedzieć, że czeka nas inny wspólny ogromny wysiłek. Chodzi o to, żeby oszczędniej były wydawane pieniądze pochodzące ze składek. Jak wiemy, są to zresztą podatki. W zeszłym roku o 41% wzrosły zasiłki na wydatki chorobowe. Oznacza to oczywiście gwałtowny wzrost rozmaitych wyłudzeń. Oczekuję, że w tym roku zostaną szybko podjęte określone działania, które sprawią, że nie będzie większego wycieku pieniędzy. W zeszłym roku musieliśmy przekazać z budżetu do ZUS 1,5 miliarda zł, proszę państwa. O tyle mniej było funduszy na inne cele. W tym roku w żadnej mierze nie możemy sobie na to pozwolić, prawda?

(Głos z sali: A grypa?)

W zeszłym roku nie było takiej grypy, jest dopiero w tym roku. Można zresztą osądzić, słuchając mego głosu, że grypa rzeczywiście panuje.

Ale wracam do głównej myśli. Szanowni Państwo, chciałem się podzielić tą sugestią, ewentualnie dać to państwu pod rozwagę, zaznaczając jednocześnie, że przy zmniejszeniu o 350 milionów zł wydatków na obsługę zadłużenia, z przesunięciem tych funduszy na te dwa cele, oczywiście trzeba by zmienić klauzule zawarte w art. 44.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Chciałem także prosić o życzliwe rozważenie propozycji dotyczącej zmniejszenia nakładów inwestycyjnych na realizację kilku inwestycji z zakresu ochrony zdrowia. Wygospodarowane środki w kwocie 82 milionów zł stworzyłyby rezerwę celową na finansowanie działań restrukturyzacyjnych podejmowanych przez organy założycielskie, zwłaszcza na niezbędne remonty i inwestycje. Najpierw należy bowiem remontować to, co powinno nam służyć, a potem budować. A, jak wiemy, za dużo budujemy niepotrzebnych szpitali. Potrzebna jest tu racjonalizacja.

Z całą otwartością chciałem powiedzieć, proszę państwa, że te przesunięcia, które zachowują podstawowe proporcje budżetu, sprawiają, że ten budżet jest bardzo napięty. Musimy więc w sposób szczególnie zdyscyplinowany realizować wydatki w praktyce, pamiętając o tym, że otoczenie międzynarodowe jest nie najlepsze i raczej może się pogorszyć niż polepszyć. Jest to wielki obowiązek, obowiązek dotyczący wspólnej dyscypliny w realizacji budżetu.

W związku z tym i w związku z koniecznością zmobilizowania środków na realizację ważnych zadań chciałem na koniec prosić o łaskawe uwzględnienie propozycji Ministerstwa Finansów dotyczącej zwiększenia środków, które pozwalają na rozszerzenie kręgu nabywców skarbowych papierów wartościowych. Wedle naszych wyliczeń, byłoby wskazane zwiększenie budżetu ministra finansów na ten cel o 30 milionów zł poprzez przesunięcie ich z kosztów obsługi długu krajowego. Te 30 milionów zł służyłoby lepszej promocji związanej z emisją papierów i znaków skarbowych. Dziękuję państwu za uwagę.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dziękuję bardzo, Panie Premierze.

Szanowni Państwo Senatorowie, jest mi przykro, ale regulamin nie przewiduje, niestety, na tym etapie pytań do pana premiera. Będzie jeszcze później wystąpienie pani minister i pani minister będzie odpowiadała. Wiem skądinąd, że z ważnych przyczyn pan premier musi nas opuścić o 12.00, w związku z tym...

(Wiceprezes Rady Ministrów Minister Finansów Leszek Balcerowicz: Prowadzę posiedzenie KERM.)

Chyba że pan premier zostałby jeszcze z nami i pozwolilibyśmy, powiedzmy, na dziesięć pytań senatorów. Jeśli tak, Szanowni Państwo, to muszę być w tym momencie cenzorem.

(Wiceprezes Rady Ministrów Minister Finansów Leszek Balcerowicz: To może raczej z panią minister Wasilewską, która z całą pewnością...)

(Senator Józef Frączek: Panie Marszałku, w sprawie formalnej.)

Może zrobię w ten sposób, że spiszę nazwiska i te dziesięć pytań padnie od razu, a pan premier po prostu odpowie.

(Wiceprezes Rady Ministrów Minister Finansów Leszek Balcerowicz: O ile będę w stanie.)

Senator Józef Frączek:

Panie Marszałku, ja w sprawie formalnej. Proponowałbym, żeby w związku z trudną sytuacją w kraju dać jednak pierwszeństwo pytaniom związanym właśnie z problemami na rynku rolnym.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Panie Senatorze, chciałbym powiedzieć, że to nie miało nic wspólnego z wnioskiem formalnym. Regulamin ściśle określa, co jest wnioskiem formalnym.

(Wiceprezes Rady Ministrów Minister Finansów Leszek Balcerowicz: To co, Panie Marszałku, pytania? Bo zaraz będę musiał iść do KERM.)

Pan senator Tyrna, później pan senator Kopaczewski, pan senator Struzik i pan senator Frączek.

Proszę bardzo.

Senator Marcin Tyrna:

Panie Premierze, w swoim pytaniu chciałem zwrócić uwagę na taki strategiczny element. Pan bardzo dużo i mądrze mówił na temat teorii, natomiast nie poruszył pan jednej sprawy. Chodzi o informacje na temat wydatkowania środków budżetowych w roku 1998 i dyscypliny budżetowej, szczególnie w kwestii wydatków na inwestycje centralne, na zamówienia publiczne, a także o problem udziału polskich przedsiębiorstw właśnie w tych inwestycjach.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dziękuję.

Może odpowie pan na wszystkie pytania razem, Panie Premierze?

Wiceprezes Rady Ministrów
Minister Finansów
Leszek Balcerowicz:

Tak, tylko coś powiem. Chętnie przedstawię państwu informację na piśmie i odbędziemy debatę. Teraz mogę jedynie powiedzieć, że w tych dziedzinach nadal są problemy do rozwiązania. Mówiłem tu o inwestycjach centralnych - to z całą pewnością trzeba uzdrowić. Mieliśmy odnośnie do tego plany. Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej miało dokonać racjonalizacji sieci szpitali. To jest największa część inwestycji centralnych. Niestety, w tym roku nie udało się tego zrobić, więc trzeba to będzie zrobić w przyszłym roku. Mamy bardzo duże nakłady przeznaczone w części na inwestycje, które prowadzą do budowy obiektów niepotrzebnych. Między innymi z tego powodu brak jest środków na ważne cele w służbie zdrowia. Tu jest pole do racjonalizacji.

Od razu zasygnalizuję, że drugim polem jest system refundacji leków. Szanowni Państwo, w ciągu kilku lat wydatki z pieniędzy podatnika wzrosły pięciokrotnie. Dlaczego? Głównie dlatego, że mamy do czynienia ze zjawiskiem wypierania tańszych, a dobrych leków krajowych przez wielokrotnie droższe leki zagraniczne. Są to na przykład preparaty z zawartością korzenia żeń-szenia produkowane w Szwajcarii i refundowane z pieniędzy polskiego podatnika. Jednocześnie niekiedy brak jest środków na zapłacenie rachunków za elementarne rzeczy. Widać więc, że braki środków są odwrotną stroną medalu niegospodarności i trzeba tę niegospodarność usunąć poprzez lepszy system, tak aby było więcej pieniędzy na ważne cele. Alternatywna strategia akceptowania tego, co jest, i podwyższania podatków jest oczywiście drogą donikąd. To jest droga do większego bezrobocia. Chętnie przedstawię pisemne informację w tej sprawie.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Pan senator Kopaczewski, proszę bardzo.

Senator Jerzy Kopaczewski:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie Premierze, moje pytanie będzie dość szczegółowe. Wiadomo, że skończył się strajk anestezjologów. Z przecieków prasowych wiadomo, że wynagrodzenia anestezjologów wzrosną i będą wynosiły 1,4-3 tysięcy zł. Wzrosną więc o od dwóch do pięciu średnich pensji lekarza otrzymujacego przeciętne wynagrodzenie. W związku z tym, korzystając z okazji, chciałbym zapytać pana premiera, czy w budżecie są na to pieniądze i jakie będzie źródło finansowania tych podwyżek. Czy będzie to możliwe tylko poprzez zwiększenie skali podatków? Bo pan premier sugerował, że zwiększenie wynagrodzeń w innych dziedzinach może się odbywać w ten sposób. Dziękuję.

Wiceprezes Rady Ministrów
Minister Finansów
Leszek Balcerowicz:

Będę odpowiadał od razu.

Proszę państwa, nie uczestniczyłem w żadnych rozmowach z anestezjologami, ale z tego, co się orientuję, przedstawiciele ministerstwa zdrowia nie byli w nich stroną. Chcę jednak powiedzieć, że gdy tylko wiadomości zostały podane do prasy, zapytałem wprost, co to wszystko oznacza. Usłyszałem zapewnienie, że te ustalenia w żadnej mierze nie naruszają ani reguł nowego systemu, ani budżetu. Chcę to państwu przedstawić jako wiadomość, jaką uzyskałem od osób, które są bezpośrednio za to odpowiedzialne. Ma zostać wprowadzony system polegający na tym, że będzie pewna stała, stosunkowo niska płaca oraz duża część ruchoma, uzależniona od wykonanej pracy. Sama idea wydaje mi się słuszna. Uważam też, że kluczowe jest dotrzymanie tych warunków. Niejednokrotnie wyrażałem dezaprobatę wobec działań Związku Zawodowego Anestezjologów i to zdecydowanie podtrzymuję. Uważam, że takie zachowania zasługują na moralne potępienie.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dziękuję.

Pan senator Struzik, proszę bardzo.

Senator Adam Struzik:

Dziękuję bardzo.

Panie Premierze, bardzo dużo powiedział pan o dyscyplinie, o racjonalizacji wydatków i rzeczywiście cały budżet ma charakter w dużym stopniu restrykcyjny. Jest pan również odpowiedzialny za dochody państwa, a pański resort jest odpowiedzialny również za dochody z ceł. W materiale Komisji Europejskiej o nazwie "Okresowy raport komisji na temat postępów Polski na drodze do Unii Europejskiej", ogłoszonym przez Komisję Europejską dnia 9 listopada 1998 r. w Brukseli, jest następujący zapis: "Należy rozwiązać problemy związane z nielegalnym handlem, znacznym zaniżaniem wykazywanych wartości importu oraz korupcją. Szacuje się, że około 25% handlu przez wschodnie granice Polski i 15-20% handlu z Unią Europejską pozostaje nierejestrowane." Chciałbym wiedzieć, jakie kroki pan premier i pański resort podejmie, żeby tę patologię zmniejszyć, i jakie pan widzi inne źródła zwiększania dochodów budżetu państwa, poza ograniczaniem wydatków.

Wiceprezes Rady Ministrów
Minister Finansów
Leszek Balcerowicz:

To było, Panie Marszałku, pytanie z tezą. Chętnie na nie odpowiem.

Po pierwsze, mówi pan: budżet restrykcyjny. Co jest przeciwieństwem budżetu restrykcyjnego czy trudnego? Budżet łatwy. Budżet łatwy był w Rosji, Panie Marszałku, a także w Brazylii. Budżet łatwy to wydatki bez pokrycia. Konsekwencje tego są fatalne dla ludzi. I całe szczęście, proszę państwa, że my mamy budżet trudny, który chroni ludzi przed załamaniem gospodarki i stwarza podstawę dla dalszego rozwoju. Proszę więc nie traktować wyrażenia "restrykcyjny" jako "nieludzki". Przeciwnie, nieludzki jest budżet łatwy, bo to on godzi w ludzi. Budżet, który postuluje wydatki bez pokrycia, w gruncie rzeczy szkodzi ludziom, a nie pomaga, chociaż może zyskiwać czasami, w niektórych kręgach, łatwą popularność. To po pierwsze.

Po drugie, rzeczywiście odziedziczone przez nas zjawisko niepełnej ściągalności utrzymywało się przez lata. Warto by zapytać, co w tej sprawie robiono w latach 1993-1997. Zauważamy brak postępu w tych latach. My podejmujemy wysiłki, GUC przedstawi program zwiększenia ściągalności ceł, co rozważaliśmy już kilkakrotnie. Przy okazji chcę powiedzieć, że na zjawisko polegające na tym, że dochody z cła nie rosną, składa się przede wszystkim to, że stawki maleją. Przecież wchodząc do Unii Europejskiej i będąc członkiem Światowej Organizacji Handlu, akceptujemy obniżki ceł. Jest to nieuchronna część realizacji naszych celów strategicznych. Chciałem powiedzieć, że mamy odpowiednie obliczenia i pracujemy już nad następną wersją średniookresowej strategii finansów publicznych i rozwoju. I wyraźnie z tego wynika, że dochody z ceł będą coraz niższe w miarę liberalizacji ceł. Wobec tego, jeżeli nie chcemy podnosić innych podatków, musimy gospodarniej dysponować podatkowymi pieniędzmi.

Natomiast jeżeli chodzi o wszystkie inne podatki, to tak, jak państwu przekazałem, w zeszłym roku nastąpił wyraźny wzrost ściągalności podatków oraz bardzo wyraźne ograniczenie ulg uznaniowych udzielanych przez izby skarbowe, co było od początku moim zaleceniem jako ministra finansów. Mamy zamiar kontynuować ten proces, ale głównym warunkiem dalszego postępu - tak jak powiedziałem - jest ostateczne uzdrowienie chorych sektorów gospodarki, które niczego nie płacą, z górnictwem na czele.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Pan senator Okrzesik, proszę bardzo.

Senator Janusz Okrzesik:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Chciałem zapytać o sprawę może drobną, ale - jak mi się wydaje - istotną z punktu widzenia racjonalizacji finansów publicznych. Otóż jedna z poprawek Komisji Gospodarki Narodowej postuluje zwiększenie wydatków Urzędu Kultury Fizycznej i Turystyki o 500 tysięcy zł - nie jest to duża kwota - z przeznaczeniem na promocję imprezy "Zakopane 2006". Zdajemy sobie sprawę z tego, że szanse powodzenia tego przedsięwzięcia są mizerne, a w zasadzie zerowe. Jeśli odstąpimy od całej jego warstwy propagandowej, to powstaje pytanie: czy istotnie konieczne jest angażowanie środków publicznych, środków podatnika na promocję tej imprezy?

Wiceprezes Rady Ministrów
Minister Finansów
Leszek Balcerowicz:

Starałem się odnieść szczegółowo do tej sprawy. W świetle naszych informacji szanse są coraz mniejsze, a więc wyasygnowanie pieniędzy publicznych na przedsięwzięcie o tak niskim stopniu powodzenia nie wydaje się być szczytem racjonalności.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Myślę, że wszyscy się tu zgadzamy, Panie Premierze.

Pan senator Frączek, proszę bardzo.

Senator Józef Frączek:

Panie Premierze, ja mam dwa pytania z tezą, jak pan to ładnie nazywa. Teza ta sugeruje, że pan nie do końca orientuje się w realiach gospodarczych. (Wesołość na sali).

Pytanie pierwsze. Polska jest krajem stowarzyszonym z Unią Europejską, a mimo to do naszego kraju napływa w tej chwili wieprzowina objęta wysokim poziomem subsydiów. Unia Europejska przeznacza w tej chwili na subsydia eksportowe około 50 miliardów euro. Jak rozumiem, środki, które pan przeznacza na ten cel, zrównoważą tę kwotę. W innym wypadku będzie to rzecz niepoważna.

I drugie pytanie. Oprócz ceł istnieją również kontyngenty bezcłowe na wieprzowinę importowaną, wynikające z naszego członkostwa w WTO. W roku bieżącym kontyngent ten jest na poziomie około 40 tysięcy t. Już dziś rozdysponowano 20% tego kontyngentu, jak rozumiem, w ramach uspokojenia nastrojów społecznych. Informację tę sprawdzałem dzisiaj w Ministerstwie Gospodarki.

Wiceprezes Rady Ministrów
Minister Finansów
Leszek Balcerowicz:

Od razu odniosę się do drugiego pytania. Chcę powiedzieć, że stanowisko moje i Ministerstwa Finansów było jasne. Kontyngenty trzeba absolutnie ograniczać do tych, które wynikają z porozumień międzynarodowych, i żadnych innych. Jeśli podpisano porozumienie, to trzeba je realizować, jednak jestem przeciwnikiem rozdzielania kontyngentów, bowiem jest to zła forma polityki gospodarczej: temu przysługuje przywilej, a tamtemu nie.

Muszę wyjaśnić, w jaki sposób i czy rzeczywiście doszło do tego, o czym pan mówił. Mogę tylko tu prywatnie powiedzieć, że być może akurat nie uczestniczyłem w posiedzeniu rządu, na którym podejmowano te decyzje. Ale musimy to sprawdzić. Nie jest to zgodne z linią, którą osobiście reprezentuję, a mianowicie, że absolutnie kontyngenty trzeba minimalizować.

Co do pierwszego pytania, Panie Senatorze, to jest tak, że Unia Europejska, po pierwsze, jest w sumie o wiele od nas bogatsza, o wiele więcej środków może przeznaczać i więcej także może marnować. Gdybyśmy chcieli się ścigać w marnotrawstwie z krajami bogatymi, to bylibyśmy już w głębokim kryzysie. Nas nie stać na takie marnotrawstwo, jakie rzeczywiście występuje niekiedy w tych krajach.

Po drugie, wspólna polityka rolna jest właściwie prawie w stanie bankructwa również w Unii Europejskiej. W tej chwili trwa wielka debata o konieczności jej zreformowania, to znaczy zmniejszenia skali wydatków z budżetu podatników, albowiem jest ona nadmierna, wypycha inne wydatki, a w praktyce realizacja tej polityki prowadzi do wielkich nadużyć. Pewnie państwo obserwowaliście, że o mały włos odwołano by komisarzy, między innymi w związku z nadużyciami związanymi ze wspólną polityką rolną. Mechanizm jest taki, że sztucznie podbija się cenę powyżej poziomu rynkowego; jak się podbija cenę, to produkcja rośnie, popyt spada, ale gromadzą się wielkie nadwyżki i powstaje problem, co z tym zrobić. Magazynować w nieskończoność nie można, chociaż się to robi. Są ogromne koszty magazynowania setek tysięcy czy milionów ton masła, wina itd., to kwaśnieje, a potem rzeczywiście wypychają to za granicę z dopłatami. To jest krytykowane od trzydziestu lat, między innymi Stany Zjednoczone to zdecydowanie krytykują. Unia Europejska podjęła pewne zobowiązania na rzecz zmniejszenia skali tej polityki. Z pewnością jest w naszym interesie, żeby te zobowiązania były dotrzymane.

Dodam jeszcze jedno, proszę państwa. Jeżeli chodzi o skalę protekcji polskiego rolnictwa, która się przejawia w wydatkach budżetowych, to po zawyżeniu cen w stosunku do ceny rynkowej jest ona wyraźnie wyższa od tej, która występuje w Czechach i na Węgrzech. Służę odpowiednimi informacjami, proszę bardzo.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dziękuję, Panie Ministrze.

(Senator Józef Frączek: Mam jeszcze pytanie.)

Panie Senatorze...

(Senator Józef Frączek: Pytanie finansowe.)

Przepraszam bardzo...

Senator Józef Frączek:

Nie było odpowiedzi. Polityka Unii jest zła, my o tym wiemy, ale chciałem się dowiedzieć, jak pan premier będzie się bronił przed tą złą polityką.

(Wicemarszałek Andrzej Chronowski: Panie Senatorze, traktuję to jako...)

(Wiceprezes Rady Ministrów Minister Finansów Leszek Balcerowicz: Możemy umówić się na osobną dyskusję, Panie Senatorze.)

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

I ostatnie pytanie, które będzie zadane. Pan senator Kulak, proszę bardzo.

Senator Zbigniew Kulak:

Panie Premierze, krótkie pytanie. Pan premier wielokrotnie publicznie posługuje się określeniem "marnotrawstwo środków w ochronie zdrowia". Dla wielu moich wyborców, dla kolegów lekarzy, pielęgniarek, techników, laborantek, sanitariuszy, jest to oburzające i krzywdzące wobec płac stale ocierających się o najniższą płacę w kraju.

Wiceprezes Rady Ministrów
Minister Finansów
Leszek Balcerowicz:

Ale pan złożył oświadczenie, Panie Senatorze, tak?

(Senator Zbigniew Kulak: To jest pytanie.)

Ja panu odpowiem. Proszę państwa... (Rozmowy na sali).

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Proszę o spokój.

Wiceprezes Rady Ministrów
Minister Finansów
Leszek Balcerowicz:

Tu nie chodzi o indywidualne decyzje tego personelu, który świadczy najważniejsze usługi. Nie, przecież powiedziałem wyraźnie. Gdzie tkwi przyczyna? Jeżeli przez parę lat pięciokrotnie rosną nasze wydatki podatkowe na refundację leków i jeżeli mamy zjawisko wypierania tańszych, a równie dobrych leków krajowych przez zagraniczne, to przecież nie jest to krytyka środowiska lekarskiego. A jeżeli, to tylko tej części, która współpracuje z zagranicznymi koncernami i powoduje wpisywanie tych leków na listę.

Po drugie, jeżeli w warunkach, kiedy, na szczęście, przeciętne wskaźniki zdrowotności się poprawiają, są podejmowane decyzje o budowie kolejnych szpitali, co pochłania miliardy złotych, to nie jest to żadna krytyka środowiska lekarskiego, tylko krytyka systemu, który doprowadza do tego typu marnotrawstwa. Chcę powiedzieć, że najgorszy rodzaj marnotrawstwa to jest marnotrawstwo decyzyjne - nie wykonawcze, ale tkwiące w złych decyzjach. Bowiem w ślad za tym pieniądze potrzebne gdzie indziej, między innymi na płace, są marnotrawione. Jeżeli chcemy mieć środki na wydatne podwyższenie płac w służbie zdrowia, a jednocześnie nie niszczyć gospodarki przez podwyższenie podatków, to musimy to po prostu zracjonalizować. Taka jest istota sprawy.

Jeżeli pan marszałek pozwoli, to ja...

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Tak. Dziękuję bardzo, Panie Premierze.

(Wiceprezes Rady Ministrów Minister Finansów Leszek Balcerowicz: Ale ja bardzo chętnie przyjdę na następną debatę.)

Pozostaje mi właśnie tylko zaprosić pana premiera, jako że, jak pan widzi, głód dyskusji z panem premierem jest duży. Dlatego serdecznie zapraszamy i mamy nadzieję, że te kontakty będą częstsze.

(Wiceprezes Rady Ministrów Minister Finansów Leszek Balcerowicz: Bardzo chętnie. Dziękuję bardzo.) (Oklaski).

Szanowni Państwo Senatorowie, ogłaszam przerwę do godziny 12 minut 15. Będziemy kontynuowali pytania do przewodniczącego sprawozdawcy Komisji Gospodarki Narodowej.

(Przerwa w obradach od godziny 12 minut 05 do godziny 12 minut 17)

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Państwo Senatorowie!

Wznawiam obrady.

Panie Senatorze Świątkowski i Panie Senatorze Kleina, proszę o zajęcie miejsc. Obrady zostały wznowione.

Szanowni Państwo Senatorowie! Kontynuujemy zadawanie pytań sprawozdawcy Komisji Gospodarki Narodowej.

Jako następny w kolejności pytanie zada pan senator Kłeczek.

Proszę bardzo.

Senator Dariusz Kłeczek:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie Senatorze, moje dwa pytania dotyczą art. 44. W poprawce F komisja proponuje, aby w ust. 1 kolejność pktów 1, 2, 3 została zamieniona. Ponieważ chodzi o przyznanie środków na te cele w równych częściach, to ta poprawka tak jakby mija się z celem.

Drugie pytanie dotyczy poprawki zgłoszonej przez Komisję Zdrowia, Kultury Fizycznej i Sportu. Chodzi o to, aby w art. 44 ust. 1 do tego zdania, że w przypadku wystąpienia oszczędności w wydatkach planowanych na obsługę zadłużenia zagranicznego i długu krajowego środki w określonej kwocie przeznacza się w pierwszej kolejności na dotacje dla Agencji Rynku Rolnego, dopisać: oraz na uzupełnienie dotacji dla kas chorych w przypadku wystąpienia takiej potrzeby o kwotę nieprzekraczającą 200 milionów zł. Komisja Gospodarki Narodowej tego nie zaakceptowała. Była również poprawka senatora Świątkowskiego, aby dla kas chorych było 745 milionów zł. Praktycznie rzecz biorąc, ta poprawka wydaje mi się konieczna w sytuacji, w jakiej znalazła się służba zdrowia i kasy chorych, kiedy brakuje środków nawet na bieżące wynagrodzenia. Próbowałem rozmawiać w czasie przerwy z panią minister i okazało się, że wszystko, co wynika ze zwolnień, odprawy, ale i bieżące wypłaty będą zobowiązaniami samodzielnych zakładów.

W związku z tym ta poprawka oczywiście zostanie przeze mnie zgłoszona, ale wydaje mi się, że dobrze by było, gdybym usłyszał odpowiedź. Czy Komisja Gospodarki Narodowej mimo tych stwierdzeń o marnowaniu środków, które do tej pory padły, ewentualnie brała pod uwagę tę realną, trudną sytuację kas chorych? Dziękuję.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Prosiłbym tylko, Państwo Senatorowie, żeby pytania w miarę możliwości były zwięzłe - tak aby można ich było zadać jak najwięcej. A całą tę otoczkę, jak mówię, można dodać już w debacie.

Proszę bardzo, Panie Senatorze.

Senator Kazimierz Kleina:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Wydaje mi się, że na te pytania już odpowiedziałem przy okazji prezentowania stanowiska komisji i odpowiadając na pytania. Chciałbym tylko powtórzyć, że komisja uznała te priorytety, o których mówiłem, a więc rolnictwo, a także służbę zdrowia. Mówiliśmy, że jeżeli pojawią się ewentualne oszczędności w obsłudze długu krajowego, to będą one przeznaczone w pierwszej kolejności na rolnictwo i na służbę zdrowia. Potwierdził to i poparł premier w swoim wystąpieniu przed kilkunastoma minutami. A więc te priorytety zostały wyartykułowane. No, jeszcze trzeba będzie je przekształcić w określone, konkretne poprawki, które zostaną przedstawione w trakcie debaty.

Jednocześnie Komisja Gospodarki Narodowej potwierdziła, że w stosunku do roku ubiegłego jest jednak znaczny wzrost wydatków na służbę zdrowia. Gdyby nie robiono w służbie zdrowia żadnej w ogóle reformy, to wszyscy byśmy krzyczeli, że to wielki sukces, bo jest tak duży wzrost na służbę zdrowia. Faktycznie, są problemy i my też dostrzegamy te problemy, ale jednak rzeczywistość trzeba jakoś dopasować do możliwości, jakie mamy. Te środki finansowe, które będzie można wygospodarować, trzeba jakoś podzielić na służbę zdrowia, na rolnictwo, na inne cele społeczne.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dziękuję.

Proszę pana senatora Gogacza.

Senator Stanisław Gogacz:

Dziękuję, Panie Marszałku!

Panie Przewodniczący, Panie Senatorze, chciałbym o coś zapytać w związku z inwestycją centralną, jaką jest Szpital Rejonowy w Łęcznej. Ta sprawa była poruszana kilkakrotnie, nawet przez pana premiera Balcerowicza. No, można z tego wnioskować, że nie ma woli do realizowania tego typu inwestycji. Zdaję sobie sprawę, że w momencie, kiedy jest budowany i przygotowywany budżet, następuje przesuwanie pieniędzy z jednych inwestycji na inne. I wtedy jest jakby powszechne poszukiwanie źródeł, skąd wziąć pieniądze na moją inwestycję. Chciałbym zapytać, czy komisja, podejmując tak ważną decyzję... Bo decyzja o budowie szpitala to jest decyzja ważna dla społeczności lokalnej, a nawet szerszej. Jak wszyscy na pewno wiemy ze swoich regionów, taką decyzją społeczność lokalna potrafi żyć, potrafi być zdeterminowana przez bardzo długi czas. Czy komisja, podejmując decyzję o odebraniu gwarancji czy możliwości na zbudowanie szpitala, zapoznała się z faktycznym zapotrzebowaniem na budowę takiego szpitala, z infrastrukturą, z zapotrzebowaniem jeżeli chodzi o szpitalnictwo otwarte? Czy komisja, zanim taką decyzję podjęła, otrzymała informacje o tym, że tam jest szpital, kopalnia węgla kamiennego "Bogdanka", że Łęczna to jest bardzo młode miasto? Chciałbym zapytać, czy nie chodzi bardziej o potrzeby innych niż potrzeby Łęcznej i regionu. Powodem do zadania tego pytania jest jedna z poprawek, jakie komisja przygotowała, to znaczy poprawka H1, która część z tej kwoty, czyli z tych 4 milionów zł - chodzi tu o 500 tysięcy zł - przeznacza na imprezę nazwaną "Zakopane 2006".

Ja nie mam nic przeciwko imprezie "Zakopane 2006" - czy to będzie olimpiada, jak śmiem przypuszczać na podstawie tego zapisu, czy jakakolwiek inna impreza - ale jeżeli jest ona przyszła i niepewna i jeżeli na taką imprezę przeznacza się pieniądze ze szpitala w Łęcznej...

(Wicemarszałek Andrzej Chronowski: Panie Senatorze, konkretne pytanie.)

...to chciałbym zapytać: co leżało u podstaw tej decyzji? Dziękuję.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Szanowni Państwo Senatorowie!

W ten sposób moglibyśmy te pytania zadawać do wieczora. Ale to był głos bardziej w ramach dyskusji. Chodzi o krótkie, konkretne pytania.

Proszę bardzo.

Senator Kazimierz Kleina:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Panie Senatorze, myślę, że odpowiadałem na te pytania w sposób naprawdę absolutnie precyzyjny. I myślę, że wyjaśniłem bardzo precyzyjnie i dokładnie, dlaczego pojawiło się to "Zakopane 2006". I mówiliśmy też o warunkowości tego przedsięwzięcia. Całe uzasadnienie Komisji Gospodarki Narodowej w tym przypadku przedstawiłem. Przecież nam naprawdę nie chodzi o marnotrawienie tych pieniędzy. W przypadku Zakopanego, jak mówiliśmy, jest to kwestia warunkowa. Ze względu na to, że toczy się ta dyskusja, że było stanowisko rządu, prezydenta Rzeczypospolitej, a także wielu innych osób, które się zaangażowały w tę sprawę, uznaliśmy, że może to być jakiś dodatkowy argument. Powiedziałem: warunkowo, bo skoro dzisiaj jest praktycznie niewielka szansa na realizację tego, to pieniądze te możemy przesunąć na coś innego. Też jestem zwolennikiem tego rozwiązania, podobnie jak wszyscy w Komisji Gospodarki Narodowej. Zatem trzeba to widzieć w tym kontekście, w którym ta decyzja była podejmowana przez Komisję Gospodarki Narodowej. I ja to przedstawiałem. Powtarzanie przez pana senatora tej samej argumentacji jest dla mnie niezrozumiałe i jakby trochę demagogiczne. No, ale każdy ma prawo mówić tak, jak uważa w danym momencie.

Kwestia szpitala w Łęcznej. Nie wstrzymujemy budowy tego szpitala właśnie dlatego, że uważamy go za potrzebny, a jego budowę za celową. Wszystkie uwarunkowania, które pan tutaj wskazał, przedstawiałem także w swoim uzasadnieniu, mówiąc o szpitalu w Łęcznej. Jeżeli jednak, jak mówi otrzymana przez nas odpowiedź, a także wojewoda lubelski, inwestycja ta jest nieprzygotowana, środki z ubiegłego roku nie zostały wykorzystane i nawet sprawy własności nie są unormowane, to najwspanialsze idee, najwspanialej przygotowane, a także inicjatywy społeczne i różne inne rzeczy, które się pojawiły, rzeczy cudowne i wspaniałe, są w społeczności lokalnej marnotrawione. Skoro rząd, skoro parlament chce dać pieniądze, a tam na miejscu ludzie, konkretni ludzie nie potrafią przygotować inwestycji, to co my mamy zrobić? Myśmy powiedzieli tylko tyle, że nie zabieramy wszystkich środków z tej inwestycji, a nawet je zostawiamy, bo chyba przeznaczono na nią 600 tysięcy czy 1 milion zł, ona pozostaje dalej inwestycją centralną, chociaż prawdopodobnie nawet te pieniądze nie zostaną wykorzystane w tym roku. Chodzi tylko o to, żeby był tytuł, żeby można było w przyszłym roku, jeżeli ludzie tam, na miejscu, coś zrobią, uruchomić te środki. My wiemy, że jest nowe miasto, potrzeby, kopalnie itd. Ale jeżeli nic nie jest zrobione, no to co? Mamy zmarnotrawić te pieniądze? Myśmy wówczas mówili tak: niech te pieniądze w dużej części zostaną w regionie, w województwie. I wówczas pojawił się pomysł - nie wiem, czy najlepszy - dotyczący tego szpitala w Międzyrzeczu, który tam jest. Może należy zastanowić się nad tym, może Komisja Zdrowia, Kultury Fizycznej i Sportu zaproponuje lepsze rozwiązanie. Ale chcieliśmy, żeby te pieniądze zostały w głównej mierze właśnie tam, w tych regionach wschodniej Polski, gdzie, jak wiemy, infrastruktura służby zdrowia jest niedoinwestowana. I tylko taka argumentacja nam tu przyświecała.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dziękuję, Panie Przewodniczący. Ale te dwa moje apele były zwrócone do obu stron. Dlatego też ja bym prosił sprawozdawcę o w miarę krótkie i węzłowate wypowiedzi.

(Senator Kazimierz Kleina: Przepraszam bardzo.)

Pan senator Struzik, proszę bardzo.

Senator Adam Struzik:

Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.

Mam bardzo konkretne pytanie. Otóż wśród rezerw celowych w załączniku jest taka duża rezerwa opiewająca na sumę ponad 507 milionów zł, która jest opisana w ten sposób: "koszty wdrożenia reformy terytorialnej, dotacje na zadania, w tym bieżące, wykonywane przez powiaty i samorządy województw oraz inne wydatki wynikające ze zmian kompetencji".

Panie Przewodniczący, w mieście Płocku od wielu lat trwa walka o budowę drugiej przeprawy przez Wisłę. W dyskusjach prowadzonych w poprzednim rządzie, a także w 1998 r., oraz w informacjach przedstawianych zarówno przez Ministerstwo Transportu i Gospodarki Morskiej, jak i Ministerstwo Finansów, można było dostrzec dużą życzliwość dla tej inwestycji. Wstępnie zarezerwowano na nią 50 milionów zł. Niestety, na skutek zmian kompetencji budowa tej przeprawy znalazła się w gestii miasta. Chcę zadać konkretne pytanie: czy zgodnie z prawem ja i senator Kruszewski, jako przedstawiciele byłego województwa płockiego, możemy złożyć wniosek, aby w tej właśnie rezerwie, wynoszącej ponad 507 milionów zł, 20 milionów zł zarezerwować na dofinansowanie dla samorządu przeznaczone na prowadzenie tej inwestycji?

Senator Kazimierz Kleina:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Tytuł tej rezerwy jest jednoznaczny. Jest ona przeznaczona na wdrażanie reformy i rozwiązywanie problemów wynikających z wdrażania, a więc związanych z przesunięciem kompetencji. Wydaje mi się, że niemożliwe jest wprowadzenie takiej poprawki, uzgodnienie tytułu rezerwy z opisem tej inwestycji. To jest zadanie inwestycyjne, które może być realizowane, ale może będą na nie przeznaczone środki z innych źródeł, w tym także budżetowych. Wydaje się, że akurat poprzez wprowadzenie takiej poprawki nie można tego dokonać. Ale pewnie precyzyjniej na to pytanie odpowie pani minister.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dziękuję. Rozumiem, że byłoby to niezgodne z ustawą o finansach publicznych. Myślę jednak, Panie Senatorze, że każda poprawka może być złożona przez senatora.

Proszę pana senatora Kopacza.

Senator Tadeusz Kopacz:

Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.

Panie Przewodniczący, z poprawek, które otrzymaliśmy od komisji, wynika, że dosyć szczegółowo analizowała ona budżet, a szczególnie kwestię inwestycji centralnych, są bowiem poprawki dotyczące tego działu. Mam więc pytanie do pana przewodniczącego, które, jak sądzę, będzie też skierowane do Ministerstwa Finansów. Spośród inwestycji centralnych wynotowałem wiele inwestycji dotyczących ekologii. Cele są bardzo szczytne, bardzo potrzebne samorządom, jak również całej Polsce. Chodzi tu o oczyszczalnie z kolektorami, o wodociągi czy to pojedyncze, czy grupowe. Wśród tych inwestycji dotowanych z budżetu państwa - i to dotowanych w znacznym stopniu, bo sięgającym nawet 90% w przypadku wodociągu katowickiego, 35% w przypadku oczyszczalni w Gdańsku, 30% tej w Toruniu, a prawie 50% tej w Łodzi...

(Wicemarszałek Andrzej Chronowski: Panie Senatorze...)

Już, Panie Marszałku.

Są inwestycje realizowane w dużych ośrodkach miejskich o dochodach bardzo wysokich w stosunku do małych miast czy gmin. Wiele gmin wiejskich, wiele gmin w małych miastach budowało oczyszczalnie, budowało wodociągi i to przeważnie przy użyciu własnych środków, wykorzystując środki z wojewódzkiego funduszu ochrony środowiska, Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, Ekokonwersji, Ekofunduszu, jak również wykorzystując różnego rodzaju spółki i pieniądze przedsiębiorstw.

I w związku z tym mam pytanie. Czy w sytuacji, kiedy rzeczywiście poszukujemy pieniędzy w tym budżecie, kiedy brakuje pieniędzy na służbę zdrowia, na rolnictwo i na wiele, wiele zadań, o których już była i, jak sądzę, jeszcze będzie mowa, nie należałoby się zastanowić nad tym, aby te inwestycje, poniekąd słuszne, bardzo słuszne i bardzo potrzebne, próbować sfinansować poprzez te fundusze, o których mówiłem, tak jak to finansują inne, małe gminy? Wyprowadzam z tego wniosek, że lobby dużych miast spowodowało...

(Głosy z sali: Pytanie, pytanie. Panie Marszałku...)

(Wicemarszałek Andrzej Chronowski: Pytanie, pytanie...)

Moje pytanie dotyczy tego, czy komisja analizowała tę kwestię i czy nie zastanawiała się nad tym, że te inwestycje mogą być sfinansowane z innych środków, niekoniecznie budżetowych.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Panie Senatorze, tak jak mówiłem, w tym przypadku byłoby bardziej odpowiednie zabranie głosu w dyskusji niż w tej fazie debaty. Ja nie chcę być cenzorem, który odbiera państwu głos, ale w końcu nie będę miał innego wyjścia.

Proszę bardzo, Panie Przewodniczący.

Senator Kazimierz Kleina:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Komisja w zasadzie w stu procentach akceptuje tę filozofię, którą przedstawił pan senator. Jest możliwość zgłoszenia poprawek w tej sprawie.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Pan senator Cieślak, proszę bardzo.

Senator Jerzy Cieślak:

Dziękuję bardzo, Panie Marszałku, ale w trakcie tego długiego oczekiwania senatorowie przedmówcy wyczerpali już tematy moich pytań. Swoje opinie wyrażę w trakcie dyskusji. Dziękuję uprzejmie.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dziękuję bardzo.

Pan senator Skrzypczak, proszę.

Senator Roman Skrzypczak:

Panie Marszałku! Panie Przewodniczący! Cały czas jest aktualna sprawa wojewódzkich kolumn transportu sanitarnego. Chcę się dowiedzieć, czy jest ona w ogóle ujęta w budżecie, a jeżeli tak, to jakie kwoty są przeznaczone na ten cel, ponieważ nie bardzo można się tego doczytać. Ja wiem, że w tym przypadku pojawia się sprawa restrukturyzacji, ale na dzień dzisiejszy do wielu z nas, parlamentarzystów, dochodzą sygnały o braku tych środków. Czy pan coś wie na ten temat? Jeżeli nie, to bardzo proszę o odpowiedź przedstawiciela Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dziękuję.

Proszę bardzo o odpowiedź.

Senator Kazimierz Kleina:

Dziękuję bardzo.

Myślę, że jest to tak szczegółowe pytanie, iż bardziej kompetentnej odpowiedzi udzieli pani minister. Są tu przeznaczone środki z całej reformy służby zdrowia.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Po tej fazie pytań będzie miała głos pani minister i na pewno udzieli odpowiedzi.

Pan senator Pietrzak, proszę bardzo.

Senator Wiesław Pietrzak:

Dziękuję.

Panie Przewodniczący, mam następujące pytania.

Pierwsze pytanie: czy będą dofinansowywane gminne inwestycje oświaty? Myślę o szkołach podstawowych. A jeżeli tak, to kto będzie dysponentem środków?

Teraz drugie pytanie. W połowie 1998 r. pan premier Buzek publicznie zapewnił, że do końca roku będą przyjęte systemowe rozwiązania dotyczące problemów społeczności związanej z byłymi państwowymi gospodarstwami rolnymi. Czy jest odzwierciedlenie tej obietnicy w budżecie? Bo ja się tego nie doszukałem.

I trzecie pytanie: czy będą oddłużone samodzielne ośrodki ZOZ, a szczególnie te, które były samodzielne już wcześniej i jako samodzielne placówki wpadły w zadłużenie w wyniku braku środków? Dziękuję.

(Senator Kazimierz Kleina: Mogę mówić?)

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Proszę bardzo.

Senator Kazimierz Kleina:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Komisja Gospodarki Narodowej nie analizowała szczegółowych spraw zawartych w pytaniach, które tutaj zostały przedstawione. Otrzymaliśmy informację, że środki na remonty szkół są zagwarantowane, według podobnych zasad jak w roku ubiegłym. I wszystkie te programy są realizowane. To pytanie było bardzo szczegółowe. Te sprawy nie były przedmiotem analizy Komisji Gospodarki Narodowej.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dziękuję.

Rozumiem, że pani minister zapisała te trzy pytania i w następnej fazie wyjaśni to panu senatorowi.

Proszę pana senatora Majkę.

Senator Krzysztof Majka:

Panie Marszałku! Panie Przewodniczący! Chciałem zwrócić uwagę pana przewodniczącego na bliską mu, jak sądzę, problematykę gospodarki morskiej, a w szczególności dotyczącą rozwoju małych i średnich portów, które znajdują się w naszych dawnych województwach: słupskim i koszalińskim. W tych regionach, obok rolnictwa i turystyki, właśnie problematyka morska stanowi jeden z nielicznych piorytetów, jedną z nielicznych szans rozwojowych i jednocześnie szans wyrównywania potencjału w nowych województwach. Wiele mówiło się o rozwoju takich portów jak Kołobrzeg i Darłowo. Proszę powiedzieć, korzystając z przykładu portu w Kołobrzegu, czy komisja rozważała możliwości wsparcia rozwoju tych portów, gdyż samorządy nie będą mogły podołać tym zadaniom. Dziękuję.

Senator Kazimierz Kleina:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Komisja Gospodarki Narodowej nie zajmowała się tym szczegółowo w momencie konstruowania budżetu. Jest przewidziana możliwość wsparcia modernizacji i rozbudowy portu w Kołobrzegu. Jestem osobiście zainteresowany tą sprawą. Gdy zostaną uruchomione środki z Banku Światowego, wówczas Ministerstwo Transportu i Gospodarki Morskiej także przeznaczy środki na rozbudowę tego portu. Podobnej troski wymagają inne małe porty, jak Ustka, Łeba czy Darłowo.

Senator Krzysztof Majka:

Przepraszam, ale czy to oznacza, że w budżecie na 1999 r. są środki, które by w jakiś sposób wspomagały ewentualne uzyskanie środków zagranicznych?

(Senator Kazimierz Kleina: No...)

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Panie Senatorze i Panie Przewodniczący, bardzo przepraszam, ale nie można w ten sposób, nawet regulamin tego nie dopuszcza.

(Senator Kazimierz Kleina: Przepraszam.)

Proszę króciutko, Panie Przewodniczący.

Senator Kazimierz Kleina:

W środkach przeznaczonych na remonty w urzędach morskich są przewidziane środki na remonty i rozbudowę, a więc jest możliwość uruchomienia niektórych inwestycji lub kontynuowania ich w ramach remontów portów i ich rozbudowy.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dziękuję.

Pan senator Mokrzycki, proszę bardzo.

Senator Jerzy Mokrzycki:

Panie Senatorze, mam takie pytanie: czy komisja zajmowała się tak zwaną działalnością pozabudżetową, która praktycznie jest wyłączona z kontroli parlamentu? Mam na myśli dochody z różnego rodzaju agencji, funduszy specjalnych i środków celowych. W 1999 r. kwota ta wzrosła do 85 miliardów zł, co stanowi prawie 60% budżetu, a dochody z funduszów celowych wzrosły do 81 miliardów zł. Czy rozważano możliwość i celowość - a chyba najwyższy czas, żeby to zrobić - włączenia dochodów i wydatków funduszy celowych do budżetu państwa? Dziękuję.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Proszę bardzo.

Senator Kazimierz Kleina:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Komisja Gospodarki Narodowej interesowała się tą problematyką. Wiemy od rządu, że w tym roku nastąpi przegląd wszystkich agencji, jakie zostały utworzone w ostatnich latach, pod kątem ich celowości, działania, wykorzystywania środków publicznych, tak aby można było podjąć decyzję o likwidacji niektórych agencji już od przyszłego roku. I takie zapewnienie otrzymaliśmy. W tym momencie trudno było podjąć inną decyzję, bo te agencje funkcjonują i są w biegu, ale mając tę deklarację generalnie zaakceptowaliśmy funkcjonowanie tych agencji w ich obecnym kształcie.

(Senator Jerzy Mokrzycki: Jeśli można, Panie Marszałku. Tylko sprostowanie.)

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Nie, Panie Senatorze, przykro mi, ale dopiero na końcu będzie ewentualnie nowa tura pytań.

Pan senator Lewandowski, proszę bardzo.

Senator Tadeusz Lewandowski:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie Przewodniczący, moje pytanie dotyczy poprawki U. Jakie racjonalne przesłanki złożyły się na to, iż zmniejszono i tak już małe środki na inwestycję związaną z budową zbiornika wodnego w Sosnówce? Chcę podkreślić, że te środki, według fachowców, mogą nie wystarczyć na realizację tej budowy w tym roku, a więc prace mogą być zahamowane. Poza tym inwestycje, jakie poczyniły gminy, a szczególnie miasto Jelenia Góra, nie tylko wydłużają ten termin, ale podnoszą koszty tej inwestycji. Dziękuję.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Proszę bardzo.

Senator Kazimierz Kleina:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! To jest poprawka U, tak? Decyzja została tu podjęta po konsultacji z Ministerstwem Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa. Ta poprawka mówi o zwiększeniu wydatków na działanie służb hydrologiczno-meteorologicznych kosztem tych dwóch inwestycji. Według informacji, jaką otrzymaliśmy z Ministerstwa Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa, ta inwestycja nie jest na tyle przygotowana, żeby można było ją realizować w tym tempie, a wydatki, które tutaj zasugerowaliśmy, usprawniają działanie służb hydrologiczno-meteorologicznych właściwie w skali całego kraju. Taka była argumentacja i komisja ją przyjęła.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dziękuję.

Pan senator Jarmużek, proszę bardzo.

Senator Zdzisław Jarmużek:

Panie Senatorze! Na stronie 18 jest fragment poprawki oznaczony cyfrą siedem, dotyczący budżetu województwa lubuskiego. W pozycji 1 liczbę 452 569 zmniejsza się o 100 tysięcy zł. W poprawce E1natomiast, na stronie 32, wręcz odwrotnie, zwiększa się tę kwotę o 102 tysiące zł. Jak to rozumieć?

(Senator Kazimierz Kleina: Jeszcze raz, która to jest poprawka? Ta pierwsza.)

Oznaczona cyfrą siedem, na stronie 18.

(Senator Kazimierz Kleina: Jaki jest numer tej poprawki?)

Jest oznaczona cyfrą siedem.

(Senator Kazimierz Kleina: Jakie jest jej oznaczenie literowe?)

To jest poprawka V zawarta w sprawozdaniu na stronie 18, kolumna 6. Tutaj ta liczba się zwiększa, natomiast...

Senator Kazimierz Kleina:

Tak, tak, patrzę do uzasadnienia. Myślę, że to jest po prostu rozpisanie poprawki, która była omówiona. Trzeba by to ewentualnie przejrzeć z legislatorami, bo sens całej poprawki omówiłem i myślę, że wszystko powinno się zgadzać. Myśmy to sprawdzali, kolumny i liczby sprawdzali legislatorzy. Ewentualnie możemy jeszcze sprawdzić, czy nie ma jakiejś pomyłki w tej materii, ale wydaje mi się, że nie. No, trudno mi teraz rozczytać poszczególne kolumny.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Niestety, każda poprawka powoduje pewne konsekwencje i czasami przy jednej drobnej poprawce występuje wiele zapisów. Trzeba będzie to jeszcze przejrzeć i sprawdzić.

Proszę bardzo, pan senator Cichosz.

Senator Marian Cichosz:

Panie Przewodniczący, w zasadzie pytanie, które mnie interesuje, przedstawił już pan senator Pietrzak, niemniej jednak zadam je w innym, szerszym kontekście. Stwierdził pan, a potwierdził to zresztą pan premier Balcerowicz, że nakłady w budżecie na rok 1999 na ochronę zdrowia w porównaniu do roku ubiegłego wzrastają o ponad 14%. Rozumiem, że chodzi tutaj zarówno o kwoty zapisane w budżecie, jak też o kwoty, jakimi dysponować będą kasy chorych. Właśnie w tym kontekście chcę zapytać - komisja na pewno się tym problemem zajmowała, skoro pan użył stwierdzenia, że nakłady jednak rosną o tę kwotę - w jaki sposób rozwiąże się problem zadłużenia ochrony zdrowia? Przypominam, że wzrosło ono do ponad 6 miliardów zł - mam na myśli stan na koniec grudnia 1998 r. Czy przypadkiem nie z tegorocznego budżetu? Bo wówczas planowana w budżecie kwota blisko 6 miliardów zł zaspokoiłaby te potrzeby, likwidując narosłe zadłużenie. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Proszę bardzo.

Senator Kazimierz Kleina:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Są to zobowiązania skarbu państwa, które trzeba spłacić, a pieniądze na to zawsze będą pochodziły przecież z naszych podatków, z budżetu. To jest pytanie, no, oczywiste. Jeżeli jest dług, to trzeba go spłacić i pytanie...

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Proszę państwa, wszystko to jest skrzętnie notowane przez panią minister, która za chwilę zabierze głos. Po prostu ten problem jeszcze raz się tutaj przewinie i powtórzy...

(Senator Kazimierz Kleina: Z tym że oczywiście nie obciąża to zakładów opieki zdrowotnej obecnie.)

...w związku z tym proszę pana senatora Żenkiewicza.

Senator Marian Żenkiewicz:

Panie Przewodniczący, ja mam trzy pytania natury ogólnej.

Pierwsze o to, czy przedmiotem rozważań komisji była analiza budżetów sejmików samorządowych? Ja chcę powiedzieć, że sejmik samorządowy województwa kujawsko-pomorskiego nie otrzymał w rozdziale 9148 żadnych środków między innymi na działalność zarządu i samego sejmiku. To jest pytanie pierwsze.

Pytanie drugie. Jak to się dzieje, że z jednej strony słyszymy o wzroście o 14% wydatków na służbę zdrowia, tak jak koledzy mówili poprzednio, a z drugiej - wszystkie dotacje, jakie przedstawili mi dyrektorzy szpitali dotychczasowego województwa toruńskiego, stanowią zaledwie 60-70% kwoty ubiegłego roku?

I trzecie pytanie, czy przedmiotem zainteresowania komisji była analiza budżetów starostw? Otóż w województwie kujawsko-pomorskim sytuacja jest taka, że zdecydowana większość starostw otrzymała środki, które pozwolą jedynie na zrealizowanie około 60-70% wydatków, a więc funkcjonowanie do lipca czy sierpnia. Dziękuję.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Proszę bardzo.

Senator Kazimierz Kleina:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Komisja analizowała sytuację budżetową poszczególnych sejmików, poszczególnych samorządów dzięki dużej aktywności Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej. Wszystkie sejmiki, wszystkie samorządy powiatowe otrzymały środki finansowe na swoją działalność na podobnych zasadach, według podobnego klucza. Wydaje się, że chyba tych środków nie jest aż tak mało, skoro rady powiatowe, wojewódzkie czy też zarządy uchwalały sobie pensje na takim poziomie, że w niektórych sejmikach pensja marszałka jest wyższa niż pensja prezydenta Rzeczypospolitej. Myślę, że to narzekanie na brak środków jest nie do końca uzasadnione, bo inaczej patrzono by na tego typu wydatki bardziej oszczędnie. I tyle. (Oklaski).

Pytanie drugie... nie pamiętam, czy było?

Senator Marian Żenkiewicz:

Były trzy pytania. Ja przypomnę, Panie Przewodniczący. Drugie pytanie dotyczyło służby zdrowia. Jaki mechanizm decyduje o tym, że środki przyznane dla poszczególnych szpitali, naszego przynajmniej województwa, stanowią 60-70% kwoty ubiegłorocznej? Ubiegłorocznej - żeby to było zupełnie jasne.

(Senator Kazimierz Kleina: I trzecie pytanie od razu proszę przypomnieć.)

(Wicemarszałek Andrzej Chronowski: Proszę przypomnieć i trzecie pytanie.)

(Głos z sali: Starostwa.)

Nie, nie. Trzecie pytanie dotyczyło budżetu sejmiku województwa kujawsko-pomorskiego, gdzie w rozdziale 9148 nie znalazła się żadna kwota na prowadzenie działalności ani zarządu, ani sejmiku.

Senator Kazimierz Kleina:

Na to trzecie pytanie odpowiedziałem: wszystkie sejmiki były tak samo traktowane. Wydaje mi się to niemożliwe, ale możemy jeszcze sprawdzić. Komisja tego nie dostrzegła, że sejmik województwa kujawsko-pomorskiego został pominięty i jakoś gorzej potraktowany niż inne. Wydaje mi się to niemożliwe.

Kwestia środków dla poszczególnych szpitali. O tym ostatecznie decyduje umowa między kasą chorych a szpitalem i my w to nie wnikaliśmy i nie analizowaliśmy, czy szpital w danym województwie otrzymał większą pulę środków na swoją działalność. Mówimy o generalnej puli środków, jakie na ochronę zdrowia przeznacza budżet państwa w tym roku: te środki są o 14,2% większe niż w roku ubiegłym.

(Senator Marian Żenkiewicz: Przepraszam, pomocniczo do tego. Czyli mam rozumieć, że...)

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Panie Senatorze, przepraszam bardzo, ale...

(Senator Marian Żenkiewicz: Nie, nie, ale nie odpowiedział mi pan wyczerpująco na moje pytanie.)

Przepraszam bardzo. Pani minister Wasilewska skrzętnie zanotowała te pytania i aż się pali do głosu, ja natomiast chcę wyczerpać tę turę pytań, a później będzie pan miał okazję.

(Senator Marian Żenkiewicz: Dobrze, Panie Marszałku, dziękuję, czuję się uspokojony.)

Cieszę się ogromnie.

(Senator Marian Żenkiewicz: Ja również.)

W związku z tym, pan senator Kulak.

Proszę bardzo.

Senator Zbigniew Kulak:

Dwa pytania. Zadłużenie, jakie pozostało do spłacenia przez skarb państwa, jak pan przewodniczący przed chwileczką powiedział, w momencie usamodzielnienia zakładów opieki zdrowotnej w województwie leszczyńskim stanowi 80% budżetu całej ochrony zdrowia na 1998 r. Czyli brakuje prawie całego jednorocznego budżetu. Jak pan by to skomentował i czy jest możliwe uregulowanie w najbliższym czasie tych zobowiązań?

I drugie pytanie. W ogóle w zestawieniu poprawek, które proponuje komisja, nie ma żadnej poprawki dotyczącej resortu obrony narodowej. Czy resort ten jest zadowolony z takiego właśnie budżetu i czy to znaczy, że wszystkie potrzeby będą sfinansowane? Mam bardzo odmienne sygnały na ten temat.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Proszę bardzo.

Senator Kazimierz Kleina:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Komisja Gospodarki Narodowej nie rozpatrywała budżetu w kategoriach byłych województw, a więc nie potrafimy się w ogóle do tej sprawy odnieść. Od 1 stycznia obowiązuje całkowicie inny podział administracyjny, a więc i inny sposób rozliczania. Na to pytanie nie potrafimy odpowiedzieć, ponieważ nie ma nigdzie takich zestawień finansowych, które obejmują budżet w układzie czterdziestu dziewięciu województw. Według mojej orientacji, od 1 stycznia obowiązuje podział na szesnaście województw i dostosowana do tego cała struktura finansowa także.

Komisja Obrony Narodowej nie zgłaszała nam potrzeby wprowadzenia żadnych zmian w tej części, ale oczywiście wiemy, że jest niezadowolenie, ponieważ Komisja Gospodarki Narodowej nie usłyszała ani jednej opinii, która by mówiła, że mamy za dużo lub wystarczająco dużo pieniędzy. Także środowisko Ministerstwa Obrony Narodowej sygnalizuje, że pieniędzy jest za mało - o tym wiemy. W debacie będzie można tę kwestię poruszyć szerzej.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dziękuję.

Proszę, pan senator Adamski.

Senator Jerzy Adamski:

Panie Marszałku! Panie Przewodniczący!

Ustawa o przeciwdziałaniu alkoholizmowi i ustawa kompetencyjna nakłada na samorządy województwa zadanie realizacji programów profilaktyki. W ustawie o przeciwdziałaniu alkoholizmowi mamy zapis, że na wydatki związane z realizacją narodowego programu corocznie przeznacza się 1% podatku akcyzowego od wyrobów alkoholowych. Czy komisja wzięła pod uwagę fakt, że nie jest to 1% dla samorządu województwa, o czym kolega Żenkiewicz mówił, lecz 0,1%? Tymczasem w ustawie jest wyraźnie napisane: przeznacza się corocznie z budżetu państwa środki w wysokości 1% podatku akcyzowego od wyrobów alkoholowych. Przeznaczonych jest na to 7 milionów zł, w ogóle na służbę zdrowia jest 14 milionów zł, ale na przeciwdziałanie alkoholizmowi jest 7 milionów zł, a powinno być około 70 milionów zł. Czy komisja wzięła to pod uwagę?

Senator Kazimierz Kleina:

Komisja wie o tym, ale nie wnosiła odpowiednich poprawek. Uznała, że kwota przeznaczona w Ministerstwie Zdrowia i Opieki Społecznej - tą częścią funduszu administruje Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych - jest kwotą wystarczającą, chociaż wątpliwości, o których pan senator mówi, wynikające z ustawy, były podnoszone.

(Senator Jerzy Adamski: Panie Marszałku ja przepraszam, ale jak się to ma do ustawy? No, my łamiemy ustawę, którą powinniśmy realizować!)

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Panie Senatorze, na pewno pani minister też odpowie na to pytanie. Ja jeszcze mogę dołożyć, że taka poprawka była przedmiotem głosowania w Komisji Gospodarki Narodowej i większością głosów została odrzucona.

Czy jeszcze są pytania do pana senatora sprawozdawcy Komisji Gospodarki Narodowej? Nie widzę chętnych. Dziękuję bardzo.

(Senator Kazimierz Kleina: Dziękuję bardzo.)

Rozpoczniemy w tej chwili realizację listy, na której zapisali się senatorowie mający pytania do senatorów sprawozdawców wniosków mniejszości.

Jako pierwszy o możliwość zadania pytania prosił pan senator Drożdż.

Proszę bardzo.

Senator Kazimierz Drożdż:

Dziękuję, Panie Marszałku. Ja kieruję swoje pytanie do pana senatora Lipowskiego, sprawozdawcy mniejszości komisji.

W budżecie jest zapisany jeden jedyny obiekt sportowy - Stadion Śląski - modernizacja w roku 1999, kwota bardzo mała, tylko 13 milionów zł, a potrzeba na wykończenie około 50 milionów zł, oczywiście przy współudziale samorządu śląskiego. I wydaje mi się, że uszczuplenie jeszcze tej kwoty, z 13 milionów do 3 milionów, jest nie do przyjęcia. Ja rozumiem, że w Lublińcu ta obwodnica może jest potrzebna, ale nie kosztem Stadionu Śląskiego. Chciałem powiedzieć, że Stadion Śląski jest jedynym stadionem uprawnionym do rozgrywek przez UEFA. Czeka nas mecz za parę dni ze Szwecją, później z Anglią, później z Bułgarią...

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Proszę o pytanie, Panie Senatorze.

(Senator Kazimierz Drożdż: Proszę powiedzieć, czym pan senator to uzasadnia, bo ten wniosek jest nie do przyjęcia.)

Resztę zostawimy do debaty.

(Senator Kazimierz Drożdż: Dziękuję.)

Proszę bardzo, pan senator Lipowski.

Senator Grzegorz Lipowski:

Wydaje mi się, że uzasadnienie przedstawiłem przy formułowaniu wniosku. Jak zacznę dalej uzasadniać, to jeszcze bardziej wszystkich przekonam, że środki z budżetu centralnego nie powinny iść na stadiony. Tam się słyszy, przy tym chorzowskim stadionie, o jakiejś dużej aferze. Najpierw może niech lokalne samorządy tamte sprawy powyjaśniają, a potem będziemy dawać pieniądze z budżetu centralnego. Dziękuję.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dziękuję.

Pan senator Majka.

Senator Krzysztof Majka:

Panie Marszałku, ja swoje pytanie kieruję do pani senator Ferenc. Dotyczy ono wniosku mniejszości A.

Pani senator Ferenc z jednej strony stwierdziła, iż panuje pewien marazm w badaniach nad postępem biologicznym w obszarze rolnictwa i przedstawiła pełen katalog braków w całym rolnictwie. A z drugiej strony pokazywała, jak wielkie są osiągnięcia naszych instytutów naukowych. Jak to naprawdę jest? I czy poprawka opiewająca na kwotę 40 tysięcy zł rzeczywiście pomoże rozwiązać problemy, o których pani senator mówiła?

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Proszę bardzo.

Senator Genowefa Ferenc:

Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.

Panie Senatorze, kwoty, o które ja wnoszę, są tylko uzupełnieniem do poziomu przewidzianego w budżecie na rok 1998. Te osiągnięcia, które pokazywałam w swoim wystąpieniu, świadczą, że nawet przy skromnych środkach możliwe są osiągnięcia w naszym rolnictwie. Bez nakładów finansowych na te badania, niestety, nie będzie osiągnięć.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dziękuję. Czy są jeszcze jakieś pytania?

Pan senator Cimanowski, tak? Jako ostatni zadający pytanie.

Senator Jan Cimanowski:

Ja również mam pytanie do pani senator Ferenc. W swoim wystąpieniu pani senator powiedziała, że napływa do kraju wiele odmian roślin nierejestrowanych, napływa do kraju wiele środków ochrony roślin też nierejestrowanych. Ja osobiście nie znam ani jednego środka ochrony roślin, który byłby stosowany w kraju i nierejestrowany, a jestem ochroniarzem od trzydziestu siedmiu lat. Może podałaby pani senator jakieś przykłady takich preparatów.

Także nierejestrowane odmiany roślin nie są w kraju uprawiane, chyba że nielegalnie. No to wtedy inna sprawa. Dziękuję.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Proszę bardzo.

Senator Genowefa Ferenc:

Dziękuję bardzo.

Ja mówiłam o zagrożeniach, które mogą wystąpić, jeśli zmniejszane będą środki na te cele.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dziękuję.

Zgodnie z art. 43 Regulaminu Senatu chciałbym zapytać obecnych na posiedzeniu przedstawicieli rządu, czy chcą zabrać głos i przedstawić stanowisko rządu w sprawie rozpatrywanej ustawy?

Przypominam, że rozpatrywana ustawa była rządowym projektem ustawy, a do reprezentowania stanowiska rządu w toku prac parlamentarnych w sprawie ustawy budżetowej został upoważniony minister finansów.

Oczywiście proszę panią minister Wasilewską-Trenkner o zabranie głosu i uwzględnienie w swoim wystąpieniu wszystkich pytań, na które odpowiedzi budziły wątpliwości, a senatorowie nie uznali ich za wyczerpujące.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów
Halina Wasilewska-Trenkner:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Chciałabym odpowiedzieć na te pytania, które były przedmiotem trudnego wystąpienia pana przewodniczącego Kleiny, bo Komisja Gospodarki Narodowej pracowała faktycznie bardzo wytrwale, natomiast pytań zadali państwo ogromnie wiele. A zatem po kolei chciałabym wyjaśnić pewne sprawy, które dziś od rana były przedmiotem wątpliwości.

Pierwsza kwestia, podniesiona bardzo wcześnie, przez panią senator Kempkę, dlaczego w ustawie budżetowej są dwie rezerwy: jedna dotycząca podwyżek wynagrodzeń dla pracowników służby cywilnej, druga dotycząca pewnej rezerwy na ekwiwalenty za urlopy oraz środków na nagrody jubileuszowe dla instytucji, które zatrudniają mniej niż pięćdziesiąt osób. Obie te rezerwy są wymogami ustawowymi. Pierwsza wynika z obowiązującej ciągle ustawy o służbie cywilnej, która każe określić te środki w rezerwie ustawy budżetowej. Podobnie ustawa o kształtowaniu środków na wynagrodzenia poleca, aby środki służące tym właśnie celom, to znaczy wypłacie ekwiwalentu za urlopy wypoczynkowe, nagród jubileuszowych dla pracowników pełniących stanowiska kierownicze oraz dla tych zakładów, które zatrudniają bardzo mało osób, znalazły się w rezerwie budżetowej. Chodzi o ochronę wynagrodzeń pracowników, którzy albo pracują w małych zespołach i każda nagroda jubileuszowa kolegi to katastrofa dla ich własnych wynagrodzeń, albo też o sytuacje, w których urlop, zwolnienie szefa bądź szefa na stanowisku kierowniczym państwowym, czyli wiceministra bądź ministra, wojewody, pochłaniałoby zbyt wielkie środki.

Kolejna sprawa, o którą państwo pytali, przed wystąpieniem pana premiera, przed przerwą: gdzie w budżecie są środki na... - przepraszam, nie zanotowałam, kto o to pytał, wiem, że któryś z panów senatorów - ... na świadczenia rekompensacyjne dla emerytów i rencistów. Chciałam uprzejmie przypomnieć, że obowiązująca ustawa o regulowaniu tych rekompensat nie przewiduje wypłacania gotówki, lecz wydawanie świadectw rekompensacyjnych, wobec czego tej całej operacji w budżecie państwa nie ma. Ona się pojawiła w roku ubiegłym w postaci specjalnych nakładów dla ministra skarbu państwa na finansowanie kosztów tej operacji. Minister skarbu państwa nie wykorzystał wszystkich środków. Listy zostały sporządzone, pewne zestawienia przygotowane do wypłat, część osób otrzymała nawet stosowne zawiadomienia o tym, jaka liczba, czy jaka wartość świadectw rekompensacyjnych będzie ich udziałem. Na to poszły pewne środki, ale pozostała część jest w rezerwie, na depozytowych rachunkach ministra skarbu państwa.

Jeśli chodzi o kwestie dotyczące inwestycji hydrologicznych, między innymi o Świnną Porębę, o Sosnówkę, o Wióry na rzece Świślinie - te pytania się przewijają, wobec tego proszę pozwolić, że postaram się odpowiedzieć na nie wszystkie razem - sprawy te przedstawiają się tak, że mam nadzieję, iż te inwestycje nie będą budowane, jak wyliczał pan senator, przez ćwierć następnego tysiąclecia. Pan minister ochrony środowiska chce, biorąc pod uwagę wiek tych projektów, dokonać analizy i oceny proponowanych rozwiązań w świetle najnowszych zaleceń ekologicznych, a także nowych technik budowania tego typu zbiorników. Rok 1999 jest więc jak gdyby rokiem wspólnego porządkowania realizacji tych inwestycji, tak przez ministra ochrony środowiska, jak i przez samorządy, o ile rzecz również ich dotyczy.

Pan senator Kopacz był łaskaw wskazać, że wśród inwestycji ekologicznych istnieje pewna grupa takich, które są projektami dla wielkich miast, a które wymienia się w ustawie budżetowej. I co się wobec tego dzieje z inwestycjami realizowanymi przez mniejsze jednostki? Czy one w ogóle nie korzystają z pomocy budżetu? Otóż lista inwestycji, kiedyś nazywanych centralnymi, a dzisiaj wieloletnimi, obejmuje tylko największe z projektów inwestycyjnych, finansowane ze środków rządowych, czyli środków budżetu państwa, czy też przez niego współfinansowanych. Tak naprawdę inwestycji finansowanych między innymi ze środków budżetowych jest kilka tysięcy. Skala ich jest jednak różna, tak więc tych realizowanych w mniejszych ośrodkach, a zazwyczaj tańszych, nie ma po prostu w wykazie inwestycji najdroższych. Dlatego powstaje taki raczej pozorny obraz, że oto tylko o wielkie miasta troszczy się budżet, podczas gdy tak naprawdę obejmuje on o wiele więcej inwestycji.

Pan senator Gogacz pytał pana przewodniczącego Komisji Gospodarki Narodowej o szpital w Łęcznej. Faktycznie, jest to inwestycja, która została przed dwoma laty wprowadzona do spisu inwestycji centralnych w trakcie obrad parlamentarnych nad projektem budżetu na kolejny rok. Ówczesny minister zdrowia i przedstawiciele województwa lubelskiego uważali, że dzięki rozbudowie czy dobudowaniu do istniejącego w Łęcznej szpitala górniczego kolejnego budynku, kolejnego pawilonu, będzie on mógł spełniać rolę tak zwanego ostrego szpitala ratującego osoby poszkodowane w wypadkach drogowych, które mają miejsce w pobliżu Łęcznej. Miał to więc być jeden z ostrych szpitali, funkcjonujących w krajowym systemie ratownictwa. Dramat polega na tym, że nie można przyjąć projektu rozbudowy, ponieważ, jak mówił pan senator, trwają spory o grunt, na którym ma być budowany szpital. Na jego rachunku inwestycyjnym w tej chwili spoczywa jednak 5 milionów 600 tysięcy zł, wobec tego nie jest tak, że ktoś przekreśla szanse realizacji tej inwestycji. Mamy nadzieję, że sprawa się wyjaśni do końca 1999 r. Jeśliby zaś wyjaśniła się pozytywnie w trakcie roku, to Komisja Gospodarki Narodowej zostawiła pewną kwotę, która umożliwi rozpoczęcie inwestycji i uruchomienie tych wszystkich środków, które są już zgromadzone na rachunku.

Pan marszałek Struzik był łaskaw pytać o most w Płocku i zadał skądinąd zasadne pytanie: czy 20 milionów zł z pozycji 34 można będzie przeznaczyć na jego budowę? Niestety, Panie Marszałku, Panie i Panowie Senatorowie, most w Płocku to inwestycja, której wartość łączna na pewno jest dużo wyższa niż 20 milionów zł, powinna zatem być zaliczona, tak jak tego wymaga ustawa o finansach publicznych, do inwestycji wieloletnich. Co to oznacza? To oznacza, że powinien być do niej pełny projekt techniczny i pełny projekt finansowy, zaakceptowany tak przez władze miasta, jak i przez ministra transportu, podejrzewam bowiem, że tak wielka inwestycja będzie współfinansowana przez miasto o dochodach dość wysokich, jak na warunki polskie, oraz przez budżet państwa.

Kolejna sprawa, o którą pytał pan senator Skrzypczak, to wojewódzkie kolumny transportu sanitarnego. Nie, w budżecie państwa nie ma na to przewidzianego bezpośrednio ani jednego złotego. Jest tak z tej prostej przyczyny, że na mocy ustaw dotyczących przekazywania kompetencji wojewódzkie kolumny transportu sanitarnego miały być do końca grudnia 1998 r. przekształcone przez wojewodów rządowych w samodzielne zakłady opieki zdrowotnej. A od 1 stycznia 1999 r. miały się stać, i stały się, jednostkami pozostającymi w gestii marszałków samorządowych. Ponieważ miały być samodzielnymi zakładami opieki zdrowotnej, środki na ich utrzymanie i kontraktowanie z nimi usług zostały zmagazynowane, jeśli to tak można nazwać, w tej wielkiej kwocie, sięgającej prawie 20 miliardów zł, którą operują de facto kasy chorych. I tu z kolei dramat polega na tym, że nie zostały dokonane stosowne przekształcenia w stosownym czasie. A w każdym razie nie wszędzie zostały one dokonane. W tej chwili znaleźliśmy rozwiązanie dla tej sprawy. Jest ono jednak dalece niesatysfakcjonujące, przyznam szczerze, ani dla strony rządowej, ani dla strony samorządowej, ani dla pracowników wukateesów. Jedyną drogą wyjścia jest bowiem ich bardzo szybkie przekształcenie w jednostki samorządowe. Aby jednak można było dokonać tego przekształcenia w pełnym świetle prawa, potrzebne jest uchylenie zapisu ustawy, która mówiła, że zrobią to wojewodowie. Ta sprawa - ale nie tylko ta, również wiele innych, ale może ta w wyjątkowo bolesny sposób - spotkała bowiem na swej drodze kolizję trzech prawie równorzędnie wydawanych ustaw.

Pan senator Pietrzak pytał, czy będą dofinansowane w gminach inwestycje związane ze szkołami? Z jednej strony jest rezerwa subwencji oświatowej, z drugiej zaś jest rezerwa celowa utworzona w budżecie. A po trzecie, istnieje możliwości udzielania dotacji przez wojewodów, a także z rezerw budżetu dla działań inwestycyjnych gmin i nie tylko ich, bo tu chodzi również o inne poziomy samorządu. Nie ma w tym roku jednak specjalnej dotacji, która byłaby przeznaczona na inwestycje w szkołach gminnych. Jest tak między innymi z tego powodu, że praktyka życiowa wskazuje, iż szkoły podstawowe cierpią corocznie na ubytek około stu tysięcy uczniów. Najwyższy czas, żeby przejść do racjonalizacji sieci tych szkół. Jeśli w niektórych pracuje dziesięciu nauczycieli, na klasę przypada jedenastu uczniów, a klasy są cztery, wydaje się to być mało racjonalnym sposobem gospodarowania pieniędzmi krajowymi.

Pytał również pan senator, co z programami postpegeerowskimi i gdzie są na nie pieniądze w budżecie państwa? Spieszę donieść, że w planie wydatków i dochodów Funduszu Pracy, który ma to zadanie realizować, zgodnie z ustaleniami podjętymi przez ministra rolnictwa i ministra pracy.

I wreszcie pytanie o zadłużenie samodzielnych ZOZ. Samodzielność wiąże się z odpowiedzialnością, w związku z tym nie ma oddłużenia ze środków budżetu państwa dla tych zobowiązań, które zdołano zaciągnąć w krótkim okresie samodzielności, licząc na to, że budżet też je kupi.

Pytali państwo także o to, co się będzie działo z zadłużeniem służby zdrowia, i nie tylko tych jednostek, które zostały przejęte przez samorządy. Prowadzimy w tej chwili pełną kwerendę zobowiązań. Wygląda to w ten sposób: minister finansów wie, jakie są skale zadłużeń w poszczególnych województwach czy w poszczególnych resortach, w różnych dziedzinach gospodarki budżetowej. Potrzebny nam jednak taki rozkład, w którym będzie dokładna informacja, jaka jednostka i w którym okresie fazy swego rozwoju - kiedy była jednostką budżetową, czy kiedy stała się już samodzielna - dokonała zadłużeń. Bo to trzeba rozdzielić. Pokrywamy tylko zobowiązania budżetu, czyli te powstałe w czasie, kiedy jednostka była budżetowa. Trzeba do tego dodać odsetki, trzeba znaleźć adresatów, czyli wierzycieli, którym należy się spłata, trzeba z nimi negocjować, w jaki sposób spłacić owe 6 miliardów zł. To prawda, że propozycja, żeby spłacić to z owej nadwyżki środków, które zostały przeznaczone dla ministra zdrowia na finansowanie różnego rodzaju zobowiązań, faktycznie jest dla ministra finansów pokusą. I to by było bardzo dobrze, tylko wtedy zostałby 1 miliard 780 milionów zł na finansowanie wielkich programów zdrowotnych kraju, na finansowanie wszystkich akademii medycznych i kilka innych zadań, które realizuje minister zdrowia. A tak zupełnie serio, jeśli chodzi o te 6 miliardów zł czy 6,5 miliarda zł, o czym państwo tutaj mówili - chociaż ja wiem na razie o 5 miliardach 600 milionach zł, z kolei tyle było na koniec listopada, bo to są informacje, które mamy w tej chwili ze sprawozdawczości - to wydanie na raz takich pieniędzy z budżetu państwa jest ogromnie trudne, a ponadto straszliwie niebezpieczne dla rynku. Dlatego negocjujemy z wierzycielami rozkładanie spłaty tych zobowiązań na raty i proponujemy pewne układy i umowy. Będą one realizowane stopniowo, w miarę wyjaśniania spraw. Notabene my sami, czy raczej minister finansów i jego aparat skarbowy, jesteśmy jednymi z tych, którzy są w to jak gdyby wciągnięci, w stosunku do nas również są bowiem duże zobowiązania.

Czy Komisja Gospodarki Narodowej zajmowała się instytucjami pozabudżetowymi - pytał pan senator Mokrzycki. Oczywiście, że się zajmowała. I na temat gospodarki w tej sferze, która się nazywała pozabudżetową, na temat tego czego już nie ma w roku 1999 czy nie będzie w roku 2000, będziemy przedstawiali państwu coraz pełniejsze dane. Ja mam nadzieję, że będziemy mogli tę kwestię dokładnie wyjaśnić w ciągu roku, porządkując sprawy, jak mówił pan senator przewodniczący komisji, dotyczące agencji i funduszy celowych. Faktycznie, wiele rzeczy jest do uporządkowania. Ostatni okres sprzyjał jak gdyby rozluźnieniu dyscypliny, jako że wszyscy mieli nadzieję, że jakoś to przejdzie.

Jeśli chodzi o pytanie pana senator Żenkiewicza, to tak naprawdę w budżecie państwa mamy tylko część wydatków, które są wydatkami samorządów wojewódzkich i powiatowych. Podobnie jak prawie wcale nie mamy informacji, czy mamy je tylko w niewielkim stopniu, o wydatkach i dochodach samorządów gminnych. Mamy bowiem w budżecie państwa ujęte tylko te rodzaje dochodów samorządów, w postaci subwencji, które stanowią część ich dochodów własnych. Mamy ujęte również dotacje, które są dochodami własnymi, ale już ograniczonymi pewnymi warunkami.

Na tym tle chciałabym odpowiedzieć na pytania pana senatora Żenkiewicza dotyczące wydatków na administrację własną jednostek samorządu terytorialnego. To są wydatki, które powinny być finansowane z dochodów własnych. Nikt tego nikomu nie będzie finansował za pośrednictwem dodatkowych dotacji. Te decyzje powinny być podejmowane z wielką dokładnością przez tych, którzy mają do dyspozycji określone dochody.

Jest sprawa dotacji do kas chorych. Owszem, w styczniu budżet państwa je dotował. Ale kasy chorych zawierają kontrakty z samodzielnymi przedsiębiorstwami świadczącymi usługi zdrowotne. To nie są dotacje, to jest zapłata za usługi. Samodzielne zakłady mogą otrzymać dotacje na kilka celów: szkolenia i podnoszenie kwalifikacji personelu czy na pewne zadania inwestycyjne, to ze strony ministra zdrowia - i wtedy jeszcze dochodzi do tej listy możliwość sfinansowania realizacji pewnych programów zdrowotnych - albo ze strony swego organu założycielskiego. Tak stanowią zadania.

Pan senator Kulak był łaskaw zapytać, co może powiedzieć Komisja Gospodarki Narodowej o województwie leszczyńskim, w którym zobowiązania służby zdrowia wynoszą 80% jej budżetu z roku 1998. Ja nie wiem, co może powiedzieć komisja. Ze strony Ministerstwa Finansów mogę natomiast powiedzieć, że to jest horror. I natychmiast poślemy tam - tu dziękuję za wskazanie - urzędy kontroli skarbowej, żeby zbadały, w jaki sposób w ciągu roku można było wydać kwoty równe dwu budżetom. Dziękuję.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dziękuję, Pani Minister.

Zgodnie z art. 38 ust. 6 Regulaminu Senatu chciałbym zapytać, czy ktoś z państwa senatorów chce zadań krótkie pytania?

Pan senator Cichosz, proszę bardzo. Później pan senator Struzik.

Senator Marian Cichosz:

Ja chciałbym nawiązać jeszcze do wątku, który poruszyłem w pytaniu skierowanym do przewodniczącego Komisji Gospodarki Narodowej, a na które, niestety, nie uzyskałem odpowiedzi - liczyłem się z tym, że rzeczywiście pan senator mógł nie mieć dostatecznych informacji na ten temat, jednak z ust pani minister również jej nie uzyskałem. Mianowicie, z jakich źródeł Ministerstwo Finansów zamierza pokryć zadłużenie służby zdrowia? Pytanie to zadaję z uporem maniaka, dlatego że ma to bezpośrednie znaczenie dla odpowiedzi na kolejne: o ile realnie wzrosną nakłady na ochronę zdrowia w bieżącym roku? Niestety, pani minister nie udzieliła wyraźnej odpowiedzi. Dlatego ponawiam prośbę, żeby jednak zostały wskazane przynajmniej kierunki projektowanego rozwiązania.

I jeszcze drugie pytanie, nawiązujące do ostatnich słów pani minister, przed momentem wypowiedzianych. Otóż ja wiem, że pan premier Balcerowicz i Ministerstwo Finansów przykładają dużą wagę do rygorystycznego przestrzegania dyscypliny budżetowej. I na kanwie takiego właśnie stwierdzenia chciałbym zapytać: który z organów, będący dysponentem pierwszego stopnia - mam na myśli oczywiście dysponenta środków budżetowych, czyli ministrów i wojewodów, byłych, bo chodzi o byłe województwa - poniósł z tego tytułu odpowiedzialność polityczną innego rodzaju niż przewidziana poprzednio w prawie budżetowym, a obecnie w ustawie o finansach publicznych, gdzie procedura jest wyraźnie określona? Ta procedura jest przestrzegana, natomiast bardzo zliberalizowane jest ponoszenie odpowiedzialności z tego tytułu.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Proszę bardzo.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów
Halina Wasilewska-Trenkner:

Jeżeli chodzi o pierwsze pytanie, Panie Senatorze, to wydawało mi się, że odpowiedziałam wyraźnie: nie z dochodów i wydatków bieżących. Proszę mi darować, że nie będę udzielała dokładnych wyjaśnień, ale tak jest z bardzo prostej przyczyny: to jest po części kwestia tego, jakie warunki uda się nam wynegocjować z wierzycielami. Jak powiedziałam, będziemy z nimi negocjowali. Jeżeli zdradzę dokładne zasady, którymi chcemy się kierować, to oczywiście stawiam się w gorszej sytuacji w tych negocjacjach. A chcę wynegocjować warunki jak najkorzystniejsze, by koszty obsługi tej części długu skarbu państwa - bo to także jest obsługa długu skarbu państwa - były jak najmniejsze, zarówno w sensie wydatków budżetu, jak i w sensie przyrastania odsetek. To jest pierwsza sprawa.

I sprawa druga, o którą pan pytał. Dyscyplina polityczna nie jest przedmiotem orzeczeń komisji zajmującej się dyscypliną budżetową. Proszę mi darować, ale ja orzekam tylko wraz z moimi kolegami i czuję się odpowiedzialna tylko za to, co należy do komisji orzekających o dyscyplinie budżetowej, nie o dyscyplinie politycznej. Bo pracownicy ministerstwa finansów nie są upoważnieni do wyciągania tego typu konsekwencji.

Natomiast co do dyscypliny budżetowej, to spieszę donieść, że z pierwszych sprawozdań wynika, że wzrasta, mniej więcej podwaja się, liczba spraw, głównie w Ministerstwie Zdrowia i Opieki Społecznej i przy wojewodach, o których orzekała komisja w ciągu ostatniego roku, jeśli chodzi o ochronę zdrowia, w porównaniu z tym, co było w 1997 r. Oczywiście są to różnego rodzaju przewinienia i wykroczenia, wśród których pojawiają się jednak bardzo poważne sprawy. Problemem pozostaje faktycznie to, co jest jawnym wykroczeniem, ale prawo budżetowe jest tutaj znowu jakby zbyt krótkie, a prokuratorzy nie zawsze są skłonni do rozpatrywania spraw na wniosek Najwyższej Izby Kontroli. Chodzi o nabywanie urządzeń pod płaszczykiem otrzymywania darów bądź o zmowę między dostawcami, aptekarzami i lekarzami w celu wykorzystywania możliwości refundacji. Takie przypadki są stwierdzone i kierowane przez Najwyższą Izbę Kontroli, a także kontrole skarbowe do rozpatrzenia przez prokuratorów. Proszę darować, że z przyczyn oczywistych nie mogę służyć informacjami, ponieważ nie ma orzeczeń o wyrokach skazujących. Mówię o tym, co miało miejsce w 1998 r. Dziękuję.

(Senator Marian Cichosz: Panie Marszałku, czy mogę w trybie sprostowania, bo chyba zostałem źle zrozumiany?)

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

W trybie sprostowania? Może pan, Panie Senatorze.

(Senator Marian Cichosz: Mogę?)

Proszę bardzo.

Senator Marian Cichosz:

Dziękuję serdecznie.

Pani Minister, doskonale odróżniam odpowiedzialność polityczną od odpowiedzialności dyscyplinarnej przed komisjami do spraw przestrzegania dyscypliny finansowej. Być może źle się wyraziłem, dlatego też prostuję. Są to oczywiście dwa zagadnienia, które potrafię odróżnić. Cieszę się, że Ministerstwo Finansów dostrzega ten problem. Nie dziwię się bowiem dyrektorom zespołów opieki zdrowotnej, ponieważ dysponenci pierwszego stopnia pozwalali im naruszać dyscyplinę, co też oni robili. Oczywiście nadal jestem nieświadomy tego, jaką odpowiedzialność polityczną i kadrową ponieśli ci, którzy dopuścili do podwojenia długów w służbie zdrowia w ubiegłym roku. Niestety, nie przebiłem się z tym pytaniem do pana premiera Balcerowicza, a byłoby wtedy skierowane chyba pod lepszy adres.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Panie Senatorze, doskonale pan sprostował, natomiast ten komentarz był już trochę poza regulaminem.

(Senator Marian Cichosz: Tak rzadko zabieram głos, że pan marszałek chyba mi wybaczy.)

W związku z tym zostawimy to już bez komentarza.

Proszę o zadanie pytania pana senatora Świątkowskiego.

Senator Maciej Świątkowski:

Panie Marszałku, Pani Minister, mam dwa pytania.

Jaki jest udział nakładów na ochronę zdrowia w dochodzie narodowym brutto na 1999 r.? Nie jestem ekonomistą, dlatego pytam, Pani Minister, czy udział nakładów na opiekę wzrasta do przewidywanej wysokości, na przykład do dziewięcioprocentowego udziału w dochodzie? Czy w przyszłości wystarczy tylko wzrost gospodarczy, czy też trzeba zwiększyć składkę powyżej 7,5%?

Pytanie drugie. Rząd przedstawił ostatnio opinię, że w sferze budżetowej, a w związku z tym także w ochronie zdrowia, od 1 stycznia ma nastąpić wzrost płac o 2,5% ponad wskaźnik inflacji. Jak to się ma do pracowników ochrony zdrowia, których wynagrodzenie będzie zależało od liczby wykonywanych usług i zasobu kasy chorych? Czy dostanie ona na ten cel jakieś dodatkowe środki? Dziękuję.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Proszę bardzo Pani Minister.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów
Halina Wasilewska-Trenkner:

Odpowiadam na pierwsze pytanie, Panie Senatorze. Jeśli dobrze policzyłam - a liczę w tej chwili prędko: 25,8 miliarda zł, czyli wydatki na służbę zdrowia, kasy i budżet państwa łącznie, trzeba porównać do 595 miliardów zł, czyli do przewidywanej wartości produktu krajowego brutto na rok 1999 - to jest około 5%, gdzieś w granicach 4,75-4,78%. Przepraszam, ale nie mam przy sobie kalkulatora.

Pan pyta, co trzeba robić, żeby to wzrosło do 9%? Odpowiadam szczerze, przede wszystkim trzeba sobie zadać pytanie, czy to ma wzrosnąć do 9% i dlaczego akurat do 9%?

(Senator Maciej Świątkowski: Może więcej.)

Panie Senatorze, zaraz, sekundę... Proszę mi powiedzieć, jak pan...

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Przepraszam bardzo, Pani Minister.

(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów Halina Wasilewska-Trenkner: Przepraszam.)

Panie Senatorze, procedujmy i nie przerywajmy wypowiedzi w dyskusji, bardzo o to proszę.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów
Halina Wasilewska-Trenkner:

Panie Senatorze, rozumiem, że każdy chciałby wydać bardzo dużo. Przyjmijmy jednak, że mamy ciągle taką samą wartość dochodu: 595 miliardów zł. Przepraszam bardzo, ale wydanie na ochronę zdrowia prawie 60 miliardów nowych zł, czyli 600 bilionów starych zł lub, jeśli wolimy inaczej, 20 miliardów dolarów, bo o takich kwotach pan jest łaskaw mówić, w kraju o takim stanie gospodarki i zamożności jak Polska oznaczałoby, pomijając inflację i inne rzeczy, że 1/4 dochodów ludności chce pan przeznaczyć na ochronę zdrowia. Dochody ludności, to w sumie chyba około 260 miliardów zł. Taka będzie prawdopodobnie ta wielkość w 1999 r., wliczając wszystkie nasze dochody: dochody rolnicze, dochody ze składek, ze świadczeń, z pracy, z własności. Proszę popatrzeć, jak się ma kwota 60 miliardów do 260 miliardów i proszę zapytać, kto i o ile byłby skłonny podnieść podatki, żeby z naszych 260 miliardowych dochodów zebrać 60 miliardów zł na służbę zdrowia. To oznaczałoby, że na służbę zdrowia trzeba przeznaczyć prawie połowę, czterdzieści parę procent ze 142 miliardów zł przeznaczonych na wydatki budżetu państwa. To jedna kwestia.

Twierdzę, że nie można rozpatrywać spraw w ten sposób, pytając, czy wystarczy wzrost gospodarczy, żeby zwiększyć wydatki na jakąś dziedzinę. Trzeba chyba patrzeć na to inaczej: utrzymać wzrost gospodarczy, bo to bardzo ważne, a potem zastanowić się, ile trzeba wydać na każdą z dziedzin, żeby zaspokoić potrzeby właściwe danemu poziomowi rozwoju, a nie ambicji, pan daruje, takiej czy innej grupy. I wtedy odpowiedzieć sobie, ile to powinno wynosić w relacji do produktu krajowego brutto. Przecież to nie jest tak, że istnieje tylko i wyłącznie służba bezpłatna, dofinansowana poprzez kasy chorych. Istnieje i będzie istniała również służba finansowana inaczej, poprzez nasze dochody, dochody ludzi. Wydaje mi się, że na ten wskaźnik, na te 9%, trzeba patrzeć w kontekście historycznym.

Podwyżki wynagrodzeń. Wszystkie środki dla kas chorych, kiedy szacowaliśmy ich poziom, zostały naliczone tak, jak wszystkie inne środki na wynagrodzenia w całym budżecie na rok 1999. Zakładaliśmy mianowicie, że wzrost będzie wynosił nominalnie 10,5%, to znaczy 2% ponad projektowany na 1999 r. średni wskaźnik wzrostu cen towarów i usług, czyli tak zwaną inflację. Analizowaliśmy wyniki z 1998 r. Jeśli wszystkie przewidywania, wszystkie prognozy dotyczące sytuacji gospodarczej Polski są odpowiednio zrobione, to prawdopodobnie nasze dochody - nasze, bo to dotyczy zarówno pań senator i panów senatorów, jak i urzędników państwowych - wzrosną realnie nieco więcej, ponieważ inflacja jest nieznacznie niższa.

Inna sprawa, kto będzie korzystał z podwyżki w służbie zdrowia? Proszę państwa, dochody dla kas zostały tak naliczone, aby kasy mogły wliczyć te wyższe wynagrodzenia w koszty negocjowanych świadczeń. Natomiast od 1 stycznia 1999 r. pracownicy samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej są pracownikami jednostek posiadających osobowość prawną, które nie należą do sfery budżetowej. To są pracodawcy przedsiębiorstwa. Przepraszam, ale takie są konsekwencje zmian. W związku z tym zaczynają tam obowiązywać inne reguły. Mówię o tym dlatego, że co prawda wiem, jak naliczyliśmy pieniądze dla kas, ale nie mogę powiedzieć, w jaki sposób kasa wynegocjuje swoją umowę z każdym kolejnym ZOZ. Nie ma, że tak powiem, zalecenia, żeby negocjować, respektując wszędzie ów wzrost, podobnie jak nie ma zalecenia dla kierownika zakładu pracy - ale to dotyczy wszystkich kierowników zakładów pracy, również tych w sferze budżetowej - żeby każdemu pracownikowi dać takie samo wynagrodzenie. Kierownik ma prawo, jeśli uzna to za stosowne, dać wynagrodzenia zróżnicowane, mimo że środki na wynagrodzenia są tak naliczone, jak powiedziałam. Dziękuję, Panie Marszałku.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dziękuję.

Pan senator Struzik.

Senator Adam Struzik:

Panie Marszałku, mam pełną świadomość pewnej trudności związanej z naszą, to znaczy moją i pana senatora Kruszewskiego, propozycją. Chciałbym natomiast zwrócić uwagę na to, że rzeczywiście miasto Płock nagle zostało obarczone taką inwestycją, której w żaden sposób, i to chyba każdy ekonomista przyzna, nie jest w stanie unieść. Powstała pewnego rodzaju kwadratura koła. Otóż po to, żeby rozpocząć inwestycję czy wprowadzić ją do tak zwanych inwestycji centralnych, jak już pani powiedziała, muszą być założenia techniczno-ekonomiczne, musi być projekt. Muszą być zatem poniesione niemałe nakłady. Muszą też być wykupione tereny pod budowę tej przeprawy, i to są kwoty wynoszące setki miliardów starych zł albo dziesiątki milionów nowych zł. W budżecie miasta tych środków nie ma. Ale zapisem ustawy kompetencyjnej, na co zresztą zwracałem uwagę i na posiedzeniu komisji, i podczas posiedzenia plenarnego, te obowiązki zostały przesunięte na miasto. Teraz jest pytanie: czy właśnie w tym rozdziale, o którym wspomniałem, nie można - nie mówiąc o tym, że to już jest inwestycja - przekazać dotacji celowej na przygotowanie tej inwestycji? Czy to byłoby zgodne z prawem budżetowym? To jest moje pierwsze pytanie.

I drugie pytanie. Oczywiście podwyżki w państwowej sferze budżetowej obejmują różne dziedziny. Tak jak pani powiedziała, one są na poziomie 2% powyżej poziomu inflacji. Chciałbym zapytać, w jaki sposób - może to wynika z mojej niewiedzy - i gdzie umieszczone są w budżecie podwyżki dla wszystkich nauczycieli ze szkół, które są w tej chwili w gestii powiatów i województw. Chodzi mi o tę podwyżkę, to znaczy te dodatkowe subwencje oświatowe. To również jest związane z tym, że ta grupa zawodowa oczekuje podwyżek, tak jak pozostałe grupy państwowej sfery budżetowej.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Proszę bardzo.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów
Halina Wasilewska-Trenkner:

Jeśli chodzi o miasto Płock, Panie Marszałku, to jest tak, że w tej chwili wydatki na drogi w mieście, które jest jednocześnie powiatem grodzkim, są finansowane z subwencji drogowej, jaką otrzymuje to miasto. Nie ma to nic wspólnego ze zwrotem podatku drogowego, bo to inne rozliczenie i inne środki, i to otrzymuje gmina-miasto Płock, a nie powiat Płock - chociaż mogą tu i powinny prowadzić wspólną gospodarkę finansową.

I druga sprawa: środki w rezerwie. W gestii ministra transportu i gospodarki morskiej pozostaje rezerwa, z której minister może uzupełniać pewne wydatki miast będących dawniej miastami prezydenckimi - dotyczy to również Płocka - ponieważ obszar dróg przejętych przez te miasta jest faktycznie większy niż we wszystkich innych powiatach. To nie jest duża rezerwa, ale jest. Oczywiście można przyjąć, że miasto tak przygotuje wstępnie pewne założenia inwestycyjne, że znajdą one aprobatę ministrów, którzy zechcą sięgnąć do tej dużej rezerwy, wskazanej przez pana marszałka, do pozycji 34. Ja mówię o tym dlatego, że w tej rezerwie są środki na dotowanie instytucji kultury, które będziemy oczywiście wypłacać - przepraszam za to pluralis maiestatis - które będzie wypłacać minister finansów z budżetu wedle wskazówek opracowanych przez ministra kultury i sztuki. Są tam środki związane z administracją samorządową i rządową, które będziemy realizowali wedle wskazań otrzymanych od ministra spraw wewnętrznych i administracji. Z tej puli środków będziemy także chcieli łagodzić i korygować wszelkie nieścisłości, jakie na pewno jeszcze się pokażą w trakcie realizacji tej reformy samorządowej, bo tutaj czasami kompetencje są bardzo trudne do podzielenia.

Czy wśród tego konkursu różnych zdarzeń akurat na przygotowanie koncepcji - bo trzeba ją potem zatwierdzić, a dopiero potem wykupywać grunty - miasto Płock zdoła uzyskać 20 milionów i zdoła wydać 20 milionów w przyszłym roku na ten cel, to moja główna wątpliwość; może uzyskać wsparcie, które będzie niższe, bo de facto mniej pieniędzy będzie potrzeba. Ale dokładnie nie wiem, nie potrafię tego ocenić, bo nie znam wszak, Panie Marszałku, projektu.

Drugie pytanie: gdzie są podwyżki wynagrodzeń dla nauczycieli? W subwencjach, a właściwie w subwencji oświatowej, tak jak zawsze, dla wszystkich nauczycieli, którzy byli finansowani przy pomocy subwencji. Subwencja jest naliczona z uwzględnieniem tego wskaźnika, o którym mówiłam, w części dotyczącej wynagrodzeń. Zgodnie z doświadczeniem liczyliśmy, że ten udział wynagrodzeń to jest prawie 85%, czyli tam te środki są. Subwencje są płacone, jak pan marszałek doskonale wie, w trzynastu ratach, dlatego że jedna rata jest zwiazana z wypłatą trzynastek. Subwencje zawierają w sobie, o czym na mocy stosownych ustaw powinni wiedzieć kierownicy odpowiednich szczebli samorządu... I tak są przekazywane subwencje. W budżecie państwa nie widać tych środków, ponieważ my tego nie wprowadzamy, budżet państwa nie ingeruje tak dalece w budżet samorządu, iżby zalecał, która część subwencji ma iść na wynagrodzenie, a która na inne cele. W naliczeniach algorytmów subwencji te wszystkie elementy są natomiast brane pod uwagę.

Spieszę donieść, Panie Marszałku, że od momentu, kiedy po raz pierwszy poinformowaliśmy gminy i powiaty o subwencjach - ja mówię w tej chwili tylko o oświatowych, a rzecz zakończyła się jak gdyby w pierwszej odsłonie w listopadzie - zarówno minister edukacji narodowej, jak i minister finansów przeprowadzili wiele wyjaśnień i korekt danych, w oparciu o które szacowane są algorytmy subwencji. Wszystkie jednostki samorządu terytorialnego, jeśli czytają pisma od ministra finansów, wiedzą, że ostateczna informacja o wielkości subwencji będzie im przekazana najpóźniej w czternaście dni po opublikowaniu ustawy budżetowej, bo takie jest obligo ustawowe. Dziękuję.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Senator Chełkowski, proszę bardzo.

Senator August Chełkowski:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Pani Minister, ja chciałbym zapytać o jedną sprawę. Dostaję często takie pytania i chciałbym wiedzieć, jakie jest uzasadnienie rządowe. Dotyczy to rolnictwa i całej reszty społeczeństwa, mianowicie zarówno tych, którzy produkują surowce żywnościowe, sprzedają je, jak i tych, którzy kupują gotowe artykuły żywnościowe. Mamy od jakiegoś czasu, od czasu działań pana ministra Jagielińskiego, taką sytuację, że spada cena produktu, i to nie tylko żywca, ale również ziarna, natomiast rosną ceny żywności w sklepach. Zaczęło się to wtedy, kiedy to wszystko sprowadzaliśmy z Zachodu - pan Jagieliński sprowadził - po dumpingowych cenach, oczywiście, bo tam to wszystko jest dotowane, a u nas nie jest dotowane.

Pytania ludzi są takie: kto bierze tę stałą rosnącą różnicę między tym, co płaci się producentowi, a tym, co pobiera się od tego, kto kupuje ostateczny produkt?

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Proszę bardzo.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów
Halina Wasilewska-Trenkner:

Powiedziałabym, że pytanie jest, co prawda, empiryczne, bo ilustrowane przykładem, a przy tym dotyczy problemu dość bolesnego dla naszej gospodarki, ale danie odpowiedzi na nie jest szalenie trudne od strony teoretycznej. Pytanie, które zadał pan senator, właściwie odnosi się do teorii, aczkolwiek znajduje swoje odzwierciedlenie także w faktach.

Oczywiście, różnica między cenami detalicznymi i hurtowymi - dotyczy to zarówno rolnictwa, jak i innych działów - i między cenami, które producent uzyskuje w hurcie, bo to także jest kazus, powstaje w wyniku pobierania marż przez pośredników na kolejnych etapach procesu przygotowywania produktu do zbytu. Tak to nazwijmy, chociaż tu nie zawsze chodzi o kolejnego producenta. Czasami jest to tylko pośrednik przygotowujący artykuł do zbytu. I z doświadczenia krajów, które przechodziły przez bardzo wiele różnych prób działania na tej niwie, a także z teorii, tych najbardziej klasycznych teorii ekonomicznych, można wyprowadzić jedną pełną odpowiedź, aczkolwiek nie do końca zadowalającą: najlepszym lekarstwem w tym przypadku jest rozbicie monopoli. O co chodzi? Nikt, to znaczy żaden wyższy szczebel pośrednictwa, nie powinien dyktować niższemu szczeblowi twardych warunków, nie powinien w stosunku do niego stawać jako ten, kto może dyktować warunki, bo tamten nie ma innej możliwości zbytu.

Dodam, że chodzi o rozbicie monopoli, co oznacza również rozwój pewnych sfer działalności. Na skutek wielu różnych zdarzeń ekonomicznych i historycznych nie mamy bowiem w naszym kraju rozwiniętych niektórych szczebli tego pasa transmisyjnego. Ot, na przykład tak naprawdę bardzo ubogi jest u nas hurt. Jest on przez wielu nadzwyczaj ostro trzymany. De facto jest on bardzo monopolistyczny. Stosunki panujące dziś między producentami określonego dobra z danego terenu - to dotyczy głównie rolników - a przedsiębiorstwem działającym na tym terenie, które jest przedsiębiorstwem wiodącym, a czasami jedynym, wynikają z tego, że tak się ułożyło jeszcze za czasów gospodarki planowej, kiedy wielkie było piękne. Jedna cukrownia miała wystarczać na jedną czwartą kraju, a jedna masarnia skupić tysiące świń. Te wszystkie problemy, jak powiadam, można usuwać.

Opierając się na doświadczeniach krajów takich jak Francja czy kraje Beneluksu, bo te znam - przepraszam, wiem, że inni też robili takie próby, ale nie znam ich doświadczeń na tyle, żeby o nich mówić - mogę powiedzieć, że zastosowały one w latach sześćdziesiątych i na początku lat siedemdziesiątych bardzo skrupulatne i bardzo detaliczne postanowienia odnoszące się do tego, jaką marżę można naliczyć na określonym poziomie obrotu. Były to przeraźliwe księgi, liczące tysiące stron, w których nawet guziki były opatrywane marżami w zależności od tego, z czego były zrobione i jaki miały fason - dosłownie. Różne były również zalecenia dotyczące poszczególnych towarów. Takich regulacji w Polsce nie było i mam nadzieję, że nie będzie, ponieważ doświadczenia tamtych krajów wskazywały, iż tego rodzaju regulacje stanowią podłoże dla powstania dwóch zjawisk, z których każde jest kosztowne i niekorzystne. Pierwsze zjawisko to patologie. Trzeba powiedzieć, że kiedy są tak szczegółowe przepisy, to można próbować je obchodzić. W pewien sposób zmuszają one do podejmowania takich prób, bo życie jest bogatsze od najbardziej szczegółowych przepisów. A druga sprawa? To przeraźliwy rozwój biurokracji. To jest jeszcze gorszy rak, jeszcze poważniejszy problem w całości sprawy. I powiadam, jesteśmy tego świadomi. Tylko że powstaje pytanie, jakie zastosować lekarstwo. Wydaje się, że jedynym lekarstwem jest lekarstwo ekonomiczne, o czym mówił dzisiaj pan premier. Dziękuję.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dziękuję za to wyjaśnienie. Przypominam jednak, że siłą rzeczy muszę pilnować pewnej dyscypliny. Pani Minister, prosiłbym o bardziej krótkie i węzłowate odpowiedzi. Ja rozumiem, że również państwo senatorowie jak gdyby trochę wybiegają myślami poza ustawę budżetową, chciałbym jednak maksymalnie skupić się na jej treści.

Pan senator Pietrzak, proszę bardzo.

Senator Wiesław Pietrzak:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Pani Minister, mam trzy konkretne pytania.

Po pierwsze, proszę o wyjaśnienie zapisu art. 49 ustawy. Może zacytuję art. 49 ust. 1 pkt 2: "w ramach środków rezerw celowych przeznaczonych na sfinansowanie wcześniejszego podwyższenia wynagrodzeń pracowników cywilnych państwowej i samorządowej sfery budżetowej..." Ja nie rozumiem tego zapisu. O co chodzi w sformułowaniu dotyczącym wcześniejszego podwyższenia wynagrodzeń?

Po drugie, w załączniku nr 7, gdzie chodzi o dotacje celowe, widać dysproporcje między województwami samorządowymi. I tak województwo warmińsko-mazurskie będące drugim co do wielkości województwem jest na ostatnim miejscu, z bardzo małą sumą. Powiaty tego województwa są na piątym miejscu od końca, jego gminy również na piątym miejscu od końca. Po dokonaniu takiej pobieżnej analizy muszę powiedzieć, że nie wiem, z czego się biorą te dotacje celowe i jak je naliczono. Prosiłbym o komentarz w tej sprawie.

I po trzecie, czy będzie kontynuowany program pod nazwą "Masterplan Ochrony Wielkich Jezior Mazurskich", który był przerwany w roku ubiegłym? Pytanie to zadałem podczas posiedzenia Komisji Ochrony Środowiska. Obiecano mi odpowiedź na piśmie, ale do dziś się jej nie doczekałem, wobec czego zadaję je w tym miejscu pani minister. Dziękuję.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów
Halina Wasilewska-Trenkner:

Jeśli chodzi o pierwsze z tych pytań, Panie Senatorze, to odpowiem najkrócej, jak potrafię. Poza zapisem w art. 49 jest również w spisie rezerw celowych, pod jedną z ostatnich pozycji, umieszczona rezerwa 140 milionów zł, zatytułowana tak jak brzmi zapis art. 49 ust. 1 pktu 2. Rada Ministrów rozważała bowiem możliwość przyspieszenia terminu naliczania kwot związanych z podwyżką wynagrodzeń. Nie odbywałoby się to od 1 kwietnia, jak jest w zapisach, a ewentualnie nieco wcześniej. Jeżeli nieco wcześniej podjęłaby to naliczanie, to dla utrzymania pewnej statycznej istotności wysokości podwyżek potrzebne byłoby zwiększenie kwoty, która jest przeznaczona w rezerwach na podwyżki wynagrodzeń, czyli w pozycji 1 rezerw celowych.

Jeśli chodzi o drugie pytanie pana senatora, dotyczące dysproporcji między kwotami dotacji w województwach i powiatach, to chcę powiedzieć, że przy naliczaniu środków kierowano się dwiema przesłankami. Jedna związana jest z gęstością zaludnienia, a druga z gęstością instytucji, które realizują określone zadania. Nie jest tak, że pod jednym i drugim względem województwa oraz powiaty są w Polsce identyczne. Faktycznie, województwo mazursko-warmińskie jest dużym województwem, jednak z przyczyn geograficznych nie należy do województw najgęściej zaludnionych, a także najbardziej zasobnych w niektóre urządzenia.

Jeśli chodzi o trzecie z pytań, o to, co się dzieje z "Masterplanem Ochrony Wielkich Jezior Mazurskich", to powiem, że pan premier powołał Komitet Polityki Regionalnej i Rozwoju. Ten komitet rozpoczął prace, przegląda i analizuje wszelkie plany dotyczące realizacji polityki regionalnej. Taki plan jak "Masterplan Ochrony Wielkich Jezior Mazurskich", wedle nowych ustaw, powinien być realizowany jako wspólne przedsięwzięcie, w ramach umowy, którą przewiduje bodajże art. 35 ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego, w ramach umowy między województwem samorządowym i ewentualnie województwem rządowym. Takie umowy jeszcze nie zostały zawarte.

(Senator Wiesław Pietrzak: Dziękuję.)

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Proszę, pani senator Grabowska.

Senator Ligia Urniaż-Grabowska:

Chodzi tylko o uzupełnienie. Właściwie już od dwóch godzin usiłowałam zadać pytanie dotyczące podwyżek dla służby zdrowia od 1 stycznia. Odbieram mnóstwo telefonów, szczególnie od ludzi z grupy średniego personelu. Zaczynają się już tworzyć duże szpice. Pani minister właściwie będzie odpowiadać na to pytanie po raz trzeci, ale ja chcę to wyjaśnić do końca, ponieważ w jednej odpowiedzi usłyszałam, że służba zdrowia nie jest już budżetówką, bo weszła do kas chorych. I to jest ten problem. Należałoby to do końca wyjaśnić, bo ciągle są takie oczekiwania. Także dzisiaj miałam telefony. Gdzieś w prasie padło, że rząd spełni obietnice i że będzie podwyżka dla służby zdrowia, dla wszystkich grup pracowników, także dla tych zatrudnionych w kasach chorych. I to jest ten problem. Chcę, żeby było to jasno wyjaśnione, żeby padła odpowiedź. Chodzi o to, żeby oczekiwania nie były nierealne. Po prostu trzeba powiedzieć pełną prawdę. Pani przed chwilą powiedziała, że rezerwa celowa przewidziana na to, żeby podwyżka była nie od 1 kwietnia, tylko od 1 stycznia, musiałaby być większa. I to należy powiedzieć wprost. Ja uważam, że w związku z wejściem w życie reformy służba zdrowia przestała być budżetówką i zaczęła pracować na zupełnie innych zasadach, na zasadach kontraktów, a te środki prawdopodobnie... A jednak dobrze by było, żeby padło wyjaśnienie, jak to naprawdę jest.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów
Halina Wasilewska-Trenkner:

Pani Senator! Panie i Panowie Senatorowie!

Sprawa jest trudna do wytłumaczenia. Nie do wytłumaczenia państwu - proszę mnie źle nie zrozumieć - ale trudna do wytłumaczenia wszystkim pracownikom służby zdrowia. Faktycznie reforma w sposób znakomity zmienia status pracowników służby zdrowia, zmienia też klasyfikacje budżetowe. W ciągu całego ubiegłego roku byliśmy świadkami zmian w relacjach ludzi, którzy wykonują zawód związany z medycyną, świadczą usługi medyczne, do ich dawnego statusu pracownika budżetowego. Ale powiadam, to był rok 1998 i były jak gdyby różnego rodzaju eksperymenty. W roku 1999, który przyniósł eksperyment powszechny, napotykamy na różnego rodzaju bariery psychiczne.

Tak jak mówiłam, środki dla kas chorych zostały tak naliczone, aby kasy chorych mogły, zawierając umowy, sprostać temu ogólnemu, powszechnemu przyrostowi wynagrodzeń. To naprawdę było zamiarem rządu. Gdy chcieliśmy znaleźć inny sposób na wprowadzenie podwyżki w tych samodzielnych zakładach służby zdrowia, to się okazało, że jest to po prostu tak bardzo sprzeczne z nową formą, że nie można tego zrobić. Stąd analizy i badania, czy i jak kasy chorych mogą wypłacić wyższe środki.

Wszystko wskazuje na to, że są dwa źródła możliwych podwyżek wynagrodzeń. Jedno, które oczywiście jest przez wszystkich traktowane jako pozytywne, to nieco więcej środków. Przypominam, że kasy chorych pozostają w relacji do odpisów podatkowych. To jest 7,5% od faktycznie pobranych podatków od dochodów osobistych. Wydaje się, że wpływy z podatku zrealizowane w 1998 r. były dość wysokie. W styczniu jest jeszcze pobór podatku za grudzień ubiegłego roku. Trudno powiedzieć, jak się będzie kształtował ten podatek w roku bieżącym, ale istnieją przypuszczenia, że może będzie tych pieniędzy nieco więcej. To jest jedna sprawa. Druga to sugestia, o której mówił dzisiaj pan premier. Chcielibyśmy, oczywiście, jeśli państwo zgodzą się poprzeć tę sugestię, ewentualnie zwiększyć zasoby środków, jakimi będą dysponowały kasy, żeby niejako łatwiej było w pewnych negocjacjach uwzględniać element, o którym tu mówimy.

Druga możliwość podwyżek wynagrodzeń nie jest przyjemna dla pracowników. Podwyżka wynagrodzeń dla tych, którzy pozostają i pracują w jednostce, wynika również z restrukturyzacji zatrudnienia, czyli zazwyczaj, mówiąc brutalnie, ze zwolnień części pracowników, jak gdyby zbędnych w nowej organizacji. Wiąże się to z bardzo różnymi zmianami w zakresie usług świadczonych przez poszczególne jednostki. To dotyczy pracowników służby zdrowia, nie dotyczy jednak pracowników kas chorych. Rozumiem, że pani senator mówiła zapewne w skrócie. Ale chciałabym powiedzieć, że to wszystko, co dotychczas powiedziałam, dotyczy pracowników zatrudnionych przez ZOZ, które są finansowane przez kasy chorych. Jeśli natomiast chodzi o pracowników kas chorych, to kasy chorych są jednostkami, które działają na podstawie planu finansowego. W rozporządzeniu Rady Ministrów co do tego planu finansowego jest przewidziane, jakie mogą być wynagrodzenia. To dopiero zaczyna działać. W roku bieżącym kasy mają prawo wydać na swoje działanie, na organizację niecałe 2% swoich dochodów, bo tak stanowią ich plany finansowe.

(Senator Ligia Urniaż-Grabowska: Dziękuję.)

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Senator Adamski, proszę bardzo.

Senator Jerzy Adamski:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Mam dwa pytania. Pani Minister, zarząd gminy przy tworzeniu budżetu jest obowiązany realizować uchwały gminy. A czy Ministerstwo Finansów nie jest obowiązane respektować ustaw? Bo obowiązuje ustawa o wychowaniu w trzeźwości, a przy tworzeniu tego budżetu Ministerstwo Finansów nie respektowało ustawy. Ona mówi wyraźnie o 1% akcyzy, a ministerstwo daje 0,1%. To pierwsze pytanie.

Drugie pytanie łączy się z pytaniem pana marszałka Struzika. Powiedziała pani, że czternaście dni po ogłoszeniu ustawy będzie informacja Ministerstwa Finansów o subwencjach oświatowych. Zapewne pani wie, że w styczniu gminy otrzymały informacje, jaka będzie subwencja oświatowa w 1999 r. W tym piśmie piszecie państwo, że na przykład w moim mieście Tomaszowie subwencja będzie nie o 10% większa, zgodnie ze wskaźnikiem inflacji, tylko o 10% mniejsza, czyli o około 30 tysięcy zł. Dalej, czy w tę subwencję, którą otrzymamy - a rozumiem, że będzie to korekta subwencji - będą wliczone wydatki, które poniosłem w związku z kosztami ubruttowienia? I czy będą tam też koszty, które poniosę na tworzenie gimnazjum? Bo przecież przy tworzeniu gimnazjum zwiększa się liczba etatów, w przypadku mojego miasta o około piętnaście etatów. Czy ma to pokryć gmina, czy też będzie na to w 85% subwencja, tak jak do tej pory? Dziękuję.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Proszę bardzo.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów
Halina Wasilewska-Trenkner:

Jeśli chodzi o pierwsze pytanie pana senatora, to chciałabym powiedzieć, że faktycznie, to, co jest zapisane w budżecie ministra zdrowia i opieki społecznej na zwalczanie problemów alkoholowych, to tylko część wydatków na zwalczanie alkoholizmu, jakie ponosi budżet państwa. Podobne wydatki ponoszone są z resortów edukacji narodowej, spraw wewnętrznych, sprawiedliwości, MON. Nie ma w ustawie budżetowej zapisów, które by dokładnie precyzowały nakłady poszczególnych resortów na poszczególne działania. Jest jednak faktem, że co roku nakłady budżetu państwa na cel, o którym tu mówimy, są dużo wyższe niż nakłady, które ponosi minister zdrowia. Dla przykładu, przekazywaliśmy dla potrzeb komisji informację - pismo nie z dzisiejszą datą jest w rękach pana senatora Janowskiego, można tam zajrzeć - że w 1997 r. wydano z budżetu państwa 124 miliony zł na zwalczanie chorób alkoholowych, na walkę z alkoholizmem. A to, co powinno być osiągnięte z akcyzy, tym razem z akcyzy alkoholowej, sięgałoby kwoty 60 milionów zł. Wobec czego to nie jest tak, że minister finansów łamie ustawy, po prostu ustawy się realizuje tak, aby były zrealizowane, Panie Senatorze.

Druga sprawa, ta dotycząca gmin, o którą pan był łaskaw pytać. Wiem doskonale, jakie materiały otrzymały gminy, a ponieważ panu chodzi o powiat grodzki, jak rozumiem...

(Senator Jerzy Adamski: Nie, o gminę.)

O gminę. Tym lepiej, to mi ułatwia odpowiedź. To wiem, że otrzymał pan ode mnie już co najmniej trzy pisma o subwencji oświatowej. Pierwsze było wysłane przed 30 października i mówiło o tym, co i jak przewidujemy w budżecie, wówczas ze wskazaniem, że 0,5% będzie stanowiła rezerwa subwencji oświatowej, bo wtedy tak wyglądał projekt ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego. Drugie pismo, jakie niewątpliwie otrzymała od nas gmina, jeżeli miała szkoły ogólnokształcące przejęte na mocy art. 104 ustawy o oświacie, informowało o dotacjach na rzecz tych szkół. Trzecie pismo przyszło do państwa w styczniu, między 13 a 15 stycznia i mówiło o dwóch sprawach. Przede wszystkim informowało o tym, że została zwiększona rezerwa subwencji i w przypadku, kiedy subwencja rosła o więcej niż o 8,1%, tośmy gromadzili znowu pieniądze na ten 1% rezerwy. W tym liście był również jeszcze raz apel o to, aby sprawdzić elementy rachunku, oraz wskazanie, że dokładne informacje będą przekazane w terminie, o którym już dzisiaj mówiłam, czternaście dni po opublikowaniu ustawy. A jeśli chodzi o szkoły ogólnokształcące, to będą przekazane po zbadaniu sprawy przez ministra edukacji, do końca stycznia. To jest jedna sprawa.

Druga kwestia dotyczy rezerw celowych. Jest w nich rezerwa - 89 milionów zł i trzysta etatów dla komisji, chyba dla krajowych komisji kwalifikacyjnych - faktycznie związana z budową nowego systemu gimnazjów, ale przeznaczona także na finansowanie kosztów uznanych przez ministra edukacji i finansowanych z budżetu państwa w procesie budowy gimnazjów. Mówię w ten sposób, dlatego że decyzje o pewnych wsparciach i pewnych podziałach środków na inwestycje, jeśli takie istnieją, w przypadku, o którym mówimy, minister edukacji podejmuje zawsze w porozumieniu z komisją wspólną rządu i samorządu, z jej przedstawicielstwem samorządowym w zespole dotyczącym polityki edukacyjnej. W związku z tym, póki nie ma takiej decyzji, póki nie ma takiego uzgodnienia, nie mogę mówić o szczegółach, bo nie chciałabym państwa wprowadzać w błąd. Dziękuję.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Senator Stokarska, proszę bardzo.

(Senator Jerzy Adamski: Jeszcze kwestia ubruttowienia.)

No nie, Panie Senatorze.

Proszę bardzo, pani senator Stokarska.

Senator Jadwiga Stokarska:

Planowałam skierować swoje pytanie do pana premiera Balcerowicza, ale niestety nie miałam szczęścia i nie zostałam zauważona przez pana marszałka...

(Wicemarszałek Andrzej Chronowski: Zauważyłem panią, przepraszam bardzo.)

...chociaż jako pierwsza zgłosiłam się do głosu.

(Wicemarszałek Andrzej Chronowski: Zauważyłem panią.)

Pani Minister! Pytanie pierwsze: czy wzrost produktu krajowego brutto, o którym tak wiele się mówi, jest wskaźnikiem wzrostu dobrobytu ludności w sytuacji, kiedy żyje się wsi tak, jak to widzimy w demonstracjach? Wiemy, jak rzeczywiście w tej chwili tam się żyje. Podobna sytuacja ma miejsce w mieście, również tam stopa życiowa znacznie spadła.

Kolejna sprawa. Czy prowadzona przez kolejne rządy polityka wyprzedawania majątku narodowego nie jest polityką bankruta? Przykład? Sprzedaż "Polfy" Poznań, która przed prywatyzacją odprowadzała do budżetu ponad 33 miliony nowych zł. I pytanie: ile ta "Polfa" odprowadziła do budżetu w 1998 r., już po jej sprzedaży?

Kolejne pytanie. Wielokrotnie słyszymy o kosztach utrzymywania nierentownych zakładów pracy. Jakie są rzeczywiste koszty likwidacji jednego stanowiska pracy? Jaka część tych kosztów ponoszona jest przez budżet centralny, a jaka przez budżet terenowy? Jakie koszty poniesie zatrudniony lub bezrobotny? Jakie koszty pociągnęła za sobą jak dotychczas likwidacja pegeerów i jakie środki przewidziano w 1999 r. na poniesienie tych kosztów? Jakie środki zostały przewidziane na pokrycie kosztów likwidacji miejsc pracy w kopalniach - to sprawa bardzo aktualna - w przemyśle stalowym, lekkim, zbrojeniowym, w oświacie, służbie zdrowia? Czy sami mamy złożyć się na to samobójstwo ojczyzny? Przecież w samej służbie zdrowia przewiduje się, że w najbliższym czasie odejdzie z pracy około osiemdziesięciu tysięcy ludzi. To samo słyszy się w środowiskach nauczycieli. Z końcem roku prawdopodobnie tyle samo ludzi opuści tam swoje miejsca pracy.

Jeszcze jedno pytanie. Wielokrotnie skarb państwa wyzbywał się przychodów z majątku państwowego, z przedsiębiorstw, przejmując zobowiązania wynikające z ich działalności. Szczególnie ochoczo przyjmowano te zobowiązania, kiedy polski majątek przejmował obcy kapitał. Czy nie byłoby słuszne, gdyby środki te przeznaczono na utworzenie polskiego systemu ubezpieczeń?

Jeszcze jedna sprawa. Wydaje mi się, że w przyszłości będzie aktualna. Z jakiego budżetu, z jakich środków gwarantowanych przez budżet państwa, będą zrekompensowane takie sytuacje, że z kraju znikną znaczne sumy, co już miało miejsce, kiedy fundusze ubezpieczeniowe zaczną plajtować? Z jakich środków weźmiemy te pieniądze?

Kolejne pytanie. Z jakich środków planuje się zrekompensowanie kosztów - w tej chwili mam na myśli finansowe, bo społeczne są mi prawie znane - jakie będą poniesione przez 80% społeczności wiejskiej wówczas, gdy zrealizuje się plany Unii Europejskiej zmierzające do redukcji 80% a nawet 85% gospodarstw rolnych? Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dziękuję.

Pani Minister, zanim pani odpowie, chcę coś powiedzieć, jako że pani senator pozwoliła sobie na pewną dygresję w stosunku do mojej osoby.

Pani Senator, śmiem twierdzić, że mniej więcej połowa sali, czyli pięćdziesięciu senatorów, zgłosiła się i chciała zadać pytanie premierowi. Z ubolewaniem stwierdzam, że nie mogłem zaspokoić oczekiwań wszystkich. Z całą odpowiedzialnością również mówię, że nie była pani pierwsza, jeżeli chodzi o zgłoszenie się do głosu. To tyle z mojej strony.

Rozumiem, że niektóre pytania chyba trochę wybiegają poza meritum sprawy. Tam natomiast, gdzie będzie to możliwe, Pani Minister, bardzo proszę o odpowiedź.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów
Halina Wasilewska-Trenkner:

Panie Marszałku, jestem jeszcze winna panu senatorowi Adamskiemu odpowiedź w sprawie środków na ubruttowienie.

Przepraszam bardzo, ale wśród środków, które są przekazywane, znajdują się nie tylko środki na finansowanie wynagrodzeń, ale również środki na finansowanie stosownych pochodnych. Przecież ubruttowienie tak naprawdę polega na tym, że składka, ta wielka składka ZUS, zaczyna być dzielona na dwie części. I jest to zapisane w ustawie budżetowej, która pozwala nam na dokonanie tych przesunięć we wszystkich budżetach, bo taka będzie operacja dla całej sfery budżetowej, i samorządowej, i rządowej. A system tego ubruttowienia jest dokładnie opisany w rozporządzeniu, które wydało Ministerstwo Pracy i Polityki Socjalnej, tam są detale. Proszę wybaczyć, że nie będę tego cytować, nie chciałabym czegoś przekręcić.

Jeśli chodzi natomiast o pytania pani senator Stokarskiej, Panie Marszałku, to postaram się odpowiedzieć, jak umiem, na pytania wiążące się z ustawą budżetową. Niektóre z tych pytań, aczkolwiek bardzo ważne, zbyt wykraczają poza budżet i w związku z tym poza sferę, na której się znam, abym mogła na nie odpowiadać bez urazy godności pań i panów senatorów.

Była pani łaskawa zapytać, czy wzrost produktu krajowego brutto to wskaźnik poprawy życia społeczeństwa. Tak, jest to jeden z trzech, najbardziej syntetycznych, wskaźników poziomu życia społeczeństwa, używanych w porównaniach międzynarodowych. Jeden z trzech, ponieważ dwa dalsze to współczynnik zgonów niemowląt, czyli liczba zgonów niemowląt na tysiąc urodzeń żywych, a trzeci, stosowany najczęściej w takich pierwszych porównaniach, to zazwyczaj stopa bezrobocia. Czasami tym trzem wskaźnikom towarzyszy wskaźnik stopy inflacji, zmiany cen towarów i usług konsumpcyjnych.

Czy ten wskaźnik przekłada się bezpośrednio na poziom życia społeczeństwa? Tak, ale nie wprost, to znaczy nie ma takiego przełożenia, że jeśli w danym roku wskaźnik ten rośnie na przykład, o 5 czy 6%, to wszystkie dochody automatycznie rosną o 5 czy 6%. Bardzo ważnym elementem liczenia tego wskaźnika jest efektywność, a mówiąc zwyczajnie oszczędność w gospodarowaniu posiadanymi zasobami. Im większa oszczędność, tym szybciej wzrost wskaźnika przekłada się na wzrost poziomu życia społeczeństwa.

Jeśli chodzi o pytania dotyczące relacji między prywatyzacją i budżetem, to powiem, że owszem, gdyby przyjąć, że prywatyzacja pociąga za sobą zanik firmy, to budżet traci. Niejednokrotnie jednak prywatyzacja oznacza de facto rozwój firmy. Staje się ona bardziej zyskowna i zaczyna płacić podatki, których poprzednio, jako przedsiębiorstwo państwowe, nie płaciła. Chodzi tu nie tylko o podatki płacone bezpośrednio do budżetu, czyli podatek dochodowy od osób prawnych, pewne podatki od towarów i usług, ale również o to, że zazwyczaj zaczyna ona regulować składki za swoich pracowników w ZUS i Funduszu Pracy i potrafi, co też ważne, opłacić gminom, czyli samorządom lokalnym, pewne zobowiązania, których przedtem nie uiszczała. Oczywiście jeśli jest to firma przestrzegająca zasad kupieckich. Przypadki, w których mamy do czynienia z firmami, które nie spełniają zasad kupieckich, na szczęście są coraz rzadsze.

Pani Senator, koszt likwidacji jednego stanowiska pracy jest w gospodarce bardzo różny. To, jakie ma połączenie z budżetem centralnym i budżetem terenowym, zależy od tego, dlaczego stanowisko pracy zostało zlikwidowane. Jeśli przynosiło szkody zamiast zysku, to z punktu widzenia rachunku budżetu jego zlikwidowanie jest korzystne. Czym innym jest oczywiście skutek społeczny, ja mówię o skutkach finansowych. Choć za skutki społeczne także trzeba zapłacić. Czyli z jednej strony nie ponosi się strat redukujących podatki, dochody budżetu, z drugiej jednak strony pojawiają się czasami wydatki związane z koniecznością wsparcia osoby, która została pozbawiona stanowiska pracy. Kwestią wyborów politycznych jest liczenie tych zysków i tych strat, i szukanie optymalnego rozwiązania.

Likwidacja miejsc pracy w kopalniach to chyba jest 936 milionów zł na przyszły rok, Pani Senator - tyle zaplanowano w budżecie państwa.

Na te pytania, w których pani mówi o zagrożeniach, przepraszam, ale nie potrafię odpowiedzieć. Nasze towarzystwa ubezpieczeniowe, towarzystwa emerytalne, które powstają, będą musiały mieć reasekurację w innych towarzystwach ubezpieczeniowych. Czyli są partnerzy do poniesienia ryzyka skarbu państwa i głęboko wierzę, że nie trzeba będzie tego typu zdarzeń finansować. Ale jeśli chodzi o wypadek, o który pani się tutaj troszczy, mogę w tej chwili tylko tak odpowiedzieć: Pani Senator, nie znam wszystkich tajemnic towarzystw ubezpieczeniowych.

I ostatnie pytanie, na które też, niestety, nie umiem odpowiedzieć. Nie jestem aż tak dobra w sprawach gospodarki rolnej. Przepraszam, jest na sali pani minister Berak, może ona będzie nas mogła tutaj wesprzeć, ponieważ jej znajomość gospodarki rolnej jest oczywiście lepsza od mojej. Dziękuję.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dziękuję.

Pan senator Suchański, proszę bardzo.

Senator Jerzy Suchański:

Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.

Mam do pani minister kilka pytań.

Czy mogłaby pani minister potwierdzić, że nakłady na inwestycje centralne w budżecie maleją, i że, tak jak wspomniałem wcześniej, w roku 1997 było to 2,7%, w 1998 - 2%, a na ten rok zakłada się jedynie 1,4%? Czy mogłaby pani potwierdzić, że po raz pierwszy w tym roku w budżecie centralnym nie ma rezerwy celowej na dofinansowanie inwestycji jeszcze nazywanych centralnymi? I czy mogłaby pani potwierdzić, że jednym ze sposobów ratowania się w tej sytuacji, kiedy inwestycje centralne wprowadzone były do planu znacznie wcześniej, jest, po pierwsze, likwidacja kilkunastu, o ile wiem, inwestycji centralnych, po drugie, przesuwanie terminów i to nie z winy organizatorów tych inwestycji na danym terenie, ale właśnie z winy rządu?

Przykładowo w roku 2001 w województwie świętokrzyskim miała być zrealizowana jedyna inwestycja centralna, to jest zbiornik Wióry na Świślinie, i ta inwestycja została przesunięta o sześć lat. Aż o sześć lat! Stąd też, jak pani minister była uprzejma powiedzieć, na ten rok zahaczono o to jedynie kwotą 1 miliona zł, podczas gdy potrzeba jeszcze 266 milionów zł. Tyle w sprawie pierwszego pytania.

Drugie pytanie dotyczy tego, czy w świetle konfliktu, jaki wczoraj miał miejsce w Katowicach, gdzie na cztery godziny nie wyjechały tramwaje, można potwierdzić obiegowe opinie, bądź im zaprzeczyć, że konflikt ten wynika z faktu nieprzekazania odpowiednich środków na bieżące utrzymanie komunikacji tramwajowej w Katowicach? Ja nie mówię o kompleksowej przebudowie tramwajowej infrastruktury technicznej w aglomeracji katowickiej, gdzie potrzeba jeszcze 340 milionów zł do 2001 r. Mówię o bieżącym utrzymaniu.

Była pani minister uprzejma powiedzieć, że w budżecie nie ma środków, w ogóle nie ma takiej pozycji, na wypłatę rekompensat dla pracowników sfery budżetowej, dla emerytów i rencistów za utracone wcześniej świadczenia. Była pani uprzejma powiedzieć, że tego nie ma, że rząd przewiduje możliwość dania odpowiednich świadectw. Ale ja rozumiem, że nie będą to świadectwa w postaci pustej kartki papieru, nic nie znaczącego dokumentu, ale że za tym pójdzie możliwość, no nie wiem, może wykupu jakiejś firmy. A zatem spodziewam się, że jednak jakieś skutki finansowe wcześniej czy za chwilę trzeba będzie z tego tytułu ponieść.

I ostatnie pytanie, na które nie musi pani minister, jeżeli nie zechce, odpowiadać, bo ono może być mocno dla pani minister niezręczne.

Otóż polityka schładzania gospodarki zbankrutowała. Takie były niezwykle ostre, mocne słowa szefa Rządowego Centrum Studiów Strategicznych. Powtarzam, szefa Rządowego Centrum Studiów Strategicznych, a zatem pewnego grona specjalistów, ekspertów, którzy nie są, mam nadzieję, ludźmi, którzy nie wiedzą, co mówią, i nie wiedzą, jak przeanalizować wyniki. Dzisiaj mieliśmy okazję wysłuchać pięknego, w moim przekonaniu, wykładu dotyczącego jednej tylko strony medalu, wykładu pana wicepremiera Leszka Balcerowicza, który stoi na czele właśnie rządowej polityki związanej ze schładzaniem gospodarki. Jak się ma jedno do drugiego? Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Proszę bardzo, Pani Minister.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów
Halina Wasilewska-Trenkner:

Owszem, mogę potwierdzić, Panie Senatorze, jeżeli pan tego oczekuje. Ale nikt nigdy nie ukrywał, było to pisane i mówione wielokrotnie, że nakłady na tak zwane inwestycje centralne, i nie tylko na nie, również na inne wydatki inwestycyjne, są w budżecie państwa w roku 1999 realnie i nominalnie niższe od tych, jakie były na ten cel przeznaczone w roku 1998. Nikt tego nie ukrywał. Wielokrotnie było wyjaśniane, że takie rozwiązanie jest niezbędne, aby zgromadzić w budżecie państwa środki na sfinansowanie bardzo trudnych, bardzo ważnych, niezbędnych, i jakby to powiedzieć, z różnych powodów odkładanych od trzech, dwóch lat reform. Te reformy, licząc wyłącznie to, co musimy wydać dodatkowo, poza normalnym trybem wydatków budżetowych, w roku 1999 pochłoną prawie 8 miliardów zł. Gdyby nie było reform, budżet byłby o 8 miliardów zł "luźniejszy", a zatem o 8 miliardów zł można by było zwiększyć między innymi nakłady na inwestycje. I to jest pierwsze pytanie, na które odpowiem: tak, ma pan senator rację.

Jeśli chodzi o drugie pytanie, to nie mogę, niestety, podzielić zawartego w nim poglądu, ponieważ istnieje, wprawdzie bardzo skromna, ale jednak istnieje rezerwa na inwestycje centralne - w sieci dróg. Jest to jedna z ostatnich rezerw wymieniona wśród rezerw celowych. I chciałam również powiedzieć, że rezerwa na inwestycje centralne nie jest obligatoryjną rezerwą budżetu. Czasami w nim występowała, a czasami nie. W roku 1998 jej nie było, a zatem nie jest to ewenement.

Odpowiadałam już na temat Świśliny, a co do likwidacji innych inwestycji, to nie, Panie Senatorze, one nie są zlikwidowane. W niektórych wypadkach wydłużenie czasu wynikało z propozycji inwestorskich, w innych faktycznie, jeśli nie można było sfinansować dokończenia inwestycji, trzeba było wydłużyć czas jej realizacji. W jeszcze innych jeszcze wypadkach inwestycje dobiegają końca bądź też harmonogram ich realizacji, ustalany i deklarowany przez inwestorów, ulega wyczerpaniu.

Czwarte, postawione przez pana senatora pytanie, dotyczące konfliktu w Katowicach. Nie rozumiem, dlaczego z budżetu państwa czy z budżetu samorządu należałoby przekazywać środki na działalność państwowego przedsiębiorstwa komunikacji tramwajowej w Katowicach. To jest przedsiębiorstwo, osoba prawna, która powinna prowadzić działalność gospodarczą. Owszem otrzymuje ona dotacje do świadczonych usług, środki na te dotacje są w budżecie marszałka województwa śląskiego. Marszałek województwa śląskiego otrzyma dotacje na sfinansowanie inwestycji, o której mówił pan senator. A to, że przedsiębiorstwo jest bankrutem, to już zupełnie inna sprawa i nie ma nic wspólnego z przekazaniem środków budżetowych.

Ustawa na temat świadczeń rekompensujących brak podwyższania wynagrodzeń pracowników sfery budżetowej oraz dodatków branżowych do emerytur liczy sobie, Panie Senatorze, już półtora roku. Była i jest zaplanowana w ten sam sposób: świadectwa rekompensacyjne pod sprzedawany majątek narodowy. Obliczenia wskazują, że potrzeba na to około 14 miliardów zł. Z rozliczeń, których dokonał minister skarbu państwa, wynika, że taka kwota wśród wartości majątku skarbu państwa istnieje. I zresztą w przedłożonym programie prywatyzacji do roku 2001 minister skarbu uwzględnia poczynania związane z podstawieniem pod te świadectwa odpowiednich wartości materialnych w postaci akcji przedsiębiorstw.

I jeszcze ostatnie pytanie dotyczące punktu spojrzenia na gospodarkę. Teorie ekonomiczne bywają różne i to jest chyba najkrótsza z odpowiedzi, których mogę udzielić. Dziękuję.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dziękuję.

Senator Maszkiewicz, proszę bardzo.

Senator Zdzisław Maszkiewicz:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Pani Minister, ja mam bardzo krótkie pytanie. Chciałbym zapytać, jaka była wysokość obowiązkowej składki na Fundusz Pracy w przedłożeniu rządowym ustawy budżetowej na rok 1999? W tym, co otrzymaliśmy z Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej, w wersji przyjętej 9 stycznia, jest zapisane 2,45%. Dziękuję.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów
Halina Wasilewska-Trenkner:

Panie Senatorze, w przedłożeniu rządowym, pochodzącym z przełomu września i października, bo przecież w październiku budżet został złożony do Sejmu, wartość odpisu na Fundusz Pracy była określona na 2,6%. Z Sejmu przybyła do państwa w postaci 2,45%. Rozumowanie, na którym oparta została decyzja czy propozycja Komisji Gospodarki Narodowej, i które zresztą pan premier, o ile wiem, mówię o moim szefie, podziela, jest takie, jak przedstawił pan senator Kleina.

(Senator Zdzisław Maszkiewicz: Pani szefem jest pan premier Balcerowicz, tak?)

Tak, mój szef pan premier Balcerowicz. Ale sprawa była dyskutowana, Panie Senatorze, również przez rząd i nie jest to coś, co wynika wyłącznie z opinii mojego szefa. Ja odpowiedziałam dokładnie, ponieważ tak pan pytał. Ale powiadam, jest tutaj kwestia wyważenia tego, co potrzebne sferze budżetowej i ludziom zwalnianym z pracy, i tego co niezbędne, aby utrzymać pracodawców w sytuacji, w której nie będą chcieli zwalniać ludzi z pracy z tego powodu, że człowiek stanie się droższy niż maszyna.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dziękuję.

Pani senator Ferenc, proszę bardzo.

Senator Genowefa Ferenc:

Dziękuję bardzo.

Pani Minister mam dwa pytania. Pierwsze pytanie, czy wyjaśniona została sprawa art. 18 i jego zgodności z konstytucją? I drugie pytanie, skąd wziął się taki wzrost rezerwy celowej z pozycji 56, ponadtrzykrotny w porównaniu do 1998 roku? Obecnie wynosi ona 271 milionów 994 tysiące zł, podczas gdy w ubiegłym roku wynosiła równo 80 milionów zł. Co jest przyczyną takiego wzrostu? Dziękuję bardzo.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów
Halina Wasilewska-Trenkner:

Pani Senator, wedle prawników rządu, a rozumiem, że Biuro Legislacyjne Kancelarii Senatu także podzieliło ten punkt widzenia, nie ma sprzeczności między art. 18 a artykułami konstytucji. Jest to szczególna sytuacja, w której wskazano rozwiązanie lepsze niż zakupy indywidualne.

Rezerwa celowa z pozycji 56. Jeżeli mnie pamięć nie myli, to w zeszłym roku na koncie zobowiązań skarbu państwa dysponowaliśmy kwotą 104 milionów zł, taką mieliśmy rezerwę po pracach nad budżetem, i jednocześnie wewnątrz spisu rezerw celowych była jeszcze rezerwa w wysokości 100 milionów zł na wypłatę odszkodowań osobom represjonowanym. W roku bieżącym nie ma tej drugiej rezerwy, ujęte jest wszystko razem w zobowiązaniach skarbu państwa, więc nie jest to aż tak duży wzrost. Te 27 milionów zł wtedy wynikało ze wzrostu. To jest niejako wynik oszacowania, jak duża jest skala zobowiązań skarbu państwa, wynikających choćby z orzeczeń komisji rewindykacyjnej, która rozlicza zobowiązania między OPZZ i innymi związkami zawodowymi, a także, czego nie kryję, wynikających z rozstrzygnięć sądów dotyczących lat 1991-1992 w sprawie świadczeń budżetu państwa na rzecz przemysłu zbrojeniowego. Chodzi o wydatki na tak zwane utrzymanie mocy produkcji specjalnej oraz wydatki związane z wyrokami dotyczącymi pozostałości rozliczeń z dawnym Związkiem Radzieckim.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Senator Feszler, proszę bardzo.

Senator Lech Feszler:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Pani Minister, w budżecie są dwa rodzaje inwestycji: inwestycje centralne takie sensu stricto, realizowane przez resorty, i inwestycje centralne, które należą do zadań własnych samorządu. Swego czasu obowiązywała zasada, że inwestycje będące zadaniem własnym samorządu mogą być dofinansowane z budżetu w wysokości do 50%. Jak zauważyłem, w tym budżecie przy większości inwestycji - większości, a są tu siedemdziesiąt dwie pozycje - nie ma zapisu o udziale własnym samorządu. Dlaczego tak się stało i czy nie należałoby takiej zasady wprowadzić? Pokusiłem się o wyliczenie, ile to by było, gdyby 50% dofinansowały samorządy. To by było około 500 milionów zł. Szukamy pieniędzy!

Następne pytanie, tym razem szczegółowe, dotyczące inwestycji centralnych: Sąd Najwyższy, Ministerstwo Sprawiedliwości. Ja nie podważam celowości tej inwestycji, ale pokusiłem się o porównanie zapisów z ubiegłorocznej i tegorocznej ustawy budżetowej. W ubiegłym roku była przewidziana dotacja w wysokości 166 milionów zł, natomiast ogółem nakłady do poniesienia po 1997 r. to 232 miliony zł. Różnica wynosi tylko 66 milionów zł. W tym roku nakłady do poniesienia - 169 milionów zł, a więc wzrosły o 100 milionów zł, natomiast wartość kosztorysowa inwestycji nie wzrosła o tyle. Skąd więc ta różnica? Podobna występuje w przypadku Nadwiślańskiej Spółki Węglowej. Dalej nie analizowałem, ponieważ w niektórych sytuacjach takiej różnicy nie ma. Dlaczego? Czy to znaczy, że środki, które były przyznane w ubiegłym roku, nie zostały wykorzystane? Czy może jest jakaś inna przyczyna?

I następne, nawiązujące do pytania pana marszałka Chełkowskiego, uzupełniające je. Czy nadmierny wzrost dochodów pośredników w handlu produktami żywnościowymi zauważony został w urzędach skarbowych, a więc czy jest wzrost dochodów z podatków z tego tytułu? Dziękuję.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Proszę bardzo.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów
Halina Wasilewska-Trenkner:

Odpowiem po kolei, Panie Senatorze. Faktycznie, inwestycje centralne w tym roku zostały podzielone na resortowe i te, które w większości przypadków przejęły władze samorządowe województw bądź powiatów. Jak pan słusznie zauważa, nie ma tu ograniczenia, które wynika z ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego, a także z ustawy o finansach publicznych. Ale w tym szczególnym roku 1999 przekazaniem tych inwestycji, ich podziałem i zasadami finansowania rządzi ustawa okazjonalna, ta która mówi o podziale kompetencji, wydana chyba po 13 października, choć może była to jakaś wcześniejsza albo późniejsza. W każdym razie byliśmy zobowiązani na mocy tej ustawy dokonać rozdziału wszystkich inwestycji, ale finansujemy je oczywiście w tym roku sami, bo byłoby trochę dziwne, gdybyśmy już w tej chwili żądali nakładów na ich finansowanie.

Jeśli chodzi o inwestycje...

(Senator Jerzy Cieślak: Panie Marszałku, chciałbym zgłosić wniosek formalny.)

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Może jak pani minister skończy.

(Senator Jerzy Cieślak: Właśnie zanim pani minister skończy. Im wcześniej byśmy go zatwierdzili, tym byłoby lepiej, również dla pani minister.)

Przepraszam bardzo, Pani Minister.

(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów Halina Wasilewska-Trenkner: Panie Marszałku, pana wola.)

Senator Jerzy Cieślak:

Widzę pani narastające zmęczenie. To jest bardzo nieeleganckie, że my słuchamy, siedząc, podczas gdy pani minister stoi już od dłuższego czasu. Może byśmy zezwolili pani minister odpowiadać równie skutecznie na te pytania w wygodniejszej pozycji, z ławy rządowej? (Oklaski).

(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów Halina Wasilewska-Trenkner: Dziękuję, ale ja sądzę, że wszyscy jesteśmy już trochę zmęczeni, Panie Senatorze.)

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Szanowni Państwo Senatorowie, po pierwsze, znowu nie mogę tego uznać za wniosek formalny. A po drugie, oczywiście, Pani Minister, w takiej sytuacji możemy zezwolić, żeby pani poszła do ław rządowych, usiadła sobie w spokoju i odpowiadała na siedząco.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów
Halina Wasilewska-Trenkner:

Panie Marszałku, nie, to by było wbrew tradycjom Wysokiej Izby. Przepraszam, ale postaram się odpowiadać na stojąco. Tu jest dosyć duszno, wszyscy to czujemy, i to efekt właśnie tego.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Inna sprawa, że ja znam kondycję pani minister, dlatego nie zaproponowałem tego wcześniej, Panie Senatorze.

Proszę bardzo.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów
Halina Wasilewska-Trenkner:

Jeśli chodzi o następne pytanie, to znaczy o ten wzrost nakładów na inwestycje wspólną Sądu Najwyższego i ministra sprawiedliwości, to ten gmach mogą państwo już oglądać na placu Krasińskich. Faktycznie nie zostały do końca zrealizowane wydatki z roku 1998. Na koncie Sądu Najwyższego zostało prawie 20 milionów zł, czyli całkiem spora część nakładów. W piśmie, które dostaliśmy dosłownie kilka dni temu, pan prezes Sądu Najwyższego wyjaśnia, że wzrost kosztów, co widać w tegorocznym budżecie, jest powodowany tym, że pewne materiały i techniki użyte przy konstrukcji tego budynku wymagały zmian i przeróbek, ponieważ okazały się zbyt trudne bądź zbyt kosztowne. I tym tłumaczy on wzrost wartości kosztorysowej.

Co do inwestycji Nadwiślańskiej Spółki Węglowej, to tu chodzi o urządzenie, które - z tego co wiem, a muszę wierzyć tym, którzy znają się na tym lepiej - jest pewnym rozwiązaniem prototypowym, a jak zawsze przy prototypach zdarzają się różnego rodzaju przypadki. Dlatego właśnie sejmowa Komisja Finansów Publicznych doszła do wniosku, że należy tę inwestycję czym prędzej skończyć, żeby już nie było następnych przypadków związanych z jej realizacją w dłuższym czasie.

I wreszcie ostatnie pytanie, które pan zadał, Panie Senatorze. Na to by dokładnie można było odpowiedzieć, kto zapłacił podatek, będziemy musieli trochę poczekać. Wygląda jednak, że będą pewne dodatkowe zyski dla przedsiębiorstw, jak i obywateli. Minister finansów miał przyjemność w roku 1998 to zauważyć, ponieważ przychody z podatku dochodowego, jednego i drugiego, były mniej więcej o 4% wyższe niż zaplanowane w ustawie budżetowej. Normalnie to nie były jednak te podatki, które przynosiły nam dodatkowe zyski, ponieważ tym dodatkowym dochodom nie towarzyszył... A wręcz przeciwnie, nie było bowiem wzrostu podatku VAT, bo nie nakłada go się na tę podstawową żywność. Można więc przypuszczać, że to rzeczywiście częściowo jest odbiciem tych zysków, no ale to mały powód do radości. Dziękuję.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Pan senator Piwoński, proszę bardzo.

Senator Zbyszko Piwoński:

Pani Minister, pan wicepremier Balcerowicz raz jeszcze dzisiaj potwierdził, że wielkość globalna wydatków na zdrowie wynosi ponad 14%. Jeżeli zatem porównujemy to z rzeczywistością i mierzymy kontraktami kas chorych, a nawet kontraktami ministra zdrowia na wysoko specjalistyczne usługi, to niestety, nie znajdujemy nawet potwierdzenia stanu z roku ubiegłego. Być może wynika to z naszej niewielkiej wiedzy. Wiem, że kasa chorych nie jest budżetowa, ale czy nie należałoby jednak umieścić danych analitycznych, dotyczących kas chorych, w tym dokumencie? Wtedy nasza wiedza, a być może i dyskusja byłyby nieco bardziej konkretne. To pytanie raczej odnosi się do przyszłości.

A drugie dotyczy wyjaśnień pani minister. O ile dobrze zrozumiałem, to jeśli chodzi o kolumny transportu sanitarnego, w trybie pilnym znowelizujemy te trzy ustawy i doprowadzimy do ich zgodności, w wyniku czego kolumny te będą jednostkami świadczącymi usługi zakładom służby zdrowia, które podpiszą z nimi kontrakty. Czyli nie bezpośrednio: kolumna - kasa chorych. Będą one jedynie usługodawcami dla tych zakładów. Ale, Pani Minister, myśmy już musieli w tej chwili - mówię "myśmy", myśląc o samorządach - to jest w styczniu, ratować te jednostki dodatkowymi środkami, żeby mogły zapłacić za benzynę itd. Wśród spłaconych zobowiązań są płacowe zobowiązania za grudzień. Czy rząd przewiduje, że to będzie zobowiązanie własne, które łącznie z zadłużeniem zostanie w jakiś sposób zrekompensowane? Bo to są koszty, które trzeba było ponieść już teraz.

I ostatnie krótkie pytanie: czy poprawki, które zgłosiła Komisja Gospodarki Narodowej, dotyczące uporządkowania przepisów i likwidacji pewnych błędów, jakie zaistniały - chodzi o oświatę w województwie świętokrzyskim - wyczerpują kwestię błędów? Przecież zmiany podporządkowania jednostek trwały do niedawna, prawie do dzisiaj, a kwoty budżetowe zostały ustalone nieco wcześniej. Czy to jest wyczerpujące? Czy nie zachodzi potrzeba jakiegoś szerszego upoważnienia dla ministra finansów w tej sprawie?

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów
Halina Wasilewska-Trenkner:

Panie Senatorze, Panie i Panowie! Kasy chorych faktycznie, jeśli chodzi o główną część ich dochodów, nie są tu ujęte, czyli funkcjonują jakby poza budżetem państwa. Główny dochód wynosi 17 miliardów 962 miliony zł. Jeśli państwo łaskawie zajrzeliby do uzasadnienia projektu ustawy budżetowej, to w tablicach objaśniających - nie w tekście, choć w tekście to też jest - są różnego rodzaju rozliczenia, między innymi tablice bilansu jednostek sektora finansów publicznych. I tam pojawia się kolumna dotycząca kas chorych. Te elementy, które się składają na wielkości dotyczące kas, to znaczy na ich bezpośrednie dochody z podatków, są tam pokazane, to jest wyliczone. To pierwsza sprawa.

Poza tym kasy chorych są obecne w budżecie państwa, bo są w dziale 85, w budżetach wojewodów, Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, KRUS, wszędzie tam, gdzie są płacone składki za osoby, które nie uiszczają podatku dochodowego od osób fizycznych bądź uiszczają tylko jego część, a budżet państwa dokłada odpowiednią kwotę. Wreszcie kasy chorych są obecne również w części poświęconej ministrowi zdrowia, jako głównemu dawcy pewnych dotacji budżetowych - 1 miliard 649 milionów zł. I są obecne w załączniku nr 3 pokazującym finansowanie deficytu budżetowego, gdzie zapisane jest 847 milionów zł pożyczki zwrotnej dla kas chorych, zgodnie z ustawą o ubezpieczeniu zdrowotnym, jej art. 169c.

Sugestia pana senatora, aby kasy chorych bardziej pokazywać w budżecie państwa, będzie możliwa do zrealizowania, tylko że myśmy budowali budżet, kiedy kasy jeszcze do końca nie zdołały zaistnieć. Trzeba będzie je pokazywać, a w sprawozdawczości trzeba będzie ujmować wykonanie planów przez te kasy.

Kolejna sprawa, o której pan senator był łaskaw mówić, dotyczy wojewódzkich kolumn transportu sanitarnego. Otóż to jednostki, w których są dwa rodzaje wynagrodzeń. System jest tak skonstruowany, że pensje części pracowników są płacone dziesiątego dnia każdego miesiąca, a płace innej części - dwudziestego ósmego dnia. I to jest robione systematycznie. A zatem to, co zostało przeniesione jako szacunek wynagrodzeń, które powinny być w kasach chorych dla wukateesów, zostało przeniesione z uwzględnieniem tych płac, które są płacami za grudzień, ale zawsze każdego roku były płacone w styczniu. Podobnie będzie w roku 2000. W styczniu będą płacone wynagrodzenia dla tej grupy pracowników za grudzień 1999 r., chyba że zmieni się jej klasyfikację i zasady wynagradzania.

Faktycznie jest tak, jak pan senator mówi. Schemat, o którym mówi pan minister zdrowia i który prezentuje, jest taki, że z wyjątkiem pewnych przypadków, ale bardzo szczególnych, wukatees jest usługodawcą dla zakładu opieki zdrowotnej, a kasa kontraktuje całość z tymże zakładem. Wiem, i nawet mogę powiedzieć, ile w skali całej Polski trzeba było zmobilizować środków, aby można było rozwiązać tę zagmatwaną sytuację prawną na styczeń. To były prawie 32 miliony zł - 26 milionów zł, jeśli chodzi o wynagrodzenia, i 6,5 miliona zł, jeśli chodzi o wydatki na działalność bieżącą wukateesów. Staraliśmy się to zrobić, przekazując w trybie przyspieszonym stosowne środki dla kas i dla samorządów. Kasy wraz z marszałkami ustalą zasady rozliczenia tego, kiedy zostanie uporządkowana struktura prawna jednostek.

I ostatnie pytanie pana senatora: czy te poprawki, które wprowadziła Komisja Gospodarki Narodowej, likwidują ostatnie nieścisłości w budżecie? Powiem szczerze: mam nadzieję, że tak. Przynajmniej duże nieścisłości, które związane są z tym, że następowało przesuwanie kwot między dysponentami bądź między dużymi działami. Istnieje w projekcie ustawy budżetowej zapis, chyba w art. 46 - pani dyrektor powinna mi w tym momencie pomóc, bo to może być art. 45, tak, chyba jednak to jest art. 45 - który umożliwia ministrowi finansów uporządkowanie pewnych nieścisłości do 31 marca, jeżeli będą one się mieściły w ramach działów i rozdziałów ustawy budżetowej. A o naszych działaniach musimy poinformować właściwą Komisję Finansów Publicznych Sejmu. Dziękuję.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Senator Lipiec, proszę bardzo.

Senator Krzysztof Lipiec:

Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.

Pani Minister, moje pytanie dotyczy inwestycji centralnych, a dokładnie rozbudowy szpitala miejskiego w Starachowicach. Ta inwestycja została rozpoczęta w 1982 r. i początkowo obejmowała sześćset dwa łóżka szpitalne. W 1996 r. wojewoda kielecki zatwierdził zbiorcze zestawienie kosztów i wdrożył ją do realizacji w zakresie czterystu sześćdziesięciu dziewięciu łóżek. Od 1997 r. w ustawie budżetowej ten wskaźnik, który wyznacza wielkość nakładów ponoszonych przez budżet państwa, wynosi trzysta jeden łóżek. Chciałem zapytać, czy ma pani minister informacje wyjaśniające, dlaczego ten wskaźnik liczby łóżek jest zaniżany? I jakie to ewentualnie powoduje konsekwencje dla budżetu powiatu, który przy tak okrojonym wskaźniku będzie musiał zrealizować tę inwestycję w pełnym zakresie? Tym bardziej że w tej chwili zostało oddane do użytku zaplecze tego szpitala, przygotowane pod realizację inwestycji przewidzianej na sześćset dwa łóżka. Dziękuję bardzo.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów
Halina Wasilewska-Trenkner:

Panie Senatorze, Panie i Panowie Senatorowie! Ponieważ pan senator był łaskaw zadać to pytanie relatywnie wcześniej, w trakcie naszej dyskusji nad budżetem, a także zadawali je w Sejmie posłowie ziemi świętokrzyskiej, to śpieszę z wyjaśnieniami, bo wszystko sprawdziłam. Kiedy w roku 1996 była dokonana ta zmiana w liczbie łóżek, o której mówił pan senator, czyli z sześciuset dwóch na czterysta sześćdziesiąt dziewięć, jednocześnie było powiedziane, że budowa rozkłada się na dwa etapy. Pierwszy etap to zbudowanie szpitala na trzysta jeden łóżek, następny etap to budowa dalszej części szpitala. We wniosku, który wówczas był w dyspozycji ministra finansów i stał się podstawą zapisów odnośnie do tej inwestycji i parametrów w budżecie państwa na rok 1997, było zapisane oświadczenie, że rozpoczyna się pierwszy etap realizacji tej inwestycji. Rozumiem, że jeżeli jest podzielona na etapy, to powinna być rozliczana na każdym z kolejnych. Dlatego chcielibyśmy rozliczyć etap trzystu jeden łóżek.

Jak pan senator był łaskaw mówić, łóżek nie ma, jest tylko wszystko dokoła przewymiarowane. Wobec tego dla powiatu może być bardzo trudne utrzymanie tej inwestycji. Ale tę pełną decyzję będziemy mogli podjąć w trakcie 1999 r., gdy powiat będzie przejmował inwestycję i pewną jej dokumentację z rąk pana wojewody kieleckiego. Jak powiadam, zwiększenie w tej chwili z trzystu jeden do czterystu sześćdziesięciu dziewięciu liczby łóżek i sprostowanie tej pozornej omyłki, której dokonał minister finansów, siłą rzeczy wiązać się musi ze zwiększeniem wartości kosztorysowej, bo realizacja nie będzie obejmowała jednego etapu lecz dwa etapy inwestycji.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Pan senator Cieślak, proszę bardzo.

Senator Jerzy Cieślak:

Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.

Chcę wyjaśnić sprawę, która na ogół jest pomijana milczeniem. Pani Minister, w ustawie budżetowej na 1999 r. nastąpiło niewielkie zwiększenie nakładów na naukę i działalność wyższych uczelni. Tymczasem na mocy konkordatu uczelnie teologiczne utrzymywane dotychczas przez Kościół włączone będą i są już włączane w struktury wyższych uczelni publicznych i finansowane z budżetu państwa. Jest mi wiadome, że powstał już wydział teologiczny na Uniwersytecie Opolskim i że na różnych kierunkach wydziału teologicznego uniwersytetu poznańskiego studiować będzie około dwóch tysięcy czterystu studentów. Czy wobec tego koszty utrzymania wydziałów teologii włączonych do uniwersytetów publicznych nie skonsumują tego wzrostu nakładów na wyższe uczelnie publiczne, planowanego w projekcie ustawy budżetowej? Czy możemy też wiedzieć, jakie w budżecie 1999 r. będą koszty wdrażania zobowiązań państwa polskiego wynikających z konkordatu? To jedno pytanie.

I drugie, jeżeli pani minister pozwoli. W wystąpieniu pana premiera Balcerowicza pojawiło się coś, co mógłbym nazwać propozycją autopoprawek rządu do ustawy budżetowej, i oferta, jak rozumiem, przejęcia przez Senat możliwości wprowadzenia zmian wynikających ze zwiększonej rezerwy budżetowej po obniżeniu stóp procentowych przez NBP. Tam była mowa o korzystnych propozycjach dla rolnictwa, ale również pan premier Balcerowicz powiedział o konieczności zmniejszenia nakładów na budowane w Polsce szpitale. Jeżeli źle zrozumiałem, to byłbym bardzo zadowolony, a jeżeli dobrze, to chcę zapytać panią minister, które szpitale pan premier miał na myśli.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów
Halina Wasilewska-Trenkner:

Jeżeli chodzi o te sprawy, o których pan mówi, Panie Senatorze, to wygląda to w ten sposób, że wyższe uczelnie w naszym kraju, o ile wiem, cieszą się jako instytucje specjalne dość znaczną autonomią w zakresie podejmowania decyzji dotyczących struktury fakultetów i wydziałów oraz przedmiotów, które są na nich wykładane. O tych sprawach decydują senaty wyższych uczelni. Nakłady na finansowanie uczelni wyższych, które zostały w budżecie podwyższone, dotyczą głównie wzrostu środków na cele inwestycyjne. Inne wydatki również rosną, ale jak gdyby w mniejszym stopniu, w ramach normalnych budżetowych proporcji, natomiast nakłady na inwestycje zostały podwojone w stosunku do roku 1998.

Jeśli chodzi o koszty konkordatu czy koszty wdrażania konkordatu w szkolnictwie wyższym, to podejrzewam, że na to pytanie o wiele lepiej ode mnie mógłby odpowiedzieć minister edukacji narodowej. W budżecie, w klasyfikacji budżetowej, nie ma bowiem rozróżnień ze względu na to, czy poszczególne wydatki uczelni są wydatkami związanymi z wprowadzeniem takiej czy innej polityki. Wydatki są po prostu ujęte w zależności od tego, na co są one przeznaczone, a zatem czy na zakup usług, czy na zakup towarów, czy na wynagrodzenia. Nie ma tam innych rozróżnień. I w związku z tym, uczciwie mówiąc, nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Te koszty były liczone. W maju prezentowali je koledzy ministrowie, bo przecież nie tylko minister edukacji ma pewne koszty z tym związane - być może są i oszczędności, ale tych się ministrowi finansów nie pokazuje - i pamiętam, że na tle ogólnych rozliczeń budżetowych nie były to koszty porażające, tak bym powiedziała. A jak pan wie, Panie Senatorze, ministra finansów porażają koszty bardzo niskie, gdzieś na poziomie około 1 miliona zł, wobec czego, jeśli nie były one porażające, to znaczy, że musiały być faktycznie niezbyt wielkie.

Teraz sprawa tego, co przedstawił pan premier Balcerowicz, owej, jak pan to był łaskaw nazwać, autopoprawki rządu do ustawy budżetowej. Nie, to jest tylko pewna sugestia. W trakcie prac Komisji Gospodarki Narodowej, jak pan senator wie, dyskutowaliśmy bardzo mocno nad tym, czy i jakie są ewentualnie marginesy, "luzy" w kosztach obsługi długu. Ja przekazywałam przecież te wyniki dyskusji zarówno panu premierowi Balcerowiczowi, jak i panu premierowi Buzkowi. Panowie premierzy i potem dyskusje rządu skłoniły nas w sytuacji, kiedy mamy dwa wrażliwe i drażliwe, czułe punkty również w polityce gospodarczo-społecznej kraju, do przedłożenia państwu do rozważenia pewnego problemu. Chodzi o to, czy mamy mówić, że jeśli wygospodarujemy oszczędności, to sfinansujemy pewne zadania, czy też powinniśmy raczej powiedzieć, co jest trudniejsze, że będziemy dążyli do sfinansowania pewnej grupy wydatków bez względu na to, czy będziemy mieli oszczędności, czy nie - bo tak należy odczytać sugestie pana premiera Balcerowcza - w tej grupie środków przeznaczonych na obsługę długu. Z jednej strony chodzi tu o środki na Agencję Rynku Rolnego, a z drugiej strony na ewentualne zwiększenie możliwości dodatkowego dofinansowania kas chorych. Powiadam, że wydaje się, iż z punktu widzenia rządu jest to decyzja bardzo trudna. Poddajemy pod państwa osąd dylemat, czy lepiej dziś zapisać te wydatki i móc je realizować w ramach normalnej ustawy budżetowej, czy lepiej czekać czterdzieści pięć dni po zakończeniu I kwartału na to, aby móc uruchomić pewną część tych środków i potem uruchamiać te środki sekwencyjnie, aż do końca III kwartału. Dla jednostek i programów, które mają być finansowane, oczywiście to sugerowane dzisiaj przez pana premiera rozwiązanie jest lepsze. Mogę to powiedzieć na podstawie doświadczenia, ale jednak jest to, jak wcześniej powiedziałam, tylko sugestia.

Jeśli chodzi o problem szpitali, które pan minister zdrowia wskazał jako te, odnośnie do których możliwe jest rozważenie zmniejszenia nakładów, to dotyczy on kilku przypadków szczególnych. Proszę wybaczyć, ale jest chyba pięć szpitali czy inwestycji, za które odpowiedzialny jest sam pan minister zdrowia. Chodzi o szpital w Polanicy, o Centrum Doskonalenia Kadr Medycznych w Łodzi, o Instytut Hematologii w Warszawie - tak na marginesie, jest to inwestycja, która dopiero się rozpoczyna - o klinikę we Wrocławiu i o szpital w Zabrzu, który - jak wiadomo - jest szpitalem gigantem wymagającym poniesienia straszliwych kosztów wyposażenia, gdyż budynek stoi, lecz jego wyposażenie jest nadzwyczaj trudnym problemem. I to jest ta grupa szpitali, która jest w gestii ministra zdrowia i w przypadku których pan minister zdrowia proponował pewną - trudno powiedzieć - oszczędność, ale pewne przegrupowanie środków. Wskazał również trzy szpitale, które nie są w jego gestii, to jest szpital w Lubaczowie, szpital w Ełku i szpital w Słupsku. Lubaczów jest tutaj może najbardziej dyskusyjny, aczkolwiek trzeba powiedzieć, że we wszystkich trzech przypadkach mamy do czynienia z sytuacją, w której danemu regionowi grozi nadmiar łóżek szpitalnych i niemożność ich utrzymania, a zatem trzeba się faktycznie bardzo dobrze zastanowić, czy i jaką reorganizację sieci szpitalnictwa na tym terenie należy podjąć. Dziękuję.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Senator Okrzesik, proszę bardzo.

Senator Janusz Okrzesik:

Pani Minister! Od końca ubiegłego roku obowiązuje ustawa w skrócie zwana ustawą termomodernizacyjną. Jest ona bardzo nowoczesna, chwalona. W ubiegłorocznym budżecie przeznaczono na jej wdrożenie 200 milionów zł.

(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów Halina Wasilewska-Trenkner: Trzydzieści.)

W tegorocznym jest...

(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów Halina Wasilewska-Trenkner: Piętnaście.)

...pięć.

(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów Halina Wasilewska-Trenkner: Piętnaście. To prawda, Panie Senatorze.)

Pani Minister, w takim razie proszę wyjaśnić, skąd się wzięło te 15 milionów zł, skoro pierwsze informacje mówiły o pięciu.

Problem jest jednak poważniejszy. W ubiegłorocznym budżecie przeznaczono więcej pieniędzy na tę ustawę, pomimo że wiadomo było, że nie wejdzie ona w życie od początku roku. Pojawiła się pod koniec roku, w związku z czym nie wydano tych pieniędzy. To jest oczywiste. W tym roku wiadomo, że obowiązuje, że trzeba będzie ją wdrożyć, a przeznaczono na to mniej pieniędzy niż zaplanowano w zeszłym roku. Skąd to zmniejszenie? Czy to oznacza, że w tym roku nie będą wypłacane premie?

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Proszę bardzo.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów
Halina Wasilewska-Trenkner:

Panie Senatorze, faktycznie nie wykorzystano 30 milionów zł przeznaczonych na tę ustawę. Prawdę powiedziawszy, gdybyśmy mogli cofnąć nieco czas... 22 grudnia Rada Ministrów podejmowała decyzje o tym, które środki przejdą do depozytów, ale wtedy nie mieliśmy żadnej podstawy prawnej, żeby przełożyć tam tę kwotę.

W sumie może dobrze się stało. Rok 1999 to faktycznie okres obowiązywania tej ustawy. W sytuacji, kiedy mamy o wiele niższe oprocentowanie, uważamy, że partner realizujący tę ustawę z ramienia rządu, Bank Gospodarstwa Krajowego, może się nieco bardziej włączyć w tę sprawę. Ma lepsze wyniki ekonomiczne niż się wydawało w 1998 r., w związku z czym może inwestować również własne środki. Zaznaczam, że jest to bank państwowy.

Tak naprawdę pierwsze wypłaty, co wynika z harmonogramu, z układu tej ustawy i związanych z nią inwestycji, będą następowały dopiero w drugiej połowie roku. Naszym zdaniem, w związku z tym, że budżet jest tak bardzo okrojony i szczupły, trzeba się zadowolić tą kwotą. Rząd zaproponował 5 milionów zł, posłowie, w momencie kiedy ustawa została już ogłoszona i podpisana, zwiększyli tę rezerwę do 15 milionów zł. Pozwoliłam więc sobie poprawić pana senatora.

(Senator Janusz Okrzesik: Panie Marszałku, w trybie sprostowania.)

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Ale tylko sprostowanie, Panie Senatorze.

Senator Janusz Okrzesik:

Pani Minister, w tych dokumentach, które mamy, w tej ustawie uchwalonej przez Sejm, w rezerwach jest 5, a nie 15 milionów zł.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów
Halina Wasilewska-Trenkner:

Przepraszam, Panie Senatorze. Zaczynam chyba już być zmęczona, skoro pamiętam takie wydarzenie.

(Wicemarszałek Andrzej Chronowski: Myślę, że jest to kwestia do sprawdzenia.)

Muszę sprawdzić... Nad tą sprawą bardzo dyskutowano. Na pewno był wniosek o 15 milionów. Zyskał on, mówię o Sejmie, pozytywną opinię komisji.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Może w ostatniej fazie były różne głosowania. Trzeba sprawdzić w sprawozdaniach sejmowych.

(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów Halina Wasilewska-Trenkner: Natomiast głosowania były tak bardzo różne... Sprawdzimy to, jeżeli pan senator pozwoli.)

Pani senator Kempka, proszę bardzo.

Senator Dorota Kempka:

Dziękuję bardzo.

Pani Minister, było już wiele pytań dotyczących inwestycji z funduszów centralnych. Żadne z nich nie dotyczyło instytucji artystycznych, a w tym akurat dziale są dwie. Ich budowa trwa od ponad dwudziestu pięciu lat. Na ten rok mimo usilnych starań zapewniono niewiele środków, aby zakończyć ją jak najwcześniej.

Czy w związku z tym pani minister może mi powiedzieć, dlaczego, mimo usilnych starań zarówno parlamentarzystów z województwa bydgoskiego, jak i lubelskiego i byłego wojewody bydgoskiego, nie udało się zwiększyć środków finansowych na operę w Bydgoszczy, która jest budowana dwadzieścia pięć lat? Myślę, że jeżeli w dalszym ciągu będzie budowana w takim tempie, to zostanie oddana do użytku w 2015 r. Dziękuję bardzo.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów
Halina Wasilewska-Trenkner:

Pani Senator! Panie i Panowie Senatorowie! Panie Marszałku!

To faktycznie jest tak, że obie filharmonie... Pani senator mówiła o filharmonii w Bydgoszczy oraz o filharmonii w Lublinie...

(Wicemarszałek Andrzej Chronowski: O operze.)

O operze, przepraszam. Trzy kręgi tej sławnej budowli mogą być bardzo różnie wykorzystywane. Jeśli chodzi o operę w Bydgoszczy, ta budowa trwa od bardzo dawna. Prawdę powiedziawszy, w obu przypadkach widoczna jest tendencja do zwiększania wartości kosztorysowej związanej z postępującym wyposażaniem wnętrz. I co pewien czas nadzorujący te budowle wojewodowie mówią, z czym zgadza się część opinii publicznej z danych terenów, że można je wykorzystać na inne cele. Prawdę powiedziawszy, część tych budynków jest już wykorzystywana na inne cele. To jest jedna sprawa.

Druga kwestia. Tak jak mówiłam, wszystkie inwestycje w roku bieżącym zostały ograniczone - wszystkie z wyjątkiem kilku, które albo mają skończyć się w 1999 r. i ich ukończenie uwolni środki na inne, albo, tak jak w przypadku inwestycji dotyczących szlaków kolejowych, są skorelowane ze środkami z kredytów zagranicznych.

Musimy utrzymywać stosowną proporcję między nakładami ze strony Polski i nakładami oferowanymi przez kredytodawców, bo inaczej cofną albo zatrzymają kredyty. Cofną - źle, zatrzymają - też nie najlepiej, bo wtedy płacimy za postój kredytów, za niewykorzystaną linię i koszty inwestycji automatycznie rosną. Tak to więc wygląda. Nie jest to w żadnej mierze szykanowanie jakiejkolwiek inwestycji, ale straszliwa rzeczywistość, która wymaga pewnych wyborów. Dziękuję.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Senator Majka, proszę bardzo.

Senator Krzysztof Majka:

Dziękuję.

Panie Marszałku! Pani Minister!

Chciałbym nawiązać do pytania pana senatora Cieślaka. Myślę, że Senat docenia to, iż premier Balcerowicz w imieniu rządu zadeklarował, że istnieje pewna możliwość dokonania oszczędności w obsłudze długu zagranicznego i wewnętrznego. Czy to jednak czasami nie oznacza, iż istnieją jeszcze inne potencjalne możliwości wygospodarowania dodatkowych środków? Konkretnie, jak wygląda sprawa polskich rezerw dewizowych, które teraz osiągnęły chyba poziom około 28 miliardów dolarów amerykańskich? Jak się nimi gospodaruje? Czy części z nich nie można wykorzystać jako dodatkowego źródła finansowania dla niektórych zmian systemowych?

Drugie pytanie, szczegółowe. Dlaczego Teatr Dramatyczny w Koszalinie im. Juliusza Słowackiego został potraktowany inaczej i jako jedyny w Polsce przyporządkowany jako zadanie finansowe powiatowi grodzkiemu, wbrew oficjalnym wskazaniom wojewody koszalińskiego, aby był finansowany jako zadanie własne sejmiku wojewódzkiego. Zgodnie z moimi informacjami jest to także jedyny teatr w Polsce, który nie otrzymał żadnej dotacji.

Czy pani minister może uspokoić mnie i ludzi teatru, że teatr koszaliński nie został zapomniany lub potraktowany po macoszemu, że będą zapewnione środki na jego funkcjonowanie, przynajmniej w minimalnym zakresie. Dziękuję.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Proszę bardzo.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów
Halina Wasilewska-Trenkner:

Zacznijmy od tego drugiego pytania, Panie Senatorze. Teatr w Koszalinie nie został zapomniany. Z teatrem w Koszalinie, podobnie jak z wieloma innymi... Jest to dobry teatr, ale nie jest to jedyny teatr w Polsce, który został potraktowany w sposób budzący wśród pracowników pewne obawy o jego finansowanie. Tak się bowiem składa, że świadczenie usług kulturalnych jest, zgodnie z ustawami, zadaniem własnym samorządów i powinno być finansowane z dochodów własnych i z subwencji, które samorządy otrzymują z budżetu państwa. Rozdzielenie tej subwencji równomiernie, czyli przede wszystkim proporcjonalnie do liczby mieszkańców, spowodowało, że w tej części subwencji nie było możliwości sfinansowania pełnych kosztów utrzymania. Wiem, że do powiatu Koszalin skierowany został projekt pokazujący dochody budżetu. Z pewnych przyczyn jakby wskazujących, że w tym momencie nie widzimy możliwości pełnego finansowania, choć one są, w części dotyczącej wydatków kulturalnych było wstawione zero. Ale przecież to nie była propozycja budżetu, tylko pewna próba zarachowania.

Wszystkie instytucje kultury będziemy dofinansowywali z rezerwy, o której mówiliśmy i dyskutowaliśmy w czasie obrad Wysokiej Izby nad projektem budżetu państwa. To wynosząca co najmniej 100 milionów zł rezerwa na dofinansowanie przejętych przez samorządy instytucji kultury, to jest część dużej rezerwy z pozycji 34.

Co do polskich rezerw dewizowych i budżetu państwa, to polskie rezerwy dewizowe, choć są niewątpliwie polskimi rezerwami dewizowymi, są częścią majątku, którą zarządza Narodowy Bank Polski jako instytucja odpowiedzialna za politykę monetarną. Budżet państwa, na mocy obowiązujących już od bardzo dawna przepisów - bo nowe nic nie zmieniły, a stare już tak stanowiły - nie ma żadnego bezpośredniego połączenia z polskimi rezerwami dewizowymi. Jeśli budżet państwa płaci część długu zagranicznego skarbu państwa, to musi zakupić w Narodowym Banku Polskim dewizy na zapłacenie stosownej kwoty wynikającej ze zobowiązań. Czyli jest traktowany w banku jak każdy inny petent, ponieważ tak każe Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej.

Budżet państwa jest jednak w pewien sposób powiązany z tym, jak Narodowy Bank Polski gospodaruje rezerwami, ponieważ odpowiednie przychody z tego tytułu stanowią element przychodów Narodowego Banku Polskiego - 85% zysku banku wpłacane jest na konto budżetu państwa i stanowi nasze dochody.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Senator Kulak, proszę bardzo.

Senator Zbigniew Kulak:

Dziękuję.

Pani Minister, wracam do pytania, które próbowałem zadać przewodniczącemu komisji. Zadłużenie, jakie powstało w momencie usamodzielniania zespołów opieki zdrowotnej i jest do spłacenia przez skarb państwa, to bardzo duże kwoty. Z tego, co się orientuję, w województwie leszczyńskim suma tych zobowiązań sięga około 80% całego zeszłorocznego budżetu, czyli w gruncie rzeczy jakby brakuje tam prawie jednego całorocznego budżetu. Czy jest realne spłacenie... Właściwie musi to być realne, jest tylko kwestia kiedy i kwestia, czy ci wierzyciele otrzymają ewentualnie jakieś odsetki, bo nie wierzę, żeby udało się to wykonać w ciągu najbliższych dni.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Proszę bardzo.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów
Halina Wasilewska-Trenkner:

Panie i Panowie Senatorowie! Panie Marszałku!

Przepraszam najmocniej, że raz jeszcze powrócimy do tego tematu. Powiedziałam już, że będę zwracała się do Najwyższej Izby Kontroli oraz do urzędów kontroli skarbowej o to, aby sprawdzić, dlaczego powstało zadłużenie, o którym mówił pan senator w przypadku byłego województwa leszczyńskiego, ponieważ jest to znak całkowitego braku dyscypliny budżetowej. Te pieniądze, pieniądze podatników, gdzieś zostały zmarnowane i trzeba znaleźć tego, kto za to odpowiada. I to jest pierwsza część odpowiedzi nawiązująca do tego szczególnego przypadku.

I druga część. W momencie, kiedy zakład staje się zakładem samodzielnym, to samodzielność oznacza odpowiedzialność. A odpowiedzialność oznacza, że gospodaruje się w ramach posiadanych środków. A jeśli w roku A zaciąga się długi, to trzeba się liczyć z tym, że w roku B trzeba je będzie w jakiś sposób spłacić. Może spłacać się je będzie przez kilka lat, ale trzeba będzie to zrobić. Skarb państwa nie ponosi odpowiedzialności za zobowiązania osób prawnych.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Senator Kruszewski, proszę bardzo.

Senator Zbigniew Kruszewski:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Pani Minister, wypowiadała się już pani o moście w Płocku, pytał o to pan senator Struzik. Chcę zabrać głos w debacie w związku z drugą sprawą, która jest związana w jakiś sposób z transportem w naszym kraju, a konkretnie w naszej stolicy. Chciałbym zapytać, czy ministerstwo podziela chęć komisji senackiej co do obcięcia środków na budowę metra w Warszawie i przekazania ich do rezerwy budżetu Rady Ministrów? Jeżeli tak, to czy można by wiedzieć, na co będą przeznaczone te środki? Jeżeli nie, to czy budżet Rady Ministrów nie mógłby być jednak zasilany z nadwyżki budżetu wynikającej z obsługi, powiedzmy, zadłużenia wewnętrznego? To jest jedno pytanie.

Drugie pytanie jest może grubszego kalibru. Jedna z obaw związanych z wejściem Polski do NATO, jaka się dziś pojawia, to jest to, że zbyt mało środków przeznaczamy na modernizację naszej armii. Wobec tego mam pytanie: czym kierowały się komisja i ministerstwo - bo zostało to utrzymane - że w art. 35 przeznaczono z budżetu kwotę w wysokości 1 miliarda 390 milionów 319 tysięcy zł na realizację programów modernizacji technicznej sił zbrojnych, a na przykład w art. 36 przeznacza się 1 miliard 567 milionów zł na górnictwo węgla kamiennego, a więc znacznie więcej. Czy wynika to bardziej z obaw związanych z zagrożeniami wewnętrznymi niż z zagrożeniami zewnętrznymi, czy też dalej działa pewne lobby górnicze, chociażby w osobie wicepremiera Balcerowicza, który jest posłem, i stąd więcej środków przeznacza się na górnictwo niż na modernizację armii? Dziękuję bardzo.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów
Halina Wasilewska-Trenkner:

Dziękuję, Panie Senatorze. Znam trochę więcej przedstawicieli Śląska wśród posłów i senatorów niż tylko pana premiera Balcerowicza. To po pierwsze.

Po drugie. Co do pańskiego pytania dotyczącego rezerwy ogólnej budżetu państwa, to my wszyscy używamy pewnego skrótu "rezerwy Rady Ministrów", ponieważ, jak stanowią ustawy, to Rada Ministrów dysponuje tymi środkami w przypadkach szczególnych, w przypadkach, które są trudne do przewidzenia w momencie planowania budżetu. Zazwyczaj każde państwo posiada taką rezerwę, nasza Rada Ministrów także. Rozliczenie następuje po roku, po wykorzystaniu tego, ponieważ jest niezmiernie trudno rozliczyć rezerwę na nieprzewidziane wypadki w momencie, kiedy one jeszcze nie zaistniały. Obie Wysokie Izby upoważniły Radę Ministrów do tego, aby ta rezerwa ogólna wynosiła do 0,2% wydatków budżetu państwa, rząd zaś zaplanował na tę rezerwę 148 milionów zł. Do państwa, po wszystkich pracach sejmowych, trafiła kwota 74 milionów zł. W roku 1998 było do dyspozycji 89 milionów zł, a jeśli pamięć mnie nie myli, to w roku 1997 było to 104 czy 114 milionów zł. Czyli jesteśmy na krzywej wyraźnie spadającej, z trudem usiłując sprostać tym wielu nieprzewidzianym, bo trudnym do przewidzenia, wydatkom.

Zazwyczaj to, na co jest rozdawana czy rozdzielana rezerwa ogólna Rady Ministrów, dotyczy odbudowy czy pomocy przy odbudowie po pożarze, czasami po powodzi czy po innych klęskach żywiołowych, a także uzupełnienia różnego rodzaju wydatków na konferencje, konkursy - czasami wreszcie uzupełnienia braków w wydatkach na przykład na utrzymanie naszych wojsk na terenie Bośni i Hercegowiny, ponieważ okazuje się, że faktycznie zostały na to zaplanowane zbyt szczupłe środki. Ten kierunek wydatkowania też ma swoją dosyć bogatą historię, ponieważ nigdy nie wiadomo, jakie będzie ostateczne rozliczenie, a decyzje na temat tego, ile co kosztuje przy utrzymaniu tej części armii, podejmują suwerennie zjednoczone dowództwa, a nie jedna strona.

I tu przechodzimy do kolejnego pytania pana senatora, związanego z kwestiami dotyczącymi NATO, wydatków na armię i wydatków na górnictwo. Wydatki na górnictwo, te na restrukturyzację górnictwa, to jest próba ucieczki przed ogromnym długiem, który narasta w gospodarce. Tak naprawdę zadłużenia tego sektora, tej dziedziny gospodarki, sięgają prawie 14 miliardów zł. Nie realizowano bowiem ani zobowiązań w stosunku do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, ani w stosunku do gmin, ani w stosunku do funduszy ochrony środowiska, ani w stosunku do budżetu. Ratunek jest tylko jeden - doprowadzenie do tego, żeby ta dziedzina gospodarki, jeśli nawet nie będzie przynosiła zysków, przestała przynosić tak upiorne straty. I stąd jednym z priorytetów jest jak najszybsze wyjście z tej bardzo trudnej sytuacji.

Proces modernizacji armii, zresztą opracowywany jako scenariusz, jest rozłożony na lat piętnaście, co automatycznie wskazuje na to, że w tym przypadku jest trochę inny horyzont i trochę inne obciążenie. Z tego też powodu ta modernizacja jest nieco inaczej finansowana. Nadto daty 1999 r. i 2000 r., a zwłaszcza rok 2000, będą jeszcze niewątpliwie przedmiotem szczegółowych uzgodnień dotyczących tego, które i jakie elementy tej modernizacji będą realizowane. Rozwiązanie zostało przyjęte zresztą w roku 1997. W kolejnych latach dokonuje się jak gdyby aktualizacji pewnych działań i stąd są zmiany w tym wykazie. To jest jedna grupa wydatków związanych z NATO, ale nie jest to grupa jedyna. Pozostałe wydatki są przewidziane na sprawy związane z dyplomacją, z łącznością oraz z przystosowaniem pewnych zadań wojskowych i są zawarte w budżetach odpowiednich resortów. Łącznie na cel, o którym mówię, w budżecie na rok 1999 są przeznaczone środki rzędu 325 milionów zł. Proszę mnie zwolnić z obowiązku udzielenia informacji, gdzie, u kogo i ile jest pieniędzy, bo niektóre z tych środków nie nadają się do całkowitego ujawnienia.

Jeśli chodzi o metro, to ja nie będę bezstronna w tej sprawie, bo, po pierwsze, jestem warszawianką, a po drugie, mieszkam w okolicy metra. Proszę mi wybaczyć, że trochę mi trudno być zupełnie obiektywną i bezstronną w tej dyskusji. Faktycznie z punktu widzenia interesów miasta dobrze by było skończyć tę linię jak najszybciej. W przedłożeniu rządowym ta inwestycja nie została potraktowana ani lepiej, ani gorzej niż pozostałe. Jest to inwestycja realizowana od szeregu lat jako inwestycja wspólna gminy Warszawa Centrum, miasta oraz budżetu państwa. Przechodziła różne koleje losu, w związku z czym nakłady na nią obu wysokich stron są różne. Ale rezerwa ogólna Rady Ministrów to nie jest rezerwa dla Warszawy, nie są to środki dla Warszawy. To są środki przeznaczone dla całego kraju. I w związku z tym - nie sądzę, żeby zupełnie bezstronnie, ale jednak z pewnym rozmysłem - opowiadamy się za pozostawieniem tych środków w rezerwie, bo one mogą być potrzebne krajowi. Metro, niestety, jest przede wszystkim potrzebne Warszawie. Dziękuję.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Senator Stokarska, proszę bardzo.

Senator Jadwiga Stokarska:

Pani Minister, nawiązując do pani wypowiedzi odnośnie do deficytu w kopalniach, chcę zapytać, jak to się stało, że w tak krótkim czasie cała gospodarka polska stała się deficytowa? I tu chciałabym nawiązać do przypadku Huty Warszawa. W 1990 r. odprowadzała ona ponad 1 bilion zł do budżetu, a w 1994 r. - zero.

Kolejne pytanie. Służba zdrowia jest zadłużona ogółem na 5,5 miliarda zł, w tym 3,5 miliarda zł to zadłużenie z roku ubiegłego. Co jest przyczyną tak wysokiego zadłużenia w roku ubiegłym?

I pytanie kolejne. Czy w budżecie przewidziano wpływy z podatków nieuchwalonych dotąd przez parlament? Mam tu na myśli podatek katastralny lub zmiany podatku od nieruchomości. I jeszcze jedno pytanie. Jaki procent sumy przewidzianej do płacenia przez właścicieli nieruchomości, które będą opodatkowane, to będzie podatek katastralny?

Kolejne rządy posługują się nierzetelną liczbą bezrobotnych. Jaką liczbę bezrobotnych przyjęto za podstawę obliczenia wydatków państwa na ubezpieczenia zdrowotne bezrobotnych? I z jakich źródeł zostanie sfinansowana różnica między liczbą przyjętą a liczbą rzeczywistą? Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Proszę bardzo o odpowiedzi, Pani Minister - może z wyjątkiem pytania o podatek katastralny, bo chcę przypomnieć pani senator, że to parlament będzie decydował o takich sprawach. Mówienie w tym momencie o podatku katastralnym na ten rok, jest, jak sądzę, nadużyciem.

(Głos z sali: Nie ma ustawy.)

Proszę bardzo, Pani Minister.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów
Halina Wasilewska-Trenkner:

Pani Senator, jeśli chodzi o pytanie, jak to się stało, że z momentu na moment cała polska gospodarka stała się deficytowa, to śpieszę donieść, że na szczęście z momentu na moment jest ona coraz mniej deficytowa, ponieważ liczba przedsiębiorstw, które pracują ze stratą, zmniejsza się w relacji do ogólnej liczby przedsiębiorstw. Są jednak właśnie takie jeziorka jak górnictwo, gdzie jest bardzo trudno doprowadzić do zmniejszenia straty - straty, która wcale nie narosła z roku na rok. Ona narasta, Pani Senator, jeśli mnie pamięć nie myli, gdzieś od połowy lat siedemdziesiątych, tylko różnie była zaliczana. Ale jeśli liczyć koszty rzeczywiste, to gospodarka w górnictwie od bardzo dawna była gospodarką, która nie przynosiła zysków, a straty ujawniły się wtedy, kiedy zaczęto liczyć pełne koszty, czyli już od początku 1990 r. I to jest pierwsza sprawa. Jeśli zaś chodzi o Hutę Lucchini Warszawa Spółka z o.o., to pani senator mówi, że w 1994 r. nie przynosiła ona zysku. Nie wiem, jak było w 1998 r. i jak jest w 1999 r., ale mówię o tym, bo były różne zmiany.

Budżet jest zawsze zbudowany na podstawie ustaw podatkowych, które w danym roku będą obowiązywały. Nie można zbudować budżetu na fundamencie ustaw podatkowych, które może będą obowiązywać. Ponadto konstytucja i Trybunał Konstytucyjny zabraniają wprowadzania w trakcie roku zmian w niektórych podatkach.

Co do ostatniego pytania pani senator, dotyczącego liczby osób bezrobotnych, to w gospodarce jest kilka wielkości określających liczbę osób pozostających bez pracy. Część z nich ma taki status na zasadzie wolnego wyboru. Bezrobotnych klasyfikujemy jednak przynajmniej wedle dwóch kryteriów. Są osoby zarejestrowane jako bezrobotne i mające prawo do zasiłku oraz osoby zarejestrowane jako bezrobotne i nie mające prawa do zasiłku. Za osoby, które są zarejestrowane i mają prawo do zasiłku, ubezpieczenia są płacone jak za pracowników, tylko rzecz jasna od innej kwoty, czyli od kwoty zasiłku. Grupa, o której pani senator była łaskawa wspomnieć, to osoby, za które fundusz pracy płaci ubezpieczenia, ponieważ pozostają one bez pracy. Obliczenia, o które pani pytała, odnosiły się do miliona czterystu tysięcy osób. A teraz trwa - a media to z radością pokazują - oblężenie biur pracy. Pytanie tylko, kto jest w tej grupie. Czy faktycznie ludzie pozbawieni dochodów i mogący korzystać z prawa bezrobotnych? Z naszych wstępnych jeszcze ocen wynika bowiem, że są tam również ci, którzy pracowali na czarno i doszli do wniosku, że tańszy jest ten sposób opłaty świadczeń, oraz ci, którzy nigdy w życiu nie pracowali, a teraz by chcieli dostać od państwa dodatkowy zasiłek. To wszystko wymaga bardzo wnikliwej weryfikacji i tej weryfikacji będzie się oczywiście dokonywać, bo nie można za wszystkich zawsze płacić. Tylko za tych, którzy wedle prawa powinni dostać określone świadczenie.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Senator Pieniążek, proszę bardzo.

Senator Jerzy Pieniążek:

Panie Marszałku, Pani Minister, w ochronie środowiska największe obniżenie poziomu wydatków obserwujemy w dziale 66 "Różne usługi materialne", aż o 55% w stosunku do ubiegłego roku. Działem tym obejmowana jest działalność przede wszystkim ODGW, biura obsługi skutków działań w środowisku, a przede wszystkim służb hydrologiczno-meteorologicznych oraz technicznej kontroli zapór. Instytucje te prowadzą niezwykle ważną działalność, nie muszę tego na tej sali tłumaczyć, szczególnie w aspekcie powodzi, która nas spotkała i która nas czeka. Jednocześnie...

(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów Halina Wasilewska-Trenkner: Dlaczego?)

Czeka nas. Mówię to z całą odpowiedzialnością, nie wiadomo kiedy, ale oczywiście nas czeka.

Jednocześnie na poziomie 10% zostały skalkulowane wydatki tylko na realizację tak zwanych inwestycji hydrotechnicznych. Na poziomie 10%.

Pani Minister, czy rząd zdaje sobie sprawę z tego, że został opracowany pewien program, który trzeba realizować, i w momencie, kiedy nie będzie pieniędzy na monitoring i na naprawę tego, co zostało zepsute, za pół roku, za rok, może za kilka lat będziemy się wspólnie zastanawiać, jak panu Widzykowi dać dodatkowe pieniądze? Dziękuję.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów
Halina Wasilewska-Trenkner:

Jedna część to jest kwestia przesunięć między budżetami. Część zadań przeszła z ministerstwa ochrony środowiska. Przepraszam, ja nie jestem w stanie tego pamiętać, bo to były bardzo skomplikowane przesunięcia wszystkich jednostek.

Jeśli natomiast chodzi o nakłady na inwestycje nadzorowane przez ministra ochrony środowiska, to decyzja ministra, w momencie kiedy otrzymał z Rady Ministrów pewne limity, dotyczyła propozycji finansowania wskazanych projektów, przeznaczenia na realizację tych inwestycji takiej, a nie innej kwoty.

Ostatnia ze spraw, o których był łaskaw mówić pan senator, czyli kwestia stworzenia odpowiedniego programu monitoringu, jest rządowi, a w każdym razie panu ministrowi Widzykowi i mnie, bardzo dokładnie znana. Jeśli pan marszałek pozwoli, to pan minister Widzyk mógłby udzielić odpowiedzi.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dziękuję, Pani Minister.

Rozumiem, że pan senator chce jeszcze zadać pytanie. Proszę bardzo.

Senator Roman Skrzypczak:

Właściwie chodzi o wyjaśnienie, ale zadam pytanie. Czy pani minister wiadomo, że zadłużenie służby zdrowia w Leszczyńskiem wynika z kilkuletnich zaległości, a nie z zaległości jednego tylko roku? Można było bowiem odnieść wrażenie, że nie wie pani.

Kolejne wyjaśnienie. Prawie że największe zadłużenie jest w rawickim ZOZ w województwie leszczyńskim. Czy pani minister wiadomo coś o tym?

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Proszę bardzo, Pani Minister.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów
Halina Wasilewska-Trenkner:

Panie Senatorze, wiem, że jeśli chodzi o województwo leszczyńskie, nie jest to zjawisko jednego roku. Wiem również, że w roku 1996 i w roku 1997 skierowane były środki na oddłużanie w różnej proporcji różnych części zobowiązań służby zdrowia. Wiem też, że w niektórych województwach przyniosły one skutek. Niestety, nie dotyczyło to województwa, o którym mówimy, a przynajmniej dotyczyło go w dużo mniejszym stopniu.

Już od pierwszego kwartału ubiegłego roku minister finansów kierował pisma do panów wojewodów z prośbą o zwrócenie szczególnej uwagi na pewne zdarzenia, jakie mają miejsce. Niestety, moje rozpoznanie kończy się na poziomie województwa; ewentualnie wiem coś o szpitalu wojewódzkim, jaką on jest inwestycją, lub o innym szpitalu, jeśli jest inwestycją. Ale jest mi niezmiernie trudno wiedzieć coś o konkretnych zozach. Wyjaśniamy w tej chwili wszystkie sprawy właśnie z tą szczegółowością, o którą pan senator pyta.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Pan senator Jarzembowski.

Senator Ryszard Jarzembowski:

Panie Marszałku, z rosnącym zainteresowaniem słuchałem wypowiedzi pani minister i z przekonaniem muszę powiedzieć: rzeczywiście, po co Bydgoszczy ta operczyna czy Koszalinowi ten teatr. Tak się jednak zastanawiam, w kontekście informacji o tym, że sprzedaje się w Polsce pięćset tysięcy samochodów rocznie - no, państwo ma z tego duże korzyści, bo to i akcyza, i VAT, i w ogóle co tylko można powiedzieć - dlaczego w takim razie nie budujecie ani kilometra dróg. Jaki jest motyw tej filozofii gospodarczej rządu? Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Proszę bardzo.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów
Halina Wasilewska-Trenkner:

Tak ogólnie rzecz biorąc, to chyba budujemy coraz więcej kilometrów dróg, Panie Senatorze, i tendencja jest rosnąca. Wykorzystujemy inicjatywę, jaką między innymi zgłosił Sejm poprzedniej kadencji, aby źródłem finansowania budowy dróg uczynić w głównej mierze przychody z podatku od akcyzy paliw silnikowych. Zwiększone zostały w tym roku udziały na finansowanie i, jakby to powiedzieć, ja nie widzę spadku zainteresowania budową dróg ani zmniejszenia nakładów. Może tylko budowanie jest coraz bardziej solidne i nowoczesne, zwłaszcza w niektórych miejscach. A jeśli chodzi o liczbę, to chyba jest jednak więcej dróg, które są remontowane i modernizowane. Tyle tylko że jednocześnie narasta bardzo ostro transport. Tak to wygląda.

(Senator Ryszard Jarzembowski: Mogę prosić o uściślenie?)

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Panie Senatorze, momencik.

Czy ktoś z państwa senatorów chce jeszcze zadać pytanie? Nikt nie chce.

W związku z tym, że jest druga tura, Panie Senatorze, ma pan prawo.

Senator Ryszard Jarzembowski:

Nie, nie, to nie jest druga tura, tylko chciałem zapytać, ile kilometrów nowych dróg przewiduje tegoroczna ustawa budżetowa i jakie planuje nakłady na te inwestycje? Dziękuję.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Proszę bardzo.

Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów
Halina Wasilewska-Trenkner:

Panie Senatorze, ustawa budżetowa na 1999 r. zapewnia środki na budowę dróg dla władz gminnych, powiatowych i samorządów wojewódzkich, a także dla ministra transportu i gospodarki morskiej. Poza tym drogi buduje kilka przedsiębiorstw, kilka jednostek Głównej Dyrekcji Dróg Publicznych ze środków pomocowych, ze środków kredytowych. Restytuowane są również drogi po usunięciu skutków powodzi. Nie jestem w stanie panu odpowiedzieć, ile w sumie kilometrów zostanie zbudowanych w ramach tego finansowania, które zapisane jest w ustawie budżetowej na rok 1999, ponieważ to zależy od kilku tysięcy, prawie od trzech tysięcy gestorów.

(Senator Ryszard Jarzembowski: Czy można jeszcze, Panie Marszałku?)

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Panie Senatorze, myślę, że już w dyskusji, bo w tym momencie...

(Senator Ryszard Jarzembowski: Nie, nie, to nie dyskusja.)

...zaczyna się wymiana zdań.

(Senator Ryszard Jarzembowski: Chciałbym to wyjaśnić.)

Nie wyjaśnić, Panie Senatorze. Jeśli chce pan zadać króciutkie pytanie, proszę bardzo, ale na wyjaśnienia, na prowadzenie debaty z panią minister nie ma tutaj miejsca. Proszę bardzo.

Senator Ryszard Jarzembowski:

Bardzo przepraszam panią minister, że uległem demagogii posłów pozaeseldowskich, którzy zarzucili rządowi, że w tym roku, chociaż przybędzie pięćset tysięcy samochodów, nie przybędzie ani kilometra drogi. Przepraszam bardzo panią minister.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Wie pan, to jest tak zwane wystąpienie pozaregulaminowe, Panie Senatorze, no ale rozumiem, że było to może w ramach ożywienia atmosfery w Senacie. A więc może i jest to dobre.

Pani Minister, rozumiem, że nie ma więcej pytań, w związku z tym bardzo pani dziękuję za wyczerpujące odpowiedzi i gratuluję kondycji. Mam nadzieję, że kontakty i relacje z panią są dobre w Senacie. (Oklaski).

(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów Halina Wasilewska-Trenkner: Dziękuję bardzo.)

Prosiłbym pana ministra Widzyka o odpowiedź na pytanie w sprawie monitoringu może już z miejsca - i to nie dlatego, żeby pan minister Widzyk nie miał kondycji, ale ze względu na to, że to jest tylko jedno pytanie, ta jedna wątpliwość.

Pełnomocnik Rządu do spraw Usuwania Skutków Powodzi
Jerzy Widzyk:

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej otrzymał z rezerwy na likwidację skutków powodzi w roku 1998 kwotę ponad 6 milionów zł na likwidację tychże skutków w urządzeniach prognozowania i monitorowania środowiska. Oprócz tego - i to jest ta główna informacja - Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej bierze udział w specjalnym programie, który finansujemy ze środków kredytowych Banku Światowego, dotyczącym zbudowania w naszym kraju nowoczesnego systemu prognozowania, ostrzegania i reagowania na klęski żywiołowe. Z kredytu przeznaczyliśmy 80 milionów dolarów, z czego 54 miliony dolarów będzie wydatkowane na system, który jest w gestii Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Oprócz tych środków konieczne jest współfinansowanie z budżetu i tę część kosztów pokrywać będziemy z rezerwy na likwidację skutków powodzi. Łatwo można wyliczyć, że instytut zostanie dofinansowany od 1999 r. do połowy 2001 r. - ponieważ do czerwca 2001 r. powinna być zakończona budowa tego systemu - kwotą ponad 200 milionów zł. Realizacja programu rozpoczęła się w roku ubiegłym, zostały przygotowane wszystkie dokumenty, jesteśmy w tej chwili na etapie ogłaszania przetargów i wykonywania instalacji. Jeszcze tylko króciutko: będzie to system składający się z ośmiu radarów meteorologicznych, który pokryje całą powierzchnię naszego kraju. Będzie miał około tysiąca automatycznych posterunków pomiarowych opadu i poziomu wody w rzekach, będzie dysponował mapami cyfrowymi oraz możliwością dokładnego określenia zalewanych terenów. To tak w telegraficznym skrócie. Jeżeli pan senator jest zainteresowany, to służę dokładnymi informacjami. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dziękuję.

(Senator Jerzy Pieniążek: Mam pytanie, Panie Marszałku.)

Proszę bardzo.

Senator Jerzy Pieniążek:

Dziękuję.

Panie Ministrze, dysponuję danymi, które mówią o zmniejszeniu środków w projekcie budżetu na 1999 r. w porównaniu z rokiem 1998 zarówno na służbę hydrologiczno-meteorologiczną, jak i na służbę techniczną kontroli zapór. Pan przed chwilą mówił o programie, o planach. Dlatego pytam, czy zaplanowane w tym roku środki budżetowe wystarczą, aby odpowiedni program uruchomić i aby nie było opóźnień w jego realizacji, tak by powódź czy tego typu problemy związane z nadmiarem wody w bieżącym roku nas nie zaskoczyły. Dziękuję.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Bardzo proszę.

Pełnomocnik Rządu do spraw Usuwania Skutków Powodzi
Jerzy Widzyk:

Na uruchomienie tego programu, o którym mówiłem, wystarczy środków budżetowych, ponieważ te środki będą przeznaczane z rezerwy na likwidację skutków powodzi, jako środki współfinansujące cały program. Taki jest wymóg kredytu i umowy z Bankiem Światowym.

Co do budżetu Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, a więc wykonywania przez niego zadań bieżących, statutowych, to nie jestem upoważniony do odpowiedzi. Może tu odpowiedzieć albo minister finansów, albo minister ochrony środowiska, któremu instytut podlega. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dziękuję.

Proszę senatora sekretarza o przeczytanie komunikatów.

Senator Sekretarz Jerzy Pieniążek:

Komunikat Komisji Praw Człowieka i Praworządności: natychmiast po ogłoszeniu przerwy obiadowej w sali nr 179 odbędzie się posiedzenie Komisji Praw Człowieka i Praworządności, poświęcone rozpatrzeniu wniosków zgłoszonych w czasie debaty nad nowelizacją ustawy o kombatantach oraz niektórych osobach będących ofiarami represji wojennych i okresu powojennego. Dziękuję.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dziękuję.

Ogłaszam przerwę do godziny 17.00.

(Przerwa w obradach od godziny 15 minut 49 do godziny 17 minut 01)

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Wznawiam obrady.

Otwieram dyskusję.

Przypominam o wymogach regulaminowych dotyczących czasu przemówień senatorów - jest to art. 40 ust. 1 i 2 Regulaminu Senatu - oraz o konieczności zapisywania się do głosu u senatora prowadzącego listę mówców i obowiązku składania wniosków o charakterze legislacyjnym na piśmie.

Chciałbym ponadto przypomnieć, że zgodnie z art. 45 ust. 2 Regulaminu Senatu bezpośrednio po wyczerpaniu listy mówców zostanie zamknięta debata i nie będzie już możliwości składania wniosków o charakterze legislacyjnym.

Proszę o zabranie głosu senatora Marka Waszkowiaka. Następnym mówcą będzie senator Ryszard Jarzembowski.

Coś nie widzę przedstawicieli rządu.

Senator Marek Waszkowiak:

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

Debata budżetowa corocznie wywołuje silne emocje polityczne pozostające w odwrotnej zależności do stopnia odpowiedzialności za konstrukcję budżetu. Ich przesłanki tkwią w różnorodnych interesach poszczególnych partii i grup społecznych, niezależnych od potrzeby zrównoważenia budżetu.

Odpowiedzialność za ekonomiczno-społeczne skutki uchwalonego budżetu rocznego ponosi wyłącznie rząd, którego determinacja w prowadzeniu polityki finansowej oparta jest na wyważeniu strumienia wydatków budżetowych oraz na zdolności pozyskiwania finansujących je dochodów. Jest to również funkcją społecznej akceptacji oraz możliwości systemu gospodarczego.

Możliwości określające budżet na 1999 r. może scharakteryzować pięć różnych wskaźników.

Jednym z nich jest analiza obciążenia gospodarczego deficytem budżetowym. Maleje od 1994 r. Rok 1999 jest kolejnym, w którym następuje obniżenie deficytu do poziomu 2,15% PKB. W 1994 r. wynosiło 3,49%, w 1998 r. - 2,49%, a obecnie - 2,15%. Jest to poniżej 3% uważanych za wielkość graniczną. Umiejscawia to Polskę w gronie państw niskiego ryzyka inwestycyjnego, a zatem jest to wartość korzystna dla polskiej gospodarki.

Inny wskaźnik to deficyt obrotów bieżących w relacji do PKB. Rośnie on od 1996 r., kiedy wynosił minus 1% PKB, dziś wynosi minus 4,9% PKB. Jest to wartość zmieniona, ponieważ przed kryzysem w Rosji wartość tę szacowano na 4,4% PKB. Jest to miara niezrównoważenia zewnętrznego, ale nie może przekraczać bezpiecznej granicy 5%. Jest to jednak bariera polskiego wzrostu gospodarczego. Sytuacja taka dla polskiej gospodarki na obecnym etapie rozwoju jest pewną prawidłowością, ale nie może trwać w nieskończoność. Aby to zmienić, należy zwiększyć konkurencyjność polskiej gospodarki, tak aby wynik netto wymiany zagranicznej był dla Polski korzystny.

Bardzo ważnym elementem ograniczającym możliwości budżetowe jest struktura wydatków. Duża część wydatków budżetu to tak zwane wydatki sztywne. Obsługa długu publicznego to jest prawie 15% wydatków budżetu państwa. Kolejne 20% to wpłaty uzupełniające na emerytury. Pozostałe wydatki są mniej lub bardziej elastyczne, ale stanowi to poniżej 50% budżetu.

Wymienić należy również inne wskaźniki. Wskaźnik inflacji, poniżej 9%, a przede wszystkim przyrost PKB, który charakteryzuje tempo naszego rozwoju, wskaźnik ten jest również, moim zdaniem, korzystny.

Przedstawione uwarunkowania pokazują, jak te parametry są napięte, a ich wzajemne relacje przekładają się na konkretne sytuacje gospodarcze. Świadczą również o konsekwencji Polski w przebudowie gospodarki w latach dziewięćdziesiątych. Czy można zatem pokusić się o podstawianie liczb budżetu państwa zamiast wszystkich swoich marzeń, koncepcji czy problemów? Wydaje się to dość ryzykowne.

Warto również przypomnieć, że ten budżet przygotowany jest w zupełnie innych warunkach. W 1999 r. kontynuowane będą ogromne programy restrukturyzacji górnictwa i hutnictwa, co jest ogromnym wysiłkiem państwa, ale i jego potrzebą. Od 1 stycznia wprowadzona została, a właściwie rozpoczęta, reforma ubezpieczeń społecznych. W 1999 r. rozpoczęto również reformę służby zdrowia. Powstały kasy chorych, a zatem część pieniędzy funkcjonuje już poza budżetem. Poszerzono również samorządność. Reforma samorządowa przekazała kompetencje, pieniądze oraz prawo decyzji na szczebel samorządowy. Zmieniły się zatem znaczenie i struktura wydatków publicznych w Polsce. W 1998 r. wydatki budżetu państwa stanowiły 18,7%. Dziś jest to tylko 13%, ale wzrosły wydatki samorządu, z 7% do 9%. Pojawiła się nowa forma wydatków publicznych, a mianowicie kasy chorych. W tych warunkach trudno jest porównywać wartości z budżetów lat poprzednich z tymi z budżetu na 1999 r. Nawet po przeliczeniu na warunki porównywalne wydaje się, że treść kryjąca się za tymi liczbami jest różna. Inny wymiar ma bowiem złotówka w budżecie państwa, a inny w samorządowym. Jest to zatem inny jakościowo budżet niż poprzednie, bo po tych reformach oczekujemy innych jakościowo efektów.

Część ekspertów pisze o potrzebie większej przejrzystości zapisów budżetowych. Są jednak dziedziny, w których zapisy są rozłożone w różnych pionach. Taką złożoność wykazuje budżet rolnictwa, ale rolnictwa szeroko rozumianego. Są tam bowiem środki na KRUS, na zabezpieczenia społeczne, w których przyrost w tym roku będzie 17,8%, ale są również środki na modernizację rolnictwa - przyrost o 72%.

Ważnym elementem, już poza budżetem, jest ponad 40 milionów dolarów kredytu z Banku Światowego na tworzenie na wsi nierolniczych miejsc pracy. Należy do tego doliczyć także kwoty 20 milionów zł z Funduszu Pracy. Kwoty te, być może również powiększone o pożyczkę ASAL, mogą spowodować powstanie efektu mnożnikowego, czyli takich efektów, które uwzględniają również użycie środków własnych do inwestowania w rolnictwo.

Już w czasie prac nad budżetem na 1998 r. w Senacie pojawiła się myśl o potrzebie rozszerzenia tych wydatków na regulacyjne wydatki Agencji Rynku Rolnego. Koncepcja ta jednak nie zyskała poparcia z tego powodu, że źródło finansowania, które było proponowane, nie zyskało akceptacji w Sejmie. Podobnie jest w tym roku. Problem ten był dyskutowany w Komisji Gospodarki Narodowej oraz Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Senatorowie Akcji Wyborczej Solidarność również uznali to zagadnienie za ważne.

Dlatego też pozwalam sobie, w imieniu senatorów Akcji Wyborczej Solidarność, zgłosić poprawkę polegającą na tym, że w części 44 proponuję przesunięcie 200 milionów zł z obsługi długu krajowego na zasilenie Agencji Rynku Rolnego. Równocześnie ulegnie zmianie zapis art. 44.

W budżecie państwa uwzględniono wiele rezerw celowych, w tym część przeznaczonych na te dziedziny życia, które uległy transformacji, rezerwę oświatową, rezerwę na wdrożenie reformy samorządowej, rezerwę na promocję ubezpieczeń społecznych. Senatorowie Akcji Wyborczej Solidarność uznali również, że potrzebne jest stworzenie takiej rezerwy w przypadku reformy służby zdrowia. Dlatego też uznali za stosowne zgłoszenie poprawki, która zapewni środki na sytuacje nieprzewidziane w reformie służby zdrowia i przeniesienie z obsługi długu krajowego 150 milionów zł na dodatkową dotację dla kas chorych. W konsekwencji tej poprawki należy również dokonać zmian w art. 44, upoważniającym ministra zdrowia do przekazania tej dotacji kasom chorych.

W 1998 r. Komisja Gospodarki Narodowej, rozpatrując problematykę inwestycji centralnych, doszła do wniosku, że efektywność pieniędzy budżetowych wydawanych na te inwestycje jest bardzo niska. Istnieje zatem potrzeba zdefiniowania pojęcia inwestycji strategicznych, czyli takich, których budowa jest podstawowym obowiązkiem państwa. Dotyczy to głównych inwestycji transportowych, wysoko specjalistycznych szpitali, uczelni, portów. Myśl, która przyświecała Komisji Gospodarki Narodowej, to zwiększenie efektywności tych wydatków.

Wychodząc z tego założenia, klub AWS proponuje wprowadzić poprawkę dotyczącą inwestycji centralnych i obniżyć kwoty przy ośmiu inwestycjach, które nie mogą być w tym roku zakończone, a przeznaczyć te pieniądze, 85 milionów zł, na modernizację obiektów służby zdrowia.

Przedstawione poprawki mają, naszym zdaniem, zwiększać efektywność wydatkowania pieniędzy budżetowych.

Proszę Wysoką Izbę o poparcie przedstawionych poprawek. Dziękuję bardzo.

(Senator Jerzy Chróścikowski: Panie Marszałku, w trybie sprostowania.)

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Dziękuję.

Proszę bardzo, Panie Senatorze.

Senator Jerzy Chróścikowski:

Panie Marszałku! W trybie sprostowania do art. 44. W ust. 1 jest tutaj wymieniona kwota 317 milionów zł na Agencję Rynku Rolnego. Słyszę, że pan zgłaszał poprawkę, żeby przenieść 200 milionów zł. Czy dobrze zrozumiałem, że będzie na to mniej środków o 117 milionów zł?

(Głosy z sali: Nie, skąd.)

Senator Marek Waszkowiak:

Zgłosiłem poprawkę polegającą na tym, że przenoszę 200 milionów zł na zupełnie inny dział. Art. 44 mówi o warunkowym uruchomieniu tych środków.

Senator Jerzy Chróścikowski:

Ale chodzi również o wykreślenie kwoty 317 milionów zł obowiązującej obecnie?

(Senator Marek Waszkowiak: I całości artykułu.) (Rozmowy na sali).

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Proszę państwa, proszę o spokój na sali.

Chcę powiedzieć, jako prowadzący obrady, że niepokoję się nieobecnością rządu podczas debaty. Wystąpił dopiero jeden senator, a proponowane zmiany już dotyczą kwoty 435 milionów zł. Kto ma to rejestrować, odnosić się do tego? Chyba że już wszystko zostało uzgodnione poza tą salą.

(Głos z sali: Tak to wygląda.)

Proszę więc pana sekretarza, żeby poszukał...

(Głos z sali: ...rządu.)

...rządu. (Wesołość na sali).

(Głos z sali: Ale proponuję tego sekretarza z koalicji.)

W międzyczasie proszę o zabranie głosu senatora Ryszarda Jarzembowskiego. Następnym mówcą będzie senator Henryk Stokłosa.

Senator Ryszard Jarzembowski:

Dziękuję bardzo, Panie Marszałku. Postaram się tak wypełnić ten czas, żebyście się państwo nie nudzili.

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

Po raz ósmy uczestniczę w senackiej debacie budżetowej, ale jeszcze nigdy nie odbywała się ona w tak dramatycznych okolicznościach. Oto tłumy ludzi nękanych chorobami chodzą od Annasza do Kajfasza. Lekarze protestują w całym kraju, domagając się realizacji swych słusznych praw. Pielęgniarki okupują resort zdrowia. Śląscy tramwajarze i górnicy walczą o swoje prawa. Chłopi na barykadach toczą walki z policją itd. Zadowoloną minę ma tylko premier, jego ministrowie oraz trzymający nad ich głowami parasol ochronny posłowie i senatorowie koalicji, choć to prawda, że nie wszyscy. Takie jest tło dzisiejszej debaty.

Rok temu z górą premier Jerzy Buzek przybył do Senatu z worem obietnic i zapowiedzią, jak to ujmował, naprawy państwa. Skutki tej naprawy widać gołym okiem niemal w każdej dziedzinie. Mamy dzisiaj przed sobą budżet, którego nikt rządzącej koalicji z całą pewnością nie podrzucił. Nie ma podstaw do zwalania winy za jego treść na poprzedników, na SLD i PSL, jak to czyniono z upodobaniem przez cały miniony rok. Premier, a wcześniej Akcja Wyborcza Solidarność zapowiadali w programie wyborczym oraz w rządowym exposé wiele działań o charakterze prorodzinnym, prospołecznym, które miały rozwiązać wiele problemów, nie do końca załatwionych przez poprzedników. Budżet pokazuje, czy było to pustosłowie, czy rzetelne deklaracje.

Niestety, żadna z tych zapowiedzi nie ma odzwierciedlenia w tegorocznym budżecie. Nie przeznaczono potrzebnej ilości środków finansowych ani na edukację, ani na naukę, ani na służbę zdrowia, ani na bezpieczeństwo publiczne, ani na rozwój infrastruktury. Rząd koalicji AWS i Unii Wolności zaplanował w tym budżecie dalsze ubożenie ludzi i tak już najbardziej ubogich, chorych i niezaradnych.

Przy drastycznym podniesieniu kosztów utrzymania emerytom zapewnia się ledwie jednoprocentowy realny wzrost świadczeń - i to dopiero od czerwca. Oznacza to, że rodzina emerycka ze swojego chudego portfela będzie musiała sfinansować galopujący wzrost kosztów utrzymania. Przypomnę, że na przykład w ostatnim roku rządów koalicji SLD-PSL realne świadczenia emerytalne zostały podwyższone o prawie 5%. Wtedy także wydawało się, że to za mało. Co mają zatem począć emeryckie rodziny w tym roku, gdy tak drastyczny wzrost kosztów utrzymania zderzany jest z zaledwie jednoprocentową podwyżką ich świadczeń? Nie zapominajmy, że cztery tygodnie temu decyzją rządu Jerzego Buzka odebrano zielone recepty, tak istotne dla najgorzej sytuowanych rodzin. Coraz więcej starych, schorowanych osób odchodzi teraz z aptek bez lekarstw, bo po prostu ich nie stać na nie.

W zaprezentowanym nam dziś budżecie spada też realna wartość sum pieniężnych zaplanowanych na pomoc społeczną. Dramatycznie zmaleją zasiłki i pomoc w naturze. Zresztą dzieje się tak już teraz, co boleśnie ujawnia się na przykład we Włocławku. Już w zeszłym roku po kilku miesiącach zabrakło pieniędzy dla najbiedniejszych, co spowodowało protesty zdesperowanych bezrobotnych, którzy pozostali bez środków do życia.

W bieżącym roku awuesowski wojewoda włocławski, prawdopodobnie w rewanżu za to, że we Włocławku w czasie wyborów kandydaci Sojuszu Lewicy Demokratycznej uzyskują najwyższe w kraju poparcie, zaniżył w planie budżetu o prawie 50% wydatki na zasiłki dla pięciu tysięcy bezrobotnych. Nawet delegat rządu do spraw reformy ustrojowej w województwie kujawsko-pomorskim przyznał, że faktycznie nastąpiło drastyczne zaniżenie planowanych dotacji na pomoc dla najbiedniejszych. Rację przyznaje mi też nowo mianowany wojewoda kujawsko-pomorski. I co? I nic. Rząd nie chce naprawić błędu poprzedniego awuesowskiego wojewody Wojciecha Gulina i odmawia, jak dotąd, podjęcia konkretnego działania. Moją interwencję u prezesa Rady Ministrów zbył wykrętną odpowiedzią niejaki Gałęziak, pobierający z rządowej kasy gażę sekretarza stanu.

Wnoszę więc z tej trybuny o dokonanie przez Wysoki Senat poprawki w budżecie państwa i uzupełnienie go o brakującą sumę 6 milionów 711 tysięcy 334 zł na pomoc społeczną dla włocławskich bezrobotnych, na utrzymanie domu środowiskowego dla osób z zaburzeniami psychicznymi oraz na utrzymanie miejskiego ośrodka pomocy społecznej. Bez tych pieniędzy działalność tych instytucji zaniknie.

Mam nadzieję, że nie tylko ci, którzy tak dzielnie walczą na barykadach, którzy potrafią odmawiać swoich usług w szpitalach, którzy wykazują siłę i potrafią mocno tupnąć na ten rząd, spotkają się ze zrozumieniem, ale także ci, którzy ze względu na zły stan zdrowia, na swoją niezaradność nie są silni i nie są partnerami potrafiącymi coś wymusić od rządu. Mam nadzieję, że oni także znajdą zrozumienie.

Nie jest to wniosek bez pokrycia. Pan premier Leszek Balcerowicz złożył dzisiaj bardzo istotną obietnicę dotyczącą wykorzystania tych oszczędności, które pochodzą z obsługi zadłużenia wewnętrznego, właśnie na najbardziej niezbędne cele. Pytam więc panów z koalicji Akcji Wyborczej Solidarność i Unii Wolności, czy potrzeby tych biedaków, którzy nie mają pracy, którzy przebywają w domach pomocy społecznej, nie są najpilniejsze? Myślę, że poprzecie ten wniosek.

Opowiadam się także za utrzymaniem Muzeum Kujaw i Ziemi Dobrzyńskiej we Włocławku. Muzeum to utworzono dokładnie dziewięćdziesiąt lat temu. Przetrzymało sanację, okupację, komunę. Padnie, jeśli jego minimalne potrzeby nie zostaną uwzględnione w tegorocznym budżecie kultury. Będzie ofiarą polityki finansowej aktualnie rządzących w roku swego jubileuszu.

Posługuję się konkretnymi, lokalnymi przykładami, ale przecież każdy z senatorów może wskazać podobne w swoim okręgu wyborczym. Ich suma świadczy dobitnie, że rząd Jerzego Buzka, wbrew wcześniejszym szumnym zapowiedziom, nie chce uznać, iż nie tylko dostęp do chleba, ale także do kultury stanowi kryterium prawidłowego funkcjonowania społeczeństwa demokratycznego. Zapomina o tym, pamiętając wszakże o swym politycznym zapleczu, o tym, co nazywamy sprawiedliwością społeczną.

Tymczasem poszerzają się szeregi rządowej i przyrządowej biurokracji. Kancelaria Prezesa Rady Ministrów rozrosła się do rozmiarów, o jakich nie śniło się nawet w peerelowskim Urzędzie Rady Ministrów. Z partyjnymi przyjaciółmi na stanowiskach w służbie zdrowia, w kasach chorych i innych instytucjach zawiera się superlukratywne kontrakty opiewające na kilkanaście tysięcy zł miesięcznie, z gwarancją kilkuletniego zatrudnienia, a w razie zwolnienia, wielotysięcznych odszkodowań. Tegoroczny budżet skonstruowany suwerennie przez koalicję "Solidarności" i Unii Wolności zapowiada poszerzenie się strefy ubóstwa oraz pomniejszenie faktycznej samorządności. Bo jakże "samorządzić", jak wykonywać zepchnięte na dół rządowe zadania, skoro nie ma na to pieniędzy, co łatwo sprawdzić w każdym starostwie powiatowym, czy sejmiku?

Ale byłbym nieobiektywny, gdybym nie zauważył, że są w Polsce sfery, są instytucje, są ludzie, na których rządowi obecnej koalicji szczególnie zależy i dlatego są one dowartościowywane finansowo w rozpatrywanym budżecie. Która więc z instytucji jest dla rządu najbardziej cenna? Która jest mu najbardziej potrzebna? Z którą wiąże on największe nadzieje? Jest taka instytucja, która w porównaniu z ubiegłym rokiem otrzyma nie 1% podwyżki jak emeryci, nie 8% jak wysyłana na chłopskie barykady policja. Jaka to instytucja, można się dowiedzieć z cenzurowanego na polecenie pani marszałek opozycyjnego tygodnika, który bardzo jasno o tym pisze. Instytucja, która będzie miała w tym roku budżet większy o 31% w porównaniu z poprzednim rokiem, to Urząd Ochrony Państwa, czyli tajna policja polityczna. Urząd Ochrony Państwa, zatrudniający około sześciu tysięcy osób, otrzymuje budżet w wysokości prawie 360 milionów zł, a licząc w starych złotówkach - prawie 3 biliony 600 miliardów zł. Nie ma takiej drugiej instytucji w naszym państwie, która zostałaby tak silnie dofinansowana i to w sytuacji, gdy na przykład budżet wojska u progu naszego przyjęcia do NATO będzie mniejszy niż ubiegłoroczny. W rezultacie przeciętna podwyżka, jak szacuje opozycyjna prasa, funkcjonariusza tajnej policji politycznej będzie ponadpięciokrotnie wyższa niż statystycznego policjanta i wyniesie średnio 1209 zł plus fundusz operacyjny, który też wzrasta o 30%; mówię: średnio 1209 zł podwyżki.

To są wnioski wynikające z tego budżetu, ale widać taka jest wola rządzącej większości. Ale czy na taki budżet wyraziliby zgodę polscy wyborcy, gdyby ich o to tak szczerze i uczciwie zapytać? Jest to chyba pytanie czysto retoryczne. Moi wyborcy, a odbyłem ostatnio liczne spotkania senatorskie i dyżury we Włocławku, w Radziejowie, Aleksandrowie Kujawskim, Zakrzewie i Ciechocinku, na takie proporcje budżetu się nie godzą. Polska potrzebuje zupełnie innej filozofii: filozofii rozwoju gospodarczego, nie zaś schładzania gospodarki; filozofii sprawiedliwości społecznej, nie zaś preferowania wyłącznie swoich. To nie może być polityka polegająca na umywaniu rąk, na wycofywaniu się państwa z gospodarki, polityka spychania odpowiedzialności na samorządy, które są bezradne w wyniku braku pieniędzy. To nie może być budżet demontażu państwa, jak trafnie w Sejmie zauważył poseł Grabowski.

Nie przekonał mnie dzisiaj premier Leszek Balcerowicz, chociaż w swoim wystąpieniu przedstawił nam krótki kurs ekonomii. Nie przekonał mnie zwłaszcza dlatego, że w rządzie, jak wiemy, są dwie tendencje: ta, którą prezentuje pan premier Leszek Balcerowicz, i ta reprezentowana przez włocławianina z urodzenia, szefa Rządowego Centrum Studiów Strategicznych, Jerzego Kropiwnickiego. Ta druga jest zupełnie odmienna i krytycznie wskazuje na słabe punkty tego, co nam dzisiaj przedstawił pan Leszek Balcerowicz.

Budżet uchwalany na zamówienie rządu przez większość sejmową, a jak słyszę także i senacką, nie jest ani prorozwojowy, ani prorodzinny, a także zawiera zapisy - mam tu na myśli zwłaszcza wielość rezerw celowych - dające podstawy do tego, by sądzić, że publiczne pieniądze mogą być dzielone po znajomości i według klucza sympatii politycznych. Pan premier Balcerowicz mówił, że budżet ma być odpolityczniony. A te rezerwy? Przecież one upolityczniają go tak bardzo, że trudno to sobie wyobrazić. Ja sobie na przykład nie przypominam budżetu tak upolitycznionego. Gdy w minionej kadencji, w ostatnim roku koalicja SLD i PSL proponowała budżet, w którym były rezerwy - na szczęście były, bo dzięki temu można było przeznaczyć je na bardzo pilne potrzeby popowodziowe - to opozycja ówczesna, szczególnie Unia Wolności, grzmiała, że to jest budżet polityczny. A teraz siedzi i milczy. To jest moralność! Myślę również, że...

(Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski: Czas minął.)

...jesteśmy świadkami, że obserwujemy swoistą potyczkę między tymi, którzy słusznie domagają się swoich praw, a tymi, którzy bronią swoich idei. Dzisiaj z wypowiedzi pana premiera Leszka Balcerowicza wywnioskowałem, że przegrał on z Andrzejem Lepperem, gdyż przeznaczy dodatkowo 200 milionów nowych zł na dodatkowy skup żywca i płodów rolnych. Tutaj słyszę, pan senator Waszkowiak to mówił, coś całkowicie odmiennego. A więc jak to jest panowie? Porozumcie się najpierw między sobą, a potem każcie nam głosować nad tym, co przedstawiacie. Co prawda wnosiłem o poparcie mojej prospołecznej poprawki, ale nie wierzę, żebyście ją poparli, i dlatego będę głosował za odrzuceniem tego budżetu. (Oklaski).

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Dziękuję.

Proszę o zabranie głosu senatora Henryka Stokłosę. Następnym mówcą będzie senator Adam Struzik.

Senator Henryk Stokłosa:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Ustawa budżetowa zawsze będzie tą ustawą, która wzbudza największe emocje i kontrowersje. Tegoroczna ustawa jest jednak dla naszego kraju wyjątkowa.

Po pierwsze, dotyczy ona już nowego ustroju administracyjnego państwa. W budżecie musiano uwzględnić szesnaście, a nie czterdzieści dziewięć, jak było do tej pory, województw oraz trzysta powiatów, struktur, których wcześniej nie było.

Po drugie, sfinansowania wymagają również pozostałe reformy: ubezpieczeń społecznych, zdrowotnych oraz oświaty. Duże wydatki pociągnie za sobą także restrukturyzacja górnictwa i hutnictwa.

Z punktu widzenia przyszłości państwa są to zmiany nieuniknione. Pociągają one jednak za sobą ogromne wydatki. Szacuje się, że wyniosą one ponad 8 miliardów zł. Biorąc pod uwagę jedynie ten fakt, już można przewidywać czarny scenariusz dla tegorocznego budżetu. Na sfinansowanie reform trzeba skądś wziąć pieniądze, a jak na razie nie ma skąd. Wzrost gospodarczy jest coraz niższy, choć jeszcze przyzwoity. Mimo to nie zaspokoi on wszystkich potrzeb i nawet tak doskonały ekonomista jak minister Balcerowicz z próżnego nie naleje. Pozostaje zatem tylko jedna droga: trzeba po prostu komuś zabrać. I właśnie w ten sposób jest stworzony tegoroczny budżet. Jego główna zasada to skubanie trochę tu, trochę tam. Zdając sobie sprawę, że dla nikogo nie jest to przyjemne, należy też zrozumieć, że w obecnych warunkach ekonomicznych kraju jest to konieczne. Nie jesteśmy jeszcze państwem na tyle bogatym, żeby wszystkim na wszystko starczyło. Musimy zatem oszczędzać i zaciskać pasa.

Chcę powiedzieć, że ten budżet nie jest najlepszy i ma wiele wad, ale po prostu nie może być inny. Niektóre zmiany w zapisach tej ustawy są możliwe, ale muszą być uwzględnione jej główne założenia, bo inaczej można poważnie uszkodzić ustawę. Myślę, że te wady, o których głośno się mówi w związku z budżetem, nie będą miały aż tak negatywnego wpływu na naszą gospodarkę. Problemem może być jedynie zbyt wysokie oszacowanie wzrostu PKB, ale i z tym można sobie poradzić. Moim zdaniem, najgroźniejsze są dwie rzeczy.

Pierwsza - niemożność nawet przybliżonego określenia, jakie będą realne wydatki na wprowadzenie reformy. Trzeba wziąć pod uwagę fakt, że są to nowe realia, znane jedynie z teoretycznych rozważań. Zatem nikt nie może przewidzieć, co się stanie i ile to będzie kosztować. Już teraz zresztą mamy przykłady, że po sprawdzeniu budżetów samorządów i różnych instytucji okazuje się, że środków z pewnością zabraknie.

Drugi bardzo poważny problem związany jest z rolnictwem. W tym przypadku wiemy z całą pewnością, że wydatki będą nominalnie mniejsze niż w latach poprzednich. To bardzo groźne zjawisko i to z kilku powodów. Otóż, będziemy świadkami eskalacji niezadowolenia wśród społeczności wiejskiej. Poza tym pojawia się też kłopot przy dostosowaniu polskiego rolnictwa do standardów Unii Europejskiej. Inny problem, to dalszy brak rozwoju rolnictwa i poprawy jego konkurencyjności. Należy wspomnieć także o braku rozwoju infrastruktury na wsi, braku dostępu dzieci wiejskich do szkół średnich, a także postępującym bezrobociu i ubożeniu tej grupy społecznej. Te problemy są częściowo konsekwencją kolejnych ustaw budżetowych. Dlaczego tak się działo? Otóż, tak zadowalająco niska inflacja była między innymi wynikiem zubożenia rolników, choćby przez to, że załamał się eksport na Wschód i spadły ceny żywności. Rolnictwo poniosło zatem główny ciężar i największy koszt zatrzymania inflacji. Dalsze wykorzystywanie polskiego rolnictwa i przerzucanie na nie kosztów zmniejszania inflacji nie przyniesie w przyszłości niczego dobrego. Nawiasem mówiąc, nie możemy tak bardzo liczyć na dalsze umacnianie się złotego, jak również na tańszy import. Trzeba sobie uświadomić, że rolnictwo to dziedzina, która musi być postrzegana w ujęciu wieloletnich strategii. Nie zwracając się zbyt daleko w przeszłość, spójrzmy, co działo się w ubiegłym roku. Styczeń i luty - najpierw afera żelatynowa, następnie protest rolników przeciw sprowadzaniu kukurydzy z krajów CEFTA. W lutym doszło także do poważnej afery związanej z importem alkoholu z zerową stawką celną. Do tej pory sprawa ta jest niewyjaśniona. Tym sposobem na polski rynek trafiły ponad 4 miliony l alkoholu, w przeliczeniu na czysty spirytus. Nic dziwnego, że w tym czasie rentowność Polmosu spadła do 1%. Kwiecień i maj to katastrofa powodzi. Latem rolnicy wciąż protestowali przeciwko importowi kukurydzy i pszenicy. Kolejny problem to załamanie się eksportu na rynku mleczarskim. Wciąż trwały protesty rolników. Następnie pojawiły się kłopoty ze skupem zbóż. Bardzo poważne problemy mieli hodowcy trzody. Koniec roku to drastyczne załamanie się eksportu produkcji rolnej oraz dalsze protesty. Sytuacja w polskim rolnictwie była prawie tragiczna. Niestety, obecny rok zapowiada się podobnie.

Najpierw może problem zbóż. W ciągu ostatnich dwóch lat zanotowano spadek cen realnych aż o 20%. Tylko w III kwartale ubiegłego roku ceny spadły już o 20%. Trzeba zaznaczyć, że zapasy są bardzo duże. Dodajmy do tego nie do końca uzasadniony import zbóż w wysokości 1,5 miliona t. Ta sytuacja grozi upadkiem nawet dużym gospodarstwom, które mają największe szanse na sprostanie konkurencji w Unii Europejskiej.

Kolejny problem to kryzys na rynku żywca wieprzowego. W ubiegłym roku zanotowano spadek cen o około 30%, na domiar tego eksport obniżył się o ponad 20%. Zabrakło wówczas zdecydowanych działań Agencji Rynku Rolnego, które mogłyby złagodzić skalę tego kryzysu. W tym miejscu należy przemyśleć i być może uwzględnić nowe formy dotacji eksportowych. Jest to o wiele skuteczniejszy instrument w stabilizacji rolnictwa niż interwencje na rynku wewnętrznym. Kryzys na rynku żywca może mieć jeszcze w tym roku poważne konsekwencje dla gospodarki. Konsekwencją tych kłopotów mogą być bowiem znaczne podwyżki cen mięsa, co w dalszej perspektywie zwiększy inflację.

Proszę zauważyć, jak szerokie konsekwencje mogą mieć błędy i tworzenie złej polityki rolnej państwa. To tylko podstawowe problemy, na które zwróciłem uwagę. Będą one sprzyjały poważnemu obniżeniu dochodowości w rolnictwie, aż produkcja praktycznie przestanie być opłacalna. Specjaliści oceniają, że ta sytuacja staje się niebezpieczna społecznie. Łatwo zresztą przewidzieć kolejne protesty i demonstracje rolników. Z tego względu może być zagrożony także proces integracji z Unią Europejską.

Aby tego uniknąć, należy jak najszybciej uruchomić mechanizmy, które nie będą dobijały rolnictwa, lecz zwiększą jego konkurencyjność. Przede wszystkim należy ustabilizować relacje cenowe w tej dziedzinie gospodarki i niezbędne są tu działania Agencji Rynku Rolnego. Potrzebne są także inwestycje na rozbudowę infrastruktury wiejskiej - trzeba rozbudować i zmodernizować kanalizację, rozwinąć sieć energetyczną i telefoniczną. To wszystko jest konieczne, aby mogły powstać na wsi miejsca pracy poza rolnictwem.

Na te właśnie cele życzyłbym sobie zapewnienia większych środków w budżecie. Potrzebne są również środki na dopłaty do eksportu produktów rolnych oraz na postęp biologiczny. To chyba oczywiste. Z wszelkimi dopłatami do rolnictwa musimy jednak postępować bardzo ostrożnie, gdyż może to zahamować konkurencyjność i jedynie zwiększyć koszty produkcji.

Na zakończenie chciałbym poruszyć bardzo poważny problem, związany ze złą kondycją polskiego rolnictwa. Jest to również sugestia, skąd wziąć pieniądze. Chodzi o słabą kontrolę na polskich granicach. Od paru już lat, a szczególnie ostatnio, jesteśmy świadkami przywozu do kraju nieoclonych i nieopodatkowanych towarów rolnych. Jak wiemy, prowadzi to do rozwoju nieuczciwej konkurencji na naszym rynku. Nie uzdrowimy więc polskiego rolnictwa bez szczelnych granic i bez ochrony przed dotowanym importem. Zresztą zagraża to także innym dziedzinom gospodarki. Możemy zatem robić wiele i naprawiać różne sprawy, ale jeśli nie uregulujemy problemu nieuczciwego importu i przemytu, to nie mamy co marzyć o stworzeniu konkurencyjnego rolnictwa. Myślę, że uszczelnienie naszych granic i pozyskane stąd środki to jeden ze sposobów finansowania rolnictwa w przyszłości.

Nie jestem optymistą, jeśli chodzi o prognozy dla polskiego rolnictwa na ten rok. Jeśli coś zmieni się na lepsze, to dopiero za dwa, trzy lata albo jeszcze później. Niemniej jednak te propozycje budżetowe, choć niezbyt sprzyjające produkcji rolnej, są obecnie jedynymi możliwymi do przyjęcia, a z założenia mają mobilizować rolników do konkurencyjności. Mam nadzieję, że rolnicy jakoś przetrzymają ten rok. Rodzi się jednak w tym miejscu smutna refleksja, że większą część kosztów reform po raz kolejny, i mam nadzieję, że ostatni, poniesie gospodarka rolna. Będę głosował, choć z wieloma obawami, za uchwaleniem ustawy budżetowej na ten rok. Dziękuję za uwagę.

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Dziękuję.

Zajrzałem do Regulaminu Senatu. Art. 57 nie przewiduje możliwości odrzucenia ustawy budżetowej, stąd wniosek senatora Jarzembowskiego jest bezprzedmiotowy.

(Senator Genowefa Ferenc: On o to nie wnosił.)

Wnosił.

Proszę o zabranie głosu senatora Zbigniewa Kulaka, bo senator Adam Struzik jest nieobecny. Ale...

Proszę bardzo, Panie Senatorze.

Senator Marian Cichosz:

Panie Marszałku, po uzgodnieniu tego z panem senatorem Struzikiem bardzo proszę o pozwolenie mi na zabranie w tej chwili głosu. Pan senator Struzik, który z ważnych przyczyn nie może być w tej chwili obecny, zabrałby głos w czasie przeznaczonym dla mnie.

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

No, skoro takie są uzgodnienia między senatorami...

(Senator Marian Cichosz: Bardzo proszę.)

... to marszałek musi je respektować.

A więc proszę bardzo.

Następnym mówcą będzie senator Zbigniew Kulak.

Senator Marian Cichosz:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Uchwalona w dniu 9 stycznia bieżącego roku przez Sejm Rzeczypospolitej Polskiej ustawa budżetowa na rok 1999 jest kolejnym dowodem na to, że miotana wewnętrznymi sporami koalicja rządząca nie ma spójnego i jasnego programu polityki społecznej i gospodarczej. Z jednej bowiem strony stara się zapewnić w budżecie środki finansowe na dziedziny uznane przez rząd za priorytetowe, z drugiej zaś totalnie zaniedbuje takie sfery działalności, jak: rolnictwo, kulturę i sztukę, ochronę zdrowia, opiekę społeczną, oświatę i wiele innych. Mówię z pełnym przekonaniem, że do dziedzin, dla których relacje, jeżeli chodzi o nakłady finansowe, są w tym budżecie zdecydowanie niekorzystne, należy ochrona zdrowia. Mimo że dzisiaj wielokrotnie z tej trybuny zapewniano nas, iż nakłady na tę dziedzinę wzrastają o ponad 14%, nie jestem co do tego przekonany, z tych mianowicie względów, że znaczną część środków, którymi dysponować będą kasy chorych, zużytkują one same na własne utrzymanie. A jest to kwota dosyć znaczna. Ponadto ta właśnie pula jest bardzo ograniczona przez przyjęty wskaźnik 7,5% podatku od dochodów osobistych ludności.

Planowane zwiększenie wydatków na bezpieczeństwo wewnętrzne, wymiar sprawiedliwości czy szkolnictwo wyższe jest zresztą iluzoryczne, gdyż pochłoną je wzrastające majątkowe i osobowe koszty utrzymania jednostek i zakładów budżetowych.

Tegoroczny plan finansowy państwa skonstruowany został bardziej ku zadowoleniu rządzących, bo tłumi inflację, zmniejsza deficyt budżetowy, niż dla poprawy bytu milionów obywateli utrzymujących się z pieniędzy budżetowych, czy też oczekujących na uzasadnione wsparcie finansami publicznymi. Daremne będą ich oczekiwania, skoro kasa państwa okaże się pusta z uwagi na ogromne koszty - przypomnę, że chodzi o 8 miliardów 200 milionów zł - nieudanych tak zwanych społecznych reform.

Szczególnie dotkliwie odczują brak zasilania finansowego samorządy terytorialne, zwłaszcza na szczeblu powiatu i województwa. Projekty ich budżetów, skonstruowane w pierwszym roku działalności przez Ministerstwo Finansów, daleko odbiegają od zaspokojenia chociażby podstawowych potrzeb.

Najbardziej jednak pokrzywdzoną przez państwo grupą społeczną będą rolnicy, a w zasadzie wszyscy mieszkańcy polskiej wsi. Z pełną odpowiedzialnością stwierdzam, że stan polskiego rolnictwa jest dramatyczny. Bieda na wsi osiągnęła poziom krytyczny, nienotowany w okresie ostatnich kilkudziesięciu lat.

W ostatnich latach dysparytet dochodów ludności miejskiej i wiejskiej pogłębił się i oceniany jest przez fachowców jak 100:40. W tej sytuacji polityka budżetowa państwa, zamiast chronić część ludności, utrzymującą się z rolnictwa, i jego otoczenie, drastycznie ogranicza ilość środków finansowych skierowanych na wsparcie tej dziedziny.

Przypomnę, że w roku ubiegłym nakłady na rolnictwo w budżecie państwa na rok 1998 były mniejsze w wymiarze realnym prawie o 25% niż w roku 1997. W budżecie państwa na rok 1999 wydatki budżetowe na rolnictwo i gospodarkę żywnościową w wymiarze realnym będą niższe, jak obliczyli fachowcy, o 14% niż w 1998 r. Kwota wydatków na rolnictwo, a przypomnę, że jest to kwota 2 miliardów 1 miliona 225 tysięcy zł, stanowi zaledwie 2,37% wszystkich wydatków budżetowych, podczas gdy w roku 1997 wskaźnik ten wyniósł 2,93%.

Gospodarowanie finansami publicznymi jest jednym z instrumentów osiągania przez państwo zakładanych celów społecznych. Poprzez odpowiednią redystrybucję środków budżetowych można pobudzać rozwój określonych działów gospodarki bądź też stwarzać warunki dla efektywnej działalności służb publicznych opłacanych z budżetu państwa. Ograniczając środki na pewne dziedziny, można też skutecznie blokować ich rozwój, a nawet doprowadzić do ich unicestwienia. Drastyczne cięcia budżetowe w odniesieniu do rolnictwa grożą zagładą polskiej wsi, zniszczeniem nie tylko gospodarki rolnej, ale też bogatego dziedzictwa kultury ludowej.

W budżecie państwa na rok 1999 zdecydowanie ograniczono ilość środków na działalność Agencji Rynku Rolnego, instytucji, która ma stabilizować rynek produktów rolnych i żywnościowych, przeznaczając na ten cel tylko 218 milionów 136 tysięcy zł, co stanowi o 41% realnie mniej niż w roku 1998. W praktyce oznacza to znaczne ograniczenie interwencji państwa na rynku płodów rolnych. Dotychczasowe doświadczenia wykazują, że skuteczność działań Agencji Rynku Rolnego, zarówno w zakresie podtrzymywania cen skupu i dochodów rolniczych, jak też w zakresie przeciwdziałania nadmiernemu wzrostowi cen, zależy przede wszystkim od skali rezerw produktów rolnych, żywnościowych pozostających w dyspozycji agencji, tworzenia zapasów operacyjnych zbóż oraz działań interwencyjnych na rynkach zbóż, mleka i mięsa.

W celu przynajmniej częściowego przeciwdziałania degradacji polskiego rolnictwa i ochrony spauperyzowanej ludności wiejskiej uprzejmie proszę państwa senatorów o poparcie zgłoszonych przeze mnie poprawek, zmierzających do zwiększenia nakładów na rolnictwo, w tym zwłaszcza środków na działalność Agencji Rynku Rolnego i finansowanie postępu biologicznego w produkcji roślinnej i zwierzęcej.

Jako źródła sfinansowania tych wydatków wskazałem kwoty wynikające z obniżenia kosztów obsługi zadłużenia krajowego, zaniżonych dochodów z powodu niedoszacowania wpłat z zysków Narodowego Banku Polskiego, na temat czego toczyła się w Sejmie ogromnie żywa dyskusja, oraz zmniejszenie wydatków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

Zaznaczam, że jedną z moich poprawek zgłaszam w imieniu swoim i w imieniu pana senatora Jerzego Smorawińskiego, który mnie o to prosił, a nie może być obecny na dzisiejszym posiedzeniu, ponieważ przebywa za granicą. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Proszę senatora Zbigniewa Kulaka o zabranie głosu, następna będzie senator Genowefa Ferenc.

Senator Zbigniew Kulak:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

We wczorajszym głosowaniu nad porządkiem obrad obecnego posiedzenia Senatu awuesowska większość zdecydowała, że debata budżetowa ma obejmować także dyskusję nad sytuacją w polskim rolnictwie. Czuję się zatem w obowiązku decyzji tej podporządkować, choć głosowałem za wprowadzeniem odrębnego punktu obrad dotyczącego problemów rolnictwa.

Jako parlamentarzysta z Wielkopolski, senator ziemi leszczyńskiej, zwracam się w tej debacie do premiera rządu z pytaniem, jakie perspektywy widzi przed polskim rolnictwem? Odpowiedź na to zasadnicze pytanie obiecałem przywieźć z obecnego posiedzenia naszej Izby moim wyborcom.

Panie Premierze, czara goryczy przelała się, przelała się w dotychczas spokojnej, z punktu widzenia warszawskiej władzy, Wielkopolsce. Źle się dzieje, gdy Wielkopolanie wychodzą na ulice, na drogi, na tory kolejowe. Ta desperacja ma swoje ewidentne podłoże ekonomiczne. To nie są protesty polityczne. Sugerowanie przez przedstawicieli rządu podłoża politycznego, czy jak ośmielono się nawet twierdzić, antylustracyjnego, zakrawa na zupełną ignorancję z jednej strony i skandal z drugiej.

Ci ludzie uwierzyli w ostatnich latach, że tylko intensyfikacją produkcji, specjalizacją i inwestowaniem w swój warsztat pracy mogą zbliżyć się do wymogów stawianych u przełomu wieków. I ci ludzie dzisiaj, po półtorarocznych rządach opcji prawicowej, są najbardziej pokrzywdzeni. W odruchu bezsilności wobec nieskutecznych poprzednich protestów blokują od kilku dni drogi sprzętem rolniczym, kupionym jeszcze w poprzednim systemie politycznym, bo na zakupy w realiach stworzonych przez opcję posierpniową ich już nie stać. Dzisiaj chłopskie dzieci wyrywają sobie szkolne śniadania, a rzekoma reforma systemu edukacji stwarza zagrożenie rozerwania tego systemu na poziomie szóstej klasy szkoły podstawowej.

Panie Premierze, proszę postarać się tych ludzi zrozumieć, wtedy o decyzje będzie o wiele łatwiej. Deklaracje składane dzisiaj w tej Izbie przez wicepremiera rządu świadczą, że oddech protestujących jest przez rządzących odczuwany.

Nie przekraczając limitu czasu, chciałbym w dzisiejszej debacie zabrać jeszcze głos w sprawie, w której nigdy dotychczas się nie wypowiadałem, w sprawie środków finansowych planowanych w budżecie państwa na 1999 r. na cele obronności kraju.

Otóż tegoroczny budżet jest wyjątkowo oszczędny, by nie powiedzieć bezsensownie przycięty, w wydatkach na zachowanie sprawności bojowej Wojska Polskiego.

Otrzymałem informacje z jednej z jednostek wojskowych w naszym kraju, że na całą działalność na obecny rok mają otrzymać 18 t oleju napędowego, gdy w ubiegłym roku dysponowali przydziałem 80 t. W ubiegłym roku jednostka ta odbywała tylko jedno czterotygodniowe ćwiczenie poligonowe, w obecnym ma odbyć trzy takie ćwiczenia. Podobnie przedstawiają się cięcia w limitach benzyny - z ubiegłorocznych 70 t w tym roku jednostka ta ma otrzymać 18 t. Jak mnie informowano, jedno urządzenie specjalistyczne, których podczas ćwiczeń pracuje wiele, zużywa 100 l paliwa na godzinę.

Planowane limity paliw kompromitują rządzących wobec sił zbrojnych, kompromitują kadrę oficerską wobec żołnierzy, kompromitują służbę mundurową wobec społeczeństwa. Przedstawiona sytuacja kwestionuje samą ideę służby wojskowej, ponieważ ci młodzi ludzie w mundurach trafnie potrafią ocenić sens przebywania przez wiele miesięcy w koszarowych murach.

Spotkałem ostatnio młodego człowieka po półtorarocznej służbie wojskowej, który przez cały ten okres oddał dwadzieścia strzałów karabinowych. Nie wymieniam z tej trybuny konkretnej jednostki wojskowej, nie zgłaszam też odpowiedniej poprawki. Z dwóch powodów. Po pierwsze, znam los poprawek zgłaszanych w tej Izbie w obecnej kadencji z ław opozycji. Po drugie, z pewnością budżet resortu obrony narodowej był analizowany w specjalistycznych komisjach Sejmu i Senatu. Wygłaszam jednak te słowa niespokojny o przyszłość naszego kraju, deklarując poparcie dla ewentualnych poprawek, które budżet resortu obrony mogą poprawić.

Przed dzisiejszą debatą słyszałem głosy krytyki i obaw wobec tegorocznych finansów państwa z wielu innych środowisk poza tymi dwoma, o których mówiłem. Na pierwszym miejscu wymienię pracowników ochrony zdrowia, ale też policjantów, samorządowców, nauczycieli, budowniczych dróg, kolejarzy, nauczycieli akademickich, producentów mebli, opakowań szklanych, plantatorów warzyw, inwalidów z zakładów pracy chronionej, handlowców itd., itd.

Źle się dzieje w państwie polskim. Zaproponowany w tym roku przez rząd Akcji Wyborczej Solidarność i Unii Wolności, autorski już bez żadnych wątpliwości, projekt budżetu państwa upoważnia, w moim przekonaniu, do takiej oceny. Dziękuję.

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Dziękuję.

Proszę panią senator Genowefę Ferenc o zabranie głosu, następny będzie senator Wojciech Kruk.

Senator Genowefa Ferenc:

Panie Marszałku! Panie, Panowie Senatorowie!

Dokonując analizy budżetu państwa na rok 1999, nie sposób nie zadać następującego pytania: komu służy ten budżet? Czy dobremu samopoczuciu koalicji rządzącej, czy poczuciu bezpieczeństwa obywateli? Jakie będą konsekwencje tego budżetu dla poszczególnych grup społecznych?

Odpowiedzi są niepokojące, bowiem emerytom i rencistom proponuje się jednoprocentowy wzrost dochodów, ale od czerwca, podczas gdy podstawowe podwyżki cen, rzutujące na koszty utrzymania, już zostały wprowadzone. Reforma służby zdrowia przerzuca koszty ochrony zdrowia na obywatela. Realnie maleją nakłady na realizację programu ograniczania ubóstwa wśród dzieci i młodzieży. Następuje degradacja płac pracowników sfery budżetowej. Nadal nie jest realizowany postulat zmniejszenia dysproporcji zarobkowych między sektorem przedsiębiorstw a sferą budżetową. Nadal utrzymuje się niższe tempo wzrostu wynagrodzeń w sferze budżetowej w porównaniu do tempa ich wzrostu w sektorze przedsiębiorstw.

W roku 1999 generalne relacje wynagrodzeń w cywilnej sferze budżetowej, w priorytetowych działach publicznej gospodarki, w porównaniu do roku 1998 ulegają obniżeniu. I tak w oświacie i wychowaniu - ze 102,3% do 93,5%; w szkolnictwie wyższym - o 7,1%; w ochronie zdrowia - o 6,5%; w bezpieczeństwie publicznym - o 1,8%; w obronie narodowej - o 5,4%. Obniżenie tych wskaźników świadczy o relatywnym zmniejszeniu się atrakcyjności zatrudniania się w działach gospodarki publicznej, w których takie obniżenie występuje.

Niezadowalający jest także poziom planowanych wydatków budżetowych na oświatę i wychowanie. W porównaniu z rokiem 1997 wydatki te maleją o 2,5%, a ich udział w produkcie krajowym brutto obniży się z 3,6% w 1997 r. do 3,19% w roku 1999. Jak to pogodzić ze zbliżającą się reformą oświaty? Jaka to jest prognoza dla tej reformy?

Zaskoczeniem jest antymieszkaniowy charakter dyskutowanego dzisiaj projektu budżetu na rok 1999. Jak bowiem wytłumaczyć zmniejszenie nominalnych kwot wydatków budżetowych na sektor mieszkaniowy z 3 miliardów zł w 1998 r. do 2,1 miliarda w roku 1999? Jeśli uwzględnić skutki planowanej inflacji, to pomoc budżetowa dla sektora mieszkaniowego w bieżącym roku stanowić będzie zaledwie 62% pomocy z roku 1998. Udział sektora mieszkaniowego w wydatkach budżetu państwa ma się zmniejszyć z 2,1% w roku 1998 do 1,5% w roku 1999.

Niskie środki przeznaczone na służby celne wpływają negatywnie na wyniki gospodarcze polskich podmiotów i na relacje między szansami podmiotów krajowych i zagranicznych. To, co się dzieje w sprawie ceł, należy nazwać skandalem, którego skutki odczuwa obecnie szczególnie przemysł lekki, tekstylny, odzieżowy, obuwniczy, niedawno manifestujący przed parlamentem. Praca organów celnych oraz brak polityki celnej rządu, wszystko to doprowadziło do masowych zwolnień grupowych w tym przemyśle.

Analiza budżetu poszczególnych kancelarii: Kancelarii Prezydenta, Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, wskazuje na to, że corocznie ograniczane są wydatki Kancelarii Prezydenta, a w przerażającym tempie rosną wydatki kancelarii premiera. Jak inaczej bowiem można nazwać przewidywane wykonanie wydatków w stosunku do planu budżetu na rok 1998 w 260%?

Planowane wydatki budżetu państwa na rolnictwo i gospodarkę żywnościową stanowią nominalnie 88% przewidywanego wykonania z roku 1998, a realnie 79%, a przecież w roku 1998 nastąpił w polskim rolnictwie ogromny regres. Dochody realne rolników obniżyły się w ubiegłym roku w porównaniu do roku 1997 aż o 25%, wydatki inwestycyjne o 80%. Maleje także udział wydatków budżetu państwa na rolnictwo i gospodarkę żywnościową w stosunku do produktu krajowego brutto: z 0,5% w 1997 r. do 0,34% w roku 1999. Tak drastyczne obniżenie wydatków budżetu państwa na rolnictwo i gospodarkę żywnościową w warunkach, gdy rolnictwo staje się coraz mniej opłacalne, jest oczywiście nieuzasadnione.

Mam nadzieję, że w świetle wypowiedzi pana premiera Balcerowicza na dzisiejszym posiedzeniu Senatu panie i panowie senatorowie poprą wniosek mniejszości, który referowałam w godzinach dopołudniowych.

Nadal w budżecie jest bardzo wiele rezerw celowych - w bieżącym roku mamy ich sześćdziesiąt - których nie powinno być w tej części budżetu, bowiem zaciemniają one obraz wydatków w poszczególnych resortach.

O inwestycjach centralnych na tej sali powiedziano już wiele, ale należy przypomnieć o złym wykorzystaniu środków na ten cel, nieterminowości realizacji inwestycji, rozrzutności. Szczegółowa analiza tych wydatków nasuwa wątpliwość, czy winny one być finansowane ze środków przeznaczonych na inwestycje, czy ze środków na ochronę obiektów zabytkowych, bo przecież niektóre z nich są realizowane przez dwadzieścia pięć lat.

Budżetu nasuwającego tyle wątpliwości po prostu nie mogę poprzeć. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Proszę o zabranie głosu senatora Wojciecha Kruka, następna będzie senator Anna Bogucka-Skowrońska.

Senator Wojciech Kruk:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Rzeczywiście debata budżetowa jest tą debatą, która najbardziej dzieli tę salę. Jest to debata typowo polityczna i stąd nie dziwi mnie zupełnie to czarnowidztwo w wypowiedziach opozycji. Oczywiście dobrze by było, gdybyście państwo pod koniec roku, czy w przyszłym roku wrócili do stenogramów senackich i zastanowili się, czy to, co mówiliście, się sprawdziło. Ja jestem przekonany, że tak nie będzie.

Ale cóż, jest takie stare polskie powiedzenie, że punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia. Pamiętam w zeszłym roku, kiedy debatowaliśmy nad budżetem, jedna część sali, do niej ja też należałem, mówiła, że to był wasz budżet, który myśmy naprawili, natomiast wy cały czas mówiliście, że to był wasz budżet, który myśmy popsuli. Po roku ten budżet został zrealizowany, oczywiście wpływy były trochę mniejsze, wydatki też mniejsze, bo po raz pierwszy w historii ostatnich dziesięciu lat okazało się, że inflacja była trochę mniejsza.

Ten budżet, wspominał zresztą o tym premier Balcerowicz, jest rzeczywiście budżetem trudnym. Ale my się tego nie boimy i jako senatorowie Unii Wolności czujemy się za ten budżet współodpowiedzialni. Jest to budżet naszej koalicji, koalicji Akcji Wyborczej Solidarność i Unii Wolności.

Proszę państwa, jest to budżet, który powstaje w dosyć trudnych warunkach. Po pierwsze, po kilku latach dynamicznego wzrostu gospodarczego naszego kraju coraz bardziej wyczerpują się pewnego rodzaju proste rezerwy i dalszy rozwój wymaga coraz większej determinacji i coraz głębszych przemian. I druga rzecz, chyba najtrudniejsza: działamy właściwie w czasie kryzysu światowego, kiedy gospodarki wielu krajów załamują się i to odbija się rykoszetem na naszej gospodarce. Wszyscy wiemy, co stało się na Węgrzech, w Czechach, w krajach Dalekiego Wschodu, w Brazylii, a przede wszystkim w Rosji, i jakim rykoszetem odbiło się to właśnie na naszym eksporcie. Mielibyśmy o połowę mniej problemów w polskim rolnictwie, gdyby nie załamanie tamtego rynku.

Jednak mimo wszystko potrafimy tak rządzić tym krajem, że on nadal się rozwija, choć już nie ma wzrostu o 6-7%, ale o 4-5%. Zastanówmy się, istnieje prawie dwieście krajów na świecie, w każdym jest mądry parlament, mądry rząd, senatorowie, posłowie, i wszyscy oni chcą, żeby było lepiej. A dlaczego tak się dzieje, że tylko nieliczne kraje potrafią wygenerować wzrost? Może to też jest jakaś drobna przestroga, coś nad czym warto się zastanowić, poświęcić temu chwilę refleksji. Może jednak nie jest u nas tak źle.

Jak powiedziałem, Unia Wolności będzie ten budżet popierała, co nie znaczy, że nie będziemy mówić o pewnego rodzaju zagrożeniach i o problemach, które widzimy. Sądzę, że nasz kraj osiągnął pewnego rodzaju krytyczny moment w swoim rozwoju. Duża część społeczeństwa rzeczywiście korzysta już z przemian, żyje coraz lepiej. Weźmy chociażby pierwszy prosty przykład - ponad pół miliona ludzi kupiło w tym roku nowy samochód. Ale również duża grupa społeczna, a może nawet większa część Polaków żyje poniżej progu egzystencji i rzeczywiście nie starcza jej na podstawowe potrzeby. To właśnie dwa bieguny przemian, które przechodzimy, to ich koszty i zyski z nich. Przestrzegałbym jednak przed takim myśleniem, że jeżeli ograniczymy jakoś tę najbardziej aktywną grupę, która osiąga już korzyści z tych przemian, automatycznie zmniejszy się ta żyjąca w niedostatku. Oczywiście, musimy rozwiązywać jej problemy, to jest poza wszelką dyskusją, ale jeśli myślimy o jakimś podnoszeniu podatków, zabieraniu tym, którzy tworzą przemiany w naszym kraju, na pewno spowodujemy wzrost bezrobocia i to, że osób żyjących w niedostatku będzie coraz więcej. Sądzę, że także na tej sali za dużo tracimy energii, myśląc, jak podzielić to, co wytwarzamy, natomiast za mało mówimy o tym, jak wyprodukować więcej, żeby było co dzielić.

Stare i nowe środowiska, nowe grupy społeczne, strajkują czy domagają się 150% przeciętnej płacy albo 200%, natomiast jakoś nie słyszę głosów, które by mówiły: wytwarzajmy, pracujmy tak, żeby przeciętna płaca w naszym kraju jak najszybciej rosła. Można bardzo łatwo domagać się podniesienia składki na ubezpieczenia, na służbę zdrowia do 10%. Ale jeżeli ktoś tak mówi, to niech odważy się także powiedzieć ludziom, że z tym wiąże się podniesienie podatków. Oczywiście, możemy dyskutować, jakie to będą podatki.

Sądzę, że właśnie nasz rząd podjął pewne wyzwania, związane z dokończeniem reform czy nawet wprowadzeniem wielu naraz, po to by nareszcie nasz kraj mógł ruszyć jeszcze dynamiczniej do przodu. Jako senatorowie Unii Wolności za największy problem uznajemy restrukturyzację naszej gospodarki, osiągnięcie europejskiej wydajności, nie chodzi o domaganie się dalszych okresów ochronnych, chodzi o tworzenie efektywnych miejsc pracy, nie zaś o utrzymywanie niekonkurencyjnych skansenów gospodarczych. Musimy sobie poradzić. Sądzę, że ten rząd będzie miał siłę walczyć z problemami, które dotykają nasze górnictwo, hutnictwo i przemysł zbrojeniowy. Nie możemy sobie pozwalać na to, żeby podatki z dobrych firm zamiast być przeznaczane na rozwój naszego kraju i rozwiązywanie tych nabrzmiałych problemów społecznych, wracały właściwie do tych niewydolnych sektorów gospodarki. Musimy zatkać przysłowiowe dziury, aby móc rozwiązywać te problemy, które stoją przed nami naprawdę. Ale uwierzmy, że nie ma innej kolejności - najpierw musimy sobie poradzić z tą naszą gospodarką, jeszcze kulejącą w pewnych sektorach, aby móc spokojnie załatwiać następne sprawy. Te problemy trzeba umieć rozwiązać do końca, nie tak by co roku do nich wracać.

Sądzę, że bardzo dużym wyzwaniem, które stoi przed nami w tym roku i na które Senat też znalazł w budżecie dodatkowe środki, z czego się cieszę, jest odrobienie opóźnienia w procesie prywatyzacji, narosłego za rządów poprzedniej, a także, powiedzmy to sobie szczerze, w pierwszym roku rządów naszej koalicji. Oczywiście, można mówić, że plan wartościowy prywatyzacji został wykonany, ale na to złożyły się dwie duże prywatyzacje. I nie bez satysfakcji powiem tutaj, że dobrze wiemy, z której partii był minister odpowiadający właśnie za nie. Rozwiążmy w końcu problem reprywatyzacji. Skończymy może z takim trochę naiwnym, a trochę będącym mrzonką podejściem, że wprowadzając ustawę o prokuratorii czy domagając się wprowadzenia takiej populistycznej wersji uwłaszczenia, rozwiążemy nasze problemy.

Problem, który jest naprawdę największy, to ten o którym tu już wiele osób mówiło, mianowicie rolnictwo. Z dużą satysfakcją traktuję to, że właśnie nasza koalicja znalazła jeszcze w ostatniej chwili pewne środki, które możemy dodatkowo na ten cel przeznaczyć. Ale przestrzegałbym znowuż przed takim pasywnym rozwiązywaniem problemu rolnictwa. Sądzę, że potrzebna jest powszechna debata, żeby znaleźć sposób na rozwiązanie tego problemu, ale tak na zawsze, a nie tak jak dzisiaj, kiedy wszyscy widzimy potrzebę skupu nadmiaru mięsa, które jest rynku. Chodzi o to, żeby mieć inne rozwiązanie, a nie tylko takie, że skupimy, a za pół roku czy za dziewięć miesięcy rolnicy ponownie ustawią się w kolejce z nierozwiązanym problemem. Musimy mieć wizję rozwoju polskiego rolnictwa. Wiemy, że ten sektor jest najbardziej zapóźniony i oczekuje, że tę wizję będziemy umieli wspólnie tutaj znaleźć.

Służba zdrowia to temat-rzeka, temat, który dzisiaj znowu rozpatrujemy w sposób emocjonalny. Jest to bardzo ważny problem, ale ja bym apelował o trochę spokoju i o danie, nie wiem, miesiąca lub dwóch miesięcy czasu. Jest dla mnie zupełnie zrozumiałe, że lekarze, a także ci którzy zarządzają służbą zdrowia, do tej pory nie musieli myśleć w kategoriach ekonomicznych, dlatego ta reforma stała się dla nich takim ciosem. Nie dyskutujmy, czy była ona bardzo dobrze przeprowadzona, czy trochę lepsza była wersja, którą proponowała Unia Wolności, czy ta, którą proponowała AWS. Taka, a nie inna wersja weszła w życie i za nią wspólnie będziemy ponosić odpowiedzialność. Musimy natomiast znaleźć pomysł na rozwiązanie tych problemów, z którymi - może właśnie na skutek braku menedżerskiej wiedzy - środowisko lekarskie nie umie sobie samo poradzić. To są bardzo podstawowe hasła, bardzo podstawowe problemy, o których mówił tu premier Balcerowicz. Weźmy wzrost liczby zwolnień chorobowych. Czy nagle nasze społeczeństwo zaczęło dwa razy więcej chorować? Nie. Chyba wszyscy wiemy, że jest właśnie raczej odwrotnie. Czy naprawdę lekarstwa, również wszelkiego rodzaju witaminy produkowane na Zachodzie, są panaceum na choroby Polaków? Może to są właśnie problemy, od rozwiązania których musimy zacząć tę reformę służby zdrowia? I może wtedy nie będzie problemu, ile procent na nią potrzeba.

To są główne zagrożenia dla budżetu. Jestem jednak przekonany, że sobie z nimi poradzimy. To są w pewnym sensie najważniejsze problemy, powtarzam, restrukturyzacja naszej gospodarki, spowodowanie, żeby naprawdę była wydajna i przynosiła jak najwyższe dochody przy założeniu, że podatki będziemy obniżać, i jeszcze przyspieszenie prywatyzacji i unowocześnienie rolnictwa. Tym działaniom rządu chcemy się szczególnie przyglądać i wierzymy, że będą one racjonalne.

Senatorowie Unii Wolności z pełnym przekonaniem będą głosować za tym budżetem. Wierzymy, że od jego przyjęcia i wykonania zależy nasz wspólny los, zależy los naszego kraju, a przede wszystkim dobrobyt wszystkich Polaków. Dziękuję państwu.

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Dziękuję.

Proszę panią senator o zabranie głosu, następny będzie senator Wiesław Pietrzak.

Przypominam o regulaminowym czasie wypowiedzi. (Wesołość na sali). Przepraszam, nie chodziło o panią senator, ja tylko tak pod wrażeniem przedłużonej mowy senatora Kruka, bo mu się to bardzo rzadko zdarza, dwanaście minut mówił.

Proszę bardzo.

Senator Anna Bogucka-Skowrońska:

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

Moja wypowiedź dotyczy budżetu Krajowej Rady Sądownictwa, do składu której mieliśmy wraz z kolegą Janem Chojnowskim zaszczyt być przez Wysoki Senat wybrani.

Z ubolewaniem stwierdzam, że kwota przyjęta w planie budżetu przez rząd została przez Sejm, wskutek poprawki sejmowej Komisji Finansów Publicznych, zmniejszona o 320 tysięcy zł, właściwie bez uzasadnienia merytorycznego.

W roku ubiegłym budżet Krajowej Rady Sądownictwa wynosił 1 milion 471 tysięcy zł. Na ten rok zaplanowano jego zwiększenie do kwoty 1 miliona 821 tysięcy zł, Sejm przyjął zaś kwotę 1 miliona 501 tysięcy zł. Wskaźnik wzrostu wynosi zatem 102% i znacznie odbiega na niekorzyść od średniego wskaźnika. Mamy wzrost poniżej inflacji, czyli w praktyce budżet Krajowej Rady Sądownictwa został obniżony. Dzieje się tak w sytuacji, kiedy rosną zarówno wydatki administracji państwowej, jak i wynagrodzenia, kiedy zwiększa się także budżet parlamentu.

Krajowa Rada Sądownictwa jest ciałem konstytucyjnym, które stoi na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów. W jej skład, przypominam tylko, oprócz przedstawicieli wybieranych przez sędziów wchodzą także: pierwszy prezes Sądu Najwyższego, prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego, minister sprawiedliwości, przedstawiciel prezydenta, czterech posłów i dwóch senatorów. Nie jest Krajowa Rada Sądownictwa kaprysem demokracji, ale stanowi realizację minimum standardów europejskich, dotyczących istnienia organu niezależnego od rządu i podejmującego decyzje w sprawach sędziów. Jest to wynikiem zalecenia R/9412 komitetu ministrów Rady Europy, zawartego w zasadzie pierwszej, w punkcie drugim, oznaczonym literą "c", oraz europejskiej karty o statucie sędziowskim, przyjętej w Strasburgu w lipcu 1998 r. Jest to także minimum standardów światowych, bowiem akty europejskie mają na względzie zasady niezawisłości sędziowskiej ONZ, potwierdzone przez Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych w listopadzie 1985 r. Mówię o tym, aby przypomnieć, jakie jest konstytucyjne umocowanie Krajowej Rady Sądownictwa.

Pragnę także przypomnieć, że Wysoki Senat pośrednio zaakceptował wolę rządu wyrażaną przez Ministerstwo Sprawiedliwości, dotyczącą niezwiększania wynagrodzenia sędziów w bieżącym roku, wskutek tego że przeznaczone na to pieniądze zostały przekazane na wzrost wynagrodzeń pracowników sądu i poprawę warunków pracy w sądach. Doszło do takiej sytuacji, że wynagrodzenia członków samorządowych kolegiów odwoławczych są wyższe od zarobków sędziów tego samego szczebla. Przecież nie było to chyba rzeczywistą wolą ustawodawcy? Moim zdaniem, narusza to nie tylko zasady sprawiedliwości, zważywszy na profesjonalizm, wykształcenie i w ogóle rangę zawodu sędziego, ale wręcz zasady zwykłej przyzwoitości.

To nie jest jedyny nieprzyjazny gest, jaki ostatnio wykonaliśmy. 17 grudnia 1998 r. przeszła u nas bez zasięgania opinii Krajowej Rady Sądownictwa - prawdę mówiąc, myśmy nawet tego nie zdążyli zauważyć - ustawa o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, znosząca uprawnienia do wyposażenia rodzinnego dla wdów i sierot po sędziach w takiej wysokości jak do tej pory. Można powiedzieć, że to jest nawet niekonstytucyjne. Obecnie jednak parlament wciąż zwiększa zakres kompetencji Krajowej Rady Sądownictwa, która praktycznie obraduje co najmniej przez trzy dni co dwa tygodnie. Są sędziowie, którzy pracują niemal stale. Rada bowiem, oprócz tego że rozpatruje dziesiątki wniosków: o powoływaniu na stanowiska sędziowskie, o awansie, o wyrażeniu zgody na dalsze zajmowanie stanowiska, o przeniesieniu w stan spoczynku, o przeniesieniu na inne miejsce, a także oprócz opiniowania szeregu licznych w tej chwili aktów normatywnych, projektów ustaw, rozporządzeń, i oprócz rozważania szeregu problemów sądów, rozpoczęła proces weryfikacji sędziów w przedmiocie stwierdzenia okoliczności pozbawiających prawa do spoczynku, w trybie art. 7 ustawy o ustroju sądów powszechnych. A także w tym roku będzie realizowała obowiązek podejmowania decyzji o wszczęciu postępowania dyscyplinarnego wobec sędziów, którzy sprzeniewierzyli się niezawisłości. Mamy tu znaczne zwiększenie obowiązków rady przy realnym, jak powiedziałam, obniżeniu jej budżetu.

Rok 1999 będzie także rokiem wprowadzania w życie reformy sądownictwa. Z tego właśnie powodu jest niemal niezbędne zorganizowanie kongresu sędziów pod patronatem rady w celu przedyskutowania wszystkich spraw ważnych dla sądów ze względów ustrojowych. Jest również ważne zaproszenie delegacji zagranicznych i rozwój współpracy międzynarodowej przez wymianę doświadczeń Krajowej Rady Sądownictwa i innych ciał o podobnym znaczeniu w krajach europejskich.

Jeżeli w takiej sytuacji prominentna osoba w Sejmie kwituje obcięcie budżetu Krajowej Rady Sądownictwa słowami, że lepiej by sędziowie nie konferowali, tylko sądzili, to komentarz do tej wypowiedzi staje się zbędny. Akcentuję to dlatego, żebyście panie i panowie senatorowie zdawali sobie sprawę z poczucia odpowiedzialności za decyzje w tej sprawie. Chodzi bowiem o trzecią władzę, której autorytet chcemy chronić i umacniać. Stosunek do Krajowej Rady Sądownictwa jest właśnie papierkiem lakmusowym stosunku do sądów, których niezależności ona broni.

Wnoszę zatem, aby Wysoki Senat w poczuciu słuszności tej racji i zrozumienia dla niej przywrócił proponowaną przez rząd wysokość budżetu Krajowej Rady Sądownictwa. Wraz z kolegą Janem Chojnowskim wnosimy zatem o przyjęcie poprawki do ustawy budżetowej, aby nie naruszając, że tak powiem, zwartości budżetu Kancelarii Prezydenta, w części pierwszej, dziale 99, rozdziale 9916, pozycji 7, kwotę 1 miliona 591 tysięcy zł zwiększyć do 1 miliona 821 tysięcy zł, czyli o 320 tysięcy zł, a w tej samej części, w pozycji 9, dotyczącej dotacji na rewaloryzację zabytków, kwotę 37 milionów zł proponuję zmniejszyć. To będzie niewielkie zmniejszenie. Ewentualnie można to pokryć z ogólnej rezerwy budżetowej, na podstawie art. 22 ustawy.

Wraz z kolegą Janem Chojnowskim prosimy o przyjęcie tej poprawki. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Dziękuję.

Proszę o zabranie głosu pana senatora Wiesława Pietrzaka. Następna będzie senator Dorota Kempka.

Senator Wiesław Pietrzak:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Szanowni Przedstawiciele Rządu!

Budżet państwa najlepiej uzewnętrznia realizację obietnic wyborczych. Pokazuje jednocześnie, jakie są główne kierunki polityki społeczno-gospodarczej kraju. Z analizy zapisów obecnego budżetu wynika, że głównymi celami jego twórców są: po pierwsze, utrzymanie wzrostu gospodarczego w granicach 6% - co niestety nie potwierdza się w dochodach i wydatkach; po drugie, tworzenie nowych miejsc pracy obniżających bezrobocie - jednak przy zmniejszaniu środków na inwestycje należy przewidywać odwrotny efekt; i po trzecie, dalsze obniżanie inflacji. Natomiast za dziedziny... (Rozmowy na sali).

(Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski: Pani senator już wykorzystała swój czas na wypowiedź, proszę więc nie przeszkadzać.)

... priorytetowe uznano oświatę, naukę i szkolnictwo wyższe. Ale jeżeli tak, to dlaczego w porównaniu z rokiem ubiegłym nakłady na te zadania mają wzrosnąć realnie zaledwie o 5,1%, a więc mniej niż wynosi planowany wzrost gospodarczy? Czy można więc mówić, że są to priorytety? Jeżeli tak, to jedynie z nazwy.

Jaki jest więc budżet na 1999 r.?

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Bardzo przepraszam, Pani Senator Bogucka, upoważniam panią do opuszczenia sali, skoro chce pani zabierać głos w czasie wypowiedzi pana senatora.

Proszę bardzo, Panie Senatorze.

Senator Wiesław Pietrzak:

Czy będzie sprzyjał rozwojowi? Czy będzie chronił interesy warstw najuboższych? Czy zapewnia rozwiązanie któregokolwiek z nabrzmiałych problemów? Odpowiedź nasuwa się sama - niestety, nie.

Już dziś można powiedzieć, że przy wzroście cen ciepła, energii elektrycznej, leków, gazu, rozmów telefonicznych, niestety, zarówno powyżej inflacji, jak i powyżej planowanych dochodów obywateli, i przy braku działań osłonowych, rozszerzy się sfera ubóstwa. Przy tym sztuczne zaniżanie stopy bezrobocia, niewystarczające nakłady na pomoc społeczną, to wszystko wskazuje, że ten rząd nie dba, niestety, o politykę socjalną.

Fikcją jest również samorządność. Wprawdzie wprowadzono trzy szczeble samorządowe, podzielono kompetencje, lecz na realizację zadań w ramach tych kompetencji samorządy nie posiadają odpowiednich środków - którymi steruje się nadal centralnie lub, jak to ujmuje między innymi art. 49 przedstawionej ustawy, przez wojewodów. Jestem w posiadaniu kilku analiz budżetów powiatowych. Niestety, wynika z nich, że środków starczy w najlepszym wypadku do września. Brak jest środków na zatrudnienie pracowników, a z mocy ustawy pracownicy urzędów rejonowych oraz likwidowanych urzędów wojewódzkich przechodzą do urzędów powiatowych. Niestety, w ślad za nimi nie idą środki finansowe. Niedobory występują w dziedzinie oświaty i wychowania, i to od 20% do 25%, bezpieczeństwa - około 20%, rolnictwa - około 20%, kultury i sztuki oraz administracji - około 45%.

Budżet 1999 r. nie rozwiązuje nabrzmiałych problemów w rolnictwie, wręcz je potęguje. Dowodem jest aktualna sytuacja. Delikatnie mówiąc, nietaktem jest twierdzenie o politycznym charakterze protestów rolników. Najpierw zapytajmy: kto doprowadził do takiej sytuacji w rolnictwie, kto doprowadził polskiego rolnika do takiej desperacji? Byłem na jednej z blokad w województwie warmińsko-mazurskim - tam nie było polityki. Przedstawiono mi rzeczowo, dokumentując liczbami, jak nieopłacalna jest produkcja rolna, ile dramatów jest związanych z brakiem możliwości sprzedaży produktów, a przy tym trzeba niestety spłacać kredyty. Kto jest temu winien? Lub inaczej: co zrobił polski rząd, aby nie dopuścić do takiej sytuacji? To dopiero protesty rolników zmusiły rząd do poszukiwania rozwiązań, a kierowanie krajem to nie tylko wprowadzanie reform, to nie tylko wprowadzanie ustaw o charakterze politycznym, to również przewidywanie skutków, to również wcześniejsze zapobieganie negatywnym zjawiskom niezależnie od uwarunkowań wewnętrznych czy zewnętrznych.

Ze smutkiem muszę również stwierdzić, że nic się nie zmieniło w moim kochanym resorcie obrony narodowej. Budżet przeznaczony na obronę narodową jest gorszy niż w roku ubiegłym. Nie rozwiązano żadnego pilnego problemu. Szczególnie bolesne jest to, że upada nasz polski, przecież nie taki zły, przemysł zbrojeniowy. Na całym świecie przemysł ten jest motorem postępu technicznego i niezłym źródłem dochodów. Dlaczego więc u nas tak beztrosko podchodzi się do problemów tak zwanej zbrojeniówki? A może chce się osiągnąć jakiś inny cel, jak na przykład w 1991 r. przy likwidacji państwowych gospodarstw rolnych? Nie mamy dziś sektora państwowego w rolnictwie, ale mamy armię bezrobotnych, biednych, zapomnianych, bo niezorganizowanych i nieprotestujących.

Nie należy też oczekiwać poprawy stanu bezpieczeństwa obywateli. Widoczny jest jedynie wzrost nakładów na sektor sprawiedliwości i Urząd Ochrony Państwa, o czym już dziś była mowa. Nie chcę z tego wyciągać zbyt daleko idących wniosków. Nie widać natomiast znaczącej poprawy w części budżetu przeznaczonej dla policji, a liczba etatów w terenie, niestety, maleje.

Nie można doszukać się środków na oddłużenie placówek oświaty i służby zdrowia. Paradoksem jest sytuacja w byłym województwie suwalskim, gdzie w ramach programów pilotażowych usamodzielniono wcześniej, niekiedy na siłę, placówki opieki zdrowotnej, nie zapewniono odpowiednich środków, a obecnie - zadłużone - przechodzą one na barki samorządów powiatowych. Mało tego, w prezencie noworocznym wojewoda w ostatnich godzinach urzędowania podpisał kontrakty menedżerskie na zarządzanie, oferując na przykład pięciokrotne średnie uposażenie miesięczne plus prowizję, na okres sześciu lat. Rozwiązanie kontraktu przez organ założycielski skutkuje wypłatą odszkodowania w wysokości dwudziestu czterech miesięcznych wynagrodzeń. Niewiele w tym kontrakcie jest obowiązków zarządzającego, a w paragrafie zatytułowanym "Odpowiedzialność" jest zapis, że jeżeli wyrządzi zakładowi szkodę umyślną, to może zapłacić pełną jej wysokość, lecz nie więcej niż trzymiesięczne wynagrodzenie. Dodatkowo smaku dodaje fakt, że menedżerem tym jest dyrektor, który doprowadził placówkę do zadłużenia. Nie jest odwołany ze stanowiska, a więc będzie dalej dyrektorem i dodatkowo zarządzającym menedżerem. Myślę, że między innymi w tego typu prezentach należy szukać przyczyn ubóstwa budżetu.

W tej sytuacji nie widzę możliwości zgłaszania poprawek, które byłyby jedynie kosmetyką, a tu trzeba gruntownej przebudowy tego budżetu. Nie widzę również, jak niektórzy moi przedmówcy, możliwości poparcia go. Dziękuję.

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Proszę bardzo, pani senator Dorota Kempka.

Następnym mówcą będzie senator Jerzy Mokrzycki.

Senator Dorota Kempka:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Od godziny 9.00 debatujemy dzisiaj nad budżetem. Wiele pytań zadawaliśmy senatorowi sprawozdawcy, zadawaliśmy je również pani minister, która próbowała nam odpowiedzieć na wszystkie niejasności i wytłumaczyć, dlaczego taki projekt budżetu został przygotowany przez rząd.

Myślę, że debata, którą rozpoczęliśmy w tej chwili, przyczyni się do tego, że wprowadzimy jeszcze całą masę uwag, poprawek, będziemy zgłaszali jednocześnie bardzo dużo zastrzeżeń do przedłożonego projektu budżetu, ponieważ ten rok, rok 1999, jest rokiem wyjątkowym. Ta wyjątkowość polega na tym, że rząd nieodpowiedzialnie - i z całą odpowiedzialnością to stwierdzam - wprowadził cztery bardzo ważne reformy. I nie zapewnił na nie środków finansowych, a tym samym zmusił mieszkańców naszego kraju do życia w warunkach karygodnych, trudnych, bardzo niespokojnych. Stwierdzam to świadomie i z całą odpowiedzialnością, bo tak jak każdy senator - i ten z prawej, i ten lewej strony tej sali - spotykam się na co dzień z wyborcami, spotykam się z emerytami, ludźmi bezrobotnymi, dziećmi z rodzin wielodzietnych i przekonuję się o jednym: że w tych rodzinach jest bardzo ciężko, że w tych rodzinach nie starcza pieniędzy na powiązanie końca z końcem, od pierwszego do pierwszego.

Pan senator Kruk z dużym optymizmem mówił na temat tego budżetu. Dziwię się temu, bo wygląda to tak, jakby nigdy nie spotkał się z prostym człowiekiem, z takim, który nie ma pieniędzy na wykupienie lekarstw. Dlatego nie mogę się zgodzić z pewnymi poprawkami, które zostały zgłoszone przez komisję, i chciałabym zaproponować inne rozwiązanie.

Pierwsze moje zastrzeżenie budzi poprawka N, która mówi, że należy o 70 milionów zł zwiększyć środki finansowe na dodatki rodzinne. I z tą częścią tej poprawki się zgadzam. W żadnym natomiast wypadku nie mogę się zgodzić - i myślę, że senatorowie i z lewej, i z prawej strony też się nie zgodzą - z tym, żeby środki finansowe na zrealizowanie tej poprawki przesunąć z rezerwy celowej przeznaczonej na dożywianie dzieci i z rezerwy celowej przeznaczonej na zasiłki dla kobiet w ciąży.

Panie i Panowie Senatorowie! Przygotowany przez rząd raport na temat sytuacji polskiej rodziny pokazuje, że ponad 40% rodzin znajduje się na skraju ubóstwa, znajduje się w bardzo trudnej sytuacji, dlatego też proponuję następującą poprawkę.

To jest moja pierwsza poprawka - zwiększyć o 70 milionów zł wydatki budżetu centralnego na rezerwę celową przeznaczoną na dodatki rodzinne, zmniejszyć o 70 milionów zł rezerwę celową w pozycji 57, która brzmi następująco: "Zobowiązania skarbu państwa, w tym odszkodowania dla osób niesłusznie represjonowanych za działalność na rzecz niepodległości państwa polskiego oraz wypłaty z tytułu orzeczeń wydanych przez Społeczną Komisję Rewindykacyjną". Dlaczego proponuję przeznaczyć środki finansowe na dodatki rodzinne akurat z tej pozycji? Ponieważ w ubiegłym roku na ten cel rezerwowaliśmy w budżecie 80 milionów zł, w tym roku natomiast przewidujemy ponad 271 milionów zł. Dla mnie jest to niezrozumiałe i dlatego też zgłaszam taką poprawkę, uważam bowiem, że ta poprawka jest ze wszech miar słuszniejsza. Chcemy pomóc najbiedniejszym rodzinom, chcemy rodzinom przyznać dodatki - więc nie zabierajmy tych dodatków tym, którzy znajdują się w bardzo trudnej sytuacji, nie zabierajmy pieniędzy na dożywianie dzieci i zasiłki dla kobiet w ciąży. To jest jeden problem, który chciałam przedstawić Wysokiej Izbie.

Jest jeszcze drugi problem, niezmiernie ważny i jednocześnie niepokojący. Tak się składa, że po raz ósmy dyskutuję nad budżetem, a budżety te były przygotowywane przez różne koalicje rządzące. Muszę stwierdzić, że jeszcze nigdy w budżecie nie było tak mało środków na to, co jest najważniejsze w każdym narodzie: na kulturę. Podczas debaty, która się odbyła w naszej senackiej Komisji Kultury i Środków Przekazu, wykazywaliśmy, że środki finansowe na kulturę w tym roku są niewystarczające. Praktycznie zostały zmniejszone z 0,76% w poprzednich latach do 0,31% w bieżącym roku. W znacznym stopniu powoduje to ograniczenie środków finansowych na szkolnictwo artystyczne, na działalność instytucji i placówek upowszechniania kultury, na działalność samorządów i realizację podstawowych zadań w zakresie kultury. To wszystko pokazuje, że tych pieniędzy jest za mało. I żeby nie być gołosłowną, chciałabym powiedzieć, że w obecnym województwie kujawsko-pomorskim, a w starych województwach toruńskim i bydgoskim, wojewodowie zgłosili do budżetu państwa, żeby na działalność instytucji: Opera "NOVA" w Bydgoszczy i Teatr imienia Horzycy w Toruniu, były przeznaczone środki w wysokości 7 milionów 540 tysięcy zł. Środki finansowe, które zostały przyznane na ten cel, mieszczą się zaledwie w granicach 4 milionów 40 tysięcy zł, czyli stanowią ponad 53,58% środków, które były planowane przez wojewodów na ten rok. Pokazuję to i jednocześnie stawiam również wniosek, żeby - jeśli chodzi o środki finansowe rezerwowane na instytucje artystyczne - uwzględnić zwiększenie środków na te dwie instytucje w województwie kujawsko-pomorskim.

Chciałabym podkreślić jeszcze jedną sprawę, która jest dla mnie niezmiernie ważna. Pani minister próbowała wytłumaczyć, że instytucje artystyczne, które są budowane ponad dwadzieścia pięć lat - dotyczy to filharmonii w Lublinie i Opery "NOVA" w Bydgoszczy - w dalszym ciągu nie powinny być tak długo budowane, bo im dłużej będzie trwał proces inwestycyjny, tym większe będą koszty zakończenia tych inwestycji, one nie będą się zmniejszały. Uważam, że fakt wykazywania przez inwestorów zwiększających się środków finansowych na te inwestycje bierze się stąd, że zmieniane i unowocześniane są rozwiązania, że wprowadza się nowe materiały, które kiedyś nie były przewidziane, i dlatego nakłady na te inwestycje są większe.

Z tego względu zgłaszam następną poprawkę, którą przedstawię Wysokiej Izbie na piśmie. Ta poprawka będzie brzmiała: Zwiększa się nakłady finansowe na budowę Opery "NOVA" w Bydgoszczy o 4 miliony zł. Dotyczy to części 34, dział 83, rozdział 8411. Skąd byłyby pozyskane te środki finansowe? I tu też może urażę kogoś, ale uważam, że tych rezerw celowych jest w naszym budżecie za dużo. Myślę, że one nie do końca są przemyślane. Dlatego chciałabym, żeby ta moja poprawka brzmiała następująco: Zwiększa się o 4 miliony zł nakłady na inwestycję Opera "NOVA" w Bydgoszczy, a pieniądze osiąga się zmniejszając o 3 miliony zł wydatki w pozycji 25; ta pozycja dotyczy środków na szkolenia i wynagrodzenia związane z funkcjonowaniem służby cywilnej, w tym również skutków decyzji zwiększających wynagrodzenia urzędników służby cywilnej w 1998 r. Proponuję, żeby stąd przeznaczyć te 3 miliony zł. Ale ponieważ brakuje jeszcze 1 miliona zł, dlatego proponuję, żeby zmniejszyć o 1 milion zł wydatki w pozycji 33, która dotyczy sfinansowania wypłat nagród jubileuszowych, odpraw emerytalnych i ekwiwalentów za niewykorzystane urlopy. To jest moja następna poprawka.

I trzecia poprawka, która bierze się z zupełnie czego innego, a myślę, że również Wysoka Izba powinna ją rozważyć. Państwowa Komisja Wyborcza rozesłała do wszystkich parlamentarzystów pismo, iż została poinformowana, że zabiera się z działalności bieżącej 5 milionów zł i przekazuje się na dział rolnictwa. I z tym się praktycznie wszyscy zgadzamy. Ale czy nie byłoby dobrze, żeby nieco zmienić tę poprawkę, którą zgłosiła komisja w dniu dzisiejszym? Chodzi o to, żeby tych 5 milionów zł nie zabierać z działalności bieżącej, tylko ze środków, które są przeznaczone na przeprowadzenie wyborów, referendów i na inne sprawy związane z działalnością Państwowej Komisji Wyborczej. Sugeruję tę trzecią poprawkę po prostu dlatego, żebyśmy byli wierni temu, co zostało przyjęte w ubiegłym roku przez Wysoką Izbę: że w końcu Państwowa Komisja Wyborcza powinna również mieć możliwość stworzenia warunków do godziwego i dobrego wykonywania zadań.

Panie i Panowie Senatorowie! Panie Marszałku!

Przedstawiłam trzy poprawki. Chciałabym prosić Wysoką Izbę, żebyśmy rozważyli, czy istnieje możliwość przyjęcia tych poprawek. Moim zdaniem, dla dobra tych, którzy są najbiedniejsi w naszym kraju, i tych, którzy uważają, że kultura odgrywa bardzo ważną rolę w życiu każdego człowieka, poprawki te powinniśmy przyjąć.

Chcę powiedzieć o jeszcze jednej kwestii. Nie będę opowiadała się za przyjęciem tego budżetu, ponieważ jest on autentycznie budżetem, który wprowadza bardzo dużo niepokoju w życiu naszego społeczeństwa. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Dziękuję.

Pani senator przemawiała trzynaście minut.

(Senator Dorota Kempka: Przepraszam.)

To ostatnie wystąpienie jest nielogiczne, bo jak się zgłasza poprawki, a nie chce się przyjąć budżetu, to i poprawek się nie przyjmie.

(Senator Dorota Kempka: Jeśli poprawki będą przyjęte, to będę głosowała za.)

Aha, nie zrozumiałem, przepraszam. Teraz jest to już zrozumiałe.

Senator Jerzy Mokrzycki. Następny będzie senator Zbigniew Romaszewski.

Senator Jerzy Mokrzycki:

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

Rok temu w swoim exposé tu, na tej sali, pan premier powiedział, że pierwszym i podstawowym zadaniem jest zapewnienie ludziom, zapewnienie polskim rodzinom odpowiednich warunków życia. Proponuję, byśmy na spokojnie przyjrzeli się tym działom budżetu, które mają wpływ właśnie na warunki życia polskiej rodziny i polskiego społeczeństwa. Proponuję, żeby mówiły cyfry, fakty. Dlatego postaram się ograniczyć komentarze.

Wzrost płac realnych w 1999 r. wyniesie aż 2%, zaś świadczeń emerytów i rencistów aż 1% - i to od 1 stycznia 1999 r. Tak na marginesie chcę państwu powiedzieć, że okazało się, iż w kancelarii premiera wzrost płac realnych w 1998 r. wyniósł 26,8%, podczas gdy nas wszystkich - 4%. Jeśli ktoś ma co do tego wątpliwości, to polecam lekturę ostatniego protokołu z posiedzenia Komisji Regulaminowej i Spraw Senatorskich, gdzie jest to zapisane. Nastąpił też spadek spożycia zbiorowego z 2,2% w 1997 r. do 2,1% w 1998 r. i 2% w roku 1999. Wzrosną też ceny. W 1999 r. ceny ciepła wzrosną o 15%, energii elektrycznej o 11%, zaś dla gospodarstw domowych - o 13%, leki zdrożeją o 10%, gaz o 9%, benzyna o 6 gr na litrze. Od 1 stycznia ceny biletów PKS wzrosły o 7,5%, PKP - średnio o 9,8%, wzrosły też opłaty pocztowe, telefoniczne, ceny alkoholi, piwa, tytoniu. Ja sobie już daruję tę wyliczankę, bo nie chcę się dłużej nad tym zatrzymywać.

Następnie trzeba powiedzieć, że maleją wydatki na opiekę społeczną, w tym wydatki na osłonę socjalną, od 10% w przypadku wydatków bieżących, do 67% w przypadku wydatków majątkowych, a udział globalny wydatków na opiekę społeczną w relacji do produktu krajowego brutto zmniejsza się do 1,65. Przypomnę, że w roku 1997 ten wskaźnik wynosił 2,45. Jeśli do tego dodamy, moim zdaniem, skandaliczną propozycję zmniejszenia o 20 milionów zł środków na dożywianie dzieci, to mamy pełny obraz sytuacji w opiece społecznej. Czyżby ta propozycja dotycząca dzieci była najłatwiejsza do zrealizowania, bo maluchy nie zaprotestują i będzie to najspokojniej przyjęte?

Chcę po raz wtóry wrócić do sprawy służby zdrowia. Rząd twierdzi, że nakłady na służbę zdrowia zwiększyły się o 14% i tak de facto jest. No, realnie jest to 6%. Jeżeli tak, to proszę mnie i społeczeństwu wytłumaczyć takie oto zjawiska, które przedstawię na konkretnych przykładach.

W byłym województwie koszalińskim w roku 1998 nakłady na jednego mieszkańca z tytułu ochrony zdrowia wynosiły 375 zł, teraz zaś Zachodniopomorska Kasa Chorych obwieściła, że wyniosą one 525 zł, a więc przybyło 150 zł na jednego mieszkańca. No i gdzie teraz jest te 150 zł? Okazuje się, że umowy zawarte z kasami chorych pozwalają tylko na finansowanie 80%, a jeżeli chodzi o zabiegi specjalistyczne, to tylko 60% tego, co wykonywano w 1998 r. przy budżecie mniejszym o te 150 zł na jednego mieszkańca. A jeżeli chodzi na przykład o OIOM, gdzie się ratuje ludzkie życie, to w jednym ze szpitali środki na ten cel obcięto o 3/4, tym samym skazując na śmierć praktycznie 3/4 pacjentów.

Następne pytanie. Gdzie są te pieniądze? I chyba powoli zaczynamy je znajdować. Ktoś tu powiedział, że to lekarze nie są przyzwyczajeni do nowego sposobu zarządzania. W ogóle najłatwiej jest zrzucić całą winę na kadrę lekarską i mówić, że nie umie ona wykorzystać środków i nimi zarządzać. A czy całe zło nie tkwi przypadkiem w kasach chorych? Bo co się okazuje? Średnia pensja w kasach chorych jest wyższa o około 100% od średniej płacy w administracji. Ja wiem, że kasy chorych przeznaczyły około - mam niepełne dane - 35 milionów zł na inwestycje, wyposażenie, biurka, remonty, samochody etc., etc. Zachodniopomorska Kasa Chorych przeznaczyła na ten cel dokładnie 1 milion 650 tysięcy zł, podczas gdy na przykład urząd marszałkowski otrzymał 77 tysięcy zł na swoje wyposażenie. Do tego problemu wrócę później. A może to jest tak, że 0,5% z tych 7,5%, jak wszyscy wiemy, zabiera ZUS na obsługę funduszu, drugie 0,5% pochłaniają wszystkie koszty administracyjne kas chorych i de facto na ochronę zdrowia nie idzie 7,5%, ale 6,5%? Jeżeli się mylę, to sądzę, że przedstawiciele rządu to sprostują.

Trzeba powiedzieć, że tu nie chodzi o lekarzy, ale o ludzi, którzy zarządzają kasami chorych. Proszę państwa, Zachodniopomorską Kasą Chorych zarządza ichtiolog - skądinąd jest to bardzo fajny i ciekawy zawód - i myśmy się z tego powodu ucieszyli. Pomyśleliśmy sobie bowiem, że skoro jest to ichtiolog, to będą doświadczenia na zwierzątkach, na rybkach, nie zaś na ludziach. Guzik prawda, są to doświadczenia na ludziach. Zastępcą dyrektora kasy chorych jest człowiek, który przez całe swoje młode życie pracował tylko trzy miesiące, ale był rzecznikiem prasowym wojewody. I taka jest obsługa kasy chorych, tacy ludzie zajmują się polskim zdrowiem. I dlatego szukanie winnych wśród lekarzy jest lekką, delikatnie mówiąc, przesadą.

(Głos z sali: To już jest niesmaczne.)

Chciałem z tej trybuny prosić o to, żeby NIK po prostu zajął się kontrolą gospodarki, w tym kas chorych, kwestią inwestycji, remontów, zakupów, wyposażenia gabinetów, komputerów, samochodów itd., itd. Zobaczymy wtedy, jak te pieniądze są wydatkowane.

Koalicja wprowadziła w tym roku reformy dotyczące zmiany podziału terytorialnego kraju - i chwała jej za to. Zmiana podziału terytorialnego kraju i powołanie nowych szczebli samorządu powiatowego i wojewódzkiego, a w efekcie przesunięcie zadań z administracji rządowej do samorządowej, miało spowodować to, że samorządy będą lepiej zarządzały środkami. Tak, tylko że na zarządzanie trzeba mieć środki. A co się okazało? Otóż za przekazaniem zadań nie poszły środki. W dalszym ciągu jest gospodarka nakazowa, środki zostały bowiem na szczeblu rządowym. Dowody? Proszę bardzo. Z analizy ustaw kompetencyjnych wynika, że wojewodowie przekazali na szczebel powiatowy i dla samorządów wojewódzkich około 50-60% swoich zadań i dotychczasowych uprawnień. Jednak na administrację wojewódzką w 1998 r. - uwaga - w starym układzie przeznaczono 1 miliard 339 tysięcy zł, natomiast w nowym - 1 miliard 164 tysiące zł, a więc o 170 tysięcy zł mniej. Przekazując 1/8 kwot, przekazują 50-60% zadań. Dalej, w budżecie tego roku jest średnio siedemset osiem etatów kalkulacyjnych w urzędach wojewódzkich, przy płacach 1800 zł, oczywiście brutto, podczas gdy w urzędach marszałkowskich, tych, które ja znam, te płace wahają się w granicach 1200 zł. Taka jest prawda. Pytam: gdzie są te pieniądze? Jak wygląda to umacnianie samorządności?

Jest pewna bardzo ciekawa rzecz, o której powiem. Otóż pan wojewoda szczeciński poszedł w ślady pana Zagłoby i podarował urzędowi marszałkowskiemu Inflanty. Te Inflanty to zamek królewski, który ma być siedzibą urzędu marszałkowskiego, a jest własnością tegoż urzędu. Pomijając nawet to, że zamek ma inne funkcje niż goszczenie urzędników, przypomnę, że na to przeznaczono 77 tysięcy zł. Tak jest w zapisie. Proszę państwa, co to jest przy 1 milionie 500 tysiącach zł, które przeznacza się na remont kasy chorych? To są fakty. Jeśli ktoś ma wątpliwości, to ja służę wyciągami z budżetu. Takich faktów mógłbym podać jeszcze więcej.

Proszę państwa, na koniec jeszcze dwa zdania o kulturze, o której tyle mówiliśmy. Ale trzeba powiedzieć, że są jednostki kulturalne - zupełne sieroty. Na przykład koszaliński Bałtycki Teatr Dramatyczny jest sierotą całkowitą; nikt się do niego nie chce przyznać, bo po prostu zapomniano, że taki teatr w ogóle istnieje. Podobna historia jest w Kaliszu, mógłbym jeszcze powiedzieć o paru innych jednostkach. Opera w Szczecinie nie ma pieniędzy. I co się robi? Pracownicy opery i operetki dostali zgodę na rozprowadzanie cegiełek i przed 1 lutego, żeby pobrać pobory, rozprowadzają cegiełki. To żenujące.

Proszę państwa, oczywiście podstawowym argumentem jest fakt podnoszony przez koalicję, że niedofinansowanie poszczególnych dziedzin życia - już kończę, Panie Marszałku - to brak środków budżetowych. A ja pytam, dlaczego nie podejmuje się żadnych działań, aby włączyć do budżetu, powtarzam, włączyć tam sierotki z tak zwanej działalności pozabudżetowej, to znaczy z różnego rodzaju agencji, funduszy specjalnych, środków celowych. Przecież jest to w tym roku kwota ponad 85 miliardów zł, 60% całego budżetu. Jest to kwota wyjęta spod kontroli parlamentu, bo jej w budżecie państwo nie widzą. I tu są konfitury, tylko, niestety, do tych konfitur ani oświata, ani rolnictwo, ani nauka, ani kultura nie mają dostępu. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Dziękuję.

Proszę bardzo, pan senator Zbigniew Romaszewski. Następnym mówcą będzie senator Jerzy Cieślak.

Senator Zbigniew Romaszewski:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Zacznę może od kwestii zupełnie konkretnych. Jeżeli zostanie mi trochę czasu, to potem będę chciał powiedzieć kilka ogólnych uwag na temat ustawy budżetowej.

Generalnie chciałbym poprzeć poprawki uchwalone przez Komisję Praw Człowieka i Praworządności, przedłożone Komisji Gospodarki Narodowej, ale z różnych przyczyn nieaprobowane.

Muszę powiedzieć, że ten brak zaufania Komisji Gospodarki Narodowej do ustaleń komisji merytorycznych jest chyba trochę deprymujący. Tak się akurat składa, że wszystkie zwiększenia budżetowe, które komisja postulowała, znalazły pokrycie w zmniejszeniu budżetów dokładnie w tych częściach, które były rozważane, rozważane bardzo szczegółowo, i ja sobie nie wyobrażam, żeby tak szczegółowa dyskusja na ten temat mogła być przeprowadzona na posiedzeniu Komisji Gospodarki Narodowej. Zresztą za chwilę wskażę taki przykład.

Wysoka Izbo! Kwestie, które chcę tutaj przedłożyć, w moim przekonaniu i w przekonaniu komisji, są właściwie praktycznie bezdyskusyjne. Zresztą Komisja Gospodarki Narodowej, jeżeli chodzi o zwiększenia, zasadniczo się zgadza, natomiast kwestionuje to, czy rzeczywiście można pokryć je z tych źródeł, które postulujemy.

Otóż, Wysoka Izbo, pierwszą kwestią, którą postuluje Komisja Praw Człowieka i Praworządności, jest sprawa zwiększenia budżetu rzecznika interesu publicznego o 1 milion 222 tysiące zł. Ta kwestia została w jakiejś części zaaprobowana przez Komisję Gospodarki Narodowej. Zmniejszenie tego budżetu przez Sejm było kwestią niezmiernie kontrowersyjną. I chciałem tutaj zwrócić uwagę na jedną sprawę, taką, że budżet rzecznika interesu publicznego powstawał praktycznie w październiku, listopadzie, kiedy to wreszcie przyjęta przez nas nowelizacja ustawy uzyskała prawo bytu i rzecznik został powołany. Czym to owocuje? No, to owocuje tym, że całkowicie zostały zmienione zadania rzecznika interesu publicznego w porównaniu z ustawą kwietniową z 1997 r. Te zadania rzeczywiście wzrosły w sposób zasadniczy. W tej chwili to nie sąd apelacyjny rozpatruje oświadczenia, te wszystkie oświadczenia przechodzą przez instytucję rzecznika. Budżet rzecznika interesu publicznego, ponieważ był to już listopad, budowano nie tyle pod zadania, które rzecznik ma do wykonania, ile pod możliwości finansowe państwa. Jest to więc budżet zbudowany z niezwykłą oszczędnością i - w moim przekonaniu - w tym sensie nieadekwatny do zadań, które stoją przed rzecznikiem. W związku z tym obcinanie tego budżetu, obniżanie go jest - w moim przekonaniu - po prostu niedopuszczalne.

Proszę państwa, powiem jedno. Chciałbym, żebyśmy sobie uzmysłowili, jakie zadania stoją przed tym urzędem. W tej chwili w sądzie apelacyjnym znajduje się dwadzieścia trzy i pół tysiąca oświadczeń. Urząd rzecznika interesu publicznego zatrudnia, zgodnie z przedłożonym preliminarzem, dwudziestu trzech pracowników merytorycznych. To w zasadzie oznacza, proszę państwa, że weryfikacja tysiąca oświadczeń przypada na jedną osobę. Nie wiem, czy można sobie z czymś takim poradzić. Dla porównania podam, że Biuro Studiów i Analiz w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, które w 1992 r. prowadziło lustrację, zatrudniało dziewiętnastu pracowników i od 10 lutego do 4 czerwca zweryfikowało około tysiąca, tysiąca dwustu osób. Taka jest więc tutaj relacja. A zatem budżet jest przedłożony, a obsada etatowa - niezwykle ograniczona, niezwykle oszczędna.

Dlatego też komisja postuluje, ażeby budżet rzecznika interesu publicznego przyjąć zgodnie z przedłożonym przez niego preliminarzem, czyli zwiększyć o 1 milion 222 tysiące zł.

Druga kwestia, którą postuluje Komisja Praw Człowieka i Praworządności, to zwiększenie budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości o 6 milionów zł, z przeznaczeniem na podwyżkę uposażeń kuratorów sądowych.

Wysoka Izbo! Problem zaczyna być tutaj rzeczywiście drastyczny. Tak się składa, że w tym roku rzeczywiście na budżet Ministerstwa Sprawiedliwości narzekać nie można, ponieważ zgodnie z przyjętą przez nas ustawą zostaje dokonana regulacja płac pracowników obsługi sądowej i w związku z tym ten budżet wygląda przyzwoicie. Ustawa ta natomiast nie obejmuje kuratorów sądowych, czyli ludzi, którzy w tej chwili bezpośrednio stykają się z przestępczością. Tam, gdzie normalnie idzie dwóch uzbrojonych policjantów, udaje się sam kurator.

A jak wygląda siatka płac kuratorów zawodowych? Może to państwu przybliży problem, który przed nami stoi. Proszę państwa, tak zwany stażysta, oczywiście po wyższych studiach, po IPSIR, dostanie, według założeń budżetowych, 794 zł. Kurator dostanie 1022 zł, starszy kurator - 1135 zł, a specjalista dostanie 1362 zł. Na dodatek, proszę państwa, żeby było jasne, te obowiązki kuratorów zawodowych w tej chwili dodatkowo wzrosły, w związku z przyjęciem kodeksu postępowania karnego, ponieważ w art. 214 obowiązek sporządzania wywiadu środowiskowego przesunięto w tym momencie z policji na kuratorów. I teraz jeszcze dodatkowo, oprócz wykonywania tych wszystkich obowiązków, każdy kurator zbiera od trzydziestu do sześćdziesięciu takich wywiadów w ciągu miesiąca. Trzeba więc powiedzieć, że sytuacja uposażeniowa tych ludzi jest po prostu dramatyczna. W związku z tym wielkiej rewolucji dokonać się w tej sprawie nie da, ale można chociaż dać sygnał, że ten problem jest przez Senat zauważany. To wymaga nakładów w wysokości 6 milionów zł. I propozycja nasza zmierza do tego, ażeby jednak ten stażysta dostał z 900 zł, a ten specjalista 1476 zł, czyli żeby ta podwyżka wyniosła około 200 zł, a nie 100 zł. To był nasz wniosek.

Ostatnim wnioskiem dotyczącym zwiększenia nakładów było przywrócenie sumy 822 tysięcy, która dość arbitralnie, powiedziałbym, została wycięta z budżetu Jednostki Wojskowej 2305, znanej jako Grom. I ja myślę, że w ogóle głębiej w tę sprawę nie wchodzono. Boję się, że tak działać, podejmować takie nie do końca uzasadnione działania w stosunku do jedynej właściwie zawodowej jednostki, która jest reprezentantem naszych sił zbrojnych na Zachodzie, jest rzeczą niezwykle niebezpieczną. Komisja wnosi o przywrócenie tej sumy 822 tysięcy zł w budżecie jednostki 2305.

I teraz przechodzimy do kwestii, gdzie szukać na to pokrycia. Ano, proszę państwa, przede wszystkim w budżecie generalnego inspektora ochrony danych osobowych. Niezależnie od tego, Wysoka Izbo, czy znaleźlibyśmy wśród rozpatrywanych przez komisję części budżetowych cele, na które te środki powinny być przekazane, budżet generalnego inspektora ochrony danych osobowych i tak powinien być ograniczony, ponieważ jest niezmiernie rozdęty, a nawet urąga normalnej sprawiedliwości.

Wysoka Izbo! Liczba etatów w urzędzie generalnego inspektora ochrony danych osobowych wzrasta o trzydzieści dziewięć, czyli prawie dwukrotnie: z czterdziestu jeden do osiemdziesięciu. Nie będę dyskutował nad tym, czy to dużo, czy mało. Chciałbym natomiast zwrócić uwagę na rzeczy, które wydają się dosyć szokujące. Otóż, w biurze generalnego inspektora ochrony danych osobowych średnia płaca według angażu, podkreślam: według angażu, bez żadnych dodatków, wynosi 3 tysiące 700 zł. Przeciętna płaca, liczona ze wszystkimi składnikami objętymi funduszem wynagrodzeń, wynosi 4 tysiące 180 zł. W jakiej to instytucji takie pobory bywają? Na dodatek jeszcze, Wysoka Izbo, okazuje się, że to zostało źle policzone. Myśmy to przeliczyli i te 4 tysiące 180 zł zostało wyliczone jako przeciętna płaca dokładnie z osiemdziesięciu etatów, podczas gdy jest rzeczą oczywistą, że przeciętna liczba etatów musi wynosić sześćdziesiąt. Bo jeżeli na początku roku jest ich czterdzieści, a pod koniec osiemdziesiąt, to przeciętna wynosi sześćdziesiąt. I teraz, jeżeli policzymy to dla przeciętnej liczby etatów, to średnia płaca, absolutnie zawrotna, wyniesie 5 tysięcy 670 zł. To już zaczyna być anarchia płacowa i do czegoś takiego dopuścić nie można.

Ja muszę powiedzieć, że przy rozważaniu następnego budżetu, polecałbym bardzo szczegółową uwagę zwrócić właśnie na system płacowy, który jest potwornie rozmyty, straszliwie zanarchizowany.

Wysoka Izbo, nasz wniosek, ażeby wydatki generalnego inspektora ochrony danych osobowych zmniejszyć o 1 milion 222 tysiące zł na rzecz rzecznika interesu publicznego i o 418 tysięcy zł na rzecz Jednostki Wojskowej 2305, jest całkowicie uzasadniony i znajduje pełne pokrycie w tym rozdętym budżecie. Jeżeli my to wszystko odejmiemy i policzymy, to okaże się, że średnia płaca z tego okrojonego budżetu i tak wyniesie 3 tysiące 740 zł, o czym nasi pracownicy, pracownicy Kancelarii Senatu mogą sobie tylko śnić.

Wysoka Izbo, tu prosiłbym jednak o wzięcie pod uwagę, że my to naprawdę policzyliśmy do końca i odpowiadamy za to, co policzyliśmy.

Pozostaje kwestia tych 6 milionów zł, które przeznaczyliśmy dla Ministerstwa Sprawiedliwości. I to jest drugie zmniejszenie, które wprowadzamy. My zamierzamy to pokryć ze zmniejszenia rezerwy celowej w części 83, pozycja 63, czyli z budowy stanowisk kontroli i dowodzenia Policji.

Tu powinienem, proszę państwa, opowiedzieć całą historię tej rezerwy celowej, bo powstała ona w ten sposób, że wydatki majątkowe Jednostek Nadwiślańskich, które mają być rozwiązane, wydatki na nowe uzbrojenie tych jednostek, zostały przeniesione do rezerwy celowej. Co było niewątpliwie słuszne, bo jeżeli Jednostki Nadwiślańskie mają być rozformowane, to zakup nowego sprzętu nie ma żadnego sensu, bo nie wiadomo, jaki sprzęt i dla kogo kupować. W ten sposób została stworzona ta pozycja 63 rezerwy celowej na budowę stanowisk kontroli i dowodzenia policji w dwóch, poza Warszawą, dużych aglomeracjach miejskich.

Wysoka Izbo! Ta sprawa była przedmiotem bardzo szczegółowej debaty zarówno z Policją, jak i z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i Administracji. Rzecz w tym, że ten prezent zaskoczył i policję, i ministerstwo. Do tej pory nie wiadomo, jakie miasta miałyby otrzymać te stanowiska kontroli i dowodzenia. W związku z tym można być prawie pewnym, że pieniądze przeznaczone na stanowiska dowodzenia nie zostaną wykorzystane, bo nie mogą, bo przez najbliższe dwa miesiące będą jeszcze trwały przetargi, w którym mieście takie stanowiska zostaną zbudowane, w dwa miesiące w najlepszym razie, po czym można będzie przystąpić do prac studyjnych.

Angażowanie całej kwoty 30 milionów zł jest tutaj pozbawione celu, bo w gruncie rzeczy te 30 milionów wykorzystane na pewno nie będzie. I kiedy postulowaliśmy obniżenie tej kwoty o 6 milionów zł i przekazanie pieniędzy na fundusz uposażeń kuratorów sądowych, ani Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, ani Policja, nie wnosiły sprzeciwu, ponieważ były zaskoczone tym dodatkowym prezentem. Tak że ma to bardzo głębokie uzasadnienie.

No cóż, protestowało Ministerstwo Finansów, no bo rezerwa, która się nie zrealizuje, to jest rezerwa Ministerstwa Finansów, to są pieniądze Ministerstwa Finansów, powiedzmy to sobie jasno i szczerze.

Wydaje mi się, że w tym momencie pilniejsza jest sprawa uposażeń kuratorów i w związku z tym będę prosił państwa senatorów o poparcie poprawek przedłożonych przez Komisję Praw Człowieka i Praworządności. Dziękuję bardzo.

Chyba wykorzystałem czas. Czy może coś mi jeszcze zostało?

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Nie, no wykorzystał pan pełne piętnaście minut.

(Senator Zbigniew Romaszewski: O! To za dużo, przepraszam.)

Proszę bardzo, pan senator Jerzy Cieślak, następny będzie senator Piotr Andrzejewski.

Dla wyróżniających się senatorów jest piętnaście minut. (Wesołość na sali). Przy debacie budżetowej nie można być takim skrupulantem.

Proszę bardzo, Panie Senatorze.

(Senator Jerzy Cieślak: To ja muszę poprosić jednak pana marszałka o zgodę na połączenie czasu wypowiedzi.)

Proszę bardzo, Panie Senatorze.

Senator Jerzy Cieślak:

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

Przewodniczący sejmowej Komisji Finansów Publicznych, pan poseł Henryk Goryszewski, mówił wielokrotnie, że budżet na 1999 r. będzie najtrudniejszym budżetem w okresie ostatnich dziewięciu lat. Takiego określenia używał przedstawiciel koalicji rządzącej, konkretnie Akcji Wyborczej Solidarność. Opozycja ma natomiast prawo, a nawet obowiązek, mówić społeczeństwu, że jest to najgorszy budżet w okresie ostatnich dziewięciu lat.

Oczywiście kolejne obniżenie przez Narodowy Bank Polski stóp procentowych kredytów powiększa rezerwę budżetową na obsługę długu wewnętrznego i zagranicznego. Rezerwę tę powinniśmy zmniejszyć, a uzyskane środki podzielić.

Na marginesie warto przypomnieć, że przed zmianą konstytucji i powołaniem Rady Polityki Pieniężnej, pani prezes Hanna Gronkiewicz-Waltz nie była tak skłonna do współpracy z rządem w latach 1994-1997 i długo utrzymywała wysokie stopy procentowe, mimo że wskaźnik inflacji zmniejszył się w tamtym okresie z 37 do 13,2%.

Ale poprawki zaproponowane przez Senat nie zmieniają politycznych idei autorów tego budżetu. Nie zmieniają faktu, że zamiast poszukiwać sposobu zwiększenia dochodów, koncentrują swoją uwagę na ograniczaniu wydatków budżetowych.

Wysoki Senacie, senator sprawozdawca Komisji Gospodarki Narodowej powiedział, że w 1998 r. osiągnęliśmy dobre wyniki w gospodarce i realizacji budżetu państwa. Nie zgadzam się z tymi opiniami.

Poza uwarunkowaniami zewnętrznymi, których znaczenie doceniam, to właśnie koncepcja schładzania gospodarki wprowadziła nas w IV kwartale ubiegłego roku w recesję gospodarczą, o czym świadczy poufny raport wicepremiera Leszka Balcerowicza przekazany premierowi i Prezydium Klubu Parlamentarnego Akcji Wyborczej Solidarność, którego fragmenty opublikowała prasa. Świadczy o tym również spadek dynamiki wzrostu produktu krajowego brutto z 6,9% w 1997 r. do 5,1% w roku 1999. A przecież spadek produktu krajowego brutto to zmniejszenie dochodów i wydatków budżetu państwa. Według niektórych ekspertów, rzeczywisty wzrost gospodarczy nie będzie większy niż 4,6%.

Także druga opinia senatora sprawozdawcy komisji nie jest zgodna ze stanem faktycznym, co postaram się udowodnić na przykładzie wzrostu dynamiki zadłużenia służby zdrowia.

Trzeba najpierw przypomnieć, że zadłużenie to narasta od 1991 r. Po uchwaleniu przez parlament ustawy o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym w 1997 r. na oddłużenie samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej wydano 1 miliard 750 milionów zł. I według stanu na dzień 31 grudnia tego roku, zadłużenie zmniejszyło się do około 2 miliardów zł. W pierwszym półroczu 1998 r. rządząca koalicja zahamowała przygotowania do wdrożenia tej ustawy i wystąpiła z nową koncepcją reformy, która po trzech nowelizacjach została z ogólnie znanymi skutkami wprowadzona w życie 1 stycznia 1999 r.

Wypada przypomnieć również, że w budżecie roku 1998 na oddłużenie służby zdrowia przeznaczono tylko 310 milionów zł, z czego wykorzystano 162 miliony zł. Ostateczne dane za grudzień i cały ubiegły rok znane będą dopiero około 15 marca. Ale według dostępnych mi i bardzo wiarygodnych źródeł informacji, na dzień 30 listopada zadłużenie wynosiło 6 miliardów 245 milionów zł, w tym tak zwane wymagalne 5 miliardów 628 milionów zł. Jak z tego wynika, w okresie jedenastu miesięcy ubiegłego roku zwiększyło się aż o ponad 4 miliardy zł.

W dzisiejszej debacie pan senator Kruk apelował, żebyśmy sięgnęli do stenogramów z debaty nad budżetem na rok 1998. Sięgnąłem po te stenogramy i stwierdziłem, że sprawdziły się wszystkie krytyczne opinie parlamentarzystów Sojuszu Lewicy Demokratycznej o budżecie ochrony zdrowia na 1998 r.

Dzisiaj do władz centralnych w Warszawie płyną z całego niemal kraju niepokojące informacje, że kasy chorych proponują samodzielnym zakładom opieki zdrowotnej kontrakty zapewniające finansowanie świadczeń zdrowotnych w wysokości tylko około 60-70% wydatków poniesionych w roku ubiegłym. Dzisiaj o godzinie 15.00 otrzymałem z Zarządu Głównego Związku Zawodowego Pracowników Uzdrowisk Polskich absolutnie dokładną, sprawdzoną informację, że po przeprowadzonych dotychczas negocjacjach kasy chorych proponują polskim uzdrowiskom wykupienie tylko 20-50% miejsc w sanatoriach.

Samodzielne jednostki i zakłady budżetowe ochrony zdrowia przejmowane przez samorządy mają, na szczęście, jednoznaczną gwarancję przejęcia przez skarb państwa ich zobowiązań finansowych, powstałych do 31 grudnia ubiegłego roku. Można ją znaleźć w art. 80 ustawy wprowadzającej reformę administracji publicznej z dnia 13 października 1998 r. Mniej jednoznaczne gwarancje dotyczą usamodzielnionych zakładów opieki zdrowotnej, których organem założycielskim pozostaje administracja rządowa. Można je znaleźć w art. 1 ust. 7 ustawy nowelizującej kodeks cywilny z dnia 28 lipca 1990 r.

Z tego powodu, na dwudziestym czwartym posiedzeniu Senatu, w dniu 2 grudnia ubiegłego roku, senatorowie SLD i PSL usiłowali wprowadzić gwarancję oddłużenia szpitali klinicznych na mocy poprawki mniejszości do ustawy nowelizującej ustawy: o zakładach opieki zdrowotnej, o zawodzie lekarza, o zawodzie pielęgniarki i położnej oraz o szkolnictwie wyższym. Niestety, głosami senatorów koalicji rządzącej poprawka ta została odrzucona.

Polska służba zdrowia wciąż jeszcze praktycznie obciążona jest szybko rosnącym garbem zadłużenia. Oczywiście jego obsługa na drodze spłat gotówkowych w latach 1999 i 2000 nie będzie możliwa. Niewielka część może być spłacona środkami budżetowymi na obsługę długu wewnętrznego i zagranicznego. Przede wszystkim jednak w bankach zdeponowane zostaną gwarancyjne papiery wartościowe, które skarb państwa wykupywać będzie, niestety, w miarę istniejących możliwości. Moim zdaniem, przed głosowaniem nad ustawą budżetową na rok 1999 powinniśmy znać konkretną datę przejęcia przez skarb państwa zadłużenia zakładów opieki zdrowotnej i termin uregulowania tego zadłużenia.

Wysoki Senacie! Poważne opóźnienia w przygotowaniach procesów prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych grożą dezorganizacją dochodów budżetowych i reformy ubezpieczeń społecznych w latach 1999-2001. Taka jest opinia wyrażona w poufnym raporcie wicepremiera Balcerowicza.

Jednoprocentowy i opóźniony wzrost świadczeń emerytalno-rentowych w 1999 r. grozi szybką i dramatyczną pauperyzacją najsłabszych ekonomicznie grup naszego społeczeństwa.

Po zapoznaniu się z planowanymi nakładami budżetowymi na świadczenia opieki społecznej, restrukturyzację rolnictwa, na placówki kultury, edukacji narodowej, na obronność kraju, obserwując rosnące koszty reformy administracji publicznej, skutki reorganizacji Policji, zwracam się do pana premiera Jerzego Buzka z apelem o jak najszybszą rekonstrukcję rządu, który przygotował projekt budżetu na rok 1999. Jako senator opozycji mam ten komfort, że mogę mówić głośno to, co jak sądzę, podzielają w swoich opiniach również niektórzy przynajmniej z parlamentarzystów koalicji rządzącej.

Panie Premierze, chciałoby się powiedzieć - powrócę do hasła wyborczego Sojuszu Lewicy Demokratycznej z 1993 r. - niech mi pan wierzy, że tak dalej być nie może, bo tak dalej być nie musi. Dziękuję, Panie Marszałku.

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Dziękuję.

Proszę bardzo senatora Andrzejewskiego o zabranie głosu, następny będzie senator Andrzej Mazurkiewicz.

Senator Piotr Andrzejewski:

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

Nawiązując do odpowiedzialności za państwo i do zakrojonego tak szeroko, w sposób rewolucyjny, frontu reform, trzeba powiedzieć: tak dalej nie tylko będzie, ale tak dalej być musi.

Ten budżet jest może najtrudniejszym budżetem, jaki mamy od 1989 r., ale też i ma swoje cechy specyficzne. Taką cechą jest niezwykłe, jak na ustawę budżetową, uelastycznienie środków. To prawda, że nie jest to budżet stabilizacji, ale budżet rewolucyjnej transformacji. Dlatego też to, co jest stabilne, to wszystko musi się bilansować w ramach środków budżetowych po stronach "ma" i "wyda". To jest aksjomat. Ale jest też szereg elementów otwartych w tej reformie, która jest in statu nascendi, która jest dynamiczna, która stwarza wyzwanie dla wszystkich chcących reformować Polskę i stanowi jednocześnie zagrożenie dla wszystkich chcących utrzymania status quo, sytuacji dotychczasowej, w której jest najwygodniej, jak latem w ciepłym zakolu rzeki, gdzie nic się nie dzieje. Ale wtedy i Polska nie idzie naprzód.

I tak, jeśli chodzi o generalia, chcę dać przykład art. 44. Rząd ustami swojego przedstawiciela mówił o tym, że w tę ustawą budżetową wkłada instrumenty szybkiej reakcji, instrumenty bardzo ciekawe. Proszę zwrócić uwagę, że dzisiaj mamy tu poprawki pana senatora Cichosza czy pana marszałka Chronowskiego, dotyczące zwiększenia środków Agencji Rynku Rolnego na interwencyjny zakup żywca. A w art. 44 mamy generalną zasadę. Tu nikt nie patrzy na ten budżet z perspektywy generaliów, tylko szczegółowych pozycji: gdzie co przenieść. Tymczasem ten budżet ma bardzo ważne, fundamentalne zasady. Art. 44 umożliwia wprowadzenie takich poprawek w załączniku nr 2, ale konstruuje też zasadę: "W przypadku wystąpienia oszczędności w wydatkach planowanych na obsługę zadłużenia zagranicznego i długu krajowego upoważnia się ministra właściwego do spraw finansów do ich przeznaczenia w pierwszej kolejności na zwiększenie dotacji dla Agencji Rynku Rolnego". Jest tylko problem, o jakie kwoty. Ale zasada jest. Pytanie, czy te sformułowania restrykcyjnie ograniczać kwotami, czy nie? W każdym razie zaczynamy tworzyć pewne mechanizmy płynności w ramach budżetu. Stąd też odejście od konkretnych inwestycji centralnych i przeniesienie środków do ogólnej rezerwy budżetu Rady Ministrów, z upoważnieniem do ich elastycznego przelewania, co jest elementem dynamicznego budżetu. Te poprawki senatora Cichosza i senatora Chronowskiego, jeśli chodzi o załącznik nr 2, dotyczące Agencji Rynku Rolnego, odpowiadają dzisiejszemu zapotrzebowaniu, podczas gdy zasada jego realizacji jest już tutaj sygnalizowana w art. 44.

Wydaje się, że jeśli chodzi o poprawki naszej komisji, tu również istnieje tendencja prawidłowa, tendencja do bilansowania, ale też i do reagowania na potrzebę chwili, w porównaniu z tym co wynikało z założeń projektu budżetu przedstawionego przez rząd. Trudno się jednak nie zgodzić ze stanowiskiem prezentowanym przez senatora Romaszewskiego i Komisję Praw Człowieka i Praworządności, że są pewne zadania państwa, które sygnalizował projekt rządowy, a które w Sejmie w sposób zadziwiający i woluntarystyczny zniwelowano.

Powiem tutaj o tym, co jest przedmiotem i mojej poprawki, która zostanie za chwilę państwu rozdana, za chwilę złożę ją też panu marszałkowi. Jest to to samo, o czym mówił senator Romaszewski. Jeżeli tworzymy gorącą instytucję, co wynika z ustawy o generalnym inspektorze ochrony danych osobowych, to nie można jej pozostawić bez środków, tworząc jednocześnie niczym nieuzasadnioną tak zwaną kieszeń budżetową, na wszelki wypadek gdyby rozdęła się do niepomiernych rozmiarów. Budżet i wskazania budżetowe są bardzo ważnymi sygnałami co do kierunków zarządzania państwem i co do polityki budżetowej. Ten sygnał jest niepokojący. I należy przywrócić równowagę, zgodnie z założeniem rządowym, toteż w pełni popieram tę minimalną poprawkę, aby wrócić tu do projektu rządowego. Twierdzę, że okrajanie tej pozycji dotyczącej instytucji rządowej - bo to przecież preliminarz, zatwierdzony przez rząd minimalny preliminarz wydatków generalnego inspektora ochrony danych osobowych - jest elementem politycznym, jest też złym zamiarem, działaniem w złej wierze. Dlatego przywrócenie rangi projektowi rządu jest naszym obowiązkiem, jeżeli także nie chcemy storpedować działalności generalnego inspektora ochrony danych osobowych, a myślę, że nie chcemy. Tymczasem takie podejrzenie się nasuwa, jeśli chodzi o to, co zrobił Sejm.

Druga kwestia to problem wydatków - może enigmatycznych, tak więc może nie należy o tym zbyt obszernie mówić - na nowoczesną logistykę w czasie wchodzenia do NATO. Chodzi o zwiększenie wydatków na działalność Jednostki Wojskowej 2305 "Grom". To jedyna jednostka, która jest wizytówką Polski dla NATO, dla Zachodu. To nie są przekształcane struktury Układu Warszawskiego, tylko nowa jednostka. Może boli to, że jest ona poza strukturami MON, stąd też niechęć MON, jest ona w strukturach MSWiA. Ale tam mamy nowoczesną logistykę, tam mamy nowoczesne szkolenia, tam mamy zarzewie tego, czego będą od nas oczekiwali partnerzy w NATO. Okrojenie tego budżetu w Sejmie jest bardzo niebezpiecznym sygnałem politycznym. I znowu, czy możemy sobie na takie sygnały dzisiaj pozwalać? Twierdzę, że nie.

Dlatego też popieram poprawkę, na którą uczula nas szczególnie Zbigniew Romaszewski w imieniu Komisji Praw Człowieka i Praworządności, i wnoszę o jej przyjęcie. Chodzi o przyjęcie wersji zgłoszonej w projekcie rządowym. Dostaliśmy zły sygnał z Sejmu, trzeba to sprostować. I takie jest stanowisko rządu. Proszę spytać kogokolwiek, czy jest dzisiaj przyzwolenie na odstępstwo od projektów rządowych w tym zakresie. Zwłaszcza tutaj, w Senacie, trzeba myśleć racjonalniej i może bardziej ogólnie, a nie tylko wyliczać, na który szpital dać, a na który nie dać.

To jest problem, który chciałem zasygnalizować. Trzeba wyrazić się z uznaniem o poprawkach planowanych przez naszą komisję. Zwłaszcza cieszy mnie, jako siłą rzeczy reprezentanta koncepcji solidarnościowej, zasady solidaryzmu społecznego, zwiększenie obowiązkowej składki na Fundusz Pracy. To niby pół procenta, ale to jest bardzo ważny cel i kwoty na ten cel są niezbędne.

W przypadku każdej z tych poprawek, jak wiemy, będzie problem, jeśli chodzi o źródła pokrycia wydatków. Wskazujemy te źródła tak, żeby się wszystko bilansowało. Jednocześnie opowiadam się jednak przeciwko poprawce zwiększającej wydatki Urzędu Kultury Fizycznej i Turystyki o 500 tysięcy zł, kiedy taka, a nie inna jest sytuacja kuratorów. Oczywiście, można powiedzieć, że lepiej dać na policję, która goni przestępców. Wydaje mi się jednak, że jeszcze lepiej dać na tych, którzy w sposób zasadniczy przyczyniają się do tego, żeby tych przestępców nie było, żeby zapobiegać przestępczości. Stąd traktowanie po macoszemu kuratorów sądowych i tych, którzy zapobiegają przestępczości, też jest złym sygnałem. Wydaje mi się więc, że proporcje należy odwrócić, nie promować programu "Zakopane 2006", lecz promować kuratorów sądowych i zapobieganie dzisiaj w Polsce przestępczości, bo to jest dla nas priorytetem.

Panie Marszałku, Wysoki Senacie, ograniczyłem się tylko do zasygnalizowania pewnych spraw. Oczywiście, są to tylko przyczynki. Myślę, że budżet jest niełatwy. Jako formacja polityczna przyjmujemy krytykę. Nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej. Wydaje mi się, że każde słowo krytyki trzeba przyjąć z pokorą i próbować zrealizować propozycje w ramach istniejących możliwości. Jest takie polskie przysłowie: "tak krawiec kraje jak materii staje". Staramy się, żeby tej materii było jak najwięcej. Oby było jak najwięcej i oby jak najwięcej środków starczało.

Dziękuję bardzo. Poprawkę zaraz złożę.

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Dziękuję bardzo panu senatorowi.

Proszę bardzo senatora Andrzeja Mazurkiewicza, następny będzie senator Andrzej Ostoja-Owsiany.

Senator Andrzej Mazurkiewicz:

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

Rok temu, kiedy na tej sali toczyła się debata budżetowa, padały równie ostre słowa jak w dniu dzisiejszym. Padały opinie, iż ubiegłoroczny budżet był budżetem zaniechań, budżetem pasywnym. Patrzono na niego z przerażeniem. Budżet ten doprowadził oszczędności w szpitalach do absurdu. Budżet ten był bojaźliwy, schładzający gospodarkę. To są cytaty z ubiegłorocznej debaty. I oto minął rok, a słyszymy podobne słowa, wypowiadane w podobnie ostrym tonie, słyszymy podobnie radykalne wnioski.

Chciałem wszystkich państwa przestrzec, iż Senat nie jest świętym Mikołajem, który rozdaje pieniądze na lewo i prawo. Senat nie jest instytucją, która ze względów populistycznych będzie wychodziła naprzeciw żądaniom. Senat ma być Izbą rozsądku i refleksji. Izbą, w której nanoszenie poprawek do projektów, jakie zostały do nas przesłane, będzie się odbywało z rozwagą i z wielkim zastanowieniem. Nie można bowiem podchodzić do tak ważnych spraw, jakimi są sprawy budżetu i funkcjonowania państwa, w sposób nieroztropny i nierozsądny.

Mimo że jestem członkiem Klubu Senatorskiego Akcji Wyborczej Solidarność, pozwolę sobie jednak wygłosić jedną gorzką uwagę. Otóż gdy przeglądałem i analizowałem budżet, jedna rzecz rzuciła mi się w oczy: dysproporcje między Polską centralną, Polską południowo-wschodnią a Polską północną są ogromne. Liczba miejsc pracy jest inna, dochody ludności są inne. Zwracam się z apelem do pana premiera Buzka i do jego rządu, aby planując budżet, planując inwestycje, raczyli zwrócić uwagę właśnie na tę Polskę południwo-wschodnią, na ścianę wschodnią, gdzie jest ogromne bezrobocie, gdzie nie ma miejsc pracy, gdzie interwencja rządu i inwestycje rządowe są wskazane i potrzebne. Są potrzebne po to, aby pobudzić gospodarkę właśnie tam, w takich miastach jak Przemyśl, Jarosław, Przeworsk, Krosno, Jasło, Sanok, Tarnobrzeg i w wielu, wielu małych miasteczkach, gdzie ludzie zarabiają naprawdę niewielkie pieniądze, gdzie za takie pieniądze nikt z wielu dużych ośrodków, z wielu aglomeracji miejskich, nie chciałby pracować. Mówiliśmy o wyrównywaniu szans. Tych szans w dalszym ciągu brakuje dla ściany wschodniej.

Otóż mamy dzisiaj nanosić szereg poprawek. Ja nie będę stawiał dużych wymagań, nie będę stawiał wygórowanych warunków. Wiele zresztą z tych poprawek, które dziś zostały zgłoszone, nie ma szans na zrealizowanie. I Wysoki Senat o tym doskonale wie. Budżet nie jest rozciągliwy, nie jest z gumy, gospodarki nie da się naginać do potrzeb, tak więc ten budżet jest taki, jaki jest.

Ja chciałem się zwrócić do Wysokiej Izby z taką oto prośbą. Chcę zgłosić poprawki dotyczące przesunięcia środków finansowych. W moim rodzinnym mieście Jarosławiu jest szkoła muzyczna, w której inwestycja ciągnie się już przez długie lata. Rok w rok otrzymuje ona skromne środki finansowe. Budynek, w którym się mieści w tej chwili to tak zwane mienie pożydowskie. I zjawił się spadkobierca. Szybkie dokończenie tej inwestycji byłoby więc ze wszech miar wskazane. Pierwsza prośba jest więc o przesunięcie drobnej kwoty 500 tysięcy zł.

I druga inwestycja, również znajdująca się wśród inwestycji centralnych - rozbudowa liceum plastycznego. Im szybciej zostanie zakończona, tym szybciej liceum wyprowadzi się z budynku, w którym znajduje się państwowa wyższa szkoła zawodowa. Samorząd naszego miasta przeznacza duże środki na pomoc dla uczelni. Stawiamy na rozwój szkolnictwa wyższego. Ale gdy pomaga się uczelni wyższej, nie sposób ze skromnych środków finansowych, jakimi dysponuje budżet miasta, finansować również rozbudowy liceum plastycznego. Proponuję, aby w zestawieniu zbiorczym dokonać przesunięcia, zwiększając dział 79 kosztem działu 97. Chodzi tutaj o program "Kraków 2000", na który jest przeznaczona w rezerwach celowych, w pozycji 62, kwota 7 milionów zł. Chodzi o zmniejszenie tej kwoty na rzecz dokończenia tamtych dwóch inwestycji, o których mówiłem. Nie od razu Kraków zbudowano. Ale Kraków jest na tyle prężnym ośrodkiem - mam nadzieję, że wybaczą mi ci, którzy mieli nadzieję, iż tak ogromne środki finansowe tam spłyną - że ta skromna zmiana, to skromne cięcie, po pierwsze, nie załamie festiwalu, a po drugie, może przynieść satysfakcję, że oto gdzieś na południu Polski, w małym miasteczku ludzie będą po prostu szczęśliwsi. A młodzież zdobywająca wykształcenie zdobędzie je szybciej i w lepszych, godniejszych warunkach. Dziękuję bardzo.

(Senator Piotr Andrzejewski: Panie Marszałku, ja jeszcze tylko sprostowanie, czy można?)

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Proszę bardzo, pan senator Andrzejewski.

Senator Piotr Andrzejewski:

Panie Marszałku, Wysoki Senacie! Pozwolicie państwo, że z miejsca.

Zwrócono mi uwagę, że do mojej wypowiedzi wkradło się przejęzyczenie, które spowodowało, że nie jest ona koherentna ze złożonym wnioskiem. Mianowicie, wnosiłem o zwiększenie funduszy na działalność rzecznika interesu publicznego. I to jemu w Sejmie tak drastycznie okrojono budżet proponowany przez rząd. A rozdęty jest nadmiernie, ponad jakąkolwiek rzeczową potrzebę, budżet generalnego inspektora ochrony dany osobowych. Toteż wniosek, który złożyłem, dotyczy zwiększenia budżetu rzecznika interesu publicznego kosztem zmniejszenia, bez szkody dla działania tego urzędu, budżetu generalnego inspektora danych osobowych. Tak samo jeżeli chodzi o przeznaczenie kwot na logistykę jednostki JW 2305. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Teraz już wszystko jasne.

Proszę bardzo, senator Ostoja-Owsiany. Następny będzie senator Jerzy Suchański.

Senator Andrzej Ostoja-Owsiany:

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

Ja z prawdziwym zdziwieniem wysłuchałem słów dwóch senatorów z SLD, którzy mówili niedawno o jakimś ogromnym wzroście nakładów na Urząd Ochrony Państwa. Ja nie podejrzewam tych senatorów o złą wolę, natomiast sądzę, że są niedoinformowani. Otóż sytuacja w Urzędzie Ochrony Państwa wygląda wręcz odwrotnie. Jest to urząd w sposób szczególnie dotkliwy niedoinwestowany i jeżeli ta sytuacja będzie dalej trwać, może doprowadzić do całkowitego załamania się tej struktury. Chodzi tu również, ale nie tylko, o płace. Ja powiem tylko tyle, że stawiamy tym funkcjonariuszom, i słusznie, wielkie wymagania, bo każdy musi mieć wyższe wykształcenie i każdy powinien znać język, a jest jeszcze przecież ta stuprocentowa dyspozycyjność, bo to praca przez kilkanaście godzin na dobę i to co dzień, praktycznie bez niedziel i sobót - akurat wiem, jak to wygląda. I w żadnej proporcji do tego nie stoją płace. Funkcjonariuszowi, który przychodzi do pracy w urzędzie bądź chciałby ją podjąć, jest nią zainteresowany, oferuje się wynagrodzenie rzędu 1000, 1100 zł. Z tą oszałamiającą perspektywą - no bo każdy człowiek chce mieć jakąś perspektywę, chce wiedzieć, na co może liczyć - że po trzech, czterech latach pracy w Urzędzie Ochrony Państwa otrzyma jeszcze dodatkowo 2 bądź 3 miliony starych zł. Z reguły rozmowy te kończą się w ten sposób, że taki kandydat, pomimo że chciałby w tym urzędzie pracować i ma wszelkie wstępne kwalifikacje, po prostu rezygnuje. Podam tylko, że w tym miesiącu, w styczniu, zwolniło się z Urzędu Ochrony Państwa sześćdziesięciu oficerów, i to tych, którzy przyszli do pracy po 1990 r. W tej chwili są to już przecież oficerowie doświadczeni, na których można liczyć. Zwolniło się ich sześćdziesięciu, a do pracy zdołano przyjąć tylko jedną osobę. Podobnie wyglądała i kształtowała się sytuacja w poprzednim roku. Jest to bardzo groźne.

Nie muszę przypominać, jaką estymą cieszyła się przedwojenna "Dwójka". Przedwojenne państwo polskie doceniało wywiad i kontrwywiad. Dzisiaj jeszcze do tych zadań dochodzi przecież walka ze zorganizowaną przestępczością. A jak to dziś wygląda?

Dlatego pozwalam sobie złożyć poprawkę, która nie będzie stanowić żadnego zagrożenia dla budżetu. Będę wnosił o przesunięcie w ramach budżetu Urzędu Ochrony Państwa kwoty zaledwie 10 milionów zł ze środków rzeczowych na płace.

Chciałbym przypomnieć, że już we wrześniu 1998 r. na posiedzeniu Kolegium do spraw Służb Specjalnych wnoszono i właściwie zatwierdzono kwotę 31 milionów zł na podniesienie płac. Potem suma ta została zmniejszona do 15 milionów, które następnie znowu zmniejszono do 7 milionów. Gdybyśmy pozostali przy tej kwocie, to funkcjonariusze mogliby liczyć na podwyżkę rzędu 40-50 zł miesięcznie. Powtarzam: przesunięcie tych 10 milionów zł to nic nowego w budżecie, to tylko przesunięcie wewnątrz budżetu Urzędu Ochrony Państwa, a pozwoliłoby ono trochę podnieść te wynagrodzenia, co wydaje mi się rzeczą absolutnie oczywistą.

Wysoki Senacie! Przechodzę do drugiego tematu. Mam tutaj, jak państwo widzą, dosyć grube dzieło. Jest to praca generała Wacława Stachiewicza, szefa Sztabu Głównego Wojska Polskiego w latach 1935-1939. Jest to dosyć trudna, ale pasjonująca lektura. W oparciu o suche, trudne w czytaniu liczby, cyfry i tabele, przedstawia stan polskiej przedwrześniowej armii. Pozwolę sobie przytoczyć ze strony 320 tej pracy trzy dane. Otóż do roku 1936 r. włącznie wydatki na wojsko wynosiły około 37% ogólnych wydatków państwowych. Nie pomyliłem się - 37%. Od 1937 r. do wybuchu wojny wyniosły one ponad 40% ogólnych wydatków państwowych. Znowu się nie pomyliłem - 40%. Generał pisze dalej, że żadne państwo w Europie, a prawdopodobnie i na świecie, poza Niemcami, a możliwie że i Rosją, nie przeznaczyło na ten cel tak wielkiej części swych dochodów. To biedne państwo polskie, które od druzgocącej wojny doświadczyło zaledwie osiemnastu lat niepodległości, przeznaczało na armię do 40% wszystkich wydatków. To się dzisiaj wydaje nieprawdopodobne, ale tak było. To państwo wiedziało bowiem, jaka jest cena niepodległości. Dzisiaj, po przeszło pięćdziesięciu latach pokoju, zapomnieliśmy o tym.

A wojna? O drugiej wojnie światowej większość z nas, ludzi, którzy nie żyli w tamtym czasie, czyta mniej więcej tak jak o bitwie pod Grunwaldem, która gdzieś kiedyś była. Ale nam oczywiście nic nie grozi. Pokój jest niezachwiany, pomimo że na świecie cały czas przecież toczy się wojna: taka czy inna, w tej chwili także w Europie. Pomimo zagrożeń, które mogą się w każdej chwili pojawić, nie możemy dojść do tych magicznych 3% przeznaczonych na armię. Nastąpiło zmniejszenie w stosunku do budżetu poprzedniego roku, który był przecież w tym zakresie bardzo zły, tragiczny. Przecież w tej chwili ledwo starcza na życie wojska. Nie ma mowy praktycznie o nowym uzbrojeniu, o nowych technologiach. Jesteśmy nadzy, goli i weseli. Proszę tylko pamiętać, że w razie powstania jakichś zagrożeń, a takie mogą zdarzyć się w każdej chwili, nie da się wojska, dzisiejszej armii, unowocześnić z roku na rok, z miesiąca na miesiąc. To musi trwać.

Niepokoi mnie ta tendencja. Rzeczywiście, wojny nie ma, otaczają nas niby kraje samych przyjaciół, teraz jeszcze wstępujemy do NATO. Ewentualnie niech za nasze wschodnie granice ktoś się bije. A wiemy przecież, jak chętnie bito się za polski Gdańsk, wiemy. Oczywiście nie neguję konieczności roztoczenia tego parasola ochronnego. Pamiętajmy jednak, na Boga, o tym, że przede wszystkim sami musimy stworzyć odpowiednio silną armię, która odstraszałaby potencjalnego przeciwnika. A cóż my mamy? Średni czołg "Twardy", który jest zresztą niezły, niezłą broń strzelecką, ale tym się Polski przecież nie obroni. Sądzę, że w ewentualnym nowoczesnym starciu przede wszystkim będzie się liczył samolot wielozadaniowy: myśliwsko-bombardująco-szturmowy. Nie mamy takich w ogóle, nie mamy na to pieniędzy. O tym się niby trochę myśli, o jakichś leasingach... I słusznie, ale dojdźmy w końcu chociaż do tych 3%. To naprawdę jest bardzo mało w porównaniu z tym wysiłkiem, który uczyniła II Rzeczypospolita w zakresie obronności. W konsekwencji, proszę państwa, mieliśmy przed wojną armię, która sprostała właściwie prawie wszystkim zadaniom. Została pokonana przez najsilniejszą armię świata, przez Niemcy hitlerowskie, ale po jakim oporze? Miesięcznym. Gdyby nie uderzenie na nas... Przecież w momencie, kiedy związek sowiecki raczył nam wepchnąć nóż w plecy, walczyło jeszcze dwadzieścia pięć polskich dywizji. Mogliśmy się bronić jeszcze drugi miesiąc. Wykonaliśmy wszystkie sojusznicze zobowiązania z ogromną nadwyżką. Francja i Anglia miały uderzyć 15 września, nie na papierze, tylko naprawdę.

(Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski: Panie Senatorze, troszkę bliżej budżetu.)

To jest blisko budżetu, Panie Marszałku.

(Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski: Obawiam się, że trochę za daleko, tym bardziej że już panu minął czas.)

Trudno, jestem tym, który cały czas będzie wołał, być może bez oddźwięku, o zrozumienie dla spraw armii, niepodległości i Wojska Polskiego. Składam tę jedną poprawkę. Uwaga pana marszałka też zresztą świadczy o tym, że niestety nie doceniamy spraw obronności kraju. To jest bardzo przykre. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Dziękuję.

(Głos z sali: Pan marszałek nie był w wojsku.)

Proszę państwa, dwie sprawy. Przed nami jest jeszcze prawie trzydzieści osób chętnych do dyskusji. Poza tym bardzo proszę nie przychodzić na mównicę z tak grubymi książkami.

Senator Jerzy Suchański, proszę bardzo. Następny będzie senator Jan Chodkowski.

Senator Jerzy Suchański:

Przychodzę bez książki.

(Głos z sali: Z zeszytami też nie.)

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Polityka schładzania gospodarki zbankrutowała. Te mocne słowa szefa Rządowego Centrum Studiów Strategicznych, Jerzego Kropiwnickiego, wywołują u mnie nie tylko niepokój, ale i pewną refleksję nad rolą parlamentu, rolą Senatu w tworzeniu budżetu kraju. Pozostają nam, senatorom, bardzo drobna kosmetyka, niekiedy tylko symboliczna, w dół lub w górę, i ewentualne wystąpienia senatorów w obronie ich lokalnych inwestycji lub, za przyzwoleniem rządu, tak jak dzisiaj, nieco głębsze majstrowanie. Brakuje mi rzeczy podstawowej: szerokiej dyskusji nad kierunkami rozwoju kraju, dyskusji ekspertów z udziałem nas, parlamentarzystów. Wymiana poglądów osób będących liderami różnych teorii jest nam niezbędna. Często w kuluarach dyskutujemy zatroskani o losy kraju, czy nasza gospodarka idzie we właściwą stronę.

Radość zachodnich ekspertów z przyjętych kierunków rozwoju kraju musi budzić nasze zastanowienie. Oni nie są Polakami, oni nie będą Polakami, oni, co jest zrozumiałe, dbają przede wszystkim o swój interes. Nie chce mi się wierzyć, że Zachód czeka z utęsknieniem na sukces gospodarczy Polski. To jest, moim zdaniem, przepraszam za sformułowanie, lep na muchy.

Dzisiejszy kierunek spowalniający rozwój kraju, może słuszny z pewnego punktu widzenia, ma jednak duże widoczne wady, o których była tu wcześniej mowa. Konfrontacja dwóch teorii wcale nie musi wypaść pozytywnie dla wicepremiera Leszka Balcerowicza. Z pełną uwagą wysłuchałem monologu ministra finansów, zwłaszcza o rozrzutności Zachodu i o tym, co tamte kraje powinny robić, aby było im lepiej. Dzisiejsza deklaracja wicepremiera - ukłon w kierunku polskiej wsi w postaci 200 milionów zł - która wynika, moim zdaniem, z ostatnich wydarzeń lepperowskich w kraju, sprawia, że odnosi się wrażenie, jakoby nasza gospodarka była sterowana ręcznie.

Na zakończenie pragnę złożyć trzy wnioski na piśmie. Pierwszy dotyczy szkolnictwa wyższego. Uważam, że trzeba spowodować, aby tam były większe wydatki majątkowe z przeznaczeniem głównie na inwestycje.

Uważam również, że trzeba stworzyć specjalną rezerwę celową z przeznaczeniem na inwestycje i remonty w oświacie, związane z tworzeniem gimnazjów, które to zadanie nas niebawem przecież czeka.

I trzeci wniosek - myślę, że bardzo nietypowy i mam nadzieję, że Wysoka Izba go poprze - to jest kwestia przyspieszenia zakończenia jedynej inwestycji centralnej w województwie świętokrzyskim. Chodzi o zakończenie budowy zbiornika Wióry na Świślinie. Termin zakończenia budowy został w tym roku przesunięty z 2001 r. na 2007 r. Ja proponuję może świętokrzyskim targiem 2003 r. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Dziękuję.

To znaczy, że jeszcze parę lat będziemy pracować nad tym wnioskiem.

Senator Jan Chodkowski, proszę bardzo. Następny będzie senator Marian Żenkiewicz.

Senator Jan Chodkowski:

Panie Marszałku, nie wiem, czy się zmieszczę w dziesięciu minutach, więc jeśli można...

(Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski: Ja też na razie jeszcze nie wiem.)

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Nie trzeba zbyt szczegółowo analizować ustawy budżetowej na 1999 r., by dowiedzieć się, że rolnictwo zostało źle potraktowane przez ministra finansów wicepremiera Balcerowicza. Wydatki na rolnictwo to tylko 2,47% wydatków budżetu państwa i tylko 0,59% produktu krajowego brutto. Jeśli porównamy wydatki budżetowe na rolnictwo w roku bieżącym z wydatkami roku ubiegłego, to wzrastają tylko wydatki na KRUS i Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Zwiększone wydatki na KRUS wynikają z ustaw emerytalnych, a Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa zasila 150,5 miliona zł kredytu Banku Światowego na tworzenie nowych miejsc pracy na terenach wiejskich. Pozostałe kwoty na rolnictwo w poszczególnych działach i rozdziałach zmniejszają się nawet o 50%. Zaproponowane przez ministra finansów i przyjęte przez Sejm wydatki budżetowe na rolnictwo wskazują, że rolnictwo nie będzie dopuszczone do konsumowania efektów wzrostu gospodarczego kraju. Budżet nie tworzy warunków dla przyjętej przez rząd i Sejm średniookresowej strategii rozwoju rolnictwa i obszarów wiejskich. To budżet, który spycha rolnictwo na obrzeża rozwoju gospodarczego kraju, powodując zwiększenie podstawowych dysparytetów dochodów, wykształcenia, stanu infrastruktury. Nie zmaleje dystans cywilizacyjny polskiej wsi do standardów europejskich.

Analiza poszczególnych pozycji napawa troską. Co będzie z postępem biologicznym w produkcji roślinnej i zwierzęcej? Co z doradztwem rolniczym? Co z wapnowaniem pól? Jak będzie wyglądać zwalczanie chorób zakaźnych? Najważniejsze jednak są następujące pytania.

Po pierwsze, czy zaproponowane kwoty w budżecie wojewodów wystarczą, by przez przejścia graniczne na terytorium naszego kraju nie były wwożone artykuły złej jakości, szkodliwe, zachwaszczone, porażone chorobami roślin lub zwierząt?

Po drugie, czy dopłaty do kredytów przeznaczonych na zakup rzeczowych środków do produkcji rolnej oraz finansowanie skupu i przechowywanie płodów rolnych są wystarczające? Wysokość tego kredytu może mieć w tym roku wielkie znaczenie. Bardzo niskie ceny w skupie wieprzowiny, zboża czy mleka zubożyły rolników. Bez kredytów nie kupią oni nawozów, zboża siewnego, środków ochrony roślin, paliwa, dodatków do pasz. Niska kwota kredytu popularnie zwanego nawozowym wbrew pozorom ma również wpływ na poprawę infrastruktury wsi. Bo jeśli rolnicy nie wniosą udziału własnego w budowę wodociągu, kanalizację, budowę drogi czy telefonizację, to Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa nie będzie mogła dofinansować tych przedsięwzięć. Od tego, ile paliwa, chemii, dodatków paszowych rolnik kupi za kredyt nawozowy, będzie zależało, ile środków przeznaczy na udział w przedsięwzięciach infrastrukturalnych i ulepszenie gospodarstwa. Krótkoterminowy, opłacalny kredyt tak zwany nawozowy w odpowiedniej wysokości jest impulsem do restrukturyzacji gospodarstwa. Ale jeśli jest zbyt niski, wielu rolników nie korzysta z niego, bo szczególnie w bankach spółdzielczych trzeba wpłacić lub uzupełnić udział członkowski, wozić żony poręczycieli, wypisywać skomplikowane wnioski itp. Obniżenie ubiegłorocznej kwoty 225 zł 90 gr na ha do 198 zł 84 gr w tym roku przy równoczesnym wzroście cen środków do produkcji rolnej spowoduje zmniejszenie zainteresowania tym kredytem oraz skutki, o których przed chwilą wspomniałem.

Po trzecie, czy bez środków przeznaczonych dla Agencji Rynku Rolnego na skup interwencyjny i dopłaty do eksportu skupionych płodów rolnych agencja ta będzie mogła spełniać swoją ustawową powinność polegającą na ochronie dochodów rolników i stabilizacji rynku produktów rolnych i żywnościowych?

Budżet przyjęty przez Sejm spotkał się z negatywną opinią senackiej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Komisja w swym sprawozdaniu zaproponowała Komisji Gospodarki Narodowej przyjęcie czterech poprawek.

Po pierwsze, zwiększenie wydatków na dopłaty do kredytów nawozowych o kwotę 29 milionów zł. Po drugie, zwiększenie w budżetach wojewodów wydatków na inspekcję fitosanitarną o kwotę 5 milionów zł. Po trzecie, dokonanie przesunięcia 966 tysięcy zł z budżetów wojewodów do Państwowej Inspekcji Weterynaryjnej. Po czwarte, najważniejsza poprawka polegająca na utworzeniu rezerwy celowej przeznaczonej na dopłaty do eksportu produktów rolnych objętych działaniami interwencyjnymi Agencji Rynku Rolnego.

Jako źródła pokrycia w przypadku pierwszej poprawki wskazaliśmy zmniejszenie: wydatków na odznaczenia państwowe w Kancelarii Prezydenta RP, wydatków majątkowych Sejmu, wydatków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, wydatków majątkowych Urzędu Patentowego RP, wydatków majątkowych Głównego Urzędu Miar, wydatków majątkowych obrony cywilnej, wydatków majątkowych Państwowej Inspekcji Pracy oraz zmniejszenie rezerwy celowej na referendum i wybory. Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi uważa, że zmniejszenie wydatków we wspomnianych jednostkach nie zakłóci ich funkcjonowania, a zebrana kwota 29 milionów zł zbliżyłaby wysokość kredytu do tej z ubiegłego roku.

Wydatki we wszystkich wymienionych pozycjach są znacznie zwiększone w stosunku do tych z roku ubiegłego. Wprawdzie Sejm zmniejszył już kwoty z niektórych pozycji, ale myślę, że zrobił to bardzo pobieżnie. Posłużę się przykładem rezerwy celowej z części 83 pozycja 43: "Wydatki na referenda ogólnokrajowe, wybory ponowne, uzupełniające i referenda lokalne oraz wybory uzupełniające do Senatu RP". Minister finansów zaproponował na ten cel kwotę prawie 50 milionów zł, a Sejm zmniejszył ją do 14 milionów 736 tysięcy zł. I słusznie zrobił, bo w tym roku nie przewiduje się ani referendum, ani wyborów ogólnokrajowych. Szkoda by było, aby prawie 50 milionów zł było bezużytecznych. Potrzebna jest rezerwa na referenda i wybory ponowne lub uzupełniające lokalne oraz wybory uzupełniające do Senatu.

Według doręczonego wszystkim senatorom uzasadnienia do ustawy budżetowej, na stronie 283 przewiduje się, że na ewentualne wybory i referenda lokalne oraz wybory uzupełniające do Senatu potrzebna jest łączna kwota 4 milionów 383 tysięcy zł. A więc pozostawiona przez Sejm rezerwa jest za wysoka o 10 milionów 353 tysiące zł. Ta kwota pozwoliłaby na dopłaty do kredytów nawozowych na około 52 tysiące ha. Niestety, Komisja Gospodarki Narodowej po wysłuchaniu przedstawiciela ministra finansów broniącego wersji sejmowej odrzuciła tę poprawkę. Ja indywidualnie ją ponowię.

Również nie została przyjęta poprawka dotycząca rezerwy celowej na dopłaty do eksportu płodów rolnych. Ale ten problem rozwiązano dzięki poprawce złożonej przez senatora Waszkowiaka, występującego w imieniu klubu AWS, który proponuje przeznaczenie kwoty 200 milionów zł wprost do Agencji Rynku Rolnego. Jest to rozwiązanie, które pozwoli uporać się z najważniejszym dziś problemem rolników. Podaż znacznie przewyższająca popyt, kryzys na Wschodzie, wysokie dopłaty eksportowe Unii Europejskiej doprowadziły do tego, że produkcja rolna stała się nieopłacalna, zaś płody trudno sprzedać. Myślę, że kwota 200 milionów zł, zaproponowana przez senatora Waszkowiaka, spowoduje szybki interwencyjny skup wieprzowiny i jej eksport poza granice kraju.

Modyfikacja art. 44 wymaga jeszcze dokładniejszego rozważenia. Myślę, że na pewno zrobi to Komisja Gospodarki Narodowej.

Trzecia poprawka senackiej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi została przyjęta przez Komisję Gospodarki Narodowej i przedstawiona Wysokiej Izbie. Proszę o jej przyjęcie.

Wojewódzkie inspekcje ochrony roślin, podobnie jak inspekcje weterynaryjne, chronią kraj na przejściach granicznych przed wwożeniem organizmów szkodliwych dla roślin uprawnych, przed wwożeniem chorób i szkodników roślin oraz chwastów, wydają świadectwa zdrowotne w tym zakresie, prowadzą badania gleby oraz podłoża, utrzymują kosztowne laboratoria oddziałowe i graniczne. Służby fitosanitarne muszą w krótkim czasie dostosować metody i zasady działania do standardów Unii Europejskiej. Zwiększenie budżetów wojewodów na inspekcje ochrony roślin o 5 milionów zł jest potrzebne, by wojewódzkie służby fitosanitarne mogły normalnie pracować. Źródłem pokrycia jest tu zmniejszenie wydatków Krajowego Biura Wyborczego o 5 milionów zł. W roku, w którym nie przewiduje się wyborów, Krajowe Biuro Wyborcze ma budżet w wysokości 24 milionów 214 tysięcy zł - jest on znacznie zwiększony w stosunku do budżetu z ubiegłego roku, w którym były wybory do trzech stopni samorządu.

Gdy czyta się uzasadnienie do ustawy budżetowej czy informacje poszczególnych jednostek na temat budżetu, nasuwa się spostrzeżenie, że nie wszędzie pieniądze zostały lub zostaną wykorzystane dobrze. Jestem pewien, że gdyby Agencja Rynku Rolnego interweniowała w odpowiednim momencie, to skutek tego za te same pieniądze byłby o wiele korzystniejszy. Działania Agencji Rynku Rolnego wymagają zdecydowanej poprawy i ciągłej kontroli.

Uważam, że gdyby rozprowadzanie dotowanego materiału hodowlanego odbywało się na publicznych aukcjach, to dotacje - za te same pieniądze - byłyby znacznie wyższe, bo część materiału teraz dotowanego nie trafiłaby na aukcję.

Dochodzenia prokuratorskie potwierdziły, że dotacje do wapna nawozowego wypłacane przewoźnikom, a nie rolnikom, były zachętą do nieuczciwego przechwytywania ich przez przewoźników.

Panie Marszałku! Wysoki Senacie! Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi na bieżąco analizuje sytuację na wsi, odczuwa ją, mówi o niej i zgłasza poprawki niezależnie od tego, czy są blokady dróg, czy nie. Pozwolę sobie przypomnieć, że rok temu nie było takich blokad, a Senat wprowadził poprawki znacznie zwiększające środki na rolnictwo.

Proszę, by Wysoka Izba również dziś przyjęła poprawki dotyczące rolnictwa. Mam nadzieję, że tym razem Sejm je przyjmie, bo naprawdę konieczne jest skierowanie większych środków, przede wszystkim do Agencji Rynku Rolnego, na dopłaty do kredytów, na zakup środków do produkcji rolnej, na ochronę granic, by nie dopuścić do ruiny gospodarstw rolnych, a przez to również do ruiny tej części gospodarki, w której rolnicy są konsumentami. Dziękuję za uwagę. Poprawki złożę. (Oklaski).

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Dziękuję.

Proszę o zabranie głosu senatora Mariana Żenkiewicza. Następnym mówcą będzie senator Krzysztof Piesiewicz.

Senator Marian Żenkiewicz:

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

Zacznę może od akcentu polemicznego. Otóż jeden z moich przedmówców żalił się na to, że przed rokiem na tej sali padały słowa pełne obaw o budżet na rok 1998. Pragnę powiedzieć, że te słowa, te obawy były słuszne. Dowodem na to jest fakt, że produkt krajowy brutto w roku minionym był mniejszy niż w poprzednim, że wzrosło zadłużenie w handlu zagranicznym. Zaś to, że rząd mówi o sukcesie, jakim jest rzekomo obniżenie inflacji, jest nieco cyniczne, dlatego że ten sukces obniżenia inflacji spowodował między innymi i taką sytuację, jaką dzisiaj mamy na drogach polskich. To przede wszystkim chłopi zapłacili koszty obniżenia inflacji, gdyż to właśnie ceny ich produktów nie wzrastały tak, jak ceny pozostałych.

Przejdę do rzeczy. Tegoroczny budżet, przedstawiony przez rządzącą koalicję, jest dziełem wielu ludzi. Gdyby jednak traktować go jako dzieło jednego autora, to cóż można by było o tym autorze powiedzieć? Otóż można byłoby powiedzieć, że jest to budżet autorstwa wielkiego pesymisty, wielkiego niedowiarka i wielkiego doktrynera, a wszystkie te cechy łączą się w jednej osobie.

Dlaczego wielkiego pesymisty? Ano dlatego, że jedna z podstawowych tez, jakie zostały przyjęte podczas budowy tego budżetu zakłada, iż w państwach Unii Europejskiej nastąpi w tym roku załamanie rozwoju gospodarczego. Tymczasem prognozy tych państw mówią co innego. Nawet tak ostrożna instytucja jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy uważa, że gospodarka światowa najgorszy okres ma już za sobą. Eksperci Unii Europejskiej zakładają zaś, że w tym roku budżet gospodarczy w tych państwach będzie wzrastał o około 2,1%, a w roku następnym o 3,2%. Dla tych krajów taki wzrost nie jest niski. Ponadto należy pamiętać, że nasza gospodarka charakteryzuje się niską proeksportowością, gdyż udział dochodów podmiotów gospodarczych z eksportu w ogólnych ich przychodach ze sprzedaży wynosi zaledwie 20%. Jest on zatem kilkakrotnie niższy niż w państwach Unii Europejskiej, co powoduje większą odporność naszej gospodarki na dekoniunkturę zewnętrzną. Wielki pesymista nie wierzy jednak w te prognozy, ma on bowiem własną czarną wizję przyszłości.

Dlaczego jest to budżet wielkiego niedowiarka? Ano dlatego, że nie uwzględnia się faktu, iż nasz potencjał gospodarczy umożliwia osiągnięcie dużo wyższego wzrostu gospodarczego niż przyjęto w ustawie. Przecież w ostatnich latach, znacznie wzrasta wartość środków trwałych, poprawiło się techniczne wyposażenie zakładów, wzrosła liczba miejsc pracy. Szacuje się, że tylko w ostatnich czterech, pięciu latach wartość maszyn i urządzeń zainstalowanych w naszych przedsiębiorstwa wzrosła o 27%, licząc w cenach stałych. Wzrosły również kwalifikacje pracowników. To wszystko należy dobrze, mądrze i rozsądnie wykorzystać. Wielkiemu niedowiarkowi zabrakło jednak wiary, aby odważnie sięgać po te instrumenty stymulujące wzrost gospodarczy w naszym kraju. Wielki niedowiarek woli sięgać do kieszeni obywateli, bo jest to niewątpliwie działanie dużo łatwiejsze.

Dlaczego wreszcie jest to budżet wielkiego doktrynera? Ano dlatego, że jego główną tezą i myślą przewodnią jest schładzanie gospodarki, zapowiadane już na samym początku działalności obecnego rządu; schładzanie, któremu sprzeciwia się przecież nie tylko opozycja, ale także duża część specjalistów związanych z rządem, w tym wybitnych specjalistów w tej dziedzinie. Wielki doktryner owładnięty jest ciągle ideą dławienia inflacji i ograniczenia zadłużenia zewnętrznego za wszelką cenę. Jest to, ogólnie rzecz biorąc, idea słuszna, ale tempo i sposób jej realizacji mogą być zabójcze dla społeczeństwa. Cóż z tego, że osiągniemy te cele, jeśli koszty społeczne będą nie do zniesienia? Cóż z tego, że bilans w skali całego państwa bedzie nam się zgadzał, podczas gdy coraz więcej głodnych dzieci będzie mdlało na lekcjach wychowania fizycznego i coraz więcej rodzin będzie żyło poniżej granicy ubóstwa? Jednym z podstawowych celów tego schładzania jest również zahamowanie wysokiego ujemnego salda obrotów zagranicznych, które rzeczywiście jest niebezpiecznie wysokie. Ale próba realizacji tego celu poprzez ograniczenie wydatków budżetu i dochodów ludności wcale tego deficytu nie zmniejszy. Wprost przeciwnie, z prognoz wynika, że w roku bieżącym deficyt ten wzrośnie o dalsze 2 miliardy dolarów. Zahamowanie importu to głównie problem związany z importem o charakterze zaopatrzeniowym prowadzonym przez przedsiębiorstwa z kapitałem zagranicznym. To właśnie te przedsiębiorstwa pochłaniają ponad 50% tego importu, podczas gdy ich eksport stanowi niecałe 40%. Do tego importu wręcz zachęca nadwartościowy kurs złotego. Jednak wielki doktryner nie ma żadnych merytorycznych pomysłów na odwrócenie tych niekorzystnych proporcji - żadnych poza hamowaniem rozwoju gospodarczego. Tym samym proponuje on drogę donikąd.

Tyle o filozofii przedstawionego nam budżetu, filozofii pasywnej, zachowawczej i nakierowanej głównie na ograniczenie dochodów naszych obywateli, a więc na dalsze zubożenie wielu i tak już biednych rodzin polskich. Tu rodzi się gorzkie pytanie o efekty tak głośno zapowiadanej przez rząd polityki prorodzinnej. W świetle tego budżetu staje się ona bezwartościową atrapą polityczną, za którą kryje się pustka, nicość i bieda.

Problemów szczegółowych można byłoby w tym budżecie pokazać mnóstwo. Brakuje pieniędzy na działalność samorządów gminnych, powiatowych i wojewódzkich, którym środków wystarczy zaledwie do połowy roku. Nastąpiły drastyczne cięcia w kulturze, na którą wydatki i tak są już ograniczone do granic absurdu. Dramatyczna sytuacja panuje w służbie zdrowia, a dodatkowo spotęgowana jest ona chaosem, bałaganem wynikającym z wprowadzanej reformy. Jest też wiele innych problemów, ale nie o tym chcę w tej chwili mówić.

Otóż, Szanowni Państwo, prawdziwy dramat rozgrywa się gdzie indziej i nie chodzi tu ani o problem anestezjologów, ani górników, ani nawet ludzi żyjących z niewielkich rent czy emerytur. Prawdziwy dramat przeżywa dziś olbrzymia większość polskiej wsi, gdzie mieszka ponad 1/3 ludności naszego kraju, i gdzie pracuje 27% osób w wieku produkcyjnym. Dramat wsi można porównać do choroby nowotworowej, która co prawda obejmuje tylko jeden fragment organizmu, ale niszczy go w taki sposób, że chory w końcu umiera. Dlatego nie ze względu na obecne strajki i blokady dróg prowadzone przez rolników ani ze względu na to, że już od dawna znana jest rządowi katastrofalna sytuacja rolnictwa, stawiam następujące pytania. Dlaczego w ustawie budżetowej nie podjęto radykalnych kroków na rzecz poprawy sytuacji materialnej rolników? Dlaczego rząd nie zapewnił odpowiednich środków tak, aby produkty rolne były kupowane po cenach zapewniających chociażby minimalną opłacalność produkcji rolnej? Tu powiem, proszę państwa, że w Japonii cena ryżu jest kilkakrotnie wyższa niż na rynkach światowych, a wszelki nielegalny importu ryżu do Japonii jest bardzo ostro karany. I właśnie w taki sposób chroni się tam własnego producenta rolnego. Dlaczego wreszcie nie ma skutecznego przeciwdziałania przeciw napływowi taniej, bo dotowanej przez inne rządy, żywności z zagranicy?

Takich pytań można stawiać bardzo wiele. Źródłem problemów prawie zawsze jest problem strategii budżetu naszego państwa, strategii, która traktuje polską wieś po macoszemu. Jak gorzkie muszą być reminiscencje starszych rolników? To przecież ich kosztem do początku lat siedemdziesiątych odbudowywany był nasz kraj z ruin i zgliszcz. Potem, co prawda, nastąpił długo oczekiwany postęp, rolnictwo zaczęło stawać się coraz silniejsze, a rolnikom żyło się lepiej, chociaż i tak znacznie poniżej standardów miejskich. Jednak kiedy w roku 1989 zaczęły następować wielkie zmiany ustrojowe w naszym państwie, wieś polska zaczęła znowu płacić za nie wysoką cenę. Drastyczne pogorszenie sytuacji rolników nastąpiło w ostatnim roku, w roku rządów obecnej koalicji. Dlatego naszym obowiązkiem jest przeciwdziałanie tej sytuacji, a przeciwdziałać można przez zwiększenie środków budżetowych na poprawę sytuacji w rolnictwie.

Ponieważ sprawa ta ma charakter kompleksowy, apeluję do panów senatorów członków Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Komisji Gospodarki Narodowej, aby na dzisiejszym bądź jutrzejszym posiedzeniu zechcieli wspólnie jeszcze raz przeanalizować możliwości wprowadzenia takich zmian do budżetu, aby zapewnić więcej środków dla naszego rolnictwa. I proszę, aby panowie zechcieli takie wnioski przedstawić Wysokiemu Senatowi. Poprawki dotychczas wnoszone w trakcie tej debaty, aczkolwiek na pewno wnoszone w dobrej wierze i w dobrych intencjach, sprawy tej nie rozwiązują.

Sam zaś składam do omawianego budżetu trzy poprawki.

Pierwsza to wniosek o dofinansowanie instytucji kulturalnych województwa kujawsko-pomorskiego kwotą 8 milionów 350 tysięcy zł. Chodzi tu między innymi o teatr Wilama Horzycy w Toruniu. Skandalem można nazwać to, że przyznano mu środki w wysokości zaledwie niecałych 24% dotacji ubiegłorocznej.

Druga poprawka to zwiększenie budżetu samorządu województwa kujawsko-pomorskiego o kwotę 6 milionów 722 tysiące zł, w tym 2100 złotych na utrzymanie i obsługę sejmiku. Tak jak wspominałem w pytaniach, kwoty te nie zostały ujęte w projekcie budżetu.

I wreszcie trzecia poprawka - wniosek o dofinansowanie Agencji Techniki i Technologii kwotą 2 milionów 750 tysięcy zł, to znaczy, proszę państwa, do poziomu takiego, na jakim agencja ta była dofinansowywana w 1997 i 1998 r. Agencja ta odgrywa niezwykle istotną rolę we wspieraniu i promowaniu naszego, szczególnie drobnego przemysłu, dlatego, jeśli chcemy mówić o innowacyjności w naszej gospodarce, te zmiany są konieczne. Na ten cel proponuję wygospodarować kwotę 17 milionów 822 tysięcy zł z oszczędności w obsłudze zadłużenia wewnętrznego, jaka powstanie wskutek obniżenia stóp procentowych. Dzisiaj pan premier Balcerowicz wyraźnie mówił, że istnieją dosyć spore możliwości pozyskania środków w taki sposób.

Panie Marszałku! Wysoki Senacie! Nie jest moim celem, jako senatora zasiadającego w ławach opozycji, krytykowanie przedstawionego budżetu tylko i wyłącznie dla jego krytyki. Obowiązkiem moim jest natomiast wskazywanie tych elementów budżetu, które rzeczywiście są nieprawidłowe. Jest to obowiązkiem nie tylko moim, ale nas wszystkich, wszystkich zgromadzonych w Wysokiej Izbie. Przedłożony nam budżet nie spełnia tego podstawowego warunku, to znaczy nie jest rozsądnym i optymalnym kompromisem godzącym wszystkie potrzeby. Jest to budżet wielu błędów merytorycznych. Jest to budżet niewykorzystujący szans i możliwości rozwoju naszej gospodarki. Jest to wreszcie budżet, który prowadzi do degradacji olbrzymich grup społecznych i pogłębienia się wielkich nierówności społecznych. Jest to po prostu budżet niesprawiedliwy.

Dlatego nie mam ani formalnego, ani moralnego prawa, ażeby głosować za przyjęciem tego budżetu. Dziękuję.

(Głos z sali: A poprawki?)

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

A jeśli te poprawki zostaną przyjęte, to co wtedy?

Senator Marian Żenkiewicz:

Panie Marszałku, jestem realistą. Myślę, że pan marszałek jest większym optymistą niż ja.

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Tak dla formalności zapytałem.

Proszę o zabranie głosu senatora Krzysztofa Piesiewicza. Następnym mówcą będzie senator Ryszard Sławiński.

Senator Krzysztof Piesiewicz:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Przyczyna mojego zapisania się do głosu to w istocie trzy punkty związane z budżetem, które bezpośrednio są związane z wykonywaniem przeze mnie do tej pory zawodu prawniczego. Jeden powód jest związany z faktem, że jestem obywatelem miasta stołecznego Warszawy i senatorem.

Przysłuchiwałem się tej debacie od rana. Starałem się być jak najbardziej, jak najdłużej tutaj obecny. Usłyszałem kilka przemówień, o których muszę powiedzieć: nigdy takich słów, takiego tonu czy poetyki w ustach opozycji, w kontekście mojej formacji politycznej, przy okazji omawiania spraw gospodarki, spraw budżetu nie było. Ale powiem coś więcej. Kiedy słuchałem ostatniego wystąpienia, pana senatora Żenkiewicza, to poczułem się tak, jak gdybym zasiadał w ławach, gdzie siedzą burżuje, milionerzy, wyzyskiwacze, ludzie, którzy się tu zebrali, aby klasę robotniczą i chłopów wykończyć, dorżnąć i sprawić, żeby dzieci mdlały na gimnastyce. Taka to była poetyka. Brzmiało mi to zupełnie podobnie do tego, co dzisiaj rano, jadąc samochodem, słyszałem w radiu. Pan Lepper, zapytany przez dziennikarza, jak on to wszystko widzi, mówił: panie redaktorze, jak to widzę? Kiedy dzisiaj szedłem do radia, to dwóch żebraków biło się o dostęp do śmietnika. I to jest opis polskiej sytuacji gospodarczej.

Trochę pokory, bo ja nie wiem, gdzie jestem. Proszę zobaczyć, proszę spojrzeć, proszę się rozejrzeć. Ja poruszam się tu po bardzo skomplikowanej dziedzinie. Jeżeli chodzi o ekonomię, to ja się na tym nie znam, ale staram się czytać. I nie przeczytałem żadnej opinii poważnego ekonomisty, poważnego analityka opisującego transformację krajów z upiorów realnego socjalizmu, który nie przyznałby, że nasz kraj ma pewne osiągnięcia, że odniósł pewien sukces, również dzięki opozycji, dzięki państwu, że zmienił strukturę paranoicznego centralnego sterowania i zmierza do odbudowy normalności gospodarczej i ekonomicznej. A w jakim punkcie dzisiaj jesteśmy?

Mówi się o wielkim doktrynerze. Ja nie chcę być obrońcą pana Balcerowicza. On ma swoją partię, swoje towarzystwo. Można krytykować jego postępowanie, jest natomiast jednym z tych wielu, którzy przyczynili się do tego, że Polska jest wskazywana jako wzór transformacji gospodarczej. Gospodarka to jest za poważna sprawa, żebyśmy mogli używać demagogii. Bo pamiętajcie państwo, że jeżeli rozbuchamy siły, mentalność i taki sposób argumentowania, jaki słyszałem dzisiaj w dzienniku telewizyjnym, stosowany przez paru panów, to cała klasa polityczna zostanie w ciągu dwóch lat zdmuchnięta z powierzchni. Bo wystarczy kilka błędów, wystarczy kilka posunięć populistycznych. Poruszamy się po bardzo cienkim lodzie. I proszę pamiętać: z tego, co wiem, a zasady ekonomii poznawałem tylko na studiach, są cykle dwuletnie, efekty pewnych posunięć występują w cyklach dwuletnich. To nie przypadek, że w czasie rządów tej koalicji były takie efekty gospodarcze. I między innymi przyczynił się do tego ten człowiek, który dzisiaj przemawiał, zwany wielkim doktrynerem. A to, co dzisiaj mamy w cyklu dwuletnim... Nie chcę odliczać. Właśnie wchodzimy w drugi rok od odejścia pewnej koalicji.

Naprawdę jest to rzecz niesamowita: cztery lata przedstawiciele chłopów spędzili w tym parlamencie, nie czyniąc nic dla dokonania procesu restrukturyzacji, przemian na polskiej wsi. To są fakty. Odwołuję się tu do zwykłej przyzwoitości i powiadam: ostrożnie, trzeba patrzeć. Wiem o tym, że ci ludzie, którzy są w mojej formacji, to są ludzie, którzy wyszli z układów społecznych. Jestem przekonany, że nie oderwali się od tych swoich korzeni, od tego, z czego wyszli, i czynią wszystko, co mogą, aby nie utrudniać, aby nie powodować dolegliwości tej transformacji. Ale wydobywamy się z ogromnej otchłani, z pewnej pustki, w której żyliśmy, i z pewnej degradacji polskiej gospodarki, która trwała przez blisko pięćdziesiąt lat.

Proszę państwa, żeby skończyć ten wstęp: myślę, że również po stronie opozycji są ludzie, którzy poważnie traktują zagadnienie ekonomii. Oto niedawno przeczytałem wypowiedź pana profesora Belki, który nie może sobie pozwolić na demagogię, ponieważ przede wszystkim jest ekonomistą. Określił ten budżet jako dobrze skonstruowany i bardzo trudny. Powtarzam: jako dobrze skonstruowany i bardzo trudny. To jest charakterystyka dokonana przez profesora Belkę, a więc człowieka nie z naszej formacji. Powiadam, opozycja musi krytykować, musi naciskać. Myślę natomiast, że przekraczamy pewną granicę i osiągamy niebezpieczne momenty w nakręcaniu niektórych postaw i emocji społecznych, bo wszyscy doskonale wiemy, w jakim punkcie jesteśmy, co osiągnęliśmy i w istocie doskonale wiemy, co mamy robić. Nieprzypadkowo jestem w AWS i nie po to, żeby nie dostrzegać ogromnej liczby ludzi, którzy płacą za transformację. Ale przechodzę do szczegółów.

Proszę państwa, miasto Warszawa, aglomeracja warszawska, to jest miasto, w którym mieszka co dwudziesty Polak, dokładnie co dziewiętnasty. Miasto Warszawa jest aglomeracją miejską, która wnosi - nie powinienem o tym mówić, ale chodzi o interesy, więc trzeba o tym powiedzieć - największe środki do budżetu państwa, centralnego. Miasto Warszawa miało jedyną inwestycję częściowo dotowaną, w nieznacznej części finansowaną, wspieraną z budżetu centralnego. Tą inwestycją, która ciągnie się od lat - i to jest żenujące - a dokładniej, jeszcze od czasów prezydenta Starzyńskiego, jest metro warszawskie. Miasto, które jest rozjeżdżone przez przybyszy, miasto, które spełnia dziesiątki funkcji ogólnopaństwowych, miasto, które się dusi, które zaciągnęło gigantyczne kredyty na finansowanie metra, musi je mieć w ciągu kilku najbliższych lat. Jest rzeczą niezrozumiałą, żeby skąpić miastu, które łoży tak wielkie środki do budżetu centralnego, żeby obcinać mu tu, w Senacie, te kwoty, które udało się wycisnąć w Izbie niższej parlamentu, w Sejmie.

Wnoszę, aby Komisja Gospodarki Narodowej jeszcze raz, w sposób roztropny, rozważny, przeanalizowała słuszność wniosku o zlikwidowanie tych 26 milionów zł w takiej sytuacji. Spowoduje to, co nie ulega wątpliwości, zniszczenie tej inwestycji, zamknięcie budowy. Na dzień dobry można powiedzieć, że około 20 milionów zł będą kosztowały kary umowne, zabezpieczenia budowy i tym podobne roszczenia wynikające z takich, a nie innych posunięć. Zwracam się więc do państwa, przywołując znów zasadę roztropności i przyzwoitości, aby Komisja Gospodarki Narodowej rozważyła tę sprawę. Oczywiście mógłby to mówić inny senator, ja mogę być posądzony o pewien subiektywizm. Wydaje mi się jednak, że to jest ewidentne. Chodzi tu o transport publiczny. Ludzie zamożni dadzą sobie radę w taki albo inny sposób, ale tu chodzi o zwykłych obywateli Warszawy, którzy przez to, że miasto spełnia określone funkcje, mają bardzo skomplikowane życie. Linia metra jest jedynym środkiem transportu, który w jakiś sposób może rozładować sytuację. Miasto musi zbudować przeprawy mostowe z własnych środków. Warszawiacy proszą Senat, aby w ramach tego, co dają, uzyskali pieniądze na transport publiczny, jako na jedyną inwestycję ze środków centralnych.

Chcę powiedzieć krótko: całkowicie, w pełnej rozciągłości popieram odniesienie do tej dziwnej rezerwy celowej na ośrodki dowodzenia Policji, żeby stamtąd coś uszczknąć i wesprzeć kuratorów sądowych. Od dziesiątków lat ta grupa zawodowa, spełniająca ogromne zadania w kontekście patologii społecznych, jest niedowartościowana i niedoinwestowana.

Proszę państwa, jest również kuriozalne, żeby tak eksportowemu towarowi i tak fantastycznie zorganizowanej, niewielkiej, mikroskopijnej jednostce wojskowej, która jest jak gdyby forpocztą przyszłej zawodowej armii polskiej, bo taka zapewne powstanie, wyrywać 800 tysięcy zł. Chodzi o jednostkę "Grom". Ten wniosek Komisji Praw Człowieka i Praworządności jest ze wszech miar godny poparcia. Dziękuję bardzo. (Oklaski).

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Dziękuję.

Proszę bardzo, senator Marian Żenkiewicz.

Senator Marian Żenkiewicz:

Sprostowanie do tego, co był uprzejmy powiedzieć pan senator Piesiewicz.

Panie Senatorze, z moich ust ani razu nie padło słowo "burżuj", "wyzyskiwacz" lub "Balcerowicz". Jeśli pan czuje się burżujem czy wyzyskiwaczem, to rozumiem, że ma pan ku temu odpowiednio ważne powody.

Jeśli natomiast chodzi o tę pokorę, którą pan mi zalecał, to prosiłbym pana, aby wykazał jej pan więcej, pouczając ex cathedra pozostałych senatorów, szczególnie tych z opozycji. Dziękuję.

(Senator Krzysztof Piesiewicz: Ad vocem.)

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Dziękuję.

Proszę bardzo.

Senator Krzysztof Piesiewicz:

Dwa zdania. Nie wiem, skąd takie odczytanie mojej wypowiedzi. Jeżeli pan to tak zinterpretował, to bardzo pana przepraszam.

Powiedziałem natomiast, że wyczułem w tych wypowiedziach coś takiego, jak gdyby zasiadające tu osoby miały mentalność burżujów, wyzyskiwaczy itd. Jest to bardzo swobodna alegoria, która miała lapidarnie scharakteryzować poetykę tych wystąpień - tak, jakbyśmy nie dostrzegali całych stref nędzy albo nie chcieli, żeby ludziom biednym zaczęło się od jutra żyć lepiej. Prawda? Chciałem tylko powiedzieć, że tutaj nie zasiadają tacy ludzie, zasiadają tutaj ludzie o pewnych korzeniach, nie ludzie dawnej władzy, ale ludzie, którzy przyszli zmienić Polskę na lepsze.

Senator Marian Żenkiewicz:

Panie Senatorze, podtrzymuję to, co powiedziałem. Proszę, żeby pan wykazał więcej pokory w pouczaniu innych, bo to jest naprawdę nieładne.

Senator Krzysztof Piesiewicz:

Panie Senatorze, moją intencją nigdy nie było pouczanie kogokolwiek. Mam swoje poglądy i wiem, że w pewnym wieku nie zmieni się poglądów innych, tym bardziej jeżeli ktoś przeszedł określoną drogę. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Nie ma już więcej sprostowań? Dziękuję.

Senator Ryszard Sławiński. Następnym mówcą będzie Stanisław Cieśla.

Senator Ryszard Sławiński:

Dziękuję bardzo.

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Na wstępie chciałem się podzielić refleksją z dzisiejszego przedpołudnia, a mianowicie pogratulować reżyserowi tego spektaklu, który odbył się na tej sali między godziną 9.00 a 13.00. Gratulacje dotyczą przede wszystkim tego, że ani jednemu uczestnikowi dyskusji nie udało się wystąpić przed kamerami. Zapewne jest to przypadek, ale ja w to specjalnie nie wierzę.

Rok temu budżet, uchwalony między innymi przez Wysoką Izbę, rozpoczął proces chłodzenia gospodarki. Nie ma się co oburzać na ten termin, ponieważ został on przed rokiem użyty przez ministra Balcerowicza. Ograniczał już wtedy wydatki na sferę społeczną i był niższy niż w latach poprzednich w sferze kultury, choć nie zagrażał jeszcze istnieniu najważniejszych państwowych instytucji kultury oraz uwzględniał spore obszary jej upowszechniania. Środki na kulturę i sztukę stanowiły w ubiegłym roku 0,85% wydatków budżetowych, choć wyraźnie nie wystarczyły na inwestycje w kulturze, w kilku przypadkach ciągnące się już przez dziesięciolecia.

Prawdziwy dramat kultury zaczyna się jednak w tegorocznym budżecie. Oto sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu jeszcze w listopadzie sygnalizuje zasadnicze usztywnienie wydatków budżetu państwa w dziale "Kultura i sztuka", związane z przekazaniem zadań samorządom. Wydatki na kulturę zaplanowane w budżecie państwa na 1999 r. wynoszą 0,31% wydatków budżetowych, wobec 0,76% w roku 1998. Komisja odnotowała między innymi radykalne w porównaniu z 1998 r. ograniczenie nakładów na ochronę i konserwację zabytków, bo aż o 22 miliony zł. Tej samej komisji z dobrym skutkiem udało się przegłosować przeznaczenie 100 milionów zł z rezerwy budżetowej na dofinansowanie zadań przekazanych samorządom, a związanych z kulturą. Oczywiście tych środków nie wystarczy. Sama minister kultury i sztuki powiada bowiem, że minimalna kwota na wsparcie tych samorządowych placówek kultury powinna wynosić 167 milionów zł.

Skąd je wziąć? Na to pytanie nie uzyskamy dziś pewnie odpowiedzi. Nie uzyskamy jej chyba nigdy. Państwo, według projektu budżetu, rezygnuje bowiem z funkcji mecenasa kultury i sztuki. Dowodzi tego przede wszystkim wycofanie się resortu kultury z bezpośredniej opieki nad wieloma instytucjami. Wymienię choćby Muzeum Narodowe we Wrocławiu czy zespół zabytkowy w Łańcucie. Wprawdzie w ostatnim czasie jedenaście instytucji kultury wróciło pod zarząd resortu kultury i sztuki, ale nie wróciły środki na ten cel. Takie placówki jak Zamek Królewski w Warszawie, Wawel, Teatr Narodowy, filharmonia czy Biblioteka Narodowa będą miały budżety realnie niższe o 30-40%.

Jest propozycja, aby Senat przyjął poprawkę, by te 100 milionów zł zapisać jako "co najmniej 100 milionów". Czy to jednak rozwiąże problem niespotykanej do tej pory, dramatycznej sytuacji finansowej w kulturze? Boję się, że nie. Nawet jeśli uratuje się kilka instytucji, to wciąż nie wiadomo, co z innymi. Kilka bibliotek - mówi się o ośmiu w kraju - w miastach będących dawnymi siedzibami województw, w Koninie, Bielsku-Białej czy Zamościu, do dziś nie otrzymało żadnych środków na prowadzenie działalności. Co więcej, z powodu błędów w ustawie kompetencyjnej te biblioteki nie zostały nikomu przypisane ani powiatowi grodzkiemu, ani powiatowi ziemskiemu. Nie stały się także filiami czy oddziałami bibliotek wojewódzkich w obecnych województwach. Wprawdzie wojewodowie swoją decyzją przekazali je powiatom grodzkim, ale nie poszły za tym środki. A w ogóle biblioteki mają na ten rok od 30% do 50% środków w porównaniu z rokiem ubiegłym. Skąd wezmą resztę? No, chyba nie wezmą, trzeba będzie ograniczać i tak już coraz skromniejszą ich działalność.

To są, niestety, bardzo niepokojące sygnały. Powiaty, które dysponują jednym procentem własnych środków, a województwa mają półtora procenta, nie będą w stanie utrzymać placówek kultury u siebie i w terenie. Podam przykład: powiat turecki swoich własnych pieniędzy będzie miał rocznie 800 tysięcy zł. A utrzymanie muzeum rzemiosł tkackich pochłania rocznie więcej niż połowę tej kwoty. Tak więc znowu zniknie sporo bibliotek, filii, domów kultury, amatorskich zespołów artystycznych, zresztą ten proces trwa już wiele, wiele lat. Samorządy nie będą w stanie ich utrzymać, bowiem im samym, o czym mówią starostowie, bez względu na barwy polityczne, pieniędzy wystarczy najwyżej do półrocza. A te co mają, nie będą przeznaczone w pierwszej kolejności na kulturę, tak jak to zawsze bywa. Co będzie dalej, nikt tego nie wie.

Jeszcze dwa zdania o inwestycjach. Była o tym mowa. Kiedy zakończy się trwająca dwadzieścia sześć lat budowa Opery "NOVA" w Bydgoszczy? 6 milionów zł przewidzianych w tegorocznym budżecie starczy najwyżej na utrzymanie status quo. W filharmonii w Lublinie podobna sytuacja. I jeszcze w przypadku paru innych inwestycji. Jedynie Muzeum Narodowemu w Poznaniu się poszczęściło i inwestycja ma zostać w tym roku zakończona.

Wysoka Izbo, w budżecie kultury następuje ogromny regres. Tym bardziej jest on niepokojący, że kultura i placówki jej upowszechniania pełnią także bardzo istotną funkcję edukacyjną. Środowiska kultury od wielu tygodni protestują przeciwko takiemu traktowaniu tej sfery przez państwo. Padają pytania: co dalej? Jak zapowiadana przez budżet sytuacja w kulturze ma się do deklaracji składanych przez koalicję, zacytuję: "Tylko naród silny, wspólnota uznanych i szanowanych wartości kulturowych może sprostać wyzwaniom współczesnej cywilizacji. Rozwój kultury wymaga działań państwa, chroniących dziedzictwo narodowe, tworzących dobre warunki dla twórczości, sprzyjających szerokiej dostępności do dóbr kultury". Tak napisano w umowie koalicyjnej.

Wysoka Izbo, w tej sali 21 kwietnia ubiegłego roku, a kilka miesięcy później na Zamku Królewskim w Warszawie, luminarze kultury z prawej strony sceny politycznej podnosili groźbę pozbawienia Polski przez Unię Europejską dorobku kulturalnego, odarcia jej z tożsamości, której kwintesencją jest właśnie dorobek kultury narodu. Z przykrością muszę stwierdzić, że czytając tegoroczny budżet, jego dział "Kultura i sztuka", dochodzę do wniosku, że nie zagraża nam Europa. Przy takiej polityce państwa wobec kultury i sztuki sami siebie tej tożsamości się pozbawiamy. A kiedy za kilka lat będziemy podpisywać układ z Unią Europejską, będziemy już bez wielu instytucji kultury, bez dorobku, bez podobnie jak do tej pory pojmowanej tożsamości.

Na zakończenie powiem, że dobra gospodarka, a na taką też się specjalnie nie zanosi, daje narodowi byt. Kultura zaś daje narodowi trwanie. Czy uda nam się trwać? Dziękuję za uwagę.

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Proszę bardzo o zabranie głosu senatora Stanisława Cieślę.

Senator Stanisław Cieśla:

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

Szkoda, że w ciągu roku, który minął od poprzedniej debaty budżetowej, nie została podjęta znacząca debata o kierunkach rozwoju państwa. Nie ma zapewne takiego kraju, którego budżet satysfakcjonowałby wszystkich członków rządu danego państwa, parlamentarzystów, a tym bardziej obywateli. Podobnie jest i u nas. Budżet na rok bieżący również jest daleki od doskonałości, a nawet od stanu, który by zadowalał większość z nas. Przedstawioną ustawę pochwalam jednak między innymi za zapisanie w niej stosunkowo niewielkiego deficytu. Ten kierunek należy utrzymywać.

W odróżnieniu od autorów projektu mam jednak inne poglądy na niektóre kierunki wydatkowania pieniędzy. Zdaję sobie sprawę z tego, że myślenie, które zaprezentuję w dalszej części mojej wypowiedzi, nie da się od razu całkowicie przełożyć na odpowiednie zapisy w budżecie. Można je realizować stopniowo w miarę wzrostu PKB. Stopień zaspokojenia oczekiwań społecznych jest uzależniony od dochodów państwa, a te w naszym przypadku nie są najlepsze. Wobec ograniczoności dochodów, to, co zostało zgromadzone, musi być rozumnie, po gospodarsku wydatkowane, tak aby zapewniało to prawidłowy rozwój państwa i jego obywateli, i chociaż w przybliżonym stopniu realizację zasady sprawiedliwości społecznej.

Nikt chyba nie kwestionuje potrzeby istnienia różnic płacowych. Ale czy muszą one być aż tak duże jak obecnie? Nie może być tak, żeby ci, którzy decydują o finansach państwa, tworzyli dla siebie zbyt wielkie przywileje płacowe. Minister czy parlamentarzysta otrzymujący wielokrotność średniej płacy krajowej, zbyt szybko zapomina o potrzebach średnio czy nisko zarabiających. Co rusz jakaś grupa zawodowa chce dla siebie uposażenia na poziomie kilkakrotnie wyższym od przeciętnego. Jedni domagają się tego, podkreślając specyfikę swojej pracy, rangę zawodu, inni uciekają się do gróźb, strajków itd. A co mają powiedzieć pozostali, których zarobki przez to muszą ulec relatywnemu obniżeniu? W aktualnej sytuacji ekonomicznej nie można tolerować tak rozbudowanej administracji centralnej. Oszczędności można by poczynić między innymi w Kancelarii Prezydenta, premiera, w ministerstwach, a także w wydatkach na działanie parlamentu. Chcę już dzisiaj postawić pytanie: czy polityka ma być służbą, czy źródłem wysokich zarobków, dochodów? W dziesiątej kadencji Sejmu sprzeciwiałem się skutecznie ustanowieniu wysokich uposażeń dla parlamentarzystów. Obecnie nie jestem zadowolony z zastanego przez nas stanu, spuścizny po działalności legislacyjnej poprzedniej kadencji. Myślę, że problem ten należy wnikliwie rozważyć w specjalnej debacie.

Wysoka Izbo! Przykładem wydawania lekką ręką grosza publicznego są chociażby umowy zawarte w ostatnim czasie z dyrektorami samodzielnych publicznych ZOZ. Ich uposażenia są na poziomie zarobków dwudziestu i więcej pielęgniarek. Przy takiej rozrzutności nie tylko postulowane przez część służby zdrowia 11%, ale nawet i 15% przekazywane na ubezpieczenia zdrowotne mogłoby okazać się niewystarczające.

Wysoki Senacie, w mojej wypowiedzi chcę odnieść się do przewidywanych wydatków na rolnictwo, budownictwo mieszkaniowe, kulturę i edukację. Już przynajmniej od dziesięciu lat mówi się o potrzebie restrukturyzacji rolnictwa, niewiele jednak z tego wychodzi. Nasze rolnictwo w swoim rozwoju poważnie odstaje od zachodnioeuropejskiego. Istotne jest pytanie, czy rolnicy mają się sami zrestrukturyzować, czy też ma im w tym dopomóc państwo? Bez znaczącej pomocy państwa nasi rolnicy nie mogą wznieść się na poziom europejski. Żadna gałąź gospodarki narodowej nie jest w stanie zrestrukturyzować się sama, tym bardziej rolnictwo.

Zostałem wybrany w okręgu, w którym 60% wyborców to mieszkańcy wsi. I muszę upomnieć się o sprawy dla nich najważniejsze. Od lat niektórzy politycy i ekonomiści twierdzą, że jednym ze sposobów dostosowania naszego rolnictwa do unijnego jest znaczne ograniczenie liczby gospodarstw rolnych. Ich liczba pomniejsza się z roku na rok o kilkadziesiąt tysięcy. Są to procesy naturalne, starsi ludzie odchodzą, brak następców chętnych do pracy na roli, ziemię przejmują sąsiedzi. Procesów tych jednak nie należy przyspieszać sposobami ekonomicznymi. Kwestia liczby miejsc pracy w rolnictwie nie może być rozpatrywana tylko z makroekonomicznego punktu widzenia. Myślenie wyłącznie ekonomiczne nie zdaje w tym przypadku egzaminu, może zaś prowadzić do katastrofalnych następstw. Rolników nie wolno bowiem z dnia na dzień czy nawet z roku na rok pozbawiać miejsc pracy, wyrywać z ich środowisk. W miastach na przybyszów ze wsi nie czekają wolne stanowiska pracy ani mieszkania, poza tym decyzję o zmianie pracy i miejsca zamieszkania powinno się podejmować z wyboru, a nie z konieczności. Czy ci ludzie, posiadający ziemię, która nie jest ich w stanie wyżywić, podczas gdy miasto nie może ich przyjąć, mają opuszczać kraj? Nie godzi się wadliwą polityką państwa doprowadzać kogokolwiek do podjęcia najbardziej chyba dramatycznej decyzji o opuszczeniu własnego kraju. A gdzie to na obczyźnie czeka się na nas z otwartymi ramionami? Po co wreszcie tworzy się państwa, powołuje ich władze, jeśli nie po to, żeby zajmowały się sprawami, które przekraczają możliwości pojedynczych obywateli?

Po to społeczeństwo ponosi koszty funkcjonowania swoich władz, aby te władze mu służyły. Na obecne napięcia występujące w środowisku rolników rząd musi spojrzeć nie jak na próbę anarchizacji życia społecznego czy destabilizacji państwa - choć może i takie intencje komuś przyświecają - ale jak na wyraz rozpaczy spowodowanej pogarszającą się sytuacją materialną sporej części naszych obywateli, ludzi rzetelnej i trudnej pracy. Rząd i parlament muszą zrobić w najbliższych dniach wszystko, aby ten konflikt rozwiązać ku ogólnemu pożytkowi.

Teraz kilka zdań o mieszkalnictwie. W porównaniu z innymi państwami europejskimi u nas na jedno mieszkanie przypada prawie najwięcej osób, zaś liczba mieszkań oddawanych do użytku na tysiąc mieszkańców jest jedną z najmniejszych. Do czego ten stan zapaści w budownictwie mieszkaniowym prowadzi? Ciasnota mieszkaniowa i brak perspektyw na uzyskanie własnego dachu nad głową przez młodych ludzi nieuchronnie przyczyniają się do spadku liczby zawieranych małżeństw, spadku urodzeń i wzrostu emigracji. Efekty tej polityki są już widoczne. W ubiegłym roku liczba mieszkańców Polski zwiększyła się zaledwie o dziewięć tysięcy, wkrótce zaś zacznie nas ubywać. To, co zrobiono w ostatnich latach dla pobudzenia budownictwa mieszkaniowego, nie daje należytych efektów. Bez wyraźnego zaangażowania się państwa w tę sferę nadal nie będzie można spodziewać się oczekiwanych zmian. Czy osobom odpowiedzialnym za gospodarkę i finanse państwa aż tak trudno jest zrozumieć, że budownictwo mieszkaniowe pobudza rozwój krajowej wytwórczości i napędza wiele gałęzi przemysłu w Polsce?

Wysoka Izbo! Już od dawna zbyt niskie są nakłady na kulturę. Nie należy utrzymywać, że w jej finansowaniu będzie przeważał mecenat prywatny. Dobrze, jeśli będzie się pojawiać coraz więcej prywatnych darczyńców, nie można jednak zakładać, przynajmniej w najbliższych latach, że ludzie interesu nagle zrozumieją potrzebę rozwoju kultury i sztuki. Zatem jeszcze przez długi czas w opiece nad instytucjami kultury i sztuki musi dominować państwo. O roli kultury w życiu narodów i społeczeństw nie trzeba zapewne Wysokiej Izby przekonywać. Wystarczy chyba wspomnieć, że między innymi dzięki własnej kulturze nasz naród mógł odrodzić się do niepodległego bytu po stu dwudziestu trzech latach niewoli.

Także nakłady na oświatę i naukę są nadal niewystarczające, szczególnie w kontekście naszej przyszłej przynależności do Wspólnoty Europejskiej. Bez ludzi wykształconych mielibyśmy w niej podrzędną pozycję. Wiadomo, że w społeczeństwie, które skąpi na rozwój duchowy i intelektualny, szybciej powstają zjawiska patologiczne, wzrasta przestępczość. Ograniczając nakłady na kulturę i edukację, będziemy musieli bez przerwy zwiększać środki na aparat ucisku, policję, sądownictwo i więziennictwo. Czy taką drogą mamy iść?

Rządzenie państwem wymaga wielkiej roztropności, czasem też stanowczości, nieuginania się pod presją różnych środowisk zapominających o tym, że państwo jest dobrem wspólnym, a nie dobrem jakichś grup, korporacji zawodowych czy partii politycznych. Nie można uprzywilejowywać jednych grup zawodowych, a innych przez to doprowadzać do biedy. Nie można też mylić interesu partyjnego z interesem narodowym. Partie, koalicje i związki przemijają. I mają one służyć Polsce, a nie zawiązywać się tylko po to, aby Polska służyła im.

Mimo przedstawionych zastrzeżeń będę głosował za przyjęciem budżetu, a wcześniej jeszcze słusznych i ulepszających go poprawek. Wyrażając nasz stosunek do budżetu państwa, musimy kierować się poczuciem odpowiedzialności za Polskę, za przyszłość naszą i naszych dzieci. Dziękuję za uwagę.

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Proszę o zabranie głosu senatora Adama Struzika. Następny będzie senator Sławomir Willenberg.

Senator Adam Struzik:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Analiza ustawy budżetowej jest oceną sytuacji gospodarczej kraju, polityki społecznej i realizacji obietnic wyborczych aktualnie rządzącej koalicji Akcji Wyborczej Solidarność i Unii Wolności. W drugim roku rządzenia nie możecie już państwo rządzący udawać, że budżet jest sierotą, a wszystkie negatywne zjawiska to wina poprzedników. To jest wasz budżet i to wy bierzecie za niego pełną odpowiedzialność.

Często słyszymy w wypowiedziach polityków twierdzenie, jakoby poprzednia koalicja nic nie zrobiła. Rzeczywiście stwierdzam, że nie udało nam się w ciągu roku doprowadzić do tylu negatywnych zjawisk w gospodarce, przerzucić z całym cynizmem wiele ciężarów na samorządy i obywateli, doprowadzić całych grup społecznych do zubożenia, rozpaczy i determinacji, czego wyrazem są strajki, protesty i bezsilność wielu grup zawodowych. To rzeczywiście jest wasza specjalność, a zwłaszcza waszego guru ekonomicznego, specjalisty od liberalizmu, monetaryzmu i tak zwanych terapii szokowych. To, co się dzieje, zaczyna przypominać lata 1991-1993. Budżet jest zbudowany na podstawie tej samej doktryny: schładzania gospodarki, ograniczania wydatków budżetowych, w tym inwestycyjnych, dławienia popytu wewnętrznego i ograniczania realnego wzrostu płac, rent i emerytur. Całe dziedziny życia społecznego i gospodarczego są niedoinwestowane i niedoszacowane. Zadłużenie w ochronie zdrowia przekroczyło 6 miliardów zł, zresztą w połowie jest to pokłosie lat 1992-1993, w oświacie sięga ono 1 miliarda zł, a IV kwartał ubiegłego roku przynosi dramatyczny sygnał ostrzegawczy, jakim jest wyraźny spadek produkcji, rentowności przedsiębiorstw i banków, a także pierwszy od kilku lat wzrost bezrobocia i spadek zatrudnienia. Wyraźnie widać, że wzrost dochodu narodowego w 1998 r. sięga 5%, a osiągnięcie zakładanego wzrostu o 5,1% w 1999 r. jest wielce problematyczne. Realne dogonienie krajów Unii Europejskiej wymaga wzrostu gospodarczego na poziomie 6-7% rocznie. W tym samym czasie deficyt w obrotach handlowych przekracza 20 miliardów dolarów amerykańskich, a stała nadwartościowość złotego powoduje spadek eksportu, wzrost importu i napływ kapitału spekulacyjnego. Opłaca się bowiem zmieniać walutę obcą na złote i uzyskiwać duże dochody dzięki wysokiemu oprocentowaniu w polskich bankach.

No ale mieliśmy też sukcesy. Inflacja spadła do 8,6%, tylko czyim kosztem? Głównie kosztem polskich rolników, których realne dochody spadły tylko w 1998 r. o 30%, nie uwzględniając inflacji, co doprowadziło ich do ubóstwa i przekształcenia w warstwę pariasów, którzy dziś bezskutecznie posuwają się do desperackich czynów po to, by chciano ich wysłuchać. Na ból i desperację rząd ma samochody pancerne, polewaczki i policyjne pały. Co innego ma bowiem mieć przy takiej polityce rolnej, kiedy pogardza się 40% społeczeństwa, które jest przeszkodą w radosnym marszu do struktur ponadnarodowych i globalnych?

Na marginesie dało się zauważyć, że sprzęt policyjny był nowocześniejszy niż chłopskie kilkunastoletnie kombajny i ciągniki. Tym natomiast, którzy ochoczo chcą używać siły do rozpraszania protestów, przypominam, że po następnym zakręcie historii bitych będziemy nazywać represjonowanymi, a ci, którzy biją, staną przed sądem.

Na tym tle realizowane są, a właściwie reklamowane, cztery reformy społeczne: bez niezbędnych środków finansowych, w bałaganie organizacyjnym, z błędnymi założeniami, ale z obietnicami i przy dźwięku fanfar. Dajcie się zreformować, a będzie wam lepiej. A jeśli nie wam, to następnym pokoleniom.

Po głębszym przyjrzeniu się tak zwanym reformom widać, że w reformie terytorialnej chodzi o przerzucenie na barki samorządów kosztów, jeśli chodzi o oświatę, pomoc społeczną, kulturę, drogownictwo i właściwie wszystkiego, co się da. W reformie ochrony zdrowia ciężar spada na pracowników i chorych. Banalne leki przeciwgrypowe kosztują dziś kilkadziesiąt nowych złotych. W reformie emerytalnej chodzi o relatywne, w stosunku do płacy, obniżenie świadczeń - a o co chodzi w oświatowej, to się dopiero dowiemy, gdy od września rozpocznie się analogiczny bałagan.

Budżet, nad którym pracujemy, nie jest ani prorozwojowy, ani prospołeczny, ani tym bardziej prorodzinny. Właściwie wszystkie "pro" zostały zastąpione przez "anty".

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Nie sposób w dziesięciominutowym wystąpieniu poruszyć wszystkich ważnych kwestii. Nie sposób również wskazać dróg wyjścia, a są one możliwe i proponowane przez wielu światłych ekonomistów.

Polskie Stronnictwo Ludowe ostrzegało przed takim rozwojem wydarzeń i wskazywało błędy. Należy zacząć oczywiście od zmiany doktryny gospodarczej. Czy was na to stać, Panie i Panowie Rządzący? Wątpię. Zbyt przywiązaliście się bowiem do dobrze płatnych posad. Rok temu wskazywałem, że wasz punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Już drugi rok brakuje dawnych związkowych herosów, broniących ludzi pracy, rolników, emerytów i rencistów. Obiecałem wam wtedy, że zapytam ponownie za rok, gdzie wasze sumienia. Ogłuchły? Tak ogłuchły, że nawet nie słyszą głosu Ojca Świętego z dalekiego Meksyku, proszącego o sprawiedliwość i solidaryzm społeczny. A tak często macie na ustach miłość bliźniego!

Ten budżet jest budżetem pogardy dla słabych, biednych i chorych, ale również dla zdecydowanej większości polskiego społeczeństwa. Jest to budżet bez jakiejkolwiek nadziei.

Senatorowie Polskiego Stronnictwa Ludowego, jak również wszyscy o elementarnej wrażliwości społecznej nie mogą go poprzeć. Dziękuję bardzo. (Oklaski).

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Dziękuję.

Proszę senatora Sławomira Willenberga o zabranie głosu. Następnym mówcą będzie senator Zbyszko Piwoński.

Senator Sławomir Willenberg:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Szanowni Goście!

Akcja Wyborcza Solidarność w programie wyborczym do parlamentu w 1997 r. zakładała wprowadzenie czterech podstawowych reform zmieniających dotychczasowy system funkcjonowania państwa.

Jedną z fundamentalnych reform była zmiana funkcjonowania i finansowania ochrony zdrowia. Rząd pana premiera Jerzego Buzka, z nadania koalicji AWS i Unii Wolności, całkowicie wywiązuje się z tych deklaracji. Jedną z reform, które weszły do realizacji od 1 stycznia 1999 r. jest właśnie zmiana systemu funkcjonowania ochrony zdrowia.

Reforma ta zdecydowanie zrywa z poprzednim układem centralnego finansowania tego sektora i stwarza warunki stałego, określonego jego poziomu, niezależnego od decyzji politycznych, a zależnego głównie od wzrostu gospodarczego.

Czy wprowadzenie tej reformy wraz z trzema pozostałymi ma sens, pomimo jego kwestionowania przez opozycję? Uważam, że tak, gdyż trudno sobie wyobrazić istnienie nowego podziału administracyjnego ze starym układem finansowania ochrony zdrowia. Można mieć jedynie zastrzeżenia co do wielkości nakładów finansowych przeznaczonych na ten cel.

Założenia AWS w tym względzie były wysokie, bo sięgały 11% środków podatkowych. Niestety, zderzenie z rzeczywistością, kwestia finansów koniecznych dla funkcjonowania państwa, musiały te poglądy zweryfikować. Ostatecznie, jak wszyscy wiemy, finanse kas chorych stanowiły 7,5% składki podatku od osób fizycznych. Należy pamiętać, że ubezpieczeniem zdrowotnym są objęci wszyscy obywatele Rzeczypospolitej Polskiej.

Rząd koalicyjny, zdając sobie sprawę z ewentualnych niedoborów środków finansowych kas chorych w pierwszym okresie ich działania, postanowił finansować to w tym czasie z budżetu państwa. Jak wynika z ostatnich obliczeń, nakłady na służbę zdrowia w 1999 r. będą większe o 16,2%, czyli o 7,1% ponad wskaźnik inflacji. Będą zdecydowanie większe niż zakładała poprzednia koalicja. Kasy otrzymają z budżetu dotacje w wysokości 1,7 miliarda zł, czego nie gwarantowała poprzednia ustawa. Dzięki nowelizacji ustawy o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym koszty pobierania składki będą niższe o 1,2 miliarda zł. W myśl nowej ustawy, pacjent nie będzie płacił za pierwsze dni leczenia szpitalnego.

Budżet państwa w dziale ochrony zdrowia, nad którym toczy się dzisiejsza debata, odbiega w sposób istotny od zapisów ustaw budżetowych lat poprzednich. Nie ma w nim finansowania szpitali, lecznictwa ambulatoryjnego i sanatoryjnego. Pojawiły się natomiast nowe zapisy mówiące o finansowaniu z budżetu państwa, a nie z kas chorych, procedur wysoko specjalistycznych czy też profilaktycznych programów zdrowotnych, do których między innymi należą: Narodowy Program Ochrony Serca, który gwarantuje zabezpieczenie 90% potrzeb w zakresie koronarografii i angioplastyki wieńcowej i Program Rozwoju Dializoterapii, który zakłada, że wszyscy chorzy zarówno w ostrej, jak i przewlekłej niewydolności nerek będą całkowicie objęci dializami. Należy również wspomnieć o Programie Transplantacji Narządów i Tkanek oraz Programie Opieki nad Matką i Dzieckiem czy też Programie Zwalczania Chorób Nowotworowych. Dzięki zapewnieniu nakładów na zapobieganie i zwalczanie AIDS i narkomanii nastąpiło zahamowanie wzrostu nowych przypadków zakażeń i zachorowań.

Należy pozytywnie ocenić politykę inwestycyjną obecnego kierownictwa resortu ochrony zdrowia. Dzięki niemu w tym roku zostanie oddanych do użytku około czterdziestu obiektów szpitalnych, których budowa trwała około dwudziestu lat. W tym miejscu należy podkreślić słuszność decyzji dotyczących nierozpoczynania nowych inwestycji budowlanych, a jedynie zakończenia aktualnie prowadzonych.

Wprowadzenie nowego systemu budzi naturalny lęk i niepokój pracowników ochrony zdrowia i pacjentów. Szkoda tylko, że media publiczne ograniczyły się do informowania o strajkach, braku funduszy, o konieczności dopłat czy braku rejestracji kas chorych, zamiast informować o zmianach, które w niedalekiej przyszłości dadzą pozytywne korzyści pacjentom i pracownikom ochrony zdrowia. Uważam, że budżet na bieżący rok jest starannie wyważony w ramach obecnych możliwości państwa i środków finansowych kas chorych na właściwe funkcjonowanie ochrony zdrowia. Wydaje się, że pierwsze oceny funkcjonowania finansowego będą miarodajne po I kwartale, a właściwa ocena nastąpi pod koniec roku.

Senat Rzeczypospolitej Polskiej i jego komisja merytoryczna będzie z uwagą monitorować przebieg wdrażanej reformy, aby w razie potrzeby dokonać pilnych nowelizacji ustaw oraz wnosić o ewentualne zwiększenie składki do kas chorych. Dziękuję bardzo.

(Przewodnictwo obrad obejmuje wicemarszałek Andrzej Chronowski).

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dziękuję.

Proszę senatora Zbyszka Piwońskiego. Następnym mówcą będzie senator Feszler.

Senator Zbyszko Piwoński:

Dobrze, że zmienił się marszałek, bo idę z książką, a marszałek Rzemykowski ostrzegał...

(Wicemarszałek Andrzej Chronowski: ...że nie wolno z książkami?)

Tak, z grubymi książkami.

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Podzielam wielokrotnie już zgłaszane tu, z tego miejsca, stanowisko, a właściwie pogląd, że tegoroczny budżet daleko odbiega nie tylko od szacunkowych potrzeb, ale i od elementarnych możliwości wykonania reformatorskich zadań, nakreślonych między innymi przez nas, przez parlament. Po prostu nie gwarantuje on ich pomyślnej realizacji, a wręcz - co z przykrością stwierdzam - stanowi dla niektórych z nich zagrożenie. Na poprzednim posiedzeniu Senatu z pełną determinacją usiłowałem przekonać Wysoką Izbę do wniosku o odroczenie o jeden rok reformy strukturalnej szkolnictwa.

Panie Senatorze - tu zwracam się do swego poprzednika - ta reforma wyjątkowo nie wiąże się bezpośrednio ani z reformą administracyjną kraju, ani z innymi dotychczas wprowadzanymi. Ona będzie niezależna od pozostałych reform, stąd termin jej wdrożenia nie był wiązany z tymi, które do tej pory już zaczęły funkcjonować. Argumentując za tym wnioskiem, w szczególny sposób podkreślałem wyjątkowo niskie w stosunku do produktu krajowego brutto nakłady na oświatę w tym roku. Można to wyczytać z oficjalnych dokumentów opracowanych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej. Tych niekorzystnych relacji nie zmieniono nawet przy wyjątkowej przychylności Sejmu, który w trzech pozycjach w części 83 w dziale 97 dotyczącym rezerw celowych zwiększył planowane na ten cel wydatki.

Największy niedobór środków, zresztą nie tylko w oświacie, odczują dwa nowe szczeble samorządu terytorialnego: powiatowy i wojewódzki. Podział subwencji oświatowej, dokonywany na mocy ustawy przez ministra edukacji narodowej na poszczególne szczeble samorządu, zachowuje dotychczasowy poziom finansowania dla samorządów miast i gmin, natomiast dla województw i powiatów pozostaje ta niewielka reszta, dzielona według dostosowanego do tych niewielkich możliwości, niedoskonałego jeszcze algorytmu. Jest to między innymi skutek tego, że w budżecie na rok ubiegły w przypadku szkół podległych kuratorom, które obecnie zostały przekazane samorządom powiatowym i wojewódzkim, zaplanowano jedynie czteroipółprocentowy wzrost wydatków w stosunku do poprzedniego roku. A to w niczym nie pokrywało planowanej i wykonanej inflacji. Dzisiaj skutki tego ponosimy. Okażą się one fatalne dla tych dwóch szczebli samorządu.

Najbardziej dramatyczny jest jednak spadek poziomu nakładów na inwestycje w szkolnictwie ogólnokształcącym, a ono u progu reformy liczy się najbardziej. To nieprawda, że reforma strukturalna szkolnictwa nie wymaga nowych inwestycji. Niewiele będzie takich gmin wiejskich - podkreślam, wiejskich, bo miasta sobie poradzą - które podejmą się organizacji gimnazjum i w których nie trzeba będzie inwestować, o ile będziemy chcieć tworzyć gimnazja z prawdziwego zdarzenia, a nie tylko z nazwy.

Dla potwierdzenia tezy, że spadek nakładów inwestycyjnych jest dramatyczny, przytoczę dane z trzech ostatnich lat. W 1997 r. na ten cel przeznaczono 375 milionów zł, w 1998 r. jeszcze 265 milionów zł, a w roku bieżącym już tylko 77 milionów zł, w tym, dodam, 45 milionów zł pochodzi z tej wspomnianej dodatkowej dotacji przyznanej przez Sejm.

Mówiąc o wydatkach na oświatę, chciałbym ze zdecydowanym sprzeciwem odnieść się do propozycji Komisji Gospodarki Narodowej zawartej w grupie poprawek oznaczonych literą N, w której chodzi o ograniczenie przez Senat o 20 milionów zł środków przeznaczonych na dożywianie dzieci w szkołach. I dlatego była mi potrzebna ta książka, jako że w niej na stronie 309 jest sprawozdanie Senatu z poprzedniej kadencji. Znajduje się tam uchwała Senatu Rzeczypospolitej z 9 czerwca 1995 r., w której to właśnie Senat upomniał się o poprawę tragicznej sytuacji, jaka panuje wśród dzieci w szkołach. Przytoczę dwa zdania. "Od kilku lat opinia publiczna alarmowana jest sygnałami o głodnych dzieciach, dla których posiłek zapewniony przez szkołę lub inną placówkę opiekuńczą bywa często jedynym w ciągu dnia". I dalej: "Dożywianie w szkole jest niezwykle ważne zarówno dla zdrowia dziecka, jak i dla procesu jego edukacji. Uczeń głodny nie może się skoncentrować, jest mniej sprawny fizycznie, a nieracjonalne odżywianie i brak płynów mają trwały wpływ na stan jego zdrowia. W tej sytuacji Senat Rzeczypospolitej zwraca się do rządu...". I tak dalej.

Począwszy od tamtego roku, to znaczy od roku 1996, rokrocznie jest w budżecie planowana specjalna dotacja na dożywianie dzieci. Nie pokrywa ona tych potrzeb w gminach, gminy same ze swoich środków dokładają do tego. Posłużę się przykładem z własnego województwa, gdzie ta część dotacji stanowi zaledwie 1/3 część wydatków, jakie gminy ponoszą na pomoc w dożywianiu dzieci biednych. I teraz ten sam Senat, który podjął tę uchwałę, który zainicjował to działanie, dokonuje skreślenia pozycji ustanowionej przez pierwszą Izbę - chodzi tu o decyzję sejmową. Myślę, że nie wolno nam w Senacie tego czynić, nie wolno zmarnować tego dotychczasowego kilkuletniego dorobku, jaki w tym względzie osiągnęliśmy.

Jednak najtrudniejsze zadanie stoi przed ochroną zdrowia. Nie odnoszę się krytycznie do samej filozofii reformy, bo ona jest słuszna, ale zmarnowano kilka miesięcy na zbędne dyskusje i na nowelizację ustawy o ubezpieczeniach zdrowotnych sprzed dwóch lat, w której dokonano niekorzystnych dla samej reformy zmian. Myślę, że nie uda się nam w tej sytuacji... Aczkolwiek wielu skrajnie liberalnych polityków, może i słusznie, twierdzi, że w samych strukturach placówek służby zdrowia istnieją znaczne rezerwy. Jednak wyzwolenie tych rezerw i restrukturyzacja tych zakładów wymaga nakładów, których w tej chwili brakuje. Na ten temat powiedziano tu już wiele, nie chcę dalej tego rozwijać. Zwłaszcza że niepokoi mnie jeszcze inny fakt.

Przekazaliśmy publiczne placówki służby zdrowia samorządom powiatowym i wojewódzkim, przekazaliśmy je jako jednostki samodzielne, nie rozdysponowując żadnych środków na ten cel, dając jednak jednocześnie samorządom prawo wspierania tych jednostek, pomagania im. W obecnym układzie budżetowym, jak zdążyłem się zorientować, nie ma żadnych szans na to, żeby którykolwiek z samorządów wojewódzkich czy powiatowych był w stanie pomóc tym swoim placówkom.

Choć krytycznie odnoszę się do budżetu, zdaję sobie sprawę z tego, że nie ma dzisiaj politycznej woli, ażeby w istotny sposób dokonać jego zmiany. Stąd chcę zgłosić tylko jedną poprawkę - dodatkowy art. 49a. Ale może zanim go przytoczę, chciałbym... Bowiem, w moim przekonaniu, siłę tego zapisu troszkę osłabia satysfakcjonująca nas zachęta uczyniona dzisiaj przez premiera Balcerowicza do zgłoszenia wniosku o zwiększenie o 200 tysięcy zł środków na Agencję Rynku Rolnego, co gwarantowałoby możliwość zwiększenia zakupów interwencyjnych, i o 150 milionów zł środków dla kas chorych - o czym już mówiłem. Z tym, że jednak przyznam, że tak jak powiedział przede mną senator Suchański, jakoś dziwnie ta decyzja kojarzy mi się z tym, co z powodu rolników dzieje się na naszych drogach czy też ze strajkami wewnątrz służby zdrowia i z zapowiedzią na jutro przez Komitet Obrony Reformy Ochrony Zdrowia generalnego strajku. Źle się dzieje, że dopiero te formy działania wymuszają jakiekolwiek ustępstwa ze strony rządzących w stosunku do tychże środowisk. Ale to taka dygresja.

Jeśli chodzi o moją propozycję dotyczącą dodatkowego art. 49a, to niezależnie od tego, o czym wspomniałem - że zgłoszone dzisiaj poprawki mogą nieco złagodzić sytuację w tych najbardziej newralgicznych punktach - uważam, że budżet na ten rok wymaga wyjątkowego potraktowania. Dlatego chciałbym zawrzeć tam zapis, że zobowiązuje się rząd do wnikliwego monitorowania przebiegu zapoczątkowanych w bieżącym roku reform i przedłożenia w lipcu Sejmowi i Senatowi ich wstępnej oceny, która może stanowić podstawę do dokonania doraźnych zmian legislacyjnych, nie wyłączając możliwości nowelizacji niniejszej ustawy. Choć nie rozstrzygniemy dzisiaj o niczym, bo może jeszcze nie mamy ku temu właściwych informacji i instrumentów, to myślę, że ocena półrocza - informacja, która byłaby przedstawiona zarówno Sejmowi, jak i Senatowi, wystarczałaby do tego, ażeby nie doprowadzić do powstania bezpowrotnych strat i ażeby jeszcze w drugiej części tego roku można było naprawić to, co utraciliśmy w pierwszym okresie wdrażania reform. Bardzo proszę panów senatorów o przyjęcie tego wniosku, bo myślę, że uwzględnia on wiele wypowiedzi, które tu padły, a jednocześnie stanowi jak gdyby swego rodzaju zabezpieczenie w stosunku do tego, co może się stać, jeżeli tego nie uczynimy. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dziękuję.

Proszę o zabranie głosu senatora Feszlera. Następnym mówcą będzie senator Lipowski.

Senator Lech Feszler:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Szanowni Państwo!

Dzisiejsza debata nad ustawą budżetową na rok 1999, najważniejsza w roku debata gospodarcza parlamentu, odbywa się w wyjątkowej sytuacji. Przede wszystkim jest ona wyjątkowa z tej racji, że jest to pierwszy rok funkcjonowania czterech wielkich reform społecznych: reformy administracyjnej, reformy ubezpieczeń społecznych, reformy ubezpieczeń zdrowotnych oraz reformy systemu szkolnictwa. Skutki tych reform mają swoje odbicie w przedłożonym nam budżecie. Były one już omawiane przez moich szanownych kolegów zarówno tych z koalicji, jak i opozycji. Dlatego, szanując państwa czas i cierpliwość, nie będę zbyt długo zatrzymywał się nad tą kwestią.

Generalnie mogę wyrazić zdanie, iż w wielu dziedzinach nie doszacowano kosztów wszystkich zadań, które przejęły samorządy powiatowe i wojewódzkie. Po części uzasadnione są więc wnioski wielu samorządów - w swoim województwie otrzymałem je niemal od wszystkich powiatów. Dostałem także alarmujące pismo od marszałka województwa podlaskiego, sygnalizujące drastyczne obniżenie dotacji na dofinansowanie instytucji kultury. To obniżenie dotacji w stosunku do dotacji z 1998 r. sięga nieraz 50%, a niekiedy jest nawet jeszcze większe, jak na przykład w przypadku dotacji dla państwowej filharmonii, która w roku bieżącym wynosi tylko 878 tysięcy zł wobec 1 miliona 993 tysięcy w roku 1998. Pragnę dodać, iż jest to jedyna filharmonia w województwie podlaskim ciesząca się dużym uznaniem i renomą, w której goszczą światowej sławy soliści i dyrygenci. W pozostałych instytucjach kultury panuje podobna sytuacja. Te przykłady drastycznych cięć środków właśnie na instytucje kultury, i to w jednym z najsłabszych województw, skazują je nie tylko na stagnację, bo taka jest już tam gospodarka, ale mogą doprowadzić do niepowetowanych strat, które spowodują likwidację jedynych perełek w tej części kraju. Dlaczego tak się stało? Odpowiedzi na to pytanie nie otrzymaliśmy. Jedyną odpowiedzią może być przypuszczenie, iż resorty za to odpowiedzialne, a więc Ministerstwo Kultury i Sztuki oraz Ministerstwo Finansów, oszacowały te wydatki niezgodnie z ustawą kompetencyjną, pozostawiając środki w gestii resortu lub dzieląc je bez należytego rozeznania. Przeczy to istocie i zasadzie reformy administracyjnej, którą jest przecież decentralizacja zadań i finansów. Mam nadzieję, że poprawki zaproponowane przez Komisję Gospodarki Narodowej przynajmniej po części naprawią tę sytuację, a późniejszy monitoring reformy spowoduje korektę środków z rezerwy przeznaczonych na te cele.

Rozpatrując przedłożony budżet, można zauważyć, że we wszystkich dziedzinach występują wielkie dysproporcje pomiędzy województwami położonymi na zachód od Wisły a województwami położonymi na wschód od niej na tak zwanej ścianie wschodniej. Do tych ostatnich zaliczyć można województwa: warmińsko-mazurskie, podlaskie, lubelskie i podkarpackie. Te dysproporcje dotyczą wszystkich dziedzin, nie tylko inwestycji, o których powiem później, ale także dotacji celowych do różnych zadań. Ta praktyka przeczy zasadom niedawno wprowadzonej reformy administracyjnej, a dokładnie zasadzie finansowania samorządów mówiącej o tym, że potencjał najsłabszych województw będzie wyrównywany do poziomu województw silniejszych, a dokładniej, do poziomu województwa mazowieckiego. Niestety, tak się nie stało. Rozumiem, iż odpowiedź rządu będzie taka, iż dochody samorządów będą wyrównywane subwencjami wyrównawczymi i tak planuje się to czynić, ale trudno zgodzić się z tym stwierdzeniem w sytuacji, kiedy województwa, do których słabszym będzie trudno dorównać, w przedłożonym budżecie także zasilane są dodatkowo w postaci dotacji celowych do różnych zadań. Podam przykład z budżetów wojewodów, dział 74 "Gospodarka mieszkaniowa oraz niematerialne usługi komunalne". Oto najbogatsze województwo mazowieckie otrzymuje 1/3 dotacji przyznanych na ten cel. To jest tylko jeden z przykładów, których wskazać można wiele.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Ważną częścią każdego budżetu są inwestycje. Budżet roku bieżącego obejmuje ogółem sto dziesięć inwestycji, w tym trzydzieśći osiem sensu stricto centralnych, jako że są to inwestycje resortowe, oraz aż siedemdziesiąt dwie inwestycje samorządowe województw, powiatów i gmin. Jako samorządowiec nie jestem przeciwny tym inwestycjom, a wręcz przeciwnie, pragnę je jeszcze bardziej wspomóc. Znając jednak możliwości naszego budżetu, wiem, że trudno będzie wspomóc je finansowo. Stąd pragnę zwrócić uwagę na dwa aspekty tego problemu.

Od lat cechą charakterystyczną inwestycji centralnych jest długi cykl ich realizacji. Na ten problem zwracałem uwagę, zabierając głos w debacie budżetowej w roku ubiegłym i wyrażając nadzieję, że po wprowadzeniu reformy ta ich negatywna cecha zostanie usunięta poprzez usamorządowienie tych inwestycji. Niestety, pomimo przerzucenia ich do samorządów, aż siedemdziesiąt dwie inwestycje objęto dotacjami z budżetu. I dobrze, że tak jest. Jednak większość z nich dotuje się bez jakiegokolwiek udziału ze strony samorządów. Zgadzam się z tym, że jest to zgodne z ustawą wprowadzającą, jednak, moim zdaniem, ma też szkodliwe skutki, ponieważ powtarza błąd z lat poprzednich, kiedy to tylko niektóre samorządy otrzymywały środki bez wniesienia własnego wkładu i wysiłku, z wyjątkiem wysiłku włożonego w lobbing. Lepiej już było, dając dotacje, zwiększyć subwencje dla tych gmin. Taka subwencja mogłaby być przeznaczona na te inwestycje jako środki własne gmin. Obecna sytuacja prowadzi do patologii, ponieważ tak jak w tym roku, podobnie w następnym znajdą się nowe inwestycje, będzie nowy lobbing i miast maleć, ich liczba zacznie wzrastać. Nie możemy powtarzać tego samego błędu. Rozumiem bezpieczny zapis ustawy wprowadzającej, jednak aby samorządy właściwie zrozumiały swoje obowiązki, należy w przypadku wszystkich inwestycji bez udziału własnego wymagać w roku bieżącym może nie 50%, jak mówi ustawa o finansach publicznych, ale przynajmniej 20% ich udziału. Sądzę, że będzie to dopingujące dla samorządów, ponieważ zawsze lepiej i bardziej gospodarnie pilnuje się własnych finansów.

Omawiając inwestycje, pragnę zwrócić uwagę na drugą charakterystyczną ich cechę, także wywodzącą się z przeszłości. Chodzi tu o lokalizację, to znaczy lokowanie ich głównie w województwach bogatych, takich jak: mazowieckie, śląskie czy też wielkopolskie. Jest tu wprawdzie umieszczone także podlaskie, ale tylko w jednej pozycji. Proszę zwrócić uwagę w jakiej. Chodzi tu o szpital w Łomży budowany już od roku 1979, czyli w tym roku będzie dwudziestolecie rozpoczęcia budowy. A więc faktycznie to województwo nie posiada żadnej inwestycji. Używając argumentacji moich szanownych kolegów z opozycji, mógłbym powiedzieć, że jest to zapłata rządów solidarnościowych za niezawodne głosowania we wszystkich wyborach, począwszy od roku 1989. Odwrotnie czyniły rządy PRL, bo wówczas władza karała nas za to, iż na naszych terenach opór przeciwko narzuconemu ze Wschodu systemowi trwał do połowy lat pięćdziesiątych. To też jest prawda. Ja jednak zwracam państwa uwagę na sprzeczność tej złej zasady lokującej nowe inwestycje w bogatych województwach z zasadą, jaką przyjęliśmy, uchwalając reformę administracyjną mającą nam zapewnić równomierny rozwój. Obecna konstrukcja tej części budżetu tego nam nie gwarantuje. Dlatego pragnę wyrazić moją dezaprobatę i mój sprzeciw wobec poprawki Komisji Gospodarki Narodowej. Proponuję przywrócenie skreślonej przez komisję inwestycji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, jaką jest realizacja szesnastoletniej budowy i modernizacji szpitala w Białymstoku.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Wspomniałem na wstępie, iż dzisiejsza debata odbywa się w niezwykłej sytuacji nie tylko ze względu na wyjątkowość tego roku wielkich reform, ale także ze względu na obecną sytuację w kraju. Nastąpiło bowiem załamanie rynku rolnego spowodowane nie tylko wstrzymaniem dostaw naszych produktów do Rosji, ale także sytuacją w zakładach przetwórstwa rolniczego, w cukrowniach czy też w zakładach mleczarskich. To wszystko spowodowało, iż sytuacja gospodarstw rolnych, rodzin rolniczych stała się zła. Przedwczoraj na blokadzie w moim województwie rozmawiałem z tymi zdesperowanymi rolnikami. Rozumiem ich desperację i oburzenie, bo jak to wytłumaczyć tym, którzy od października nie otrzymali zapłaty za buraki, czy tym, których własne spółdzielnie mleczarskie oszukują na klasie mleka, płacąc za nie grosze i grożąc, że mogą wcale nie zapłacić, czy też tym, którzy stoją nocą w długich kolejkach, aby właściciele masarni za grosze przyjęli ich żywiec wieprzowy. Wszyscy oni pytają, kto korzysta z tego, że oni oddają niemal za darmo swoje produkty, a cena ich w sklepach rośnie. Jak dowiedzieliśmy się dzisiaj z ust pani minister, dochody z podatków z tego tytułu są raczej niewielkie. Jest to też wskazanie dla resortu finansów, gdzie należy szukać pieniędzy. Między innymi właśnie w szarej strefie, a nie tylko stosując restrykcje wobec tych, którzy starają się prowadzić swoje dokumenty finansowe dokładnie. Często nawet niewielki błąd, i to błąd na własną niekorzyść, powoduje wysoką karę ze strony dokładnego w tym względzie inspektora UKS. Mam wiele przykładów...

(Wicemarszałek Andrzej Chronowski: Czas, Panie Senatorze.)

Sekundę, już kończę.

...ale nie czas dzisiaj na ich omówienie.

Wracając do budżetu, pragnę zgłosić poprawkę, bo zdaję sobie sprawę z tego, iż potrzeby rolników to potrzeby około 40% ludności tego kraju i powinniśmy to dostrzec. Dlatego pragnę zgłosić poprawkę do art. 44 ustawy. Proponuję następujące brzmienie art. 44: "W przypadku wystąpienia oszczędności w wydatkach planowanych na obsługę zadłużenia zagranicznego i długu krajowego, upoważnia się ministra właściwego do spraw finansów do ich przeznaczenia na: zwiększenie, o kwotę nieprzekraczającą 117 milionów 500 tysięcy zł, dotacji dla Agencji Rynku Rolnego; uzupełnienie dotacji dla Funduszu Ubezpieczeń Społecznych - w przypadku wystąpienia takiej potrzeby w związku z wdrożeniem reformy systemu ubezpieczeń społecznych; zwiększenie, o kwotę nieprzekraczającą 282 milionów 500 tysięcy zł, wydatków na realizację Programu budowy autostrad".

Panie Marszałku, czy mógłbym poprosić jeszcze o dwie minuty?

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dobrze, potraktuję to jako drugi głos, który by panu przysługiwał.

Senator Lech Feszler:

Proponowane zwiększenie kwoty dotacji o 117 milionów 500 tysięcy zł mieści się w wyszacowanych przez rząd oszczędnościach w wydatkach zaplanowanych na obsługę zadłużenia zagranicznego, tak jak to zapisano w art. 44 ustawy sejmowej.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Województwo podlaskie, z którego pochodzę, jest jednym z województw, gdzie strategia rozwoju będzie oparta na rolnictwie. Dlatego też ważne jest, żeby w tym województwie rozwijały się ośrodki, które będą wiodące właśnie w tej dziedzinie. Niezrozumiały jest więc dla mnie fakt, że Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Szepietowie, jeden z lepszych w Polsce i jedyny w całym województwie, nie został zaliczony do grupy sześciu w Polsce regionalnych centrów doradztwa rolniczego. Pragnę dodać, iż po wyznaczeniu tych ośrodków cała północno-wschodnia Polska pozostanie białą plamą, w przeciwieństwie do innych województw, w których rolnictwo na pewno nie będzie priorytetem.

Dlatego też wnoszę poprawkę, której istota polega na przeniesieniu środków z budżetu wojewody podlaskiego do budżetu ministra rolnictwa, w celu utworzenia w Szepietowie Regionalnego Centrum Doradztwa, Rozwoju Rolnictwa i Obszarów Wiejskich. Rok bieżący jest rokiem wielkich reform, których celem była naprawa państwa oraz zapewnienie wszystkim Polakom - niezależnie od tego, czy żyją w Warszawie, Poznaniu, czy też w Białymstoku, w mieście czy na wsi - równych szans rozwoju. Aby zrealizować tę główną zasadę reform, odejdźmy od starych metod konstruowania budżetu. I taki kierunek działania powinien przyjąć rząd w roku bieżącym, naprawiając błędy przyjęte w tym budżecie. Poprawki, które państwu przedstawiłem, są tego niewielką próbą, możliwą obecnie do uczynienia. Dlatego proszę Wysoką Izbę o ich poparcie. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dziękuję.

Ja, Szanowni Państwo Senatorowie, dodam, że można również składać poprawki na piśmie bez zabierania głosu. Tak uczyniło już kilku senatorów, którzy złożyli swoje poprawki, nie zabierając głosu.

Proszę senatora Lipowskiego o zabranie głosu. Następnym mówcą będzie pani senator Jadwiga Stokarska.

Senator Grzegorz Lipowski:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Najwytrwalsza Pani Minister!

Chciałbym, jako dwudziesty ósmy senator zabierający głos w debacie, powiedzieć dwa zdania poza limitem czasowym, bowiem nie da się nie zacytować czy nie nawiązać do pewnych wypowiedzi. Padła taka wypowiedź: "Senat to Izba rozsądku i refleksji". Chciałbym podzielić się najpierw refleksją z dzisiejszej debaty. Uważam, że to jest żenujące, iż przy debacie nad najważniejszą ustawą na sali jest taka frekwencja, jak przy składaniu oświadczeń. Najniższa frekwencja była wtedy, kiedy zabierał głos senator Zbyszko Piwoński. Było z sześciu, pięciu, później dwóch doszło, więc siedmiu, po lewej stronie, a po prawej dziesięciu. Średnio od godziny 14.00 jest na sali 1/3 senatorów. Nie wiem, czy osoby, które nie uczestniczą w debacie, wiedzą wszystko to, co sobie tutaj mówimy, czy już zadecydowały o głosowaniu. Nie wiem, czy nie trzeba by było wprowadzić do regulaminu tego, aby obecność na sali podczas debaty nad tak ważnymi sprawami była co najmniej wskazana. To tak poza limitem czasowym, jeżeli można.

(Wicemarszałek Andrzej Chronowski: Niestety, Panie Senatorze, te dziesięć minut panu płynie.)

To poproszę o dodatkowy czas.

Nawiążę do wystąpienia pana premiera Leszka Balcerowicza, który powiedział bardzo znamienne zdanie, które utkwi na długo w mej pamięci: nie ma siły państwa bez siły gospodarki. Później pan senator Kruk powiedział: pracujmy tak, żeby średnia płaca rosła. Ja bym chciał zacząć właśnie od najkrótszego sformułowania: szukając rozwiązań, by nasza gospodarka stanowiła o sile państwa, dajmy ludziom pracę. Gdzie szukać tej siły? Ja posłużę się konkretnym przykładem z przemysłu, w którym miałem przyjemność pracować dwadzieścia lat na kierowniczych stanowiskach. Temat ten śledzę już od dłuższego czasu i dotarłem do informacji, jakie zostały podane w telewizji, w programie "Biznes informacje", 4 listopada ubiegłego roku. Cytuję z pamięci: w ciągu trzech kwartałów ubiegłego roku granice naszego państwa przekroczyło 80 tysięcy t tkanin i odzieży o zadeklarowanej wartości 150 milionów zł. Jeżeli te dwie cyfry podzielimy przez siebie, to wynika, że wartość 1 kg tkanin i odzieży sprowadzonych do naszego kraju w ciągu trzech kwartałów ubiegłego roku wynosiła 1,87 zł i od tego płacono cło. Na jeden garnitur potrzebne jest około kilograma materiału, czyli przy tkaninie sprowadzonej do kraju daje to niecałe 2 zł. 80 tysięcy t tkanin i odzieży to jest mniej więcej produkcja dziesięciu dużych przędzalni, siedmiu dużych tkalni, pięciu dużych zakładów odzieżowych i praca dla sześćdziesięciu tysięcy ludzi.

A teraz o tym, jak kształtowały się ceny. Chcę o tym powiedzieć na konkretnych przykładach. Przede wszystkim Republika Korei. Konkretny kontrakt - we wrześniu 4 miliony 845 tysięcy 579 m tkanin po 4 centy za m2, to jest 14 gr za m2. To jest cena zbliżona do papieru. Chiny, prawie milion metrów tkanin sprowadzono we wrześniu za 0,0 dolara za m2, więc tyle samo, czyli 0,0 zł. Proszę państwa, to są ciężkie oszukaństwa dokonywane na granicy. Oczywiście te towary są później wprowadzane, poprzez inne faktury, po dużo wyższych cenach. Różnice cen w konkretnych grupach tkanin - nie będę wymieniał symboli - przedstawiają się tak: tkanina z włókna ciągłego nylonu i poliamidów, teksturowana, 85% w masie włókna ciętego, reszta poliamid, w styczniu, w lutym 4,5 miliona, a tu 14 milionów, i deklarowane są ceny od 1 centa do 34 dolarów za m2. Ja zakładam, że ten, który zadeklarował 34 dolary, to też jeszcze zarabia, czyli wychodzi gdzieś tam około 50 dolarów za m2. To jest to, proszę państwa, 3 tysiące 400 razy mniej aniżeli zadeklarowana wartość, czyli zapłacono za to 5 tysięcy razy mniejsze cło. To są konkretne przykłady, ja nie wyliczałem tutaj średniej ważonej, tego jak się kształtują średnie ważone, ale to jest zadanie dla NIK. Jeżeli chcemy szukać pieniędzy, to szukajmy ich właśnie w takim oszukaństwie.

Dlatego może zgłoszę nietypową poprawkę. Nie będzie to poprawka S, dodanie pieniędzy urzędowi skarbowemu, lecz dodanie pieniędzy po stronie przychodów z urzędu kontroli celnej. To z Głównego Urzędu Ceł powinniśmy się spodziewać pieniędzy dla naszej gospodarki.

Przy sprowadzanej odzieży często pojawia się określenie "odzież używana". Interesujące byłoby porównanie dokumentów importowych, w których wykazana jest odzież używana, z ofertami sprzedaży, gdzie odzież ta ulega gwałtownej metamorfozie i staje się odzieżą nową.

Temat importu tkanin i odzieży nie może być nadal bagatelizowany, bowiem przeprowadzone badania wykazały, że tekstylia szkodliwe dla zdrowia człowieka sprowadzane są z krajów azjatyckich. Normy i dyrektywy Unii Europejskiej nakazują, aby wszyscy producenci umieszczali przy produkcie właściwe o nim informacje. W Polsce wymaganie to dotyczy jedynie, niestety, tylko krajowych producentów odzieży i wyrobów dziewiarskich, nie zaś importowanych tkanin. I tego ani służby celne, ani organy PIH nie dostrzegają.

W procesie wykańczania tkanin używa się również środków kancerogennych. Proszę, aby panie nie zareagowały gwałtownie na to, co za chwilę powiem, bo między innymi bielizna damska jest sprowadzana bez wymaganych informacji i certyfikatów, a my w kraju podejmujemy coraz częściej walkę z rakiem piersi.

Widzę konieczność podjęcia bezwzględnych, wielokierunkowych działań dla ratowania naszego przemysłu lekkiego, o bardzo dużych tradycjach, który do niedawna miał opanowane rynki zachodnie, a nie wystarczało czasu, aby zrealizować zlecenia na rynki wschodnie. Dlatego spodziewam się, że właściwe służby fiskalne również podejmą ten temat, bo nie jest to odosobniony przykład i można by było tych przykładów dużo przytoczyć.

W odpowiedzi, jakiej premier Balcerowicz udzielił dzisiaj na bardzo sensowne pytanie senatora Tyrny, i na to, co zacytował senator Struzik w sprawie rozmiarów nielegalnego handlu, przyjęte zostało wytłumaczenie: no, leki z importu są niepotrzebne, można by krajowe stosować. Ale zobaczmy, co się dzieje w branży spożywczej, w przetwórstwie naszych krajowych płodów rolnych. Przypomnijmy sobie, jak wyglądały sklepy "Pewexu". Teraz sklepy są lepiej zaopatrzone aniżeli "Pewexy" w latach siedemdziesiątych, osiemdziesiątych, z tą różnicą, że w "Pewexach" wtedy były towary pochodzenia polskiego, one szły na rynek wewnętrzny za dewizy i pekaowskie bony.

W tej chwili mamy towary z importu za złotówki, a często za ladą najlepszym towarem, przepraszam, nie towarem, czymś najlepszym za ladą, czymś polskiego pochodzenia, jest ekspedientka, a reszta z importu. Dla porównania powiem, co pięć lat mniej więcej udaje mi się wyjechać na urlop, że pięć lat temu węgierski rynek wyglądał tak: ze trzy sery z importu i piętnaście serów węgierskich. I to nam się parę lat temu podobało. U nas jest też dwadzieścia, dwadzieścia pięć gatunków sera, w tym ze trzy do pięciu to polskie sery. We wszystkich artykułach spożywczych takich przykładów można szukać. Dlatego wydaje mi się, że w tym zakresie jest bardzo dużo do zrobienia i te protesty, które są podejmowane, winny być bardzo skutecznie także i przez nas wspierane.

I jeszcze do kilku poprawek chciałbym się odnieść.

Szanowni Państwo! Utrzymajmy hasło "Zakopane 2000". Nie chodzi tu konkretnie o tę olimpiadę, o to, czy ona w Zakopanem będzie, czy nie będzie. Chodzi o to, aby Skomielna Biała i przejazd przez Obidową nie był drogą śmierci, żeby nie musiały tam stać znaki ostrzegawcze o cztery razy większej średnicy niż przyjęta w kodeksie drogowym. To są środki na rozwiązanie tych problemów, które dostrzegamy od wielu lat, problemów infrastruktury w stolicy Tatr.

Chciałem podziękować za rekompensatę, jaką otrzymałem za nieprzyjęte w ubiegłym roku 12 milionów zł na szpital w Częstochowie w dzielnicy Parkitki, na dokończenie zadania. W tym roku zrekompensowane zostało to kwotą 23 milionów zł i wydaje mi się, że uda nam się wykonać ten zakres prac, jaki był przewidziany.

Ale chciałem też zgłosić jedną z poprawek, o którą pytałem na posiedzeniu Komisji Gospodarki Narodowej, ale z Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie dostałem konkretnej odpowiedzi. Dlatego chciałem ją oficjalnie zgłosić, na piśmie ją przekażę.

Zgodnie z ustawą z dnia 13 października powołano podlegające bezpośrednio ministrowi rolnictwa Krajowe Centrum Doradztwa Rozwoju Rolnictwa i Obszarów Wiejskich, w skład którego weszło między innymi sześć ośrodków doradztwa rolniczego. Wszelkie wymagane zgody na włączenie do centrum uzyskały jeszcze trzy ośrodki: Boguchwała w dawnym rzeszowskiem, Szepietowo w łomżyńskiem i częstochowski wojewódzki ośrodek doradztwa rolniczego. Rozszerzenie centrum wymaga jednak przeniesienia środków w ustawie budżetowej na 1999 r. z części 85 - "Zbiorczy budżet wojewodów", do części 19 - "Ministerstwo Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej".

Takie przeniesienie nie spowoduje żadnych skutków finansowych. A wspólna polityka rolna, proces integracji z Unią Europejską, on już się rozpoczął, wymaga, aby niektóre instytucje obsługujące politykę rolną były instytucjami rządowymi, zarządzanymi centralnie. Jedną z dziedzin, która musi być zarządzana z pozycji centrum, jest informacja; jej szczegółowość wymagana na potrzeby unijne bywa czasem nadmierna.

Wojewódzki Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Częstochowie jest jednostką, która w zakresie informacji rolniczej, zwłaszcza internetowej, ma największe osiągnięcia w skali kraju. Jest również ośrodkiem bardzo dobrze wyposażonym i zasługuje na to podporządkowanie. I taką poprawkę wniosę.

Chciałem jeszcze nawiązać do wypowiedzi pana senatora Piesiewicza. Jeżeli szuka wspólnika do poprawki, aby zapewnić metru w Warszawie pełną kwotę 70 milionów zł, to jestem zdecydowany. Byłem zdecydowany, zanim się o to zwrócił, bowiem znam sytuację, jaka jest w Warszawie. Kiedy jedziemy do Warszawy, to nie jesteśmy pewni, czy dojedziemy na posiedzenie komisji, czy nie dojedziemy. Kto nie dba o stolicę, to tak jakby nie dbał o swoją matkę...

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Panie Senatorze, piętnaście minut pan wyczerpał.

(Senator Grzegorz Lipowski: I na tym chciałem zakończyć, dziękuję bardzo.)

Dziękuję.

Szanowni Państwo Senatorowie, pan senator ubolewał, że jest nas mało na sali. Nie ma problemu, możemy, proszę państwa, ogłosić przerwę w obradach. Ja tylko uprzedzam, że najwcześniejsze głosowania mogą się wtedy odbyć w sobotę, około południa. Pewnie jutro ta frekwencja, Panie Senatorze, będzie w związku z tym znacznie wyższa. Są to jednak określone dylematy, bo jednak zdania senatorów na ten temat są podzielone. Dlatego pozwolę sobie kontynuować obrady.

(Senator Grzegorz Lipowski: Ja, Panie Marszałku, jeżeli można...)

Jeszcze jest czas, Panie Senatorze...

(Senator Grzegorz Lipowski: Kontynuujmy, ja swoją refleksję wyraziłem. Nie wnosiłem, żeby przerwać obrady. Może na przyszłość jakoś działać, aby...)

Na przyszłość, Panie Senatorze, to zwykle jest tak, że przy oświadczeniach zostaje marszałek prowadzący obrady, jeśli mam być szczery, i sekretarze.

Proszę o zabranie głosu panią senator Stokarską, następny będzie pan senator Jarosz.

(Senator Adam Struzik: Ale jeszcze zostaje wygłaszający oświadczenie.)

No tak, ale ten ostatni to już, niestety, jest ostatni.

(Senator Jerzy Pieniążek: Przeważnie ostatni jestem ja, jako sekretarz.)

Proszę bardzo, Pani Senator.

Senator Jadwiga Stokarska:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Papież Jan Paweł II w swoim nauczaniu wielokrotnie zwraca uwagę na totalne zagubienie współczesnego człowieka, popychające dzisiejszy świat w kierunku dokładnie przeciwnym niż nakazują to prawa Boże i wszelka ludzka logika. Zdaniem Ojca Świętego, tylko w radykalnej i powszechnej odmianie ludzkiej sumień i sposobu ludzkiego myślenia należy pokładać nadzieję na ocalenie współczesnego świata przed samozagładą.

Niezwykłą trafność tych spostrzeżeń Ojca Świętego odkrywam, wertując przez pięć lat mojej pracy parlamentarnej dokumenty dotyczące polskiej polityki wewnętrznej i zagranicznej w kontekście między innymi polityki Unii Europejskiej i Banku Światowego. Nawet uczniom szkoły podstawowej wpaja się, że polska gospodarka jest słaba, zacofana, a już od połowy lat osiemdziesiątych kolejne rządy i parlamenty, niezależnie od demonstrowanej opcji, uporczywie forsują proces tak zwanego schładzania polskiej gospodarki, to znaczy wyhamowywania dynamiki jej rozwoju.

Jak wynika z wypowiedzi szefa Rządowego Centrum Studiów Strategicznych, pana ministra Jerzego Kropiwnickiego, w IV kwartale bieżącego roku osiągnęliśmy stan recesji, a bezrobocie przekroczyło 10%. Zamykamy szkoły wiejskie, likwidujemy przedszkola, przeprowadzamy tak zwaną reformę służby zdrowia, ograniczamy nakłady na naukę, kulturę, obronę, drastycznie obcinamy nakłady na rolnictwo i budownictwo mieszkaniowe, bo jesteśmy krajem biednym i nas nie stać.

Niekoniecznie trzeba być ekonomistą, aby wiedzieć, że każda gospodarka państwowa składa się ze sfery, która wytwarza majątek narodowy: rolnictwo, przemysł, i ze sfery, która z tego majątku czerpie: sfera budżetowa. I jeśli się zniszczy tę część gospodarki, która wytwarza majątek narodowy, nie można liczyć na utrzymanie tej drugiej - sfery budżetowej. Przed rokiem 1990 głównym źródłem przychodów do budżetu, w granicach 80-85%, były zakłady przemysłowe, a obecnie głównym źródłem wpływów budżetowych są podatki od ludności. Tylu tak zwanych wybitnych zagranicznych ekspertów za wysokie gaże od dziesięciu lat doradza, jak "uzdrowić" naszą gospodarkę, a efekty tego doradztwa przedstawię państwu na podstawie wpływów do budżetu w roku 1996 z kilku przykładowo wziętych przedsiębiorstw po restrukturyzacji.

Fiat Auto-Poland wniósł do budżetu 0 zł, Daewoo FSO Motors Warszawa - 652 tysiące zł, Centrum Daewoo - 0 zł, Procter and Gamble - 0 zł, Inter Paper Kwidzyń - 0 zł, Huta Lucchini - 0 zł. Warto nadmienić, że została sprzedana wraz z ziemią za niespełna 1% jej wartości. Philips Consumer Kwidzyń - 0 zł, Siemens Warszawa - 0 zł, Johnson and Johnson Warszawa - 0 zł, McDonalds - 0 zł, Macro Cash - 0 zł, Alima-Gerber Rzeszów - 0 zł do budżetu w 1996 r.

Dla porównania niesprywatyzowana wtedy jeszcze poznańska Polfa dostarczała do budżetu 33 miliony 764 tysiące nowych polskich zł. W tym miejscu zwracam się do pani minister finansów i ministra skarbu z pytaniem, ile pieniędzy odprowadziła do budżetu państwa w roku 1998 Polfa już sprzedana? Informuję, że nie usatysfakcjonuje mnie odpowiedź, jaką otrzymałam przed rokiem na podobne pytanie od przedstawicielki pani minister, obecnej na sali, że dane te są objęte tajemnicą handlową. Jeżeli tak, to należy zmienić to prawo, aby postulaty "Solidarności" z Sierpnia'80 o jawności w polityce i gospodarce doczekały się wreszcie realizacji.

Środowiska polityczne, mieniące się lewicą czy prawicą, zgodnie usiłują utrwalić w naszej świadomości, że Polska wyzwolona spod wpływów wschodniego mocarstwa obecnie jest krajem demokratycznym, suwerennym i dobrowolnie zmierza do politycznej, gospodarczej i militarnej integracji ze strukturami euroatlantyckimi. Z licznych dokumentów wynika, że ta integracja oznacza nowe, znacznie dotkliwsze w skutkach uzależnienie, tym razem od struktur zachodnich, charakteryzujących się dużymi tarciami wewnętrznymi i nieustabilizowaną polityką.

Zdumiewająca jest determinacja, z jaką nasi decydenci, bez względu na opcję polityczną, wpychają nas w ramiona Unii Europejskiej, przedstawiając ją jako jedyne słuszne rozwiązanie, istne eldorado.

Na samym wstępie rozmów z Komisją Europejską w sprawie integracji polscy przedstawiciele zobowiązali się, że do końca 2002 r. Polska wprowadzi w życie i podporządkuje swoje prawo prawodawstwu Unii, które obejmuje cztery tysiące aktów prawnych, zapisanych w języku angielskim na sześćdziesięciu tysiącach stron. A Unia Europejska stawia Polsce wręcz zaborcze wymagania i to w każdej dziedzinie życia.

Na dziesiątym posiedzeniu Parlamentarnej Komisji Wspólnej i Unii Europejskiej odbytym w Brukseli w listopadzie 1998 r. komisarz Unii Europejskiej, pan Hans van den Broek stwierdził, że trzysta siedemdziesiąt milionów obywateli musi grać według jednakowych reguł.

Pod jej dyktando uchwalono i obecnie wprowadza się reformy - administracyjną, dzielącą Polskę na szesnaście samodzielnych państewek, reformę służby zdrowia, reformę ubezpieczeń społecznych, reformę edukacji narodowej. Koszt tych reform oblicza się na około 8 miliardów nowych zł. Znaczny to ubytek w budżecie. A jeszcze tak niedawno pan minister Kulesza przekonywał mnie, że wprowadzenie reformy administracyjnej odbędzie się praktycznie bez obciążenia budżetu.

Największa ingerencja Unii Europejskiej dotyczy naszej gospodarki. 26 stycznia, przedwczoraj, usłyszeliśmy w telewizyjnej "Panoramie" informację, że w Polsce wkład rolnictwa do produktu krajowego brutto stanowił w 1998 r. 6%, przy zatrudnionych w rolnictwie 27%. Gdyby Polska była obecnie w Unii, uplasowałaby się na przedostatnim miejscu, przed Portugalią. Komentatorka podkreślała niską wydajność polskich rolników: do wydajności rolników z Unii ma się ona jak 1:5. Tymczasem według danych Komisji Unii Europejskiej do spraw Rolnictwa, rolnik polski wypracowuje tyle samo lub więcej z hektara co rolnik Unii Europejskiej po odliczeniu dotacji, oczywiście tych, które posiada Unia.

To prawda, że wkład rolnictwa w produkt krajowy brutto wynosi 6%, a w 1990 r. wynosił 12,5%. Tyle tylko, że ten dwukrotny spadek nie jest spowodowany nieudolnością rolników. Jest efektem profesjonalizmu decydentów kolejnych gabinetów po roku 1989, którzy sumiennie, za pomocą ustawodawstwa, a także wszelkich innych środków, wykonują plany Unii w stosunku do polskiego rolnictwa. Plany te zakładają, że w Polsce w roku 2002 wkład rolnictwa w produkt krajowy brutto ma wynosić 2%.

Ta Golgota, przez którą przechodzimy w rolnictwie, jest wynikiem tak zwanego schładzania polskiej gospodarki w sektorze rolniczym. A składa się na nią rozpętanie importu artykułów rolnych będących podstawą polskiej produkcji rolnej, praktyczna likwidacja polskiego przemysłu przetwórczego poprzez zamknięcie części zakładów lub przejęcie ich przez obcy kapitał, głównie przez Niemców, którzy do przetwórstwa sprowadzają surowce ze swoich landów, pogłębiając deficyt handlowy.

Pragnę nadmienić, że w 1997 r. firmy zagraniczne działające na terenie naszego kraju spowodowały aż 70% ujemnego bilansu handlowego, to jest około 10 miliardów dolarów.

Nadmierny import i zniszczenie przetwórstwa, przy niskiej świadomości patriotycznej i społecznej Polaków jest przyczyną niemożności zbycia produktów rolnych pomimo absurdalnie niskich ich cen. Aktualnie cena żywca wieprzowego wynosi 1 zł 60 gr, często nawet 1 zł 50 gr, i równa jest cenie 1 kg chleba. Cena mleka - 30-40 gr za litr, stanowi 1/5 ceny litra wody mineralnej, tej gazowanej i niegazowanej. Do tego rolnicy ani za mleko, ani za żywiec nie otrzymują należności na czas.

Inne sumienne działania decydentów, obniżające wydajność rolnictwa do 2% PKB, to likwidacja przemysłu ciągnikowego i maszyn rolniczych spowodowana likwidacją w 1998 r. kredytów preferencyjnych na zakup sprzętu rolniczego. W ubiegłym roku z czterdziestu linii kredytowych w budżecie pozostawiono zaledwie osiem. Okazuje się, że rolnicy nie wykorzystali nawet tych skąpych możliwości. Nie wykorzystali nawet kredytów obrotowych na zakup nasion, nawozów, paliwa, środków ochrony, bo brak zbytu i niskie ceny uniemożliwiają spłatę kredytu, a także nie motywują do podjęcia produkcji w roku następnym.

Wysoka Izbo, w tej sytuacji uważam, że natychmiastowa zmiana polityki rolnej i skierowanie w budżecie środków bezpośrednio do rolników mogą dać szansę na uratowanie polskiego rolnictwa. Dlatego zgłaszam poprawkę mającą na celu utworzenie w budżecie na 1999 r. rezerwy celowej przeznaczonej na zwrot rolnikom akcyzy z tytułu wydatków poniesionych przez nich na zakup paliw, w kwocie 370 milionów zł. Zasady, tryb i warunki zwrotu akcyzy w rozporządzeniu ustali Rada Ministrów. Rolnicy z dróg korzystają w sposób znikomy, gdyż kombajny, ciągniki czy inne maszyny samobieżne nie orzą, nie sieją, nie koszą i nie kopią na drogach, ale w polu. Środki na ten cel proponuję uzyskać z powiększenia o 370 milionów zł wpływów z ceł, co było w Sejmie przyjęte w drugim czytaniu i cofnięte podczas trzeciego czytania.

Proszę państwa, dławienie gospodarki oznacza wzrost bezrobocia. Na dziesiątym posiedzeniu wspólnej komisji Unii Europejskiej i polskich przedstawicieli deputowany Parlamentu Europejskiego, Jan Mulder, w kontekście omawiania problemów polskiego rolnictwa stwierdził, że sytuacja, w której głównym źródłem utrzymania jest powstrzymanie się od produkcji, jest paradoksalna. A co myślał wspomniany deputowany, gdy słuchał jak poseł Zbigniew Chrzanowski przekonywał przedstawicieli Unii, że zatrudnieni w polskim rolnictwie stanowią 12% a nie 27%, jak to ma w swoich danych Unia, twierdząc przy tym, że połowa z tych 27% to rzekomi rolnicy? Przy czym przedstawiciele Unii prostowali jego wypowiedź, obstając przy zdaniu, że w Polsce jednak 27% zatrudnionych pracuje w rolnictwie. Te dążenia naszych polityków do schłodzenia gospodarki wiążą się również z innymi planami Unii względem polskiego rolnictwa. Unia zaplanowała zmniejszenie liczby gospodarstw rolnych do trzystu tysięcy, a maksymalnie czterystu tysięcy z ponad dwu milionów obecnie istniejących. Gotowość wykonania tego planu, osiągnięcia poziomu siedmiuset tysięcy gospodarstw do 2003 r., zadeklarował minister spraw zagranicznych Bronisław Geremek na forum europejskim w Austrii, w sierpniu 1998 r. Z tą redukcją wiązać się będzie konieczność odejścia ze wsi w nieznane około ośmiu milionów ludzi, najprawdopodobniej przyszłych petentów opieki społecznej, powodujących nowe obciążenie budżetów najbliższych lat. A co najważniejsze, spowoduje to odcięcie odwiecznych korzeni naszej polskiej państwowości, bo każdy przecież wie, że Polska na chłopie się zasadza. I nie ma różnicy, czy proces rugowania chłopa z ziemi będzie przewidziany do 2003 r., czy rozłożony na piętnaście lat. Unijne plany redukcji zatrudnienia w rolnictwie z 27% do 5% potwierdził w Brukseli minister rolnictwa Jacek Janiszewski, twierdząc, że podczas negocjacji Polska nie postawi Unii twardych warunków. To raczej Bruksela będzie stawiać je nam. Aby osiągnąć wspomniany wyżej spadek liczby gospodarstw, Unia przeznaczyła znaczne środki na wprowadzenie w Polsce podatku katastralnego, to jest podatku od nieruchomości, ziemi i budynków. Podatek ten pozbawi własności nie tylko znaczną część mieszkańców wsi, ale i miast. Warto wiedzieć, że Unia Europejska zaplanowała zmniejszenie w Polsce produkcji mleka. W 2010 r. ma być trzy razy mniej gospodarstw produkujących mleko niż teraz. A z około trzystu funkcjonujących obecnie mleczarni ma pozostać zaledwie osiemdziesiąt.

Jak już wcześnie wspomniałam, polscy decydenci Unię Europejską prezentują nam jako istne eldorado. Prezydent Kwaśniewski na konferencji na temat aspektów integracji z Unią Europejską, we wrześniu 1998 r., powiedział, że wszyscy aktorzy życia publicznego łącznie z parlamentarzystami i mediami...

(Wicemarszałek Andrzej Chronowski: Pani Senator, czas już się kończy.)

Już kończę.

... muszą stać na proeuropejskich pozycjach i muszą wytwarzać obraz Unii przyjaznej ludziom. Na innym spotkaniu stwierdził zaś, że proces integracji z Unią Europejską jest nieodwracalny.

Myślę, że udało mi się państwu przybliżyć obraz wpływu Unii Europejskiej na omawiany obecnie polski budżet i budżety następnych lat. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Andrzej Chronowski:

Dziękuję bardzo.

Z jednej strony proszę o przestrzeganie dyscypliny czasowej, Pani Senator, z drugiej zaś strony proszę o niedyktowanie mi jednak warunków, Panie Senatorze. Marszałek prowadzący obrady ma prawo czasem przedłużyć senatorowi czas wypowiedzi.

Proszę o zabranie głosu senatora Jarosza. Następny będzie senator Marczuk.

Senator Stanisław Jarosz:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Budżet na rok 1999 jest najtrudniejszym z budżetów, z jakimi mamy do czynienia bodajże od 1993 r. Sytuacja kryzysowa u naszych sąsiadów i wolniejszy planowany wzrost gospodarki światowej w najbliższym roku spowodują konsekwencje w postaci mniejszego popytu na nasz eksport, co z kolei przyniesie ważne negatywne konsekwencje dla naszej gospodarki. Z jednej strony, między innymi z wyżej wymienionych przyczyn, dochody będą rosły wolniej, z drugiej natomiast wydatki będą musiały być znacznie ograniczone ze względu na konieczność sfinansowania ważnych zmian systemowych, do których zaliczamy głównie cztery wielkie reformy.

Na tej sali słyszę, że budżet jest totalnie zły, bo na wszystko jest za mało - za mało na oświatę, za mało na służbę zdrowia, za mało na rolnictwo, wojsko, policję itd. W wypowiedzi jednego z senatorów pojawiła się jednak wzmianka o instytucji, która ma za dużo. Wymieniono tutaj Urząd Ochrony Państwa. I z tej pozycji można by było rzekomo ująć, by sfinansować jakieś inne cele. Ale przypomnę, że łączne koszty utrzymania Urzędu Ochrony Państwa to zaledwie 350 milionów zł, więc możliwości są tutaj, jak widzimy, niewielkie. Poza tą propozycją reszta wypowiedzi, głównie ze strony opozycji, dotyczyła kwestii potrzeb. Budżet jest zły nie dlatego, że daje jednym więcej, a drugim mniej, ale dlatego, że jest za mało pieniędzy na wydatki. I tutaj trudno się dziwić, bo to jest typowy dylemat wszystkich parlamentów świata, które uchwalają budżety. Jeżeli chcemy mieć więcej na wydatki, to powiedzmy, skąd te pieniądze wziąć. Są właściwie dwie klasyczne metody. Pierwsza to podniesienie podatków. I rozumiem, że mówiąc, iż chcemy więcej pieniędzy na różne cele, godzimy się również na to, by powiedzieć społeczeństwu, że chcemy podniesienia podatków. Druga możliwość, z pozoru prostsza, bo chodzi o zwiększenie deficytu budżetowego, też nie jest bezkosztowa, bo trzeba wziąć kredyt i trzeba za niego płacić. Poza takimi możliwościami można też poprawić egzekucję wpływów z obecnych źródeł dochodów.

Ja w swojej wypowiedzi chciałbym dodać kilka uwag w kwestii dotyczącej dochodów, jeżeli chodzi o podatki, opłaty celne, a także wskazać pewne elementy również po stronie wydatków, których w tym budżecie nie ma, a które być może wpływają na stronę dochodową.

Pierwsza sprawa. Otóż w roku 1998 po raz pierwszy od czasu pojawienia się podatków pośrednich, takich jak akcyza i VAT, zanotowaliśmy niewykonanie budżetu w tej dziedzinie. Te dane jeszcze nie są jakby do końca prezentowane, ale już nimi dysponuję. I warto zadać sobie pytanie: co było tego przyczyną, skoro rok 1998 był korzystny z punktu widzenia podatków - bo widzimy, że import był wyraźnie duży, a eksport, który jest dla VAT szczególnie niekorzystny, bo są zwroty, specjalnie nie rósł - i nie było w tej sferze zagrożeń. Chciałem zadać to pytanie panu premierowi Balcerowiczowi, ale najpierw nie było takiej możliwości, a potem kiedy zadałem mu to pytanie w korytarzu, odpowiedział, że analiza, co było tego przyczyną, nie jest do końca jeszcze przeprowadzona.

W tym aspekcie widzę pewne niebezpieczeństwa, o ile ta tendencja miałaby się utrzymać, co do założeń dochodów na rok 1999 w tych dwóch pozycjach, które dotychczas wydawały nam się bankowe, to znaczy takie, że pieniądze na pewno z tego wpłyną. Z dochodowego to może nie, bo firmy - o czym zresztą tu przed nami wypowiadali się niektórzy senatorowie, między innymi pani senator - płacą tych podatków mniej po restrukturyzacji, natomiast podatki pośrednie w zasadzie wpływały.

Chciałbym dodać w tym momencie jedno zdanie, i może to jest również kwestia do zastanowienia, czy przypadkiem nie popełniliśmy błędu, likwidując, niejako tak na fali, urzędy kontroli skarbowej w dawnych miastach wojewódzkich tylko po to, by zrobić tak jak w regionie. Ja nie widzę tutaj żadnego związku. Rozumiem, że inne instytucje powinny być skumulowane w nowych regionach, ale jeśli chodzi o urzędy kontroli skarbowej, które mają przecież poprawiać egzekucję podatkową, izby skarbowe również, to moim zdaniem ich delegatury powinny były zostać chociażby z tej przyczyny, by poprawić ściągalność podatków w dawnych województwach. A trzeba przypomnieć, że w dziewięciu miastach nie ma nawet delegatur. To jest jedna sprawa.

Druga sprawa, która również budzi pewne moje zaniepokojenie, to kwestia ceł. W roku 1998 wykonanie ceł było poniżej zakładanego poziomu. Oficjalne tłumaczenie jest takie, że przyczyny tego są naturalne, wynikają one z coraz niższych cen, jakie obowiązują w związku z naszym uczestnictwem w układzie WTO i w związku z pewnymi wymogami dotyczącymi tego układu. Ale trzeba zwrócić uwagę również na to, jaki jest stan granicznej infrastruktury celnej w Polsce, zwłaszcza na granicy wschodniej. Często jest tak, że na tej granicy jest celnik, który poza budką, do jakiej może się schować, nie dysponuje właściwie żadną infrastrukturą, z której mógłby korzystać.

Wymieniając te sprawy, chciałbym również zwrócić uwagę na to, że po stronie wydatków nie ma pozycji, o której było głośno do końca, chodzi o dokończenie budowy terminalu w Koroszczynie. Chciałbym o tej sprawie powiedzieć tylko jedno czy dwa zdania, z uwagi na to, że ten terminal zostały wybudowany. Jeżeli zakładamy, że Polska nie stała się państwem prawa od roku 1997 czy 1998, a jest nim od roku 1989, to został on wybudowany w świetle obowiązującego prawa, po uzyskaniu wszystkich zgód, również urzędu ceł. Te dokumenty są i stanowisko w tej sprawie sejmowej Komisji Spraw Wewnętrznych i Administracji było chyba jasne: nie było tam takich zaniedbań, które uzasadniałyby zupełną negację tego przedsięwzięcia. Ja rozumiem, że nieumieszczenie tej pozycji w budżecie na przyszły rok i nieoddanie jej do użytku jest pewną decyzją, ale w aspekcie dochodów z ceł i w aspekcie sprawności naszego systemu, nie tylko w sensie korzyści finansowych, ale również tego, o czym mówiliśmy, czyli napływania do Polski w dużych ilościach różnych produktów, których napływ chcielibyśmy kontrolować bądź go ograniczać, ma swoje znaczenie. Ten terminal, podobnie jak inne, których budowa jest planowana, miał w sposób zdecydowany poprawić pracę służb celnych i wyposażyć je w niezbędne instrumenty, po to by ta praca była sprawniejsza.

Trzecią sprawą, o której chciałem powiedzieć w tym momencie, podczas takiego szczegółowego ustosunkowywania się do budżetu, jest kwestia rolnictwa. Cieszę się, że udało nam się przeprowadzić operację zwiększenia wydatków na dopłaty do produktów rolnych, w sensie ich zakupu czy też eksportu, z tym że trzeba zwrócić uwagę, jaka jest sytuacja ogólnopolityczna w Polsce. Drogi są blokowane i trzeba zadać też pytanie: czy musiało do tej sytuacji dojść? Ja wiem, że ona nie jest bezpośrednio sprowokowana politycznie, myślę, że bardziej jest sprowokowana sytuacją ekonomiczną na wsi. Ale gdy popatrzymy na pozycję określającą dopłaty do Agencji Rynku Rolnego w pierwszym projekcie budżetu przyjętym przez Sejm i zaproponowanym, to zobaczymy, że one tam stanowiły wielkość 7% tych z roku 1998. Czy to nie był jakiś element, który właśnie prowokował taką sytuację? Czy ludzie, czytając takie zapewnienia, nie byli pewni, że w 1999 r. praktycznie w ogóle rolnictwem nikt się zajmować nie będzie? Co do przeszłości, to cieszę się, że się udało w jakieś formie to zmienić, ale chciałbym tu powiedzieć jeszcze o dwóch rzeczach. Ciągle o nich mówimy, tak więc przy okazji też o tym powiem, bo to ma znaczenie i będzie miało pewnie konsekwencje dla jednej części budżetu.

Jedną jest kwestia rolniczego podatku VAT. Myślę, że doświadczenia z sytuacji, jaką mamy - oby się nie powtórzyła za parę miesięcy - muszą nas zachęcić do tego, a mamy tu nawet przedstawiciela rządu, żeby to w rolnictwie poprowadzić sprawnie, a nie na takiej zasadzie, że to będzie trwało miesiącami, latami.

A druga kwestia dotyczy wystąpień o obniżenie akcyzy na bioetanol. Pewna operacja została dokonana, ale w wysoce niewystarczającym zakresie, dlatego o tym dzisiaj mówię. Jeżeli chcielibyśmy ją przeprowadzić, a myślę, że nie mamy wyjścia, czyli dalej obniżyć poziom podatku akcyzowego w tej części, w jakiej paliwo jest zastępowane bioetanolem, żeby był zbyt na produkty, to będzie miało konsekwencje budżetowe. I pewnie, biorąc pod uwagę sytuację na wsi, będziemy do tego zmuszeni.

Chciałem też zgłosić poprawkę dotyczącą pewnego zapisu intencyjnego w art. 44, chodzi jednak o pozostawienie tu priorytetu przeznaczania ewentualnych wolnych środków z długu krajowego na rolnictwo. Ale zgłosił to pan senator Feszler, więc ja popieram. Zapewniamy 200 milionów zł, ale sytuacja może być różna, może się okazać, że będą kolejne obniżki stóp procentowych i kolejne obniżenie kosztów obsługi długu. Uważam, że wtedy kwestie rolne powinny być dalej traktowane priorytetowo w zapisie art. 44.

I ostatnia sprawa. Chciałbym poprzeć sprawę dotyczącą metra warszawskiego. Myślę, że jest to bardzo trudny problem z punktu widzenia konieczności elastycznego działania Rady Ministrów i jej rezerwy. Tym niemniej jest to problem, zwłaszcza jeżeli popatrzymy na sytuację, jaka jest w tej chwili w Warszawie. Być może on mógłby być rozwiązany na podstawie jakichś deklaracji rządowych, a więc można by to może w jakiś sposób wesprzeć z rezerwy. W każdym razie wszyscy tu przeczytaliśmy pewne wypowiedzi i myślę, że nie są one bez racji.

Na zakończenie chciałbym powiedzieć, że ten budżet nie jest budżetem naszych spełnionych marzeń, jest on jednak budżetem rozsądnego gospodarza, który potrafi ograniczyć swoje wydatki do tych niezbędnych i który chce zapewnić rozwój i dostatek nie tylko sobie, na dzisiaj, kosztem przyszłych pokoleń, ale również im, przyszłym pokoleniom. Uważam budżet państwa na bieżący rok - zwłaszcza po wprowadzeniu tych poprawek, które były zgłoszone w imieniu klubu AWS, a które zwiększają wydatki na rolnictwo i służbę zdrowia - za zdroworosądkowy, zwłaszcza w obecnych polskich warunkach makroekonomicznych i warunkach otoczenia. Sądzę, tak mi się przynajmniej wydaje, że jest godny poparcia zarówno ze strony koalicji, jak i ze strony pań i panów senatorów z opozycji. Jeżeli zaś pewne racje i niechęci polityczne, a może nie tylko polityczne, skłonią państwa do głosowania przeciwko temu budżetowi, to my, jako koalicja rządząca, nie mając innego wyjścia, będziemy zmuszeni uchwalić go bez waszego poparcia. Uważamy bowiem, że w warunkach, w jakich jesteśmy, służy on dobrze polskiemu państwu jako całości, a to jest dla nas najważniejsze. Dziękuję bardzo. (Oklaski).

(Przewodnictwo obrad obejmuje wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski).

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Dziękuję. Przemówienie trwało czternaście minut. Miałbym jednak pewną wskazówkę, żeby ograniczyć kwiecistość przemówień z uwagi na porę nocną.

Senator Stanisław Marczuk, później zaś senator Maciej Świątkowski.

Senator Stanisław Marczuk:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Ja chciałem zgłosić poprawkę do ustawy budżetowej, do załącznika nr 6 dotyczącego inwestycji centralnych finansowanych z dotacji celowych na inwestycje własne samorządu województwa, powiatu oraz zadania własne gmin, w części "Województwo podlaskie". Chodzi o Wojewódzki Szpital Zespolony w Białymstoku i rozbudowę pawilonu położniczo-ginekologicznego. Źródło pokrycia 12 milionów zł, o które proszę, to rezerwy celowe, pozycja 34 "Koszty wdrażania reformy terytorialnej, dotacje na zadania, w tym bieżące, wykonywane przez powiaty i samorządy województw oraz inne wydatki wynikające ze zmian kompetencji". Proszę państwa, Balcerowicz mówił dzisiaj, że w wielu województwach budowane są niepotrzebne szpitale. Być może gdzieś tak jest. W wypadku, o którym mówię, jest natomiast zupełnie inaczej. Ten szpital jest potrzebny, jest bardzo potrzebny. I nie jest on budowany, ale rozbudowywany od czternastu lat. To szpital onkologiczno-położniczy.

W 1986 r. region północno-wschodni został w szczególny sposób dotknięty napromieniowaniem z Czarnobyla. Efekt tego jest taki, że dziś w szpitalu, o którym mówię, brakuje miejsc. Ludzie leżą na korytarzach, w warunkach urągających wszelkim zasadom. Rozbudowa pawilonu położniczego zwolni miejsca na oddziale onkologicznym. W tej chwili sprawa spadła na samorząd najbiedniejszego województwa w kraju, którego nie stać na kontynuowanie tej budowy.

Chcę podkreślić, że województwo podlaskie przede wszystkim opiera się na rolnictwie i włókiennictwie. O tym, jakie jest to rolnictwo, mówiło już wielu moich przedmówców. Dziś włókiennictwo, które jest drugim ważnym działem, że tak powiem, leży, zarówno w naszym województwie, jak w całym kraju. Ostatnio województwo zostało dotknięte plagą zwolnień grupowych. Bezrobocie w obecnym województwie podlaskim będzie już sięgało nie kilku, a kilkudziesięciu procent, a inwestycje dla ludzi oznaczają również pracę.

Chcę jeszcze zaznaczyć, że to województwo jest ciągle w jakiś sposób niedostrzegane. Wiele województw walczy o poprawę standardu, natomiast my o swoje "być albo nie być". Podam przykład województwa najbogatszego, jakim jest obecnie województwo mazowieckie. Dotacje do inwestycji w tym województwie są dwadzieścia razy większe niż w moim województwie podlaskim. Dodatkowo nie otrzymujemy dotacji akurat na tak potrzebną inwestycję.

Prosiłbym więc o większy solidaryzm społeczny, o spojrzenie na ścianę wschodnią, do której należy również województwo podlaskie. Wierzę w solidaryzm, przynajmniej prawej strony i wierzę, że jutro zagłosujemy za wnoszoną przeze mnie poprawką. Dziękuję za uwagę.

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Dziękuję.

Proszę o zabranie głosu senatora Macieja Świątkowskiego. Następnym mówcą będzie senator Józef Kuczyński.

Senator Maciej Świątkowski:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Opieka zdrowotna, najważniejsze zabezpieczenie społeczne, dotyczące najbardziej delikatnej sfery ludzkiej, jaką jest zdrowie i życie, zabezpieczenie, które dotyczy już płodu ludzkiego, a kończy się troską o zdrowie ludzi w starszym wieku, zyskało z dniem 1 stycznia nową jakość. Dotychczasowy system opieki zdrowotnej, typu zabezpieczeniowego, który wywodzi się z idealizmu socjalistycznego, nikogo, poza tak zwaną szarą strefą, nie zadawalał. Wprowadzenie reformy ochrony zdrowia nie ma przeciwników zarówno po stronie świadczeniodawców, jak i po stronie świadczeniobiorców. Spór tyczy tylko modelu, formuły tej reformy. Największe emocje budzi ilość przeznaczonych na ten cel środków finansowych - i słusznie. Dzisiaj Wysoka Izba przeprowadza debatę na temat budżetu państwa na 1999 r. W związku z tym jest okazja, aby wyrazić swoje stanowisko w tej sprawie.

Już na starcie sytuacja reformy ochrony zdrowia jest trudna. Dochody kas chorych, które będą główną instytucją finansującą opiekę zdrowotną dla wszystkich potrzebujących obywateli naszego kraju, przyjęto na 1999 r. w wysokości 7,5% podatku od osób fizycznych, zamiast 10% czy 11% zamierzonych w nowelizowanej ustawie czy też przyjętych w założeniach twórców kas chorych. To prawda, że na ten rok przeznaczono dodatkowe środki w postaci dotacji z budżetu państwa w wysokości 1,7 miliarda zł; 1,7 miliarda zł dofinansowania jest na powszechne ubezpieczenia zdrowotne dla Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. Zbieranie składki dla kas chorych przez ZUS i KRUS pozwoli zaoszczędzić dalsze 1,2 miliarda zł. Otrzymano również 850 milionów zł pożyczki z budżetu państwa. Mimo to mamy jednak duże wątpliwości, czy wystarczy środków finansowych na bieżące wydatki w ochronie zdrowia, połączone z jego reformą.

Ustawa o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym posiada zapisy, które powinny chronić przed nadmiernym konsumowaniem środków finansowych w toku realizacji świadczeń medycznych, jak to miało miejsce na Węgrzech czy też na terenie wschodnich Niemiec. Polscy obywatele chcą jednak być leczeni zgodnie z europejskimi standardami, co trudno jest zapewnić, gdyż na ochronę zdrowia jednego Niemca czy Amerykanina wydaje się odpowiednio dziesięć i dwadzieścia razy więcej pieniędzy.

Wynagrodzenia w ochronie zdrowia na początku wprowadzania reformy znacznie odbiegają od zarobków innych pracowników sfery budżetowej czy też dziedzin produkcyjnych. Dzisiejsze zarobki w ochronie zdrowia są niskie. Taka prawidłowość miała miejsce także w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Niestety, przez ostatnich dziesięć ta lat tendencja zamiast się zmieniać, została utrwalona, a nawet niebezpiecznie się pogłębiła. Przeciętne wynagrodzenie w ochronie zdrowia, w relacji do wynagrodzenia prognozowanego w sektorze przedsiębiorstw, wyniesie w bieżącym roku około 79,2% i będzie odpowiadać 89% przeciętnego wynagrodzenia w państwowej sferze budżetowej. Wynagrodzenia w cywilnej ochronie zdrowia znacznie odbiegają od wynagrodzeń pracowników medycznych pracujących na przykład w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, gdzie zarobki są o około 30% wyższe. Na przykład lekarz-oficer Wojska Polskiego pobiera dwie pensje, jedną za pracę lekarza w tym pionie, a drugą za posiadany stopień oficerski.

Pojawił się u mnie pewien niepokój związany z tym, czy wystarczający jest poziom finansowania ochrony zdrowia, która podlega jednocześnie gruntownej przebudowie. Reforma jest procesem, który jest również inwestycją mogącą przynieść korzyści, ale dopiero w przyszłości, a nie z dnia na dzień. Niepokój mój jest tym większy, że wszyscy wiążemy z tą reformą nadzieje na poprawę sytuacji. Pacjenci oczekują po niej większych korzyści, nie tylko upodmiotowienia, ale także poszerzenia zakresu dobrych usług medycznych. Również pracownicy ochrony zdrowia mają nadzieję na wykonywanie wolnego, dobrze opłacanego zawodu.

Obecnie przeżywamy pierwsze zderzenie tych nadziei z rzeczywistością. Pojawiły się lęki, niepokoje, obawy przed utratą pracy. Rozbudzono nadzieje na natychmiastową poprawę sytuacji, ale wśród szeregowych pracowników ochrony zdrowia przejawia się również duża niewiedza, jeśli chodzi o zasady reformy opieki zdrowotnej. Niechęć do zapoznawania się z podstawowymi aktami prawnymi oraz potrzeba zmiany myślenia o swojej pracy, również w kategoriach ekonomicznych, to podstawowe dylematy pracowników opieki zdrowotnej. Również pacjenci są zaskoczeni nową jakością ochrony zdrowia, przez co sprawiają wrażenie zagubionych, zdezorientowanych. Często też kieruje nimi lęk, niepokój o to, jakie usługi medyczne z zakresu badań dodatkowych, usług specjalistycznych czy też leczenia stacjonarnego należą się im w ramach powszechnych ubezpieczeń zdrowotnych. Zdarzają się przy tym również zachowania agresywne. Mam nadzieję, że pracownicy ochrony zdrowia, przyzwyczajeni do ustawicznego samokształcenia, szybko dostosowują się do obowiązujących w nowej rzeczywistości przepisów. Myślę nawet, że jakimś stopniu nastąpi racjonalizacja wydatków związana ze zmianą zleconych badań diagnostycznych, ordynowaniem leków czy też skróceniem pobytu chorego w szpitalu. Te oszczędności, aczkolwiek istotne, nie będą miały generalnego wpływu na zmniejszenie ilości środków finansowych potrzebnych na ochronę zdrowia.

Reforma, której zasadniczym elementem jest powszechne ubezpieczenie zdrowotne, jest procesem, który dopiero się zaczął. Obowiązkiem parlamentarzystów, a szczególnie komisji merytorycznej, będzie baczne śledzenie toczącej się reformy, zbieranie informacji o jej funkcjonowaniu, odbywanie spotkań z pracownikami ochrony zdrowia, a także z przedstawicielami kas chorych oraz Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej. W razie potrzeby powinniśmy skutecznie reagować, nawet zmieniając ustawy czy też wnosząc o zwiększenie składki na powszechne ubezpieczenie zdrowotne. Te działania powinny mieć miejsce wówczas, gdy dokonamy pierwszych faktycznych ocen funkcjonowania ochrony zdrowia w nowym systemie.

Na zakończenie mam jeszcze kilka uwag co do zgłoszonych tutaj problemów. Mówiono mianowicie o tak zwanych zielonych receptach. Wypisywanie leków na te recepty było ściśle określone rozporządzeniem i nie zależało od statusu ekonomicznego pacjenta. Były to leki, które nie miały obniżki trzydziesto- czy pięćdziesięcioprocentowej. Gdy szpitale zawierały umowy z kasami chorych, to odbywało się to na zasadzie negocjacji. Te negocjacje polegały na tym, że menedżer szpitala często świadomie zawyżał wysokość potrzebnych mu środków, aby dostać ich na przykład 90%. Jest to normalna droga negocjacji. Oczywiście, nikt nie podawał niskiej kwoty. Każdy podawał wysoką, z której potem schodził do takiej, która mu była potrzebna.

Mówiono też o tym, że z kas chorych już teraz wypłaca się solidne pensje dla ich pracowników czy też wyposaża się te kasy w meble i komputery. Chodzi tu o środki specjalne, przeznaczone na ten cel w rezerwie budżetowej państwa na rok 1998, bo, jak wiemy, kasy chorych będą miały pierwsze dochody dopiero w tym miesiącu, w lutym. Zatem nie możemy mówić, że dopiero teraz, od lutego, możemy kontrolować faktyczne wydatki na kasy chorych.

Padła także uwaga, że gdyby w zapisie ustawowym było powiedziane, że długi ochrony zdrowia przechodzą na skarb państwa, to nawet w ciągu ostatnich dwóch tygodni mielibyśmy do czynienia ze wzmożonym wydawaniem środków finansowych, często nieuzasadnionym. Stąd takie zabezpieczenie było, jak mi się wydaje, konieczne. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Dziękuję.

Proszę o zabranie głosu senatora Józefa Kuczyńskiego. Następnym mówcą będzie senator Jerzy Pieniążek.

Senator Józef Kuczyński:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Już po raz ósmy uczestniczę w pracach nad kolejnym rządowym projektem budżetu państwa. Zarówno z racji wykształcenia, jak i wieloletniej pracy zawodowej, a także z racji stałych, prawie codziennych, ścisłych związków ze sprawami rolnictwa i gospodarki żywnościowej w trakcie mojej działalności parlamentarnej, tradycyjnie zabierałem każdego roku głos w sprawie zakładanych w budżecie środków oraz działań na rzecz wspomagania i restrukturyzacji tej dziedziny naszej gospodarki. Jednak w tym roku po prostu nie wiem, nad czym mam dyskutować. I nie mówię tego pod wpływem emocji wynikających z obecnych napięć i wydarzeń na naszych drogach.

Gdy konstruowano założenia tegorocznego budżetu, który, jak wszyscy pamiętamy, skierowany został do Sejmu w maksymalnie przekroczonych określonych przez konstytucję terminach, rządowi była dobrze znana wyjątkowo groźna sytuacja, która w ubiegłym roku miała miejsce w szeroko pojętym sektorze rolnym i która ciągle narastała. W trakcie konstruowania założeń tego budżetu była bowiem dostępna pewna wiedza. Po pierwsze, wiedziano, że stosunek dochodów w rolnictwie do dochodów ludności miejskiej spadł poniżej poziomu 50%. Po drugie, już wtedy, według ocen fachowców, praktyków i naukowców, 80% gospodarstw rolnych posiadało, mówiąc językiem ekonomii, ujemną akumulację, a mówiąc po prostu, funkcjonowało na poziomie biologicznego minimum. Po trzecie, można było przewidzieć, że narastające już od drugiego kwartału kryzysowe zjawiska w gospodarce światowej, zalew naszego rynku tanimi, wysoko dotowanymi przez Zachód produktami rolno-spożywczymi, sierpniowe kompletne załamanie rynku rosyjskiego i możliwa do przewidzenia w tej sytuacji w perspektywie IV i I kwartału nadwyżka 150-200 tysięcy t żywca wieprzowego, mogą wprost tragicznie pogłębić tę sytuację i że niezbędne są doraźne i perspektywiczne radykalne działania.

Właśnie takich działań należało oczekiwać w założeniach tegorocznego budżetu, tym bardziej że przecież przed rokiem premier Buzek zapowiedział prowadzenie przez rząd skutecznej polityki zapobiegającej zakłóceniom na rynku rolnym i spożywczym, szczególnie zakłóceniom wywołanym importem dotowanej lub niepełnowartościowej żywności.

A z czym spotykamy się w tegorocznych zapisach budżetowych dotyczących rolnictwa?

Po pierwsze, zakłada się spadek ogólnych realnych wydatków na rolnictwo o ponad 6% w porównaniu do roku ubiegłego, co oznacza blisko trzydziestoprocentowy spadek tych wydatków w porównaniu do 1997 r.

Po drugie, na Agencję Rynku Rolnego, która z mocy ustawy ma oddziaływać stabilizująco na rynek produktów rolnych i żywnościowych oraz ochraniać dochody rolnicze, przeznacza się realnie o około 40% mniej środków niż w ubiegłym roku, a więc o ponad 50% mniej niż w roku 1997, jeśli uwzględni się inflację.

Po trzecie, środki przewidziane na zadania realizowane przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa na podstawie umowy zawartej z Ministerstwem Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej w sprawie dopłat do oprocentowania kredytów na cele rolnicze są realnie niższe o około 35% niż w roku ubiegłym, a w porównaniu do 1997 r. spadają o prawie 53%.

Czy o takich założeniach budżetu odnoszących się do rolnictwa, wobec znanej nam wszystkim sytuacji, o której mówiłem przed chwilą, a także wcześniej, składając na tej sali odpowiednie oświadczenia, można w ogóle dyskutować? Nie można! Jednak można i trzeba kategorycznie protestować przeciw takim założeniom. A w sytuacji, kiedy koalicja ten budżet, praktycznie rzecz biorąc, i tak już zatwierdziła, trzeba ostrzegać przed wyjątkowo groźnymi jego konsekwencjami. Trzeba też domagać się, by w możliwie najkrótszym ustawowym terminie dokonano jego odpowiedniej nowelizacji.

Wysoka Izbo! Niezależnie od mojego, wyrażonego przed chwilą, stanowiska ogólnego, muszę zabrać głos także w konkretnej sprawie. Nie zgadzam się z proponowaną przez naszą Komisję Rolnictwa i Rozwoju Wsi poprawką zmierzającą do zwiększenia o 966 tysięcy zł, to znaczy z 1 miliona 399 tysięcy zł do 2 milionów 355 tysięcy zł, kwot zapisanych w części 19 pozycji 8 rozdziału 4013 działu 40 budżetu, kosztem zmniejszenia o tę samą wartość kwot zapisanych w rozdziale 413 tego działu w budżecie wojewody.

Operacja ta to zabranie blisko 1 miliona zł ze środków przeznaczonych na terenową działalność Inspekcji Weterynaryjnej dla administracji centralnej, a konkretnie dla państwowego inspektora weterynaryjnego w Warszawie. Pan doktor Komorowski zawsze może liczyć na moje pełne poparcie we wszystkich racjonalnych działaniach na rzecz poprawy funkcjonowania służby weterynaryjnej, a więc na przykład na rzecz finansowego wzmocnienia terenowej działalności podległych państwowemu inspektorowi służb wojewódzkich i powiatowych. Jednak nie mogę się zgodzić na zabieranie na potrzeby centrali w Warszawie i tak już bardzo szczupłych środków, jakie w budżetach wojewodów przeznaczono na ten cel.

Dlatego kategorycznie sprzeciwiam się proponowanej poprawce i apeluję o jej odrzucenie.

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Na zakończenie nie mogę powstrzymać się od pewnej, niestety, gorzkiej i smutnej refleksji. Są już bowiem odczuwalne przejawy tego, że słuszne były nasze ostrzeżenia, tak krytykowane i z różnymi epitetami odrzucane przez koalicję, iż nie wolno wprowadzać jednocześnie wszystkich reform w tym jednym, 1999 r., iż nie wolno ponad realia ekonomiczne stawiać politycznej strategii i własnych priorytetów politycznych rządzącej koalicji. O ile bowiem w pełni jest uzasadniona, właśnie szczególnie w tym roku, reforma ubezpieczeń społecznych, która, abstrahując od jej przygotowania i bieżących napięć, ma szansę stać się bardzo szybko kołem napędowym kulejącej już w końcu ubiegłego roku gospodarki, o tyle na przykład wprost tragicznym nieporozumieniem jest w tym okresie wprowadzanie reformy administracyjnej. Nie jestem jej wrogiem, jeżeli chodzi o generalne założenia, i zgadzam się z profesorem Belką, że to na pewno dobra długofalowa inwestycja, która niewątpliwie zaprocentuje ożywieniem gospodarczym i społecznym, ale zaprocentuje za wiele lat, a nie za dwa, trzy. Na początku musi bardzo dużo kosztować. Czy w obecnej sytuacji, przy bardzo poważnych napięciach gospodarczych i społecznych, jakie można było przewidzieć, trzeba było tę reformę realizować? W sytuacji, gdy na potrzeby rolnictwa, bez KRUS, przeznaczamy w budżecie 2 miliardy zł, a na przykład podwojenie tej kwoty, a więc dodatkowe 2 miliardy zł, mogłoby zahamować obecny tragiczny wprost regres i w konsekwencji odwrócić narastające coraz groźniejsze tendencje w tej dziedzinie, fundujemy sobie cztery reformy, których wdrożenie, jak oceniają fachowcy, będzie kosztować w tym roku 8 miliardów zł, jeżeli nawet nie więcej. A przecież podobne napięcia i niedobory, także bardzo groźne w skutkach, są nie tylko w rolnictwie. Dlatego też bardzo niepokoją konsekwencje tego dziś dyskutowanego budżetu i dlatego też będę przeciwko niemu głosował.

Wysoka Izbo! W dniu wczorajszym w imieniu Klubu Parlamentarnego Sojuszu Lewicy Demokratycznej przewodniczący Leszek Miller zwrócił się do premiera, pana profesora Jerzego Buzka, z prośbą o złożenie przez rząd w Senacie autopoprawki do ustawy budżetowej, o radykalne zwiększenie nakładów na działanie interwencyjne Agencji Rynku Rolnego i natychmiastowe podjęcie interwencji na rynku żywca wieprzowego.

Pragnę z tego miejsca podziękować panu premierowi za szybką i pozytywną reakcję, czego dowodem było w dniu dzisiejszym oświadczenie premiera Balcerowicza o zwiększeniu środków na te cele o 200 milionów zł, co jest znaczącą, choć doraźną sumą, która jednak problemu rolnictwa nie rozwiązuje. Dziękuję za uwagę.

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Dziękuję.

Proszę o zabranie głosu senatora Jerzego Pieniążka. Następnym mówcą będzie senator Stanisław Gogacz.

Senator Jerzy Pieniążek:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Pani Minister Finansów! Szanowni Pracownicy Obsługi Senatu!

Patrząc na panią minister, chciałbym mówić o sprawach typowo ją interesujących, a więc o finansach kraju, jednak najważniejszym problemem dziś, w aspekcie tej dyskusji i tego, co się dzieje w kraju, jest właśnie rolnictwo. Dlatego będę mówił o tej kwestii.

Rozwój wsi jest nieodzownym elementem polityki rozwoju gospodarczego. Gminy wiejskie i ich mieszkańcy muszą mieć jasne perspektywy rozwoju. Konieczne jest pobudzenie procesów inwestycyjnych w rolnictwie i zwiększenie dochodów rolników, nastąpi więc modernizacja rolnictwa i zwiększone zostaną szanse rozwoju społeczności wiejskiej - oto, Szanowni Państwo, główne tezy umowy koalicyjnej Akcji Wyborczej Solidarności i Unii Wolności. Tezy, które Jerzy Pieniążek, przybysz z prowincji, rozjeżdżający Warszawę - o czym dzisiaj mówił pan Krzysztof Piesiewicz - dedykuje właśnie jemu, ku analizie, z zaznaczeniem, że i tak będę głosował za dodatkowymi środkami na budowę metra w Warszawie.

A jak wygląda proza życia polskiej wsi i gospodarki żywnościowej po szesnastu miesiącach rządu tych, którzy zarzekali się, że zdobyli władzę właśnie po to, by ją oddać ludziom? Dochodowość w rolnictwie w ostatnim roku zmalała, w zależności od profilu produkcji, od 20% aż do 50%. Cytując jednak te analizy naukowców, słyszę kpiny rolników. Jaka dochodowość w rolnictwie? Wszak polskie tuczniki przerastają w chlewikach i tuczarniach, kartofle gniją w czasie takiej zimy w kopcach, zboże traci na wartości w spichrzach, a kapusta i cebula w części zostały po prostu na polach, niezebrane. Jak stwierdzili rolnicy z Nieczuja pod Sieradzem na spotkaniu senatorskim, dziękować trzeba Edwardowi Gierkowi, I sekretarzowi Komitetu Centralnego PZPR, za to, że wprowadził w swoim czasie renty i emerytury chłopskie, bo można z nich dopłacać do produkcji rolnej, a tam, gdzie jest w zagrodzie dwóch tak zwanych krusowców, jest bieżący grosz na życie i nie trzeba, jak przed wojną, iść pod kościół i prosić co łaska. Wszak to właśnie w ubiegłym roku po raz pierwszy po wojnie żadna gminna spółdzielnia w regionie sieradzkim nie skupiła ani grama zboża, a mleko w skupie po raz pierwszy po wojnie potaniało przed zimą.

Do tego od nowego roku weszły w życie trzy wielkie reformy, a ostatnio Senat zatwierdził rządowy projekt strukturalnej reformy oświaty, od 1 września bieżącego roku. Reformy te na wsi wydają się, proszę państwa, wielkim zagrożeniem dla poziomu życia wiejskiej społeczności, dla dostępu jej członków do urzędów, oświaty, kultury, służby zdrowia czy ubezpieczeń społecznych.

Dobrze, że parlament oddalił zakusy rządu dotyczące strukturalnych reform Kasy Rolniczych Ubezpieczeń Społecznych i wprowadzania podatku liniowego, ostudził też zapał w sprawie podatku katastralnego. Znów jednak nic nie wskórał w zakresie dopłat do paliwa rolniczego czy generalnego wyłączenia sprzętu rolniczego z podatku od środków transportu.

Czy zatem można się dziwić niepokojom rodziców, którzy nie chcą likwidacji małych wiejskich szkół, często przez nich zbudowanych przed laty w tak zwanym czynie społecznym? Samorządy nie mają przecież funduszy na zakup nowego transportu, na przewozy naszych pociech do nowych sześciolatek, a budżety wielu wiejskich samorządów pomimo inflacji rosną symbolicznie, są wszak w części pochodną malejącej ceny żyta. Czy zatem trzeba się dziwić nowym wiejskim inicjatywom, wypływającym często z desperacji, by do funkcjonujących dziś szkół podstawowych dobudowywać sale gimnastyczne i w ten sposób poprawić warunki nauki swoim dzieciom, ale przede wszystkim by oddalić widmo likwidacji tych szkół? To w wyniku takiej właśnie inicjatywy rodzice dzieci ze szkoły podstawowej w Waszkowskim koło Burzenina podjęli inicjatywę wypalania pradawnym wiejskim sposobem cegły, by reaktywować zamarłe na początku lat dziewięćdziesiątych wykorzystywanie rodzimych surowców w budownictwie. Z cegły tej rodzice chcą postawić właśnie salę gimnastyczną, ale czy ich dobre chęci wystarczą bez finansowego wsparcia biednego wiejskiego powiatowego samorządu? A budżet państwa na 1999 r. niestety priorytetu w inwestycjach oświatowych, szczególnie na wsi, nie widzi. Samorządy wiejskich gmin stają więc przed dylematami: czy zamykać przedszkola, czy kończyć zakładanie wodociągów na wsi, bo bez czystej wody znów nie będzie dobrego mleka, jedynej stałej, prócz świadczeń KRUS, pozycji w rolniczych dochodach.

Panie i Panowie Senatorowie, jak do zapowiedzi programów wyborczych rządzącej dziś koalicji i do potrzeb wsi ma się projekt budżetu państwa na 1999 r. w zakresie rolnictwa i gospodarki żywnościowej? Dokładne analizy zapisów budżetu upoważniają mnie do stwierdzenia, iż nie jest to budżet restrukturyzacji, co zakładała tak zwana średniookresowa strategia ministra Janiszewskiego, lecz budżet degradacji rolnictwa, wsi i gospodarki żywnościowej. Powtarzam, proszę państwa: budżet degradacji wsi i rolnictwa. Zakłada on bowiem mniej więcej piętnastoprocentowy spadek ogólnych nakładów na ten cel w stosunku do przewidywanego wykonania budżetu 1998 r. Przypomnę zaś, że pierwszy budżet koalicji AWS i Unii Wolności z 1998 r. już obniżył nakłady na rolnictwo o przeszło 20%.

Założenia bieżącego roku zatem: po pierwsze, kontynuują proces wycofywania się państwa ze skutecznego wspierania wielofunkcyjnego rozwoju wsi; po drugie, umacniają jego socjalną, a nie restrukturyzacyjną funkcję; po trzecie, oddalają polskie rolnictwo od celów średniookresowej strategii dla wsi i rolnictwa, ogłoszonej przez Ministerstwo Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej; po czwarte, nie konsumują w dostatecznym stopniu efektów wzrostu gospodarczego kraju. A w efekcie: degradują polskie rolnictwo i gospodarkę żywnościową pod względem udziału w dochodzie narodowym kraju; pogłębiają tak zwany proces skansenizacji rolnictwa; utrwalają dysparytety wykształcenia, dochodów, poziomu infrastruktury technicznej i dostępu do oświaty, kultury i ochrony zdrowia pomiędzy wsią a miastem; oddalają też szanse polskiej wsi na skuteczną konkurencję z rolnictwem Unii Europejskiej w sytuacji podjęcia działań zjednoczeniowych w Europie. A oto przykłady, Wysoka Izbo. Zmniejszenie o 1/3 środków Agencji Rynku Rolnego w sytuacji znanych nam wszystkim problemów ze skupem płodów rolnych. Przewodniczący sejmowej Komisji Finansów Publicznych, poseł Henryk Goryszewski, w swym wystąpieniu w debacie sejmowej stwierdził między innymi: "Komisja Finansów Publicznych ocenia, że przy środkach, jakie są przewidziane w budżecie, i przy aktualnym zadłużeniu Agencji Rynku Rolnego, tak naprawdę należałoby zawiesić działalność tej agencji w 1999 r.".

Co jeszcze zakłada budżet na bieżący rok w dziale rolnictwa? Zmniejszenie o ponad 1/4 dotacji na monitoring jakości gleb, roślin, produktów rolniczych i spożywczych, a o prawie 30% dotacji na zwalczanie chorób zakaźnych. Zmniejszenie o 1/4 środków na chemizację rolnictwa, a o 30% dotacji na wapnowanie gleb. Zmniejszenie o prawie 1/5 nakładów na postęp biologiczny w produkcji roślinnej, a o prawie 20% w produkcji zwierzęcej. Zmniejszenie o 30% nakładów na spółki wodne i o prawie 30% na regulację istniejących już urządzeń melioracyjnych. Zmniejszenie o 1/5 nakładów na upowszechnianie doradztwa rolniczego i o 1/4 na prace urządzeniowo-geodezyjne. I to wszystko, proszę państwa, w sytuacji, gdy zamierzamy wejść do Unii Europejskiej. Jak zatem polska wieś i przemysł rolno-spożywczy mają traktować powyższe fakty?

Wysoka Izbo, na polskich drogach rolnicy w desperackim odruchu, bez nadziei na poprawę swej sytuacji materialnej - skoro ośrodki władzy, jak mówią, nie żyją ich losem i same mają się dobrze - ustawili blokady. To właśnie Senat, wyższa Izba parlamentu, ma szansę naprawić to, co zrobił Sejm na wniosek rządu, i tak przemieścić środki w budżecie, by ludziom nie tylko na blokadach dróg, ale i na całej polskiej wsi dać nadzieję na lepsze życie. Powtarzam: dać nadzieję na lepsze życie.

To nasze głosowanie nad budżetem może dać szansę na powodzenie negocjacji rolniczych związków w ministerstwie rolnictwa. Jeśli dziś nie przesuniemy środków do rolnictwa, rozmowy te będą czczą gadaniną i stratą czasu. Czy będzie mieć rację przywódca polskich rolników Andrzej Lepper, który mówi, że to nie polski rząd i polski parlament podejmują decyzje o przyszłości III RP? Udowodnijmy, że to my, a nie Międzynarodowy Fundusz Walutowy czy władze Unii Europejskiej, będziemy kształtować los polskiego rolnika i konsumenta naszej rodzimej zdrowej żywności.

Dlatego też będę głosował za wszystkimi poprawkami umacniającymi budżet wsi i rolnictwa oraz gospodarki żywnościowej. Sam zgłaszam jedną z nich, to znaczy zwiększenie o 25 milionów zł środków na finansowanie Agencji Rynku Rolnego ze źródeł Urzędu Ochrony Państwa z puli na wydatki bieżące, która wzrasta w porównaniu z tą z 1998 r. aż o 31%.

Szanowni Państwo, w aspekcie projektu budżetu państwa na 1999 r. i dzisiejszej dyskusji chciałbym publicznie zapytać. Po pierwsze, dlaczego przed dyskusją budżetową kluby koalicyjne AWS i Unii Wolności nie zezwoliły na przedłożenie informacji rządu o sytuacji na wsi i rynku płodów rolnych, o co wnosił wczoraj klub SLD, by przed dyskusją budżetową poznać tu, w Senacie, całokształt spraw związanych z podłożem rolniczych blokad? Po drugie, dlaczego kierownictwo Senatu ignoruje złożony przeze mnie w ubiegłym roku w oświadczeniu senatorskim wniosek klubu SLD o organizację specjalnej debaty senackiej poświęconej właśnie sytuacji polskiej wsi w kwestii przygotowań Polski do wejścia do Unii Europejskiej? Po trzecie, dlaczego polski rząd nie podejmuje przewidzianych prawem decyzji ograniczających import zbóż, mięsa i innych subwencjonowanych płodów rolnych z krajów CEFTA i Unii Europejskiej do polskiego obszaru celnego?

Wysoka Izbo, apeluję również po raz kolejny, aby dla działań na rzecz polskiego rolnictwa i gospodarki żywnościowej zjednoczyć wszystkie siły niezależnie od miejsc, jakie dziś zajmujemy tu, na tej sali, i aby do interwencyjnych działań rządu w zakresie skupu nadwyżek płodów rolnych, ograniczenia importu i subsydiowania eksportu polskiego mięsa na Wschód utworzyć w strukturach polskiego rządu, wzorem Komitetu Integracji Europejskiej, komitet współpracy gospodarczej ze Wschodem, którego zadaniem byłoby odbudowanie przede wszystkim polskich kontaktów gospodarczych z krajami byłego RWPG, ale nie tylko, bo również z innymi krajami byłego obozu socjalistycznego i Dalekiego Wschodu.

Wysoka Izbo! Najwyższy czas, by najlepszych fachowców od handlu i współpracy gospodarczej przemieścić do polskich placówek konsularnych i gospodarczych na Wschodzie oraz by stworzyć polskim przedsiębiorcom odpowiednie mechanizmy w zakresie: po pierwsze, zbudowania systemu gwarancji finansowych rządu lub samorządu dla ich transakcji handlowych ze Wschodem; po drugie, sprawnego przekraczania wschodnich granic Polski; po trzecie, zapewnienia bezpieczeństwa obrotu finansowego z kooperantami ze Wschodu poprzez filie zlokalizowanych tam banków polskich; po czwarte, włączenia się rządowych struktur w rozliczenia barterowe podmiotów polskich z zagranicą. Apeluję również o to, by przywrócić możliwość handlu przygranicznego drobnym handlowcom ze Wschodu, którzy dawali utrzymanie nie tylko polskim rolnikom, przetwórstwu rolno-spożywczemu, ale również byli podstawą bytu przemysłu lekkiego, szczególnie z regionu łódzkiego.

Szanowni Senatorowie, w swym wystąpieniu pragnę podjąć również drugi problem - kreacyjnej roli polskiego budżetu na 1999 r. w zakresie ochrony przed powodzią. Wszak jeszcze nie naprawiliśmy zniszczeń po powodzi z lipca 1997 r., za nami przeokropny rok 1998, również z klęskami powodzi na południu Polski, a przed nami kolejne z siedmiu mokrych lat w Polsce, po siedmiu latach suchych. Analizując więc projekt budżetu ochrony środowiska na bieżący rok, największe obniżenie wydatków obserwujemy właśnie w dziale związanym z gospodarką wodną, i to aż, proszę państwa, o 55% w stosunku do 1998 r. Dotyczy to działalności między innymi: okręgowych dyrekcji gospodarki wodnej, regionalnych zarządów gospodarki wodnej, biura programów i oceny skutków działań w środowisku, służb hydrologiczno-meteorologicznych oraz tak zwanej technicznej kontroli zapór wodnych. Instytucje te powołane są właśnie po to, by chronić nas przed powodzią. Pytam więc senatorów z rządzącej koalicji AWS i Unii Wolności: czy zdajecie sobie, Panowie, sprawę, że igracie z losem i że żywiołu wody się nie oszuka, co udowodniły ostatnie lata? Na program budowy systemu monitoringu zagrożeń powodziowych nie może zabraknąć środków. Dlatego zgłaszam stosowny wniosek na piśmie, prosząc o jego poparcie.

Szanowni Państwo! Drugim filarem ochrony przed powodzią jest budowa tak zwanych inwestycji hydrotechnicznych. Naukowcy, projektanci, budowniczowie, użytkownicy zbiorników wodnych, zebrani na sympozjum naukowo-technicznym w Sulejowie, z wielkim zaskoczeniem i niepokojem odnieśli się do radykalnego ograniczenia w budżecie państwa na 1999 r. środków przeznaczonych na te inwestycje hydrotechniczne, zwłaszcza na budowę zbiorników retencyjnych. A dzieje się tak właśnie zaledwie kilkanaście miesięcy po przypomnieniu przez naturę, jak dalece jesteśmy przygotowani do minimalizowania skutków nadmiaru opadów lub też ich długotrwałego braku. Ograniczenie tych środków do kwoty 30 milionów zł, co stanowi około 10% potrzeb w tej dziedzinie i mniej niż połowę kwoty preliminowanej na kończący się rok 1998, nie daje się wytłumaczyć żadnymi racjonalnymi przesłankami. Zacytuję uczestników sympozjum: "Rzeczpospolita Polska, co potwierdzają oficjalne komunikaty rządowe, nie znajduje się przecież w stanie ostrego kryzysu gospodarczego ani w stanie wojny. Propozycję przyznania środków, które dla niektórych realizowanych obiektów nie wystarczą nawet na przerwanie budów, można w takiej sytuacji potraktować jako wyraz braku elementarnego rozeznania problemu albo wyraz woluntaryzmu gospodarczego. Polska znajduje się zaś na końcu długiego dziesiątka państw europejskich pod względem zasobów wodnych przypadających na jednego mieszkańca i na podobnie odległym miejscu, jeżeli chodzi o możliwość gromadzenia wody w istniejących zbiornikach retencyjnych. Problemu okresowego braku lub nadmiaru wody w Polsce nie da się rozwiązać przywozem lub wywozem albo przesyłem, jak to jest stosowane w odniesieniu do gazu czy ropy naftowej lub energii elektrycznej, ani też wstąpieniem do NATO czy Unii Europejskiej. Ten problem można rozwiązać tylko na obszarze kraju, w naszej sieci hydrotechnicznej".

Zatem, wychodząc naprzeciw bezpieczeństwu wodnemu Polski, zwracam się do Wysokiej Izby z prośbą o zapewnienie w budżecie na 1999 r. niezbędnych środków finansowych na inwestycje hydrotechniczne i zbiorniki retencyjne. Dlatego zgłaszam mój kolejny, trzeci wniosek, prosząc o jego poparcie w naszym wspólnym, narodowym interesie. Dziękuję za uwagę. (Oklaski).

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Specjalne oklaski za najdłuższą wypowiedź w dniu dzisiejszym.

(Senator Jerzy Pieniążek: Ale prosiłem o czas.)

Była ona dłuższa nawet od wypowiedzi pani senator Stokarskiej.

Teraz senator Stanisław Gogacz. Następnym mówcą będzie senator Jerzy Chróścikowski.

Senator Stanisław Gogacz:

Panie Marszałku! Szanowni Państwo Senatorowie!

W uchwalonej przez Sejm Rzeczypospolitej Polskiej na czterdziestym drugim posiedzeniu w dniu 9 stycznia bieżącego roku ustawie budżetowej na rok 1999, w załączniku nr 3 istnieje rubryka zatytułowana "Przychody z prywatyzacji". W rubryce tej zawiera się suma 6 miliardów 900 milionów zł.

Szanowni Państwo Senatorowie! Ze wszech miar nie jest wskazane, aby zakładać z góry, jaką część majątku narodowego państwo polskie sprzeda w bieżącym roku. Nie jest dobrze, kiedy potencjalni inwestorzy, przystępując do rozmów handlowych, wiedzą, że rozmawiają o tej części majątku narodowego, która ze względu na wymóg budżetowy sprzedana będzie na pewno. Druga strona, mając wiedzę płynącą z zapisów budżetowych, wiedząc o tym, że partner sprzedać musi, wynegocjuje dla siebie jak najlepsze warunki. Nie bierze się tu pod uwagę koniunktury gospodarczej na towary mające stanowić część majątku narodowego przeznaczonego do sprzedaży, i to koniunktury zarówno na rynku światowym, jak i krajowym. A jeżeli okaże się - jeśli już mamy sprzedawać majątek narodowy - że bardziej opłacalne będzie zrobić to w roku 2000 niż w bieżącym 1999, to czy istniejący zapis w budżecie uniemożliwi nam kierowanie się rachunkiem ekonomicznym, dlatego że Polska jest zobligowana, niezależnie od uzyskiwanej ceny, do sprzedaży takiej części majątku narodowego, aby uzyskać zawartą w budżecie sumę?

Przy tej okazji należy przywołać przyjętą przez Sejm i Senat ustawę o Prokuratorii Generalnej, która wśród wielu zapisów posiada i ten mówiący o prawie sprzeciwu wobec bezcelowych i nieuzasadnionych prywatyzacji. Prawo sprzeciwu działa już przed uruchomieniem procedur prywatyzacyjnych. I co będzie, jeżeli okaże się, że wobec majątku mającego być sprywatyzowanym zostanie zastosowana ustawa o Prokuratorii Generalnej i jej zapis mówiący o prawie sprzeciwu? I do tej prywatyzacji, czy też tych prywatyzacji, nie dojdzie, bo dojść do nich nie powinno? Ta ustawa o prokuratorii nie jest podpisana przez prezydenta...

(Senator Jerzy Pieniążek: Weto jest.)

Prezydent zgłosił weto, ale przez Sejm i przez Senat ustawa została przyjęta.

I jeszcze jedno, o czym należy pamiętać, mówiąc o prywatyzacji: to nie jest źródło bez dna i jesteśmy coraz bliżej wyczerpania zasobów. Czy ten sprywatyzowany majątek będzie procentował w czasach, kiedy nie będzie już majątku narodowego na sprzedaż? Jaki zapis wtedy w budżecie zastąpi obecny zapis "Przychody z prywatyzacji"?

Szanowni Państwo, jesteśmy w momencie szczególnym, mamy taką, a nie inną sytuację w rolnictwie. Prawie wszyscy wypowiadający się senatorowie odnosili się w swoich wystąpieniach do sytuacji w rolnictwie. Ja też krótko postaram się do tej sytuacji odnieść. Bardzo często słyszymy o tym, że polskie rolnictwo jest w takiej, a nie innej kondycji, że ma słabą strukturę, że ma zbyt małe gospodarstwa. Ja zapytałem we wrześniu agencję rolną, ile jest w Polsce gospodarstw ponadtysiąchektarowych. Dowiedziałem się wtedy, że gospodarstw, które mają minimum 1000 ha, jest w Polsce sześćdziesiąt sześć. I w całej tej krytyce gospodarstw rolnych, tego, co w rolnictwie obecnie posiadamy, brakuje mi takich wzorców, które byłyby rolnikom przedstawione: no proszę, zobaczcie, rolnicy, to jest wzorcowe gospodarstwo i w tym kierunku zmierzajcie. Widzimy oto, że zarówno te duże gospodarstwa towarowe, jak je często nazywamy, jak i te gospodarstwa małe, są w takiej samej sytuacji. Zdaję sobie sprawę, że taka sytuacja jeszcze się utrzyma. I jednym z powodów, które bym wymieniał jako przyczyny istniejącej sytuacji, jest brak tak zwanej polityki rolnej państwa, polityki rolnej rządu wobec polskiej wsi, polskiego rolnictwa. We Francji mamy tak zwany kodeks rolny, który został wprowadzony już w 1960 r. Ale mówię to tylko po to, ażeby zasygnalizować, że jest ustawa nazwana kodeksem rolnym, wciąż nowelizowana, w której zawarte są priorytety i kierunki, w których zmierza państwo, jeżeli chodzi o politykę rolną. Czy zmierza w kierunku dużych, czy w kierunku małych gospodarstw. Czy sprzedanie jakiegoś towaru jest zgodne z polityką rolną, czy niezgodne. W Polsce takiej wiedzy nie mamy. Słyszymy, że coś się sprzedaje, coś się nie sprzedaje, ale nie możemy tego porównać z czymś, co nazywałoby się tak zwaną polską polityką rolną wobec wsi.

I jeżeli to mówię w tym momencie, w wystąpieniu przy okazji tego punktu porządku dziennego, to dlatego, że właśnie budżet jest znakomitą okazją, ażeby pewne kierunki w rolnictwie stymulować albo ich nie stymulować. Jest znakomitą okazją do tego, ażeby na pewne kierunki w rolnictwie dać więcej pieniędzy, a na inne być może mniej, jeżeli takie są. Chodzi o to, żeby w ramach tak zwanej polityki rolnej - która, mam nadzieję, będzie wkrótce znana, będzie wkrótce opracowana - móc opracowywać budżet. Bo teraz to my się obracamy w ciemnym pokoju - na co dać pieniądze, czy to będzie zgodne, czy nie, i z jakim kierunkiem.

Szanowni Państwo, mam jeszcze jedną poprawkę. Ja ją tylko krótko uzasadnię i złożę na piśmie. Poprawka dotyczy reformy wymiaru sprawiedliwości. Chodzi tu o to, że dokonujące się reformy wymiaru sprawiedliwości w fazie zasadniczej, wdrożeniowej - przypomnę, że w tym roku mamy powołać dwieście dziewięćdziesiąt dwa wydziały grodzkie, orzekające już na podstawie nowych procedur - wymagają niezbędnej dozy możliwości elastycznego działania i ich finansowania, umożliwiającej jak najefektywniejsze wykorzystanie nakładów finansowych. W projekcie ustawy budżetowej to racjonalne założenie przyjęto w odniesieniu do reformy ustrojowej państwa, realizowanej przez administrację rządową i samorządową, art. 47 projektu. Analogiczne względy przemawiają za przyjęciem tej zasady także w odniesieniu do reform wymiaru sprawiedliwości, ukierunkowanych na realizację generalnego celu, jakim jest zasadnicza poprawa jego funkcjonowania. Ja oczywiście tę poprawkę złożę na piśmie. Dziękuję bardzo.

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Dziękuję.

Proszę senatora Chróścikowskiego o zabranie głosu. Nie ma go, więc stwierdzam, że zrezygnował.

Senator Dariusz Kłeczek.

Następnym mówcą będzie senator Krzysztof Głuchowski.

Senator Dariusz Kłeczek:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Dobrze się stało, że wśród spraw uznanych przez Komisję Gospodarki Narodowej za priorytetowe znalazła się poprawa sytuacji w rolnictwie - komisja przyjęła większość poprawek zaproponowanych przez Komisję Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Proszę panie i panów senatorów o uznanie za sprawę priorytetową również poprawy w ochronie zdrowia i uzupełnienia dotacji do kas chorych w przypadku wystąpienia takiej potrzeby w związku z wprowadzaniem reformy powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego, w razie wystąpienia oszczędności w wydatkach planowanych na obsługę zadłużenia zagranicznego i długu krajowego.

Sytuacja związana ze sposobem gospodarowania środkami kas chorych przez osoby zarządzające regionalnymi kasami chorych budzi sprzeciw znacznej części osób zarządzających samodzielnymi publicznymi zakładami opieki zdrowotnej, niepublicznymi zakładami opieki zdrowotnej, pracowników ochrony zdrowia obu sektorów.

W niektórych samodzielnych zakładach opieki zdrowotnej brak jest środków na wypłaty zobowiązań wynikających z kodeksu pracy. Brak jest środków na wypłatę wynagrodzeń za styczeń bieżącego roku i ustawowych odpraw dla pracowników, którzy niestety będą zwolnieni. Pragnę zaznaczyć, że dotyczy to również nowo powstałych, po restrukturyzacji zespołów opieki zdrowotnej, samodzielnych publicznych zakładów podstawowej opieki zdrowotnej i samodzielnych publicznych zakładów specjalistycznej opieki zdrowotnej, które uzyskały samodzielność w styczniu bieżącego roku i dopiero w styczniu rozpoczęły ocenę sytuacji w zakładach. Ewentualne nadmierne zatrudnienie nie jest związane ze złą polityką kadrową.

Stosowną poprawkę, rozszerzającą poprawkę złożoną przez senatorów Andrzeja Chronowskiego i Marka Waszkowiaka, składam na ręce pana marszałka i proszę Wysoką Izbę o jej poparcie. Z tym że pragnę złożyć do druku, który państwo otrzymujecie albo już żeście otrzymali, autopoprawkę polegającą na wykreśleniu słów "w równych kwotach".

Druga poprawka dotyczy przyznania środków na finansowanie wojewódzkich programów profilaktyki i rozwiązywania problemów alkoholowych. W ciągu ostatnich kilku lat w Polsce udało się zorganizować i uruchomić profesjonalny, sprawnie działający system profilaktyki i rozwiązywania problemów alkoholowych. System ten opiera się na trzech wzajemnie uzupełniających się programach działania: na Narodowym Programie Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, realizowanym przez administrację rządową, a koordynowanym przez Państwową Agencję Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, wojewódzkich programach profilaktyki i rozwiązywania problemów alkoholowych, realizowanych do końca 1998 r. przez wojewodów oraz gminnych programach profilaktyki i rozwiązywania problemów alkoholowych, realizowanych przez samorządy lokalne. Dzięki takiej organizacji działania udało się wprowadzić do naszego życia społecznego wiele nowoczesnych i bardzo potrzebnych przedsięwzięć z zakresu profilaktyki problemów alkoholowych. Przykładem mogą tu być szkolne programy profilaktyczne zaadresowane do młodzieży i rodziców, które w ciągu ostatnich trzech lat objęły ponad 2 miliony osób, a także różnorodne zadania z zakresu przeciwdziałania przemocy w rodzinie. Opracowane przez Państwową Agencję Rozwiązywania Problemów Alkoholowych technologie konkretnych programów profilaktycznych i naprawczych, po przeprowadzeniu pilotażowych edycji, trafiają na poziom województw, skąd poprzez szkolenia i akcje promocyjne docierają bezpośrednio do gmin.

Centralnie prowadzone są szkolenia instruktorów oraz konsultantów wyżej wymienionych programów, ich realizatorzy są zaś przygotowywani do pracy na poziomie województw. Dzięki takiemu systemowi działania przedsięwzięcia z zakresu profilaktyki problemów alkoholowych docierają w ciągu roku do setek tysięcy osób, do dzieci i młodzieży szkolnej, do członków rodzin alkoholików, przede wszystkim ich żon i dzieci, do przedstawicieli różnych profesji zaangażowanych w pomaganie ofiarom przemocy w rodzinie.

Ustawa budżetowa na 1999 r. w istotny sposób narusza możliwość kontynuacji tych działań na dotychczasowym poziomie. Przekazując samorządom województw, zgodnie z ustawą kompetencyjną, zadania związane z realizacją wojewódzkich programów profilaktyki i rozwiązywania problemów alkoholowych, nie przewiduje się żadnych środków finansowych na ich wykonanie. Warto przy tym podkreślić, że przed tygodniem Sejm przyjął sprawozdanie za 1997 r. dotyczące ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, bardzo pozytywnie oceniając realizację wielu zadań prowadzonych lub koordynowanych przez Państwową Agencję Rozwiązywania Problemów Alkoholowych oraz administrację wojewódzką. Należy również zwrócić uwagę na to, iż w ciągu ostatnich kilku lat samorządy gminne systematycznie korzystały z konsultacji i pomocy administracji wojewódzkiej. Pełnomocnicy wojewódów do spraw problemów alkoholowych organizowali setki szkoleń i seminariów dotyczących różnych dziedzin problematyki alkoholowej dla członków gminnych komisji rozwiązywania tych problemów, a także przedstawicieli pomocy społecznej, policji, służby zdrowia, wymiaru sprawiedliwości.

Trudno wyobrazić sobie wdrażanie nowego rozporządzenia ministra zdrowia i opieki społecznej z 5 marca 1998 r. w sprawie zakładów lecznictwa odwykowego oraz udziału placówek podstawowej opieki zdrowotnej w sprawowaniu opieki nad osobami uzależnionymi bez współudziału organizacyjnego i finansowego ze strony samorządu wojewódzkiego.

Innym niezwykle ważnym zadaniem, które wymaga takiej współpracy, jest kontynuowanie wdrażania nowej procedury interwencji policji wobec przemocy domowej, tak zwanej niebieskiej karty, które rozpoczęło się w ostatnim kwartale ubiegłego roku oraz rozszerzenie tej procedury na działania innych służb pomocy społecznej, służby zdrowia i oświaty.

Trzecim szczególnie ważnym powodem dalszej realizacji wojewódzkich programów profilaktyki i rozwiązywania problemów alkoholowych jest współpraca i pomoc w rozwijaniu gminnych działań profilaktycznych i naprawczych.

W tej sytuacji niezbędne wydaje się zapewnienie proponowanych w poprawce do ustawy budżetowej na 1999 r. minimalnych środków na realizację wojewódzkich programów profilaktyki i rozwiązywania problemów alkoholowych w kwocie 9 milionów 15 tysięcy zł. Stosowne poprawki składam na ręce pana marszałka i proszę Wysoką Izbę o ich przyjęcie.

Trzecia poprawka dotyczy przyznania dodatkowych środków na finansowanie procesu likwidacji odkrywkowej kopalni siarki "Machów", poprzez zwiększenie o 5 milionów zł kwoty dotacji i subwencji w załączniku nr 2 w części 13 dotyczącej Ministerstwa Gospodarki, w rozdziale: "Dotacje dla górnictwa i hutnictwa". Przedłużający się proces likwidacji kopalni znacznie zwiększa nakłady wydatkowane na niego z budżetu. Przyznane przez rząd środki, powiększone przez Sejm, są i tak niewystarczające na sprawne prowadzenie prac likwidacyjnych. Również tę poprawkę składam na ręce pana marszałka i proszę Wysoką Izbę o poparcie poprawek. Dziękuję bardzo. (Oklaski).

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Dziękuję.

Nie widzę senatora Krzysztofa Głuchowskiego, następnym mówcą będzie więc pani senator Krystyna Czuba, a przygotowuje się senator Zbigniew Kruszewski.

Senator Krystyna Czuba:

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

Na wstępie chciałam podziękować Komisji Gospodarki Narodowej za zrozumienie potrzeb kultury, na taką miarę, na jaką miała możliwość ich zrozumienia i przyjęcia naszych postulatów.

Czuję się zobowiązana zabrać głos, aby jeszcze raz uświadomić Wysokiej Izbie, że kultura polska już od kilkudziesięciu lat znajduje się w tragicznej sytuacji. Zmiana sytuacji politycznej, niestety, nie wpłynęła na zmianę sytuacji kultury.

(Głos z sali: Dokładnie.)

W ostatnim roku, stwierdzam to z największym ubolewaniem, budżet na kulturę uległ dalszym ograniczeniom. Docierają do mnie niemal każdego dnia faxy, telefony, listy z protestami i prośbami od instytucji i samorządów, dotyczące różnych potrzeb kultury. W najgorszej sytuacji znalazły się biblioteki, zwłaszcza te, które przeszły z gestii województw do powiatów. Dziś wielu bibliotekom może nawet grozić upadek, a przecież czytelnictwo ma priorytet w polityce rządu. Niepokojem napawają także radykalne, z 64 do 44 milionów zł, ograniczenia nakładów na ochronę i konserwację zabytków. Jest to duży spadek finansów przeznaczonych także dla muzeów. Istnieje szczególne niebezpieczeństwo niedofinansowania instytucji kultury przekazywanych samorządom. W kulturze odnotowuje się także drastyczny spadek nakładów na wydatki bieżące, pozapłacowe, zwłaszcza na instytucje. Jedynie w dziale "Oświata i wychowanie" jest niewielki wzrost nakładów, co jest maleńkim promykiem optymizmu.

W czerwcu 1998 r. Komisja Kultury i Środków Przekazu zwróciła się do ministra finansów z propozycją, aby 1% z prywatyzacji przeznaczyć na zakup muzealiów i ruchomych dóbr kultury o szczególnym znaczeniu historyczno-narodowym. Byłby to, w rozumieniu naszej komisji, stały fundusz kultury. Niestety, otrzymaliśmy od ministra finansów odpowiedź negatywną, cytuję: "Mam pewne obiekcje co do takiej formy gromadzenia i wydatkowania środków publicznych. Istnienie takiego funduszu powoduje komplikacje w kontroli celowości i prawidłowości wydatkowania środków publicznych".

Był to fragment odpowiedzi ministra finansów. Komisja z ubolewaniem przyjęła takie oświadczenie. Tragiczna sytuacja w kulturze zmusza do poszukiwania dodatkowych, wspierających ją źródeł finansowania. Komisja Kultury i Środków Przekazu postuluje więc, aby rozpatrzyć w najbliższej przyszłości możliwość odpisu od podatków określonego procentu przekazywanego na kulturę. W tym celu rozpoczęliśmy także rozmowy i podjęliśmy współpracę z Ministerstwem Kultury i Sztuki.

Biorąc pod uwagę wymienione trudności i zagrożenia związane z budżetem dla kultury, przypomniane przeze mnie bardzo hasłowo, zwracam się do rządu, a w szczególny sposób do ministra finansów o zmianę w roku następnym filozofii budżetu. Chodzi o to, by wreszcie kultura znalazła się na właściwym sobie miejscu. Niestety, kolejne rządy zapominają o kulturze. Także nasz rząd nie wziął jej pod uwagę albo po prostu nie przygotował dla kultury lepszego budżetu. Jest to takie doświadczenie, że jednocześnie pod znakiem zapytania staje nie tylko tożsamość kulturowa narodu, ale i problemy dotyczące człowieka. Dziękuję.

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Dziękuję bardzo, Pani Senator.

Proszę o zabranie głosu senatora Zbigniewa Kruszewskiego, następnym mówcą będzie senator Janusz Bielawski.

Senator Zbigniew Kruszewski:

Dziękuję, Panie Marszałku.

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

Wiele już padło uwag do projektu ustawy budżetowej. Nie chcę odnosić się do ogólnych opinii i pochwał, jak też do zastrzeżeń zgłoszonych dzisiaj z tej trybuny. Ograniczę się ze względu na późną porę do bardzo ważnego problemu lokalnego, bo senatorowie bardziej niż posłowie związani są ze swoimi regionami.

Płock stał się ofiarą wprowadzenia reformy administracyjnej państwa wbrew zapowiedziom samego premiera rządu, profesora Jerzego Buzka, że miasta tracące status wojewódzkich nic nie stracą, a nawet zyskają. Płock jest przykładem czegoś wręcz odwrotnego. Może stać się miastem bez perspektyw. Pozwolę sobie zatrzymać się tylko na pojedynczym problemie, ale za to jednym z najważniejszych dla rozwoju miasta, mianowicie, przeprawie mostowej przez Wisłę. Jeszcze do końca listopada miały moc zobowiązania ministra transportu i gospodarki morskiej, które zacytuję z pisma skierowanego do pani profesor doktor habilitowanej Alicji Grześkowiak, marszałka Senatu Rzeczypospolitej Polskiej.

"Zadanie to umieściłem w projekcie budżetu mojego resortu na 1999 r. i będę czynił starania o zabezpieczenie odpowiednich środków finansowych na jego realizację. Zadanie takie, jak budowa przeprawy mostowej przez rzekę Wisłę w Płocku wraz z dojazdami o wartości kosztorysowej około 477 milionów 864 tysięcy zł, zaplanowane zostało w czteroletnim cyklu realizacji w latach 1999-2002. Proponowane nakłady finansowe na 1990 r. wynoszą 50 tysięcy zł." Tak pisał minister transportu do pani marszałek.

W tej samej sprawie pan profesor Leszek Balcerowicz pisał do pani marszałek tak: "Według projektu ustawy o finansach publicznych, który został już przyjęty przez Radę Ministrów i skierowany do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej, w powyższym wykazie będą ujmowane inwestycje finansowane lub dofinansowywane z budżetu państwa, których okres realizacji przekracza jeden rok budżetowy, a koszt jest wyższy od kwoty określonej przez ministra finansów w rozporządzeniu ustalającym szczegółowe zasady, tryb i termin opracowania materiałów do projektu budżetu państwa. W rozporządzeniu ministra finansów w powyższej sprawie, z dnia 8 maja 1998 r., przyjęto, że w czasie prac nad projektem budżetu na rok 1999 tym kryterium będzie wartość kosztorysowa inwestycji, przekraczająca 30 milionów zł. Niezależnie od spełnionych kryteriów, określających inwestycję wieloletnią, decydujący i nadzorujący realizację minister transportu i gospodarki morskiej powinien zamieścić ją w materiałach planistycznych na 1990 r., którą to gotowość wyraził w piśmie do pani senator, z dnia 15 maja 1998 r." Tak pisał pan Leszek Balcerowicz do pani marszałek.

Naraz tuż przed świętami Bożego Narodzenia rozeszła się po Płocku wieść, że ustawy kompetencyjne zmieniają możliwości finansowania tej inwestycji, a więc w miastach na prawach powiatu, do jakich należy Płock, nie będzie się budowało mostów, gdyż inwestycja taka przekracza całkowicie możliwości finansowe miasta. Uwagi w sprawie wadliwych zapisów w ustawie kompetencyjnej, określających finansowanie dróg krajowych w obrębie miast wydzielonych, były zgłoszone w Senacie, jednak większość parlamentarna to przegłosowała. Ten problem zgłosił też z trybuny sejmowej poseł sprawozdawca ustawy budżetowej, pan Henryk Goryszewski, mówiąc o wielkiej potrzebie budowy przeprawy mostowej w Płocku, ale o wadliwej ustawie kompetencyjnej. Do chwili obecnej wykonano wszystkie niezbędne prace terenowe i studialne, opracowano i opłacono dokumentacje budowlane dla dróg dojazdowych i mostów, rozpoczęto wykup gruntów, poniesiono niemałe nakłady z budżetów Generalnej Dyrekcji Dróg Publicznych w Warszawie, gminy Płock i Społecznego Komitetu Budowy Mostu "Ratunek dla Płocka".

"Zwracam się więc do pana ministra z prośbą o zabezpieczenie z rezerwy budżetowej państwa, w formie dotacji celowej, środków finansowych w wysokości 50 milionów zł, przewidzianych na opracowanie projektów wykonawczych dla dróg dojazdów i mostów, rozpoczęcie robót związanych z przygotowaniem inwestycji oraz wsparcie finansowe wykupu gruntów. Pozwalam sobie wyrazić nadzieję, że moja prośba, zbieżna z intencjami społecznymi, znajdzie u pana ministra zrozumienie i poparcie, a rozpoczęcie budowy mostu w Płocku zaowocuje w latach następnych znaczną poprawą sytuacji komunikacyjnej w centralnej części kraju" - tak pisał prezydent miasta Płocka do ministra transportu i gospodarki morskiej w dniu 23 stycznia 1999 r.

Dzisiaj pani minister wspomniała, że w projekcie ustawy budżetowej są rezerwy celowe, aby łagodzić i korygować skutki wprowadzonej reformy administracji. Dlatego też w imieniu swoim i senatora Adama Struzika wnoszę poprawkę do załącznika nr 2, w części 83 "Rezerwy celowe", polegającą na dodaniu w pozycji 34 w kolumnie czwartej po słowie "kompetencji" słów "w tym 20 tysięcy zł na przeprawę mostową w Płocku". Proponowana kwota jest dużo niższa od zgłoszonej uprzednio, ale rozumiejąc trudności budżetowe, uznaliśmy, że kwota 20 tysięcy zł zapewni jeszcze możliwość kontynuowania prac w 1999 r. Chcę podkreślić również, że czynione są starania, aby znaleźć linię finansowania tej inwestycji nie tylko ze środków budżetowych, ale być może europejskich, jak również innych, ale do tego jest potrzebne wykonanie pewnych prac podstawowych.

Proszę więc Komisję Gospodarki Narodowej oraz Wysoki Senat o przyjęcie przedstawionej poprawki. Dziękuję bardzo za uwagę.

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Chwileczkę, Panie Senatorze, przysłuchiwałem się wypowiedzi i, po pierwsze, wydaje mi się, że bodajże ze trzy razy powinien być wymieniony 1999 r., a nie rok 1990.

(Senator Zbigniew Kruszewski: Przepraszam bardzo.)

A po drugie, chciałbym uściślić, czy w tej poprawce chodzi dokładnie o 20 tysięcy czy o 20 milionów, bo jest istotna sprawa. Ta ostatnia kwota to jaka jest?

(Senator Zbigniew Kruszewski: Dwadzieścia tysięcy tysięcy, czyli 20 milionów, przepraszam.)

Czyli 20 milionów, to znaczy 20 miliardów starych złotych, no dobrze, bo za 20 tysięcy zł to by się niewiele zbudowało w Płocku.

(Senator Zbigniew Kruszewski: Tak myślę, przepraszam.)

Dziękuję.

Proszę bardzo senatora Janusza Bielawskiego. Następny będzie senator Jerzy Kopaczewski.

Senator Janusz Bielawski:

Panie i Panowie Senatorowie!

Po kilku tygodniach funkcjonowania reformy ochrony zdrowia zaczyna się coraz głośniej mówić, że sumy wydatkowane na ten cel są niedoszacowane. Jak sądzę, u podstaw tego niedoszacowania leży przekonanie, że w systemie ochrony zdrowia, który do tej pory funkcjonował, jest olbrzymie marnotrawstwo, powiedziałbym nawet, że jest to ulubiony konik resortu finansów. Bodajże w dwudziestym szóstym numerze "Polityki" Pawłowi Walewskiemu udzielił wywiadu wiceminister finansów, którego nazwiska nie pamiętam. Powtórzył on to, o czym powiedział dzisiaj pan premier Balcerowicz, że dopłaty do leków dla ubezpieczonych rujnują budżet ochrony zdrowia, a więc, że lekarze, jak się można domyślić, nadużywają prawa do zapisywania drogich leków. Gdyby pan premier Balcerowicz przykleił sobie brodę, na przykład, włożył kufajkę, stanął sobie w aptece i posłuchał, co mówią ludzie, którzy nie są w stanie wykupić leków i proszą farmaceutę o to, żeby dał im lek tańszy aniżeli ten, który zapisał lekarz, to wtedy miałby pan premier pojęcie o tym, jak to rzeczywiście wygląda.

No a jeżeli rosną ceny leków, to i rosną dopłaty, bo to są naczynia połączone. W ostatnim pięcioleciu leki drożały wielokrotnie, ostatni raz 1 stycznia bieżącego roku. Półprodukty dla przemysłu farmaceutycznych są obłożone podatkiem VAT i podatkiem granicznym, co także ma wpływ na ceny leków krajowych. Pani senator Stokarska przywołała tutaj sprzedaż poznańskiej Polfy. O ile dobrze pamiętam kupiła ją firma Glaxo, płacąc 200 milionów dolarów. To że ma wakacje podatkowe, co jest normalną procedurą w takich przypadkach, to jedna sprawa, ale przecież jeżeli zakupiła za te 200 milionów dolarów fabrykę, to musi się to w jakiś sposób odbić na cenach leków, które są przecież już wtedy produkowane w Polsce.

Panie i Panowie Senatorowie! Musimy sobie zdać sprawę, że leczenie jest coraz droższe i to nie tylko u nas, ale na całym świecie. Rośnie liczba osób w podeszłym wieku, które potrzebują więcej leków i wymagają stosowania większej ilości różnych kosztownych procedur dla podtrzymania dobrej kondycji zdrowotnej aniżeli ludzie młodzi czy ludzie w średnim wieku. Podobna sytuacja jest z dziećmi. Mógłby mnie ktoś posądzić, że ja uważam, iż tego marnotrawstwa w ochronie zdrowia nie ma. Ale też by się mijał z prawdą. Rzecz leży gdzie indziej. Otóż najdroższym elementem funkcjonowania ochrony zdrowia są szpitale. Resort zdrowia przymierza się do ustalenia sieci szpitali, no, nie wiem jak długo, ale już długo. W każdym razie jeszcze wtedy, kiedy była dyskusja na temat reformy ochrony zdrowia, była o tym mowa. Tymczasem tej sieci szpitali nie ma. Ja sobie zdaję sprawę, że likwidowanie jakiegoś szpitala byłoby ogromnie niepopularne, dlatego że to dotyczyłoby raczej małych szpitali w niewielkich miejscowościach, gdzie są one liczącymi się zakładami pracy. Wiązałoby się to więc ze zwolnieniami personelu lekarskiego i pielęgniarskiego, co szczególnie boleśnie dotknęłoby zwłaszcza pielęgniarki. Jeżeli się ustali tę sieć szpitali, to obawiam się jednak, że to odbędzie się według takiego klucza - no nie powiem, że sympatii - iż ten akurat szpital pasuje zlikwidować, a tego nie. Podobnie zresztą było, gdy się ustalało stopień referencji szpitali. Mając rozeznanie na Dolnym Śląsku, ile jaki szpital jest wart, ze zdziwieniem przejrzałem listę referencji. Zresztą w tym spisie znalazł się również szpital w Sobótce. Był to ośrodek leczenia zeza i niedowidzenia u dzieci, zlikwidowany przed co najmniej dwoma czy trzema laty, ale nadal figuruje w rejestrze ministerstwa.

Chciałem jeszcze powiedzieć o następnej rzeczy. Bardzo dobrze się stało, że pani minister była uprzejma oficjalnie potwierdzić, iż w tej chwili pracownicy ochrony zdrowia zatrudnieni w samodzielnych ZOZ nie są pracownikami budżetówki i nie mają o czym marzyć, to znaczy czekać na podwyżkę, jak do tej pory bywało. Podczas propagowania całej reformy nikt o tym pracownikom ochrony zdrowia nie powiedział. A zresztą, jeżeli chodzi o restrukturyzację, to sobie zdajemy sprawę, że osiągnięcie lepszych wyników finansowych wiąże się na ogół ze zwalnianiem pracowników każdego zakładu, który jej podlega. I wreszcie w tej całej reformie co obserwujemy? Mianowicie, kontrakty menedżerskie. Ja dwukrotnie składałem oświadczenie z tej trybuny pod adresem ministra zdrowia, chodziło o to, po co i czy w każdym samodzielnym ZOZ ma być ten menedżer, i kto to wymyślił? Otrzymałem jedną odpowiedź, która mnie nie usatysfakcjonowała, ponieważ zupełnie pomijała ten problem. Druga odpowiedź była znacznie obszerniejsza, podpisana przez samego pana ministra Maksymowicza, ale z niej też nic nie wynikało. Dopiero kiedy zaczęła funkcjonować reforma ochrony zdrowia, wtedy okazało się, po co jest taki menedżer. Resort nie będzie pertraktował z anestezjologami, bo nie jest stroną. Stroną jest menedżer, a on ma tyle pieniędzy, ile mu da kasa chorych, czyli nie za wiele. Kontrakty menedżerskie były zawierane w bardzo dziwny sposób. Na odchodnym załatwiali to wojewodowie małych województw, w województwie legnickim odbyło się to na przykład bardzo pięknie - został podpisany kontrakt menedżerski z szefem wojewódzkiego ośrodka medycyny pracy. Na ile? A na 15 tysięcy zł miesięcznie. No, ja rozumiem, jest bardzo pięknie, taki menedżer ma dbać o to, żeby zarobił na siebie i żeby coś tam działał, ale jak mu braknie, to zwolni dziesięciu doktorów i sprawa załatwiona. Jak to się ma zresztą do zarobków profesorów Akademii Medycznej? Za tę kwotę to można zatrudnić, ja wiem, sześciu, siedmiu. A czy to przypadkiem nie jest marnotrawstwo? A jeżeli chodzi o uposażenia w kasach chorych, to też jest marnotrawstwo, bo na to są pieniądze, ale na leczenie, na wynagrodzenia dla lekarzy i personelu fachowego ich braknie, a braknie z całą pewnością. Tak mniej więcej z innego może punktu widzenia wygląda aktualnie wykonywana reforma ochrony zdrowia.

W tej reformie ideą naczelną jest to, żeby było taniej, po to wymyślono między innymi lekarza pierwszego kontaktu albo lekarza rodzinnego itd. Wpadła mi w ręce na chwilę - nie mogłem sobie z tego zrobić odbitki ksero - taka broszurka formatu A4, informująca, co powinien leczyć lekarz pierwszego kontaktu, czyli lekarz rodzinny. Ano wszystko, ma zeszyć ranę, leczyć stopę cukrzycową, zapalenie płuc, zoperować kaszak itd., itd. Więc jeśli będzie miał dwa i pół tysiąca podopiecznych, to nawet jeżeli będzie taki zdolny i tak wszechstronnie wykwalifikowany, zabraknie mu trochę czasu.

Ja się nie zachwycam tą reformą, ja chciałbym, żeby ona wyszła, dlatego że to, co było dotychczas, też nie działało sprawnie. Ale na razie obserwujemy pogorszenie stanu opieki zdrowotnej w całej Polsce.

To by było chyba na tyle. Przepraszam, jeżeli przynudziłem o tej późnej porze. Dziękuję za uwagę.

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Dziękuję.

Kolejny pan doktor będzie mówił, ale na temat budżetu, zapraszam serdecznie, senator Jerzy Kopaczewski.

(Senator Janusz Bielawski: Moje wystąpienie też się wiązało z budżetem, bo jeżeli się nie dołoży do kas chorych, to splajtują.)

Wszystko się łączy. Następny będzie senator Krzysztof Majka.

Senator Jerzy Kopaczewski:

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Pani Minister!

Odnosząc się do słów pana senatora Bielawskiego, chciałbym na samym początku mojej wypowiedzi zgodzić się co do występowania nadużyć, wręcz przestępstw finansowych, jeżeli chodzi o kontrakty menedżerskie w samodzielnych jednostkach opieki zdrowotnej, gdzie każdy menedżer ma pensję przeciętnie w wysokości od 12 do 15 tysięcy zł. Takich samodzielnych jednostek jest w Polsce kilkaset. W sposób poważny wpływa to na budżet służby zdrowia. Ale zasada TKM, niestety, zafunkcjonowała tutaj bardzo dobrze. Myślę, że nie jest to do przyjęcia dla sejmików samorządowych czy powiatów, które są dla nich w tej chwili organami założycielskimi. Myślę, że przetoczy się przez Polskę poważna weryfikacja tego typu zarobków, często uzyskiwanych przez miernoty zawodowe, które funkcję menedżera sprawują z nadania politycznego. Ale do rzeczy.

Panie Marszałku, nie będę w ogóle mówił o służbie zdrowia. Będę starał się mówić o budżecie, w tym o budżecie lokalnym, ponieważ jestem także radnym Rady Miasta Włocławka. Ten budżet, proszę państwa, musiał spowodować różnego rodzaju zawirowania i kontrowersje, dlatego że został na samym początku roku 1999 realnie zubożony o wydatkowanie sumy 8,2 miliarda zł na cztery reformy ustrojowe. Jeżeli tak pokaźną sumę wyjmie się z tego budżetu na niewątpliwie potrzebne, choć źle przygotowane reformy, to rzecz jasna, wszystkie inne dziedziny życia muszą na tym ucierpieć. Pogarsza się położenie szerokich warstw społecznych, które utrzymują się z podatków, a także instytucji finansowanych z tych podatków.

Przygotowanie tych czterech reform ustrojowych oraz ich szybkie i jednoczesne wprowadzenie było tak niefortunne, że już w pierwszym okresie funkcjonowania doszło do zachwiania fundamentów państwa - tak śmiem z tego miejsca twierdzić, dlatego że za fundamenty państwa uważam właśnie gminy oraz powiaty. Fundamentami państwa, jak już powiedziałem, są gminy i powiaty. I zachwianie tych fundamentów nastąpiło głównie poprzez przerzucenie finansowania służby zdrowia, szkolnictwa, opieki społecznej oraz dotychczasowych tak zwanych inwestycji centralnych na barki samorządów lokalnych. Oczywiście przerzucenie bez przekazania z budżetu centralnego odpowiednich środków finansowych, które do roku 1998 zasilały odpowiednie sektory życia gminnego czy powiatowego.

Aby nie być gołosłownym, chciałbym przytoczyć sprawozdanie, które dostałem z Urzędu Miejskiego we Włocławku i z Urzędu Gminy Włocławek, gdzie szacuje się niedobory z budżetu państwa w 1999 r. na zadania realizowane przez miasto Włocławek jako zadania gminy i powiatu.

I tak na zadania własne gminy, o których mówił już senator Jarzembowski, w dziale 79 "Oświata i wychowanie", niedobory wynoszą 2 miliony 996 tysięcy i 724 zł. A na zadania zlecone gminy, w dziale 86 "Opieka społeczna", niedobór środków wynosi ogółem 6 milionów 711 tysięcy i 334 zł. To są domy pomocy społecznej, zasiłki i pomoc w naturze oraz Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, samo utrzymanie obiektu i pracowników.

W zadaniach własnych powiatów, w dziale 79 "Oświata i wychowanie" niedobór środków ogółem, jako subwencji na zadania oświatowe, wynosi 881 tysięcy zł dla placówek przejętych od kuratora, takich na przykład jak szkoły ogólnokształcące specjalne - 252 tysiące zł, internaty i stypendia - 25 tysięcy zł, szkoły zawodowe - 13, szkoły zawodowe specjalne - 157, licea niepubliczne - 61 itd. Poza tym w dotacjach celowych na zadania oświatowe niedobór środków ogółem - 561 tysięcy zł, na przykład na szkoły zawodowe, poradnie zawodowe, świetlice szkolne, zakłady opiekuńczo-wychowawcze. Taki ośrodek wychowawczy na ulicy Leśnej, gdzie swego czasu edukował się pan prezydent Wałęsa, także ma niedobór środków z budżetu centralnego w wysokości 64 tysięcy zł na rok 1999. W kulturze i sztuce te niedobory wynoszą 784 tysiące zł.

W zadaniach rządowych finansowanych z dotacji celowych, takich jak rolnictwo, inspekcja weterynaryjna, niedobór wynosi 18 tysięcy 800 zł, w oświacie i wychowaniu - domy dziecka, rodzinny dom dziecka, ośrodek adopcyjny - 375 tysięcy zł. Administracja, bezpieczeństwo publiczne - 5 milionów 800 tysięcy zł, które zawsze były przysyłane z budżetu centralnego.

Proszę państwa, chciałem powiedzieć, że według stanu na dzień wczorajszy, kiedy to było sporządzane, niedobór środków, które powinny pochodzić z budżetu państwa, na zadania gminy wynosi 9 milionów 708 tysięcy 58 zł, a powiatu 8 milionów 831 tysięcy 672 zł. Razem jest to 18 milionów 539 tysięcy i 730 zł.

We Włocławku ponadto budowało się ze środków centralnych i ze środków miasta, w układzie 70% i 30%, i w dalszym ciągu się buduje zespół szkół samochodowych, gwarantowany przez Ministerstwo Edukacji Narodowej. Umowa dotowała tę budowę w wysokości 70% rocznie, w tym roku przyznano tylko dotację 523 tysiące zł zamiast 7 milionów 977 tysięcy zł.

Na tym właśnie polega zachwianie fundamentów państwa na szczeblu gminy i powiatu.

Chcę zwrócić państwa uwagę na fakt, że chociaż jestem lekarzem, nie mówiłem tutaj o niedoborze środków na służbę zdrowia. Otóż okazuje się, że nie ma niedoborów na utrzymanie służby zdrowia w mieście i gminie Włocławek, oczywiście jeśli chodzi o podstawową opiekę zdrowotną. Miasto przejęło tę opiekę już trzy lata temu i samo wypracowywało subwencje na utrzymanie tej gałęzi życia publicznego i społecznego.

To jest przykład, który chciałem podać z trybuny senackiej, wyraźnej dysproporcji między życzeniem, aby państwo miało się dobrze, a zachwianiem finansów gminy i powiatu Włocławek. I w związku z tym będę wnosił w odpowiedniej poprawce o przyznanie z rezerw celowych, czy z innych środków, jeszcze się zastanowię nad redakcją tej poprawki, o uzupełnienie tych braków, aby gmina i miasto Włocławek mogły funkcjonować przynajmniej tak jak w roku 1998. Dziękuję bardzo. (Oklaski).

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Dziękuję.

Proszę senatora Krzysztofa Majkę o zabranie głosu, następny będzie senator Andrzej Chronowski.

Senator Krzysztof Majka:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Jeden ze znanych zachodnich polityków, o ile pamiętam Henry Kissinger powiedział: łatwo jest uprawiać ostrą retorykę tym, którzy nie muszą ponosić odpowiedzialności. Z taką sytuacją mamy do czynienia na tej sali, gdzie temperatura dyskusji mimo późnej pory jest jeszcze dosyć wysoka.

Opozycja, w zależności od temperamentu mówców oraz od ich socjotechnicznej sprawności, stara się wskazać na uchybienia budżetu lub częściej dyskredytować po prostu pracę koalicji AWS-Unia Wolności. Padały ostre stwierdzenia, że fikcją jest samorządność, że to jest budżet degradacji rolnictwa, skansenizacja, że rząd nieodpowiedzialnie wprowadził cztery reformy. Pojawia się pytanie, kto miał je wprowadzać, kiedy poprzedni rząd nie miał na to odwagi, determinacji i był zaplątany we własnej koalicji? Tak naprawdę bylibyśmy zadowoleni, gdyby nasi poprzednicy przygotowali i wprowadzili choć jedną z reform, chociażby w rolnictwie. Byłoby nam teraz łatwiej. Budżet być może nie byłby dzisiaj taki trudny. Byłoby więcej pieniędzy na rolnictwo, edukację, opiekę medyczną. Wymagacie państwo od nas więcej niż wymagaliście od siebie.

Moi przedmówcy w swoich wystąpieniach często odnosili się do polskich priorytetów w polityce zagranicznej w różnym kontekście, wskazując na szanse, ale i na pewne zagrożenia. Priorytetami tymi są członkostwo w NATO, członkostwo w Unii Europejskiej. Szczęśliwie się składało dla polskiej polityki zagranicznej, że priorytety te nie były generalnie kwestionowane przez żadną z głównych sił politycznych i że społeczeństwo w większości je akceptuje, o czym świadczą sondaże i badania opinii publicznej.

Uczestniczyłem w spotkaniach z udziałem polityków zagranicznych, gdzie opozycja i koalicja mówiły jednym głosem. I tam za granicą czołowi przywódcy lewicy nie negowali potrzeby, liczby reform czy też okresu, w którym powinny być wdrażane. Co więcej, odnosiłem wrażenie, że reformy są przez lewicę popierane. A przecież mówiliśmy również o polskim rolnictwie, o deficycie handlu zagranicznego i wszystkich innych problemach, akcentowanych na tej sali. Różniliśmy się w pewnych kwestiach, ale konstruktywnie, bardziej konstruktywnie niż na tej sali. Dlaczego? Dlaczego opozycja używa innego języka za granicą, a innego w kraju? Niestety, taka bywa polityka. Mamy do czynienia z partyjną strategią, z grą polityczną, grą o wyborcę, z pewnym cynizmem, od którego polityka nie jest wolna.

Julian Tuwim powiedział kiedyś: "W mowie pewnych ludzi słychać błędy ortograficzne". Opozycja, szczególnie jej skrajna część, tego nam na tej sali nie żałuje.

Błędem jest posądzanie obecnej koalicji o brak troski o Polskę, Polaków, rolnictwo, lekarzy i pielęgniarki. Bierzemy odpowiedzialność za ich losy, patrząc z ufnością, lecz i z troską, w perspektywie nie tylko dnia dzisiejszego, ale również i dnia jutrzejszego. Ujawnienie się pozytywnych mechanizmów reform potrzebuje więcej czasu. O ten czas apelujemy do tych, którzy nie są lub nie chcą być do reform i budżetu, który je wprowadza, przekonani.

Pragnę jeszcze krótko odnieść się do spraw unijnych. Moim skromnym zdaniem, z pełnym szacunkiem dla tych, którzy mają inne poglądy, a których teraz nie ma tu na sali, nie jest tak, że Polacy muszą bać się Unii. Nie jest tak, że musimy nią straszyć dzieci. Nie jest tak, że Unia ma tylko interes w tym, aby nas zniszczyć gospodarczo i politycznie. Nie jest tak, że Unia to eldorado, z którego będziemy czerpać pełnymi garściami i będą nas utrzymywać w dobrobycie, zasilając funduszami, bez podnoszenia sprawności naszej pracy i wydajności. Unia to interes - nasz i ich, interes, którym trzeba rozsądnie i mądrze zarządzać, i negocjować godne warunki przystąpienia.

Nie do końca prawdą jest, że musimy przyjąć sześćdziesiąt tysięcy stron unijnego prawa. Tak naprawdę, to unijne prawodawstwo liczy osiemdziesiąt tysięcy stron. Ale nie tylko strony się liczą. Na tych stronach są zawarte pewne standardy nowoczesnej gospodarki i mechanizmy rozwiązywania problemów. Możemy z nich korzystać, ale również możemy mieć wpływ na ich rozwój i kształtowanie. Te reformy, które są często kwestionowane, to filary tych między innymi uregulowań prawnych, które są zawarte na tych osiemdziesięciu tysiącach stron.

Aby skończyć tę kwestię, pragnę przytoczyć anegdotę, opowiedzianą mi przez pewnego unijnego dyplomatę w związku z debatą budżetową, która toczyła się nie tak dawno w Unii. Otóż hiszpańskiemu ministrowi powiedziano: po co wy tak garniecie się do tej Unii, jej budżet jest jak dach, który przecieka. Riposta była szybka: to prawda, ale na zewnątrz jest jeszcze bardziej mokro. Nasz budżet też nie jest idealny, być może przecieka w szczegółach, towarami przez granicę, przez luki prawne, ale jest na miarę naszych obecnych możliwości i oczekujących wyzwań. Choćby tylko dlatego powinien być szeroko poparty.

Na zakończenie chciałbym podziękować Komisji Gospodarki Narodowej za przyjęcie argumentacji Komisji Spraw Zagranicznych i Integracji Europejskiej i zapewnienie w budżecie środków na wypełnienie polskich traktatowych zobowiązań przez Główny Urząd Ceł, co generalnie poprawi w jakimś stopniu kondycję tego urzędu.

Pragnę również podziękować za zapewnienie na potrzeby kultury 100 milionów zł. Mam przy tym nadzieję, że ta sfera naszego życia, tak ważna i tak słaba w zderzeniu z wolnym rynkiem, nie ucierpi w okresie przemian i w przyszłym budżecie znajdzie bardziej wymierny wyraz. Dziękuję bardzo. (Oklaski).

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Dziękuję.

Proszę pana marszałka o zabranie głosu, następny będzie senator Krzysztof Lipiec.

Senator Andrzej Chronowski:

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

Wiem, że pora jest bardzo późna. Jeśli chodzi o stronę polityczną, już tyle tu zrobiono i tyle powiedziano, że ja to pominę, a skupię się tylko na poprawkach. Mógłbym je oddać na piśmie bez zabierania głosu, ale nie zrobiłem tego z jednego podstawowego powodu. Myślę bowiem, że niektórzy senatorowie źle zrozumieli część moich poprawek i jestem zobowiązany je wyjaśnić. Nie wszystkie, ale przynajmniej te, które są niezrozumiałe.

Szanowni Państwo Senatorowie! Pierwsza poprawka, którą zgłaszam, i proszę Wysoką Izbę o jej przyjęcie, dotyczy sprawy, która się powtarza jeszcze z ubiegłego roku, kiedy to pozwoliłem sobie przesunąć z inwestycji polonijnych środki na bieżącą działalność w Senacie. I podobnie proponuję w tym budżecie, tylko że środki te są znacznie mniejsze, bo raptem 150 tysięcy zł.

Szanowni Państwo, myśmy się borykali ogromnie. Musieliśmy podjąć pewne działania na rzecz pozyskania lokali dla pracowników Kancelarii Senatu. Prawdą także jest, że Kancelaria Sejmu znacznie nas przewyższa, jeśli chodzi o średnią płacę, choć merytorycznie nasze służby są znacznie lepsze, co widać po różnych ekspertyzach i po tym, co my dostajemy z Kancelarii Senatu, również przy pracy nad budżetem.

Powiem, proszę państwa, jeszcze jedną rzecz. Prezydium Senatu bardzo ostrożnie podchodzi do środków na cele polonijne, bardzo ostrożnie. I muszę powiedzieć, że wskutek tej ostrożności kilkaset tysięcy złotych zwróciliśmy do budżetu na koniec roku. Kilkaset tysięcy złotych. Myślę, że 150 tysięcy zł, które możemy przeznaczyć na działalność bieżącą w związku z tą skomplikowaną sytuacją w Senacie, jest kwotą absolutnie bezpieczną. Mam nadzieję, że Wysoka Izba podzieli ten pogląd.

Druga rzecz, najbardziej chyba kontrowersyjna, myślę, że wynika z niezrozumienia. Kancelaria Senatu ma do budżetu państwa przynieść dochody w wysokości 500 tysięcy zł. Proszę państwa, propozycja rządowa opiewała na 50 tysięcy zł. W komisjach sejmowych, o dziwo, dołożono nam aż 500 tysięcy zł, czyli 5 miliardów starych zł. Już możemy powiedzieć, że tego budżetu w Kancelarii Senatu nie wykonamy. Nie ma żadnych szans. Możemy dzisiaj napisać pismo, że praktycznie jest to niewykonalne. Owszem, 50 tysięcy zł, pół miliarda starych zł, to może się uda. Ze dwa samochody można sprzedać, jeszcze parę innych rzeczy. To możemy wykonać. W innym przypadku nie. Niestety, to Kancelaria Sejmu ma gospodarstwo pomocnicze, które może świadczyć pewne usługi.

W związku z tym moja propozycja zmierza do tego, żeby po stronie dochodów Kancelarii Senatu zostawić to, co było w propozycji rządowej - 50 tysięcy zł, natomiast 450 tysięcy zł przenieść do Kancelarii Sejmu, która bądź co bądź ma i swoje wydawnictwo, i gospodarstwo pomocnicze, i może te dochody dla skarbu państwa przynieść.

Kolejna poprawka dotyczy rolnictwa. Proponuję przemieszczenie w samym resorcie rolnictwa w związku z trudną sytuacją. Proponuję, aby z Agencji Modernizacji i Restrukturyzacji Rolnictwa przenieść 40 milionów zł, i z kredytów, które zostały, przypomnę, w tym roku niewykorzystane w wysokości prawie 35 milionów zł, w sumie przenieść 75 milionów zł na Agencję Rynku Rolnego. Czyli na to, czego wymagają obecne czasy.

Kolejna poprawka odnosząca się do Krajowego Funduszu Pracy. Nie zrobiliśmy jeszcze dokładnych symulacji. Ja chciałbym tę składkę zwiększyć z 2,45% do 2,55%. Myślę, że po przemyśleniu tej sprawy i przeliczeniu pewnych wskaźników, jutro będziemy mogli spokojnie podjąć decyzję w sprawie tego wskaźnika.

Kolejna moja propozycja to zwiększenie dodatków rodzinnych, to znaczy rezerwy celowej na dodatki rodzinne w pozycji 58. Jeśli chodzi o źródła pokrycia, to proponuję ich trzy. Przede wszystkim proponowałbym zabranie środków z rezerw celowych, to jest z pozycji 38, gdzie chodzi o wzmocnienie kondycji finansowej polskiej dyplomacji, w tym o restrukturyzację prawa i poprawę stabilności kadr MSZ oraz o koszty wprowadzenia w życie ustawy o służbie zagranicznej. Proszę państwa, ale nie mamy jeszcze ustawy o służbie zagranicznej. Prawdopodobnie wejdzie ona w życie 1 września, a być może nawet opóźnimy jeszcze trochę ten termin. Ponadto są jeszcze dwie pozostałe rezerwy. Uważam, że nic się nie stanie, jeżeli zabierzemy z nich 19 milionów zł, a 10 milionów zł zostawimy na wzmocnienie placówek zagranicznych. Rzeczywiście jest tak, proszę państwa, że nasze placówki zagraniczne są w bardzo trudnej sytuacji, ale sytuację wewnętrzną również mamy trudną, może nawet trudniejszą od tamtej. W związku z tym myślę, że ten problem możemy częściowo odłożyć na później, bo te 10 milionów zł, które by tam zostały, byłoby przeznaczone właśnie na wzmocnienie tych placówek. Kolejnym źródłem pokrycia jest umieszczona w rezerwach celowych pozycja 63, to jest budowa stanowiska kontroli i dowodzenia policji w co najmniej dwóch poza Warszawą miastach o charakterze metropolitalnym. Ja bym powiedział, że nie przyczyni się to do poprawy bezpieczeństwa. Obawiam się, że te środki nie zostaną do końca wykorzystane. W związku z tym moja propozycja jest taka, żeby zabrać 15 milionów zł z tego funduszu, a 15 milionów zł zostawić. Myślę, że jest to bezpieczna kwota, która zostanie wykorzystana. Kwotę 6 milionów zł proponuję wziąć z obsługi długu krajowego.

Odnośnie do rezerw celowych proponowałbym to, co wysunęła Komisja Praw Człowieka i Praworządności, jeśli chodzi o uwzględnienie podwyżki płac kuratorów. Proponuję, aby w pozycji 41 "Środki na ustawową zmianę wynagrodzeń pracowników cywilnych sądów i prokuratur" dopisać 6,5 miliona zł na podwyżki dla kuratorów. To powinno zagwarantować te podwyżki .

Mam również jedną poprawkę porządkującą. Właściwie chodzi w niej tylko o słownictwo dopasowujące tę ustawę do obecnego stanu prawnego.

Kolejny temat to przesunięcie, w ramach samego Ministerstwa Finansów, 30 milionów zł na promocję skarbowych papierów wartościowych. I to by były w zasadzie te główne poprawki.

Teraz kilka słów, jeśli chodzi o poprawkę, którą zgłosił pan senator Bachleda, z którą pan senator trochę polemizował, to znaczy te 500 tysięcy zł przeznaczonych na olimpiadę w 2006 r. w Zakopanem. Tak się akurat składa, że żyję blisko tego miasta. Muszę powiedzieć, że gdybyśmy to zostawili w ten sposób, to na drogi nie zostanie ona przeznaczona i dalej będziemy wyjeżdżali z Zakopanego przez sześć, siedem godzin. Trzeba by po prostu zmienić cel. I wydaje mi się, że to, co zaproponował pan senator Bachleda, zmierza w dobrym kierunku. Z powodu niezwykłej wypadkowości w samych górach - państwo często słyszycie o tym, że jest ona naprawdę ogromna - jest rzeczywiście konieczny "Sokół" i to całe oprzyrządowanie. Myślę, że te 500 tysięcy zł pozwoli bardzo dużo zrobić dla poprawy warunków bezpieczeństwa w samych górach. I dlatego bym apelował o przyjęcie tej poprawki.

Panie Marszałku! Panie Senatorze! Państwo Senatorowie! Nie zmieściłem się przed godziną 12.00, przykro mi, ale dziękuję za głos. Prosiłbym też o przyjęcie tych poprawek.

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Tym samym pana przemówienie było dwudniowe.

(Senator Maciej Świątkowski: Czyli to wystąpienie było dłuższe niż Goryszewskiego.)

(Senator Andrzej Chronowski: Ale poprawki były poważne, Panie Marszałku.)

(Senator Jerzy Pieniążek: Marszałek ma prawo.)

Proszę o zabranie głosu senatora Krzysztofa Lipca. Następnym mówcą, być może ostatnim, bo tak jest tu napisane, będzie senator Bogdan Tomaszek.

Senator Krzysztof Lipiec:

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

Pomimo tak późnej pory chciałbym zainteresować państwa senatorów poprawką, która została zgłoszona przez Komisję Gospodarki Narodowej. Jest to poprawka A1 zamieszczona w druku nr 184A. Ta poprawka jest bardzo ważna dla funkcjonowania województwa świętokrzyskiego, szczególnie w dziedzinie pomocy społecznej i dlatego, pomimo tej późnej pory, pozwolę sobie jeszcze przedstawić ją państwu.

Poprawka zwiększa wydatki na dotacje i subwencje dla domów pomocy społecznej województwa świętokrzyskiego o kwotę 8 milionów 650 tysięcy zł. Źródłem ich pokrycia jest zmniejszenie o tę kwotę wydatków zamieszczonych w rezerwie celowej, przeznaczonych na pokrycie kosztów wdrożenia reformy terytorialnej i dotacji na zadania, w tym bieżące, wykonywane przez powiaty i samorządy województw, oraz innych wydatków wynikające ze zmian kompetencji. Szanowni Państwo, bez wprowadzenia tej poprawki w zasadzie stałoby się niemożliwe funkcjonowanie domów pomocy społecznej w województwie świętokrzyskim. Pierwotnie zakładana kwota powodowała to, że wydatki na jednego mieszkańca tych placówek byłyby zmniejszone w skali miesiąca o około 453 zł, co de facto powodowałoby brak możliwości jakiejkolwiek egzystencji w takich warunkach finansowych.

Dlatego też bardzo proszę panie i panów senatorów o poparcie tej poprawki.

Jednocześnie pragnę podziękować z tego miejsca pani minister Hannie Wasilewskiej-Trenkner za poparcie tej poprawki podczas debaty w komisjach senackich w tej sprawie.

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Proszę bardzo, pan senator Bogdan Tomaszek.

Senator Bogdan Tomaszek:

Panie Marszałku! Pani Minister! Wysoka Izbo!

Chcę skierować niejako przesłanie do twórców następnego budżetu i przedstawić refleksję na temat tego, co się działo, gdy czytało się, analizowało i słuchało wypowiedzi senatorów w trakcie tej debaty. Czy można inaczej wydać pieniądze z budżetu wtedy, gdy wszyscy narzekają na szczupłość przyznawanych środków? Które wydatki wybrać i jak je wpisać w odpowiednie rozdziały czy części budżetu, aby jednocześnie spełnić prośby, nadzieje i naciski różnych grup społecznych?

Czytałem i analizowałem przedstawiony projekt budżetu na 1999 r. i chciałbym podzielić się pewną refleksją właśnie na ten temat.

Czy należy patrzeć na budżet, tak jak to robią niektórzy koledzy, po księgowemu? Czy może raczej trzeba patrzeć tak, jak to robią technologowie chemicy, to znaczy korzystając z wykresów Sankeya i oceniając budżet przy pomocy różnych strumieni, które wpływają tu i wypływają? Można wówczas stwierdzić, które strumienie, że tak powiem, przejadamy, a które służą powiększeniu środków w przyszłym budżecie i jakie są sprzężenia między tymi strumieniami. Powiedzmy na przykład, że powstaje pytanie, czy lepiej zwiększyć wydatki na lecznictwo i ochronę zdrowia, czy na kulturę fizyczną, sport, turystykę i wypoczynek. Albo czy lepiej wydawać na bezpieczeństwo publiczne, czy lepiej zwiększać nakłady na oświatę, wychowanie, kulturę i sztukę. Czy zwiększać wydatki na opiekę społeczną, czy raczej na szkolnictwo wyższe, naukę i oświatę? Takich sprzężeń w tym budżecie i w tych wydatkach jest bardzo dużo.

W związku z tym powstaje podstawowe pytanie: dlaczego rząd premiera Jerzego Buzka musi wydawać pieniądze zarówno na likwidację skutków, jak i przyczyn? To znaczy, dlaczego musi on wydawać pieniądze i jednocześnie szukać pieniędzy na poprawienie bezpieczeństwa publicznego, jak również środków na to, żeby zapobiegać temu? I to jest moje podstawowe pytanie do kolegów z lewej strony. Gdzie były rządy poprzedniej koalicji i co zrobiły w czasie, gdy było trochę tych środków, gdy można je było inaczej wydawać?

I jeszcze jedna refleksja, taka dalekowschodnia. Powiedzenie, które już kiedyś przytaczałem, mówi: jeśli planujesz na rok, to siej zboże, jeśli planujesz na dziesięć lat, to posadź drzewo, jeśli planujesz na wieki, wychowaj człowieka. Gdy w takim świetle spojrzy się na załącznik nr 2 ustawy budżetowej, to okazuje się, że wydatki służące inwestowaniu w człowieka, te na daleką przyszłość, to wydatki na naukę, oświatę, wychowanie, szkolnictwo wyższe, kulturę, sztukę, sport, turystykę i wypoczynek. Łączna kwota tych wydatków wynosi około 16,3 miliarda zł. To jest około 11,5% całego budżetu. Wydatki, które służą właśnie temu, żeby zwiększać środki w nowym budżecie, budowanym za rok czy za dziesięć lat, to wydatki na budownictwo, rolnictwo, lecznictwo, przemysł, transport, łączność, handel, dofinansowanie zadań gospodarczych, różną działalność gospodarczą, a w części również wydatki na ubezpieczenia społeczne. Te wydatki to około 37,8 miliarda zł, czyli około dwudziestu kilku procent całego budżetu. A reszta, proszę państwa, to są wydatki, które w zasadzie przejadamy. To 88 miliardów zł, co stanowi ponad 60% budżetu. To jest, że wymienię tylko niektóre dziedziny: administracja, wymiar sprawiedliwości, prokuratura, bezpieczeństwo publiczne, obsługa długów, obrona narodowa itd., itd.

Nasz opolski pisarz Hary Duda w takich wypadkach radzi stawiać pytanie, co takie proste zestawienie daje. Otóż ekonomiści wiedzą, że przy zastosowaniu zasady pareto, tej dwadzieścia na osiemdziesiąt, z takiego prostego zestawienia wynika, że 20% wydatków budżetowych, to jest te dwadzieścia kilka procent, przyczynia się do wypracowania około 80% dochodów budżetu, który jest przejadany właśnie przez wydatki bieżące i inwestycje, że tak powiem, w ludzi.

Pytanie drugie jest takie: co zrobić, żeby zwiększyć nakłady właśnie w te 20%? To już ćwiczyliśmy - zabrać z dwu pozostałych. Gdybyśmy zabrali z części, gdzie jest właśnie te 11,5% budżetu, to wtedy, nawet gdybyśmy zabrali wszystko, to i tak sytuacja niewiele się zmieni, ponieważ na przykład na restrukturyzację rolnictwa potrzeba około kilkudziesięciu miliardów dolarów, a odrestaurowanie majątku przemysłowego to są biliony, biliony starych zł. A więc nawet gdybyśmy próbowali oszczędzać na tych wydatkach bieżących, to też niewiele to zmieni. W związku z tym pozostaje to, co dzisiaj, a raczej wczoraj, powiedział pan premier: albo pożyczać gdzieś, nie wiadomo gdzie, albo produkować puste pieniądze. Dlatego znów wracamy do podstawowego pytania. Co zrobiono, żeby nie były marnotrawione pieniądze w ochronie zdrowia, w nauce, w inwestycjach centralnych, w gospodarce? Co zrobiono, aby zahamować właśnie pęd do kasy członków zarządów i rad nadzorczych zakładów wchodzących w Narodowe Fundusze Inwestycyjne bądź będących członkami zarządów czy rad nadzorczych jednoosobowych spółek skarbu państwa?

Rząd premiera Buzka próbuje coś zmieniać w tym porządku, ale właśnie zaczyna się wielki zgiełk i krzyk. No, takie jest prawo opozycji. Ale tak na chłodno: co można by jeszcze zrobić? Według mnie, najprostszą receptą jest poszukanie sposobów racjonalnego wydawania pieniędzy, które są w budżecie na 1999 r., ale nie, tak jak to mówią księgowi, ex ante, tylko ex post. Czyli po roku funkcjonowania tego budżetu przyjrzyjmy się na przykład niektórym wydatkom w załączniku nr 2. Wypisałem sobie wydatki na integrację z Unią Europejską i wydatki na współpracę naukowo-techniczną i gospodarczą z zagranicą. Pierwsze wydatki po zsumowaniu, według mnie, będą w granicach 97 milionów zł, a współpraca naukowo-techniczna i gospodarcza z zagranicą to około 170 milionów zł. Może gdyby... Nie będę już teraz dyskutował: zmieniać czy nie zmieniać. Proponuję, żebyśmy na koniec roku przyjrzeli się, jak te środki zostały wydane.

W trakcie dyskusji w Komisji Nauki i Edukacji Narodowej analizowaliśmy również środki wydawane z Komitetu Badań Naukowych w bieżącym roku na tak zwany piąty ramowy program badawczy, gdzie składka Polski będzie w granicach 40 milionów zł. Pytanie natomiast, ile my dostaniemy z Unii Europejskiej w postaci środków przeznaczonych na restrukturyzację z funduszu PHARE - według moich informacji jest to zaledwie około 500 tysięcy ECU czy euro - jak również niewielkich środków pomocowych na dostosowanie czy to nauki, czy wszystkich przepisów związanych z wejściem naszego kraju do Unii Europejskiej. Dziękuję i przepraszam. (Oklaski).

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Czy senator Świątkowski chciał zabrać głos? Bo jakbym słyszał coś z sali. Nie.

Czy ktoś z państwa senatorów chce jeszcze zabrać głos w debacie? Nie ma chętnych.

W związku z tym informuję, że lista mówców została wyczerpana.

Dla porządku informuję, że senatorowie: Adam Glapiński*, Jan Chojnowski*, Zdzisław Maszkiewicz, Kazimierz Kleina, Janusz Okrzesik*, Stanisław Konarski, Mieczysław Janowski*, Zbigniew Gołąbek i Franciszek Bachleda-Księdzularz złożyli do protokołu bądź to wnioski o charakterze legislacyjnym, bądź swoje wystąpienia w debacie.

Zgodnie z art. 45 ust. 2 Regulaminu Senatu zamykam debatę.

Ponieważ w trakcie dyskusji zostały zgłoszone wnioski o charakterze legislacyjnym i jest ich bardzo dużo, zgodnie z art. 45 ust. 2 Regulaminu Senatu proszę Komisję Gospodarki Narodowej o ustosunkowanie się do przedstawionych w toku debaty nad tym punktem wniosków i przygotowanie sprawozdania w tej sprawie.

Pani Minister, jest możliwość zabrania głosu, ale...

(Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów Halina Wasilewska-Trenkner: Nie śmiałabym, Panie Marszałku.)

Ja też wyczuwałem, że w tym momencie byłoby to niemożliwe. Myślę więc, że odłożymy to do komisji - będzie czas trochę to poukładać.

Informuję oczywiście, że głosowanie w sprawie ustawy budżetowej na rok 1999 zostanie przeprowadzone po przedłożeniu sprawozdania końcowego Komisji Gospodarki Narodowej.

Proszę pana senatora sekretarza o komunikaty.

Senator Sekretarz Jerzy Pieniążek:

Komunikat pierwszy. Posiedzenie Komisji Gospodarki Narodowej w sprawie rozpatrzenia wniosków do ustawy budżetowej zgłoszonych podczas debaty senackiej odbędzie się w dniu dzisiejszym w sali nr 217 o godzinie 10.30.

Komunikat drugi. Posiedzenie Klubu Senatorskiego AWS odbędzie się dziś, 29 stycznia 1999 r. na dwie godziny przed rozpoczęciem obrad w sali nr 217.

Komunikat trzeci. Panie i Panowie Senatorowie, Członkowie Konwentu Seniorów, uprzejmie informuję, iż marszałek Senatu zwołuje posiedzenie Konwentu Seniorów w dniu dzisiejszym, to jest 29 stycznia, na dziesięć minut przed wznowieniem obrad Senatu.

Wicemarszałek Tadeusz Rzemykowski:

Przypominam więc, że Komisja Gospodarki Narodowej oraz wszyscy zainteresowani losem swoich wniosków zbierają się o godzinie 10.30.

Informuję, że do godziny 15.00 jest zarządzona przerwa w posiedzeniu. Wznowienie obrad o godzinie 15.00 w dniu dzisiejszym.

Jeżeli będzie trzeba jeszcze parę minut poczekać, to będą oświadczenia czy jakieś inne tematy. Myślę jednak, że wszystko będzie przygotowane na 15.00 do wystąpienia.

(Senator Andrzej Chronowski: Senatorowie nie chcą wyjść, Panie Marszałku, więc może trzeba jeszcze kontynuować te obrady do jutra.)

(Przerwa w posiedzeniu o godzinie 00 minut 19)