8. posiedzenie Senatu RP, przemówienia senatorskie złożone do protokołu


Fragment wypowiedzi senatora Adama Glapińskiego
w debacie nad punktem 1. porządku dziennego

W pierwszych ośmiu miesiącach 1997 r. polski eksport do UE wzrósł jedynie o 3,6%, podczas gdy wartość importu w tym samym czasie wzrosła aż o 13,5%. Ujemne saldo w obrotach z UE zwiększyło się: w 1993 r. wynosiło 2,42 miliarda USD, w 1996 r. - 7,54 miliarda USD, a w samych pierwszych dziesięciu miesiącach 1997 r. - 7,7 miliarda USD, za cały ten rok wynosi prawdopodobnie około 11,3 miliarda USD. Deficyt handlowy z UE stanowi obecnie około 60% całego deficytu handlowego Polski.

Polski eksport do UE uległ w 1996 r. załamaniu w znacznym stopniu pod wpływem spadku koniunktury w krajach Unii, a przede wszystkim w Niemczech. Nastąpił bezwzględny spadek eksportu surowców i towarów o niskim stopniu przetworzenia, których udział w polskim eksporcie przekracza 35%. W wypadku takich surowców, jak węgiel, koks czy miedź, spadek sięgnął prawie 15%. W tym samym, 1996 r. polski eksport do UE towarów najwyżej przetworzonych, dotyczy to przemysłu elektromaszynowego, wzrósł o 20,7%. Dynamiczny wzrost eksportu dotyczy w szczególności takich towarów, jak samochody osobowe i osobowo-bagażowe oraz części i akcesoria do tych samochodów - w tym wypadku wartość eksportu do UE to blisko 1 miliard USD. Potwierdza to tezę, że większe szanse zbytu na rynkach UE mają towary nowoczesne i zaawansowane technologicznie.

Spośród ogółem dwunastu głównych grup towarowych będących przedmiotem polskiego eksportu do UE aż w siedmiu - na które przypada 57,5% polskiego eksportu ogółem - odnotowuje się załamanie i spadek wywozu. W pierwszych dziewięciu miesiącach 1997 r. spadek ten wynosił odpowiednio: dla artykułów rolno-spożywczych - 1,2%, dla wyrobów przemysłu chemicznego - 3,4%, dla materiałów i wyrobów włókienniczych - 4%, dla obuwia - 9,9%, dla wyrobów z kamienia, ceramiki i szkła - 8,3%, dla wyrobów przemysłu elektromaszynowego - 5,5%, dla pozostałych towarów - 3%.

Tylko dwie grupy towarowe odnotowały w 1997 r. - dane dotyczą pierwszych dziewięciu miesięcy - znaczący przyrost eksportu do UE: jeśli chodzi o meble i artykuły oświetleniowe, nastąpił wzrost o 51,5%, a jeśli chodzi o ścier drzewny, papier i tekturę - wzrost o 29,3%. Obie te grupy zostały sprywatyzowane, zrestrukturyzowane i zmodernizowane przy znacznym udziale kapitału zagranicznego, głównie niemieckiego, co ułatwiło im znalezienie odbiorców w krajach UE. Mają one razem 14,7% udziału w polskim eksporcie.

Bezprecedensowy wzrost eksportu do krajów UE dotyczy zwłaszcza polskich mebli. W 1997 r. dynamika eksportu mebli była trzynastokrotnie wyższa od dynamiki eksportu ogółem. Aż 79% eksportu polskich mebli lokowane jest w UE.

Dominującą pozycję w wartości importu z UE do Polski mają cztery grupy towarowe: wyroby przemysłu elektromaszynowego - 42% importu ogółem, wyroby przemysłu chemicznego - 19,4%, materiały i wyroby włókiennicze -8,4%, i metale szlachetne - 7,7%. Te cztery grupy towarowe kreują 77,5% wydatków na import z UE, powodując większość ujemnego salda obrotów. Tak więc większość polskiego importu to dobra zaopatrzeniowe, 65,4%, których brak w ofercie krajowej; znaczna ich część to import na potrzeby przemysłu motoryzacyjnego. Tylko 15,1% importu w okresie pierwszych ośmiu miesięcy 1997 r. stanowiły dobra inwestycyjne i około jednej piątej importu, 19,2%, towary konsumpcyjne.

Wypowiedź senatora Henryka Stokłosy
w debacie nad punktem 1. porządku dziennego

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Zacznę może trochę nietypowo, bo od cytatu. Niedawno znalazłem w prasie fragment książki Tony Judta zatytułowanej "Wielkie Złudzenie? Esej o Europie". Już sam wstęp wydał mi się dość interesujący: "Dzisiejsze dyskusje o perspektywach Europy mają tendencje dość luźnych wahań między Panglossem a Kassandrą, pomiędzy optymistyczną pewnością a strasznym proroctwem. Niewielkie jest prawdopodobieństwo, że Unia Europejska spełni wszystkie swoje obietnice co do jeszcze ściślejszej Unii i jednocześnie pozostanie otwarta, aby przyjmować nowych członków na tych samych warunkach". Dalej czytamy: "Takie wybiegi, jak «silny rdzeń», «Szybka droga», «partnerstwo dla pokoju», «obszary gospodarcze» , konwencje, porozumienia i obietnice - to wszystko sposoby, by odsunąć w czasie lub unikać powiedzenia «nie» nowym kandydatom do Unii, na różnych prawach. Prawie nikt w Europie w to nie wierzy, ale ponieważ jej mieszkańcy nie mają wyboru, wierzą więc w swoje własne nadzieje". Autor jest historykiem, profesorem studiów europejskich na Uniwersytecie w Nowym Jorku. Być może nie jest to najtrafniejsza wróżba i do końca uzasadniona, ale z pewnością budzi pewne refleksje.

Biorąc pod uwagę powyższe rozważania, możemy zadać następujące pytania. Co Polska może wnieść do Unii Europejskiej i czy jesteśmy, jako kraj, atrakcyjnym partnerem dla rozszerzającej się Europy? Niestety, mimo to, że w oczach specjalistów od integracji jesteśmy jednym z najszybciej rozwijających się krajów Europy Środkowej, z perspektywy bogatej Europy wciąż jesteśmy państwem biednym i zacofanym pod względem gospodarczym. Rozpatrując zatem problem z perspektywy Europy, do Unii możemy wnieść jedynie dwie rzeczy. Po pierwsze, chłonny i duży rynek zbytu oraz tańszą siłę roboczą. Po drugie, zapewnimy krajom Unii Europejskiej dość szeroką granicę ochronną. Ze względu na duży obszar naszego kraju Polska będzie wchłaniała emigrantów z Europy Wschodniej i Azji. A wiadomo, że problemy ze zbyt liczną rzeszą emigrantów w Europie Zachodniej są jej udziałem już od dość dawna. Czy wobec tego nie staniemy się potrzebni Unii wyłącznie jako wał ochronny?

Szanowni Państwo, druga sprawa dotyczy już bardziej szczegółowych kwestii. Co począć z naszą gospodarką, którą, jak już wspomniałem, z pozycji bogatej Europy jest niewydolna i wręcz zacofana? Nie chciałbym zabierać głosu w sprawie polskiego przemysłu. Jako rolnik pragnę natomiast odnieść się do problemów rolnictwa, które w obecnym stanie przedstawia tragiczny obraz.

Polskie rolnictwo jest nieelastyczne i nieekonomiczne. Nie potrafi szybko przestawić się na zapotrzebowania rynku. Ponadto w ostatnich latach zauważalny jest drastyczny spadek eksportu polskich produktów do krajów Unii. Wzrósł natomiast widocznie import z tych krajów. Szukając ratunku, polscy rolnicy zaczęli eksportować swoje wyroby na Wschód. Tam jednak są od pewnego czasu również eliminowani przez zachodnich producentów żywności, gdyż nie są w stanie sprostać konkurencji. Obok tego pojawiają się dodatkowe problemy, jak choćby zakaz importu przez Unię polskich produktów mleczarskich. Jeżeli w krótkim czasie nie zostaną przeprowadzone konkretne posunięcia związane z restrukturyzacją wsi, nasze rolnictwo będzie miało poważne kłopoty w zjednoczonej i silnej Europie.

Oprócz głębokich zmian, jakich wymaga nasze rolnictwo, potrzebne są również zmiany w przemyśle stalowym i górnictwie, a także w sektorze ubezpieczeń społecznych. Do tego zestawu dochodzi jeszcze dostosowanie prawa polskiego do wymogów prawa europejskiego.

Czeka więc nas ogrom pracy. I w tym miejscu pojawia się kolejne, najistotniejsze chyba pytanie. Czy koszty społeczno-ekonomiczne integracji z Unią oraz ogromny wysiłek, jaki czeka nasze społeczeństwo, są opłacalne? Jestem przekonany, że w tym wypadku w rachunku "za" i "przeciw" przeważa "za". Otóż bilans korzyści wynikający z członkostwa w Unii Europejskiej jest zdecydowanie większy niż ewentualnych strat. Mam na myśli zarówno Polskę, jako suwerenne państwo i jednocześnie pełnoprawnego członka zintegrowanej Europy, jak i wynikające stąd wymierne korzyści dla wszystkich obywateli. A zatem co zyskamy wchodząc do zjednoczonej Europy? Z członkostwem wiążą się określone warunki, które musimy spełnić, aby stać się partnerem dla Unii Europejskiej. Główne zadania to przede wszystkim szybsza prywatyzacja, restrukturyzacja rolnictwa i przemysłu ciężkiego. Ponadto zmiany strukturalne w systemie ubezpieczeń społecznych. Jak wiemy, są to problemy, z którymi od początku transformacji nie możemy sobie poradzić. Poza tym w krótkiej perspektywie nasza gospodarka będzie się musiała przystosować, by mogła sprostać silnej zachodniej konkurencji. Członkostwo w Unii zmusi zatem polskich rolników i przedsiębiorców do zwiększenia efektywności, na czym zyskają konsumenci, gdyż towary i usługi staną się tańsze i lepsze jakościowo. Poza tym nastąpi istotna zmiana w sferze świadomościowej Polaków, polegająca na poczuciu, że oto staliśmy się pełnoprawnymi mieszkańcami Europy, bez kompleksów i historycznych animozji.

Podsumowując, integracja z Unią Europejską jest cywilizacyjnym i gospodarczym krokiem naprzód, który Polska powinna zrobić jak najszybciej. Musimy jednak już w tej chwili czuć się jak równoprawny partner w dyskusji. I tylko z tej pozycji należy prowadzić negocjacje. Nie możemy bowiem ulegać we wszystkim Brukseli. Należy podobnie jak Unia bronić swoich interesów. Dlatego też w związku z projektem uchwały w sprawie zadań stojących przed Polską wobec zbliżającego się terminu rozpoczęcia negocjacji w sprawie członkostwa w Unii Europejskiej uważam, że najistotniejsze na tym etapie rozmów jest precyzyjne, twarde i korzystne dla Polski prowadzenie negocjacji. Pozostałe zadania są jedynie logiczną konsekwencją wstąpienia do Unii Europejskiej.