Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment


Oświadczenia

Senator Stanisław Cieśla wygłosił oświadczenie skierowane do prezesa Rady Ministrów Jerzego Buzka:

Niebawem minie rok od rozpoczęcia wdrażania reformy oświatowej. Idea reformy jest na ogół akceptowana przez nauczycieli, oczywiście za wyjątkiem tych, którzy utracili pracę. Inaczej poziom akceptacji przedstawia się w środowisku uczniów i ich rodziców, bo nie mają powodu do zadowolenia ci, których droga do szkoły znacznie się wydłużyła. Zdarza się, że uczniowie dojeżdżają do gimnazjum nawet 20 km.

Niemało kłopotów z prowadzeniem szkół podstawowych i gimnazjów mają samorządy. Subwencje na oświatę podstawową i gimnazjalną, po wdrożeniu postanowień Karty Nauczyciela, są przeważnie niedoszacowane. Na taki stan żalą się prawie wszyscy przedstawiciele władz lokalnych, z którymi kontaktuję się w moim okręgu wyborczym.

W dniu wczorajszym otrzymałem kopię pisma prezydenta miasta Sieradza, skierowanego do pana premiera. W stosunkowo niewielkim mieście Sieradzu, liczącym czterdzieści pięć tysięcy mieszkańców, w oświacie brakuje ponad 3 milionów 500 tysięcy zł, aby zrealizować podwyżki dla nauczycieli i pracowników szkół, a także zapłacić za energię cieplną i elektryczną, wodę, odbiór ścieków i środki czystości. Niedoszacowanie o podanej wysokości stanowi prawie 30% przyznanej subwencji.

Z rozmów z dyrektorami szkół, wójtami, burmistrzami i prezydentami miast dowiaduję się, że bardzo dotkliwy jest brak środków na budowę nowych i remonty już istniejących szkół.

W minioną niedzielę odwiedziłem gminę Osjaków w powiecie wieluńskim, gdzie powstaje jedyne w tej gminie gimnazjum. Pomimo przychylności i wsparcia wojewody łódzkiego, brakuje jeszcze przynajmniej 250 tysięcy zł na dokończenie tej tak ważnej inwestycji. We wspomnianej gminie na normalne funkcjonowanie szkolnictwa oraz odprawy dla nauczycieli brakuje około 300 tysięcy zł. W sumie braki wynoszą prawie 600 tysięcy zł. Przy subwencji w wysokości 1 miliona 456 tysięcy zł jest to 40% tej subwencji.

Miejscowy samorząd, dyrekcja szkoły i rada rodziców dwoją się i troją, aby uzupełnić braki. Urządzają loterie fantowe, aukcje rysunków i obrazów wykonanych przez uczniów, apelują do mieszkańców gminy i gości o ofiarność. Wszystko to jednak przynosi niewielkie dochody.

Panie Premierze! W związku z powyższym zwracam się o przyznanie dodatkowych kwot subwencji oświatowej nie tylko dla miasta Sieradza i gminy Osjaków, a także o wnikliwe przeanalizowanie potrzeb oświaty w skali całego kraju i skierowanie do resortu edukacji kwot wystarczających na jej normalne funkcjonowanie.

W obecnej sytuacji, w tym również w kontekście naszych starań o wejście do Unii Europejskiej, państwo nie może dopuścić do zaniedbań w dziedzinie szkolnictwa. Straty, które mogą powstać na skutek niedoinwestowania szkolnictwa, byłyby bowiem trudne, a może i niemożliwe do odrobienia.

Liczę na zrozumienie pana premiera w tej tak ważnej z punktu widzenia społecznego i narodowego sprawie.

***

Senator Ireneusz Michaś w swoim oświadczeniu zajął się problematyką szczepień ochronnych:

Epidemiolodzy biją na alarm: coraz mniej dzieci jest szczepionych. Lekarze zapowiadają powrót chorób zakaźnych.

Szczepienia ochronne są zabiegami medycznymi, mającymi na celu sztuczne uodpornienie organizmu na określone choroby zakaźne przy użyciu szczepionek. Ich szybkie i sprawne wprowadzenie było ogromnym sukcesem polskiej służby zdrowia w okresie powojennym. Szczepienia ochronne stanowią nie tylko skuteczną ochronę poszczególnych osobników przed zachowaniem, ale stosowane systematycznie i w skali masowej mają wpływ na zahamowanie krążenia zarazków w przyrodzie, przez co ograniczają lub uniemożliwiają szerzenie się zakażeń. Są więc ważnym czynnikiem przeciwepidemicznym. To niemal encyklopedyczna definicja szczepień ochronnych.

Jak ta definicja ma się do naszej szarej rzeczywistości? Epidemiolodzy zwracają uwagę, że problemem jest rozpad systemu szczepień. Takie choroby, jak polio, tężec, błonica, gruźlica czy świnka mogą w niedługim czasie stać się groźne, bowiem załamuje się system szczepień i wrócą choroby, które uznaliśmy już za zwyciężone. Dziś statystyki nie pokazują jeszcze skali zjawiska, bo dorastające roczniki są zaszczepione jeszcze przed reformą służby zdrowia. Wtedy dzieci i młodzież miały tak zwaną kartę uodpornienia, obowiązującą do dziewiętnastego roku życia. Dysponowała nią szkoła, a pielęgniarka szkolna wzywała na szczepienie.

W zreformowanej służbie zdrowia zwalnia się pielęgniarki szkolne. Niektóre jeszcze pracują, ale tylko do końca roku szkolnego. Karty uodpornienia wróciły do rodziców, którzy powinni zanieść je do lekarzy rodzinnych, odpowiadających obecnie za szczepienia. Powinni, ale czy rzeczywiście tak postępują? Niektórzy zapomnieli, inni w ogóle nie zapisali się do lekarza rodzinnego, jeszcze inni nie wiedzą, że szczepienia nadal są bezpłatne. Najgorzej jest w dużych miastach. Ocenia się, że w Warszawie wykonuje się około 20% szczepień mniej niż przed reformą. Nie lepiej jest wśród dzieci starszych. Jeśli ich rodzice nie zadbają o terminowość szczepień, dzieci te pozostaną bez opieki.

Powraca gruźlica. W większości wypadków dzieci zakażają się od dorosłych. Jeżeli można spodziewać się wzrostu zachorowań, to nie tylko z powodu nieszczepienia dzieci, ale także dlatego, że dorośli żyją w coraz gorszych warunkach i stają się źródłem zakażenia. Ponadto są w Polsce ogniska gruźlicy, o których nic nie wiemy. Za parę lat pokażą to statystyki zachorowań, może i zgonów.

Od lat niespełniony jest postulat epidemiologów, że obowiązkowe i bezpłatne winno być szczepienie chłopców przeciw śwince. Co roku jest więcej zachorowań, a potem leczy się powikłania, takie jak zapalenie opon mózgowych, bezpłodność i inne.

W zreformowanej służbie zdrowia zapomniano ująć problematykę szczepień ochronnych w ramy prawne. Oświadczenie niniejsze kieruję do ministra zdrowia i opieki społecznej, prosząc jednocześnie o dogłębne przeanalizowanie tego problemu.

***

Senator Zbyszko Piwoński złożył następujące oświadczenie:

Oświadczenie swoje kieruję do prezesa Rady Ministrów, a dotyczy ono nierównego traktowania niemieckich firm usługowo-budowlanych w Polsce i odpowiednio polskich w Niemczech - pomimo że wspólna realizacja robót jest na ogół dobrze postrzegana przez zachodnich inwestorów, którzy doceniają zarówno fachowość, jak i rzetelność naszych pracowników. Przez lata trwania tej współpracy załogi nasze miały dzięki niej możliwość doskonalenia zawodowego poprzez zetknięcie się z nowoczesnymi technologiami i sprzętem oraz organizacją i sposobem pracy w warunkach rynku niemieckiego.

Teoretycznie powinno to więc przynieść tylko obustronne korzyści i zadowolenie z efektów współpracy, takie było bowiem założenie, gdy w 1990 r, rządy Polski i Niemiec zawarły umowę o oddelegowanie pracowników polskich przedsiębiorstw do realizacji umów o dzieło. Oczywistym wówczas było dla nas wszystkich, że jest to krok w kierunku zacieśnienia współpracy między narodami i jeden z elementów tworzenia wspólnej Europy.

Ale to już jest przeszłość. Sytuacja dzisiejsza coraz bardziej rozmija się z tymi założeniami, firmy nasze są coraz częściej dyskryminowane i poddawane ciągłym, nękającym je kontrolom, a mnożone procedury administracyjne wprost uniemożliwiają załatwienie jakichkolwiek spraw. Na to wszystko nie ma żadnej reakcji ze strony polskich władz, które wiedząc o tych zjawiskach, nie reagują na nie. Sami zatem swoją bezczynnością akceptujemy taki stan, a rząd nasz - w oczach naszych partnerów zagranicznych oraz obywateli Polski tam pracujących - jawi się jako słaby i bezbronny.

Oświadczenie to właściwie dotyczy, jako zjawiska, całej branży w kraju, choć wiedzę na ten temat zaczerpnąłem ze złych doświadczeń skądinąd bardzo dobrego, bo od lat funkcjonującego na rynku zarówno polskim, jak i niemieckim, Przedsiębiorstwa Budowlano-Usługowego "Interbud-West" Gorzowie. Od 10 lat na podstawie wymienionego przeze mnie porozumienia wykonuje ono roboty - i to wykonuje je dobrze, niejednokrotnie zdobywając nagrody - ale doświadczenia ostatnich lat, a zwłaszcza miesięcy, wskazują na te trudności, które przed chwilą przytoczyłem.

***

Senator Jerzy Suchański swe oświadczenie skierował do Jerzego Buzka, prezesa Rady Ministrów:

Styl uprawiania polityki, który zaprezentował pan podczas konfliktu o władzę w Warszawie wraz z niektórymi politykami AWS wywołał słuszne, moim zdaniem, oburzenie moich wyborców. Postępowanie prowokowane i aprobowane przez tych polityków, to nocne zajmowanie siłą pomieszczeń urzędu miasta, to potajemna wymiana zamków w pomieszczeniach zajmowanych przez urzędników - oznaczające paraliż magistratu, który pracuje za pieniądze podatników i powinien służyć lokalnej społeczności. Niestety, niektórzy działacze AWS postępują w ten sposób nie po raz pierwszy.

Kilka miesięcy przed ostatnimi samorządowymi wyborami w Kielcach ekipa radnych działaczy AWS, pod przewodnictwem wojewody Ignacego Partyki, doprowadziła do niemal identycznej sytuacji. To wtedy do politycznego obyczaju prawnicy po raz pierwszy weszły nocne próby zdobycia urzędu miasta, rozwiercanie zamków, blokowanie gabinetów - prowadzące do kompromitacji władzy i paraliżu pracy magistratu. Wszystko to odbyło się na koszt podatników, podobnie jak późniejszy proces w Naczelnym Sądzie Administracyjnym w Krakowie, który udowodnił, że wojewoda naruszył prawo, a prezes Regionalnej Izby Obrachunkowej Leokadia Zagórska sfałszowała dokumenty. Zamiast zapłacić rachunek za swoje kompromitujące postępowanie, w nagrodę pan Ignacy Partyka został mianowany szefem Departamentu Informatyki Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Zaś prokuratura uznała zamachy na samorządność jako niską szkodliwość czynu.

Panie Premierze! Jak długo podatnicy będą ponosić koszty postępowania całkowicie kompromitującego ideę samorządności? Jak długo my wszyscy będziemy świadkami niegodnych dorosłych mężczyzn politycznych gier?

Kolejne oświadczenie kieruję do pana premiera Jerzego Buzka.

Z uwagi na wyrok trybunału Konstytucyjnego z dnia 12 kwietnia 2000 r. dotyczący przekształcenia prawa użytkowania wieczystego w prawo własności, wznawiane są postępowania administracyjne w sprawach zakończonych już ostateczną decyzją. Są również sytuacje, w których obywatel ma założoną księgę wieczystą.

Uprzejmie proszę o informację, czy istnieje prawna możliwość usankcjonowania zakończonych decyzji, gdyż w przeciwnym razie może to stworzyć sytuację konfliktową.

Ostatnie oświadczenie kieruję do pani marszałek Senatu, pani profesor doktor habilitowanej Alicji Grześkowiak.

Uprzejmie proszę o wyrażenie podziękowań dla personelu medycznego i organizatorów badań lekarskich przeprowadzonych ostatnio na terenie Senatu. Wiele osób z uznaniem wyrażało się o przeprowadzonej akcji profilaktycznej.

***

Senator Ryszard Jarzembowski wygłosił oświadczenie następującej treści:

Jednym z głównych elementów przemian społeczno-politycznych w Rzeczypospolitej Polskiej w ostatnich dziesięciu latach był dynamiczny rozwój samorządowości lokalnej. Zasady demokracji lokalnej, sformułowane w Europejskiej Karcie Samorządu Terytorialnego, zyskały pełną aprobatę wszystkich kolejnych parlamentów i rządów po 1990 r. Znaczenie samorządu, jego wartość i udział w wypełnianiu funkcji publicznych, było tym obszarem, na którym potrafiły znaleźć porozumienie główne siły polityczne. W tym czasie samorządy lokalne wielokrotnie dowiodły swego pozytywnego znaczenia wśród nowych instytucji demokratycznego państwa. Wyłaniane w drodze demokratycznych i bezpośrednich wyborów organy samorządu terytorialnego były najlepszym gospodarzem mienia publicznego. We władzach samorządowych wielokrotnie dochodziło do koniecznych porozumień i koalicji, nie zawsze będących odzwierciedleniem ogólnokrajowych porozumień politycznych. Nigdy jednak dotychczas nie zdarzył się przypadek bezpośredniej ingerencji administracji rządowej w kształtowanie lokalnych porozumień politycznych, a tym bardziej ingerencji czynionej w interesie jednej partii.

Wprowadzenie zarządu komisarycznego w gminie Warszawa Centrum jest lekceważeniem zasad samorządności, pomijaniem roli sądów w rozstrzyganiu sporów między władzami i przejawem prymatu partyjnych interesów Akcji Wyborczej Solidarność nad zasadami demokratycznego państwa. Za tę sytuację odpowiedzialny jest premier Jerzy Karol Buzek, równie odpowiedzialne są te środowiska Akcji Wyborczej Solidarność, które wymogły na premierze bulwersującą i pośpieszną decyzję o powołaniu komisarza.

Sojusz Lewicy Demokratycznej, podobnie jak wiele innych sił politycznych, zwracał się do premiera z apelem, aby do czasu rozstrzygnięcia przez NSA sporu warszawskich radnych z wojewodą wstrzymał się od wprowadzenia komisarza. Jerzy Karol Buzek zlekceważył te sugestie. Nocą, wbrew opiniom koalicjanta, prawników i ekspertów, mianował komisarza. Pierwsze decyzje komisarza potwierdziły, że zamierza dbać o partyjne interesy Akcji Wyborczej Solidarność, a nie o dobro stolicy i jej mieszkańców.

Mamy zatem do czynienia z rodzajem zamachu na jedną z podstawowych instytucji demokracji publicznej, z próbą zmienienia wyniku demokratycznych wyborów - naruszającą deklarację rządu polskiego, a także zasady i normy prawa europejskiego. Mamy do czynienia z politycznym gangsterstwem. W takiej sytuacji fakt zorganizowania w zdominowanym przez Akcję Wyborczą Solidarność Senacie - dwa dni po tym zamachu - uroczystości poświęconych dziesięcioleciu polskiej samorządności, uważam za swoistą tragifarsę.

***

Senator Henryk Stokłosa wygłosił oświadczenie:

Przed dwunastoma dniami wojewoda wielkopolski wystąpił do premiera z sugestią ogłoszenia w Wielkopolsce stanu klęski żywiołowej w związku z panującą na tym terenie suszą. Chciałbym w swym oświadczeniu wesprzeć propozycję wojewody konkretnymi argumentami, sądzę bowiem, że rząd, przygotowując decyzję w tej sprawie, takich właśnie potrzebuje. Od pewnego czasu do mojego biura nadchodzą apele z różnych gmin północnej Wielkopolski, z których wynika, że susza wyrządziła rolnictwu tego regionu niepowetowane szkody.

Występujący od kwietnia brak opadów atmosferycznych - piszą do mnie członkowie Zarządu Miasta i Gminy Ujście - jak również sporadyczne przymrozki spowodowały niekorzystne zmiany w uprawach rolnych. Susza jest najbardziej dotkliwa dla zbóż jarych, upraw ziemniaków oraz buraków, w nieznacznie mniejszym stopniu wpłynęła na stan zbóż ozimych i rzepaku. Szczególnie dotkliwie jest to odczuwane na glebach lekkich, które dominują w północnej Wielkopolsce. We wspomnianej już przeze mnie gminie Ujście szacują, że straty plonów wyniosą: w zbożach ozimych w wysokości od 25 do 40%, w zbożach jarych w wysokości od 35 do 45%, w rzepaku ozimym w wysokości od 25 do 45%, w ziemniakach w wysokości od 25 do 30% oraz w burakach około 25%.

Występuje też brak przyrostu pierwszego pokosu traw na użytkach zielonych. Podobne szacunki docierają do mnie także z innych gmin Wielkopolski i potwierdzają moje własne obserwacje jako producenta zbóż. Opady atmosferyczne, które wystąpiły w ostatnich dniach, niestety nie zrekompensują poniesionych strat.

Sądzę, że w tej sytuacji konieczne jest podjęcie następujących kroków. Po pierwsze, uruchomienie preferencyjnej linii kredytowej na wsparcie produkcji roślinnej i zwierzęcej w roku przyszłym; po drugie, przyznanie ulg i odroczeń w spłacie zaciągniętych zobowiązań na produkcję roślinną; i po trzecie, udzielenie pomocy finansowej gminom - po to, by mogły dokonać umorzeń podatku rolnego.

Mam świadomość, że zaproponowane przeze mnie rozwiązania nie do końca zrekompensują rolnikom straty, jakie ponieśli w związku z suszą. Dlatego zwracam się do pana Artura Balazsa, ministra rolnictwa, z następującymi pytaniami.

Pytanie pierwsze: czy Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi pracuje nad programem zapobieżenia skutkom suszy? Pytanie drugie: kiedy program ten zostanie wdrożony? I pytanie trzecie: jaki jest stosunek ministerstwa do propozycji wojewody wielkopolskiego ogłoszenia w tym regionie stanu klęski żywiołowej wraz z wynikającymi z tego faktu konsekwencjami finansowo-ekonomicznymi?

***

Senator Jadwiga Stokarska swe oświadczenie skierowała do premiera Rzeczypospolitej Polskiej Jerzego Buzka, do parlamentarzystów - na ręce marszałek Senatu Alicji Grześkowiak i marszałka Sejmu Macieja Płażyńskiego, a także do ministra edukacji narodowej Mirosława Handkego:

Mieszkańcy wsi Pałapus, Rogóźno i Prosienica w gminie Ostrów Mazowiecka zwrócili się do mnie o pomoc w ratowaniu ich szkół przed likwidacją. Od dłuższego czasu otrzymuję listy z wielu wsi o zamykaniu szkół podstawowych w tych miejscowościach lub ograniczaniu ilości oddziałów w tych szkołach. Niektóre z tych szkół są dobrze wyposażone, posiadają wykwalifikowanych i oddanych dzieciom nauczycieli, osiągają dobre wyniki w nauczaniu i sporcie. Wszystkie szkoły pełnią rolę jedynego ośrodka kultury na wsi, zajmują się także dożywianiem dzieci z najuboższych rodzin. Większość szkół została zbudowana z wykorzystaniem czynów społecznych i od tego czasu pełni funkcję integrującą społeczność wiejską.

Konstytucja gwarantuje wszystkim obywatelom równe prawa. Dzieci wiejskie mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne, na równi z dziećmi miejskimi, i nie powinny być dyskryminowane w tak ważnej dziedzinie życia społecznego, jaką jest prawo do nauki i korzystania z dóbr kultury. Likwidacja szkół w ich wsi powoduje konieczność wyjazdu dzieci do odległych miejscowości. Interweniujący rodzice z gminy Ostrów Mazowiecka nie godzą się z tym, by ich dzieci w wieku od siedmiu do czternastu lat skazywano na dojazdy do szkół odległych o12 km, 14 km, a w przypadku Prosienicy o 40 km, podczas gdy w swoich wsiach mają szkołę na miejscu. Tę odległość będą musiały pokonywać w przyszłości we własnym zakresie, przez las, przekraczając międzynarodową trasę E-18, obecnie zapełnioną tirami. Deklaracje Zarządu i Rady Gminy w Ostrowi Mazowieckiej w zakresie dowozu dzieci nie mogą być przyjęte jako wiarygodne, bo już teraz wiele gmin w Polsce z powodu kłopotów finansowych nie jest w stanie z tego nałożonego na nie obowiązku się wywiązać. Mam informacje, że starsze dzieci odległość 8 km muszą pokonywać pieszo, bo gminy stać tylko na dowożenie dzieci młodszych, z klas od zero do trzy. Sytuacja taka, z przyczyn obiektywnych, grozi nieposyłaniem części dzieci wiejskich do szkół.

W swoim oświadczeniu chciałabym zwrócić uwagę nie na brak nowych inwestycji, lecz na niszczenie dotychczasowego dorobku zespołów ludzkich, wspólnot wiejskich i istniejącej już bazy materialnej. Przecież społeczeństwo wciąż wierzy, że wreszcie doczeka prawdziwie prorodzinnej polityki społecznej, która zaowocuje przyrostem naturalnym. Skąd wtedy weźmiemy szkoły? Nie zbudujemy już tysiąca szkół na nowe tysiąclecie, bo nie będzie już bezpłatnych placów pod budowy.

Parlament tak ustanowił ustrój samorządów i reformę oświaty, by gminy bardziej były zainteresowane wyprzedażą majątku po zlikwidowanych szkołach, niż domaganiem się dotacji do utrzymania nauczycieli i szkół.

Bardzo proszę, by parlament podjął decyzję jak najszybszej zmiany ustaw mających wpływ na zamykanie szkół w Polsce, powodujących jednocześnie degradację edukacji młodzieży wiejskiej. Zaś pana premiera i pana ministra edukacji proszę o interwencję w sprawie zamykanych w gminie Ostrów Mazowiecka szkół podstawowych w Prosienicy, Rogóźnie i planowanego ograniczenia klas do klas jeden-trzy w Pałapusie.

Oświadczenia złożone do protokołu

Oświadczenia wicemarszałka Tadeusza Rzemykowskiego skierowane do ministra finansów Leszka Balcerowicza i prezesa Najwyższej Izby Kontroli Janusza Wojciechowskiego:

Ceny paliw płynnych są w Polsce bardzo wysokie i stale rosną, nawet kilkakrotnie w ciągu miesiąca. Ten stan irytuje mocno nasze społeczeństwo, tym bardziej że jest jedną z istotnych przyczyn utrzymywania się wysokiego wskaźnika inflacji. Moi wyborcy pytają, czy znam pełne i szczegółowe uzasadnienie tej spirali cenowej i czy Senat kontroluje to zjawisko?

Uważam, że jako senator RP, szczególnie pełniący funkcję wicemarszałka Senatu, mam obowiązek zareagować na te irytacje i pytania Polaków. Zwracam się więc do ministra finansów i prezesa Najwyższej Izby Kontroli z prośbą o wyjaśnienie następujących kwestii:

1) kto i w jakim zakresie kontrolował w latach 1999-2000 finanse Koncernu Naftowego i Rafinerii Gdańskiej?

2) kto i w jakim zakresie nadzoruje politykę cenową tych jednostek gospodarczych?

3) jeżeli prowadzono kontrole i stosowano nadzór w zakresie przedstawionym w punktach 1 i 2, to proszę określić, czy:

a) koszty ponoszone przez te jednostki są racjonalne, społecznie uzasadnione - na przykład, poziom płac i świadczeń socjalnych - i zgodne z zasadami księgowymi, między innymi w zakresie zaliczenia wydatków inwestycyjnych do kosztów prowadzonej działalności,

b) poziom obciążeń podatkowych zawartych w cenie paliw jest zgodny z ustawą budżetową z 1999 i 2000 r., czy też wzrost cen paliw jest jedną z form zwiększania dochodów budżetowych,

c) osiągany przez koncern i rafinerię zysk nie jest zbyt wysoki?

4) czy są prowadzone w MF i NIK lub na rzecz tych urzędów badania "granicy społecznej" cen paliw płynnych i jakie są te granice?

5) jaka jest relacja cen paliw płynnych do przeciętnej płacy godzinowej w Polsce i w krajach sąsiednich?

Pytając o powyższe kwestie, wyrażam przekonanie, że zarówno minister finansów, jak i prezes NIK podzielają społeczną opinię, że zarówno poziom, jak i tempo wzrostu cen paliw płynnych mają istotny wpływ na funkcjonowanie krajowej gospodarki oraz atmosferę społeczną w Polsce. Ciekawy jestem także reakcji MF i NIK na powszechną sugestię Polaków, że nie ma jeszcze w kraju systemu, który gwarantowałby realistyczny poziom cen paliw płynnych.

Tadeusz Rzemykowski

***

Oświadczenie senatora Ryszarda Gibuły skierowane do premiera Jerzego Buzka:

Szanowny Panie Premierze!

W związku z międzypaństwową umową o zasadach handlu energią elektryczną, podpisaną 25 marca bieżącego roku przez pana Janusza Steinhoffa, ministra gospodarki, z panem Wernerem Mullerem, ministrem gospodarki Niemiec, Polska będzie mogła podwoić eksport energii elektrycznej do Niemiec. Wszystko byłoby w jak najlepszym porządku, gdyż kraj nasz, mając niezrównoważony bilans handlowy, powinien wszelkimi dostępnymi środkami zwiększać eksport.

Dotychczas Polska sprzedawała okresowe nadwyżki energii elektrycznej do Niemiec. Obecnie, z racji swego położenia, ma szansę zarabiać dodatkowo na reeksporcie energii elektrycznej z Rosji do Niemiec. Mój niepokój budzi fakt, że porozumienie polsko-niemieckie daje jednak wyłączność na sprzedaż elektryczności do Niemiec państwowo-prywatnej, niedawno zawiązanej spółce Pol Energia SA. Jej udziałowcami są Polskie Sieci Energetyczne (PSE - firma państwowa), niemiecka spółka Preussen Elektra oraz Kulczyk Holding. Dotychczas cały zysk z eksportu energii elektrycznej czerpała firma państwowa PSE. Odtąd w zyskach będzie partycypowała tylko w jednej trzeciej.

PSE zainteresowała duże środki w modernizację sieci przesyłkowej, umożliwiającej sprzedaż polskiej energii elektrycznej na Zachód. Potrzebne były kosztowne inwestycje, aby zsynchronizować polski system z europejskim systemem UCPTE. Budowę specjalnych łączy na zachodniej granicy sfinalizowano w 1995 r. Ogromne nakłady inwestycyjne poniosło państwo, a teraz profity z tych wyłącznie państwowych inwestycji czerpać będzie prywatna spółka, zarabiająca duże pieniądze tylko na pośrednictwie handlowym.

Biorąc pod uwagę rządowe decyzje w tej sprawie, zapytuję w imieniu moich wyborców, czy stać nas na taki prezent dla holdingu pana Kulczyka? Czy firma państwowa, Polskie Sieci Energetyczne, nie mogła nadal sprzedawać nadwyżki naszej energii elektrycznej oraz trudnić się reeksportem rosyjskiej energii elektrycznej do Niemiec?

Oczekuję na odpowiedź z zachowaniem ustawowych terminów

Z poważaniem

senator RP

Ryszard Gibuła

***

Oświadczenie senator Genowefy Ferenc skierowane do ministra edukacji narodowej Mirosława Handkego:

Panie Ministrze!

Proszę o wyjaśnienie, dlaczego kurator oświaty w województwie wielkopolskim, korzystając z upoważnienia zawartego w § 24 ust. 2 rozporządzenia MEN z dnia 15 lutego 1999 r. w sprawie warunków i trybu przyjmowania uczniów do publicznych przedszkoli i szkół oraz przechodzenia z jednych typów szkół do innych, w decyzji nr 41 z 18 listopada 1999 r. nie wyłączył ze sprawdzianu osiągnięć uczniów klas ósmych laureatów wojewódzkich konkursów przedmiotowych. Decyzja kuratora wzbudziła olbrzymie oburzenie wśród laureatów, ich rodziców oraz nauczycieli - opiekunów laureatów. Pragnę zwrócić uwagę, że w kuratorium oświaty oraz w delegaturach udzielano nieprawidłowych odpowiedzi, wyjaśniając, że przepisy nie zezwalają na inne uregulowania, ale nie podawano, jakie to przepisy.

Do mojego biura rodzice zgłosili problem 17 maja bieżącego roku. Dopiero w poniedziałek, 22 maja bieżącego roku, czyli w przeddzień przeprowadzenia sprawdzianu, mogłam uzyskać wyczerpujące informacje w ministerstwie - wcześniej nie było pracowników odpowiedzialnych za ten temat.

Uważam, że decyzja nr 41 jest decyzją krzywdzącą młodzież, która najwięcej pracuje, tym bardziej że część z tych uczniów była laureatami w klasie siódmej. W roku ubiegłym ich koledzy, laureaci klas ósmych, byli zwolnieni z egzaminów. Ponadto pragnę zwrócić uwagę, że we wspomnianej decyzji kuratora finaliści otrzymują dodatkowe punkty, których nie otrzymują laureaci - § 9.

Drugi problem, który nasuwa wiele wątpliwości, to postanowienia § 11 decyzji. Dotyczą one uczniów szkół podstawowych z terenu innych województw, którzy składają podanie o przyjęcie do szkół ponadpodstawowych w województwie wielkopolskim. Są oni zobowiązani do wzięcia udziału w badaniu, w miejscu wyznaczonym przez wielkopolskiego kuratora oświaty, czyli egzaminowi muszą się także poddać uczniowie wcześniej z egzaminów zwolnieni. Dlaczego decyzja kuratora wielkopolskiego, nigdzie niepublikowana, ma obowiązywać uczniów, na przykład z Zakopanego?

Uważam, że decyzja pana kuratora jest zaprzeczeniem głoszonych przez ministerstwo poglądów dotyczących wspierania uczniów uzdolnionych oraz popierania nauczycieli, którzy ponoszą dodatkowe nakłady pracy bez rekompensaty finansowej. Jak można jedną nieprzemyślaną decyzją niszczyć zaufanie i dorobek młodzieży, rodziców, nauczycieli?

Poza wyjaśnieniem problemu oczekuję od pana ministra podjęcia działań zmierzających do chociaż częściowego zrekompensowania strat, które spowodowała nieprzemyślana, oderwana od rzeczywistości decyzja pana kuratora.

Problem dotyczy byłego województwa kaliskiego.

Z poważaniem

Genowefa Ferenc

***

Oświadczenie senatora Zbigniewa Gołąbka skierowane do minister zdrowia Franciszki Cegielskiej:

Uprzejmie proszę o doposażenie, w ramach środków Banku Światowego, dla nowo utworzonego Samodzielnego Zakładu Pielęgnacyjno-Opiekuńczego w Lipsku.

W związku z przeprowadzoną restrukturyzacją w szpitalu w Lipsku w miesiącu lipcu ubiegłego roku Starostwo Powiatowe z Dyrekcją Zakładu Opieki Zdrowotnej w Lipsku zwróciło się do wojewody mazowieckiego z wnioskiem o przyznanie środków finansowych na utworzenie Oddziału Pielęgnacyjno-Opiekuńczego. Prośba ta została załatwiona odmowie i nie przesłana do Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej, gdyż zgodnie z regulaminem prac grupy do dalszego rozpatrzenia przekazano tylko pięćdziesiąt pierwszych wniosków (powyższy sklasyfikowany na sześćdziesiątym piątym miejscu).

Spełniając prośbę wielu mieszkańców naszego regionu, decyzją Rady Powiatu z dniem 1 marca bieżącego roku został utworzony Samodzielny Publiczny Zakład Pielęgnacyjno-Opiekuńczy w budynku miejscowego szpitala, w liczbie łóżek dwadzieścia dwa.

Powstanie zakładu o takim profilu podyktowane jest wzrostem zapotrzebowania na opiekę pielęgnacyjną. Spowodowane jest to postępującym procesem starzenia się miejscowego społeczeństwa. Odsetek ludzi powyżej sześćdziesiątego roku życia wynosi ponad 16%. Ludności w tak zwanym "wieku produkcyjnym" towarzyszy często wzrost zachorowań na przewlekłe choroby, prowadzące niejednokrotnie do inwalidztwa i niepełnosprawności.

Ponadto z uwagi na malejący przyrost naturalny w miejscowym szpitalu jest niewykorzystana baza łóżkowa (od kilku lat spada liczba urodzeń).

Dlatego też Zakład Pielęgnacyjno-Opiekuńczy zlokalizowano w części wydzielonej z oddziału położniczego (położnictwie septycznym) oraz malejącej części administracyjnej szpitala.

Zorganizowanie takiego zakładu pozwoliło stworzyć nowe miejsce pracy dla zwalnianego ze szpitala personelu medycznego, obniżyło również koszty leczenia szpitalnego.

Aktualnie w zakładzie przebywają pacjenci, którzy częściowo ze swoich bardzo niskich rent bądź emerytur pokrywają koszty pobytu. W miesiącu lutym podpisano umowę z Mazowiecką Kasą Chorych. Wynegocjowana została stawka 40 zł za osobodzień.

Wniosek do wojewody mazowieckiego o dofinansowanie utworzenia Samodzielnego Zakładu, już nie w ramach ZOZ, również został załatwiony negatywnie, z argumentacją podobną jak dla szpitala.

Jedyna pomoc finansowa w kwocie 40 tysięcy zł została przekazana przez Radę Powiatu. Za fundusze te został zakupiony niezbędny sprzęt, który pokrył tylko niewielką część potrzeb organizacyjnych. Nadal brak wielu urządzeń, na przykład: wyparzacz do naczyń, sprzęt rehabilitacyjny, ssak elektryczny czy aparat EKG. Aktualnie planuje się poszerzenie zakładu o dalsze dwadzieścia osiem łóżek, co w sumie pozwoliłoby na prowadzenie działalności pielęgnacyjno-opiekuńczej dla pięćdziesięciu pacjentów. Funkcjonowanie zakładu przy dwudziestu dwóch łóżkach kształtuje się na granicy opłacalności. Obecnie zwalniane są dalsze pomieszczenia przez administrację ZOZ, które zostaną nieodpłatnie przekazane dla ZP-O.

Mamy również robocze uzgodnienia z Mazowiecką Regionalną Kasą Chorych, w sprawie finansowania poszerzonego zakresu usług. Zobowiązaliśmy się wystąpić z kolejną ofertą do MKCh w drugiej połowie miesiąca maja bieżącego roku. Przy pozytywnym rozpatrzeniu oferty o udzielenie świadczeń, dalszą powiększoną działalność moglibyśmy rozpocząć w drugiej połowie roku, to jest od 1 lipca.

Aby spełnić wymogi obecnych i czekających w kolejce przyszłych pacjentów, z naszych kalkulacji wynika, iż potrzebne są środki, które przedstawiam w załącznikach.

W przypadku braku środków finansowych spoza kasy chorych, nie będzie możliwe rozszerzenie działalności ani też funkcjonowanie zakładu na wymaganym poziomie.

W załączeniu zestawienie finansowe i rzeczowe potrzeb.

Z wyrazami szacunku

Zbigniew Gołąbek

***

Oświadczenie senatora Zbigniewa Gołąbka skierowane do ministra kultury i dziedzictwa narodowego Kazimierza Ujazdowskiego:

Uprzejmie proszę Pana Ministra o osobiste zainteresowanie jedynym w kraju Muzeum Instrumentów Ludowych w Szydłowcu, które przeżywa kryzys finansowy z powodu przypisania tej liczącej się placówki w kraju do samorządu powiatowego.

Wystawy swoich eksponatów muzeum prezentowało między innymi w Niemczech.

Rezygnacja z opłaty za ogrzewanie przez władze samorządów miasta i gminy powiększyła trudną sytuację finansową.

Bardzo proszę o pomoc dla tak zasłużonej placówki znajdującej się w zamku w Szydłowcu.

Z wyrazami szacunku

Zbigniew Gołąbek

***

wiadczenie senatora Zbigniewa Gołąbka skierowane do ministra edukacji narodowej Mirosława Handkego:

Wielce Szanowny Panie Ministrze!

Uprzejmie proszę Pana Ministra o zwiększenie subwencji oświatowej dla miasta Radomia o kwotę 13 milionów 600 tysięcy, w tym na:

I. Nowe zadania oświatowe 1 milion 600 tysięcy:

- utworzenie dwudziestu dwóch oddziałów w liceach ogólnokształcących - 1 milion 230 tysięcy;

- utworzenie dwóch gimnazjów w szkołach specjalnych - 325 tysięcy;

- pełnienie przez Poradnię Psychologiczno-Pedagogiczną nr 5 funkcji odwoławczej - 45 tysięcy.

II. Skutki wprowadzenia ustawy z dnia 18 lutego 2000 r. zmiana ustawy Karty Nauczyciela - 12 milionów.

Trudna sytuacja ekonomiczna Radomia, między innymi 23% bezrobocie, brak rekompensaty za utratę statusu miasta wojewódzkiego, mimo wielu inicjatyw lokalnych uniemożliwia pokrycie z innych źródeł. Liczę na pozytywne załatwienie, za co z góry bardzo dziękuję.

Z poważaniem

senator Zbigniew Gołąbek

***

Oświadczenie senatora Zbigniewa Gołąbka skierowane do wojewody mazowieckiego Antoniego Pietkiewicza:

Uprzejmie proszę Pana Wojewodę o podjęcie działań w sprawie niedoboru środków finansowych na wypłaty świadczeń z pomocy społecznej w Radomiu. Ustalanie poziomu budżetu dla poszczególnych jednostek samorządowych leży w wyłącznej pana kompetencji.

Wojewodowie w ramach uzyskanego limitu Ministerstwa Finansów określają corocznie wysokość budżetu dla poszczególnych jednostek samorządowych, a także decydują o ewentualnym przyznaniu tym jednostkom dotacji pochodzących z rezerw celowych budżetu państwa.

W ustawie budżetowej na rok 2000 w budżecie województwa mazowieckiego zostały zaplanowane wydatki na realizację zasiłków z pomocy społecznej w wysokości 175739 tysięcy zł.

Decyzją ministra finansów z dnia 8 marca bieżącego roku przekazano wojewodom pierwszą transzę środków w wysokości budżetowej na 2000 r. na dofinansowanie wydatków związanych w wypłatą zasiłków z pomocy społecznej.

Zgodnie z przedstawioną propozycją województwo otrzymało najwyższą w kraju kwotę dotacji wynoszącą 14080 tysięcy zł.

Do województw skierowano również z rezerw budżetowych dodatkowe środki w wysokości 35120 tysięcy zł z przeznaczeniem na opłacenie składek z tytułu ubezpieczenia zdrowotnego osób korzystających ze świadczeń pomocy społecznej.

Zgodnie z decyzją ministra finansów w dniu 24 marca bieżącego roku województwo mazowieckie otrzymało na to zadanie 4040 tysięcy zł.

Mam nadzieję, że znaczne zwiększenie budżetu województwa mazowieckiego pozwoli panu na dofinansowanie powiatu radomskiego i miasta Radomia w wysokości pozwalającej na złagodzenie trudności w realizacji świadczeń z pomocy społecznej i bieżącą współpracę z władzami samorządowymi.

Ponadto bardzo proszę o uwzględnienie wyższych nakładów na dokończenie budowy szpitala Radom-Józefów, nie mniejszych niż zapisano na lata następne 2001-2002 w ustawie budżetowej na 2000 r.

Łączę wyrazy szacunku

Zbigniew Gołąbek

***

Oświadczenie senatora Janusza Bielawskiego skierowane do kierownika Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jacka Taylora:

Szanowny Panie Ministrze!

We wrześniu ubiegłego roku dr med. Mieczysław Kaplicki złożył wniosek o przyznanie uprawnień kombatanckich, który został zarejestrowany w bazie komputerowej urzędu pod numerem K-1.136.019. Pismo sygnowane przez Naczelnika Wydziału Ewidencji Uprawnień pana mgr Jacka Dorejczyka, informujące petenta o tym, że został zarejestrowany w bazie komputerowej, zawiera obietnicę, że o sposobie rozstrzygnięcia sprawy urząd poinformuje go w formie przewidzianej przez kodeks postępowania administracyjnego.

Mimo tego, że od daty wysłania wyżej wzmiankowanego pisma minęło pięć miesięcy, sprawa pozostaje w zawieszeniu, chyba że autor tego pisma uważa, że z informacji o tym, że wniosek wpłynął po ustawowym terminie petent powinien się domyślić rezultatu swoich starań.

Nadmieniam, że dr Kaplicki uzyskał dokument potwierdzający jego działalność okupacyjną dopiero w sierpniu 1999 r., mimo znacznie wcześniejszych starań, które pozostały bez rezultatu.

Ponieważ ten problem, jak i inne podobne wiążące się z działalnością w okresie okupacji hitlerowskiej, dotyczy osób starych, często schorowanych i niedołężnych, pozostających często w trudnej sytuacji materialnej. Pozostawianie ich w niepewności i przewlekanie załatwienia sprawy uważam za co najmniej niewłaściwe, żeby nie użyć innego określenia - okrutne.

W związku z wnioskiem dr. Kaplickiego uprzejmie proszę o wejrzenie w tę sprawę i jeśli to możliwe, przychylne załatwienie.

Życząc Panu Ministrowi wszystkiego najlepszego, pozostaję z należytym szacunkiem.

Prof. dr hab. Janusz Bielawski

senator RP.

***

Oświadczenie senatora Krzysztofa Głuchowskiego skierowane do ministra edukacji narodowej Mirosława Handkego:

Panie Marszałku! Wysoki Senacie!

Moje oświadczenie kieruję do Pana Mirosława Handkego, ministra edukacji narodowej.

Do mojego biura senatorskiego w Łukowie zgłosiła się grupa rodziców, którzy posyłają swoje dzieci do gimnazjum leżącego poza obwodem ich miejsca zamieszkania. Dodam, iż jest to cała klasa dzieci, które ukończyły szkołę podstawową i mając możliwość wyboru gimnazjum rodzice zdecydowali się na to położone poza obwodem miejsca zamieszkania.

Decyzję tę uzasadniały także względy komunikacyjne - kursujące na trasie autobusy komunikacji podmiejskiej (Łuków dworzec PKP - miejscowość Świdry).

Takie rozwiązanie spowodowało oczywiście dodatkowe koszty finansowe po stronie rodziców, związane z dojazdami dzieci do szkoły.

W związku z interwencją rodziców w powyższej sprawie wójt gminy Łuków w piśmie skierowanym do rodziców powołując się na art. 17 ust. 1, 2 i 3 ustawy z dnia 3 września 1991 r., o systemie oświaty, wydaje się, iż słusznie wyjaśnia, że fakt uczęszczania dzieci do gimnazjum położonego poza obwodem miejsca zamieszkania zwalnia gminę z obowiązku zapewnienia dojazdu dzieciom do szkoły oraz skutkuje przekazaniem subwencji oświatowej miastu Łuków.

Problem sprowadza się zatem do tego, czy istnieje możliwość i ewentualnie w jakiej formie zwrotu lub częściowego dofinansowania kosztów dojazdu dzieci do szkoły w mieście?

Kto w związku z tym jest zobowiązany do zapewnienia tego dojazdu?

Reforma oświaty dała możliwość wyboru szkoły, do której rodzice chcieliby posyłać swoje dzieci, jednocześnie jednak względy finansowe niejako uniemożliwiają w pełnie wykorzystanie tego prawa.

Dziękuję

Krzysztof Głuchowski


Diariusz Senatu RP: spis treści, poprzedni fragment, następny fragment