30. posiedzenie Senatu RP, przemówienia senatorskie złożone do protokołu


Przemówienie senatora Ryszarda Gibuły
w debacie nad punktem pierwszym porządku dziennego

Debata nad ustawą o ratyfikacji Traktatu Północnoatlantyckiego pokazała jak wiele jest jeszcze wątpliwości co do słuszności jego ratyfikowania poprzez głosowanie nad uchwałą w tej sprawie w polskim parlamencie.

Konstytucja RP stanowi, że w sprawach o szczególnym znaczeniu dla państwa może być przeprowadzone referendum ogólnokrajowe. Jako senator RP uważam, że przekazanie organizacji międzynarodowej, czyli NATO, kompetencji organów władzy państwowej winno być dokonane na drodze ogólnonarodowego referendum. Długofalowe skutki tej ratyfikacji mogą się okazać bardzo istotne dla naszego państwa i społeczeństwa. Dlatego też, moim zdaniem, należy sięgnąć do tej najbardziej demokratycznej formy wyrażania woli społeczeństwa jaką jest referendum. W związku z tym, że tego nie uczyniono, podczas głosowania nad uchwałą o ratyfikacji tego traktatu wstrzymam się od głosu.

Przemówienie senatora Stanisława Majdańskiego
w debacie nad punktem pierwszym porządku dziennego

Pani Marszałek! Panie i Panowie Senatorowie!

Ratyfikacja przez parlament Traktatu Północnoatlantyckiego to nie tylko przyłączenie się Polski do istniejących struktur militarnych. Jest to przede wszystkim ogromny krok naszego kraju ku zjednoczonej Europie oraz ostateczne przekreślenie stereotypowego podziału na blok wschodni i zachodni. Jest to także spełnienie oczekiwań społeczeństwa polskiego, któremu Pakt Północnoatlantycki kojarzy się po prostu z poczuciem bezpieczeństwa.

Studiując historię Paktu można dostrzec jego istotną rolę w procesie zahamowania ekspansji Związku Sowieckiego. Czasy "zimnej wojny" niekiedy zmuszały obie strony do stosowania drastycznych środków. Dziś mamy to za sobą. Kryzys w państwach socjalistycznych oraz rozpad Związku Sowieckiego zmusił członków sojuszu do zmiany stanowiska wobec państw Europy Środkowej i Wschodniej. Tym samym w 1989 r. stanęła przed naszym krajem ogromna szansa powrotu do struktur zachodnich. Okazało się jednak, że zdewastowaną militarnie, gospodarczo i politycznie Polskę czeka jeszcze ogromna praca. Pierwszym objawem "zrzucenia" obcej okupacji było rozwiązanie w 1991 r. Układu Warszawskiego oraz wyprowadzenie z Polski Armii Czerwonej. Z tą chwilą rozpoczął się powolny proces wchodzenia i dostosowywania się naszego kraju do struktur militarnych NATO. Już pod koniec tego samego roku zostaliśmy zaproszeni przez sojusz do współpracy. Z uwagi na bardzo dobre efekty tych działań, w 1994 r. dokonaliśmy kolejnego kroku, wchodząc w zaproponowany przez Pakt system ścisłych kontaktów zwany Partnerstwem dla Pokoju. W bieżącym zaś roku, po wieloletnich negocjacjach, wstępujemy do struktur Paktu Północnoatlantyckiego wraz z Węgrami i Czechami.

Panie i Panowie Senatorowie! Za miesiąc polska flaga zostanie dołączona do innych przed siedzibą NATO w Brukseli. W takiej chwili należy sobie zadać pytanie. Co przyniesie Polsce wejście do Paktu Północnoatlantyckiego? Czy potrzebne jest włączenie w nowe sojusze w czasie, kiedy nasz kraj ma więcej niż poprawne stosunki polityczne z wszystkimi sąsiadami?

Już dziś można dostrzec wymierne korzyści płynące z faktu przystąpienia Polski do NATO. Niezbędna pomoc finansowa, unowocześnienie armii, wymiana kadry oficerskiej oraz gwarancje bezpieczeństwa - to tylko najważniejsze z nich.

W art. 1 Paktu czytamy: "Strony zobowiązują się wszelkie spory międzynarodowe, w które mogłyby zostać uwikłane, załatwiać przy pomocy środków pokojowych w taki sposób, aby pokój międzynarodowy, bezpieczeństwo i sprawiedliwość nie zostały narażone na niebezpieczeństwo...". I nie są to puste słowa. Wielokrotnie pokojowa mediacja sojuszu zapobiegała otwartemu konfliktowi zbrojnemu, czego przykładem niech będą rozładowywane napięcia między Grecją i Turcją. Skuteczne są też międzynarodowe interwencje sił Paktu. Jakim przeciwieństwem tego były gwarancje pokojowego Układu Warszawskiego, którego struktury zmusiły nas do działań przeciwko Czechosłowacji, za co do dzisiaj musimy się wstydzić.

Wejście Polski do Paktu to także pełne zabezpieczenie zachodniej granicy kraju, zaś dalsze jego rozszerzanie na wschód zwiększa naszą stabilizację polityczną. Co należy podkreślić - nigdy nie byliśmy w tak dużym układzie militarnym, nigdy też nie otrzymaliśmy zbiorowego zabezpieczenia naszego terytorium. Przypomnę, że szczególnie współczesna historia nauczyła nas, iż dwustronne układy kończyły się dla Polski tragicznie. Po raz pierwszy mamy szansę mieć tak duży wpływ na kształtowanie polityki bezpieczeństwa Europy i świata.

Wieloletnie pertraktacje o wejście do Paktu Północnoatlantyckiego miały też pozytywny wpływ na sytuację wewnętrzną kraju. Problem ten był zawsze jednym z nielicznych, co do których zawsze jednym głosem mówili rządzący i opozycja. Na pewno nie bez wpływu na taką postawę były odczucia społeczeństwa, dla którego jednoznacznie Pakt jest uosobieniem zabezpieczenia przed krążącym nad Europą Wschodnią "widmem komunizmu".

Przyjęcie Polski, Czech i Węgier do NATO to nie tylko sukces polityczny i definitywny rozkład starego układu. Wraz z tą chwilą pojawiają się nowe problemy. Wschodnia granica Paktu oprze się o Wspólnotę Niepodległych Państw, których lider - Rosja jest przeciwny dalszemu rozszerzaniu Paktu, zaś poprzez Węgry zostanie nawiązany bezpośredni kontakt z tak zwanym "kotłem bałkańskim". Europa nie jest spokojna. Dla Polski będzie to zapewne sprawdzian przed całkowitą integracją z Zachodem i tylko od nas zależy, aby ten sprawdzian zdać. Jeżeli będziemy aktywnie uczestniczyć we wszystkich przedsięwzięciach Paktu, to na pewno i droga ku Unii Europejskiej stanie się prostsza i łatwiejsza.

Dziękuję bardzo.

Przemówienie senatora Krzysztofa Majki
w debacie nad punktem pierwszym porządku dziennego

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Panie Premierze! Panowie Ministrowie! Ekscelencje! Szanowni Goście!

Priorytetem polskiej polityki zagranicznej, realizowanym przez kolejne rządy ostatnich lat i zapisanym w umowie koalicyjnej AWS-UW jest przystąpienie Polski do Traktatu Północnoatlantyckiego i Unii Europejskiej. Konsekwencja w realizowaniu strategicznych celów, a także sprzyjające otoczenie geopolityczne i wyraźna życzliwość państw - członków NATO doprowadziły nas do dnia dzisiejszego, w którym Wysoka Izba przedstawi swoje stanowisko w sprawie ratyfikacji Traktatu Północnoatlantyckiego, sporządzonego w Waszyngtonie dnia 4 lutego 1949 r.

Przyznam się, że jeszcze nie tak dawno zastanawiałem się, który z procesów okaże się bardziej dynamiczny i co nastąpi wcześniej: członkostwo w NATO czy członkostwo w Unii Europejskiej. Myślałem wówczas, że przystąpienie do Unii jest nam bliższe. Kryje w sobie mniej tajemnic, mniej strategicznych procedur bezpieczeństwa, a więcej obustronnego gospodarczego interesu, więcej uregulowań prawnych, czyli elementów bardziej racjonalnych, zgodnie z zasadą, że tylko ludzi mogą łączyć więzy przyjaźni, a państwa wiążą przede wszystkim interesy.

Z perspektywy czasu myślę, że tamto pytanie nie miało głębszego merytorycznego podłoża. NATO i Unia są równoważnymi elementami tego samego procesu jednoczenia i poszerzania Europy. Jest rzeczą oczywistą, że jeżeli Europa ma się dalej rozwijać w kierunku szerszej i głębszej integracji, coraz skuteczniejszej ochrony wolności, wspólnego dziedzictwa, zdobyczy cywilizacyjnych poszczególnych jej narodów, umacniania stabilizacji i dobrobytu, to potrzebuje bezpieczeństwa i sprawdzonego systemu obrony. Takim systemem, jedynym, który potwierdził swoją skuteczność na przestrzeni pięćdziesięciu lat istnienia, jest właśnie NATO, do którego będziemy dzisiaj dążyć, przekraczając następny, jeden z ostatnich już progów.

Idąc dalej tym tropem i rozwijając ideę komplementarności celów strategicznych NATO i Unii Europejskiej, możemy postawić daleko idącą tezę, iż wszystkie państwa, które rozpoczęły negocjacje w sprawie przystąpienia do Unii Europejskiej powinny być automatycznie postrzegane jako znajdujące się pod parasolem ochronnym NATO i oczekiwać, że po spełnieniu jasno określonych kryteriów otrzymają od sojuszu zaproszenia do wstąpienia w natowskie szeregi jako pełnoprawni jego członkowie. Logika nakazuje ponadto, aby wskazany mechanizm obowiązywał również w kierunku odwrotnym. Jeżeli któreś państwo stanowi lub może stanowić atrakcyjny element architektury obronnej Europy, zwiększający bezpieczeństwo całego sojuszu i realizuje, współdziałając z NATO, jakieś wspólne cele, na przykład w ramach partnerstwa, to można założyć, że jest to potencjalny kandydat do Unii Europejskiej. Zdaję sobie sprawę, że przedstawione rozumowanie jest w dużej mierze akademickie i być może posuwa się zbyt daleko oraz uwzględnia jedynie europejskie interesy, a przecież Traktat Północnoatlantycki to sojusz Europy z Ameryką Północną.

Okrągłe rocznice, a taką są zbliżające się złote gody sojuszu, prowokują do myślenia i stawiania pytań, dotyczących przyszłości. Jaki będzie ostateczny zasięg NATO i Unii Europejskiej? Jaka będzie odpowiedź na zagrożenia związane z szerzącym się terroryzmem, popieranym przez niektóre rządy lub funkcjonującym pod płaszczykiem niezależnych organizacji? Jaka będzie odpowiedź na zagrożenia związane z rozprzestrzenianiem się broni i najnowszych technologii, na sytuacje, kiedy niewielkie grupy zdobędą dostęp do destrukcyjnego potencjału militarnego, który był dotychczas w dyspozycji jedynie państw najwyżej rozwiniętych? Jaka będzie polityka NATO wobec Rosji, Azji, kryzysu bałkańskiego? To tylko niektóre pytania, zagrożenia i wyzwania. Odpowiedź na niektóre z nich, najważniejsze w sensie strategicznym, które będą obowiązywać w najbliższych latach, poznamy zapewne już wkrótce w przygotowywanej nowej koncepcji strategicznej, która ma być ostatecznie wypracowana i przyjęta 23-25 kwietnia bieżącego roku w Waszyngtonie.

Nowa koncepcja strategiczna nie będzie dla nas zaskoczeniem. Warto podkreślić, że Polska, Czechy i Węgry, mimo iż nie są jeszcze członkami NATO, aktywnie uczestniczyły w pracach nad tą koncepcją i miały możliwość przedstawiania swoich propozycji. Można przyjąć więc, że dokument ten będzie odzwierciedlał interesy przyszłych, szesnastu plus trzech, państw członkowskich.

Jest istotne, aby właśnie teraz, gdy nowa strategia przyjmuje swój ostateczny kształt, nasza dyplomacja i struktury administracyjne specjalne powołane do kontaktów z NATO, głośno i wyraźnie artykułowały nasze oczekiwania, które pragniemy, aby zostały uwzględnione w systemie "nowego NATO". Pragniemy przede wszystkim wstąpić do sojuszu silnego, o niezmienionych podstawowych zadaniach, który będzie gwarantował obronę przed najpoważniejszymi zagrożeniami, zgodnie z zapisem art. 5. Zależy nam, aby pojawiające się nowe zadania, wykraczające poza art. 5, na przykład tak zwane misje pokojowe nie osłabiły zdolności sojuszu do realizowania podstawowych zadań, dzięki którym przetrwał on pięćdziesiąt lat. W naszym interesie jest, aby funkcji podstawowej, czyli obrony w razie napaści zbrojnej, nie traktować na równi z misjami pokojowymi poza obszarem terytorialnym paktu.

Istotne dla Polski jest również utrzymanie dotychczasowego charakteru związków transatlantyckich, utrzymanie wiodącej roli Stanów Zjednoczonych w sojuszu i amerykańskiej obecności wojskowej w Europie. Nadal wydaje się to być najlepszą gwarancją bezpieczeństwa i stabilności całego regionu euroatlantyckiego. Powinno to też łagodzić skutki rywalizacji i różnic interesów najsilniejszych europejskich partnerów sojuszu. Można oczekiwać, że w miarę budowania silniejszej, lepiej zintegrowanej Europy pojawi się potrzeba nowego zdefiniowania wzajemnych relacji między Europą a Ameryką Północną. Podstawowym problemem będzie podział zadań i obowiązków zarówno między partnerami europejskimi, jak i między Europą a Ameryką tak, by odpowiadał on potencjalnym możliwościom i zyskom stron.

Na Polsce, Republice Czeskiej i Węgierskiej spoczywa odpowiedzialność za przyszłość procesu dalszego rozszerzania. Powodzenie pierwszej tury poszerzenia sojuszu, szybkość i jakość podejmowanych przez nas konkretnych zadań, będą istotnymi czynnikami psychologicznymi, mającymi wpływ na dalsze decyzje sojuszników w sprawie poszerzania. Każdy z obecnych członków NATO ma swoich kandydatów-faworytów do następnej tury poszerzania. Wynika to z wielu geopolitycznych, historycznych, gospodarczych uwarunkowań i powiązań. W naszym interesie jest, abyśmy nie przebywali długo na obrzeżu terytorialnym paktu. Dlatego też zainteresowani będziemy tym, aby na przykład Słowenia zdołała wejść na ścieżkę szybszego demokratycznego rozwoju i jak najprędzej była w stanie do nas dołączyć.

Z podobnych względów powinniśmy popierać Litwę oraz dawne republiki bałtyckie ZSRR. W naszym bowiem interesie, jako przyszłego członka NATO, leży, aby Morze Bałtyckie stało się podsystemem euroatlantyckiego bezpieczeństwa, w którym Polska będzie odgrywała znaczącą rolę.

Proces rozszerzania nie powinien zwalniać lecz postępować w równym tempie. Zbliżający się szczyt w Waszyngtonie powinien zainicjować kolejną jego falę. Polityka otwartych drzwi powinna być kontynuowana. Bardzo trafnie określił ją już w roku 1996 w Aachen prezydent Vaclav Havel: "Wiem, że ani Unia Europejska, ani Pakt Północnoatlantycki nie mogą z dnia na dzień otworzyć drzwi dla wszystkich chętnych, którzy chcieliby się przyłączyć. To, co z pewnością mogą uczynić, i co powinny uczynić, to udzielić całej Europie, postrzeganej jako obszar o wspólnych ideałach, wyraźnego zapewnienia, że nie są ekskluzywnymi klubami, do których nie można przyjmować nowych członków. Powinny sformułować jasną, szczegółową politykę stopniowego rozszerzenia, która nie tylko zawiera konkretne kalendarium, lecz również wyjaśnia logikę tego kalendarium". Mimo upływu czasu, słowa te są nadal aktualne zarówno w odniesieniu do Unii Europejskiej, jak i NATO.

Istotny dla Polski jest problem udzielania mandatu dla misji Sojuszu, wykraczających poza art. 5 i art. 6 traktatu, czyli przypadków innych niż napaść zbrojna na jedną lub więcej stron traktatu. Mandat ONZ jest zdecydowanie najlepszą podstawą prawną do podejmowania ewentualnych operacji. Wszelkie kroki podejmowane przez NATO muszą mieć odpowiednie umocowanie prawne.

Praktyka działań międzynarodowych, w sytuacjach kryzysu, wskazuje jednak, że trzymanie się sztywnych reguł nie zawsze jest korzystne. Często sprawne przeprowadzenie akcji wymaga większej szybkości działania i elastyczności. Oznacza to potrzebę znalezienia procedur, określających sytuacje wyjątkowe. Omawiany problem jest z pewnością niejednoznaczny i będzie wymagać jeszcze wiele dyplomatycznego wysiłku, celem osiągnięcia konsensusu wśród sojuszników.

Na zakończenie, pragnę zacytować słowa Zbigniewa Brzezińskiego z książki "Wielka szachownica": "Dopóki Rzym zachował wewnętrzny dynamizm i jedność, świat zewnętrzny nie był w stanie z nim konkurować". Myślę, że w tych słowach zawarte jest wskazanie przyszłości dla NATO i Polski.

Polska, będąca liderem przemian i przeobrażeń, których źródła tkwią w etosie "Solidarności", osiąga swój następny cel. Odnajduje siebie jako wiarygodnego partnera w najbardziej skutecznym systemie zbiorowej obrony i bezpieczeństwa w Europie i obszarze północnoatlantyckim, w NATO.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Chciałbym podziękować i wyrazić szacunek tym, którzy uczynili możliwym, że jesteśmy uczestnikami dzisiejszego święta. Jestem przekonany, że nie powinniśmy mieć wątpliwości i jednoznacznie głosować za przyjęciem ustawy, upoważniającej prezydenta Rzeczypospolitej do dokonania ratyfikacji Traktatu Północnoatlantyckiego. Powinniśmy również uroczyście pod- kreślić ten fakt poprzez przyjęcie przez Senat stosownej uchwały, której projekt zostanie przedstawiony przez przewodniczącego Komisji Obrony Narodowej.