3 marca br. w Kancelarii Senatu odbyła się konferencja pn. "Przywrócenie ciągłości prawnej między III Rzecząpospolitą Polską i II Rzecząpospolitą Polską - implikacje i konsekwencje". Konferencja została zorganizowana z inicjatywy Komisji Ustawodawczej.
Konferencję otworzyła marszałek Alicja Grześkowiak, która powiedziała:
Trzecia Rzeczpospolita Polska nie wzięła się znikąd. Jest ciągłością historii, ciągłością pokoleń, ciągłością kultury, języka, tradycji, prawa, ciągłością wartości, na których powstała i których strzegła w swoich dziejach. Ta ciągłość duchowa określa tożsamość Polski. Polska jest więc ciągłością Narodu Polskiego o własnej tożsamości, nawet gdy brakowało mu suwerennej państwowości. Suwerenną państwowość i niepodległość Polska traciła na przestrzeni wieków nieraz. Ale zawsze trwał Naród Polski, trwała Polska jako wspólnota ludzi o własnej tożsamości, wspólnocie ducha, o własnym fundamencie jedności, przyniesionym i umacnianym przez chrześcijaństwo. Trwała Polska - choć pozbawiona była struktur organizacyjnych własnego państwa lub te, które funkcjonowały, były narzucone przez obce państwa albo były niesuwerenne - zależne od władz obcego państwa.
Historia wskazuje, że przy tworzeniu państwa Naród Polski nie zawsze miał wpływ na organizację prawną i tworzenie organów władzy państwowej, choćby nawet formalnie uznawano go za najwyższego Suwerena, do którego należała władza zwierzchnia; władze były Polsce narzucane i w działaniu były niesuwerenne. W historii Polski były takie okresy, ale nie uważamy, że istniała wówczas Rzeczpospolita Polska. Wyraża się to nawet w przyjętej ciągłości numerycznej, która uwzględnia wyłącznie okresy istnienia Rzeczypospolitej w pełni niepodległej i mogącej o sobie swobodnie stanowić, samodzielnie tworzyć organizację państwową wraz z własnym prawem i instytucjami władzy państwowej. Stąd mówi się teraz o III, a nie o IV Rzeczypospolitej Polskiej. I to potwierdza nawet w preambule nowa konstytucja.
Prawo jest jednym z najważniejszych przejawów suwerenności państwowej, jest bowiem nie tylko elementem podstawowym i koniecznym dla urządzenia państwa, ale nade wszystko wskazuje ono i chroni fundamentalne wartości, na których oparta jest cała wspólnota państwowa. Jest ono także regulatorem życia społecznego i instrumentem wpływającym na ludzkie zachowania, określającym relacje między obywatelem a państwem. Nic więc dziwnego, że system prawny jest tym mechanizmem, którym władze państwowe chcą w pierwszym rzędzie władać. Po zmianie ustroju każdorazowa władza najpierw chce zmienić system prawa tak, by dostosować go do własnych celów i założeń.
Władze, które są emanacją zwierzchnictwa Narodu, powinny dbać o to, by system tworzonego przezeń prawa odbijał wartości narodu, uwzględniał wartość i godność człowieka, respektował przyrodzone mu prawa, a także uwzględniał dobro wspólne. Cały porządek prawny państwa nastawiony być powinien na dobro wspólne obywateli, którego wyznacznikiem jest dobro człowieka. Takie prawo tworzyć może Naród przez swoich przedstawicieli tylko wtedy, gdy państwo jest suwerenne, niepodległe, gdy ma pełną niezależność i autonomiczność w stosunkach wewnętrznych i zewnętrznych, wynikającą z prawa narodów do samostanowienia. I tylko takie prawo stanowić może dziedzictwo narodowe, do którego nawiązywać winien system prawa Polski niepodległej. Takie i tylko takie prawo winno być u podstaw prawa III Rzeczypospolitej.
Książę Adam Czartoryski po klęsce powstania listopadowego napisał: "Prawo narodu do bytu samodzielnego to własność niezmienna, najświętsza, nieprzedawniona, nie ginąca w żadnej okoliczności, chyba w razie fizycznego wygaśnięcia narodu". Dziejowy los sprawił, że naród polski od końca XVIII w. aż po czasy współczesne musiał walczyć nieustannie o to prawo, bo był pozbawiany samodzielnego bytu lub był on mu dany w niepełnej formie. Tej walce towarzyszyły wizje przyszłej niepodległej Polski. Gdy zaś wywalczono samodzielny byt, nadchodził moment urealnienia wizji przede wszystkim w kształcie ustrojowym państwa. Pojawiał się wówczas problem ustrojowego dziedzictwa, pojawiały się pytania, co z dotychczasowego porządku prawnego zachować, co odrzucić, do jakiego porządku nawiązać lub go restytuować. Odpowiadano na te pytania różnie. W takim znaczeniu temat dzisiejszej konferencji przypomina problem, który pojawiał się w naszej historii w ostatnich dwóch wiekach.
Dzisiejsza konferencja stawia pytanie o ciągłość prawną III Rzeczpospolitej Polskiej jako suwerennego i niepodległego państwa z II Rzecząpospolitą Polską, z uwzględnieniem faktu, że Konstytucja kwietniowa z 1935 r. nie została uchylona i do 1990 r. funkcjonowały na podstawie tej konstytucji władze polskie na emigracji.
Pytamy więc nie tylko o historyczną ciągłość III Rzeczypospolitej z II Rzecząpospolitą, ale o kontynuację systemu prawnego II Rzeczypospolitej Polskiej, wzbogaconego oczywiście o tragiczne doświadczenia i przekształconego pod wpływem tendencji współczesnych. Rodzi się również pytanie, co przy określeniu ciągłości systemu prawnego Polski niepodległej uczynić z prawem tworzonym i stosowanym w okresie PRL, a
więc w czasach państwowości niesuwerennej, tworzonym gdy Naród nie mógł autonomicznie wypowiadać się w treści prawa, w czasach totalitarnego reżimu komunistycznego, gdy łamane były podstawowe prawa człowieka, a państwo nie było dobrem wspólnym wszystkich obywateli.Takie pytania jak dotąd nie były zadawane. Już sama próba ich postawienia budziła nasiloną krytykę, prowadzoną często w formie wykraczającej poza ramy kultury wypowiedzi i przybierającą postać ataków personalnych na osoby, które te pytania zadawały.
A przecież nawet w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy rozważano problem "demontażu dziedzictwa totalitarnego reżimu komunistycznego", włączając w to także środki prawne i instytucjonalne z tego wynikające, a zwłaszcza prawo, które naruszało godność osoby ludzkiej i przyrodzone jej prawa, prawo, które niszczyło dążenia do demokratycznego ustroju, którym zniewalano umysły, ale i pozbawiano możliwości współrządzenia państwem. Wystarczy wskazać na Raport o środkach demontażu dziedzictwa komunistyczneg
o reżimów totalitarnych (Doc. 7568 z 1996 r.) oraz rezolucję ZPRE 1096/1996. Tak więc społeczność międzynarodowa dostrzegła ten problem i z odwagą przedstawiła go Europie.Dobrze więc, że pytania te stawiane są w Senacie RP, że postawiła je senacka Komisja Ustawodawcza. Dowodzi to wagi problemu i gwarantuje rzetelność badawczą i dążenie do prawdy.
Można jednak zastanawiać się, dlaczego dopiero teraz zadajemy sobie pytanie o ciągłość prawną III Rzeczypospolitej z II Rzecząpospolitą i o konieczność "demontażu prawnego dziedzictwa komunistycznego reżimu totalitarnego"?
Problem ten pojawił się dawniej, na przykład przy przekazaniu insygniów władz przez ostatniego Prezydenta RP na Obczyźnie pierwszemu Prezydentowi RP wybranemu w wolnych wyborach powszechnych w 1990 r. Myślano jednak wówczas, że rozstrzygnięty on zostanie w nowej konstytucji lub przy okazji jej uchwalania. O tym, że tak się nie stało, zadecydowało wiele czynników, w tym także brak woli politycznej zderzenia się z takimi problemami przeszłości, któr
e wymagałyby działań dla wyrównania rachunków niesprawiedliwości i krzywd wyrządzonych przez PRL.Gdy jednak dziś stawia się te pytania, trzeba stwierdzić, że nawet nowa konstytucja takie zadania na nas nakłada, bo w preambule nawiązuje ona do najlepszych tradycji I i II Rzeczypospolitej, zaś nowa konstytucja stosowana ma być dla dobra III Rzeczypospolitej. To my - według tej konstytucji - zobowiązani jesteśmy przekazać przyszłym pokoleniom wszystko, co cenne z ponad tysiącletniego dorobku przy świadomości
doświadczeń z czasów, gdy podstawowe wolności i prawa człowieka były łamane.Dzisiejsza konferencja skłania nas zatem do głębszej refleksji nie tylko nad systemem prawa i jego ciągłością w ramach niepodległej państwowości, ale również do oceny dziedzictwa prawnego totalitarnego reżimu komunistycznego - by ująć ten problem słowami Rady Europy. Polska, która odcięła się do innego reżimu totalitarnego - reżimu hitlerowskiego, nie odcięła się wyraźnie od totalitaryzmu innego koloru i jego transpozycji w systemi
e prawnym. Gdy ten będzie rozważany, zważyć trzeba, że nie może być prawem obowiązującym to, co narusza wartości prawa naturalnego, narusza godność człowieka i przyrodzone mu prawa albo sprzeczne jest z demokratycznym państwem - dobrem wspólnym, które winno być wyznacznikiem działań państwa także w sferze ustawodawczej.Dziękując panu przewodniczącemu Komisji Ustawodawczej, panu senatorowi Piotrowi Łukaszowi Juliuszowi Andrzejewskiemu, i państwu senatorom członkom komisji za zorganizowanie konferencji, życzę wszystkim jej uczestnikom determinacji w poszukiwaniu prawdy o historii Polski i jej systemu prawnego, dedykując państwu słowa Maurycego Mochnackiego: "żeby wskrzesić, naród trzeba wynaleźć jego zatracone jestestwo, z bacznym wglądem na modyfikacje, któr
ymi je czas zmienił i przekształcił".Podczas konferencji prof. dr hab. Wojciech Łączkowski wygłosił referat pt. "Ciągłość prawna między III Rzeczpospolitą a II Rzeczpospolitą Polską - czy PRL była państwem suwerennym?", prof. dr hab. Adam Łopatka - "Ciągłość prawna między III Rzecząpospolitą Polską a II Rzeczpospolitą Polską - rola PRL-u", prof. dr hab. Mirosław Granat - "Konstytucja z 1997 roku na tle konstytucji państw postkomunistycznej Europy w rozwiązaniach ciągłości prawnej państwa", mec. Andrzej R
ościszewski - "Skutki prawne niesuwerennego stanowienia przepisów z naruszeniem legalizmu konstytucyjnego", prof. dr hab. Marian M. Drozdowski - "Działalność legislacyjna prezydenta i rządu Rzeczypospolitej w latach II wojny światowej jako kontynuacja działalności legistycznej władzy II Rzeczypospolitej Polskiej" i prof. dr hab. Jadwiga Staniszkis - "O pamięci i zapominaniu - socjologiczna refleksja w związku z dyskusją o ciągłości między II i III Rzeczpospolitą".Państwem-atrapą nazwał PRL prof. W. Łączkowski, który dowodził, że po 1939 r. funkcjonowało na ziemiach polskich państwo niesuwerenne. Jego zdaniem obecny, suwerenny ustawodawca może uznać część ówczesnego prawa, usuwając zeń przepisy, które profesor określił jako "niegodziwe". A zatem parlament al
bo Trybunał Konstytucyjny powinien zweryfikować wszystkie te przepisy na podstawie przesłanek etycznych, wynikających z uniwersalnego chrześcijańskiego systemu wartości.Odosobnioną odmienną opinię wyraził prof. A. Łopatka: państwo polskie odrodziło się w 1918 r. i trwa do dziś. Nie utraciło ciągłości nawet w czasie II wojny światowej, bo istniał rząd polski na emigracji i polskie formacje zbrojne za granicą. Po 1944 r. sprawował władzę, według niego, rząd "ludowo-socjalistyczny", a po 1989 r. nowy rząd "bu
rżuazyjny". Wobec tego numer III nadany obecnej Polsce jest "dowolnie przyjętą fikcją prawną".W opinii mec. A. Rościszewskiego, parlament powinien unieważnić wszystkie jeszcze funkcjonujące ustawy i dekrety Krajowej Rady Narodowej, Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego i dwóch powojennych rządów tymczasowych. Należy przy tym - podkreślił - potwierdzić prawomocność własności ziemi uzyskanej w wyniku reformy rolnej. Należy też przejrzeć całe ustawodawstwo z czasów PRL, utrzymując w mocy m.in. umowy międz
ynarodowe.Chodzi też - dodał prof. Marian Marek Drozdowski - o zadośćuczynienie krzywdom, jakich b. obywatele II RP doznali od okupanta sowieckiego, tym bardziej że polski rząd na uchodźstwie unieważnił całe prawo, jakie Polakom narzucili obaj okupanci.
Również według prof. J. Staniszkis trzeba zerwać "pępowinę prawną" łączącą III RP z PRL. Ostrzegała zarazem, że będzie to bardzo trudne, ten problem nie budzi bowiem, jej zdaniem, emocji społecznych, a prawie połowa dorosłych Polaków nie dostrzega różnic między starym a nowym porządkiem.
W liście do uczestników konferencji premier Jerzy Buzek podkreślił, że dotychczas nie zostały jeszcze do końca przezwyciężone pewne skutki długiego okresu "legislacyjnego bezprawia". Jego zdaniem, nie można o tym zapomnieć i zwrócić się tylko, jak chcą niektórzy, ku przyszłości, a cały problem pozostawić jedynie historykom. Premier zapewnił, że uczyni wszystko w celu ostatecznego zerwania ze złym, komunistycznym fragmentem naszej historii, półwieczem niesuwerennego bytu państwowego.
Przewodniczący Komisji Ustawodawczej senator Piotr Ł.J. Andrzejewski zapowiedział skierowanie na najbliższe posiedzenie Senatu, 19 marca br., projektu uchwały w tej sprawie. W praktyce - wyjaśnił - trzeba zreperować w ustawodawstwie to, co tamten system zepsuł, przekreślić tam, gdzie to możliwe, skutki "prawa nieprawego". Chodzi m.in. o reprywatyzację, o przywrócenie obywatelstwa polskiego tym, którzy zostali go pozbawieniu wbrew swej woli.
W praktyce ciągłość prawa między II a III RP dotyczyłaby m.in. reprywatyzacji, przywrócenia obywatelstwa polskiego tym, którzy zostali go pozbawieniu wbrew swej woli, zadośćuczynienia krzywdom, jakich b. obywatele II RP doznali od okupanta radzieckiego. W opinii większości uczestników konferencji, należy przejrzeć
całe ustawodawstwo z czasów PRL, utrzymując w mocy m.in. umowy międzynarodowe.