34. posiedzenie Senatu RP, przemówienia senatorskie złożone do protokołu


Przemówienie senator Doroty Kempki
w debacie nad punktem pierwszym porządku dziennego

Pani Marszałek! Panie i Panowie Senatorowie!

Omawiana dziś ustawa o ochronie terenów byłych hitlerowskich obozów zagłady porządkuje wreszcie szereg podstawowych zagadnień związanych ze szczególną ochroną tych miejsc.

Najbardziej dla mnie ważny jest fakt, że w świetle tej ustawy strażnikiem spokoju około 4 milionów pomordowanych przedstawicieli różnych narodowości w tych miejscach masowej zagłady staje się polski rząd. Sądzę, że takie rozwiązanie jest satysfakcjonujące dla tych wszystkich w kraju, którzy rozumieją, że miejsca męczeństwa narodów stanowią oczywiste dziedzictwo naszego narodu, lecz także są dziedzictwem innych narodów i fakt ten wymaga pełnego uszanowania ich spostrzeżeń co do traktowania tych miejsc oraz rodzaju prowadzonych tam działań.

Wbrew opiniom niektórych parlamentarzystów, a szczególnie tych, którzy przy takiej nawet okazji pragnęliby zaistnieć w mediach, takie rozwiązanie nie ogranicza suwerenności naszego państwa. Gdyby od tej strony analizować ten problem, to należałoby stwierdzić, że wejście do NATO czy też Unii Europejskiej ma większy wpływ na ograniczenie suwerenności niż liczenie się z głosem państw, które mają prawo do przedstawiania swojej wizji ochrony miejsc masowej zagłady, wolnej od naleciałości rasowych czy też religijnych. Dlatego nie można dowolnie interpretować sposobu traktowania tych miejsc, a także działań prowadzonych na terenach, które mają prawo być otaczane czcią nie tylko przez Polaków, lecz także przez inne narody.

Sądzę również, że bezpośrednia odpowiedzialność polskiego rządu za te tereny, na których położone są Pomniki Zagłady, będzie satysfakcjonująca dla rządów pięćdziesięciu narodowości, których córki i synowie zginęli w tych miejscach masowej eksterminacji.

Rząd bowiem, który jest odpowiedzialny nie tylko za politykę wewnętrzną, lecz także za wizerunek naszego kraju w świecie, będzie potrafił, dysponując odpowiednimi instrumentami, realizować obowiązujące konwencje międzynarodowe w tym zakresie. Ustawa o ochronie terenów byłych hitlerowskich obozów zagłady stwarza zatem rządowi prawne instrumenty do godnego traktowania tych miejsc, lecz także nie dopuszcza wykorzystywania ich do niegodnych działań różnych, sfanatyzowanych grup ludzi.

Wydaje się, że ochrona polegająca na ustanowieniu stref ochronnych, ograniczeniu możliwości prowadzenia na terenie obozów i stref ochronnych działalności gospodarczej, odbywania zgromadzeń, budowy nowych obiektów oraz na dopuszczeniu dokonywania wywłaszczeń jest w zupełności wystarczająca do godnego potraktowania Pomników Zagłady.

Przesądzą jednak o tym wojewodowie, którzy będą korzystać z tego prawa, a także akty wykonawcze ministra administracji publicznej, który jest zobligowany do ich wydania.

Dziwne w kontekście omawianego tematu wydają mi się ataki na ograniczanie przez tę ustawę swobód obywatelskich, wolności gospodarowania itp., a przecież normalnie wychowany człowiek, który wstępuje na teren Pomnika Zagłady i zdaje sobie sprawę, że stąpa po szczątkach tysięcy ciał, znajdujących się w tej uświęconej krwią ziemi, sam narzuca sobie ograniczenia w postaci poważnego zachowania, często milczenia, prezentuje postawę szacunku dla zdarzeń, które miały tam miejsce. I nie potrzebuje on żadnego prawa. Prawo jest dla tych, którzy te miejsca pamięci chcieliby wykorzystać do realizacji niecnych grupowych celów politycznych, religijnych czy też gospodarczych.

Według mnie, całość ustawy stanowi logiczną konstrukcję uwarunkowań gwarantujących szczególną ochronę Pomników Zagłady i nie posiada luk, które utrudniałyby jej funkcjonowanie.

Z powyższych zatem względów wnoszę o przyjęcie jej bez poprawek. Obawiam się, że dla tych, którzy będą przeciwni jej uchwaleniu, wzorcem do działania na tych terenach jest obecny "pan na Żwirowisku".

Przemówienie senator Doroty Simonides
w debacie nad punktem pierwszym porządku dziennego

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Kultura poszczególnych narodów zależy od stosunku do zmarłych i miejsc ich pochówku. Cieszę się, że tą ustawą o ochronie terenów hitlerowskich obozów zagłady obejmujemy szczególną troską tereny, na których istniały fabryki śmierci.

Ostatnie wydarzenia na Żwirowisku wywołały wiele gorszących scen, które bulwersowały większość opinii polskiej i zagranicznej. Od lat byłam członkiem Programowej Rady Międzynarodowego Domu Spotkań Młodzieży w Oświęcimiu. Otrzymuję w związku z tym wiele protestów z kraju i zagranicy. Opinia chce tak zwanego krzyża papieskiego, jednak nie chce wojny o krzyże na Żwirowisku. Należy zatem - w oparciu o tę ustawę - w sposób delikatny lecz konsekwentny usunąć inne krzyże, nie naruszając uczuć religijnych.

W pełni rozumiem, że niniejsza ustawa nie może regulować kwestii wszystkich obozów. Znam problem Łambinowic - obóz ten był najpierw jeniecki w wojnie prusko-francuskiej, potem w I wojnie światowej, następnie w II wojnie światowej, ale i po 1945 r. ginęli tam Polacy. Stąd trudności w ogarnięciu ustawą wszelkich obozów. Dlatego jestem przekonana, że powstanie jeszcze jedna ustawa o ochronie miejsc kaźni po 1945 r. Natomiast dzisiaj dyskutowaną ustawę w pełni popieram, bo jest zasadna i nad wyraz potrzebna.

Przemówienie senatora Zbigniewa Gołąbka
w debacie nad punktem drugim porządku dziennego

Panie Marszałku! Wysoki Senacie! Panie Ministrze! Szanowni Panowie Strażacy!

Problem nierównego potraktowania strażaków w roku 1991 przez uchwalenie ustawy o PSP i podział strażaków na strażaków PSP i innych wywołał niezadowolenie i wielkie kontrowersje co do sposobu przechodzenia na emerytury jednej i drugiej grupy. W związku z tym to niezadowolenie było wyrażane bardzo często w poprzednich latach, były inicjatywy Poselskiego Zespołu Strażaków. Z powodu wydłużającego się czasu przeprowadzania koniecznych zmian powstało Stowarzyszenie Strażaków Pokrzywdzonych przez Państwo Polskie, które w skierowanych do nas pismach zwraca się z prośbą o uregulowanie tych spraw. Trzeba zacząć właśnie od tego i od przypomnienia, że ustawa z dnia 24 sierpnia 1991 r. podzieliła zawodowych strażaków, pracowników ochrony przeciwpożarowej, na strażaków PSP, którym przysługują uprawnienia emerytalne i wypadkowe na tych samych zasadach co pracownikom policji czy innych służb mundurowych, oraz na strażaków, których można określić jako "pozostałych". Niewstąpienie do PSP oznaczało utratę ciągłości dotychczasowej służby w jednostkach ochrony przeciwpożarowej. W wyniku tego podziału poza PSP pozostało około siedmiu tysięcy pracowników specjalistycznych i zakładowych jednostek ochrony przeciwpożarowej, którzy nie zostali objęci uprawnieniami emerytalnymi przysługującymi Państwowej Straży Pożarnej.

Nowelizacja z sierpnia 1997 r. ustawy o ochronie przeciwpożarowej wprowadziła pojęcie "pracowników jednostki ochrony przeciwpożarowej", czyli zawodowych strażaków pracujących poza PSP. Chodzi tu o jednostki organizacyjne Wojskowej Ochrony Przeciwpożarowej, zakładowe straże pożarne, zakładowe straże ratownicze, służby ratownicze i inne jednostki. Pracownicy jednostek ochrony przeciwpożarowej - pojęcie to zostało wprowadzone do ustawodawstwa - byli zawodowymi strażakami pracującymi poza PSP. Pracownicy ci muszą spełniać wszystkie wymogi określone dla zawodu strażaka, dla tej profesjonalnej służby, identyczne jak w wypadku strażaków PSP. Mają takie same obowiązki, wykonują takie same czynności prewencji, gaszenia i ratowania. Tak samo się narażają, tak samo podejmują ryzyko i niebezpieczeństwo, znoszą te same uciążliwości, lecz nie mają takich samych uprawnień dotyczących między innymi wieku emerytalnego.

Proponowana nowelizacja ma zatem zniwelować tę nierówność, dysproporcję, nierówne traktowanie i pogwałcenie konstytucyjnej zasady równości wobec prawa.

Nowelizacja ta uczyni spójnymi dwie ustawy: ustawę o PSP i ustawę o zaopatrzeniu emerytalnym służb mundurowych - dla dobra wszystkich strażaków, którzy wspólnie zdobywali profesjonalne wykształcenie strażackie, noszą takie same mundury strażackie i służą ludziom, broniąc ich zdrowia, życia i ochraniając majątek narodowy. Każdy strażak podlega tym samym rygorom, od każdego wymaga się tych samych kwalifikacji i tego samego poświęcenia. Niczym nie różni się pracownik wchodzący do płonącego budynku od funkcjonariusza biorącego udział w tej samej akcji bojowej, ratowniczej.

Popieram projekt ustawy i będę głosował za jej przyjęciem.

Jednocześnie chciałbym wyrazić przekonanie, że jeszcze w bieżącym roku parlament zajmie się projektem ustawy o ZOSP RP i jednostkach OSP, na którą oczekują druhowie, strażacy-ochotnicy, którzy są wolni od zawirowań politycznych, są bliżej zagrożeń i mają niekwestionowany autorytet.

Przemówienie senatora Henryka Stokłosy
w debacie nad punktem drugim porządku dziennego

Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!

Nowelizacja ustawy o Państwowej Straży Pożarnej jest próbą jednoczesnego naprawienia dwóch istotnych problemów. Pierwsza sprawa dotyczy konieczności poprawienia prawa, natomiast druga naprawienia krzywd.

Poprzednie przepisy obejmujące grupę zawodową strażaków były wręcz podręcznikowym przykładem na to, jak złe i nieprecyzyjne prawo umacnia niesprawiedliwość. Wcześniejsze regulacje prawne w tym zakresie doprowadziły nawet do tego, że powstało Stowarzyszenie Strażaków Poszkodowanych przez Państwo Polskie. W tym miejscu należy zwrócić uwagę na to, co było prawdziwą przyczyną aż takiego niezadowolenia wśród strażaków. Otóż ustawa z 1991 r. podzieliła tę grupę zawodową na strażaków Państwowej Straży Pożarnej i wszystkich pozostałych. Sama kwalifikacja nie miałaby takiego znaczenia i nie wywołałaby protestów, jednakże konsekwencją tej ustawy były różne kryteria przechodzenia na emeryturę tych dwóch grup strażaków.

Bałagan prawny i brak jasnych kryteriów interpretacyjnych trwa do dziś, to jest prawie siedem lat. Co było przyczyną takiego stanu rzeczy? Czy tylko niedoróbki prawne i nieuwaga, czy też było to działanie przemyślane? Obie te przesłanki nie świadczą najlepiej o naszym systemie prawnym.

Zacznijmy może od początku. Od 1992 r., po utworzeniu Państwowej Straży Pożarnej, organem emerytalnym wszystkich strażaków stał się komendant główny PSP. Podlegali temu prawu zarówno funkcjonariusze PSP, jak i funkcjonariusze zakładowych służb ratowniczych. Trzeba jednak zaznaczyć, że nie wszyscy strażacy zmienili swój status z pracownika zakładowej straży na funkcjonariusza PSP. Do Państwowej Straży Pożarnej nie przyjęto wszystkich chętnych, gdyż po prostu zabrakło miejsc pracy. Nie dość na tym, sprawa zaczęła się dodatkowo komplikować od 1994 r., kiedy to weszła w życie ustawa dotycząca tak zwanych emerytur mundurowych. Wówczas organem emerytalnym, między innymi dla funkcjonariuszy PSP, został Zakład Emerytalno-Rentowy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. To właśnie wtedy zapomniano o konieczności korelacji między ustawą o emeryturach mundurowych a ustawą o Państwowej Straży Pożarnej. Nowa ustawa nie dawała bowiem możliwości przyznania emerytury strażakom z jednostek ochrony przeciwpożarowej, którzy nie zostali funkcjonariuszami Państwowej Straży Pożarnej. Komendant, zgodnie z przepisami, mógł zwolnić strażaka z zakładowej służby ratowniczej bez przyznania przywilejów emerytury mundurowej. Największym paradoksem w tej sprawie był fakt, że ani Zakład Emerytalno-Rentowy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, ani też ZUS nie były uprawnione do przyznania emerytur tym strażakom. Kolejna próba rozwiązania problemu tego prawnego bubla, podjęta w 1996 r., również nie przyniosła jednoznacznej interpretacji przepisów ustawy.

Dlatego mam głęboką nadzieję, że dzisiejsza nowelizacja zmieni stan bałaganu legislacyjnego i zakończy tę niesprawiedliwość.

Na zakończenie chciałbym jeszcze dodać, że strażacy mają jedną z najwyższych ocen akceptacji społecznej i przewidywane koszty tej poprawki nie powinny być argumentem dla jej przeciwników. Oczywiście nie jest to jedyny powód, dla którego popieram tę nowelizację. Główną przyczyną, o czym wspomniałem już na początku, jest konieczność naprawienia z jednej strony krzywd, z drugiej zaś prawa.

Dlatego będę głosował za przyjęciem zmiany ustawy o Państwowej Straży Pożarnej.