Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment,


Kronika senacka

8 października br. marszałek Alicja Grześkowiak wzięła udział w otwarciu Ogólnopolskiego Przeglądu Twórczości Artystycznej Dzieci Specjalnej Troski "Świętokrzyska Parada Radości" Suchedniów '99. Otwierając przegląd marszałek A. Grześkowiak powiedziała:

Serdecznie witam wszystkich uczestników "Świętokrzyskiej Parady Radości" w Suchedniowie. Gorąco dziękuję za zaproszenie na to spotkanie. To dobrze, że mogę się spotkać z tak wspaniałymi ludźmi. Możliwość obcowania z niepełnosprawnymi ubogaca mnie w sposób szczególny. Widząc uśmiech na twarzach osób najbardziej pokrzywdzonych przez los, radość serca, naprawdę można stać się szczęśliwszym, lepszym człowiekiem.

To spotkanie jest dla mnie tym cenniejsze, że widzę wśród Państwa osoby, które nie poddały się losowi. Które przezwyciężyły swoje słabości, dla których twórczość artystyczna stała się lekarstwem w zmaganiu z rzeczywistością. Niełatwą rzeczywistością, w której każdy dzień to nowa bariera do pokonania. Proszę jednak nie zapominać, że każdy ma coś do ofiarowania światu i drugiemu człowiekowi, trzeba tylko to odnaleźć i mieć odwagę dać innym. To wspaniałe, że Wy macie odwagę - dzięki temu świat staje się piękniejszy.

Ale jak wyrazić swój los, swój smutek, swoją radość i swoje najgłębsze uczucia? Swoją wdzięczność, swoją ufność, swoją nadzieję? Można je wysłowić, namalować, wyrzeźbić - ale można i wyśpiewać. Dziś nie pamiętajmy smutków, biedy, rozczarowań i porażek. Cieszmy się, że możemy być razem. Dzisiaj Wy jesteście świadectwem wiary i nadziei, której zniszczyć nikt nie zdołał i - jestem pewna - nikt zniszczyć nie zdoła.

Z zachwytem patrzę na każdego z Was! Myślę z podziwem o wielkiej pracy, jaką wykonaliście. Myślę o Waszych Rodzicach, którym gratuluję odwagi w przekraczaniu barier. Dziękuję Organizatorom Ogólnopolskiego Przeglądu Twórczości Artystycznej Dzieci i Młodzieży Specjalnej Troski za piękną pracę, za trud, za serce, które włożyli w przygotowanie tego festiwalu. Ich wrażliwość pozwoliła dostrzec piękno tam, gdzie inni widzą jedynie ból i smutek. Dziękuję Państwu za to.

* * *

9 października br. marszałek Alicja Grześkowiak uczestniczyła w inauguracji roku akademickiego w Wyższej Szkole Morskiej w Gdyni. Przemawiając do wykładowców i studentów uczelni, marszałek powiedziała:

Szanowni Państwo!

Dziękuję serdecznie Jego Magnificencji Panu Rektorowi oraz wysokiemu Senatowi Wyższej Szkoły Morskiej w Gdyni za zaproszenie na dzisiejszą uroczystość oraz wyrażam radość, że mogę uczestniczyć w inauguracji roku akademickiego w uczelni morskiej o tak wspaniałej tradycji.

Przyznam się, że każde spotkanie z ludźmi morza, w marynarskich mundurach bardzo mnie buduje. Wiem bowiem, że służba na morzu wymaga wielkiego hartu ducha, odwagi, solidarności, męstwa, wytrwałości... To są piękne cechy ludzkiego charakteru, takie cechy, które doskonalić się muszą w trudzie.

Ludzkość właściwie od początku swych dziejów fascynowała się morzem, ale przecież historyk bez trudu może wskazać epoki, gdy fascynacja ta była ogromna. Uważano, że niezbędnym atrybutem niepodległości i rozwoju państwa jest dostęp do morza, a o mocarstwowości decyduje panowanie nad morzami. Nawet nasza królowa Anna Jagiellonka twierdziła: "Wolnością morską (czyli dostępem do morza) państwo ku górze się wznosi".

Gdy w 1923 r. przybył do Gdyni prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Stanisław Wojciechowski powiedział: "Tu Polska nie ma granic. Stąd polska bandera może swobodnie płynąć w świat szeroki..." oraz apelował: "Z tego wybrzeża musimy zrobić przestronną bramę dla swobodnego komunikowania się z całym światem".

Generał Józef Haller napisał w swoich pamiętnikach, że podczas zaślubin Polski z morzem w Pucku 10 lutego 1920 r., gdy - na znak zaślubin - rzucił w morze pierścień, ofiarowany przez polską ludność Gdańska, za pierścieniem pobiegło po lodowatej tafli, lśniącej pod wodą, kilku Kaszubów, lecz żaden z nich nie pochwycił pierścienia, który połączył się z wodami Bałtyku. Generał Haller zapytał Kaszubów, dlaczego nie pochwycili pierścienia? A ci proroczo odpowiedzieli - Będziemy go mieli w Szczecinie!

Los sprawił, że władztwo Polski nad morskim brzegiem jest szerokie. Morska brama jest naprawdę "przestronna". Nie wolno o tej "bramie" zapominać, trzeba ją troskliwie konserwować i modernizować. Ze swej strony jako marszałek Senatu i senator z pomorskiego Torunia deklaruję pomoc w tej pracy.

Szanowni Zebrani!

Panu Rektorowi, gronu profesorskiemu, a przede wszystkim studentom Wyższej Szkoły Morskiej życzę sukcesów i satysfakcji z pracy.

Non scholae, sed vitae discimus - Uczmy się nie dla szkoły, lecz dla życia!

Uczmy się służyć pracą - sobie, rodzinie, krajowi i narodowi, Polsce. W tej nauce i służbie - Szczęść Boże!

* * *

9 października br. w Sopocie marszałek Alicja Grześkowiak wzięła udział w uroczystym podsumowaniu sezonu 1999 roku programu "Razem do Aten". Podczas spotkania podsumowującego sezon lekkoatletyczny w Sopockim Klubie Lekkoatletycznym marszałek Senatu powiedziała:

Szanowni Państwo, Drodzy Młodzi Sportowcy!

Serdecznie dziękuję za zaproszenie do wzięcia udziału w tym spotkaniu, podsumowującym miniony sezon lekkoatletyczny. To dla wszystkich związanych z sopockim klubem czas pełen sukcesów. To czas radości również dla mnie, bo sport dla mnie to rzecz bardzo istotna.

Sport pełni wiele funkcji. Jest ważny dla człowieka - wywiera znaczący wpływ na jego życie, zachowanie i postawy. Jest dla człowieka ważny nie tylko dlatego, że daje mu radość, jaką niesie zdrowy duch w zdrowym ciele, ale także dlatego, że człowieka promuje i wychowuje, rozwijając go i doskonaląc fizycznie i duchowo. Pozwala utrzymać mu zdrowie, rozwijać siłę, kształtować osobowość - ucząc wytrzymałości, silnej woli i poczucia obowiązku, samoograniczania, podporządkowania się pewnym regułom. Aby osiągnąć zamierzony wynik, trzeba nauczyć się ciężko pracować. Ale sport jest podwójnie ważny, bo jest ważny dla życia w społeczeństwie. Uczy takich cech, które potrzebne są człowiekowi w jego relacjach społecznych, bo go łączą we wspólnotę ludzką - uczy koleżeństwa, pełnej solidarności spotkania z innymi.

Sport jest ważny, bo łączy ze sobą nie tylko sportowców, łączy ludzi, ale łączy narody, które dumne są z osiągnięć swoich sportowców. Sport zawsze kojarzyć powinien się z braterstwem, pokojem i solidarnością.

Jesteśmy jednak coraz częściej świadkami utraty pozytywnej roli sportu przez jego bezwzględną komercjalizację, gdy traktowany jest jako źródło dochodów za wszelką cenę - nawet zdrowia czy życia. To za cenę sukcesu sportowcy lub ich opiekunowie decydują się na przyjmowanie szkodliwych środków fałszujących ich wysiłek, aby pobić rekord, nawet najlepszym sportowcom zdarza się sięgać po doping. A przecież sport jest szlachetny i piękny, gdy szlachetni i dobrzy są ludzie go uprawiający - wymaga więc szlachetności i uczciwości od wszystkich - uprawiających go, organizujących zawody i oglądających sportowe zmagania.

Jan Paweł II, tyle razy spotykający się ze sportowcami i tyle razy podkreślający jego znaczenie, powiedział: "Tylko wtedy, gdy sport rzeczywiście na nowo zacznie spełniać swoje zadania oraz wykorzystywać swoje możliwości w zakresie wychowania i socjalizacji, będzie on mógł odegrać rolę naprawdę znaczącą i przyczyniać się do podtrzymywania nadziei ożywiającej serca ludzi". Tak, tylko nadzieja, miłość i pokój - to wartości, które daje sport, a sportowcy winni być szczególnymi ich świadkami. To sportowe świadectwo powinno prowadzić silnie do zbliżenia między narodami w naszych, tak bardzo zdezintegrowanych czasach.

Życzę tu zgromadzonym, aby dzięki ich wysiłkom podnosił się poziom kultury fizycznej, aby nasi sportowcy osiągali coraz lepsze wyniki.

Wszystkim sport uprawiającym życzę, aby przynosił im wiele zadowolenia. Wiem, iż sport wyczynowy może dawać wiele radości, bo doświadczyłam tego, gdy uprawiałam gimnastykę. Tylu wspaniałych, młodych sportowców mogę tu spotkać. Ta znajomość z młodymi mistrzami jest dla mnie bardzo ważna.

Jako Marszałek Senatu zapewniam, że Senat dostrzega rolę sportu i problemy sportowców. Wielokrotnie spotykałam się z grupami sportowców, poznając ich troski i radości. Byłam też patronem wielu imprez sportowych i kibicem zawodów sportowych. Dumna jestem z sukcesów sportowych, przeżywam porażki, choć tak naprawdę to w sporcie nie ma przegranych. Wszyscy zwyciężają siebie samych.

Zapewniam, że czuję sport i to czucie pozwala mi rozumieć niełatwe jego sprawy. Ale przecież dlatego są oddani sportowi ludzie, by je rozwiązać dla dobra sportu i człowieka.

* * *

15 października br. w sali posiedzeń Senatu odbyła się sesja poświęcona Stefanowi Korbońskiemu (w 10-lecie śmierci). Sesję zorganizował Instytut Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk. Podczas sesji referaty wygłosili profesorowie Władysław Bartoszewski, Zdzisław Najder, Wojciech Roszkowski i Tomasz Strzembosz. Referat wprowadzający przedstawił Paweł Ceramka. Sesję otworzyła marszałek Senatu Alicja Grześkowiak, która powiedziała:

Szanowni Państwo!

Jako Marszałek Senatu Rzeczypospolitej Polskiej witam w gmachu Senatu Rzeczypospolitej organizatorów i uczestników sesji poświęconej Stefanowi Korbońskiemu, w 10-lecie Jego zgonu.

Witam w sposób szczególny Panią Zofię Korbońską - żonę śp. Stefana Korbońskiego, wybitną działaczkę niepodległościową, honorowego gościa sesji.

Stefan Korboński należy do grona najwybitniejszych działaczy niepodległościowych z okresu II wojny światowej i czasów powojennych. Nie wątpię, że na dzisiejszej sesji znamienici prelegenci przedstawią kompetentnie Jego szeroką działalność.

W PRL-u o Stefanie Korbońskim wolno było mówić i pisać tylko jako "zdrajcy". Należę do pokolenia, które prawdę o Jego działalności poznawało skrycie, z wydawnictw emigracyjnych przemycanych do kraju oraz audycji radiowych "Głosu Ameryki" i "Wolnej Europy". Niektórzy z nas mają w żywej pamięci krzepiące słowa Stefana Korbońskiego, wypowiadane zwłaszcza w imieniu Zgromadzenia Europejskich Narodów Ujarzmionych, które płynęły na falach eteru do rodaków w kraju.

W 1945 r. Stefan Korboński, podobnie jak inni przywódcy Polski niepodległej, stanął przed dylematem: albo w imię najwyższych wartości - niepodległości i integralności Polski zająć postawę niezłomną i pod dyktatem Związku Sowieckiego nie podejmować rozmów z polskimi komunistami, albo podjąć z nimi współpracę, mając cień nadziei, że nim nastąpią w Polsce wolne wybory - przyobiecane przez mocarstwa w Jałcie - uda się zachować w kraju choć cząstkę wolności i ograniczyć rządy komunistów.

Korboński - tak jak Stanisław Mikołajczyk - wybrał drugi wariant.

Myślę, że następne dwa lata w życiu Stefana Korbońskiego to był okres wewnętrznego zmagania się o słuszność podjętej decyzji, bo coraz bardziej topniała nadzieja w możliwość zatrzymania i odwrócenia zniewolenia komunistycznego Polski.

W 1947 r., przez kilka miesięcy, Stefan Korboński był posłem do Sejmu Ustawodawczego. Wygłosił tylko jedno przemówienie na posiedzeniu plenarnym w debacie nad ustawą amnestyjną. Było to 21 lutego 1947 r. Odważnie skrytykował represje wobec podziemia, obłudę władz, brak demokracji. Przerywano Jego wystąpienie wrzaskami i ironicznymi uwagami. Stefan Korboński niemniej deklarował wiarę w możliwość zmiany stosunków w Polsce.

Koniecznym (...) jest i leży w granicach możliwości Rządu stworzenie takich warunków politycznych w Polsce, które odmienią klimat na niesprzyjający konspiracji. Warunki te - to przywrócenie w Polsce prawdziwej wolności i poszanowania praw obywatelskich, godności człowieka, jego życia, zdrowia, normalizacja warunków politycznych i oparcia się na zaufaniu i wyborze dokonanym przez obywateli, wreszcie stosowanie w praktyce na co dzień zasad demokracji.

Jesienią 1947 r. zgasł nawet cień nadziei. Stefan Korboński, zagrożony aresztowaniem, potajemnie opuścił Polskę, a 15 listopada 1947 r. Sejm Ustawodawczy na wniosek Zenona Kliszki - pozbawił Go i Stanisława Mikołajczyka, mandatu poselskiego za "ucieczkę".

Szanowni Państwo!

Życzę uczestnikom sesji owocnych obrad. Niech wyniki tej sesji dotrą do opinii publicznej i przyczynią się do uzmysłowieniu społeczeństwu, czego dokonał dla Polski niepodległej Stefan Korboński.

* * *

15 października br. marszałek Senatu Alicja Grześkowiak była gościem VI Walnego Zjazdu Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej. W zjeździe, który odbywał się w Warszawie w dniach 15-17 października br., uczestniczyło 200 delegatów z całego kraju i około 100 gości.

ZHR istnieje 10 lat i jest obecnie drugą po ponad 300-tysięcznym Związku Harcerstwa Polskiego największą organizacją harcerską w Polsce. Liczy ona około 20 tys. harcerzy i harcerek skupionych w 12 okręgach.

Przemawiając do uczestników zjazdu, marszałek A. Grześkowiak powiedziała:

Szanowny Panie Przewodniczący!

Szanowni Zgromadzeni!

Dziękuję gorąco za zaproszenie do udziału w VI Walnym Zjeździe Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej. Serdecznie pozdrawiam wszystkich Uczestników Zjazdu i życzę pomyślnych obrad.

Zjazd Związku odbywa się w chwili szczególnej - w roku kolejnej pielgrzymki Ojca Świętego do Ojczyzny, w roku jubileuszu ZHR, ale także w roku Jubileuszowego Zlotu Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej.

Niebawem wszyscy obchodzić będziemy Jubileusz dwóch tysięcy lat chrześcijaństwa - każda z tych okazji może stać się pretekstem do radości, ale także refleksji i zadumy nad wyzwaniami czekającymi w przyszłym tysiącleciu.

Jednym z tych wyzwań jest wychowywanie młodego człowieka w zgodzie z prawdziwymi wartościami. Młodego człowieka, o którym Ojciec Święty mówił, że jest wrażliwy na prawdę, sprawiedliwość, piękno, na (...) wartości duchowe (...), że pragnie odnaleźć siebie samego, dlatego szuka, czasem burzliwie szuka, prawdziwych wartości i ceni tych ludzi, którzy ich nauczają i według nich żyją. Te prawdziwe, przekazane przez tradycję, aktualne przez pokolenia wartości, które zawierają się w trzech słowach: BÓG - HONOR - OJCZYZNA, pielęgnuje również Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej. Związek, który od samego początku zachowuje i kultywuje idee skautingu. Ruchu, który na ziemiach polskich jeszcze przed uzyskaniem niepodległości w roku 1918 propagował wartości najświętsze dla naszej Ojczyzny. Ruchu, który przygotował młodych, dzielnych obrońców Ojczyzny w I i II wojnie światowej. Ruchu, który tyle przetrwał i tak pięknie działał i rozwijał się. I aby trwał i rozwijał dalej, by rósł tak, jak wzrastają harcerze w tym Związku zrzeszeni. By duch harcerstwa promieniował na wszystkich.

Szanowni Państwo!

Drodzy Młodzi Przyjaciele!

Wyrażając nadzieję, że przyszłe tysiąclecie przyniesie Związkowi kolejne osiągnięcia życzę, aby praca, którą z takim oddaniem wykonujecie, przynosiła jak najwięcej trwałych efektów, by budowała dobro i ku dobru wychowywała młodych. Życzę powodzenia w życiu osobistym, zawodowym, powodzenia w służbie publicznej, od której w dużej mierze zależy przyszłość naszej cywilizacji. Na najbliższe dni życzę takich obrad, które pozwolą na rozwiązanie najważniejszych problemów i wykonanie zadań postawionych przed ZHR. Zadań, które stawia przed nami Bóg. Zadań, które stawia Honor; zadań, które stawia Ojczyzna.


Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment,