Wypowiedź senatora Stanisława Majdańskiego
w debacie nad punktem szóstym porządku dziennego
Pani Marszałek! Panie i Panowie Senatorowie!
Z prawdziwą satysfakcją zabieram głos z tego miejsca, tu w Senacie, w sprawie ciągłości ustrojowej między III a II Rzeczypospolitą. Kwestii tej nie można rozważać jedynie pod względem prawnym, ale także pod względem moralnym, społecznym, gospodarczym i kulturowym.
Cieszy fakt, że pierwsze kroki w tym kierunku zostały już podjęte; 29 grudnia 1989 r. uchwalono ustawę o zmianie konstytucji. Przede wszystkim powrócono do historycznej nazwy Rzeczpospolita Polska, a zarazem dokonano około osiemdziesięciu zmian, wzorując się niekiedy na konstytucji marcowej z 1921 roku. Na jej bazie przywrócono Senat, zlikwidowano Radę Państwa, wprowadzając urząd prezydenta, zapewniono nieskrępowany rozwój partii politycznych, usunięto wszelkiego rodzaju zapisy o socjaliźmie i PZPR, aby podkreślić suwerenność kraju, 9 lutego 1990 r. przywrócono przedwojenne godło - orła w koronie. Dzięki nowemu prawu społeczeństwo nasze, wzorem dobrych demokratycznych tradycji, ma już faktyczny wpływ na oblicze i kształt władzy w Polsce oraz dzięki referendum może wypowiadać się na temat najważniejszych spraw państwowych.
Na początek należy zadać sobie pytanie: jak dużo wspólnego mają ze sobą obecna Polska i ta z okresu międzywojennego oraz dlaczego nie można łączyć obecnej rzeczywistości z Polską Rzeczpospolitą Ludową?
Pierwsza myśl, jaka się nasuwa, to przede wszystkim niepodległość. Niepodległość z 1918 r. została wywalczona przez powstańców wielkopolskich, śląskich, żołnierzy z wojny bolszewickiej, ta nasza zaś krwią górników z kopalni "Wujek" i "Manifest Lipcowy" oraz wielkim zrywem "Solidarności". Dla nas Polaków istotne jest, w jaki sposób ta niepodległość była, jest i będzie pielęgnowana. W czasach II Rzeczpospolitej, można śmiało stwierdzić, rzecz ta stała na pierwszym miejscu. Wychowanie w duchu patriotycznym, szacunek dla narodowych i lokalnych bohaterów, miłość do Ojczyzny jest tym, czego niektórzy Polacy dzisiaj muszę się uczyć od nowa. Sądzę, że kierunek jest już wyznaczony - należy go tylko odpowiednio pielęgnować i rozwijać.
Ale przecież i w czasach PRL patriotyzm był bardzo podnoszony, tylko dziwnym zbiegiem okoliczności, kiedy zaczynano mówić o Konstytucji 3 maja, kresach wschodnich, II Rzeczpospolitej, Armii Krajowej, rządzie RP na emigracji czy o Mikołajczyku, procesie szesnastu, Katyniu, okazywało się, że historia ta nie jest ważna, należy ją wypaczyć albo w ogóle o niej nie wspominać. My się tych faktów nie wstydzimy, jesteśmy dumni z postawy emigracji polskiej kultywującej tradycje narodowe czy też z żołnierzy walczących o wolność.
Ogromną rolę w tym wszystkim odgrywa szkolnictwo. Dzisiaj, podobnie jak w okresie międzywojennym, chcemy wychowywać młodzież w myśl hasła: "Bóg, Honor, Ojczyzna", a nie podporządkowywać systemu ideologii, która już u swoich podstaw miała za zadanie ukształtować model robota bezkrytycznie przyjmującego za dobre wszystko to, co było związane z socjalizmem i komunizmem.
Podobnie jak po odzyskaniu niepodległości po zaborach, w 1989 r. stanęliśmy przed wieloma problemami gospodarczymi. O ile wtedy były to konsekwencje polityki Rosji, Niemiec i Austro-Węgier oraz I wojny światowej, o tyle kryzys lat dziewięćdziesiątych jest skutkiem grabieżczej polityki ZSRR i elit PZPR. Hiperinflacja, powszechna korupcja, stagnacja, zacofanie w rolnictwie i przemyśle, to największe wyzwania, przed jakimi stanęliśmy. Wzorem największych polskich ekonomistów, jak Władysław Grabski czy Eugeniusz Kwiatkowski, powróciliśmy do wolnego rynku, rozpoczęliśmy walkę o silną złotówkę, zredukowaliśmy znacznie inflację, podnosimy rentowność zakładów. Jest, oczywiście, jeszcze wiele do zrobienia, ale naprawdę trudno jest w ciągu kilku lat zlikwidować skutki centralnego planowania, kolektywizacji, nadmiernej industrializacji czy też zabójczej dla nas wymiany handlowej w ramach RWPG.
Polska, wzorem II Rzeczpospolitej, rozpoczęła otwarcie na świat. Nawiązując do tamtych czasów, chcemy wejść do struktur zachodnioeuropejskich; aktywnie jako podmiot, a nie przedmiot, uczestniczyć w życiu międzynarodowym. Wracamy do organizacji i instytucji, które kiedyś żeśmy współtworzyli, a od których PRL się odciął. Poszliśmy nawet dalej - bezskuteczne zabiegi rządów międzywojennych o stworzenie struktury łączącej państwa Europy Środkowej dziś stały się faktem w postaci Układu Wyszehradzkiego czy CEFTY. Tego w PRL nie było. Te czasy można porównać pod względem aktywności politycznej jedynie do okresu ostatecznego upadku Rzeczpospolitej w XVIII wieku, kiedy to grupa magnatów kierowała krajem na sznurku carskiej Rosji.
Udało się nam dokonać jeszcze jednej ważnej rzeczy, mam tu na myśli podpisany w tym roku konkordat ze Stolicą Apostolską. Naprawdę wstyd jest przypominać, że tak zaawansowane prace w 1994 r. zostały zahamowane przez powrót postkomunistów do władzy. Dziś, dzięki Bogu, mamy to za sobą.
Pani Marszałek! Panie i Panowie Senatorowie!
Bardzo ważną kwestią jest ustrój terytorialny. Pseudoreforma z 1975 r. spowodowała jedynie wzmocnienie kontroli nad aparatem terenowym przez PZPR. Dzisiejsze plany Akcji Wyborczej Solidarność nawiązują do koncepcji zastosowanej w okresie międzywojennym. Obowiązujący wówczas podział na szesnaście dużych województw z silną władzą wojewody nie był wcale odbierany jako kolejne rozbicie dzielnicowe Polski, a jedynie był gwarantem sprawnego funkcjonowania władzy. Podział na samorządne powiaty, gminy wiejskie i miejskie oddawał faktyczną władzę narodowi, który całkowicie niezależny od administracji rządowej stwarzał zdecentralizowany, zdrowy i racjonalny układ funkcjonowania państwa. Krytycy tej reformy boją się konsekwencji, nie mogą zrozumieć, że państwo może być zarządzane trochę inaczej niż było jeszcze kilkanaście lat temu. Należy im jedynie współczuć, bo nie dopuścimy, aby kiedykolwiek wróciło centralne manipulowanie społeczeństwem.
Można wymienić jeszcze wiele aspektów łączących ze sobą II i III Rzeczpospolitą, ale nie można zapominać o ujemnych stronach okresu międzywojennego. Jego przeciwnicy mogą nam zarzucić, że chcemy nawiązać do czasów przewrotu majowego, do rządów autorytarnych, jednocześnie negując niemal pięćdziesięcioletnią historię Polski po II wojnie światowej. Nie jest to prawda. Z surowością oceniamy błędy polityki władz sanacyjnych, jednak te rzeczy nie mogą funkcjonować jako usprawiedliwienie dla działaczy byłej Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.
Nigdy w dwudziestoleciu międzywojennym nie prowadzono tak zbrodniczych działań przeciwko narodowi polskiemu, jak miało to miejsce w PRL. Masowe represje żołnierzy Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych, brutalna likwidacja Polskiego Stronnictwa Ludowego Stanisława Mikołajczyka, mordy na robotnikach polskich w 1956 i 1970 r., wprowadzenie stanu wojennego, celowa degradacja społeczeństwa - to tylko najbardziej odrażające przykłady polityki prowadzonej przez ówczesną władzę.
Należy tu wyraźnie podkreślić, że to nie była tylko wina systemu totalitarnego, to przede wszystkim wina zbrodniarzy stojących na czele państwa. Dzisiaj to potępiamy, od tego się całkowicie odcinamy. Wzorem lat dwudziestych chcemy stać na straży poszanowania prawa, wolności obywatelskich, przekazania ludziom faktycznej władzy - przecież na tym, czego nie wszyscy chcą zrozumieć, polega demokracja.