Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment


Oświadczenia

Na zakończenie 58. posiedzenia Senatu senator Jerzy Cieślak złożył następujące oświadczenie:

Oświadczenie swoje kieruję do pana posła Mariana Krzaklewskiego, przewodniczącego Klubu Parlamentarnego Akcji Wyborczej Solidarność, oraz pana posła Jerzego Wierchowicza, przewodniczącego Klubu Parlamentarnego Unii Wolności.

Prawdą jest, że zadłużenie służby zdrowia w naszym kraju narasta od 1991 r. Prawdą jest również, że koalicja SLD-PSL w poprzedniej kadencji parlamentu nie była w stanie zaspokoić wszystkich potrzeb zdrowotnych naszego społeczeństwa. Strategicznym założeniem polityki zdrowotnej w tamtym okresie było jednak kierowanie rosnących nakładów na ochronę zdrowia, przede wszystkim na ratowanie pacjentów będących w stanach bezpośredniego zagrożenia życia. W konsekwencji w latach 1993-1996 zwiększyła się na przykład liczba operacji w krążeniu pozaustrojowym o blisko 43%, operacji na naczyniach wieńcowych - o ponad 80%, liczba dializ pozaustrojowych - o blisko 100%. Zakupiono również dwieście pięćdziesiąt zachodnich karetek reanimacyjnych. Dlatego jestem głęboko zaniepokojony coraz częściej mi obecnie sygnalizowanym brakiem środków na ratowanie pacjentów będących w stanie zagrożenia życia. Pora uświadomić sobie, że obecna sytuacja wynika przede wszystkim z błędnych decyzji rządzącej koalicji, podjętych w 1998 r.

W czasie prac nad budżetem państwa na 1998 r. oraz nad reetykalną nowelizacją ustawy o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym przez koalicję AWS i UW krytycznie oceniałem ograniczanie nakładów na ochronę zdrowia. Mam więc dzisiaj prawo przypomnieć panom, że po pierwsze, w 1997 r. na oddłużenie usamodzielniających się publicznych zakładów opieki zdrowotnej wydano 1 miliard 750 milionów zł. Nie wszystkie zakłady zostały oddłużone, ponieważ w drugim półroczu tego roku środki z rezerwy budżetowej skierowane zostały w trybie awaryjnym na tereny dotknięte katastrofalną powodzią. W 1998 r. na oddłużenie zaplanowano tylko 310 milionów zł, z czego wykorzystano 162 miliony zł.

Z kolei w 1998 r. nakłady budżetowe na ochronę zdrowia zmniejszono z 4,5% PKB w roku poprzednim, przy dynamice wzrostu PKB o 6,8%, do 4% PKB - przy dynamice wzrostu PKB wynoszącej 4,8%. Składki na ubezpieczenie zdrowotne zmniejszono z 10% podstawy opodatkowania dochodów osobistych do 7,5%.

W ciągu jednego roku poprzedzającego wdrożenie reformy ochrony zdrowia zadłużenie publicznych zakładów opieki zdrowotnej zwiększyło się z blisko 2 miliardów 500 milionów zł do ponad 7 miliardów 800 milionów zł. W tej sytuacji wicepremier Leszek Balcerowicz publicznie proponował przesunięcie terminu wdrożenia reformy na dzień 1 lipca 1999 r.

Jestem przekonany, że dominujące w badaniach opinii społecznej krytyczne oceny skutków reformy są panom znane. Przypomnę więc tylko, że blisko 75% respondentów stwierdza pogorszenie dostępności i ciągłości świadczeń zdrowotnych przy szybko rosnących obciążeniach społeczeństwa kosztami leczenia. Przykładem może być najwyższy w Europie sześćdziesięcioprocentowy udział pacjentów w opłatach za leki. Najbardziej niepokojący jest brak środków finansowych na skuteczne leczenie pacjentów będących w stanach zagrożenia życia. W kwietniu dotarł do mnie list otwarty do rzecznika praw obywatelskich i ministra zdrowia, który podpisało stu sześćdziesięciu czterech mieszkańców gminy Stara Kamienica w powiecie jeleniogórskim. Autorzy listu słusznie zwracają uwagę, że kilkumiesięczny okres oczekiwania pacjentów po operacyjnym leczeniu nowotworów złośliwych na konieczną radioterapię niweczy efekty operacyjnego leczenia. Jeżeli pominiemy medyczne i moralne aspekty tej sytuacji, to również z często ekonomicznego punktu widzenia, jak się wydaje dominującego w polityce społecznej rządu, środki wydawane na diagnozowanie i operacje tych nowotworów są po prostu marnowane. Mieszkańcy gminy przekonani są, że opisana sytuacja stanowi ewidentne naruszenie konstytucyjnej gwarancji ochrony zdrowia obywateli Rzeczypospolitej Polskiej. (...)

Znam założenia budżetu państwa na 2000 r., które uważam za zbyt optymistyczne i nierealne. Znam również budżety kas chorych, które nie zapewniają pacjentom świadczeń na poziomie zgodnym ze współczesnym stanem wiedzy medycznej. Narastające zadłużenia samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej uważam za dramatyczne. Stwierdzam, że z powodu braku środków na rzeczywistą restrukturyzację tych zakładów, reforma ograniczona została do zamrożenia płac pracowników służby zdrowia na żenująco niskim poziomie, zwolnień grupowych pracowników i likwidacji szpitali w oderwaniu od rzeczywistych potrzeb zdrowotnych mieszkańców poszczególnych regionów.

W tej sytuacji zwracam się do panów z wnioskiem o przygotowanie projektu nowelizacji ustawy budżetowej na 2000 r., uwzględniającego przynajmniej koszty wymiany wyeksploatowanego sprzętu i aparatury medycznej oraz zwiększenie wysokości składek na ubezpieczenie zdrowotne z 7,5% do 10%.

Uprzedzając panów pytania o źródła pokrycia postulowanych zwiększonych nakładów na ochronę życia i zdrowia naszego społeczeństwa przypominam, że w 1996 r. dynamika wzrostu gospodarczego wynosiła 7% PKB, w 1997 r. - 6,8%, w 1998 r. - 4,8%, w 1999 r. 4% PKB.

Dekoniunktura na zachodzie ustąpiła, wyraźnie poprawia się sytuacja gospodarcza w Rosji. Nie można już spadku dynamiki wzrostu gospodarczego w Polsce usprawiedliwiać czynnikami zewnętrznymi. Warunkiem zwiększenia dochodów budżetowych jest natychmiastowa zmiana złego programu gospodarczego i społecznego realizowanego przez rząd, za działalność którego jesteście panowie współodpowiedzialni.

Łączę wyrazy szacunku

Jerzy Cieślak.

***

Senator Kazimierz Drożdż wygłosił oświadczenie skierowane do premiera, Jerzego Buzka:

Wyrażam swoje zaniepokojenie sposobem przygotowania i wprowadzania prywatyzacji jednoosobowej spółki skarbu państwa "Uzdrowisko Lądek Długopole". Jako senator Rzeczypospolitej, wybrany przez społeczeństwo Dolnego Śląska, zobowiązany jestem do tego wystąpienia w trosce o dobro mieszkańców oraz o zachowanie walorów uzdrowisk.

Mimo niedokonania przez ministra skarbu wyboru form i ścieżek prywatyzacji dla spółek uzdrowiskowych, trwają aktualnie pospieszne działania, mające na celu cząstkowe prywatyzowanie wyżej wymienionej spółki. Firma wyrażająca wolę zakupu uzdrowiska nie jest zainteresowana prowadzeniem lecznictwa uzdrowiskowego. Grozi to zaprzepaszczeniem ponadsiedmiusetletniej tradycji leczniczej najstarszego uzdrowiska w Polsce oraz trwałą degradacją naturalnych zasobów leczniczych, które stanowią dobro ogólnonarodowe.

Uzdrowisko Lądek-Długopole jest największym pracodawcą w gminie Lądek-Zdrój. Podejmowane ostatnio działania doprowadziły do zwolnienia ponad stu pracowników, co znacznie zwiększyło bezrobocie. Podkreślić trzeba, że w gminie Lądek wskaźnik bezrobocia sięga już 29%. Skalę zjawiska potęguje, wynikający pośrednio z wymienionych faktów, brak zatrudnienia i dochodów dla miejscowych kupców i usługodawców.

Nie jestem przeciwko prywatyzacji, bowiem przemiany są nieuniknione, jednakże proponuję, by była ona przeprowadzona zgodnie z prawem oraz w interesie firmy, miejscowej społeczności i skarbu państwa.

W związku z tym wnoszę o:

- wstrzymanie prywatyzacji w takiej formie, w jakiej obecnie jest ona przygotowywana,

- konsultowanie sposobu prywatyzacji z funkcjonującymi w spółce związkami zawodowymi,

- konsultowanie przekształceń uzdrowiska w przedstawicielami władz samorządowych gminy Lądek-Zdrój,

- realizację postulatów i wniosków Stowarzyszenia Gmin Uzdrowiskowych.

***

Senator Jerzy Suchański swoje oświadczenie skierował do ministra obrony narodowej Janusza Onyszkiewicza:

Uprzejmie informuję pana ministra, że na moje oświadczenie, złożone na pięćdziesiątym trzecim posiedzeniu Senatu w dniu 29 marca 2000 r., a dotyczące zamiaru likwidacji orkiestry wojskowej w Kielcach, otrzymałem odpowiedź o orkiestrze wojskowej w Radomiu.

Rozumiem, że niemożliwe jest, aby minister obrony się pomylił, a zatem, sądzę, że uzna pan moje argumenty dotyczące dalszego funkcjonowania jedynej orkiestry wojskowej województwa świętokrzyskiego.

***

Senator Józef Kuczyński wygłosił oświadczenie następującej treści:

Ostatnio prasa podała, że w Świnoujściu decyzją lokalnych władz rozwalono Obelisk Braterstwa Marynarzy Polskich i Radzieckich. Nie przeciwstawił się temu wojewoda zachodniopomorski, Władysław Lisewski. Wręcz odwrotnie, spotkało się to z jego pełną aprobatą oraz, jak to zilustrowano w tamtejszym miesięczniku "Nowy Wyspiarz", publicznie demonstrowanym zadowoleniem, mimo że był uprzedzony przez sekretarza generalnego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, pana Andrzeja Przewoźnika, że obelisk ten - zgodnie z umową między rządem Rzeczypospolitej Polskiej a rządem Federacji Rosyjskiej o grobach i miejscach pamięci ofiar, mogił i represji, podpisaną 22 lutego 1994 r. - znajduje się w wykazie miejsc pamięci i spoczynku zawierającym polskie i rosyjskie pomniki i obie strony zobowiązały się do bezwzględnej ochrony i konserwacji zapisanych w tym wykazie obiektów. Tak więc bez zgody strony rosyjskiej żadnych działań wobec tego obiektu nie wolno było podejmować.

We wtorek w Sejmie minister Geremek w swoim exposé o polskiej polityce zagranicznej bardzo mocno zapewnił o priorytecie w tej polityce dla stosunków polsko-rosyjskich i niezbędnych działaniach na rzecz ich poprawy.

Niezależnie od elementarnych zasad prostej, ludzkiej przyzwoitości i szacunku do symboli i miejsc ważnych dla innych społeczności i narodów, jak wobec tych deklaracji ministra Geremka należy ocenić postawę wojewody Lisewskiego w tej sprawie?

Dlaczego władze państwowe do tej pory zachowują milczenie wobec tego aktu barbarzyństwa, wandalizmu dziejącego się za przyzwoleniem i aprobatą najwyższego urzędnika reprezentującego te władze w województwie zachodniopomorskim, urzędnika bezpośrednio podległego premierowi Rzeczypospolitej Polskiej i działającego w jego imieniu? Dlaczego co innego mówi się publicznie z trybuny sejmowej, a co innego realizuje i toleruje w praktyce działania przedstawicieli władz? Czy milcząc w tej sprawie, władze chcą doprowadzić do podobnych reakcji, jak to miało miejsce po ostatnich chuligańskich i barbarzyńskich zajściach w Poznaniu, kiedy to zdeptano rosyjską flagę?

Pytania te kieruję zarówno do premiera rządu Jerzego Buzka, jak i do ministra spraw zagranicznych Bronisława Geremka, w imieniu własnym i grupy senatorów.

***

Senator Jerzy Pieniążek wygłosił oświadczenie skierowane na ręce prezesa Rady Ministrów Jerzego Buzka:

W swoim drugim exposé, na drugą część bieżącej kadencji parlamentu, pod hasłem nowego otwarcia, mówił pan o konieczności naprawiania błędów powstałych podczas wdrażania czterech wprowadzanych przez obecną koalicję reform, by to, co rząd czyni, przybliżyć ludziom. Idąc tą drogą, pozwalam sobie przedstawić panu niektóre problemy powiatu poddębickiego, reaktywowanego z dniem 1 stycznia 1999 r. z pięciu gmin byłego województwa sieradzkiego i gminy Uniejów z województwa konińskiego. Ich rozwiązanie poprawi malejące wciąż poparcie dla reform, a przede wszystkim polepszy obsługę mieszkańców powiatu

Otóż abonenci telefoniczni wspomnianych pięciu gmin poddębickich, to znaczy: Dalikowa, Wartkowic, Pęczniewa, Zadzimia i miasta powiatowego, do dziś łączą się ze stolicą województwa, Łodzią, poprzez połączenie międzymiastowe pięciokrotnie droższe w godzinach szczytu telefonicznego od tak zwanych rozmów lokalnych. Nadmienię, że odległość z Poddębic do aglomeracji łódzkiej to zaledwie 25 km, zaś na przykład do Wielunia na południu byłego województwa sieradzkiego, a dziś łódzkiego, jest około 100 km, a tam poddębiczanie dzwonią według taryfy lokalnej, a więc pięciokrotnie taniej.

Panie Premierze, dlaczego? Wszak to już prawie od półtora roku jedno wielkie, odrodzone województwo łódzkie, abonenci wpłacają w ten sposób swe ciężko zarobione pieniądze w biedniejącej środkowej Polsce na konto Telekomunikacji Polskiej S.A. z siedzibą w bogatej, coraz bogatszej stolicy, Warszawie.

Panie Premierze! Jeszcze ciekawiej łączą się z Łodzią uniejowianie: nie poprzez powiatowe Poddębice, a poprzez wielkopolski Konin, oczywiście za odpowiednią międzystrefową opłatą. Również starosta poddębicki musi pięciokrotnie drożej płacić za połączenie telefoniczne z Uniejowem w swoim powiecie niż z Wieluniem, a to tylko 16 km, a nie 100 km.

Nie chce mi się zatem wierzyć twierdzeniom, iż to między innymi dlatego, że Telekomunikacja Polska SA zbiera pieniądze na swe nowe inwestycje medialne, choćby na telewizję familijną, która ma poprawić nadwątlony image prorodzinnej kadry ministra Wąsacza oraz jego mocodawców spod znaku TKM.

Proszę więc pana, Panie Premierze, o podjęcie poprzez podległe mu służby stosownych działań, które umożliwią dostosowanie taryf telekomunikacyjnych do obowiązujących norm odległości oraz aktualnego podziału administracyjnego kraju, biorąc za wzór choćby działania Poczty Polskiej.

Jednocześnie proszę szanownego pana premiera o rozważenie możliwości obsługi wszystkich mieszkańców powiatu poddębickiego, w tym miasta i gminy Uniejów, przez powiatowe jednostki Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego i Prokuraturę Powiatową w Poddębicach. Do Poddębic, Panie Premierze, bliżej wszak z Uniejowa niż z Turku w Wielkopolsce. Ponadto, zgodnie z kierunkiem reform wprowadzonych przed szesnastoma miesiącami przez pana rząd, całość podstawowej obsługi społeczności powiatowej w założeniu miała być skoncentrowana właśnie na terenie każdego powiatu.

***

Senator Ryszard Jarzembowski wygłosił następujące oświadczenie:

Rozpocznę od cytatu "Jestem oburzony po obejrzeniu transmisji z uroczystości pięćdziesięciolecia zwycięstwa na Placu Piłsudskiego. Wśród składanych tam wieńców zabrakło wieńca od Senatu RP. Taka postawa marszałek Senatu Alicji Grześkowiak zasługuje na największe potępienie. A.B. z Warszawy".

Napisał tak do naszego dziennika, naszego bez cudzysłowu, jego czytelnik w wydaniu datowanym z wczoraj. Jeżeli ów cytat prawdziwie oddaje sytuację z 8 maja, to senatorowie Sojuszu Lewicy Demokratycznej oceniają postępek pani senator Alicji Grześkowiak, marszałek Senatu, jako haniebny.

Wzywamy senator Grześkowiak do wyjaśnienia skandalicznego incydentu, któremu zawiniła 8 maja, w pięćdziesiątą piątą rocznicę zwycięskiego zakończenia wojny, kiedy to powstało wrażenie, że Senat RP bojkotuje obchody tej doniosłej rocznicy.

Pani Marszałek, to wstyd i hańba.

***

Senator Grzegorz Lipowski wygłosił oświadczenie skierowane na ręce prezesa Rady Ministrów Jerzego Buzka:

Przedmiotem mojego oświadczenia jest zbiornik retencyjny zlokalizowany na 763,7 km rzeki Warty w miejscowości Poraj w powiecie myszkowskim w województwie śląskim.

Jest to zbiornik, którego powierzchnia zalewu przy maksymalnej rzędnej piętrzenia wynosi 550 ha, a pojemność 25 milionów 100 tysięcy m3. Zbiornik ten posiada dużą rezerwę przeciwpowodziową.

Zbiornik, którego budowę zakończono w 1978 r., wybudowany został ze środków huty Częstochowa jako zbiornik jednozadaniowy wyrównawczy i stanowi własność huty, natomiast grunty pod zbiornikiem stanowią własność skarbu państwa, będącą w zarządzaniu huty. Zbudowanie tego zbiornika zlikwidowało problem ciągłego zalewania terenów położonych poniżej tamy, do dzielnic Częstochowy włącznie. Po powodzi, które nawiedziła tamte tereny w 1996 r., wojewoda częstochowski podjął decyzję o zmianie charakteru zbiornika w Poraju z jednozadaniowego wyrównawczego na dwuzadaniowy: wyrównawczy i przeciwpowodziowy.

W wyniku ograniczenia i przerwania procesu rozbudowy huty od pewnego czasu zbiornik ten stał się dla huty zbędny, a jednak przez długi czas nadal ponosiła ona znaczne koszty związane z jego eksploatacją. W 1997 r. huta powiadomiła wojewodę częstochowskiego, że nie zamierza występować o przedłużenie pozwolenia wodnoprawnego na dalszą eksploatację zbiornika w Poraju. Od tego czasu rozpoczęła się korespondencja, która trwa do tej pory. Prowadzona jest: między wojewodą częstochowskim a ministrem ochrony środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa, między wojewodą śląskim i tymże ministrem, między hutą Częstochowa i ministrem, starostą myszkowskim i ministrem oraz regionalnym Zarządem Gospodarki Wodnej w Poznaniu, Polskim Związkiem Wędkarskim a ministrem itd. Odbywają się roczne spotkania, jak na przykład 4 października 1999 r., gdzie była reprezentacja zainteresowanych stron i zapadły kompetentne ustalenia obligujące strony do ich realizacji.

Huta powiadomiła ministra Antoniego Tokarczuka pismem z dnia 28 marca 2000 r. o wykonaniu zaleceń, co było warunkiem przejęcia eksploatacji przedmiotowego zbiornika i nic się w tym zakresie dalej nie dzieje. Dzieje się natomiast to, że huta podejmuje decyzję, o czym powiadamia ministra, że rozpoczyna od dnia 12 kwietnia 2000 r. opróżnianie zbiornika.

Ostatnio osobiście wizytowałem ten teren i wierzę w mądrość zarządu huty, że nie zdecyduje się on na drastyczne obniżenie poziomu wody w zbiorniku, gdyż spowodowałoby to katastrofę ekologiczną. Dno tego zbiornika, jak pamiętam, w znacznym stopniu było torfiaste, a więc po jego odsłonięciu i osuszeniu, podniesienie poziomu wody spowoduje oderwanie się tego podłoża. Nie mówi już o tym, że obniżenie poziomu wody w okresie wiosennym spowoduje zniszczenie tarliska ryb i złożonej wcześniej ikry.

Proszę pana premiera o spowodowanie podjęcia w terminie bardzo pilnym skutecznych działań, powodujących właściwe uregulowanie formalnoprawne, bez szkody dla środowiska, w które ten zbiornik wpisany jest na trwałe ze względów bezpieczeństwa przeciwpowodziowego, powiększenia skromnych zasobów wodnych regionu, łagodzenia okresowych deficytów wody i przyjmowania nadmiaru wód powierzchniowych, jak również ze względu stworzonych walorów krajobrazowych i rekreacyjnych. Z poważaniem, Grzegorz Lipowski.

Oświadczenia złożone do protokołu

Oświadczenie senatora Wiesława Pietrzaka skierowane do premiera Jerzego Buzka:

Szanowny Panie Premierze!

W naszym kraju społeczny niepokój budzi stale pogarszająca się sytuacja w służbie zdrowia. Zdecydowana większość naszego społeczeństwa uważa reformę służby zdrowia za wielką, tragiczną pomyłkę, której konsekwencje odczuwają obecnie lekarze, personel medyczny, a przede wszystkim pacjenci, którzy niejednokrotnie już przepłacili to życiem.

Służba zdrowia jest finansowana z budżetu państwa, a więc z podatków. Pacjent jednak, po odprowadzeniu podatku i opłaceniu składki na ubezpieczenie zdrowotne, nie ma wpływu na sposób wykorzystania tych środków, jak również nie ma gwarancji dostępu do niektórych świadczeń medycznych. Pacjenci skarżą się na utrudniony dostęp do tych świadczeń. Twierdzą, że nawet korzystanie z karetek pogotowia bywa kłopotliwe. W takim przypadku chorym zaleca się korzystanie z prywatnych taksówek. W konsekwencji, w izbie przyjęć czy szpitalu, pacjent traktowany jest nie jako chciany petent, ale jako klient, o którego walczyć nie warto. Nawet po odprowadzeniu należnych składek pacjenci zmuszeni są ponosić koszty niektórych badań diagnostycznych, między innymi wprowadzono obowiązkowe opłaty za przewozy pacjentów karetkami pogotowia między zakładami opieki zdrowotnej, żonom inwalidów wojennych odebrano prawo korzystania z bezpłatnych przejazdów oraz darmowego zakupu leków. Ponadto do 50% wzrosły opłaty za protezy zębowe i usługi z zakresu ortodoncji. Ludzie czują się bardzo rozgoryczeni zaistniałą sytuacją i sposobem, w jaki są traktowani.

W sposób pośredni odpowiedzialność państwa w tym względzie zepchnięto na samorządy, ponieważ w przypadku wystąpienia niedoboru finansowego w kasach chorych, sejmik województwa może udzielić jej pożyczki. Ustawa u ubezpieczeniach zdrowotnych jednak nie określa warunków tej pożyczki, której nie wpisano ani do przychodów, ani do kosztów kas chorych.

Pracownicy służby zdrowia stracili uprzednio zagwarantowane prawo do zatrudnienia w pierwszym roku funkcjonowania ubezpieczeń zdrowotnych. Zaś samorządy zawodowe straciły prawo negocjowania z kasami chorych warunków pracy i płacy, w imieniu pracowników służby zdrowia.

Trwający obecnie proces restrukturyzacji Samodzielnych Publicznych Zakładów Opieki Zdrowotnej nie przynosi spodziewanych, przez kierowany przez pana Premiera Rząd efektów, zmierzających do poprawy sytuacji w służbie zdrowia, a prowadzi do całkowitej upadłości tych jednostek.

W województwie warmińsko-mazurskim, w takiej sytuacji znajduje się pięć szpitali. Głównym tego powodem, jak podaje Warmińsko-Mazurska Regionalna Kasa Chorych, jest zadłużenie szpitali i ich nierentowność. A przecież zła sytuacja finansowa tych jednostek jest spowodowana brakiem oddłużenia przez Skarb Państwa w momencie ich usamodzielnienia i nie dotyczy wszystkich jednostek szpitalnych, na przykład szpitala w Nidzicy.

Kontrakty, podpisane przez kasy Chorych z Zakładami Opieki Zdrowotnej, są bardzo niekorzystne pod względem finansowym. Nie uwzględniają specyfiki rozległości terenów obsługiwanych przez zozy, ich infrastruktury, wyposażenia w sprzęt medyczny, odległości od szpitali posiadających specjalistyczny sprzęt medyczny, jak również ich niedoinwestowania.

I tak na przykład poziom finansowania usług medycznych przez niektóre szpitale na terenie województwa warmińsko-mazurskiego sięga nominalnie 70% ubiegłorocznych stawek za poszczególne usługi.

Samorządy oraz Zakłady Opieki Zdrowotnej narzekają na brak wpływu na decyzje podejmowane przez Kasy Chorych, w zakresie podpisywania umów na świadczenie usług medycznych, jak i wysokości przyznawanych na ten cel środków finansowych. W rezultacie Kasy Chorych podpisują umowy z kim chcą, przyznając fundusze w określonej przez siebie wysokości.

Panie Premierze, problemy służby zdrowia poruszałem na forum Senatu już ośmiokrotnie, kierując oświadczenia zarówno do Pana, jak i ministra zdrowia i opieki społecznej i jestem rozczarowany brakiem konkretnych działań. Niemniej jednak, mając na uwadze bardzo skomplikowaną sytuację w służbie zdrowia, występuję do Pana Premiera z apelem o zainicjowanie debaty parlamentarnej na temat funkcjonowania służby zdrowia w naszym kraju oraz podjęcie działań zmierzających do:

- oddłużenia przez skarb państwa Samodzielnych Publicznych Zakładów Opieki Zdrowotnej;

- wypracowania jasnych zasad finansowania usług medycznych, opartych na rzeczywistych kosztach oraz według rzetelnych i jasnych kryteriów;

- zapewnienia spójności między odpowiedzialnością samorządów za funkcjonowanie służby zdrowia, a wpływem na jej finansowanie;

- przekazania Samorządnym Publicznym Zakładom Opieki Zdrowotnej środków finansowych na realizację zadań wynikających z rzeczywistych potrzeb w zakresie lecznictwa i restrukturyzacji;

- określenia kierunków restrukturyzacji oraz docelowego modelu służby zdrowia.

Licząc, na poważne potraktowanie przez Pana Premiera poruszanych przeze mnie problemów oraz przychylne ustosunkowanie się do moich postulatów.

Z poważaniem

senator RP

Wiesław Pietrzak

***

Oświadczenie senatora Wiesława Pietrzaka skierowane do ministra finansów Leszka Balcerowicza:

Szanowny Panie Premierze!

Po raz kolejny zwracam się do Pana Ministra w prawie dotyczącej niewypłacenia odszkodowań rolnikom za szkody wyrządzone przez zwierzęta chronione na terenie województwa warmińsko-mazurskiego. W szczególności problem ten występuje na terenie powiatu giżyckiego.

W sprawie tej zainteresowani złożyli wnioski do wojewody warmińsko-mazurskiego. W wyniku wszczętego postępowania oszacowano szkody i naliczono odszkodowania. Niestety, do dnia dzisiejszego zainteresowani nie otrzymali rekompensat za wyrządzone szkody.

W świetle obowiązujących przepisów ustawy o ochronie środowiska organem właściwym do przyznania i wypłaty odszkodowania za szkody wyrządzone przez zwierzęta chronione, w przypadku spełnienia wszystkich wymogów prawnych, jest wojewoda. Tymczasem wojewoda warmińsko-mazurski wyjaśnił zainteresowanym, że swoich roszczeń w tym względzie winni dochodzić na drodze sądowej. Wojewoda tłumaczy to brakiem środków w budżecie województwa.

Sytuacja ta jest bulwersująca. Osobiście uważam, że jest ośmieszaniem państwa prawa. Zainteresowani czują się poszkodowanymi i rozczarowani sposobem, w jaki się ich traktuje.

W związku z tym zwracam się do Pana Ministra z pytaniem, w jaki sposób rolnicy, w których imieniu zwierzęta chronione wyrządziły szkody, mają dochodzić należnych im roszczeń? Kiedy otrzymają ustawowo zagwarantowane im odszkodowania?

Panie Ministrze, dziś, gdy nic się nie robi, aby pomóc upadającemu rolnictwu, nie stwarzajmy temu środowisku dodatkowych problemów i utrudnień.

Mając powyższe na względzie, proszę Pana Ministra o zainteresowanie się tym problemem oraz interwencję, dzięki której zainteresowani otrzymają należne im świadczenia.

Z wyrazami szacunku

senator RP

Wiesław Pietrzak

***

Oświadczenie senatora Wiesława Pietrzaka skierowane do minister zdrowia Franciszki Cegielskiej:

Szanowna pani Minister!

Już wielokrotnie zwracałem się do różnych instytucji z petycjami i oświadczeniami w sprawie oddłużenia szpitali, które brały udział w programie pilotażowym, a nie zostały oddłużone po wprowadzeniu reformy ubezpieczeń zdrowotnych. Zadłużenie to w konsekwencji doprowadziło do dramatycznej sytuacji finansowej tych placówek, a niektóre z nich, jak na przykład szpital w Węgorzewie, są już na progu bankructwa. Zwracam się więc do Pani minister z wnioskiem, aby problem ten był pilnie i jednoznacznie rozwiązany, oczywiście na korzyść tych placówek. Jednocześnie proszę o wyznaczenie nienależnej komisji, która na miejscu zbadałaby sytuację szpitala w Węgorzewie.

Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej w Węgorzewie popadł w zadłużenie w trakcie realizacji programu pilotażowego, a nieoddłużony w momencie wprowadzenia reformy ubezpieczeń zdrowotnych generował dalsze straty. W chwili obecnej posiada ponad 4 miliony zł zadłużenia i nie jest w stanie realizować statutowych zadań.

Węgorzewo, mimo ogromnych starań wielu instytucji nie zostało siedzibą powiatu i należy do powiatu giżyckiego, jednej z największych w Polsce. W tej sytuacji starostwo powiatowe dąży do ograniczenia ważnych funkcji węgorzewskiego szpitala. Dnia 29 lutego bieżącego roku Rada Powiatu Giżyckiego podjęła, zdaniem części radnych, niezgodną z obowiązującymi przepisami, uchwałę w sprawie powiatowego programu restrukturyzacji SP ZOZ Węgorzewo i Giżycko. W sprawie tej toczy się postępowanie. W wyniku jej realizacji likwidowane są trzy podstawowe oddziały w węgorzewskim szpitalu, mianowicie oddział ginekologiczno-położniczy, chirurgiczny i dziecięcy.

Tymczasem nie bierze się pod uwagę, że węgorzewski szpital obsługuje rozległy rejon o charakterze popegeerowskim, który w skali kraju odznacza się niespotykanie wysokim bezrobociem, sięgającym w niektórych miejscowościach nawet do 60%.

Węgorzewo to ważny ośrodek turystyczny, na terenie którego w sezonie letnim, miesięcznie, przebywa około trzydziestu pięciu tysięcy turystów. Brak bliskiego dostępu do podstawowej opieki zdrowotnej grozi zahamowaniem napływu przyjezdnych na ten teren, a w konsekwencji zamarciem turystyki w tym regionie, a co za tym idzie zahamowaniem egzystencji miasta i jego rozwoju. W rezultacie wielu chorych z terenu Węgorzewa i sąsiednich gmin będzie oddalonych od szpitala o kilkadziesiąt kilometrów. Już dziś zdarzają się przypadki, że pacjenci przychodzą do szpitala pieszo z odległości piętnastu kilometrów i więcej.

Miejscowa społeczność uważa likwidację węgorzewskiego szpitala za przedsięwzięcie szkodliwe, które wpływa na obniżenie poziomu opieki zdrowotnej nad mieszkańcami ziemi węgorzewskiej oraz niszczy ich wielki dorobek i olbrzymi potencjał kadrowy, lokalowy i sprzętowy. A przecież szpital w Węgorzewie posiada nowe budynki i dobre wyposażenie powstałe i zgromadzone, w dużej mierze, z ofiarności miejscowego społeczeństwa.

Pani Minister, w sprawie służby zdrowia wprawdzie decyzje podejmuje samorząd, ale w rzeczywistości rządzą instytucje, które posiadają pieniądze, a więc Kasy Chorych. W związku z tym zapytuję Panią Minister, ile kosztuje ludzkie życie? Czy głównym decydentem w sprawie jego ratowania może być pieniądz?

W Węgorzewie zawiązał się Społeczny Komitet Ratowania Szpitala, który wciąż podejmuje liczne interwencje na rzecz obrony SP ZOZ.

Mając powyższe na uwadze, jeszcze raz proszę Panią Minister o wyznaczenie komisji, która zbada sytuację węgorzewskiego szpitala na miejscu.

Oczekuję, że podjęte działania, choć w pewnym stopniu usatysfakcjonują społeczeństwo ziemi węgorzewskiej.

Z poważaniem

senator RP

Wiesław Pietrzak

***

Oświadczenie senatora Wiesława Pietrzaka skierowane do minister zdrowia Franciszki Cegielskiej:

Szanowna Pani Minister!

Ostatnio wciąż docierają do mnie niepokojące informacje dotyczące nasilającego się zjawiska narkomanii na terenie województwa warmińsko-mazurskiego. Coraz częściej słyszy się tu o licznych przypadkach rozprowadzania narkotyków na ulicach i w szkołach. Problem ten zaczyna obejmować coraz szersze i młodsze grupy dzieci i młodzieży, które niejednokrotnie nie zdają sobie sprawy z konsekwencji zażywania narkotyków.

Zjawisko to zaczyna przybierać coraz groźniejsze i bardziej niepokojące formy. Liczne rozboje i kradzieże, których inicjatorami są narkomani na głodzie czy narkotykowi dealerzy powodują zagrożenie nie tylko w swoim środowisku, ale także dla społeczeństwa, które niejednokrotnie z obawy o własne bezpieczeństwo nie może normalnie funkcjonować.

Przeprowadzane działania policji nie zawsze przynoszą spodziewane i satysfakcjonujące efekty w tej sprawie. Dlatego uważam, iż należy podejmować skuteczniejsze i ostrożniejsze środki do walki z narkotykowymi dealerami. Nie można pozostawać biernym oraz obojętnym wobec tego zagrożenia, mając nadzieję na samoistne jego rozwiązanie. W ostatnim czasie dużym sukcesem działań policyjnych było odkrycie na naszym terenie największej wytwórni amfetaminy w Polsce, nie oznacza to jednak końca narkotykowego handlu na ulicach, tylko wyeliminowanie jednego dostawcy.

Rada Miejska w Węgorzewie podjęła się próby wyjaśnienia zaistniałej sytuacji i takie pismo otrzymałem od Pana Przewodniczącego, które w załączeniu przesyłam Pani Minister.

W związku z tym zwracam się do Pani Minister z prośbą o podjęcie odpowiednich działań zmierzających do nowelizacji ustawy.

Z wyrazami szacunku

senator RP

Wiesław Pietrzak

***

Oświadczenie senatora Jerzego Suchańskiego skierowane do minister zdrowia Franciszki Cegielskiej:

Uprzejmie proszę o informację, kto zwróci szpitalom pieniądze za zrealizowane usługi medyczne na rzecz osób nieubezpieczonych, które są bezrobotne oraz ich dzieci.

Podczas jednego ze spotkań problem ten został potwierdzony przez dyrekcję placówki zdrowia.

***

Oświadczenie senatora Jerzego Markowskiego skierowane do ministra gospodarki Janusza Steinhoffa:

W trakcie 52. posiedzenia Senatu RP w dniu 16 marca 2000 r. skierowałem do Pana oświadczenie z wnioskiem o anulowanie decyzji o postawieniu w stan likwidacji KWK "Dębieńsko".

Pan Minister pismem z dnia 14 kwietnia 2000 r. odrzucił mój wniosek i stwierdził, iż, cytuję: "brak jest obiektywnych podstaw do anulowania decyzji o likwidacji KWK "Dębieńsko".

Wobec powyższego stanowiska Pana Ministra wnoszę ponownie o przesunięcie terminu zakończenia wydobycia o dwanaście miesięcy.

Przychylenie się do mojego wniosku da szansę zmiany losów kopalni "Dzębieńsko" w sytuacji zmiany polityki Państwa wobec górnictwa, co może przecież nastąpić po wyborach parlamentarnych w 2001 r.

***

Oświadczenie senatora Jerzego Mokrzyckiego skierowane do ministra transportu i gospodarki morskiej Tadeusza Syryjczyka:

Szanowny Panie Ministrze!

Czynnikiem warunkującym rozwój gospodarczy Pomorza Środkowego (dawne województwo koszalińskie i słupskie) jest między innymi turystyka. Rozwój ruchu turystycznego oparty jest na fakcie położenia regionu nad morzem, a zatem wykorzystanie brzegu morskiego do celów wypoczynkowych i rekreacyjnych.

Niestety od pewnego czasu następuje proces degradacji brzegu morskiego. Problem ten przedstawię na przykładzie gminy Ustronie Morskie - do tej pory jednej z najbogatszych w Polsce, ale jak tak dalej pójdzie dołączy do gmin żyjących z zasiłku dla bezrobotnych.

W latach 1984-1986 w rejonie Ustronia Morskiego wykonano 320 mb Opaski brzegowej (ścianki Larsena), a następnie, w latach 1992-1996 dalsze 845 mb. opaski te wprawdzie zabezpieczyły brzeg morski, ale spowodowały całkowity zanik plaży oraz niebezpieczne pogłębienie dna morskiego. Najskuteczniejszym sposobem na zatrzymanie tego procesu jest odtworzenie ostróg falochronownych. Niestety dla podjęcia tego rodzaju inwestycji potrzebne są środki finansowe znacznie przekraczające możliwości samorządu. Z własnych środków finansowych gminy wykonano cztery ostrogi długości 74 mb, jednak jest to stanowczo za mało. Zabiegi samorządowców w rządzie RP, jak i bezpośrednio w Urzędzie Morskim nie przyniosły rezultatów. Odpowiedź jest jedna "macie rację", ale nie mamy pieniędzy".

Samorząd gminy Ustronie Morskie i Urząd Morski w Słupsku z własnych środków finansowych zleciły opracowanie koncepcji odtwarzania plaży. Gmina wyda w bieżącym roku na opracowanie dokumentacji ok. 70 tys. zł. Powstaje problem, skąd wziąć pieniądze na rozpoczęcie inwestycji. W roku 2001 ok. 6-7 mln. Całość inwestycji ok. 25 mln zł.

Jednym ze sposobów rozpoczęcia inwestycji jest przekazanie środków z budżetu państwa na rzecz Urzędu Morskiego. Ważne jest również i to, by Urząd Morski, opracowując własną "Strategię Ochrony Brzegu Morskiego", konsultował je z zainteresowanymi samorządami, a sama "Strategia..." nie może być kolejnym zadaniem inwestycyjnym pozostającym na papierze.

Szanowny Panie Ministrze, liczę, że zechce pan podjąć odpowiednie działania, wychodzące naprzeciw prężnie rozwijającym się gminom nadmorskim.

Z poważaniem

Jerzy Mokrzycki

***

Oświadczenie senator Doroty Kempki skierowane do ministra pracy i polityki społecznej, wicepremiera Longina Komołowskiego:

Oświadczenie w sprawie przydziału środków przez Krajowy Urząd Pracy na aktywne formy walki z bezrobociem dla powiatów województwa kujawsko-pomorskiego.

Z ustawy budżetowej wynika, że Krajowy Urząd Pracy otrzymał na ten rok więcej środków niż w roku poprzednim. Na prace interwencyjne przyznano mu 296 mln zł (w 1999 r. - 235 mln zł), na umowy absolwenckie - 238,7 mln zł (w 1999 r. - 169,2 mln zł), na stypendia absolwenckie - 885 mln zł (w 1999 r. - 835 mln zł).

Prawem kaduka ustalono, że co najmniej połowa pieniędzy na aktywizację bezrobotnych ma być rozdzielona od tego roku w drodze "konkursu".

O takiej formie przydziału dalszych środków powiatowe urzędy pracy dowiedziały się w marcu br. Uzyskały jednak jedynie informacje, kiedy należy takie programy złożyć i kiedy będą oceniane, lecz ani słowa o tym, jakie będą kryteria ich oceny.

Nowe rozwiązania, bez dokładnego opracowania i bez uprzedzenia, wprowadza się w sytuacji, kiedy np. w mieście i powiecie bydgoskim w styczniu br. liczba bezrobotnych wzrosła o 1332 osoby w stosunku do grudnia 1999 r., w powiecie świeckim od października 1999 r. o 475 osób, na początku tego roku o dalsze 230 osób, zaś w powiecie mogileńskim stopa bezrobocia od czerwca do grudnia wzrosła z 16,2% do 18,9%, a więc o 2,7%. Taka sytuacja dotyczy wszystkich powiatów w naszym województwie.

Nie chcę przedstawiać w moim oświadczeniu samych liczb, więc pragnę jednocześnie stwierdzić, na podstawie posiadanych materiałów, że wzrósł udział osób z prawem do zasiłku dla bezrobotnych, udział osób zwolnionych z przyczyn dotyczących zakładu pracy oraz osób pozostających bez pracy 12 miesięcy i dłużej.

Tragiczna będzie w tym roku sytuacja absolwentów, ponieważ przyznane środki nie pokrywają zobowiązań z umów zawartych w 1999 r.

Polityka rządu, której istotnym elementem, od dwóch lat powodującym systematyczny wzrost bezrobocia, jest "schładzanie gospodarki", wzbogacona została obecnie o przyjmowanie do wyliczenia algorytmów stanu z czerwca 1999 r., a na dodatek wprowadzenie "konkursu".

Większość starostów uważa, że takie fałszowanie rzeczywistości jest związane z przekazaniem urzędów pracy w gestie samorządów. Zgodnie z dotychczasowymi zwyczajami zadania i odpowiedzialność zostały przekazane, zaś środki rozdzielane centralnie wg nieokreślonych kryteriów.

Trudno jest przypuszczać, że rozdział środków finansowych, w dwóch tak ważnych społecznie dziedzinach nadzorowanych przez pana premiera, tzn. na pomoc społeczną i aktywną walkę z bezrobociem, wynika z braku kompetencji.

Należy zatem zgodzić się z poglądami już obecnie powszechnymi, że jest to forma rozprawienia się z samorządami innej opcji politycznej.

Jeśli tak jest, to pragnę panu uświadomić fakt, że setki tysięcy ludzi (wraz z rodzinami) nie mają za co żyć, nie mają co do ust włożyć i nie będę patrzeć, jakie intencje polityczne kierują poczynaniami rządu.

Ci ludzie muszą wyjść na drogi i ulice, ponieważ decydują o tym ich biologiczne potrzeby. I jeśli Pan Premier nie podejmie decyzji racjonalizujących politykę aktywnego zwalczania bezrobocia, to tak się stanie.

Oświadczenie senator Doroty Kempki skierowane do ministra pracy i polityki społecznej Longina Komołowskiego:

Od dłuższego czasu śledzę w lokalnej prasie wypowiedzi czytelników, a jest ich bardzo dużo, określające negatywnie działalność orzeczników ZUS w sprawie przyznawania rent, a także posiadam co do tej sprawy opinie niektórych lekarzy.

Odrębnym problemem jest działalność orzeczników przerywająca bieg zwolnień lekarskich. Największe kontrowersje w sprawie przyznawania rent wzbudza niespotykany dotąd formalizm w stosunku do pacjenta, a także konieczność odwoływania się od decyzji orzecznika do Okręgowego Sądu Ubezpieczeń Społecznych.

Formalistyczny stosunek do pacjenta może wynikać z prób dostosowania naszej statystyki do statystyki europejskiej. Jeśli tak jest, to uprzejmie informuję, że taka polityka rodzi wiele indywidualnych tragedii.

Z kolei likwidacja komisji odwoławczej od decyzji orzecznika, która rozpatrywała sprawy w ciągu dwóch tygodni, spowodowała konieczność odwoływania się do Okręgowego Sądu Ubezpieczeń Społecznych.

Zawalone pracą sądy wyznaczają odległe terminy rozpraw, co ma w dużym stopniu wpływ na podtrzymywanie decyzji orzeczników, ponieważ ich zmiana skutkowałaby płatnością zaległości wraz z odsetkami.

Nie to jednak jest najważniejsze. Dużo gorsze jest zjawisko, że ludzie odwołujący się od decyzji orzecznika tracą dotychczas uzyskiwane dochody i przy rozszerzającym się bezrobociu pozostają całymi miesiącami bez środków do życia.

Jeśli do tego dodamy, że z braku środków nie mogą liczyć na pomoc społeczną, to nie może dziwić nawoływanie jednego z czytelników, "aby wziąć kałasznikowa i wszystkich rozstrzelać". Uważa on, że byłaby to bardziej humanitarna metoda od obecnie przyjętej".

Nie do przyjęcia są również fakty, że lekarze orzecznicy decydują o przerwaniu zwolnień lekarskich wystawianych przez poradnie zdrowia psychicznego. Przerwanie zwolnienia jest w tym przypadku przerwaniem leczenia, ponieważ pacjent biorący leki psychotropowe przez długi czas nie jest zdolny do normalnego funkcjonowania.

Zdziwienie budzi fakt, że o przerwaniu, w tym wypadku leczenia, decyduje lekarz innej specjalności. Jak więc w tym świetle należy rozumieć konstytucyjnie zagwarantowane prawo do leczenia oraz realizację ustawy o ochronie zdrowia psychicznego?

Składając to oświadczenie pragnę się dowiedzieć, jakie kroki poczyni rząd w celu wyeliminowania szerzących się nieprawidłowości?

Jednocześnie pragnę pana poinformować, że lekarka z trzydziestoletnim stażem jest w trakcie zakładania Stowarzyszenia Obrony Praw Pacjenta przed Zakładem Ubezpieczeń Społecznych.

Muszę podkreślić, że po odpowiedzi, której oczekuję, podejmę decyzję czy poprę w całej rozciągłości jej inicjatywę, o co mnie bardzo prosi.

Dorota Kempka

***

Oświadczenie senatora Mariana Żenkiewicza skierowane do premiera Rządu Rzeczypospolitej Polskiej Jerzego Buzka:

Jednym z najwartościowszych darów, jaki można ofiarować drugiemu człowiekowi, jest krew. Dar ten w wielu przypadkach ratuje życie ludzkie i nie może być zastąpiony żadnym substytutem. Krew można ofiarować tylko dobrowolnie, gdyż nikogo nie można do tego zmusić. Zatem honorowi dawcy krwi zasługują na szczególne uznanie i powinni być otaczani szczególną opieką przez władze państwowe.

W wielu przypadkach dawcy krwi są osobami niezamożnymi i w przypadku własnej choroby nie stać ich na wykupienie niezbędnych lekarstw. Stwarza to często sytuację, że ci, którzy ratują życie innym, sami takiej pomocy uzyskać nie mogą.

Dlatego moją głęboką dezaprobatę i sprzeciw wywołuje negatywne stanowisko rządu w sprawie uprawnień dla krwiodawców uhonorowanych odznaką "Honorowy Dawca Krwi - Zasłużony dla Zdrowia Narodu", a w szczególności w zakresie bezpłatnego otrzymywania leków, preparatów diagnostycznych oraz sprzętu jednorazowego użytku.

Panie Premierze, ten, kto oddawał wiele swojej krwi innym i jest "Zasłużony dla Zdrowia Narodu", musi być przez ten Naród, a w szczególności przez jego największe władze, jaką jest m.in. Rząd kierowany przez Pana Premiera, traktowany w sposób szczególny. Nie może być pozostawiony tylko sobie, wówczas gdy sam znajdzie się w potrzebie. W takich przypadkach wszelkie argumenty formalne i ekonomiczne nie mają najmniejszego uzasadnienia. Tę sprawę należy oceniać w zupełnie innej skali wartości.

Dlatego zwracam się do Pana, Panie Premierze, o spowodowanie zmiany stanowiska Rządu. Zasłużonym, honorowym dawcom krwi, wówczas gdy sami znajdą się w potrzebie zdrowotnej, należy stworzyć niezbędne zabezpieczenie, aby mogli oni korzystać bezpłatnie z leków i odpowiednich świadczeń medycznych. Mam nadzieję, że przedstawione argumenty skłonią pana Premiera do spowodowania zmiany stanowiska Rządu w tej sprawie.

Łączę wyrazy szacunku i poważania.

senator RP

Marian Żenkiewicz

***

Oświadczenie senatora Zbigniewa Kruszewskiego skierowane minister sprawiedliwości Hanny Suchockiej:

Opinię publiczną bulwersują fakty eksmitowania zadłużonych lokatorów na bruk. Ostatnim głośnym wydarzeniem była samobójca śmierć kobiety na dzień przed eksmisją. Z publikacji prasowych wynika, że była osobą bezrobotną bez prawa do zasiłku. Osierociła dziecko.

Mam świadomość, że nasze ustawodawstwo dopuszcza eksmisje na ulicę. Jednak stosowanie tego prawa nie powinno mieć miejsca mechanicznie, wobec wszystkich, którzy zalegają z opłatami czynszu.

Przyczyn, dla których ludzie są zadłużeni, jest wiele. Niewątpliwie są tacy, którzy nie płacą z powodów usprawiedliwiających eksmisję. Jednak często przyczyną powstającego zadłużenia są trudne warunki materialne, w jakich ludzie znaleźli się nie ze swojej winy. Tracą pracę na skutek upadłości przedsiębiorstw lub ograniczenia zatrudnienia przez pracodawców, a to często wynika z coraz gorszych warunków gospodarczych, jakie funduje społeczeństwu obecna ekipa rządowa. Miernikiem jakości obecnej polityki gospodarczej jest stały wzrost bezrobocia.

Obywatele przychodzący na moje senatorskie dyżury skarżą się na bezduszność wymiaru sprawiedliwości, na pomijanie przy wyrokowaniu przyczyn powstałych zaległości czynszowych. Zetknąłem się nawet z przypadkiem, kiedy eksmisję przeprowadzono mimo spłacenia przez dłużniczkę całej zaległości czynszowej. Dzięki mojej interwencji zło udało się naprawić, ale to tylko pojedynczy przypadek.

Zapytuję Panią Minister, jakimi kryteriami kieruje się wymiar sprawiedliwości przy podejmowaniu wyroków o eksmisję? Jaka jest skala tego zjawiska w kraju i jakie resort podejmuje działania, aby wyrokami o eksmisji obejmowano lokatorów, którzy złośliwie uchylają się od płacenia czynszu, a nie tych, którzy muszą wybierać: czynsz lub nakarmienie dzieci? Czy, zdaniem Pani Minister, w świetle dotychczasowych doświadczeń, ustawa - Prawo lokalowe, w części dotyczącej eksmisji, nie wymaga nowelizacji, która wyeliminowałaby nieludzkie traktowanie obywateli, pozbawiając ich dachu nad głową?

***

Oświadczenie senatora Stanisława Gogacza skierowane do minister zdrowia Franciszki Cegielskiej:

W związku z prośbą, z jaką zwróciło się do mnie Polskie Towarzystwo Walki z Mukowiscydozą, bardzo proszę o ustosunkowanie się Ministerstwa do zawartych w załączonym piśmie problemów.

Z poważaniem

Stanisław Gogacz


Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment